A. Farley
AutorWiadomość
...and they lived happily
ever after?
ever after?
Wartość żywotności postaci: 220
żywotność | zabronione | kara | wartość |
81-90% | brak | -5 | 178 - 198 |
71-80% | brak | -10 | 156 - 177 |
61-70% | brak | -15 | 134 - 155 |
51-60% | potężne ciosy w walce wręcz | -20 | 112 - 133 |
41-50% | silne ciosy w walce wręcz | -30 | 90 - 111 |
31-40% | kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz | -40 | 68 - 89 |
21-30% | uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90 | -50 | 46 - 67 |
≤ 20% | teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz | -60 | ≤ 45 |
10 PŻ | Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury). | -70 | 1 - 10 |
0 | Utrata przytomności |
- Kod tabeli:
- Kod:
<table class="tblz" id="inne"><tr><td>żywotność</td><td>zabronione</td><td>kara</td><td>wartość</td></tr><tr><td>81-90%</td><td>brak</td><td>-5</td><td>178 - 198</td></tr><tr><td>71-80%</td><td>brak</td><td>-10</td><td>156 - 177</td></tr><tr><td>61-70%</td><td>brak</td><td>-15</td><td>134 - 155<tr><td >51-60%</td><td>potężne ciosy w walce wręcz</td><td>-20</td><td>112 - 133</tr><tr><td>41-50%</td><td>silne ciosy w walce wręcz</td><td>-30</td><td>90 - 111</tr><tr><td>31-40%</td><td>kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz</td><td>-40</td><td>68 - 89</tr><tr><td>21-30%</td><td>uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90</td><td>-50</td><td>46 - 67</tr><tr><td>≤ 20%</td><td>teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz</td><td>-60</td><td>≤ 45</td></tr><tr><td>10 PŻ</td><td>Postać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury).</td><td>-70</td><td>1 - 10</td></tr><tr><td>0</td><td>Utrata przytomności</td><td></td><td></td></tr></table>
Styczeń i luty
Marzec
Kwiecień
Maj i czerwiec
Lipiec i sierpień
Wrzesień i październik
Listopad i grudzień
Marzec
Kwiecień
Maj i czerwiec
Lipiec i sierpień
Wrzesień i październik
Listopad i grudzień
Styczeń, luty i marzec
Kwiecień, maj i czerwiec
Lipiec, sierpień i wrzesień
Październik, listopad i grudzień
Kwiecień, maj i czerwiec
Lipiec, sierpień i wrzesień
Październik, listopad i grudzień
Myśli rzucone na wiatr
Lipiec '43 | Elizabeth Fawley | Pałac Beaulieu
Nigdy nie wiesz, dokąd zaprowadzi Cię kolejny krok. To był pierwszy w dobrą stronę.
Styczeń '52 | Monique Vane | Beauxbatons
Życie jest pełne niespodzianek, pełne nowych ludzi, którzy pojawiają się na naszej drodze i zmieniają nasze życie.
Sen | Josephine Fenwick | Kraina Morfeusza
"- To jest nocne niebo - stwierdziłem, podchodząc bliżej i przypatrując się sufitowi, kątem oka obserwowałem jednak Josie na drabinie. Zauważyłem radość błyszczącą w jejzwróconych ku mnie oczach, która częściowo udzieliła się także i mnie."
Sen | Ida Lupin | Kraina Morfeusza
"Czasami zdarzały się takie dni, podczas których nic nie było wyblakłe. Każdy najmniejszy nawet gest wybuchał feerią barw, karmiąc oczy intensywnymi, soczystymi gamami kolorów - tak, jak powoli gasnąca ponad lasem pomarańczowa łuna, pożerana stopniowo przez głębokie chłody błękitu i granatu, zwiastujące zbliżającą się noc."
Sen | Isabella Presley | Kraina Morfeusza
"Pokonywał kolejne stopnie i korytarze, aż nie dotarł do najdalszych pokojów w zachodnim skrzydle. To było jego królestwo, oaza, sanktuarium. A w nim, w jego pracowni przy pokrytym anatomicznymi księgami stole czekała ona. Zaczytana nie zauważyła jego przybycia, dlatego mógł przez chwilę poprzyglądać się jej, pogrążonej w lekturze, tak zawziętej w osiągnięciu swojego celu. - Dzień dobry, moja droga. Stęskniłaś się? - odezwał się, kiedy w końcu nakarmił spojrzenie jej widokiem. Zbliżył się do stołu, z zadowolonym uśmiechem na twarzy obserwując jej radość."
Listopad '57 | Ida Lupin | Kraina Morfeusza
"Pierwszego dnia po powrocie ze zwolnienia wszystko wydawało mu się obce. Limonkowa szata, na jego wymiar, noszona przez niego już wcześniej, przesiąknięta znajomymi zapachami. Korytarze, którymi podążał już nie raz, które znał jak własną kieszeń nawet po tym, gdy całkowicie o nich zapomniał. Jego własne ciało, wciąż osłabione po skrajnym wychłodzeniu, blade, momentami drżące. I ludzie, których mijał, których tak wiele razy widział, a których wcześniej nigdy nie postanowił naprawdę poznać."
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Alexander Farley dnia 01.08.21 21:29, w całości zmieniany 72 razy
Lipiec | Samael M. Avery | Gabinet Avery'ego
"Alexander nie zastanawiał się dwa razy, kogo wybrać na swojego mentora. O Averym słyszał wiele. Dwa lata przebywania na stażu i osobisty urok Selwyna wystarczył, by zebrać całkiem ładną ilość opinii. Wszystkie negatywne."
Lipiec | Ryan Greywolfe | Stare Magazyny
"Myśli szumiały mu wraz z alkoholem w głowie, nie był pewny co bardziej. Z jednej strony głupotą było się poniewierać, gdy za równo osiem godzin miał być u Avery'ego w gabinecie. Z pubu w którym zapijał smutki wywędrował z zakupioną butelką ognistej whisky, prawie już pustą, po tym jak wcześniej wypił kilka... naście kolejek."
Lipiec | Lyra Weasley | St. Martin's Lane
"Kiedy Lyra przystała na jego propozycję, a ponadto zgodziła się by załatwić to jak najszybciej, Alex był uradowany. Lubił i chciał pogadać ludziom, gdy miał po temu okazję. Życie jednak zweryfikowało jego altruizm i dobre chęci: wiedział, że pomoc jest dobra tylko wtedy, gdy jest ona pożądana."
Lipiec | Samael M. Avery | Gabinet Avery'ego
"Potarł czoło, odrywając wzrok znad papierów. Dorobił się małego biureczka w kącie gabinetu Avery'ego, żeby nie przeszkadzał Samaelowi w pracy, gdy wykonuje swoje obowiązki stażysty. Spuścił wzrok z powrotem na kartkę, nie zwracając uwagi na tańczące na niej słowa ani na zdjęcie szalonego czarodzieja łypiącego na niego oczyma."
Lipiec | Allison Avery | Cliodna
"Był już wieczór, słońce całkiem niedawno zaszło za horyzont, choć niebo mieniło się jeszcze barwami czerwieni i pomarańczy - niczym od płonącego gdzieś tam, tuż za rogiem morza ogniska. Dzień na wyspie musiał być gorący i duszny, choć teraz czuć było przyjemny chłód, tak charakterystyczny dla nadmorskich miejscowości po letnich dniach. W powietrzu unosił się zapach ciepłego drewna."
Lipiec | Elizabeth Fawley | Rezydencja Hylands
"Drzwi otworzone z impetem wydały cichy stęk. Oderwał oczy od tekstu i to co ujrzał bynajmniej nie poprawiło jego wisielczego nastroju. Normalnie już zerwałby się z okupowanej sofy i porwał kuzynkę w objęcia. Ale mina i postawa Elizabeth nie zachęcała go do tego. O nie. Ani odrobinkę."
Lipiec | Allison Avery | Szpital Św. Munga
"Wyszedł z gabinetu, przeszedł kawałek korytarza i podniósł wzrok znad podkładki; znieruchomiał. Tylko brwi wystrzeliły mu wysoko w górę. - Allison? Co ty tutaj robisz? - wyrwało się Lexowi zanim zdążył powstrzymać swój język."
Lipiec | Allison Avery | Rezydencja Hylands
"Tak naprawdę trwał w pół-skupieniu i w pół-świadomości. Był gdzieś pomiędzy czytaniem ze zrozumieniem, a tworzeniem składnych myśli. Ani lektura, ani przekazywanie impulsów nerwowych w mózgu nie było jednak wystarczająco dobre, by mieć jakieś znaczące skutki. Zwłaszcza to drugie."
Lipiec | Garrett Weasley | St. Martin's Lane
"Stojąc już przed drzwiami mieszkania przybrał na powrót swój normalny wygląd - wcześniej morfował się, by przypadkiem nie natknąć się na Lyrę. Lub co gorsza, Elizabeth, która raz-dwa by wściubiła swój nosek w jego sprawy. Wziął głęboki oddech i zapukał, w myślach strofując się za nerwowość. Merlinie, przecież to tylko Garrett, czego on się boi?"
Lipiec | Ród Averych | St. Martin's Lane
"Czasem trzeba dokonywać trudnych wyborów i zrobić coś przeciwko sobie - własnej wolnej woli, jednemu z niepodważalnych przywilejów należnych każdej jednostce. Czy mógł do tej kategorii zaliczyć niedzielny obiad u Averych? Zdecydowanie tak."
(nieukończone)
(nieukończone)
▲ Festiwal Lata ▲
5 VIII | Allison Avery | Rezydencja Hylands
"Nie rozumiejąc do końca co się właściwie stało, do życia przywróciła go dopiero Allison, wyrywając się z jego objęć i racząc bazyliszkowym spojrzeniem. Podążył za nią bezwiednie do najbliższego kominka i rzucając w palenisko garść proszku, zażądał znalezienia się w swoim salonie."
14 VIII | Garrett Weasley | "Pod Roztańczonym Czartem"
"Gdy dotarł do pubu, ogarnęła go nagle wesołość - jakby opary unoszące się w pomieszczeniu były skażone, zarażające dobrym samopoczuciem niczym grypogenne powietrze Paryża chorobą na początku dziewiętnastego wieku. Atmosferę tę zapewniali ludzie; zatopieni w rozmowach, opowiadający historie, zasłuchani w muzyce, płynącej od strony kapeli urzędującej na scenie. Życie w swej najżwawszej formie, napędzane oprocentowaną kropelką."
Wrzesień | Klub pojedynków | Iverness
Niech wygra najlepszy.
Wrzesień | Spotkanie Zakonu | Kwatera Zakonu
"Powoli słowa "Garrett" i "herbata" stają się nierozerwalnym, nowym frazeologizmem mojego życia, pomyślał, uśmiechając się. Już chciał zgłosić chęć przygarnięcia jednego kubka, gdy padło pytanie osobnika o imieniu Benjamin. Selwyn pokraśniał jeszcze bardziej (zwłaszcza, że Skamander przyklasnął Wrightowi), po czym zaczął przeszukiwać kieszenie."
Wrzesień | Søren Avery | Szpital Św. Munga
"Otworzył drzwi do zwykle pustej łazienki, jednak na moment przystanął w progu, kiedy jego oczom ukazał się mężczyzna oparty o umywalkę. Chciał przejść obok, ale uderzył go kolor włosów okupanta pomieszczenia. Spojrzał w lustro wiszące przed jegomościem, a jego brwi wystrzeliły parę milimetrów w górę. Co on tu robił?"
Wrzesień | L. Weasley, G. Weasley, R. Yaxley | Szpital Św. Munga
"Uroki magipsychiatrii polegały na tym, że rzadko kiedy mieli nagłe przyjęcia. Zdecydowana większość czarodziejów bowiem preferowała pchać się na piętro piąte przy wszelkich zasłabnięciach, porażeniach nerwowych i innych bardzo przyjemnych rzeczach."
Wrzesień | Eilis Sykes | Szpital Św. Munga
"Zawsze cieszył się, gdy widział Eilis. Chociaż wszystko skończyło się między nimi tak a nie inaczej to nie chciał, by nieudana próba wspólnego życia zniszczyła ich znajomość. Może i nie byli sobie pisani, jednak miał do tej kobiety pewną słabość. Pomogła mu się pozbierać i naprawić swój wskaźnik moralności po opłakanym w skutkach końcu szkoły."
20 X | T. Barrowick & spółka | Las
"Musiał sprawdzić teorię, czy aby nie wiąże się to bezpośrednio z nadal tajemniczą Trzecią Siłą, która jemu i paru innym zakonnikom spędzała sen z powiek. Toteż, zupełnie niepodobny do siebie, o wyglądzie zaprawionego w dalekich wojażach wilka morskiego, z bujną czarną czupryną i równie bujną brodą, szedł w czarnym płaszczu wtapiając się w cienie nocy, rzucane na wąskie uliczki pomiędzy londyńskimi budynkami."
5 XI | Spotkanie Zakonu | Kwatera Zakonu
Drzwi otworzyły się z hukiem, a chłodny, listopadowy wiatr wdarł się do niewielkiej kuchni, unosząc w górę zalegający uprzednio na blatach kurz. Z niewyjaśnionych przyczyn w starej chacie jakoś zawsze wszystko się kurzyło, nie ważne jak często by próbowali robić tam porządki. Alexander rozejrzał się po kuchni. Przybył na miejsce jako pierwszy.
16 XI | Misja Zakonu | Tower of London
"To był naprawdę piękny dzień. Jeden z ładniejszych tej jesieni, pełen słońca i ciepła. A Selwyn stał oparty o ścianę, ręce skrzyżowawszy na piersi i wodził wzrokiem po towarzyszach zebranych w wieży, zastanawiając się po cichu, czy wszyscy wyjdą z tej misji w jednym kawałku, by przeżyć jeszcze parę takich dni."
22 XII | Alexandra Alvey | Pensford Avenue
"Był to bardzo dziwny dzień. Od samego początku, czyli od przebudzenia na kacu w już "swoim" łóżku i dojrzenie czerwonego pióra na poduszce. Z nazwiskiem i dzisiejszą datą. Alexander westchnął tylko, bowiem wiedział, że to już najwyższy czas na powrót."
23 XII | Garrett Weasley | Rezydencja Hylands
"Jeszcze nie do końca zadomowił się na powrót w swojej (i jego znów nieobecnego ojca) rezydencji, po tym jak ledwie dzień wcześniej wrócił do kraju. Alexandrowi brakowało kameralności jego kawalerskiego mieszkanka w Nowym Jorku, gwaru za oknem, będącego wytworem mugolskich samo-chodów na biegnącej poniżej ulicy oraz wszystkich tych cudownych niemagicznych wynalazków, jakich mógł tam zaznać."
26 XII | Święta | Kwatera Zakonu
J"Oranyolabogaomerlinie to był błąd posyłać Selwyna na zakupy - jednakże tylko z czysto ekonomicznego punktu widzenia. Bowiem gdy ktoś jakoś niespecjalnie dba o ilość wydanych pieniędzy, jeżeli jest okazja, a ma tych pieniędzy aż w nadmiarze, to z radosnym uśmiechem na ustach i zamaszystym gestem te pieniądze jednym słowem przepierdoli."
29 XII | Minnie McGonagall | Rezydencja Hylands
"- Eliasz Filip Selwyn, wnuk Wendeliny Dziwacznej - powiedział Alexander uśmiechając się do dziewczyny. Machnął różdżką, a lewitująca obok niego taca z imbrykiem, dwoma filiżankami herbaty i dodatkami do tejże podryfowała w kierunku stoliczka, który stał pod obrazem. Był to jedyny mebel, który kazał skrzatom zostawić w sali."
31 XII | Elizabeth Fawley | Baker Street
"Mało go interesowało w tym momencie, kto go zobaczy. Musiał zobaczyć Fawley. Tylko ona mu została. Ostatnia osoba, którą mógł stracić. Bezpardonowo wtargnął do mieszkania - zamknął jednak za sobą drzwi, choć głośno i z trzaskiem, to jednak zamknął.
- Elizabeth?"
- Elizabeth?"
31 XII | Sabat | Casyno Crockfords
"Alexander nie chciał tu być. Czuł rozgoryczenie, złość, bezradność. Pragnął krzyczeć, wyć i rwać włosy z głowy. Chciał zamarznąć, utopić się w jeziorze w Hylands Park. Nie chciał tu być. Nie po listach, które dzisiaj zostały mu dostarczone."
31 XII | Lyra Travers | Hampton Court
"Ach, chciał sam siebie odszukać. Oderwał wzrok od świeżo upieczonej pani Travers, szukając w tłumie blond czupryny Avery'ego. Nie dojrzał go jednak. On musiał się dowiedzieć o...
Nie myśl o niej."
Nie myśl o niej."
1 I | Garrett Weasley | Rezydencja Hylands
"Powrót do domu z Hampton Court był ciężki. Chociaż młody Selwyn nie miał do pokonania siedmiu gór i siedmiu lasów, zdecydowanie nie musiał przeprawić się przez siedem rzek, a jedynie wejść do kominka, rzucić garść proszku w palenisko i powiedzieć wyraźnie: Chelmsford, Rezydencja Hylands, to sprawiło mu to tyle samo trudu co przepłynięcie siedmiu mórz."
3 I | Samael Avery | Gabinet Samaela Avery'ego
"Był to pierwszy dzień, gdy po swojej bardzo długiej niebytności w szpitalu Alexander po raz kolejny przekroczył próg gabinetu Samaela Avery'ego. Wszystko zdążyło się zmienić przez te półtora miesiąca - a zmiany nie były niestety jednymi z tych "na lepsze"."
4 I | William Selwyn | Rezydencja Hylands
"Alexander miał wrócić przed ósmą z dyżuru - jednak jak zwykle kolejne obowiązki, zrucane na niego w ostatnich chwilach sprawiły, że ostatecznie w domu znalazł się za kwadrans dwunasta i - omal nie zaspał. Skrzat obudził go pół godziny przed nadejściem Williama."
4 I | Charlotte Moore | Most miłości
"Spojrzał w dół, trochę w bok, gdzie na barierkę wpadła młoda dziewczyna. Parę lat ledwie młodsza od Selwyna, mierząc na oko. Dziewczę było wyraźnie niezadowolone, burknęło coś niegrzecznie, zaraz jednak się poprawiając. Nie do przeoczenia było jednak to, co istota miała na licu. Młody uzdrowiciel nie skrzywił się, bowiem widział rzeczy o wiele gorsze w czasie, jaki spędził na szpitalnych praktykach."
5 I | Barry Weasley | Rezydencja Hylands
"Umówiony z Barrym na konkretną godzinę zadbał o to, by być wtedy w domu: nie zaspać, nie wyrabiać nadgodzin w pracy, nie użalać się nad sobą tępo patrząc w sufit. Nie, Selwyn założył czarną koszulę, równie czarne spodnie i wypastowane buty (doprawdy, dziwne uczucie - gdy ojca nie było w rezydencji pozwalał sobie na chodzenie w skarpetach) i czekał."
14 I | Monique Vane | Malinowy las
"Alexander przechadzał się wśród nagich drzew, błądząc trochę zagubionym wzrokiem po malinowych liściach zaścielających ziemię. Poprawił lekko szalik zawiązany wokół szyi, strzepnął niewidzialny pyłek z czarnego jak krucze skrzydła płaszcza i kontynuował swoją wędrówkę przez barwny zagajnik, kierując się powolutku w stronę, z której tu przyszedł, a gdzie spodziewał się - po udzieleniu wcześniej dokładnych instrukcji jak tu trafić - zobaczyć Monique."
14 II | Josephine Fenwick | Ministerstwo Magii
"Stwierdzenie, ze Alexander był niezadowolony lub zły byłoby niedomówieniem. On był wściekły. Gdyby było to możliwym to najprawdopodobniej para leciałaby mu z uszu i nosa - może nawet lepiej gdyby tak było, bowiem wtedy prawdopodobnie zakryłaby jego lekko wykrzywione w grymasie, zaciśnięte usta oraz ściągnięte brwi, nadające jego bladej twarzy, pomimo młodocianego wyglądu, groźnego wyrazu."
18 II | Gonitwa | Las Sherwood
"Selwyn szedł traktem do miejsca, w którym zbierali się już czarodzieje i zwierzęta. Znaleźć to miejsce trudno nie było - nie dość, że droga była wyznaczona, to jeszcze kłębowisko ludzko-zwierzęce emitowało gwar i woń nie do pomylenia, tudzież przeoczenia. Raz za razem Alexander zaciągał się papierosem, zostawiając za sobą wijące się w zimowym powietrzu kłęby dymu. Zresztą, co to była za zima. Ledwie ostatnie jej tchnięcie przed ostatecznymi roztopami i przejęciem władzy przez wiosnę."
1 III | Lyra Travers | Dworek w Norfolk
"Minęły dwa miesiące od jego rozmowy z Lyrą. Rok nie był już taki nowy, nadal jednak za oknami panowała chłodna, zimowa szarość w całej swej okazałości, z pluchą i padającym marznącym deszczem. Zwłaszcza na wybrzeżu dało się odczuć jego dotkliwość, gdy wiejący wiatr ciskał chłodne odłamki w twarz wędrującego ku dworkowi wędrowca."
7 III | Glaucus Travers | Fleet Street
"Nadal było chłodno. Zwłaszcza wtedy, gdy pęd powietrza uderzał prosto w twarze czarodziejów, kiedy przelatywali nad kolejnymi ulicami miasta, wytężając w ciemności nocy wzrok. Alexander trzymał się mocno miotły, na ręce przyodziawszy wcześniej rękawiczki ze skóry, coby od zbyt długiego chwytu i zimna nie skostniały mu palce zaciśnięte na trzonku."
21 III | Mecz Quidditcha | Bodmin Moor
"Alexander na początku nie miał zamiaru w ogóle wychodzić z domu tego wieczora. Odpuścił sobie pozostałe atrakcje minionego już dnia, więc dlaczego by nie pozostawić także meczu samego sobie? Najprawdopodobniej by tak zrobił, gdyby nie został w niego wmanipulowany przez własną, rodzoną kuzynkę."
27 III | Josephine Fenwick | Szpital Św. Munga
"Poczuł ucisk w gardle, gdy spojrzał na dołączone zdjęcie, a na jego policzkach najprawdopodobniej wykwitł delikatny rumieniec wstydu. Cóż, przeszłość to przeszłość, nie zmieni jej, a sprzeczka w Ministerstwie nie może przekreślić jego dzisiejszego zadania. Zatrzasnął dokumentację, gdy na salę na magicznych noszach wleciała pacjentka, o błędnym, zdezorientowanym spojrzeniu."
31 III | Spotkanie Zakonu | Kwatera Zakonu
"Czasem jednak, by rozgonić najgłębsze mroki, trzeba samemu zapłonąć żywym ogniem, a także pozwolić płomieniom pochłonąć wszystko to, co jest nam najdroższe."
4 IV | Bertie Bott | Rudera
"- Wybacz za najście - powiedział z uśmiechem, jednakże w jego oczach pojawił się pewien niebezpieczny błysk. Omiótł spojrzeniem kuchnię, Botta, królika-mordercę i stojące nieopodal muffiny, nie ruszając się jednakże w ich kierunku. Jeszcze. - Wpadłem tylko na chwilę."
"Moment zderzenia był krótki, dłużej zaś trwał dźwięk rozbijanego szkła i przepadający proszek z rogu jednorożca. Spojrzałem na drugą osobę uczestniczącą w kolizji i omal nie zaśmiałem się nad przewrotnością losu. To było bardzo ironiczne z jego strony, że po raz kolejny wpadłem na nikogo innego jak Josephine Fenwick."
7 IV | Julia Prewett | Posiadłość Prewettów
"Zdążył ledwo otworzyć usta, chcąc zapytać się co na płonący stos Wendeliny miało miejsce w kuchni, jednakże nie było mu to dane. Właśnie wtedy bowiem, z sufitu centralnie nad jego głową odkleiła się ciśnięta tam marmolada, spadając prosto na włosy Selwyna. Ten zamarł w bezruchu, ściskając nadal w ramionach pozłacaną klatkę zrobił dość głupią minę, a marmolada powoli zaczęła ściekać mu na czoło, brwi i nos."
10 IV | Solene Baudelaire | Lavender Hill
"- Dobry wieczór, Solange - powiedział po francusku swoim miękkim głosem, w którym dawało się wyczuć delikatne rozbawienie. Nie umknął mu oryginalny ubiór panny Baudelaire, w którym bądź co bądź prezentowała się nad wyraz ciekawie. Miał jednak dość taktu by nie przypatrywać się spodniom, a może w szczególności jej samej zbyt długo."
11 IV | Archibald Prewett | Gabinet Archibalda
"Sprężystym krokiem wszedł na czwarte piętro i z ulgą stwierdził, że korytarz jest aktualnie pusty. Sam nie wierzył w swoje szczęście, miał wolną drogę by zawracać Archibaldowi głowę do oporu. Uśmiechając się odrobinę pod nosem przystanął przed drzwiami do gabinetu kuzyna i nasłuchiwał chwilę by upewnić się, że w środku nie ma żadnego pacjenta. Zapukał, po czym usłyszawszy przyzwolenie by wejść nacisnął klamkę i wślizgnął się do pomieszczenia. Ciche trzaśnięcie zamykanych drzwi i już miał krewniaka tylko i wyłącznie dla siebie."
14 IV | Próba Gwardzisty | Ścieżki umysłu
"- Ja... zdaję sobie sprawę, iż ta decyzja jest wiążąca w większej ilości wymiarów niż teraz jestem w stanie sobie wyobrazić - odparł, patrząc na kobietę. - Ale jestem gotów - powiedział, czując jak serce trochę mu przyspiesza. Już. Powiedział to i miał właśnie to na myśli.
Był gotów."
Był gotów."
15 IV | Alan Bennett | Kwatera Zakonu
"Zerwał się z poduszki i zawył z bólu spowodowanego tym nagłym ruchem. Bał się zajrzeć pod bandaże. Uniósł trzęsącą się dłoń, by odchylić skrawek materiału, a tam przywitał go widok nagiego mięsa, pociągniętego jedynie cieniutką warstwą zrostu tkankowego. Opadł na poduszkę i skupiając się na równomiernym oddechu, zamknął oczy."
16 IV | Lorraine Prewett | Rezydencja Hylands
"Tak bardzo, jak pragnął czyjegoś towarzystwa, tak równie mocno miał co do niego obawy. Wiedział, że Lorraine będzie pytać i musiał przygotować się na to, ze nie będzie w stanie na wszystkie z jej pytań udzielić odpowiedzi. Żona Archibalda miała jednak tę cudowną umiejętność zaprzątania lexowych myśli zgoła innymi tematami."
19 IV | Justine Tonks | Kwatera Zakonu
"Nie wiedział, w jakim celu tak właściwie się dziś spotykali. Justine nie zdradziła mu właściwie żadnych szczegółów w liście ale wiedział, że sprawa musi być niezwykle istotna. Zapukał wpierw lekko do drzwi, nim ich nie uchylił by zajrzeć do środka. Ujrzawszy znajomą twarz pchnął przeszkodę i wszedł - może nie ze zwyczajową gracją, ale zawsze - do pomieszczenia."
22 IV | Lyra Travers | Norfolk, wybrzeże
"Był punkt dwunasta gdy Alexander zakołatał do drzwi dworku w Norfolk, lekko zdenerwowany zaciskając i prostując czerwieniejące palce lewej opatrzonej ręki, jak i tej prawej, niesamowicie świadom swojego równie zaczerwienionego od wiosennej chłodnej bryzy nosa i policzków. Potrzebował jednak jakoś oderwać się od ciężaru, który nosił na barkach - choćby na chwilę."
25 IV | Frederick Fox | Rezydencja Hylands
"Fox tylko potwierdził to, co już wcześniej było ustalone: brak taryfy ulgowej dla uzdrowiciela. Sprawa miała się bowiem tak, że jeśli Alexander rzeczywiście chciał być takim Gwardzistą jakim oczekiwano że będzie, musiał się szkolić. Pokiwał głową, szczędząc jakichkolwiek komentarzy. Nawet wtedy, gdy zaklęcie Fredericka śmignęło obok, rozbijając się na ochronnym zaklęciu którym obleczone były ściany."
26 IV | Interwencja | Szpital Św. Munga
"Na sali stały urodziwe niewiasty, którym uroku ujmowały jednakże dość spore, niebieskie plamy na skórze. - Dzień dobry - skłonił lekko głowę w ich kierunku, a następnie podszedł do Adriena, który już tym swoim słynnym spojrzeniem pewnie wydedukował co trzeba zrobić. A przynajmniej taką miał nadzieję. - Uzdrowicielu Carrow, jestem do pańskiej dyspozycji - poinformował, czekając na instrukcje."
zakończenie
zakończenie
27 IV | Odsiecz | Wyspa Rzeźb
"Alexandrowi zdarzyło się już być w Gospodzie Pod Świńskim Łbem, toteż wiedział, czego należy się spodziewać w jej wnętrzu: chlewu. Może nie dosłownie, jedyne świnie obecne we wnętrzu były albo powieszonymi na ścianach głowami dzików albo otyłymi jegomościami o wątpliwej higienie osobistej; lokal ten jednak odbiegał w wielu kwestiach od przyjętego społecznie minimum, jak choćby grubości warstwy brudu na blatach i stopnia przyklejania się przedmiotów oraz kończyn do wszelkich powierzchni płaskich, czy też raczej krzywych."
▲ Próba Gwardzisty ▲
1 V | Josephine Fenwick | Szmaragdowa Strzyża
"Otworzył nagle oczy, otulony chłodem i ciszą wody. Piszczało mu w uszach, a z ust wyrywały się ostatnie hausty życiodajnego powietrza. W panice spiął się i wyrwał ku górze - a przynajmniej tam, gdzie uważał że jest góra. Jego dłonie zmłóciły wodę a stopy niespodziewanie natrafiły na dno. Z całej siły odepchnął się od niego... by odkryć, że jest na mieliźnie i woda sięga mu tylko po pas." x.
2 V | E. Wilde, B. Bott, L. Bott, M. Bott | Rudera
"Odwiązał kawałek pergaminu od nóżki sowy i rozwinął go. Gdy jego oczy padły na skreślone słowa uśmiech zniknął z jego ust, a papier wysunął się z jego dłoni. Alexander zaciskał palce na apteczce i różdżce znikając z charakterystycznym dla teleportacji trzaskiem w chwili, kiedy wiadomość dotknęła podłogi w jego pokoju."
5 V | Spotkanie Zakonu | Gospoda pod Świńskim Łbem
"Selwyn czuł się okropnie bezbronny bez różdżki. Bezbronny i powolny. Brak możliwości teleportacji był bardziej dotkliwy niż mógłby przypuszczać jeszcze kilkanaście dni wcześniej, nie mając tak do końca pojęcia jak wyglądało przemieszczanie się po Londynie całkowicie bez tego udogodnienia. Z Ollivanderem miał dopiero zobaczyć się w najbliższych dniach, toteż jeszcze przez te kilka dób był skazany na bycie nędzną podróbą Gwardzisty. Zresztą, nawet tak wyglądał, jak cień człowieka. Był blady, o podkrążonych oczach i niezwykle nieufny. Rozglądał się bacznie na wszystkie strony przemierzając ulice, okropnie świadom tego, jak obnażony był - zarówno bez różdżki, jak i psychicznie."
x.
x.
10 V | Louis Bott | Mieszkanie Margaux
"Przywitał mnie syk i dźwięk rozbryzgującej się porcelany. Z ręką na różdżce, wciąż jednak tkwiącą w kieszeni wparowałem do środka, zamykając za sobą drzwi. Przebiegłem w kilku krokach z przedpokoju do kolejnego pomieszczenia, gdzie pierwszym, co zauważyłem, była para oczu i twarz chłopaka siedzącego dokładnie naprzeciwko mnie. Wstrzymałem oddech widząc, jak wiele emocji przebiega przez jego oblicze, to jak bardzo nie rozumie co się dzieje, jak bardzo się boi."
10 V | Lucinda Selwyn | Gabinet Lynn
"W gabinecie Lynn rozległ się charakterystyczny trzask, wraz z którym na środku pomieszczenia pojawił się jej kuzyn - przemoknięty do suchej nitki. Przydługie włosy przykleiły mu się do karku, policzków i czoła, wpadały w oczy i pomiędzy wargi. Oddychał ciężko, z nosa skapywały mu co chwilę kropelki wody, a u jego stóp zaczęła formować się mała kałuża.
- Cześć, Lynn."
- Cześć, Lynn."
15 V | Bertie Bott | Dróżka na skraju lasu
"Mapa, którą otrzymaliśmy od Sophii i Glaucusa miała dokładnie oznaczone miejsce, gdzie należało rozpocząć wycinkę drzew. Nie do końca jednak byłem w stanie określić, co też mnie skłoniło, aby zgłosić się akurat do takich prac. Pewnie Bertie."
17 V | Ain Eingarp | Dziurawy Kocioł
"- W czym mogę pomóc? - zapytałem, a otrzymanej odpowiedzi całkowicie się nie spodziewałem. Teoretycznie nie powinienem był jej tego proponować. Utrata pamięci w wyniku uderzenia i odzyskiwanie jej przy pomocy legilimencji nie do końca wpisywały się w zawód uzdrowiciela; chciałem jednak zrobić co w mojej mocy, by pomóc tej kobiecie, nawet jeżeli oznaczało to potajemne umówienie się z nią na spotkanie w Dziurawym Kotle."
19 V | Julia Prewett | Ministerstwo Magii
"- No nareszcie - przewróciłem oczami, rzucając niedopałek na ziemię i przydeptując go stopą obutą w zaprawioną, cielęcą skórę. Z takiej samej skóry miałem rękawiczki zakrywające moje zabliźnione dłonie. Odchyliłem połę płaszcza, zapraszając małą, rudą wiewiórkę do wskoczenia do środka. - Tylko nie łaskocz mnie, błagam - westchnąłem jeszcze, po czym strzepując z rękawa niewidzialny kurz ruszyłem do skrytej w budce telefonicznej windy. Nim się obejrzałem, razem z Julią schowaną w mojej kieszeni byliśmy już w ministerialnym atrium."
31 V | Sophia Carter | Mersea Island
"Poczułem dość silne uderzenie w twarz, któremu akompaniament stworzyło chrupnięcie. W pierwszym odruchu upuściłem torbę i uniosłem ręce go góry, trzymając gardę. Ostatecznie jednak, kiedy dotarło do mnie wypowiedziane kobiecym głosem przepraszam, zachłysnąłem się powietrzem, tracąc na chwilę zdolność poruszania się i wydawania z siebie jakichkolwiek dźwięków, zaabsorbowany byciem zaskoczonym oraz - a jakże - bólem."
4 IV | Archibald Prewett | Weymouth
"Rozwinąłem rulonik i przebiegłem wzrokiem po skreślonych na nim słowach. Uniosłem do góry jedną brew, a na moje usta wpełzł uśmiech. Zaproszenie do Weymouth, na teraz. Z poczuciem zwycięstwa rzuciłem wcale nie tęskne spojrzenie do książki pozostawionej na łóżku, po czym zacząłem przebierać się w coś bardziej wyjściowego niż mój stary żółty sweter i luźne spodnie."
x
x
10 VI | Bitwa na śnieżki | Dolina Glendalough
"Zamarudziłem chwilę przy stołach ze słodyczami, toteż spóźniłem się całkowicie na wybór koloru szarf. Zresztą, i tak nic to nie znaczyło, zaraz bowiem okazało się, że jednak powinienem być w drużynie przeciwnej. Wzruszyłem ramionami mijając Botta, z którym mnie wymieniono, skinąłem Sophii, uśmiechnąłem się przelotnie do poznanej chwilę temu Hannah, po czym po zbiciu braterskiego powyżej oczekiwań z Lisem skupiłem się już całkiem na tym, ile radochy może tak naprawdę wyniknąć z tego wszystkiego. Odstresowania i wyładowania nadmiaru agresji również."
16 VI | Wyścig sanek | Highlands
"Z ciężkim westchnieniem poprawiłem szalik w ciemnym odcieniu pomarańczu i, upewniając się że mój płaszcz i obuwie są w nienagannym stanie z trześnięciem zniknąłem z Beaulieu, by spotkać się z Archibaldem i Miriam w posiadłości Prewettów. Zbyt długo zaniedbywałem już sprawy rodzinne by odmówić biedroneczce wyjścia na sanki, skoro już się nam taka okazja przydarzyła. W czerwcu."
13 VI | Charlotte Moore | Pokątna
"To było wręcz absurdalne. Od miesiąca włóczyłem się po całym Londynie, mając nadzieję, że gdzieś przypadkiem ją spotkam. Nie byłem w stanie pojąć jak wiele rzeczy musiało złożyć się na to, abym w ogóle dowiedział się o istnieniu Charlotte. Wróć, nie do końca o istnieniu: poznałem ją przecież tamtego feralnego dnia, kiedy oberwała od kogoś Furnunculusem. Nigdy w życiu nie powiedziałbym jednak, że spotkałem wtedy moją siostrę."
17 VI | Naprawa magii | Szpital Św. Munga
"- Słyszysz? Ktoś tam jest - wyszeptałem. Zza drzwi dobiegł nas męski głos wymawiający zaklęcie tarczy. Ustawiłem się przy drzwiach, z ręką na klamce. Wymieniłem z Jo spojrzenie, kiwnąłem głową i szarpnąłem za klamkę, z uniesioną różdżką wparowując do pomieszczenia. Nie spodziewałem się zobaczyć tam tej samej osoby, którą po raz pierwszy spotkałem we wspomnieniach Justine.
Pieprzony Mulciber."
Pieprzony Mulciber."
17 VI | R. Mulciber, J. Fenwick | Salon wróżbity
"Czułem, jak mój umysł powoli zaczyna znów zwalniać, uspokojony obecnością Josephine przy moim boku. Była cała, ale... ale czy powinienem z tego powodu być spokojny? Wciąż wpatrywałem się w jeden punkt, w oczekiwaniu na to, co padnie z ust mężczyzny; a może na to, co zadzieje się w mojej głowie?"
18 VI | Magnus Rowle | Opuszczone magazyny
"Drzwi do magazynu pchnąłem dokładnie w momencie, w którym jakiś kościół w oddali wybił północ. Magnus już na mnie czekał. - Chciałbyś - wręcz wyplułem słowo, zrzucając z ramion płaszcz - pozwoliłem, by bezwiednie upadł na zasłaną śniegiem podłogę. Ledwo zwróciłem uwagę na to, że dach magazynu właściwie nie istniał. Rowle zaczął bez ostrzeżenia - jego pięść mknęła w kierunku mojej twarzy."
18 VI | Magnus Rowle | Tower of London
"Lustrowałem bacznym spojrzeniem mężczyznę, mimo przyjętej przeze mnie niby to zrelaksowanej pozy. Ból w ciele przypominał cały czas, że było to tylko złudzeniem, maską nałożoną po to, by nie okazywać słabości. A byłem słaby, z chwili na chwilę gra była zaś coraz trudniejsza."
20 VI | Ulysses Ollivander | Sklep Ollivanderów
"Tkwiłem w matni, całkowitym chaosie i niepojętym stresie. Wydawało mi się, że nadal czuję żelaziany zapach krwi dziewczyny, z którą dzieliłem wszystko, co miałem - czyli niepamięć. Wendy była aktualnie centrum wszechświata, wokół którego kręciło się moje życie - czułem, że była dla mnie ważna. Instynkt i intuicja, tak utożsamiane z kobietami, tkwiły jednak i w przedstawicielach płci męskiej, bowiem były jednymi z nielicznych rzeczy, które dawały mi jakąkolwiek orientację w otaczającym mnie świecie."
21 VI | Sabat | Hampton Court
"Musiałem dać z siebie wszystko, nawet jeżeli nie do końca mi to pasowało. Wykorzystując moje równe sto osiemdziesiąt siedem centymetrów wzrostu wyprostowałem się i odszukałem wzrokiem moją towarzyszkę. Dzięki jej jasnym włosom nie było to zbyt skomplikowane zadanie, toteż w kilka chwil zjawiłem się przed nią, gnąc się w ukłonie."
24 VI | Ślub Herewarda i Eileen | Loch Ness
"- Jak tu pięknie - powiedziałem do moich towarzyszek, po czym oferując ramię mojej dzisiejszej partnerce poprowadziłem obie panie do będącego w zasięgu naszego wzroku miejsca, gdzie przed ołtarzem ustawione zostały rzędy krzeseł."
25 VI | Misja Rycerzy Walpurgii | Azkaban
"Nie pytałem dokładniej o przysługę, o którą prosił mnie Ramsey. Zgodziłem się na nią bez chwili wahania, wiedząc, że tak należy zrobić. Gdy ktoś potrzebował pomocy uzdrowiciela nie sposób było mu jej odmówić, byłoby to amoralne, całkowicie wręcz nieetyczne i godzące w godność osoby, która śmiała nazywać się magomedykiem."
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Alexander Farley dnia 24.07.21 15:43, w całości zmieniany 18 razy
26 VI | Adrien Carrow | Szpital Św. Munga
"Znałem drogę, czułem się niby pies wracający po długiej tułaczce do domu. Znajomy róg budynku, za którym stoi duża drewniana skrzynia. Wręcz idealna do tego, żeby na chwilę na niej przysiąść i pozwolić sobie odpocząć. Wszystko wpasowywało się w jakieś niezrozumiałe dla mnie ramy - nie pamiętałem, żebym kiedykolwiek szedł tą drogą. Może dlatego, że posiadałem wspomnienia tylko z ostatniego półtora tygodnia."
4 VII | Justine Tonks | Blackpool
"Jeden z listów spowodował jednak, że zdecydowałem się poświęcić mój dzień zatytułowany "nie mam zamiaru z kimkolwiek rozmawiać" i zobaczyć się z pewną kobietą. Nie wiem dlaczego, ale czułem, że powinienem się zjawić, że tak trzeba właśnie postąpić i każda chwila odkąd odbiłem się od trawy w ogrodzie wokół Beaulieu mnie w tym utwierdzała."
5 VII | Spotkanie Zakonu | Gospoda Pod Świńskim Łbem
"Najpierw list, zaś później spotkanie Fredericka, który powiedział mi dokładnie o tym samym spotkaniu co treść zapisanego pergaminu sprawiło, że zacząłem wierzyć w jego autentyczność.
Dlatego zgodziłem się przyjść."
x
Dlatego zgodziłem się przyjść."
x
13 VII | Johnatan Bojczuk | Szpital Św. Munga
"Pracowałem aktualnie na oddziale wypadków przedmiotowych, najbardziej obleganym, wiecznie wręcz zapełnionym dzięki nieustannie szalejącym w Anglii anomaliom. Widziałem już wiele skrajnie niezrozumiałych, zabawnych, dramatycznych czy przerażających skutków zaburzeń magii, jednak widok mężczyzny uciekającego przed chmarą przyrządów kuchennych wprawił mnie w lekką konsternację."
23 VII | Zakonnicy | Mieszkanie Foxa
"Popatrzyłem uważnie po wszystkich zebranych, nie do końca wiedząc, czego powinienem się spodziewać. Kilkukrotnie przeszedłem sam przez to wspomnienie, żeby oswoić się z myślą, że obejrzą je osoby trzecie. Starałem się przy tym zwrócić uwagę na jak najwięcej szczegółów, które mógłbym wskazać podróżującym ze mną przez pamięć Zakonnikom - nie łatwo było w końcu przy pierwszym razie wyłapać wszystkie niuanse."
2 VIII | Miriam Prewett | Festiwal Lata
"Zapomniałem, że byłem tu umówiony z kimś bardzo dla mnie ważnym, objąłem dziewczynkę wręcz machinalnie, nie chcąc puścić. Zaraz jednak odsunęła się, unosząc na mnie swoje ślepia - niebieskie chyba, ciężko było mi to dostrzec w panujących ciemnościach sierpniowej nocy - a ja uświadomiłem obie, jak wielkie wyzwanie rzucił właśnie we mnie świat. Nie miałem pojęcia co zrobić, chociaż mała zdecydowanie mnie znała, a również i ja musiałem ją kiedyś znać, tak teraz nie pamiętałem o niej - jak jednak wytłumaczyć tę całą sytuację dziecku?"
4 VIII | Josephine Fenwick | Festiwal Lata
"To było dość dziwne doświadczenie - znaleźć się wśród tylu ludzi naraz, odpowiadać na powitania osób, które widziałem pierwszy raz w życiu na oczy, a które powinienem znać; jeśli nie dobrze to chociaż z widzenia. Starałem się jednak o tym nie myśleć - w końcu z tego co dowiedziałem się o Festiwalu Lata i co przeczuwałem kiedy o nim usłyszałem - nie chodziło w nim o konfrontowanie się z brutalną rzeczywistością, a o coś zgoła innego."
x x
x x
4 VIII | UroLisaBena | Piddletrenthide 79
"Plan był niezwykle prosty: miałem sprawić, żeby Frederick pojawił się w wyznaczonym miejscu i o wyznaczonej porze. De facto nie było to aż takie banalne. Miałem w końcu zmylić aurora i to nie byle pierwszego lepszego aurora, a właśnie Lisa. Zadanie karkołomne, zagmatwane, takie, które miało sto i jedną wersję planu mającego zagwarantować sukces. I oczywiście każdy z tych planów miał wady i zalety."
6 VIII | Gonitwa | Festiwal Lata
"Dumne i dostojne zwierzęta raz po raz wznosiły łby ku górze, potrząsając grzywami i młócąc kopytami ziemię wśród łopotu rozłożystych skrzydeł. Przystanąłem przy nich na chwilę, nie mogąc nasycić oczu ich widokiem. Byłem wręcz pewien, że musiałem już wcześniej lubić jazdę konną, nie tylko teraz, omamiony pięknymi sylwetkami zwierząt."
7 VIII | Charlotte Moore | Festiwal Lata
"Ostatnią rzeczą, na którą postanowiłem wydać pieniądze, była para turkawek - bielutkich jak śnieg. Pomyślałem, że spodobają się Josephine. Nie do końca wierzyłem w ich magiczne właściwości, jednak jeżeli było z nimi tak samo jak z cukierkami... cóż, mogłem tylko się cieszyć. Ruszyłem dalej, jednak mój spokój nie trwał długo - szybko został zakłócony przez pewne szczupłe, rudowłose dziewczę."
7 VIII | Mecz quidditcha | Festiwal Lata
"Tak właśnie się to wszystko zaczęło, cały pomysł z tym, by zgłosić się razem z Josephine do uczestnictwa w festiwalowym starciu w przestworzach. Nasza gra w "nigdy" trwała już prawie dwa miesiące, raz zaprowadzając nas w bardziej zabawne sytuacje, by innym znów razem zahaczać o granice zdrowego rozsądku. Po tym, jak dowiedziałem się, że zagram na pozycji pałkarza w myślach sporządziłem listę potencjalnych obrażeń, które mogą zostać spowodowane uderzeniem rozpędzonym tłuczkiem."
15 VIII | Jackie Rineheart | Gospoda pod Świńskim Łbem
"Decyzję o przyjściu do gospody podjąłem już jednak w chwili przeczytania listu od Rineheart i nie było od niej jakiegokolwiek odwołania. Byłem ciekaw, co może mi powiedzieć. Jak na razie wszystkie spotkania z członkami Zakonu Feniksa - do którego należałem już podobno od roku i dla którego sprawy już kilkukrotnie otarłem się o śmierć - sprawiały, że zostawałem zasypywany współczującymi spojrzeniami, opowieściami o wspólnych przygodach, zapewnieniami przyjaźni i wsparcia. Ja jednak czułem się w tym wszystkim obco."
15 VIII | J. Rineheart, C. Leighton | Lavender Hill 48
"Nie patrząc gdzie idę tkwiłem w moralnym dylemacie, którego jedyną zaletą było to, że przynajmniej droga mijała mi szybciej. Z odrętwienia wyrwał mnie dopiero dźwięk dzwonka i przyjazna twarz, która pojawiła się w drzwiach. Chwiejnie przekroczyliśmy wraz z Rineheart próg, by w salonie opaść ciężko na sofę. Odchyliłem głowę do tyłu i wziąłem głęboki oddech, przerwany zaraz ostrym kaszlem."
29 VIII | Hannah Wright | Szpital Św. Munga
"Wbiegłem na salę z łopotem limonkowej szaty, oderwany od żmudnego przyjmowania anomaliowych psikusów. Nie trudno było zauważyć moją nową pacjentkę, trudniej zaś było odróżnić ją od zabawki, której znudzony posiadacz zaczął wyrywać losowe części ciała. "
30 VIII | Jackie Rineheart | Budynek zarządu
"Poczułem zaciskające się na moim ramieniu palce aurorki i natychmiast stanąłem w miejscu, rozglądając się uważnie. Ruszyłem z nią ramię w ramię, ostrożnie, wyciągając przed siebie różdżkę. Na polanie przed nami stały dwie czarownice."
3 IX | Cecily Hagrid | Szpital Św. Munga
"Westchnąłem raz jeszcze, opierając głowę o ścianę za mną. Przymknąłem oczy i zacząłem odliczać w dół. Moment dojścia do zera miał być tym, w którym wstawałem i wracałem do pracy."
5 IX | Spotkanie Zakonu | Gospoda pod Świńskim Łbem
"Oby tylko dzisiaj miało zakończyć się bardziej wesoło, niźli zgryźliwie. Ale tego dopilnować mieliśmy już ja z Brendanem."
8 IX | Ślub Ulyssesa i Julii | Lancaster Castle
"Nieczęsto bowiem zdarzało się, aby na szlachecki ślub zostały zaproszone osoby spoza arystokracji - ba, najprawdopodobniej był to pierwszy taki przypadek w całej historii czarodziejskiego świata."
24 IX | Misja poboczna | Fair Isle
"Wokół nas jęły pojawiać się pokryte runicznymi symbolami kamienie, a atmosfera jakby zgęstniała. Przyciskając mankiet płaszcza do wciąż krwawiącej wargi spojrzałem na pannę Wright i Bertiego."
10 X | Szczyt w Stonehenge | Salisbury
"Jasność i cień mieszały się ze sobą wirując w kręgu, aż nie zaczęły formować się w bardziej regularne kształty niż artystyczny nieład zakładał.
Stonehenge."
Stonehenge."
10 X | Percival Blake | Kurnik
"Gdzieś w zapomnianej części Doliny Godryka, w domu o nazwie tak absurdalnej jak stan zdrowego rozsądku jego właściciela dwójka dopiero co wydziedziczonych arystokratów jak gdyby nigdy nic zaczynała rozmowę. Konwersację o tyle wyjątkową, że gdyby stan rzeczy był normalny, gdyby cały cholerny świat nie przestał istnieć jakąś godzinę temu, nigdy nie miałaby ona miejsca."
13 X | Rory Prewett | Zapomniany pomost
"Wyciągnąłem spod kuchennego stołu taboret i przysiadłem na jego skraju, rozpościerając przed sobą straszącą czystością kartkę. Nie wiedziałem nawet od czego zacząć. Przepraszam? Pomóż mi? Musimy porozmawiać?"
13 X | Archibald Prewett | Kurnik
"Wychynąłem jak najbardziej dyskretnie z korytarzyka, wyglądając przez okno na ganek. A to, co zobaczyłem sprawiło, że nie wiedziałem czy zacząć się śmiać czy próbować uciekać przez werandę jak najdalej stąd."
14 X | S. Lovegood, F. Montgomery | Szpital Św. Munga
"- Otwarte w obu przedramionach, jestem pod wrażeniem - mruknąłem. Złamać jedną rękę to całkiem spotykane, ale żeby dwie?"
15 X | Czarnoksięska Mechanika | Stary warsztat
"Niech to szlag, niby to podejrzewałem, a jednak i tak liczyłem, że nie będzie to świstoklik."
16 X | Bertie Bott | Szpital Św. Munga
" - Nawet nie próbuj się stąd ruszać, muszę obejrzeć ten befsztyk - mruknąłem, przykucając przy próbującym wstać Botcie. To, co znajdowało się na końcu jego nogi faktycznie mogło kiedyś być stopą, a nawet mogłem z dużą dozą pewności stwierdzić, że nią było, bo giry Bertiego widziałem już nie raz. Wyglądała jakby była po części odcięta, po części trochę nadgryziona, a następnie przypalona."
21 X | Gwardia, Percival Blake | Kurnik
"Pełen irytacji dopadłem do płaszcza i wyłuskałem z niego papierosy i cudowne, mugolskie zapałki. Wyszedłem na ganek i odpaliłem, zaciągając się dymem. Machinalna czynność pozwalała w jakiś sposób się odciąć i wyciszyć. Przynajmniej do momentu, w którym zaklęcia ochronne dały mi znać, że ktoś wszedł na teren posesji."
24 X | Susanne Lovegood | Bushy Park
"Za oknem rozciągała się barierka, a przez tę barierkę przewieszona była Sue. Uniosłem na moment brwi do góry ze zdziwienia - przynajmniej do chwili, w której nie uzmysłowiłem sobie, że to w końcu była Lovegood. Wejście przez drzwi byłoby przecież jak na nią zbyt sztampowe."
2 XI| Hannah Wright | Szpital św. Munga
"Pokonał ostatnie kilka poziomów stopni, rzucił się w korytarz i dziarskim krokiem wszedł do sali. Wystarczyło mu jednak kilka kroków, żeby zza jednego z białych parawanów dobiegł go jej głos. Zatrzymał się, słuchając, lecz w jednej chwili poczuł zupełny zawód i irytację, chwytając za białą płachtę i odsuwając ją."
3 XI | Ida Lupin | Most w Richmond
"Było zimno. Nie wiem czy pamiętałem jakikolwiek bardziej przeszywający na wskroś dzień niż ten. Czy było w ogóle cokolwiek, co mogło się z tym równać. Wszystkie złamania i wszystkie rany jakie kiedykolwiek mi zadano nie miały prawa nawet próbować stanąć w konkury z tym cierpieniem."
[rozliczone]
[rozliczone]
4 XI | Charlene Leighton | Kurnik
"Czekał cierpliwie, wsłuchany w szum deszczu rozbijający się wśród zrzucających liście drzew. Podejrzewał, że Charlene raczej rzuci dosłownie wszystko i pojawi się w Kurniku najszybciej jak tylko będzie w stanie. Dlatego nie był zdziwiony, kiedy zaklęcia poinformowały go o przybyciu kogoś na teren posesji. Ze stęknięciem podniósł się z wygodnego krzesła i ostatkiem sił ruszył ku drzwiom."
10 XI | Gwendolyn Grey | Szpital św. Munga
"Wyszedłem na korytarz, a od zszarzałej bieli jego ścian wyraźnie odcięła się kobieta sylwetka odziana w wyglądającą spod pół jasnego płaszcza ciemnoczerwoną sukienkę. W miarę cicho zamknąłem za sobą drzwi, te jednak nie miały zamiaru współpracować i skrzypnęły. Wiedząc, że moja obecność jest już zdradzona ruszyłem żwawym krokiem przed siebie, zastanawiając się czy nie mam może do czynienia z moją nową pacjentką. Cóż, sposób by to sprawdzić był tylko jeden."
17 XI | Bertie Bott | Szpital św. Munga
"Powstrzymałem się od zirytowanego westchnięcia, przyoblekając na twarz wyćwiczony przez ponad trzy lata wyraz spokoju, obdarzając opanowanym spojrzeniem delikwenta, który zapomniał jak się puka. Kiedy jednak ujrzałem jego twarz nie potrzebowałem dłużej powstrzymywać westchnięcia: wypuściłem je z siebie jak tylko drzwi zamknęły się za Bertem."
[rozliczone]
[rozliczone]
20 XI | Bertie Bott | Biblioteka Londyńska
"Westchnąłem ciężko, bo może i nie przywykłem jeszcze do jazdy samochodem, ale niezwykle przyjemnym było siedzieć w jego całkiem ciepłym wnętrzu w czasie kiedy na zewnątrz w pogodzie panował jakiś Meksyk. Postawiłem kołnierz i przemknąłem razem z Bertiem przez kawałek chodnika dzielący nas od gmachu Biblioteki Londyńskiej."
[rozliczone]
[rozliczone]
21 XI | Charlotte Moore | Kurnik
"- Wejdź - powiedziałem, starając się nie pozwolić niepokojowi spowodowanemu dziwnym hałasem zawładnąć nad moim głosem. Mówiłem więc miękko i spokojnie, jakby bojąc się, że jakikolwiek mocniejszy ton mógłby spłoszyć ją w jednej chwili."
26 XI | Isabella Selwyn | Galeria sztuki
"Z kubkiem w dłoni młody uzdrowiciel powrócił jednak do łazienki i swojej pozy przed lustrem. Ciężko oparty o umywalkę po raz kolejny zamknął oczy, wyłączając się ze świata zewnętrznego. Skierował swoją uwagę całkowicie do wewnątrz, na wyobrażenie nieistniejącego mężczyzny, którym pragnął się stać. Między brwiami chłopaka pojawiła się niewielka, pionowa zmarszczka, a kłykcie zaciśniętych na krawędzi umywalki dłoni pobielały od ilości siły wkładanej w utrzymanie ich an białej porcelanie."
28 XI | Randall Lupin | Boltyby
"Ciemne chmury wraz z dymem przesłaniały niebo, wiało koszmarnie, a huk gromów i kataklizmu tworzył symfonię dźwięków boleśnie podsuwającą do pamięci ministerialną pożogę. Poprawiłem chustę na twarzy i skinąłem aurorowi głową, po czym spróbowałem przyjrzeć się sytuacji z chłodnym, wypracowanym uzdrowicielskim sposobem rozumowania."
3 XII| Percival Blake | Dom Petriego
"Weszliśmy do środka pogrążonego w ciszy muzeum, nie do końca pewni tego, czego powinniśmy się spodziewać. Było jeszcze ciemniej niż na zewnątrz, dlatego poruszaliśmy się powoli i ostrożnie. Byłem tu już kiedyś - jedno z odzyskanych przy pomocy malinowych cukierków wspomnień dotyczyło tego miejsca."
[rozliczone]
[rozliczone]
4 XII | Justine Tonks | Kurnik
"- Przepraszam za spóźnienie, Tonks - zawołałem, zdejmując buty i przywracając twarz do mojego normalnego wyglądu - ale nie byłem w stanie odmówić Eileen chwili rozmowy - wytłumaczyłem się, po czym z cichym stęknięciem znów podniosłem słój i przeszedłem przez kuchnię. Nie było w niej nikogo, także udałem się dalej do salonu. Bingo. - Mam coś dla ciebie - powiedziałem i postawiłem słój na podłodze obok sofy, odklejając ze szklanych ścianek rozmokły papier i odsłaniając znajdującą się w niej nogę, całkowicie kompletną od kolana w dół."
[rozliczone]
[rozliczone]
7 XII | Lana Begmann | Kurnik
"Otrzepał dokładnie buty na wycieraczce i zajrzał do kuchni, w której wyjątkowo nikogo nie było. Niczym nie zrażony przeszedł więc do salonu, gdzie na regale "siedziała" Lana. I jakoś tak od słowa do słowa młody czarodziej zaprosił duszycę do siebie, żeby na własne oczy zobaczyła jak zmienił się najbliższy Ruderze dom."
20 XII | Ida Lupin | Londyn
"Jego uwaga jednak rozpierzchła się zatrważająco szybko, kiedy dotarło do niego, że to uporczywe łupanie wcale nie pochodzi z jego zamroczonej alkoholem głowy, a od echa kroków odbijających się od kamienic. Młody uzdrowiciel od razu otworzył oczy, z alkoholowym przestrachem w spojrzeniu przyglądając się sylwetce, która jakby znikąd wyrosła przed nim na chodniku."
23 XII | Bertie Bott | Kurnik
"Kiedy tylko młody uzdrowiciel poczuł na języku smak atramentu szarpnął się na swoim miejscu na krześle i wypluł farbę w kaskadzie tysięcy małych kropelek, które osiadły na dopiero co zapisanym pergaminie. Alexander zamarł, z szeroko otwartymi oczami wpatrując się w akta leżące na nim przed stołem. Co, na płonący stos Wendeliny się właśnie stało?"
27 XII | Spotkanie Zakonu | Kwatera Zakonu
"Wśród zacinającego śniegu i siekającego wiatru zostawiłem miotłę opartą o frontową ścianę kwatery Zakonu, czując się dobrze z myślą, że chata stała na miejscu. Przekraczając jej próg i otrzepując się ze śniegu miałem jednak wrażenie, że jestem bliski zwymiotowania. Zmarnowany stresem żołądek skręcał się paskudnie, głównie z powodu lęków i zażywanych leków, które były coraz silniejsze z każdym dniem zbliżającym mnie do kolejnej wyprawy do Azkabanu."
[rozliczone]
[rozliczone]
27 XII | Misja Zakonu | Azkaban
"Plan, nad którym pracowaliśmy od miesięcy w końcu zaczął się ziszczać. Wśród trzasków piorunów i rozrywających powietrze grzmotów patronusy pomknęły, otwierając przejście. Po raz ostatni popatrzyłem na profesor Bagshot i zaraz za Bertiem z cichym pobrzękiwaniem eliksirów w torbie i różdżką w dłoni wskoczyłem w portal.
A później powitała nas ciemność."
A później powitała nas ciemność."
31 XIII | Ida Lupin | Dolina Godryka
"Przede wszystkim skupiał się na twarzy dziewczyny u jego boku: to właśnie ona ze swoim jasnym uśmiechem, rumianymi policzkami i roziskrzonym spojrzeniem najskuteczniej podnosiła temperaturę wokół Alexandra. Dziś pozwalał sobie na pełne rozkoszowanie się jej doborowym towarzystwem, dlatego kiedy usłyszał, że tempo granej przez zespół muzyki znacznie zwalnia, pociągnął ją prosto na parkietowe deski."
[dwa, trzy, cztery, pięć]
[dwa, trzy, cztery, pięć]
3 I | Matthew Bott | Nokturn
"W końcu doszedł do wniosku, że lepiej już i tak nie będzie: po prostu odwlekał w czasie chwilę, w której miał się teleportować w okolice wejścia na Aleję Śmiertelnego Nokturnu. Pierwszy raz w życiu. Na płonący stos Wendeliny, jak to nie wyjdzie to zrobię Bertiemu jesień średniowiecza, pomyślał, a grymas jaki w ten sposób przywołał na swoją-nieswoją twarz wydał mu się bardzo w stylu Matta. Był gotowy."
5 I | Archibald Prewett | Szpital św. Munga
"Alexander starał się nie wzbudzać niczyich podejrzeń, kiedy jak gdyby nigdy nic wyprowadzał pacjenta z oddziału zamkniętego. Udał się z nim prosto na klatkę schodową, powtarzając sobie w myślach to, że dzięki temu zyska odrobinę czasu na przygotowanie sobie tego, co powie Archibaldowi kiedy stanie już z kuzynem twarzą w twarz. Przypadki bowiem zwykły chodzić po ludziach wtedy, kiedy najmniej się ich spodziewali."
wątek z wykonywaniem zawodu
wątek z wykonywaniem zawodu
5 I | Spotkanie Zakonu | Kwatera Zakonu
"Przekraczając próg chaty Alexander czuł niesamowity spokój. W przeciągu tych kilku dni wyjaśniło się niezwykle wiele spraw, które do tej pory dręczyły go dniami i nocami, a chociaż gdzieś w zakamarkach umysłu czaiła się rozwijająca się sytuacja z Idą tak Farley jeszcze mógł o niej nie myśleć. Napawał się więc osiągniętą - z lekką pomocą medykamentów - ciszą w głowie, otrzepując buty i odwieszając płaszcz na wieszak. Kilka okryć zajmowało już pojedyncze haczyki, więc nie zwlekając razem z kuzynem udali się do salonu, z którego sączyło się ciepłe światło."
[dwa, trzy, cztery, pięć, sześć]
[dwa, trzy, cztery, pięć, sześć]
6 I | Percival Blake | Szarodrzewo
"Alexander przechadzał się wśród śniegu, raz po raz zerkając do góry. Pomimo uskutecznianej rozgrzewki, składającej się z okolicznościowych przysiadów i wymachów ramionami, wciąż pozostawał sceptyczny co do tego, co zaświtało mu w głowie już w chwili wyboru miejsca na spotkanie z Percivalem. Miewał czasem szalone pomysły, jednak nie uważał się za lekkomyślnego."
8 I | Justine Tonks | Kurnik
"Uzdrowiciel uniósł wzrok nad postrzępionych kartek, na moment wbijając go w ciemny, zimowy horyzont. Na werandzie nie było zimno, nie było nawet chłodno, ze względu na otaczające ją czary ochronne. Niezwykle przyjemnie było w takich warunkach patrzeć na skąpany w śniegu las."
19 I | S. Cattermole, J. Tonks | Baker Street
"Alexander wymienił wraz z Justine ostatnie spojrzenie, po czym odrzucił z głowy kaptur i pewnie zapukał do drzwi: jego dłoń uderzyła o drewno trzykrotnie. Po tym na klatce zapadła cisza przerywana jedynie stłumionymi odgłosami codziennego życia toczącego się za ścianami pozostałych mieszkań: gdzieś kwiliło dziecko, w innym miejscu słychać było ujadanie psa. Ciche postukiwanie talerzy zmywanych po później obiadokolacji, a także odgłosy kogoś, kto zbliżał się do jeszcze zamkniętych przed nimi drzwi."
20 I | Hannah Wright | Oaza
"Kiedy gdzieś w trakcie biegania między dwoma placami budowy i leczeniu wszelkich poobijanych palców, gwoździ wbitych w stopy i innych ciekawych, budowlanych przypadków, Alexa dobiegł głos Hannah to był jej poniekąd wdzięczny - miał okazję zrobić coś odbiegającego od oglądania mnogości przedmiotów wbitych na najróżniejsze sposoby w ludzkie ciała."
16 II | Benjamin Wright | Oaza
"Alexander oddalił się o kilka kroków od linii drzew i usiadł na mokrej trawie, zupełnie się tym jednak nie przejmując. Wpatrzony w pulsujący światłem lampion czarodziej oddychał powoli, głęboko wdychając wilgotne powietrze, w myślach jak mantrę powtarzając w koło kilka zdań."
25 II | Percival Blake | Szkocja
"Śmierć Pomdore'a w zimowej zamieci byłaby mu na rękę, ponieważ chciał jak najszybciej zakończyć tę misję: pogoń trwała już zdecydowanie za długo, zbyt wiele czasu stracili na uganianie się za jednym mężczyzną, kiedy dziesiątki innych potrzebowały ich pomocy. Zadanie było wagi tak ogromnej, że wymagało rzucenia wszystkiego innego w kąt – i dlatego należało uporać się z nim jak najprędzej."
28 II | Bertie Bott | Szpital św. Munga
"– Zdefiniuj najdziwniejszy oraz przedział czasowy, bo boję się, że nie starczyłoby nam dnia – powiedział Lex z szafy, w końcu wynurzając się z niej wraz ze słoikiem, który mieścił mu się w dłoniach; w środku szklanego naczynia spokojnie dryfowało sobie jedno lewe ucho."
wątek z wykonywaniem zawodu
wątek z wykonywaniem zawodu
17 III | Ida Lupin | Mugolski Londyn
"Zacisnął mocniej palce lewej dłoni na bukiecie: żółte, pomarańczowe, czerwone i różowawe łebki margaretek i gerber zdawały się teraz patrzeć na niego z politowaniem. Wziął jednak głęboki oddech i wyprostował plecy, przygotowując się na najgorszy z możliwych scenariuszy. W momencie, w którym drzwi się otworzyły Alex pomyślał sobie, że nie był w stanie stwierdzić, czy kiedykolwiek w swoim życiu czuł się bardziej bezbronny.
19 III | Lucinda Selwyn | Kurnik
"...palce odnalazły chropowatą powierzchnię kamienia i zaczęły o nią bębnić miarowo - nie na tyle głośno jednak, aby zagłuszyć kroki kuzynki na ścieżce. To nie był jej pierwszy raz w Kurniku, odwiedzała go już po tym, jak się przeprowadził, jednak w tym roku nie miało to jeszcze miejsca. - Kogo widzą moje oczy - Alexander uśmiechnął się i zeskoczył żwawo z murka, kiedy Lynn pojawiła się w zasięgu jego wzroku."
26 III | Johnatan Bojczuk | Szpital św. Munga
"Głośny okrzyk od razu zwrócił uwagę chłopaka, zarówno jego, jak i wszystkich, którzy aktualnie znajdowali się na korytarzu. Złapany za fraki Alexander wyglądał na co najmniej bardzo zaskoczonego, zahaczając aż o niedowierzanie. - Dzień dobry, panie... Bojczuk? - zapytał bardziej niż odparł, będąc jednocześnie wciąganym do ciemnego składzika na miotły."
27 III | Misja poboczna | Ogród magizoologiczny
"Teleportowali się z charakterystycznym trzaskiem, docierając na miejsce, gdzie mieli spotkać się z Corianderem. Minuty mijały jednak nieubłaganie, a sojusznika nie było nigdzie widać. Alexander ściągał brwi coraz bardziej - niedobrze się to wszystko zaczynało."
1 IV | Louis Bott | Kurnik
"Alexander rzucił się w te pędy na klatkę schodową i wpadł do mieszkania nie pukając. Louis już był prawie spakowany, jednak Farley mógł to zrobić jednym machnięciem różdżki. Louis, weź łasicę. Louis, zamknij oczy. Louis, złap mnie za rękę i nie puszczaj."
4 IV | Ida Lupin | Kurnik
"Usłyszał jak na piętrze otwieraja się któryś z pokoi, jednak nie tracił czasu na sprawdzanie, kogo jeszcze to nocne zamieszanie wyrwało ze snu. Przy skąpym świetle księżyca przebiegł przez pokój dzienny i za jednym machnięciem różdżki odblokował zamki, które poddały się magii z cichym zgrzytem. Złapał za klamkę, a kiedy ujrzał kto znajdował się po drugiej stronie drzwi miał ochotę zawyć."
5 IV | Spotkanie Zakonu | Stara Chata
8 IV | Anthony Skamander | Kurnik
"Tym razem kiedy Farley przekroczył próg Kurnika niósł ze sobą wygrzebane z paru kamienic kinkiety, żarówki, lampy i świece. Wątłe światło skradające się do przedpokoju z korytarzyka prowadzącego do kuchni nie umknęło jego uwadze: ktoś nie spał."
9 IV | Zakonnicy | Oaza
"– Dzień dobry wszystkim – przywitał się, po czym rozejrzał się po najbliższym otoczeniu. Znalazł czego szukał: podszedł do obiecująco wyglądającej gałęzi drzewa i odwiesił nań swój niebieski płaszcz, prostując go kiedy już wisiał aby nie zagnieść materiału. Oparł się następnie o pień rzeczonego drzewa i jak czarny cień z nieznacznym uśmiechem majaczącym na ustach obserwował krzątaninę wokół kawy."
[dwa, trzy, cztery, pięć, sześć]
[dwa, trzy, cztery, pięć, sześć]
10 IV | Susanne Lovegood | Kurnik
"Alexander wyprostował się nagle, wyrwany w środku nocy ze snu. Powrót Króla wysunął się z jego dłoni i upadł na podłogę; książka była otwarta, leżała okładką ku górze jakby połamała kręgosłup w samobójczym skoku z łóżka."
11 IV | Marcella Figg | Lecznica
"Alexander opisywał kolejnymi literami alfabetu przegródki w szafce, która miała zostać wyniesiona później na zaplecze na piętrze, w czasie gdy Marcella siedziała obok na – na razie jedynej w gabinecie – kozetce. Kiedy doszedł do "X", Zakonniczka odezwała się, tym samym przerywając niewygodną ciszę, która rozsiadła się między nimi."
12 IV | Percival Blake | Lecznica
"Młody Gwardzista opuścił trochę głowę, posyłając starszemu Zakonnikowi spojrzenie lekko spode łba. – O ile smoki nie zaczęły srać pieniędzmi to chyba zgodzisz się ze mną, że dla wydziedziczonych szlachciców minimalizm jest w cenie – odciął się dziecinnie rozeźlonym komentarzem, po czym jeszcze raz odwrócił wzrok i zaciągnął się głęboko papierosem, dopalając go aż do bibułki; przez moment pozwolił żarowi na podpiekanie mu opuszek palców."
16 IV | M. Figg, S. Cattermole | Antykwariat
"Kiedy dotarli pod antykwariat Alexander zatrzymał się i spojrzał na swoich kompanów, po czym rozejrzał się po ulicy po raz ostatni. – Wchodzimy – zarządził i sięgnął po różdżkę, drugą dłonią otwierając drzwi. Ledwo przekroczył próg, zatrzymał się jednak gwałtownie. W antykwariacie ktoś już się znajdował."
20 IV | Charlene Leighton | Lecznica
"Wziął się w garść, wypisał na kawałku pergaminu wszystkie swoje obawy, po czym zaczął szukać ich solucji. Niektóre po prostu wyśmiał, ponieważ po ujrzeniu ich przed sobą czarno na białym pojął, jak paranoiczne były to obawy. Zresztą, nie znajdował się w tym wszystkim sam jak palec, miał przy sobie szereg osób, którym był bliski i które gotowe były pomóc mu jak tylko potrafiły."
28 IV | Marcella Figg | Sherwood
"Tę parę dni minęło jednak niezwykle prędko i nim którekolwiek zdążyło się obejrzeć nadeszła wyznaczona data. Puszcza sama w sobie wydała mu się poniekąd znajoma, jakby już kiedyś ją przemierzał: to wrażenie nie miało im jednak jakkolwiek pomóc. Otaczały ich zieleniejące drzewa i krzewy, a choć otoczenie zdawało się oddychać wiosną to w powietrzu dało się wyczuć delikatną woń rozkładu – ta z kolei zdawała się być nieodłącznym elementem kwietniowej atmosfery, nie ważne gdzie by się nie udać."
29 IV | Ida Lupin | Lecznica
"Milczenie zalęgło się między nim i Idą i rozłożyło się tak wygodnie jak kot wylegujący się na słońcu: Alexander nawet nie zamierzał próbować go poruszyć. Starał się omijać Idę, prześlizgując się po własnym domu, będąc wiecznie nieobecnym, zajętym, niedostępnym. Odzywali się do siebie tylko w lecznicy i tylko, kiedy musieli."
3 V | Isabella Selwyn | Mersea Island
"Nie wątpił, że gdyby zdecydowała się podjąć rolę lady Rosier to odegrałaby ją lepiej niż perfekcyjnie. Problem leżał jednak w tym, że nie zamierzała podejmować się tego zadania, wycofując się w ostatnim z możliwych momentów. Chyba bardziej dramatycznie mogłoby być tylko wtedy, jakby umknęła Mathieu sprzed ołtarza."
10 V | Ślub Anthony'ego i Rii | Puddlemere
"Na parkiecie wirowało już trochę par, ale wśród nich nie znalazł marchewkowej czupryny krewniaka. Coś innego zwróciło jednak jego uwagę: parę osób odwróciło głowy, wpatrując się w punkt gdzieś na lewo. Selwyn podążył za nimi wzrokiem, dostrzegając poszukiwanego przez niego czarodzieja, ale zamiast się rozchmurzyć ściągnął brwi."
dwa
dwa
11 V | A. Skamander, J. Tonks, K. Rineheart | Lecznica
14 V | Archibald Prewett | Weymouth
"– Twój czas na użalanie się nad sobą dobiegł końca – oświadczył, podchodząc bliżej Archibalda i obracając hikorowe drewno swojej różdżki w dłoniach. – Trzy dni to wystarczająco na afirmację życia i rozgrzebywanie tego, czego i tak nie zmienisz. Rusz się – ostatnie słowa Farley okrasił trąceniem lewej łydki Prewetta czubkiem własnego buta z czarnej skóry."
17 V | Ida Lupin | Kurnik
"Alex upewnił się, że Ida nie trzyma w dłoniach nic ostrego, po czym podszedł do niej i zgiął się lekko, oplatając jej talię ramionami i przytulając się do jej pleców. Spędzanie całych dni w lecznicy miało jeden minus: kiedy Ida nie była tam z nim, strasznie za nią tęsknił. – Co robisz? – zapytał, z zamkniętymi oczami wdychając zapach jej włosów. Alexander raczej się nie przytulał, nie ot tak, lecz dziś było to jego największym marzeniem. Ułożył w końcu podbródek na jednym z jej ramion, zaglądając na blat przed nią."
28 V | Isabella Presley | Kurnik
"opis"
5 VI | Anthony Macmillan | Podziemny korytarz
"Kroczyli brzegiem lasu kiedy niespodziewanie Macmillan złapał go za ramię i wskazał coś kawałek od nich. Dwie sylwetki i zwierzę, na widok którego Alexander miał ochotę się zaśmiać – z wiadomych względów jednak tego nie zrobił. Zamiast tego złapał za różdżkę i wraz z Anthonym zbliżyli się do nieznajomych."
7 VI | Ida, Isabella, Hannah, Steffen | Kurnik
"Alexander był pogrążony w głębokim śnie, gdy ostre szarpnięcie magii rozcięło wyjątkowo przyjemne, senne mary. Te szybko jednak odeszły, gdy Alexander momentalnie zerwał się na równe nogi, w dłoni dzierżąc różdżkę. Ktoś był na posesji, nie w domu, ale blisko. Momentalnie Alexander ruszył do drzwi, kiedy od ścian pokoju odbiło się czerwone światło, na moment rozjaśniając mroki nocy. Z zewnątrz dobiegł go krzyk."
dwa, trzy, cztery, pięć
dwa, trzy, cztery, pięć
27 VI | J. Tonks, K. Rineheart | Londyn
"– Hej, jestem Lex – uśmiechnął się, pobieżnie przyglądając się dziewczynie. Mieszkając z mugolem i mając o nich jakieś pojęcie dość prędko pojął, że nie jest ona czarownicą. – Tonks nie kłamie, naprawdę nie zrobimy ci krzywdy – zapewnił, po czym wyciągnął dłoń w stronę ich znajdy, oferując jej pomoc przy wstaniu."
[kontynuacja]
[kontynuacja]
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Alexander Farley dnia 01.10.20 21:48, w całości zmieniany 16 razy
1 VII | Anthony Skamander | Port
"Londyn od paru miesięcy miał wokół siebie atmosferę śmierci, lecz ta dziś zdawała się być aż dławiąca. Niebo zasnute było zielonkawą poświatą, która nabierała mocy im bliżej było do celu. Zniszczoną kamienicę odnalazł bez problemu, a kiedy do niej wszedł poczuł na sobie palące spojrzenie. Spojrzał na Skamandera, na moment zrzucając z twarzy niby to lekko znudzony, pewny siebie wyraz twarzy. Na chwilę na twarzy należącej do Ramseya Mulcibera można było zauważyć skrajny dyskomfort. Skinął głową Skamanderowi, westchnął ciężko i znów wyprostował się nieco, przybierając wcześniejszą minę."
1 VII | Ida Lupin | Kurnik
"Jego ciało wyrywało się spod kontroli, rysy jego własnej twarzy zdawały się topić jak wosk. Coś ciepłego pociekło mu na górną wargę, przelało się na podbródek. Powietrze wypełnił zapach żelaza, na języku poczuł smak krwi. Był w pomieszczeniu o białych ścianach, ktoś siedział obok niego. Błędne spojrzenie skupił na twarzy, która wpatrywała się w niego z emocjami. To musiały być emocje, tylko jakie?"
5 VII | Steffen Cattermole | Szczurza Jama
"Gdy w końcu stanął przed wejściem westchnął cicho, po czym rozejrzał się czy nikt go nie widzi i dobył różdżki rzucając wpierw Salvio Hexia, a następnie niewerbalne Expecto Patronum. – Steffen, czekam na dole. Przyszedłem porozmawiać – powiedział do kruka, który emitując błękitne światło przysiadł na najbliższym parapecie."
15 VII | Spotkanie Zakonu | Kwatera Zakonu
"Farley wszedł w końcu do środka i skierował się wprost do salonu. Było dużo wcześniej niż ustalona godzina, ale potrzebował pojawić się tu przed wszystkimi innymi. Z jego głową wciąż było jeszcze nie do końca w porządku i wejście do pokoju już pełnego ludzi mogło skończyć się tragicznie. Wolał dozować sobie doznania i po kolei uporać się z każdą kolejną osobą przybywającą na spotkanie."
dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem
dwa, trzy, cztery, pięć, sześć, siedem
17 VII | Florean Fortescue | Lecznica
"Przed kolejnym pukaniem do drzwi Alexander zdążył tylko pokręcić głową i rzucić prędkie zaklęcie, które oczyściło kozetkę ze śladów ziemi. – Proszę! – zawołał, sięgając po nasączony alkoholem ręcznik i wycierając w niego dłonie. Zerknął na postać stojącą we framudze, a jego brwi uniosły się nieco wyżej. – Dzień dobry, Floreanie."
29 VII | J. Tonks, K. Rineheart | Dover
"Widoczność tego wieczora była dość marna, żeby nie powiedzieć kiepska. Mgła i niskie chmury solidnie komplikowały nawigację w głębi lądu, dlatego niezwykle a rękę było im, że cel ich podróży znajdował się w pasie nadbrzeżnym, co właściwie ściągało z nich potrzebę ciągłego sprawdzania kierunku lotu. Musieli tylko lecieć nisko nad poszarpanym białymi klifami brzegiem i wypatrywać cmentarza, raz po raz ryzykownie odnawiając zaklęcia, które mniej-więcej ukrywały ich przed niepożądanymi oczyma."
31 VII | Louis Bott | Kurnik
"Odkąd Louis zamieszkał na strychu Kurnika nagle wszelkie usterki dotyczące wyższej kondygnacji domu stały się o wiele bardziej zauważalne i zdecydowanie częściej namierzane i naprawiane. Tak też było i dziś, kiedy na jednej ze ścian pojawił się zaciek. Stało się tak po krótkim acz ulewnym deszczu, który miał miejsce poprzedniej nocy."
4 VIII | Isabella Presley | Kurnik
"Gdy dotarł do Kurnika w jego uszach zabrzmiał chichot, który niewątpliwie rozpoznałby wszędzie. Isabella na dobre zadomowiła się w Kurniku, odnajdując nić – czy też raczej dość gruby i solidny sznur – porozumienia z Idą. Alexander uśmiechnął się pod nosem, słysząc w odpowiedzi śmiech Idy, momentalnie decydując się na to, by spróbować dziewczęta zaskoczyć."
4 VIII | Ida Lupin | Weymouth
"Wiedział, że zasługiwała na więcej, a choć nie mógł dać jej wszystkiego to wciąż pozostawało coś, na co całkowicie zasługiwała. Coś, w czego ziszczenie się nie do końca wierzył, co odłożył głęboko do szuflady z resztą swoich zakurzonych pragnień i marzeń, które miały czekać na lepszy dzień. To czego chciał się podjąć było największym wymiarem oddania, jaki mógł jej zaoferować, najdobitniejszym wyznaniem tego, jak się przy niej czuł, jak bardzo ją kochał."
21 VIII | Michael Tonks | Exmoor
"Alexander nie miał pewności, co zastanie na miejscu. Sam jeszcze nie był pewien, czy tak właściwie do końca przetworzył to, o czym mówili dziś chyba wszyscy w Zakonie. Wieść o schwytaniu Justine rozniosła się po wszystkich w mgnieniu oka, niczym pożar, który uczepił się suchej trawy."
27 VIII | Rubeus Hagrid | Dolina Godryka
"Wielka sylwetka, większa niż jakikolwiek znany mu czarodziej – a był w końcu znajomym Benjamina Wrighta, więc to już o czymś świadczyło – niosła się na swoich ogromnych stopach w stronę domu rodziny Dumbledore. Jak na komendę młody uzdrowiciel obrócił się na pięcie i ruszył za personą, która niewątpliwie była Rubeusem Hagridem. Jakie w końcu były szanse na to, że właśnie w ten wtorek zjawi się w Dolinie jakiś inny półolbrzym?"
20 IX | Zakonnicy | Azkaban
"Ruszyli trzymając się blisko, nawigując w gęstej jak mleko mgle aż do samego więzienia. Farley wybierał drogi najpewniejsze, najbardziej ukryte, lawirując całą grupę pomiędzy rozsianymi dookoła strażnikami aż nie dotarli do kilku schodków prowadzących wprost do rzeki. Oczywiście nic nie mogło być aż tak łatwe jak po prostu wyciągnięcie łódki i wpłynięcie na niej do środka."
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Alexander Farley dnia 24.04.21 13:23, w całości zmieniany 1 raz
3 X | Julien de Lapin | Makówka
"Z piosenką na ustach jego krok stracił na nerwowości, a choć Alexander miał się wciąż na baczności to szło mu się zdecydowanie lżej. I kiedy stanął u progu chatki był nawet w stanie szczerze się uśmiechnąć na widok przyjaciela, a kiedy otaczało go kojące światło wdzierające się z wnętrza chatki, Farley akurat dotarł do końcowych wersów piosenki. – Et dès que je t'aperçois, alors je sens en moi, mon coeur qui bat – wyśpiewał, stojąc na progu i rozkładając ręce, dając de Lapinowi znać już całkowicie transparentnie, kogo te słowa się tyczyły."
6 X | L. Bott, de Lapin, F. Fox | Ewakuacja
"– Louis, idziesz ze mną i Foxem – rzucił, już znikając w korytarzu, zakładając buty, narzucając płaszcz, nakładając sakwy z eliksirami i łapiąc za różdżkę. – Ruchy, idziemy po Juliena i do Rudery – burknął tylko, wciąż wściekły, otwierając drzwi na oścież i puszczając się praktycznie biegiem. Nie miał zamiaru teraz tłumaczyć Bottowi co się dokładnie stało i czego od niego potrzebował, zrobi to już przy de Lapinie, bo nie miał, do stu płonących stosów, nie mieli czasu do stracenia."
dwa, trzy, cztery, pięć, sześć
dwa, trzy, cztery, pięć, sześć
30 X | Louis Bott | Kurnik
"– Louisie Bott – zaczął oficjalnie, jednak w jego oczach błyszczały chochliki zapowiadające to, że coś kombinował. – Oczywiście, że nie musisz tańczyć. Jednak to ty musiałbyś przekazać Isabelli, że nie zamierzasz zgodnie z tradycją zatańczyć z nią jako świadek – powiedział, a po tym zapadła chwila ciszy przeznaczona na to, aby Bott przetrawił wypowiedziane słowa. Kiedy Alexander był już pewien, że jego przyjaciel zrozumiał, klepnął go raz jeszcze w ramiona, dla dobrej miary. – To co, pójdę do fortepianu żeby nam coś zagrał i zaraz do mnie przyjdziesz, nauczymy cię tańczyć, hm?"
31 X | Kerstin Tonks | Las westchnień
"Nie rozumiał jak był w stanie wcześniej to ignorować, zwłaszcza że przecież ze sobą pracowali i regularnie widział ją taką jak teraz: wyciągniętą jakby z innego świata, w którym miała swoją rolę do spełnienia, zadania do wykonania. Była niczym jeden z kwiatków z bukietu, albo i nie, bo im daleko było do takiego ideału. – Kerstin – jego głos dołączył do symfonii leśnych westchnień, a uczucie usuwającego się spod nóg gruntu stało się jeszcze silniejsze: może dlatego, że wylądował na samym skraju strumienia."
2 XI | Marcelius Sallow, William Moore | Kurnik
"Czekał na Williama i Marcela, bo bez Billa to mógł właśnie co najwyżej sobie na to drewno popatrzeć, tak jak zresztą to robił. Kiedy więc usłyszał kroki od strony lasu podniósł się energicznie, wychylając dosłownie samą głowę za działanie bariery niewidzialności. – Cześć – rzucił, uśmiechając się do nadchodzących kompanów, po czym gestem ręki (tak samo oderwanej od jego ciała jak głowa) zachęcił ich do zbliżenia się, po czym znów zniknął, cofając się parę kroków."
8 XI | Przygotowania do ślubu | Jama i Kurnik
9 XI | Julien de Lapin | Dolina Godryka
"Będąc jeszcze trochę w szoku obwieścił wszystkim, że ceremonia i zabawa nie odbędą się, a przygotowane potrawy mogą w takim razie trafić do bardziej potrzebujących. Wiedział, że w Dolinie było wiele osób, którym przydałoby się dopomóc chociażby z jednym posiłkiem, a im dłużej o tym myślał tym bardziej zaczynał wyrzucać sobie to, że w ogóle organizowali przyjęcie kiedy ludzie zaczynali głodować. I tak samo automatycznie zmienił swoją twarz w wygląd Aloysiusa i z częścią babeczek przygotowanych na wesele ruszył drogą prowadzącą ze zbocza, na którym usadowiony był Kurnik, do centrum Doliny. Jego spojrzenie wydawało się przy tym puste, całkowicie puste, jak gdyby nie tlił się za nim już nawet najmniejszy ognik."
15 XI | Spotkanie Zakonu | Oaza
"– Zapraszam – powiedział, otwierając drzwi i gestem zachęcając do tego aby podążyli za nim. Alexander przeprowadził ich przez ratuszowy korytarz, po czym otworzył przed nimi jeszcze jedne drzwi, które prowadziły do sali zgromadzeń, gdzie w surowym wnętrzu stał długi stół i na pierwszy rzut oka niewygodne krzesła. Alexander od razu skierował się ku szczytowi stołu Nie zajął jednak miejsca na samym szczycie, sadowiąc się na miejscu po prawicy od tego, kto miał dzisiejsze spotkanie poprowadzić."
dwa, trzy, cztery, pięć, sześć
dwa, trzy, cztery, pięć, sześć
22 XI | F. Crabbe, C. Dearborn, S. Skamander | Kurnik
"– Dobry wieczór – powiedział, splatając dłonie za plecami i obracając w palcach różdżkę, na usta przywołując wstrzemięźliwy, uprzejmy uśmiech. – Forsythia Crabbe, jak mniemam? – zagaił, a jego palce nieco zwolniły obracanie hikorowego drewna za plecami, co pozostawało poza wzrokiem czarownicy."
2 XII | S. Beckett, C. Sallow | Kamienny wiatrak
"Stevie wpadł do gabinetu jak burza, wprawiając Farleya i towarzyszącą mu Isabellę w zadziwienie. Alexander spojrzał na Becketta, a następnie na kopertę i na różdżkę, rozumiejąc tylko tyle, że Steviemu udało się kogoś... pochwycić? Chciała zapytać Becketta o więcej szczegółów, lecz widać było, że czasu nie mieli pod dostatkiem."
3 XII | Ida Lupin | Kurnik
"Teraz Alexander znalazł się w punkcie, którego bardzo mocno wyczekiwał. Stał na korytarzu, przed drzwiami Idy, nieco podenerwowany. Od chwili prowadzili już ze sobą rozmowę przez ścianę, ale zbliżali się do punktu kulminacyjnego: tego, że Alexander miał wejść do środka i sprawdzić, czy aby na pewno Ida była zdrowa."
5 XII | de Lapin, K. Burroughs | Niebieski Las
"Do Derbyshire dotarli na miotłach, a po wylądowaniu oddali je Keatonowi do zaczarowanej torby. Farley, ubrany jak zwykle cały na czarno, poprawił kaptur na głowie i zaczął prowadzić Juliena i Keatona, choć tak właściwie to Burroughs bardziej nadawał kierunek, lepiej obeznany z tutejszymi terenami. I w pewnej chwili, niestety, trójka zakapturzonych mężczyzn natknęła się na towarzystwo."
9 XII | Hannah Wright | Lecznica
"Od smętnych myśli nad tym, ze całkiem nie panował nad swoimi wydatkami oderwał go dźwięk dzwoneczka przy drzwiach. To mógł być pacjent, lecz istniały też spore szanse, że była to panna Wright: i to właśnie Hannah zastał, kiedy zszedł po schodkach do przedsionka. – Witaj – powiedział, uśmiechając się. W jasnej koszuli z podwiniętymi rękawami i prostych, beżowych spodniach wydawał się w skromnej chatce bardzo na miejscu, tak, że nikt by go raczej nie posądził o to, że wychował się w pałacu. – Chodź na górę. Mam jedzenie – wyszczerzył się trochę bardziej, po daniu czasu Hani na ściągnięcie palta gestem czerwonej, oparzonej dłoni zachęcając ją do podążenia za nim, krzywymi schodkami na stryszek."
10 XII | Justine Tonks | Londyn
"– Odpuszczamy dziś moje, zostajemy przy twoim. Mają dziś jakąś wizytację z Ministerstwa i to zbyt duże ryzyko – mruknął, nie do końca zadowolony z faktu, że musiał przełożyć na później swoje plany. – Spróbujemy jutro, dzień po wizycie powinni być w generalnym rozprężeniu – dodał, wiedząc, że Justine na pewno dostrzeże to samo, co widział w tym on. Szansę, aby z ich włamania do Munga wycisnąć więcej, niż początkowo zakładał. – Zamieniam się więc w słuch – rzucił cicho, spoglądając z iskrą w oku na Tonks, po czym nieznacznie wychynął zza załomu, aby rozejrzeć się, czy nikt się nie zbliżał. Było pusto."
[bylobrzydkobedzieladnie]
6 I | Florean Fortescue | Oaza
"Teraz jednak stał na progu chaty i zapukał donośnie, a gdy usłyszał z wnętrza przyzwolenie na wejście, otworzył drzwi. Dokładnie wytarł buty i zajrzał wgłąb domostwa. W pokrytą zarostem twarz uderzyła go woń ryb, lecz mimo wszystko zdołał uśmiechnąć się na widok Fortescue. – Witaj, Floreanie. Mogę ci zająć chwilę? – zapytał, nie do końca pewien w swoim głosie. Florean wyglądał w końcu na dość zajętego."
DATA | KTO | GDZIE
"opis"
[bylobrzydkobedzieladnie]
A. Farley
Szybka odpowiedź