Wnętrze wagonu
AutorWiadomość
Wnętrze wagonu
Jesteś dla niej przestrzenią
Popisów polem i miejscem ważnych spraw
Popisów polem i miejscem ważnych spraw
Chaos tkwi w cienkiej warstwie kurzu okiennego parapetu, niezbyt subtelnie skrytego za nieco prześwitującą, z lekka pożółkłą firanką. Pojedyncze fragmenty ubioru ścielą drewnianą podłogę, gdy pierwsze promienie słońca sięgają nieba, a zmęczenie nie pozwala na stwarzanie pozorów schludności. Niedopite metalowe kubki z herbatą, obdrapane gdzieniegdzie z farby, z wypłowiałym wzorem okupują kwadratowy stolik o jednej krótszej nodze, przesłonięty notatkami w języku gaelickim okraszonym bazgrołami wszelakimi. Do stolika przysunięte są dwa obdrapane krzesła ni w ząb do siebie niepasujące. Obok jest niewielka szafeczka przykryta plecioną serwetą, na którym stoi zaskakująco zadbany skrzydłokwiat, miejsce urzędowania Finleyowego nieśmiałka. Łóżko mogące spokojnie pomieścić dwie osoby, o pościeli w łaty i skrawki ze sobą zszyte, robiące za poszewkę, ustawione jest na długiej, całkiem wysokiej komodzie i wspiąć się nań można przy pomocy zręcznego ciała, albo skrzyni zawierającej w sobie rekwizyty używane przy występach. W środku komody mieszczą się ubrania, prywatne drobiazgi, a także komponenty. Przed ich odkryciem chroni skobel, uniemożliwiający odsunięcie przesuwanych drzwi jeśli osoba w środku sobie tego nie życzy. I wszystko to wydaje się przypadkowe oraz bezduszne do momentu uniesienia oczu, wtedy sufit to ukaże namalowane nocne niebo z dziesiątkami gwiazd, które po uważnym przyjrzeniu okażą się lampionami miękko płynącymi w stronę księżyca w pełni.
Jak ja Cię obronię i po czyjej stronie
Stanąć mam dziś, gdy oczu wrogich sto?
Stanąć mam dziś, gdy oczu wrogich sto?
8 XII 1957
Wiatr porusza jasnymi kosmykami, chłodem przemykając po jasnej skórze, dreszczem linię kręgosłupa znacząc. A mimo to nie kryje się w ciepłym wnętrzu, nie znika w czeluściach wagonu, by móc spędzić południe na gorączkowym przeglądaniu zebranych notatek, z których i tak nic nie wynika. Rezerwat został zamknięty przed zwiedzającymi, do Kent nie było jej spieszno, długie języki ucichły przez akcje z Pasażerem i nie wiedziała, co robić. Może nie powinno mnie tu być, zastanawia się mimowolnie, głaszcząc śpiącego na jej kolanach kota. Może powinna po prostu zrezygnować z Londynu i ponownie wędrować po kraju w ślepej nadziei, że może natrafi na jakąś poszlakę. Tylko to jakieś głupie było, porzucać wszystko, kiedy wojna przejęła pod swoją władzą rzeczywistość, wypaczając i niszcząc wszystko. Tutaj miała dach nad głową, dostęp do jedzenia, w miarę porządne ubranie na grzbiecie oraz znajome twarze, które samą swoją obecnością zapewniały, iż nie jest tak do końca sama, nawet jeśli w sytuacji, w jakiej się postawiła - jak najbardziej była. A poza tym...obiecała. Być oczami i uszami, spojrzeniem bacznym, czułym na każdy ruch tafli martwego Londyńskiego morza istnień. Więc nie ma uciekania. Odchodzenia na dłużej w nieznane. I jest jej dziwnie, bo chyba nie przypuszczała, że kiedykolwiek poskromi tę potrzebę odwrotu, że będzie trwać bez twierdzeń, że to tylko na chwilę, tylko na trochę. Ale siedząc teraz na schodach wagonu, otulona płaszczem oraz kocem, z Costi, tym wstręciuchem, wpatrzona w namioty majaczące w oddali, utwierdziła się w przekonaniu, że jednak się stało. Zmieniła się, nie jakoś znacznie, ni diametralnie, po prostu pewne kwestie postawiła wyżej niż coś, czego nigdy nie zdoła osiągnąć.
- Musisz iść, gdzie jest mnie brak - spomiędzy rozchylonych ust dobiega cichy śpiew, smukłe palce nadal przeczesują biel sierści - Pangur Bán Pangur Bán. Nil sa saol seo ach ceo, Is ni bheimid beo, ach seal beag gearr... - nie ma nic poza mgłą, nic na co mogła czekać, nic odnośnie czego mogłaby się łudzić. A mimo to wciąż siedziała w bezruchu, cierpliwa jak nigdy.
Jak ja Cię obronię i po czyjej stronie
Stanąć mam dziś, gdy oczu wrogich sto?
Stanąć mam dziś, gdy oczu wrogich sto?
Wnętrze wagonu
Szybka odpowiedź