Evandra Guinevere Rosier
Nazwisko matki: Malfoy
Miejsce zamieszkania: Kent, Dover, Château Rose
Czystość krwi: czysta szlachetna
Status majątkowy: bogata
Zawód: arystokratka, harfiarka
Wzrost: 167
Waga: 50
Kolor włosów: jasny blond
Kolor oczu: błękitny
Znaki szczególne: wyprostowana, dumna sylwetka, lekkość chodu; nieco zbyt blada skóra, cera bez skazy.
13 cali, wiąz, włos z głowy wili, dość sztywna
Slytherin
brak
Justine Tonks
jaśmin, morskie powietrze, wilgotna ziemia, płonący pergamin, piżmo, opium
ona otoczona kochającą rodziną w nowym, lepszym świecie
szeroko pojętą sztuką, teorią magiczną, polimorfią
nie kibicuje
gram na harfie, testuję granice swoich rozmówców, zgłębiam tajniki numerologii i transmutacji, odkrywam własną kobiecość
jazz, tango, Wagner, Debussy, Piaf, Dittersdorf
Anya Taylor-Joy
Koniec lata ‘34 roku
W rezydencji na wyspie Wight przyszła na świat dziewczynka o bladej, cienkiej skórze, jasnych włosach i szarych oczach, który dopiero kilka tygodni później zmienił się na błękitny, dodając tym samym smutnej twarzy trochę życia. Płakała rzadko, ale i niespecjalnie chciała się uśmiechać. Ojciec, którego to oczkiem w głowie była, został pierwszym świadkiem emanacji jej magii. Krwotok z nosa był tak potężny, że trzeba było wezwać Uzdrowicieli, którzy wydali wyrok, serpentyna. Gdy przepisane jej lekarstwa zaczęły działać, dziewczynka zaczęła rozkwitać. Była kochająca i ciekawa świata, uwielbiała towarzystwo, tak i wszyscy inni pokochali ją. Nie stało się to jednak wyłącznie z powodu dźwięcznego, dziecięcego śmiechu, ale i przez płynącą w jej żyłach krew wili. Wróżono jej liczne sukcesy i wysoką pozycję, a także bogactwo, szczęście i miłość! Niestety nie wszystkie z nich okazały się być prawdą.
Dzieciństwo spędziła na piaszczystych plażach, zgodnie z zaleceniami lokalnego Uzdrowiciela. Morskie powietrze miało dobrze wpływać na osłabione chorobą ciało. To nad wodą miała czytać o historii czarodziejskiego świata, genealogii, dawnych rodach, a przede wszystkim o syrenach i smokach. Najciekawszą w jej odczuciu nauczycielką była Keto, jedna z syren. To od niej uczyła się śpiewu oraz legend. Dodatkowe lekcje harfy były dla niej męczarnią, w której nie znajdowała pocieszenia. Im większy opór stawiała, tym kara była bardziej surowa. To wtedy przydarzył się jej jeden z większych niekontrolowanych pokazów talentu magicznego. Od tamtego momentu była bardziej wycofana i przestraszona. W ucieczce przed codziennością powróciła do harfy, próbując się przekonać do instrumentu. Dziś nie może bez niego żyć. To w niej odnajduje inspirację, to przy niej spędza wolny czas. Wtedy jednak wydobywanie dźwięku z instrumentu wiązało się z niechęcią i kaleczeniem palców, z pomocą przyszła za to udawana choroba brata. Gdy tylko Francis zajął na powrót swoje komnaty, Evandra szukała okazji, by spędzić z nim każdą wolną chwilę. Powiedzieć wierszyk, zaśpiewać piosenkę, zatańczyć, no i wreszcie zagrać coś na harfie. To dla niego chciała być lepsza, gdy chwalił, że dobrze jej idzie. Koncerty wymieniała na opowieści o Hogwarcie, który przez cały czas ją fascynował. Nie mogła się doczekać, by dostać własny list ze szkoły, poznać rówieśników i uczyć się magii. W opowieściach Francisa wszystko wydawało się takie piękne i niezwykłe, pragnęła zobaczyć to na własne oczy - kamienne posadzki, wielką bibliotekę, no i las!
Niedługo po tym mała Evandra zaczęła znów podupadać na zdrowiu, a matka coraz częściej wspominała o nauce w domu. W dziewczynce rosła niechęć do rodziny, obowiązków i do samego Francisa, który po zdanych egzaminach zniknął bez słowa. Nie rozumiała jak mógł ją tak zostawić. Jak tylko pojawił się na horyzoncie, nie omieszkała pokazać mu co o tym myśli. Po dziś dzień śmieje się z brata, że chętnie pomoże mu wrócić do tamtej fryzury brwi.
Długo wyczekiwany list z Hogwartu rozpoczął w rezydencji Lestrange’ów kolejną falę kłótni. Rodzice martwili się o zdrowie córki oraz zasłyszane plotki o czyhającym w zamku niebezpieczeństwie. Evandra nie zdawała sobie z tego sprawy, wciąż uważając, że wszyscy chcą jej robić na złość, nie rozumiała powagi sytuacji. Po długich namowach udało się wyprosić zgodę na wyjazd.
Szkoła okazała się przewyższać oczekiwania Evandry, z zachwytem chłonęła wszystko, co miała do zaoferowania. W pierwszych latach bardziej ciągnęło ją do spotkań towarzyskich, niż do nauki magii. Chęć poznawania rówieśników szła w parze z wrażeniem, jakoby wszyscy wiedzieli o jej chorobie, obserwowali ją ukradkiem i wytykali palcami. Mimo to nie uciekała przed ich wzrokiem, dumnie podnosiła głowę, z roku na rok rosła jej świadomość związana z krwią i szlacheckim rodem. To, czego pannie Lestrange najszybciej zaczęło brakować była harfa. Nie mogąc rozstać się z muzyką, dołączyła do szkolnego chóru i to wtedy po raz pierwszy stanęła przed szeroką publicznością, by móc oczarować ją swoim wypracowanym z syrenami głosem. Od tamtego momentu coraz częściej czuła na sobie spojrzenia innych, lecz ku jej początkowemu zdziwieniu, wcale jej to nie przeszkadzało. Kroczyła korytarzem otoczona wianuszkiem najbliższych przyjaciół, niby niedbale odrzucając jasne włosy, by błyszczały złotem w świetle słońca. Była popularna i lubiana, piękna i utalentowana, lubiła udawać, że nie dostrzega zazdrośnie rzucanych jej spojrzeń.
Nauka w Hogwarcie nie oznaczała odsunięcia szlacheckich obowiązków na dalszy plan. W trakcie jednej z rodzinnych uroczystości poznała swojego przyszłego męża. Przystojny, szarmancki, znał się na poezji i muzyce, nic dziwnego, że natychmiast skradł młodzieńcze serce Evandry. Tristan nie ograniczał się do wodzenia za nią wzrokiem, zamiast tego otwarcie walczył o jej względy. Z trudem przed sobą przyznała, że pisane wierszem listy ją onieśmielały. Nie potrafiłaby zliczyć dni, kiedy kładąc się do łóżka myślała o jego uśmiechu i pięknych słowach. Niestety opinia o paniczu Rosier nie była zbyt pochlebna. Evandra słyszała, jakby zachowywał się tak, jakby mógł mieć każdą. Lestrange obiecała sobie, że nie będzie jedną z nich.
Powrót do szkoły, decyzja, by skupić się na nauce. Szybko nadrobiła wszelkie zaległości związane z rozkojarzeniem Tristanem, skutecznie ignorując komentarze koleżanek, zazdrosne o jego zainteresowanie. Evandra z dumą w głosie odpowiadała, że wybierze takiego męża, który będzie zasługiwał na jej serce, jak i przychylność rodu Lestrange. Wkrótce po tym pojawiły się wiadomości od matki, a imię jasnowłosej dziewczynki miało zostać odsłonięte na szachownicy wpływów. Póki była tylko pionkiem, niewielu jeszcze zwracało na nią uwagę, ale Evandra wiedziała, że jej moment nadchodzi wielkimi krokami.
Obracając się wyłącznie w towarzystwie szlachetnie urodzonych rówieśników, dawała wiarę wszystkim plotkom i wyczytywanym w Walczącym Magu informacjom. Utożsamiała się z konserwatywnymi poglądami rodziny i przyjaciół, wierzyła w słuszność walki o przywrócenie starego porządku. Nie chcąc nikogo zawieść, nastoletnia już dziewczyna musiała zastanowić się co chce sobą reprezentować. Z pomocą przyszli jej koledzy ze szkoły, którzy w dalszym ciągu przypominali jej o emanującej mocy własnej krwi. Coraz częściej przybierała pozę kruchego kwiatu, który należało otoczyć miłością i opieką. Udając zawstydzenie wykorzystywała oszołomionych chłopców, by przynieśli jej książki czy pomogli z pracą domową. Aktorstwo stało się jej nową pasją, tajniki manipulacji stały przed nią otworem. Pomimo fascynacji ostatnimi odkryciami, nie mogła sobie pozwolić na zaniedbanie innych obowiązków czy dotychczasowych celów. Ostatni rok przepełniony był ambicją i intensywną nauką. Ponowne ataki serpentyny wcale nie pomagały…
Evandra do tej pory nie wie czy zdała wszystkie egzaminy dzięki ciężkiej pracy czy też urokowi wili, jednak umiejętności praktyczne mówią same za siebie. Gdy rówieśniczki skupiały się na eliksirach, panna Lestrange mdlała w towarzystwie oparów z kotła. Transmutacja wydawała jej się trochę mało elegancka, ale z czasem zapałała do niej wielką sympatią. Potencjał płynący z umiejętności zawoalowania prawdy wedle własnych upodobań był dla niej bardziej ekscytujący, niż krojenie korzonków.
Gdyby ją spytać czy wróciłaby do Hogwartu, szybko odparłaby, że tak. Zdarza jej się czasem tęsknić za beztroskimi dniami spędzonymi na błoniach i żałować niewykorzystanych okazji. Nie może sobie jednak pozwolić na oglądanie przez ramię, gdy przed nią nowe życie.
Koniec nauki w Hogwarcie oznaczał tylko jedno - powrót do szlacheckich obowiązków. Już w następnym dniu po powrocie do dworku na wyspie Wight, szanowna matka obwieściła, iż Evandra będzie towarzyszyć pannie Adalaide Nott przy organizacji następnego Sabatu. Młoda kobieta podeszła do tego zadania sumiennie, ale i z podejrzliwością. Jak się szybko okazało były ku temu powody. Panna Lestrange była przygotowywana do wejścia w nowy etap swojego życia - zamążpójścia. Uczono ją panujących na spotkaniach zasad, wskazywano koneksje i polityczne niuanse. Evandra chłonęła te wszystkie informacje niczym gąbka i szybko zaczęła orientować się w towarzystwie. Organizacja bankietów czy pełnienie obowiązków reprezentacyjnych przychodziło jej naturalnie i z łatwością. Zyskała na pewności siebie, a duma ją rozpierała, do momentu aż ojciec oświadczył, że oddał ją Rosierowi. Ogarnęły ją złość i niezrozumienie, przez kilka kolejnych dni nie chciała wychodzić ze swoich komnat.
Skupiała się na swoim niepohamowanym gniewie, pochłaniał ją i trawił od środka. Płonęło niemalże wszystko, co wpadało w jej ręce. Jak ktoś, kto powinien ją kochać i chronić, oddał ją ot tak w ręce innego?! Matka, która już od dawna miała wszystko zaplanowane i ojciec, który zgodził się wykorzystać okazję. To nie fakt ślubu z Rosierem bolał ją najbardziej, a samolubna decyzja starego Lestrange’a.
Mało brakowało, a Evandra nigdy nie dożyłaby dnia, w którym przyszłoby jej założyć śnieżną biel. Kolejny atak wywołał panikę, gdy wściekłość zabrała wszystkie jej siły, a po policzkach spłynęły łzy żalu. Dotarło do niej, że to wszystko działo się dla wyższego dobra. Cały ten teatrzyk na salonach, spiski i układy. Wymowne spojrzenie matki, wyjazdy brata, uścisk dłoni ojca. Przyglądając się swojej odbitej w lustrze zaróżowionej, opuchniętej twarzy, przysięgła sobie, że tak jak i reszta rodu Lestrange, będzie pełnić swoją rolę. Zimna woda do dziś jest remedium na jej zmęczoną skórę, spięte wysoko włosy pełnią swoistą klamrę, która trzyma ją całą w jednym kawałku. Uszminkowane czerwienią usta dodają pewności siebie, gdy należy unieść przepełnione smutkiem oczy i powtarzać, że wszystko ma swoje znaczenie.
Tristan w dalszym ciągu sprawiał, że miała mieszane uczucia. Przelotny flirt na szkolnych korytarzach był niczym w porównaniu z pragnieniem, jakie wzbudzał w niej ten mężczyzna o specyficznej sławie. Próbowała go rozgryźć, odczytać prawdziwe intencje. Powtarzał jej, że kocha, a ona wcale nie chciała wierzyć. Panna Adalaide Nott zdążyła już wbić jej do głowy swoje złote zasady. Evandra w przeddzień ślubu zapisała w swoim dzienniku dziesiątki stron słowami “Ta głupota, którą nazywają miłością, nie jest dla nas.” Zmyślne zaklęcie, które miało ją powstrzymać przed zatraceniem się i zapomnieniem o przyświecającym jej celu. Wmawiała sobie, że Tristan nie chciał jej poślubić z miłości, a dlatego, że nie mógłby znieść jej widoku w ramionach innego.
Wszyscy cieszyli się z wiadomości o ciąży. Wszyscy poza Evandrą. Ciągłe mdłości i obrzydzenie do własnego ciała nie pozwalały jej pogodzić się z myślą o tak rychło zakończonej młodości. Z pomocą przyszedł jej wtedy Francis, z którym już dawno zdążyła się pogodzić. Był jej najlepszym przyjacielem, zaufanym spowiednikiem. Przy nim miała pewność, że wszelkie przeciwności losu są wyłącznie przelotnym deszczem, po którym zaraz wzejdzie słońce. Po przeprowadzce do Château Rose zaczęła się z wolna przyzwyczajać do nowego życia, zwłaszcza że Tristan nie zaprzestał walki o serce swojej małżonki. Chciała podziękować mu za dobroć i cierpliwość, ale jej wrażliwe ciało odmawiało posłuszeństwa, podatne, szybko reagowało na zachodzące w świecie zmiany.
Wspomnienie przeszywającego bólu po dziś dzień pojawia się w jej snach. Wciąż pamięta swoją bezsilność i strach, jaki ją wtedy ogarnął. Natłok krążących w głowie myśli, żadna z nich na tyle wyraźna, by się jej chwycić i przetrwać to, co najgorsze.
Czy ta nagła pustka była utratą przytomności? Wszechogarniająca cisza, Otchłań, zapadała się w niej coraz głębiej, czując jak ogarnia ją spokój. Po raz kolejny w całym swoim krótkim istnieniu była pogodzona z własnym życiem, ulegle wyciągała ramiona w kierunku śmierci. Jednakże Uzdrowiciele byli innego zdania i to dzięki nim Evandra dostała kolejną szansę na odrodzenie, szansę na powrót do łask. Przez długie tygodnie dochodziła do zdrowia, a ona jedyne, o czym myślała, to o swoim dziecku. Obawiała się, że ten rozrywający ich ciała wybuch magii mógł wpłynąć na jego życie. Kilka miesięcy później odetchnęła z ulgą.
Narodziny Evana okazały się być kolejnym cudem. Chłopiec był istnym okazem zdrowia, przedłużeniem linii Rosier, ale i przepustką Evandry do dalszego wystawnego życia. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że jeśli cokolwiek stanie się ich dziecku, poważnie ucierpi na tym jej pozycja. Przestała być wyłącznie małżonką nestora, a stała się też matką jego potomka. Nadchodzące zewsząd listy z gratulacjami napawały ją wątpliwą radością, lecz poczucie obowiązku i zakorzenienie w rodzinie przynosiły nadzieję. Duma Tristana i rodziców nieco rozwiewały jej obawy, ale mimo to nie czuła wielkiej radości z posiadania dzieci. Każde zawieszone na niemowlęciu spojrzenie wywoływało u niej odruchy wymiotne, znów zaczęła walczyć z własnym gniewem, który kotłował się w głębi duszy. Nie wiedząc jak poradzić sobie z nową sytuacją, wróciła na salony, mając nadzieję, że towarzystwo ją rozchmurzy. I wtedy to pojawiła się Fantasmagoria, prezent na rocznicę ślubu. Balet okazał się być magicznym remedium, w którym Evandra odnalazła nowy spokój.
Przebywanie w pomieszczeniach Fantasmagorii, poznawanie osób związanych ze sztuką. Długie rozmowy o filozofii i interpretacje znanych utworów. Organizowanie bankietów pozwoliło jej na powrót zacząć orientować się w panujących koneksjach i układach. Od zawsze była bardzo dojrzała jak na swój wiek, widziała więcej i wysnuwała prawidłowe wnioski. Oczarowywała swoich rozmówców, a gdy ktoś szczególnie ją zaintrygował, wdawała się w lekkie, niezobowiązujące dyskusje podszyte drugim dnem. Jednak gdy tylko zaczynało robić się zbyt poważnie, wycofywała się. Sprawdzała jak daleko się posunie, byleby poczuć ten lekki dreszcz niepokojących emocji. Na jej twarz wkradał się lekki rumieniec, gdy tylko uświadamiała sobie, że kiedyś przekroczy granicę. I to wcale nie przy Tristanie. Czasem odnosiła wrażenie, że jego oddanie Czarnemu Panu jest silniejsze od oddania rodzinie, ale nie wyrażała swoich obaw na głos. Doceniała jego pracę na rzecz ich lepszej wspólnej przyszłości, zwyczajnie bała się, że może go stracić zdecydowanie za szybko.
Dziś nie stara się już go unikać, ale w dalszym ciągu nie potrafi go dopuścić blisko siebie. Nie oddawała mu się, ale nie dlatego, że go nie chciała, ale po to, by jej prawdziwie zapragnął. Domyśla się, że jej mąż nie przestał oglądać się za innymi kobietami, ale wolałaby nie dostać potwierdzenia. Jej największą obawą jest, że Tristan tak upodoba sobie życie u boku innej, że przestaną się widywać. Pomimo tej całej żywionej do niego niechęci lubiła czuć jego obecność, słuchać głosu, wyłapać spojrzenie. Czasami nachodzą ją myśli - czy można to jeszcze zmienić, naprawić? Czy Evandra chciałaby zmiany? W tym momencie cały układ bardzo jej odpowiadał, tylko co jeśli nestor straci cierpliwość? Do tej sytuacji nie może nigdy dopuścić. Przyświeca jej cel umocnienia własnej pozycji, chce potwierdzić swoją wartość, nie tracąc przy tym na swej delikatności. Czaruje słowem, uśmiechem, jak i wyglądem.
Sylwetka smukłej syreny, rozmarzone spojrzenie i niewinny uśmiech. Jej miękkie włosy układają się tak, jakby mieszkał w nich wiatr, wpina w nie srebrne spinki z ozdobnymi kamieniami. Nosi jedwabne stroje w delikatnych, wyblakłych kolorach. Uwielbia dotyk miękkich tkanin i muśnięcie chłodnego wiatru na nagiej skórze, które budzą w niej delikatny dreszcz. Gdy nikt nie patrzy, wciąż ogląda się za motylami, spontanicznie tańczy i śmieje się do lustra. Nadal marzy o wielkiej miłości, chce tworzyć sztukę i brylować w towarzystwie. Tylko czasem w noc, taką jak ta, boi się, że Otchłań wróci, a ona nawet nie wie w jakiej postaci.
Nigdy nie udało jej się wyczarować patronusa w pełnej formie.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 0 | 0 |
Uroki: | 4 | +1 (różdżka) |
Czarna magia: | 0 | 0 |
Uzdrawianie: | 0 | 0 |
Transmutacja: | 16 | +4 (różdżka) |
Alchemia: | 0 | 0 |
Sprawność: | 7 | Brak |
Zwinność: | 14 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
angielski | II | 0 |
francuski | II | 2 |
trytoński | II | 2 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Historia Magii | II | 10 |
Kłamstwo | II | 10 |
Kokieteria | III | 25 |
Numerologia | I | 2 |
ONMS | I | 2 |
Perswazja | I | 2 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
Zielarstwo | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Savoir-vivre | II | 0 |
Ekonomia | I | 5 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Rycerze Walpurgii | I | 8 |
Rozpoznawalność (arystokratka) | III | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Literatura (wiedza) | I | 0.5 |
Muzyka (harfa) | II | 7 |
Muzyka (wiedza) | I | 0.5 |
Muzyka (śpiew) | II | 7 |
Muzyka (fortepian) | I | 0.5 |
Haftowanie | I | 0.5 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Taniec balowy | II | 7 |
Jeździectwo | I | 0.5 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Półwila | - | 10 (+70) |
Reszta: 4.5 |
and i'll show you
hands ready to
bleed
Ostatnio zmieniony przez Evandra Rosier dnia 07.09.20 10:10, w całości zmieniany 1 raz
Lipiec '57 - Czerwiec '58
Ścieżka kariery: Nadal organizuje przyjęcia, zaangażowała się w działalność charytatywną oraz rozbudowę Smoczego Rezerwatu.
Rozwój: Skupiając się na działalności charytatywnej i organizacji życia pałacu, zdobyła podstawy ekonomii. Wypełniając obowiązki doyenne rozwinęła swoje umiejętności z zakresu zielarstwa, w wolnych chwilach uczyła się transmutacji i numerologii. W życiu towarzyskim dążyła do jeszcze większej wprawy w kokieterii.
Więzy krwi: Straciła brata Francisa, jest w drugiej ciąży z Tristanem.
Zyskane znamiona: -
Evandra powróciła do towarzystwa po przedłużającej się absencji. Pojawiając się wśród przyjaciół zaczęła odżywać, czuć się pewniej, odkurzyła skrzętnie skrywaną beztroskę. Niechętna bezczynności zaangażowała się w życie domu, wzięła odpowiedzialność za tytuł doyenne. Po raz pierwszy widziała egzekucję i mimo obaw nie odwróciła wzroku od skazanych na Connaught Square. Przeciwnych zmianom w kraju rebeliantów określała mianem ludzi zagubionych, którym należy pomóc, wskazując drogę.
Czarne chmury przyszły wraz z incydentem wśród Rycerzy Walpurgii, kiedy Tristan zarzucił Francisowi zdradę. Evandra broniła go zaciekle, ściągnęła na siebie gniew męża, by następnie ugiąć się pod jego naciskiem. Znając niepopularne poglądy brata prosiła go o szczerość - bezskutecznie. Tristan wyjawił jej kilka szczegółów z wydarzeń w podziemiach Gringotta, zrozumiała, że niektórzy z Rycerzy opętani zostali przez potężne duchy. Stała się powierniczką zaklętego w ślubnej obrączce horkruksa, jednak nie poznała jego prawdziwej mocy.
Wraz z przyjaciółmi zaangażowała się charytatywnie. Okrutna wojna doprowadzała do wyludnienia, zagrażała bezpieczeństwu wszystkich. Evandra wierząc w słuszność udzielania pomocy organizowała zbiórki datków oraz żywności dla społeczności czarodziejskiej. Dbała, by umocnili się w wierze w słuszność działań Ministerstwa Magii oraz Czarnego Pana. Zaangażowała się w pertraktacje związane w działaniami wojennymi na morzu, doszkalając się z zakresu polityki i ekonomii. Z sercem na dłoni i dumnie uniesioną głową wzięła udział w wydarzeniach w Stoke-on-Trent, szerząc przekonanie, że nikogo nie pozostawią samego sobie, podkreślała istotę mówienia jednym głosem.
Śmierć brata dogłębnie wstrząsnęła Evandrą. Złamana przez niego przysięga uświadomiła czarownicy słabość ludzkiego umysłu, zwłaszcza ogarniętego rodowym szaleństwem, będącego pod wpływem rebeliantów. Dostrzegała niepokojącą zmienność nastroju u Francisa, ale i siebie. Walczyła z naturą, z ciągłym chaosem. Podjęła kroki ku zrozumieniu zależności, poszukując pomocy u magipsychiatry, lecz odchodząc odeń z niczym, zawierzyła bliskim.
Z rozdartym sercem po rozsypującym się na jej oczach bracie, szukała winnych, skupiając wściekłość w mężu. Przekonał ją do niechęci wobec niemagicznych, wzmógł napędzaną chęcią zemsty gorliwość. To wtedy pochwyciła ją teleportacyjna czkawka, tym mocniej wyprowadzając z równowagi. Skłócona i odrzucona, uświadomiona o istnieniu wieloletniej kochanki męża, w przypływie chwili niemal dopuściła się zdrady. Chcąc wrócić do równowagi z przybraną na twarz maską uczestniczyła w towarzyskich wydarzeniach, oddała się organizacji zimowego sabatu. Nie mogła jednak zapomnieć o powtarzanych stale kłamstwach, fałszywie złożonych obietnicach, o obecności Deirdre. Kierowana chłodną złością, jak i radą przyjaciółki, spotkała się z nią z chęcią zapoznania, ale i podkreślenia swojej pozycji. Śmierciożerczyni odrzuciła iluzję usłużnej czarownicy, zaintrygowała półwilę, zmusiła do zmiany zdania. W głowie wybrzmiał głęboko zakorzeniony strach o byciu porzuconą przez męża, ale też, że jest zbyt oddany tradycjom, by tego dokonać. Znając historie możnych, ich nałożnic i licznych bękartów, nastawiła się na prawdopodobieństwo każdego scenariusza. Poznając tajemnicę Tristana, zmieniła nastawienie, spojrzała na niego przychylniejszym okiem. Dostrzegła możliwość odkrycia swoich pragnień, sięgnięcia po namiętność, jaka dotąd między nimi nie istniała.
Podczas zamkniętego dotąd dla samej śmietanki towarzyskiej sabatu pojawili się czarodzieje spoza arystokracji, co zmusiło Evandrę do zastanowienia nad głoszonymi przez rody zasadami. Dostrzegła w tym zmienność starszyzny, brak skrajnego przywiązania do tradycji, a także skłonność do ugięcia się pod odpowiednim naciskiem. Widziała szansę na emancypację czarownic, na potrzebne w świecie zmiany. Te zaś szły już wielkimi krokami, o czym głosił Minister Magii, decydując się na rozdanie odznaczeń oraz ziem, także czarodziejom o krwi ze skazą. Stojąc wśród zasłużonych z własnym przypiętym do piersi Orderem Morgany czuła jak konserwatywne fundamenty arystokracji kruszeją.
Zacierać zaczęła się także granica między Evandrą a Deirdre. Napędzana rosnącą fascynacją decydowała się na potajemne spotkania, chcąc odkryć skąd bierze się łączący je magnetyzm. Mimowolnie obdarzyła ją afektem i zaufaniem, pozwoliła sobie na zawierzenie namiętności, pragnęła jej towarzystwa, bliskości. Wiedziona ciekawością skonfrontowała kochanków, spędziła z nimi noc, jaka bezpowrotnie zmieniła dynamikę ich relacji. W miłosno-alkoholowym amoku odniosła nieodparte wrażenie, iż pokoje Wenus są miejscem, gdzie tych dwoje spędzało niegdyś wiele czasu.
Niepewność wróciła do serca Evandry w dniu, kiedy pierwszy raz zetknęła się z nawiedzającymi kraj Cieniami. Tylko widniejąca na palcu obrączka, której tajemnicę wreszcie poznała, ochroniła ją przed atakiem, tymczasowo odganiając strach. Wyzwolone tego dnia spod mugolskiego jarzma Warwick ukazało bezduszność rebeliantów, a kreślący się na twarzy Tristana strach wzmógł w doyenne pewność co do niechęci względem popleczników Zakonu Feniksa. W asyście przyjaciółki po raz pierwszy przelała mugolską krew, chcąc zemścić się wyrządzone krzywdy - zaburzony w rodzinie spokój, za przerwane istnienie brata. Śmierć młodego chłopaka nie przyniosła oczekiwanego pokrzepienia, ale i nie wywołała wyrzutów sumienia we wrażliwej dotąd półwili. Poczucie niesprawiedliwości zbyt głęboko tkwiło teraz w jej sercu.
Popychana ambicją nadal dążyła do zaznaczenia swej pozycji na politycznej planszy, zarówno angażując się w dalszą aktywność charytatywną, ale i działalność na rzecz Smoczych Ogrodów. Odkurzyła dawną pasję do teorii magii i z pomocą nauczycieli, jak i na własną rękę, podjęła ćwiczenia z zakresu numerologii oraz transmutacji. Częściej sięgała też do genów wil, coraz częściej manipulując rozmówcami dla własnych korzyści. Nagłe zwątpienie przyniosła wieść o drugiej ciąży. Mimo ogarniającego strachu przed wzmożonymi atakami serpentyny i swoją rychłą śmiercią, nie zarzuciła planów, chcąc wypełniać swoje obowiązki tak długo, na ile pozwalać jej będzie stan.
Lęk przyszedł pod postacią Justine Tonks, bezwzględnej rebeliantki, która porwała i uwięziła Evandrę. Głodzona i torturowana, pogodziła się z nadchodzącym końcem. Ocalona przez Tristana, który wstrząsnął Anglią, by ją odnaleźć, znów wywołała jego gniew. Zamknął ją w pałacu, gdzie w lęku wracała do życia. Z pomocą przyszła jej Deirdre.
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 07.03.23 11:42, w całości zmieniany 1 raz
Witamy wśród Morsów
twoja karta została zaakceptowana- znajdź towarzystwo •
- wylosuj komponenty •
- załóż domek
- mapa forum •
- pogotowie graficzne i kody •
- ekipa forum
Kartę sprawdzał: Tristan Rosier
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 24.11.23 20:35, w całości zmieniany 2 razy
[06.11.20] Komponenty (lipiec/wrzesień)
[26.01.21] Komponenty (październik/listopad)
[12.08.21] Komponenty (styczeń/marzec)
[01.12.22] Komponenty kwiecień/czerwiec
[22.02.23] Kupidynek (kryształ)
[17.03.23] Lipiec/sierpień
[23.01.21] Wsiąkiewka (lipiec/wrzesień): + 3 PB
[27.05.21] Wsiąkiewka (październik-grudzień): +3PB do reszty
[30.12.21] Wsiąkiewka (styczeń-marzec): +3PB do reszty
[13.11.22] Wsiąkiewka (kwiecień-czerwiec); +3 PB do reszty
[18.02.23] Rozwój biegłości: kokieteria (II -> III), numerologia (0 -> I), zielarstwo (0 -> I), ekonomia (0 -> I); -14 PB z reszty, -7 PB dokupionych
[07.03.23] Minął fabularny rok; +1 PB do reszty
[23.08.23] Rozwój biegłości: jeździectwo (0 -> I); -0,5 PB z reszty
[25.08.23] Rozwój umiejętności (filar umysłu, chłonny umysł) +4 PB
[02.12.23] Wsiąkiewka (lipiec-sierpień); +3 PB
[22.01.21] Aktualizacja postaci
[23.01.21] Wsiąkiewka (lipiec/wrzesień): + 120 PD
[27.01.21] Zdobycie osiągnięć: Wór pełen ziół, Obieżyświat; +60 PD
[27.05.21] Wsiąkiewka (październik-grudzień): +120 PD
[23.07.21] Spokojnie jak na wojnie: +40 PD, +1 PB organizacji
[16.08.21] Spokojnie jak na wojnie: +20 PD, +1 PB organizacji
[16.08.21] Otrzymanie od Tristana talizmanu szczególnej krwi
[18.08.21] Osiągnięcia (Wielki głód): +30 PD
[20.09.21] Zdobycie osiągnięć: Weteran, Deflorator; + 130 PD
[24.09.21] Aktualizacja postaci -200 PD
[30.12.21] Wsiąkiewka (styczeń-marzec): +120 PD
[06.01.22] Osiągnięcia (Hep!, Do wyboru do koloru): +90 PD
[17.03.22] Pomoc w organizacji wydarzenia: Noworoczna Maskarada +30PD
[20.03.22] Spokojnie jak na wojnie: +150 PD; +3 PB organizacji
[03.05.22] Zdobycie osiągnięcia: Ostatnia landrynka +30 PD
[03.08.22] Zdobycie osiągnięcia: Domator, Ostrożny sprzymierzeniec; + 60 PD
[20.09.22] Zdobycie osiągnięcia: Weteran II; + 100 PD
[14.10.22] Zdobycie osiągnięcia: Powieść epistolarna, szklany pantofelek, curiositas; +65 PD
[13.11.22] Wsiąkiewka (kwiecień-czerwiec); +120 PD
[17.01.23] Zdobycie osiągnięcia: Mały pędzibimber, Fidelitas ; +35 PD
[23.01.23] Spokojnie jak na wojnie: +50 PD
[18.02.23] Zakup 7 PB; -350 PD
[23.02.23] Zdobycie osiągnięcia: Gruszki na wierzbie, +30 PD
[8.03.23] Zdobycie osiągnięć: Mroczny Znak I, Maratończyk, +130 PD
[14.03.23] Zdobycie Osiągnięcia: Czarna Wdowa, +30 PD
[30.05.23] Lusterko; +3 PD
[28.05.23] Zdobycie Osiągnięć: Dojrzały Mors I, Dojrzały Mors II, Społecznik, Na głowie kwietny ma wianek; + 150 PD
18.08.23] Zdobycie Osiągnięć: Dojrzały Mors III, Portret Rodzinny; + 130 PD
[23.08.23] Rozwój postaci: +5 T; -400 PD
[20.11.23] Zdobycie Osiągnięcia: Złoty Myśliciel I; +30 PD
[22.11.23] Spokojnie jak na wojnie; +50 PD
[02.12.23] Wsiąkiewka (lipiec-sierpień); +120 PD
[11.12.23] Zdobycie Osiągnięcia: Dziwny jest ten świat; +30 PD
[11.12.23] Zdobycie osiągnięcia: Róg obfitości; +30 PD
[07.06.24] Powiększenie limitu postaci krwi czystej szlachetnej; -500 PD
[29.09.24] Wydarzenie: Wszyscy mamy źle w głowach; +50 PD
[20.10.24] Darmowa zmiana wizerunku
[20.11.24] Podsumowanie wydarzenia: Spokojnie jak na wojnie: +100 PD