Ogrody
AutorWiadomość
Ogrody
Ogrody rozciągające się za posiadłością mimo pozornej dzikości są zaplanowane w każdym calu. Ekskluzywne, często egzotyczne rośliny mieszają się tutaj z pospolitymi gatunkami, których nasiona naniósł morski wiatr. Kompozycje, które potrafią się zmienić w przeciągu kilku dni wraz z weną któregoś Lestrange. Kręte, wąskie alejki, ukryte zakamarki, zapierające dech w piersiach widoki. Innymi słowy, ogród oddający artystyczne dusze przemierzających go mieszkańców wyspy.
19 listopada
Mimo zbliżającego się końca listopada pogoda była nader dobra. Czyste niebo, lekki i ciepły wiatr, dla komfortu wystarczyło mieć choćby i sam płaszcz, a dzisiejszego dnia było to szczególnie ważne. W końcu swoboda ruchów mogła być istotna przy planowanych na dzisiaj ćwiczeniach, a w trakcie może i ta dodatkowa ochrona wyląduje na ziemi. Octavia nie rozważała zbytnio kwestii chłodu czy ubioru, kiedy w pośpiechu kończyła śniadanie, zerkając co chwilę na zegarek. Dzisiejszego dnia wpaść miała Aquila na wspólną naukę transmutacji, acz, bądźmy szczerzy, z pewnością na samej nauce się nie skończy. Kiedy spotyka się Black i Lestrange to nagromadzenie plotek było zbyt duże, aby nie dać mu ujścia. Obie jednak miały solenne postanowienie, że sama nauka była tego dnia najważniejsza, na inne rzeczy czas przyjdzie później, w ramach ewentualnej przerwy.
Octavia akurat kończyła się szykować, kiedy powiadomiono ją o przybyciu gościa. Włosy wyjątkowo upięła w luźny kok, aby nie wpadały nieproszone do oczu. Koszula o długich rękawach i szeroka spódnica powinny ochronić przed zimnem, a lekkie trzewiki można było w razie czego łatwo zdjąć. Wychodząc z pokoju założyła jeszcze płaszcz i z szerokim uśmiechem wybiegła na spotkanie.
-Aquila, przecudowanie cię widzieć - powitała ją radośnie. Co prawda przelotnie widziały się ostatnio na Nokturnie, nie było tam jednak sposobności by w spokoju porozmawiać. Podejrzewała zresztą, że wydarzenia tamtego wieczora również zostaną przez nie dzisiaj omówione, a Octavia dowie sie w końcu co szeptano przy oddalonych od niej stolikach, kiedy wzrok zebranych przy nich arystokratów przemykał się po jej sukience. - Pogoda aż się prosi, by wybrać się do ogrodu, co o tym sądzisz? Na niedomiar miejsca nie będzie można tam narzekać.
Miejsce było jednym z powodów, dla których nie spotykały się w domu Blacków. Chociaż miał on swój klimat, to cierpiał na niewiele terenów zielonych, które dzisiaj mogą im się przydać. Zapewne przy najbliższej okazji, podczas której w planach będą bardziej statyczne zajęcia, tym razem to Octavia wybierze się do Londynu.
Octavia A. Lestrange
Zawód : Konsultant artystyczny w rodzinnej operze
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Odrobina szaleństwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
- Octavio, dziękuję za przyjęcie - odpowiedziała z uprzejmy sposób, jednak nie nader szerokim uśmiechem. Trwała w żałobie i nie zamierzała jej zdjąć. Octavia Lestrange, chociaż straciła kuzyna, to jednak nie straciła nikogo.
Nadmorska bryza była zupełnie inna w smaku niż londyńskie powietrze, które teraz, chociaż czyste i wolne od przedziwnych mogolskich wynalazków, wciąż nosiło w sobie znamiona kwietniowych wydarzeń. Nie można było nazwać go przeto złym powietrzem, w końcu doprowadziło do wolności, jednak na Wyspę Wight można było wyczuć przedziwne nuty zapachowe. Dzisiaj Aquila czuła w powietrzu własne niezrozumienie i potworną niewiedzę. Przysiąc by mogła, że ostatnim razem ogrody Thorness Manor wyglądały zupełnie inaczej, jednak nie był to pierwszy raz, gdy kompozycje kwiatowe zupełnie zmieniały swe oblicza, zapewne w wyniku działań któregoś z lordów lub lady Lestrange, a kto wie czy nie samej Octavii? Po dokładnie tym ogrodzie biegała za Evandrą, gdy obie chowały się wśród wąskich alejek. Zdarte kolanka czy łzy, gdy cierń wbiła się w różową rączkę którejś z młodych szlachcianek, pozostawiały po sobie wspomnienia, których dzisiaj nie mogłaby oddać za nic. Aquila Black tęskniła za czasem, gdy największym problemem, była pobrudzona biała sukienka. Dzisiaj w ogrodach przy siedzibie rodu Lestrange zjawiła się w intensywnej czerni. Długa kaszmirowa suknia bez dekoltu, farbowana na czarno włosek po włosku, przez indyjskie tkaczki, teraz trzymała się dosłownie centymetr nad ziemią, tak aby nie zebrać z siebie żadnego wyschniętego liścia czy kropelki rosy. Długie rękawy futra ze srebrnych lisów nie przeszkadzały jednak w poruszaniu się, zostawiając sporo miejsca. W końcu miały trenować transmutację, a Black już nie mogła doczekać się jak wiele kwiatów zamienią w drzewa, czy kamienna ławka na której kiedyś widziała Francisa Lestrange, teraz pusta, zostanie na jej wyjście pomniejszona do wielkości paznokcia. Francis Lestrange już tam zresztą nie siedział. Nie drgnęła jej powieka na myśl o tym, a żal było jedynie Evandry, że musiała to wszystko przeżyć. - Jest nieco chłodno, wiatr wiejący od wody jest tu znacznie inny niżeli w centrum miasta - powiedziała wychodząc na zimne powietrze i od razu mocniej opatuliła się grubą warstwą futra. Lubiła ten chłód i delikatne szczypanie w nos, pogoda była zresztą zadowalają, to ona była po prostu ciepłolubna. W końcu urodzona w dniu słońca, została promykiem w ciemności Blacków. - Dziękuję za zaproszenie w ogrody, dawno tu nie byłam... - rozejrzała się jeszcze dookoła. - ...i dziękuję za Twoją pomoc, droga Octavio. Mam wrażenie, że ostatnio niemal w ogóle nic nie zrobię - powiedziała jeszcze, chociaż było to całkowitą nieprawdą. Aquila jednak miała ciągłą potrzebę działania, aby nawet na minutę nie przypominać sobie o każdym niebezpieczeństwie jakie czekało na nią za rogiem, o całunie który otulał ciało Alpharda i o krzyku jaki rozdzierał jej głowę, gdy tylko zamykała oczy do snu, pijana drogim czerwonym winem. - Evandra pisała ciebie w sprawie naszej zbiórki? - zapytała nagle, jakby wyrywając się z zadumy.
Nadmorska bryza była zupełnie inna w smaku niż londyńskie powietrze, które teraz, chociaż czyste i wolne od przedziwnych mogolskich wynalazków, wciąż nosiło w sobie znamiona kwietniowych wydarzeń. Nie można było nazwać go przeto złym powietrzem, w końcu doprowadziło do wolności, jednak na Wyspę Wight można było wyczuć przedziwne nuty zapachowe. Dzisiaj Aquila czuła w powietrzu własne niezrozumienie i potworną niewiedzę. Przysiąc by mogła, że ostatnim razem ogrody Thorness Manor wyglądały zupełnie inaczej, jednak nie był to pierwszy raz, gdy kompozycje kwiatowe zupełnie zmieniały swe oblicza, zapewne w wyniku działań któregoś z lordów lub lady Lestrange, a kto wie czy nie samej Octavii? Po dokładnie tym ogrodzie biegała za Evandrą, gdy obie chowały się wśród wąskich alejek. Zdarte kolanka czy łzy, gdy cierń wbiła się w różową rączkę którejś z młodych szlachcianek, pozostawiały po sobie wspomnienia, których dzisiaj nie mogłaby oddać za nic. Aquila Black tęskniła za czasem, gdy największym problemem, była pobrudzona biała sukienka. Dzisiaj w ogrodach przy siedzibie rodu Lestrange zjawiła się w intensywnej czerni. Długa kaszmirowa suknia bez dekoltu, farbowana na czarno włosek po włosku, przez indyjskie tkaczki, teraz trzymała się dosłownie centymetr nad ziemią, tak aby nie zebrać z siebie żadnego wyschniętego liścia czy kropelki rosy. Długie rękawy futra ze srebrnych lisów nie przeszkadzały jednak w poruszaniu się, zostawiając sporo miejsca. W końcu miały trenować transmutację, a Black już nie mogła doczekać się jak wiele kwiatów zamienią w drzewa, czy kamienna ławka na której kiedyś widziała Francisa Lestrange, teraz pusta, zostanie na jej wyjście pomniejszona do wielkości paznokcia. Francis Lestrange już tam zresztą nie siedział. Nie drgnęła jej powieka na myśl o tym, a żal było jedynie Evandry, że musiała to wszystko przeżyć. - Jest nieco chłodno, wiatr wiejący od wody jest tu znacznie inny niżeli w centrum miasta - powiedziała wychodząc na zimne powietrze i od razu mocniej opatuliła się grubą warstwą futra. Lubiła ten chłód i delikatne szczypanie w nos, pogoda była zresztą zadowalają, to ona była po prostu ciepłolubna. W końcu urodzona w dniu słońca, została promykiem w ciemności Blacków. - Dziękuję za zaproszenie w ogrody, dawno tu nie byłam... - rozejrzała się jeszcze dookoła. - ...i dziękuję za Twoją pomoc, droga Octavio. Mam wrażenie, że ostatnio niemal w ogóle nic nie zrobię - powiedziała jeszcze, chociaż było to całkowitą nieprawdą. Aquila jednak miała ciągłą potrzebę działania, aby nawet na minutę nie przypominać sobie o każdym niebezpieczeństwie jakie czekało na nią za rogiem, o całunie który otulał ciało Alpharda i o krzyku jaki rozdzierał jej głowę, gdy tylko zamykała oczy do snu, pijana drogim czerwonym winem. - Evandra pisała ciebie w sprawie naszej zbiórki? - zapytała nagle, jakby wyrywając się z zadumy.
Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
W żaden sposób nie zareagowała na zdawkowość Aquili rozumiejąc jej powody. Octavia miała to szczęście w nieszczęściu, że mimo śmierci dookoła żadna nie uderzyła tuż przy niej. Zdawała sobie jednak sprawę z sytuacji innych i uważała, że każdy ma prawo przeżywać smutek w formie i przez czas uznane przez niego samego za odpowiednie.
Octavia poprowadziła je jedną ze ścieżek na polankę, przy której stały dwie drewniane, zdobne ławki oraz stolik. Rzeczywiście na wiosnę poczynili spore zmiany, gdyż utrzymany ostatnio w stylu francuskim ogród im się znudził. Był to pewnego rodzaju eksperyment, z którego wiele wynieśli, pod względem estetycznym uznano go jednak za porażkę. Mimo ich korzeni bliżej im było do stylu angielskiego, a projektowanie tego planowanego chaosu było prawdziwą rozrywką. Nieregularna roślinność, która jednak nie przeszkadzała sobie nawzajem, ukryte, chociaż wciąż w pełni użyteczne alejki, nietypowe połączenia kolorystyczne. To było zdecydowanie bliżej ich sercu.
Na stoliku czekały dwa kieliszki i szklanki, a przy nich szampan, brandy i Toujour Pour, w zależności na co najdzie je akurat ochota. Stały również talerzyki z drobnymi przekąskami jak owoce, herbatniki, miód czy ser. Zapasy wiec były, chęci jeszcze więcej, warunki perfekcyjne do nauki i ćwiczeń.
-Jeżeli potrzebujesz mogę kazać przynieść koce - spojrzała na nią zmartwiona. Wychowana w takich warunkach zahartowała się na niższe temperatury. Pewnie byłaby nawet w stanie zrzucić ubrania i wskoczyć do wody, możliwe, że w ruchu byłoby jej nawet cieplej niż teraz. - Nie ma przecież za co. Zawsze jesteś tutaj mile widziana, z zaproszeniem czy bez - spojrzała na nią ciepło. - W to akurat nie uwierzę, każdy widzi ile dajesz od siebie, w normalnych warunkach jest to już wspaniałe, obecnie jest naprawdę godne podziwu - jeżeli Aquila nic nie robiła to Octavia powinna naprawdę zastanowić się nad sobą i swoim życiem. - Tak, dostałam list dzisiaj z rana, zdążyłam już nawet odpisać. To naprawdę fantastyczny pomysł. Sama chętnie zaangażuję się tutaj, mam zamiar poprosić też nestora o część ogólnych zapasów, nie miałam jeszcze jednak na to czasu.
Octavia poprowadziła je jedną ze ścieżek na polankę, przy której stały dwie drewniane, zdobne ławki oraz stolik. Rzeczywiście na wiosnę poczynili spore zmiany, gdyż utrzymany ostatnio w stylu francuskim ogród im się znudził. Był to pewnego rodzaju eksperyment, z którego wiele wynieśli, pod względem estetycznym uznano go jednak za porażkę. Mimo ich korzeni bliżej im było do stylu angielskiego, a projektowanie tego planowanego chaosu było prawdziwą rozrywką. Nieregularna roślinność, która jednak nie przeszkadzała sobie nawzajem, ukryte, chociaż wciąż w pełni użyteczne alejki, nietypowe połączenia kolorystyczne. To było zdecydowanie bliżej ich sercu.
Na stoliku czekały dwa kieliszki i szklanki, a przy nich szampan, brandy i Toujour Pour, w zależności na co najdzie je akurat ochota. Stały również talerzyki z drobnymi przekąskami jak owoce, herbatniki, miód czy ser. Zapasy wiec były, chęci jeszcze więcej, warunki perfekcyjne do nauki i ćwiczeń.
-Jeżeli potrzebujesz mogę kazać przynieść koce - spojrzała na nią zmartwiona. Wychowana w takich warunkach zahartowała się na niższe temperatury. Pewnie byłaby nawet w stanie zrzucić ubrania i wskoczyć do wody, możliwe, że w ruchu byłoby jej nawet cieplej niż teraz. - Nie ma przecież za co. Zawsze jesteś tutaj mile widziana, z zaproszeniem czy bez - spojrzała na nią ciepło. - W to akurat nie uwierzę, każdy widzi ile dajesz od siebie, w normalnych warunkach jest to już wspaniałe, obecnie jest naprawdę godne podziwu - jeżeli Aquila nic nie robiła to Octavia powinna naprawdę zastanowić się nad sobą i swoim życiem. - Tak, dostałam list dzisiaj z rana, zdążyłam już nawet odpisać. To naprawdę fantastyczny pomysł. Sama chętnie zaangażuję się tutaj, mam zamiar poprosić też nestora o część ogólnych zapasów, nie miałam jeszcze jednak na to czasu.
Octavia A. Lestrange
Zawód : Konsultant artystyczny w rodzinnej operze
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Odrobina szaleństwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Octavia i Aquila być może nie były najlepszymi przyjaciółkami. Znacznie lepiej zresztą dogadywała się z Evandrą, kuzynką gospodyni, z którą łączyło Black o wiele głębsze uczucie, które ciężko było nawet sprecyzować. Ostatnia niezapowiedziana i kompletnie przypadkowa wizyta lady Lestrange Rosier na Grimmauld Place 12 zostawiła zresztą potworne morze myśli, którego ni sposób było powstrzymać przed przelaniem się na ląd. Octavia i Aquila być może nie były najlepszymi przyjaciółkami, ale za to Octavia doskonale wiedziała jak ugościć lady Black w ogrodach Thorness Manor. Postawione na stoliku brandy, szampan i Toujour Pour wskazywały, jak faktycznie przebiegnie wizyta, ale ani przez sekundę nie uznała, że mogłoby jej to przeszkadzać. Odrobina relaksu przed poważnymi ćwiczeniami była wszak wskazana, prawda? Należało rozluźnić umysł, dać się ponieść i odpłynąć powoli, bez zważania na smutki i żale. Tak było zresztą łatwiej. Lestrange nie była w sytuacji tożsamej, jednak równie trudnej, a przynajmniej tak wyobrażała to sobie Black. Nie było przecież jej winą, że zdrajca wybrał zdradę, a kłamca kłamstwo. Teraz jednak to ona musiała radzić sobie ze spojrzeniami, z plotkami i z podłymi uwagami na temat jej rodu, jakie z pewnością się pojawią. Evandra miała łatwiej, miała protekcję Tristana Rosiera, o którym mówić można było różne rzeczy (przecież samo nazwisko Rosier nie zwiastowało nic dobrego), ale nie można było odmówić mu tego, że o własną żonę dba wyjątkowo dobrze. O wiele lepiej niżeli Ares Carrow o własną narzeczoną, oddając się obowiązkom służbowym, w czasie gdy trwał jej koncert. - Dziękuję Octavio - odpowiedziała delikatnie kiwając głową, jednak przyglądając się wciąż brandy, które stało na stoliku. - Wytrzymam chłód, jest orzeźwiający i dobrze działa na umysł. Potrafi przywołać w pamięć wspomnienia, które już dawno zakopałam pod warstwą innych - odwróciła z powrotem spojrzenie na towarzyszkę - Tak strasznie się cieszę, że zechciałaś nam pomóc - swoje kroki skierowała bliżej ławki, na której przycupnęła na chwilę. - To niezwykle ważne byśmy mogły wesprzeć potrzebujących - obróciła gładką różdżkę z lakierowanego czarnego drewna w dłoni. - Czy Hampshire i Wyspa Wight bardzo dotknęła wojna? Ciekawa jestem, jak jeszcze możemy pomóc tym ludziom. Wiesz, moja droga Octavio, Londyn wygląda zupełnie inaczej niż reszta kraju, a przynajmniej ja mam takie wrażenie - stąd nie była w stanie pobrać wszystkich danych, musiała zatem pytać, rozmawiać tyle ile się dało, aby dowiedzieć się, jak wyglądało to naprawdę. Ojciec zresztą zgodził się na te działania. Ba! Powiedział również, że zapewni ochronę. Jeśli jej powinnością było dbanie o dobro nazwiska, to liczyła, że teraz staje na wysokości zadania i opłaci się to nie tylko Blackom, ale i całej społeczności angielskiej. Liście spadały z drzew, ale Brytania trwała.
Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Nawet jeśli ich relacje nie były tak zażyłe to Octavii zależało na każdej znajomości, którą zaliczyć można było do kategorii pozytywnych, a tak właśnie sklasyfikowałaby tę, która łączyła ją z panną Black. Nie spędziły ze sobą tyle czasu, nie łączyła je taka historia, jeśli jednak skreślałoby się każdą znajomość tylko dlatego, że dana osoba ma kogoś bliższego, to świat byłby wyjątkowo zamknięty w sobie i ponury, a już teraz było w nim przecież wystarczająco dużo smutku, czym dowodem był przecież strój Aquili. Dowodem były też szepty i pytania, które Octavia słyszeć mogła za plecami, a które ze wszystkich sił starła się ignorować. Wśród ludzi pojawiała się jednak wątpliwość, czy jeśli jeden człowiek rodu zdradził, to nie można powziąć wątpliwości, że nie pójdą za nim inni? W końcu krew nie woda i zdaniem niektórych wraz z pokrewieństwem szły też cechy charakteru czy moralność. Tak, pod tym względem nieco zazdrościła Evandrze, pomijając sam fakt mieszkania w innym miejscu i noszenia już innego nazwiska. Miała kogoś, kto był z nią bez względu na wszystko, kto chronił ją i przyjmował na siebie uderzenia. I chociaż to jej kuzynka była pod największą presją, w końcu afera rozchodziła się o jej brata, to kiedy ona była niedostępna tłum musiał znaleźć sobie kogoś innego, a do tego idealna była reszta rodziny Lestrange. Octavia nie była tylko pewna, czy w tym przypadku cel uświęca środki i dla ochrony w czasie chwilowego kryzysu gotowa by była na siłę uwiązać się do innej osoby. Podobne dylematy jednak nie miały w jej przypadku sensu, była sama, kandydata na męża nie było w zasięgu wzroku, pozostawało tylko radzić sobie jak najlepiej z tym co ma.
-Nie krępuj się powiedzieć, gdybyś zmieniła zdanie - uśmiechnęła się tylko nie nalegając dalej. - Och, nie mogłabym przejść koło takiego wydarzenia obojętnie - przysiadła przy niej. - W końcu nasza pozycja i możliwości zobowiązują, nie wolno ignorować potrzeb innych - przynajmniej w teorii, ale na całe szczęście nikt nie chciał próbować tego podważyć w praktyce. - Szczęśliwie tutaj było dużo spokojniej niż w innych częściach kraju. Na dodatek do strony morza mamy ochronę syren to wiele zmienia. Londyn ucierpiał nieporównanie bardziej, nic zresztą dziwnego, to zawsze w centrum wydarzeń dzieje się najwięcej, również tego złego - widząc wzrok Aquili sięgnęła po butelkę brandy i nalała im nieco. - Dobrze będzie się nieco rozgrzać. Przyda się to i do rozmowy i do nauki.
To była zaleta i wada bycia na uboczu, omijała ich większość istotnych wydarzeń. Zazwyczaj Octavia poczytywała to za minus, kiedy jednak Brytanię nawiedzała to wojna to katastrofa mieszkańcy Wight cieszyli się z tego odseparowania.
-Nie krępuj się powiedzieć, gdybyś zmieniła zdanie - uśmiechnęła się tylko nie nalegając dalej. - Och, nie mogłabym przejść koło takiego wydarzenia obojętnie - przysiadła przy niej. - W końcu nasza pozycja i możliwości zobowiązują, nie wolno ignorować potrzeb innych - przynajmniej w teorii, ale na całe szczęście nikt nie chciał próbować tego podważyć w praktyce. - Szczęśliwie tutaj było dużo spokojniej niż w innych częściach kraju. Na dodatek do strony morza mamy ochronę syren to wiele zmienia. Londyn ucierpiał nieporównanie bardziej, nic zresztą dziwnego, to zawsze w centrum wydarzeń dzieje się najwięcej, również tego złego - widząc wzrok Aquili sięgnęła po butelkę brandy i nalała im nieco. - Dobrze będzie się nieco rozgrzać. Przyda się to i do rozmowy i do nauki.
To była zaleta i wada bycia na uboczu, omijała ich większość istotnych wydarzeń. Zazwyczaj Octavia poczytywała to za minus, kiedy jednak Brytanię nawiedzała to wojna to katastrofa mieszkańcy Wight cieszyli się z tego odseparowania.
Octavia A. Lestrange
Zawód : Konsultant artystyczny w rodzinnej operze
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Odrobina szaleństwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Nie miała zamiaru osądzać nikogo z Lestrangów o zdradę tylko i wyłącznie ze względu na Francisa. Być może rodzinne szaleństwo dopadło go dużo wcześniej, a być może dopadło go mocniej niżeli innych, ale to była jego wina, przecież nie jego rodziny. Evandra była dobrym człowiekiem i wspaniałą czarownicą. Jej myśli z pewnością nie biegały wokół zdrady. Cios jednak, który zadał jej brat umierając, był powodem do kilku plotek, które Aquila skutecznie omijała. Pokręciła noskiem na boki, gdy myśli zbyt mocno wkręcały się w głowę. Czy mogły wiedzieć wcześniej? Pytanie dudniło pomiędzy uszami, ale nie śmiałaby go zadać głośno. Teraz jednak należało im się skupić na czymś innym. - Zgadzam się, oczywiście - kiwnęła głową. - Gdybyśmy pozostały obojętne, to byłaby zwykła tyrania, droga Octavio. Jesteśmy wszak dobrymi ludźmi, więc tym bardziej cieszę się, że zechcesz dołączyć do naszej inicjatywy - blady uśmiech przeszedł przez twarz Aquili, gdy ta poprawiła swoją sukienkę, z utęsknieniem spoglądając w stronę drinków, zawiedziona, że do tej pory obok nie pojawił się kelner albo skrzat, który nalałby im trunki. Było zimno, a mocny alkohol rozgrzewał od środka, gdy wtedy dosłownie jak na zawołanie sama gospodyni otworzyła butelkę brandy i nalała nieco do szklanek. - Oh, oczywiście - Black odebrała szklankę, czując jak zapach mocnego alkoholu trafia prosto do nozdrzy. - Za wiedzę, której nigdy nam nie zabraknie - wzniosła krótki toast, zaraz potem upijając łyk i odstawiając go na stół. Był bardzo mocny. - Octavio, jeszcze raz dziękuję za spotkanie. Evandra nie raz chwaliła Twoje zdolności do transmutacji, a ja przyznaję, że to jedna z moich ulubionych dziedzin. Jest taka szykowna i przyjemna - kiwnęła głową, różdżkę obracając w palcach. - Wyjaśnij mi jednak, w jaki sposób skupiasz w sobie energię przy kwestiach transformowania kogoś w zwierzę - zaczęła niewygodny dla siebie temat. Od kiedy w Hogwarcie została wręcz bestialsko zamieniona przez tą okropną Trixie Beckett, miała jakiś uraz do zwierząt. - Ja przyznaję, że nie do końca się nimi interesuje, przez co mam chyba problemy... - posiadała jedynie kota, który był bardziej ozdobą i przytulanką, niż obiektem do badań.
Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Nawet w jej głowie, osoby, która przecież ich znała, pojawiały się pewne wątpliwości. Cóż więc mogło się dziać w myślach osób, z którymi relacja była słaba, żeby nie powiedzieć żadna? Nawet jeżeli wierzono w ich dobre intencje, gdzie pewność, że przez okoliczności całkiem niezawinione, przez skłonności czy chorobę, nie pójdą w podobną stronę? Mogły się zarzekać w nieskończoność, że podobna sytuacja nigdy nie będzie miała miejsca, jednak do końca pewnie już nikt im nie uwierzy. Pozostawało jedynie próbować udowadniać swoje przekonania na każdym kroku z nadzieją, że krytyczne głosy będą cicho schowane w zakamarkach pamięci, po które zazwyczaj się nie sięga. I drżeć jaki czynnik sprawi, że znów wyjdą na światło dzienne ze zdwojoną mocą.
-Nie wyobrażam sobie niczego innego. Nierówności zawsze były, są i pewnie będą, przez obecne niepokoje tym bardziej. Musimy się upewnić, że najsłabsi przez to wszystko nie ucierpią.
Zapewne konwenanse wymagałyby, aby obsługą zajął się ktoś inny, jednak Octavia nie lubiła sztywnych reguł, co wiedział już raczej każdy. Były tylko dwie, zadanie było proste, a ona miała dwie sprawne ręce. Dodatkowo zawsze lepiej się jej rozmawiało, kiedy obok nie było dodatkowej pary uszu, nawet jeżeli rozmowa nie była na wybitnie ważne tematy. Słysząc toast z uśmiechem uniosła swoją szklankę i upiła łyk. Wystarczyła taka odrobina, by zdecydowanie przyjemniej siedziało się na morskim wietrze.
-Evandra jak zwykle przesadza. Transmutacja... po prostu mnie ciekawi. A jeśli już coś mnie zainteresuje, to zazwyczaj idę w to bez kompromisów - zerknęła na obracaną przez Aquilę w dłoniach różdżkę, co normalnie można by chyba uznać za objaw zdenerwowania, jednak nie rozumiała jaki mógłby być tego powód. - Muszę przyznać, że poznanie danego zwierzęcia bardzo pomaga, zwłaszcza na początku. Transmutacja w coś ożywionego jest dla mnie o tyle trudniejsza, że kształt i właściwości są zmienne, co trzeba wziąć pod uwagę - zamyśliła się na chwilę próbując dokładnie odtworzyć swoje początki. - Moja pierwsza próba, przynajmniej ta udana, była transmutacją w węża. Zanim to zrobiłam obserwowałam je godzinami, chcąc odtworzyć każdy szczegół. Kiedy to mi już wyszło poszło w sumie łatwo. Ważne, żeby złapać zasadę, przenoszenie jej później do innych przypadków jest zdecydowanie prostsze.
Prawdopodobnie, a nawet na pewno, to co robił było sporą przesadą, jednak chciała mieć pewność, że będzie najlepiej przygotowana jak tylko się dało, a ryzyko porażki zostanie zminimalizowane. I czy była to kwestia obserwacji, nauki teorii, drygu czy po prostu szczęścia, to ciężko powiedzieć, a może też wszystko jednocześnie.
-Nie wyobrażam sobie niczego innego. Nierówności zawsze były, są i pewnie będą, przez obecne niepokoje tym bardziej. Musimy się upewnić, że najsłabsi przez to wszystko nie ucierpią.
Zapewne konwenanse wymagałyby, aby obsługą zajął się ktoś inny, jednak Octavia nie lubiła sztywnych reguł, co wiedział już raczej każdy. Były tylko dwie, zadanie było proste, a ona miała dwie sprawne ręce. Dodatkowo zawsze lepiej się jej rozmawiało, kiedy obok nie było dodatkowej pary uszu, nawet jeżeli rozmowa nie była na wybitnie ważne tematy. Słysząc toast z uśmiechem uniosła swoją szklankę i upiła łyk. Wystarczyła taka odrobina, by zdecydowanie przyjemniej siedziało się na morskim wietrze.
-Evandra jak zwykle przesadza. Transmutacja... po prostu mnie ciekawi. A jeśli już coś mnie zainteresuje, to zazwyczaj idę w to bez kompromisów - zerknęła na obracaną przez Aquilę w dłoniach różdżkę, co normalnie można by chyba uznać za objaw zdenerwowania, jednak nie rozumiała jaki mógłby być tego powód. - Muszę przyznać, że poznanie danego zwierzęcia bardzo pomaga, zwłaszcza na początku. Transmutacja w coś ożywionego jest dla mnie o tyle trudniejsza, że kształt i właściwości są zmienne, co trzeba wziąć pod uwagę - zamyśliła się na chwilę próbując dokładnie odtworzyć swoje początki. - Moja pierwsza próba, przynajmniej ta udana, była transmutacją w węża. Zanim to zrobiłam obserwowałam je godzinami, chcąc odtworzyć każdy szczegół. Kiedy to mi już wyszło poszło w sumie łatwo. Ważne, żeby złapać zasadę, przenoszenie jej później do innych przypadków jest zdecydowanie prostsze.
Prawdopodobnie, a nawet na pewno, to co robił było sporą przesadą, jednak chciała mieć pewność, że będzie najlepiej przygotowana jak tylko się dało, a ryzyko porażki zostanie zminimalizowane. I czy była to kwestia obserwacji, nauki teorii, drygu czy po prostu szczęścia, to ciężko powiedzieć, a może też wszystko jednocześnie.
Octavia A. Lestrange
Zawód : Konsultant artystyczny w rodzinnej operze
Wiek : 25
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Odrobina szaleństwa jeszcze nikomu nie zaszkodziła
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Najsłabsi byli w tej wojnie niczym karta przetargowa, zresztą nie tylko w tej. W momencie, w którym walka wyszła daleko poza Londyn, a miasto zostało w głównej mierze konstruktem społecznym, w którym pewne normy wytyczone przez Ministerstwo nie mogły zostać złamane, rozpoczęła się walka o wpływy. Klasycznym przykładem ignorancji, byłoby kompletne zignorowanie wszystkich tych, którzy, choć nie mieli sił, mieli swój głos. I to o nich należało zadbać, w taki lub inny sposób. Nakarmienie głodnych i napojenie spragnionych zdawało się być idealnym początkiem ku tworzeniu renomy nie tylko dla własnego imienia, ale przede wszystkim istotnej maski, jaką każda z dobre urodzonych dam musiała przywdziewać w sytuacjach, takich jak ta. Wiatr od morza zahaczył o jej włosy, rozburzając kilka kosmyków, które zresztą Aquila szybko poprawiła, chowając z powrotem za ucho. Różowawe policzki i nos dobrze współgrały z bladą skórą, typową zresztą dla Blacków. Słuchała jednak wciąż cennych rad, skrupulatnie notując wszystko w głowie. Zwierzęta nie należały do obszaru ich zainteresować, chociaż Moissanite sprawdzała się jako pupil właściwie doskonale. - Oh, rozumiem - nie chciała przerywać, tak więc odczekała, aż Octavia powie wszystko, co chciała na zadane wcześniej przez Black pytanie. - A w jaki sposób skupiasz tę energię? Zastanawiam się, czy na przykład posiadanie jakiejś części zwierzęcia przy sobie pomaga? Nie zamierzam nosić małpich móżdżków w kieszeni, ale taka królicza łapka, chociażby? - zwyczajna ciekawość coraz mocniej ją rozpalała, na myśl o magii, która mogła wspomóc czary. - O, właśnie! A gdy zaklinasz portret... Jak to robisz? - tego była wyraźnie ciekawa, gotowa zapamiętać każde słowo, testując je potem w domu, gdy to będzie mogła chwycić za obraz przykładowo Josephiny Flint i zaczarować go w ten sposób. A może... Może gdyby się udało zakląć taki portret i sprezentować go komuś z kim odległość bywała czasem zbyt przerażająca, zwłaszcza gdy nie było czasu, ani sposobności ku ciągłej teleportacji? Z drugiej strony jednak takie wiadomości przekazywane przez portret... Jakie to dziwnie nieosobiste. Na nosie poczuła kroplę deszczu, początkowo małą, ale wystarczająco przerażającą, aby oczekiwać, że spadnie ich więcej. Paskudna listopadowa pogoda i tak radziła sobie lepiej z bladą skórą niż sierpniowe słońce.
Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Ogrody
Szybka odpowiedź