Andrea Jokasta McLaggen nee Malkin
Nazwisko matki: Lovegood
Miejsce zamieszkania:Plymouth, Dorset
Czystość krwi: czysta ze skazą
Status majątkowy: średniozamożny
Zawód: krawcowa, projektantka
Wzrost: 170 cm
Waga: 62
Kolor włosów: obecnie blond
Kolor oczu: brązowe
Znaki szczególne: trochę za duże oczy o mocno intensywnym kolorze, błędne spojrzenie, lekko szpiczaste uszy, wyraźnie zarysowane kości policzkowe, fragmenty tkanin i nici przyczepione do ubrania
13 cali, modrzew, pióro abraksana
Hufflepuff
brak
śmierć syna
sok pomarańczowy, marmolada różana, cynamon, orzechy laskowe
Ona gdy otwiera sklep w Paryżu
sztuka, zielarstwo, astronomia, moda
podobno Zjednoczeni z Puddlemere
Niekończące się gonitwa między butikiem i domem
wszystko co pasuje do jej obecnego stanu emocjonalnego
Anya Taylor-Joy
Mimo bycia uosobieniem wszelkich rodowych cech Jokasta Lovegood potrzebowała w swoim życiu bezpiecznej przystani. Kogoś, kto o nią zadba i w razie potrzeby otoczy swym silnym ramieniem. Odnalazła to wszystko w postaci Henrego Malkina. On zaś, wychowany na rosyjskiej ziemi przy boku słowiańskiej matki i ojca dyplomaty pragnął w życiu odrobiny światła. Niczym tlenu potrzebował osoby, która wzbudzi w nim wiarę i miłość do otaczającego świata, co skrzętnie dobił w nim Durmstrang. To właśnie miało ich połączyć. Wzajemna potrzeba związana z krystalizującą się wizją szczęścia i spokoju. Jej emanacją stała się Andrea. W całej tej drobnej postaci mieszczącej się na przedramieniu dorosłego człowieka, to oczy zdradzały najwięcej. Duże, pozornie spokojnie i intensywnie brązowe odziedziczone po ojcu, a gdzieś w głębi tliła się iskierka szaleństwa Lovgoodów. Ta nadekspresja nienaturalnie spleciona z powierzchownym stoicyzmem miały w dość brutalny sposób naznaczyć całe życie maleńkiej Malkin.
Malkinowie z własnej nieprzymuszonej woli zamknęli się przed światem. Ich królestwo stanowił skrawek szkockich wrzosowisk, pobliska góra i las, który widzieli za okna. Bezpieczna przystań była tylko jedna i nikt, a zwłaszcza Andrea nie chciał jej opuszczać. Za przyjaciółkę i towarzyszkę zabaw wystarczyła dziewczynce matka. Jokasta miała pewne drobne osiągnięcia w dziedzinie astronomii, ale tak naprawdę interesowało ją wszystko i to właśnie tę cechę od początku próbowała zaszczepić w córce. Uczyła Andrę nie tylko jak dostrzegać piękno w gwiazdach, ale również, że nawet pozornie najbrzydszej roślinie czy zwierzęciu należy się odrobina miłości. Jeśli chodzi o inne potrzeby, jakie mogłoby mieć dziecko, to wydawało się, że młoda Malkin zaspokajała je wszystkie, nurkując coraz głębiej i głębiej w ocean własnej wyobraźni. Realny świat nigdy nie był niczego potrzebny, co jednak nie oznaczało, że nie zamierza się o nią upomnieć.
To, że Andrea będzie uczyła się w Hogwarcie, było zawsze oczywiste. Zachowanie rodziców wydawało się na tyle racjonalne i pewne, że dziewczynka uznała, iż tak właśnie powinno być. Nie wykazywała jednak zbytniego entuzjazmu. W wieku 11 lat miała jasno określony plan na swoją przyszłość. Miała zostać wielką artystką, poświęcając całe swoje życie szeroko rozumianej sztuce. Hogwart wydawał się wówczas jedynie utrudnieniem, ale z drugiej strony większość malarzy (to miała być główna ścieżka kariery) przeszła w życiu traumę, która miała silnie oddziaływać na ich dzieła. Dla Andrei ową traumą miała być szkoła. Jadąc po raz pierwszy pociągiem, pogląd ten jedynie się ugruntował. Gromadka pierwszorocznych, z którymi siedziała w przedziale, uświadomiła jej, że najlepiej byłoby, gdyby trafiła do Slytherinu. Tam mierząc się z licznymi trudnościami prawdopodobnie szybko popadła by w depresji i umarła ze zgryzoty. Nic więc dziwnego, że gdy Tiara przydzieliła Malkin do Hufflepuffu, ta wydawała się bardzo niepocieszona.
Uczennicą była raczej przeciętną. Jedynymi przedmiotami, jakie szczerze zainteresowały Andrę była astronomia, głównie ze względu na matkę oraz transmutacja. Nowym marzeniem, które było, zostanie animagiem. Cały wysiłek, podobnie jak w przypadku wielu innych sytuacji poszedł na marne. Natomiast jeśli chodzi o pozycję społeczną, to Malkin nigdy takowej nie posiadała. Sposób, w jaki wychowano dziewczynkę, sprawił, że wykazywała sporą niechęć do przebywania w większej grupie ludzi. Dodatkowo tendencja długotrwałego milczenia i błędny wzrok sprawiały, że z ogromnym trudem zdobyła niewielką garstkę przyjaciół. Przez większość była uważana za nieciekawego odludka, co było jej jak najbardziej na rękę. Wyjątek stanowiło kilkoro osobników płci męskiej, których eteryczna postaci Malkin wydawała się przyciągać niczym magnes. Zachowanie owych postacie jawnie świadczyło o tym, że ich życiowym celem jest otrzymanie roli rycerza w lśniącej zbroi. Któż by inny niż pogardzana, słodka, niewinna i trochę niezdarna Andrea mógłby się okazać lepszym obiektem uczuć? Prawda była taka, że w zasadzie to każdy. Sęk w tym, że jeżeli Malkin czegoś szczerze nie, nadmierna chęć pomocy. Gdy dostrzegała podobne intencje w drugiej osobie, bardzo szybko okazywało się, że nie jest tak delikatna, jak się mogło wydawać. Powybijane palce czy zdarte gardło były niczym trofeum wojenne. Stanowiły symbol pokonania kolejnej zawalidrogi, kolejnego narcyza o pięknym uśmiechu. Tylko jeden wydawał się nigdy nie tracić sił, a w swoim uporze posuwał się go najgorszych absurdów. Mclaggen jednak jeszcze nie pokazał wszystkie, co potrafi.
Jednym z największych przełomów w życiu Andrei była nagła śmierć Jokasty. Odejście matki nie przyniosło ze sobą spodziewanego bólu i cierpienia. Andrea podskórnie czuła, że rozstanie się ze swoją rodzicielką przedwcześnie i ta w końcu zniknie wśród ukochanych gwiazd. Zamiast żałoby śmierć przyniosła jedynie zmiany. Gdy pod koniec piątego roku wróciła do domu, spodziewała się zastać małe rodzinne królestwo pozornie niezmienione. Oczekiwała ciszy i spokoju, a dostała całą lawinę obcych głosów i peszących spojrzeń. Cała gromada ciotek Malkin postanowiła najechać ten mały domek i wziąć sprawy w swoje ręce. Jokasta nie była zbyt lubiana wśród krewnych męża. Nie akceptowali jej ekstrawaganckiego sposobu bycia oraz tego, w jaki sposób wychowuje jedyną córkę. Mówiąc wprost, postanowiły skorzystać ze sposobność, na jak to same ujęły zduszenie Lovgoodowego chochlika i wzbudzenie w Andrei cech typowych dla przedstawicielek rodziny Malkin. Proces bolesnej indoktrynacji zaczął się niemal pierwszego dnia po powrocie. Rudowłosa nastolatka z małomównego odludka miała się stać prawdziwą młodą damą z niższych sfer. Pierwszą rzeczą, jaką należało zwalczyć, było marzenie o byciu artystką. Było to przecież zajęcia mało rentowne przynoszące w życiu więcej problemów niż pożytku. Postanowiono, że talent Andrei zostanie wykorzystany w inny sposób. Niemal całe wakacje miała się szkolić u jednej z ciotek, która prowadziła butik na ulicy Pokątnej. Dziewczyna podsłuchała jedną z ciotek, która z wyraźną nutą zgryźliwości mówiła o tym, jak dobrze, że Jokasta nauczyła ją choć jednej pożytecznej rzeczy, jaką było szycie.
Gdy wróciła do Hogwartu zmiana, jaka w niej zaszła była ewidentna. Najprościej rzecz ujmując, wyglądało na to, że Andrea zaczęła nabywać pewnego rodzaju życiowej ogłady. W brązowych oczach coraz rzadziej pojawiało się zamglenie świadczące o bujaniu w obłokach. Odzywała się również znaczenie częściej, udowadniając tym samym, że nie jest tak nieciekawa i głupia jak powszechnie uważano. Co najważniejsze pozostali uczniowie przestali być jej obojętni. Może właśnie dlatego w końcu przyjęła niekończące się zaloty Evana. Bardzo możliwe, że jednak chodziło o to, iż mimo potencjalnego otwarcia się na świat nigdy nie czuła się tak przeraźliwie samotna. Rok, który spędzili jako para, przepełniony był wybuchami różnorakich emocji. Sama najmilej wspomina te krótkie chwile, gdy w ciszy siedzieli przed kominkiem w pokoju wspólnym, a ona wtulona w niego mogła wsłuchiwać się w spokojne bicie serca. Mimo ciągłych wzlotów i upadków przy boku McLaggena wszystko wydawało się prostsze. W końcu ktoś z bliskich osób niczego od niej nie wymagał, niczego nie chciał, ona miała po prostu być i tyle miało wystarczyć. Przynajmniej aż do następnego rozczarowania.
Rozstanie z McLaggenem również nie przyniosła ze sobą oczekiwanych emocji. Po powrocie do domu na Andrę czekał kolejny etap procesu uczłowieczenia, a praca na tyłach butiku wydawała się nigdy nie kończyć. Wiecznie zajęta wydawała się nie przejmować faktem, że właśnie straciła kolejną osobę, która akceptowała ją taką, jaką była. Co działo się w jej głowie, nikt nie był, w stanie powiedzieć. Andrea nie przywykła do zwierzeń, z własnymi problemami miała sobie radzić całkiem sama. Ostatni rok nauki usilniej próbował wzbudzić w dziewczynie jakiekolwiek głębsze emocje. Zraniona duma Evana kazała mu biegać za każdą dostępną spódniczką, a cały siódmy rok niemal trząsł się ze strachu na hasło egzaminy. Zazdrość była dla Malkin zupełnie obcym uczuciem a usilne próby wzbudzenia jej były na swój sposób komiczne. Bardzo możliwe, że w głębi duszy wiedziała, iż tak naprawdę dla McLaggena liczyła się tylko ona. Ktoś inny mógłby rzec, że nigdy tak naprawdę nie zależało jej na Evanie i to również do pewnego stopnia mogło okazać się prawdą. Uważny obserwator zauważał jednak, że wyrażała zainteresowanie jego postacią głównie, wtedy gdy okazało się, że po raz kolejny po meczu wylądował w skrzydle szpitalnym. Gdy jeszcze byli parą, miała stałe miejsce przy jego łóżku, teraz mogła jedynie nerwowo przebierać nogami pod drzwiami, za którymi znajdowała się sala chorych i próbować wyciągnąć jakieś informacje od szkolnej pielęgniarki. Jeśli chodzi o kwestie egzaminów, Andrea wyznawała odwieczną zasadę, że jeśli podchodzisz do jakiejś kwestii bez większych nakładów stresu, świat ci pomoże. Egzaminy miała po prostu zdać. Po opuszczeniu murów szkoły czekała przecież wyraźnie zarysowana przyszłość. Stopniowo odnajdywała się w świecie pełny bal z materiałem, kolorowych wstążek i szalejących nici. Proces indoktrynacji zaszedł tak głęboko, że już niemal z zażenowaniem wspominała swoje dawne plany na przyszłość. Egzaminy zdała i teraz czekało ją wejście w dorosły świat. O dziwo miał jej towarzyszyć w tym nie kto inny jak przeklęty McLaggen.
Wszystko wydawało się iść w dobrym kierunku. Andrea coraz lepiej radziła sobie w butiku, szkoląc się nie tylko w dziedzinie szycia i projektowania, ale również tego, jak radzić sobie z klientami oraz zarządzać firmą. Kiedyś to wszystko przecież miało być jej. Mało kto zakładał, że kiedyś zrezygnuje z wyuczonego zawodu na rzecz rodziny. Nawet jeśli kiedyś wyszłaby za mąż, miała wciąż posługiwać się panieńskim nazwiskiem, by móc tym samym podtrzymywać renomę sklepu. Nie miała czasu dla Evana i tak naprawdę on również nie miał zbyt wiele czasu dla niej. Ciągłe latanie na miotle i obserwowanie latających piłek miało być szalenie pochłaniającym zajęciem. Pisali listy, spotykali się od czasu do czasu i tak właśnie miało to wyglądać. Każde z nich należało do innego świata, ale wciąż czuli, że gdzieś tam czeka osoba, która skoczy za tobą w ogień. Tak przynajmniej na całą sytuację patrzyła Andrea. Prawdziwe problemy zaczęły się, wtedy gdy okazało się, że Malkin jest w ciąży.
Dotychczasowa samodzielność gdzieś wyparowała. Skupienie i pewność zastąpił chaos. Nie tak był plan, z pewnością nie jej. Miała zostać matką, zdecydowanie zbyt szybko została żoną. Cichy i spokojny świat, który tworzyła przez ostatnie lata, został zaburzony przez czyjąś ciągłą obecność. Gdy większość emocji już opadała, a ona z coraz wyraźniejszych brzuchem stała na plażach Dorset wciąż kotłowała się w jej głowie myśl o ucieczce. Odkąd oficjalnie została Mclaggenem, wszystko stało się tak przeraźliwie głośne i intensywne. Dawna skłonność do uciekania w świat fantazji powróciła ze zdwojoną siłą. Andrea systematycznie wracała do swojej wysłużonej skorupy cichego odludka. Jednocześnie spędzając możliwie jak najwięcej czasu w samotności, co najczęściej wiązało się ze skupieniem na pracy. Evan nie rozumiał tego, co działo się z jego młodą żoną. Fakt, że ta niechętnie się z czegoś zwierzała, tylko pogarszał całą sprawę. Małżeństwo wydawało się coraz większą torturą, Ten jeden akt niszczył wszystko, co między nimi było piękne.
Burza myśli i uczuć uspokoiła się, gdy na świat przyszła kolejna mała istotka o niepokojących brązowych oczach. Andrea była zbyt zajęta ochroną syna, by móc sobie pozwolić na dodatkowe rozterki. Mimo wszystko jednak uciekła do pracy, gdy to tylko było możliwe. Ona pochylała się nad kolejnym projektem sukni, a mały McLaggen z zainteresowaniem obserwował lewitujące nad nim szpule nici. Bardzo szybko dalsze zabieranie go do butiku okazało się niemożliwe. Andrea musiała się nauczyć jak podzielić czas i energię między pracę i dom. Miało być to kolejne zadanie ponad jej siły.
Statystyki i biegłości | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 0 | Brak |
Uroki: | 13 | +3 (różdżka) |
Czarna magia: | 0 | Brak |
Magia lecznicza: | 0 | Brak |
Transmutacja: | 12 | +2 (różdżka) |
Eliksiry: | 0 | Brak |
Sprawność: | 7 | Brak |
Zwinność: | 9 | Brak |
Język | Wartość | Wydane punkty |
Język ojczysty: angielski | II | 0 |
rosyjski | I | 1 |
francuski | I | 2 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Zielarstwo | I | 2 |
Astronomia | I | 2 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
Perswazja | I | 2 |
Retoryka | I | 2 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Ekonomia | II | 10 |
Savoir-vivrei | I | 5 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Rozpoznawalność | I | 0 |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Krawiectwo | III | 25 |
Malarstwo (tworzenie) | II | 7 |
Malarstwo (wiedza) | II | 7 |
Muzyka (wiedza) | I | 1/2 |
rzeźba (wiedza) | I | 1/2 |
literatura (wiedza) | I | 1/2 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
taniec współczesny | I | 1/2 |
taniec balowy | I | 1/2 |
latanie na miotle | I | 1/2 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Genetyka (jasnowidz, półwila, wilkołak lub brak) | - | 0 |
Reszta: 0 |
Ostatnio zmieniony przez Andrea Malkin dnia 03.01.21 21:54, w całości zmieniany 7 razy
Witamy wśród Morsów
Kartę sprawdzał: Ramsey Mulciber
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 03.01.21 22:01, w całości zmieniany 1 raz