Augusta Longbottom
Nazwisko matki: Black
Miejsce zamieszkania: Londyn, Brompton Road 188
Czystość krwi: szlachetna
Wzrost: 132cm
Waga: 32kg
Kolor włosów: zazwyczaj ciemny blond
Kolor oczu: w zależności od światła
Znaki szczególne: bardzo mocno kocha tatusia
Podbieram tacie, hihihi
Zobaczymy za rok
Nie zna
Jeszcze więcej braci...
Sorbet malinowy
Bardzo chciałaby mieć magiczny zamek unoszący się nad wodą
Pomaganie mamie w domu
A co to Quidditch? Dziewczynki się tym nie zajmują
Dokuczanie bratu
Tego, co jej rodzice
Mia Hays
Mała, upiorna, złośliwa, wszędzie jej pełno, a usiedzenie na jednym miejscu dłużej niż kilka minut zakrawa na istny cud... cóż, taka na pewno nie jest Augusta, oczko w głowie swojego ojca. Dziewczynka zdecydowanie bardziej od dziecięcych psot woli przebywać z mamą i pomagać jej we wszystkim – nie wyłączając nawet pomocy w kuchni, co często kończyło się istnym pobojowiskiem, zwłaszcza gdy kochana mama na chwilę wyszła do spiżarni. O kuchenne terytorium walczy jak lwica i nie pozwala swojemu bratu przekroczyć progu nawet o centymetr. No, chyba że sama nabroiła i szuka akurat kogoś, na kogo mogłaby zrzucić całą winę. Wtedy Algie jest wręcz siłą zapędzany do kuchni i tarzany w mące, a ona z niewinną minką stoi obok, czekając na powrót rodzicielki.
Ciężko stwierdzić, jakimi uczuciami darzy młodszego brata, bo choć na pewno często się sprzeczają, a większe i mniejsze kłótnie są na porządku tygodniowym, to mimo wszystko łączy ich specyficzna relacja rodzeństwa. Duży wpływ ma na to również sytuacja w domu, bo dzieci widząc kochających się rodziców, którzy nie podnoszą na siebie głosu, ale żyją w zgodzie, same starają się ich naśladować. Oczywiście nie oznacza to, że Augusta pozwala sobie dmuchać w kaszę i ignoruje dziecinne dogryzania młodego kurdupla. Wręcz przeciwnie, bardzo skrupulatnie przygotowuje się do swoich dziewczęcych aktów zemsty – jak wtedy, gdy wytarzała kochanego braciszka w smole, a potem wysypała na niego cały worek pierza. Rodzice mieli niemałą zagwozdkę, próbując dowiedzieć się, skąd dziewczynka wzięła pierze, ale Augusta do tej pory uparcie milczy, a rodzinny album zdobi zdjęcie czterolatka biegającego po pokoju jak wyrośnięty kurczak.
O wiele mniejszy problem jest z ustaleniem uczuć, jakimi darzy swoich rodziców, bo te widać na każdym kroku. Potrafi czekać do późnej nocy, aż ukochany tatko wróci z pracy. I nie pomagają nalegania mamy, aby zasnęła, a z tatą przywita się rano: będzie siedziała cicho pod kołdrą i udawała, że śpi, ale na pierwszy dźwięk głosu ojca zbiegnie do niego, rzucając mu się w ramiona. Z mamą przebywa o wiele więcej czasu, naśladując ją w każdej wykonywanej czynności, chociaż jeszcze niezbyt chętnie dobiera się do jej toaletki. Ale już do perfekcji opanowała ten sam chód, to samo mrużenie oczu i ten sam ruch dłoni, jaki mama wykonuje podczas odgarniania włosów z czoła.
Sielankę w życiu dziewczynki przerywa jedynie choroba, którą wykryto u niej tuż po urodzeniu. Klątwa Ondyny nie przeszkadza co prawda w funkcjonowaniu w czasie dnia, nie licząc tych krótkich kilkunastu epizodów, ale prawdziwe kłopoty zaczynają się dopiero w nocy. Gdy skończyła cztery latka ataki bezdechu zdarzały się praktycznie co noc i zaniepokojeni rodzice musieli na zmianę ślęczeć przy łóżku córeczki. Na szczęście dzięki zaleconej przez magomedyków kuracji i inhalacji, które uzdrowiciele przygotowali specjalnie dla Augusty, dziewczynka obecnie nie ma już takich problemów i większość nocy przesypia bardzo spokojnie. Choroba dała jej też nowe oręże do walki z bratem – zawsze może poskarżyć się rodzicom, że Algie jej dokucza, a to z kolei ją denerwuje i stresuje, a przez to powoduje groźne ataki bezdechu.
Uwielbia za to towarzystwo wujaszka G., jak zwykła nazywać Gawaina i gdy tylko ten pojawi się na horyzoncie, to może być pewien, że chwilę później jego kolana zajmą 32 kilogramy żywej wagi, domagające się stałej uwagi.
Magiczne zdolności ujawniły się dość wcześnie, ale dziewczynka z początku nie wyrażała nimi większego zainteresowania. Nawet bajki czytane przez rodziców i opowiadające o magii i magicznych wydarzeniach uważała za mało interesujące, a o wiele bardziej wolała słuchać o... piratach. Dopiero z biegiem czasu magia stała się dla niej na tyle interesująca, by dziewczynka z większym zainteresowaniem zaczęła się uczyć wypowiadania czarodziejskich formuł, machając przy tym znalezionymi patykami i naśladując gesty rodziców. Szczególnie upodobała sobie zaklęcia transmutacyjne, próbując zamienić swojego braciszka w różne pełzające zwierzaki... ale ku własnemu rozczarowaniu żaden z czarów nie chciał jej wyjść. Wraz ze zbliżającymi się jedenastymi urodzinami jej fascynacja magią stale wzrastała i Augusta niecierpliwie wypatruje listu ze szkoły. Tylko czy go otrzyma, skoro sytuacja jest wciąż niepewna?
Nie mam nic, podbieram rodzicom