Herbert Gladstone Grey
Nazwisko matki: Sprout
Miejsce zamieszkania: Bockhampton, Dorset
Czystość krwi: Półkrwi
Status majątkowy: Średniozamożny
Zawód: Botanik, podróżnik i awanturnik
Wzrost: 180
Waga: 83
Kolor włosów: Ciemno brązowe
Kolor oczu: Niebieskie
Znaki szczególne: Wystające kości policzkowe, niezwykle intensywnie niebieskie oczy, parę blizn na całym ciele oraz tradycyjny tatuaż ludów Ameryki Południowej na prawym ramieniu.
11 cali Palisander Włos z ogona demimoza
Hogwart, Hufflepuf
Wydra
Mężczyzna obleczony w czerń bez twarzy
Zapach dzikiej orchidei, atramentu i ściółki
Siebie samego z wydanymi pamiętnikami oraz nową odmianą wychodowanej przez siebie rośliny
Podróże, przyglądanie się życiu zwierząt, botanika
Zjednoczeni z Puddlemere
Wspinaczka
Muzyka orientalna i rock&roll
Ian Somerhalder
Dawno temu, za górami za lasami, urodził się chłopiec, który pochodził z dwóch światów..
Była czerwcowa noc 1929 roku kiedy na świat przyszedł drugi syn Hattie i Williama Greyów. Chłopiec został ułożony do kołyski, w której trzy lata wcześniej leżał jego starszy brat teraz obudzony płaczem małego Herberta. Ojciec patrzył na syna z dumą i ucałował żonę w czoło gratulując jej powicia kolejnego dziecka.
William był urzędnikiem, weteranem Wielkiej Wojny i człowiekiem oschłym acz dobrego serca. W głowie zawróciła mu urocza i wesoła Hattie, która nie zraziła się jego ponurą miną by po roku znajomości namówić go do ślubu. Trochę mu zajęło przyjęcie do wiadomość, że żona jest czarownicą, a jej świat znacznie się różni od jego. Hattie zaś z delikatnością i uwagą wprowadzała do ich życia coraz więcej przedmiotów magicznych. Państw Grey zamieszkali w domu pod lasem gdzie William porzucił życie urzędnika, na rzecz bycia leśniczym zaś Hattie zajęła się pracą z roślinami. Przy domu powstała szklarnia, gdzie hodowała najróżniejsze rośliny, wytwarzała z nich eliksiry i maści, które potem sprzedawała.
Pan Grey był przykładnym obywatelem i anglikaninem, wychowywał synów w wierze, a żona mu w tym nie przeszkadzała, tylko opowiadała dzieciom o swoim świecie. Snuła opowieści o szkole w Hogwarcie, a rodzina z jej strony rozbudzała wyobraźnie chłopców jeszcze bardziej. Kiedy Halbert był bliżej matki i podzielał jej pasje do zielarstwa, tak Herbert częściej towarzyszył ojcu w jego wyprawach do lasu. Gdy miał osiem lat ten pokazał mu broń palną i wyprawili się do lasu na króliki. Oprócz tego pa Grey uczył syna jak neutralizować wnyki, jak budować pasieki na zimę oraz karmniki dla ptaków. Choć w tym większą wprawę miał Hal, Herbert ten czas wolał jednak spędzać na spacerach po okolicy. Odkrywał kolejne rodzaje grzybów, które zaczął zbierać i opisywać w swoich zielnikach. Na dziesiąte urodziny otrzymał od ojca lornetkę, przez którą mógł obserwować ptaki i leśne stworzenia. Potrafił spędzać godziny na wędrówkach sprawiając, że matka wypatrywała go z okna. W końcu trwała mugolska wojna, kto wie co się mogło wydarzyć?
Świat Hattie jednak nie był chłopcu obcy, choć bardziej go interesowały rzadkie okazy roślin, nieraz niebezpieczne i niezwykle egzotyczne, niż rodzima roślinność i bulgoczące kociołki. Siedział godzinami nad atlasami i zamęczał matkę pytaniami, a ta z pogodną miną odpowiadała na każde pytanie Bertiego, jak go pieszczotliwie nazywała. Dość długo nie wykazywał zdolności magicznych, istniała obawa, że może nigdy nie będzie mógł praktykować magii, ale w wieku czterech lat kiedy próbował ściągnąć skrzynkę z najwyżej półki potrącił cenny wazon z domu rodzinnego ojca. Wyciągnął rączkę aby go złapać, a wazon zatrzymał się tuż nad podłogą. Świadkiem wszystkiego był William, który patrzył oniemiały na całe zdarzenie. Hattie zaś była pełna radości i jak wcześniej Hal dostał babeczki za swój wyczyn, tak Herbert truskawki w śmietanie.
Duże zamieszanie w życiu dwóch braci spowodowała Hazel. Pojawiła się kiedy Hal miał dziesięć lat, a Bertie kończył siódmy rok życia. Dziewczynka skradła serca wszystkich, a starsi bracia wręcz się kłócili o to który z nich ma się nią zajmować. Obydwaj wiedzieli jednak, że zrobią wszystko aby siostra miała wszystko czego zapragnie w życiu.
Dawno temu, za górami za lasami, żył chłopiec, który marzył…
Dzień wyjazdu Halberta do Hogwartu był wielki wydarzeniem w spokojnym życiu Grey’ów. Wyprawili się na ulicę Pokątną gdzie chłopcy mogli zobaczyć jak w pełni wygląda życie czarodziejów, którzy nie muszą się ukrywać. Dziecięcy umysł nie rozumiał jeszcze dokładnie jak działają mechanizmy społeczne. Kwestia ukrywania się była dla niego niezrozumiała, przecież nie robi nic złego. Kiedy inni chwalili się, że potrafią skakać albo grać na flecie on nie mógł się pochwalić swoimi umiejętnościami. Był jednak posłuszny poleceniom i starał się nie wychylać. Ulica Pokątna go zachwyciła, nie mógł się napatrzeć na koloryt tego świata i zazdrościł bratu, że już a chwilę wyjedzie do Hogwartu. Hal na peronie przykazał mu aby troszczył się o Hazel i dbał o mamę, czym rozczulił Hattie. Bertie długo patrzył za odjeżdżającym pociągiem machając na pożegnanie bratu. Pierwszy raz zostali rozdzieleni, a przecież byli nierozłączni. Dwaj psotnicy, którzy wpadali ciągle w jakieś kłopoty, a Hal zawsze wiedział jak ich z tych kłopotów wyciągnąć.
Pierwszy list przybył tydzień po wyjeździe brata, w którym mówił, że stał się Puchonem, a matka wyciągnęła swój szalik ze starej torby i wyklaskiwała dziwny rytm, który później okazał się być hasłem otwierającym drzwi do pokoju wspólnego. Jednak o tym mały Herbert miał przekonać się trzy lata później. W tym czasie zaczynała ujawniać się prawdziwa natura młodszego z synów Hattie. Bertie regularnie wdawał się w bójki z innymi dzieciakami, wracając z podbitym okiem albo złamanym nosem, który matka regularnie składała. Ojciec chciał dowiedzieć się gdzie leży podłoże takiego zachowania, gdyż nie tak wychowywał syna. Okazało się, że Bertie nie mógł znieść jak dwójka chłopaków znęcała się nad psem, a potem deptała legowisko jeżyków. Nie mógł użyć na nich magii więc skończyło się na porządnej bójce. Słysząc to pan Grey zamiast go skarcić pokazał mu jak lepiej trzymać gardę w czasie bójki. Chłopak zaś z dumą nosił kolejne siniaki i zadrapania. Niezwykle się ucieszył kiedy w ich ogrodzie zadomowiła się rodzina jeży, której doglądał codziennie.
Kiedy stał wśród tłumu innych pierwszorocznych w 1940 roku wypatrywał brata wśród Puchonów, a gdy zobaczył jego pokrzepiający uśmiech poczuł jak wstępuje w niego nowa energia. Niezwykle pewny siebie usiadł na krześle, a Tiara przydzieliła do Hufflepufu stwierdzając, że kolejny Grey nie może nigdzie indziej trafić. Pobiegł w stronę brata by zbić z nim piątkę. Ponownie byli razem, a to oznaczało, że bracia ponownie zaczęli wpadać w tarapaty. Okazało się, że Hal dość mocno wyróżniał się na zielarstwie i nauczyciel spodziewał się kolejnego, zarozumiałego Greya. Zamiast tego dostał zarozumiałego i jeszcze ciekawskiego młodszego brata, który ciągle przerywał nauczycielowi i zalewał go falą pytań o egzotyczne rośliny. Biblioteka Hogwartu była zaś skarbnicą wiedzy na ich temat, więc Herbert wodził palcem po mapie opowiadając, że kiedy dotrze to tych wszystkich miejsc. Chciał zostać podróżnikiem i wiedział, że zrobi wszystko aby osiągnąć swój cel. Nauki matki nie poszły w las i świetnie radził sobie na zielarstwie. Ciągłym wsparciem był również dla niego starszy brat, a przy kominku snuli plany o własnej hodowli rzadkich roślin, które będą dostępne tylko u nich w szklarni. Może stworzą nawet własną odmianę? I to inni będą od nich ją kupować, będą przyjmować zamówienia z zagranicy, staną się sławni i rozpoznawalni. Nauczyciel cały czas jednak przypominał braciom Grey, że najpierw muszą zdać egzaminy aby myśleć o jakiejkolwiek hodowli. Na co chłopcy jedynie wywracali oczami, gdyż uważali, że to nie wiedza teoretyczna, a praktyka będzie stała za ich sukcesem.
Poza samym zielarstwem młodego Herberta bardzo fascynowała transmutacja i opieka nad magicznymi stworzeniami. To nad nimi pochylał się z równym zacięciem co nad zielarstwem. Transmutacja była jedną z najbardziej złożonych dziedzin magii polegającą na przeobrażaniu przedmiotów lub stworzeń w coś innego. W trakcie praktykowania transmutacji należało dostatecznie skupić się na wykonywanej czynności i uważać, by się nie przejęzyczyć. Trzeba było także zwrócić uwagę na poprawny akcent. W przeciwnym razie zaklęcie mogło zadziałać w niepożądany sposób. W głowie chłopca od razu pojawiały się pomysły aby odpowiednio zmieniać i wykorzystywać przedmioty mugolskiego pochodzenia i je przystosowywać do świata magii. Tworzył rysunki i opowiadał o swoich pomysłach bratu, który zamiast wybić mu to z głowy tylko jeszcze bardziej podsycał. Skończyło się to tym, że na piątym roku zaczarowany przez Bertiego taboret biegał po pokoju wspólnym i szczekał. Dwa dni mu zajęło uspokojenie całej sytuacji, gdyż jak na psa przystało taboret wył po nocach albo szczekał jak tylko pojawił się jakiś cień na ścianie. Wszyscy zastanawiali się jak to robi skoro nie ma oczu.
Herbert uważał, że nauka wszystkich przedmiotów na wysokie noty nie jest mu potrzebna do szczęścia. Musiał skupić się na tym co go realnie interesowało, więc do zielarstwa, transmutacji i opieki nad magicznymi stworzeniami doszła jeszcze obrona przed czarną magią. Było dla niego oczywiste, że jeżeli ma zamiar podróżować to musi zapewnić sobie bezpieczeństwo, powinien wiedzieć jak ma się bronić. Czasami pięści i broń palna to za mało. Musiał też znać magiczne sposoby obrony, więc przykład się do nauki i nie pozwalał sobie na ignorowanie poleceń nauczyciela. Co innego inne przedmioty przez które się prześlizgiwał, przemykał pomiędzy egzaminami. Regularnie otrzymywał szlabany, ale najbardziej lubił te które miał odbywać w szklarni lub w Zakazanym Lesie. Paru nauczycieli zwróciło uwagę, że Herbert specjalnie łapie szlabany by móc bezkarnie obcować z roślinami czy zwierzętami. Zauważono jego talent i smykałkę, tak jak u starszego brata i co poniektórzy zachęcali go do pogłębiania swojej wiedzy.
Dawno temu, za górami za lasami, żył chłopiec, który dorósł…
Choć Halbert i Herbert byli do siebie podobni i nie dało się zaprzeczyć, że są braćmi to im byli starsi tym coraz widoczniejsze były między nimi różnice. Herbert był tym zadziornym, który dużo się śmiał, zagadywał i jednał sobie ludzi wokół siebie. Jednocześnie trzymał ich na dystans i nie pozwalał sobie na większe zaangażowanie w relacjach międzyludzkich. Był pewny siebie i śmiały, czasami aż za bardzo więc dochodziło do przepychanek i bójek. Prowokował innych i testował limity. Nie dało się ukryć, że był oddanym kompanem i wiernym druhem, pokazywał całym sobą, że jest Puchonem. W końcu symbolem ich domu był Borsuk, który jest zwierzęciem stadnym i żyjącym w gromadzie. Herbert potrzebował otoczenia aby błyszczeć, jednak kiedy męczył się ciągłą uwagą innych, znikał na błoniach Hogwartu i w Zakazany Lesie gdzie udawał się na swoje długie spacery. Zabierał wtedy ze sobą lornetkę, którą podarował mu ojciec i obserwował niesamowite stworzenia żyjące wokół zamku. Miał swoje miejsca ucieczki, o których nie wiedział nawet jego starszy brat. Nie raz zdarzało mu się podpuszczać Halberta kiedy ten podbijał do kolejnej dziewczyny. A ten miał łatwość w nawiązywaniu kontaktów, co młodszy Grey skutecznie wykorzystywał przeciwko niemu. Za każdym razem liczył, że brat się zbłaźni, ale zwykle wychodził obronną ręką. Beztroskie dni zostały przerwane wiadomością, której się z bratem nie spodziewali. Życie jednak jest ciągłą podróżą, pełną zakrętów i wzniesień oraz przepaści. W 1942 roku stanęli nad tą przepaścią gdy dowiedzieli się o śmierci Hazel. Ich młodsza siostra była charłakiem, zdawać by się mogło, że rodzinna winna się jej wstydzić i ją ukrywać, ale nie Greyowie, którzy uwielbiali córkę. Była iskierką, płomykiem, dzieckiem radosnym i pogodnym. Witała z szerokim uśmiechem braci jak wracali ze szkoły na wakacje, chyba do końca sobie nie zdając sprawy, że nigdy nie trafi do Hogwartu. Czekała ją edukacja w mugolskiej szkole i życie na granicy dwóch światów.
Trwała wojna, ale Anglia aż tak mocno jej nie odczuwała jak kontynent Europejski więc szkoły normalnie funkcjonowała i Hazel mogła do niej swobodnie uczęszczać. Herbertowi w takich momentach było wielce niezręcznie opowiadać siostrze o Hogwarcie, ale ciągle oto prosiła, a wiedząc, że nigdy tam nie trafi poprosił matkę aby ta podarowała jej swój szalik. By dziewczynka poczuła się bardziej przynależna do rodziny.
Kiedy przyjechali na pogrzeb siostry, ojciec siedział w fotelu trzymając owy szalik w dłoniach. Na wełnie widniały ciemnofioletowe plamy po jagodach, które zjadła. Będąc cały dzień po opieką Williama zabrał ją do lasu na spacer, aby tak jak kiedyś synom, tak teraz jej przedstawić piękno przyrody, o którą się troszczył. Demontując wnyki nie zauważył jak Hazel radośnie zaczęła zbierać jagody umieszczając je w koszyczku zrobionym z szalika, a potem ze smakiem je zajadała. Niestety, były to wilcze jagody, silnie trujące, a mała najadła się ich sporo. Na początku pan Grey niczego nie zauważył. Córka była gadatliwa jak zawsze, może zbyt pobudzona, ale w końcu była tylko dzieckiem. Nie wiedział, że pierwsze objawy zatrucia ciężko zauważyć. Dopiero kiedy pojawiła się wysoka gorączka oraz wymioty pojechał do najbliższego szpitala. Było jednak już za późno. Trzymał w dłoniach swoją iskierkę i patrzył jak ta znika. Nie mógł niczego zrobić. Był tą ręką, która chroniła Hazel przed zgaśnięciem, gdy świat w nią dmuchał swym okrucieństwem. Tym razem nie zdążył, a świat był szybszy.
Herbert widział ból wypisany na jego twarzy. Sam nie mógł wydusić słowa, gdyż składał obietnicę, że będzie chronił siostrę i słowa danego nie dotrzymał.
Wydarzenie to położyło się ciężkim cieniem na rodzinie Greyów, która przeżyła mocno śmierć uroczej Hazel. Ojciec zamknął się w sobie jeszcze bardziej, a następnego dnia po pogrzebie zabrał strzelbę i poszedł wykonywać swoje codzienne obowiązki. Hattie odprowadzała go zatroskanym wzrokiem, a w spojrzeniu tym odbiło się wielkie uczucie jakim darzy swojego męża. Nie musiała nic mówić. Bracia wiedzieli, że obwinia siebie za śmierć córki.
Powrót do szkoły nie był łatwy ze świadomością, że w wakacje nie będzie ich już witał radosny śmiech siostry. Jednak życie toczyło się dalej i musiał skupić się na sobie, a to nie było łatwe, gdyż mugolska wojna trwała w najlepsze, a jej działania odczuwali. Zaś w 1942 otworzono Komnatę Tajemnic, w szkole zapanowała panika, każdy się bał o swoje życie. Wtedy też spotkał się ze słowem “szlama” wraz z bratem byli oburzeni takim traktowaniem innych ludzi. Doskonale wiedzieli, że pochodzenie nie definiuje człowieka. Hal raz tak się wściekł z tego powodu, że pobił się z innym uczniem. Herbert odwiedzał go w skrzydle szpitalnym. Kolejne lata nie były wcale łatwiejsze, gdyż wyrzucono jednego ucznia oskarżając go o śmierć uczennicy. Niektórzy szeptali, że biedak był jedynie kozłem ofiarnym, jednak decyzja zapadła, a wraz z jego odejściem ataki na uczniów ustały. Hal zakończył swoja edukację i Herbert został sam snując marzenia o podboju wielkiego świata. Brat opisywał mu swoje zmagania na kursie oraz o życiu w Dorset. Herbert zaś miał przed sobą widmo egzaminów, które musiał zdać, przynajmniej te które uważał, że przydadzą mu się w życiu. Był dumny ze swojego Wybitnego z zielarstwa oraz powyżej oczekiwań z transmutacji i opieki nad magicznymi stworzeniami. Najgorzej poszło mu na obronie przed czarna magią gdyż dostał jedynie Zadowalający, ale nie zraził się tym wiedząc, że wraz z praktyką przyjdą lepsze umiejętności. W 1947 roku wrócił do domu z konkretnym planem na swoją przyszłość, jak się okazało nie było to zgodne z wizją starszego brata.
Dawno temu, za górami, za lasami żył czarodziej, który zwiedzał świat…
Herbert wiedział co chce robić, miał pomysł dokładnie przemyślany. Wrócił do domu w ciepłe ramiona matki i pomruki ojca z informacją, że wyrusza w świat w poszukiwaniu rzadkich okazów roślin. Chciał je sprowadzić do rodzinnej szklarni i zacząć hodować na miejscu. Należało budynek odpowiednio przystosować, sprawić, że dla świata zewnętrznego niczym się nie będzie wyróżniał, ale w środku miało istnieć królestwo roślin. Być może uda im się wyhodować własne krzyżówki. Oczy błyszczały mu z ekscytacji, ale Halbert nie podzielał jego entuzjazmu. Wręcz był przeciwny temu pomysłowi, uważał, że młodszy brat zrezygnował z ich marzeń. Doszło między nimi do srogiej kłótni, która spowodowała morze łez u matki i chmurne czoło u ojca. Herbert był jednak nieugięty. Wiedział, że to co chce zrobić ma sens. Mijali się z bratem w domu w milczeniu udając, że się nie widzą. Przełom przyszedł kiedy zawalony mapami i planami kolejnych podróży siedział w gabinecie, a na stole wylądowała karta z opisem pewnej rośliny w Ameryce Południowej, którą w książkach znalazł Halbert. Wtedy zrozumiał, że brat zaakceptował jego decyzję.
W pierwszą podróż wyruszył w 1948 roku mając jedynie plecach, kieszenie wypchane mapami i marzeniami o wielkich znaleziskach. Wracał do domu zarośnięty, ogorzały od słońca z zeszytami pełnymi zapisków o roślinach, których do tej pory nie znali. Nie raz miał ze sobą nasiona lub szczepki. Podejmowali z Halem próby posadzenia roślin i stworzenia im w szklarni warunków zbliżonych do ich naturalnych. Rośliny padały, odbijały w najmniej spodziewanym momencie, a Herbert po chwili wyruszył w kolejną podróż. Z każdej wracał coraz bardziej odmieniony. Na rękach pojawiały się ozdoby od lokalnych ludności w postaci bransoletek czy malunków, znosił do domu maski, malunki, rzeźby, kamienie wszystko to co było pamiątką po wyprawach. Pachniał egzotyką, lasem deszczowym i przyprawami nucąc pod nosem dziwne melodie, a spojrzenie stało się bardziej dzikie. Na ciele nosi parę blizn po spotkaniach z mięsożernymi roślinami, upadkach z wysokości czy bójkach, o których wolał nie wspominać matce. To wtedy musiał nauczyć się sam siebie opatrywać. Mugolskie sposoby były dobre, ale nie raz magia była lepsza. Hal go zaopatrywał w maści i eliksiry na wyprawy, ale nie raz zapas się kończył, a Herbert musiał nauczyć się sam o siebie zadbać. Wiedział jak opatrywać rany i urazy by przeżyć, a po powrocie oddawał się w ręce profesjonalistów.
Na półkach rosła ilość pamiętników i notatek z jego ekspedycji, często odgrażał się, że w końcu je wyda, ale nigdy nie miał czasu, bo zaraz pojawiał się kolejny wyjazd. Herbert opowiadał o spaniu w namiocie na graniach, o leżakowaniu w hamaku tuż przy wielkim wodospadzie, chmarach komarów i dzikich zwierzętach, których ślepia towarzyszyły mu każdej nocy błyszczące w ciemności niczym strażnicy tajemnic lasów tropikalnych, bo to je najbardziej pokochał młodszy z braci i regularnie do nich wracał. Informacja o śmierci babci dotarła do niego kiedy był w środku Amazonki. Nie bacząc na nic wrócił do domu by wraz z ojcem i bratem pojechać na jej pogrzeb. Nie znali tej części rodziny, gdyż ojciec po ślubie z Hattie odciął się od niej całkowicie chcąc chronić żonę i dzieci. Nie mogli mu odmówić pożegnania kobiety, która go urodziła i wychowała, choć czuł się na pogrzebie jak intruz. Nie spodziewał się jednak, że kiedykolwiek jeszcze spotka tych ludzi. Ojciec zaś gasł w oczach, czytał w listach od brata, że ten markotnieje i staje się cieniem samego siebie. Zmarł trzy lata później i spoczął obok ukochanej córki Hazel. Podróże były dla młodszego Greya ucieczką przed kolejnymi zmartwieniami. Czasami czuł się źle z tym, że zostawia matkę i brata a sam znika na długie tygodnie. Obiecywał Halowi, że kiedyś zabierze go ze sobą, ale jakoś nigdy im się nie udało razem wybrać. Dużo zawdzięczali Abbottom, z którymi stale współpracowali, a ci wiedzieli gdzie i komu co powiedzieć aby czasami Herbert otrzymał dodatkowe środki na swoje eskapady. Niestety ostatnie wydarzenia sprawiły, że częściej przebywał w domu niż w podróży. Wolał mieć na oku matkę i brata kiedy wybuchła Wielka Wojna Czarodziejów, kiedy pojawiła się policja Antymugolska, a na ulicach zaczęły pojawiać się listy gończe z twarzami ich dawnych kolegów i koleżanek ze szkoły. W tym aktualnego pracodawcy Halberta. Nie mógł w takiej sytuacji beztrosko sobie jeździć po świecie. To był ten czas, w którym powinien być w Dorset i doglądać rodzinnej szklarni, która rozrosła do olbrzymich rozmiarów. Herbert zajął się tworzeniem nowego systemu nawadniającego, planował lepsze rozlokowanie roślin, aby zrobić miejsce dla nowych. Zaczął nawet przepisywać pamiętniki, a siedząc w gabinecie wracał myślami do tych wielu przygód, które przeżył do tej pory, miał nadzieję, że już niedługo wyruszy w kolejną podróż.
Herbert stara się przyzwyczaić do życia w domu, do przebywania stale w jednym miejscu. Zwykle budził się w dzikich ostępach, zjadał posiłek przygotowany nad ogniskiem, zarzucał plecak na plecy i ruszał dalej z mapą w ręku lub z lokalnym mieszkańcem, który pokazywał mu znane tylko sobie ścieżki w gęstym poszyciu lasów deszczowych. Teraz jednak każdego dnia witał go poranek w miękkim łóżku otoczonym zielenią domu gdzie czuł zapach smażonych jajek i tostów z dżemem. Schodził do kuchni, w której krzątała się już matka, a brat szykował się do pracy w szklarni. W małym garnuszku z długą rączką przywiezionym z jednej z pierwszych wypraw parzy gęstą i mocną kawę z przyprawami, a po pomieszczeniu unosi się korzenny aromat. Ta kawa przypomina mu podróżach i przywołuje obrazy w pamięci. Następnie goli się bardzo dokładnie i część poranka spędza na przepisywaniu pamiętników. Później pomaga bratu w szklarni i dogląda jeży, które stale zamieszkują ich ogród. Ma do nich niezwykłą słabość od dziecka i nadaje im imiona. Choć już nie wyjeżdża tak często w dalekie wyprawy to nadal pozwala sobie na te mniejsze po Anglii. Zaczyna odkrywać piękno rodzimej flory, którą wcześniej tak gardził. Na spacerach nie rozstaje się ze swoją lornetką oraz notatnikiem. Za namowa brata zabiera ze sobą też aparat fotograficzny aby robić zdjęcia roślinom oraz pięknym widokom. Już w czasie ostatniej podróży nie rozstawał się z nim i w listach wysyłał zdjęcia aby podzielić się swoim zachwytem nad tym co widzi. Nie jest typem domatora więc kiedy brat gra z matką w Scrabble on włóczy się po Londynie zachodząc do okolicznych pubów. Tam gdzie normalni ludzie widzą ulice i budynki on widzi dżungle. Zawiłe ścieżki, tajemnice do odkrycia. Chociaż nie jest leśniczym jak jego ojciec, to kiedy jest na spacerze po okolicy rozbraja wnyki i naprawia paśniki dla zwierząt. Od czasu wyprawia się również na polowania tak jak kiedyś robił to z Williamem. Zawsze wtedy czuje obecność ojca obok siebie. Oprócz pasji do roślin braci łączy również wspinaczka. Kiedy tylko mogą spędzają w ten sposób wolny czas zacieśniając tym samym więź braterską.
Herberta cechuje pewność siebie i oddanie słusznej sprawie, a myślami czasami krąży wokół mugolskiej części rodziny zastanawiając się czy nic im nie grozi. Czy może warto właśnie teraz odświeżyć znajomości i upewnić się, że są bezpieczni? Bywa zapalczywy i często pakuje się w kłopoty, ma duszę awanturnika z sercem po właściwej stronie, a to kiedyś może go zgubić. Jednak bierze życie takim jakie jest i nie zastanawia się nad co co by były gdyby. Zdecydowanie patrzy śmiało w przyszłość wyczekując jutra.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 18 | +2 (różdżka) |
Uroki: | 0 | 0 |
Czarna magia: | 0 | 0 |
Uzdrawianie: | 2 | +1 (różdżka) |
Transmutacja: | 15 | +2 (różdżka) |
Alchemia: | 0 | 0 |
Sprawność: | 10 | Brak |
Zwinność: | 5 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
angielski | II | 0 |
hiszpański | II | 2 |
portugalski | II | 2 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Anatomia | I | 2 |
Kłamstwo | I | 2 |
ONMS | II | 10 |
Perswazja | I | 2 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
Skradanie | I | 2 |
Zielarstwo | III | 25 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Mugoloznawstwo | I | 5 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Zakon Feniksa | II | 16 |
Rozpoznawalność | I | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Literatura (tworzenie proza) | I | 0.5 |
Literatura (wiedza) | I | 0.5 |
Muzyka (wiedza) | I | 0.5 |
Fotografia | I | 0.5 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Latanie na miotle | I | 0.5 |
Pływanie | I | 0.5 |
Walka wręcz | II | 7 |
Wspinaczka | I | 0.5 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | (+0) |
Reszta: 16,5 |
Ostatnio zmieniony przez Herbert Grey dnia 17.12.20 13:51, w całości zmieniany 5 razy
Lipiec '57 - Czerwiec '58
Ścieżka kariery: Podejmuje się różnych prac, aktualnie stara się o posadę ogrodnika u lorda Prewetta.
Rozwój: Herbert od kiedy zaangażował się w działania Zakonu Feniksa, mocno rozwinął u siebie używanie zaklęć z obrony przed czarną magią oraz transmutacji, która jest mu bardzo bliska.
Więzy krwi: Brak.
Zyskane znamiona: Zyskał blizny na brzuchu i klatce piersiowej po starciu z cieniami.
Herbert wracając do Anglii po miesiącach nieobecności myślał, że spędzi w domu rodzinnym parę tygodni nim wyruszy znów do Amazonii, która stała się jego drugim domem. Poznawanie jej oraz odkrywanie tajemnic jakie w sobie skrywa stało się jego pasją. Napisał w trakcie podróży wiele pamiętników, które uznał, że wyda, aby zwiększyć swoje dochody.
W trakcie swojego krótkiego, jak mniemał, pobytu w ojczyźnie postanowił odświeżyć stare znajomości, ponieważ nie miał zbytniego pojęcia co się dzieje w kraju. Choć docierały do niego informacje, tak były one szczątkowe i nie dawały pełnego obrazu sytuacji. Wtedy zrozumiał jak źle się dzieje i wszystko zmierza ku gorszemu. To właśnie wtedy zaczął się zastanawiać czy wyjazd i pozostawienie matki oraz brata jest dobrym pomysłem.
Uznał, że posiedzi dłużej i będzie obserwował nim podejmie decyzję.
Niestety Herbert Grey nie jest z tych, którzy potrafią siedzieć z założonymi rękoma i tylko obserwować. Imał się różnych prac, od tych gdzie mógł wykorzystać swoją wiedzę jako botanik, po rozładowywanie statków w porcie. Zbieranie każdego sykla było wazne, poniewaz czarne chmury zaczynały się zbierać nad Anglią. Coraz więcej informacji do niego docierało, że mogą wybuchnąć zamieszki, że może dojść do otwartych walk, wtedy podjął decyzję, że nie może wyjechać. Jego ojciec walczył w trakcie II wojny światowej, nauczył synów odpowiedzialności i poczucia obowiązku.
W międzyczasie w jego życiu pojawiła się panna Fortesuce, z której bratem w przeszłości miał dobre relacje. Kobieta okazała mu swoje wsparcie, troskę, a z czasem zaczęli przebywać w swoim towarzystwie coraz częściej. Uczucie powoli kiełkowało, nie wybuchło wielkim żarem, a tliło się coraz mocniej z każdym spotkaniem, z każdą godziną jaką spędzali w swoim czasie.
Pomimo tego, że botanik nie był w szeregach Zakonu Feniksa pomagał jak mógł i potrafił. Udzielał wsparcia medycznego, ochrony w swoim domu, aż pewnego dnia została mu zaproponowana szansa dołączenia do walczących z ramienia Feniksa. Nie wahał się ani sekundy. Okazało się, że spotkał tam wielu starych znajomych i mógł wreszcie dowiedzieć się co się z nimi dzieje. Wraz z tym dniem jego aktywność się zwiększyła, co pokryło się z wybuchem wojny. Nie było już czasu na oglądanie się za siebie. Pamiętniki odłożył na półkę, a maszynę do pisania schował do szafy. Postawił na inne priorytety, jednocześnie starał się zachować równowagę. Greengrove Farm miało stać się jego oazą i miejscem ucieczki, gdzie lizał rany po kolejnych starciach, gdzie planował następne kroki.
W końcu napisał do Ministra Longbottoma oferując swoje usługi i została mu przydzielona misja. Senna Dolina okazała się sporym wyzwaniem, miejscem, w którym mógł zginąć, ale dzięki temu wiele się nauczył oraz dowiedział się więcej o cieniach. Tajemniczych stworach, które nawiedzały Anglię, pojawiały się nagle i należały do ciężkich przeciwników. Powrócił z tej wyprawy z bliznami, które miały zostać z nim na całe życie. Udało się jednak uratować życie niewinnym osobom, a to uznawał za największy sukces. Uświadomił sobie, że życie jest zbyt krótkie, aby się wahać w podejmowaniu pewnych decyzji. To sprawiło, że znajomość z Florką pchnął na kolejny etap i zaproponował kobiecie, aby zamieszkała wraz z nim w Greengrove. Ta jednak miała obiekcje, ponieważ pomoc w Oazie uznawała za swój obowiązek. Jednak ostatnie wydarzenia i pomoc potrzebującym po trzęsieniu ziemi sprawiły, że Grey nie widział tego miejsca jako bezpiecznej przystani. Zdecydowanie czuł się bezpieczniejszy kiedy czarownica przebywała na farmie. Nie ustawał jednak w przekonaniu jej.
W międzyczasie uznał, że Ptasie Radio na powrót musi zacząć działać. Odkurzył studio nagraniowe oraz stworzył plan, w którym chciał przejść się po wszystkich granicach celem porozmawiania z ludźmi, dowiedzenia się jakie panują wśród nich nastroje, a następnie rozdać ostatnie pluskwy jakie mieli, by szerzyć wśród ludzi prawdziwe wieści o tym co się dzieje w kraju. Wiedział o dezinformacji i uznał, że trzeba z nią skutecznie walczyć, tak samo jak bezpośrednio w walce na froncie. Nie raz, takie badanie tego co się dzieje w miasteczkach, było groźniejsze niż otwarta walka. Choć był to plan na parę miesięcy nie miał zamiaru się poddawać. Oprócz tego, stworzył małą hodowlę tojadu w przydomowej szklarni, dzięki temu może pomóc tym, którzy są zmuszeni żyć z likantropią.
Po czym dowiedział się, że zostanie ojcem…
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 24.11.23 20:50, w całości zmieniany 2 razy
Witamy wśród Morsów
twoja karta została zaakceptowana- znajdź towarzystwo •
- wylosuj komponenty •
- załóż domek
- mapa forum •
- pogotowie graficzne i kody •
- ekipa forum
Kartę sprawdzał: William Moore
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 24.11.23 20:49, w całości zmieniany 2 razy
[22.02.23] Lipiec/sierpień (kryształ)
[22.02.23] Kupidynek (kryształ)
[15.12.23] Sierpień-listopad
[17.01.21] Wsiąkiewka (lipiec-wrzesień): + 1 PB
[08.06.21] Wsiąkiewka (październik-grudzień): +3 PB do reszty
[31.03.22] Wsiąkiewka (styczeń-marzec): +3PB
[05.02.23] Wsiąkiewka (kwiecień-czerwiec); +1 PB
[24.02.23] Minął fabularny rok...; +1 PB
[10.12.23] Wsiąkiewka (lipiec-sierpień); +1 PB
[18.12.20] Rejestracja różdżki
[17.01.21] Wsiąkiewka (lipiec-wrzesień): + 60 PD
[19.01.21] Zdobycie osiągnięcia: Do wyboru, do koloru; +30 PD
[08.06.21] Wsiąkiewka (październik-grudzień): +120 PD
[24.06.21] Wykonywanie zawodu: październik-grudzień, +20 PD
[23.07.21] Spokojnie jak na wojnie: +20 PD, +1 PB organizacji
[18.08.21] Osiągnięcia (Wielki głód): +30 PD
[01.11.21] Wykonywanie zawodu {styczeń - marzec}; +15 PD
[19.12.21] Zdobycie osiągnięcia: Weteran; +100 PD
[21.12.21] Wykonywanie zawodu: + 15 PD
[20.12.21] Rozwój postaci: +3 transmutacja, +3 OPCM; -480 PD
[16.03.22] Zakup: [G] hodowla tojadu; - 400 PM
[20.03.22] Spokojnie jak na wojnie: +150 PD; +3 PB organizacji
[22.03.22] Osiągnięcia (Światło w Ciemnościach I, Ostrożny sprzymierzeniec); +60 PD
[31.03.22] Wsiąkiewka (styczeń-marzec): +120 PD, +3PB
[03.05.22] Zdobycie osiągnięcia: Ostatnia landrynka +30 PD
[23.01.23] Spokojnie jak na wojnie: +150 PD
[05.02.23] Wsiąkiewka (kwiecień-czerwiec); +60 PD
[13.02.23] Rozwój zdolności: +3 OPCM, +1 PB
[23.02.23] Zdobycie osiągnięcia: Gruszki na wierzbie, +30 PD
[3.07.23] Zdobycie Osiągnięć: Dojrzały Mors I, Dojrzały Mors II, Na głowie kwietny ma wianek; +120 PD
[22.11.23] Spokojnie jak na wojnie; +100 PD
[10.12.23] Wsiąkiewka (lipiec-sierpień); +60 PD
[11.12.23] Wykonywanie zawodu I (lipiec-sierpień); +15 PD
[13.12.58] Wydarzenie: Końca świata dziś nie będzie +50PD
[24.06.24] Zdobycie Osiągnięcia: Dusza towarzystwa; +100 PD
[01.07.24] Wykonywanie zawodu I&II (sierpień-listopad); +30 PD
[14.11.24] Wydarzenie: Gdy śmierć mówi dobranoc +150 PD, +3 PB ZF
[15.11.24] Zdobyto osiągnięcie: Domator +30 PD
[18.11.24] Spokojnie jak na wojnie: +50 PD
[20.11.24] Podsumowanie wydarzenia: Spokojnie jak na wojnie: +150 PD