Wydarzenia


Ekipa forum
Maghnus Bulstrode
AutorWiadomość
Maghnus Bulstrode [odnośnik]18.05.21 13:19


well fed devils
behave better than famished saints


Żywotność bazowa
Wartość żywotności postaci: 212
żywotnośćzabronionekarawartość
81-90%brak-5171 - 190
71-80%brak-10150 - 170
61-70%brak-15129 - 149
51-60%potężne ciosy w walce wręcz-20108 - 128
41-50%silne ciosy w walce wręcz-3086 - 107
31-40%kontratak, blokowanie ciosów w walce wręcz-4065 - 85
21-30%uniki, legilimencja, zaklęcia z ST > 90-5044 - 64
≤ 20%teleportacja (nawet po ustaniu zagrożenia), oklumencja, metamorfomagia, animagia, odskoki w walce wręcz-60≤ 43
10 PŻPostać odczuwa skrajne wycieńczenie i musi natychmiast otrzymać pomoc uzdrowiciela, inaczej wkrótce będzie nieprzytomna (3 tury).-701 - 10
0Utrata przytomności

Żywotność z szatą:

Ekwipunek


Przedmioty

Różdżka
Dość sztywna, o długości 15,5 cala. Zitan - Ciemna barwa chińskiego drzewa niemal wpada w fiolet, wybiera czarodziejów, którzy z łatwością wchodzą w inne role lub kryją mroczny sekret, potrafiących dostosować się do otoczenia, posiłkujących się sprytem i podstępem, ambitnych, o skłonnościach manipulacyjnych; dobrze koreluje z czarną magią. Łuska Kappy - Dla osób o zwodniczym charakterze, pozornie łagodnych, stawiających na swoim, pamiętliwych, czerpiących przyjemność w oglądaniu cierpienia innych.

Szachy
Rzeźbione figurki wykonane są z ciężkiego kamienia, a chłodna w dotyku plansza ma bogato zdobione brzegi. Zestaw szachów Maghnus otrzymał od ojca, lorda Harfanga Bulstrode, jeszcze jako dziecko, by w wolnych chwilach ćwiczyć umysł, rozważać przeróżne strategie i chłodno kalkulować następne posunięcia swoje i przeciwników.


Zwierzęta
Helios
Średnich rozmiarów sowa towarzyszy Maghnusowi już od przeszło dekady, skrupulatnie i terminowo dostarczając listy. Helios bywa nadgorliwy, wpatrując się przenikliwie i pohukując ponaglająco na korespondentów niespieszących się z odpowiedzią, ale jak na dobrze wychowaną sowę przystało, nigdy nie pozwoli sobie nadużyć gościnności - po otrzymaniu listu natychmiast wyrusza w drogę. Zdarza mu się udziobać w palec korespondentów, którzy nie wzbudzają jego zaufania, lecz - o dziwo - nigdy nie są to szlachetnie urodzeni.


Rozwój, osiągnięcia, rozliczenia
zaopatrzenie rodu Bulstrode
drzewo genealogiczne
Złote Myśli
▲ kryształy: bonus +25 do mocy eliksiru
▲ Pracoholik - 10 wątków z pracą: [1] [2] [3] [4-5]
▲ Architekt - 15 lokacji innych niż domki [1] [2-5] [5-10]
▲ Sen na jawie - [1] [2] [3] [4] [5]


[bylobrzydkobedzieladnie]


half gods are worshipped
in wine and flowers
real gods require blood




Ostatnio zmieniony przez Maghnus Bulstrode dnia 03.11.21 17:06, w całości zmieniany 103 razy
Maghnus Bulstrode
Maghnus Bulstrode
Zawód : badacz starożytnych run, były łamacz klątw, cień i ciężka ręka w Piórku Feniksa
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
gore and glory
go hand in hand
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 death before dishonor
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9868-maghnus-i-bulstrode https://www.morsmordre.net/t9891-helios#299311 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f377-gerrards-cross-bulstrode-park https://www.morsmordre.net/t9894-skrytka-bankowa-nr-2246#299355 https://www.morsmordre.net/t9896-maghnus-bulstrode#299374
Re: Maghnus Bulstrode [odnośnik]18.05.21 17:38
Myślodsiewnie
Wspomnienia
KIEDY? | KTO? | GDZIE?
OPIS

KIEDY? | KTO? | GDZIE?
OPIS


Sny
Sny
13 XI | [Z] | Justine Tonks | SEN
[PARSZYWKA] - Wstyd i hańba! To nie jest sąd działający w mocy obowiązującego prawa nadanego przez Ministerstwo Magii - poderwał się z miejsca, dogłębnie oburzony, nie dowierzając własnym uszom. - Tylko Czarny Pan może mnie sądzić! - wykrzyknął donośnie, zagłuszając wrzawę, jaka rozgorzała na dobre, gdy w jego kierunku zaczęli się zbliżać strażnicy. - Zapłacisz za to, szlamo, bądź tego pewna - wysyczał do Justine, mrużąc oczy. Wyciągnęli Craiga z Azkabanu, Tower of London znajdowało się w ich władaniu; było to kwestią dni, gdy przyjdą i po niego, wiernego sługę najpotężniejszego czarnoksiężnika wszech czasów, a gdy to nastąpi, Tonks zapłaci gorzko. Po wielokroć.

KIEDY? | KTO? | GDZIE?
OPIS


[bylobrzydkobedzieladnie]


half gods are worshipped
in wine and flowers
real gods require blood




Ostatnio zmieniony przez Maghnus Bulstrode dnia 06.09.21 20:03, w całości zmieniany 6 razy
Maghnus Bulstrode
Maghnus Bulstrode
Zawód : badacz starożytnych run, były łamacz klątw, cień i ciężka ręka w Piórku Feniksa
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
gore and glory
go hand in hand
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 death before dishonor
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9868-maghnus-i-bulstrode https://www.morsmordre.net/t9891-helios#299311 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f377-gerrards-cross-bulstrode-park https://www.morsmordre.net/t9894-skrytka-bankowa-nr-2246#299355 https://www.morsmordre.net/t9896-maghnus-bulstrode#299374
Re: Maghnus Bulstrode [odnośnik]18.05.21 18:06
Październik 1957[Z] = zakończone, [P] = wątek z pracą
3 X | [Z] | wątek alchemiczny | Bulstrode Park
Do pracy zabierał się metodycznie i bez zgubnego pośpiechu; nie był typem kierującym się nagłymi zrywami, każdy krok lubił dokładnie przemyśleć i zaplanować, dbając o to, by chłodne kalkulacje w ostatecznym rozrachunku były jak najbliżej rzeczywistości. Dawno nie oddawał się swojemu hobby, pomimo że czekało na niego kilka wyjątkowo interesujących prywatnych zleceń - na uwadze miał również fakt, że bazy mogą się również przydać w szeregach Rycerzy Walpurgii, by odpowiednio nałożona klątwa na miejsce wzmocniła zabezpieczenia chroniące zdobywane przez popleczników Czarnego Pana lokacje.

10 X | [Z] | Demelza Fancourt | Piórko Feniksa, Gabinet
[P] Nierzadko w przypływie lepszego humoru dopytywał z przejęciem o samopoczucie tancerek, sprawiając przy tym wrażenie, jakoby troszczył się o ich dobrobyt, bo wiedział doskonale, że gdy rozkwitały w blasku jego pozornej troski, ich kroki stawały się bardziej sprężyste, głowy wyżej uniesione, a uśmiechy, którymi czarowały ze sceny, bardziej magnetyczne. I płynął za tym pieniądz. Jak to jednak bywało z narzędziami, szczególnie tymi ponadnormatywnie eksploatowanymi, z czasem się zużywały - i wtedy wymieniał je bez sentymentu, mówiąc sobie przewrotnie panta rhei.

16 X | [Z] | Demelza Fancourt, Aurora Sprout | Scena Główna
[P] Pragmatyczne spojrzenie na rzeczywistość nakazywało mu powściągnąć wielkie nadzieje co do szybkiego znalezienia nowej perły, która będzie lśnić na scenie Piórka, ale jednak musiał mieć w sobie chociaż minimalne pokłady dobrej wiary, by przebrnąć przez niekończące się przesłuchania i nie tracić hartu ducha, gdy następna chętna rozpocząć karierę osoba przynosiła tylko i wyłącznie nową porcję rozczarowań. Upił łyk herbaty, żałując, że nie jest to wino, lecz postanowił wstrzymać się jeszcze z sięganiem po napoje procentowe ze względu na wczesną godzinę. Chociaż nie zamierzał tego przyznawać, cenił sobie wysoce pomoc Demelzy w przesłuchaniach. Była na tyle doświadczona, by bez chwili namysłu prezentować następnym potencjalnym tancerkom przykładowe kroki w sposób łatwo przystępny, a jednocześnie na tyle przyjazna, by cały proces przeprowadzić bez zbędnego gwiazdorzenia i odstraszania dziewczyn, w których mogłaby upatrywać ewentualnej konkurencji.

17 X | [Z] | Rita Runcorn | Ferrels Wood + opowiadanie
[INICJATYWA] - Z zatrutego drzewa wyrastają tylko zatrute owoce. Nie żałuj ich, Sedricu, krew tych dzieci na rękach mają zdrajcy świadomi ryzyka swych czynów, Zakon Feniksa i Harold Longbottom, który rozpętał tę wojnę. To ich wińcie za każdą uncję przelanej krwi - mówił głośno, na tyle głośno, by mieszkańcy służący swą pomocą doskonale słyszeli słowa i byli pewni, kto ponosił odpowiedzialność za okrucieństwa, jakie rozgrywały się w Northamptonshire, jakie rozgrywały się w całym kraju. - Dzieci, Serdicu, najlepiej pokażą, że nie cofniemy się przed niczym, by oczyścić nasze ziemie ze szlam i rebeliantów. Nie miej litości, kuzynie, Zakon dla ciebie by jej nie miał - dokończył swą myśl, a oczy Sedrica błysnęły złością, jakby dopiero powołanie się na karygodne czyny Zakonu Feniksa przemówiło do jego rozsądku i uciszyło sumienie. obława

19 X | [Z] | Zlata Raskolnikova | Skalny Donikąd
[P] Powstrzymał mimowolne uniesienie brwi, po mistrzowsku dbając o to, by jego twarz nie zdradzała żadnych emocji. Słowa Zlaty wypowiadane były w niedbały, irytujący sposób; nie brzmiały dobrze w jego przywykłych do innych standardu uszach, ale jednocześnie pomny był faktu, że spotkanie miało charakter tylko i wyłącznie biznesowy, a za skutecznością półgoblinki przemawiały zaskakująco pozytywne referencje. Nikt natomiast nie obiecywał, że będzie znała zasady savoir-vivre, które - Maghnus przyznawał to z bólem serca - nie były w tym przypadku istotne. Zajrzał więc do uchylonego przez nią worka, zerkając na jego zawartość. Ptaki. W środku były martwe ptaki. Czy wyglądał na kogoś, kto miał zamiar skubać drób?

24 X | [Z] | Cressida Fawley | Pracownia Malarska
[P] Zapewniał gościom Piórka Feniksa najwyższą dyskrecję. Niezależnie od tego, jaki występ rozgrywał się na scenie, niezależnie od tego, kto zasiadał w loży vipowskiej, kto przekazywał sakiewkę pełną galeonów w zamian za prywatny pokaz, wszyscy bawiący w lokalu mogli być pewni tego, że nawet jeśli bawiliby się zbyt dobrze, wieści o ich chwilach zapomnienia w klubie nie rozejdą się w szerszym kręgu. Tak zdobywało się lojalnych klientów i tak rozwiązywało się ich języki - wracali często i czuli się coraz swobodniej w swojej małej bańce bezpieczeństwa, z czasem pozwalając sobie na wylewniejsze komentarze, szczersze rozmowy i nieograniczone konwenansami zachowania. A lord Bulstrode był zawsze tuż obok, gotów wysłuchać ze zrozumieniem, błyszczeć empatią i emanować zainteresowaniem. Miejsce, które miało być zaledwie jedną z inwestycji w jego portfelu, stało się dość nieoczekiwanie cennym źródłem informacji i kontaktów.

25 X | [Z] | Melody Weasley | Las Podniebnych Syren
Tak twardogłowej istoty nie spotkał już dawno. Napastliwa jak wściekła bahanka i czepiająca się bardziej niż młody nieśmiałek szaty w trakcie spaceru po Bulstrode Park, nie odpuszczała ani na chwilę, podążając za nim niczym tropiciel, który wyczuł krew. Żeby było śmieszniej, rudowłosa - jak na młodą kobietę - wydawała się być dość nieporuszona samym trupem tkwiącym nieruchomo w krzakach na poboczu, zamiast tego skupiając się na szukaniu swady z dwójką rosłych nieznajomych, a następnie dopinaniu się jak pasożyt do nieznanych jej planów Maghnusa, którego z jakiegoś niezrozumiałego powodu wybrała sobie na przewodnika i kompana, mimo jego jasno wyrażonej woli. Cała ta sytuacja tonęła w oparach absurdu. - Waćpanna ogłuchła czy to będący cechą rodzinną brak poszanowania dla ogólnie przyjętych zasad dobrego wychowania nakazuje tak doszczętnie odzierać się z godności i wciskać się tam, gdzie nikt nie zaprasza? - zapytał beznamiętnym tonem, w myślach pytając Merlina i wszystkie nadprzyrodzone byty niematerialne o to, czym tak straszliwie zgrzeszył, że nawet jego piękny, jesienny spacer musiał się zmienić w ponury żart.

28 X | [Z] | Cornelius Sallow | Miasteczko Markyate
[INICJATYWA] Maghnus skinął głowom strażnikom, którzy założyli pętle na szyje zdrajców i przekręcili drewnianą korbę koła, które naprężyło i pociągnęło liny. Dwa ciała dyndały przez parę chwil, bezradnie machając nogami w powietrzu, a tłum wiwatował. - Wykonać - rozkazał Bulstrode dwójce strażników, którzy szybkim krokiem podeszli do ofiar i ostrymi jak brzytwa nożami rozpłatali ich okrywy cielesne, zaczynając od dolnych partii brzucha, a kończąc na granicy wyznaczonej przez mostek. Krew bluzgnęła, zalewając drewniane deski, wnętrzności wypadły z rozciętych powłok i zwisały, wciąż zakotwiczone w ciałach, które drgały w konwulsjach wywołanych bólem i przerażeniem - ale wciąż żyły. Tłuszcza wyła wniebogłosy, niektórzy odwracali spojrzenia w bok, nie mogąc znieść brutalnego teatrum, inni wpatrywali się w rozgrywające się szybko sceny jak zaczarowani.


Listopad 1957
20 XI | [Z] | Edgar Burke | Durham, farma + dom Madouców
[MISJA POBOCZNA] Nie zamierzał się roztkliwiać. Omiatał wnętrze farmy z maską obojętności ściśle przyklejoną do twarzy i nie czuł ani odrobiny współczucia do istnień, których szanować nigdy go nie nauczono; w jego oczach od zawsze byli w jakiś sposób odczłowieczeni, niegodni oddychania tym samym powietrzem co oni. Maghnus od dziecka karmiony był opowieściami o prześladowaniach czarodziejów przez mugolską tłuszczę, o polowaniach na czarownice, o topieniu ich w rzekach czy paleniu na stosach i nienawiść rozkwitała w jego wnętrzu bujnie, domagając się satysfakcji - cieszył się, że role w końcu się odwróciły, że w końcu ci, którzy przez wieki zmuszali ich do życia w ukryciu, do udawania, że magia jest jedynie bajką dla dzieci, mieli w końcu poczuć na własnej skórze co znaczy być zwierzyną łowną.

24 XI | Aquila Black | Statkiem po Tamizie
OPIS

25 XI | [Z] | Fantine Rosier | Klub Piórko Feniksa
[P] Był na swój sposób ciekaw czy lady Rosier jest chociaż w niewielkiej części świadoma tego, jaką moc sprawczą posiadała jej rodzina właśnie za sprawą Tristana i jego niebywałych dokonań. Czy miała choć szczątkową wiedzę na ich temat? Czy wiedziała, jak dalece musiał się posunąć, by osiągnąć wszystko to, co osiągnął? Ile trudu i wyrzeczeń kosztowało go ugruntowanie niezachwianej pozycji tuż u boku Czarnego Pana? Ciężką pracą i samozaparciem doszedł na sam szczyt, z którego pociągał za sznurki wydarzeń w kraju, dzierżąc do spółki z Cronusem Malfoyem realną władzę. Pomimo dawnych zaszłości, skądinąd zakulisowo zagrzebanych, Bulstrode nie potrafił umniejszać zasług Rosiera; i chociaż przez gardło by mu nie przeszły podobne słowa, w głębi ducha szalenie go za to szanował. W zgnuśniałym świecie absurdalnych bogactw i skrajnego zepsucia jeszcze do niedawna niewielu podjęłoby się akcji wykraczających poza granice hedonistycznej rozpusty i własnej wygody.

27 XI | [Z] | Odette Parkinson | Dom Mody Parkinson
Uśmiechnął się do młodej kobiety z wdzięcznością - co by nie powiedzieć, ród Parkinson ze względu na branżę, w jakiej się wyspecjalizowali, przodował w obsłudze wymagającego klienta o najwyższych możliwych standardach. Wciąż pamiętał pobłyskującą tajemniczo suknię, jaką całe lata temu uszyli na jego specjalne zamówienie dla Callisto, w niewiele ponad tydzień przed planowanym pod ich dachem balem, pamiętał niespodziankę, jaką jej sprawił tym podarkiem, pamiętał radość w jej oczach, gdy rozpakowywała nowy strój; odegnał od siebie te wspomnienia, nie chcąc popadać w melancholijny nastrój, wszak był to dobry dzień.

30 XI | [Z] | Tatiana Dolohov, NPC | Piórko Feniksa
[MISJA SOJUSZNICZA] Christopher Day płynął beztrosko na każdej kolejnej fali, ciągnięty przez pozornie bezpieczny nurt, święcie przekonany, że to on posiada kontrolę; stoi za sterem, skręca gdzie sam tego chce – ale słowa, nad wyraz wylewne wraz z każdym kolejnym łykiem pociąganym łapczywie z eleganckiej szklanki, zdawały się nie mieć w sobie niczego z faktycznej świadomości; mówił, mówił dużo, mówił źle. Źle i dobrze jednocześnie – plugawe zgłoski irracjonalnego głupca miło łechtały ego zarówno Tatiany jak i lorda Bulstrode; w końcu dopinali swego, czyż nie? A raczej czynił to Maghnus; Dolohov była tutaj ozdóbką i urozmaiceniem zlecenia – doprawdy straciła świadomość, kiedy spotkanie noszące znamiona biznesowego, stało się tak ujmującym teatrzykiem.


Grudzień 1957
4 XII | [Z] | Melisande Rosier | Zimowy Jarmark
Jeśli którekolwiek z nich liczyło tego dnia na miłą i niezobowiązującą pogawędkę, niezagłębiającą się zanadto w niewygodne tematy i niewybijającą się zbytecznie ponad zwyczajowe uprzejmości, kadzidła z zimowego jarmarku postanowiły z nich okrutnie zakpić. Unosząca się wciąż znad ogniska woń paczuli zdawała się już być gryząca, rozmaryn i tymianek drażniły nozdrza, a sam Bulstrode tęsknił już za czystym, nieskażonym powietrzem, wolnym od wszelkiego rodzaju zapachów i idących za nimi następstwami, których sobie nie życzył. Nie wiedział na co dokładnie liczył, ciskając zasuszoną wiązkę w płomienie; kadzidła kojarzyły mu się raczej z kulturą orientu, z rozluźnieniem godnym mieszanki opium i relaksem płynącym z niespiesznej inhalacji narkotycznych oparów, a to, co uzyskali miało efekt dokładnie odwrotny do zamierzonego. Słowa płynęły same z ich ust i budziło to w nim niemalże coś na kształt grozy, bo oto on, Bulstrode z krwi i kości, urodzony aktor, urodzony obserwator, urodzony kłamca - mówił mimowolnie, bez przemyślenia, bez kalkulacji i bez rozpatrzenia wszelkich możliwych scenariuszy. [1] [2] [3] [4] [5]

5 XII | [Z] | Fantine Rosier | Zimowy Jarmark
- Zgodzę się z panem. Niekiedy trzeba wziąć sprawy we własne ręce i odrobinę popchnąć koło fortuny we właściwym kierunku - zaśmiała się Fantine. Jej słowa o przeznaczeniu zabrzmiały poetycko i wzniośle, lecz ona sama nigdy nie zdawała się na samo przeznaczenie. Tylko głupcy i przegrani to robili. Ona zaś nie zamierzała skończyć jak oni - pomagała przeznaczeniu, pociągała za nitki, działała, nie powierzała swego życia wyłącznie losowi. Coś podpowiadało jej, że Maghnus Bulstrode był w pomocy przeznaczeniu jeszcze bardziej zdecydowany. [1] [2] [3] [4] [5]

6 XII | [Z] |Fantine Rosier | Zimowy Kulig
- Niektóre rany wymagają więcej czasu niż byśmy sobie tego życzyli - stwierdził odrobinę wręcz filozoficznie, bo czy istniała właściwie jakaś granica, do której rozpacz po stracie ojca, brata czy żony była całkowicie zrozumiała i akceptowalna, nim zaczynała wpadać w przesadę? Powinien był wiedzieć, że wspomnienie lata wypełnionego anomaliami było zbyt świeże i chociaż Fantine zaprzeczała gorąco, nie mógł się oprzeć i nie wyrzucić samemu sobie zbyt nieostrożnego i zbyt spontanicznego prowadzenia tematu - on, który każde słowo ważył z dokładnością godną alchemikowi. Pomimo odziedziczonej wraz z krwią skłonności do zakrzywiania rzeczywistości i łączenia półprawd w piękne łańcuszki wiarygodnych scenariuszy, istniały tematy, o których Maghnus mówił szczerze, choć wyjątkowo niechętnie, częściej właściwie milcząc niż zabierając głos; lecz jeśli już mówił, słowa wydobywające się z jego ust nie były podszyte fałszem właściwym lordowi miliona masek. To był jeden z tych tematów.

6 XII | Gaspard Lestrange | Piórko Feniks
OPIS

12 XII | [Z] | Sigrun Rookwood, Cornelius Sallow | św. Mung
Choć mężczyźni zbiegli, nie udało im się wynieść tego, po co przyszli, odchodzili z pustymi rękoma i zapewne ze smakiem goryczy rozlewającym się w ustach, lecz wciąż - odchodzili, podczas gdy bezsprzecznie powinni być właśnie w drodze do sali przesłuchań w Tower, by jakiś wyznaczony przez naczelnika przyjemniaczek wydobywał z nich wszystkie informacje mające zobrazować zawiły łańcuszek powiązań. Czy to możliwe, że podjęli się tak śmiałego planu, nie mając za sobą rebelianckiego zaplecza? Ciężko mu było snuć domysły, znikające na horyzoncie sylwetki mówiły mu tyle, co nic, sprawiając jednocześnie, że jego usta zacisnęły się w wąską, pełną niezadowolenia linię. [1] [2] [3] [4] [mniej niż 300 słów] [5]

18 XII | [Z] | Primrose Burke | Primrose Hill
Nie spoczywać na laurach, nigdy przenigdy - taka myśl musiała napędzać wszystkie wielkie umysły tego świata, wszak bezustanny rozwój był jedynym kluczem do sukcesu. Nie dawać próżności dojść do głosy, gdy zewsząd dobiegają mile łechtające ego pochlebstwa, nie dać się zaślepić blaskowi pozornej chwały, która znika szybciej niż płomienisty ogień komety na rozgwieżdżonym niebie, nie stawać w miejscu, nawet gdy w teorii dysponuje się już przepastną wiedzą, nawet gdy posiada się już wysoce wyspecjalizowane umiejętności godne pozazdroszczenia; wciąż i bez końca próbować wspiąć się wyżej, dojść dalej, odkryć nieodkryte i pojąć niepojęte. Maghnus rozumiał ten głód wiedzy doskonale, podświadomie godząc się na cenę, jakiej zapłaty domagała się potęga, którą pragnął posiąść.

20 XII | [Z] | akcja charytatywna | Connaught Square
Atmosfera na placu gęstniała z każdą minutą, stając się już wybitnie ciężkostrawną. Być może powinni byli to przewidzieć właśnie w tym miejscu, jednak aż taki opór ze strony wygłodzonej biedoty wydawał się być nienaturalny i podejrzany - muzyka, śpiew, lecące z okien ulotki i w końcu płomienisty napis i krzyki o zupie z trupa, wszystko to było potwierdzeniem, że w trakcie, gdy szlachetne damy skrzętnie planowały akcję charytatywną, ktoś równie skrzętnie pracował nad tym, by im zaszkodzić, a całe wzniosłe wydarzenie obrócić przeciwko nim. Nie mogli na to pozwolić. Szczęśliwie dowódca oddziału wykazał się odpowiednim stopniem zdrowego rozsądku i usłuchania, wydał odpowiednie dyrektywy, a funkcjonariusze podzielili się obowiązkami. Było ich mało, za mało, ale musiało im to wystarczyć - z tą myślą Bulstrode wciąż tkwił nieopodal dowódcy i wyjścia z placu, uważnie obserwując wydarzenia rozgrywające się w zasięgu jego wzroku, gotów reagować na nie w razie potrzeby [1] [2] [3] [4] [5] [6]

21 XII | [Z] | Rycerze Walpurgii | Brama Zdrajców
[LOCKA] Trzy osoby, jakieś dziesięć metrów od nas. Nie brzmiało to nazbyt groźnie, jednak wrodzony pragmatyzm nakazywał Maghnusowi nie chwalić dnia przed zachodem słońca; wszak o tym, z jakim przeciwnikiem przyjdzie im się zmierzyć, mieli się dowiedzieć dopiero za parę chwil. Sam nie był typem wojownika, natura badacza dawała mu się mocno we znaki, a ostatnie potyczki wykraczające poza dżentelmeński klub pojedynków, potyczki jak najbardziej poważne, wymagające spontaniczności, której nie żądały od niego przeklęte artefakty sprawiały, że był boleśnie świadom swoich braków w pewnych dziedzinach. Malujących się tym wyraźniej na tle towarzyszy, którzy wynieśli Czarnego Pana na szczyty. Musiał nadrobić te braki, musiał się rozwijać, równać w górę, do pozostałych. Na chwilę obecną pozostawało mu tylko liczenie na to, że zdoła wspomóc zawezwaną przez Tristana grupę. I że z czasem prawdziwie rozwinie skrzydła. [1] [2] [3] [4] [5] [6]

23 XII | [Z] | Vivienne Bulstrode | Miasteczko Dunstable
[INICJATYWA] Wypakowane jedzeniem wozy z Gerrards Cross ściągały do Dunstable od wczesnych godzin porannych. Burmistrz Sommers, na zlecenie lordów Bulstrode, osobiście nadzorował przygotowanie ciężkich ław i stołów, mających pomieścić wszystkich głodnych, których żołądki tego dnia miały zostać napełnione do syta przy jednoczesnym sączeniu do uszu propagandowych haseł. To była śmiała akcja, w której organizację zaangażowało się młode pokolenie rodu, teraz stanowiące zjednoczony front, wędrowną trupę aktorów odgrywających role swego życia.
- Nasze serca rozdziera boleśnie tragedia jaka spadła na naszą społeczność - mówił ze zbolałą miną, podając narzekającej na swój los wychudzonej kobiecie talerz z kaszą i pachnącą smakowicie potrawką z dziczyzny.


[bylobrzydkobedzieladnie]


half gods are worshipped
in wine and flowers
real gods require blood




Ostatnio zmieniony przez Maghnus Bulstrode dnia 18.08.21 8:51, w całości zmieniany 8 razy
Maghnus Bulstrode
Maghnus Bulstrode
Zawód : badacz starożytnych run, były łamacz klątw, cień i ciężka ręka w Piórku Feniksa
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
gore and glory
go hand in hand
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 death before dishonor
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9868-maghnus-i-bulstrode https://www.morsmordre.net/t9891-helios#299311 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f377-gerrards-cross-bulstrode-park https://www.morsmordre.net/t9894-skrytka-bankowa-nr-2246#299355 https://www.morsmordre.net/t9896-maghnus-bulstrode#299374
Re: Maghnus Bulstrode [odnośnik]03.08.21 13:22
Styczeń 1957[Z] = zakończone, [P] = wątek z pracą
31 XII / 1 I | | Sabat | Hampton Court

2 I | [Z] | Demelza Fancourt | Piórko Feniksa
Nie wiedział na ile jej uległość wynika z zakodowanych we krwi cechach, a na ile z klątwy, którą została obciążona. Niektórzy ludzie wymagali dodatkowej zachęty, czasem kij okazywał się być skuteczniejszy od marchewki, czasem złamanie ducha było niezbędne, by dalsza współpraca przebiegała pomyślnie i bez większych turbulencji. Czy więc złamał Demelzę, obciążając ją piętnem, którego nie była w stanie samodzielnie z siebie zmyć? Początkowo tak właśnie zakładał, lecz nie mógł być tego pewny, widząc jak błyszczała na scenie, zatopiona we własnym świecie tańca i muzyki, czerpiąc z tego energię i radość, nie dostrzegając wcale mnogości wścibskich par oczu śledzących każdy jej giętki ruch. Rozkwitała - czy więc wyrządził jej krzywdę, czy dał życiową szansę?

3 I | | Vivienne Bulstrode | Bulstrode Park
OPIS

4 I | | Neala Weasley | MIEJSCE
OPIS

5 I | [Z] | Sigrun Rookwood | Staffordshire
[INICJATYWA] Nosił wilk razy kilka - ponieśli i wilka. Czy tak to więc miało wyglądać i w ich przypadku? Napawali się zniszczeniem i śmiercią, sycili się krzykami rozpaczy i przerażenia, chłonęli widok obracającego się w zgliszcza miasta, budynków zmieniających się w grobowce dla uwięzionych wewnątrz ludzi, jaskrawej, płomienistej łuny rozświetlającej ponure niebo tak daleko, jak tylko sięgał wzrok. Nieśli ból i cierpienie, nic sobie nie robiąc z tych żałosnych istnień, które już dawno winny być skazane na zagładę. Z niewiadomego jednak powodu ostatecznie coś poszło nie tak, a kapryśna czarna magia zwróciła się przeciwko nim samym; wpierw przeciwko Maghnusowi, który wciąż dusił się strzępami czarnego dymu, a następnie przeciwko Sigrun, której bieląca się upiornie kość postanowiła przebić się przez skórę i osobiście się z nimi przywitać.

5 I | [Z] | Rhysand Selwyn, Zachary Schafiq | Staffordshire
[INICJATYWA] Napawał się tym pozornym chaosem, jaki ogarnął Staffordshire - popłochem, z jakim rozpierzchali się mugole, czyniąc z siebie jeszcze wyborniejszą ofiarę łowną, przerażeniem malującym się w oczach szukających litości, lecz odnajdujących tylko nienawiść i pogardę. To, co dla postronnych osób mogło się wydawać w pełni losowe i niezrozumiałe, w rzeczywistości było doskonale skoordynowaną akcją, a nici poszczególnych wydarzeń rozgrywających się równocześnie i następująco po sobie, łączyły się wszystkie razem, tworząc obraz godzien uwiecznienia i godzien powtarzania. Do tego, co rozgrało się i będzie się rozgrywać do końca dnia, Bulstrode z pewnością będzie chętnie wracał we wspomnieniach.

5 I | [Z] | rycerze walpurgii | Staffordshire
[INICJATYWA] Poczuł obecność Czarnego Pana, tak jak i wszyscy, jeszcze nim ich oczom ukazał się gęstniejący mrok, opadający coraz niżej na scenę, przesłaniający migoczące światła pochodni i tańczące na wietrze płatki śniegu; wzdłuż kręgosłupa przebiegł mu lodowaty dreszcz, gdzieś podskórnie rozlał się niepokój, jaki potrafił wywołać Czarny Pan, który ostatecznie zmaterializował się w kłębach ciemnej mgły, zasiewając na placu głuchą ciszę. W bladej twarzy nie było już niczego ludzkiego, stała się ona żywym odzwierciedleniem niepojętej potęgi i ucieleśnieniem wszystkich lęków zebranych w całość. Czy słyszał o ich działaniach? Czy był zadowolony z czynów, na które porywali się z jego imieniem na ustach? Bulstrode zgiął kark, gdy ich przywódca omiatał mrożącym krew w żyłach spojrzeniem najbliższe otoczenie i twarze zgromadzonych. Każde z wypowiadanych przez Czarnego Pana słów wibrowało w jego uszach, a serce dudniło głucho w klatce piersiowej. Nikt nie musiał już nic więcej mówić; teraz i tak każde kolejne słowa wydałyby się dziwnie miałkie i zbędne.
[1] [2] [3] [4] [5]

6 I | | Primrose Burke | MIEJSCE
OPIS

13 I | [Z] | Sigrun Rookwood | Tereny Łowieckie
[PARSZYWKA] Rozgorączkowany umysł przetrawiał kolejne myśli szybciej niż szlachcic był je w stanie zwerbalizować i przekazać. Rozglądał się na boki, czujnie i nerwowo jednocześnie, rozciągając lewe ramię w bok, by zasłonić nim blondynkę, która nic sobie nie robiła z jego ostrzeżeń, zrzucając tym samym na niego cały ciężar odpowiedzialności i obrony przed morderczym oprawcą. - TAM!!! - wskazał nagle miejsce, w którym spod pokrywy śnieżnej wychynęły liście paproci. Szybkim ruchem ściągnął kuszę przewieszoną przez ramię, sprawa robiła się naprawdę poważna. - PADNIJ, SIGRUN, PADNIJ!!! - wykrzyknął, celując kuszą w krwiożercze paprotki i wystrzeliwując ostry jak brzytwa bełt.

21 I | [Z] | Sigrun Rookwood | Yorkshire
Nie bywał w tych okolicach zbyt często. Nie należały do jego ulubionych, nie utrzymywał również zażyłych stosunków z lordami Yorku, ograniczając wizyty towarzyskie do wyjątkowo sporadycznych, dlatego dzisiejszą wyprawę traktował w kategoriach odmiany i tym chętniej przyjął zaproszenie Rookwood do zmienienia scenerii - i skorzystania z wierzchowców ze stajni innej, niż ta przylegająca do posiadłości w Bulstrode Park.

21 I | | Rita Runcorn | Yorkshire
[INICJATYWA]

23 I | [Z] | Astoria Lestrange | Bank Gringotta
- Zdaje się wobec tego, że przywdziewane przeze mnie maski nie są tak skuteczne jak zwykłem sądzić - a może to ona znała go po prostu za dobrze, by dać się im nabrać, by nie odnaleźć w zagęszczeniu śmietanki towarzyskiej błysku charakterystycznej purpury, postawnej sylwetki, czekoladowych loków? Mówił tonem lekkim, nieznającym ciężaru zbyt poważnej konwersacji, chociaż w jego wnętrzu kiełkowała powoli nieco sadystyczna ciekawość, której powetowania nie potrafił (nie chciał?) sobie odmówić. - Obawiam się zatem, lady Lestrange, że straciłaś swój cenny czas na obserwowanie moich poczynań. Z pewnością nie okazałem się być aż tak pasjonującym studium przypadku - kontynuował, nie zmieniając barwy głosu ni intonacji, zastanawiając się jakiej dokładnie aktywności rozrywkowej była świadkiem, że aż postanowiła się tym faktem podzielić. Czyżby widok towarzyszącej mu lady Rosier, którą przez pewien czas obdarzał swą niepodzielną atencją, był dla niej aż tak wstrząsający?


Luty 1957
3 II | | Adeleine Burke | Bulstrode Park
OPIS

9 II | [Z] | Astoria Lestrange | Ogrody Królewskie
Nie powinni byli - a jednak robili to uparcie, niepoprawnie i niereformowalnie, wciąż i wciąż powielając błędy, których przysięgał sobie w myślach już nigdy więcej nie popełniać. Stała jednak naprzeciwko niego, idealna w każdym calu smukłej sylwetki odzianej w eleganckie stroje prosto z francuskiego żurnala, była tuż przed nim, z jednej strony na wyciągnięcie ręki, a z drugiej strony nieosiągalna jak nigdy wcześniej. Ranili siebie wzajemnie doskonale wyważonymi słowami, wbijanymi z chirurgiczną precyzją igłami, nie znając rozsądku ni umiaru w aktach swego bezbrzeżnego okrucieństwa, lecz to wciąż było mało.

16 II | | Ramsey Mulciber, Xavier Burke | Ruiny, Warwickshire
[INICJATYWA]
OPIS

26 II | | Rycerze Walpurgii | Rzeka Severn
[LOCKA] OPIS
[1] [2] [3] [4] [5]
Nieudana próba poprzedniego dnia: [1] [2]


Marzec 1957
DATA | | MOŻE TY? | MIEJSCE
OPIS

DATA | | MOŻE TY? | MIEJSCE
OPIS

DATA | | MOŻE TY? | MIEJSCE
OPIS



half gods are worshipped
in wine and flowers
real gods require blood


Maghnus Bulstrode
Maghnus Bulstrode
Zawód : badacz starożytnych run, były łamacz klątw, cień i ciężka ręka w Piórku Feniksa
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
gore and glory
go hand in hand
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
 death before dishonor
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9868-maghnus-i-bulstrode https://www.morsmordre.net/t9891-helios#299311 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f377-gerrards-cross-bulstrode-park https://www.morsmordre.net/t9894-skrytka-bankowa-nr-2246#299355 https://www.morsmordre.net/t9896-maghnus-bulstrode#299374
Maghnus Bulstrode
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach