Wydarzenia


Ekipa forum
Norwegia, 2 - 18 listopad '57
AutorWiadomość
Norwegia, 2 - 18 listopad '57 [odnośnik]25.02.21 11:13
Norwegia
Świat wyszedł z formy I mnie go trzeba wracać do normy!
2 XI - 18 XI Tatiana Dolohov & Calder Borgin na wyjeździe służbowo-relaksacyjnym


 opłacone + opłacone


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Norwegia, 2 - 18 listopad '57 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Norwegia, 2 - 18 listopad '57 [odnośnik]25.02.21 12:12
W końcu mogła odetchnąć.
W końcu zimne, świeże, nienaznaczone angielskim zepsuciem powietrze wpłynęło w usta, spłynęło krtanią i zbawiennie osiadło w płucach, nakazując mimowolne uniesienie kącików ust. Wraz z każdą kolejną godziną uśmiech jedynie się pogłębiał; bynajmniej niewywołany sentymentem czy głupiutkimi wspominkami, a zwyczajną potrzebą oddechu. Było go tu wystarczająco – zaśnieżone miasteczka, mijane wzniesienia skalne naznaczone śnieżnym puchem, oblodzone chodniki, finalnie większe filie mieszkalnych połączeń i wysokich budynków – Norwegia miała w sobie tlen. Czerpała z niej pełnymi garściami, być może nieodpowiednio pozwalając ich głównemu celowi podróży osiąść gdzieś na poboczu świadomości, zagrzać miejsce między chęcią dotknięcia dłonią śniegu, wypicia lokalnego napitku i wypowiedzenia słów w tak długo nieużywanym języku.
Mogła traktować ich wyjazd niemalże jak wakacje.
I prawdę mówiąc to robiła, i wtedy gdy wybierała elegancką sukienkę, i w momencie, kiedy wybrali spacer przez centrum, i wtedy kiedy rozglądała się wokół z wyraźnym zadowoleniem, choć mijane krajobrazy nie powinny jej interesować, skoro przyjechali tu z jasno określonym zadaniem.
– Może powinniśmy tu przyjeżdżać na ferie? – mruknęła, zerkając kątem oka na swojego towarzysza, kiedy stukot stawianych kroków zniknął gdzieś za nimi, a oni sami przeszli w kolejny zakręt oświetlonych uliczek, nad którymi leniwie zapadał zmrok. Mogliby urządzić sobie nawet wyprawę w wysokich śniegach, wejść na jakiś szczyt, znaleźć psi zaprzęg czy pływać w na wpół zamarzniętym jeziorze; urlop wydawał się jednak czymś niesamowicie abstrakcyjnym w aktualnych czasach, a mimo to Dolohov potrafiła wyobrazić sobie to wszystko niebywale szybko.
– Miło jest odetchnąć świeżym powietrzem, takim bez szlamu i londyńskiego smrodu – mruknęła bardziej do samej siebie, niż jego. Miło patrzeć na ulice naznaczone innymi twarzami, nie widzieć łypiących z ruchomych plakatów mord. Jakże szczęśliwi musieli być, nie biorąc w tym wszystkim udziału.
Do czasu – to oni mieli przecież wszystko zmienić. Pobudzić, ruszyć, naprawić. Czarodziejska rasa nie mogła umywać rąk i odwracać się od nieuniknionego. Nawet ta norweska, afrykańska, chińska czy dryfująca w pieprzonym kosmosie – Czarny Pan potrzebował ich wszystkich.
A ona dziwnym trafem zdecydowała się przyłożyć do tego rękę.
– Miałam okazję go poznać? – wakacyjne plany uleciały w eter, beztroskie wyobrażenia zniknęły, rozglądanie się po okolicy z ciekawością nie było ważne; przeszła do sedna sprawy. Może go widziała, może on widział ją, może widział jej ojca – zabawnym trafem w takich sytuacjach świat lubił kurczyć się do niemalże mikroskopijnych rozmiarów.
Długa, lśniąca za sprawą magii suknia musnęła oblodzone schodki, gdy wspinali się w górę kamienicy; starej, zniszczonej – moment później iluzja zniknęła, a zaniedbany budynek zmienił się we wzniosłą budowlę. Wchodząc do środka, mijając odźwiernego i ochroniarza po norwesku, Dolohov posłała Calderowi krótkie spojrzenie aprobaty; nikt o nic nie pytał, nikt ich nie zatrzymywał, a to oszczędzało wiele czasu.
Zsunięty z ramion płaszcz zniknął gdzieś w dłoniach służby; hol z wysokim żyrandolem odgradzał ich od głównej sali, magiczne światło odbijało się błyskiem w biżuterii na kobiecym nadgarstku, kiedy przystanęła na moment i uniosła dłoń. Ta zawędrowała do kołnierzyka męskiej koszuli, uśmiech zatańczył na wargach, kiedy skrzyżowała ich spojrzenie i poprawiła skrawek materiału.
– Ładnie wyglądasz – skwitowała, niecodziennie, odrobinę rozbawiona, ale w tym wszystkim zwyczajnie zadowolona. Być może przekonana o tym, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Tatiana Dolohov
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8945-tatiana-dolohov#267430 https://www.morsmordre.net/t8948-ivan#267594 https://www.morsmordre.net/f312-smiertelny-nokturn-9 https://www.morsmordre.net/t9019-skrytka-bankowa-2104#271324 https://www.morsmordre.net/t8959-t-dolohov#267756
Norwegia, 2 - 18 listopad '57
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach