Wydarzenia


Ekipa forum
Zima 1954. Spotkanie u Slughorna
AutorWiadomość
Zima 1954. Spotkanie u Slughorna [odnośnik]11.08.15 18:56
W tym roku, profesor Slughorn zorganizował w swoim domu, w czasie ferii zimowych spotkanie dla swoich kochanych uczniów. Chyba wyczuwał fakt, co się z nim w najbliższym czasie stanie, a może jakaś wróżka przepowiedziała mu jego przyszłość i zechciał pożegnać się ze swoimi pociechami? Nie przyszli wszyscy, część rozjechała się po świecie, inni mieli w nosie nauczyciela, który poświęcił dla nich tyle czasu i wymigali się obowiązkami czy spotkaniami rodzinnymi. Kiedy dowiedziałam się, że zostałam zaproszona, od razu postanowiłam, że się udam do jego domu. Poinformowałam o wszystkim ojca, znał on moją przyjacielską relację z profesorem, który w czasie szkoły był dla mnie ważną osobą i nie miał żadnych przeciwwskazań. Nakazał jednak wrócić na noc, niezbyt późno. Zadowolona, w dniu przyjęcia wyprawiłam się do domu Horacego. Miałam na sobie piękną czarną sukienkę, z najnowszej kolejki, którą załatwił mi ojciec. Do domu nauczyciela nie weszłam zbyt wcześnie, ale nie byłam też spóźniona. Powitałam go uroczo, jak zawsze, zachwalając dom, obsypując go komplementami i zapewniając, że naprawdę cieszę się, na jego widok. Było tu sporo osób, które znałam, ale i których pierwszy raz widziałam na oczy. Nie dane było mi się jednak długo rozwidlać na ten temat, gdyż rozpoczęła się kolacja, wspólne rozmowy i wspomnienia. Dopiero mniej więcej po godzinie czy dwóch goście zaczęli się rozchodzić w małe grupki rozmawiając ze sobą. Mnie zawołał do siebie profesor, obok niego stał dorosły mężczyzna, miał czarne włosy, a po jego twarzy widać było, że jest mniej więcej koło trzydziestki. Dygnęłam delikatnie, gdy profesor nas sobie przedstawiał.
- Deimosie, to jest panna Rosalie Yaxley, tak jak ci opowiadałem, ostatnio bardzo czynnie działa na rzecz jednorożców. A szkoda, byłaby Pani dobrym pracownikiem Ministerstwa. Na pewno ojciec cieszyłby się, gdyby reprezentowała Pani trolle w Ministerstwie - powiedział mężczyzna.
Uśmiechnęłam się do Slughorna delikatnie, aczkolwiek mój wzrok skupiony był bardziej na nowo poznanym mi mężczyźnie.
- Zapewne ma Pan rację, profesorze. To jednak mój ojciec nalegał, abym została w domu. Stwierdził, że praca w Ministerstwie, to nie miejsce dla takich dam - powtórzyłam słowa ojca.
Rozniosło się czyjeś wołanie, profesor rozejrzał się, widząc, że to jego nawołują, mruknął coś o wspólnej rozmowie, a sam zostawił nas sobie samych.


Strój KLIK
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Zima 1954. Spotkanie u Slughorna DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Zima 1954. Spotkanie u Slughorna [odnośnik]12.08.15 18:24
Profesor Slughorn zbliża się do Deimosa, a Deimos odsuwa od siebie szklaneczkę z napitkiem alkoholizowanym. Już dojrzał co też podstarzały profesorek ciągnie za sobą. A ciągnął dziewczynę młodszą przynajmniej o pięć lat, trudno zaś było ocenić jej wiek, nawet kiedy zatrzymali się obok. Przy starym profesorze wyglądała jak dziecko, ale czy Deimos zareagowałby na dziecko w taki sposób? Czy może został świrem do końca? Teraz będą go ekscytować gładkie twarzyczki o połowę młodszych? Nie, to nie mogło być tylko to, wszak Deimos przeżył już wystarczająco dużo. Widywał się z dziewczętami, młodszymi i starszymi - te starsze o wiele bardziej mu przypasowywały. W takich okolicznościach trzeba było innego wytłumaczenia dla wielkiej atrakcyjności towarzyszki Slughorna, która to atrakcyjność poruszyła Deimosa. Zapomniał o papierosie, który wpadł do drinka. To właśnie dlatego odstawia szklankę i skłania się lekko w stronę młodej damy, mówiąc pod nosem wiązankę uprzejmą, wyćwiczoną i nieprzesadzoną. Yaxley, och, więc to jest młoda Yaxley! Widywał ją dawno temu, w czasie wizyt w trolladzie, ale wtedy miała lat pięć czy osiem. Powinien był widywać ją na Sabatach, a jednak było to niemożliwe, ze względu takiego, że Carrow nie chodził na Sabaty. Pożegnał się z profesorem, który musiał odejść.
I wtedy się odezwała, a on zrozumiał. Była mu przeznaczona. Nie wie jeszcze, że to tylko czar willi tak go omamił. Na razie maślane oczy do niej robi, chociaż gdyby się zastanowić - wcale nie jest w jego typie.
- Ojciec miał dużo racji, na pewno zabolałoby go wypuszczenie z gniazdka tak pięknej kobiety - odpowiada jej uprzejmie, zmieniając swoje typowe zachowanie pod wpływem czaru- Znam ojca panienki, razem z moim często robią biznesy - rozgląda się, ale tylko ukradkiem, żeby jak najwięcej czasu móc chłonąć wzrokiem piękno, które mu się objawiło. - Może napijemy się czegoś - proponuje i pokazuje swój drink z kiepem. Wykrzywia się i zaprasza ją do stoiska z piciem, żeby zmienić złe wrażenie.
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Zima 1954. Spotkanie u Slughorna [odnośnik]12.08.15 20:35
Przyjrzałam mu się uważnie. Nie kojarzyłam go z żadnych sabatów, ale miałam wrażenie, że jest mi znajomy. Kiedy wspomniał o interesach z ojcem, przypomniało mi się, że ojciec wspominał coś kiedyś o Deimosie.
- Ah, Pan Carrow - powiedziałam wesoło, trzepocząc rzęsami. - Miło mi Pana poznać, ojciec o Pana ojcu czasami wspomina.
Uśmiechnęłam się delikatnie, a kiedy pyta czy się czegoś napijemy, chętnie się zgadzam. Podeszliśmy wspólnie do stolika z napojami. Poprosiłam, aby nalał mi trochę toniku, a kiedy oboje już mamy coś do picia, odeszłam kawałeczek, aby nie stać tak i nie zagradzać dojścia do stołu. Wiedziałam, że pójdzie za mną, więc nawet się nie obejrzałam. Kiedy się odwróciłam, to już był za mną. Rozejrzałam się najpierw, sprawdzając, czy nikt nam nie będzie przeszkadzał, a potem zwróciłam się do niego.
- Panie Carrow, proszę mi opowiedzieć, czym się Pan zajmuje? - zapytałam z zainteresowaniem.
Widziałam jego wzrok i wiedziałam, że czar willi działa na niego lepiej, niż na innych mężczyzn. Ci już dorośli, co znają życie, są zdecydowanie mniej podatni. Tak, działa to na nich, ale nie aż tak, jak na młodszych chłopców. Miło było spotkać kogoś, kto mimo swojego wieku, jest aż tak podatny. Ten wzrok, narastająca chęć jakby zagarnięcia mnie tylko dla siebie. Często to wykorzystywałam, nie w jakiś perfidny sposób, ale tak, aby mieć coś dla siebie. Czy tak będzie i tym razem?


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Zima 1954. Spotkanie u Slughorna DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Zima 1954. Spotkanie u Slughorna [odnośnik]13.08.15 15:45
Ojciec wspomina? To się uśmieje brat i sam stary Carrow również. Że też ojciec Yaxleyów opowiada z rozmarzeniem o Carrowach, toż to dopiero! Deimos nie mógł myśleć w zaistniałej sytuacji o niczym niewesołym, a jednak mówi: - Mam nadzieję, że same pozytywne rzeczy - jakby jakieś złe wiadomości o nim mogły dojść do głosu władcy trolli. Deimos nie był wzorem do naśladowania, dużo mu brakowało do tego. Już w szkolnych czasach był urwisem, a nie wpadał w szpony nauczycielskie tak często jak mu się należało, jedynie przez wzgląd na wzorowego starszego brata - Fobosa. Dziś zaś, przecież czas naszej rozgrywki jest niedaleki od współczesnego - dziś, Deimos wciąż nie świeci przykładem. Na salonach to zupełnie przeciętny szlachcic: wyróżnia się chmurnym obliczem, ale nie unosi głosu, stara się być powściągliwy i nie wychyla się specjalnie. Taki obrazek powinien mieć papa Yaxley, jak również wszyscy inni ze Slughornem włącznie. Co zaś się tyczy prawdy: ta była zarezerowana dla Deimosa, Fobosa i kilkunastu ladacznic, które nieprzerwanie ułatwiały Deimosowi zachowywanie się w sposób nieakceptowalny.
Deimos nalewa toniku i dziwi się, że tylko o tonik prosi młoda dama, ale nie protestuje - wszak nie wypada dżentelmenom upijać młode dziewczęta, czy namawiać do większych libacji. A już na pewno nie na urodzinach starego Slughorna. Sam nalewa sobie alkoholu do pełna, chociaż czuje już na prawdę dobrze, że upił się samą obecnością obok panny Rosalie.
- Och, więc razem z ojcem i bratem prowadzimy hodowlę pięknych skrzydlatych koni. Nasze gospodarstwo ostatnio prosperuje nadzyczaj prężnie, brat nawiązuje kontakty z zagranicą - opowiada Carrow, chociaż skupienie się przychodzi mu bardzo trudno, kiedy piękna blondynka raczy go uśmiechami - Staram się jak mogę pomagać w biznesie, ale oczywiście najprzyjemniejsze jest zajmowanie się zwierzętami. Czy miała kiedyś panienka przyjemność latać na Aetononach?
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Zima 1954. Spotkanie u Slughorna [odnośnik]14.08.15 12:03
Wysłuchałam go uważnie, co jakiś czas popijając swój napój. Jego opowieść o tym czym się zajmują była bardzo ciekawa. Nigdy nie miałam styczności z tymi pięknymi końmi. Niestety jednorożce nie latały, a szkoda, mimo to wygrywały w starciu z skrzydlatymi zwierzętami. Całe moje serce było razem z nimi.
- Słyszałam o Aetononach, jeszcze w Hogwarcie nam o nich wspomniano, potem czytałam trochę na ich temat, ale nigdy nie widziałam ich na żywo, ani nie latałam na nich. To zapewne bardzo przyjemne uczucie, prawda? - zapytałam.
Deimos był bardzo przyjemnym i dobrze wychowanym człowiekiem. Sprawiał wrażenie osoby, z którą można miło spędzić czas i porozmawiać na interesujące tematy. Lubiłam takich mężczyzn, z dobrego domu, znających swoją wartość, którzy adorują kobiety i sprawiają, że czują się jak księżniczki. A ja bardzo lubiłam czuć się jak księżniczka. Ojciec mnie rozpieścił, teraz tego samego szukałam u innych, a już w ogóle chciałam, aby mój przyszły narzeczony, a potem mąż też taki był. I traktował mnie należycie.
- Mój ojciec, jak zapewne Pan wie, hoduje trolle. Aczkolwiek, nie są to zwierzęta dla mnie, zdecydowanie wole jednorożce. Działam dla nich charytatywnie, ściśle z rodziną Parkinsonów, którzy mają swoją hodowlę - zaczęłam opowiadać. - Szukamy im nowych miejsc na świecie, organizujemy opiekę dla tych chorych, albo tym, którym wojna zabrała terytorium. Przede wszystkim chronimy ich przed mugolami, gdyby oni się dowiedzieli o jednorożcach, za pewne zaraz by wyginęły.
Nie przepadałam za mugolami. Nie szukałam żadnego kontaktu z nimi, a tymi czarodziejami, którzy pragnęli zjednoczenia, najzwyczajniej w świecie gardziłam. Aczkolwiek sami mugole i mugolaki nie przeszkadzały mi o ile nie wchodziły mi w drogę. A nawet gdyby weszły to i tak nie miały by szans, bo krew czysta jest ważniejsza niż brudna, a szlachecka jest ponad nimi, jak to mówił zawsze mój papa.
- Ma Pan może jakieś hobby, Panie Carrow? Gra Pan na jakimś instrumencie? Chodzi do teatru, opery? - zaczęłam wypytywać, chcąc dowiedzieć się o nim czegoś więcej.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Zima 1954. Spotkanie u Slughorna DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Zima 1954. Spotkanie u Slughorna [odnośnik]17.08.15 10:33
Z tego co kojarzę jednorożce nie przepadały za mężczyznami, a szczególnie już za tymi, których serca nie były takie do końca czyste i dobre. Gdyby ten romans z Yaxley'ówną potoczył się dalej, byłoby najpewniej bardzo zabawnie widywać sceny odwiedzin Deimosa w przybytku Rosalie, gdy ona mu przedstawia jednorożce, a one uciekają od niego z krzykiem na mordach. Bo one mają mordy, jak konie, no nie?
- Moim zdaniem jedno z najlepszych - chociaż nie mógł się wyzbyć myśli, że z Rosalie mógłby przynajmniej pięć lepszych czynności umiał wymyślić. Ale warto słuchać jego myśli, które snuje będąc pod wpływem czaru półwili. Życzenie w tym czasie należy złożyć Rosalie, żeby jej przyszły mąż chociaż w połowie miał taką do niej słabość, jaka cechuje Carrowa. - Gdyby kiedyś zachciała panna spróbować, służę - skłania się lekko przy ofierze owej, wyjątkowa jest ta propozycja, bowiem Deimos zwykł jeździć jedynie z bratem. Wiele słów był w tej chwili gotowy jej obiecać, na wiele mógł teraz chcieć sobie pozwolić. Czuł się tak, jakby ktoś mu przyćmił myślenia zdolność, ale przy tym nie było to takie uczucie, którego chciałby się pozbyć. Orientuje się jednak w tym, jak na nią reaguje, więc odchrząka i mówi:- W każdym razie, to wyjątkowe stworzenia
Popija swoim alkoholem słowa też swoje. Jej słowa zaś są muzyką dla uszu, wsiąkają w niego jak w gabkę. Jeszcze nigdy wcześniej nie czerpał takiej przyjemności ze słuchania szczebiotania młodej kobietki.
- Racja, trolle nie pasują do panienki - Deimos chowa uśmiech w palcach, które przybliżył do ust, wyraźnie rozbawiła go wizja nimfy Rosalie w jej zwiewnych szatach, przemierzającej bagna by obejrzeć zagrodę z trollami. - Jednorożce brzmią fascynująco. Ale zastanawia mnie, czy na prawdę mugole są tacy niebezpieczni? - kolejna rzecz, która nie daje mu się nie uśmiechnąć to polityka, według której ma mugoli za ułomne stworzenia niezdolne do wyrządzenia jakiejkolwiek krzywdy. To znaczy: uważał ich za coś zupełnie zbędnego w społeczeństwie, najlepiej należało się ich pozbyć. - A jednak podziwiam dobre serce, uważam że to bardzo przyjemne zajęcie dla młodej szlachcianki. Piękno powinno obcować z pięknem Jednak zastanawia się, czy po ślubie też będzie latać za tymi jednorożcami. On najpewniej wolałby, żeby jego żona siedziała w domu i zajmowała się jakimiś kontaktami dyplomatycznymi. Jednorożce też mogłyby być, w ostateczności.
- No cóż, mają pasją jest to co robię. Zajmowanie się końmi zajmuje wystarczającą ilość czasu, by musiało to być hobby. W innym wypadku, biznes nie szedłby dobrze, sama panienka rozumie.. - a widząc te oczy wielkie i proszące dodaje wielkie kłamstwo, licząc, że spodoba się to tej mądrej osóbce- Oczywiście wyjścia do teatru też.. hm, znajdują się w kręgu moich zainteresowaniań
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Zima 1954. Spotkanie u Slughorna [odnośnik]18.08.15 17:56
Jego pytanie, czy mugole są tacy niebezpieczni trochę mnie zdziwiło. Coś co jest gorsze, zdecydowanie musi być niebezpieczne, nie tylko dla czarodziei, ale i zwierząt. Zwierzęta często byli bezbronni, a z tego co wiedziałam, to często polowali na nie dla trofeów, zabierali im ich terytoria. Gdyby nie takie zachowanie, to jednorożce zamiast w rezerwacie Parkinsonów z powodzeniem mogłyby spokojnie mieszkać na swoich rodzimych terenach.
- Oczywiście, że są. Ale to chyba nie czas i miejsce, na rozmowy o poglądach na temat mugoli i mugolaków - dodałam z naciskiem na ostatnie słowo.
Wysłuchałam o jego hobby, a raczej o pasji, co jakiś czas przytakując głową. Mężczyzna miał rację, że gdyby zajmowanie się końmi nie było jego zamiłowaniem, to by interes wcale nie kwitnął. Ucieszyłam się, gdy wspomniał o wyjściach do teatru. Już sobie wyobrażałam, gdy u boku tak przystojnego mężczyzny siadam w pierwszych rzędach, a potem razem dyskutujemy nad sztuką.
- Bardzo mnie to cieszy, uwielbiam teatry i opery. Zdecydowanie moim zamiłowaniem jest sztuka, prawdopodobnie mam to po matce, ponieważ mój ojciec raczej stroni od takich miejsc - mówiłam. - Uwielbiam też grę na fortepianie i oglądanie szermierki. Uważam, że to bardzo ciekawy, dostojny... o ile tak można powiedzieć o dyscyplinie sportowej. Idealna dla szlacheckich czarodziejów. Czy uprawiał Pan kiedyś szermierkę?
Rozgadałam się trochę, ale co poradzę na to, że kiedy mnie wciągnie rozmowa, to potrafię mówić i mówić i usta mogą mi się nie zamykać? Potrafię też dobrze słuchać i chłonąć słowa jak gąbką. Uwielbiam opowieści, które chętnie słucham i nie miałabym nic przeciwko, gdyby Pan Carrow raczył mnie nimi co jakiś czas.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Zima 1954. Spotkanie u Slughorna DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Zima 1954. Spotkanie u Slughorna [odnośnik]22.08.15 10:27
Przemawiała przezeń natura ikso-fobiczna. Jeżeli iks było gorsze, tym samym miało być straszliwsze. Nie podzielałem takich zapędów, zaś prawdą jest, że gdybym znał jej myśli zaraz zebrałbym się w sobie i otoczył jej ramię mym opiekuńczym. Mógłbym od samego początku chcieć dowiedzieć się jednego: czy wyjdzie za nie panna Yaxley? Bardzo w tym momencie chciałbym, aby się zgodziła.
A jednak, kiedy opuści to pomieszczenie, mózg mój będzie już przewietrzony. Wtedy zapomnę o pragnieniach kilku, które teraz zaprzątają mą głowę.
Ja patrzę ukradkiem, czy ktoś nas podsłuchuję, ale nie widzę, żeby ktokolwiek to czynił. Cóż więc za problem, byśmy się o sobie i swoich poglądach dowiedzieć mogli? Przeglądam się w jej twarzy, widzę jej niezadowolenie, gdy usta pięknie wykrojone muszą mówić o rasach podludzkich.
- Proszę wybaczyć - zgadzam się wreszcie i toastując jej wcześniej, popijam swojego drinka. Wypiłem jego znaczą zawartość, kiedy ona szczebiotała wesolutko. Faktem jest, że nigdy wcześniej nie umiałem czerpać z rozmów z damą takiej przyjemności. Teraz patrzyłem, a mój głód estetyczny karmił się jej widokiem. Tak cudna istota, wciąż i w kółko opowiadała o przyjemnych rzeczach, zdążyłem zapomnieć, że od dziecieństwa nie znosiłem teatrów wszelakich. Dwie godziny, czasami nawet dłużej, siedzenia w fotelu i ogladania kłamstw. Teraz zaś przytakiwałem na każde jej słowo, jakbym od dawna miał te same poglądy.
- Droga panienko, ma panienka przed sobą mistrza szermierki - pochwaliłem się, bo to zawsze miło pochwalić się czymś co się umie, a jeszcze dawanie okazji Rosalie do zachwytów mną, byly w zakresie moich brudnych myśli. Od jakiegoś kwadransa, ale pączkowały bardzo szybko. - Razem z bratem braliśmy udział we wszystkich konkursach północnej Anglii i Szkocji. I nieskromnie przyznam się do posiadania nieprzeciętnej techniki, która zapewniła mi już całą gablotę trofeów - a teraz, kiedy myśli me zmącone, zastanawiam się, czy ona też nie mogłaby być jednym z nich?
Tymczasem wieczór zaczyna przechodzić w noc i jednym z punktów jest występ teatralny, ja zaś nie patrzę ani na chwilę w stronę zaimprowizowanej sceny, ale przyglądam się tej pięknej damie, którą poznałem dzisiejszego wieczoru. Czy to już miłość, czy to jest kochanie.
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Zima 1954. Spotkanie u Slughorna [odnośnik]25.08.15 17:59
Wymsknęło mi się prawie głośne i pełne zachwytu "ohhh!" chociaż w porę udało mi się je stłumić w sobie. Jednak nad blaskiem w oczach nijak nie mogłam zapanować. Miałam przed sobą mężczyznę idealnego, zajmującego się zwierzętami, chodzącego do teatru i w dodatku mistrza szermierki. Czy mi, Rosalie Yaxley, było coś jeszcze do szczęścia potrzebne? Żałowałam, że nigdy nie udało mi się pojawić na jakichkolwiek mistrzostwach, na pewno wtedy już o wiele wcześniej poznałabym Pana Carrow i mogła spędzić z nim zdecydowanie więcej czasu.
- Cudownie mi to słyszeć, naprawdę. Niestety mogłam jedynie przyglądać się pojedynkom w mojej rodzinie, z pewnych względów nigdy nie udało mi się pojawić na większych mistrzostwach. Za to bardzo chętnie, jeśli tylko zechce mi Pan ją pokazać, obejrzę Pańską kolekcję trofeów - powiedziałam radośnie, mając nadzieję, że Deimos ochoczo przystanie na mój pomysł.
W tym samym czasie goście zostali zaproszeni na spektakl teatralny. Bardzo mnie to zainteresowało, więc razem z moim towarzyszem zajęliśmy miejsca, aby obejrzeć przedstawienie. Było w stu procentach w stylu profesora Slughorna, ale ja bawiłam się wyśmienicie. Nie wiem czy to za sprawą aktorów, czy raczej towarzystwa w jakim się znajdowałam, miałam jednak bardzo dobry humor. Gdy część teatralna się skończyła, mogłam znowu spokojnie porozmawiać z Deimosem. Spojrzałam na niego ciekawa jego opinii na temat tego, co przed chwilą obejrzeliśmy.
- Jak się Panu podobało? - zapytałam.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Zima 1954. Spotkanie u Slughorna DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Re: Zima 1954. Spotkanie u Slughorna [odnośnik]29.08.15 20:46
- Nie mogę się doczekać w takim razie wizyty. Obiecuję opowiedzieć o wszystkich tych zawodach - przysięga z ręką na swojej piersi, na szczęście nie na jej.
- Interesujące - przyznaje, przesuwając spojrzeniem od sceny do panienki Yaxley, tak jakby wcale nie skupiał się na niej przez cały czas trwania przedstawienia. Towarzystwo zgromadzone na przyjęciu było przeważnie w jej wieku, więc taki dorosły Deimos trochę się wyróżniał. Ciekawe, czy ktoś prócz profesora zwrócił uwagę na to, że ta dwójka pasuje do siebie wspaniale? No własnie, na starość Slughorn został swatką, niewiadomo czy śmiać się czy płakać. - Szczególnie pod koniec dość zabawna okazała się być kreacja głównej postaci - uśmiecha się tu Deimos nieszczerze, ale rzeczywiście udało mu się podtrzymywać rozmowę na temat, którego nie zna. Rosalie się śmiała, uznał, że coś musiało być zabawne. Ale śmiać sie czy płakać, bo to ważne, gdyż płakać było za czym. Zwyczajem było, że przedstawienie stanowi jednocześnie oficjalny koniec imprezy. Wypadało teraz skończyć trunki i poodprowadzać się do wyjścia. Deimos całe przedstawienie męczył się z myślą, że nie będzie mógł postąpić tak z Rosalie, jak postępował z całą masą rozpustnych kobiet Londynu. Wystarczyło omamić je słówkami, a z przyjemnością przyjmowały zaproszenie do jego dworku. Nie wypadało mówić tych słówek jednak szlachetnie urodzonej panience, już nie wspominając nawet o próbach zapraszania jej. Dlatego czuł się Carrow bardzo niezadowolony, kiedy uświadomił sobie, że wszyscy powstają, a on wstał również i patrzy na panienkę Yaxley. Tym samym wzrokiem otumanionym, który świadczył o jego pozbawionym myśli logicznych, a jedynie zabarwionych jej czarem osobistym. - Tym razem ja żałuję. Żałuję, że pora już się rozstawać. Jeżeli mogę tylko przypomnieć, to moje konie czekają na panienki wizytę
Czy to nie zabrzmiało nawet trochę sprośnie? Deimos i tak nie zorientowałby sie, wielkim szokiem jest, że umie być grzeczny i nie ślini się kiedy Rosalie na chwilę odwraca spojrzenie, a on może się wtedy przypatrzeć jej ciału.
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Zima 1954. Spotkanie u Slughorna [odnośnik]02.09.15 18:55
Ucieszyło mnie gdy pan Carrow wyraził swoją opinię na temat przedstawienia. Nawet byłam w stanie się z nim zgodzić, ponieważ kreacja również mnie zaskoczyła. Przytaknęłam mu więc ochoczo. Myślałam, że jeszcze sobie porozmawiamy, niestety przedstawienie kończyło spotkanie u profesora Slughorna i pora było zabierać się do domu. Wszyscy wstali i zaczęli podchodzić do Horacego, aby się pożegnać, ja chciałam wykorzystać te ostatnie chwile na rozmowę z Deimosem.
- Ależ oczywiście, że pamiętam. Bardzo chętnie skorzystam z zaproszenia, wydaje mi się, że spotkanie z pana końmi będzie dla mnie cudownym przeżyciem - powiedziałam pełna optymizmu.
Przyszła nasza kolej, na pożegnanie z naszym ukochanym profesorem. Podeszłam do niego z szerokim uśmiechem.
- Profesorze, bardzo dziękuje za zaproszenie. Mam nadzieję, że niedługo przytrafi się jakaś kolejna okazja, aby móc znów spotkać się w tak ciekawym gronie - powiedziałam.
Następnie odsunęłam się i poczekałam, aż Deimos również się pożegna. Gdy Horacy odszedł spojrzałam na mężczyznę delikatnie się do niego uśmiechając.
- Czy byłby pan tak miły i pomógł mi z płaszczem? - zapytałam zerkając w stronę szafy, w której owy płaszcz wisiał.
Żałowałam, że ten wieczór się już kończył. Tak dobrze mi się z nim rozmawiało, że pewnie gdybym mogła, to zostałabym tu całą noc. Niestety, papa nie byłby zadowolony z takiego obrotu sprawy, dlatego musiałam wrócić do domu. Czasami korciło mnie, aby zrobić coś szalonego, wiedziałam jednak, że to nie przystoi, po za tym nie wiadomo jakby się to skończyło, dlatego zawsze w gruncie rzeczy dostosowywałam się do poleceń ojca.
Gdy już się ubrałam i razem z Deimosem wyszliśmy przed posiadłość profesora zrobiło mi się trochę przykro, że ten wieczór dobiegł tak szybko końca. Uśmiechnęłam się delikatnie do Carrowa, zauważyłam, że ciekawie to na niego działa.
- Dziękuję, za dotrzymanie mi dzisiaj towarzystwa - powiedziałam. - Mam nadzieję, że już niedługo będę mogła zobaczyć Pańskie konie. Dobranoc.
Pożegnałam się z nim tak jak na prawdziwą damę przystało i zniknęłam za rogiem.


Za wilczym śladem podążę w zamieć
I twoje serce wytropię uparte
Przez gniew i smutek, stwardniałe w kamień
Rozpalę usta smagane wiatrem
Rosalie Yaxley
Rosalie Yaxley
Zawód : doradczyni w zarządzie w Rezerwacie jednorożców w Gloucestershire
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Nienawidzę pająków... dlaczego to nie mogły być motyle?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Półwila
Zima 1954. Spotkanie u Slughorna DByCxa2
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t649-rosalie-yaxley https://www.morsmordre.net/t696-smuzka#2194 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f288-fenland-yaxley-s-hall https://www.morsmordre.net/t3552-skrytka-bankowa-nr-174#62683 https://www.morsmordre.net/t955-rosalie-yaxley
Zima 1954. Spotkanie u Slughorna
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach