Morsmordre :: Wprowadzenie :: Media :: Horyzonty zaklęć
19 grudnia 1957
O POCHODZENIU MAGII
Wszechświat jest wszystkim, co istnieje, co kiedykolwiek istniało i cokolwiek będzie istnieć. Nie zdajemy sobie z tego sprawy, stąpając po kruchym lodzie codzienności, lecz jest to siła, z którą nigdy nie wygramy, nieważne ile byśmy toczyli bitew i jak zażarcie próbowali stawiać jej czoła. Nie zatrzymamy czasu, nie zatrzymamy siebie, naszych dzieci, kolejnych pokoleń, które przyjdą następne - gdy zakończymy swoją egzystencję, zastąpi nas ktoś inny, tamtych kolejni i tak bez końca. I chociaż my przeminiemy, Wszechświat nie przeminie. Nawet jeśli będzie stał pusty, tak jak na początku Wszechrzeczy, gdzie nie istniał nawet czas, będzie w nim wszystko. I to wszystko będzie Wszechświatem. Pochylenie się więc nad istotą tego niepojętego przez nas wymiaru będzie zadaniem niełatwym i wymagającym nie tylko skupienia, lecz wiary i dobrej woli. Bez nich na nic zdadzą się nawet największe mądrości, najwspanialsze opowieści, najżarliwsze błagania. Potrzebujemy wierzyć, że słowa spisane na papierze nie są manipulacją lub przekłamaniem - dlatego też potrzebujemy słów nauki. Tłumaczenia mającego sens dla każdego, kto otworzy pierwsze strony. Na tym polega nauka. Poprzez nią rozszerzamy wszak swoją wiedzę o świecie, eksploracja rozszerza się, a wraz z nią nasze pojęcia i zrozumienie rzeczywistości. I chociaż tak wielu z nas szuka odpowiedzi w przyszłości, wypatrując znaków mających uspokoić i potwierdzić naszą wizję, to nie do niej należy się odwołać, by zrozumieć stadia aktualnej prawdy. I chociaż wizja kosmosu i możliwości, które się w nim kryją, stały się dla naszych przodków i dla nas zafałszowanym obrazem w rękach astrologicznych domniemań, to nie przyszłości należy się w nim dopatrywać. Podczas gdy astrologowie próbują odczytać los, który jeszcze nie nadszedł na niebie ukazującym coś, co już było, astronomia idzie naprzód. Bada i stawia fakty ponad przypuszczenia, nie bojąc się cofnąć do granic i początków świata, który znamy na co dzień. Poznaje galaktyki, słońca i światy, przemierza przestrzeń na falach grawitacyjnych czasoprzestrzeni, spotyka istoty żyjące w ogniu i lodzie, bada planety i gwiazdy, które nigdy nie umierają, odkrywa materie małe jak ziarno grochu, a jednak tak masywne jak Słońce, widzi wszechświaty mniejsze od atomów. A w tym wszystkim znajdujemy się my. Kosmos to także opowieść o nas. To historia o tym, jak wędrowne bandy zagubionych podróżników trafiły na niebieski glob i poruszyły w nim coś, co dziś nazywamy magią.
Aby jednak odbyć tę podróż, potrzebujemy wyobraźni. Ale sama wyobraźnia nie wystarczy, ponieważ rzeczywistość natury jest o wiele wspanialsza niż cokolwiek, co możemy sobie wyobrazić. Wszystko to nigdy nie byłoby jednak dostępne, gdyby nie całe pokolenia poszukujących prawdy w przyrodzie czarodziejów i czarownic. Trzymanie się przez nich podstawowych reguł numerologii, astronomii, historii magii, starożytnych run, anatomii zapewniło nie tylko im samym, lecz również i nam - naukowcom pracującym całe tysiąclecia później - międzyczasową komunikację, uczenie się i rozwijanie. Posiadając wiedzę zdobytą przez starożytnych, byłem w stanie testować pomysły, poddawać je eksperymentom, obserwować wyniki, rozwijać urwane myśli, odrzucać te, które zawodziły, podążać za dowodami, gdziekolwiek prowadziły i - co najważniejsze - kwestionować wszystko, co tylko byłem w stanie poddawać wątpliwości. Wystarczy przyjąć te warunki, a kosmos będzie twój. W tej książce uwolnionej od kajdan czasu i przestrzeni przeszłość i przyszłość będą stanowiły nierozerwalną jedność, wpływającą i współzależną. W wymiarze czasu przeszłość leży przed nami.
Stojąc u granic
Gdy w listopadzie dwudziestego drugiego roku profesor historii magii Howard Carter wraz ze swoim mugolskim towarzyszem Georgem Carnarvoną odkryli niesplądrowany wówczas egipski grobowiec, nie wiedzieli, z czym mieli do czynienia. Towarzyszył im trzeci badacz, również czarodziej, światowej sławy łowca i specjalista meteorytów - J.R. Vane. Wśród wielu skarbów jeden konkretny przedmiot przykuł jego uwagę - sztylet, który trzymała znajdująca się w sarkofagu mumia. Niedotknięty zębem czasu zdawał się emanować jakąś wewnętrzną, niezidentyfikowaną energią. Vane zabrał więc ze sobą broń, zbadał ją i potwierdził, że ostrze było wykonane z meteorytu. Niestety reszta ekipy poszukiwawczej zmarła wkrótce po odkryciu grobu, a jedynym ocalałym okazał się nie nikt inny jak Vane.
Trzydzieści pięć lat po odkryciu grobowca Tutanchamona wnuk J.R. Vane'a odpowiada na pytanie dlaczego. Dlaczego jego dziadek przeżył podczas gdy inni nie zdołali uniknąć skutków antycznej klątwy? Sięgając po wiedzę starożytnych, profesor Jayden Vane cofa się do początków istnienia Wszechświata, by móc przedstawić nam istotę meteorytów, które - jak się okazuje - odegrały główną rolę w sprowadzeniu na Ziemię nie tylko życia, ale również magii samej w sobie! Oznaczałoby to zrewolucjonizowanie dotychczas przyjętych tez głoszących o tym, iż magia była, jest i będzie. Zaznajomionych z tematyką początków magii nie zdziwi niejasność i niepewność co do początkowych stadiów rozwoju tej nadprzyrodzonej siły, którą udało się spętać czarodziejom - chociaż korzystamy z niej na co dzień, narodziny magii stanowiły zawsze białą plamę w historii czarodziejów. Nikt nigdy nie podniósł jednak tematu pozaziemskiego jej pochodzenia. Zrobił to dopiero profesor Jayden Vane - dobrze znany ze Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie piastujący tam stanowisko nauczyciela astronomii, a także od niedawna również będący opiekunem domu Roweny Ravenclaw. W swej naukowej rozprawie nasyconej dowodami i przeplatanej opowieściami z przeszłości profesor Vane przybliża czytelnikowi proces własnych badań, dedukcji i analizy nie pozostawiając wątpliwości co do przekonania o istocie ów odkrycia. Swoją początkową teorię - którą nazwał teorią panmagiczną - oparł na wcześniejszych opracowaniach greckiego uczonego Anaksagorasa z Kladzomen żyjącego w V wieku przed naszą erą. Sam tytuł dzieła hogwarckiego profesora jest alegorią odnoszącą się właśnie do znanego jedynie we fragmentach dzieła ów starożytnego czarodzieja - O pochodzeniu magii jest więc nowożytną kontynuacją O przyrodzie.
W pierwszej części profesor Vane przedstawia tło historyczne i wyjaśnia, jak Anaksagoras odkrył cząstki budujące magię, wykazując ich istnienie w ciałach czarodziejów. Ów tajemniczy, magiczny pierwiastek nosi nazwę homoiomeria. Profesor Vane połączył własną specjalizację z dokonaniami dawnego uczonego, odkrywając istnienie homoiomerii w zdobytych przez siebie meteorytach. Już to mogłoby się wydawać sporym przełomem samym w sobie, lecz zebrane podczas sierpniowego opadu Perseidy (rój meteorytów) okazały kryć inne, szokujące treści. Zbadane przez samego profesora jak i później przez pozostałych członków Brytyjskiego Królewskiego Towarzystwa Astronomicznego meteoryty okazały się liczyć trzynaście miliardów lat. Wcześniej najstarszy znaleziony odłamek miał zaledwie cztery i pół miliarda lat. Ziemia ma ich niewiele mniej. Wiek Wszechświata datuje się na niecałe czternaście miliardów lat. Biorąc pod uwagę fakt, że metody badawcze nie są tak zaawansowane przy tak ogromnych liczbach i przyjmując błąd statystyczny, można przypuszczać, iż meteoryty te mogą być równolatkami samego Wszechświata. Profesor Vane od razu otworzył dyskusję czy równocześnie oznacza to, iż magia zrodziła się wraz z początkami rzeczywistości? Lub powstała krótko po Wielkim Wybuchu? Była jego skutkiem czy może przyczyną? Lawina pytań nie zostaje jednak uśmierzona, a jedynie podsycona - nikt nie jest wszak w stanie ujawnić prawdy, lecz sama możliwość podobnego zjawiska na pewno wzbudzi niejeden głos biorący udział w konwersacji.
Druga część O pochodzeniu magii zawiera analizę trzech typów badań polegających na poddaniu roślin, zwierząt oraz ludzi promieniowaniu serc wydobytych z prastarych meteorytów. Biorąc po dwóch przedstawicieli każdej grupy - jeden musiał pochodzić ze świata niemagicznego (w przypadku człowieka był to charłak), drugi należał już do naszego świata - specjaliści na zlecenie profesora przeprowadzali obserwacje. Dokładny ich przebieg został umieszczony w książce; ich wyniki jednak okazały się kolejnym zaskoczeniem. Otóż u przedstawicieli magicznej flory, fauny oraz u czarodzieja stwierdzono gwałtowny wzrost magicznych zdolności. Żeby tego było mało - szokujące okazało się krótkotrwałe, niekontrolowane objawienie się magii w niemagicznej części eksperymentu! Napromieniowanie homoiomeriami zaprezentowało się na tyle skutecznie, iż pozwoliło na wykazanie cech związanych typowo z naszą codziennością! Po jakimś czasie ów stan wygasł, lecz to wystarczyło, by otworzyć kolejną rzeszę pytań tyczących się pierwotności czarodziejów, ekskluzywności magii oraz granic między naszym światem a światem wyzbytym z czarów.
Konkluzje
Dzieło O pochodzeniu magii nie jest jedynie żmudnym opisem kolejnych naukowych badań, lecz całą feerią nowych możliwości, teorii, odkryć, kontrowersyjnych i fascynujących zarazem tematów do dalszej dyskusji. Sam autor wprost mówi, iż książka jest zaproszeniem innych - nie tylko naukowców - do własnej próby rozszerzenia zawartych w niej treści. Każdy znajdzie w niej wszak coś dla siebie. W swej książce profesor Vane nie tylko opisuje własne odkrycie, lecz również dywaguje o znaczeniu nauki we współczesnym świecie oraz podkreśla znaczenie kosmosu w codziennym życiu. Pozycja obowiązkowa nie tylko dla pasjonatów astronomii, lecz również każdego kto ceni sobie holistyczne prawdy nauki oraz starożytną filozofię we współczesnym wydaniu.
Morsmordre :: Wprowadzenie :: Media :: Horyzonty zaklęć