Wydarzenia


Ekipa forum
Salon
AutorWiadomość
Salon [odnośnik]21.03.21 10:45

Salon

Miejsce stworzone do odpoczynku. Największym atutem jest wygodna kanapa, która została postawiona w takim miejscu, ze kiedy tylko się na niej usiadzie, to zaraz człowiek chce spać. W pomieszczeniu bardzo rzadko jest słońce, więc wszędzie poustawiane są lampy i wiszą magicznie zatrzymane w powietrzu świece, tworząc nastrojową aurę.



If there is a past, i have
forgotten it
Mathilda Wroński
Mathilda Wroński
Zawód : malarka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Deszczowe wtorki, które przyjdą po niedzielach
Kropelka żalu, której winien jesteś ty
Nieprawda że tak miało być
Że warto w byle pustkę iść
To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9242-mathilda-wronski#281180 https://www.morsmordre.net/t2026-sowa#30026 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f354-szkocja-timbermoore-marefield-grove-13 https://www.morsmordre.net/t9271-skrytka-bankowa-450#282368 https://www.morsmordre.net/t1698-mathilda-wronski#18244
Re: Salon [odnośnik]08.08.21 19:52
1.11


Poranek po Nocy Duchów był ciężkim doświadczeniem. Przemarźnięta zimnem, które owionęło moje ciało w momencie, kiedy pan Grey ukrócił gorąc swoich pocałunków, wracam do małej chatki. Gdzieś na końcu światów, na samej północy Szkocji. Tam mieszkam od niedawna. Ja i moje dziecko, ja i mój chłopiec... o którego teraz martwię się niezmiernie.
Nie pamiętam jak to się stało, że go zostawiłam, ale mam nadzieję, że mój mały Peter zasnął po prostu i nie płakał całą noc, muszę karmić się tą nadzieją, kiedy przez kilka godzin zachowywałam się, jakbym wcale nie zostawiła dwulatka samego. Ale niestety tak było. Zniknęłam, a on musiał być przerażony. Przyśpieszam kroku, by dojść do drzwi szybciej jeszcze.
Ale i tak jestem powolna. Otumaniona po szalonej nocy. Po wieczorze pełnym miłosnego uniesienia, takiego za którym tęskniłam już któryś miesiąc. Różowieją mi policzki na zmianę co chwila z trupią bladością, jakbym nie mogła się zdecydować czy chcę denerwować się o dziecko, czy wspominać jak Herbert trzymał mnie mocno w ramionach.
A jednak kiedy dobiegam do drzwi domku, mam jakieś nieodparte wrażenie, że to spotkanie... nie było do końca tak bajeczne jak każe mi podejrzewać malinka, którą mam na szyji. Coś niespokojnego wtrąca się w moją myśl, bo przecież to spotkanie nad jeziorem, czym ono właściwie było? Pomyłką? A jednak chwilą zapomnienia, która pozwala mi jaśniej dziś spoglądać. Naciskam w zdenerwowaniu klamkę od drzwi i zapiera mi dech w piersiach urwany krzyk, bo kiedy tylko weszłam, przestraszyłam się bardzo tego co ujrzałam za drzwiami.
- Jezusmaria! - wykrzyknęłam po polsku, robiąc lekki krok w tył, wacham się czy mam wejść.
Bo oto przedemną ukazuje się salon z zieloną kanapą. A w nim na środku człowiek. Najgorsze myśli oblewają mnie zimnym potem. P e t e r. Gdzie jest Peter. Dlaczego tutaj jest mężczyzna. Kim... nie zdążyły myśli moje ukształtować tej myśli, bo się poruszył. A wtedy jego twarz schowana dotąd w ciemności, odkrywa swój kształt i ręka moja wędruje do szyji. - Sam?


If there is a past, i have
forgotten it
Mathilda Wroński
Mathilda Wroński
Zawód : malarka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Deszczowe wtorki, które przyjdą po niedzielach
Kropelka żalu, której winien jesteś ty
Nieprawda że tak miało być
Że warto w byle pustkę iść
To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9242-mathilda-wronski#281180 https://www.morsmordre.net/t2026-sowa#30026 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f354-szkocja-timbermoore-marefield-grove-13 https://www.morsmordre.net/t9271-skrytka-bankowa-450#282368 https://www.morsmordre.net/t1698-mathilda-wronski#18244
Re: Salon [odnośnik]16.08.21 0:53
Zmęczenie powoli dawało o sobie znać, ale twardo nie zamykał oczu. Peter w końcu spał, chociaż minęły długie chwile nim pozwolił sobie na odpoczynek. Kolejne minuty zajęły mu wysunięcie się z objęć dziecka, które zaciskało na jego ramieniu drobne piąstki, jakby się bało, że za moment zniknie. Było w tym widoku coś... poruszającego. Coś, co Skamander miał zapamiętać. Ostatecznie, usiadł samotnie w otwartym salonie, zajmując kanapę. I kolejny raz analizując sytuację, obmyślając scenariusze wydarzeń. Te jednak rozmyły się z pierwszym szumem kroków, które usłyszał.
W pierwszym odruchu, ścisnął różdżkę, instynktownie szukając zagrożenia. Ale to, zdawało się być absolutnie lekkomyślne. I wchodziło do mieszkania - jak do siebie. Nie tak cicho, jakby trzeba było się skradać. Pospiesznie, niemal z potknięciem. Wiedział, kim była drobna sylwetka cienia, który przekroczył próg, jeszcze zanim ciemne ślepia Skamandera rozpoznały wieszczkę. Wróciła.
Nie był pewien czemu zakołysała się w nim nieoczekiwana złość. Co takiego sprawiło, że patrzył w milczeniu, nieruchomo, jak Matilda sunie ścieżką po salonie, szeleszcząc materią długiej spódnicy. Dopiero po chwili dostrzegając jego obecność. Dziwna mieszanka chłodu i gorąca rozlała się w piersi, chociaż żadna emocja nie malowała jego oblicza, zastygłego w odległym skupieniu. I gdyby nie zastały półmrok poranka, źrenice mogłyby opowiedzieć historię jego wewnętrznej batalii. I opadającego gniewnie zmęczenia - Zbudzisz Petera - odezwał się dopiero, gdy i czarownica rozpoznała w nim właściwą tożsamość, daleką od strachu, który mógł się zatlić. Ironia. A to on do tej pory rozplatał nowe poziomy śladów, które znalazł w mieszkaniu. I tylko pozostałe muśnięcia napięcia magii, jakie odnalazł podpowiedziały mu, żeby - przynajmniej do rana, nie opuszczał domu czarownicy - Zgadza się. Ja. Spodziewałaś się kogoś innego? - zabrzmiał chłodniej niż się spodziewał, ale w kontekście spokoju, którym zalewał całą wypowiedź mogło się wydawać, że naprawdę prowadzi zwykłą rozmowę. Bo przecież takie o świcie są normalne, tak?
- Gdzie byłaś - nie prosił nawet o odpowiedź. Coś naglącego, nieprzyjemnie twardego w niskim głosie sprawiało, że brzmiał tak, jak podczas przesłuchań. Wymagał odpowiedzi. I prawdy. A gdy wzrok prześlizgnął się po sylwetce czarnowłosej, nie trudno mu było na jasnej szyi znaleźć całkiem charakterystyczne znamię, które - równie spiesznie zakryła. Nieskutecznie. Czemu właściwie mu się to tak nie podobało? Nie miał prawa niczego oczekiwać, a mimo to w nieokreślony sposób czuł w piersi narastającą zadrę. Swoją złość przelał w innym kierunku - Zostawiłaś go samego. Czemu? - odchylił się w miejscu, tym razem gestem głowy wskazując na tył i znajdujący się dalej pokój Petera.
Wstał z miejsca nieco sztywno, tym razem milcząc i pozostawiając czarownicy pole do głosu. Nie odjął jednak przenikliwego spojrzenia, które uporczywie starało się znaleźć odpowiedzi jeszcze w samej postaci i zachowaniu wieszczki. Emocje zbyt łatwo z niej umykały, a on chwytał drgające struny uczuć czując, jakby za chwilę miała przyjść burza.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Salon 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Salon [odnośnik]18.08.21 10:46
Zasłaniam długimi palcami ślady po niespodziewanym kochanku, jakby była jeszcze szansa, że Samuel nie widział. Liczyłam na zbyt wiele, dawno temu wybierając właśnie jego na właściciela mojego serca, liczyłam chyba, że będę w stanie go zauroczyć na tyle, by był ślepy na moje występki. Teraz, złapana na gorącym uczynku, czuję jak słowa uwięzły mi w gardle. Więc nie przyznaję się, że nie spodziewałam się jego, a nie nikogo innego, po prostu nie spodziewałam się tego, że przyjmie jednak moje zaproszenie. Tak, jestem gotowa uwierzyć, że on tu jest z powodu tego, że wyraziłam potrzebę, by przy mnie został. I wzdryga mną świadomość, że jeżeli mimo wszystko chciał to kiedy odkryje co robiłam całą noc, to cała nadzieja rozwieje się niczym dym z papierosa. I wiem, że już czuje smród, przecież był aurorem, jednym z najlepszych, czy na prawdę wierzyłam, że nie rozgryzie mojej małej tajemnicy.
- Ja nie.. - zamykam oczy, ale zamiast poukładanych myśli, mam teraz jeden wielki bajzel. Emocjonalny rollercoaster, który jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, opętał mnie na ostatnie kilka godzin, zbiera swoje żniwo. Przecież dopiero nie dalej jak przed tygodniem uciekałam z domu mego brata, z którego wypędziła mnie jego nowa żona. Później prosiłam o pomoc jakiegoś randomowego autora, a później znów wskoczyliśmy w pociąg i w lesie spotkaliśmy ducha - Samuela Skamandra. Musiałam wyjaśnić dziecku co to znaczy, że jego ojciec żyje, chociaż całe jego życie robiłam wszystko by nie czuł pustki z tego powodu. Wychowywałam Petera bez nadziei na poznanie ojca, a teraz kiedy się zjawił - miałam wielki problem, żeby wyjaśnić młodemu, jak to jest, że ma tatę, ale nie powinien się do niego przyzwyczajać. Bo wbrew wszelkim naiwnym nadziejom, wiedziałam, że miejsce Samuela nie jest w domu z nami. Będzie biegał, walczył, pracował, będzie czasami zjawiał się i łamał nam serca, nie dawał nawet tej głupiej obietnicy, że kiedyś, że kiedyś spędzimy ze sobą więcej czasu. Samuel jest jeszcze dzikszy niż mój brat, bo kiedy Daniela dało się wstawić pod pantofel, u niego to nie wchodzi w rachubę. Ale i ja nie chciałabym tego. Zbyt cierpię na samo wspomnienie tego, jak wyglądał Daniel. Nie zrobiłabym tego nikomu drogiemu, nawet dla dobra Petera. Otwieram oczy, a on zarzuca mi, że zostawiłam Petera samego. Prześlizguje się mój wzrok poza postać Samuela i patrzę w kierunku sypialni chłopca. Jakbym chciała przeciąć mrok, a przecież tego nie umiem.
- Wszystko z nim dobrze? Nic mu nie jest? - spytałam, bardziej trzeźwa, jakby tylko myśl o dziecku mogła mnie ocucić z tego słodkiego marzenia z którego spłynęłam wprost w tę szarą rzeczywistość. Ruszam w stronę drzwi, chcę wyminąć Skamandmiałera, ale on wtedy wstaje, czyżby chciał mi zajść drogę w ten sposób? Nie spodobało mi się to, jak i jego pytanie, które wcześniej zadał.
- Czy ty chcesz mnie oceniać, Sam? - to pytanie wybrzo może nawet bardziej oskarżycielsko, niż sądziłam, że zabrzmi. Ale w tym pytaniu nie chodziło przecież jedynie o dzisiejszy wieczór. O to, że mam coś na sumieniu i nie chodzi tylko o gorące pocałunki z panem Greyem. Posłałam mu oburzone spojrzenie zza zmrużonych oczu i wyminęłam, żeby zajrzeć czy Peter jest cały i zdrowy w swoim łóżku.


If there is a past, i have
forgotten it
Mathilda Wroński
Mathilda Wroński
Zawód : malarka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Deszczowe wtorki, które przyjdą po niedzielach
Kropelka żalu, której winien jesteś ty
Nieprawda że tak miało być
Że warto w byle pustkę iść
To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9242-mathilda-wronski#281180 https://www.morsmordre.net/t2026-sowa#30026 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f354-szkocja-timbermoore-marefield-grove-13 https://www.morsmordre.net/t9271-skrytka-bankowa-450#282368 https://www.morsmordre.net/t1698-mathilda-wronski#18244
Re: Salon [odnośnik]23.08.21 21:20
Nie chciał czasem widzieć tyle, ile widział. Drobne zmiany, uniki, grymasy i gesty, które niemal bez jego nacisku, układały się w podpowiedzi, w wiedzę o tym, jak wiele kryło się za wypowiedzianymi słowami. Więcej, niż zazwyczaj jego rozmówcy odsłaniali. Wyczulona na otaczające go wrażenia bodźce działały jak zapalniki, ślady, które prowadziły go do prawdy. Nie zawsze chcianej. Znacząca cecha, która pozwalała mu wyciągać informacje ze zbrodniarzy i utrudniała relacje z bliskimi. Niewielu wśród tych było w stanie go okłamać. A na pewno nie było wśród nich Matyldy, gdy tak łatwo zbierał kolejne sygnały o zdradzie, jaka popełniła. Nawet jeśli nie miał prawa nazywać tego zdradą - Nie co? - właściwie dokończył za czarownicę urwane zdanie. Nice zbyt szybko powiedziane, na krótkim oddechu, które opadło już bez napięcia. Naprawdę czuł zmęczenie, które coraz donośniej dobijało się o uwagę. Skamander uparcie nie pozwalał mu dojść do głosu. Nie, dopóki nie rozumiał, co właściwie zaszło. I dlaczego go to gniewało bardziej, niż lękało. Niewidoczna wciąż zadra, która zatliła się iskrą. Tak, jakby rzeczywistość zdecydowała się zagrać mu na nosie, na odzyskiwanej nadziei, że jeszcze coś miał i zależało od niego. Coś był w stanie chronić. Coś, było tylko jego. Egoistycznie i brzydko, po prostu jego. Głupiec.
Miał wystarczająco wiele powodów by zepchnąć na bok cały ten prywatny galimatias uczuć. Te, które raniły, wypluwały słabości. Te, które dawały powody dla wrogów, by zgnieść nadzieję. By zmieść w pył budowane mozolnie mury. Był tarczą. Był bronią, ale miał już dosyć czekania w gotowości na ruchy wrogów. Na sprzątanie trupów, które za sobą zostawiali. Na bitwę z koszmarami, które zalegały w jego głowie i zrywały go nocami urwanym przerażeniem. I dziękował tylko za to, że zazwyczaj jego krzyków słuchał tylko las.
- Myślisz, że rozmawiałbym tu z tobą, gdyby nie było w porządku? - pytanie na pytanie. Ona nie odpowiadała na jego, on nie miał zamiaru odpowiadać na jej. Słowny cios za cios. Znał zagrywki i metody tego typu. Manipulacje. Kłamstwa. Na zarzuty - odpowiadać pytaniem. Na oskarżenia, unikać szczegółów. Przegra ten, kto pierwszy opuści gardę i odsłoni prawdę. Ale Matyldo, mylisz się, jeśli myślisz, ze ze mną w to wygrasz. Był weteranem przesłuchań. I coraz bliżej było mu do prowadzonego śledztwa, niż do założeń początkowej rozmowy - A mam za co? Ty mi powiedz - nie zatrzymał czarownicy, gdy na krótki moment zrównała się z nim, gdy wstał. Para ciemnych źrenic spotyka się w krótkim błysku z tymi, należącymi do wieszczki. Emocja, którą zdążył rozpoznać, wcale mu się nie podobała. A potem wyminęła go. Nie odwrócił się za nią. Nie gonił. Stał wyprostowanym jak dziwny cień, który zastygł odłączony od jednego z zagubionych duchów. Może to o nim mówił Peter? Pozwolił by czarownica znalazła się za jego plecami, licząc kroki do pokoju syna - Gdzie byłaś - powtórzył z naciskiem, nadal nie odwracając się. Czekał, aż wróci. Jak wracała do niego zawsze, chociaż miał wrażenie, że zapomniał o tym dawno temu.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Salon 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Salon [odnośnik]29.08.21 13:49
Stoję w drzwiach pokoju Petera i patrzę na jego buzię i to jak spokojnie oddycha. Rączkę ma podwiniętą przy buzi i porusza lekko palcami, przez co wygląda jakby się zastanawiał. Uśmiecham się uspokojona i chociaż spoglądać w jego stronę mogłabym bez końca, to jednak przypomina mi się, że mam też gościa dziś. I zamykam znów drzwi do pokoju dziecka.
Gdzie byłam, to pytanie znów się pojawia i nie mogę zignorować go tym razem. Wstyd wzdryga moim ciałem, kiedy chcę sobie uświadomić co teraz czuję, kiedy akurat on będzie musiał usłyszeć gdzie byłam. Że byłam z innym, że upokarzająco przed nim się zachowywałam, błagając, żeby zechciał ze mną spędzić tej nocy jeszcze bardziej intensywne zbliżenie. Zaciskam powieki, bo wiem, że chociaż to boli, co czuję, to w gruncie rzeczy nie zawiniłam aż tak bardzo. Bo przecież z Samuelem nie jesteśmy...Otwieram oczy i już widzę, że stoi do mnie plecami zwrócony, tam gdzie go zostawiłam. Kim nie jesteśmy? Nie jesteśmy parą? A czy kiedykolwiek byliśmy? I czy mimo tego, że nie, to nie byłam mu wtedy wierna tak jakbyśmy byli? Moje spojrzenie wkrótce odnalazło jego twarz, bo postanowiłam znów przejść przed niego. Musiałam, żeby znaleźć się przy kuchni do której chcę iść po wodę.
- Tylko, że ja nie wiem - mijam go i chociaż zza chmurnego mojego spojrzenia chcę być widziana jako pewna siebie, to już widzi ten strach, który wychodzi na wierzch. Kuchnia zlokalizowana jest blisko, więc nawet chwila nie mija, a ja już mam nalaną szklaneczkę wody. Nim wziełam pierwszego łyka, opieram się o blat kuchenny, by on mnie podtrzymał kiedy będę wyjawiać sekret dzisiejszej nocy. - Wczoraj wieczorem poszłam do pokoju Petera i było tam ciastko. Nie mogłam mu się oprzeć i wystarczył kęs, a chwilę później byłam już na łodzi na środku jeziora. To musiał być świstoklik, ale nie wiem gdzie mnie przeniósł. I był tam też topielec, któremu pomogłam i... -zatrzymuję myśl, biorę łyk wody i bębnię palcami o blat, niespokojnie wzbiera we mnie jakiś sprzeciw, nie chcę się przyznać do tego mocno bijącego serca, które obudziło się we mnie po bardzo długiej ciszy. Ostatnio tak jak dziś w nocy na tej łodzi, czułam się prawie trzy lata temu, kiedy patrzył na mnie ten sam meżczyzna, który teraz stoi w moim salonie. I chociaż już nie jestem na łodzi, znów czuję, jak serce chce uciec mi z klatki piersiowej. Odwracam się może zbyt prędko, odstawiona pośpiesznie szklanka niebezpiecznie zatrzymała się na krawędzi szafki. - Chyba nie myślałam zbyt trzeźwo, wydawało mi się, że to miłość. - wbiłam spojrzenie w Samuela, chwilę później już uciekam nim w bok i przyznaję ciszej: -Może nawet była. Ale skąd mam wiedzieć, nie idzie mi dobrze jej rozpoznawanie, nigdy nie szło... - wychodzę z kuchni i kręcę głową. - Bo oczwiście pomyliłam się, a on nie czuł tego co ja. Zostawił mnie we wsi niedaleko. Nie chciałam, żeby zobaczył gdzie mieszkam. Zresztą, nieważne. Peterowi nic nie jest, to jest najważniejsze. Mnie bardziej interesuje co Ty tutaj robisz? Przyszedłeś w.. odwiedziny? I tak sobie po prostu tutaj wszedłeś? - nawet nie wiem czy miał klucz, chociaż pdoejrzewam że po prostu użył różdżki. I chociaż chciałabym, by był z nami częściej, albo może i zawsze, to nie spodobała mi się ta myśl, że mógł sobie tak po prostu wejść do mojego domu.


If there is a past, i have
forgotten it
Mathilda Wroński
Mathilda Wroński
Zawód : malarka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Deszczowe wtorki, które przyjdą po niedzielach
Kropelka żalu, której winien jesteś ty
Nieprawda że tak miało być
Że warto w byle pustkę iść
To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9242-mathilda-wronski#281180 https://www.morsmordre.net/t2026-sowa#30026 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f354-szkocja-timbermoore-marefield-grove-13 https://www.morsmordre.net/t9271-skrytka-bankowa-450#282368 https://www.morsmordre.net/t1698-mathilda-wronski#18244
Re: Salon [odnośnik]01.10.21 23:02
Świtało. Blade, wciąż niepewne plamy światła wychylały się w przestrzeniach przysłoniętego okna. Ślady błysków pełzały po ścianach i podłodze, jakby wciąż były przerażone panującym wokół mrokiem. Skamander ich jednak nie śledził. Rozszerzone źrenice, utkwione w punkcie gdzieś przy drzwiach, zdawały się rejestrować wszystko inne, co rozpraszało się wokół i goniło za kobiecym głosem - jej kroków, cichego oddechu i westchnienia ulgi. Nie musiał na nią patrzyć, by wiedzieć co i gdzie robiła. Ledwie słyszalne skrzypnięcie drzwi dopowiadało scenę. Zdradzało ją wszystko. A on uparcie, jak zastygły w cieniu posąg, pozostawał odwrócony. Odsunięte na bok emocje zdawały się drażniąco jaskrawe. Wiedział czym były, szczęśliwie dla niego, stanowiły tylko obiekt świadomej analizy. Wystarczyło że wybrał - czego właściwie chciał.
Minęła go początkowo bez słowa, ale ruch wymusił i na nim reakcję, podążając za szumem ciemnej spódnicy, którą miała na sobie Matylda i śledząc czarne jak krucze skrzydło włosy, które w nieładzie rozsypywały się na ramiona. Szczegóły, które zwracały uwagę niezależnie od tonu jego celu. Patrzył, być może nawet bezczelnie, jak drobne dłonie sięgają po szklankę i nalewa wodę. Swoją twarz uparcie chowała przed jego wzrokiem, ale emocje ściągają w napięciu blade rysy czarownicy. Czego się bała? Jego, czy prawdy?
Męta odpowiedź, chociaż na pierwszy rzut nieprawdopodobna, nie ma w sobie śladów kłamstwa. Świstoklik w ciastku?... ciężko mu było coś podobnego ująć, ale tajniki numerologicznych wyliczeń nigdy nie były mu łaskawe w pojmowaniu. Tak jak tajniki eliksirów, bo i to mogła być ewentualna odpowiedź. Tylko - dlaczego ona? I po co? Czy ktoś miał w tym cel? Czy po prostu magia zakpiła kapryśnością nocy duchów?
Na sam dźwięk słowa miłość zmarszczył brwi. Znaczenie kołysało mu się w uszach niemal na równi z rytmem, które wybijały palce wieszczki - Masz do tego tendencję - do nietrzeźwego myślenia - odezwał się w końcu, jakoś nieoczekiwanie wcinając się w prowadzony do tej pory monolog, ostatnią frazę pozostawiając jednak na języku niewypowiedzianą. Głos miał niemal bez wyrazu, chociaż wypowiedziane cicho, bardziej chłodno. I wbrew samej wypowiedzi, kąciki ust uniosły się w zmęczonym, nieco wilczym uśmiechu. Był zły. Wiedział o tym. Ona jednak nie musiała mieć tej świadomości.
Z namysłem przekręcił głowę, tym razem chwytając uciekający przed nim wzrok czarownicy - bardzo szybko wyciągasz wnioski - odezwał się ponownie, jakby upominał jednego z podopiecznych - jesteś naiwna - wiedział, że zaboli, ale bez mrugnięcia celował tam, gdzie miało trafić. Odetchnął, pojmując za za długo wstrzymywał powietrze. Uśmiech zgasł - wszedłem, bo nie masz tutaj żadnych zabezpieczeń. Nie trzeba było wiele trudu, żeby to zrobić - dorzucił kolejne oskarżenie, ale gdy czarnowłosa w końcu znalazła się bliżej i on strącił aurę posągu, ruszając w jej stronę i zatrzymując się dopiero, gdy znalazła się tuż przed nim - teleportował się do mnie. Pojawił się sam w środku lasu - mówił patrząc na nią z góry - odwiozłem go tutaj - nie dodał już komentarza o niebezpieczeństwie, jakie mogło spotkać, gdyby znalazł go ktoś zupełnie obcy. Wróg. Nawet w jego piersi niebezpiecznie zadygotało. Nie wspominał też, jak wyglądała podróż. Sadząc po słowach Petera, nie byłaby zadowolona - co najmniej.
Wciąż umykała przed nim wzrokiem - możesz chociaż na mnie spojrzeć? - wolno uniósł dłoń sięgając kobiecego lica, by ostatecznie przytknąć palce pod brodą, unosząc jej twarz ku sobie, nie zwracając uwagi, czy przypadkiem mogła chcieć strącić jego gest. Tym razem nie rozkazywał. Ton był mniej ostry, łagodniejszy - Boisz się mnie?.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Salon 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Salon [odnośnik]31.10.21 17:47
Marszczę brwi. Co to znaczy, że wszedł, bo nie ma zabezpieczeń. Czy to taki jego specialite de la maison? Bez pytania się zjawia, nie można mu nawet nic powiedzieć, bo potrafi odbrazić odpowiadając? Siła z którą uderza, jest już poważna, ale to ja - jestem odporna na wiele, bo już wiele niedobrego mnie w życiu spotkało. Wytrzymam, a może nawet wyciągnę wnioski. Narazie w ciszy cierpię, patrząc jak strzela we mnie oskarżeniami.
A potem nagle znalazł się blisko i sparaliżował mnie tym. Odkąd okazało się, że zyje, trzymałam go na dystans, jakby bojąc się, że jeżeli go dotknę, to pęknie niby bańka mydlana. Dziś dodatkowo nie czułabym się dobrze, skoro dopiero co całowałam innego mężczyznę - wciąż mam przez niego mętlik w głowie, a obecność Samuela wcale mi nie pomaga, wręcz zdaje się, że jestem zagubiona jeszcze bardziej niż wcześniej. Szczególnie, że uznał przed chwilą, że jak zwykle pomyliłam się w kwestii miłości. Smutek obezwładniał mnie, bo z jednej strony chciałam tak bardzo, a z drugiej wiedziałam, że to niemożliwe. I pewnie prędzej czy później odpuściłby sobie, ale okazało się, że Sam ma już inny temat.
Nie ma pretensji o tego mężczyznę, zamiast tego relacjonuje mi coś co pozwala się na chwilę skupić na czymś ważnym. Uciekam jednak spojrzeniem w bok, bo mimo wszystko, bliskość Samuela zaczyna na mnie działać w sposób, który myślałam, że zostawiłam daleko w przeszłości.
- Teleportował się? Ale skąd wiedział gdzie jesteś... - zadaję może głupie pytanie, bojąc się unieść na niego spojrzenie. W głowie mi się nie mieściło, że Peter potrafi robić takie rzeczy. Przykładam rękę do czoła, jakby mi się słabo zrobiło. - Merlinie, jak on to zrobił, przecież to musiało być przynajmniej kilkaset mil. A co jakby Ciebie tam nie było? Albo co gorsza, gdyby się teleportował do Londynu.. - moje myśli powędrowały do Corneliusa, który mógłby chętnie zrobić krzywdę swojemu niedoszłemu synowi, albo gdyby chciał się na mnie zemścić, mógłby go mi zabrać i wychować na potwora. Ręka zaczyna mi drżeć, wciaż nie patrzę na Samuela, ale on to zmienia i podnosi moją twarz do siebie.
Bać się? Czy ja się boję jego? Zabawna myśl. Wiem, że to potężny czarodziej, który jest na tyle niebezpieczny dla władzy w kraju, ze jego zdjęcie wisi na każdym płocie, ale wbrew temu nie boję się jego.
- Wielu rzeczy się boję, Sam, ale Ty nie jesteś jedną z nich - odpowiadam znów okrężnie, ale tym razem nie umilkłam odrazu. Bałam się tego, że może być na mnie zły, że może być zawiedziony moją postawą, bałam się, że zabierze mi Petera, albo że zrobi to wszystko i już nigdy się nie zobaczymy. Spoglądam chwilę w dół i rozważam, czy dalej te myśli mam, czy już odeszły. Unoszę spojrzenie, rozmarzone jak zawsze, kiedy patrzę mu w oczy. - Boję się, że już nigdy nie będzie lepiej pomiędzy nami. Że to tyle. A skoro tak ma być, to nie mogę Ci pozwolić na to, żebyś znów był dla mnie najważniejszy
Przecież zrozumie, wszak sam uczy się od dawna jak wyłaczać emocje, prawda?


If there is a past, i have
forgotten it
Mathilda Wroński
Mathilda Wroński
Zawód : malarka
Wiek : 26
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Deszczowe wtorki, które przyjdą po niedzielach
Kropelka żalu, której winien jesteś ty
Nieprawda że tak miało być
Że warto w byle pustkę iść
To wciąż za mało, moje serce, żeby żyć
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Jasnowidz

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9242-mathilda-wronski#281180 https://www.morsmordre.net/t2026-sowa#30026 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f354-szkocja-timbermoore-marefield-grove-13 https://www.morsmordre.net/t9271-skrytka-bankowa-450#282368 https://www.morsmordre.net/t1698-mathilda-wronski#18244
Salon
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach