Wydarzenia


Ekipa forum
Mur Hadriana
AutorWiadomość
Mur Hadriana [odnośnik]16.03.21 12:50

Mur Hadriana

Pozostałości rzymskiego wału obronnego w północnej Brytanii, którego budowa odbyła się na początku naszej ery. Znajduje się na odcinku od wsi Bowness nad zatoką Solway Firth do twierdzy Segedunum w Wallsend nad rzeką Tyne.
Zadaniem jego była ochrona przed plemionami Piktów z Kaledonii, jednak nigdy nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Pozostałości wału Hadriana stały się podwaliną do próby odgrodzenia pewnych części przed możliwymi atakami z terenów które pod władanie miał ród Burke. Wspólna praca czarodziei i mugoli - którzy codziennie znosili kamienie pod pozostałości murów - była możliwa do dostrzeżenia w wielu miejscach na których zostały pozostałości oryginalnego wału. Zakończenie wspomaganego magicznie ogrodzenia przewidywano na trzeci kwartał 1958 roku.  
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mur Hadriana Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Mur Hadriana [odnośnik]31.03.21 20:04
| 21 listopada

Chłodny listopadowy deszcz bezlitośnie siekł ją po twarzy, gdy kurczowo ściskała trzonek dosiadanej miotły, walcząc z porywami silnego wiatru, próbując nie dać zdmuchnąć się z obranego kursu. Leciała na północ, oddalając od znajomych okolic Lancaster, coraz częściej wstrząsanego doniesieniami o kolejnych napaściach i nieszczęśliwych wypadkach, zamiast tego zmierzając ku oddanemu we władanie Longbottomów Northumberland. Nie wyobrażała sobie, by mogła przegapić ruiny przecinającego krajobraz muru, podobno nazwanego po jednym z dawnych dowódców – nie znała się na historii niemagicznych, Hadrian pozostawał dla niej pozbawioną szczegółów sylwetką, rozmazaną i mglistą. Słyszała jednak o przedsięwzięciu, które zostało zainicjowane przez pracujących ramię w ramię czarodziejów i mugoli, a które mogło pomóc w zabezpieczeniu terenów przychylnych sprawie Zakonu szlachciców. Wykorzystanie szczątków wiekowego wału, wzmocnienie wznoszonej wspólnymi siłami przeszkody magią, niewątpliwie miało pomóc. Nawet jeśli po części był to jedynie symbol stawianego w ten sposób oporu, nie każdy z ich wrogów mógł latać czy posługiwać się świstoklikami. Czy mieszkańcy tych okolic nie mogliby spać spokojniej, gdyby wiedzieli, że sympatyzujące z Rycerzami Walpurgii olbrzymy nie przedrą się przez wyznaczaną przez mur granicę…?
Wypowiedziane na spotkaniu słowa miały w sobie wiele mądrości, najpierw musieli skupić większość sił na umocnieniu swej pozycji tam, gdzie nastroje były im przychylne, dopiero później ruszyć dalej, cierpliwie i metodycznie zwiększać zasięg swych wpływów. Nie mogła jednak powiedzieć, że nie cieszyła się z tego małego zwycięstwa, które odnieśli na ziemiach Averych, gdy zabezpieczyli przewężenie rzeki Severn, co mogło pomóc w przechwyceniu spławianych tamtędy towarów. Coraz mocniej zanurzała się w tym wszystkim, co pojawiło się wraz z zaproszeniem do stołu obrad – w końcu mogła zobaczyć pełen obraz sytuacji. Myślała o Oazie, szmalcownikach, o siatce informatorów, której potrzebowali, by pokrzyżować choć część zagrażających im planów, a także o Huxley, doskonale zdając sobie sprawę z faktu, że wraz z Foxem będą musieli udać się do Londynu i ją odnaleźć. Tego dnia miała jednak zająć się czymś innym, w zupełnie innym towarzystwie.
Syknęła cicho, gdy w końcu wylądowała, a rozmoknięta od pluchy ziemia odpowiedziała cichym mlaśnięciem. Widziała pracujących w oddali ludzi, słyszała ich niesione wiatrem krzyki – było w tym coś imponującego, podnoszącego na duchu, że pracowali niezależnie od warunków pogodowych, wspierając się, nie zaś spoglądając ku sobie wilkiem. Wspólna sprawa łączyła ich, pozwalając zjednoczyć się ponad podziałami. Jednak czy naprawdę było to takie proste? Jak często dochodziło do nieporozumień…? Sięgnęła po różdżkę, by zmniejszyć miotłę, na której – jakimś cudem – doleciała tu w jednym kawałku, po czym schowała Smugę do torby, uważając przy tym na inne ulokowane w niej przedmioty. Czy gdzieś tutaj była już Justine? Nie wiedziała. Wiedziała za to, że jest we właściwym miejscu, mniej więcej o właściwej porze, co tylko potwierdzał skrywany do tej pory pod materiałem płaszcza zegarek. Nie chcąc dłużej wystawać na chłodzie, żwawym krokiem, co chwila poprawiając naciągnięty na głowę kaptur, ruszyła przed siebie, w stronę uwijających się przy budowie ogrodzenia ochotników.
Od dawna chciała z nią porozmawiać. O tym, co się wydarzyło - i o tym, jak się teraz czuje. Po przetrwaniu prawdziwego piekła, po odzyskaniu głosu, po rozwiązaniu Gwardii. Może w końcu będą mieć do tego okazję.


my body is a cage
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12366-maeve-clearwater#380086 https://www.morsmordre.net/f434-szkocja-easter-balmoral-gajowka https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater
Re: Mur Hadriana [odnośnik]31.03.21 20:04
The member 'Maeve Clearwater' has done the following action : Rzut kością


'Zdarzenia' :
Mur Hadriana CdzGjcQ
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mur Hadriana Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Mur Hadriana [odnośnik]09.04.21 1:09
Jeszcze nie funkcjonowała jak kiedyś. I szczerze wątpiła, że szybko zacznie. Wręcz przeciwnie, rzeczywistość wydawała się dziwnie obca. Ta zastana, całkiem inna niż tą, którą znała i wina, która - faktem było - należała do niej i o której każdy wiedział i nie wiedział jednocześnie. Bo jednym co wiedzieli wszyscy, to to że była na placu i dała się złapać. Dała, owszem. Popełniła błędy - zbyt wiele i te miały odciskać na niej piętno, na jej pewności. Widziała coś w rodzaju ulgi, kiedy padła informacja o rozwiązaniu Gwardii. Otoczona ludźmi, a jednak tak bardzo samotna. Dawno się tak nie czuła. Niewiele światła paliło się nad dziurą w którą wpadła, kilka jednostek. Tylko kilka. Na razie nie widziała w lustrze siebie. Na razie nie wiedziała kim była - a może kim powinna być. Więc robiła to, co robiła zawsze. Rzucała się w rwącą rzekę obowiązków, żeby nie musieć rozmyślać, żeby nie musieć analizować niczego. Miała walczyć - będzie walczyć. Dobrze, nie potrzebowała niczego innego.
Padający zaciekle deszcz nie przeszkadzał ludziom, każdy chciał postawić magicznie wzmocniony mur.  Ludzie współdziałali ze sobą, wymienili się, niektórzy siadali dalej robiąc sobie chwilę przerwy. Przechodziła obok, patrząc nie tylko na to, co widziała. Ale na jednoczesny symbol. Symbol nie tylko siły, ale też woli walki i wytrwałości. Tym był dla niej. Oznaką umiejętności zjednoczenia. Wspólnego stawienia się przeciwko temu, kto chciał zagrabić to, co nie należało do niego - innych życia, przekonania, prawo do bycia sobą.
Naciągała na głowę kaptur, próbując osłonić twarz przed cieknącą z nieba wodą. Słońce nieśmiało wyjrzało na krótką chwilę zza chmur, podniosła w tym czasie głowę, spoglądając na niebo. Mimo wpływów tutaj, na tych ziemiach, zło czaiło się w każdym zakamarku, zdawała sobie z tego sprawę.
Miała dziś zmienioną odrobinę twarz, wystarczająco, żeby nikt nie próbował przyrównywać jej do sylwetki na plakacie. Ciemne włosy, pełniejsze policzki, grubszy nos i pełniejsze usta. Wystarczyły, by wszystko zmienić. Tutaj było bezpieczniej, ale wolała nie testować swojego własnego szczęścia - zwłaszcza że ono, nigdy nie chodziło z nią w parze. Przechodziła w stronę bardziej rzucającego się miejsca w którym umówiła się z Maeve. Zwyczajowo miała ze sobą broszkę i amulety, do tego niezmiennie nakładkę na pas z eliksirami.  W kieszeni płaszcza koloru ciemnej zieleni znajdowała się różdżka na której trzymała rękę. Najpierw dostrzegła jasne oczy schowane pod osłoną przed deszczem.  Podeszła do niej, zatrzymując się obok, pytając o coś, co tylko ona mogła wiedzieć i po czy mogła ją rozpoznać. Nic, co dla obcych uszu mogłoby się wydać ciekawe, ale na tyle charakterystyczne, by mogły rozpoznać się obie. Kiedy odpowiedź była właściwa, spróbowała dźwignąć usta, ale na niewiele się to zdało.
- Stary Potter mówił mi, że zdarzały się incydenty. - zaczęła ruszając niedaleko muru. Ludzi było sporo, nawet jak na taką pogodę. - Zostańmy tu trochę, pomóżmy, potem przelecimy się nad okolicą sprawdzając, czy dzisiaj na jakiś się zapowiada. - zaproponowała, wsadzając obie dłonie w kieszenie zielonego płaszcza.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Mur Hadriana 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Mur Hadriana [odnośnik]10.04.21 18:43
Kiedy dojrzała majaczącą na wzgórzu sylwetkę, samotną i smukłą, nie miała wątpliwości, że to ona – nawet mimo faktu, że towarzyszka zrobiła użytek ze swego niecodziennego daru, zmieniła aparycję, by nikt nie rozpoznał w niej Justine Tonks, poszukiwanej listem gończym zbrodniarki. Powoli skróciła dzielącą je odległość, nie wykonując żadnych gwałtownych ruchów, niedbałym gestem strącając chwiejące się na krawędzi kaptura krople deszczu. – Dobrze cię widzieć – mruknęła cicho, gdy już wymieniły się pozornie nieistotnymi uwagami, tak naprawdę rozwiewając ewentualne wątpliwości dotyczące tożsamości. Choć były na ziemiach Longbottomów, wśród swoich, nierozsądnym byłoby zaniedbywać podstawowe środki ostrożności. Powiodła po jej odmienionej twarzy uważnym wzrokiem, próbując nie być przy tym nachalną; kącik ust drgnął w czymś, co miało przypominać uśmiech. – Wspominał, kiedy doszło do ostatniego? – dopytała, powoli ruszając się z miejsca, dostosowując swój krok do kroku niższej czarownicy. To było do przewidzenia, że budowa muru nie przebiega bezproblemowo. Niestety, każda taka niedogodność, każdy atak, sprawiał, że termin ukończenia prac stawał się coraz odleglejszy. – Dobrze. Porozmawiajmy z nimi, może widzieli coś dziwnego. Później możemy przejść się dalej, wzdłuż muru, do tamtego niewielkiego lasu, zakończyć obserwacją z powietrza – zaproponowała, głową wskazując na leżące nie aż tak daleko skupisko drzew, na poły ogołocone z liści, na poły malujące się w typowo jesiennych barwach. – Poczekaj – dodała jeszcze, przystając na chwilę, pochylając tak, by materiał kaptura zsunął się niżej, przesłonił prawie całe lico. Nie chciała, by ktokolwiek z kręcących się opodal ochotników dojrzał jej rysy. Następnie przymknęła powieki, z otchłani pamięci wydobywając twarz bezimiennej kobiety – okrągłą, pucołowatą, o zadartym nosie. To musiało wystarczyć, przynajmniej na czas tego patrolu. – W porządku? – Wiedziała, że przemiana powinna się udać, sukces zwiastowało znajome mrowienie skóry, mimo to dopytała, kolejnymi słowami próbując oswoić i siebie, i Justine z całą tą sytuacją, z rozmawianiem.
Niektórzy spośród mężczyzn spoglądali ku nim z podejrzliwością, może nawet niechęcią – nie potrafiła się temu dziwić. Z każdym dniem, tygodniem, robiło się coraz gorzej; trudno było nie zatracić troski o drugiego człowieka, zwykłej dobroci, gdy z całej Anglii docierały niewesołe wieści o kolejnych napaściach, egzekucjach, samosądach. I choć z początku wyglądało na to, że zostaną odesłane z kwitkiem, to po powołaniu się na Pottera porozmawiały z postawnym czarodziejem, który koordynował działaniami na tym odcinku muru. Nie miał dla nich wiele czasu, deszcz tylko utrudniał budowę, nie mógł sobie pozwolić na dłuższą przerwę – odpowiedział jednak na kilka ważnych pytań. Jak wyglądała kwestia materiałów, czy brakowało im rąk do pracy, a także czy – i kiedy – ostatnio ich ktoś niepokoił.
- Jak się trzymasz? Nie potrzebujesz odpoczynku? – zdobyła się na odwagę, by zboczyć na bardziej osobiste tory, przestać poświęcać uwagę tylko i wyłącznie wałowi. Wcisnęła dłonie do kieszeni płaszcza, odnajdując palcami chłodne drewno różdżki, nowej różdżki, w której posiadanie weszła po powrocie z Tower. Minęły już linię drzew, z każdą kolejną chwilą zagłębiając się w ciągnący się wzdłuż muru las, ciemny i stosunkowo cichy. Wątpiła, by cokolwiek miały tu znaleźć, dla porządku musiały jednak sprawdzić teren, przeszukać go pod kątem pułapek czy obecności niepożądanych gości. – Jeszcze raz dziękuję za eliksiry. I za kompas. Wiem, że nie miałyśmy jeszcze okazji porozmawiać o tym wszystkim i domyślam się, że może wcale nie chcesz tego robić… – zaczęła po krótkiej chwili milczenia, nagle jednak urwała, zamierając w bezruchu; między jej brwiami pojawiła się niewielka zmarszczka. Usłyszała coś. Coś, co nie było szelestem nielicznych liści ani łamiącą się pod butem, suchą gałązką. – Tam – dodała niemalże bezgłośnie, po czym ostrożnie, próbując nie robić przy tym hałasu, zboczyła z obranej ścieżki, zwinnie przekraczając leżący im na drodze konar. Nie mogły przecież tego zignorować.


my body is a cage
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12366-maeve-clearwater#380086 https://www.morsmordre.net/f434-szkocja-easter-balmoral-gajowka https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater
Re: Mur Hadriana [odnośnik]19.04.21 23:07
Spotkania z twarzami, które już znała, nie były łatwe. W większości widziała zawód, czasem odrobinę troski, czasem nawet litość. Nadal nie wyglądała za dobrze, ale dzięki swojej umiejętności mogła dodać sobie kilka kilogramów, żeby być w stanie wyglądać względnie zdrowo i normalnie. Wymienienie się pozornie nic nie znaczącymi słowami miało znaczenie, musiały się obie sprawdzić, lepiej było nie pomijać tego istotnego faktu. - Wzajemnie. - odpowiedziała w podobnym tonie, skinając krótko głową. Wiedziała, że tutaj było odrobinę bezpieczniej, ale Longbottomowie otoczeni byli ziemiami wrogów i nie dziwiły nikogo ataki, które następowały zwłaszcza na granicach. - Dwa dni temu. Był ostatni. Ale z tego co zrozumiałam od od dwóch tygodni są dość cykliczne - w różnych odstępach czasu i godzinach, rzecz jasna, ale zdarzające się średnio co dwa-cztery dni. - wyjaśniła marszcząc lekko brwi. Ruszając z miejsca obok niej, wsadzając dłonie w kieszenie narzuconego na ramiona płaszcza. Ruszyły w kierunku pracujących kawałek dalej mężczyzn. - Zobaczymy, co uda nam się od nich dowiedzieć. - zgodziła się, sądząc, że jednak nie będzie tego wiele. Każda taka potyczka, nawet jeśli nie całkowicie przegrana, spowalniała prace, nie tylko przez rozstrojenie działań, ale i przez osoby, które zostawały w wyniku ataku ranne. Zatrzymała się, kiedy Maeve poprosiła ją by poczekała. Nie spojrzała na nią, zamiast tego jasnym spojrzeniem przeczesując okolicę po stronie należącej do Burke’ów. Zwabiona głosem uniosła wzrok i skinęła krótko głową. - W porządku. - potwierdziła potakując głową.
Starszy z mężczyzn, prawdopodobnie w tym momencie koordynujący działania na tym odcinku muru zgodził się z nimi porozmawiać. Jednak patrzył ku nim bez przekonania, prawdopodobnie sądząc to, co sądziło wielu mężczyzn, że dwie kobiety, niewiele w stanie będąc pomóc. Był przy dwóch z trzech ataków i jedno ze stwierdzeń przykuło uwagę Justine mocniej. Stwierdzał, że przeważnie, kiedy decydowali się na odwrót, kierowali się na południowy wschód. Podziękowała krótkim skinieniem głowy, odprowadzając go spojrzeniem, patrząc jak podchodzi do dwójki mężczyzn i coś do nich wypowiada. Ruszyły w kierunku linii drzew, wchodząc na tereny formalnie nie należące już do Longbottomów. Jeszcze widoczne znajdującym się przy murze mężczyzną. Czuła na plecach ich spojrzenia, kiedy wchodziły w ponury las, nie obejrzała się jednak skupiona już na tym, co znajdowało się przed nimi. Przeniosła tęczówki na Maeve, kiedy dwa pytania zawisły w powietrzu. Przez chwilę ciszę między nimi wypełniał tylko dźwięk padającego deszczu i głosy mężczyzn przekazujących sobie informacje. W końcu wzruszyła lekko ramionami. - Jeszcze trochę minie, zanim będę mogła odpowiedzieć dobrze. Ale nie zatrzymujmy się. - stwierdziła, mimowolnie ściszając głos. Stawiając kolejne kroki, ostrożnie, rozważnie, rozglądając się wokół, żeby nie przegapić niczego. - To nic takiego. - odpowiedziała wtrącając się. - nie spoglądając ku niej, unosząc dłoń z różdżką w pogotowiu. Maeve jednak nie poprzestała tylko na tym, mówiła dalej. - Po prostu zapytaj, odpowiem. - szepnęła, w równie cichej odpowiedzi. - Później. - dodała bezgłośnie, skinając krótko głową. Podążyła za nią, próbując stawiać kroki możliwie jak najciszej. Nigdy nie była dobra w skradaniu się, panowała nad ciałem, ale nawet w tym potrzeba było praktyki. Uniosła różdżkę, wykonują gest różdżkę, próbując kilka metrów przed nimi rzucić niewerbalnie Salvio Hexia, które odgrodzi ich przed widokiem.

1 - głośny odgłos łamanej gałęzi przyciąga uwagę rozmawiających, którzy dostrzegają nas szybko i zaczynają atakować - jest ich 3
2-50 - trzask pomniejszej gałęzi alarmuje o naszej obecności, mężczyźni przerywaj i rozglądają się mamy chwilę na reakcję
51-99 - udaje nam się podejść bliżej, wiemy, dostrzegamy kilku czarodziejów, ale ich słowa zniekształca deszcz
100 - natrafiamy na grupkę mężczyzn, trafiamy w idealne miejsce z którego nas nie widać, ale my słyszymy wszystko

1. na zaklęcie
2. na zdarzenie



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Mur Hadriana 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Mur Hadriana [odnośnik]19.04.21 23:07
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 26

--------------------------------

#2 'k100' : 36
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mur Hadriana Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Mur Hadriana [odnośnik]22.04.21 16:33
Liczyła na to, że patrol pobliskiego lasu da im okazję do choćby krótkiej rozmowy na temat tego, co wydarzyło się na Connaught Square, w Azkabanie albo co działo się teraz, kiedy wydobyli ją z otchłani więziennych korytarzy, a zaufani uzdrowiciele zajęli się jej ranami. Z niektórymi jednak, tymi dotykającymi materii delikatniejszej niż ciało, nawet zaawansowana magia nie mogła sobie poradzić. Jak długo Justine będzie dochodzić do siebie? I czy kiedykolwiek zapomni o koszmarze niewoli...? Na usta cisnęło się wiele pytań, nie odważyłaby się zadać ich wszystkich. Niektóre byłyby zbyt wścibskie, inne niedelikatne i obcesowe. Zanim jednak zwerbalizowałaby którąkolwiek z krążących po głowie myśli, usłyszała coś, co skutecznie popsuło moment. Mieszający się z szumem mżawki tembr głosu, odległy szmer zwieńczony głośniejszym, przypominającym szczekanie śmiechem. Nie były tutaj same. I choć mogły mieć do czynienia z kimkolwiek, z szukającymi grzybów mieszkańcami pobliskiej wioski czy odlewającymi się pracownikami budowy, to nie potrafiła zignorować instynktu, podejrzliwości, która pojawiła się wraz z odgłosami nieoczekiwanego towarzystwa.
Ruszyła przodem, uważając na zaściełające podłoże gałęzie i liście, nadstawiając przy tym uszu, próbując odnaleźć źródło hałasu bez zwracania na siebie zbędnej uwagi nieznajomych. Obejrzała się przez ramię, czy Justine na pewno podąża jej śladem, po czym kontynuowała wędrówkę, wypatrując wśród gęsto rosnących drzew polany czy drogi, na której mogli znajdować się intruzi. Były już blisko, głosy stawały się coraz wyraźniejsze, wciąż jednak nie mogła rozróżnić wszystkich słów, pojąć sensu wypowiedzi. I wtedy coś trzasnęło za jej plecami. Zamarła, woląc nie spoglądać ku towarzyszce, zamiast tego patrzeć przed siebie, w kierunku majaczących opodal mężczyzn. Umilkli, wodząc dookoła podejrzliwym wzrokiem, sięgając po różdżki – musieli to usłyszeć. Cholera. Nie mogła wiedzieć, co planowała dużo bieglejsza w białej magii Tonks, jednak pierwszym, co przyszło jej do głowy, było sięgnięcie po zaklęcie, z którego zrobili użytek na skąpanym we mgle dziedzińcu Tower. Caneteria Ficta, pomyślała, kierując różdżkę na ścianę sosen, która znajdowała się za plecami zaalarmowanych czarodziejów. Chciała wywołać u nich omamy, sprawić, że do ich uszu dotrą fałszywe odgłosy kroków. To powinno odwrócić ich uwagę, rozkojarzyć – im zaś dać szansę do podejścia jeszcze bliżej i lepszego rozeznania się w sytuacji.
Wyglądało na to, że tym razem magia jej usłuchała. Nieznajomi znów drgnęli, wymieniając się nerwowymi komentarzami; jeden tyrpnął drugiego w ramię, brodą wskazał pobliskie zarośla. Musiały wykorzystać tę okazję. Dopiero teraz podchwyciła wzrok Justine, po czym szybko, wciąż starając się nie robić hałasu,  skróciła dzielącą ich odległość i wzniosła różdżkę, z bijącym szybciej sercem celując w mogącego w każdej chwili odwrócić się, spojrzeć wprost na nią, mężczyznę. – Drętwota – zażądała cicho, pod nosem, wierząc, że Tonks nie będzie zwlekać. Gdyby ich obezwładniły, w spokoju mogłyby zadać najważniejsze pytania, dowiedzieć się, czego tutaj szukali.

| tutaj rzut na Caneteria, teraz rzucam na Drętwotę i na wartość U


my body is a cage
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12366-maeve-clearwater#380086 https://www.morsmordre.net/f434-szkocja-easter-balmoral-gajowka https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater
Re: Mur Hadriana [odnośnik]22.04.21 16:33
The member 'Maeve Clearwater' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 59

--------------------------------

#2 'k8' : 6, 4, 5, 2, 4, 7, 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mur Hadriana Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Mur Hadriana [odnośnik]25.04.21 13:03
Nie chciała wracać do tego, co przeżyła. Wolałaby nie pamiętać nawet minuty z czasu, który spędziła w Azkabanie, ale to byłoby równoznaczne z ucieczką - a ona nie uciekała. Nigdy. Czasem stosowała taktyczny odwrót, ale nie było to równoznaczne z ucieczką, bo nie oznaczało jej własnego poddania się a jedynie racjonalną decyzję. Nie okłamywała się, wiedziała, że pojawią się pytania i zamierzała na każde odpowiedzieć szczerze, ale te musiały najpierw paść. Sama nie zamierzała rozpoczynać rozmowy, ani uzewnętrzniać się bardziej. Dlatego kiedy Maeve zaczęła, trochę klucząc wokół, szukając słów, które mogłoby jej prawdopodobnie nie urazić wypowiedziała krótkie zdanie. Po prostu zapytaj, o to, co cię interesuje, czego chcesz się dowiedzieć, na jakie pytanie uzyskać odpowiedź. Przechodzenie przez te wspomnienia nie były łatwe, ale musiała stawić im czoło.
Rozmowa musiała jednak przesunąć się w czasie, zaalarmowane przez dobiegający głos przystanęły na chwilę. Skinęła krótko głową Clearwater, unosząc różdżkę, chąc postawić dalej barierę, która uczyni je niewidzialnymi, popełniła jednak błąd, wykręciła nadgarstkiem zbyt luźno, dłonie nadal jeszcze nie słuchały jej tak jak wcześniej. Nie zatrzymała się jednak, podążając za nią w skupieniu, unosząc jasną różdżkę, obserwując otoczenie. Jeden fałszywy krok, tylko tyle starczyło, by mężczyźni przestali rozmawiać. Jej towarzyszka zareagowała od razu, odwracając uwagę w drugą stronę. Domyślała się jedynie, jakiego zaklęcie użyła. Zrobiła jeszcze kilka kroków, łapiąc jej spojrzenie. Nie miała najlepszych not, jeśli chodziło o skradanie. Dobrze szła jej obserwacja, zwłaszcza, jeśli wokół było więcej ludzi - wtedy metamorfomagia była mocno przydatna. Trudniej było jednak w miejscach w których nie można było po prostu zmienić twarz i kolor płaszcza w innym. Tutaj liczyła się precyzja, każdy krok miał znaczenie, nawet zbyt szybki oddech mógł utrudniać odpowiedniość działania.
Przytaknęła jej głową, wskazując prawą rękę na mężczyzn. Próba podsłuchania nie miała się dzisiaj udać, musiały załatwić sprawę inaczej. Wypowiadane przez nich skrawki zdań jasno wskazywały na to, że planują zaatakować ponownie Mur - a co za tym idzie ludzi, którzy właśnie się przy nim znajdowali. Skróciła dzielącą ich odległość w kilku krokach, już nie dbając aż tak o zachowywanie się cicho, choć starała nie robić dużego rabanu. - Petrificus Totalus. - wypowiedziała, kierując różdżkę na drugiego z mężczyzn. Musiały ich unieszkodliwić możliwie jak najszybciej, najlepiej też jak najciszej. Przedłużająca się walka, mogłaby przyciągnąć uwagę, jeśli gdzieś w okolicy było więcej ich towarzyszy. Nie mogły skupiać się tylko na tym, musiały być gotowane na to, że przeciwników może pojawić się więcej.



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Mur Hadriana 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Mur Hadriana [odnośnik]25.04.21 13:03
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 24

--------------------------------

#2 'k8' : 5, 8, 5, 1, 1, 3, 8, 1, 6, 7, 3, 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mur Hadriana Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Mur Hadriana [odnośnik]06.05.21 15:12
Nie sądziła, że sytuacja tak szybko ulegnie zmianie, że trudna do przeprowadzenia rozmowa zostanie zastąpiona podkradaniem się do nieznajomych przez wilgotny, skąpany w półmroku las. Czy powinna odczuwać ulgę? Dobranie odpowiednich słów musiało zostać odłożone w czasie. Zmieszanie i niezręczność umknęły pod naporem przyśpieszonego bicia serca, rozbudzającego zastrzyku adrenaliny. I choć nie zdążyły podsłuchać wiele, nim cichy trzask łamanej gałęzi sprawił, że mężczyźni umilkli, nie miała już złudzeń. Nie byli to przypadkowi przechodnie, zielarze czy szukający ukojenia w bliskości natury mieszkańcy pobliskiej wioski. Urwane, mieszające się z szumem wiatru wspominki o wznoszonym przez połączone siły czarodziejów i niemagicznych murze, o kolejnym planowanym ataku wystarczyły, by rozwiać wszelkie wątpliwości, podsycić odczuwaną już podejrzliwość.
Kiedy tylko magia usłuchała, a knujących mężczyzn rozproszyły omamy słuchowe, obie ruszyły dalej, bliżej, mniej dbając o jak najcichsze pokonywanie kolejnych kroków, bardziej ceniąc sobie szybkość – każda sekunda była na wagę złota. Mimo to nie chciały zdradzić się ze swą obecnością zbyt wcześnie, wszak powinny wykorzystać element zaskoczenia, który udało im się w ten sposób wywalczyć. Pobliskie drzewa rozświetliły dwie wiązki zaklęć; jedna wyrwała się z jej różdżki, druga – z różdżki stojącej obok Tonks. Ani przez chwilę nie zastanawiała się, czy Justine podoła prędkiemu unieruchomieniu potencjalnego napastnika. Była doświadczoną, zaprawioną w boju czarownicą i nic nie mogło tego zmienić, nawet miesięczne zniewolenie w najstraszliwszych czeluściach Azkabanu.
Byli zbyt wolni. Wyższy, w którego leciała Drętwota, nie zdołał nawet wykonać odpowiedniego ruchu, podjąć próby wyczarowania przed sobą tarczy. Drugi zaś, mimo starań, zareagował za późno, by móc wygrać z czasem. Padł jak długi, rażony zaklęciem petryfikującym, z wybałuszonymi oczami i ustami zastygniętymi w pół słowa. I choć na pierwszy rzut oka zdawało się, że sytuacja jest pod kontrolą, potrzebowała jeszcze chwili, by w milczeniu nasłuchiwać odgłosów najbliższego otoczenia. – Nie słyszę nikogo innego – mruknęła pod nosem, wznosząc strapiony wzrok na twarz towarzyszki. Wiedziała przy tym, że nie powinny czuć się zbyt bezpiecznie, kto wie, czy byli jedynymi, którzy kręcili się po zaroślach. Kiedy ktoś zauważy ich zniknięcie? – Co robimy? Chyba nie mamy czasu, ani możliwości, by zabrać ich... gdzieś indziej – zakończyła koślawo, nie chcąc werbalizować przy nich swych myśli. Musiały ich przesłuchać; prędko pożałowała, że nie ma przy sobie buteleczki cennego veritaserum, które zmusiłoby ich do wyspowiadania się ze wszystkich planów. Nie bez trudu wyrwała z kurczowo zaciśniętych palców nieznajomego drewienko różdżki, później – spętała go wyczarowanymi dopiero za drugim razem kajdanami. Wzdłuż pleców przebiegł jej dreszcz zimna, irracjonalnego strachu, że ktoś ich tu zaraz zaskoczy. W ciszy czekała na decyzję Justine. Może nie było już Gwardii, lecz Tonks wydawała się odpowiedniejszą osobą do podejmowania takich decyzji, dotyczących dalszego postępowania z będącymi na ich łasce czarodziejami.
W końcu zdjęły zaklęcia unieruchamiające, by pozwolić tamtym przemówić. Ciągle trzymała różdżkę w pogotowiu, na wypadek, gdyby zaczęli krzyczeć, próbując ściągnąć na ich głowy kogokolwiek innego.

| biorąc pod uwagę nasze kostki i efekt zaskoczenia, myślę, że spokojnie możemy założyć, że dałyśmy radę tym panom


my body is a cage
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12366-maeve-clearwater#380086 https://www.morsmordre.net/f434-szkocja-easter-balmoral-gajowka https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater
Re: Mur Hadriana [odnośnik]24.05.21 18:02
Spodziewaj się niespodziewanego. Słowa, które wtłaczali im do głowy podczas kursu niezmiennie, właściwie każdego dnia. I nie mogła powiedzieć, że słowa te nie niosły ze sobą dużej dozy prawdy i przestrogi. Należało zawsze być przygotowanym, możliwie jak najlepiej. Niezmiennie czujnym na wszystko wokół i na zmieniające się okoliczności. Inaczej, łatwo można było dać się podejść, popełnić jakiś błąd. Zrobić coś co mogłoby… zdecydowanie przeszkodzić, a może nawet - doprowadzić do czegoś gorszego. Patrole podejmowała od kilku dni z różnymi jednostkami. Wiedziała, że nie jest jeszcze w pełni sił. Że nadal, kiedy milkło wszystko wokół słyszała nawołującego ją głosy. Ale nie mogła dłużej pozostawać w ramach zaklęcia skrywającego ją przed wzrokiem i magią innych. Nie mogła dalej się chować. Nigdy nie potrafiła usiedzieć w miejscu, potrzebowała działania - było ono dla niej niczym tlen. Bez niego, nie mogła oddychać. Nie mogła w pełni być sobą. Choć teraz, był już kolejną, całkiem nową wersją samej siebie. Nie spodziewała się, że zwykły patrol, okaże się czymś więcej. Właściwie, nie spodziewała się, że przesuwając pomiędzy drzewami natrafią na cokolwiek. Mimo to zachowywała ostrożność, wyostrzała zmysły, żeby nie przegapić czegoś, co mogło być ważne, albo istotne. Zagłębiały się ze spokojem, uważnie rozglądając na boki zwalniając, kiedy do ich uszu zaczęły docierać urwane strzępki rozmowy. Ślepy traf? Bardziej niż szczęście - to rzadko kiedy prawdziwie stawało po jej stronie. Złapała wzrok Maeve, łapiąc z nią bezsłowne porozumienie. Musiały skorzystać z tego, że mężczyźni nadal - chociaż tylko przez chwilę - pozostawali nieświadomi ich obecności w lesie. Wykorzystać sytuację, możliwie jak najskuteczniej i najszybciej. Nie mogły zakładać, że byli tutaj sami. Zaklęcia Maeve zadziałało i nie pozostawało nic innego, jak podjąć się ataku, teraz, dokładnie w tej chwili w której miały jeszcze odrobinę szansy na atak z zaskoczenia. Ruszyła właściwie równo z nią, teraz już stawiając kroki odważniej, unosząc białą różdżkę ku górze.
Były szybsze. Odpowiednie działanie, podejście. Reakcja Maeve - a może bardziej jej pomysł z odciągnięciem uwagi, pozwolił posłać im w ich kierunku dwa zaklęcia petryfikujące pomknęły w ich stronę. Jeden nie zdążył nawet zareagować na czas. Obaj padli. Nie zwolniła kroku, przyśpieszyła, żeby znaleźć się bliżej. Nie opuszczając różdżki spojrzała na Meave, kiedy ta się odezwała. Skinęła głową, miała rację, nie miały ani czasu, ani możliwości. Rozejrzała się wokół. Odchodząc kilka kroków, rzucając wokół nich Salvio Hexia, dokładnie trzy razy, tak, by stworzyć wokół nich trójkąt z bariery. Wzięła wdech, spoglądając na mężczyzn, który nadal spętani nie znajdowali się już pod działaniem zaklęć petryfikujących - jedno przecież sama zdjęła.
- Teraz porozmawiamy. - zwróciła się do nich, unosząc wargi w uśmiechu, choć nie należał on do grona przyjemnych. - Nałożyłam bariery. Nikt was nie usłyszy, jeśli zaczniecie krzyczeć. - zaczęła od razu, nawet brew jej nie drgnęła, kiedy mówiła słowa, które jednocześnie były prawdą i kłamstwem. Nie wyciszyła tego terenu, ale nie mogli tego wiedzieć. Kucnęła przed jednym z nich przystawiając mu różdżkę do dolnej część żuchwy. - Słyszałyśmy waszą rozmowę. - mówiła dalej, nie dodając, że tylko w części. - Nierozważnie jest tak głośno opowiadać o własnych planach. Może ich zabijemy i zajmiemy ich miejsca? - odwróciła głowę w kierunku Maeve. Prowokacja. Reakcja miała im powiedzieć, czy rzeczywiście jakiegoś posiadali. Kłamstwo, że wiedziało wszystko pozwolić, by poczuli że i tak stracili. Istniała jeszcze jedna możliwość, wprowadzić kogoś właśnie do tej dwójki, albo podmienić. Obie były metamorfomagami. I ten fakt, teraz zamierzała wykorzystać. Wydęła lekko usta, przyglądając się spod zmrużonych powiek mężczyźnie przed sobą. W zamiarze mając przybrać jego twarz. Dodać prawdziwości własnych słów. Życie, za informacje, to była uczciwa wymiana. A one, musiały zdecydować, która z opcji ostatecznie, będzie odpowiednia. Oblivate mogło namieszać w głowie całkiem sprawnie.

| Zamiana twarzy w twarz, którą ma się widoczną przed sobą. ST 2-19, bonus: +40



The Devil whispered in my ear, you are not strong enough to withstand the Storm. Today I whispered in the Devil's ear,
I am the Storm.
Justine Tonks
Justine Tonks
Zawód : auror, rebeliant
Wiek : 29
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
The gods will always smile on brave women.
Like the valkyries, those furies who men fear and desire.
OPCM : 58 +2
UROKI : 36 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 7 +3
TRANSMUTACJA : 6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Metamorfomag
Mur Hadriana 1
Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t3583-justine-just-tonks https://www.morsmordre.net/t3653-baron#66389 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f437-lancashire-forest-of-bowland-stocks-reservoir-gajowka https://www.morsmordre.net/t4284-skrytka-bankowa-nr-914#89080 https://www.morsmordre.net/t3701p15-just-tonks
Re: Mur Hadriana [odnośnik]24.05.21 18:02
The member 'Justine Tonks' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mur Hadriana Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Mur Hadriana [odnośnik]27.05.21 18:09
Miotały nią sprzeczne uczucia; namiastka satysfakcji, wszak unieruchomiły i spętały nieznajomych, zanim ci zdążyliby je zauważyć, wyprowadzić atak, ale też – nieustanny, odzywający się napięciem mięśni niepokój. Istniała możliwość, że wśród drzew czaili się inni, że tylko czekali na odpowiednią okazję, by zepchnąć je do obrony. Jeśli leżący u ich stóp czarodzieje odpowiadali za ataki na wznoszony nieopodal mur, na pewno nie przeprowadzali ich sami. Lecz może zostali wysłani przodem, by zrobić rekonesans? – Homenum Revelio – spróbowała pod nosem, wodząc wzrokiem po otaczającej ich zieleni. Nie mogły dać się zaskoczyć. Działały pod presją czasu, to nie pomagało, jednak dla obu nie była to pierwszyzna. Mimo to potrzebowała kilku prób, by w końcu rzucić wybrane zaklęcie, wytworzyć falę magicznej energii, która podświetliłaby sylwetki wszystkich przebywających w pobliżu jasnym, widocznym nawet wśród mgły blaskiem. Zmarszczyła brwi, z jednej strony uspokojona tym, co zobaczyła, z drugiej – wciąż nieufna, podejrzliwa. – Wygląda na to, że naprawdę nikogo więcej tu nie ma, nie licząc wiewiórki i spłoszonych hałasami ptaków – mruknęła w kierunku Tonks, kiedy ta skończyła z wprawnym nakładaniem barier. Istniała szansa, że któreś z tych zwierząt było animagiem, starała się jednak odgonić tę myśl; nie powinna popadać w paranoję. Wystarczy, że niekiedy wciąż widywała na granicy wzroku trupa przygniecionej gruzami Tower więźniarki, nie potrzebowała więcej pożywki dla wypaczającej rzeczywistość wyobraźni.
Czuła na sobie wzrok nieistniejących obserwatorów, lepki i wszędobylski – a może po prostu wyolbrzymiała odczucia, jakie zapewniały jej niechętne, gniewne spojrzenia spętanych łańcuchami nieznajomych. Pozwoliła Justine podjąć decyzję, działać; któraś z nich musiała odegrać pierwsze skrzypce, zaś była Gwardzistka była bardziej doświadczona w odnajdowaniu się w takich sytuacjach. Uważnie przyglądała się obu mężczyznom, kiedy towarzyszka raczyła ich złowróżbnym uśmiechem, zapewniła, że nikt nie byłby w stanie usłyszeć ich krzyków. Nie była pewna, czy w to uwierzyli, to nie miało większego znaczenia – najważniejszym było, że nie spróbowali nawoływać. To tylko potwierdzało jej wcześniejszą obserwację, w okolicy nie było żadnego innego agresora. Jeden z nich zaklął szpetnie, po marynarsku, drugi zaczął im grozić, lecz szybko umilkł, gdy tylko różdżka Tonks znalazła się tuż obok jego twarzy, wbiła w skórę. Byli jak złapane w sidła zwierzęta – miały ich los w swych rękach.
Serce zabiło mocniej, gdy druga z czarownic zaproponowała pozbycie się intruzów raz na zawsze, nie dała jednak po sobie poznać zawahania czy niedowierzania. Odnalazła wzrokiem oczy Tonks, to musiała być tylko gra pozorów, wizja, którą chciała nakłonić więźniów do mówienia. Prawda...? Skinęła krótko głową, przybierając na usta pozbawiony wesołości uśmiech, drapieżny, wilczy. – W gruncie rzeczy... – zaczęła, robiąc krok bliżej, stając nad wyższym z mężczyzn, tym o dziobatej twarzy, którego ledwie chwilę temu uwolniła spod działania Drętwoty. – Masz rację. Nie mamy czasu bawić się w przesłuchania. Najłatwiej będzie się ich po prostu pozbyć, zabrać ubrania, ciała porzucić gdzieś w zaroślach... Nigdy ich nie znajdą. My w tym czasie z łatwością wtopimy się w tłum. Pewnie mają przy sobie dokumenty, to nam wystarczy. – Rozważała na głos, nic nie robiąc sobie z urwanych, dyktowanych szokiem warknięć. Mogli się szarpać, mogli krztusić się przekleństwami, lecz widziała w ich oczach strach – to wystarczyło, by zrozumiała, że obrały dobrą drogę. Nachyliła się nad dziobatym, zaczęła poklepywać jego szatę w poszukiwaniu certyfikatu rejestracji różdżki. – Tom Buchanan? No proszę – zacmokała, nie próbując nawet zadawać żadnych pytań. Jeszcze chwila, dwie, i sami zaczną śpiewać.
Pobladli, gdy stojąca obok niej Tonks zmusiła rysy swej twarzy do zmiany, upodobniła się do pojmanego czarodzieja. To nie był jego szczęśliwy dzień. Teraz już to rozumiał. Uśmiechnęła się nieco szerzej, wwiercając wzrok w drugiego z mężczyzn, a następnie spróbowała tego samego. Chciała, żeby spojrzał wprost w swoją twarz, zrozumiał, że nie rzucały słów na wiatr.

| Zamiana twarzy w twarz, którą ma się widoczną przed sobą, ST: 2-19; bonus: +30


my body is a cage
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12366-maeve-clearwater#380086 https://www.morsmordre.net/f434-szkocja-easter-balmoral-gajowka https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater

Strona 1 z 4 1, 2, 3, 4  Next

Mur Hadriana
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach