Marcel i Billy vs. ulice Londynu
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
Billy i Marcel udają się do Londynu z misją ratunkową, ale od samego początku wszystko idzie nie tak. Po przymusowej ucieczce przed patrolem i padnięciu ofiarą rabunku, na ich drodze staje czarodziej, który wygląda, jakby chciał zabrać im to, co jeszcze im po kradzieży zostało.
Czarodziej ma statystyki: uroki 15, opcm 15, żywotność 80; atakuje w pętli zaklęciami ignitio, obscuro, lancea (na zmianę Billy'ego i Marcela) i broni się wtedy, kiedy potrzebuje. (?)
Szafka zniknięć
I show not your face but your heart's desire
- Też mi nic nie jest. Uderzyłem się w głowę przy upadku - odpowiedział na pytanie Billy'ego, sięgając dłonią tyłu głowy, odnajdując miejsce na czaszce, od którego pulsował ból; przeciągnął po nim mocno dłonią, wysuwając ją przed siebie, by upewnić się, że nie było na jego ręce krwi. Nie było. - Ale to chyba nic - Głowa go co prawda bolała, ale nie w ten sposób; Billy miał rację, to było bliskie... zmęczeniu. Od samego początku wszystko szło nie tak jak powinno - czy ostatecznie uda im się w ogóle dotrzeć na miejsce? Czy w czasie, kiedy leżeli tu obezwładnieni, czy wtedy patrol policji, przez który fizycznie nie byliby w stanie się przedrzeć, nie odnalazł tych ludzi przed nimi? Nieważne - nie zamierzał nawet myślec o tym, by zrezygnować; musieli się tam przedrzeć, w ten czy inny sposób. - Musieli się na niej nie poznać - przytaknął Billy'emu, zbierając w sobie siłę, by wyruszyć za nim. - Całe szczęście - dodał nieznacznie ciszej, bo utrata miotły byłaby znacznie większą stratą. Pieniądze były tylko pieniędzmi, prezenty miały inną wartość. Przez ramię obejrzał się w pół krzyku Billy'ego, nie rozumiejąc, co miał na myśli, ale w mig musiał pojąć, że to jeszcze nie był koniec ich problemów.
Zapewne - dopiero początek. Zacisnął mocniej dłoń na odnalezionej w trawie rękojeści różdżki, nie było do końca prawdą, że podobne sytuacje były dla niego całkiem nowością - ale zwykle, kiedy wpadał w miejskie tarapaty, uciekał. Tym razem uciec nie mógł, musieli iść na przód - i uciszyć tego człowieka zanim ściągnie im na głowę więcej wrogów.
- Nie twoja sprawa - odpowiedział, choć na tyle cicho, że nie byl pewien, czy ten człowiek w ogóle będzie w stanie go usłyszeć. I on też - powinien zacząć mówić ciszej. Nie potrafił uciszyć go całkiem, ale mógł mu przynajmniej spróbować przeszkodzić w mowie - Slugulus erecto! - wypowiedział zawzięcie, kierując kraniec różdżki w jego stronę; ze ślimakami w gębie znacznie trudniej mówić.
W niemal tym samym momencie obcy czarodziej skierował różdżkę w kierunku Moore'a, uznając go za większe zagrożenie - wypowiadając formułę zaklęcia:
- Ignitio!
Zapewne - dopiero początek. Zacisnął mocniej dłoń na odnalezionej w trawie rękojeści różdżki, nie było do końca prawdą, że podobne sytuacje były dla niego całkiem nowością - ale zwykle, kiedy wpadał w miejskie tarapaty, uciekał. Tym razem uciec nie mógł, musieli iść na przód - i uciszyć tego człowieka zanim ściągnie im na głowę więcej wrogów.
- Nie twoja sprawa - odpowiedział, choć na tyle cicho, że nie byl pewien, czy ten człowiek w ogóle będzie w stanie go usłyszeć. I on też - powinien zacząć mówić ciszej. Nie potrafił uciszyć go całkiem, ale mógł mu przynajmniej spróbować przeszkodzić w mowie - Slugulus erecto! - wypowiedział zawzięcie, kierując kraniec różdżki w jego stronę; ze ślimakami w gębie znacznie trudniej mówić.
W niemal tym samym momencie obcy czarodziej skierował różdżkę w kierunku Moore'a, uznając go za większe zagrożenie - wypowiadając formułę zaklęcia:
- Ignitio!
jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali
The member 'Marcelius Sallow' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 32, 20
'k100' : 32, 20
Zaczynał podejrzewać, że przyczepił się do nich jakiś pech; najpierw policyjny patrol, później atak bandy złodziejów, a teraz to? Zacisnął zęby, cofając się o kolejnych kilka kroków, tak, żeby zrównać się z Marceliusem. Gdyby wybór należał do niego, nigdy nie wdałby się w tę walkę - toczona w nocy, w środku mieszkalnej dzielnicy, musiała zwrócić czyjąś uwagę - a chociaż był niemal pewien, że w razie czego oni zdołają uciec na miotle, to co z grupą mugoli, pod których oknami właśnie ciskali zaklęciami? Jeśli budynek do tej pory nie był jeszcze spalony, to wkrótce miało to nastąpić.
Ich jedyna nadzieja tkwiła w jak najszybszym i najcichszym obezwładnieniu przeciwnika. - Lancea - wypowiedział, kierując różdżkę w stronę mężczyzny; ten również go zaatakował, ale miał wrażenie, że chybił - ognista kula pomknęła za wysoko, miała przelecieć ponad jego głową.
Ich jedyna nadzieja tkwiła w jak najszybszym i najcichszym obezwładnieniu przeciwnika. - Lancea - wypowiedział, kierując różdżkę w stronę mężczyzny; ten również go zaatakował, ale miał wrażenie, że chybił - ognista kula pomknęła za wysoko, miała przelecieć ponad jego głową.
I came and I was nothing
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
William Moore
Zawód : lotnik, łącznik, szkoleniowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
OPCM : 30 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30
SPRAWNOŚĆ : 25
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
The member 'William Moore' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 91
'k100' : 91
Nie skupił się na zaklęciu wystarczająco dobrze? Z jego różdżki pomknęło kilka iskier, dość, by dać nadzieję, lecz niewystarczająco wiele, by osiągnąć efekt; poruszył nadgarstkiem, ponawiając ten sam gest, zamierzając sięgnąć czarodzieja swoją magią: skupiając się na inkantacji, gestach i piersi przeciwnika; musiał go trafić.
- Slugulus erecto - wypowiedział, ciszej, śladem Billy'ego, nie zamierzając zwracać na nich oboje nadmiernej uwagi. Wiedział, jaka ciążyła na nich odpowiedzialność - i nie mógł pozwolić na to, żeby uznał, że tylko tu przeszkadza: chciał pomóc, nie chciał pozwolić odesłać się do domu.
Silny urok Billy'ego pomknął w kierunku przeciwnika, który wtem sięgnął po równie silną tarczę, wypowiadając zaklęcie obronne:
- Protego maxima!
- Slugulus erecto - wypowiedział, ciszej, śladem Billy'ego, nie zamierzając zwracać na nich oboje nadmiernej uwagi. Wiedział, jaka ciążyła na nich odpowiedzialność - i nie mógł pozwolić na to, żeby uznał, że tylko tu przeszkadza: chciał pomóc, nie chciał pozwolić odesłać się do domu.
Silny urok Billy'ego pomknął w kierunku przeciwnika, który wtem sięgnął po równie silną tarczę, wypowiadając zaklęcie obronne:
- Protego maxima!
jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali
The member 'Marcelius Sallow' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 18, 88
'k100' : 18, 88
Był niemal pewien, że jego zaklęcie sięgnie klatki piersiowej przeciwnika, ale ten zareagował błyskawicznie - silna tarcza wyrosła tuż przed nim, wchłaniając świetlistą włócznię. Niedobrze; przez chwilę miał jeszcze nadzieję, że być może mają do czynienia ze zwyczajnym opryszkiem, ale ten zdawał się władać magią całkiem sprawnie.
Zerknął szybko w stronę Marcela, dostrzegając, że on również przeszedł już do ataku. Kiwnął ledwie zauważalnie głową; we dwóch mieli znacznie większe szanse załatwić sprawę szybko i dyskretnie. - Aeris - wypowiedział tym razem, wciąż mierząc w mężczyznę; chciał go wywrócić, zwalić z nóg.
Zerknął szybko w stronę Marcela, dostrzegając, że on również przeszedł już do ataku. Kiwnął ledwie zauważalnie głową; we dwóch mieli znacznie większe szanse załatwić sprawę szybko i dyskretnie. - Aeris - wypowiedział tym razem, wciąż mierząc w mężczyznę; chciał go wywrócić, zwalić z nóg.
I came and I was nothing
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
William Moore
Zawód : lotnik, łącznik, szkoleniowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
OPCM : 30 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30
SPRAWNOŚĆ : 25
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
The member 'William Moore' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 17
--------------------------------
#2 'k8' : 4, 4
#1 'k100' : 17
--------------------------------
#2 'k8' : 4, 4
Dostrzegł kątem oka kiwnięcie głowy Billy'ego, promień zaklęcia, który roztrzaskał się o pobłyskującą, jasną tarczę; czy mieli naprzeciwko siebie funkcjonariusza magicznej policji? Władał magią pojedynkową bardzo dobrze. Marcel, choć nie miał w tym żadnego doświadczenia, nie ustawał w wysiłkach - nie zdołał wyczarować ślimaków, przeszedł do prostego zaklęcia, które miało szansę otumanić go choć na chwilę:
- Everte Stati - wypowiedział, z większą pewnością, niż zrobił to stojąc naprzeciw szmalcownika - wtedy się zająknął - teraz znał już stawkę, a napływająca adrenalina pozwalała mu się lepiej skupić. To prawie jak spacer po linie, jeden błąd i jesteś martwy.
Tymczasem obcy najwyraźniej zwrócił uwagę na samego Marcela, kierując swoją różdżkę na niego:
- Obscuro - wypowiedział - ostro, wykonując różdżką pewny gest.
- Everte Stati - wypowiedział, z większą pewnością, niż zrobił to stojąc naprzeciw szmalcownika - wtedy się zająknął - teraz znał już stawkę, a napływająca adrenalina pozwalała mu się lepiej skupić. To prawie jak spacer po linie, jeden błąd i jesteś martwy.
Tymczasem obcy najwyraźniej zwrócił uwagę na samego Marcela, kierując swoją różdżkę na niego:
- Obscuro - wypowiedział - ostro, wykonując różdżką pewny gest.
jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali
The member 'Marcelius Sallow' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 50, 47
'k100' : 50, 47
Pomylił się, niepotrzebnie pozwolił się rozproszyć - bo z jego różdżki, zamiast silnego podmuchu, wydostała się zaledwie niemrawa mgiełka; błąd kosztował go wiele, mężczyzna nie czekał przed przejściem do ataku, posyłając zaklęcie w stronę Marcela. Celne; martwiła go łatwość, z jaką czarodziej ich atakował, jeśli dadzą mu się obezwładnić, stracą więcej niż tylko kilka monet - a jeśli uciekną, mogą już nie dostać drugiej szansy na pomoc ukrywającym się w budynku mugolom.
Wierząc, że przyjaciel poradzi sobie z odparciem ataku, spróbował raz jeszcze ugodzić przeciwnika włócznią. - Lancea - rzucił, odpychając od siebie niepotrzebne myśli.
Wierząc, że przyjaciel poradzi sobie z odparciem ataku, spróbował raz jeszcze ugodzić przeciwnika włócznią. - Lancea - rzucił, odpychając od siebie niepotrzebne myśli.
I came and I was nothing
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
William Moore
Zawód : lotnik, łącznik, szkoleniowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
OPCM : 30 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30
SPRAWNOŚĆ : 25
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
The member 'William Moore' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 93
'k100' : 93
Dostrzegł moment, w którym czarodziej mierzył do niego różdżką - i był w stanie się na niego przygotować, rzucił się na ziemię, chcąc umknąć przed promieniem zaklęcia, wykonać przewrót w bok, ruszać się, by przeciwnikowi trudniej było wycelować, by promień zaklęcia nie zdążył go dotknąć; lądując, starał się przygotować do powzięcia ruchu z refleksem, którego jego przeciwnik nie dostrzeże
unik+inicjatywa
Czarodziej, z którego różdżki umknęło zaklęcie w kierunku Marcela, musiał zająć się ofensywą Billy'ego - ponownie sięgnął po zaklęcie tarczy:
- Protego maxima!
unik+inicjatywa
Czarodziej, z którego różdżki umknęło zaklęcie w kierunku Marcela, musiał zająć się ofensywą Billy'ego - ponownie sięgnął po zaklęcie tarczy:
- Protego maxima!
jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali
The member 'Marcelius Sallow' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 72, 22, 40
'k100' : 72, 22, 40
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Marcel i Billy vs. ulice Londynu
Szybka odpowiedź