Wydarzenia


Ekipa forum
Pracownia mistrza Lacework
AutorWiadomość
Pracownia mistrza Lacework [odnośnik]15.10.20 11:03

Pracownia mistrza Lacework, Surrey

Pracownia mistrza Lacework mieści się w obszernych piwnicach jego domu. Aby się do niej dostać, należy zejść stromymi schodami ulokowanymi przy wschodniej ścianie budynku... oraz znać mistrza bądź jego asystentkę, bowiem tylko oni wiedzą, jak otworzyć drzwi. Za nimi znajduje się alchemiczne niebo, przepełnione różnej wielkości kociołkami, ingrediencjami, starymi księgami oraz różnymi, nie raz wymyślnymi przyrządami naukowymi. To tu mistrz Lacework wraz ze swoją asystentką pracuje nad śmiałymi, alchemicznymi teoriami oraz prywatnymi badaniami nad eliksirami. Tematy, nad jakimi pracuje się w tych ścianach są ścisłą tajemnicą. Ekscentryczny alchemik niechętnie przyjmuje tutaj gości, gdy jednak to się zdarzy, podczas wizyty panują ścisłe zasady. Najważniejsze z nich to: nie dotykaj, nie wąchaj i pod żadnym pozorem nie zbliżaj się do ksiąg.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pracownia mistrza Lacework Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pracownia mistrza Lacework [odnośnik]24.10.20 14:35
20 sierpnia 1957 roku

Nowa praca stawiała przed panną Burroughs nowe wyznania. Marzyła o poznaniu wszystkich, nawet tych najbardziej zawiłych tajemnic powiązanych z alchemią; o wielkich odkryciach, które zapisałyby jej nazwisko na kartach historii. Działając na własną rękę udało jej się zdobyć naprawdę sporą wiedzę, posiadała jednak świadomość, że aby dalej się rozwijać potrzebuje odpowiedniego mentora. Przewodnika, który pomoże jej odkryć wszystkie karty w talii alchemii. Posiadała wielkie szczęście, iż udało jej się odbyć kilka lekcji z Aegisem, za jeszcze większy uśmiech losu uznając jego decyzję o zatrudnieniu jej jako swojej asystentki. Powoli zaznajamiała się z obszerną pracownią mistrza, słuchała jego uwag objaśnień oraz nauk, jakie kierował w jej stronę, chcąc, wyciągnąć z nich jak najwięcej. Otrzymała szansę, jakiej nie było dane doświadczyć innym czarodziejom. I nie chciała jej zmarnować, zwłaszcza gdy Aegis sam wyraził chęci, aby podzielić się z nią swoją wiedzą. Eteryczna alchemiczka nie mogła wymarzyć sobie lepszego układu. Zależało jej na powiększaniu wiedzy oraz rozwoju w swojej dziedzinie, a profesor Lacework zdawał się to widzieć.
Punktualnie o siódmej rano, Frances otworzyła drzwi do pracowni wskazanym sposobem, by przekroczyć jej próg. Nie dziwiły ją zabezpieczenia, jakie były nałożone na pracownię - praca, jaką wykonywał profesor Lacework była cenna. I nie bez powodu trzymana jako tajemnica. Stukot pantofli oznajmił jej przybycie, zwracając uwagę profesora. Nie wiedziała, jak on to robił, by w jego wieku być w stanie tak wiele godzin przebywać na nogach.
- Dzień dobry, panie Lacework! - przywitała się uprzejmie, odkładając na jeden ze stolików swoją torbę. Ostrożnie wyjęła z niej gruby plik pergaminów, będącymi notatkami z jej dotychczasowych badań, jakie przeprowadziła samodzielnie. Nie dziwiła się, że mężczyzna chciał zobaczyć, w jaki sposób działała oraz co udało się jej dokładnie osiągnąć. Z delikatnym uśmiechem na ustach podeszła do siedzącego przy stole mężczyzny, by ułożyć przed nim plik dokumentów. - Proszę, to moje notatki o które pan prosił. Czym mam się zająć? - Spytała, z zaciekawieniem unosząc brew ku górze. Zadania zlecane przez profesora nie raz były dziwne, pozornie nie mając większego sensu, Aegis jednak nawet w taki sposób potrafił naprowadzić ją na odpowiednią drogę do wiedzy. Mężczyzna przejechał dłonią po śnieżnobiałej brodzie, po czym wskazał jej zadanie na dzisiejszy dzień. Plik innych pergaminów czekał na uporządkowanie, wśród nich znajdowało się kilka subtelnych błędów, które musiała odnaleźć oraz odpowiednio poprawić. Nie kwestionowała decyzji przełożonego, od razu zabierając się do pracy. Doskonale wiedziała, że i w ten sposób była w stanie się czegoś nauczyć, a Aegis zapewne specjalnie umieścił w nich kilka błędów, chcąc sprawdzić, jak uważnie słuchała jego słów.
Uważnie śledziła wszystkie słowa, zapisane przez mistrza Lacework. Jego pismo w niczym nie przypominało eleganckiego, zgrabnego charakteru pisma młodej alchemiczki. Stawiane przez niego litery były niedbałe, kreślone zapewne w pośpiechu, jakby czuł czas depczący po jego śladach. Nie był najmłodszy, ponoć męczyły go problemy ze zdrowiem i panna Burroughs wyczuwała, iż mężczyzna chce zrobić jak najwięcej, nim przyjdzie mu odejść z tego świata. I była w stanie to zrozumieć. Szaroniebieskie spojrzenie uważnie błądziło po zapisanych notatkach, analizując każde zdanie jakie przyszło jej przeczytać. Gdzieś po pół godzinie wstała od stołu, by przynieść sobie świeży kawałek pergaminu, pióro oraz kałamarz, aby dokładnie wynotować pierwszy, zauważony błąd, w skutek którego musiała wykonać cały, długi ciąg obliczeń z poprawnymi danymi. Spokojnie kreśliła znaki, dwa razy upewniając się, że nie popełniła żadnego błędu, nie chcąc zbłaźnić się przed mistrzem, który zaczytywał się w jej dotychczasową pracę. Dopiero koło dwunastej panna Burroughs z czystym sumieniem mogła odłożyć pracę na bok, uznając ją za zakończoną. Ostrożnie przetarła dłonią oczy, by zogniskować spojrzenie na starszym mężczyźnie.
- Napije się pan herbaty? - Spytała czując nieprzyjemną suchość w ustach. Krótkie kiwnięcie głową znad notatek musiało starczyć jej jako odpowiedź. Przywykła do małomówności mistrza, nie uważając ją za coś złego. Ostrożnie odłożyła notatki w bezpieczne miejsce by podejść do jednej z szafek i zaparzyć gorący napar. Dwie, pozbawione zdobień filiżanki znalazły się na blacie stołu. Nie przerywała pracy mistrza, w spokoju oczekując aż ten rozpocznie temat.
- Prosto, ale poprawnie. - Trzy słowa musiały jej wystarczyć jako osobliwa pochwała jej pracy. Eliksiry które do tej pory udało jej się stworzyć były całkiem proste, lecz ich działanie, przynajmniej ją, wprawiało w nie mały zachwyt. - To moje pierwsze projekty, nie posiadam jeszcze pełni wiedzy, w tej materii. - Odpowiedziała skromnie, wykazując chęci do dalszej nauki. Aegis Lacework pokiwał głową, po czym uniósł filiżankę do ust. Chwilę później podsunął jej jeden z pergaminów, na którym wykonała dokładnie obliczenia dotyczące użycia jadu czarnej wdowy, oraz manipulacji nim przy pomocy czynnika magicznego.
- To zagadnienie. Podoba mi się twój tok myślenia. I tym zajmiemy się po herbacie. - Słowa mistrza wywołały uśmiech na delikatnej twarzy alchemiczki. Cieszyła się, że przyjdzie jej zgłębić zagadnienie, z którym już wcześniej miała okazję się spotkać. Wtedy jednak działała odrobinę na ślepo, pierwszy raz próbując dokonać czegoś podobnego. Dopili herbatę, panna Burroughs naszykowała czysty pergamin, a mistrz Lacework naszykował kilka ksiąg, które mogłyby pomóc jej w zrozumieniu tematu.
Rozpoczęła się ta, edukacyjna część jej pracy. Mistrz Lacework rozpoczął wykład. Dokładnie tłumaczył jej bardziej zaawansowane teorie dotyczące tego, co poruszyła w jednym ze swoich projektów. Frances uważnie słuchała słów, jakie padały z jego ust, skrupulatnie wynotowując wszystkie informacje, jakie były jej potrzebne, aby później móc dokładnie zgłębić temat oraz przyswoić nową widzę. Pamięć bywała zdradliwa, zwłaszcza, gdy pierwszy raz umysłowi przychodziło spotkać się z nowymi wiadomościami. Słuchała, notowała, zadawała dokładnie pytania dotyczące poruszanych zagadnień, aby móc poznać całą istotę manipulacji składników przy pomocy czynników magicznych. Dopiero po kilku godzinach, mistrz Lacework zakończył wykład, poświęcając jeszcze piętnaście minut na zadanie wyrywkowych pytań. Zegar wskazywał godzinę szesnastą. Ledwie godzina dzieliła ją od zakończenia pracy, gdzieś w środku jednak czuła, iż dziś z pewnością nie wyjdzie o ustalonej porze. Mistrz Lacework zapisał kilkanaście zdań na czystym kawałku pergaminu, szykując dla niej kolejne zadanie. -Opracujesz, jak wpłynąć na te składniki, by dało się ich użyć w tych wywarach. - Padło z ust mistrza, a panna Burroughs z zainteresowaniem zerknęła na kartę. Chciała zabrać się do pracy od razu, ucisk w żołądku przypomniał jej jednak, iż od rana niczego nie jadła. Z niewielkiej torby wyjęła przygotowane kanapki... Nie potrafiła jednak się powstrzymać, rozpoczynając odpowiednie przygotowania już podczas jedzenia. Szaroniebieskie spojrzenie uważnie wodziło po zapisanych przez mistrza słowach, próbując odnaleźć w głowie odpowiednie powiązania. A gdy pochłonęła kanapkę, od razu rozpoczęła spisywać odpowiednie obliczenia. Ciągi znaków zapełniały pergamin, a gdy czuła, że zatrzymała się w punkcie, wracała do notatek, sporządzonych podczas wykładu mistrza. Pochłonięta pracą nie zauważyła nawet, gdy Aegis opuścił pracownię by udać się na spoczynek. Trwała wśród notatek, skrupulatnie robiąc kolejne kroki w opracowaniach, pochłonięta zleconym zadaniem. Kolejne godziny mijały, a panna Burroughs robiła jedynie krótkie przerwy na sporządzenie nowej herbaty, bądź krótki spacer po pracowni, aby rozprostować zastałe kości. Gdzieś koło północy zmęczenie zmogło eteryczną alchemiczkę, oczy coraz mocniej zaczynały się kleić. Finalnie panna Burroughs zasnęła nad notatkami.
Wielkim zdziwieniem dla Aegisa było znalezienie swojej asystentki o poranku. Ostrożnie wybudził ją ze snu, przyglądając jej się z dziwnymi emocjami wypisanymi na buzi.
- Musisz się wysypiać. Zmęczony umysł nie pracuje dobrze. - Rzucił, wręczając jej filiżankę pełną kawy, doprawioną kilkoma kroplami eliksiru przebudzenia. Potrzebowała dodatkowych sił, by dotrwać chociażby do połowy dnia pracy.
- Przepraszam profesorze, ale chyba skończyłam opracowania. - Panna Burroughs machinalnie poprawiła złote pukle, spoglądając na mężczyznę zmęczonym spojrzeniem. Nie powinna, lecz nie potrafiła oderwać się od zadania, chcąc przyswoić jak najwięcej informacji, powiązanych z tym tematem. Z wdzięcznością przyjęła kawę doskonale wiedząc, że mistrz nie pozwoli jej wyjść wcześniej z pracy, chcąc nauczyć ją odpowiednich nawyków. Odpoczynek bywał równie ważny, co zdobywanie wiedzy. A Frances nie raz zdarzało się o tym zapominać.  Mistrz Lacework przyjął od niej notatki, uważnie je przeglądając, tym samym chcąc dać dziewczynie chwilę na dojście do siebie. Kiwnięciem głową zakomunikował, iż zadanie było wykonane poprawnie.

| zt.
1300 słów.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Pracownia mistrza Lacework [odnośnik]08.11.20 2:47
1 września 1957 roku

Panna Burroughs dzisiejszego dnia zjawiła się w pracy wcześniej. Równiutko o piątej trzydzieści otworzyła drzwi pracowni w sposób, jaki znany był jedynie jej oraz mistrzowi Lacework, by w towarzystwie stukotu eleganckich pantofelków przekroczyć jej próg i ponownie odpowiednio zabezpieczyć drzwi. Doskonale wiedziała, że profesorowi zależało na tym, aby utrzymać ich działania w tajemnicy, samej zobowiązując się, aby nie zdradzać ich nikomu, niezależnie od ilości zaufania, jaką darzyła drugą osobę. Z tego też powodu, nie raz wolała spędzać więcej godzin w pracy, niż narażać się na możliwe odwiedziny oraz pytania, z których czasem ciężko było wybrnąć.
Jak każdego dnia, wpierw eteryczna alchemiczka rozpoczęła od rozświetlenia pracowni - wpierw zaklęciem, później rozpalając poustawiane świeczniki. Następnie nastawiła zestaw do herbaty by zająć miejsce przy dębowym stole, pełnym najróżniejszych notatek... Które w końcu, będzie trzeba uporządkować. Sama najchętniej zaczęłaby od wykonania odpowiednich obliczeń, by sprawdzić teorię, jaka pojawiła się w jej głowie.
Z cichym westchnięciem, jakie uleciało z jej ust, zabrała się jednak wpierw za porządki. Wiedziała, że do przyjścia Aegisa miała jeszcze dobre dwie godziny. I była niemal pewna, że uda jej się wyrobić, zanim siwy czarodziej przekroczy próg pracowni. Uważnie segregowała zapisane przez nich strony w odpowiednie kupki, by później nauczonym przez profesora sposobem ułożyć je na końcu stołu. Każda kupka odpowiadała innemu zagadnięciu, powiązanym z odpowiednim projektem. Ostrożnie, co kupkę wkładała kawałek czystego pergaminu ułożonego poziomo, by łatwiej można było rozdzielić grupy papierów od siebie. Perfekcja oraz porządek z pewnością były jej mocnymi stronami, czego niestety, nie zawsze można było powiedzieć o jej przełożonym.
Frances zaparzyła sobie filiżankę gorącej herbaty, aby zasiąść za stołem. Sięgnęła po kawałek czystego pergaminu, by zacząć pokrywać go skrupulatnymi, dokładnymi  obliczeniami zapisywanymi eleganckim pismem. Panna Burroughs, dzięki ciągłym wymaganiom ze strony profesora, jak i ogromie własnej pracy powoli stawała się coraz bardziej biegła w dziedzinie badań nad eliksirami. Powoli rozwijane nowe umiejętności pozwalały jej sprawniej prowadzić obliczenia, zauważać coraz więcej oraz wysuwać śmielsze teorie, zakrawające o szersze spektrum.
Kiedy profesor przekroczył próg pracowni, eteryczna alchemiczka nie uniosła nawet głowy. W pełnym skupieniu wlepiała szaroniebieskie spojrzenie w kawałek pergaminu, co jakiś czas dodając jakieś zapiski do swoich obliczeń. Cichutko mruczała pod nosem słowa, które ciężko były ułożyć w jedną całość - powtarzała liczby, znaki, zaczynała jakąś myśl, aby przerwać ją w połowie i ponownie pogrążyć się w obliczenia.
Pracoholizm coraz mocniej wkradał się w jej żyły, nawet gdy profesor nie raz upominał ją, iż powinna dbać również o odpoczynek. Lecz czy można było spocząć, w obliczu tak pasjonujących teorii? Według niej, nie było to możliwym.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Pracownia mistrza Lacework [odnośnik]08.11.20 22:46
Długa, bladoniebieska szata sunęła ciężko po podłodze, podczas gdy profesor Lacework powoli, krokiem wyważonym i ostrożnym schodził po schodach prowadzących do pracowni. Wiedział, że znajdowała się tam już Frances - właściwie wiedział o jej obecności od początku, gdy tylko przekroczyła próg dwie godziny wcześniej, niż uczynić to powinna; rozbudziły go wibracje informującej magii. Narzucony na pomieszczenia - te najważniejsze, naukowe, oraz prywatne - system obronny powiadamiał go bowiem o każdym wejściu na teren posesji, nie ufał obcym. Jednak alchemik nie był w stanie podnieść się wówczas z łóżka, nawet zachęcony do tego rozbudzającym się, ciepłym porankiem. Potrzebował jeszcze chwili odpoczynku, jeszcze przynajmniej godziny płytkiego, lecz zbawiennego snu, zanim ostatecznie nabrał dostatecznie dużo sił i przygotował się do ich wspólnej pracy.
Burroughs była nieocenioną pomocą. Nie tyle diabelnie inteligentną, co również rzetelną i dokładną, szczerze zaangażowaną w naukowy rozwój własnego umysłu; nie odliczała tyknięć wskazówki zegara, wyczekując momentu zwolnienia ze służby i ucieczki do swych czterech kątów; często zostawała w pracowni po godzinach, doprowadzając do porządku to, czego nie zdążyła tego dnia skatalogować, opracować czy zapisać. Aegis cenił w niej to poświęcenie. Doceniał, choć nie mówił o tym głośno, nie wprost.
- Dzień dobry - odezwał się głosem wciąż słabym, wciąż zmęczonym, choć wszelka starcza siła wypełniająca jego organizm próbowała przejaw ów słabości odegnać. Z rękoma założonymi za zgarbionymi plecami, mistrz przemierzył długość pomieszczenia, kątem oka spoglądając na dzbanek wypełniony wciąż gorącą jeszcze herbatą; magia usłuchała go natychmiastowo, unosząc przedmiot ku górze, z szafki dobywając natomiast drugą filiżankę, do której imbryk przelał porcję parującej cieczy. Mag nie musiał sięgać po różdżkę. Opanował metodykę rzucania zaklęć bez jej użycia, na co dzień praktykując arkana właśnie w ten sposób. - Zaczniemy dziś bez porannej pobłażliwości, Frances. Liczę, że twoje wcześniejsze pojawienie się tu nie sprawiło, że powieki masz teraz ciężkie, a intelekt nieostry - mówił, jednocześnie ujawniając młodej alchemiczce, iż wiedział o dodatkowych dwóch godzinach spędzonych w piwnicznym królestwie mikstur i receptur. - Pomyślimy nad sercem mego wywaru, autorskiego, nieznanego nikomu. Przetestujemy możliwości, które pochodzić mają z twojego umysłu. Nieraz młode oko, młode myślenie, dostrzec może coś, co unika leciwemu wyrafinowaniu; bądź zatem twórcza, nieszablonowa. Zapiski odnajdziesz w szóstej szufladzie na lewo, owinięte szmaragdową skórą - poinstruował. Z łatwością, za pomocą niewidzialnej ręki magii, mógłby zaoferować jej swe notatki, lecz nawet w tak błahych zadaniach nie wspomagał Burroughs, nie wyręczał. Nie robił tego nigdy, jeśli rzeczywiście nie potrzebowała jego wsparcia - lub jeśli nie wykładał przed nią właśnie sztuk jeszcze jej nieznanych, enigmatycznych zagadnień, które wielu przyprawiłyby o ból głowy.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Pracownia mistrza Lacework 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pracownia mistrza Lacework [odnośnik]09.11.20 19:40
Szaroniebieskie spojrzenie oderwało się od notatek, gdy do jej uszu dobiegł słaby głos mężczyzny. Panna Burroughs uniosła głowę, posyłając mu odrobinę nieobecne spojrzenie znad sterty notatek.
- Dzień dobry, profesorze. Jak się pan dziś czuje? - Odpowiedziała z delikatnym uśmiechem, przyzwyczajona do wymieniania zwykłych, prostych uprzejmości. Zwłaszcza w momencie, gdy od ostatniego mężczyzna przyszło jej spędzać kilka, czasem kilkanaście długich godzin w towarzystwie starca. Jego stan zdrowia nie umknął uwadze eterycznego dziewczęcia i miała nadzieję, iż nie było to niczym poważnym.
- Przepraszam, jedna idea ciągle nawiedza moje myśli i nie mogę powstrzymać się, przed rozważeniami i obliczeniami w tej materii. - Odpowiedziała pokornie, pozwalając sobie napomnieć o pomyśle, który od dłuższego czasu zajmował jej myśli. Doskonale wiedziała, że niewypowiedziane idee nieprzyjemnie rosną w głowie, nie pozwalając skupić się na innych czynnościach.
Frances złożyła swoje obliczenia, by w równiutkiej kupce odłożyć je na bok. Ta sprawa musiała poczekać, w końcu polecenia Aegisa wiodły prym wśród jej pracy. Ostrożnie wstała z miejsca, by w towarzystwie stukotu delikatnych obcasów podejść do odpowiedniego regału po lewej stronie. Odnalazła szóstką szufladę, by niemal z namaszczeniem wyciągnąć owinięte szmaragdową skórą zapiski mistrza. Notatki znalazły się na blacie dębowego stołu, a panna Burroughs naszykowała jeszcze rolkę świeżego pergaminu. Eteryczna alchemiczka znalazła się po swojej części stołu, by rozpocząć dokładną analizę zebranych notatek. Szaroniebieskie spojrzenie uważnie wodziło przez słowach spisanych przez mistrza Aegisa. Nakreślone działanie oraz kilka składników, które według profesora miały być konieczne pozwoliło jej nakreślić wymagania, jakie stawiane były przed sercem eliksiru. Wszystkie składniki były charakteru neutralnego, a to dodawało całkiem spore pole do popisu.
Ciche westchnienie opuściło dziewczęcą pierś, a zamyślenie wypisało się na dziewczęcej twarzy. Zadanie wydzielone przez profesora nie było łatwe, sama zwykle potrzebowała kilku, jeśli nie kilkunastu dni, aby odpowiednio dobrać serce do przyrządzanej mikstury. Od czasu ostatniej analizy serc minęło jednak kilka długich tygodni, a Frances czuła, że coraz lepiej wprawia się w dziedzinie badań skupiających się na szeroko pojętej alchemii.
Tym razem wpierw przeanalizowała charakter, jaki powinno mieć serce, skłaniając ku zastosowaniu serca o neutralnym charakterze - uznała to za dobry, pierwszy krok, z którego będzie można wyjść dalej. Neutralnych serc nie było wiele, to też w kolejnym kroku postanowiła przy pomocy numerologii ustalić wibracje wewnętrzne oraz zewnętrzne składników, aby zestawić je z ich właściwościami. Finalnie wykonała jeszcze kilka kontrolnych obliczeń z dziedziny astronomii. Tak, na wszelki wypadek.
Nie wiedziała ile czasu minęło, gdy w końcu uniosła głowę znad notatek, szukając spojrzeniem profesora Lacework.
- Profesorze? Wydaje mi się, że znalazłam dwie ingrediencje, które teoretycznie pasowałyby, jako serce eliksiru. Pierwszą jest korzeń ciemiernika. To stabilna ingrediencja, którą łatwo dopasować do innych, a występujące w niej toksyny można by zmanipulować czynnikiem magicznym, aby wspomóc zamierzone działanie. - Zaczęła z wyraźnym zamyśleniem w głosie, nie do końca będąc pewną, czy Aegis poprze jej tok myślowy. - Drugą ingrediencją są ogniste nasiona. Same w sobie są dość plastyczne jeśli chodzi o magię, nadają się również jako stabilne podstawy silniejszych mikstur. Dokonałam kilku obliczeń, biorąc pod uwagę uwzględniony w pańskich notatkach, oba składniki uzyskały jednak podobne wyniki… Wydaje mi się, że najlepszym sposobem na odkrycie, który będzie lepszy będzie sprawdzenie tego w praktyce… - Szaroniebieskie spojrzenie nie odrywało się od postaci mistrza, mając nadzieję, że ten wytknie jej błędy, jeśli jakiekolwiek popełniła. Czasem teorię dało się sprawdzić jedynie brudząc dłonie podczas praktyki.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Pracownia mistrza Lacework [odnośnik]11.11.20 0:07
- Czuję się wypoczęty, Frances, dziękuję. Ale ty, widzę, wciąż nie wzięłaś do serca mych rad - wypomniał jej Aegis głosem spokojnym, jakby pogodzonym z panującą wokół niego wszechrzeczą, zgrywającym się z delikatną nutą melodii rozbudzonego świata. Na moment przymknął oczy, ciesząc się ciepłem promieni słonecznych wpadających do pomieszczenia poprzez uchylone, niewielkich rozmiarów okno piwniczne; wrzesień nie należał do najgorętszych letnich miesięcy, lecz rozpieszczał bardziej niż nadchodzące ponownie jesień czy zima. - Zastanów się następnym razem, bo następny raz nadejdzie niechybnie, czy niewyspana, nienajedzona, niemyśląca na coś mi się tu przydasz - kontynuował bezlitośnie, ale tylko i wyłącznie po to, by w końcu przebić się przez upartość uczennicy. Asystentki. Nie zasypiała nad kociołkami, nie drzemała nad notatkami, lecz Lacework nie mógł wykluczyć, że natłok pracy prędzej czy później właśnie to spowoduje - a na tę ewentualność żadne z nich nie mogło sobie pozwolić.
Jej tłumaczenie wzbudziło w profesorze ciekawość: być może jeden, jedyny raz. Frances przebąkiwała co jakiś czas o gnębiących jej myśli projektach, rzadko jednak wdawała się w szczegóły, na tyle już świadoma zasad współpracy, że, niepytaną, raczej nie należało kwestii rozwijać. A teraz było inaczej. Aegis mruknął coś do siebie pod nosem, jakby w innym języku, nieznanym, brzmiącym zbyt obco by sugerował ludzkie korzenie - goblińskim? -, po czym odwrócił się powoli w kierunku młodej kobiety, lustrując ją przenikliwym spojrzeniem szarych tęczówek.
- Jedna idea, choć tak silna. Zatem opowiedz o niej - po raz pierwszy faktycznie otworzył przed nią bramę do naukowego monologu niedotyczącego stricte ich wspólnej pracy. Naturalnie - wiedział o dokonaniach Burroughs. Znał jej receptury, oceniał je, bez łaskawości wytykał błędy i niedociągnięcia, a rzadko kiedy brał udział w ich jako takiej kreacji. Narodzinach. Ostrożnie usiadł zatem przy stole, sięgnąwszy po filiżankę herbaty, z której upił kilka łyków, wsłuchując się w słowa asystentki. I pił ją jeszcze przez długą, długą chwilę, nawet wówczas gdy młoda alchemiczka pochyliła się nad jego własnymi, skrupulatnie sporządzonymi notatkami, lawirując między tezami i eksperymentami. Czy wiedziała, że jednocześnie poddawał próbie jej faktyczną użyteczność? Wcześniejsza uwaga na temat pogarszającego się stanu jej organizmu nie była jedynie słowem rzuconym na wiatr. Mistrz musiał wiedzieć, że jego uczeń zdolny był się uczyć. W innym wypadku nic nie miałoby już sensu.
- Siła korzenia nie udźwignie współgrających z nim komponentów. Przeczytaj raz jeszcze ich listę. Obezwładnią działanie ciemiernika, zanim zdołamy zmanipulować czynnik magiczny - odparł spokojnie, mentorsko, bez nalotu złośliwości czy niezadowolenia. Dywagowali, teoretyzowali, nie istniał żaden powód, by odczuwać wstyd postawioną hipotezą - tak długo, jak umysł pracował na pełnych obrotach. - Ogniste nasiona, a tak. Być może... - głęboka zmarszczka na czole pokrytym starczą skórą zarysowała się ostrzej, gdy mag ściągnął brwi w wyrazie zamyślenia. - Co sugeruje ci zakładać, całkiem może niemądrze, że sam nie rozważałem ich wcześniej - prócz notatek, w których brakuje o nich wzmianek? Nie sądzisz, że ich nieistnienie, nieuwzględnienie, jest wskazówką samą w sobie? - sprawdzał ją ponownie, choć na twarzy Aegisa nie drgnął już żaden mięsień by uwydatnić prowokujące Frances kłamstwo. - Dlaczego nie wzięłaś pod uwagę jaj popiełka? - kontynuował, po czym odłożył pustą już filiżankę na spodek. Na moment zamknął oczy, mrucząc coś pod nosem raz jeszcze. - Dobrze. Przetestujesz recepturę z użyciem ognistych nasion. Zobaczymy jak trafnym okaże się twoje przeczucie.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Pracownia mistrza Lacework 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pracownia mistrza Lacework [odnośnik]11.11.20 19:36
Panna Burroughs uśmiechnęła się delikatnie, słysząc odpowiedź mistrza. Cieszyła się jego dobrym samopoczuciem i nie dała po sobie poznać, że jego uwaga była dla niej odrobinę niewygodna. Eteryczna alchemiczka miała coraz większe wrażenie, że po za pracą wiele nie posiada. Ambicje ciągle przemawiały głośno w jej umyśle, więc oddawała im się w pełni, nie raz spędzając zbyt wiele godzin nad książkami bądź obliczeniami. Doskonale wiedziała, że ma wiele do nadrobienia - projekty prowadzone przez profesora Lacework wymagały od niej nadrobienia wiadomości z dziedzin, które do tej pory jawiły jej się jako mniej istotne. Nie chciała zawieść, robiła więc co było w jej mocy, aby osiągnąć odpowiednie rezultaty. - Staram się profesorze, mam wszystko pod kontrolą. - Odpowiedziała, posyłając mężczyźnie ciepły uśmiech. Miała wrażenie, że kontroluje swoje naukowe zapędy oraz odpoczywa przez odpowiednią ilość godzin… Przynajmniej na tyle, aby nie zaniedbywać swojej pracy, z życiem prywatnym sprawa wyglądała odrobinę bardziej skomplikowanie.
Brew dziewczęcia powędrowała ku górze, gdy mężczyzna wydał się zainteresowany tym, co działo się w jej głowie. Nie marudziła Aegisowi, nie zaprzątała jego myśli woląc skupić się na tym, co należało do jej obowiązków; na chłonięciu przekazywanej wiedzy oraz odpowiednim jej przetwarzaniu.
- Zastanawia mnie profesorze, czy przy pomocy alchemii dałoby się wyhodować kamień o pewnym, niewielkim działaniu magicznym… Czytałam ostatnio o talizmanach, wykorzystujących naturalną magię minerałów, jednak nie o to mi chodzi. Interesuje mnie stworzenie minerału od podstaw, niekoniecznie występującego w naturze… Wyhodowanie go w eliksirze, gdzie powoli będzie nabierał kształtu oraz dokładnego, założonego wcześniej działania magicznego. Nie wiem tylko, czy prawa magii uwzględniają podobne czyny. - Odpowiedziała w wyraźnym zamyśleniu, szaroniebieskim spojrzeniem uważnie obserwując twarz swojego mistrza. Wiedziała, jakie działanie chciała nadać sztucznemu kryształowi. Nie posiadała jeszcze odpowiedniej wiedzy, aby spróbować zabrać się za najbardziej poszukiwane mikstury… Czuła jednak, że z prościutkim projektem zahaczającym o podobną teorię mogłaby dać sobie radę. Zwłaszcza z wiedzą, przekazywaną przez mistrza Lacework niemal każdego, kolejnego dnia.
Ledwie kilka chwil później panna Burroughs zatonęła w notatkach, uważnie wyszukując wszelkich wskazówek, powiązanych z odnalezieniem odpowiedniego serca mikstury. I mimo pojawienia się dwie godziny przed czasem, eteryczna alchemiczka była w całkiem niezłej formie, bystry umysł szybko odnajdywał kolejne wskazówki, skryte między kolejnymi wierszami.
Uważnie wsłuchiwała się w odpowiedź profesora, warząc kolejne za oraz przeciw wysnutej teorii.
- Teoretycznie moglibyśmy spróbować z dwoma czynnikami magicznymi, obawiam się jednak, że to mogłoby być odrobinę ryzykowne… - Wtrąciła pełnym zamyślenia tonem. Nie próbowała bronić pierwszej z teorii, wdając się jednak w teoretyczne rozważania, mające pomóc odnaleźć naturę problemu. Jednocześnie będąc pewną, że mistrz uzupełni jej braki w wiedzy, jeśli okażą się one rażące.
- W notatkach nie ma ani jednej wzmianki o jakimkolwiek sercu, profesorze. I jestem tego pewna, dokładnie je przeanalizowałam. Nie mogę więc tego uznać za jakąkolwiek wskazówkę. Wierzę jednak obliczeniom, jakie wykonał profesor w swoich notatkach oraz obliczeniom, jakie sama wykonałam przed chwilą. Jestem niemal pewna, że będą odpowiednim składnikiem, profesorze. A jeśli nie one, podczas próby zdobędę dodatkowe dane obserwacyjne które pomogą mi zgłębić się w temat… Czyż profesor nie mówił, że czasem potrzeba praktyki, aby potwierdzić teorię? - Odpowiedziała z błyskiem w oku, wyraźnie pochłonięta nowym zadaniem. I pewna swojej wiedzy. Innej odpowiedzi nie mogło być - na to wskazywały wszystkie notatki wykonane profesora oraz dokładne obliczenia, jakie wykonała w ostatnich tygodniach.  - Nie wzięłam pod uwagę jaj popiełka, gdyż receptura zawiera już odpowiednią ilość składników pochodzenia zwierzęcego. W tym momencie byłyby dwie możliwości: albo musielibyśmy odjąć któryś ze składników czego, przez wzgląd na specyfikę mikstury, wolałabym nie robić, albo mielibyśmy całkiem sporo sprzątania po wybuchu kociołka. Dlatego też z góry odrzuciłam serca pochodzenia zwierzęcego. Jestem pewna, że nie bez powodu profesor wybrał takie, a nie inne składniki wolałabym więc przy nich nie majstrować, dopóki nie okaże się to konieczne. - Wyjaśniła swój proces myślenia profesorowi. Uważnie obserwowała jego twarz, w poszukiwaniu jakiejkolwiek większej reakcji, a gdy wyraził zgodę na odpowiednie testy, panna Burroughs ponownie zatopiła się w notatkach - tym razem, aby obliczyć odpowiednią dawkę serca, względem innych ingrediencji eliksiru.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Pracownia mistrza Lacework [odnośnik]15.11.20 19:32
Ambicja, o ile piękna, bywała również zgubna. W czasach swej długiej kariery naukowej Aegis witał i żegnał nowe, pochłonięte zbyt rozległymi ideami umysły; patrzył jak raz za razem znikają z badawczej sceny, przytłoczeni śmiałymi planami. I nie życzył sobie, by to samo wydarzyło się z Frances. Z uwagą wysłuchał zatem jej tezy, jej pragnienia, bezbłędnie wyłapując wśród jej słów znaczenie, którego istnienia sama, być może, jeszcze nie była świadoma. Powoli kiwał głową, palce wplatając w białą pierzynę brody, którą gładził w zamyśleniu. I nie odezwał się jeszcze przez długą chwilę po tym, jak Burroughs zakończyła swój wywód. Analizował. Ubierał w słowa to, co usłyszeć musiała, by zrozumieć, że szczeble zmierzające ku górze przy odrobinie nieuwagi stawały się bolesnym pasmem kamieni obijających sprowadzoną do parteru dumę.
- Nie jest trudno z jedynki stworzyć milion - zaczął w końcu głosem głębokim, nie patrząc jednak na swoją asystentkę, swoją uczennicę. Jego spojrzenie tkwiło zogniskowane na resztkach brunatnej cieczy wypełniającej ozdobną filiżankę o nadłamanej krawędzi. - Odnalezienie astronomicznie niewielkiej szansy pośród morza przeciwności i zagmatwania. Wymaga to siły charakteru, determinacji. Ale to naturalna kolej rzeczy, nagroda, jaką otrzymać od natury można za swój trud - zakołysał delikatnie filiżanką, zanim uniosła się ku górze już bez dotyku jego dłoni. Niosła ją niewidzialna siła - magia Aegisa. Magia, która już po chwili przeistoczyła porcelanowe naczynie w zbiór migoczących cząsteczek wijących się wokół siebie; przypominały chmurę fantazyjnej substancji, powiększonych atomów, tworzyły też kształty inne. Przybierały przeróżne formy, poddane myślom naukowca, który przeistaczał je w zupełnie odmienne od pierwotnego przeznaczenia obiekty. A potem rozkazał im powrócić, na nowo stworzyć filiżankę, która opadła na stół z cichym brzdękiem. - Ale stworzenie jedynki z zera, Frances, to zadanie graniczące z cudem - wyjaśnił. Studził jej entuzjazm, musiał to zrobić. W innym wypadku mogłaby stać się ofiarą własnego, szaleńczego zamiaru. - Potrafią dokonać tego jedynie najmądrzejsi, najbardziej utalentowani magowie i czarownice. Myślisz, że jesteś najmądrzejszą, najbardziej utalentowaną czarownicą? - spojrzał na nią wreszcie. - Stwórz najpierw milion z jedynki. Wykorzystaj dary natury, przeistocz je w fundament czegoś nowego, czegoś, czego jeszcze nie widział świat. A jeśli ci się uda, wtedy pomyśl, by sięgnąć po więcej - pouczył. Nawet on sam miałby problem z przywołaniem przed siebie cudu, co dopiero wciąż młodziutka, niezależnie jak sprytna i pojęta uczennica.
Pokiwał głową na słowa alchemiczki, zgodził się z nimi w myślach, zadowolony, że myślała dokładnie w sposób, jakiego od niej oczekiwał. Odwrócił głowę w kierunku naręcza kociołków i palników, bezsłownie lewitując parę z nich w kierunku Frances, po czym magią ułożył je na stole nieopodal kobiety.
- Zatem do dzieła - zachęcił. Mogła być pewna, że będzie bacznie ją obserwował, zainteresowany rezultatami; wcześniej nie miał czasu samodzielnie przetestować wymienionych przez nią serc, zbyt pochłonięty innymi miksturami, toteż zadanie to powierzył swojej zaufanej spadkobierczyni. - Możesz poświęcić na to cały dzień, dłużej, jeśli uznasz, że kolejne próby będą konieczne. Wszystko inne traci dziś dla ciebie na mocy, na ważności - potraktuj ten eliksir jako jedno ze swych poważniejszych zadań. Ja zaś - będę z tobą, odpowiem na pytania, jeśli będziesz je miała, lecz nie pomogę ci inaczej, moja droga - oznajmił. - Wiesz, gdzie znaleźć ingrediencje.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Pracownia mistrza Lacework 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pracownia mistrza Lacework [odnośnik]16.11.20 1:27
Panna Burroughs uważnie wsłuchiwała się w słowa, jakie padały z ust mistrza. Odrobinę przystopowywał jej zapędy bądź raczej… Odkładał je wczasie. Frances doskonale wiedziała, że potrzebuje więcej wiedzy oraz doświadczenia, aby zabrać się za wielkie projekty, miała jednak wrażenie, że poradziłaby sobie z projektem odrobinę mniejszym, zahaczającym o większą teorię. Takim, który pomógłby jej zrozumieć podstawy większego zagadnienia, aby mogła ruszyć dalej.
Nie przerywała jednak wypowiedzi mistrza, pokornie przyjmując jego uwagi, a zaciekawienie błysnęło w szaroniebieskim spojrzeniu, gdy filiżanka uniosła się nad ku górze, zmieniając się w mieniące się cząsteczki. W pewien sposób było to przedstawienie piękne, które z pewnością przypadło do gustu eterycznemu dziewczęciu. Uważnie obserwowała przedstawienie, jakie zaprezentował jej profesor Lacework, czując niewielkie uczucie zawodu, gdy filiżanka ponownie powróciła do swojego kształtu.
- Nie profesorze, nie uważam, że jestem najmądrzejsza i najbardziej utalentowana. Doskonale wiem, że przede mną jeszcze naprawdę sporo pracy. Ciekawią mnie jednak różne możliwości, zwłaszcza niewielkie czynniki będące ich podstawami, bez których zrozumienia nie da się osiągnąć cudów. - Odpowiedziała na jego słowa w zamyśleniu. Nie chciała obrażać profesora bądź rozważać jego teorii, jedynie podejmując dyskusję, jaka się między nimi wywiązała. Wiedziała, że nie jest w stanie choćby dorównać Aegisowi wiedzą, dlatego też postanowiła wypowiedzieć to, co od dłuższego czasu przewijało się przez jej myśli. - Spróbuję, profesorze. Zgłębiam numerologię, aby móc pracować efektywniej z darami natury. -  Dodała, delikatnie unosząc kąciki malinowych ust w nieśmiałym uśmiechu. Przykładała się do swojej pracy, dbała o to, aby zdobywać nową widzę oraz umiejętności, jakie wcześniej wyznaczył jej profesor. Nie chciała go zawieść, jedynie chcąc upewnić mężczyznę, iż dokonał odpowiedniej decyzji.
Profesor Lacework nie musiał dwa razy powtarzać i zachęcać do działania. Frances była gotowa, aby przystąpić do faktycznego warzenia eliksiru.  - Dobrze, profesorze. - Odpowiedziała, pomijając wszelkie zapewnienia, że każde zadanie zlecone przez profesora uważała za to, które było tym najważniejszym. Bez większych pytań ruszyła w kierunku regału z ingrediencjami, by przynieść odpowiednie pojemniczki. Sprawnie rozstawiła palniki, nad którymi ułożyła odpowiedni kociołek. - Profesorze? Zastanawia mnie, co profesor sądzi o truciznach i szkodliwych miksturach? Czytałam ostatnio artykuł, w którym autor twierdził, iż alchemików znających ich receptury powinno się szykanować. - Spytała, napełniając kociołek czystą wodą i ustawiając palnik dokładnie tak, jak powinna, aby woda osiągnęła odpowiednią temperaturę. Uważnie obserwowała taflę mikstury wsłuchując się w słowa swojego mistrza, w tym czasie przygotowując odpowiednie ingrediencje. A gdy mikstura osiągnęła odpowiednią temperaturę, Frances umieściła w odzie ogniste nasiona, po czym machnęła różdżką nad kociołkiem. Następnie dodała płatki hibiskusa i owoce dyptamu. Alchemiczka zamieszała dwa razy w lewą stronę, zgodnie z wytycznymi, jakie zanotował mistrz. Chwilę później dodała również byczą krew, ikrę jesiotra, pióro świergotnika oraz skrzek ropuchy. Ponownie zamachała różdżką nad kociołkiem w odpowiednim geście, zmniejszając płomień pod kociołkiem. - Na razie wszystko wygląda prawidłowo, profesorze. - Oznajmiła, nie odrywając szaroniebieskiego spojrzenia od kociołka. Mikstura miała odpowiednią konsystencję oraz kolor - działanie jednak trzeba będzie odpowiednio przebadać. Tylko wtedy będzie wiadomo, czy recptura dizała.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Pracownia mistrza Lacework [odnośnik]16.11.20 2:39
- Niewielkie czynniki - powtórzył po niej Aegis, ni to pytająco, ni stwierdzająco, zadumany nad czymś bardzo głęboko. W młodzieńczej pasji Frances widział samego siebie sprzed lat, młodzieńca o naukowej werwie, który dziś swe marzenia przypłacał pogarszającym się zdrowiem. Jedną nogą stał już nad grobem, ponieważ los boleśnie zweryfikował jego ówczesne zapędy. Tylko dlatego studził entuzjazm kobiety, stopował ją zanim zdążyła rozpędzić się w przedbiegach, by nie uderzyła głową w mur. Choć ostatecznie to do niej samej należeć będzie ta decyzja. - Do cudów potrzeba jest czynników gargantuicznych, Frances. Głupcy, którzy dokonują ich bezmyślnie, chwalą się nimi krótko. Cudy wyniszczają. By stworzyć jedynkę z zera, musisz coś poświęcić - pouczał cichymi pomrukami opuszczającymi wąskie, skryte pod kurtyną brody usta. Jego wyniszczyły doszczętnie, na przestrzeni lat przeistoczyły w biologiczny wrak; tylko ten drań, Flammel, ten bęcwał o diabelskim wręcz talencie, był w stanie osiągnąć to, o czym Aegis marzył przez własną wieczność. Czy było warto? Oczywiście, nie zmieniłby żadnej ze swych dotychczasowych życiowych decyzji, nawet jeśli te w rozrachunku prowadziły go nad grób. - Wierzę, że będziesz rozsądna, Frances. Masz czas. Wykorzystaj go mądrze, nim wkroczysz na drogę, z której nie ma już odwrotu - skwitował temat i uniósł dłoń ku górze, sygnalizując w ten sposób, że dyskusję uważał za zakończoną. W swym starczym umyśle obawiał się, że jej kontynuowanie mogłoby jedynie potęgować głód rozbudzony w pannie Burroughs, a to okazałoby się kontrproduktywne.
Kiwnął głową i obserwował poczynania swej asystentki, na stoliku obok zajmując się warzeniem własnej mikstury. Raz po raz pojawiał się przy jej kociołku, weryfikował jego zawartość, mruczał pod nosem i powracał do swojej pracy, bez komplementu, ale i bez nagany. Mogło to oznaczać tylko jedno - że szło jej dobrze. A gdy zadała skądinąd niezapowiedziane niczym pytanie, Aegis zmarszczył białe, krzaczaste brwi.
- Wychodzę z założenia, że alchemia winna tworzyć, nie niszczyć - odezwał się po dłuższej chwili, odchrząknąwszy, by oczyścić gardło. - A jednak to, o czym mówisz, trucizny i mikstury szkodliwe, również są elementem kreacji. Tak długo, jak służą celom tylko i wyłącznie naukowym, nie dostrzegam w nich skazy - przyznał. Mówił jednak ostrożnie, niepewny natury pytania, znaczenia skrywającego się za jego fasadą. Gdyby Frances padła ofiarą podobnego specyfiku, wiedziałby o tym. - Lecz zbyt często trafiają do rąk niepowołanych. Niemądrych, siejących bezmyślną destrukcję w imię destrukcji. Dlatego uważam, że każdy szanujący się alchemik nigdy, ale to nigdy receptur takich nie powinien wprowadzać do naukowego krwioobiegu - sprecyzował swoje przekonanie, po czym znów zamilkł na długo, pogrążony w pracy i nadzorowaniu zadania postawionego przed Frances. Nie wątpił, że kobieta sobie poradzi. Nie wątpił, że mikstura będzie odpowiedniej jakości, lecz oboje wiedzieli, że jej działanie trzeba będzie poddać precyzyjnym testom. Nie dlatego, że zawieść mogły jej umiejętności, a dlatego, że skutki uboczne objawić się mogły pod wieloma kątami. - Doskonale. Poporcjuj miksturę do fiolek i rozpocznij testy. Będziesz je wykonywać do końca tygodnia - polecił po przeciągłej obserwacji eliksiru, własnoręcznym zamieszaniu w zawartości kociołka oraz ocenie jego aromatu, konsystencji, barwy.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Pracownia mistrza Lacework 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pracownia mistrza Lacework [odnośnik]16.11.20 3:56
Eteryczna alchemiczka pokiwała głową, biorąc do siebie słowa swojego mentora. Doskonale wiedziała, że jego pouczenia były warte uwagi - nie dość, że mężczyzna był starszy od niej o dobre kilka dekad, to jeszcze odznaczał się wiedzą tak wielką, iż niewielu było w stanie mu dorównać. Aegis Lacework przeszedł drogę, na którą jej dopiero przyszło wkroczyć. I byłaby niezmiernie głupia, gdyby nie brała pod uwagę jego rad oraz słów, jakie padały w jej kierunku.
- Dziękuję, profesorze. - Odpowiedziała jedynie z nieśmiałym uśmiechem na ustach, widząc iż ten kończy dyskusję. I faktycznie była mu wdzięczna. Nie tylko za ofiarowanie jej szansy, której pewnie inny czarodziej nie ofiarowałby kobiecie ale i wiedzę, jaką jej przekazywał. Nie raz wykraczającą po za sferę alchemiczną.
Dalsza część pracy przebiegała spokojnie, jak niemal każdego innego dnia. Ona pracowała nad powierzonym jej zadaniem, on nad swoimi własnymi sprawami, co jakiś czas sprawdzając jej postępy. I zapewne gdyby nie pytanie, jakie mu zadała, reszta dnia upłynęłaby w niemal idealnej ciszy. Uważnie przysługiwała się słowom, jakie padały z ust mistrza. Czy rozgrzeszyłby jej ucieczki do drobnych trucizn, celem ocalenia swojego życia za czasów pracy w Parszywym Pasażerze? Nie pytała, nie chcąc zawodzić swojego, obecnie największego autorytetu. Ciche westchnienie powiązane z jej zamyśleniem wyrwało się z malinowych ust.
- Piękne słowa, profesorze. Osobiście w pełni się z profesorem zgadzam, nigdy nie przepadałam za przemocą bądź destrukcją. - Odpowiedziała jedynie, posyłając mu dziękczynne spojrzenie. Frances nigdy nie należała do czarownic odważnych, jeśli chodzi o pojedynki. Na przemoc napatrzyła się w porcie i z pewnością nie były to widoki, jakie chciała oglądać.
Zaskoczenie oraz zadowolenie przemknęły przez jej organizm gdy zwykłe, proste doskonale uleciało z ust mistrza. Eteryczna alchemiczka nie przywykła do wielu pochwał z jego strony, każdą, nawet najmniejszą traktując niczym czyste złoto. Nie dała jednak po sobie poznać jakichkolwiek emocji, nie chcąc wyjść na trzpiotkę, nawet jeśli pracodawca zdawał się dostrzegać jej inteligencję.
- Dobrze, profesorze. - Odpowiedziała, niemal od razu zabierając się do pracy. Przyniosła czyste fiolki po czym rozpoczęła przelewanie mikstury do szklanych naczyń, by później dokładnie je opisać. Frances odłożyła fiolki na odpowiednie miejsce, po czym rozpoczęła sporządzanie odpowiednich notatek. Dokładnie opisała przebieg procesu warzenia, ingrediencje oraz ich proporcje, jakie zostały użyte. Dopiero po tym przystąpiła do przeprowadzania testów, wpierw wypisując wszystkie ich elementy w formie dokładnego planu spisanego na kawałku pergaminu. Nie mogła przecież pominąć chociażby jednej kwestii, która mogła okazać się istotna.
Kolejne godziny panna Burroughs spędziła na wykonywaniu pierwszego testu przy pomocy zaawansowanych przyrządów badawczych. Panna Burroughs była zadowolona w wyników, które od razu pokazała mistrzowi Lacework, na wszelki wypadek, by mógł zapoznać się z wynikiem. A gdy wszystko było tak, jak powinno, panna Burroughs posprzątała przyrządy.
- Do jutra, profesorze! - Pożegnała się, wychodząc równo dwadzieścia jeden minut po godzinie zakończenia pracy. Cóż, w tej kwestii robiła postępy.

| zt. x2 :pwease:


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Pracownia mistrza Lacework [odnośnik]16.01.21 17:10
8 października

Nie powinna była tu przychodzić. Pracownia profesora Laceworka - chyba tak nazywał się ten znamienity człowiek, którego ktoś taki jak ona nigdy nie pozna osobiście? - była miejscem pracy Frances, nie jej prywatną praktyką, do jakiej można było zgłosić się z potrzebą. A jednak ta narosła w niej okrutnie, ta potrzeba, spędzała sen z powiek i coraz mocniej podkreślała purpurą zmęczone oczy. Nawet wróżkowy pył nie był w stanie ululać jej wprost w objęcia Morfeusza. Ciało reagowało zmęczeniem, naturalnym, zrozumiałym, w końcu po opiece nad lady Aquilą wciąż oddawała się tańcu, ale umysł bronił się przed poddaniem niewidzialnej sile pchającej ją, zamiast tego, w ramiona kolejnych koszmarów. Śniła o ojcu, najczęściej. O zimnych kratach oddzielających go od świata, o stryczku, który czekał na niego w odwecie za okrutną zbrodnię dokonaną z zimną krwią, o pryczy, spod której wypełzały karaluchy, wgryzając się w jego ciało. To budziło Celine z krzykiem - lub przynajmniej z zamrożonym w płucach oddechem, bo nikt w domostwie Blacków nie skarżył się na to, by własnym przerażeniem mąciła im odpoczynek. Tyle dobrego. Niewielkie pocieszenie w czarnym morzu wątpliwości i rozpaczy.
Nie chciałaby wyrządzić nikomu przykrości.
W jasnym płaszczu skrywającym pod sobą długą, granatową spódnicę i stanowczo zbyt duży, zbyt luźny kwietny sweter stanęła przed drzwiami domu profesora, w które zapukała kilkakrotnie. Wiedziała, że nie było go w środku - obserwowała jak chwilę wcześniej wychodził podparty o białą, drewnianą laskę, zgięty w starczym pochyleniu, pełnym szacunku uniżeniu przed biegiem czasu; wyglądał jak ktoś, kto z duszą na ramieniu rusza na cykl badań w Szpitalu Świętego Munga, choć Celine nie mogła mieć pewności, czy tak właśnie było. Blady jak kartka papieru przypominał jej ducha. Przyjaciół z Beauxbatons, których tak często zabawiała młodzieńczym, nieperfekcyjnym jeszcze tańcem, wciąż kwitnącym w promieniach słońca, kiedy to słońce wydawało jej się o wiele piękniejsze.
- Frances? - zawołała przez drzwi i znów zapukała cichutko, ostrożnie, nie chciała przecież zanadto przeszkadzać jej w pracy, czy nie daj Merlinie oderwać od newralgicznego momentu warzenia mikstury. Jeśli miała sprowadzić ją do progu, niech chociaż będzie to sprowadzeniem spokojnym i bezpiecznym. - Przepraszam, wiem, że nie mogę zawracać ci teraz głowy, ale to bardzo, bardzo ważne... To ja, Celine - mówiła do drewnianego materiału, po czym na moment oparła czoło o jego powierzchnię, przymknąwszy powieki. Był chłodny, błogi, a ona zmęczona i niewyspana. Natomiast o samym miejscu, w którym teraz można było zastać pannę Burroughs dowiedziała się, naturalnie, z doków. Jak zawsze. Wieści w porcie niosły się niczym żagiel targany na wietrze, pchający statek do przodu pośród porywistych fal. Nic nie trwało w tajemnicy zbyt długo. - Potrzebuję twojej pomocy - wyszeptała, choć słowa te znikły wśród późnojesiennego popołudnia. Oddałaby dziś królestwo za kapkę eliksiru nasennego. Mógł zapewnić jej odpoczynek bez ryzyka niesionego przez sny zasadzające się na wkraczającego do krainy nieprzytomności wędrowca. Gdyby mogła, wypiłaby taki specyfik na spokojnej łące, pod gołym niebem, otoczona towarzystwem słodko pachnących sosen i ostatnich, obumierających o tej porze roku kwiatów. Zasnęłaby, pozwalając, by zieleń lasu porosła również jej płuca, a mech osiadł w środku czaszki, to byłoby tak piękne. Tak... dobre.
Celine Lovegood
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 17
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9177-celine-lovegood#278139 https://www.morsmordre.net/t9212-dziadek#279452 https://www.morsmordre.net/t12088-celine-lovegood#372637 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9214-skrytka-bankowa-2148#279459 https://www.morsmordre.net/t9213-celine-lovegood#279455
Re: Pracownia mistrza Lacework [odnośnik]16.01.21 17:12
Świeżo upieczona pani Wroński, mimo przyjemności płynącej zarówno z ceremonii jak i małej podróży poślubnej, powróciła do pracy zmotywowana, aby nadrobić wolne dni, pozbawione naukowej pracy. Czułą wyrzuty sumienia, za pozostawienie Aegisa samego z pracą, nawet jeśli nie miał większych przeciwskazań, aby z powodu niezwykle wyjątkowych dni, wzięła kilka dni wolnego. W pracowni pojawiła się z samego rana, a dobry humor zdawał się jej nie opuszczać, nawet jeśli sama alchemiczka nie była w stanie podać jednoznacznego powodu tego odczucia. Dziwnego, abstrakcyjnego ale i przyjemnego. Z uśmiechem na ustach rozpoczęła segregację dokumentów, do których profesor zdawał się nie mieć już głowy, ponownie zaprowadzając porządek w wielkiej pracowni. Odpowiednia, niemal pedantyczna organizacja z pewnością była jej mocną stroną, a zamiłowanie do porządku oraz perfekcji ułatwiały jej to zadanie. Praca szła jej niezwykle przyjemnie i w krótkim przeciągu czasu zapanowała nad wszystkimi notatkami. A to pozwalało jej przystąpić do pracy, którą dzisiejszego dnia miała wykonywać w samotności - wychodząc, profesor Lacework powiadomił ją, iż wróci dopiero pod wieczór, posiadając pewne sprawunki do załatwienia. Nigdy nie mówił wprost, Frances jednak doskonale wiedziała gdzie się wybiera i w jakim celu. Spędzając ze sobą nie raz kilkanaście godzin dziennie, niezwykle ciężko było ukrywać rzeczy, mające miejsce w idealnie równych interwałach.
I już miała zabrać się do pracy; już rozłożyła pergaminy, kałamarze oraz pióra, potrzebne do zapisała wszystkich obliczeń, gdy usłyszała ciche pukanie do drzwi pracowni. Aegis nie zwykł pukać, gdy wracał w bezpiecznie ściany, a goście - którzy pojawiali się tu niezwykle rzadko - zwykle zapowiadali się z kilkutygodniowym wyprzedzeniem. Czyżby coś przegapiła? Nie, z pewnością nie. Zapamiętałaby odmianę w codziennym planie; zapamiętałaby, gdyby ktoś miał przeszkodzić jej w pracy. Ostrożnie podeszła do drzwi, a wtedy głos, wyciszony grubym drewnem drzwi dobiegł do jej uszu. Celine? Eteryczna alchemiczka zmarszczyła brwi. Chciała, by portowa przeszłość pozostała za nią, nie była jednak pewna, czy tyczyło się to również niektórych znajomości czy też nie. Ciche westchnienie opuściło jej usta, a eteryczna alchemiczka odpowiednim, tajnym sposobem otworzyła zabezpieczone magicznie drzwi. Uchyliła je odrobinkę, by z różdżką w dłoni wysunąć się zza drzwi, szczelnie je za sobą zamykając.
- Celine? - Wypowiedziała cicho, bystrym spojrzeniem szaroniebieskich oczu omiatając buzię znajomej. Wyglądała źle, a krew płynąca w jej żyłach nie mogła zamaskować zmęczenia wypisanego na twarzy jasnowłosej. Nie zauważyła jednak ran, nie widziała krwi znaczącej bezkształtne ubranie, jakże różne od jej eleganckiej, dopasowanej oraz kobiecej sukienki, jaką miała na sobie. - Nie powinnaś tu przychodzić, Celine. Mój przełożony nie przepada za niezapowiedzianymi gośćmi… - Zaczęła ostrożnie, nie odrywając od niej spojrzenia i przypominając, iż wizyty w miejscu pracy już nie były tym, co mogłoby być możliwym… Inaczej było, gdy pracowała w Mungu.
- Powiedz mi, co Cię sprowadza? - Frances uniosła z zaciekawieniem brew ku górze, plecami swobodnie opierając się o drzwi pracowni. Nie wpuściła jej do środka, jeszcze nie. I nie wpuści, póki nie dowie się o naturze problemu mając świadomość, że to, co znajdowało się za drzwiami, można było uznać za zwyczajnie bezcenne.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Pracownia mistrza Lacework [odnośnik]17.01.21 0:37
Westchnienie ulgi uleciało z wąskich warg kiedy tylko usłyszała skrzypnięcie zamka zabezpieczającego drzwi, a potem ostrożnie otwieranego drewna. Frances nie musiała wpuszczać jej do środka, nie po to przyszła, by inwigilować przestrzeń jej pracy, wystarczająco dużo zawłaszczając sobie samą wizytą. Celine wydawała się rozpromienić nieznacznie na jej widok; wyglądała lepiej niż za czasów wspólnej przeszłości w magicznym porcie, dostojniej, dojrzalej, jakby zmiana adresu zamieszkania przyniosła w jej życiu nie tylko administracyjne rewolucje, ale całą lawinę dobrych wiadomości. To cieszyło. Mało było teraz miłych słów, jeszcze mniej znaków, że dawnym znajomym zaczyna się powodzić mimo skrajnie nieprzyjemnych czasów. Sam widok panny Burroughs sprawił zatem, że jej twarz złagodniała, a cierpienie niedospania znikło na moment, przykryte woalką przyjaznego, wdzięcznego uśmiechu.
- Jak dobrze cię widzieć - przyznała szczerze, tak ciepło jak ciepłym mógł być płomień pląsający na polanach w kominku w Parszywym Pasażerze podczas jednego z zimowych wieczorów; instynkt zachęcał do wyciągnięcia dłoni w jej kierunku, objęcia wysokiej formy, zamknięcia jej w uścisku, jednak dystans bijący od Frances skutecznie to pragnienie ukrócił. Była ostrożna, z wyciągniętą różdżką, przygotowana do ataku, choć Celine wolała myśleć, że drewno w jej ręce prędzej obroniłoby je obie niż dokonało jakiejkolwiek krzywdy żywemu stworzeniu, nawet niecnemu czarodziejowi czającemu się gdzieś za jej plecami. Na szczęście taki nie istniał. Były bezpieczne. - Wiem, och, wiem, tak bardzo cię przepraszam, ale mam pojęcia do kogo innego się zwrócić. Widzisz... Potrzebuję alchemika. A ty jesteś przecież z nas wszystkich najzdolniejsza - nas, portowych dzieci, zgrai splecionej ze sobą grubą liną przeznaczenia; mówiła już ze zmarszczonymi w trwodze brwiami. Gdyby nie paląca potrzeba, nigdy nie wyśniłaby tak śmiałego planu, by przeszkadzać Frances w pracy i odrywać ją od nowych alchemicznych odkryć. W porcie krążyły plotki i na ten temat - ponoć wykonywała teraz niesamowicie skomplikowane mikstury i cieszyła się wielkim szacunkiem innych mistrzów eliksirów, którzy z uznaniem spoglądali na jej wynalazki. Mieć kogoś takiego wśród grona znajomych - to prawdziwy dar. - I widziałam, że ten pan, pan Aegis?, wyszedł... - dodała nieśmiało. Nie chciała, by Frances pomyślała, że od godziny wystawała przed budynkiem by upewnić się, że nadejdzie moment, kiedy bezpiecznie będzie mogła zapukać - choć tak właśnie było. Stała, marzła, oczekiwała, aż w końcu nadszedł moment, nadarzyła się okazja. Delikatny rumieniec pokrył policzki. Była żałosna. - Nie wyglądał za dobrze. Jest chory? - spytała, zmartwiona. Na pewno był na tyle szanowanym magiem, by otrzymać fachową pomoc, jeśli coś ze stanem jego zdrowia było nie w porządku, lecz Celine wciąż drżała na myśl o tym, iż panna Burroughs mogłaby niebawem stracić swojego pracodawcę. Nieistotne, że nie znała ani jego, ani ostatnio nawet jej, odmienionej życiem na zupełnie innym poziomie. - Potrzebuję eliksiru nasennego, Frances... Czegoś mocnego. Nie mogę spać - półwila wykrztusiła z siebie w końcu powód swej wizyty, ponownie pozwalając spojrzeniu różnokolorowych oczu opaść na wycieraczkę przed frontowymi drzwiami do domostwa pana Lacework. - Ostatnio sypiam raz na dwie doby, a i wtedy męczą mnie koszmary, straszne, okropne wizje, o których nawet nie śmiałabym ci opowiadać. Ja... jestem taka zmęczona - chudziutka dłoń uniosła się do pobladłej twarzy, a palce przesunęły opuszkami po przymkniętych na moment powiekach. Oddałaby wszystko, by móc choć przez kilka dni pogrążyć się w długim, niezmąconym niczym odpoczynku. Ale nie mogłaby. Czekała praca w ciepłym miejscu, której za nic w świecie nie mogła dziś stracić. - Zapłacę ci, proszę - dodała; monet w kieszeni miała niewiele, na pewno nie wystarczająco, by pozwolić sobie na usługi kogoś takiego jak Burroughs, ale liczyła, że przez wzgląd na dawne czasy alchemiczka udzieli jej chociaż malutkiego rabatu.


paruje świt. mgła półmrok rozmydla. wschodzi światło spomiędzy mych ud, miodem rozlewa i wsiąka w trawę.
Celine Lovegood
Celine Lovegood
Zawód : Baletnica, tancerka w Palace Theatre
Wiek : 21 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczona
i was given a heart before i was given a mind.
OPCM : 2 +3
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 2 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30+3
SPRAWNOŚĆ : 17
Genetyka : Półwila

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9177-celine-lovegood#278139 https://www.morsmordre.net/t9212-dziadek#279452 https://www.morsmordre.net/t12088-celine-lovegood#372637 https://www.morsmordre.net/f393-somerset-dolina-godryka-dom-na-rozdrozu https://www.morsmordre.net/t9214-skrytka-bankowa-2148#279459 https://www.morsmordre.net/t9213-celine-lovegood#279455
Re: Pracownia mistrza Lacework [odnośnik]19.01.21 18:17
Ciche westchnienie wyrwało się z jej ust na dźwięk słów, wypowiedzianych znajomym głosem.
- Ciebie również, Celine. - Odpowiedziała odrobinę przyjaźniej oraz cieplej. Wspomnienia z portowych doków osnute były woalem strachu oraz poczucia żalu do tych, którzy ponoć byli jej bliscy, lecz wiadomość, iż dziewczyna żyje oraz jest w jednym kawałku wydawał jej się miłą odmianą od innych, docierających do niej strzępków informacji.
Ciche westchnienie wyrwało się z ust blondynki, która skrzyżowała ramiona na piersi, uważnie przyglądając się dziewczynie. Jej wygląd wzbudzał zaniepokojenie, nadal jednak nie potrafiła zrozumieć dokładnego powodu jej wizyty, chociaż pewne podejrzenia pojawiały się w jej głowie. Mikstura, oczywiście. Pozostawiła port bez choćby jednej osoby, która w choć niewielkim stopniu dorównywała jej wiedzą alchemiczną i doskonale zdawała sobie z tego sprawę, choćby z pretensji wuja.
- Nie jestem już jedną z Was, Celine. Śmiem twierdzić, że nigdy nią nie byłam…  - Odpowiedziała z goryczą w głosie. Nikt jej nie szukał, gdy zniknęła z dnia na dzień, bez choćby jednego słowa. Nikt nie wysłał jej sowy bądź nie próbował znaleźć… A to było dla niej jasną oznaką zerwania pewnych, wątłych więzi jakie istniały w przeszłości. - …ale lepszego alchemika trudno będzie Ci odnaleźć. - Dodała po chwili namysłu, tym samym dając subtelny znak, iż może zgodzić się udzielić jej odpowiedniej pomocy. Brew dziewczęcia powędrowała ku górze, gdy Celine wspomniała o jej profesorze. Ile musiała tu stać, by wiedzieć że mistrz opuścił pracownię? Nie wiedziała… I chyba nie chciała wiedzieć czując, że odpowiedź mogłaby ją przerazić.
- Tak, mistrz Lacework wyszedł. Nie wróci zapewne do wieczora… - Zaczęła, uważnie przyglądając się pannie Lovegood, rozdarta między chęcią pomocy a poczuciem obowiązku wobec swojego mistrza. - Nic mi nie mówił, podejrzewam jednak, że choruje. To… bardzo specyficzny charakter. - Odpowiedziała, przywdziewając bezpieczną maskę obojętności. Stan zdrowia mistrza niepokoił, zwłaszcza iż ledwie kilka miesięcy temu zaczęła u niego terminować. Nie wypowiedziała jednak tego na głos, nie chcąc poruszać podobnych kwestii w tym miejscu, nadal przesiąkniętym jego obecnością. Przez dłuższą chwilę wodziła uważnym spojrzeniem po zmęczonej buzi, by finalnie wydać na świat krótkie westchnięcie.
- Dobrze, nie mam tu zapasu, lecz mogę coś przygotować. Niczego nie dotykasz, niczego nie wąchasz, a tym bardziej nie zbliżasz się do regału z księgami… Rozumiemy się? - Odrobinę chłodniej wyjaśniła wszystkie kwestie, jakie powiązane były z odwiedzinami w niewielkiej pracowni mistrza. A gdy zasady były jasno określone, eteryczna alchemiczka zwróciła się do drzwi. Niewielką igłą nakłuła swój palec, by przytknąć go w odpowiednie miejsce drzwi, po czym wykonała odpowiednią sekwencję niewerbalnych inkantacji, po łączonych z odpowiednimi ruchami różdżki.
- Proszę, możesz usiąść przy stole. - Rzuciła, gestem zapraszając dziewczynę do środka alchemicznego królestwa przepełnionego księgami, dziwnymi naczyniami oraz przyrządami oraz fiolkami z najróżniejszymi miksturami oraz substancjami. Frances zamknęła szczelnie drzwi, po czym zabrała niewielki kociołek.
- Powiedz mi, od jak dawna miewasz koszmary? Ile czasu już nie śpisz? I… jak często to się powtarza? Potrzebuję informacji, by dobrać odpowiednią miksturę. - Spytała, podchodząc do regału z ingrediencjami, a szaroniebieskie spojrzenie wodziło między buzią jasnowłosej dziewczyny a regałem z odpowiednimi składnikami, by wiedzieć, co powinna dobrać do posiadanych przez nią dolegliwości. Istniała subtelna różnica między eliksirem słodkiego snu a wywarem żywej śmierci.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806

Strona 1 z 2 1, 2  Next

Pracownia mistrza Lacework
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach