Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
Życie jest jak pudełko fasolek
AutorWiadomość
▲ urodzona w 1935
▲ Hufflepuff
▲ uzdrowicielka: najpierw na urazach przedmiotowych w Mungu, teraz prywatnie
▲ półkrwi
▲ półwila
▲
▲ jeśli nie chciała Cię poznać, pewnie udała Rosjankę, zrobiła "ja nie ponimaju" i poszła w swoją stronę...
▲ ...ale zazwyczaj chce i jest przynajmniej trochę pomocna...
▲...ale nie zawsze wychodzi...
▲...ale i tak zapraszam, będzie fajnie
[bylobrzydkobedzieladnie]
Pierwszy!
Urocza Ido, nie musisz na mnie stosować wilowego czaru i tak zrobię wszystko o co poprosisz. Pomogę jak tylko będę po mugolsku umiał. Możecie na mnie z Lexem liczyć!
A jak chorowałaś, to pewnie dotrzymywałem ci towarzystwa zza drzwi i grałem na gitarze co tylko chciałaś.
A odwołanym ślubem się nie przejmuj, zorganizujemy jeszcze lepszy niż miał być teraz!
Urocza Ido, nie musisz na mnie stosować wilowego czaru i tak zrobię wszystko o co poprosisz. Pomogę jak tylko będę po mugolsku umiał. Możecie na mnie z Lexem liczyć!
A jak chorowałaś, to pewnie dotrzymywałem ci towarzystwa zza drzwi i grałem na gitarze co tylko chciałaś.
A odwołanym ślubem się nie przejmuj, zorganizujemy jeszcze lepszy niż miał być teraz!
Make love music
Not war.
Not war.
Louis Bott
Zawód : Drugi Kogut Kurnika, dorywczo może coś naprawić
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Look up at the night sky
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
Nieaktywni
Ido w szkole niemal się minęliśmy, dzieli nas sześć lat, mogłem jednak znać Twojego brata; może na tyle, że w wakacje zdarzało mi się odwiedzać Was w domu pod Londynem, gdzie razem z Benjim urządzaliśmy podwórkowe mecze Quidditcha, w których czasami nam towarzyszyłaś? Kiedy Twój brat wyjechał żeby zostać łamaczem klątw, a ja skończyłem szkołę, też zamieszkałem na obrzeżach Londynu; może gdzieś po sąsiedzku, może czułem się w obowiązku, żeby czasami sprawdzać, czy wszystko było u Was w porządku - zwłaszcza, gdy zostaliście z ojcem tylko we dwoje? Nie bywałem w domu często, większość czasu uciekała mi na treningach i meczach, byłem wtedy jeszcze dumnym Jastrzębiem; mogłem jednak wpadać od czasu do czasu z prośbą o pomoc w uporaniu się z dokuczającą mi kontuzją, w ramach wdzięczności czasem naprawiając drzwiczki w kuchennej szafce, czasem pomagając z przemalowaniem pokoju albo w budowie szopy na narzędzia (już w młodości miałem rękę do majsterkowania); przy okazji tych wizyt, jeśli Cię zastawałem, mogliśmy grywać w eksplodującego durnia; może w pewnym sensie stało się to naszą małą tradycją, może dalej mam gdzieś pergaminy z tabelami, w których tworzyliśmy swój prywatny ranking, skrupulatnie zaznaczając, kto ile razy wygrał? Mogliśmy (nie musieliśmy) przy okazji tych rozgrywek czasami rozmawiać o tym, co nam dolegało, oboje mieliśmy swoje problemy, zazwyczaj zupełnie różne, choć nie zawsze. Później na jakiś czas zniknąłem - pochłonął mnie Zakon, dowiedziałem się, że mam córkę, musiałem zabrać ją z kraju; przestałem przychodzić, odzywać się - nie miałem więc pojęcia o tym, że Twojego ojca zamordowano, a Ty musiałaś uciekać z domu. Ja też musiałem, Londyn przestał być bezpieczny dla mugolaków; gdy już wróciłem do Anglii, moje mieszkanie nie było już moje; odwiedziłem je tylko raz - może próbowałem zajrzeć też do Was, ale dom zastałem pusty; zamieszkałem w Oazie. O tym, że Ty zamieszkałaś w Kurniku, pewnie dowiedziałem się przypadkiem; czasami bywam w Dolinie, pomagam mieszkającym tam ludziom, miałem być też gościem na Twoim ślubie - tym, który nie doszedł do skutku. Jak to teraz z nami jest? Pogonisz mnie miotłą, jak wpadnę z przeprosinami i talią kart do eksplodującego durnia (ostatnią partię przegrałem; jesteś mi winna rewanż), czy pogadamy jak za dawnych czasów?
(to tylko luźna propozycja, zmieniaj i wyrzucaj śmiało <3)
(to tylko luźna propozycja, zmieniaj i wyrzucaj śmiało <3)
I came and I was nothing
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
and time will give us nothing
so why did you choose to lean on
a man you knew was falling?
William Moore
Zawód : lotnik, łącznik, szkoleniowiec
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył
OPCM : 30 +5
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 10 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 30
SPRAWNOŚĆ : 25
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Ido, przychodzę do ciebie, bo jak mogłabym nie przyjść? w jednym czasie byłyśmy w szkole, dziś praktycznie jesteśmy sąsiadkami, więc nieśmiało zgłaszam się po pozytyw. czytałam, że lubiłaś przebywać w skrzydle szpitalnym i eksperymentować z magią leczniczą, co podsunęło mi pomysł, że może - kiedy kolejka do szkolnej pielęgniarki była zbyt długa - pozwalałam ci poeksperymentować na sobie? zdarzało się, że zleciałam z drzewa na błoniach czy nadwyrężyłam kostkę szaleńczym biegiem po korytarzu w ucieczce przed wściekłymi ślizgonkami, którym wycięłam psikusa, a ktoś musiał mnie potem ratować. myślisz, że to byłaś ty? teraz mieszkamy nieopodal siebie w dolinie godyka, powiedz, przyjaźnimy się? może szyję dla ciebie sukienki, także tę najważniejszą, białą, na twój wielki dzień? mogę służyć ramieniem jeśli będziesz potrzebowała się wypłakać przez ponure wspomnienia utraty ojca, mogę być obok po to, żeby znów postawić cię do pionu i przypomnieć, że mimo wszystko świat jest okej. co o tym sądzisz? <3
and the lust for life
keeps us alive, 'cause we're the masters of our own fate, we're the captains of our own souls, there's no way for us to come away, 'cause boy we're gold, boy we're gold.
Trixie Beckett
Zawód : krawcowa, gospodyni w Warsztacie
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'll ignite the sun just like the spring has come.
flames come alive.
flames come alive.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
"Często w duszy mi dzwoni pieśń, wyłkana w żałobie
O tych dwojgu ludzieńkach, co kochali się w sobie.
Lecz w ogrodzie szept pierwszy miłosnego wyznania
Stał się dla nich przymusem do nagłego rozstania.
Nie widzieli się długo z czyjejś woli i winy,
A czas ciągle upływał — bezpowrotny, jedyny.
A gdy zeszli się, dłonie wyciągając po kwiecie,
Zachorzeli tak bardzo, jak nikt dotąd na świecie!"
O tych dwojgu ludzieńkach, co kochali się w sobie.
Lecz w ogrodzie szept pierwszy miłosnego wyznania
Stał się dla nich przymusem do nagłego rozstania.
Nie widzieli się długo z czyjejś woli i winy,
A czas ciągle upływał — bezpowrotny, jedyny.
A gdy zeszli się, dłonie wyciągając po kwiecie,
Zachorzeli tak bardzo, jak nikt dotąd na świecie!"
- Bolesław Leśmian
"Dwoje ludzieńków"
"Dwoje ludzieńków"
Iduś Ukochałem Cię najpewniej od pierwszego wejrzenia i będziesz mą muzą - razem z Alexem. Będę o Was pisać poematy! Pierwszy raz pojawiłem się w Kurniku pod koniec września, chociaż pewnie Farley już Ci o mnie opowiadał. Jak mnie odebrałaś? To pozostawiam Tobie, ale zagrajmy coś przed Twoją groszopryszczką, zobaczmy jak to między nami jest i czy zawrzemy między sobą sojusz dbania o Lexa?
A on biegł wybrzeżami coraz innych światów. Odczłowieczając duszę i oddech wśród kwiatów
jedna krew <3
no one can say what we get to be so why don't we rewrite the stars?
Życie jest jak pudełko fasolek
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania