Wydarzenia


Ekipa forum
Biblioteka
AutorWiadomość
Biblioteka [odnośnik]25.03.21 12:11

Biblioteka

Miejsce nauki dla wszystkich spragnionych wiedzy. Właśnie do tego wnętrza zaprasza się wykładowców zatrudnionych dla dobra najmłodszych przedstawicieli rodu. Zajęcia dotyczące etykiety, historii magii oraz francuskiego prowadzone są pomiędzy literackimi zbiorami. To właśnie w tym celu w bibliotece wyznaczono przestrzeń do pomieszczenia kilku stołów i kilkunastu wygodnych foteli, gdzie później mogą w spokoju przysiąść dorośli domownicy.
Nie można odnieść wrażenia, że każdą goszczącą tu osobę otacza drewno i pergamin. Drewniany sufit pokrywa wyrzeźbiony ze starannością asymetryczny wzór, w ściany wbudowano mahoniowe regały i każdy stanowi inną sekcję uporządkowaną według kolejności alfabetycznej tytułów.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Biblioteka Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Biblioteka [odnośnik]05.10.21 19:50
3.01.1958


W dłoń chwycił gęsie pióro oprawione zdobioną stalówką, którą to następnie zamoczył w czarnym jak smoła atramencie, kreśląc kolejne liczby na czerpanym papierze. Zwieńczone zyskiem rozliczenie poprzedniego roku leżało parę cali obok, gdy to odbierając od służby porcelanową filiżankę jeszcze parzącej w usta czarnej herbaty, sir Rowle mrużył oczy, usiłując upewnić się, że nie popełnił najmniejszego błędu we własnych obliczeniach. Trzymane pod kluczem księgi zysków i start jasno twierdziły, że rok 1957 był zdecydowanie lepszy niż 1956, bo choć wojna nie oszczędzała cywili, jak ci najbogatsi, których poglądy jasno stawiały ich na pozycji zwycięzców. Zarobione złoto jednak nie wystarczało mu, nie chciał zresztą utrzymać danego poziomu, pragnął zwiększać go sukcesywnie, ale z planem. Już dawno minęły czasy, gdy to mógł rzucać się na pierwsze lepsze polowanie i czerpać z niego zysk, teraz zdecydowanie bardziej liczyła się kalkulacja, zimne wyliczenia i przesuwanie pionka po szachownicy, aby ostatecznie waga skarbu w banku wciąż rosła. Las, jak każda inwestycja, przynosił też straty i wpędzał w koszta. Ostatnia choroba drzew, która zmusiła drwala do wycięcia kawałku terenu, albo słaby okres lęgowy sarny, to wszystko generowało opłaty, które musiały zostać uiszczone, a zdecydowanie nie były przewidziane w budżecie. W tym roku również musiał zadbać o zabezpieczenie finansowe, na wypadek podobnych sytuacji, choć oby duchy miały w swojej opiece Cheshire i nic podobnego nie miało miejsca. Przewrażliwiony na punkcie Delamere szybko pogrążał się w fantazjach o jego wzroście i równie szybko wściekał się na wyobrażenie o porażce.
- Panie Scrimgeour - zwrócił się w końcu do mężczyzny siedzącego naprzeciwko, który akurat czytał jeden z dokumentów. - Niech pan zawiadomi Towarzystwo Pasjonatów Dwurożców. W zamian za cztery młode, damy im osiemset galeonów, to moje ostatnie słowo - odejdą im koszta utrzymania zwierzyny i oswojenia. Tresura bestii była niemożliwa, ale w przypadku młodych, wystarczyło zapewnić im odpowiednie warunku do rozwoju i już na wiosnę cieszyć się będą mogli wspaniałymi okazami do zabicia. Negocjacje trwały już długo, a nieugięty przedstawiciel magizoologów upierał się przy znacznie wyższej cenie. Z jednej strony było to całkowicie zrozumiałe, gdy średnia rynkowa wynosiła trzysta galeonów za dorosłego, jednak w tym wypadku musieli podać niższą cenę. Znajdowanie dziur w budżecie, a także środków, które można było przeznaczyć na rozwój, należało do ciekawej gry. Daleko jej było do sportów takich jak myślistwo, nie miała w sobie tyle adrenaliny i emocji, ale z pewnością wymagała wiedzy i spostrzegawczości, której Adalbertowi nie można było odmówić. Nie był już taki jak kiedyś, kiedy to sam siebie nazywał wybitnym łowcom. Dzisiaj to pieniądz przysłonił mu większość świata, choć wypadek odegrał swoją rolę, skutecznie sadzając go w miejscu. Okaleczona noga i niepewny kulawy krok zmusiły do obrania nowej ścieżki, a tą stało się już tylko złoto. Chęć posiadania, która silna w nim była od zawsze teraz objawiała się w dziesiątkach papierów, umowach i przede wszystkim - liczeniu pieniądza.
- Niezwłocznie - odpowiedział mężczyzna, po czym kiwając głową, dokończył rozpoczęty jakiś czas temu list i opuścił pomieszczenie, zapewne po to, aby natychmiast udać się do sowiarni i posłać odpowiednie pismo dalej.
Lord Rowle dalej mógł raczyć się czarna angielską herbatą. Bez cukru i zbędnych dodatków. Kilka lat temu jeszcze złapałby kufel czerwonego jak krew wina i wypił go do dna, następnie oblizując usta i chwytając kuszę w dłoń, aby jucha zwierzyny ściekła strumieniem w dół. Dziś jedyny strumień, jaki go interesował to strumień złota płynący w jego stronę. Ponownie więc zamoczył stalówkę pióra w kałamarzu i skreślił kolejne trzy liczby z tabeli, nad czwartą zastanawiając się przez dłuższą chwilę, aż w końcu ją też postanowił wykreślić. Pieniądze, które przeznaczone miały zostać na budowę dodatkowego piętra w stajni, musiały zostać zamrożone i poczekać na lepszy czas, gdy na horyzoncie pojawił się nieplanowany wydatek w postaci niedawnego zawalenia się części drewutni przy leśnej karczmie. Naprawa dachu nie wyniosła setek kilogramów złota, ale i tak była to opłata nieprzewidziana w budżecie. Gdy zmęczone oczy sir Rowle zmrużył, następnie przecierając palcami do gabinetu, zapukał mężczyzna, na którego oczekiwał.
- Zapraszam - padło słowo jedno z ust szlachcica, a następnie w środku zjawił się mąż ziemi Cheshire, pan Bardolph Oswald, czarodziej stary, lecz doświadczony, który pracował jeszcze dla dziada Alberta. - Proszę siadać, wszystko gotowe? - nieco rozbudzony ton sugerowałby, że sprawa była ważna.
- Tak, lordzie Rowle, cztery czarne konie już do nas jadą, dwa dotrą pojutrze w okolicach podwieczornych, a dwa w następny czwartek - mężczyzna był już stary, ale jak nikt znał się na zarządzaniu zasobami konnymi. Potrafił ocenić ich stan i zdrowie, a także użyteczność do dalszej pracy i przede wszystkim wygląd. Sam szlachcic o ile potrafił docenić piękną kobietę i piękną klacz, tak mniej przywiązywał wagę do wyglądu grzywy, a bardziej do zachowania zwierzęcia i jego ułożenia. Oswald miał talent i należało z niego korzystać.
- Doskonale, raduje mnie to... Co zaś tyczy się kwestii spornej o której przyszło nam rozmawiać - zaczął temat spokojnie, jednak z należytą powagą. - Cztery soboty na ten sezon są pełne gości, a wierzchowce winny być gotowe - ostatnio jego głowę zadręczała kwestia polowań konnych. W dużych grupach te płoszyły zwierzynę, trzeba było ją naganiać, co z kolei generowało kolejne koszta, a wcale nie rozwiązywało problemu. Ci z myśliwych, którzy oczekiwali wcielenia się w rolę drapieżcy, nie pragnęli zagonionego jelenia, a krwi, którą sami wyrwą z jego udźca. Złożoność problemu wymagała głębszego zastanowienia się nad nim, a ostatecznie podjęcia prawdopodobnie radykalnych środków, jakim był kolejny podział terenów. Coraz mniejsze sektory oznaczały jednak coraz więcej pracy, a także brak spójności. Las nie był parkiem rozrywki i wesołym miasteczkiem dla spragnionych krwi, a mekką myśliwych i łowców. Natura, runo tego miejsca przesiąknięte było bólem i rykiem. Zima zaś była ostatnim czasem, gdy to mogli przygotować się na nowy rok i odpowiednie rozpoczęcie sezonu łowieckiego. - Na ten moment zostaniemy przy starej zasadzie, ale skonsultuję się w jej sprawie - kiwnął głową do mężczyzny, który podrapał się po brodzie.
- Czy sprowadzić mam klacze? - dopytał w końcu, układając potężny wąs i kręcąc nim. - Dla panien i dam - doprecyzował też pytanie, na które to Albert zmarszczył brwi.
- Nie ma potrzeby - odpowiedział więc krótko. O ile w najbardziej zewnętrznej części lasu kobiety polowały na kaczki, tak Delamere nie było atrakcją turystyczną, ani tym bardziej terenami jeździeckimi. Z pewnością u Carrowów damy mogły pobawić się w prawdziwe dżokejki, ale nie na ziemiach Cheshire, gdzie to obcy był wrogiem, a nie bożkiem. Dopełniając ostatnich formalności, mężczyzna opuścił gabinet sir Alberta, który to z kolei przygotowywał się do kolejnego spotkania, tym razem takiego, w których jego umiejętności negocjacyjne będą kluczowe do osiągnięcia celu. Potrafił zarządzać pieniądzem i ludźmi, za jego ręki las rozrastał się, był piękniejszy i bogatszy, ale wciąż uczył się rozmawiać, gdy to własną młodość spędził zbyt butnie, biorąc to, co sam zechciał. Dziś podparty o zdobioną laskę nie mógł szarżować w swych występkach, był już starszym czarodziejem i jasno określonym biznesowym celu. Potrafił zrozumieć przeciwnika w rozmowach, lecz dopiero w ostatnich latach przestawał traktować go jak zwierzynę łowną, której mógł odebrać wszystko, a partnera do rozmowy. Podsumowanie wydatków, jakie przyszło mu ponieść za wierzchowce, o których wspominał Bardolph Oswald zostało już skończone, bilans się zgadzał, a proponowane rozwiązania układały się w głowie mości lorda powoli, jednak z odpowiednią stabilnością. Tu nie działał instynkt, tu działała kalkulacja. To nie polowanie, a gospodarowanie. Teraz najważniejszą kwestią było rozmnożenie tego, co przyjdzie w najbliższym sezonie do wypełnionego złotem skarbca rodowego i pilnie strzeżonej bankowej skrytki u Gringotta w Londynie.


Dziady, duchy, rody nasze prosimy, prosimy
Do wieczerzy, miejsca, ognie palimy, palimy
I zwierzynie dzisiaj ładnie ścielimy, ścielimy
Żeby słowa nam od przodków mówiły, mówiły
Albert Rowle
Albert Rowle
Zawód : zarządca terenów łowieckich Delamere
Wiek : 38
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
The more a thing is perfect, the more it feels pleasure and pain.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Zwierzęcousty

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t10483-albert-rowle https://www.morsmordre.net/t10668-vegvisir https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f361-cheshire-beeston-castle https://www.morsmordre.net/t10669-skrytka-bankowa-nr-2262 https://www.morsmordre.net/t10677-albert-rowle
Re: Biblioteka [odnośnik]10.12.23 13:30
15 lipca 1958
po czkawce w Chacie Starej Pustelniczki


HEP!
Ile nieszczęścia może przeżyć jeden człowiek w trakcie jednego dnia? Do tej pory myślał, że świat był stworzony tak, aby istniały w nim jakieś ograniczenia co do pecha jednostki, przynajmniej częściowe lub czasowe. Jeżeli jednak teoria Olivera o pechu miała mieć faktyczne przełożenie na jego stan — zapewne czkawka teleportacyjna zatrzymałaby go w Dolinie Godryka, nie ciskając dalej po kraju. Jak każdy człowiek szerokich horyzontów musiał być jednak pewien, że nie wszystko, co zakładał, musiało mieć bezpośrednie przełożenie na prawidła świata. Czy był z tego powodu trochę mniej zgorzkniały, niż wcześniej? Niekoniecznie. Zwłaszcza że szarpnięcia w dół pępka kojarzyły mu się jednoznacznie nieprzyjemnie i źle.
Spodziewał się, że kolejne lądowanie będzie równie nieprzyjemne co ostatnie trzy. Podłoga, bardzo blisko uderzenia głową o kontuar, kolejna podłoga, tym razem już zupełnie na płasko, jakby był nieżywym ciałem przygotowanym już do pozostawienia po sobie ostatniego śladu w postaci obrysu sylwetki. Było jeszcze jedno, trzecie lądowanie, tym razem dla odmiany nie na podłodze, ale w cierniste krzaki, z których ledwie co udało się go wyciągnąć bez większych szkód na ubraniu czy ciele. Tymczasem teraz chyba faktycznie los postanowił się nad nim ulitować, przynajmniej w bardzo drobnej okoliczności.
Gdy otworzył oczy, spodziewając się kolejnego głośnego łupnięcia, zamiast bólu promieniującego przez całe plecy w dół ciała poczuł zaskakującą miękkość. Drżące z przejęcia dłonie uniosły się nieco wyżej, napotykając wreszcie na coś, co musiało być miękkim podłokietnikiem równie pięknego fotela. I choć powinien cieszyć się, że raz udało mu się przeżyć teleportację bez większego uszczerbku na zdrowiu albo psychice, to miękkość tego fotela sprawiła, że natychmiast wyprostował się na zajmowanym miejscu, dłoń sięgnęła po różdżkę. Nikt, kto posiadał tak wygodne meble, nie należał do osób, które lubiły, gdy ktoś wchodził im bez pytania do domu.
Gdy począł rozglądać się dookoła, zauważył, że znajdował się w bibliotece. Bardzo dobrze utrzymanej, ale raczej nie na tyle dużej, żeby uznał, że znowu trafił do Londynu i jednej z mniejszych sal tamtejszej biblioteki. Nie oznaczało to jednak, że znajdował się w bezpiecznej przestrzeni. Najlepiej było spróbować się schować, gdzieś pomiędzy regałami.
Problemem było jednak to, że większość książek umieszczona została na regałach, które bezpośrednio stykały się ze ścianami. On natomiast, po krótkich oględzinach, upewnił się, że znajdował się na fotelu, który stał plecami do — jak mu się wydawało — głównego wejścia. W głowie ułożył się już plan. Prosty, a przy tym noszący za sobą dość spore ryzyko, jeżeli nie uda się go zrealizować w pełni. Wystarczyło przecież, żeby skulił się na fotelu najmocniej, jak potrafił, aby żaden fragment jego ciała nie wystawał ponad lub za granice mebla i czekać tak w zupełnej ciszy, aż czkawka znów nie rzuci nim w nieznane.
Oby tylko mógł liczyć na uśmiech losu.


Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999
Biblioteka
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach