Wydarzenia


Ekipa forum
Pokój na piętrze
AutorWiadomość
Pokój na piętrze [odnośnik]25.02.21 13:36
First topic message reminder :


Pokój na piętrze

Dzienny pokój na piętrze kamienicy, jeden z najlepiej zachowanych w budynku, utrzymany we względnej czystości i pozbawiony stosów niepotrzebnych rzeczy czy gromadzonych rupieci. Jedyne pomieszczenie z tak dużą ilością okien, które z uwagi na nokturnowe włości i tak rzadko kiedy przepuszcza większą ilość światła.
Znajdują się tu dwie kanapy, nieduży stolik, regał z książkami, półeczka i kilka usychających kwiatów usadowionych w dużych donicach.
Tatiana Dolohov
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8945-tatiana-dolohov#267430 https://www.morsmordre.net/t8948-ivan#267594 https://www.morsmordre.net/f312-smiertelny-nokturn-9 https://www.morsmordre.net/t9019-skrytka-bankowa-2104#271324 https://www.morsmordre.net/t8959-t-dolohov#267756

Re: Pokój na piętrze [odnośnik]24.05.24 20:09
Krótkie, jasne rzęsy niewinnie zatrzepotały w niemym, teatralnym zdziwieniu. Ja? Patrzeć? Już przechylona głowa ani drgnęła, podobnie jak zastygłe w bezruchu rysy twarzy o wręcz absurdalnie śmiertelnie poważnym wyrazie. Jedynie wzrok posłusznie zaprzestał dokładnego taksowania sylwetki Tatiany, zatrzymał się na wysokości jej zmęczonych, lecz żywych, wciąż żywych oczu.
To ty pierwsza zagapiłaś się niczym sroka w gnat. — Ciche ni to prychnięcie, ni to fuknięcie rozbawienia wyrwało się Gudrun, wieńcząc i burząc pozorowaną powagę prędkiej odpowiedzi. Ciekawski, nerwowy błysk w oku delikatnie przyblakł, chwilowo obłaskawiony. Ruchy Dolohov wydawały się ociężałe, kreacja prostsza niż przed kiedyś zazwyczaj, a ułożenie pojedynczych ciemnobrązowych kosmyków nie zamierzone, lecz czy Gudrun powinna się była temu dziwić? W końcu naszła Tatianę niespodziewanie, w domu, o tej dziwnej porze, gdy portowe szczury i co lepiej ustatkowani sklepikarze już wrócili z pracy, ale jeszcze nie ruszyli do pokątnie skrytych, obskurnych barów. Gdy ciszę zatęchłych ulic przerywało jedynie ujadania kundli. Czego właściwie oczekiwała? Tatiany odprawionej niczym szczur na otwarcie kanału? Jeszcze żywszej? Przecież była żywa. Była sobą. Spod ciężkich powiek iskrzyła znajoma werwa, spomiędzy wersów skapywały kolejne swojskie złośliwostki, usta wykrzywiały się w znajomym grymasie. Skryte w załomach szyi namiastki spięcia zelżały, ramiona Gudrun nieznacznie opadły, opuściły ostatnią gardę.
Jeszcze z ciasteczkami w zestawie. — Brwi niespiesznie powróciły do swojej domyślnej pozycji. Cień uśmiechu zatańczył w kąciku ust. Zupełnie jakby wyrażenie emocji na więcej niż jeden sposób było ponad możliwości bladej maski służącej Borgin za twarz. — Czyli dobrze osądziłam — ciszej dodała, kontynuując już raz zaczęte przekomarzanki. Z nieznacznie zadartą brodą, skrzyżowanymi rękoma i oparta o ścianę, w tym momencie przywodziła na myśl raczej zadziorną nastolatkę niż powoli zbliżającą się do staropanieńskiego wieku kobietę. Wyszczekaną małolatę, którą nigdy ani w Durmstrangu, ani w rodzinnym domu nie była.
Hmm… — mruknęła, przymrużywszy oczy. Obleczona skórą widłowęża dłoń instynktownie sięgała ku różdżce. Gudrun jednak prędko skorygowała swój pierwszy odruch, nieśpiesznie kładąc otwartą dłoń na spódnicy, w której połach cierpliwie czekało tamaryszkowe drewno. Żadnego oszukiwania. Czyżbyś nie miała na sobie różdżki, że tak nieśpieszno Ci do niespodzianek? Chochlicza iskierka błysnęła w błękitnym oku, prędko jednak przygasła, stłumiona przez wspomnienia ostatnich niespodzianek, które zaserwował im świat. — Możemy zacząć od ploteczek — delikatnie wzruszyła ramionami, kątem oka próbując dostrzec czy Tatiana ma przy sobie różdżkę. Czy miałaby się czym bronić, gdyby otwarła drzwi komu innemu? Gudrun zacisnęła minimalnie szczękę. Co cię to właściwie obchodzi?choć uczciwie uprzedzamPrzecież umie się bronić, jest dorosła.że moje anegdoty najpewniej nie dorównują Nie muszę się o nią martwić.zasłyszanym przez ciebie historiom do pięt. Nie o nią.
Powoli się odsunęła, pozwalając Tatianie się wyprzedzić i wskazać drogę ku salonowi. Już za nią zacisnęła palce na skroniach, odganiając natrętne myśli.
W końcu — wciąż kontynuowała po norwesku, sukcesywnie rozpraszając samą siebie. — po rozbiciu którychś z twoich drogocennych wazonów, nie pozbawisz mnie już wypitej kofeiny. — Spróbowała wskrzesić chochliczy błysk w oku, ten jednak ledwo się tlił. Musiała wystarczyć lekko zadarta broda i uniesiony kącik ust, kontra do monotonnej, chłodnej barwy głosu i zarazem niemy komunikat. Tylko się droczę. Jak zawsze.
Gudrun Borgin
Gudrun Borgin
Zawód : łamaczka klątw
Wiek : 23
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Umysł będzie swoją ostatnią przeszkodą
OPCM : 24 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3 +3
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11766-gudrun-laerke-borgin#364882 https://www.morsmordre.net/t11825-huginn#365040 https://www.morsmordre.net/t12386-gudrun-laerke-borgin#381258 https://www.morsmordre.net/t11870-skrytka-bankowa-nr-2550#366769 https://www.morsmordre.net/t11826-gudrun-l-borgin
Re: Pokój na piętrze [odnośnik]20.06.24 15:00
Mogła pojawić się tutaj, bo dotarły do niej słowa kogoś lub sama przeczytała pragmatyczny nekrolog o zatopionym statku? Wątpliwe.
Powód, który padł z ust Borgin wydawał się dużo bardziej prawdopodobny, mówił o cukru i nudzie, samotności i znużeniu — żaden z wyroków nie padł z ust Tatiany, nie musiał, by ostatecznie wpuścić Gudrun do wnętrza kamienicy i mimo marudnego grymasu zamknąć za nią drzwi, gotowa na bycie gościnią w wydaniu absolutnie paskudnym.
Była żywa; jeszcze, na szczęście, nieszczęście, przypadkiem lub wręcz przeciwnie — liczył się tylko fakt i możliwość zaproszenia jej do środka, dlatego też pozostawiła bez komentarza jej ostatnie docinki w scenerii framugi, przechodząc do wnętrza korytarza, przez zagracony salon, aż w końcu kroki skierowały się na klatkę schodową.
Mam więcej miejsca na górze — a stoliki nie są pokryte warstwą kurzą i stosami dokumentów; odnalezienie się w księgach rachunkowych, rozliczeniach i domniemanych testamentach nie należało do zadań najłatwiejszych, ni specjalnie rozrywkowych, ale to Dolohov urwała charakterystycznym gestem dłoni, kierując się w okolice schodów prowadzących na piętro.
Stłuczone po drodze wazony i złamane nogi mebli szybko mogły naprawić leniwym zaklęciem, ale Tatiana nie byłaby sobą, gdyby w porę ugryzła się w malkotencki język; tym razem wydawał się wręcz niecodziennie przesiąknięty zrezygnowaniem — panna Borgin miała po prostu pecha.
Kawa, ciastka, czy gdzieś chodzą plotki, że wkupiłam się w łaski jakiegoś lorda? i kurwię się za luksusowe dostawy bakalii i różanej herbaty? Wzrok posłany blondwłosej towarzyszce przez ramię zdradzał jednak typowe dla Dolohov prawie—rozbawienie, a kiedy dotarły na pierwsze piętro, później do niedużego saloniku, rzeczywiście skierowała krok i uwagę w stronę kredensu, w którym powinno być coś, co przypominało kawę.
Siadaj. Może nawet los się do ciebie uśmiechnie i znajdę suchary. Albo herbatniki, to dopiero uczta, hm? — podbródek wskazał Gudrun miejsce na dość eleganckim jak na nastawienie gospodyni szezlongu, Tatiana zerknęła w tym czasie do szafki, pozwalając, by uśmiech kładący się na ustach powoli się rozciągnął.
Daj spokój, czymże są skandale brytyjskiej śmietanki w porównaniu z bójką pod Mantykorą? — mruknęła, a śmiech zadźwięczał krótko. Czym były przyjątka w obliczu trwającej wojny, czym zdrady możnych tego półświatka wobec tragedii, które zbierały coraz bardziej krwawe żniwo?
Machnięcie różdżki wyposażyło porcelanowe filiżanki w gorącą wodę, w kredensie odnalazło się nawet małe, metalowe pudełko herbatników z cukrem.
To twój szczęśliwy dzień, panno Borgin czym chata bogata w wykonaniu nadąsanej Dolohov spoczęło na niskim stoliku, Tatiana zaś opadła na fotel nieopodal leżanki zajmowanej przez Gudrun.
Tatiana Dolohov
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8945-tatiana-dolohov#267430 https://www.morsmordre.net/t8948-ivan#267594 https://www.morsmordre.net/f312-smiertelny-nokturn-9 https://www.morsmordre.net/t9019-skrytka-bankowa-2104#271324 https://www.morsmordre.net/t8959-t-dolohov#267756
Re: Pokój na piętrze [odnośnik]21.06.24 22:21
Podążała za Tatianą krok w krok. Wpółświadomie nasłuchiwała cichych pojękiwań parkietu, stawiała pewniejsze kroki, by poczuć pod cienką podeszwą trzewika miękkość zakurzonego dywanu. Nie przypominała sobie ostatniego razu, gdy tu była. Strzępki widoków, które mignęły jej w szparze uchylonych drzwi oraz rzucane między kolejnymi rozbłyskami zaklęć opisy szarej codzienności były zbyt skąpe, by mogła na ich podstawie wytyczyć w myślach dokładną mapę tego mieszkania. Poruszała się więc po nim tak jak po każdym nieznanym terytorium. Pewnie, lecz niespiesznie, tak by mieć czas spamiętać każdy kąt i w przyszłości bez większych trudności odsiać jakiekolwiek wybijające się z tła omamy wzrokowe aberracje. I by zarazem przez zbędny pośpiech nie przeoczyć i nie naruszyć cienkich granic ich znajomość, w których obrębie mogły beztrosko krzyżować różdżki, słownie się podszczypywać i po prostu być jakby nigdy nic. Rozgrywać własny teatrzyk, z dala od wścibskich oczu salonowych plotkar, kaprawych spojrzeń nokturnowskich oprychów i szczerbatych uśmiechów walących się budynków.
Dyskretnie wzięła głębszy wdech. Wszechobecne drobinki kurzu delikatnie zakręciły jej w nosie, jednak zmrużywszy oczy, wstrzymała kichnięcie. Podniosła głowę. Wypełnione po brzegi ciemne regały oraz ciężkie, pokryte cienkim kożuchem pajęczyn kredensy zdawały się na swój sposób swojskie. Zupełnie jakby na prędko mijany salon był w istocie jakimś zapomnianym zapleczem Borgin&Burke. Powiodła łagodnym spojrzeniem po stosach papierzysk i połamanych meblach. W Durmstrangu zapewne by padła na zawał, zobaczywszy dormitorium wypełnione choćby ułamkiem tutejszego bałaganu, lecz teraz… delikatnie musnęła kolejny mijany stos dokumentów. Nieporównanie mniej zakurzony niż pozostałe eksponaty. Podniosła czystą rękawiczkę na wysokość wzroku, zerknęła na blat.
Siarczysty, nie, właśnie nie siarczysty, a zrezygnowany wyraz niezadowolenia Dolohov szybko jednak przechwycił uwagę Gudrun. Zamrugała. Nieznacznie przyspieszyła, by zrównać się z przyjaciółką koleżanką znajomą na schodach. — Widzę, że ktoś mnie uprzedził — cichutko prychnęła, trącając po drodze jeden z rozbitych wazonów. — Czy w ramach odpłaty za ciepły napitek oraz znośną strawę życzysz sobie, bym postawiła na nogi kilka twych nieznośnych sprzętów? Bądź byśmy się z nimi posiłowały w ramach rozgrzewki? — zasugerowała swym zwyczajowym monotonnym tonem, równocześnie jednak przyjacielsko szturchając Tatianę ramieniem. Kilka Reparo nie powinno im zaszkodzić.
W moimniesitniejącym - w imię dalszej rozmowy Gudrun zgrabnie przemilczała ten fakt — towarzystwie jedynie te co zawsze — Wzruszyła ramionami, podchwytując szaroniebieskie spojrzenie Tatiany. Niewielkie zmarszczki w kącikach oczu pogłębiły się, w niemym, niesięgającym ust uśmiechu. — że szczwany z ciebie lis co umie sobie dogodzić. — Jakby na potwierdzenie własnych słów miękko opadła na leżankę. Przymknęła powieki. Zadarła głowę, ostrożnie opierając się o miękkie obicie. Chyba jeszcze nigdy nie spotkała się z pomieszczeniem tak stosunkowo - jak na standardy Nokturnu i późnej pory - jasnym. A może to po prostu zmęczony całodniową pracą w podziemiach sklepu wzrok płatał jej figle.
Hm… — leniwie odmruknęła na wieść o herbatnikach. Czuła jak starannie ignorowane i spychane na krańce świadomości zmęczenie - ostatnimi dniami, tygodniami, ostatnim, felernym miesiącem - powoli dopominało się o swoje. Napierało ze wszystkich stron, wyczuwając tę krótką chwilę rozluźnienia, tę okazję na złamanie szyków. Zacisnęła szczękę. Rozluźniła, usłyszawszy dźwięczny, choć krótki śmiech Tatiany. — Oby i następny takim pozostał. — Powoli rozwarła powieki, z trudem powstrzymując znużenie przed prześlizgnięciem się między zwyczajowymi, chłodnymi tonami własnego głosu.
To jak? — Ściśle objęła filiżankę dłońmi. Materiał rękawiczek odrobinę ślizgał się po porcelanie, równocześnie jednak przyjemnie się nagrzewając. Niezbyt elegancko uniosła napar niczym kufel piwa, którego nie pijała. — Za spokój? Za ciszę?Za zapomnienie, za chwilę spragnionego spoczynku?Czy za kolejne wyzwania?Za pęd, za chwytanie okazji bez względu na wszystko?
Przechyliła głowę. — Czego sobie życzysz Dolohov? — szeptem dodała.
Gudrun Borgin
Gudrun Borgin
Zawód : łamaczka klątw
Wiek : 23
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Umysł będzie swoją ostatnią przeszkodą
OPCM : 24 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3 +3
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11766-gudrun-laerke-borgin#364882 https://www.morsmordre.net/t11825-huginn#365040 https://www.morsmordre.net/t12386-gudrun-laerke-borgin#381258 https://www.morsmordre.net/t11870-skrytka-bankowa-nr-2550#366769 https://www.morsmordre.net/t11826-gudrun-l-borgin
Re: Pokój na piętrze [odnośnik]12.08.24 14:06
Skrzypiący parkiet odmierzał czas dzielący je od ostatniego spotkania — miesiąc? Pół roku? Rok? Szczęśliwi czasu nie liczą, więc fakt, że żadna z nich nie potrafiłaby dokładnie określić dnia był czystym dziełem przypadku i postępującego procesu starzenia; na dokładkę odpowiednia ilość stresu i wojna, której żadna z nich nie chciała, każda musiała nauczyć się wykorzystywać.
Drzwiczki niedużej szafki mruknęły cicho, chwilę później w dłoniach Dolohov pojawiły się ciastka zamknięte w metalowym pudełeczku, na stoliku pod wpływem czaru wrzątek odnalazł drogę do tylko odrobinę uszczerbionej porcelany.
Co do wazonów — kilku stłuczonych, kilku lekko zarysowanych, któżby to liczył — Po prostu nie miałam czasu. Nie bywam tu często — kłamstwo o numerze pierwszym (czyżby?), niepotrzebne i rzucone z lekkością, bo dywagowanie o niechęci wysuwania nosa za framugę ciężkich drzwi nie było tematem, który chciała z Gudrun poruszać. Nikogo nie interesował, nikogo nie dotyczył, zamieść pod dywan było całkiem przyjemnie.
Leżanka przyjęła ciężar ciała, twarz panny Borgin ciężar spojrzenia; jedynie brew Tatiany pozostała w górze, niezmiennie pytająco skanując oblicze swojej niespodziewanej znajomej.
Przynajmniej tyle szczwany lis brzmiał przyjemnie, więc uśmiechnęła się nieco szerzej, choć nadal w niemrawej pozie — Gdyby ktoś mówił, że dorobiłam się zmarszczki albo pogubiłam moją życiową drogę — a mówili, choć Dolohov udawała, że nic a nic nie słyszy — Obraziłabym się śmiertelnie — za to, że mówią, czy za to, ze Gudrun to powtarza?
Nieistotne.
Zmielona kawa bąbelkując powoli opadała na dno, obrazek bliżej przypominający gęste, brązowe bajoro niźli przyjemnie ciepły napój z aksamitną pianką wyrósł na ładnym, o dziwo nie zakurzonym stoliczku; musiały zadowolić się tym co było — przynajmniej kopała mocno. Albo to też sobie wmówiła.
Gudrun objęła porcelanę z czymś, co mogłoby być zadowoleniem, więc Tatiana nie przestając się uśmiechać, wparła plecy o bok wyprofilowanego mebla.
Za spokój. Święty spokój — zawyrokowała, prędko kręcąc głową z nutą rozbawienia — Nie dolałam ani kropli likieru, spirytusu, wódki. Nic — szmer wspomnienia dawnej siebie został gdzieś w ciemnym kącie i nikt za nim nie tęsknił — To chyba nazywamy starością, moja droga — kawa na ładnym spodku, pokruszone ciastka w metalowej puszce; krótkie westchnięcie wydobywające się z krtani Dolohov dopełniło obrazka tworząc scenerię niemal z podręcznikowego obrazka.
Opowiedz mi jak się masz — prośba mogła kryć w sobie dziesiątki pytań i setki odpowiedzi; Borgin mogła wybrać którekolwiek z nich — Później popiszemy się tym twoim wybitnym Reparo. Jak na przykładne kobiety przystało.
Żadna z nich nigdy w to nie wierzyła.

Tatiana Dolohov
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8945-tatiana-dolohov#267430 https://www.morsmordre.net/t8948-ivan#267594 https://www.morsmordre.net/f312-smiertelny-nokturn-9 https://www.morsmordre.net/t9019-skrytka-bankowa-2104#271324 https://www.morsmordre.net/t8959-t-dolohov#267756
Re: Pokój na piętrze [odnośnik]20.08.24 14:14
A mimo to na ciebie trafiłam — mruknęła, z udawaną zadumą unosząc głowę. Od niechcenia oparła się o ścianę, tak by nie stracić równowagi przy lawirowaniu między piętrzącymi się na stopniach mniej czy bardziej rozpryskanymi wazonami oraz rozczłonkowanymi meblami. — Norny choć raz powstrzymały się przed wbiciem swego przeklętego wrzeciona w koła mej fortuny. — Mieszanie porządków czy to religijnych - w jednej sentencji ściskając tuż obok siebie wierzenia nordyckie i greckie - czy to społecznych - w intelektualne, chciałoby się rzec wyszukane, rozmowy wplatając podwórkową łacinę - przychodziło jej z łatwością. — Gdzież to balujesz całymi dniami? — przewrotnie spytała, próbując zepchnąć na krańce świadomości widok stosów świeżych dokumentów i nie zakurzonych szczątków porcelany.
Zamiast tego skupiła się na tu i teraz. Na kruchości trzymanego ciastka, aromacie kawy, miękkości kanapy i wpadającego przez okna światła. Była ciekawska, wręcz wścibska, lecz z biegiem lat nauczyła się przekierowywać ten głód wiedzy i nowych danych na klątwy oraz kolejne ciągi nieznanych run. Bliscy doceniali dyskrecję równie mocno co klienci. Czułe uszy Gudrun nie nasłuchiwały plotek, a szmerów wrogich kroków i trzasków niewerbalnych zaklęć. Znużona dopatrywaniem się wszędzie zwidów i fałszu unikała zbiegowisk, zwłaszcza tych składających się ze śmietanki towarzyskiej. Była głucha na niepokojące wieści o kolejnych zmarszczkach i pęknięciach w masce pozowanej damy. I po części chyba głuchą pragnęła pozostać.
Nie przeżyłyśmy jeszcze nawet ćwierćwiecza, a ty już chcesz nas w grobie kłaść — cichutko teatralnie westchnęła. Bezwolnie pozostawiła ciężką głowę na oparciu. Zmrużyła oczy, nieświadomie pogłębiając przyszłe kurze łapki. Zimne ognie zatliły się w źrenicy ni to w wyrazie melancholijnego rozbawienia, ni to w wyrazie dogasającego buntu przed dojmującym znużeniem. Pokręciła głową, pochylając się nad własną filiżanką. Z ciemnej, gęstej esencji spozierało na nią blade odbicie. Przywoływało wspomnienia drewnianych żołnierzyków tonących w smolistej, bulgoczącej mazi. Łypiące na nią wory pod oczami, umykające kosmyki włosów i ciężar własnych zmartwień cienkim całunem zasłaniał widma ciągnących się za Tatianą cieni. — Za spokój więc. Święty na tyle, na ile kaprawe, angielskie pomioty pozwolą — uniosła filiżankę, spoglądając na swą rozmówczynię i zaglądając w jej mętne błękitnoszare oczy. Ostrożnie wychyliła malutki łyczek. Rzeczywiście ani język, ani przełyk - nic nie zapiekło, ani nie zamrowiło. Nic prócz kłującej szpili niepokoju. Upiła większy łyk. Niepokój wżarł się głębiej w serce, lecz szybko przysłoniła go rozbawionym prychnięciem.
Tylko nie zachwalaj mego gospodarnego zacięcia zbyt głośno — przyjacielska groźba wybrzmiała przenikającym chłodem. — Jeszcze ludzie przemianują mnie na mamkę na starość — dodała trochę ciszej, na swój sposób próbując załagodzić ten lodowaty ton głosu.
Jak się mam… — W ciszy odstawiła kawę. Przymknęła oczy. — A jak się mam, fy faen, mieć? — ostatnie zmęczone nuty rozbawienia wybrzmiały. Słowa osiadły na języku z gorzko-słodkim posmakiem.
Ludzie pochowali się po norach — brzmiało to lepiej niż spłonęli strawieni przez pożary bądź szczeznęli zmiażdżeni przez kometę. Wolała narzekać niż żałować nieznajomych. Kałuża krwi mniej kuła w oczy, gdy traktowało się ją jak uciążliwą plamę. Lamenty za oknem nie rozdzierały serca, gdy brało się je jedynie za dystraktory od pracy. — Z kryjówek wychynęło się kilku nowych amatorów. — Przyroda nienawidziła pustki. W powstałe luki już wciskało się dziesięć nowych portowych szczurów i wygłodniałych sępów, lecz Gudrun na razie niespecjalnie się nimi przejmowała. Większość z nich zapewne wykruszy się po miesiącu, kilka starych wyg powróci, kilka rzeczywiście zostanie zastąpionych bądź zepchniętych na margines. — I kilku wyskokowych paranoików. — Nic dziwnego wymykająca się spod kontroli magia oraz zmasowane klęski żywiołowe stanowiły doskonałą pożywkę dla ludzkich lęków. — Mniej i bardziej dzianych. — Wzruszyła ramionami. W przypadkach tak nagłego zwielokrotnienia się klienteli raczej nie mogła liczyć na dalekosiężne współprace, lecz równocześnie nie mogła sobie pozwolić na przepuszczenie jakiegokolwiek choćby i marnego zlecenia. Delikatnie rozmasowała sobie skronie, upiła kolejny łyk drogocennej kawy. — Mój grafik pęka w szwach, a sakiewka wieje pustką. Ale jej zapełnienie to tylko kwestia czasu. Ogarnie się. — Od niechcenia machnęła ręką, po czym niechętnie uchyliła powieki. — A co tam u ciebie? — Czujnie łypnęła na swą rozmówczynię. — Nie osmoliłaś sobie żadnego ze swych futer, mam nadzieję?
Gudrun Borgin
Gudrun Borgin
Zawód : łamaczka klątw
Wiek : 23
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Umysł będzie swoją ostatnią przeszkodą
OPCM : 24 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 3 +3
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarodziej

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11766-gudrun-laerke-borgin#364882 https://www.morsmordre.net/t11825-huginn#365040 https://www.morsmordre.net/t12386-gudrun-laerke-borgin#381258 https://www.morsmordre.net/t11870-skrytka-bankowa-nr-2550#366769 https://www.morsmordre.net/t11826-gudrun-l-borgin
Re: Pokój na piętrze [odnośnik]16.09.24 14:22
Gudrun wspominała o Nornach, Tatiana jedynie uniosła kącik ust w górę i oszczędziła swojej towarzyszce zbędnych słów; los płatał figla nie od dzisiaj, przemykał im złośliwie między palcami, między pokojami, między kamienicami na Nokturnie, gdzie jedna mogła symbolizować spokój, druga śmierć — rozkruszony wojną Londyn wydawał jej się nagle miastem emocjonalnych kontrastów, które z każdym dniem traciły na jaskrawości.
Finalnie wszystko kończyło się w czymś ciemnym i gęstym; od parzonej kawy do zniechęconej porażki, wszystko było tylko odpowiednim kątem siedzenia i widzenia.
Ciężko znaleźć w okolicy miejsca jakkolwiek przypominające te do balowania — rzuciła z lekko drżącym przekąsem, kończąc jednak krótkim westchnieniem, kiedy ciało zajmowało miejsce na leżance — Nie powiem czy to dobrze, czy niedobrze — władza napominała o ciężkich czasach, lud skomlał o namiastkę normalności; Festiwal Lata drżał gdzieś z boku prawie zapomniany, a temperatura na zewnątrz spadała coraz bardziej, przypominając o nadchodzącej zimie — Wybacz. Z nadchodzącym ćwierćwieczem budzi się w człowieku uśpiony nihilizm. A może zawsze taka byłam? — niemal parząca tafla gęstej, czarnej kawy musnęła wyblakłą czerwień warg i wywołała drobny odruch cofnięcia; później filiżanka spoczęła na stołeczku, a ciastka nawet na moment nie zyskały ochłapów uwagi — Nie wiem, to ta pogoda, szaruga, albo po prostu dostaję tutaj do głowy — wybierz który scenariusz podoba ci się najbardziej — który wpisywał się w grymas na buźce, który wyjaśniał brak zaręczynowego pierścionka na palcu, który nieprzyjemnie drażnił ego przypominając o nieobecności Igora, który rozchodził się jakąś anormalną łuną niepokoju na jej plecach i nieustannie powtarzał o bezcelowości — jej przyszłości tutaj, przyszłości w tym położeniu, przyszłości Anglii czy też przyszłości w ogóle.
Na wzmiankę o angielskich pomiotach nie szczędziła iskry rozbawienia i prędko uniosła porcelanę w ślad za swoją poprzedniczką — Urok niezmiennie się ciebie trzyma.
I w tym uroku Gudrun miała rację — pracy nie ubywało, choć tą Dolohov nigdy sobie rąk nie brudziła, nie bezpośrednio. Sakiewki coraz częściej odsłaniały swoje dno, co z kolei irytowało ją okrutnie i raz po raz tworzyło nieprzyjemną gulę w gardle. Odpowiedzi nie nadchodziły, Karkaroff milczał, bezsensowność Londynu przytłaczała, a Nokturn był nadal tak samo zatęchły, brudny i coraz bardziej niebezpieczny. A ona wciąż się z niego nie wydostała.
Ogarnie się — powtórzyła za nią, choć jakby czujniej, przyglądając się pannie Borgin przez dłuższą chwilę — To nadal jest opłacalne? to; jej profesja ogólnikowo, cały pobyt tutaj, szukanie lepszego życia (a nawet własnego ja) na angielskiej obczyźnie — Zwłaszcza teraz? — dla niej nie było; z prostego faktu stracenia źródeł zapewniających środki do życia, nie z uwagi na nieprzyjazny, dynamicznie zmieniający się rynek — o ekonomii wiedziała wciąż niewiele.
Jak widać. Burdel, ale kawa i ciastka wciąż są. Mogło być gorzej, hm? — dryfowała przez moment na niepewności; jak wiele Gudrun wiedziała i mogła wiedzieć, jak daleko sięgały ich zaległości wspólnej rozmowy, która nigdy nie była przesadnie wylewna — czy wiedziała o Voldemorcie, o śmierci ojca i narzeczonego, o wolności, która nigdy wolnością nie była?
Skąd — rozbawienie pojawiło się na moment i równie prędko zniknęło — Prędzej wytnę sobie nerkę niż zniszczę albo sprzedam futro.

zt? :pwease:
Tatiana Dolohov
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8945-tatiana-dolohov#267430 https://www.morsmordre.net/t8948-ivan#267594 https://www.morsmordre.net/f312-smiertelny-nokturn-9 https://www.morsmordre.net/t9019-skrytka-bankowa-2104#271324 https://www.morsmordre.net/t8959-t-dolohov#267756

Strona 2 z 2 Previous  1, 2

Pokój na piętrze
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach