Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
Chłop jak dąb
AutorWiadomość
Półolbrzym z nienagannymi manierami tawernowego pijaka. Zafascynowany naturą i żyjący w głębokim przekonaniu, że tylko
Jego plan dnia jest prosty:
1. rąbanie drewna
2. pieczenie ciasteczek
3. mordobicie
▲ wychowany w Forest of Dean 1928 - 1940
▲ Gryfon, w Hogwarcie w latach 1940 - 1943
▲ wyrzucony ze szkoły za spowodowanie śmierci uczennicy. Niewinny
▲ w 1945 wyruszył w samotną podróż po Anglii, a w końcu w 1948 osiadł się w Keswick gdzie pracował jako drwal i żył wśród mugoli
▲ od lipca 1957 pracuje w Parszywym Pasażerze w Londynie jako goryl
▲ 13 września osadzony na tydzień w Tower za napad na patrol policji, od tamtej pory z nałożonym namiarem i zakazem opuszczania Londynu
► Chcesz porozmawiać o zwierzaczkach, może nauczyć go czegoś nowego na temat magicznych stworzeń
► Opowiadzasz się za Zakonem Feniksa
► Potrzebujesz żywej tarczy lub osiłka w jakiejś wyprawie
► Postawisz mu piwo albo chcesz dostać w pysk
Kerry
serduszkoTangie
kuzyneczkaPhilippa
przyjaciółkaTonks
do naśladowaniapani Boyle
dobra szefowapan Goyle
dobry szefFarley
lwie serceFrances
pomogła bardzoMarcel
KróliczekMały Jim
pijaczynaRain
tłumaczy miCeline
ratować trzaJames
kradnie, ale spokop.Rookwood
pani od kapitanaBojczuk
jakiś artystaYvette
leczy mnieZlata
dała zupeMorgan
robi mułyLuna
śpiewa sobieEffie
co ma kotap.Cassandra
pani od kapitanaWren
balonikRigel
nie wiem kto toBilly
kompanLydka
kruszynaArchie
pomoc dałAntek
fajny pijakWren
balonikForka
żabkaGwen
nieznajoma
pan Sallow
świniaTom Riddle
kłamcaFriedrich
mordercaktoś
morderca psora Dumbledore'a
[bylobrzydkobedzieladnie]
No i idę z tym brzemieniem ku Golgocie
Co ja pieprzę idę przecież w
jasną dal
Ostatnio zmieniony przez Rubeus Hagrid dnia 20.03.21 0:44, w całości zmieniany 23 razy
Hagridzie, bądź mi przyjacielem
W Hogwarcie byliśmy razem na roku - a tiara przydziału umieściła nas obu w Gryffindorze, tym samym skazując nas na mieszkanie w jednym dormitorium, nie ma więc opcji, żebyśmy się nie znali. I lubili? Nie obchodziło mnie raczej, że nie wyglądasz jak reszta - a przynajmniej nie w ten złośliwy sposób, bo pewnie całkiem po przyjacielsku zdarzało mi się żartować z tego, że trzeba było zdemontować ramę łóżka, żebyś przestał uderzać w nią stopami; ty mogłeś w odwecie wypominać mi moje jąkanie, bo wiedziałem, że tak naprawdę nie masz nic złego na myśli. Za to gdy śmiali się z nas inni, broniliśmy się nawzajem (jak na dwóch odmieńców przystało?); może kiedyś przypadkiem zdarzyło ci się stanąć na miotle tego drania-Ślizgona z przeciwnej drużyny, a ja zupełnie niechcący zrzuciłem łajnobombę pod stopy żartownisia, który zaczarował krzesło, żeby się pod tobą zapadło? Jeśli mi na to pozwalałeś, pewnie włóczyłem się czasami za tobą po Zakazanym Lesie, słuchając o tych wszystkich magicznych stworzeniach; może próbowałem też namówić cię do dołączenia do drużyny Quidditcha (byłbyś świetnym - i morderczym - pałkarzem). Kiedy umarł twój tata, starałem się pomóc, choć nie do końca wiedziałem, jak - mogłem jednak zapraszać cię na wakacje do naszego domku na wsi, wiedząc, że bez trudu dogadasz się z moim ojcem (od zawsze miał dryg do majsterkowania). Ani przez moment nie wierzyłem, że byłbyś zdolny do przyczynienia się do czyjejś śmierci, wyrzucenie cię z Hogwartu uznałem więc za skrajnie niesprawiedliwe; po wszystkim pewnie starałem się pisać - a w trakcie przerw wakacyjnych i świątecznych, a także później, po ukończeniu szkoły, wyciągać cię na kremowe piwo. W pewnym momencie nasze drogi się trochę rozbiegły - ty wyjechałeś, żeby pracować w tartaku, ja też miałem swoje zawirowania - ale skoro postanowiłeś wrócić, to może przyjdzie czas, żeby odnowić stare więzi?
W Hogwarcie byliśmy razem na roku - a tiara przydziału umieściła nas obu w Gryffindorze, tym samym skazując nas na mieszkanie w jednym dormitorium, nie ma więc opcji, żebyśmy się nie znali. I lubili? Nie obchodziło mnie raczej, że nie wyglądasz jak reszta - a przynajmniej nie w ten złośliwy sposób, bo pewnie całkiem po przyjacielsku zdarzało mi się żartować z tego, że trzeba było zdemontować ramę łóżka, żebyś przestał uderzać w nią stopami; ty mogłeś w odwecie wypominać mi moje jąkanie, bo wiedziałem, że tak naprawdę nie masz nic złego na myśli. Za to gdy śmiali się z nas inni, broniliśmy się nawzajem (jak na dwóch odmieńców przystało?); może kiedyś przypadkiem zdarzyło ci się stanąć na miotle tego drania-Ślizgona z przeciwnej drużyny, a ja zupełnie niechcący zrzuciłem łajnobombę pod stopy żartownisia, który zaczarował krzesło, żeby się pod tobą zapadło? Jeśli mi na to pozwalałeś, pewnie włóczyłem się czasami za tobą po Zakazanym Lesie, słuchając o tych wszystkich magicznych stworzeniach; może próbowałem też namówić cię do dołączenia do drużyny Quidditcha (byłbyś świetnym - i morderczym - pałkarzem). Kiedy umarł twój tata, starałem się pomóc, choć nie do końca wiedziałem, jak - mogłem jednak zapraszać cię na wakacje do naszego domku na wsi, wiedząc, że bez trudu dogadasz się z moim ojcem (od zawsze miał dryg do majsterkowania). Ani przez moment nie wierzyłem, że byłbyś zdolny do przyczynienia się do czyjejś śmierci, wyrzucenie cię z Hogwartu uznałem więc za skrajnie niesprawiedliwe; po wszystkim pewnie starałem się pisać - a w trakcie przerw wakacyjnych i świątecznych, a także później, po ukończeniu szkoły, wyciągać cię na kremowe piwo. W pewnym momencie nasze drogi się trochę rozbiegły - ty wyjechałeś, żeby pracować w tartaku, ja też miałem swoje zawirowania - ale skoro postanowiłeś wrócić, to może przyjdzie czas, żeby odnowić stare więzi?
I came and I was nothing
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
William Moore
Zawód : lotnik, łącznik, szkoleniowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
OPCM : 30 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30
SPRAWNOŚĆ : 25
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Billy Moore, czy mnie oczy mylą? Cholibka, tyle lat, tyle lat...
Pamiętam jak żeś zawsze jakieś przygody miał albo żeś z łóżka spadł albo z jakiejś wieży, tylko żeś z miotły nigdy nie spadł, farciarzu jeden. Tego ślizgońskiego wyrostka też pamiętam, już nie był taki wyrostek jak żem mu na kij do miotły stanął. Się wyrywał by oddać, a się wyrywał..., a ja se stałem i co by mi zrobił? A to krzesło to tak jak se myślę po latach to raczej nie od czarów się rozleciało..., a tak o, pode mną zwykle. Ale żałować nie żałuje żeśmy wtedy tego bąka sprali. Teraz już na krzesłach nie siadam... Ławy! W każdej dobrej tawernie jest ława!
A chodziłeś po lasku, chodziłeś... Ty Billy biegałeś bo za krótkie nóżki masz! A ja mówiłem! Na miotłę nie wsiądę bo jak się rozdupcy na niebie to ze mnie miazga zostanie.
Tatko dobry chłop był, szkoda go... Ale teraz może mu i lepiej niż jak matka mu serce złamała.
Billy, pozmieniał się świat, ale ja chętno Cię zobaczę! Oby szybko bo kto wie co z nami będzie. Trza się przygotować.
Pamiętam jak żeś zawsze jakieś przygody miał albo żeś z łóżka spadł albo z jakiejś wieży, tylko żeś z miotły nigdy nie spadł, farciarzu jeden. Tego ślizgońskiego wyrostka też pamiętam, już nie był taki wyrostek jak żem mu na kij do miotły stanął. Się wyrywał by oddać, a się wyrywał..., a ja se stałem i co by mi zrobił? A to krzesło to tak jak se myślę po latach to raczej nie od czarów się rozleciało..., a tak o, pode mną zwykle. Ale żałować nie żałuje żeśmy wtedy tego bąka sprali. Teraz już na krzesłach nie siadam... Ławy! W każdej dobrej tawernie jest ława!
A chodziłeś po lasku, chodziłeś... Ty Billy biegałeś bo za krótkie nóżki masz! A ja mówiłem! Na miotłę nie wsiądę bo jak się rozdupcy na niebie to ze mnie miazga zostanie.
Tatko dobry chłop był, szkoda go... Ale teraz może mu i lepiej niż jak matka mu serce złamała.
Billy, pozmieniał się świat, ale ja chętno Cię zobaczę! Oby szybko bo kto wie co z nami będzie. Trza się przygotować.
No i idę z tym brzemieniem ku Golgocie
Co ja pieprzę idę przecież w
jasną dal
no hejo
Tangwystl Hagrid
Zawód : Łamacz Klątw, tester nowych zaklęć
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
And it's to cold outside
for angels to fly
for angels to fly
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Cześć! Tak się składa, że jestem młodszą siostrą Billy'ego, którego ty dobrze znasz - na pewno kręciłam wam się pod nogami i szukałam obrony, kiedy jakiś Ślizgon za bardzo mi dokuczał. No i strasznie byłam ciekawa ogólnie twojej osoby - jak ktoś taki może urosnąć TAKI WIELKI? I jak to półolbrzym? Naprawdę masz w sobie krew olbrzyma? Ot, pozorna, krukońska ciekawość, ale jestem gryfonką, żeby nie było!
W domu przyjmowałam cię z honorami jak każdego przyjaciela Billy'ego, pewnie próbowałeś mojego ciasta z malinami, pytałam się natarczywie, czy smakuje, czy nie za dużo cukru, czy nie za mało, może dokładki?
I sądzę, że mogliśmy mieć ze sobą do czynienia całkiem niedawno. Musiałam dostarczyć pewną bardzo ważną paczkę, ważną - drogocenną, wartością przewyższającą zawartość naszych skrytek w Gringotcie łącznie. Droga była trudna, a ja nie czułam się pewnie z czymś takim w rękach, więc zwróciłam się do ciebie o pomoc. Czy za podzielenie się wypłatą zostałbyś na chwilę moim ochroniarzem?
W domu przyjmowałam cię z honorami jak każdego przyjaciela Billy'ego, pewnie próbowałeś mojego ciasta z malinami, pytałam się natarczywie, czy smakuje, czy nie za dużo cukru, czy nie za mało, może dokładki?
I sądzę, że mogliśmy mieć ze sobą do czynienia całkiem niedawno. Musiałam dostarczyć pewną bardzo ważną paczkę, ważną - drogocenną, wartością przewyższającą zawartość naszych skrytek w Gringotcie łącznie. Droga była trudna, a ja nie czułam się pewnie z czymś takim w rękach, więc zwróciłam się do ciebie o pomoc. Czy za podzielenie się wypłatą zostałbyś na chwilę moim ochroniarzem?
jesteś wolny
a jeśli nie uwierzysz, będziesz w dłoń ujęty
przez czas, przez czas - przeklęty
przez czas, przez czas - przeklęty
Rubeusie! Chodziliśmy razem do klasy, pewnie nawet mieszkaliśmy razem w dormitorium i mi się marzy jakaś znajomość! Jesteśmy jak ogień i woda, pochodzimy z zupełnie innych światów – ja wtedy byłem małym wychuchanym arystokratą, przyzwyczajonym do największych luksusów, a ty pewnie mi chrapałeś nad uchem i nie dawałeś spać. Albo sprowadzałeś jakieś zwierzaki, których ja nie lubię, sierść wszędzie się unosiła w powietrzu, a ja tylko na ciebie psioczyłem. I w ogóle byłeś taki głośny i nieco rubaszny, jakby twoje imię idealnie do ciebie pasuje, wiesz. Pewnie cię nie lubiłem. Przynajmniej na początku, bo tak sobie myślę, że w końcu zawarliśmy jakąś komitywę? Może kiedyś mnie uratowałeś przed jakąś bestią, gdy zapędziłem się za daleko w Zakazany Las? Pewnie po jakąś roślinkę, bo zawsze interesowałem się zielarstwem. To wydarzenie mogło sprawić, że zawarliśmy cichy sojusz. Może nie przyjaźń jako taką, nie spędzaliśmy razem czasu i nie jadaliśmy codziennie obok siebie posiłków w Wielkiej Sali, ale kiedy ktoś się z ciebie śmiał, stawałem po twojej stronie? Albo ty po mojej, bo pewnie często się ze wszystkimi kłóciłem, ech. Pomagaliśmy sobie, kiedy było trzeba, czasem zamienialiśmy ze sobą kilka słów. A na święta na pewno załatwiłem ci super prezent u rodziców, żeby podziękować za ten ratunek w Zakazanym Lesie.
A potem wyrzucono cię ze szkoły i nie mogłem w to uwierzyć – na początku pierwszego roku pewnie bym myślał tak jak inni, ale zdążyłem trochę cię poznać. Nie wiem co się z tobą potem stało, słyszałem tylko jakieś plotki. Czy w ogóle potem się widzieliśmy? Czy zobaczymy się dopiero w Oazie?
Mniej więcej tak to widzę, ale chętnie posłucham jeszcze ciebie
A potem wyrzucono cię ze szkoły i nie mogłem w to uwierzyć – na początku pierwszego roku pewnie bym myślał tak jak inni, ale zdążyłem trochę cię poznać. Nie wiem co się z tobą potem stało, słyszałem tylko jakieś plotki. Czy w ogóle potem się widzieliśmy? Czy zobaczymy się dopiero w Oazie?
Mniej więcej tak to widzę, ale chętnie posłucham jeszcze ciebie
Don't pay attention to the world ending. It has ended many times
and began again in the morning
and began again in the morning
Lydia: LYDIKO MALUTKA! Toż ja pamiętam jak żem raz u Billy'ego był i Ty też taka malutka pod nogami biegała, a patrz jak wyrosłaś! No jasna sprawa, że Cie odprowadze do tego Gryngota całego, chociaż Ty się młoda kruszyno zastanów którą drogą pójść bo wiesz, ja co prawda w Londynie siedze, ale skrotów żadnych nie znam. Chociaż takiej małej to pewno i łatwo się kryć. Ja bym Ci mógł co najwyżej taki ekskluzywny lokal w jakim robotę dostał. Parszywy Pasażer, słyszała kiedyś? Może byś mnie odwiedziła tam?
Archi: Co prawda klasy to nie, bo ja żem młodszy o te pare miesięcy jest ALE jak do Zakazanego Lasu żeś wlazł tak daleko to jasnym, żem Cię wyciągnął. Pamiętam jak raz przez przypadek żem usiadł tak żeś z ławki spadł w tej Wielkiej Sali przy śniadanku. Mogliśmy się raz spotkać jak mnie pamięć nie myli, ledwo co żem 17 lat skończył i w podróż po Anglii wyruszył to koło Weymouth się widzieliśmy, przypadkiem takim. Tylko czy to w lesie czy w jakimś miasteczku było? Tym razem tyś mnie przed mugolami, co im się mój wzrok nie spodobał, ratował, pamiętasz?
Archi: Co prawda klasy to nie, bo ja żem młodszy o te pare miesięcy jest ALE jak do Zakazanego Lasu żeś wlazł tak daleko to jasnym, żem Cię wyciągnął. Pamiętam jak raz przez przypadek żem usiadł tak żeś z ławki spadł w tej Wielkiej Sali przy śniadanku. Mogliśmy się raz spotkać jak mnie pamięć nie myli, ledwo co żem 17 lat skończył i w podróż po Anglii wyruszył to koło Weymouth się widzieliśmy, przypadkiem takim. Tylko czy to w lesie czy w jakimś miasteczku było? Tym razem tyś mnie przed mugolami, co im się mój wzrok nie spodobał, ratował, pamiętasz?
No i idę z tym brzemieniem ku Golgocie
Co ja pieprzę idę przecież w
jasną dal
Hux się cieszy, że taki ktoś jak Hagrid będzie pracował w Parszywym. Jeszcze się osobiście nie poznali, ale myślę, że już w niedługim czasie na siebie trafią. A gdy tylko go zobaczy, to od razu rozpozna jego gębę. Na pewno pamięta moment, kiedy Rubeus został wywalony ze szkoły. Wszyscy ślizgoni o tym trąbili, może stała w jakiejś grupce i obserwowała jak Hagrid opuszczał Hogwart? Nigdy w sumie nie mieli chyba żadnej styczności w szkole, Rain nie chodziła i nie dokuczała gryfonom, nie była zwykłym ślizgonem. Można więc powiedzieć, że mają czystą kartę przed sobą. Może być Hagrida koleżanką, podczas pierwszej nocy jego pracy się nim zająć i nie dopuścić by zbił pysk każdemu po kolei
Why you think that 'bout nude?
'Cause your view's so rude
Think outside the boxThen you'll like it
'Cause your view's so rude
Think outside the boxThen you'll like it
Rain Huxley
Zawód : Portowa dziwka, informatorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Królowa nigdy nie opuszcza swojego królestwa i płonie razem z nim.
OPCM : 9 +1
UROKI : 21 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
Neutralni
Rubeusie Często włóczyłeś się po Zakazanym Lesie, a tak się składa, że lubiłam wymykać się tam, gdzie nie powinnam. Nie jestem z tego samego domu, ba, jestem jednym z tych głupich Ślizgonów, w dodatku rok młodszym, ale myślę, że nie przeszkadzało mi to kręcić się obok tego wielkiego i fascynującego - szczególnie, gdy doszły mnie słuchy o twoich eskapadach i fascynacji niebezpiecznymi stworzeniami. Jak zapatrywałeś się na tą małą Faeleen kręcącą się obok? Traktowałeś jak natrętną muchę, czy może udało nam się znaleźć wspólny język? Oboje uwielbiam wszelakie niebezpieczne zwierzęta, w końcu ja pracuję ze smokami, mogłam z zafascynowaniem słuchać o wszystkim, co wiedziałeś. Szkoda, że cię wywalili ze szkoły; z jednej strony mogłam wiedzieć, że przecież nie skrzywdziłbyś kogoś umyślnie, z drugiej (ale tego ci nie powiem) - kto inny igrałby z takimi stworzeniami?
Zakładając, że się lubiliśmy (a może nawet przyjaźniliśmy!) i dogadywaliśmy - nie wiem jak wyglądał nasz dalszy kontakt. Straciliśmy go czy może kontaktowaliśmy się niekiedy, aż wreszcie nie wyruszyłeś w swoją podróż? Cały czas jestem w Londynie, a skoro wróciłeś, to może chciałbyś posłuchać o mojej pracy? Kto wie, może też przyda ci się kiedyś pomoc doświadczonego smokologa?
Zakładając, że się lubiliśmy (a może nawet przyjaźniliśmy!) i dogadywaliśmy - nie wiem jak wyglądał nasz dalszy kontakt. Straciliśmy go czy może kontaktowaliśmy się niekiedy, aż wreszcie nie wyruszyłeś w swoją podróż? Cały czas jestem w Londynie, a skoro wróciłeś, to może chciałbyś posłuchać o mojej pracy? Kto wie, może też przyda ci się kiedyś pomoc doświadczonego smokologa?
Faeleen Fancourt
Zawód : opiekunka smoków
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
endless whispers wakes me up
small mark above my shoulders
the evidence of my wings
small mark above my shoulders
the evidence of my wings
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty
Nieaktywni
Chłop jak dąb
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania