Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Northumberland
Wyspa Lindisfarne
Strona 2 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Wyspa Lindisfarne
Lindisfarne to wyspa pływowa u północno-wschodnich wybrzeży Anglii, w hrabstwie Northumberland. Ze stałym lądem połączona jest groblą komunikacyjną.
W 635 roku na Lindisfarne został założony klasztor ufundowany przez Aidana Longbottoma, który tym gestem okazał im swoją przychylność. Przeciwnicy gościnności wobec mugoli w roku 793 spalił klasztor i splądrowali go ze wszelkiego złota. Wszyscy mieszkańcy klasztoru zostali zamordowani, jest to jedna z mocniej odznaczających się objawów nietolerancji wobec mugoli, który został opisany w podręcznikach Historii Magii. Na miejscu tragedii postawiony został w IX wieku rzeźbiony kamień.
W 635 roku na Lindisfarne został założony klasztor ufundowany przez Aidana Longbottoma, który tym gestem okazał im swoją przychylność. Przeciwnicy gościnności wobec mugoli w roku 793 spalił klasztor i splądrowali go ze wszelkiego złota. Wszyscy mieszkańcy klasztoru zostali zamordowani, jest to jedna z mocniej odznaczających się objawów nietolerancji wobec mugoli, który został opisany w podręcznikach Historii Magii. Na miejscu tragedii postawiony został w IX wieku rzeźbiony kamień.
The member 'Gabriel Tonks' has done the following action : Rzut kością
'Zdarzenia' :
'Zdarzenia' :
W przeciwieństwie do Gabriela, Thalia rozwijała w sobie głęboko zakorzeniony pesymizm, który powoli przechodził w realizm – nie, aby w tej sytuacji była między tym jakaś wielka różnica. Jednak od małego była boleśnie świadoma swoich braków, przez co w tym momencie cała sytuacja na miejscu wydawała się…koszmarnie męcząca, aby nie powiedzieć gorzej. A żeby powiedzieć, to na dobrą sprawę zastanawiała się, czemu ktoś tu w ogóle jeszcze mieszkał i czemu nie zebrali manatków aby się wynieść. Może nie powinna się wypowiadać, skoro sama zrobiła dokładnie to samo jedenaście lat temu, wolała jednak widzieć swoich przyjaciół w jednym kawałku i zdrowych niż marnujących swoje siły i zdrowie na działania które były jedynie gaszeniem pożarów i nie zmieniały dla nich sytuacji w żaden sposób.
Nie mogła i nie zamierzała odmawiać, kiedy ją o to proszono, dlatego kiedy dostała od Gabriela informację, że powinna się zjawić, nie kwestionowała tego i po prostu wyruszyła. Pamiętała, że to nie pierwszy raz kiedy los pchnął ją na szkockie ziemie Longbottomów – być może to jakieś sekretne miejsce do spotykania się z rodziną Tonks? Nie zdziwiłaby się jakby nagle reszta wyskoczyła na nich zza krzaków. Chociaż po tym jak udało jej się oficjalnie poznać resztę rodzeństwa, podejrzewała, że raczej nikt by za Gabrielem nie chodził…oby, to by było dziwaczne.
- Mów tak dalej w tym dramatycznym tonie, to za dwadzieścia lat ci uwierzę. – Prychnęła niczym kot, odchylając się lekko kiedy postanowił szturchnąć ją w bok. Zupełnie nie rozumiała, czemu Blondi Junior nie przypadło do gustu – był blond jak Mike, ale że Blondi był starszym Tonksem, to Junior jak znalazł. No i uwielbiała go drażnić, wiedząc, że takie przekomarzanie się pomiędzy znajomymi było u niej na porządku dziennym.
Odrzuciła jednak przekomarzania się na rzecz poważnych spraw, o których właśnie słuchała. Nie wiedziała, czy Gabs chce sam przekazywać pluskwy czy jednak powinna to zrobić również ona, ale że nic nie dostała do rąk, postanowiła cierpliwie czekać na to, jak mu to będzie pasować.
- Czy mamy coś im powiedzieć, czy tylko wręczyć urządzenia? Gdyby się zepsuły a oni chcieli dalej słuchać, do kogo powinni się zwrócić po nowe? No i czy coś jeszcze powinniśmy zrobić, tak dodatkowo poza pluskwami? – Jak zwykle, gdy trzeba było skupić się na czymś na poważnie, potrafiła stanąć na wysokości zadania, chociaż obecnie rozważała bardziej, czy nie powinna wiedzieć czegoś jeszcze. Sama by poprosiła o taką pluskwę, ale radio ostatnimi czasy bardziej ją irytowało niż pomagało.
Najpierw wyczuła drżenie ziemi i chyba tylko ostatnie spotkanie z Reggiem pozwoliło jej szybko zidentyfikować, z czym mogą mieć do czynienia.
Kurwa, no ja pierdolę, ile można, do cholery….
Pociągnęła Gabriela bez słowa za murek, szybko ciągnąc go na ziemię i zakrywając własnym ciałem, aby w wypadku ataku nie przyjął pierwszego ciosu. Serce pogalopowało się jak zawsze w stresowych sytuacjach, a mimo otaczającego ich zimna zrobiło jej się gorąco. Zakryła własne usta dłonią aby nawet najmniejsze westchnienie nie zwróciło uwagi przechodzącego obok olbrzyma.
Nie mogła i nie zamierzała odmawiać, kiedy ją o to proszono, dlatego kiedy dostała od Gabriela informację, że powinna się zjawić, nie kwestionowała tego i po prostu wyruszyła. Pamiętała, że to nie pierwszy raz kiedy los pchnął ją na szkockie ziemie Longbottomów – być może to jakieś sekretne miejsce do spotykania się z rodziną Tonks? Nie zdziwiłaby się jakby nagle reszta wyskoczyła na nich zza krzaków. Chociaż po tym jak udało jej się oficjalnie poznać resztę rodzeństwa, podejrzewała, że raczej nikt by za Gabrielem nie chodził…oby, to by było dziwaczne.
- Mów tak dalej w tym dramatycznym tonie, to za dwadzieścia lat ci uwierzę. – Prychnęła niczym kot, odchylając się lekko kiedy postanowił szturchnąć ją w bok. Zupełnie nie rozumiała, czemu Blondi Junior nie przypadło do gustu – był blond jak Mike, ale że Blondi był starszym Tonksem, to Junior jak znalazł. No i uwielbiała go drażnić, wiedząc, że takie przekomarzanie się pomiędzy znajomymi było u niej na porządku dziennym.
Odrzuciła jednak przekomarzania się na rzecz poważnych spraw, o których właśnie słuchała. Nie wiedziała, czy Gabs chce sam przekazywać pluskwy czy jednak powinna to zrobić również ona, ale że nic nie dostała do rąk, postanowiła cierpliwie czekać na to, jak mu to będzie pasować.
- Czy mamy coś im powiedzieć, czy tylko wręczyć urządzenia? Gdyby się zepsuły a oni chcieli dalej słuchać, do kogo powinni się zwrócić po nowe? No i czy coś jeszcze powinniśmy zrobić, tak dodatkowo poza pluskwami? – Jak zwykle, gdy trzeba było skupić się na czymś na poważnie, potrafiła stanąć na wysokości zadania, chociaż obecnie rozważała bardziej, czy nie powinna wiedzieć czegoś jeszcze. Sama by poprosiła o taką pluskwę, ale radio ostatnimi czasy bardziej ją irytowało niż pomagało.
Najpierw wyczuła drżenie ziemi i chyba tylko ostatnie spotkanie z Reggiem pozwoliło jej szybko zidentyfikować, z czym mogą mieć do czynienia.
Kurwa, no ja pierdolę, ile można, do cholery….
Pociągnęła Gabriela bez słowa za murek, szybko ciągnąc go na ziemię i zakrywając własnym ciałem, aby w wypadku ataku nie przyjął pierwszego ciosu. Serce pogalopowało się jak zawsze w stresowych sytuacjach, a mimo otaczającego ich zimna zrobiło jej się gorąco. Zakryła własne usta dłonią aby nawet najmniejsze westchnienie nie zwróciło uwagi przechodzącego obok olbrzyma.
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : 13+2
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0+1
TRANSMUTACJA : 5+2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Zakonu Feniksa
Pokręcił głową na jej słowa, po czym uśmiechnął się lekko.
- Nawet jeśli mam czekać dwadzieścia lat na to byś mi uwierzyła, to poczekam. - powiedział tonem w pełni poważnym, wręcz rozmarzonym, po czym pokręcił głową z rozbawieniem.
Czemu nie lubił jak tak na niego mówiła? No cóż, powód był prosty. Chociaż szanował swojego brata całym sobą, w wielu aspektach traktował go jako wzór do naśladowania, to mimo wszystko nie lubił być do niego porównywany. Chyba w każdym rodzeństwie tak było, że młodsze było porównywane do starszego.
Słysząc jej pytania uniósł brew ku górze, po czym sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki, z której wyjął woreczek z pluskwami.
- No będziemy musieli im wyjaśnić jak to wszystko zainstalować. - powiedział spokojnie kiwając głową - Mam tego sporo ogólnie. Beckett napisał mi, że jak tylko otworzymy radio to pluskwa sama znajdzie droga gdzie ma się zainstalować. Dodatkowo należy ustawić częstotliwość na 101,1 potem kolejno na 10 07 19 55 żeby aktywować pluskwę i wrócić na 101,1. Po skończonej audycji trzeba zmienić częstotliwość żeby nie pokazywała 101,1. Nie jest to specjalnie skomplikowane, ale jednak musimy pamiętać żeby też przekazać in informacje o tym, że w przypadku złapania nie mogą wyjawić kombinacji aktywacyjnej. Inne rzeczy jak najbardziej, bo bez kombinacji będzie leciała audycja dezinformacyjna. - wyjaśnił jej na spokojnie - Na początku myślałem, żeby nie zdradzać im kombinacji aktywacyjnej tylko samemu im to ustawiać, ale potem doszedłem do wniosku, że gdyby chcieli pójść gdzieś gdzie nie ma pluskwy i chcieliby puścić znajomym audycję, to muszą znać tą kombinację by na nowym odbiorniku móc ją włączyć. - dodał jeszcze od siebie, może Thalia wpadnie też na jakiś pomysł jak ułatwić to wszystko. - Jak się zepsuje to najlepiej jakby kontaktowali z członkami Zakonu, a ci już przekażą informację odpowiednim osobom. - odpowiedział jeszcze na jej pytanie.
On również po chwili poczuł drżenie pod nogami. Na początku nie za bardzo wiedział o co chodzi, ale po chwili wystarczyło, że się rozejrzał aby zobaczyć kto lub coś powodowało to drżenie. Zrobił wielkie oczy, po czym nawet nie zaprotestował kiedy Thalia wciągnęła go za murek. Nie pamiętał kiedy widział olbrzyma ostatni raz i nie ukrywał, że lekko się przestraszył. Nie mieli szans w bezpośrednim starciu i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Choćby nie wiadomo za jak dobrego czarodzieja się uważał to nie było opcji że by sobie poradził. Może przed marcem zeszłego roku jak najbardziej, teraz nie koniecznie.
Starając się nawet nie oddychać, wysunął się troszkę zza murka by dojrzeć olbrzyma. Widział go wyraźnie, a po chwili również w jego łapsku zauważył młodą kobietę. Zaklął w głowie bardzo siarczyście, Thalia byłaby z niego dumna na pewno. Nie ważne jak bardzo chciał uratować tę kobietę, jak bardzo wewnętrznie jego dusza rwała się do tego by wyskoczyć zza murka i zaatakować istotę...nie mógł tego zrobić. Mieli robotę do wykonania, która miała się przyczynić do szerzenia dobrego, pokrzepiającego serca słowa, do rośnięcia nadziei na lepsze jutro...martwi tego nie zrobią, a z pewnością tak by się to skoczyło.
Wrócił za murek i zaciskając zęby i pięści z wściekłości postanowił to przeczekać.
- Nawet jeśli mam czekać dwadzieścia lat na to byś mi uwierzyła, to poczekam. - powiedział tonem w pełni poważnym, wręcz rozmarzonym, po czym pokręcił głową z rozbawieniem.
Czemu nie lubił jak tak na niego mówiła? No cóż, powód był prosty. Chociaż szanował swojego brata całym sobą, w wielu aspektach traktował go jako wzór do naśladowania, to mimo wszystko nie lubił być do niego porównywany. Chyba w każdym rodzeństwie tak było, że młodsze było porównywane do starszego.
Słysząc jej pytania uniósł brew ku górze, po czym sięgnął do wewnętrznej kieszeni kurtki, z której wyjął woreczek z pluskwami.
- No będziemy musieli im wyjaśnić jak to wszystko zainstalować. - powiedział spokojnie kiwając głową - Mam tego sporo ogólnie. Beckett napisał mi, że jak tylko otworzymy radio to pluskwa sama znajdzie droga gdzie ma się zainstalować. Dodatkowo należy ustawić częstotliwość na 101,1 potem kolejno na 10 07 19 55 żeby aktywować pluskwę i wrócić na 101,1. Po skończonej audycji trzeba zmienić częstotliwość żeby nie pokazywała 101,1. Nie jest to specjalnie skomplikowane, ale jednak musimy pamiętać żeby też przekazać in informacje o tym, że w przypadku złapania nie mogą wyjawić kombinacji aktywacyjnej. Inne rzeczy jak najbardziej, bo bez kombinacji będzie leciała audycja dezinformacyjna. - wyjaśnił jej na spokojnie - Na początku myślałem, żeby nie zdradzać im kombinacji aktywacyjnej tylko samemu im to ustawiać, ale potem doszedłem do wniosku, że gdyby chcieli pójść gdzieś gdzie nie ma pluskwy i chcieliby puścić znajomym audycję, to muszą znać tą kombinację by na nowym odbiorniku móc ją włączyć. - dodał jeszcze od siebie, może Thalia wpadnie też na jakiś pomysł jak ułatwić to wszystko. - Jak się zepsuje to najlepiej jakby kontaktowali z członkami Zakonu, a ci już przekażą informację odpowiednim osobom. - odpowiedział jeszcze na jej pytanie.
On również po chwili poczuł drżenie pod nogami. Na początku nie za bardzo wiedział o co chodzi, ale po chwili wystarczyło, że się rozejrzał aby zobaczyć kto lub coś powodowało to drżenie. Zrobił wielkie oczy, po czym nawet nie zaprotestował kiedy Thalia wciągnęła go za murek. Nie pamiętał kiedy widział olbrzyma ostatni raz i nie ukrywał, że lekko się przestraszył. Nie mieli szans w bezpośrednim starciu i doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Choćby nie wiadomo za jak dobrego czarodzieja się uważał to nie było opcji że by sobie poradził. Może przed marcem zeszłego roku jak najbardziej, teraz nie koniecznie.
Starając się nawet nie oddychać, wysunął się troszkę zza murka by dojrzeć olbrzyma. Widział go wyraźnie, a po chwili również w jego łapsku zauważył młodą kobietę. Zaklął w głowie bardzo siarczyście, Thalia byłaby z niego dumna na pewno. Nie ważne jak bardzo chciał uratować tę kobietę, jak bardzo wewnętrznie jego dusza rwała się do tego by wyskoczyć zza murka i zaatakować istotę...nie mógł tego zrobić. Mieli robotę do wykonania, która miała się przyczynić do szerzenia dobrego, pokrzepiającego serca słowa, do rośnięcia nadziei na lepsze jutro...martwi tego nie zrobią, a z pewnością tak by się to skoczyło.
Wrócił za murek i zaciskając zęby i pięści z wściekłości postanowił to przeczekać.
Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Parsknęła cicho, ale nie mogła powstrzymać się od delikatnego uśmiechu. Może i dziwacznie się czuła w tym momencie, ale…ale to było miłe, kiedy mogła posłuchać o sobie jakiegoś komplementu. Nieczęsto miała ku temu okazję, a i często też skupiała się na tym, że było dużo problemów, a ona chociaż skupiała się na sympatiach, nie miała czasu na nawiązywanie relacji, niekoniecznie romantycznych. Ale drobne przekomarzanie, związane z sympatia, było czymś, czego potrzebowała dla pewnego odtrucia się.
Nigdy nie była aż tak bezpośrednia w wielu relacjach, tak jak rodzeństwo, nie mogła więc wypowiedzieć się na ten temat wobec Gabriela. Wiedziała, że ludzie często się ze sobą przekomarzają, że wspierają, ale czy było to czymś innym od tego, co miała z Reggiem, czy jednak takie samo? Wiedziała, że chociaż Weasley jest zawsze przy niej, nigdy tak naprawdę nie będzie stawiał ją ponad innych Weasleyów. Nie miała mu tego za złe, ale zawsze miało się przecież nadzieję na to, że kiedyś samemu coś się znajdzie.
Teraz za to musieli zająć się pluskwami, a więc i rozważania na temat nierealnych rzeczy wcale nie były sensowne.
- W takim razie, skoro mamy to wręczać osobom a mamy określoną ich ilość, proponowałabym, abyśmy skierowali się najpierw do miejsc, które mogą być najczęściej wybierane. Puby, miejsca z usługami, coś, gdzie ludzie spędzają czas i na pewno będzie ich więcej. Na wypadek, gdyby coś się popsuło, takie osoby mogą kierować się do kogoś, kto będzie mógł naprawić. Innymi są osobami które mają jakieś znaczenie w miejscowości, ludzie najczęściej i tak będą się gromadzić u nich na audycje. – Zaproponowała kwestie, mając nadzieję, że brzmi to sensownie. Jeżeli Gabriel miał inne sugestie, to bardzo chętnie by o tym posłuchała, teraz jednak musiała zaproponować parę rzeczy, zwłaszcza kiedy mogli rozmawiać.
Chwilę później wylądowali na ziemi, chociaż zaraz też Gabriel postanowił zerkać w kierunku olbrzyma. Thalia ostrożnie starała się go ściągnąć w dół, ale szarpać go też nie zamierzała, zwłaszcza, ze jednak sama próbowała zniknąć. Czemu się wychylał?! Czemu zerkał?! Przecież nie powinni zwracać na siebie uwagę za pomocą ruchu, a teraz wiedziała, że stanowiła łakomy kąsek razem z Gabrielem, bo to była dwójka ludzi! Czekała spokojnie na ziemi, przymykając oczy, nie patrząc nawet na to, czy olbrzym kogoś niósł czy nie.
- Musimy iść – szepnęła cicho kiedy kroki wygłuszały się, szarpiąc go za płaszcz. – Powiemy w miejscowości o tym, żeby uważali. I potem kogoś przyślemy. – W końcu sama na pewno nie dałaby rady olbrzymowi, ale pewna była, że Zakon dysponował kimś kto mógłby ten bałagan posprzątać. Gdy tylko okolica była czysta, pociągnęła Gabriela za sobą, tym razem biegnąc w stronę miejscowości. Teraz naprawdę nie mieli czasu do sprawdzenia.
Nigdy nie była aż tak bezpośrednia w wielu relacjach, tak jak rodzeństwo, nie mogła więc wypowiedzieć się na ten temat wobec Gabriela. Wiedziała, że ludzie często się ze sobą przekomarzają, że wspierają, ale czy było to czymś innym od tego, co miała z Reggiem, czy jednak takie samo? Wiedziała, że chociaż Weasley jest zawsze przy niej, nigdy tak naprawdę nie będzie stawiał ją ponad innych Weasleyów. Nie miała mu tego za złe, ale zawsze miało się przecież nadzieję na to, że kiedyś samemu coś się znajdzie.
Teraz za to musieli zająć się pluskwami, a więc i rozważania na temat nierealnych rzeczy wcale nie były sensowne.
- W takim razie, skoro mamy to wręczać osobom a mamy określoną ich ilość, proponowałabym, abyśmy skierowali się najpierw do miejsc, które mogą być najczęściej wybierane. Puby, miejsca z usługami, coś, gdzie ludzie spędzają czas i na pewno będzie ich więcej. Na wypadek, gdyby coś się popsuło, takie osoby mogą kierować się do kogoś, kto będzie mógł naprawić. Innymi są osobami które mają jakieś znaczenie w miejscowości, ludzie najczęściej i tak będą się gromadzić u nich na audycje. – Zaproponowała kwestie, mając nadzieję, że brzmi to sensownie. Jeżeli Gabriel miał inne sugestie, to bardzo chętnie by o tym posłuchała, teraz jednak musiała zaproponować parę rzeczy, zwłaszcza kiedy mogli rozmawiać.
Chwilę później wylądowali na ziemi, chociaż zaraz też Gabriel postanowił zerkać w kierunku olbrzyma. Thalia ostrożnie starała się go ściągnąć w dół, ale szarpać go też nie zamierzała, zwłaszcza, ze jednak sama próbowała zniknąć. Czemu się wychylał?! Czemu zerkał?! Przecież nie powinni zwracać na siebie uwagę za pomocą ruchu, a teraz wiedziała, że stanowiła łakomy kąsek razem z Gabrielem, bo to była dwójka ludzi! Czekała spokojnie na ziemi, przymykając oczy, nie patrząc nawet na to, czy olbrzym kogoś niósł czy nie.
- Musimy iść – szepnęła cicho kiedy kroki wygłuszały się, szarpiąc go za płaszcz. – Powiemy w miejscowości o tym, żeby uważali. I potem kogoś przyślemy. – W końcu sama na pewno nie dałaby rady olbrzymowi, ale pewna była, że Zakon dysponował kimś kto mógłby ten bałagan posprzątać. Gdy tylko okolica była czysta, pociągnęła Gabriela za sobą, tym razem biegnąc w stronę miejscowości. Teraz naprawdę nie mieli czasu do sprawdzenia.
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : 13+2
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0+1
TRANSMUTACJA : 5+2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Zakonu Feniksa
Kiedy tak parsknęła, nie umknęło mu, że mimo wszystko się uśmiechnęła. Uśmiech również wpłynął na jego usta. Co jak co, ale lubił wywoływać uśmiech i bliskich mu osób. I owszem, Thalia była mu bliską osobą. Może większość czasu kiedy spędzali razem się przekomarzali i wygłupiali, ale miał wrażenie, że ich relacja mimo wszystko była nawet silna. Może nie widywali się jakoś specjalnie często, chociaż ostatnio zdecydowanie częściej niż poprzednio, ale zawsze ten czas był miło spędzony mimo wszystko.
Gabriel wysłuchał jej pomysłu i pokiwał lekko głową.
- No w sumie nie jest to głupie. – zgodził się z nią – Aczkolwiek zastanawiam się, czy faktycznie puby to dobre miejsce. W sensie jak najbardziej audycja wtedy dociera do wielu osób jednocześnie, ale z drugiej strony należy brać pod uwagę, że w takich miejscach często zatrzymują się różni ludzi. Nie daj Merlinie zatrzyma się ktoś sprzyjający aktualnemu ministrowi i usłyszy tą audycję, po czym doniesie władzą? Wtedy wszyscy mogą mieć przesrane. – odparł kręcąc głową.
Zawsze starał się brać pod uwagę wszystkie za i przeciw, w głowie rozgrywał każdy możliwy scenariusz, na który tylko wpadnie. Nie lubił być nie przygotowany. Czasy kiedy rzucał się do walki bez zastanowienia dawno minęły. Teraz zawsze mierzył siły na zamiary i wyciągał z niech potrzebną średnią.
- Może zacznijmy od burmistrza? – zaproponował unosząc brew ku górze uśmiechając się do niej lekko – On pewnie wskaże nam miejsca gdzie najlepiej byłoby rozmieścić te pluskwy i osoby, które będą pewne w swoich przekonaniach. – dodał jeszcze zanim wylądowali na ziemi za ziemnym, kamiennym murkiem.
Czuł jak Thalia próbuje go ściągnąć na ziemie, wręcz tym szarpnięciem za płaszcz, błagając go żeby się nie wychylał. Wiedział, że olbrzym jest wystarczająco daleko, że ich nie zauważy, dlatego to zrobił, w innym przypadku nie narażałby jej. W końcu jednak opadł obok niej i przeczekali kilka, długi, pełnych napięcia minut, zanim wroga istota minęła ich i udała się w tylko sobie znanym kierunku. Gabriel nie słyszał aby trzymana przez niego kobieta krzyczała, być może już nie żyła, być może była tylko nie przytomna. Nie zmieniało to jednak faktu, że Tonks pluł sobie w brodę, że w tej sytuacji był kompletnie bezsilny.
- Tak, trzeba zaalarmować okolicznych mieszkańców. – zgodził się z nią kiwając głową, po czym przeszli kawałek wzdłuż murka lekko się kuląc, po czym już ruszył za nią biegiem.
Do miasteczka dotarli chwilę później. Nie było ono jakoś specjalnie duże, ale małe też nie. Z pewnością znajdą tu kilka osób, którym podarują pluskwę. Potem najwyżej przejdą dalej. wynalazek Becketta powinien trafić do jak największej ilości czarodziejów i mugoli.
Gabriel wysłuchał jej pomysłu i pokiwał lekko głową.
- No w sumie nie jest to głupie. – zgodził się z nią – Aczkolwiek zastanawiam się, czy faktycznie puby to dobre miejsce. W sensie jak najbardziej audycja wtedy dociera do wielu osób jednocześnie, ale z drugiej strony należy brać pod uwagę, że w takich miejscach często zatrzymują się różni ludzi. Nie daj Merlinie zatrzyma się ktoś sprzyjający aktualnemu ministrowi i usłyszy tą audycję, po czym doniesie władzą? Wtedy wszyscy mogą mieć przesrane. – odparł kręcąc głową.
Zawsze starał się brać pod uwagę wszystkie za i przeciw, w głowie rozgrywał każdy możliwy scenariusz, na który tylko wpadnie. Nie lubił być nie przygotowany. Czasy kiedy rzucał się do walki bez zastanowienia dawno minęły. Teraz zawsze mierzył siły na zamiary i wyciągał z niech potrzebną średnią.
- Może zacznijmy od burmistrza? – zaproponował unosząc brew ku górze uśmiechając się do niej lekko – On pewnie wskaże nam miejsca gdzie najlepiej byłoby rozmieścić te pluskwy i osoby, które będą pewne w swoich przekonaniach. – dodał jeszcze zanim wylądowali na ziemi za ziemnym, kamiennym murkiem.
Czuł jak Thalia próbuje go ściągnąć na ziemie, wręcz tym szarpnięciem za płaszcz, błagając go żeby się nie wychylał. Wiedział, że olbrzym jest wystarczająco daleko, że ich nie zauważy, dlatego to zrobił, w innym przypadku nie narażałby jej. W końcu jednak opadł obok niej i przeczekali kilka, długi, pełnych napięcia minut, zanim wroga istota minęła ich i udała się w tylko sobie znanym kierunku. Gabriel nie słyszał aby trzymana przez niego kobieta krzyczała, być może już nie żyła, być może była tylko nie przytomna. Nie zmieniało to jednak faktu, że Tonks pluł sobie w brodę, że w tej sytuacji był kompletnie bezsilny.
- Tak, trzeba zaalarmować okolicznych mieszkańców. – zgodził się z nią kiwając głową, po czym przeszli kawałek wzdłuż murka lekko się kuląc, po czym już ruszył za nią biegiem.
Do miasteczka dotarli chwilę później. Nie było ono jakoś specjalnie duże, ale małe też nie. Z pewnością znajdą tu kilka osób, którym podarują pluskwę. Potem najwyżej przejdą dalej. wynalazek Becketta powinien trafić do jak największej ilości czarodziejów i mugoli.
Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Cieszyła się, że spotkała Gabriela. Wydawał się dobrą duszą, zarówno skorą do żartów jak i taką, która potrafiła być poważna kiedy potrzeba było zająć się ważnymi sprawami. Nie wiedziała o nim wszystkiego, ale dbał o swoich, a to się ceniło. Gdyby mógł pomóc jej w przemycie i gdyby dał radę zadbać o wszystkich, tak naprawdę zyskałaby parę rąk do pomocy przy wyżywaniu wszystkich, co zawsze się liczyło. Ludzie zasługiwali aby nawet w czasach wojny prowadzić jakoś godne życie.
- W takim razie, tak jak sugerujesz, możemy udać się najpierw do burmistrza. Również nie ma pewności przecież, że pluskwa umieszczona w prywatnym domu również nie trafi do kogoś, kto przez pewien czas słuchać będzie audycji i potem nie przekaże „odpowiednim” służbom zasłyszanej informacji. Dodatkowo myślę, że wtedy też od razu można skierować informacje o tym, że do burmistrza mogą się zgłaszać, bo taki Stephen który zamiata ulicę raczej nie wie, kim jest ktoś od Zakonu jak pluskwa się popsuje. Więc w takim razie burmistrz wydaje się dobrą opcją! – Cieszyła się, że Gabriel wpadł na ten pomysł, teraz tylko jeszcze musieli wprowadzić go w życie. Wierzyła, że razem z Tonksem dadzą radę – na pewno umiał stanąć na wysokości zadania a i nakierowanie na zadanie również zwiastowało, że dadzą sobie radę.
Olbrzym za to zwiastował problemy i miała szczerą nadzieję, że już go nie spotkają. Miała szczerą nadzieję, że już go więcej nie zobaczą. Musieli jednak poinformować ludzi w okolicy, więc w momencie, kiedy mogli biec przed siebie, Thalia nawet się nie odwracała. Głównie dlatego, że wiedziała, że gdyby jednak zauważyła kobietę i zwróciła na nią uwagę, to Gabriel by musiał trzymać ją aby się nie rzucała. Miała w sobie sporo opanowania co do działań, ale wciąż nie na tyle, żeby powstrzymywać swoje sytuacje.
Przystanęła jednak od razu, łapiąc ostrożnie oddech i starając się rozejrzeć po miejscowości Zmarszczyła brwi, wiedząc, że na ten moment musieli odnaleźć się w okolicy i zacząć działać z pluskwami, a jednocześnie poinformować osoby o wszystkim, co było potrzebne.
- Myślisz, że dasz radę porozmawiać z kimś aby od razu wysłać od niego sowę? Znasz lepiej ludzi którzy mogliby poradzić sobie z olbrzymem, dlatego myślę, że wysłanie im informacji od razu mogłoby pomóc aby tę sprawę załatwić. Może burmistrz by miał możliwość wysłania wiadomości? Wtedy też zapytamy o pluskwy? – Mówiła dużo, zadając dużo pytań, ale potrzebowała tego, aby się uspokoić. Potrafiła dobrze chować swoje odczucia i swoje wątpliwości, ale dalej je czuła. Serce wciąż biło szybko, a dłonie wsuwały się do kieszeni aby zacisnąć się na różdżce. Wdech, wydech. Nie skupiać się na olbrzymie, tylko na zadaniach.
- W takim razie, tak jak sugerujesz, możemy udać się najpierw do burmistrza. Również nie ma pewności przecież, że pluskwa umieszczona w prywatnym domu również nie trafi do kogoś, kto przez pewien czas słuchać będzie audycji i potem nie przekaże „odpowiednim” służbom zasłyszanej informacji. Dodatkowo myślę, że wtedy też od razu można skierować informacje o tym, że do burmistrza mogą się zgłaszać, bo taki Stephen który zamiata ulicę raczej nie wie, kim jest ktoś od Zakonu jak pluskwa się popsuje. Więc w takim razie burmistrz wydaje się dobrą opcją! – Cieszyła się, że Gabriel wpadł na ten pomysł, teraz tylko jeszcze musieli wprowadzić go w życie. Wierzyła, że razem z Tonksem dadzą radę – na pewno umiał stanąć na wysokości zadania a i nakierowanie na zadanie również zwiastowało, że dadzą sobie radę.
Olbrzym za to zwiastował problemy i miała szczerą nadzieję, że już go nie spotkają. Miała szczerą nadzieję, że już go więcej nie zobaczą. Musieli jednak poinformować ludzi w okolicy, więc w momencie, kiedy mogli biec przed siebie, Thalia nawet się nie odwracała. Głównie dlatego, że wiedziała, że gdyby jednak zauważyła kobietę i zwróciła na nią uwagę, to Gabriel by musiał trzymać ją aby się nie rzucała. Miała w sobie sporo opanowania co do działań, ale wciąż nie na tyle, żeby powstrzymywać swoje sytuacje.
Przystanęła jednak od razu, łapiąc ostrożnie oddech i starając się rozejrzeć po miejscowości Zmarszczyła brwi, wiedząc, że na ten moment musieli odnaleźć się w okolicy i zacząć działać z pluskwami, a jednocześnie poinformować osoby o wszystkim, co było potrzebne.
- Myślisz, że dasz radę porozmawiać z kimś aby od razu wysłać od niego sowę? Znasz lepiej ludzi którzy mogliby poradzić sobie z olbrzymem, dlatego myślę, że wysłanie im informacji od razu mogłoby pomóc aby tę sprawę załatwić. Może burmistrz by miał możliwość wysłania wiadomości? Wtedy też zapytamy o pluskwy? – Mówiła dużo, zadając dużo pytań, ale potrzebowała tego, aby się uspokoić. Potrafiła dobrze chować swoje odczucia i swoje wątpliwości, ale dalej je czuła. Serce wciąż biło szybko, a dłonie wsuwały się do kieszeni aby zacisnąć się na różdżce. Wdech, wydech. Nie skupiać się na olbrzymie, tylko na zadaniach.
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : 13+2
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0+1
TRANSMUTACJA : 5+2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Zakonu Feniksa
Tonks zawsze z chęcią pomagał innym. Jeśli tylko mógł sprawić, że komuś będzie lepiej w życiu, to był nawet gotowy oddać swoją ostatnią parę spodni, byleby komuś było łatwiej. Z pewnością wystarczyłoby żeby Thalia poprosiła go o pomoc i by jej udzielił. Zwłaszcza, że lubił spędzać z nią czas. Nie musiał nikogo udawać, czuł się przy niej swobodnie no i przede wszystkim się świetnie dogadywali.
- No pewnie, że tak naprawdę każdy może być szpiegiem. Poinstruujmy burmistrza do kogo ma się kierować w razie uszkodzenia pluskwy, w zasadzie może pisać do mnie, a ja już ewentualnie do Becketta to przekażę. No a innym możemy mówić, żeby szli z problemem do burmistrza. Taki łańcuszek zrobimy. – poruszał brwiami z uśmiechem.
Za łatwo tez nie mogło być. Byli w stanie wojny, nie można było nic ułatwiać wrogowi. I tak już byli w mniejszości, a żeby nadrobić straty trzeba było naprawdę ciężko pracować. Niech ci cholerni Rycerze też się napracują jeśli będą chcieli cokolwiek ugrać dla siebie.
Kiedy znaleźli się w miasteczku Gabriel obejrzał się jeszcze w stronę, w która odszedł olbrzym. Pluł sobie w brodę, że nic nie zrobił, że nie kiwnął palcem w celu uratowania tej biednej kobiety. Nie mógł jednak narażać całej operacji. To było okropne, że pomimo iż działali w imię większego dobra, nie mogli akurat dzisiaj w żaden sposób pomóc tej biedaczce.
- Wyślemy sowę od burmistrza. – zapowiedział, po czym wyprostował się, wziął kilka wdechów i rozejrzał się – Dobra, najpierw idziemy do ratusza. Zostawimy mu jedną, spytamy się o innych, a potem pójdziemy do nich. Może przy dobrych wiatrach zaliczymy jeszcze dzisiaj chociaż jedno miasteczko. Na pewno nie możemy poprzestać na jednym. – odparł, po czym spokojnie ruszył w kierunku małego budynku, który w tym miejscu robił za coś w rodzaju ratusza.
Na spokojnie weszli do środka, po czym skierowali się do gabinetu burmistrza. Ten raczej nie miał zbyt wielu interesantów dzisiaj, o ile w ogóle miał jakiegokolwiek, więc przyjął ich od razu.
- Dzień dobry, dziękujemy, że nas pan przyjął. – Gabriel odezwał się pierwszy na spokojnie – Nazywam się Jackson, a to Veronica. Działamy z ramienia Zakonu Feniska i chcielibyśmy porozmawiać z Panem o naszym nowym projekcie, który ma na celu dotrzeć do wszystkich potrzebujących wsparcia. – powiedział patrząc na mężczyznę uważnie.
Ten najwyraźniej nie spodziewał się tego, ale słysząc nazwę Zakonu od razu pokiwał głową.
- Tak, tak, zapraszam. Oczywiście, z dumą staramy się wspierać Zakon, z chęcią pomożemy. – powiedział lekko zestresowany, po czym wskazał im aby usiedli.
- Cieszą mnie Pana słowa. Staramy się dotrzeć do jak największej liczy osób. Z przyjemnością podzielimy się z Panem naszą wiedzą. najpierw jednak chciałbym Pana prosić o kawałek pergaminu i pióro. Wraz z moją towarzyszką przed momentem natknęliśmy się na olbrzyma na obrzeżach miasteczka. Niestety nie posiadamy przy sobie sowy, czy byłby Pan tak uprzejmy i użyczył nam swojej? Chciałbym wysłać list do osób, które z pewnością poradzą sobie z tym olbrzymem. – uniósł brew ku górze patrząc na mężczyznę uważnie.
- No pewnie, że tak naprawdę każdy może być szpiegiem. Poinstruujmy burmistrza do kogo ma się kierować w razie uszkodzenia pluskwy, w zasadzie może pisać do mnie, a ja już ewentualnie do Becketta to przekażę. No a innym możemy mówić, żeby szli z problemem do burmistrza. Taki łańcuszek zrobimy. – poruszał brwiami z uśmiechem.
Za łatwo tez nie mogło być. Byli w stanie wojny, nie można było nic ułatwiać wrogowi. I tak już byli w mniejszości, a żeby nadrobić straty trzeba było naprawdę ciężko pracować. Niech ci cholerni Rycerze też się napracują jeśli będą chcieli cokolwiek ugrać dla siebie.
Kiedy znaleźli się w miasteczku Gabriel obejrzał się jeszcze w stronę, w która odszedł olbrzym. Pluł sobie w brodę, że nic nie zrobił, że nie kiwnął palcem w celu uratowania tej biednej kobiety. Nie mógł jednak narażać całej operacji. To było okropne, że pomimo iż działali w imię większego dobra, nie mogli akurat dzisiaj w żaden sposób pomóc tej biedaczce.
- Wyślemy sowę od burmistrza. – zapowiedział, po czym wyprostował się, wziął kilka wdechów i rozejrzał się – Dobra, najpierw idziemy do ratusza. Zostawimy mu jedną, spytamy się o innych, a potem pójdziemy do nich. Może przy dobrych wiatrach zaliczymy jeszcze dzisiaj chociaż jedno miasteczko. Na pewno nie możemy poprzestać na jednym. – odparł, po czym spokojnie ruszył w kierunku małego budynku, który w tym miejscu robił za coś w rodzaju ratusza.
Na spokojnie weszli do środka, po czym skierowali się do gabinetu burmistrza. Ten raczej nie miał zbyt wielu interesantów dzisiaj, o ile w ogóle miał jakiegokolwiek, więc przyjął ich od razu.
- Dzień dobry, dziękujemy, że nas pan przyjął. – Gabriel odezwał się pierwszy na spokojnie – Nazywam się Jackson, a to Veronica. Działamy z ramienia Zakonu Feniska i chcielibyśmy porozmawiać z Panem o naszym nowym projekcie, który ma na celu dotrzeć do wszystkich potrzebujących wsparcia. – powiedział patrząc na mężczyznę uważnie.
Ten najwyraźniej nie spodziewał się tego, ale słysząc nazwę Zakonu od razu pokiwał głową.
- Tak, tak, zapraszam. Oczywiście, z dumą staramy się wspierać Zakon, z chęcią pomożemy. – powiedział lekko zestresowany, po czym wskazał im aby usiedli.
- Cieszą mnie Pana słowa. Staramy się dotrzeć do jak największej liczy osób. Z przyjemnością podzielimy się z Panem naszą wiedzą. najpierw jednak chciałbym Pana prosić o kawałek pergaminu i pióro. Wraz z moją towarzyszką przed momentem natknęliśmy się na olbrzyma na obrzeżach miasteczka. Niestety nie posiadamy przy sobie sowy, czy byłby Pan tak uprzejmy i użyczył nam swojej? Chciałbym wysłać list do osób, które z pewnością poradzą sobie z tym olbrzymem. – uniósł brew ku górze patrząc na mężczyznę uważnie.
Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
To ich przynajmniej łączyło – gotowi byli oddać innym wszystko, nie oczekując nic w zamian. W tych czasach wielu ludzi potrzebowało pomocy, nie będąc sobie poradzić samym, a w końcu nikt nie szykował ich na to, aby musieli przetrwać podczas wojny. Nie każdy też władał magią i to o nich trzeba było zadbać – w przeciwnym wypadku bardzo szybko mogli skończyć w najgorszej możliwej sytuacji, martwi albo gorzej.
- Dobry plan, myślę, że łatwiej im będzie kontaktować się z osobą, o której wiedzą, że przyniosła pluskwy. W razie czego możemy też poprosić burmistrza, aby wysłał informację w razie czego, gdyby ktoś wypytywał u pluskwy, będziemy też wiedzieć co się dzieje na wszelki wypadek, czy się orientują i na jakim etapie jest wiedza przeciwnej strony o pluskwach. – Oczywiście do tego trzeba by było większej wiedzy, również z innych hrabstw, ale miała szczerą nadzieję, że wszystko to miało ręce i nogi. Najważniejsze, aby ludzie tutaj nie mieli co do tego żadnych wątpliwości.
Ostrożnie jeszcze ułożyła dłoń na jego ramieniu, wiedząc, że tak jak on czuje wyrzuty sumienia, nie mogła jednak nic poradzić na to, że w tym momencie nie mieli przewagi nad tą istotą. Może nigdy nie będą mieli i ich przeznaczeniem zawsze będzie ucieczka, ale to może i lepiej – świat nie skorzysta na ich martwej dwójce w tym wypadku, a jeżeli wieść o olbrzymie pójdzie do odpowiednich osób, to nie tylko pozbędą się zagrożenia ale też upewnią się, że takich sytuacji już nie będzie.
- W takim razie, gdy tylko burmistrz podpowie nam, kto mógłby być zaufaną osobą, możemy zrobić tak, że wyślesz wiadomość a ja już ruszę na miasto. Łatwiej pójdzie nam, jak się rozdzielimy. Proponuję potem spotkanie pod biurem burmistrza, wezmę połowę pluskiew. Przekażę im wszystkie informacje, tak aby też wiedzieli, żeby w razie wypadku kierować się do burmistrza i on wszystko pomoże. Mam nadzieję, że wszystko się sprawdzi. – Potarła bliznę w kąciku ust dłonią, zastanawiając się, czy wszystko się da, ale miała szczerą nadzieję, że tak.
Skierowała się spokojnie w stronę, w którą szedł Jackson, uśmiechając się łagodnie na przywitanie – żałowała, że nie pomyślała o ponownej metamorfomagii, głównie dlatego aby nie wyglądać jak zbir z tymi bliznami, ale już za późno. Słuchała za to spokojnie przemowy mężczyzny, kiwając też głową na powitanie i zaraz też mając nadzieję, że burmistrz nie będzie robił problemów z tego powodu. Zajęła na chwilę miejsce, widząc, że będzie to przydatne, zwłaszcza że burmistrz usiadł nieco blednąc na słowa o olbrzymie.
- Oczywiście, Rosetta jest do pańskiej dyspozycji, podaję już pergamin i pióro. – Rzeczone przedmioty trafiły w stronę Gabriela, Thalia zaś, czy też raczej Veronica, przejęła pałeczkę w opowiadaniu odnośnie inicjatywy, tak aby Tonks mógł na spokojnie napisać list ważnej treści. Sięgnęła jeszcze po pluskwę, wyjmując jedną i kładąc ją na stole, aby burmistrz mógł je zobaczyć.
- Małe urządzenie, ale pluskwa sama znajdzie drogę do instalacji. To, co jest potrzebne, to ustawienie odpowiedniej konfiguracji i odpowiedniego numeru pomiędzy ustawieniami. Jak to dokładnie zrobić, zaraz pokaże i wytłumaczy mój kolega. Gdyby przyszli jacyś ludzie i interesowali się wszystkim, a miałby pan podejrzenie, że mogą zrobić krzywdę, proszę od razu mówić wszystko poza drugą z konfiguracji. O nas, o pluskwach, byle by hasło nie wpadło w ręce. Gdyby jednak tak się stało, to proszę przekazać nam informacje jak najszybciej, może pan pisać do Jacksona. Również wtedy, gdyby coś się stało z pluskwami, gdyby potrzeba było je wymienić albo naprawić, mój kolega od razu pomoże. Gdybym mogła prosić o listę osób, które są na tyle zaufane, będziemy wdzięczni i ruszymy wręczyć im co potrzeba.
Odchyliła się na siedzeniu, czekając aż zarówno burmistrz jak i Gabriel spisują wszystko, po czym przejęła część listy i zwinnie ruszyła na miasto. Pierwszym jej celem była apteka pana Cartera – przywitała się uprzejmie, tłumacząc wszystko od początku o ustawieniu konfiguracji na 101,1, później na 101,1, potem na 10 07 19 55, by ponownie wrócić do 101,1 a po zakończeniu addycji zmienić numer na dowolny. Informowała o możliwości udania się do burmistrza, gdyby coś się stało. Skierowała swoje kroki jeszcze do pani Lance, która jako staruszka nie miała już takiej werwy, ale dała radę, dziękując bardzo za informację i ściskając ją nieco za mocno kościstymi palcami. Rodzeństwo Smith biegało pomiędzy jednym a drugim miejscem, nie dając jej prawie dojść do słowa kiedy tłumaczyła im rodzicom działanie pluskwy, po czym szybko przeskoczyła do mieszkania obok gdzie znalazła parę osób mieszkających ze sobą. Pomogła mugolom we włączeniu audycji radiowej, uśmiechając się kiedy wszyscy z zafascynowaniem obserwowali to, jak działało magiczne radio, a ona opowiedziała im coś jeszcze o świecie magicznym. Następnie przyniosła pluskwy Giselle prowadzącej knajpę do rozdania pośród swoich pracowników, bo burmistrz zapewniał, że nikt nie będzie tak dobrze wiedział o wszystkim jak ona.
Po zakończonej „wycieczce” powróciła w stronę siedziby burmistrza, rozglądając się czy Gabriel dotarł na miejsce.
- Dobry plan, myślę, że łatwiej im będzie kontaktować się z osobą, o której wiedzą, że przyniosła pluskwy. W razie czego możemy też poprosić burmistrza, aby wysłał informację w razie czego, gdyby ktoś wypytywał u pluskwy, będziemy też wiedzieć co się dzieje na wszelki wypadek, czy się orientują i na jakim etapie jest wiedza przeciwnej strony o pluskwach. – Oczywiście do tego trzeba by było większej wiedzy, również z innych hrabstw, ale miała szczerą nadzieję, że wszystko to miało ręce i nogi. Najważniejsze, aby ludzie tutaj nie mieli co do tego żadnych wątpliwości.
Ostrożnie jeszcze ułożyła dłoń na jego ramieniu, wiedząc, że tak jak on czuje wyrzuty sumienia, nie mogła jednak nic poradzić na to, że w tym momencie nie mieli przewagi nad tą istotą. Może nigdy nie będą mieli i ich przeznaczeniem zawsze będzie ucieczka, ale to może i lepiej – świat nie skorzysta na ich martwej dwójce w tym wypadku, a jeżeli wieść o olbrzymie pójdzie do odpowiednich osób, to nie tylko pozbędą się zagrożenia ale też upewnią się, że takich sytuacji już nie będzie.
- W takim razie, gdy tylko burmistrz podpowie nam, kto mógłby być zaufaną osobą, możemy zrobić tak, że wyślesz wiadomość a ja już ruszę na miasto. Łatwiej pójdzie nam, jak się rozdzielimy. Proponuję potem spotkanie pod biurem burmistrza, wezmę połowę pluskiew. Przekażę im wszystkie informacje, tak aby też wiedzieli, żeby w razie wypadku kierować się do burmistrza i on wszystko pomoże. Mam nadzieję, że wszystko się sprawdzi. – Potarła bliznę w kąciku ust dłonią, zastanawiając się, czy wszystko się da, ale miała szczerą nadzieję, że tak.
Skierowała się spokojnie w stronę, w którą szedł Jackson, uśmiechając się łagodnie na przywitanie – żałowała, że nie pomyślała o ponownej metamorfomagii, głównie dlatego aby nie wyglądać jak zbir z tymi bliznami, ale już za późno. Słuchała za to spokojnie przemowy mężczyzny, kiwając też głową na powitanie i zaraz też mając nadzieję, że burmistrz nie będzie robił problemów z tego powodu. Zajęła na chwilę miejsce, widząc, że będzie to przydatne, zwłaszcza że burmistrz usiadł nieco blednąc na słowa o olbrzymie.
- Oczywiście, Rosetta jest do pańskiej dyspozycji, podaję już pergamin i pióro. – Rzeczone przedmioty trafiły w stronę Gabriela, Thalia zaś, czy też raczej Veronica, przejęła pałeczkę w opowiadaniu odnośnie inicjatywy, tak aby Tonks mógł na spokojnie napisać list ważnej treści. Sięgnęła jeszcze po pluskwę, wyjmując jedną i kładąc ją na stole, aby burmistrz mógł je zobaczyć.
- Małe urządzenie, ale pluskwa sama znajdzie drogę do instalacji. To, co jest potrzebne, to ustawienie odpowiedniej konfiguracji i odpowiedniego numeru pomiędzy ustawieniami. Jak to dokładnie zrobić, zaraz pokaże i wytłumaczy mój kolega. Gdyby przyszli jacyś ludzie i interesowali się wszystkim, a miałby pan podejrzenie, że mogą zrobić krzywdę, proszę od razu mówić wszystko poza drugą z konfiguracji. O nas, o pluskwach, byle by hasło nie wpadło w ręce. Gdyby jednak tak się stało, to proszę przekazać nam informacje jak najszybciej, może pan pisać do Jacksona. Również wtedy, gdyby coś się stało z pluskwami, gdyby potrzeba było je wymienić albo naprawić, mój kolega od razu pomoże. Gdybym mogła prosić o listę osób, które są na tyle zaufane, będziemy wdzięczni i ruszymy wręczyć im co potrzeba.
Odchyliła się na siedzeniu, czekając aż zarówno burmistrz jak i Gabriel spisują wszystko, po czym przejęła część listy i zwinnie ruszyła na miasto. Pierwszym jej celem była apteka pana Cartera – przywitała się uprzejmie, tłumacząc wszystko od początku o ustawieniu konfiguracji na 101,1, później na 101,1, potem na 10 07 19 55, by ponownie wrócić do 101,1 a po zakończeniu addycji zmienić numer na dowolny. Informowała o możliwości udania się do burmistrza, gdyby coś się stało. Skierowała swoje kroki jeszcze do pani Lance, która jako staruszka nie miała już takiej werwy, ale dała radę, dziękując bardzo za informację i ściskając ją nieco za mocno kościstymi palcami. Rodzeństwo Smith biegało pomiędzy jednym a drugim miejscem, nie dając jej prawie dojść do słowa kiedy tłumaczyła im rodzicom działanie pluskwy, po czym szybko przeskoczyła do mieszkania obok gdzie znalazła parę osób mieszkających ze sobą. Pomogła mugolom we włączeniu audycji radiowej, uśmiechając się kiedy wszyscy z zafascynowaniem obserwowali to, jak działało magiczne radio, a ona opowiedziała im coś jeszcze o świecie magicznym. Następnie przyniosła pluskwy Giselle prowadzącej knajpę do rozdania pośród swoich pracowników, bo burmistrz zapewniał, że nikt nie będzie tak dobrze wiedział o wszystkim jak ona.
Po zakończonej „wycieczce” powróciła w stronę siedziby burmistrza, rozglądając się czy Gabriel dotarł na miejsce.
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : 13+2
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0+1
TRANSMUTACJA : 5+2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag
Sojusznik Zakonu Feniksa
Gabriela zawsze interesowało bardziej dobra innych niż swoje. Nie raz, nie dwa dostał przez to srogo w tyłek, ale mimo wszystko nie zniechęciło go to. Jeśli mógł pomóc to z pewnością to zrobi.
- Ach przypominają mi się czasy jak robiłem pod przykrywką w porcie. – pokręcił głową z rozbawieniem – Posiadanie wtyki zawsze było ważną częścią mojej pracy i wychodzi na to, że już do końca życia mi to zostanie. – puścił jej oczko i już ruszyli do ratusza.
Kiedy burmistrz podał mu kartkę i pióro, Gabriel na spokojnie napisał list o odpowiedniej treści, zaznaczając gdzie widzieli olbrzyma i, że niestety nie byli w stanie mu stawić czoła, ale, że dobrze by było gdyby ktoś się tu pojawił, bo jednak stwór stanowił realne zagrożenie dla mieszkańców tego rejonu. Opisał wszystko bardzo dokładnie, nie pomijając żadnego istotnego faktu. Ach lata pisania raportów nie poszły na marne, chociaż były jego zmorą.
Skinął głową kiedy Thalia wyszła z połową listy już z gabinetu burmistrza, po czym sam wypuścił przez okno sowę, która doskonale wiedziała do kogo miała się udać z listem, po czym odwrócił się do burmistrza.
- Jestem bardzo wdzięczny za pomoc. Tak jak moja koleżanka powiedział, pluskwa sama znajdzie drogę do odpowiedniej instalacji w urządzeniu. Za momencik panu pokaże jak to działa. Gdyby cokolwiek się działo proszę się ze mną śmiało kontaktować będę starał się pomóc najlepiej jak tylko mogę. – powiedział spokojnie, po czym podszedł do radia, które stało na komodzie.
Otworzył jego tył, a kiedy burmistrz do niego podszedł, wsadził tam pluskwę, która sama raz dwa odnalazła drogę do miejsca instalacji.
- I teraz już jest zainstalowana. Jednak aby ją aktywować należy przede wszystkim ustawić odpowiednią częstotliwość, jest to 101,1. Następnie kolejne 10 07 19 55, aby na koniec powrócić znów do 101,1. Należy również pamiętać, aby po skończonej audycji zmienić stacje. Tak jak powiedziała moja towarzyszka w razie jakieś sytuacji proszę mówić wszystko oprócz kombinacji aktywacyjnej. – wyjaśnił na spokojnie – Ruszamy z audycją 15 lutego, myślę, że się spodoba. – uśmiechnął się lekko.
Burmistrz widać było, że się zaangażował i powiedział, że z pewnością rozprowadzi pluskwy między swoimi pracownikami. Gabriel zostawił mu kilka urządzeń, po czym wziął od niego jeszcze kilka nazwisk i ruszył do miasteczka. Najpierw wstąpił do piekarni, gdzie porozmawiał na spokojnie z przemiłą panią Pikarey, która była w jego mniemaniu chyba najmilszą osobą na świecie. Z chęcią go przyjęła, dała mu wyjaśnić jak działają pluskwy, a potem nawet poprosiła o dodatkowe cztery mówiąc, że przekaże swoim koleżanką z klubiku książki. Na odchodne dostał od niej nawet dwie drożdżówki. Zahaczył również o dom państwa Domey, którzy na początku nie specjalnie byli pewni czy chcą go wpuścić, ale w końcu się zgodzili i kiedy opowiedział im o co chodzi, jak co działa to z chęcią przyjęli pluskwy. Najstarsza córka pana Solensfield o mało co nie zjadła go wzrokiem kiedy opowiadał jej ojcu o pluskwach i całej inicjatywnie, czuł się trochę niekomfortowo, ale koniec końców zostawił u nich ze cztery urządzenia, bo pan domu stwierdził, że da też swoim kolegom od kart. Wracając już na umówione miejsce do Thali zatrzymał się jeszcze na moment w małym sklepie należącym do pani Archer. Przebywało już tam kilka osób więc wszystkim przedstawił działanie pluskw i przekazał wszystkie potrzebne informacje, po czym rozdał im urządzenia. Podobało mu się to, że ludzie tak entuzjastycznie podchodzili do sprawy. Wszyscy byli ciekawi co mogą usłyszeć w audycji oraz cieszyli się, że ktoś działa w ich imieniu.
Po ponad godzinie w końcu pojawił się pod ratuszem, gdzie czekała na niego Thalia.
- Mam dla ciebie drożdżówkę. – poruszał zabawnie brwiami, po czym podał jej papierową torebkę, w której znajdowała się pachnąca drożdżówka – Mój urok osobisty zapewnił nam podwieczorek. – dodał rozbawiony ze śmiechem – Powiem ci, że rozdałem naprawdę sporo. Ludzie zdecydowanie potrzebują takich właśnie rzeczy. Spotkałem się z naprawdę pozytywnym odzewem. Możemy myślę lecieć gdzieś dalej. Po drodze wymyślimy gdzie. – przedstawił jej na spokojnie plan działania wyciągając ze swojej torebki pachnący wypiek.
ztx2
- Ach przypominają mi się czasy jak robiłem pod przykrywką w porcie. – pokręcił głową z rozbawieniem – Posiadanie wtyki zawsze było ważną częścią mojej pracy i wychodzi na to, że już do końca życia mi to zostanie. – puścił jej oczko i już ruszyli do ratusza.
Kiedy burmistrz podał mu kartkę i pióro, Gabriel na spokojnie napisał list o odpowiedniej treści, zaznaczając gdzie widzieli olbrzyma i, że niestety nie byli w stanie mu stawić czoła, ale, że dobrze by było gdyby ktoś się tu pojawił, bo jednak stwór stanowił realne zagrożenie dla mieszkańców tego rejonu. Opisał wszystko bardzo dokładnie, nie pomijając żadnego istotnego faktu. Ach lata pisania raportów nie poszły na marne, chociaż były jego zmorą.
Skinął głową kiedy Thalia wyszła z połową listy już z gabinetu burmistrza, po czym sam wypuścił przez okno sowę, która doskonale wiedziała do kogo miała się udać z listem, po czym odwrócił się do burmistrza.
- Jestem bardzo wdzięczny za pomoc. Tak jak moja koleżanka powiedział, pluskwa sama znajdzie drogę do odpowiedniej instalacji w urządzeniu. Za momencik panu pokaże jak to działa. Gdyby cokolwiek się działo proszę się ze mną śmiało kontaktować będę starał się pomóc najlepiej jak tylko mogę. – powiedział spokojnie, po czym podszedł do radia, które stało na komodzie.
Otworzył jego tył, a kiedy burmistrz do niego podszedł, wsadził tam pluskwę, która sama raz dwa odnalazła drogę do miejsca instalacji.
- I teraz już jest zainstalowana. Jednak aby ją aktywować należy przede wszystkim ustawić odpowiednią częstotliwość, jest to 101,1. Następnie kolejne 10 07 19 55, aby na koniec powrócić znów do 101,1. Należy również pamiętać, aby po skończonej audycji zmienić stacje. Tak jak powiedziała moja towarzyszka w razie jakieś sytuacji proszę mówić wszystko oprócz kombinacji aktywacyjnej. – wyjaśnił na spokojnie – Ruszamy z audycją 15 lutego, myślę, że się spodoba. – uśmiechnął się lekko.
Burmistrz widać było, że się zaangażował i powiedział, że z pewnością rozprowadzi pluskwy między swoimi pracownikami. Gabriel zostawił mu kilka urządzeń, po czym wziął od niego jeszcze kilka nazwisk i ruszył do miasteczka. Najpierw wstąpił do piekarni, gdzie porozmawiał na spokojnie z przemiłą panią Pikarey, która była w jego mniemaniu chyba najmilszą osobą na świecie. Z chęcią go przyjęła, dała mu wyjaśnić jak działają pluskwy, a potem nawet poprosiła o dodatkowe cztery mówiąc, że przekaże swoim koleżanką z klubiku książki. Na odchodne dostał od niej nawet dwie drożdżówki. Zahaczył również o dom państwa Domey, którzy na początku nie specjalnie byli pewni czy chcą go wpuścić, ale w końcu się zgodzili i kiedy opowiedział im o co chodzi, jak co działa to z chęcią przyjęli pluskwy. Najstarsza córka pana Solensfield o mało co nie zjadła go wzrokiem kiedy opowiadał jej ojcu o pluskwach i całej inicjatywnie, czuł się trochę niekomfortowo, ale koniec końców zostawił u nich ze cztery urządzenia, bo pan domu stwierdził, że da też swoim kolegom od kart. Wracając już na umówione miejsce do Thali zatrzymał się jeszcze na moment w małym sklepie należącym do pani Archer. Przebywało już tam kilka osób więc wszystkim przedstawił działanie pluskw i przekazał wszystkie potrzebne informacje, po czym rozdał im urządzenia. Podobało mu się to, że ludzie tak entuzjastycznie podchodzili do sprawy. Wszyscy byli ciekawi co mogą usłyszeć w audycji oraz cieszyli się, że ktoś działa w ich imieniu.
Po ponad godzinie w końcu pojawił się pod ratuszem, gdzie czekała na niego Thalia.
- Mam dla ciebie drożdżówkę. – poruszał zabawnie brwiami, po czym podał jej papierową torebkę, w której znajdowała się pachnąca drożdżówka – Mój urok osobisty zapewnił nam podwieczorek. – dodał rozbawiony ze śmiechem – Powiem ci, że rozdałem naprawdę sporo. Ludzie zdecydowanie potrzebują takich właśnie rzeczy. Spotkałem się z naprawdę pozytywnym odzewem. Możemy myślę lecieć gdzieś dalej. Po drodze wymyślimy gdzie. – przedstawił jej na spokojnie plan działania wyciągając ze swojej torebki pachnący wypiek.
ztx2
Between life and death
you will find your true self, you will know what you are and what you never expected to be
Gabriel Tonks
Zawód : Szpieg
Wiek : 32
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony - no nie powiedziałbym.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Strona 2 z 2 • 1, 2
Wyspa Lindisfarne
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Northumberland