Wydarzenia


Ekipa forum
Pomnik Alice Mollard
AutorWiadomość
Pomnik Alice Mollard [odnośnik]26.04.21 22:02

Pomnik Alice Mollard

Pośród cmentarzu dla magicznych w okolicach Frensham znajduje się rzeźba klęczącej czarownicy. Pomnik ma na celu upamiętnić czarodziejów oraz czarownice, którzy zginęli z rąk mugoli podczas najmroczniejszych dziejów magicznej historii - polowań na czarownice oraz przypominać o nienawiści i brutalności, jaką mugole zawsze kierowali w stronę czarodziejów. Twarz płaczącej kobiety wzorowana jest na twarzy czarownicy imieniem Alice Mollard - ostatniej, znanej ofiary polowań na czarownice, zamordowanej podczas mugolskiej egzekucji w 1684 roku. Pod pomnikiem znajduje się tablica streszczająca tamte okrutne wydarzenia wraz z listą prawdopodobnych ofiar, koło której regularnie ktoś składa świeże kwiaty.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pomnik Alice Mollard Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pomnik Alice Mollard [odnośnik]27.07.22 17:14
6 V 1958

Jak, u diabła, wygląda mugolska różdżka?
Uciążliwy stukot wewnątrz głowy układający się w najprostsze, jednocześnie najgłupsze możliwe pytanie nie dawał za wygraną; zupełnie jakby przy skroni miała małego człowieczka z młoteczkiem, który natarczywie wciąż powtarzał to samo, raz po raz uderzając narzędziem w czaszkę, domagając się odpowiedzi.
Kiedyś ktoś jej mówił, kiedyś widziała na własne oczy – i spluwę i strzelbę i nawet broń białą, dość wyrafinowaną i ładną, bo i taką wykorzystywało się w magii. Ale różdżki, nigdy. Być może nawet nie istniały, ale jakimś dziwnym trafem wciąż o nich myślała, kiedy kroki zatrzymały się w docelowym miejscu. Sylwetka zwyczajowo odziana w czerń, włosy splecione w długi warkocz, dość skąpy makijaż i drżące dłonie, nie z zimna i nie z nerwów, bardziej z niecierpliwości, choć doskonale wiedziała, że ta nigdy nie popłacała. Oparła się o coś za nią – o łaskawą Alice Mollard, kimkolwiek była w słowach i legendach, świadomości ludzi na tyle mocnej, by postawić jej pomnik. Zaśniedziały kamień sylwetki w klęku nie spoglądał, twarz kryjąc w dłoniach – Dolohov za to patrzyła na nią przez jakiś czas, analizując, zastanawiając się, bo nawet jeśli tabliczka pod spodem mówiła o prawdzie, którą kamienna kobieta pielęgnowała w czarodziejskich umysłach, zalążek historii zdawał się ulecieć gdzieś w przestrzeń. To był grób czy dziękczynny pomnik? Upamięnienie czy mogiła?
W końcu przeniosła wzrok na własne paznokcie, niezbyt wzruszona mdłą wonią zwiędłych róż w burgundowym kolorze tuż przy pomniku spalonej czarownicy. Nie do końca orientowała się w czasie, ale minęło już dostatecznie dużo, by zaczynała się niecierpliwić – nie wiedziała także, kogo winna się spodziewać. Informatora czy panny Multon? Z tym pierwszym było o tyle niewygodnie, że nie znała sposobu jego działania, nie lubiła też nadto tłumaczyć i uczyć, dużo łatwiej było działać w pojedynkę lub w sprawnie ustalonej konfiguracji. Elvira za to wciąż pozostawała jakąś dziwaczną, odrobinę pokraczną enigmą; Tatiana wciąż nie rozumiała co, na świętą Morganę, stało się z wiedźmą o platynowych włosach.
Wyglądała tak samo, choć słowa które wypowiadała były inne; nosiła to samo nazwisko, choć dom w którym się urządziła i zaprosiła ją na specjalne przyjęcie w częściowo szlacheckim towarzystwie nie miał w sobie choćby krzty je charakteru. I kim tak naprawdę była ta francuska dziewczyneczka?
Wiatr znów świsnął przy jej uchu piskliwie; mrużąc oczy starała rozejrzeć się po okolicy, którą wciąż pozostawała wymarła.
Tatiana Dolohov
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8945-tatiana-dolohov#267430 https://www.morsmordre.net/t8948-ivan#267594 https://www.morsmordre.net/f312-smiertelny-nokturn-9 https://www.morsmordre.net/t9019-skrytka-bankowa-2104#271324 https://www.morsmordre.net/t8959-t-dolohov#267756
Re: Pomnik Alice Mollard [odnośnik]31.07.22 16:56
Take me to the lakes where all the poets went to die
I don't belong, and my beloved, neither do you


Ani spotkania w szlacheckim gronie, ani formułująca się samodzielna działalność, ani nawet lekcje pieprzonej etykiety nie zdołałaby zatrzymać pragnienia Elviry, by być przydatną w dziedzinach, które od początku sprawiały jej najwięcej satysfakcji. Nie zdecydowała się dołożyć własnej różdżki do sprawy Rycerzy Walpurgii po to, by pić herbatkę w ogrodach i pisać listy na pachnącym pergaminie. Wyrywała się na pierwszy front wojenny, bo czuła, że tam było jej miejsce - wbrew wszelkim teoriom wielkich czarodziejów, którzy najchętniej pozamykaliby wszystkie czarownice w sypialniach.
Mimo natłoku obowiązków nadal utrzymywała kontakty ze swoimi informatorami, prosiła szmalcowników o raporty, a ci - choć nie współpracowali z nią tak chętnie jak przed degradacją - dostarczali jej szczegółów o pomniejszych przestępstwach i plotkach w różnych hrabstwach. Kiedy więc na jaw wypłynęła informacja o tym, że w krypcie jednego z czarodziejskich cmentarzy Surrey swoją kryjówkę miała prymitywna grupa rebeliancka, dość szybko skontaktowała się z Tatianą, prosząc ją o asystę. Czułaby się może nawet dość pewnie, by udać się do tego miejsca sama, ale chłodny rozsądek podpowiadał inaczej - tęskniła też do okazji pobycia z Rosjanką sam na sam, bo właściwie tylko przy niej naprawdę nie musiała przejmować się pozorami.
- Tati - przywitała ją, dostrzegając ciemną sylwetkę opartą o pomnik cierpiętnicy Alice Mollard. - Już jesteś, świetnie. Czytałaś list dokładnie? - Uśmiechnęła się kątem ust, nie przejmując się ani tym, by wyglądać uprzejmie ani swoim nonszalanckim, niezgrabnym krokiem.
Na sobie miała spodnie, czarne i szerokie, po raz pierwszy od dawna pozwalając sobie na wyciągnięcie ich z dna szafy. Sweter miała zapięty ciasno pod szyją, bo w maju nie potrzebowała już płaszcza, ale w krypcie spodziewała się chłodu. Ciasny warkocz, choć długi, nie zawadzał. Nie miała makijażu, za to do pasa przyczepiła skórzaną torbę, w której trzymała kryształy na sznurach, różdżkę i parę innych drobiazgów.
- Dobrze cię widzieć w terenie - wspomniała, bo ich ostatnie spotkanie było, lekko mówiąc, nietypowe. - Musimy być przygotowane. Informacje o składzie broni mogą okazać się plotką, ale mogą też tam czyhać pułapki. - Zerknęła na nieco omszały pomnik czarownicy. - Najciemniej pod latarnią, co? - Wcisnęła dłonie do kieszeni spodni.
Czuła się silna, oddychała pełną piersią - przypływ adrenaliny i fantomowa woń krwi momentalnie wyostrzyły jej zmysły.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Pomnik Alice Mollard [odnośnik]31.07.22 16:56
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością


'Zdarzenia' :
Pomnik Alice Mollard DkueKwD
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pomnik Alice Mollard Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pomnik Alice Mollard [odnośnik]31.07.22 20:36
Szmalcowników nie do końca traktowało się jak równych sobie. Byli czymś na kształt nie tyle co służących, co chłopców – zwykle, bo panie również się zdarzały – na posyłki. Wystarczająco silni, inteligentni i utalentowani – nieprzesadnie jednak, bo nikt nie chciał mieć nadgorliwych, chętnych na robienie całej akcji na swoich zasadach, przemianowania planu i wychylania się ponad szereg. Niewątpliwą zaletą był fakt, że raczej trzymali się jasno wytyczonych zadań i zwyczajnie robili co do nich należy – między innymi raportowali, zwięźle i krótko, dostarczając odpowiedniej ilości zbiorczych informacji, by pozwolić działać innym.
Kiedy w odległości zamajaczyły jasne pasma, chyba poczuła coś na kształt ulgi. Dużo lepiej było dojrzeć sylwetkę panny Multon aniżeli burkliwego, umorusanego chłoptasia. Poza tym znały się dobrze, bardzo dobrze, a swoje wzajemne sposoby działania przeanalizowały na tyle, by potrafić wzajemnie uzupełniać się umiejętnościami. Poza tym, miały wiele do nadrobienia – Tatiana wciąż nie rozumiała co było głównym zapalnikiem wielkiej przemiany Multon; kiedyś razem dawały w nos w toalecie obskurnego lokalu, teraz wspólnie zajadały się ciasteczkami w towarzystwie lady.
Zostawiła sobie jednak miliony pytań na później, na razie musiały skupić się na opracowaniu logicznego planu wobec informacji, jakie udało jej się pozyskać.
– No, no, kogo moje oczy widzą – mruknęła z uśmiechem, kiedy czarownica zbliżyła się do niej; nie ściskały się na przywitanie, nie cmokały w policzki – lekkie uśmieszki i skinięcie głowy wystarczyło – Owszem, ale przydałoby mi się nieco twojego punktu widzenia. Dobrze wiesz, że im czasem średnio wychodzi zwięzły raport – podsumowała list, który otrzymała akurat od szmalcownika, mówiącego o potencjalnym ukrywaniu broni – wciąż nie wiedziała, czy chodzi o mugolską, czy może gromadzą coś czarodziejskiego pochodzenia.
Lekko odepchnęła się od pomnika, zaraz potem u boku Elviry ruszając w jedną z bocznych ulic, w kierunku który je interesował.
– I wzajemnie – skomentowała, kiedy kobieta wspomniała o terenie. Faktycznie minęło nieco czasu, nim miały okazję zjednoczyć swoje różdżki w słusznej sprawie – No, co to się podziało u ciebie? Pomijając całe te ceregiele z nawróceniem się na drogę oświecenia i dobrych manier? – choć sama również przybierała maski, zgrywała damę i wtapiała się w szlacheckie konwenanse, Elvira jeszcze do niedawna była ostatnią osobą, którą byłaby w stanie posądzić o taką fasadowość – Co przeskrobałaś? – wciąż nie wiedziała także, dlaczego Multon coraz rzadziej pojawiała się w rycerzowym kręgu. W międzyczasie sięgnęła do kieszeni płaszcza, wyjmując z niego niedużą piersiówkę, z której zaraz potem pociągnęła łyk - Toujour Pur – wyjaśniła krótko, proponując krótki toast swojej towarzyszce.
Tatiana Dolohov
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8945-tatiana-dolohov#267430 https://www.morsmordre.net/t8948-ivan#267594 https://www.morsmordre.net/f312-smiertelny-nokturn-9 https://www.morsmordre.net/t9019-skrytka-bankowa-2104#271324 https://www.morsmordre.net/t8959-t-dolohov#267756
Re: Pomnik Alice Mollard [odnośnik]04.08.22 21:55
Zdawała sobie sprawę z występujących w ich szeregach hierarchii - zarówno tych oficjalnych jak i mniej klarownych, tych, których trzeba się było domyślać. Nikt poza śmierciożercami właściwie nie był jej dowódcą, byli sobie równi i wszyscy służyli jednemu jedynemu Panu, ale koniec końców rozkład zadań i doświadczeń siłą rzeczy narzucał pewną dyscyplinę. Czuła się mądrzejsza i uczynniejsza od szmalcowników i zapewne miała do tego prawo, równie mocno jednak odczuwała wyższość mężczyzn oraz lordów, którzy w samej teorii powinni traktować ją jak równą sobie. Społeczeństwo nie działało w ten sposób, z gruntu miała trudniej, gdy próbowała egzekwować do siebie szacunek. Będąc dopuszczoną do ważnych misji, do pierwszych rzędów toczącej się rewolucji, i tak doświadczała jednak lepszej pozycji niż wiele innych, utalentowanych, ale stłamszonych kobiet.
Uśmiechnęła się kątem ust na widok Tatiany - jednej z takich właśnie czarownic, które onieśmielały siłą, równocześnie będąc dopasowanymi do świata oportunistkami. Może miało to jakiś związek z tym, że była Rosjanką.
- Jeden z cudów świata, więc przypatrz się bliżej, póki masz okazję - zbyła sarkazmem powitanie przyjaciółki, a potem przeszła do konkretów, zanim zdążyłyby paść pytania, których się spodziewała, ale jeszcze nie była przekonana, czy chce na nie dziś odpowiadać. - Z mojej wiedzy wynika, że przyjdzie nam zejść do krypty. Od dawna panuje tu nienaturalny ruch i informator podobno widział w okolicy cmentarza uzbrojonych mugoli w towarzystwie magów. Gdyby chodziło o garstkę szaleńców, szmalcownicy by sobie poradzili sami, ale to może być element większej dywersji. Po prostu to sprawdzimy, właściwie spodziewać należy się wszystkiego. - Zarzuciła warkocz na plecy i ujęła różdżkę w palce.
Powinna to zrobić od razu, tak jak od razu powinna ocenić obecność niepowołanych na cmentarzu, ten jednak wydawał się dziś opustoszały, a Tatiana pewnie zdążyłaby wykurzyć pechowych odwiedzających.
Ruszyły alejką między nagrobkami, zmierzając do części, która je interesowała - tej, gdzie znajdowały się imponujące kapliczki, należące zwykle do bogatych, choć nie szlachetnych czarodziejskich rodzin. W drodze musiała zagryźć zęby, nie szczędziła też Tatianie ponurych spojrzeń, wyzbytych co prawda z antypatii, ale ewidentnie niechętnych.
- Nie moja to była decyzja, nie samodzielna. Ale tak trzeba - powiedziała krótko, nie drążąc szczegółów. - Przeskrobałam, owszem, a teraz piję to, czego sobie nawarzyłam. Ale nie to jest najważniejsze, najważniejsze, że kiedyś z tego wyjdę i ci, którzy mną gardzą, będą mi padać do stóp. - Słowa mogły zawierać pewną specyficzną nadzieję, nie mówiła jednak wcale o powrocie do dawnych przyzwyczajeń. Znalazła się na drodze bez powrotu, przechodziła okres gwałtownych przemian i spodziewała się wyjść z tego silniejsza i doskonalsza.
Na widok wyciągniętej piersiówki poczuła tęskne ukłucie - zwłaszcza, że zawierała znane już Elvirze i doskonałe wino - niemniej jednak pokręciła głową, dając do zrozumienia, że nie zamierza przyjąć oferty. Czy to ze względu na wykonywaną misję czy coś innego - bez znaczenia.
- To tutaj. - Kapliczka nie odznaczała się znacząco w szeregu innych, nic w jej wrotach i łacińskiej sentencji na płycie nie sugerowało, by w ostatnim czasie była wykorzystywana. Rozchylając jedno ze skrzydeł drzwi, zachowała jednak ostrożność; zapewne słusznie, gdyż wewnątrz kamień skrywający wejście do krypty leżał odsunięty. - Crawfield. Czy to nazwisko coś ci mówi? Ta rodzina jeszcze tu mieszka? - spytała z powątpiewaniem i podeszła do kwadratowej dziury w podłodze, od której zaczynały się wąskie stopnie z niebezpiecznym stropem. - Zabierzemy go ze sobą - zdecydowała, przyglądając się figurze płaczącego anioła stojącej nad wejściem. - Inanimatus Conjurus


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Pomnik Alice Mollard [odnośnik]04.08.22 21:55
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 14
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pomnik Alice Mollard Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pomnik Alice Mollard [odnośnik]05.08.22 13:34
Anglia traktowała kobiety nieco inaczej niż Rosja; łagodniej, pobłażliwiej, jednocześnie nadając im więcej swobód. Paradoksalnie Dolohov wcale nie starała się udowadniać swojej siły; wcale nie zależało jej na przewrotach w społeczeństwie, na dopuszczeniu czarownic do realnego głosu władzy czy powszechnego pozwolenia na ich kierowanie własną karierą. Artykuł Ramseya również jej nie oburzył – raczej rozbawił, rozbawił okrutnie, jedynie potwierdzając ironiczne zasady rządzące światem. Nie zamierzała przekonywać innych, że nie jest słaba – tam, gdzie mężczyźni doszukiwali się słabości, uległości i delikatności odnajdowała swoją siłę. Pozwalała im myśleć po ichniemu, kiwała głową na ich pomysły i przyklaskiwała patriarchalnym ideom. Słodkim słowem potrafiła ugrać dla samej siebie więcej niż ognistą rebelią otwartości. Bo w ogólnym rozrachunku, chodziło jej tylko o to jedno – by jej samej żyło się jak najlepiej.
Nie miała więc w głowie jawnego oportunizmu, nawet jeśli jej słowa i działania odbiegały od wyobrażeń o idealnej kobiecie, potulnej i znającej swoje miejsce – ona sama to miejsce wyznaczała, przekonując wyższych od siebie wokół niej, że to przecież był ich pomysł. Być może Durmstrang jej tego nauczył, miejsce w którym brak mięśni musiała nadrobić siłą własnej głowy – walki o swoje bez rzeczywistej walki.
Nawet to zadanie było im narzucone z góry – i przyjęła je bez marudzenia, wiedząc, że to wszystko jest w stanie zagwarantować jej więcej niż tylko pozorną zmianę w społecznej strukturze – wypełnianie woli Czarnego Pana przybliżało do potęgi, było czymś znacznie większym, wyższym niż sam sposób poukładania hierarchii świata.
Słuchała więc objaśnień Elviry skupiona, a kiedy czarownica odmówiła wina, specjału arystokracji, wzruszyła ramionami, mimo wszystko nieco zdziwiona. Sama wypiła jeszcze kilka krótkich łyków, chowając w końcu piersiówkę do wewnętrznej kieszeni płaszcza.
– Krypta, uroczo, może obudzimy martwych – mruknęła z nutą kwaśnego uśmiechu, kiedy ruszyły alejką pomiędzy zniszczonymi nagrobkami i betonowymi grobowcami. Podążała za panną Multon, zastanawiając się jak wiele udało się jej przeskrobać; sam fakt występku raczej nie dziwił, ale nieobecność Elviry w ostatnim czasie była zastanawiająca.
– Mam nadzieję – podsumowała, decydując, że zacznie ją ciągnąć za język jakiś czas później, teraz miały zadanie do wykonania. Odnalazły wreszcie odpowiednią kryptę, a drzwi do niej prowadzące zaskrzypiały przeraźliwie. Kolejny słodki dodatek.
– Nic, nie znam się na angielskich rodzinach czy zwyczajach – mruknęła, kiedy Multon wspomniała o jakimś nazwisku. Zaraz potem blondynka uniosła różdżkę, celując nią w pokaźną rzeźbę anioła; brwi Dolohov drgnęły, nie do końca wiedziała na cóż im tego typu strażnik, ale obserwowała jak blondynka rzuca zaklęcie.
I zaraz potem anioł ożywa, a razem z nim jego... wściekłość.
Figura poruszyła się, zupełnie jak gdyby weszło w nią życie, niezbyt jednak chętna do tego co planowała Elvira – zamiast tego zatrzepotała kamiennymi skrzydłami i wyciągnęła dłonie przed siebie – w jednej dzierżyła kamienny miecz, który skierowała w stronę Multon.
Tatiana uniosła różdżkę dzierżoną w dłoni, celując nią w rzeźbę – Bombarda – zaklęcie rozbłysło i uderzyło mocno, odpychając od Elviry anioła; pchnięty siłą w tył uderzył w ścianę krypty, po której poniósł się specyficzny trzask – przez jego plecy popłynęła głęboka szczelina. To miało go powstrzymać od ataku, czy rozwścieczyć jeszcze bardziej?

bombarda (st 35) na 81
Tatiana Dolohov
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8945-tatiana-dolohov#267430 https://www.morsmordre.net/t8948-ivan#267594 https://www.morsmordre.net/f312-smiertelny-nokturn-9 https://www.morsmordre.net/t9019-skrytka-bankowa-2104#271324 https://www.morsmordre.net/t8959-t-dolohov#267756
Re: Pomnik Alice Mollard [odnośnik]10.08.22 18:16
Elvira miała o sobie wysokie mniemanie praktycznie odkąd sięgała pamięcią, dlatego była też zdania, że doskonale sprawdza się w szeregach poddanych Czarnego Pana - bo umiała się podporządkować, a to wymagało wiele od tak dumnej i zdolnej duszy jak ona, okazywała respekt czarodziejowi potężniejszemu niż ktokolwiek kogo zna, uznawała ogrom reform i zmian, które wszyscy razem wprowadzili za jego przykładem. Podejmowanie się wyzwań bez najmniejszego śladu zawahania, nawet tych obrzydliwych i uciążliwych, uważała za powód do dumy i szacunku - niezależnie od tego, czy robiła to dla idei, czy by udowodnić coś samej sobie. Zawsze była impulsywna, kiedyś jednak przymuszała się do utrzymywania odwagi w ryzach. Nikt nie lubił buńczucznych kobiet, ale trzeba było mieć charakter, żeby coś osiągnąć.
- Boisz się trupów? Nie posądzam cię o to - przeciągnęła sylaby z zadziorną przyjemnością, z której była tak znana. Elvira obawiała się zmarłych w takim stopniu jak mogłaby obawiać się cienia na poddaszu; obcowała z nimi każdego dnia, jeśli trzeba, trzymała trupy we własnej piwnicy. - Mówią, że nadzieja matką głupich, ale nie w tym przypadku. Możesz mi wierzyć, gdy mówię, że wrócę tam, gdzie moje miejsce - ucięła rozmowę, czując jednakowoż, że Tatiana poddała się zbyt szybko. Z tego powodu wietrzyła podstęp; lubiły się i znały od wielu miesięcy, miała podstawy mniemać, że Tati zaatakuje znów w najmniej spodziewanym momencie. I prędzej czy później będzie musiała powiedzieć jej prawdę albo chociaż jej część.
Wewnątrz kaplicy śmierdziało stęchlizną, wilgotnym kamieniem i czymś jeszcze, czymś słodszym. Pytanie o nazwisko zadała dla zasady, nie spodziewała się odpowiedzi. Kogokolwiek tutaj szukały, na pewno nie byli to Crawfieldowie. Ci nie mogli im już zaszkodzić, chyba że jakaś nieporadna dusza zmieniła ich w inferiusy. O tak potężną czarną magię nie posądzałaby jednak szczurów rebelii chowających się po grobach.
Zależało jej na przewodniku i tarczy, a ożywiony pomnik nadawał się doskonale do tego, by wzbudzać trwogę i przyjmować na siebie zaklęcia, jeśli tylko zmusi go wola twórczyni. W aroganckiej wierze zapomniała jednak, że zaklęcie tego typu wymagało od czarodzieja nie tylko niezachwianej pewności, ale i pokory. Martwa materia łatwo odwracała się od swojej pani, jeśli tylko wypatrzyła kruchy element w murze.
- Tati, uważaj, chodzi o mnie. - wycedziła, cofając się pod same wrota krypty. - Spierdoliłam - przeklęła soczyście; i jakąż przyniosło to satysfakcję! Od tak dawna nie pozwalała sobie na najlżejsze nawet słowo, które mogłoby zostać uznane za wulgarne. Tutaj jednak nikt i nic nie będzie jej karcić.
Bombarda Tatiany zostawiła rysę w kamiennym ciele, ale to jeszcze nie był koniec, figura była dość stabilna, by wyciągnąć do nich swoje potężne łapska.
- Reparifarge - powiedziała, by naprawić błąd, ale wyciągnięta różdżka odmówiła współpracy, gdyż w tym samym momencie figura schwyciła w kamienną dłoń poły swetra Elviry tuż przy ręce i cisnęła nią o ścianę. Zamortyzowała uderzenie drugą dłonią, a kruszący się anioł był osłabiony, ale wstrząs i tak był odczuwalny; przygryzła sobie policzek, przełknęła krew i z wściekłością powtórzyła inkantację. - Reparifarge!
Kiedy anioł znieruchomiał, a potem roztrzaskał się o płytki podłogi - nie podtrzymywał go już bowiem żaden podest - Elvira otrzepała się, pomasowała miejsce, w którym bez wątpienia narośnie paskudny siniak, a potem przewróciła oczami, zwracając się do Tatiany:
- Nic z tego nie miało miejsca. Właź do tej krypty, tylko zachowaj czujność - burknęła. Narobiły hałasu, to bez wątpienia, ale co z tego; jeśli z krypty nie było innego wyjścia, a poważnie w to wątpiła, na tym etapie i tak nikt by już im nie uciekł.
[bylobrzydkobedzieladnie]


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Pomnik Alice Mollard [odnośnik]18.08.22 16:34
Śmierć była nieodłączną częścią życia – tego, które zdecydowały się wybrać one, jakoś zaskakująco dużą częścią. Spacer po cmentarzu i przejście do zapomnianej krypty nie było nazbyt przyjemnym doświadczeniem, ale wydawało się, że żadna z kobiet nie przywiązywała zbytniej wagi do ponurego krajobrazu. Były tutaj w konkretnym celu, tylko na tym powinny były się skupić, nawet jeśli Tatiana wciąż ciekawsko zerkała w kierunku jasnowłosej, chcąc wybadać powód nagłej przemiany Elviry.
– Trupów? Tylko tej z mojej szafy – odparła krótko, siląc się na nutę uśmiechu tańczącą na ustach, nawet jeśli okoliczności miały podpowiadać inaczej – specyficzny zapach nie przypominał smrodu zwłok, a raczej popiół, stęchliznę i brud. Do środka krypty docierały niewielkie ilości światła, kamienne wykończenia pokrywał gęsty mech, gdzieniegdzie można było dojrzeć pajęczyny. Było spokojnie, cicho, raczej niegroźnie – pozornie, bo choć nie wyczuwała obecności magii, nie mogły ot tak odpuścić czujności; znalazły się tutaj nie bez powodu, nawet jeśli mugolskie nazwisko nie mówiło jej wiele.
Niebezpieczeństwo czaiło się bowiem wszędzie – kiedy figura anioła zaatakowała, była niemal pewna, że to swego rodzaju pułapka, dopiero po chwili rejestrując fakt, że Multon rzuciła zaklęcie – najpewniej nieodpowiednie, skoro rzeźba zwróciła się przeciwko nim.
Czar pomknął z tarninowego drewna i uderzył z łoskotem w kamień, który skruszył się wyraźnie; ale to nie zatrzymało ożywionego anioła. Kontrolnie zerknęła tylko na towarzyszącą jej czarownicę, odrobinę unosząc brew jak gdyby w pytającym geście – zrobiła to celowo?
Bynajmniej – anioł prędko sięgnął po swoistą zemstę, zaciskając kamienne palce na płowach swetra; Dolohov zacisnęła mocniej palce na własnej różdżce, ale nim odrzuciła od Elviry napastnika, Multon poradziła sobie samodzielnie.
Chwilę później po rzeźbie zostały już tylko roztrzaskane odłamki i nieme pytanie wiszące w powietrzu; kiedy blondynka rzuciła burkliwe słowa, zrozumiała, że to była kwestia kapryśnej magii.
Nie zamierzała tego komentować – magia nieraz odwracała się od użytkownika w najgorszych momentach, a teraz wcale nie wydarzyło się nic takiego, nawet jeśli było to pewnego rodzaju niebezpieczeństwo. Wraz ze słowami Multon przeszła na przód, wchodząc przez właz do wnętrza groty. Ciemnej, pustej i cichej – po kilku krokach zdecydowała się na lumos, prowadząc.
– Masz jakąś mapę, gdzie tym dojdziemy? – wyszeptała, bo choć korytarz póki co był wąski, na przodzie dostrzec można było większe pomieszczenie z rozwidleniem. Między nogami przebiegł jej szczur, wyciągnięta dłoń napotkała kłębki pajęczyn, ale wciąż milczała.
– Co jeśli otworzą ogień, o ile ktoś tam jest? – zapytała równie cicho, nie zerkając na nią przez ramię. Mugole dysponowali bronią palną; czy zwyczajne Protego mogło je przed tym ochronić?
Tatiana Dolohov
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8945-tatiana-dolohov#267430 https://www.morsmordre.net/t8948-ivan#267594 https://www.morsmordre.net/f312-smiertelny-nokturn-9 https://www.morsmordre.net/t9019-skrytka-bankowa-2104#271324 https://www.morsmordre.net/t8959-t-dolohov#267756
Re: Pomnik Alice Mollard [odnośnik]25.08.22 23:51
Mało który wiedział, że śmierć była Elviry największym lękiem - kto bowiem domyśliłby się tego, patrząc na kobietę, która posiadała prosektorium we własnym domu, wyciągała jednych z terminalnych chorób, a drugich wpychała wprost do grobu! Jednak ta śmierć, która czekała na nią na kamiennym stole, gotowa do otwarcia i rozłożenia na części, była śmiercią oswojoną. Ratowanie i mordowanie - przeplatające się niczym diabelskie siła ściskające i kaleczące się na łodydze róży - dawało jej natomiast poczucie władzy, którego tak brakowało jej zawsze, gdy wyobrażała sobie swój własny koniec. A robiła to niezwykle rzadko jak na kobietę stojącą w pierwszych szeregach walczących na wojnie. Nie potrafiła pogodzić się z myślą, że jej życie kiedyś dobiegnie końca. Nie zamierzała się z tą myślą godzić, dopóki nie będzie do tego absolutnie zmuszona - dotąd wszak za każdym razem jakoś udawało jej się spaść na cztery łapy.
Uśmiechnęła się tylko kątem ust i zaczepnie uniosła kącik wargi, gdy Tatiana wspomniała o trupach w szafie - och, te uwielbiała wyciągać, ale tylko wówczas, gdy nie należały do niej. Zapewne rozumiały się w tym względzie. Dalsze wydarzenia na drodze do ciemnej krypty grobowej obfitowały w niespodzianki, bynajmniej nieszczęśliwe dla Elviry. Była zirytowana i zażenowana utratą kontroli nad stworzeniem, które sama powołała do życia. Czyżby to myśli, które dopiero co kotłowały się w jej głowie, doprowadziły do takiej niepewności? Skąd. Musiał to być zwyczajny, pechowy przypadek. Oby pierwszy i ostatni tego wieczoru.
- Krypta nie powinna być bardzo rozwidlona. Korzenie tej rodziny nie mogą sięgać dalej niż takich Blacków, więc pewnie będzie miała co najwyżej dwa poziomy - mruknęła po zsunięciu się z zakurzonych, śliskich schodów. Lumos Tatiany oświetliło im drogę w ciemnościach, pomogło przebrnąć przez klaustrofobicznie wąski korytarz i odnaleźć drogę do głównej sali. Miała ona dwie odnogi biegnące w przeciwnych kierunkach, w pierwszej kolejności Elvira upewniła się jednak, czy wszystkie płyty nagrobne na trumnach są dokładnie zasunięte. Być może przyjdzie im dzisiaj grzebać wśród szczątków; najpierw jednak musiały oczyścić sobie teren. - Zaklęcie na zatrzymanie ich ołowiu brzmi Telum, jest banalnie proste. Robisz różdżką taki ruch, jakbyś chciała odpędzić tę kulę od siebie jak wstrętną muchę. Ta ich broń jest zresztą tak samo szpetna. Widziałaś ją kiedyś z bliska? Ciężka, nieporęczna, często śmierdząca. A te ich zaklęcia to po prostu lecąca w powietrzu kulka. Nie ma żadnych właściwości, ani magicznych ani mugolskich, po prostu jeśli trafi cię w ciało z dużą prędkością, wbije się w nie i zaczniesz krwawić. Tej ich broni nie da się nawet różdżką nazwać. To trochę tak jakbyś zwinęła pergamin i dmuchnęła z niego kulką z wosku. Tylko że kula z wosku cię nie zabije, a to, jeśli cię zaskoczy, może. Więc nasłuchuj. - Szeptała do Tati praktycznie nad samym ramieniem, nie przejmując się już szczególnie konspiracją; narobiła dość hałasu, którego nie mogła cofnąć. Grobowiec jednak pozostawał cichy i martwy.
Obrały lewe rozwidlenie, ponieważ prawe kończyło się bardzo szybko katafalkiem, na którym ustawiono trzy urny, na tyle niewielkie, że można by je uznać za dziecięce. Po lewej stronie natomiast poziom opadał w dół mimo braku schodów; musiały schodzić ostrożnie, aby się nie poślizgnąć, i to właśnie tam odnalazły mniejsze i jeszcze zimniejsze pomieszczenie, w którym od stęchłego powietrza szybko zaczynało drapać w gardle. Poza podwójnym grobowcem, znalazły tam upchane w kącie koce, poduchy i tkaniny ułożone w równoległe legowiska, pod drugą ścianą natomiast biurko zrobione z pni iglaków i desek wyglądających na zerwane z trumien. Nad biurkiem wisiały wyblakłe mapy. Podchodząc bliżej i oświetlając je sobie, Elvira dojrzała zarys miasta wyglądającego na Londyn. Były też zapiski, listy i coś jeszcze, mniejszy rysunek, którego z początku nie umiała nazwać.
- Czyli jednak. Cmentarne szczury... - wymamrotała.
Rozkojarzył ją szelest.
- Everte Stati! - Stos, który uznała za zatęchłe koce, poruszył się nagle i wycelował w Tatianę. Elvira przełknęła przekleństwo; poczuły się zbyt pewnie, trzeba było rzucić Homenum Revelio!
Na wyższym poziomie krypty rozległy się kroki. Zostały otoczone.

Przeciwnik 1 - Czarodziej, Uroki 10, OPCM 15
Przeciwnik 2 - Mugol, strzela z broni palnej


Rzut na Everte Stati przeciwnika w Tatianę i tu będzie szafka.


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Pomnik Alice Mollard [odnośnik]25.08.22 23:51
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 60

--------------------------------

#2 'k8' : 4, 1
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pomnik Alice Mollard Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Pomnik Alice Mollard [odnośnik]28.09.22 8:53
wracamy z szafki

Nie spodziewała się przeciwników w krypcie – nie takich, nie czarodziejów, nawet jeżeli ten, który dzierżył różdżkę był samotny; pozornie, bo towarzyszący mu mugol trzymał w dłoni broń palną, która raz po raz z głuchym łoskotem wystrzeliwała. Znała ten dźwięk, choć drażnił ją niesłychanie, jeżąc włoski na karku i powodując, że mocniej zaciskała palce na różdżce, jakby chciała intensywniej, mocniej uderzyć w przeciwnika zaklęciem.
Po jakimś czasie, po ferworze wymienianych zaklęć i posyłanych w przestrzeń przekleństw, czarodziej był spętany; biała magia, którą posłużyła się Multon wywołała optymistyczne zdumienie na twarzy Tatiany; obrzuciła swoją towarzyszkę uśmiechem, prędko jednak skupiając uwagę na mężczyźnie, który kuląc się na posadzce, wydobywał z siebie żałosne jęki.
Jego towarzysz był nieprzytomny, najprawdopodobniej martwy, a jeśli nie – miał niedługo takim się stać. Nic nie wskazywało na to, że ktoś spieszy mężczyznom z pomocą, choć w pierwszej chwili ich potyczki tego się obawiała – że podnieśli alarm.
– Wszystko w porządku? – dopytała Elviry, przybliżając się do niej, by badawczym spojrzeniem prędko zlustrować jej ciało. Wydawała się zadowolona, a ręka, którą wcześniej dosięgnęło uporczywe zaklęcie wyglądała na w pełni sprawną.
Sama nie odczuwała bólu, choć spotkanie mogło faktycznie zakończyć się paroma mniejszymi siniakami; to nie było teraz istotne. Nie, kiedy miały rozprawić się z mężczyzną, a prędzej wydobyć informacje, po które tutaj przyszły.
– Beszczeszczenie miejsca pochówku to ponoć świętokradztwo – mruknęła, pozornie do mężczyzny, choć wyglądała jakby mówiła do samej siebie. Obracała różdżkę w dłoniach, zupełnie jakby się nią bawiła, w całej tej upiornej scenerii w jakiej się znalazły – wokół coraz intensywniej było czuć krew, kurz łączył się z wilgocią, ściany nosiły na sobie jakieś rysunki, a pod drzwiami zdawało jej się, że dostrzegła pokruszone szczątki, brudne kości. Cały obrazek dopełniały syki i błagania wydostające się z ust skutego płonącymi łańcuchami mężczyzny.
Tatiana przeszła kilka kroków, finalnie zatrzymując się pomiędzy jeńcem a Elvirą.
– Może powinnyśmy się teleportować? Z nim – mruknęła, unosząc brew. Nie były tutaj bezpieczne, nawet jeżeli posiłki wroga wciąż się nie pojawiły. Z drugiej strony nie nastawiała się na faktyczne przesłuchanie – mężczyzna nie był aż tak istotny, a czas jego życia drastycznie się kurczył.
Tatiana Dolohov
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8945-tatiana-dolohov#267430 https://www.morsmordre.net/t8948-ivan#267594 https://www.morsmordre.net/f312-smiertelny-nokturn-9 https://www.morsmordre.net/t9019-skrytka-bankowa-2104#271324 https://www.morsmordre.net/t8959-t-dolohov#267756
Re: Pomnik Alice Mollard [odnośnik]09.10.22 17:43
Dobry pojedynek zawsze sprawiał, że Elvira czuła się żywa. Słodka adrenalina pozostawiająca kończyny obolałymi i rozgrzanymi, smak krwi na języku, znajome pulsowanie pod czaszką, w miejscu, gdzie czarna magia wciskała swoje zachłanne macki, czerpiąc więcej i więcej ze świadomości czarodzieja. Nic dziwnego, że nie była w stanie powstrzymać aroganckiego, maniakalnego niemal uśmieszku cisnącego się na usta, w kącikach zabrudzone schnącą posoką. Wyglądała szaleńczo nieatrakcyjnie, cała blada i spocona, ale przecież nie próbowała się nikomu przypodobać - nawet Tatianie, której smak był jej doskonale znany. Sama uważała zresztą, że czarownica wygląda najpiękniej po dobrej walce; gdy jasne oczy połyskiwały grozą, a włos był rozwiany.
- W najdoskonalszym - stwierdziła, rozwierając i zaciskając palce dłoni uprzednio dotkniętej Scabbio. Potęga białej magii ją zaskoczyła, bo nie sądziła już, by ten rodzaj mocy kiedykolwiek zechciał się jej podporządkować. Nie doceniła się. - Świętokradztwo, zbrodnia i niszczenie to wszystko co znają. Czy nie tak, mój drogi? Bądź uprzejmy, przedstaw się damom. - Bez wyrzutu sumienia stanęła nad spętanym czarodziejem, którego poparzona skóra błyszczała w słabym świetle, a białka oczu były przekrwione. Gdy uparcie zaciskał usta, wymierzyła mu kopniaka w przeponę, od którego zaczął się krztusić.
- P... pier... ol... się - mówiąc, pluł żółcią, ale trudno byłoby go nie zrozumieć.
Na mugola nikt nie zwracał uwagi; krew nie ciekła już z jego ran równie wartkim strumieniem co wcześniej, a choć cała krypta wypełniła się już żelazistym swądem, uważny czarodziej wyczułby w tym coś jeszcze - woń śmierci. Dla niemagicznego nie było już szansy.
Elvira tymczasem obeszła jeńca i zatrzymała się przy mapach, którym próbowała przyjrzeć się wcześniej. Niewielki rysunek po bliższych oględzinach okazał się prymitywnym szkicem miasta z zaznaczonymi kilkoma punktami na obrzeżach.
- Londyn? - spytała retorycznie, a potem zgarnęła cały stos zapisków, wertując je jeden po drugim. - Myślałby kto, że odpuszczą już sobie to miasto. A jednak wygląda na to, że wciąż próbują szmuglować tam swoją broń i ludzi. Spójrz na te listy. Kapral? Nic mi to nie mówi, ale widać na przedmieściach wciąż gnieżdżą się zdrajcy. Trzeba będzie zabrać to wszystko i dokładnie zbadać. Ktoś u nas na pewno zna się na mugolskim wojsku. - Miała świadomość, że nie ma prawa wydawać Tatianie żadnych rozkazów, wejście w rolę decyzyjną przyszło jej jednak zupełnie naturalnie. Dla złagodzenia oschłego tonu spojrzała na nią przez ramię z przyjemniejszym uśmiechem. - Jeniec przyda nam się na przesłuchanie, ale to miejsce nie jest bezpieczne, masz rację. Trzeba będzie wezwać tu jakichś szmalcowników, by pozbyli się ciała i pilnowali krypty. Dopóki wieści się nie rozniosą, wciąż mogą pojawiać się tu kolejni zdrajcy. - Wetknęła część zapisków do własnej torby, resztę zostawiła Tatianie. Potem stanęła nad ich jeńcem i przełamała jego różdżkę na pół pod obcasem, z przyjemnością przesuwając językiem po zębach. - Chodź, słodziutki. Jeszcze z tobą nie skończyłyśmy. - Z pomocą Mobilicorpus wyrwała ścierwo z zimnych odmętów grobu.

Mugol 0/80 martwy
Czarodziej 43/100 (-22,5 elektryczne, -19,5 tłuczone, -15 oparzenia), -40 do kości
Tatiana 198,5/217 (-18,5 tłuczone)
Elvira 205/231 (-26 psychiczne) -5 do kości, +5 do obronnych


/zt :pwease:


you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
unsteady
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t6546-elvira-multon https://www.morsmordre.net/t6581-kim https://www.morsmordre.net/t12162-elvira-multon#374517 https://www.morsmordre.net/f416-worcestershire-evesham-dom-nad-rzeka-avon https://www.morsmordre.net/t6632-skrytka-bankowa-nr-1656 https://www.morsmordre.net/t6583-elvira-multon
Re: Pomnik Alice Mollard [odnośnik]06.11.22 21:36
Plotki okazały się prawdą, nawet jeżeli obecność czarodziejów w krypcie była zaskakująca; powinny być bardziej czujne, uważniejsze, stawiać kroki powoli i być przygotowane. Bo choć faktycznie odniosły zwycięstwo, nie ponosząc jakichkolwiek dłużej odczuwalnych strat, gdzieś z tyłu głowy Dolohov czuła kiełkujący niepokój, tak jak gdyby wcale nie były w tym miejscu same. Może odgłosy walki obudziły zmarłych? A może woń kadzidła i popiołu dostatecznie mieszała jej w głowie?
Przyglądała się Elvirze – zadowolonej i dumnej, mimo zmęczenia, brudu i poświęcenia; te wszystkie za jednym razem starło silne zaklęcie, a teraz przyjemności dopełniało skamlenie zdrajcy. Kiedyś sprawiało jej to większą frajdę, dziś bardziej niecierpliwiło – zaczęły nużyć ją gierki, błagania i przedłużanie nieuchronnego; czym prędzej zdobędą informacje, tym lepiej.
O broni, o schronach, o dalszych planach – nie wiedziała czego tak naprawdę mogły się spodziewać, ale to niedługo miał wyśpiewać mężczyzna. Mężczyzna, który nadmiernie i zupełnie idiotycznie pluł niewyraźne słowa, marnując resztki swojej energii.
Marmrotał coś, kiedy przeszła przez pomieszczenie, dołączając do Multon i zerkając przez ramię na zapiski, które czarownica trzymała w dłoniach; rozległe mapy, prędko spisane listy, pobrudzone pergaminy. Mapę Londynu nietrudno było poznać, sama zaznajamiała się z nią dostatecznie na początkach swojego mieszkania w stolicy. Punkty zaznaczone węgielkiem, jakieś nazwiska.
– To ktoś związany z wojskiem – mruknęła, tłumacząc słowo kapral – Jakiś stopień – dodała, przyglądając się dalej mapie. W Rosji wiele było nazw, tytułów i innych pustych zwrotów na mugolską armię – wszystkie niepotrzebne.
Zerknęła przez ramię na mugola; też był kapralem? Kimś niżej, wyżej? Znaczył cokolwiek?
Mógł być zupełnie bezużyteczny, choć wątpiła, by powierzyli pilnowanie krypty i planów komuś nieodpowiedniemu; wszystko miało się rozjaśnić, kiedy zabiorą się do pracy.
Kiwnęła głową na słowa Multon, bardziej niż odczytywaniem map, zainteresowania samym przesłuchaniem czarodzieja; być może udałoby jej się wtargnąć do jego głowy, nim faktycznie skona?
– Pospieszmy się – mruknęła, a nuta uśmiechu zatańczyła na jej ustach, kiedy po pomieszczeniu potoczył się charakterystyczny dźwięk łamanego drewna. Wyjście z krypty było łatwiejsze niż wejście; teleportowanie się z zapyziałego cmentarza stanowiło tylko formalność.

zt
Tatiana Dolohov
Tatiana Dolohov
Zawód : emigrantka, pozowana dama
Wiek : lat 24
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
wanderess, one night stand
don't belong to no city,
don't belong to no man
I'm the violence in the pouring rain
OPCM : 17
UROKI : 16 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 7 +3
ZWINNOŚĆ : 7
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8945-tatiana-dolohov#267430 https://www.morsmordre.net/t8948-ivan#267594 https://www.morsmordre.net/f312-smiertelny-nokturn-9 https://www.morsmordre.net/t9019-skrytka-bankowa-2104#271324 https://www.morsmordre.net/t8959-t-dolohov#267756
Pomnik Alice Mollard
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach