Sypialnia Rigela
Strona 2 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Sypialnia Rigela
Sypialnia Rigela znajduje się na czwartym piętrze, na poddaszu. Pokój jest przytulny, pełen książek, obrazów, przedstawiających odległe krainy, różnorakich orientalnych bibelotów i roślin. Przy oknie na rzeźbionym niskim stoliku stoi misternie wykonana fajka wodna w otoczeniu kolorowych grubych poduszek do siedzenia. Główne miejsce w pokoju zajmuje wielka drewniana szafa na ubrania, w której najmłodszy z braci trzyma wszystkie swoje ekstrawaganckie kreacje, a obok niej — duże, stare lustro w ciężkiej złotej ramie.
Jej zmysły w pierwszej chwili wydawały się dość sprzeczne – z jednej strony, biała mgiełka wydawała się wystarczająco rozproszona, tak jak na londyńskiej ulicy, z drugiej, ciepło sprawiało, że zdecydowanie nie była na zewnątrz i mogła potwierdzić, że nie było to dzięki ciepłemu ubraniu, które przyjęła od pani Baudelare, oraz ciepłych skarpet które miała dzięki uprzejmości pana Moore’a. Skoro jednak tym bardziej nie wiedziała, czemu znajdowała się w tym miejscu, zastanawiała się, czy powinna się tym bardziej oglądać przez swoje ramię, czy jednak wręcz przeciwnie, może to być sygnał bezpieczeństwa. Albo i nie, bo w momencie gdy mężczyzna podskoczył na jej widok, niemal odruchowo chowając wszystko, co trzymał w dłoniach, ona sama skoczyła gdzieś pomiędzy meble, starając się mieć przynajmniej jedną rzecz pomiędzy sobą a nieznajomym. Chociaż nie było to wybitnym świadectwem jej odwagi, mimo wszystko wolała wyjść z tego cała i zdrowa niż w zaciekawieniu wypychać się przed szereg.
Mimo to, mężczyzna naprzeciwko niej wydawał się całkiem uprzejmy jak na sytuację, w której się znalazł. Nie mogła przez to narzekać, bo mogła trafić na o wiele gorszych ludzi w tej okolicy, znaczy zasadniczo w każdej okolicy, bo nie wiedziała nawet, gdzie jest, a mimo tego, że wszyscy do tej pory, których napotkała podczas czkawki, nie wydawali się zrobić jej krzywdy, to wiedziała, że świat uprzejmy nie był aby wybaczać takie pomyłki. Gdyby czknęła się tak do kogoś, kto jednak chciałby zrobić jej krzywdę…bała się, co mogłoby wtedy ją spotkać. Mimo to, odchrząknęła lekko, wysuwając się zza komody za którą wcześniej niemal skoczyła.
- Dobry wieczór, jeszcze raz naprawdę przepraszam, nie chciała w niczym przeszkadzać. Na całe szczęście, wszystko w porządku. – Nie obtarła sobie nic, nie uderzyła się o nic głową. Cóż, można było powiedzieć, że to też było produktem szczęścia, zwłaszcza, że mogła skończyć z poważną raną tuż po opuszczeniu miejsca uzdrowicielka.
- Nie…nie trzeba, dziękuje. – Nie wiedziała, czy mieszkał sam i czy pozostali mieszkańcy nie zwrócą uwagi na późne robienie herbaty, ale chyba nie było sensu niepokoić nikogo. Spojrzała jeszcze po pomieszczeniu, wskazując jakiś dyskretny kąt, w którym mogłaby się skulić i nawet nie byłoby jej widać.
- Mogę posiedzieć tam i nikomu nie przeszkadzać… - I niemal od razu, gdy zadała to pytanie, jej spojrzenie powędrowało w stronę ukrytego wcześniej tomu, któremu nie zdążyła się przyjrzeć dokładniej poza zanotowaniem jego obecności. – Czy mogę zapytać, co pan czytał? – Lubiła książki, może on też?
Mimo to, mężczyzna naprzeciwko niej wydawał się całkiem uprzejmy jak na sytuację, w której się znalazł. Nie mogła przez to narzekać, bo mogła trafić na o wiele gorszych ludzi w tej okolicy, znaczy zasadniczo w każdej okolicy, bo nie wiedziała nawet, gdzie jest, a mimo tego, że wszyscy do tej pory, których napotkała podczas czkawki, nie wydawali się zrobić jej krzywdy, to wiedziała, że świat uprzejmy nie był aby wybaczać takie pomyłki. Gdyby czknęła się tak do kogoś, kto jednak chciałby zrobić jej krzywdę…bała się, co mogłoby wtedy ją spotkać. Mimo to, odchrząknęła lekko, wysuwając się zza komody za którą wcześniej niemal skoczyła.
- Dobry wieczór, jeszcze raz naprawdę przepraszam, nie chciała w niczym przeszkadzać. Na całe szczęście, wszystko w porządku. – Nie obtarła sobie nic, nie uderzyła się o nic głową. Cóż, można było powiedzieć, że to też było produktem szczęścia, zwłaszcza, że mogła skończyć z poważną raną tuż po opuszczeniu miejsca uzdrowicielka.
- Nie…nie trzeba, dziękuje. – Nie wiedziała, czy mieszkał sam i czy pozostali mieszkańcy nie zwrócą uwagi na późne robienie herbaty, ale chyba nie było sensu niepokoić nikogo. Spojrzała jeszcze po pomieszczeniu, wskazując jakiś dyskretny kąt, w którym mogłaby się skulić i nawet nie byłoby jej widać.
- Mogę posiedzieć tam i nikomu nie przeszkadzać… - I niemal od razu, gdy zadała to pytanie, jej spojrzenie powędrowało w stronę ukrytego wcześniej tomu, któremu nie zdążyła się przyjrzeć dokładniej poza zanotowaniem jego obecności. – Czy mogę zapytać, co pan czytał? – Lubiła książki, może on też?
Only those who are capable of silliness can be called truly intelligent.
Rigel podchodził do obowiązków gospodarza bardzo poważnie. Jego matka zawsze mu powtarzała, że zasady gościnności są święte i nienaruszalne, dlatego należało każdego gościa przywitać w odpowiedni sposób, zapewniając mu to, czego potrzebuje. Ta lekcja bardzo dobrze łączyła się ze zdrową, nie taką jak u Weasleów, hojnością, jaką pielęgnowano rodzinie Blacków.
-Proszę się niczego nie obawiać. W moim domu nie spadnie Panience włos z głowy - zapewnił niespodziewanego gościa, widząc, że ta wyraźnie rozgląda się, szukając miejsca, gdzie mogłaby się ukryć. Wielu na miejscu Blacka pewnie cieszyłaby się, że wzbudza respekt i strach, ale dla Rigela było to bardzo bolesne. Przecież nigdy nikomu nic nie zrobił, nie skrzywdził.
-Nie mogę też pozwolić, żeby wróciła Panienka do domu z jakimś paskudnym katarem. - To powiedziawszy, pociągnął za gruby jedwabny sznurek, zakończony frędzlami, znajdujący się tuż przy łóżku. Był to wygodny sposób komunikacji z kuchnią, który sprawiał, że na dole rozbrzmiewał dzwonek, informujący służbę, że jeden z domowników czegoś potrzebował.
Nie minęła nawet sekunda, kiedy z głuchym trzaskiem w pokoju pojawił się skrzat domowy o bardzo długich uszach i wielkich szaro-niebieskich ślepiach.
-W czym Marudek może służyć, sir? - Skrzat pokłonił się, zamiatając uszami kolorowy, puchaty dywan.
-Przynieś mi kwiatową herbatę i dwie filiżanki. - Czarodziej zwrócił się do niego, powoli podnosząc się z łóżka. - Mogą być te z zielonego zestawu.
W odpowiedzi skrzat ponownie się skłonił, po czym zniknął.
-Jeśli Panienka chce, to możemy usiąść tam. - Wskazał skinieniem głowy na kącik z niskim, małym stolikiem, otoczony różnokolorowymi poduszkami wszelakich rozmiarów i kształtów. - A książka…
Urwał, próbując dobrać odpowiednie słowa, żeby nie wyjść na skończonego kretyna.
-Próbuję znaleźć idealny prezent dla mojej przyjaciółki i… - potarł kark. Może pożyczenie lektury sprawi, że dziewczyna nie będzie czuła się aż tak niekomfortowo? Prawdopodobnie, gdyby sam znalazł się w podobnej sytuacji, również nie chciałby sprawiać gospodarzom żadnego problemu.
Ostatecznie wsunął rękę pod poduszkę i wyciągnął nieduży tomik, oprawiony w twardą, ciemnoszarą oprawę, by następnie podać go brunetce.
-Fabuła jest dość prosta, ale autorce wybitnie udało się samymi opisami przyrody przekazać atmosferę i emocje. Proszę tylko spojrzeć na początek piątego rozdziału! Genialne!
-Proszę się niczego nie obawiać. W moim domu nie spadnie Panience włos z głowy - zapewnił niespodziewanego gościa, widząc, że ta wyraźnie rozgląda się, szukając miejsca, gdzie mogłaby się ukryć. Wielu na miejscu Blacka pewnie cieszyłaby się, że wzbudza respekt i strach, ale dla Rigela było to bardzo bolesne. Przecież nigdy nikomu nic nie zrobił, nie skrzywdził.
-Nie mogę też pozwolić, żeby wróciła Panienka do domu z jakimś paskudnym katarem. - To powiedziawszy, pociągnął za gruby jedwabny sznurek, zakończony frędzlami, znajdujący się tuż przy łóżku. Był to wygodny sposób komunikacji z kuchnią, który sprawiał, że na dole rozbrzmiewał dzwonek, informujący służbę, że jeden z domowników czegoś potrzebował.
Nie minęła nawet sekunda, kiedy z głuchym trzaskiem w pokoju pojawił się skrzat domowy o bardzo długich uszach i wielkich szaro-niebieskich ślepiach.
-W czym Marudek może służyć, sir? - Skrzat pokłonił się, zamiatając uszami kolorowy, puchaty dywan.
-Przynieś mi kwiatową herbatę i dwie filiżanki. - Czarodziej zwrócił się do niego, powoli podnosząc się z łóżka. - Mogą być te z zielonego zestawu.
W odpowiedzi skrzat ponownie się skłonił, po czym zniknął.
-Jeśli Panienka chce, to możemy usiąść tam. - Wskazał skinieniem głowy na kącik z niskim, małym stolikiem, otoczony różnokolorowymi poduszkami wszelakich rozmiarów i kształtów. - A książka…
Urwał, próbując dobrać odpowiednie słowa, żeby nie wyjść na skończonego kretyna.
-Próbuję znaleźć idealny prezent dla mojej przyjaciółki i… - potarł kark. Może pożyczenie lektury sprawi, że dziewczyna nie będzie czuła się aż tak niekomfortowo? Prawdopodobnie, gdyby sam znalazł się w podobnej sytuacji, również nie chciałby sprawiać gospodarzom żadnego problemu.
Ostatecznie wsunął rękę pod poduszkę i wyciągnął nieduży tomik, oprawiony w twardą, ciemnoszarą oprawę, by następnie podać go brunetce.
-Fabuła jest dość prosta, ale autorce wybitnie udało się samymi opisami przyrody przekazać atmosferę i emocje. Proszę tylko spojrzeć na początek piątego rozdziału! Genialne!
HOW MUCH CAN YOU TAKE BEFORE YOU SNAP?
Rigel Black
Zawód : Stażysta w Departamencie Tajemnic, naukowiec
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
Wszystko to co mam, to ta nadzieja, że życie mnie poskleja
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Wilkołak
Nieaktywni
Strona 2 z 2 • 1, 2
Sypialnia Rigela
Szybka odpowiedź