Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Surrey
Frensham Ponds
Strona 1 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
Frensham Ponds
Frensham Ponds to nic innego jak dwa, całkiem spore zbiorniki wodne położone w sielskiej okolicy miasteczka Frensham. Otoczone niewielkim lasem stawy są regularnie zarybiane, co przyciąga do nich miłośników wędkarstwa. Większy ze stawów posiada piaszczysty brzeg, w letnich miesiącach przyciągając mieszkańców Surrey. Okolica sprzyja rodzinnym piknikom oraz letniemu plażowaniu, podczas którego czarodzieje mogą schłodzić się w wodzie. Zimą zaś władze Frensham przeobrażają mniejszy ze zbiorników w publiczne lodowisko.
|21.11.1957
Czuł się znów jak podróżnik, którego praktycznie nie ma w domu. Tylko tym razem jego celem podróży nie była Amazonia a Surrey. Był na terenie wroga, ród, który zarządzał tymi ziemiami popierał dążenia tyrana oraz jego popleczników. Jednak to właśnie w takich miejscach najczęściej ukrywali się przestraszeni ludzie nie wiedząc jak i czy mogą się wydostać bez narażania własnego życia. I od tego był właśnie on, za pomocą świstoklików od Becketta przemieszczał się do różnych punktów, o których wspominali im mu jego informatorzy, którzy podejrzewali, że w danym miejscu skrywają się mugole lub mugolaki albo charłaki, którzy od zawsze mieli ciężko i pod górkę w społeczności czarodziejskiej. Żyli po środku, jedną nogą w świecie mugoli, a drugą w świecie magicznym, nie należąc do żadnego w pełni. Takim osobom należała się pomoc, tacy też łatwo stawali po stronie tyrana chcąc się zemścić za całe krzywdy i zło jakie ich spotkało.
Nie wiedział czego dokładnie się spodziewać, poza tym, że była ukryta tu mała chatka, zabezpieczenia zaklęciami, gdzie ponoć ukrywała się spora grupka uciekinierów. Zatrzymał się aby spojrzeć na mapę, którą otrzymał wraz z szyfrowanym listem, podniósł głowę, ponieważ dokładnie pomiędzy jedną wydma a drugą powinna stać owa chata. On niczego nie widział, ale postanowił zaufać informatorowi i ruszył w kierunku wydm. Okolica była urokliwa i mógł zapomnieć, że toczy się wojna, ludzie umierają w imię głupie ideologii, która nic nie wnosiła. Tutaj liczyli się ludzie, a Grey walczył właśnie o ludzi i ich życie. Nie żył też dla siebie, w jego życie gwałtownie weszła Florka i choć na razie sam do końca nie wiedział jak ma ją traktować to jednak jego myśli często się ku niej kierowały, niczym igła w kompasie, która zawsze wskazuje północ. Nie potrafił jeszcze tego nazwać, ale jedno było pewne. Florka nie była mu obojętna i nie mógł przed sobą udawać, że jest inaczej.
Wspinał się dalej zastanawiając się jak dać znak osobom ukrytym, że nie jest ich wrogiem i przyszedł z pomocą.
Czuł się znów jak podróżnik, którego praktycznie nie ma w domu. Tylko tym razem jego celem podróży nie była Amazonia a Surrey. Był na terenie wroga, ród, który zarządzał tymi ziemiami popierał dążenia tyrana oraz jego popleczników. Jednak to właśnie w takich miejscach najczęściej ukrywali się przestraszeni ludzie nie wiedząc jak i czy mogą się wydostać bez narażania własnego życia. I od tego był właśnie on, za pomocą świstoklików od Becketta przemieszczał się do różnych punktów, o których wspominali im mu jego informatorzy, którzy podejrzewali, że w danym miejscu skrywają się mugole lub mugolaki albo charłaki, którzy od zawsze mieli ciężko i pod górkę w społeczności czarodziejskiej. Żyli po środku, jedną nogą w świecie mugoli, a drugą w świecie magicznym, nie należąc do żadnego w pełni. Takim osobom należała się pomoc, tacy też łatwo stawali po stronie tyrana chcąc się zemścić za całe krzywdy i zło jakie ich spotkało.
Nie wiedział czego dokładnie się spodziewać, poza tym, że była ukryta tu mała chatka, zabezpieczenia zaklęciami, gdzie ponoć ukrywała się spora grupka uciekinierów. Zatrzymał się aby spojrzeć na mapę, którą otrzymał wraz z szyfrowanym listem, podniósł głowę, ponieważ dokładnie pomiędzy jedną wydma a drugą powinna stać owa chata. On niczego nie widział, ale postanowił zaufać informatorowi i ruszył w kierunku wydm. Okolica była urokliwa i mógł zapomnieć, że toczy się wojna, ludzie umierają w imię głupie ideologii, która nic nie wnosiła. Tutaj liczyli się ludzie, a Grey walczył właśnie o ludzi i ich życie. Nie żył też dla siebie, w jego życie gwałtownie weszła Florka i choć na razie sam do końca nie wiedział jak ma ją traktować to jednak jego myśli często się ku niej kierowały, niczym igła w kompasie, która zawsze wskazuje północ. Nie potrafił jeszcze tego nazwać, ale jedno było pewne. Florka nie była mu obojętna i nie mógł przed sobą udawać, że jest inaczej.
Wspinał się dalej zastanawiając się jak dać znak osobom ukrytym, że nie jest ich wrogiem i przyszedł z pomocą.
Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
The member 'Herbert Grey' has done the following action : Rzut kością
'Zdarzenia' :
'Zdarzenia' :
Końcówka listopada. Jesień rozgościła się już na dobre, powoli zbliżała się zima. Noce były coraz dłuższe, aura zdecydowanie niezbyt przyjemna. Prudence nieco się wyciszyła, jak zawsze jesienią. Coraz więcej czasu spędzała w domu. Brakowało jej nieco rozrywki, długich spacerów i odkrywania nowych miejsc. Obudziła się z myślą, że dzisiaj pozwoli sobie oddalić się nieco od Puddlemere. Może nie planowała dalekich wypraw, pozostawało jej się błąkać po okolicach. Musiała cieszyć się z tego, co miała.
Wyszła z dworu dosyć wcześnie, dni był coraz krótsze, a chciała spędzić jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu. Założyła na siebie grubą, wełnianą spódnicę oraz czerwony golf, nie chciała zmarznąć. Na wierzch narzuciła czarny płaszcz z kapturem, aby specjalnie nie rzucać się w oczy. Czasy zdecydowanie nie sprzyjały jej rodzinie, musiała uważać, żeby nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi.
Miejsce, w które postanowiła się udać to Frensham, jej wybór spowodowany był oczywiście tym, że w okolicy znajdowały się dwa jeziora. Z racji jej specjalizacji zawsze ciągnęło ją do wody. To w miejscach jak te czuła się choć trochę wolna.
Spacerowała już dobrą chwilę, kiedy dostrzegła na horyzoncie sylwetkę. Najprawdopodobniej mężczyzny, zmrużyła oczy, aby się mu bliżej przyjrzeć. Chyba czegoś szukał. Przez chwilę się zawahała, czy chce się do niego zbliżyć, nie powinna zakładać, że jest sojusznikiem, szczególnie gdy wokół było więcej nieprzyjaciół.
Jej rozmyślenia nad zamiarami mężczyzny przerwał dźwięk i towarzyszące mu drżenie podłoża. Rozejrzała się w poszukiwaniu źródła tego dziwnego uczucia. Nie mogło chyba być gorzej, olbrzym. Czy ona nigdy nie mogła sobie pospacerować w spokoju, czy zawsze coś się musiało wydarzyć? Może faktycznie nie powinna opuszczać rodzinnego dworu. W tej sytuacji postanowiła zbliżyć się do tego mężczyzny, którego zauważyła wcześniej, nie mógł być gorszym towarzyszem od olbrzyma. Nie do końca wiedziała, co innego mogła zrobić. - Chyba mamy problem. - rzekła dosyć głośno, gdy zbliżyła się na tyle, żeby mógł ją usłyszeć.
Wyszła z dworu dosyć wcześnie, dni był coraz krótsze, a chciała spędzić jak najwięcej czasu na świeżym powietrzu. Założyła na siebie grubą, wełnianą spódnicę oraz czerwony golf, nie chciała zmarznąć. Na wierzch narzuciła czarny płaszcz z kapturem, aby specjalnie nie rzucać się w oczy. Czasy zdecydowanie nie sprzyjały jej rodzinie, musiała uważać, żeby nie zwracać na siebie niepotrzebnej uwagi.
Miejsce, w które postanowiła się udać to Frensham, jej wybór spowodowany był oczywiście tym, że w okolicy znajdowały się dwa jeziora. Z racji jej specjalizacji zawsze ciągnęło ją do wody. To w miejscach jak te czuła się choć trochę wolna.
Spacerowała już dobrą chwilę, kiedy dostrzegła na horyzoncie sylwetkę. Najprawdopodobniej mężczyzny, zmrużyła oczy, aby się mu bliżej przyjrzeć. Chyba czegoś szukał. Przez chwilę się zawahała, czy chce się do niego zbliżyć, nie powinna zakładać, że jest sojusznikiem, szczególnie gdy wokół było więcej nieprzyjaciół.
Jej rozmyślenia nad zamiarami mężczyzny przerwał dźwięk i towarzyszące mu drżenie podłoża. Rozejrzała się w poszukiwaniu źródła tego dziwnego uczucia. Nie mogło chyba być gorzej, olbrzym. Czy ona nigdy nie mogła sobie pospacerować w spokoju, czy zawsze coś się musiało wydarzyć? Może faktycznie nie powinna opuszczać rodzinnego dworu. W tej sytuacji postanowiła zbliżyć się do tego mężczyzny, którego zauważyła wcześniej, nie mógł być gorszym towarzyszem od olbrzyma. Nie do końca wiedziała, co innego mogła zrobić. - Chyba mamy problem. - rzekła dosyć głośno, gdy zbliżyła się na tyle, żeby mógł ją usłyszeć.
I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Powinien już się pogodzić z tym, że w jego życiu będzie mało spokoju a więcej wywrotek i nagłych zbiegów zdarzeń oraz wypadków, na które się nie pisał. Taki już los był Greya, że pecha miał za przyjaciela czy mu się to podobało czy nie.
Nie dostrzegł na początku Prudence, gdyż patrzył w zupełnie innym kierunku, szukał śladów bytności ludzi i chyba zdawało mu się, że widział ślady stóp na piasku, ale nie dane mu było zbyt długo się przyglądać gdyż poczuł, że cała ziemia drży. Skojarzył je z erupcją wulkanu kiedy podróżował, ale przecież znajdowali się w Surrey, tu nie było aktywnych wulkanów.
-Co do cholery? - Zapytał sam siebie i wtedy dojrzał jak w jego kierunku idzie kobieta, a z naprzeciwka zmierza prawdziwy olbrzym. Mimowolnie otworzył usta z zaskoczenia, bo spodziewał się wszystkiego ale nie tego. - Olbrzymi… - odpowiedział patrząc z lekką trwogą na olbrzyma. Zaraz jednak zesztywniał, ponieważ zauważył, że olbrzym ściska w dłoni przerażoną kobietę, która krzyczała w niebogłosy wołając o pomoc. Wyciągnął różdżkę nie zważając na to czy Prudence jest czarownicą, będzie martwił się tym później. Nie mógł zostawić tak ofiary na pastwę losu, nawet jeżeli sam nie miał szans z olbrzymem to może uda się uratować kobietę i uciec przed napastnikiem.- Chcesz mi pomóc? - Zapytał szybko, wiedział, że sam nie da rady. To było czyste samobójstwo, ale nie mógł od tak odejść i udawać, że nic się nie stało. - Spróbuję zaatakować olbrzyma, odciągnąć jego uwagę od kobiety. Może ją wypuścić musimy być gotowi aby zareagować.
Nie wiedział co może się wydarzyć, ale musiał podjąć to ryzyko. Zrozumie jeżeli niespodziewana towarzyszka uzna, że bierze nogi za pas. Nie było niczym heroicznym pchanie się w paszczę olbrzyma.
-Luminis virtute ! - Wyskoczył do przodu celując w olbrzyma. Nie miał pojęcia czy to zadziała. Jednak nie minęła krótka chwila jak poczuł magię, która zbiera się wokół jego różdżki a snop światła uderza bezpośrednio w olbrzyma, który nie spodziewając nagłego ataku zaryczał głośno zasłaniając twarz wolną dłonią. Zaś tą, którą trzymał ofiarę poluzował i Grey widział niczym w zwolnionym tempie jak kobieta spada w dół, wprost na ziemię. Wystrzelił różdżkę przed siebie i zawołał - Lento!
Błyskawiczna reakcja mężczyzny sprawiła, że kobiet piszcząc i krzycząc przeraźliwie zatrzymała się parę centymetrów nad ziemię i dopiero potem opadała na ziemię. Widział jej zapłakaną twarz i przerażenie w oczach, ale nie było czasu na to. - Uciekaj! Chowaj się!
Zawołał do niej widząc jak porażony światłem olbrzym miota się i rzuca rękami na dokoła siebie. Na nieszczęście Prudence był coraz bliżej niej i wielka łapa poleciała w jej stronę jakby zaraz miała zmieść ją z powierzchni ziemi.
-Uważaj! - Zawołał do kobiety kiedy zobaczył co się dzieje.
|Luminis virtute, st.60, rzut k100 + 12 OPCM Greya, rzut udany
|Lento, st 45, rzut k100 + 12 OPCM Greya, rzut udany
|Atak olbrzyma na Prudence, 25 + 10 x k8, rzut 67
Nie dostrzegł na początku Prudence, gdyż patrzył w zupełnie innym kierunku, szukał śladów bytności ludzi i chyba zdawało mu się, że widział ślady stóp na piasku, ale nie dane mu było zbyt długo się przyglądać gdyż poczuł, że cała ziemia drży. Skojarzył je z erupcją wulkanu kiedy podróżował, ale przecież znajdowali się w Surrey, tu nie było aktywnych wulkanów.
-Co do cholery? - Zapytał sam siebie i wtedy dojrzał jak w jego kierunku idzie kobieta, a z naprzeciwka zmierza prawdziwy olbrzym. Mimowolnie otworzył usta z zaskoczenia, bo spodziewał się wszystkiego ale nie tego. - Olbrzymi… - odpowiedział patrząc z lekką trwogą na olbrzyma. Zaraz jednak zesztywniał, ponieważ zauważył, że olbrzym ściska w dłoni przerażoną kobietę, która krzyczała w niebogłosy wołając o pomoc. Wyciągnął różdżkę nie zważając na to czy Prudence jest czarownicą, będzie martwił się tym później. Nie mógł zostawić tak ofiary na pastwę losu, nawet jeżeli sam nie miał szans z olbrzymem to może uda się uratować kobietę i uciec przed napastnikiem.- Chcesz mi pomóc? - Zapytał szybko, wiedział, że sam nie da rady. To było czyste samobójstwo, ale nie mógł od tak odejść i udawać, że nic się nie stało. - Spróbuję zaatakować olbrzyma, odciągnąć jego uwagę od kobiety. Może ją wypuścić musimy być gotowi aby zareagować.
Nie wiedział co może się wydarzyć, ale musiał podjąć to ryzyko. Zrozumie jeżeli niespodziewana towarzyszka uzna, że bierze nogi za pas. Nie było niczym heroicznym pchanie się w paszczę olbrzyma.
-Luminis virtute ! - Wyskoczył do przodu celując w olbrzyma. Nie miał pojęcia czy to zadziała. Jednak nie minęła krótka chwila jak poczuł magię, która zbiera się wokół jego różdżki a snop światła uderza bezpośrednio w olbrzyma, który nie spodziewając nagłego ataku zaryczał głośno zasłaniając twarz wolną dłonią. Zaś tą, którą trzymał ofiarę poluzował i Grey widział niczym w zwolnionym tempie jak kobieta spada w dół, wprost na ziemię. Wystrzelił różdżkę przed siebie i zawołał - Lento!
Błyskawiczna reakcja mężczyzny sprawiła, że kobiet piszcząc i krzycząc przeraźliwie zatrzymała się parę centymetrów nad ziemię i dopiero potem opadała na ziemię. Widział jej zapłakaną twarz i przerażenie w oczach, ale nie było czasu na to. - Uciekaj! Chowaj się!
Zawołał do niej widząc jak porażony światłem olbrzym miota się i rzuca rękami na dokoła siebie. Na nieszczęście Prudence był coraz bliżej niej i wielka łapa poleciała w jej stronę jakby zaraz miała zmieść ją z powierzchni ziemi.
-Uważaj! - Zawołał do kobiety kiedy zobaczył co się dzieje.
|Luminis virtute, st.60, rzut k100 + 12 OPCM Greya, rzut udany
|Lento, st 45, rzut k100 + 12 OPCM Greya, rzut udany
|Atak olbrzyma na Prudence, 25 + 10 x k8, rzut 67
Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Los coś jej ostatnio nie sprzyjał. Takie czasy, wojna trwała trzeba było uważać. Nie spodziewała się jednak, że spotka tutaj wrogów. Westchnęła ciężko, że też nie mogła zaznać ani chwili spokoju. Udało jej się prawie dotrzeć do tego mężczyzny, którego widziała z daleka. Sam zdążył już zauważyć, że mają towarzystwo. Zresztą nie byle jakie. Trudno by było nie zauważyć olbrzyma, wszak wszystko drżało dzięki jego obecności.
Obserwowała uważnie tego mężczyznę, który stał przed nią. Wyciągnął różdżkę - dobrze, może jakoś sobie poradzą z tym towarzystwem. Nie chciała się wtrącać, przynajmniej jak na razie, jeszcze by coś popsuła. Widziała, że stworzenie trzyma w dłoni kobietę, nie wróżyło to nic dobrego. Miała nadzieję, że jakoś ją się uda uratować. Nie mogłaby sobie wybaczyć, gdyby zeżarł ją na ich oczach.
- Oczywiście. - odparła słysząc pytanie, które padło w jej stronę. Nie potrafiłaby odmówić pomocy. Miałaby wyrzuty sumienia, gdyby sobie stąd teraz poszła. Sama pewnie niewiele mogła zdziałać, jednak we dwójkę - mieli większe szanse. Tak się jej przynajmniej wydawało.
Skoro ten rzucał zaklęcia, ona postanowiła się zakraść do olbrzyma. Starała się to robić jak najciszej, niestety, nie udało się jej przejść niezauważenie, miała w sobie coś ze słonia w składzie porcelany, gdyby słuchała matki.. może zakończyłoby się to inaczej.
Zauważyła jednak, że Herbert miał więcej szczęścia, bo udało mu się uratować kobietę. Zapatrzyła się na nią, może nawet zbyt długo spoglądała w jej kierunku. Fascynował ją jej widok tuż nad ziemią, tak bezwładnie wisiała. To spowodowało, że zupełnie niespodziewanie olbrzym pojawił się przed nią. Nie miała już zbytnio pola do manewru. Nie sądziła, że będzie dla niego aż tak łatwym celem, na własne widzimisię. Zamknęła oczy, aby nie patrzeć, na to, co się za chwilę wydarzy i czekała na moment uderzenia, nie miała jak uciekać, próbowała, jednak nic z tego. Trafił w jej żuchwę, zachwiała się na nogach, czymże była taka mała kobieta przy olbrzymie? Ogromny ból przeszedł jej podbródek. Takiego przebiegu tego spaceru zupełnie się nie spodziewała. Czy ona jeszcze przed chwilą nie narzekała na brak rozrywki? Teraz miała jej aż nadto. Dotknęła dłonią twarzy, jakby chciała sprawdzić, czy wszystko jest na miejscu, nie często się zdarzało, że dostawała w twarz.
| rzut na skradanie ( poziom I ( +10)) k100: 40; 54 suma - nieudany tu rzut
| na obrażenia 5 - utrata zębów ten też tu
Obserwowała uważnie tego mężczyznę, który stał przed nią. Wyciągnął różdżkę - dobrze, może jakoś sobie poradzą z tym towarzystwem. Nie chciała się wtrącać, przynajmniej jak na razie, jeszcze by coś popsuła. Widziała, że stworzenie trzyma w dłoni kobietę, nie wróżyło to nic dobrego. Miała nadzieję, że jakoś ją się uda uratować. Nie mogłaby sobie wybaczyć, gdyby zeżarł ją na ich oczach.
- Oczywiście. - odparła słysząc pytanie, które padło w jej stronę. Nie potrafiłaby odmówić pomocy. Miałaby wyrzuty sumienia, gdyby sobie stąd teraz poszła. Sama pewnie niewiele mogła zdziałać, jednak we dwójkę - mieli większe szanse. Tak się jej przynajmniej wydawało.
Skoro ten rzucał zaklęcia, ona postanowiła się zakraść do olbrzyma. Starała się to robić jak najciszej, niestety, nie udało się jej przejść niezauważenie, miała w sobie coś ze słonia w składzie porcelany, gdyby słuchała matki.. może zakończyłoby się to inaczej.
Zauważyła jednak, że Herbert miał więcej szczęścia, bo udało mu się uratować kobietę. Zapatrzyła się na nią, może nawet zbyt długo spoglądała w jej kierunku. Fascynował ją jej widok tuż nad ziemią, tak bezwładnie wisiała. To spowodowało, że zupełnie niespodziewanie olbrzym pojawił się przed nią. Nie miała już zbytnio pola do manewru. Nie sądziła, że będzie dla niego aż tak łatwym celem, na własne widzimisię. Zamknęła oczy, aby nie patrzeć, na to, co się za chwilę wydarzy i czekała na moment uderzenia, nie miała jak uciekać, próbowała, jednak nic z tego. Trafił w jej żuchwę, zachwiała się na nogach, czymże była taka mała kobieta przy olbrzymie? Ogromny ból przeszedł jej podbródek. Takiego przebiegu tego spaceru zupełnie się nie spodziewała. Czy ona jeszcze przed chwilą nie narzekała na brak rozrywki? Teraz miała jej aż nadto. Dotknęła dłonią twarzy, jakby chciała sprawdzić, czy wszystko jest na miejscu, nie często się zdarzało, że dostawała w twarz.
| rzut na skradanie ( poziom I ( +10)) k100: 40; 54 suma - nieudany tu rzut
| na obrażenia 5 - utrata zębów ten też tu
I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Zaklęcia zadziałały, mugolka nie roztrzaskała się o skały, ale jedno życie kosztem drugiego. Oślepiony olbrzym machał łapami na prawo i lewo nie widząc co się wokół niego dzieje. Coś co miało być dywersją jeszcze bardziej go rozsierdziło. Zaś blondynka, która ochoczo mu chciała pomóc znalazła się w zasięgu jego rażenia. Była o wiele mniejsza od olbrzyma, teoretycznie powinna uniknąć zderzenia z nim, ale to się tylko takie proste wydawało. Dojrzał jak wielka łapa wielkości średniego domu na przedmieściach Londynu leci w jej stronę i zmiata ją, oczekiwał, że zobaczy trupa na miejscu, ale jakimś cudem przeżyła, widział jak się ruszała. Nie mógł jednak stwierdzić jak bardzo oberwała, był za daleko. Zerknął kontrolnie na mugolkę.
-Uciekaj, na klif, schowaj się za skałami. Już! - Ponaglił ją. Nie mógł pozwolić aby i jej stała się krzywda. Dwie ranne osoby, nie byłby wstanie ich gdzieś zaprowadzić. - Hej?! - Zawołał do drugiej z kobiet.-Jesteś cała?
Nie miał czasu jednak oczekiwać odpowiedzi, bo olbrzym już szykował się do kolejnego ataku, musiał coś rozbić. Szybki rzut oko na okolicę. Miał wodę, miał drzewa, miał skały. Musiał wykorzystać ukształtowanie terenu. Jego możliwości, a olbrzym na razie był najbliżej wody, mógł spróbować. Nie wiedział czy się uda. Był dobry z transmutacji, całkiem niezły w zaklęciach defensywnych ale nie ofensywnych. Jednak teraz nie chodziło tylko o jego życie, ale też dwójki kobiet, w tym jednej która zaoferowała swoją pomoc nie zadając pytań, nie drążąc tylko najzwyczajniej w świecie rzuciła się do działania. Sam też musiał jednak znaleźć schronienie, klif lub drzewo wydawało się dobrym pomysłem, ale najpierw musiał zniechęcić olbrzyma albo chociaż trochę go zdekoncentrować aby dać blondynce czas na ucieczkę.
-Relashio! - Zawołał celując różdżką w napastnika, miał nadzieję, że mu się uda, że tym razem nie wyczerpał limitu swojego szczęścia i strumień gorącej wody trafi w olbrzyma i kupi im trochę czasu.
|Rzucam Relashio w olbrzyma, st.55, przesuwam się jedno pole w stronę klifów.
-Uciekaj, na klif, schowaj się za skałami. Już! - Ponaglił ją. Nie mógł pozwolić aby i jej stała się krzywda. Dwie ranne osoby, nie byłby wstanie ich gdzieś zaprowadzić. - Hej?! - Zawołał do drugiej z kobiet.-Jesteś cała?
Nie miał czasu jednak oczekiwać odpowiedzi, bo olbrzym już szykował się do kolejnego ataku, musiał coś rozbić. Szybki rzut oko na okolicę. Miał wodę, miał drzewa, miał skały. Musiał wykorzystać ukształtowanie terenu. Jego możliwości, a olbrzym na razie był najbliżej wody, mógł spróbować. Nie wiedział czy się uda. Był dobry z transmutacji, całkiem niezły w zaklęciach defensywnych ale nie ofensywnych. Jednak teraz nie chodziło tylko o jego życie, ale też dwójki kobiet, w tym jednej która zaoferowała swoją pomoc nie zadając pytań, nie drążąc tylko najzwyczajniej w świecie rzuciła się do działania. Sam też musiał jednak znaleźć schronienie, klif lub drzewo wydawało się dobrym pomysłem, ale najpierw musiał zniechęcić olbrzyma albo chociaż trochę go zdekoncentrować aby dać blondynce czas na ucieczkę.
-Relashio! - Zawołał celując różdżką w napastnika, miał nadzieję, że mu się uda, że tym razem nie wyczerpał limitu swojego szczęścia i strumień gorącej wody trafi w olbrzyma i kupi im trochę czasu.
|Rzucam Relashio w olbrzyma, st.55, przesuwam się jedno pole w stronę klifów.
Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
The member 'Herbert Grey' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 45
'k100' : 45
Gdy oślepiony zaklęciem olbrzym wypuścił z lewego łapska mugolkę, przez chwilę próbował zrozumieć co się wokół niego dzieje. Te istoty zostały przekonane przez Rycerzy Walpurgii do dołączenia do ich armii. Na ulicach Londynu można było dostrzec patrolujące ulice grupki przerośniętych stworzeń, jednak zaskoczeniem dla Herberta i Prudence mogłoby spotkanie nieokrzesanego przedstawiciela tego gatunku w otoczeniu pięknych jezior Frensham Ponds. Machał łapami na lewo i prawo, w końcu trafiając Prudence. Ta była dla niego niczym szmaciana lalka, w którą uderzenie było zaledwie muśnięciem dla potężnej łapy. Nie zrobiła żadnej wyrwy w jego dłoni. Silny cios olbrzymią pięścią aż cofnął ją o krok do tyłu, gdy nagle dziewczyna mogła poczuć silny ból lewego kolana. Dotykając twarzy i ust, mogłaby poczuć, że dwa jej zęby są na miejscu. Złamana rzepka spowodowała mękę zwalającą z nóg. Uratowana zaklęciem mugolka leciała z niemal pięciu metrów w dół, aż upadła miękko na ziemię nie raniąc swojego ciała nawet zadrapaniem. Widoczne były jedynie siniaki, które zdążył zrobić jej olbrzym. Podniosła się z ziemi, utrzymując na miękkich nogach i spojrzała na jej wyswobodzicieli. Podarte ubrania odsłaniały jej brzuch i ramiona. Potargane włosy oraz opuchnięta od płaczu twarz były widoczne dla Prudence i Herberta na pierwszy rzut oka. Mogli stwierdzić, że była w kompletnym szoku. Wpatrywała się jedynie wielkimi oczami w mężczyznę, wydając się widzieć w nim ostatnią swoją nadzieję na przeżycie. Było widać w niej strach, jej ciało zdawało się być kruche i wyjątkowo zmarznięte. Trzęsła się i dygotała z zimna i przerażenia jednocześnie.
Ślepy olbrzym jeszcze przez chwilę machał łapskami, aż rozwścieczony uderzył wielką stopą prosto w ziemię. ta zaczęła trząść się coraz mocniej i mocniej, aż utrzymanie się na nogach dla wszystkich, którzy akurat nie mieli 5 metrów i nie ważyli kilkuset kilogramów, było problematyczne.
Mały klif, który znajdował się na prawo od Herberta, miał wysokość około dziesięciu metrów. W dół obsypywały się małe kamyczki z każdym mocniejszym ruchem olbrzyma.
Tury dzieją się równolegle. Oznacza to, że olbrzym i mugolka działają w tym samym czasie co Wy. Wasze poprzednie dwa posty i dzisiejszy lusterka należy rozumieć jako dziejące się w tej samej chwili. Z tego powodu, mugolka będzie w stanie ruszyć się we wskazane miejsce dopiero w następnej turze.
Prudence, dopiero teraz poczujesz obrażenia, jakie zadał Ci olbrzym. Jest to przeszywający ból złamanej rzepki, który przewraca Cię na ziemię. Możesz także czuć ból twarzy i smak krwi w ustach. W tej turze możesz podnieść się przed tąpnięciem olbrzyma, jednak musisz rzucać na utrzymanie się na nogach. Wybierz sobie, jakie dwa zęby straciłaś. Możesz poruszać się o 1 pole ze względu na złamaną rzepkę i obniżoną sprawność/zwinność.
Herbert, Twoje słowa mugolka usłyszy dopiero na początku posta w swojej turze. Mapka odpowiada początkowi następnej tury, jednak pamiętaj, by odegrać faktycznie przesunięcie się w prawo. Możesz poruszać się o 2 pola, jeśli nie wykonujesz czynności angażującej, lub 1 jeśli taką czynność wykonujesz.
Bronicie się przed tąpnięciem olbrzyma (obszarowe), ST utrzymania na nogach: 70 (do rzutu doliczacie podwojoną zwinność). Zwinność i sprawność mugolki wynosi 5 i 5, będzie się bronić w trakcie swojej tury (następnego posta lusterka).
Prudence: 152/219 (-15 do kości, rana I stopnia tłuczona: -50 do rzutów na sprawność/zwinność, złamana prawa rzepka, brak dwóch zębów) [minusy do kości się sumują]
Herbert: 230/230
Olbrzym: 600/600 (Luminis virtute 1/3)
Mugolka: 80/80
rzut na kolano, rzut na zęby
Mapka odpowiada temu jak wygląda sytuacja na początku następnej tury, tj. tuż przed następnym postem Prudence lub Herberta.
Ślepy olbrzym jeszcze przez chwilę machał łapskami, aż rozwścieczony uderzył wielką stopą prosto w ziemię. ta zaczęła trząść się coraz mocniej i mocniej, aż utrzymanie się na nogach dla wszystkich, którzy akurat nie mieli 5 metrów i nie ważyli kilkuset kilogramów, było problematyczne.
Mały klif, który znajdował się na prawo od Herberta, miał wysokość około dziesięciu metrów. W dół obsypywały się małe kamyczki z każdym mocniejszym ruchem olbrzyma.
Tury dzieją się równolegle. Oznacza to, że olbrzym i mugolka działają w tym samym czasie co Wy. Wasze poprzednie dwa posty i dzisiejszy lusterka należy rozumieć jako dziejące się w tej samej chwili. Z tego powodu, mugolka będzie w stanie ruszyć się we wskazane miejsce dopiero w następnej turze.
Prudence, dopiero teraz poczujesz obrażenia, jakie zadał Ci olbrzym. Jest to przeszywający ból złamanej rzepki, który przewraca Cię na ziemię. Możesz także czuć ból twarzy i smak krwi w ustach. W tej turze możesz podnieść się przed tąpnięciem olbrzyma, jednak musisz rzucać na utrzymanie się na nogach. Wybierz sobie, jakie dwa zęby straciłaś. Możesz poruszać się o 1 pole ze względu na złamaną rzepkę i obniżoną sprawność/zwinność.
Herbert, Twoje słowa mugolka usłyszy dopiero na początku posta w swojej turze. Mapka odpowiada początkowi następnej tury, jednak pamiętaj, by odegrać faktycznie przesunięcie się w prawo. Możesz poruszać się o 2 pola, jeśli nie wykonujesz czynności angażującej, lub 1 jeśli taką czynność wykonujesz.
Bronicie się przed tąpnięciem olbrzyma (obszarowe), ST utrzymania na nogach: 70 (do rzutu doliczacie podwojoną zwinność). Zwinność i sprawność mugolki wynosi 5 i 5, będzie się bronić w trakcie swojej tury (następnego posta lusterka).
Prudence: 152/219 (-15 do kości, rana I stopnia tłuczona: -50 do rzutów na sprawność/zwinność, złamana prawa rzepka, brak dwóch zębów) [minusy do kości się sumują]
Herbert: 230/230
Olbrzym: 600/600 (Luminis virtute 1/3)
Mugolka: 80/80
rzut na kolano, rzut na zęby
Mapka odpowiada temu jak wygląda sytuacja na początku następnej tury, tj. tuż przed następnym postem Prudence lub Herberta.
- Mapka:
I show not your face but your heart's desire
Mężczyźnie udało się uwolnić mugolkę, choć tyle dobrego. Prudence zaś, zawyła z bólu. Nie spodziewała się, że ten spacer się tak zakończy, tak właściwie to się dopiero rozpoczął, mogło być jeszcze gorzej.. Silny ból przeszywał jej ciało, nie była w sanie utrzymać się na nogach, padła na ziemię, najwyraźniej coś poważnego stało się z jej kolanem, czuła bowiem okropny ból rzepki. Do tego straciła zęby, górną, prawą jedynkę i najwyraźniej dolną lewą, czuła smak krwi w ustach. Jak ona się pokaże dzisiaj w domu? Przecież ją zabiją. Zamkną w piwnicy i nigdy nie wypuszczą z Puddlemere, że też zawsze miała takie szczęście.
Musiała jakoś schować się przed olbrzymem. Myśl Prue. Ciężko jej się było skupić przez ten ból, którego nie potrafiła ignorować. Miała nadzieję, że ten mężczyzna jej pomoże, skoro tak ochoczo ratował mugolkę, to jej chyba też nie zostawi na pożarcie olbrzymowi. Oby, z drugiej strony, może jakby ją zeżarł, przynajmniej nie musiałaby słuchać później wywodów na temat swojego zachowania. Trzeba szybko reagować. Nie chciała w końcu jeszcze umrzeć, zresztą zdeptana przez olbrzyma.. Nie brzmi to jak dumna śmierć.
Podparła się na łokciach, jakoś przy ziemi czuła się bardziej bezpieczna. Musiała szybko działać, wzgórze wydawało się jej być bardzo odległe z pozycji, w której się znajdowała. Nieco bliżej była woda. Jej żywioł. Gdzie będzie jej łatwiej dotrzeć? Nie myślała nad tym zbyt długo, miała w nosie to, że był listopad, a temperatura wody miała pewnie coś około ośmiu stopni Celsjusza. Wydawało jej się to być dobrym pomysłem. Oparła się na łokciach i zaczęła się czołgać w stronę wody. Może los się do niej uśmiechnie i olbrzym w między czasie zajmie się tym nieznajomym. - Nie do końca. - skoro mowa już o mężczyźnie, to postanowiła mu odpowiedzieć, skoro już pytał. Grunt, że była w jednym kawałku, no może poza tymi zębami.. czy powinna ich szukać? Teraz już chyba zbyt późno na takie przemyślenia. Chciała jak najszybciej dotknąć wody, będzie musiała jakoś płynąć dalej, zawsze pozostawała opcja dryfowania na plecach, nic lepszego nie wymyśli.
Musiała jakoś schować się przed olbrzymem. Myśl Prue. Ciężko jej się było skupić przez ten ból, którego nie potrafiła ignorować. Miała nadzieję, że ten mężczyzna jej pomoże, skoro tak ochoczo ratował mugolkę, to jej chyba też nie zostawi na pożarcie olbrzymowi. Oby, z drugiej strony, może jakby ją zeżarł, przynajmniej nie musiałaby słuchać później wywodów na temat swojego zachowania. Trzeba szybko reagować. Nie chciała w końcu jeszcze umrzeć, zresztą zdeptana przez olbrzyma.. Nie brzmi to jak dumna śmierć.
Podparła się na łokciach, jakoś przy ziemi czuła się bardziej bezpieczna. Musiała szybko działać, wzgórze wydawało się jej być bardzo odległe z pozycji, w której się znajdowała. Nieco bliżej była woda. Jej żywioł. Gdzie będzie jej łatwiej dotrzeć? Nie myślała nad tym zbyt długo, miała w nosie to, że był listopad, a temperatura wody miała pewnie coś około ośmiu stopni Celsjusza. Wydawało jej się to być dobrym pomysłem. Oparła się na łokciach i zaczęła się czołgać w stronę wody. Może los się do niej uśmiechnie i olbrzym w między czasie zajmie się tym nieznajomym. - Nie do końca. - skoro mowa już o mężczyźnie, to postanowiła mu odpowiedzieć, skoro już pytał. Grunt, że była w jednym kawałku, no może poza tymi zębami.. czy powinna ich szukać? Teraz już chyba zbyt późno na takie przemyślenia. Chciała jak najszybciej dotknąć wody, będzie musiała jakoś płynąć dalej, zawsze pozostawała opcja dryfowania na plecach, nic lepszego nie wymyśli.
I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Sytuacja nie prezentowała się najlepiej i zaczynał wątpić czy wyjdzie z tego cało. Krzyk rannej kobiety świdrował w uszach, a jemu serce prawie podeszło do gardła. Zawahał się nie wiedząc co powinien robić najpierw. Kogo ratować, jak unikać rozjuszonego olbrzyma. Wiedział, że nie mieli z nim szans na siłę, musieli działać sprytem i uciekać od niego. Jednak konieczna była pomoc rannej. Zauważył kątem oka jak ucieka w stronę wody, miał jedynie nadzieję, że potrafi pływać i nie utopi się na jego oczach bo w życiu by sobie tego nie wybaczył. Szybkie spojrzenie w stronę klifu, czy miał szanse się tam dostać odciągając go od rannej kobiety, dając jej czas na ucieczkę. Teraz wszystko zależało od niego. Zerknął na Mugolkę mając nadzieję, że uda się jej pokonać szok i uciec. Nie miał jak do niej podbiec, było to zbyt niebezpieczne “Myśl. Grey, myśl!” - ponaglał sam siebie szukając w pamięci zaklęć, które realnie mogły mu pomóc. Pierwsze co przyszło to Casa Aranea, która być może dałaby kobietą czas, a olbrzym choć trochę zająłby się czymś innym niż małymi ludźmi pałętającymi się wokół jego potężnych stóp.
-Postaram się go odciągnąć od ciebie! - Zawołał do kobiety, choć nadal nie wiedział jak to zrobi. W tym momencie wielka stopa uderzyła w zimię, a on poczuł jak wszystko wokół się trzęsie, jak ciężko mu utrzymać równowagę i już wiedział, że kłopoty tylko się piętrzą. Jeżeli wyjdzie z tego cało, będzie bardziej uważał, nie da się więcej tak zaskoczyć. Choć znając swoje zapędy było to mało prawdopodobne, ale co miał innego zrobić? Zrozumiał już jakiś czas temu, że siedzenie z założonymi rękami nic nie daje, a wręcz powoduje frustracje. Kiedy przybył do Anglii nie chciał się mieszać, chciał to przeczekać, zobaczyć jak się sprawy ułożą i najwyżej namówił by brata i matkę do opuszczenia Anglii. Rzeczywistość jednak okazała się zupełnie inna i zweryfikowała plany Greya. Oto teraz walczył o utrzymanie równowagi.
|rzucam na równowagę, st 70 + 2x5 zwinność.
-Postaram się go odciągnąć od ciebie! - Zawołał do kobiety, choć nadal nie wiedział jak to zrobi. W tym momencie wielka stopa uderzyła w zimię, a on poczuł jak wszystko wokół się trzęsie, jak ciężko mu utrzymać równowagę i już wiedział, że kłopoty tylko się piętrzą. Jeżeli wyjdzie z tego cało, będzie bardziej uważał, nie da się więcej tak zaskoczyć. Choć znając swoje zapędy było to mało prawdopodobne, ale co miał innego zrobić? Zrozumiał już jakiś czas temu, że siedzenie z założonymi rękami nic nie daje, a wręcz powoduje frustracje. Kiedy przybył do Anglii nie chciał się mieszać, chciał to przeczekać, zobaczyć jak się sprawy ułożą i najwyżej namówił by brata i matkę do opuszczenia Anglii. Rzeczywistość jednak okazała się zupełnie inna i zweryfikowała plany Greya. Oto teraz walczył o utrzymanie równowagi.
|rzucam na równowagę, st 70 + 2x5 zwinność.
Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
The member 'Herbert Grey' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 69
'k100' : 69
Mugolka pokiwała tylko głową na słowa Herberta, widocznie była przerażona. Wydawało się jednak, że nawet czarodzieja nie obawia się teraz tak, jak potężnej kilkumetrowej istoty, która porwała ją niczym zabawkę. Będąc nadal tuż obok niego, wyraźnie poczuła tąpnięcie olbrzyma. Wibracje rozniosły się po całej okolicy, a ona, pomimo zmęczona, wykazała się wyjątkową determinacją, utrzymując się na nogach. Wyglądała jednak na sparaliżowaną strachem, ruszyła się zaledwie o pół kroku w bok, wciąż bacznie obserwując olbrzyma. Tak samo udało się to Herbertowi. Ten, stojąc tuż obok klifu, mógł poczuć spadające prosto na jego głowę kamyczki. Te spadły nieoczekiwanie, uderzając go prosto w głowę i nabijając kilka małych guzów, a także brudząc ziemią włosy. Klif mimo wszystko, wydawał się stabilny, w niektórych miejscach wystawały z niego głazy, w innych stare korzenie już dawno wyciętych drzew. Prudence po tragicznych obrażeniach, jakie odniosła, gdy nie uniknęła wielkiej pięści olbrzyma, czołgała się w stronę wody, która w listopadzie musiała być lodowata. Zbliżała się do brzegu, czując na dłoniach mokrą trawę, którą nie raz zalewały wzburzone fale jeziora Frensham Pods. Przesuwała się wolno, ale już niewiele brakowało, aby dostała się do wody. Olbrzym, wciąż ślepy, pod wpływem zaklęcia, które rzucił w niego Herbert, machał gorączkowo rękami i dyszał z wściekłości, nie mogąc jednak dostrzec żadnego z czarodziejów, którzy go zaatakowali. Istota o inteligencji znacznie niższej od człowieka, zdawała się jednak powoli uspokajać emocje, oddychając ciężko z rozdziawionymi ustami, z których zaczęła kapać ślina. Nie był w stanie opanować złości, był w końcu jedynie mięśniakiem, kupą potężnej siły, która była w stanie zniszczyć na swojej drodze wszystko, bez przemyślenia tego wcześniej odpowiednio, a tym bardziej wysnucia wniosków, mogących wpłynąć na jego zachowanie. W głowie miał instynkt, a ten po otrzymanym ataku brzmiał prosto. Zabij. Warknął i sapnął, a od jego zębów odkleiło się coś i poleciało w dół, wprost na olbrzymią stopę wielkoluda.
| Prudence, nie upadłaś, decydując się nie wstawać w tej turze, przez co nie odnosisz ran tłuczonych.
Prudence: 152/219 (-15 do kości; 67pż rana I stopnia tłuczona: -50 do rzutów na sprawność/zwinność, złamana prawa rzepka, brak dwóch zębów; [minusy do kości się sumują]
Herbert: 225/230 (5pż tłuczone)
Olbrzym: 600/600 (Luminis virtute 2/3)
Mugolka: 80/80
utrzymanie się na nogach mugolki
| Prudence, nie upadłaś, decydując się nie wstawać w tej turze, przez co nie odnosisz ran tłuczonych.
Prudence: 152/219 (-15 do kości; 67pż rana I stopnia tłuczona: -50 do rzutów na sprawność/zwinność, złamana prawa rzepka, brak dwóch zębów; [minusy do kości się sumują]
Herbert: 225/230 (5pż tłuczone)
Olbrzym: 600/600 (Luminis virtute 2/3)
Mugolka: 80/80
utrzymanie się na nogach mugolki
Prudence udało się jakoś doczołgać do brzegu jeziora. Oddychała głęboko, adrenalina ją wypełniała, nie chciała dać się zabić. Nie dzisiaj. Miała zamiar znaleźć ratunek w żywiole, który kochała najbardziej - w wodzie. Nie obchodziło ją to, że warunki atmosferyczne nie zachęcały do tego specjalnie, jeśli miałaby umrzeć - to jezioro wydawało się najodpowiedniejszym miejscem, lepsze to niż rozdeptanie przez olbrzyma.
Zupełnie ignorowała już teraz mugolkę i tego obcego mężczyznę, zapewne radzili sobie lepiej niż ona bez zębów i z połamanym kolanem. Miał to być jedynie przyjemny spacer. Jak widać w dzisiejszych czasach i to mogło przysporzyć kłopotów. Musiała wejść do jeziora i oddalić się od brzegu. Najprościej będzie jej unosić się na wodzie i liczyć na to, że tamci poradzą sobie z problemem bez jej ingerencji. Zresztą jak w takim stanie mogłaby im pomóc? Najlepszą opcją było zajęcie się swoim własnym bezpieczeństwem.
Jako, że leżała na ziemi, nie dosięgł jej kolejny ruch olbrzyma, zauważyła, że ziemia zadrżała, nie miała jednak jak się przewrócić, skoro już leżała. Czołgała się w kierunku jeziora, w którym to miała zamiar już za krótką chwilę się zanurzyć. Nie zastanawiała się szczególnie długo nad tą decyzją. Doczołgała się do brzegu i dalej wędrowała w kierunku wody. Odwróciła się na plecy, aby móc dryfować. Nie potrzebowała do tego szczególnie dużo energii. Była wycieńczona, więc wydawało jej się to najlepszą opcją.
Kiedy jej ciało spotkało się z wodą.. trochę pożałowała swojej decyzji. Była zimna, nie spodziewała się, że aż tak bardzo. Potrzebowała dłuższej chwili, aby się do niej przystosować. Jej usta zapewne zrobiły się sine. Leżała jednak na plecach, starała się delikatnie ruszać nogami, aby choć trochę odsunąć się od brzegu. Zależało jej na tym, aby jak najszybciej znaleźć się jak najdalej. Nie chciała znowu dopuścić do spotkania bliższego stopnia z olbrzymem, nie dzisiaj. Wzrok miała skierowany w niebo, żeby nie myśleć o tym, co znajdowało się na brzegu. Oby jakoś udało im się poradzić z tym stworzeniem, wtedy zacznie się martwić tym, jak wygląda. Coś czuła, że w domu nie będą specjalnie zadowoleni z jej widoku.
Zupełnie ignorowała już teraz mugolkę i tego obcego mężczyznę, zapewne radzili sobie lepiej niż ona bez zębów i z połamanym kolanem. Miał to być jedynie przyjemny spacer. Jak widać w dzisiejszych czasach i to mogło przysporzyć kłopotów. Musiała wejść do jeziora i oddalić się od brzegu. Najprościej będzie jej unosić się na wodzie i liczyć na to, że tamci poradzą sobie z problemem bez jej ingerencji. Zresztą jak w takim stanie mogłaby im pomóc? Najlepszą opcją było zajęcie się swoim własnym bezpieczeństwem.
Jako, że leżała na ziemi, nie dosięgł jej kolejny ruch olbrzyma, zauważyła, że ziemia zadrżała, nie miała jednak jak się przewrócić, skoro już leżała. Czołgała się w kierunku jeziora, w którym to miała zamiar już za krótką chwilę się zanurzyć. Nie zastanawiała się szczególnie długo nad tą decyzją. Doczołgała się do brzegu i dalej wędrowała w kierunku wody. Odwróciła się na plecy, aby móc dryfować. Nie potrzebowała do tego szczególnie dużo energii. Była wycieńczona, więc wydawało jej się to najlepszą opcją.
Kiedy jej ciało spotkało się z wodą.. trochę pożałowała swojej decyzji. Była zimna, nie spodziewała się, że aż tak bardzo. Potrzebowała dłuższej chwili, aby się do niej przystosować. Jej usta zapewne zrobiły się sine. Leżała jednak na plecach, starała się delikatnie ruszać nogami, aby choć trochę odsunąć się od brzegu. Zależało jej na tym, aby jak najszybciej znaleźć się jak najdalej. Nie chciała znowu dopuścić do spotkania bliższego stopnia z olbrzymem, nie dzisiaj. Wzrok miała skierowany w niebo, żeby nie myśleć o tym, co znajdowało się na brzegu. Oby jakoś udało im się poradzić z tym stworzeniem, wtedy zacznie się martwić tym, jak wygląda. Coś czuła, że w domu nie będą specjalnie zadowoleni z jej widoku.
I am the storm and I am the wonder
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
And the flashlights nightmares
And sudden explosions
Prudence Macmillan
Zawód : Specjalista ds. morskich organizmów
Wiek : 26/27
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
With wild eyes, she welcomes you to the adventure.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Tąpnięcie sprawiło, że zachwiał się mocno, ale udało mu się utrzymać równowagę. Na jego nieszczęście jednak poczuł jak kamienie spadają w dół po klifie prosto na jego głowę powodując lekki ból, zaś ziemia, która sypała się wraz z nimi zmusiła go do przymknięcia oczu. Mugolka jak na dość przerażoną istotę trzymała się bardzo dobrze i na razie wola przetrwania była w niej silna. To akurat go cieszyło. Kątem oka dojrzał jak Prue czołga się w stronę wody, więc liczył na to, że uda się jej uciec. Tym samym póki olbrzym był zajęty machaniem łapami i nadal nic nie widział on sam mógł trochę się odsunąć oraz zmusić olbrzyma aby ruszył właśnie w jego stronę. Wiedział, że nie ma szans w walce z nim, ale musiał kupić kobietom czas. Głupi heroizm znów się w nim odezwał, ale z drugiej strony czy ktoś na jego miejscu postąpiłby inaczej? Nie mógł ich zostawić, a samemu uciec. Miał zadanie do wykonania i jeżeli sam miał przy tym stracić zęby oraz mieć przetrącone nogi, to tak się stanie. Pozostało mu jedynie wymyślić coś, co odciągnie olbrzyma. Obejrzał się za siebie szybko dokonując kalkulacji czy obejście klifu to dobry pomysł, a może wspięcie się po nim? Ucieczka za drzewo? Musiał stać się zwierzyną łowną dla przeciwnika. Zacisnął mocniej dłoń na różdżce mając nadzieję, że tego dnia, w tej chwili będzie mu przyjacielem, nie zaś wrogiem. Zaskoczenie przeciwka działało na jego korzyść, nie mógł więc tego spaprać, a znając swoje szczęście czy też pecha to zapewne tym razem zaklęcie nie wyjdzie, spadnie z klifu w trakcie wspinaczki, potknie się o własne buty w trakcie biegu do drzewa, albo zostanie schwytany stając się przekąską olbrzyma. To ostatnie najmniej mu się podobało, ale nie miał wyjścia, musiał coś zrobić. Cofnął się do tyłu nie spuszczając wzroku z wroga.
-Caeruleusio! - wycelował różdżkę w stronę olbrzyma licząc na to, że zaklęcie się uda.
|Rzucam Caeruleusio, ST 60, rzut nieudany, poruszam się jedno pole do tyłu.
-Caeruleusio! - wycelował różdżkę w stronę olbrzyma licząc na to, że zaklęcie się uda.
|Rzucam Caeruleusio, ST 60, rzut nieudany, poruszam się jedno pole do tyłu.
Zły pomysł?Nie ma czegoś takiego jak zły pomysł, tylko złe wykonanie go
Herbert Grey
Zawód : Botanik, podróżnik, awanturnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Podróżowanie to nie jest coś, do czego się nadajesz. To coś, co robisz. Jak oddychanie
OPCM : 18 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2 +1
TRANSMUTACJA : 15 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Strona 1 z 2 • 1, 2
Frensham Ponds
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Surrey