A. Carrow
AutorWiadomość
Wartość żywotności postaci: 246
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 199 - 221 |
71-80% | brak | -10 | 174 - 198 |
61-70% | brak | -15 | 150 - 173 |
51-60% | potężne ciosy w walce wręcz | -20 | 125 - 149 |
41-50% | silne ciosy w walce wręcz | -30 | 100 - 124 |
31-40% | kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz | -40 | 76 - 99 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 | -50 | 51 - 75 |
≤ 20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz | -60 | ≤ 50 |
10 PŻ | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 1 - 10 |
0 | Utrata przytomności |
Baran
Człowiek urodzony 18 kwietania: Życie człowieka urodzonego w dniu 18 kwietnia przeważnie nie jest łatwe, ale jest w tym dużo jego winy. Buntując się przeciw utartym schematom i od dawna panującym zasadom, nierzadko naraża się ludziom i sam czyni sobie z nich wrogów, mimo iż mógłby niektóre kwestie załatwiać znacznie bardziej dyplomatycznie.
Chestnut
Mimo, że nie powinienem, mam swojego ulubieńca. Chestnut to angielski aetonan w sile wieku. Istna duma lorda Carrowa. Dba o niego odkąd był przy jego narodzinach przed 4 laty. Imię wierzchowca nawiązuje do umaszczenia.
Cooper
Jedna z wielu sów używanych w Sandal Castle, najczęściej używana przez lorda do porozumiewania się z bliskimi osobami. Do biznesów używa innej sowy.
luty 42 | carrow, skamander, reinhart, dearborn | pokój wspólny krukonów
Chłopcy na czwartym roku spotykają się w dormitorium.
sen wrześniowy | primrose bruke | poduszka Primrose
Przekonany o tym, że pewne dramaty go dotyczyły, inne musza go ominąć, ale najważniejsze, że ma to wszystko z głowy - spał sobie słodko za sprawą eliksiru w Sandal Castle. A jednocześnie miał zostać po raz pierwszy, i pewnie nie ostatni, bohaterem marzeń sennych pewnej młodej damy.
Ostatnio zmieniony przez Ares Carrow dnia 27.01.21 21:04, w całości zmieniany 1 raz
20.07 | ares i primrose| york, ruiny
- Ty byłaś fantastyczna - odpowiadam w przypływie endorfiny, która wytworzyła się przez tę przecudną gotniwę. Przez moment dyszymy oboje od gorąca, które nagle nas dogoniło, nie dając możliwości, by ten wiatr, który wytworzyła gonitwa zdołał nas ochłodzić. Powrót niczym do gorącego piekarnika, może to właśnie to sprawiło, ze straciłem głowę i przeszedłem na to nieformalne "ty". I wtedy, kiedy sobie to uświadomiłem, gorąc zaczyna buchać również i z głowy, która nagle powinna wymyślić jak wybrnąć z tej sytuacji.
2.08 | ares i agelique | zaczarowany kocyk
Jeszcze krok i ujrzę jej twarz. Nastąpnąłem stopą na gałązkę, a trzask który wzbił się w powietrze za sprawą jej złamania, mógł być tragiczny w skutkach. Mogłem tak przerazić dziewczę, że zaraz zerwałoby się do ucieczki. Tak bardzo byłbym na siebie zły, gdyby jaki był finał tej poruszającej sceny.
5.08 | ares i frances | hodowla testrali
I wtedy okazało się, że muszę oddychać. Przypomniałem sobie o obecności testrala, na którego przelotnie zerknąłem, szukając punktu zaczepu. Tak, on jest obrzydliwy, a ona piękna. Nie. Zbyt obcesowe. Wtedy przypominam sobie, że ta kobieta je widzi. I wpadłem na absurdalny pomysł podania się za właściciela owej hodowli.
- Nie mogę się zdecydować, czy współczuje, że Pani je widzi, czy chcę wiedzieć jakie robią wrażenie - mówię zupełnie zafascynowany tym, jak kobieta odrywa spojrzenie od zwierzęcia i skupia sie na mnie. Czy angielskie niebo miało niegdyś barwę piękniejszą od tych oczu?
- Nie mogę się zdecydować, czy współczuje, że Pani je widzi, czy chcę wiedzieć jakie robią wrażenie - mówię zupełnie zafascynowany tym, jak kobieta odrywa spojrzenie od zwierzęcia i skupia sie na mnie. Czy angielskie niebo miało niegdyś barwę piękniejszą od tych oczu?
11.08 | ares i francis | wenus, gabinet
Mawia się w Londynie, że wstydzę się pokazywać, bo moja twarz zdobywa serca tak wielu dam, a ja nie mam natury łamacza serc - dbając więc o ich samopoczucie, wolę usunąć się w cień. Inna plotka głosi, że nie jestem wcale przystojny, a wręcz jestem odrażający, dlatego nie pokazuję się publicznie, by nikt nie musiał obserwować mego zdeformowanego oblicza. Podobno mam nałożone zaklęcie, które działa tylko przez pierwsze piętnaście minut spotkania, więc zawsze dbam o to, żeby nie spędzać z ludźmi więcej niż kwadrans. Jest jeszcze przypuszczenie, że Lord Carrow już dawno nie żyje, a ja jestem jego sobowtórem, zatrudnionym przez nestora rodu, który chce ukryć, że zabił swego krewnego. Podobno prawdziwy Lord Carrow miał garba i pierwsze siwe włosy, so tego kuleje na lewą nogę, albo ma niesprawną rękę. Plotki lubią tajemnicze persony, a ja dbam o swoją prywatność.
19.08 | evandra | pokój muzyczny, Kent
Tak, lato w całej Anglii było równie nieznośne. Ja mówię nieznośne, bo nie jestem ani trochę przyzwyczajony do takiej ilości witaminy D w moim życiu. Co ja przepraszam niby mam z nią robić? Podobnie jak każdy rodowity anglik, czuję się nieswojo w takiej styuacji. I tym sposobem, zamiast śladem południowców łapać promyczki, spędzam lwią część dnia schowany w murach zamku. Wychodzę bardzo wczesnym rankiem, a później dopiero kiedy zrobi się trochę zimniej, albo kiedy uformują się wreszcie odpowiednie chmury.
22.08 | danielek i ares | krużganki, Sandal Castle
Biznes, zwierzęta, aetonany, bla, bla, bla. Ares naprawdę martwił się o te swoje ogiery.
Szkoda, że nie zauważył, o jakiego ogiera może chodzić Burke'om.
Szkoda, że nie zauważył, o jakiego ogiera może chodzić Burke'om.
25.08 | frances i ares | pałac lodowy, konferencja naukowa
Mnie już tam nie było, stałem bowiem za paprotką i z przerażeniem odkrywałem, że panna Kornwalia wcale nie przyszła tu z tym rudym niechlujem, ale z owym starym jak świat dziadkiem. No cóż, jeżeli tacy mężczyźni ją interesują, to po pierwsze podziwiam, a po drugie: nie mam szans.
5.09 | wendy i ares | wernisaż, portret przeszłości
Macocha upiera się, żebyśmy poszli do kolejnej sali, tam nagle wpada na swoje przyjaciółki i wtedy zdaje się, że odkrywam ten jej podstęp szyty grubymi nićmi. Okazuje się, że wszyscy bardzo chcą mi przedstawić pewną damę. Lady Selwyn, dziś pięknie upudrowana, wpasowuje się w szyk niektórych z prezentowanych dzieł. Tych lepszych, jasna sprawa. Obdarzam damę uśmiechem, bo wiem już, jaka będzie kolej rzeczy.
6.09 | primrose i ares | gabinet towarzyski, teatr Fantasmagorie
Widziałem w niej nie tylko pięknie wystrojoną pannę, ale też pannę, która z uśmiechem jeździła ze mną konno. Jej młodość fascynowała mnie dogłębnie, bo zaczynałem widzieć w niej kogoś więcej niż tylko kukłę salonową. I niczym niebieski cień wieczora, tak samo cień opadał na drugą stronę jej twarzy, przypominając, że ta żywotna i interesująca osoba, to podrzucona mi przez ród z Durham przynęta.
12.09 | edgar i ares | Salon główny, Durham Castle
Wystrojony w ciemny - niby żałobny - strój, nie skorzystałem z możliwości oczekiwania na nestora Bruke w fotelu. Wydaje mi się, że gdybym usiadł, to mógłbym później wcale nie wstać z powrotem. Dlatego stoję na środku salonu i oglądam misternie wykonany żyrandol. Światełka odbijały się od miniaturowych lusterek i migotały na całe pomieszczenie. Piękna robota.
28.09 | ares | hodowla testrali
W zasadzie, powinienem potraktować to jako prezent funeralny dla drogiego lorda Alpharda. Jakby na to nie patrzeć, to nie znaliśmy się aż tak zażyle, bym teraz miał główkować nad kolejnym podarkiem dla nestora Blacków, skoro zajmuję się artystyczną oprawą ceremonii pogrzebowej. Co w kwestii podarków potanowi nestor, to głównie jego sprawa. Ja czułem, że mam obowiązek do wypełnienia, można by rzec, że obowiązek zawodowy.
29.09 | ares spotyka wren | tereny łowne, york
Merlinie! cóż to za makabra! - wykrzyknąłem z odrazą na widok zakrwawionej dziewczyny, która wystraszyła nie tylko Rogera, ale i mnie. Pojawiła się znikąd, niczym zjawa z mych codziennych koszmarów: mała azjatka skąpana w krwi. O makabro! Czy zdołam zasnąć dzisiejszego dnia po tym widoku! Odrazu słabo mi sięrobi na widok krwi, a okoliczności spotkania wydają się tym bardziej przerażające, że jesteśmy na odludziu w ten ponury dzień, a mgły ledwo co opadły rano, może chcą wrócić?
1941| Francis | posiadłości Leastrange
Gdzie Icar? - wołam do młodego Carrowa, który w równie - a nawet bardziej - niedorzecznym ubraniu, co ja, przechadza się po pomoście. Wyswabadzam ręce z rękawów koszuli, rzucam ją na ziemię i uśmiecham się do kuzyna. Może to nawet lepiej, że go nie ma, to przecież jeszcze dziecko - za chwilę Emily i Candace powinny przyjść - rzucam, pozornie beznamiętnie, choć nie udaje mi się kryć podekscytowania. Dołączą do nas DZIEWCZYNY te miłe, a nie, niedotykalskie panienki, którym w głowie tylko całowanie rączek i proszenie do wiedeńskiego walca. I idą, machają - mi, bo Aresa jeszcze nie znają - odpinając od sukien białe, krochmalone fartuchy.
maj, 1955| Aurora | Irlandia
W całej obfitości gorących uczuć, które pojawiały się pomiędzy nami, nie było czasu na głębsze zastanowienia czy refleksję. Ona przychodziła dopiero w samotności ciemnego pokoju, kiedy zamiast ciała ukochanej osoby, za jedyny termofor robiła poduszka obita aksamitnym włoskim materiałem. W tych nocnych koszmarach, półśnie z horroru, czasami łapałem się na tym, że martwię się o przyszłość. Czy kiedyś będę musiał zakończyć bajkę, którą tworzymy sobie z Aurorą?
czerwiec, 1957| Eris | Wenus
Mrugam raz trzeci i nagle jest ciemność, a światełka padają tylko na piórka, które spadają z sufitu. Podnoszę się w fotelu i dziewczyna się denerwuje, że jej przeszkadzam. Zgłodniałem i zatapiam rękę w misce z owocami. Winogrona rozpływają mi się w ustach, z zachwytu zamykam oczy.
sen | Edgar| polowanie na konika
BUM, BUM, BUM.
Wilk w ludzkiej skórze przemierza ostępy leśne. Spojrzenie ma ostre, czujne, lustruje przestrzeń, nie pozwala sobie na najmniejsze mrugnięcie. Na plecach jego piętrzy się łuk z ciemnego drewna. Cięciwa mocno naciągnięta, wydaje się błyszczeć srebrzyście , kiedy pojedyńcze promienie słońca przebijają się przez listki wysokich drzew. Na plecach ma również kilka strzał, a ich lotki zrobione z twartych ptasich piór odporne są na powiewy powietrza.
Wilk w ludzkiej skórze przemierza ostępy leśne. Spojrzenie ma ostre, czujne, lustruje przestrzeń, nie pozwala sobie na najmniejsze mrugnięcie. Na plecach jego piętrzy się łuk z ciemnego drewna. Cięciwa mocno naciągnięta, wydaje się błyszczeć srebrzyście , kiedy pojedyńcze promienie słońca przebijają się przez listki wysokich drzew. Na plecach ma również kilka strzał, a ich lotki zrobione z twartych ptasich piór odporne są na powiewy powietrza.
sen| Frances | little sicily
Zawiłości szaleńczego życia nowojorskiego półświatka nie pozwalały na zbytnie przywiązywanie się do czegokolwiek, kogokolwiek. Według gangsterów z Little Sicily, lojalność wobec Dona była najważniejszym przykazaniem. Za złamanie danego mu słowa groziły tortury, dożywotna banicja z miasta, a nawet śmierć. W swojej pracy policjanta niejednokrotnie miałem styczność z towarzystwem Małej Italii, a kulminacją był moment, kiedy załatwiłem sobie u Capo di tutti wielki dług. W pewnym momencie kariery zrobiłem bardzo głupią rzecz i jedynym sposobem na przeżycie, było dogadanie się z potężnym mafiozem. Wiem, że nie przepada za tym, by go tak nazywać, krzywi się na to określenie i wolałby, żebym nazywał go dobrym wujem. Niestety, mimo całego szacunku, który do niego żywię, nie umiem zapomnieć o tym, że jest przede wszystkim właśnie kryminalistą. A chociaż dba o społeczność tej dzielnicy, jest również odpowiedzialny za wiele morderstw, przekrętów i pranie brudnych pieniędzy. A jednak, wciąż jest na wolności, co więcej: mieszkańcy go uwielbiają.
3.10 | Ikar | Sala treningowa, Sandal Castle
OPIS
5.10, wieczorem | Aurora | Hodowla testrali
Aurora dziś wspomina, że kiedy zasypialiśmy jeszcze wszystko było dobrze, a kolejne dni jawiły nam się niby kolejne niebiańskie, zlokalizowane gdzieś na siódmej chmurce. Ale ja już zasypiając trzymałem ją mocno przy sobie, wiedząc że możliwe że to ostatnia do tego możliwość. Nasycić się nią na zapas nie można, a jednak każdy pocałunek był jak małe spełnienie. Żegnałem te okryte misterium miłości chwile, które oddałem za pieniądze i stajnie, by kolejnego dnia złamać jej serce. I od wtedy stałem się złoczyńcą, który tylko chce ją prześladować.
6.10 | Primrose | Durham, zapomniane schody
Słyszałem o lady Primrose tak dziwne i sprzeczne opowieści, że trudno mi było podjąć ostateczną decyzję, czy powinienem być wobec niej uprzedzony. Uznałem jednak, że bukiet kwiatów i zaproszenie na spacer, to właśnie idealny sposób na trafienie do serca dziewczyny. I właśnie dlatego, zaraz po śniadaniu wyruszyłem i pojawiłem się na ziemiach Durham, by towarzyszyć młodej pannie Burke.
31.10 | Eurydice | Miodowe Królestwo
- Jeśli w dniu mojego debiutu zatańczysz ze mną pierwsze trzy tańce, jeśli listy od ciebie zdobić będą mój parapet, a każdy kwiat podarowany przywodził będzie na myśl twą osobę. Jeśli sekretny uśmiech ozdobi nasze twarze, ponieważ my wiemy, że losy nasze są splecione, inni zaś niech sądzą, że jest to ledwie przypadek. Ale my będziemy wiedzieć, prawda?
1.11 | Halbert Grey | Yorkshire
Halbert Grey.
Od razu poczułem wzbierającą złość. A więc to on, mój szkolny prześladowca. Król popularności znów atakuje. Aż dziwne, że nie zaprosił grupy swoich fanów, żeby oglądali jak znęca się nad Carrowem. A ja mu pomogłem zrozumieć Transmutacje!!! Niewdzięczny okrutnik. Robił to dla swojej własnej zabawy, żeby upokorzyć mnie na moim własnym terenie! I to jeszcze w taki dzień. Nie mógł sobie wybrać innego dnia? Tylko właśnie ten, kiedy jestem po całonocnej absurdalnej randce z młodszą siostrą mojego przyjaciela - lorda Notta, a do tego dopiero co zaręczyłem się z panną Burke.
Od razu poczułem wzbierającą złość. A więc to on, mój szkolny prześladowca. Król popularności znów atakuje. Aż dziwne, że nie zaprosił grupy swoich fanów, żeby oglądali jak znęca się nad Carrowem. A ja mu pomogłem zrozumieć Transmutacje!!! Niewdzięczny okrutnik. Robił to dla swojej własnej zabawy, żeby upokorzyć mnie na moim własnym terenie! I to jeszcze w taki dzień. Nie mógł sobie wybrać innego dnia? Tylko właśnie ten, kiedy jestem po całonocnej absurdalnej randce z młodszą siostrą mojego przyjaciela - lorda Notta, a do tego dopiero co zaręczyłem się z panną Burke.
2.11 | panna Sallow | Stajnie Carrowów
Z każdym krokiem jej figura zakreślała się wyraźniej. I chociaż na wejściu odrzuciłem od siebie to uczucie, które wzbiera przed spotkaniem z kimś, kto jest - albo był - dla nas ważny, stając za jej plecami, odkryłem że już jest za późno. Teraz uświadamiam sobie, że to spotkanie jest pochopne. Przecież nasza historia była zamknięta, nasze drogi rozeszły się jakiś czas temu. Otwieranie drzwi z przeszłości nie wychodziło mi na dobre. Ale tak, już było za późno, a jedyne co mnie teraz mogło uratować, to jej profesjonalizm i moja nieumiejętność prowadzenia konwersacji w stresie. Stresuje mnie, że może wiedzieć o moich zaręczynach, że może zauwazyć mój stan i moje siniaki. Że może przyjechała w związku z jednym z trzech.
15.10 | Koncert | Nokturn, Palarnia Opium
OPIS
15.11, wieczór | Aurora | Szklarnia Sproutów
Dziś miałem iść na koncert do mojej narzeczonej, siedzieć przy koniaczku i żartować z przyszłym szwagrem. Ale jak mógłbym się na tym skupić, jak mógłbym to przeżyć, jeżeli ciemność tak niecnie ze mną pogrywa. Stoję przy doniczce z czarnymi liśćmi. Wiem, ze wystarczyłoby się tylko naciąć takim jednym kolcem, a padłbym tu jak długi i moje troski odeszły by w niebyt. Cierpiałyby pewnie dwanaście godzin, ale jeżeli stary Sprout nie przyjdzie tu przed śniadaniem, to miałbym szanse umrzeć.
23-30.11 | Aurora | Irlandia
Wczoraj wieczór był deszczowy, położyłem się spać przed nią, rano kiedy wstałem, ona już nie spała. Nie wiem więc do końca czy była obok, czy zasnęła na kanapie. Podejrzewam jednak, że nie przyszła do łóżka, bo było mi całą noc niesamowicie zimno. Obudzony bólem głowy, spowodowanym odchodzącym stresem, podniosłem się z łóżka wysilając wszystkie zmęczone mięśnie mojego ciała. Włosy, sztywne od pomady, sterczały w każdą stronę. Otworzyłem szafę, wyjąłem ręcznik, poszedłem do łazienki.
3.12 | Juno Travers | Komnata z akwarium
Póki co zdawało się, że nie wywołamy trzeciej wojny światowej. Abstrahując od faktu, że właśnie byliśmy w trakcie prawdziwej wojny. Tu, zatopieni w obecności przeróżnych wodnych stworzeń, trwaliśmy w tej bańce, w której żadne z nas nie myślało o umierających za ideę ludzi. No ja w każdym razie nie myślałem. Jedyny zmarły o którym myślałem, to lord Lestragne, który został uznany za zdrajcę i miał być zapomniany. Nie łączyłem jednak jego śmierci z wojną - a to już duża ignorancja.
7.12 | Junona Travers | Wejście dla służby, Norfolk
Skrzat coś gada pod nosem, ucinamy sobie z Traversem ostatnią pogawędkę, możliwe, że jesteśmy wcale nieskromni i nagle oni oboje znikają, a ja zostałem. Skrzat coś mówił o ukrywaniu sie, nie wiem o co chodzi, ja się odwracam i sobie odcinam pokaźny kawałek szynki.
Tak szynki. Ja, pan wegetarianin, miłośnik zwierząt, stworzeń i oświadczający na każdym sabacie, że "nie jem mięsa". No to właśnie pod wpływem zbyt dużej ilości alkoholu, zaajadam się szynką. Na szczęście, istnieje spora szansa, że nic nie będę jutro pamiętał.
Tak szynki. Ja, pan wegetarianin, miłośnik zwierząt, stworzeń i oświadczający na każdym sabacie, że "nie jem mięsa". No to właśnie pod wpływem zbyt dużej ilości alkoholu, zaajadam się szynką. Na szczęście, istnieje spora szansa, że nic nie będę jutro pamiętał.
9.12 | Leander Nott | Gabinet Leandra
- Masz absolutną rację, popełniłem błąd - pragnę mu wytłumaczyć, niestety wydaje mi się, że to będzie trudna rozmowa, a ta sytuacja będzie największym sprawdzeniem naszej przyjaźni. Czy przetrwamy, kiedy w tak bezmyślny sposób postanowiłem zranić jego rodzinę.
14.12 | Junona Travers | Krużganki Zamku, Sandal Castle
Musieliśmy zdawać się być idealnie dopasowani, kiedy oboje z taką obojętnością przechodziliśmy obok kolejnych drzwi, tak sobą niezainteresowani, jak tylko jest to możliwe. Mnie dopadła moja choroba, a moja współtowarzyszka najwyraźniej chciała mi jasno dać do zrozumienia, że nie mogę być jej jeszcze bardziej obcy. Zwolniła kroku, co zrozumiałem opatrznie, dopatrując się w tym zupełnego znudzenia moją obecnością. W końcu zatrzymałem się, a słysząc jej pytanie zdumiałem się, że pomimo tego co pokazywała sobą, chciała prowadzić rozmowę.
15.12 | Perseus Black | gabinet francisa
Przechadzam się po gabinecie niegdyś należącym do Francisa i przyglądam się zdjęciom roznegliżowanych pań. Mrugają one zalotnie do mnie, gotowe na wszystko, nie przejmując się tym, że mijam je już trzeci raz, wciąż tak samo mną zainteresowane jak zatym pierwszym. I dopada mnie myśl, że czasami chciałbym, żeby kobiety z mojej sfery przypominały te – uwiecznione na fotografii w odcieniach sepii. Może gdyby tak było, byłbym dla nich interesującą partią i nie zostałbym z niczym po całym miesiącu zaręczyn. Ba, połowe miesiąca nie byłem dostępny dla narzeczonej a w drugą nie było mnie w kraju, ale gdyby była chociaż odrobinę tak jak panie zerkające na mnie ze ścian Wenus, zamiast postarać się o nasz rozwód – przedślubny – ucieszyłaby się, widząc jak wróciłem z początkiem grudnia.
Zostawił? - powtarzam za nią, zdumiony tą nieznaną nutą, którą usłyszałem w jej głosie. - Czy to byłoby dla ciebie przykre gdybym wyjechał? - obserwuję jej twarz oświetloną od dołu przez ciepły ogień z ogniska. Nie rozumiem jeszcze do końca, co właściwie mogłoby się tutaj stać, ale mam przedziwne uczucie, które dociera do mnie z samej głębi. Koniecznie chciałbym się przypodobać mojej młodszej kuzynce. Nigdy wcześniej, tak jak teraz, nie wydała mi się równie słodka i atrakcyjna, jak teraz, kiedy stoi tu ze mną w tym uroczym oświetleniu.
19.12 | Vivienne Bulstrode | przejażdżka, Przystań Stockgrove Park
Miły uśmiech był odpowiedzią na słowa lady Bulstrode. Słodkość jej postaci, nie wzbudzała we mnie żadnych podejrzeń. Byłem przekonany o czystości jej działań i o tym, że nawet jeżeli powiem jej kilka swoich sekretów, to jedynie będzie mogło nas to do siebie zbliżyć. Przyjmowałem taką możliwość, że i ona, dzieląc się ze mną troskami, robiła to trochę wbrew sobie, ale hej - skoro robiła, to musiało coś znaczyć, prawda?
25/26.12 | Elaine Avery | Winny salon, Sandal Castle
Na Święta zorganizowałem bal przebierańców. Secesyjne ubrania przybraliśmy, ja już od wejścia prezentowałem pozostający w posiadaniu rodowych skrzyń dostojny płaszcz zarzucony na złotem ociekający komplet, w ustach trzymałem emaliowaną fifkę do której włożyłem papierosa z magicznym tytoniem, a oczy mam podkreślone czarną kredką, bo wyczytałem że właśnie w ten sposób można było w odległym czasie Art Noveau wydobyć ze swojego spojrzenia niebezpieczną nutę. A taki miał być ten wieczór. Niebezpieczny, wykraczający poza granice dobrego smaku i przede wszystkim - miał zapaść w pamięć tak głęboko, by nikt nie ważył się nawet wspomnieć czy zająknąć o nim nigdy więcej.
25/26.12 | Elaine Avery | Pracownia alchemiczna, Sandal Castle
W końcu podjąłem decyzję, która kosztowała mnie wiele cierpienia. Zaraz po świętach napisałem do alchemika, który obiecał przyjechać najprędzej jak się da. I on wiedział, że to kwestia honorowa. Wcześniej dobijaliśmy aetonany zaklęciami, nasi przodkowie - co mnie do dziś goni w koszmarach - robili to mechanicznie, siekierami czy innymi ostrymi przedmiotami. Nie robili tego po złości, niektórzy twierdzą, że inaczej nie wiedzieli, że można, nie myśleli o tym, by do zwierząt podchodzić w sposób bardziej humanitarny.
1967 | juno travers | tokio
Spotykamy się z Juno, dziesięć lat później.
Maska, za którą byłem schowany miała kolorystykę utrzymaną w barwach rodowych, ale z lekkim twistem. Formą przypominała typ Gnaga. Oprócz akcentów pomarańczu i czerni, występowały tu złote i białe elementy, a nawet kolor wydaje się z początku niepasujący - bo fioletowy. Dodatkiem, który pojawił się dość niedawno - bo dopiero przed dwoma dniami, była mała nierówna muszla, która wylądowała na samym środku czoła. Od niej symetrycznie rozlewały się potoki pereł, które od dawien dawna symbolizują utracone szczęście. I chociaż w tak makabryczny sposób mógłbym wyjść na niechętnego flirtom, akurat złote okucia jubilerskie, które zamykały oczodoły twierdzić miały inaczej. Oto bowiem w złocie okolone zostały moje oczy, a te jak wiadomo, nie kłamią, kiedy są zainteresowane tym kogo widzą. Po bokach maski, przy samych skroniach ułożone niczym skrzydła zostały pióra mieniące się wieloma odcieniami brązy od tych najbardziej nasyconych wpadających w pomarańcz, aż do tych wygaszonych i niemal w kolorach dopełniających: czyli fioletowych. Te skrzydła jak nic innego przypominały skrzydła aetonanów, było więc jasne, że maskę nosi nie kto inny jak Lord Carrow. A jednak anonimowość mogła zapewnić mi dodatkowo unosząca się przez cały czas lekko ponad maską złota poświata, którą emanował zamontowany tam magicznie wróżkowy pyłek. Chociaż maska była ekstrwagancka i tak niknąłem w towarzystwie drogiej Calypso. Musiał być to wynik dobrania do tego stroju czarnego prawie tak samo mocno i miękko, jak kurtyna którą dziś udekorowano cały Hampton Court. Może jak stanę tuż obok niej, to okaże się, że stopię się z nią w jedność?
A. Carrow
Szybka odpowiedź