Wydarzenia


Ekipa forum
Most Westminster
AutorWiadomość
Most Westminster [odnośnik]10.03.12 22:14
First topic message reminder :

Most Westminster

Ten najsłynniejszy angielski most ulokowany tuż obok Pałacu Westminsterskiego łączy ze sobą kluczowe londyńskie dzielnice: Lambeth i Westminster. Tak jak większość mostów przewieszonych nad rzeką Tamizą, tak i ten służy zarówno do przemieszczania się nim pieszo, jak i obsługuje ruch samochodowy, stąd w każdej chwili panuje na nim gwar i tłok. Najstarszy w Londynie, posiadający ponad stuletnią historię pamięta kadencje kilku mugolskich premierów Anglii, a także i Ministrów Magii, wielokrotnie zresztą próbujących zatuszować przed niemagiczną społecznością wojenne zniszczenia tudzież skutki mniej lub bardziej zmyślnych zaklęć. Zbudowany ze stalowej konstrukcji z siedmioma łukami pomalowany został na zielono, tak jak pomalowane są siedzenia w Izbie Gmin, która umiejscowiona jest w samym Pałacu Westminster. Nie brak tu jednak również odwołania do Ministerstwa Magii - na niektórych z łuków umiejscowiono fioletowe pasy, tym razem nawiązujące do kolorów szat członków Wizengamotu.

W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.

[bylobrzydkobedzieladnie]
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most Westminster - Page 9 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Most Westminster [odnośnik]21.10.18 15:24
A gdyby ten świat na jedną chwilę zamarł w swoim bezsensie. Gdyby tylko na moment wszystko się zatrzymało, żeby można było pomyśleć, zastanowić się trochę. Nie potrafiła błyskawicznie podejmować trudnych decyzji, szybko kalkulować, działać intuicyjnie. Potrzebowała czasu, by sobie wszystko przyswoić i wybrać najlepsze i najdogodniejsze dla wszystkich, a nie jej samej rozwiązanie. Może gdyby tak było, nie popalałaby wszystkiego co tylko jej ślina przywodzi, nie reagowałaby gwałtownie i odruchowo, często błędnie oceniając sytuację. Może dzięki temu byłaby mnie temperamentna, bardziej rozważna i obiektywna. Gdyby tylko był czas na to by się nad wszystkim zastanowić i każdego wysłuchać, wsłuchać się we własne myśli, może do tego wszystkiego by nie doszło. Nie byłaby słodka i brudna, zirytowana i zniechęcona. Spojrzenie jej piwnych oczu nie zsyłałoby na przypadkowe ofiary burz z piorunami, a usta zacięcie nie zaciskałyby się w wąską kreskę. Cały ten incydent pewnie byłby zabawny, pewnie się taki okaże za kilka dni, tygodni, za miesiąc, ale w tej chwili budził w niej tylko gniew. A może był tylko przyczyną rozpadu domku z kart i nagłego wybuchu frustracji, która gnieździła się w niej od pewnego czasu.
Odgarnęła z twarzy wilgotne kosmyk i uniosła wzrok na winowajcę, na przyczynę całego zamieszania i poznała go od razu. To była jedna z tych twarzy, które z jakiegoś dziwnego powodu zapadają w pamięć. Nie dlatego, że był jakiś szczególnie przystojny — raczej przeciętny, nie wyróżniający się z tłumu, ale o jasnych oczach węża, który ukrywa się w zaroślach. Węża, na którego nie bez powodu zwala się całą winę, węża, który w swojej charakterystyce ma przypisaną przebiegłość i całe zło tego świata. Nawet jeśli nie biło z tych oczu, nawet jeśli wraz jego twarzy nie mroził krwi w żyłach, a postawa nie czyniła z niego mordercę wszech czasów. W tych oczach było coś, co wzbudzało w niej dziwne uczucie, wrażenie, którego nie była w stanie przyporządkować do niczego co znała. Były pełne czegoś, o czym nie miała pojęcia, historii, których nigdy nie usłyszała i przez swoją niewiedzę ni milczenie wzbudzały automatycznie niechęć, potrzebę wzniesienia gardy. Nigdy nie ufaj osobom o jasnych oczach, pomyślała od razu. Było w nich coś podejrzanego.
— A czy ciebie nie uczono, że trzeba jeździć ostrożnie i powoli, bo możesz doprowadzić do wypadku i przypadkiem kogoś zabić? — odpowiedziała mu w podobnym tonie, podnosząc głos, a wraz z nim agresje niewiadomego pochodzenia. Patrzyła na niego z dołu, szczęśliwie odnajdując z nim odwieczny problem, przyczynę niepowodzeń i rozterek, bo to, że poślizgnęła się na chodniku i upadla na ulicę, że zmarnowała pyszne pączki i potłukła się niewątpliwie było jego winą. — Jeśli nie dowidzisz to powinieneś sobie sprawić okulary. Nikt nigdy nie powinien cię dopuścić do kierowania czymkolwiek, Prang — burknęła, powoli podnosząc się z ziemi, przypomniawszy sobie nazwisko tego ignoranta. Tak, tak, to był on, na pewno. Trochę ślizgon trochę nie, cwany wąż, który poszukiwał ciepłego gniazda. Co nigdy nie stanął w obronie słabszych, myśląc wyłącznie o sobie.
Wpierw przewróciła się na kolana, by następnie przytrzymując się zderzaka wstać.
—Mogłeś mnie zabić, wiesz o tym? — Gdyby się nie zatrzymał. Nie szkodzi, że zrobił to w porę, że poza potłuczeniami nie odniosła żadnego uszczerbku na zdrowiu, wszak gdyby nie jego refleks wbiłaby się zębami prosto w silnik. Otrzepała się z kurzu, ale i tak była już brudna. Spojrzała w dół, na słodkości, którymi zamierzała osłodzić sobie dzisiejszy wieczór. Ale i tego już nie było. Tylko okruchy, kawałki i wszędzie pełno lukru. – Zabiłeś je — mruknęła w końcu, podnosząc z ziemi zniszczone pudełko, z którego wysypywały się kawałki wypieków. Benjaminowi by smakowały. Gdyby ocalał choć jeden. — Masz na sumieniu jajka, mąkę, cukier, drożdże, masło i spirytus. Przez ciebie nie trafią do domu.— Były w kawałkach, z których kilka spadło na ziemię, gdy tylko się wyprostowała. Wzięła do ręki tego, który był w najlepszym stanie, ale nie zamierzała go zjeść. Spojrzała na swojego niedoszłego zabójcę i prostym ruchem, jak ciosem pięścią wcisnęła mu pączka prosto w nos, tak, że od spodu wypłynęła marmolada. — I masz na sobie ich krew — warknęła ze złością, zdając sobie sprawę, że nic więcej zrobić nie może. Prang i tak tego nie zrozumie. Czekała aż obarczy ją winą za nagłe zatrzymanie pojazdu, w której z pewnością ucierpieli pasażerowie, ale na to była gotowa. Bo gdyby tak nie pędził, nie musiałby hamować tak gwałtownie.


Here stands a man

With a bullet in his clenched right hand
Don't push him, son
For he's got the power to crush this land
Oh hear, hear him cry, boy
Hannah Moore
Hannah Moore
Zawód : Wiązacz mioteł
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna


take me back to the night we met


OPCM : 25 +8
UROKI : 15
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarownica
Most Westminster - Page 9 0a431e1c236e666d7f7630227cddec45ce81c082
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t5207-hannah-wright https://www.morsmordre.net/t5219-poczta-hani https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f376-irlandia-gory-derryveagh https://www.morsmordre.net/t6218-skrytka-bankowa-nr-1286 https://www.morsmordre.net/t6213-h-wright
Re: Most Westminster [odnośnik]07.01.19 1:34
Czasem chciałby zatrzymać się w tym swoim pędzie, odetchnąć głęboko letnim powietrzem i wznieść rozwarte dłonie ku niebu, by z poważnym postanowieniem oraz mniej poważną miną, móc rzec do świata: Wystarczy tyle dobrego, ja wysiadam, idź znęcać się nad kimś innym, na mnie czeka film z lady Monroe — nie potrafił tego jednak uczynić, nie potrafił stanąć, ochłonąć, być, kiedy wszystko inne traciło nieistniejący sens. Ale takie bycie oznaczało myśli, oznaczało napływ wspomnień, obrazów, których wolałby nigdy nie widzieć, więc wciąż parł do przodu, z uporem, ze zrezygnowaniem, z błyskiem w niebieskim oku oraz przygotowanym słowem tańczącym na samym koniuszku języka. Zupełnie tak, jakby doskonale wiedział, co zawsze winien powiedzieć, jaki gest uczynić, jakie spojrzenie posłać, by dostać to, czego pragnie. Chociaż po prawdzie, nigdy nie otrzymywał dokładnie tego, czego naprawdę chciał, gubiąc się w końcu we własnych oraz innych potrzebach. Ale to dobrze, takie zagubienie bywało pomocne, pozwalało skupiać się na danym dniu, a nie zaś bliżej nieokreślonej przyszłości i za to, Ernest naprawdę był za to wdzięczny. Jednak to, za co zdecydowanie wdzięczny nie był, to szarpnięcie za wajchę, kurczowe wbicie stopy w hamulec oraz serce, które już dawno nie powinno bić, cisnące się do gardła. Autobus zatrzymuje się jednak według jego woli, a mężczyzna opada w miękkie siedzenie, gotowy schować twarz w dłoniach w wyrazie chwilowego załamania nad sensem wszystkiego, w co i tak zresztą nie wierzy. Nie czyni tego, zrywa się czym prędzej gotowy oszacować wszelkie szkody, bo chociaż większość uważała go za osobę wielce nieodpowiedzialną, tak był nią zdecydowanie w jednej czwartej.
Widzi ją. Nie tak znowu małą, ale upadłą, gniewną, acz wciąż żywą. Obserwuje przez kilka sekund, jak ze złością odgarnia wilgotne kosmyki, czyniąc z tego prostego ruchu prawdziwą symfonię złości oraz głębokiej urazy. I Ernest wie, że nadchodzące minuty nie będą proste, że ma przed sobą najbardziej kłopotliwe stworzenie na świecie i po złagodzeniu sytuacji, będzie zmuszony policzyć wszystkie palce u rąk i stóp, czy czasem odgryzione nie zostały. Więc Ernest świadom swego losu wzdycha, a następnie się odzywa. Spojrzenie niebieskich oczu ściera się z siłą ciemnobrązowych tęczówek, przyjmując spokojnie całą tę negatywną energię na siebie. Nie pamięta panny Wrihgt — a może nie chce pamiętać? Tak coś mu szepce podstępnie — i nie jest w stanie połączyć dokładnie rysów twarzy z delikatną linią ust, prostym nosem oraz długimi rzęsami z żadnym obrazem podsuwanym uprzejmie przez meandry pamięci. Nie jest w stanie ujrzeć w niej dumnej lwicy, kryjącej się w cieniu własnych braci, żywiącej się hipokryzją jaką od zawsze reprezentowała. Kocie, szczerzące kły, nie widzące nic poza swoją prawdą.
Sęk w tym, że to nie ja doprowadziłem tutaj do niczego — zauważa spokojnie, nie siląc się na żadną wysublimowaną złośliwość. Splata ręce na piersi, wpatrując się w dziewczę, które wyraźnie go zna, acz on jej wcale. Hmm, marszczy lekko brwi. Czyżby była stałym pasażerem w Błędnym? A może mijali się na korytarzach w czasach szkolnych? Nie był tak naiwny, by wierzyć, iż ta mogła być w jakiś sposób jego fanką. Nie, ciemnowłosa nie doceniłaby dobrej muzyki, nawet jeśli ta stanęłaby przed nią w rosłej postaci i rąbnęła prosto w uroczą buzię. Chociaż żeby nie było, wszelka przemoc wobec kobiet była zakazana, nawet ta metaforyczna, póki same nie będą próbowały pozbawić Pranga żywota — Mogłem, tak jak mogły zrobić to twoje buty — przewrócił oczętami, chociaż wzrok skropiony troską kierował już na maskę pojazdu. Nie był mechanikiem, a zwykłe reparo zapewne nie poradzi sobie z taką bestią, powinien wezwać Franka? Frank miał dzisiaj wolne, jego córka obchodziła szóste urodziny i naprawdę nie chciał ich jej psuć, nawet jeżeli istniała szansa na spróbowanie rabarbarowo-dyniowego tortu. Tort nie był wart zepsutych wspomnień.
Hm? — mruga w zaskoczeniu, zerkając na Hannah z wyraźnym zmieszaniem. Nie skupiał się zbytnio na jej słowach, woląc planować następne kroki, podjąć odpowiednie działania w stosunku do zaistniałej sytuacji i serio, serio nie spodziewał się, że dostanie pączkiem w nos. Dlatego też patrzył, jak kawałek ciastka spada na mokry bruk, a lepkość marmolady zdobiła nozdrza i miejsca nieco poniżej. W oszołomieniu zebrał jej odrobinę na palec wskazujący, by zacisnąwszy usta w wąską linię, mógł chwycić czarownicę za nadgarstek i przyciągnąć do siebie tak, że niemalże stykali się czubkami nosów. Wykorzystał chwilowe zaskoczenie, by brudnym palcem mógł przeciągnąć nad linią jej górnej wargi, tym samym tworząc majestatyczne marmoladowe wąsy.
Więc teraz oboje musimy żyć z tą świadomością — oświadczył Ernest poważnie, puszczając twórczynię mioteł, by móc następnie skierować się w stronę autobusu, w strapieniu mierzwiąc włosy. Ludzie zawsze narzekali na jego jazdę, narzekali na tempo oraz ostre zakręty, jednocześnie nie przyjmując do wiadomości tego, iż mogliby się w innym przypadku spóźnić, nie zdążyć na czas. A przecież tutaj, w czarodziejskim świecie każda sekunda ma znaczenie — No, moi mili nastąpiła sytuacja. Sytuacja taka, że czas docenić dobrą muzykę i dać waszemu ulubionemu oraz wyjątkowemu kierowcy chwilę wytchnienia. A a a panie Boltimore, doskonale wiem, że pan się do domu nie spieszy i w kieszeni ma piersiówkę, proszę się podzielić z panią Hopkins, bo ile można samą czekoladę pić? Totalnie zaraz wracam! — paplał wesoło Prang, jakby właśnie nie nastąpił żaden problem, a on tylko pogłaśniał muzykę Krwawych Druzgotków — Macki do góry! — zawołał jeszcze, zeskakując ze schodków i kopnięciem w odpowiedni mechanizm, zamknął drzwi. Dobra, dobra, da radę, musi dać radę to ogarnąć. Wie, że to nie będzie proste, bo nic w jego życiu proste nie było.
Puszku-okruszku, ty jeszcze tutaj? — pyta Ernest, patrząc na sylwetkę kobiety, która przez całą tę wilgoć oraz nieszczęście mogła się wydawać krucha, ale Ernest nie był aż tak głupi, żeby dać się na to nabrać. Wzdycha jednak i ściąga czarną skórzaną kurtkę, którą wyciąga w jej stronę. Może ją rzucić na jezdnie, podeptać, albo prychnąć, w zasadzie jemu to obojętne, on chciał przede wszystkim sprawdzić, o co chodzi z tym białym dymem. A reszta? Reszta jakoś pójdzie, tak myślał w nagłym zmęczeniu.


The risk I took was calculatedBut man, I'm so bad at math...

Ernie Prang
Ernie Prang
Zawód : kierowca Błędnego Rycerza, lep na kłopoty, twoje marzenie
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
I don't do the right thing

OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
nanananana Ernie!
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6139-ernest-prang https://www.morsmordre.net/t6223-keto https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6224-skrytka-bankowa-nr-1526 https://www.morsmordre.net/t6225-ernest-prang
Re: Most Westminster [odnośnik]11.04.19 15:37
| grudzień
Miała dość przygnębienia i bezsilności, dość tępego wpatrywania się w brudne okna Parszywego Pasażera, wychodzące na równie odrażającą boczną uliczkę, dość bezruchu, sprzyjającego przenikaniu się koszmarów i równie bolesnej rzeczywistości. Chciała działać, musiała to zrobić, i informacje, które otrzymała od Cassandry w końcu pozwoliły jej wydostać się z grząskiego bagna, wskazując światło w ciemności. To, co odkryła jednostka badawcza, budziło podziw – osiągnęli coś niesamowitego, odnajdując sposób na czerpanie sił z uleczonych anomalii, a teraz, po przeprowadzonych próbach, dzielili się nim z najwierniejszymi sługami Czarnego Pana. Deirdre wyczuwała w głosie Vablatsky rezerwę – zapewne nie popierała prowadzenia tak intensywnych działań w czasie ciąży – kiedy zdradzała jej tajniki procesu przelewania czarnej magii w chłonne drewno różdżki, ale sama nie miała żadnych wątpliwości. Zamierzała zająć się tym od razu, widząc w konkretnych schematach szansę na to, by znów poczuć się sprawczą, gotową zawalczyć o własną moc. Potrzebowała jej jak jeszcze nigdy wcześniej; odkąd pasożyt zaczął przybierać większe rozmiary, magia płatała jej częstsze figle, a anomalie igrały z nawet podstawowymi zaklęciami. Miała nadzieję – graniczącą z pewnością, ufała odkryciom jednostki badawczej i wiedzy Lorda Voldemorta – że gdy uda się jej przeprowadzić bez błędów proces wzmocnienia różdżki, przerwie złą passę, odzyskując choć część drzemiących w niej sił.
Podjęła się tego zadania od razu, najpierw poświęcając jeden długi wieczór na przegladaniu notatek, przekazanych przez Vablatsky. Pilnie śledziła treść każdego akapitu, podkreślając co ważniejsze wytyczne dotyczące sposobu zbierania próbek, ich wagi oraz dbałości o to, by nie zostały zanieczyszczone. Nie znała się na alchemii, a opracowywanie idealnych proporcji i konserwacja składników w fiolkach stanowiła dla niej temat równie problematyczny, co tajniki transmutacji, koncentrowała się jednak na wyszczegółowionych wskazówkach Cassandry, wierząc, że pilna nauka wystarczy do tego, by skutecznie wykorzystać drzemiącą w miejscach anomalii siłę. Całość dokumentacji była zbyt nieporęczna, by zabierać ją ze sobą, Mericourt sporządziła więc krótszą notatkę z najważniejszymi zasadami.
Następnego dnia, późnym wieczorem, ubrała się w ciepłe i gwarantujące względną anonimowość ubrania, opuszczając zatęchłą karczmę przez okno w postaci czarnej mgły. Od razu wiedziała, gdzie powinna udać się w pierwszej kolejności; Most Westminsterski zdawał się ją przyzywać, kusić, domagać się jej obecności, powrotu do przeszłości, która uczyniła ją potężną i szczęśliwą. Zmaterializowała się tuż za kamienną balustradą, a wilgotne powietrze znad rzeki wychłostało ją po twarzy. Wtedy most zasypany był śniegiem, a stary bruk falował, uniemożliwiając dostanie się do serca anomalii – obecnie to miejsce w niczym nie przypominało zniszczonej przeprawy sprzed kilku miesięcy, Dei wyczuwała jednak w powietrzu migdałowy zapach rozkładu, nęcący i obrzydliwy jednocześnie. Starała się nie wracać myślami do wygłodniałych pocałunków wymienianych nieopodal, do dzikiej radości, jaką czuła widząc w oczach Rosiera dumę: musiała się skupić, odciąć zgniłą kończynę nostalgii. Ruszyła przed siebie, a delikatne wibracje różdżki nasilały się z każdym krokiem: w końcu odnalazła to, o czym pisała Cassandra. Czarną maź, niegdyś spowijającą całą podstawę mostu rozchwianą fatamorganą. Pochyliła się – z trudem – nad małą kałużą substancji i ostrożnie nabrała jej do wąskiej fiolki z grubego szkła. Czarny płyn ściekł po ściankach do środka: przyjrzała mu się z zainteresowaniem, a następnie owinęła w materiałową chustkę i wsunęła do kieszeni.
W ciągu tej i kolejnej nocy odwiedziła wszystkie miejsca, w których udało się jej z sukcesem stawić czoła buzującej anomalii. Kasyno, w którym pojawiła się niegdyś wraz z Ramseyem, unikając płomieni rosnących na rozlanym, toksycznym alkoholu, jeszcze nie zostało otwarte, bez problemu jednak dostała się do środka. Mgła ułatwiała nocne eskapady oraz niespodziewane odwiedziny, mogła niepostrzeżenie dotrzeć tam, gdzie pragnęła – i gdzie powinna się udać, by zdobyć resztę ingrediencji, niezbędnych do wzmocnienia różdżki. Tym razem dłużej poszukiwała resztek źródła anomalii. Dopiero po ponad kwadransie magiczna wibracja doprowadziła ją do lustra w złotej ramie. Po jego krawędzi spływała gęsta ciecz, połyskująca szmaragdowym blaskiem. Jątrzyła się, ciągnęła, syczała – Deirdre znów sięgnęła po kolejny mały flakonik i nabrała tajemniczej pozostałości, wkrótce dołączając ją do mazi zebranej z kamiennej powierzchni mostu.
Odwiedzenie każdej kolejnej anomalii kosztowało ją wiele sił. Początkowo nie odczuwała zmęczenia, zbyt przejęta postawionym przed sobą wyzwaniem, napędzona do działania i odzyskująca poczucie sprawowania kontroli nad własnym losem, lecz gdy pojawiła się w okolicach zasypanego tunelu pod drogą, potrzebowała więcej czasu niż zwykle, by powrócić do materialnej postaci. Serce przyśpieszyło niezdrowo rytm, a dziecko, dotychczas spokojne, zaczęło poruszać się gwałtownie pod napiętą skórą brzucha. Vablatsky wspominała o tym, jak wielki wpływ na czarodzieja ma miejsce opanowanej anomalii; jak podjęte tam naprawy współgrają z jego magiczną mocą i z drewnem różdżki. Miała nadzieję, że dziwne wibracje świadczą o tym, że skumulowana moc działa i wkrótce, dzięki umiejętnościom badaczki, zostanie nierozerwalnie połączona z zitanowym drewnem. Rozsypane kamienie przy tunelu wymagały ostrożności; musiała wspomóc się zaklęciem, by odsunąć je od zapadliska i wydobyć spod nadkruszonych głazów sypki, czarny proch – element tkwiącej tutaj czarnomagicznej siły. Pył również trafił do fiolki, dołączając do pozostałych, odpowiednio zabezpieczonych ingrediencji, zebranych w każdym z siedmiu miejsc.
Sprawnie zdobyte próbki anomalii trafiły w końcu do Cassandry: przyniosła je jak najszybciej, nie chcąc, by mogły w jakiś sposób utracić swe właściwości. Vablatsky od razu zajęła się dokładnym ich sprawdzaniem, rozpisywała też niezrozumiałe dla Deirdre notatki; kreśliła ważne informacje szybko, opisując każdą fiolkę, a następnie przechodząc do badania różdżki. Mericourt czuła się nieswojo, oddając drewno – nie dlatego, że nie ufała uzdrowicielce; po prostu wrażenie bezbronności jedynie wzrosło. Wiedziała jednak, że opracowanie wzmocnienia dla tej konkretnej różdżki może potrwać kilka dni, dlatego zostawiła ją w dobrych rękach Vablatsky i powróciła do Parszywego Pasażera pieszo.
Kolejne doby były dla niej wyjątkowo ciężkie, ale gdy tylko otrzymała wiadomość od badaczki, informującą ją o zakończeniu tego etapu badań, pojawiła się w lecznicy. Już w chwili, w której ponownie pochwyciła w dłoń zitanowe drewno, jej ciało napełniło się siłą. Nową energią, witalnością, esencją czarnej magii. Ciemnofioletowa różdżka rozgrzała się, a ciepło promieniowało z niej w górę ręki, aż do serca i drugiego przedramienia, z wyrytym na nim Mrocznym Znakiem. Odczucia nie były jednak faktami, musiała wypróbować moc różdżki: szczęśliwie znajdowały się na Śmiertelnym Nokturnie, mogąc skręcić w jeden z zapchlonych zaułków, gdzie bez problemu natrafiły na zapijaczonego mężczyznę. Pierwsza inkantacja spłynęła z ust Deirdre bezbłędnie, pozbawiając męta tchu, druga rozcięła żyły, trzecia – zmiażdżyła kończynę. Drewno spisywało się niezawodnie, a Mericourt uśmiechnęła się pierwszy raz od dawna, z dumą, siłą i pewnością siebie. Vablatsky spisała się doskonale, dbając o każdy szczegół wzmocnienia różdżki, kumulując w smukłym i giętkim drewnie całą moc, zebraną z wielu anomalii. Pył i czarna maź wsiąknęły w fioletowe słoje. – Jest…wspaniała – wychrypiała, odwracając się do badaczki. Brunetka poleciła wypróbować jej inne zaklęcia, by sprawdzić, czy tak intensywne nasycenie mroczną magią nie wpłynie na powodzenie inkantacji korzystających z innego zasobu czarodziejskich sił. Deirdre uniosła wyżej różdżkę, szepcząc zaklęcie wzmacniające: Magicus extremos również zadziałało. Tak samo jak celne Lamino, ponownie szatkujące wykrwawiającego się nieszczęśnika, półleżącego pod ceglaną ścianą kończącą ślepy zaułek. Badania nad wzmocnieniem różdżki powiodły się, a zebrane ingrediencje, czerpiące siły z czarno magicznego wybuchu, na stałe połączyły się zarówno z rdzeniem, jak i drewnem zitanowej różdżki. Deirdre czuła różnicę i jednocześnie wcale nie zauważała obcości; magiczny przyrząd działał bez zarzutów, ba, działał jeszcze lepiej niż wcześniej, z większą gracją służąc do rzucania klątw i zaklęć torturujących. Skośnooka przesunęła opuszkami palców po fioletowej różdżce, podnosząc wzrok na Vablatsky. – Dziękuję – powiedziała tylko, zbyt przejęta i zachwycona, by wydusić z siebie coś więcej. Wzmocnienie esencją magii było jednym z niewielu dobrych wydarzeń, które spotkały ją od długiego czasu.

| zt


there was an orchid as beautiful as the
seven deadly sins
Deirdre Mericourt
Deirdre Mericourt
Zawód : namiestniczka Londynu, metresa nestora
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
one more time for my taste
I'll lick your wounds
I'll lay you down

OPCM : 45 +3
UROKI : 4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +8
ZWINNOŚĆ : 21
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
we still got the taste dancing on our tongues
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t1037-deirdre-tsagairt https://www.morsmordre.net/t1043-moira#6174 https://www.morsmordre.net/t12147-deirdre-mericourt https://www.morsmordre.net/f217-kent-wyspa-sheppey-biala-willa https://www.morsmordre.net/t4825-skrytka-bankowa-nr-301#103486 https://www.morsmordre.net/t1190-deirdre-tsagairt
Re: Most Westminster [odnośnik]19.07.19 2:15
|28 grudnia, poranek

Wyjście z Tower nastąpiło w sposób zdecydowanie niespodziewany i co by nie mówić - błyskawiczny. Równie szybki, co znalezienie się w nim. Nie otrząsnąłem się wciąż z intensywnego przeżycia, jakim z pewnością było odzyskiwanie wolności. Tuż po jej niespodziewanym i brutalnym utraceniu. Wyszedłem więc i pozwoliłem się zaprowadzić nogom w dowolnym kierunku, w tym czasie zbierając myśli. Tak oto dotarłem na most, na którym przystanąłem spoglądając na rzekę, w której odbijały się pierwsze, niemrawe promienie słońca. Mój powrót do Anglii przebiegł nieco inaczej niż pierwotnie to sobie zaplanowałem. Wyciągnąłem papierosa z kieszeni próbując zająć czymś ręce. Oparłem się o barierkę i wpatrywałem w dal zatopiony we własnych myślach. Wiele się zmieniło z tego, co zdążyłem zaobserwować, a jednocześnie stary Londyn pozostał starym, dobrym Londynem. W oddali pojawiły się pierwsze poranne dźwięki ludzi szykujących się do pracy. Z każdą chwilą przybierały na sile, podobnie, co słońce, coraz silniej odbijające się w Tamizie. Zaciągnąłem się po raz ostatni papierosem i wyrzuciłem go do rzeki spoglądając jak szybko odpływa z jej nurtem. Czułem dziwny spokój. I wtedy tak zupełnie niekontrolowanie zaczęłam się śmiać. Najpierw cicho, a potem całkiem już głośno, opierając się o barierkę, które powstrzymywała mnie przed upadkiem. Bones mogła być świetnym aurorem, ale to ja stałem po stronie jedynych słusznych zwycięzców. Wreszcie byłem tu, gdzie zawsze tego chciałem i euforycznego nastroju nie mgły popsuć mi nawet obolałe od spetryfikowania stawy. Byłem wolny. Od Tower. Od klątwy. Od posłusznego podążania krok w krok za mugolami, którzy pomimo swojej głupoty i słabości dyktowali nam, jak powinniśmy żyć. Byłem tak wolny, jak jeszcze nigdy w swoim życiu.
Kiedy cały śmiech ulotnił się z moich płuc, zostałem wsparty o barierkę z zamkniętymi oczami wystawiając twarz na grudniowe słońce. Jego promienie zatańczyły na moich policzkach. Kiedy jednak rozchyliłem nieco powieki zrozumiałem, że to wcale nie było słońce. Spomiędzy chmur sączył się dziwny blask, który zdawał się napawać rozedrgane anomaliami powietrze przejmującym spokojem. Działo się coś dziwnego i nie miałem jeszcze pojęcia, czy to na pewno dobra wróżba. Zacisnąłem ręce na barierce rozglądając się w nagłym blasku po okolicy. Kotłująca się we mnie sinica, pobudzana czarnomagicznymi anomaliami wyczuwalnymi w całej Anglii nagle umilkła. Wstrzymałem oddech w oczekiwaniu, ale nie wydarzyło się nic. Z nieba na moją skierowaną w chmury twarzą spadły pierwsze krople deszczu, za którymi podążyły szybko topniejące płatki śniegu. Było w tym coś oczyszczającego, czemu z przyjemnością się poddałem, pozwalając ściekającej wodzie spływać po mojej szyi, moczyć włosy, wpływać za kołnierz. To było uczucie niewysłowionej ulgi.
Trwało to jednak tylko chwilę. Zaraz bowiem pojawił się niepokój. Czy pozbycie się panującej nad Wielką Brytanią czarnej magii było tym, na czym naprawdę miało nam zależeć? Czy był to jakiś plan, o którym z powodu nieobecności nic nie wiedziałem? Nie wydawało mi się to możliwe. Kiedy otworzyłem oczy zdałem sobie sprawę, że wraz z deszczem i śniegiem spada lśniący kryształami grad. Przepełniony obawami schyliłem się po jego fragment, który wbrew wszelkiej logice zdawał się nie topnieć. Przyjrzałem mu się z ciekawością. To nie był zwykły kawałek lodu. Coś zdecydowanie było nie tak jak powinno. I musiałem dowiedzieć się co dokładnie. I to jak najszybciej.
Kryształ schowałem do kieszeni, zanim skierowałem się w stronę znanego mi Nokturnu, na którym spodziewałem się odkryć odpowiedzi na przynajmniej niektóre moje pytania.

|zt



Beware that, when fighting monsters, you yourself do not become a monster... for when you gaze long into the abyss.  The abyss gazes also into you.

Ignotus Mulciber
Ignotus Mulciber
Zawód : pośrednik nielegalnych transakcji
Wiek : 53
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You’ll find my crown on the head of a creature
And my name on the lips of the dead
OPCM : 15 +1
UROKI : 15 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 30 +3
ZWINNOŚĆ : 3
SPRAWNOŚĆ : 2
Genetyka : Czarodziej
Most Westminster - Page 9 B3e8d48ddeaf7e46b947b02738129a68
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t1112-ignotus-mulciber https://www.morsmordre.net/t1438-listy-ignacego-vitkowskiego#12506 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f272-smiertelny-nokturn-34-2 https://www.morsmordre.net/t4270-skrytka-bankowa-nr-324 https://www.morsmordre.net/t4143-ignotus-mulciber#82512
Re: Most Westminster [odnośnik]25.03.20 21:24
Poprawił poły peleryny wokół szyi. Choć śnieżne nawałnice ustały, początek marca wcale nie rozpieszczał. Być może to był jeden z powodów dla których wieczorem Most nie był oblegany przez spacerowiczów. Być może ci się też zwyczajnie bali wychodzić nocą czując przedsmak wiszącej w powietrzu wojny. Niepokoje rosły. Dziś jednak było to Skamanderowi wyjątkowo na rękę. Upatrzywszy swój cel upewnił się raz jeszcze co do tego z kim ma do czynienia i ruszył za nim. Wydawało się, że ten nie zwracał na niego większej uwagi. Może i dobrze - Tony czekał aż znajdą się pomiędzy kolejnymi latarniami, kiedy to zostawiają za plecami miarowe światło jednej, lecz to należące do drugiej tli się dopiero przed nimi. Kiedy w zasięgu wzroku nie znajdą się cudze, ciekawskie spojrzenia. Poruszył różdżką
- Drętwota - wypowiedział celując w plecy Larrego


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Most Westminster [odnośnik]25.03.20 21:24
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 34
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most Westminster - Page 9 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most Westminster [odnośnik]27.03.20 16:33
Larry zamarł w miejscu, kiedy jego uszu doszła inkantacja - wpierw nie wiedział, czy aby na pewno skierowana była na niego, jednakże upewnił się o tym, gdy tylko odwrócił się i dostrzegł mierzącego w niego czarodzieja. Momentalnie sięgnął po swą różdżkę nie przestając się przy tym odsuwać od mężczyzny. Wydawało mu się, iż skądś kojarzy napastnika, jednakże kompletnie nie mógł połączyć go z żadnym wspomnieniem. -Lamino.- wypowiedział pewnym tonem nie zamierzając zadawać pytań bez wcześniejszego osłabienia przeciwnika i zgodnie z jego zamiarem potężny promień zaklęcia poleciał w kierunku wroga. -Aeris.- dodał właściwie od razu i nie pomylił się.

|Rozpoczął się pojedynek z Larrym, o kolejne posty proszę już w szafce zniknięć.
Rzuty MG --> tutaj.
Statystyki Larrego:
20 OPCM
20 Uroki
200PŻ
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most Westminster - Page 9 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most Westminster [odnośnik]27.03.20 17:24
- Expecto Patronum - wypowiedział sięgając po wspomnienie błękitno-deszczowej nocy, chwili w której upajał się spokojem i satysfakcją ich zwycięstwa. Niech ta magia zajaśnieje, niech przekształci się w tarczę, która go ochroni

|Patronus jako tarcza protego maxima, II poziom organizacji 1/1


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Most Westminster [odnośnik]27.03.20 17:24
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 23
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most Westminster - Page 9 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most Westminster [odnośnik]27.03.20 17:36
Wspomnienie wylało się przed Skamandera formując się w kształt początkowo owczarka, a następnie tarczy ledwie, lecz najwyraźniej mimo wszystko dającej odpór ciśniętymi w nie zaklęciami.
- Drętwota - spróbował raz jeszcze ciągle mając na uwadze, że potrzebował tego człowieka w miarę dobrym stanie, żywego.


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Most Westminster [odnośnik]27.03.20 17:36
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 88
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most Westminster - Page 9 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most Westminster [odnośnik]28.03.20 13:45
Larry szybko zdał sobie sprawę, że udało mu się wyrwać spode Drętwoty, jednak wiedział, że stało się to zbyt późno. Nawet nie podjął próby uwolnienia się z więzów, albowiem samemu często stosując je jako środek zapobiegawczy miał świadomość, że było to właściwie niemożliwe. Bez różdżki pozostawał na łasce oprawcy, któremu nieustannie wpatrywał się wprost w twarz, a w jego głowie mnożyły się pytania. -Czego ode mnie chcesz?- nie obchodziło go kim był, w końcu ta informacja niewiele by zmieniła. Larry przeczuwał, że mężczyzna potrzebuje go żywego, bowiem w innym przypadku z pewnością potraktowałby go silniejszymi i zdecydowanie bardziej skutecznymi zaklęciami.
Trafiony następnym czarem już nie mógł nic powiedzieć, ani wezwać kogokolwiek na pomoc. Opustoszała okolica działała na korzyść Skamandera, który już po chwili podjął próbę przeciągnięcia spętanego mężczyzny po brukowanej uliczce, co z pewnością nie było dla Larrego przyjemne. Ubrania w niektórych miejscach zaczęły się przecierać, podobnie jak skóra.
Strażnik zaczął się wiercić – jego ruchy były znacznie ograniczone, lecz chciał możliwie mocno utrudnić Anthonemu zadanie.

|Proszę o wskazanie miejsca w jakie udał się Anthony wraz z Larrym - jeżeli pod most kontynuujmy w tym wątku, jeśli zaś w inne proszę o napisanie kolejnego posta w odpowiednim temacie.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most Westminster - Page 9 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most Westminster [odnośnik]28.03.20 16:20
A mógł posłuchać się matki i zostać gryzipiórkiem na usługach Wizengamotu... Marudził ciągnąc za sobą swojego osobiście porwanego strażnika więziennego. Ten miotał się na wszystkie strony jak wyrzucona na brzeg ryba lub przypalana płomieniem gąsienica. Nie do końca sobie wyobrażał szarpać się z nim w ten sposób przez ulice Westminister dlatego też, kiedy przespacerowali się razem na kraniec mostu - czym prędzej zeszli pod ten znikając ze sceny potencjalnych zainteresowanych. Anthony podparł Larrego o betonowy łuk plecami i przetarł przedramieniem własne, spotniałe od wysiłku czoło. W kolejnej chwili sięgnął po własną różdżkę. Obrócił ją w palcach i przyłożył do skroni więzionego przed którym przykucną - legilimens - wypowiedział skupiając się na wdarciu się do umysłu człowieka chcąc odnaleźć prawdę lub kierunek do tejże. Starał się więc pokonać naturalny opór i odnaleźć wspomnienia powiązane z Bones. Skoro brał udział bezpośrednio przy jej pojmaniu to czy również spadł na niego zaszczyt związany z zakończeniem jej żywota? Miał bezpośredni wpływ na jej śmierć? A jeśli nie to wiedział kto ją sprzątną i czy w ogóle...? Pokaż mi - napierał chcąc poznać tajemnicę śmierci Edith Bones z dnia trzydziestego grudnia.

|Legilimencja, celuję w przedział 71-80: legilimenta odczytuje jedno świeże wspomnienie ofiary, wybrane przez siebie.


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933
Re: Most Westminster [odnośnik]28.03.20 16:20
The member 'Anthony Skamander' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 26
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most Westminster - Page 9 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most Westminster [odnośnik]28.03.20 16:40
Ciągle był za płytko. Zacisną usta w wąską kreskę. Zmrużył powieki po to by w kolejnej chwili całkowicie je przymknąć tak, by malujące się na twarzy pojmanego emocje nie rozpraszały, nie tępiły mentalnie kierowanego ku niemu ostrza. Tak, kompletnie się tym samym odsłaniał, lecz taka też była natura tej umiejętności - przeistoczyć rzeczywistość w coś delikatnego po to by sięgnąć po coś czego realnie nie da się nawet dotknąć - wspomnienia. Nieco rozwodnił tą swoją rozpaczliwość w pogoni za nimi, za tymi informacjami starając się zlać z Larrym, spojrzeć na przeżytą przez niego przeszłość jego oczami. Zatopił się głębiej z większą stanowczością chcąc dotrzeć tak jak poprzednio do tego co przytrafiło się Bones i tego kto w tym wszystkim uczestniczył. Drążył więc dalej chcąc dowiedzieć się czy pojmany przez niego człowiek coś wiedział, czy też jednak miał się okazać kolejną ślepą uliczką - legilimens - powtórzył przyciskając drewno o dwubarwnej naturze do skroni spętanego czarodzieja.

|Legilimencja raz jeszcze, przedział 71-80: legilimenta odczytuje jedno świeże wspomnienie ofiary, wybrane przez siebie.


Find your wings


Anthony Skamander
Anthony Skamander
Zawód : Rebeliant
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
You don't need a weapon when you were born one
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5456-budowa#124328 https://www.morsmordre.net/t5494-hrabina#125516 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f256-bexley-high-street-27-4 https://www.morsmordre.net/t5495-skrytka-bankowa-nr-1354#125517 https://www.morsmordre.net/t5479-anthony-skamander#124933

Strona 9 z 12 Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11, 12  Next

Most Westminster
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach