Eveline "Eve" Doe nee Vause
Nazwisko matki: Wells
Miejsce zamieszkania: Londyn, Doki, Pont Street 13/7
Czystość krwi: Półkrwi
Status majątkowy: nędzny
Zawód: Tancerka, piękny ptak potrafiący kraść i kusić naiwnych
Wzrost: 165 cm
Waga: 57 kg
Kolor włosów: Brąz, jaśniejący pod wpływem słońca
Kolor oczu: Brązowe, czasami zdają się czarne
Znaki szczególne: Cienka blizna na wnętrzu prawej dłoni, blizny na lewym nadgarstku po nacięciach. Kolejna blizna w niechlubnej kolekcji, zaczynająca się tuż pod mostkiem i biegnąca przez żebra po prawej stronie ciała. Dwa złote, cieniutkie łańcuszki zapięte na stałe na lewej kostce.
10 cali, figowiec, sierść mantykory, sztywna
Gryffindor
Nie potrafi wyczarować
Umierającego Jamesa z podciętym gardłem
Ziołami, palonym drewnem i powietrzem po deszczu
Swoją rodzinę zebraną wokół ogniska, wszystkich żywych i szczęśliwych
Tańcem, muzyką, animagią i transmutacją
Nikomu
Żyję pośród innych. Tańczę, jakby jutra miało nie być
Deszczu uderzającego o szyby
Cemre Baysel
Dlaczego nie miałabym tańczyć? Bo uważasz, że to głupie?
Coś, co pozwala bezkarnie dotykać drugą osobę, nie jest takie.
To genialne.
Cygańskie tabory żądzą się swoimi prawami, niezrozumiałymi dla obcych, których zdania w równym stopniu nie akceptują, chcąc pozostać wolnymi. To właśnie wśród specyficznie barwnego towarzystwa, wiecznej drodze od miasta do miasta, tworzą się małżeństwa takie, jak młoda para Vause. Piękne dziewczę wyrwane z ramion matki, spod ochrony ojca i braci, by w akompaniamencie śmiechów i podniesionych głosów według akceptowalnych norm, poślubić trzy lata starszego chłopca. Pozornie nie wyróżniając się pośród innych, okazali się bardziej zgodni niż inni, uzupełniając własne charaktery, tworząc idealną jedność trwającą latami. Dowodem tego stały się dzieci, kolejne pokolenia wychowywane wobec ustalonych zasad, nieznoszących odstępstw. Po trójce wyczekiwanych synów, pierwszą z córek okazała się Eveline, piękny ptak, który przyszedł na świat odrobinę za szybko, stawiając pod znakiem zapytania swe istnienie. W pierwszych minutach wyjątkowo cichutka niepokojąco drobna zawtórowała płaczem na dźwięk dobiegających z zewnątrz śpiewów. Nie jeden raz bliscy powtarzali, jakoby skuszona została muzyką, wygrywaną wtenczas przez grajków, zdradzając duszę wrażliwą. Pierwsze lata spędziła pod czujnym spojrzeniem swej matki oraz ciotek, gdy razem z innymi dziećmi rozpoczynała przepełnione ciekawością wędrówki. Początkowo obserwując świat z dołu, wieczorami najchętniej wodząc ciemnymi tęczówkami po otoczeniu, pochłaniała mężczyzn grających na instrumentach oraz kobiety tańczące, jakby kolejny dzień miał nie nadejść. Chciała do nich dołączyć, wirując z zamkniętymi oczami wiedziona kuszącym dotykiem melodii, lecz wtedy jeszcze nie do końca pojmując ten fakt. Znała ludzi, którzy towarzyszyli im na co dzień, byli swoi, byli rodziną, lecz w końcu zjawili się inni. Miała cztery lata, kiedy wśród wozów zrobiło się poruszenie, gdy wszyscy spoglądali z zainteresowaniem oraz nieufnością na nowych. Pamięta do tej pory, jak sama ciekawsko wychylała się zza matczynej spódnicy, kurczowo zaciskając piąstki na materiale, by po chwili nienauczona jeszcze dorosłego rozsądku, podejść do obcych. Była pierwszą, która wyciągnęła dziecięcą dłoń ku młodszej dziewczynce, by zarazić ją własnym śmiechem, aby po dziecięcych policzkach nie płynęły już łzy. Rodzeństwo Doe, weszło w ich świat, lecz kto by przypuszczał, że chłopiec, którego spojrzenie złapała na moment po latach stanie się jej mężem. Dorastając, stała się Vause z krwi i kości, znając swe miejsce, znając oczekiwania. Uczyła się wszystkiego, co mogły przekazać jej starsze kobiety, chłonęła wiedzę przydatną w życiu, mało czasu poświęcając temu, co dla Nich było nieistotne. Była pracowita, wiedziała, że musi i robiła to z chęcią, chcąc zapracować na siebie nawet jeśli była tylko dzieckiem. Sposób ich życia nie pozwalał na lenistwo, lecz kiedy tylko mogła, pod czujnym spojrzeniem braci, bawiła się codziennością w towarzystwie rówieśniczek i tańczyła ku uciesze otoczenia, stawiając kroki lekko i zdradzając talent przejęty po matce. Stałą się zapowiedzią pięknego ptaka na którego miała wyrosnąć, porzucając w końcu pisklęce piórka. W tym wszystkim za każdym delikatnym ruchem wtórowała jej siostra, rok młodsza, równie śliczna z którą w pewnym momencie życia miała rozpocząć drobną rywalizację o uwagę świata.
Czas zmian nadszedł szybko, bystre sowy odnalazły cygańską społeczność, dostarczając listy kolejnemu rocznikowi, jaki miał w niedługim czasie przekroczyć progi Hogwartu. Nie miała oczekiwań, nie wiedziała czego może się spodziewać, a z tego, co usłyszała od swych braci nie widziała u siebie wyraźniejszych cech, przypisanych poszczególnym domom. Będąc drobną Vause, chciała iść w ślady swej rodzicielki, zostać Puchonką. Niepozorną, uczynną, pozytywnie nastawioną do wszystkich, chociaż zdecydowanie ostrożną wobec jednego oślizgłego domu. Tiara miała jednak zweryfikować ten wybór, przedstawić swój od którego nie było odwrotu. Wielka sala robiła wrażenie, gwar otoczenia przytłaczał, ale szła pewnie wśród pierwszoroczniaków, jakby wcale nie obawiała się niczego. Jeszcze w czasie podróży znalazła rówieśniczkę, z którą złapała wspólny język, nie czując oceniającego spojrzenia podążającego za każdym jej ruchem, bo w przecież była cyganką, a takowych z zasady się nie lubiło. Niestety los rozdzielił dwie zgodne dusze, wyznaczając inne ścieżki, którymi miały podążać. Przypadł jej dom w czerwonozłotych barwach, gdzie mogła zasiąść obok przyjaciela. Początkowe niezrozumienie takową decyzją, wraz z upływem lat spotkało się z akceptacją, Tiara naprawdę okazała się nieomylna. Szybciej niż mogła się spodziewać, znalazła swe wąskie grono przyjaciół, przebywając najwięcej czasu wśród swoich, lecz nie zapominając o znajomościach spoza. Nie była głośna i nie szukała uwagi innych, lecz zawsze pozostawała zauważalna dla otoczenia. Sposób bycia, nieograniczony niczym wyciągał na zewnątrz cechy, które wśród bliskich pozostawały stłumione, zepchnięte na bok, aby nie naruszyć grzecznego obrazku, jaki utkała w oczach rodziny. W taborze nie naruszała panujących zasad, wiedząc, gdzie jej miejsce, lecz w szkole nadrabiała ów stracony czas. Mając za towarzystwo barwną mieszankę młodych czarodziejów, smakowała życie na nowo, poznając to, co dotąd jej uciekało. To samo pokazała swej młodszej siostrze, gdy tylko kolejna niepozorna Vause osiągnęła odpowiedni wiek, aby stać się uczennicą Hogwartu.
Uczyła się dobrze, lecz większość przedmiotów traktowała mocno po macoszemu chcąc je jedynie zdać i mieć za sobą, nawet kiedy zdradzała większy potencjał względem OPCM czy Uroków. Tylko transmutację uznała za swą ukochana dziedzinę, w której stopniowo wybijała się ponad przeciętne osoby i zyskała miano wyjątkowo zdolnej. Z zadowoleniem stała się jedną z ulubienic profesora, niedługo później została również zachęcona do zgłębiania animagi, która okazała się bardzo interesująca i kilka lat później przyniosła efekt, pozwalając oglądać świat z lotu ptaka. Za czasów Hogwartu skupiała się głównie na teoretycznej stronie animagi, sukcesywnie przygotowując swe umiejętności oraz wiedzę, aby nie zrobić sobie krzywdy w przyszłości. Poznała ryzyko, była świadoma wszelkich konsekwencji i poczuła ból pierwszych błędów popełnionych jeszcze pod czujnym okiem profesora, gdy zmiana w srokę była całkowicie poza jej możliwościami.
Podobnie wybijała się na wróżbiarstwie, nie jeden raz dziękując w myślach swej babce, która tygodniami męczyła ją tarotem, wpajała czytanie z fusów czy podążanie wzrokiem za linią życia na obcych dłoniach. Lubiła czas spędzony w szkole, podobnie jak powroty do rodziny, gdy mogła pochwalić się nową wiedzą i wszystkim, co w ciągu roku osiągnęła. Duma w oczach matki, była największą nagrodą, zachęcającą by nie zatrzymywać się w miejscu, póki mogła sięgać po więcej. Miała świadomość, że owa swoboda w końcu zostanie skrócona, bo takie jak ona wychodziły za mąż młodo, młodziej niż inne, lecz dla niej wybawieniem stał się przyjaciel.
Ślub, chociaż formalny jedynie dla romskiej społeczności, był dla niej najważniejszym, pięknym dniem. W połowie wakacji poprzedzających ostatni rok w szkole przestała być Eveline Vause, a stała się Eve Doe. Miała cieszyć się tym długo, odnaleźć się w roli młodej żony na której spoczywały pewne obowiązki. Los miał jednak inny plan, a szczęście trwało ledwie miesiąc, gdy nazwisko Doe przyciągnęło kłopoty do jej rodziny, obracając wszystko w popiół i niszcząc społeczność, którą nazywała rodziną. Obcy zjawili się nagle, pod osłoną nocy chcąc odzyskać, co ich i wymierzyć karę winnym. Nikt nie był na to gotowy, nikt nie spodziewał się tego, co miało nastać właśnie wtedy. Pomimo upływu miesięcy koszmary tamtych wydarzeń wracają uparcie, gdy zamykając oczy widzi znów ciała i płonące wozy, słyszy krzyki bliskich, rżenie przerażonych wierzchowców oraz nieznane jej zaklęcia, których wiązki ze świstem cięły powietrze. Najpewniej zginęłaby, gdyby nie ojciec, który wręcz siłą wepchnął ją oraz jej siostrę na grzbiet karej klaczy i kazał uciekać, ratować się przed śmiercią z bestialskich rąk. Zrobiły to, nie mając większego wyboru, nawet jeśli cierpiała pozostawiając za sobą zbyt wiele. Przytłoczona wydarzeniami nie powróciła do Hogwartu, mając w priorytecie zaopiekować się siostrą i przeżyć na własną rękę, póki nie odnajdzie rodziny. Świat nie był dla Nich przyjazny, pozbawione wszystkiego, miały jedynie konia i chęci, aby poradzić sobie jakkolwiek. Sprzedane w końcu zwierzę obiecała odkupić, kiedy tylko będzie mogła, lecz nie łudziła się, że prędko jej się to uda. Miesiącami radziła sobie, jak tylko potrafiła, ukazując charakter silniejszy, niż mogło się wydawać. Uporem przebiła swą siostrę z którą rok później, rozstała się, gdy wybrały inne drogi na przyszłość. Zamierzała odnaleźć tych, którzy mogli przeżyć, wiedząc, jak silni są ci wśród których się wychowała. Podróżowała po Anglii zatrzymując się w dużych miastach, a w chwilach, gdy osiadała na dłużej, rozwijała poznaną w teorii animagię i ostrożnie zmieniała podstawy w praktykę. Chciała w ciele sroki dotrzeć jak najdalej bez przyciągania uwagi, znikać z oczu ciekawskim. W drobnym ptasim ciele miała być bezpieczna, a przynajmniej bardziej niż jako samotna dziewczyna w nieprzyjemnych miejscach, oferujących schronienie. Miała dość zacięcia, aby nie porzucać tej trudnej sztuki po pierwszych porażkach i obrażeniach, próbować ciągle, skoro na przestrzeni czasu transmutacja nadal pasjonowała i tylko jednego brakowało do postawionego celu. W końcu w dniu osiemnastych urodzin udało się pierwszy raz, a później znów i znów, drobne sukcesy dawały nadzieję, że kiedyś będzie przychodzić to z większą swobodą i mniejszym ryzykiem, okraszonym bólem niepoprawnie zmieniającego się ciała. Nadal zachowuje względem swej nabytej umiejętności pewien respekt, mając świadomość, iż jeden błąd może kosztować ją wiele i niestety równie często przekonując się o tym w praktyce. Największą przeszkodą okazują się emocje, zbytni pośpiech i niedokładność, które sprawiają, że smakuje gorycz porażki o wiele częściej niż słodycz sukcesu.
Docierała do miejsc, gdzie tabor zwykle się zatrzymywał, lecz z każdym kolejnym rozczarowanie tylko się pogłębiało. Jej rodzina nie istniała, a czas płynął nieubłaganie. W tańcu odnalazła swój sposób na przeżycie, szybko zauważając, jak męskie spojrzenia wodzą za gibkim ciałem pożądając go, lecz nie mogąc dotknąć i jak chętnie rzucają groszem, kiedy przekroczą granicę. Pojawiała się tam, gdzie wiedziała, że jej nie skrzywdzą i znikała nagle, aby nie złapali poza bezpiecznymi miejscami, kiedy zauważą stratę sakiewki. Fałszywymi wróżbami, nauczyła się zarabiać na przepowiadaniu szczęśliwych dni, długich związków i gromadek dzieci wyczekiwanych przez pary. W ich radości próbowała odnaleźć własną, która w końcu powróciła, gdy nauczyła się żyć samej z krótkimi epizodami towarzystwa. Stworzyła złudną sielankę, która pękła jak bańka naruszona ponurą rzeczywistością rozlewającą się po Anglii. Nie obchodziła ją wojna, która jej nie dotyczyła, lecz ludzki strach utrudniał przeżycie pogłębiając problemy z jakimi dotąd musiała się borykać. Nieduże mieszkanie w Dolinie stało się przystankiem do celu, którego nie potrafiła określić, błądząc dalej na ślepo i pędząc za czymś, czego nie umiała nazwać.
Statystyki | ||
Statystyka | Wartość | Bonus |
OPCM: | 5 | 0 |
Uroki: | 5 | 0 |
Czarna magia: | 0 | 0 |
Uzdrawianie: | 0 | +3 (muszla) |
Transmutacja: | 15 | +5 (rożdżka) |
Alchemia: | 0 | 0 |
Sprawność: | 7 | Brak |
Zwinność: | 18 | Brak |
Reszta: 0 |
Biegłości | ||
Język | Wartość | Wydane punkty |
Angielski | II | 0 |
Romski | II | 2 |
Biegłości podstawowe | Wartość | Wydane punkty |
Astronomia | I | 2 |
Historia Magii | I | 2 |
Kłamstwo | II | 10 |
Kokieteria | II | 10 |
ONMS | I | 2 |
Spostrzegawczość | I | 2 |
Skradanie | I | 2 |
Zielarstwo | I | 2 |
Zręczne ręce | II | 10 |
Biegłości specjalne | Wartość | Wydane punkty |
Szczęście | I | 2 |
Biegłości fabularne | Wartość | Wydane punkty |
Neutralny | - | - |
Rozpoznawalność | I | - |
Sztuka i rzemiosło | Wartość | Wydane punkty |
Sztuka (rysunek) | I | 0.5 |
Muzyka (śpiew) | I | 0.5 |
Muzyka (wiedza) | I | 0.5 |
Wróżbiarstwo | I | 0.5 |
Gotowanie | I | 0.5 |
Aktywność | Wartość | Wydane punkty |
Latanie na miotle | I | 0.5 |
Pływanie | I | 0.5 |
Taniec współczesny | II | 7 |
Jeździectwo | II | 7 |
Taniec ludowy | II | 7 |
Genetyka | Wartość | Wydane punkty |
Brak | - | (+0) |
Reszta: 9 |
Ostatnio zmieniony przez Eve Doe dnia 12.04.21 23:18, w całości zmieniany 8 razy
Use what you have.
Do what you can.
Witamy wśród Morsów
twoja karta została zaakceptowana- znajdź towarzystwo •
- wylosuj komponenty •
- załóż domek
- mapa forum •
- pogotowie graficzne i kody •
- ekipa forum
Kartę sprawdzał: Deirdre Mericourt
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 24.11.23 20:36, w całości zmieniany 1 raz
[20.04.21] Październik/grudzień
[09.04.22] Styczeń/marzec
[10.06.22] Kwiecień/czerwiec
[22.02.23] Kupidynek (kryształ)
[25.02.23] Lipiec/sierpień
[10.04.22] Wsiąkiewka (styczeń-marzec); +3 PB;
[12.02.23] Wsiąkiewka (kwiecień-czerwiec); +3 PB
[11.12.23] Wsiąkiewka (lipiec-sierpień); +3 PB
[21.03.24] Rozwój biegłości: szczęście (0 -> I); -2 PB z reszty
[24.05.21] Rejestracja różdżki
[08.08.21] Wsiąkiewka (październik-grudzień): +30 PD
[14.10.21] Aktualizacja postaci: wyrównanie za animagię, zakup limitu, osiągnięcie (Ofiara roku adminów); -300 PD
[10.04.22] Wsiąkiewka (styczeń-marzec); +120 PD, +3 PB;
[24.04.22] Osiągnięcia (Weteran, Do wyboru, do koloru); +130 PD
[03.09.22] [G] Zakupy: wygaszacz, czekoladowa żaba; -230 PM
[05.10.22] Wykorzystanie darmowej zmiany wizerunku
[12.02.23] Wsiąkiewka (kwiecień-czerwiec); +120 PD
[25.10.23] [G] Zakup: wóz mieszkalny; -150 PM
[11.12.23] Zdobycie osiągnięcia: Róg obfitości; +30 PD
[11.12.23] Wsiąkiewka (lipiec-sierpień); +120 PD
[13.12.23] Wydarzenie: Końca świata dziś nie będzie +50 PD
[28.12.23] Zdobycie osiągnięć: Rodzinny portret, Dojrzały Mors I, Na głowie kwietny ma wianek, Lekką ręką; +150 PD
[24.02.24] Powiększenie limitu zmiany wizerunku; -100 PD
[25.02.24] Zdobycie osiągnięć: Dusza towarzystwa, Matka Polka; +130 PD
[26.02.24] Wykorzystanie limitu zmiany wizerunku
[22.11.24] Zakupy: medalion humoru, magiczny album; -40 PD