Wydarzenia


Ekipa forum
kuchnia
AutorWiadomość
kuchnia [odnośnik]31.01.21 10:42

kuchnia

Pomieszczenie z jednym oknem, połączone ze spiżarnią. Królem jest tu częściej Evan.
Evan McLaggen
Evan McLaggen
Zawód : ex obrońca Zjednoczonych
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
narcyz sie nazywam
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
https://64.media.tumblr.com/e65402481f245508ee7e592436895585/tumblr_pbibj2qJE61u4ypbyo1_400.gifv
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9121-evan-mclaggen#275017 https://www.morsmordre.net/t9524-listy-do-evana#289662 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f180-dorset-weymouth-bond-street-14
Re: kuchnia [odnośnik]31.01.21 10:50
Teoretycznie wszystko szło dobrze. Był piękny październikowy dzień a korzystając z wolnego oraz słonecznej pogody Andrea wraz z Jhonym cały dzień spędzili na plaży. Blondynka z uśmiechem na ustach obserwowała malca dreptającego po piasku w poszukiwaniu muszelek. Gdy po kilku godzinach miała już pełne kieszenie drobnych skarbów, wśród których znajdowały się również patyki, kilka kolorowych kamieni i pióra ptaków ruszyli do domu. Chłopiec całą drogę opowiadał jak to pokaże wszystkie swoje znaleziska tacie i jak na pewno ułożą z nich coś fajnego. Andrea tylko kiwała głową, w duchu po części żałując, że nie było z nimi Evana. Kolejny trening, na który nic nie mogła poradzić. Rano jeszcze się zastanawiała, czy nie wziąć syna na stadion by mógł obserwować tatę w akcji, ale plaża wydawała się wówczas rozsądniejszym pomysłem. Pewnie zrobiła to z czystej złośliwości, by Evan nie mógł jej wytykać, że wreszcie raczyła zawitać w jego królestwie. Teraz jednak i tak nie miało to żadnego znaczenia. Weszli do mieszkania, a chłopiec biegiem ruszył do swojego kącika wysypując wszystkie skarby na jeden ze stoliczków, tak by móc ułożyć je w możliwie reprezentacyjny sposób. Andrea pomagała mu przez chwilę, po czym zajęła się domowymi sprawami. Gdy odwróciła się na chwile by móc podlać rośliny nagle poczuła podmuch wiatru w okolicy kolan. Szybko odwróciła się w stronę, syna, ale jego już tam nie było. Znajdował się na drugim końcu pokoju ściskając miedzy nogami dziecięcą miotłę. Tętno Adrei niepokojąco wzrosło. Gdy ostatnim razem Jhony z niej korzystał skończyło się na gigantycznym guzie, zdartych kolanach i przeraźliwym krzyku. Teraz jednak słychać było dziecięcy śmiech. Zanim Andrea zdążyła się ruszyć malec przeleciał na drugi koniec pokoju śmiejąc się jeszcze głośniej. Podbiegła do niego szybko ściągając chłopca z miotły. Przytuliła synka zapewniając go jaka jest z niego dumna i o tym, jak tatuś będzie żałował, że go to ominęło. Mówiła szczerze, była dumna, choć jeszcze niedawno zapewniała, że szybciej piekło ją pochłonie niż pozwoli zainteresować Jhonego Quidditchem i wszystkim, co z nim związane. To był zaskakująco udany dzień i na fali tego szczęścia Andrea postanowił znów podjąć próbę kucharzenia. Nie było to zbyt racjonalne posunięcie biorąc pod uwagę ostatnie problemy z zaopatrzeniem i jej braki w dziedzinie gotowania, pieczenia i wszystkiego, co z kuchnią związane. Skoro jednak ostatnio wszystko jej wychodziło to, czemu by nie spróbować. Coś słodkiego było przecież idealnym podsumowaniem tak wesołego dnia. Powyciągała wszystkie składniki na ciasto migdałowe, ale już po kilkudziesięciu minutach pracy było jasne, że nic z tego nie będzie. Najlepiej świadczył o tym szary dym stopniowo wypełniający małą kuchnię.
Gość
Anonymous
Gość
Re: kuchnia [odnośnik]31.01.21 11:20
10.10

Sytuacja polityczna w Anglii była coraz mniej ciekawa, a Evan z tygodnia na tydzień tracił ten swój zapał, który miał jeszcze na początku lipca. Wtedy to twierdził, że na pewno do końca lata wszyscy zapomną o sporach, ministerstwo się dogada i od września zaczną się rozgrywki i nowy sezon. Tak się jednak nie wydarzyło. Żyjący tylko sportem mężczyzna nie mógł pojąć, dlaczego ktokolwiek miałby odrzucać możliwość miłego spędzenia wieczora, na rzecz ideałów o czystości czy też nieczystości krwi czarodziejów.
On sam nie czuł się powiązany z problemem, jakby uznając, że jego nie dotyczy. Miał czystą krew, Andrea również (chyba, że coś przed nim ukrywała!), czy nie powinni nie zauważać nawet zmiany w życiu, skoro ministerstwo w obecnych czasach gloryfikowało takie osoby jak oni? Jeżeli tak, to dlaczego miał wrażenie, że żyje mu się coraz gorzej? Najbardziej dotkliwe było to, że nie występował w meczach ligowych. Niby zgadzał się z całą drużyną, wiedząc dokładnie, że najwięcej pieniędzy na biletach organizatorzy zawsze wyciągali od tych biedniejszych czarodziei, albo właśnie półkrwi czy pochodzacych z mugolskich rodzin - ci zafascynowani magicznymi grami, potrafili wydawać fotruny na sport który pokazywał im radosną część czarodziejskiego życia. Czarodzieje czystokrwiści, a już w szczegolności arystokraci, wychodzili chyba z przekonania, że nie mają czasu bywać na meczach. Już ich pojawienie się na trybunie zwykle zwiastowało jakiś deal biznesowy - rzadko kiedy przychodzili pooglądać dla rozrywki. Zawsze, kiedy któryś miał się zjawić, w drużynie panowało lekkie poruszenie, a sam Evan nie raz czuł, że te mecze są jakieś "ważniejsze". Może i tak. Ale dla niego chyba każdy mecz był tak samo ważny, nie zna się na statystykach tylko na kaflu.
Innym aspektem, który nieszczególnie mu się podobał w obecnej sytuacji była... mniejsza dostępność produktów w sklepach. Odczuł to bardzo dosadnie, kiedy jego ulubiona pani z piekarni oznajmiła, że nie ma już więcej drożdżówek i jedyna jaką ma, to jest ta. Wziął ją i jak się okazało była.. czerstwa. Bardzo niezadowolony przez pół dnia ją memlał w buzi, mając nadzieję, że przynajmniej jego żona kupiła mu jakąś pyszną drożdżówkę.
Ale to by chyba wymagało od niej jakiejś niesamowitej potrzeby spełnienia jego marzeń, a ktokolwiek zna Andreę, ten wie, że na podium ważnych dla niej rzeczy, Evan był daleko poza krawiectwem, małym Johnnym i klientami, którzy zamawiali u niej ubrania. Szczególnie ostatnio, kiedy pod koniec września otrzymała zlecenie od lordów Black, zapominała zupełnie, że oprócz niej ktoś jeszcze żyje w ich domu.
Bardzo się więc nie zdziwił, kiedy wracając do domu tego przemiłego dnia, zaraz po otwarciu drzwi natknął się na szary dym.
- Andrea, Johnny! - zaraz rzuca worek sportowy w progu i leci, przekonany, ze Andrea postanowiła się zatruć gazem, albo podpalić dom. Miał ją za bardzo zapominalską, ale przede wszystkim, matrwił się coraz częściej, że się w końcu wkurzy i powie, że go opuszcza i wraca do ciotki.
W dwóch susach znalazł się w kuchni, zasłaniał łokciem nos i starał się coś dojrzeć przez szczypiący go w oczy dym. - Co ty robisz! - krzyczy do niej i zaraz wyciąga wsadzoną gdzieś w tył spodni różdżkę (tak, mówiono mu, żeby tak nie robił, ale akurat nie miał swojej eleganckiej kurtki skórzanej z uchwytem, więc nosił różdżkę gdzie mógł. I rzucił zaklęcie, które otworzyło drzwiczki kuchenki, a czarny dym, który z niej buchnął, wprawił go w kaszel, machną różdżką drugi raz i dym jakby się zatrzymał w miejscu. Zamrożenie akcji nie usuneło problemu spalonego ciasta, ale... przynajmniej nie wybuchło ono im w twarz!

Do L
Evan McLaggen
Evan McLaggen
Zawód : ex obrońca Zjednoczonych
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
narcyz sie nazywam
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
https://64.media.tumblr.com/e65402481f245508ee7e592436895585/tumblr_pbibj2qJE61u4ypbyo1_400.gifv
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9121-evan-mclaggen#275017 https://www.morsmordre.net/t9524-listy-do-evana#289662 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f180-dorset-weymouth-bond-street-14
Re: kuchnia [odnośnik]31.01.21 19:48
Miała naprawdę dobre intencje. Chciała zrobić przyjemność nie tylko sobie czy małemu, ale także Evanowi. W końcu to by była dopiero niespodzianka, gdy zamiast wiecznego chaosu czekałoby na niego pięknie pachnące ciasto. Może w ramach wdzięczności przestałby w końcu w kółko na nią narzekać. To, że coś jest nie tak chyba najpóźniej dotarło do samej Andrei. Przecież kilka razy próbowała już robić za cukiernika i co prawda dymiło trochę mniej, ale Evan i tak to zjadł, a Jhony miał świetną zabawę w rozsmarowywaniu swojego kawałka po stole czy używając go jako węgiel do rysowania. Zachowanie dziecka czy krzywe miny Evana nie stanowiły dla Andrei żadnej wskazówki co do jakości wypieków. Nagle usłyszała, że coś z hukiem spada na podłogę, ale wystarczająco długo była matką, by wiedzieć, że nie było to związane z jej latoroślą. Słyszała krzyk Evana i też nie do końca rozumiała, o co mu znowu chodziło. W końcu zaciągnęła się dymem i zaczęła głośno kaszleć. Nie mogła złapać tchu, a miało być jeszcze gorzej. Drzwi kuchenki rozwarły się szeroko wypuszczając na wolność czarnego dymowego demona. Czyżby miała odejść z tego świata uduszona przez własny nieudany wypiek? Potwór jednak został tam gdzie był, a ona instynktownie chwyciła własną różdżkę i jednym machnięcie otworzyła jedno z okien. Dym, który do tej pory zdążył roznieść się po kuchni szybko zaczął się rozrzedzać, a sama Andrea w końcu mogła zacząć spokojnie oddychać. Nie odpowiedziała na krzyki Evana. Była zbyt zajęta łapczywym łapanie powietrza i wycieraniem załzawionych oczu. Gdy w końcu trochę doszła do siebie nerwowo spojrzała w stronę kuchenki potem na Evana. Musiała szybko wymyślić jak wyjść z tego z twarzą, bo to, że poniosła sromotną klęskę było dość oczywiste. - Jak było na treningu? - spytała zmuszając się do jednego ze swoich najsłodszych uśmiechów. W tej samej chwili usłyszała szybkie tupanie małych nóżek. Jhony wpadł do kuchni zainteresowany hałasem i teraz patrzył to na matkę to na ojca próbując zrozumieć co się stało. Pociągnął nosem i gdy tylko poczuł nieprzyjemny zapach od razu wyraźnie się skrzywił. Zamiast zacząć płakać dreptał dalej by w końcu zatrzymał się pod zlewem i wykorzystując całą swoją dziecięcą siłę wyciągnął kosz na śmieci. - Ciasto idzie do kosza - stwierdził rezolutnie, pełen dumy z tego jak bardzo pomagał mamie. Ta, zamiast przytulić malca zgromiła go wzrokiem sycząc pod nosem - Mały zdrajca - i udając całkowicie niewinną znów przeniosła wzrok na Evana. Nie wiedziała, czy ten ma zamiar na nią krzyczeć za narażenie syna, mieszkania a na końcu jeszcze samej siebie albo tylko za to, że zmarnowała produkty czy też może śmiać się z jej nieporadności. Żaden scenariusz nie odpowiadał Andrei i żadnego nie miała zamiaru wprowadzać w życie. Przecież to tylko trochę spalonej mąki. Nic wielkiego się nie stało. Nie ma o co robić awantury. Chyba że jakimś sposobem uda się jej to rozegrać na swoją korzyć. Wtedy to już zupełnie co innego. -Są już jakieś plotki na temat pierwszych meczów- zagaiła próbując odciągnąć myśli męża w inną stronę.
Gość
Anonymous
Gość
Re: kuchnia [odnośnik]06.02.21 14:20
Powiedzmy sobie szczerze: w tej parze to on był mistrzem gotowania, a niestety mały rudzielec nie radził sobie dobrze w kuchni. Evan podejrzewał, że to kolejny z jej sposobów na zastejtmentowanie feministycznych poglądów wyzwolenia kobiet spod jarzma męskiej części społeczeństwa. On jej nie chciał wcale tłamsić pod buciorem, ale przekonany był, że są takie sytuacje w których jednak jego kariera jest... no powiedzmy sobie to jasno raz, to będzie jak oderwanie plastra: bolesne, ale szybkie - ważniejsza niż jej. Dlatego to ona siedzi w mieszkaniu z małym Johnnym, a nie on. On, nawet jeżeli nie jeździ na mecze, to pół dnia siedzi na treningu, a jej pozostaje zajmowanie się domem i dzieckiem, nawet jeżeli jednocześnie szyje pięć sukienek dla lady Black czy lorda Burke... a może odwrotnie... w każdym razie, poza tym że to ona ma zajmować się domem i przeprowadzili się do Dorsetu bo on tu ma drużynę.. no to nieszczególnie ma potrzebę by ją tłamsić. Zresztą, poza tym że jest mała, to jego żonka jest też głośna i umie po prostu o siebie zadbać, więc żadne trzymanie pod butem chyba by nie wyszło.
Tak czy siak, spalenie kuchni nie mogło być celem, który chciała dziś osiągnąć, nic więc dziwnego, że spanikowałem, kiedy zobaczyłem, że chce nam dom spalić.
- Zwariowałaś! Co ty dom chcesz nam spalić Andrea! - chyba on tylko tutaj trzeźwo myślał, bo Andrea jakby nigdy nic, kiedy tylko dym opuścił kuchnię spytała jak było na treningu. Aż się zachłysnął powietrzem i patrzy na nią zdumiony. Odkasłując odpowiada: - Dobrze... bark już mnie nie boli... - jego słowa i kaszel odchodzą w niepamięć, kiedy do kuchni wchodzi mały Mclaggen i oznajmia, że ciasto idzie do kosza. Trudno się było nie uśmiechnąć lekko na widok tego, a Evan jednocześnie zrozumiał w końcu co miało to znaczyć. Był w szoku to mało powiedziane. On wprost nie wiedział jak to możliwe, że jego zona sama z siebie postanowiła zrobić ciasto. Dlatego nie spytał po raz kolejny jak do tego doszło, że z ciasta zrobił się węgiel, tylko... uśmiechnął się i wziął małego Johnnego na ręce.
- Chodź tu mistrzu - i jak już go złapał to odwraca się do żonki. - Czy mama mówiła ci z jakiej okazji to ciasto? - ale Johnny nie wiedział, więc Andrea sama musiała ujawnić z jakiego powodu ją tak wzięło na okazywanie uczuć. A może o czymś nie pamiętał? rocznica ślubu, urodziny? A może rocznica pierwszej randki... nie, tej rocznicy Andrea nigdy nie chciała obchodzić.
Malkin jasna sprawa uznała, że zamiast się przyznać, to zmieni temat, to też było tak bardzo w jej stylu.
- Może zamiast słuchać plotek, to być czasami się przyjrzała jak się używa piekarnika? Mógłbym być wtedy bardziej spokojny o to, czy nie spalisz nam domu przypadkiem pod moją nieobecność - Evan uniósł brew, wcale nie dając jej za wygraną. Dopiero co pomalował z nudów ściany w przedpokoju, a teraz od tej sadzy chyba będzie musiał wymyć całą kuchnię!
Evan McLaggen
Evan McLaggen
Zawód : ex obrońca Zjednoczonych
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
narcyz sie nazywam
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
https://64.media.tumblr.com/e65402481f245508ee7e592436895585/tumblr_pbibj2qJE61u4ypbyo1_400.gifv
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9121-evan-mclaggen#275017 https://www.morsmordre.net/t9524-listy-do-evana#289662 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f180-dorset-weymouth-bond-street-14
kuchnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach