Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania
cold in my kingdom size
Strona 1 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
but i could keep you warm
as long as you can just try to be brave
▲ Najstarszy i zarazem jedyny syn Regulusa I Blacka i Freji z domu Burke. Ma trzy młodsze siostry — Ophelię (6 lat), Lycoris (15 lat) oraz Nienazwaną (19-23 lata). [NPC]
▲ Uczęszczał do Hogwartu, jego domem był Slytherin (1943-1950).
▲ Świeżo upieczony magipsychiatra w Św. Mungu (kurs na Uzdrowiciela — 1950-1953, specjalizacja — 1953-1955).
▲ Zdecydowanie preferuje rolę słuchacza, niż aktywnego rozmówcy. Na salonach ceni się jego brak skłonności do plotkowania.
▲ Sojusznik Rycerzy Walpurgii.
▲ Ambitny i przebiegły. Jego czarujący uśmiech i spokój mogą budzić zaufanie, ale to ostatnia osoba, w której ręce powinno składać się swój los.
▲ Niepoprawny romantyk, dziwak, ekscentryk. Lubi jesień, swoją pracę, zachody słońca, bezsenne noce, smak Toujours Pour, zapach kadzideł oraz bursztynu, dotyk ciepłej skóry pod skostniałymi palcami. Nie przepada za plotkami, brakiem ogłady, zimą w Londynie, mugolami i protekcjonalnym traktowaniem, mdli go od jaśminu.
Octavia Lestrange
Piękność z Wyspy Syren, oddana Przyjaciółka, Ukochana.
Ciepła myśl, uosobienie radości z życia i młodzieńczej werwy. Siła ukryta w efemeryczności, wsparcie w trudnych chwilach. Nadzieja, światło w ciemnościach, przychylność losu. Nieposkromiona, niewzruszona opinią innych, odrzucająca konwenanse. Lato i zima, wschody i zachody słońca. Połowa duszy. Miłość.
Ciepła myśl, uosobienie radości z życia i młodzieńczej werwy. Siła ukryta w efemeryczności, wsparcie w trudnych chwilach. Nadzieja, światło w ciemnościach, przychylność losu. Nieposkromiona, niewzruszona opinią innych, odrzucająca konwenanse. Lato i zima, wschody i zachody słońca. Połowa duszy. Miłość.
Rigel Black
Głos rozsądku, Zrozumienie, Łącznik z rezystywnością.
Oaza na pustyni, tratwa na wzburzonym oceanie. Dłoń wyciągnięta w kryzysie, ramiona chwytające w ostatniej chwili przed upadkiem. Zawsze obok, zawsze razem, zawsze z uśmiechem. Ten, przed którym nie ma wstydu, a żadna myśl nie stanowi tabu. Cierpliwość, życzliwość, łagodność. Ten, którego należy chronić.
Oaza na pustyni, tratwa na wzburzonym oceanie. Dłoń wyciągnięta w kryzysie, ramiona chwytające w ostatniej chwili przed upadkiem. Zawsze obok, zawsze razem, zawsze z uśmiechem. Ten, przed którym nie ma wstydu, a żadna myśl nie stanowi tabu. Cierpliwość, życzliwość, łagodność. Ten, którego należy chronić.
Aquila Black
Ulubienica, Kwiat Blacków, Całun Zimy.
Dostojność za chłodnym obliczem, chluba nestora, cicha woda, lisi uśmiech. Doskonały taktyk, silna osobowość. Poradzi sobie, gdy opuści Grimmauld Place, jest tego bardziej niż pewien — do tego czasu to on otoczy ją troską.
Dostojność za chłodnym obliczem, chluba nestora, cicha woda, lisi uśmiech. Doskonały taktyk, silna osobowość. Poradzi sobie, gdy opuści Grimmauld Place, jest tego bardziej niż pewien — do tego czasu to on otoczy ją troską.
[bylobrzydkobedzieladnie]
{............................. }
Ce qu'on appelle une raison de vivre , est en
même temps une excellente raison demourir .
même temps une excellente raison de
Ostatnio zmieniony przez Perseus Black dnia 11.09.21 13:40, w całości zmieniany 7 razy
The world was on fire and no one could save me but you,
It's strange what desire will make foolish people do,
I never dreamed that I'd meet somebody like you
And I never dreamed that I'd lose somebody like you
What a wicked game to play, to make me feel this way
What a wicked thing to do, to let me dream of you
What a wicked thing to say, you never felt this way
What a wicked thing to do, to make me dream of you
It's strange what desire will make foolish people do,
I never dreamed that I'd meet somebody like you
And I never dreamed that I'd lose somebody like you
What a wicked game to play, to make me feel this way
What a wicked thing to do, to let me dream of you
What a wicked thing to say, you never felt this way
What a wicked thing to do, to make me dream of you
Aurora Sprout
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And if you don't like me, as I do you;
I understand.
Because who would really choose a daisy,
in a field of roses?
I understand.
Because who would really choose a daisy,
in a field of roses?
OPCM : 6
UROKI : 0
ALCHEMIA : 19 +3
UZDRAWIANIE : 10 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Aurora Sprout napisał:The world was on fire and no one could save me but you,
It's strange what desire will make foolish people do,
I never dreamed that I'd meet somebody like you
And I never dreamed that I'd lose somebody like you
What a wicked game to play, to make me feel this way
What a wicked thing to do, to let me dream of you
What a wicked thing to say, you never felt this way
What a wicked thing to do, to make me dream of you
Tak bardzo Cię szanuję i jestem Ci wdzięczny za pomoc w czasie nauki (zarówno w Hogwarcie, jak i na kursie), że nie jestem w stanie przekroczyć granicy, by na koniec złamać Ci serce. Poza tym... Ptaszki ćwierkają, że łączy Cię coś z innym lordem. Nie śmiałbym wkraczać między Was. Pozostaje tylko wzdychać do siebie w ukryciu i wzajemnej nieświadomości... Oby tylko nestorzy nie dowiedzieli się do listach, które do siebie ślemy. Przecież stoimy po przeciwnych stronach barykady.
Byłeś na jednym roku z Wrenią, na dodatek w jednym domu, więc bardzo chętnie widziałabym tutaj pozytyw! Może podkochiwałam się w tobie z racji twojego szlachetnego urodzenia i czarującego obycia, może ty podkochiwałeś się we mnie? Nie wiązaliśmy ze sobą przyszłości, oboje byliśmy świadomi beznadziejności młodzieńczych zauroczeń, ale to nie przeszkadzało w miłym spędzaniu czasu w swoim towarzystwie. Byłam waleczna, trudno było mnie zrzucić z podium w klubie pojedynków - patrzyłeś na to z zadowoleniem, wiedząc, że twoja chorowitość może przeszkadzać ci w tego typu rozrywkach? Czy może wręcz przeciwnie? Czuję, że rozstaliśmy się w zgodzie; ty dałeś sobie spokój z dziewczętami, a ja byłam zbyt zajęta rozwalaniem na łopatki oponentów w klubie, żeby rozpraszać się miłostkami. Po szkole nasze drogi mogły rozejść się na jakiś czas, proponuję - do momentu, w którym sama musiałam poduczyć się magii leczniczej. Znasz ją dużo lepiej, mogłeś mi pomóc, zarówno z zaklęciami, jak i samą dziedziną anatomii.
Oprócz tego wszystkiego łączy nas coś więcej, coś, czego zapewne nie dzieliłeś z innymi ślicznotkami w Hogwarcie. Choroby. Ja też jestem chora, chociaż moja przypadłość ujawniła się dopiero później, w wieku dwudziestu lat trafiłam do Munga z pierwszym atakiem rozrostu albionii, w stanie absolutnego przerażenia. Może właśnie z tobą miałam konsultacje, żeby sobie z tym poradzić?
A Trixie to w ogóle strasznie obrzydzałeś. Nie dość, że Black, to jeszcze zarozumiały lowelas dwa roczniki wyżej, na którego widok śliniły się wszystkie głupie dziunie w szkole. Wszyscy Blackowie są tacy sami. Pewnie próbowałam sekretnie transmutować cię w żabę, żebyś zjednał się ze swoją oślizgłą naturą.
Oprócz tego wszystkiego łączy nas coś więcej, coś, czego zapewne nie dzieliłeś z innymi ślicznotkami w Hogwarcie. Choroby. Ja też jestem chora, chociaż moja przypadłość ujawniła się dopiero później, w wieku dwudziestu lat trafiłam do Munga z pierwszym atakiem rozrostu albionii, w stanie absolutnego przerażenia. Może właśnie z tobą miałam konsultacje, żeby sobie z tym poradzić?
A Trixie to w ogóle strasznie obrzydzałeś. Nie dość, że Black, to jeszcze zarozumiały lowelas dwa roczniki wyżej, na którego widok śliniły się wszystkie głupie dziunie w szkole. Wszyscy Blackowie są tacy sami. Pewnie próbowałam sekretnie transmutować cię w żabę, żebyś zjednał się ze swoją oślizgłą naturą.
and the lust for life
keeps us alive, 'cause we're the masters of our own fate, we're the captains of our own souls, there's no way for us to come away, 'cause boy we're gold, boy we're gold.
Trixie Beckett
Zawód : krawcowa, gospodyni w Warsztacie
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'll ignite the sun just like the spring has come.
flames come alive.
flames come alive.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Chyba nie ufałam ci od początku twojej kariery. 5 lat różnicy, gdzie idealnie wpasowywaliśmy się w swoje ślady. Kiedy ja kończyłam kurs uzdrowicielski, ty dopiero go zaczynałeś.
Po zakończeniu specjalizacji z magipsychiatrii nie pracowałam w Mungu długo, zamiast tego oddelegowano mnie do współpracy przy ekspedycjach Ministerstwa Magii, gdzie pozostałam do '56 roku. Często wracałam do szpitala, do starych znajomych i oddziału magipsychiatrycznego, który przez te kilka lat był moim drugim domem.
Dostrzegam twój niebezpieczny czar, ale przede wszystkim widzę chęć do osiągnięcia "czegoś więcej", niekoniecznie z odpowiednich powodów. Może współpracowałeś ze mną przy kilku przypadkach, kiedy gościnnie udzielałam konsultacji? Może przyłapałam cię na zręcznym wyciąganiu informacji z nieświadomych niczego pacjentów, co nie spotkało się z moją aprobatą?
Masz już plany na własną klinikę, możesz mówić, że wiedza jest dla ciebie najważniejsza, jednak lęku przed śmiercią nie są w stanie zamaskować nawet najlepsi z nas. Cicha woda brzegi rwie lordzie Black, ale robi się niebezpieczna, kiedy swój spotyka swego.
Po zakończeniu specjalizacji z magipsychiatrii nie pracowałam w Mungu długo, zamiast tego oddelegowano mnie do współpracy przy ekspedycjach Ministerstwa Magii, gdzie pozostałam do '56 roku. Często wracałam do szpitala, do starych znajomych i oddziału magipsychiatrycznego, który przez te kilka lat był moim drugim domem.
Dostrzegam twój niebezpieczny czar, ale przede wszystkim widzę chęć do osiągnięcia "czegoś więcej", niekoniecznie z odpowiednich powodów. Może współpracowałeś ze mną przy kilku przypadkach, kiedy gościnnie udzielałam konsultacji? Może przyłapałam cię na zręcznym wyciąganiu informacji z nieświadomych niczego pacjentów, co nie spotkało się z moją aprobatą?
Masz już plany na własną klinikę, możesz mówić, że wiedza jest dla ciebie najważniejsza, jednak lęku przed śmiercią nie są w stanie zamaskować nawet najlepsi z nas. Cicha woda brzegi rwie lordzie Black, ale robi się niebezpieczna, kiedy swój spotyka swego.
quiet. composed. grateful. disciplined
do not underestimate my heart, it is a fortress, a stronghold that cannot be brought down, it has fought battles worth fighting, and saved loved ones worth defending, the day you think it a weakness, is the day
you will burn
you will burn
Ronja Fancourt
Zawód : magipsychiatra, uzdrowiciel
Wiek : 30/31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
battles may be fought
from the outside in
but wars are won
from the inside out
from the outside in
but wars are won
from the inside out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Nie chcę Cię lubić.
Drogi Kuzynie, najpewniej wiesz, że przez większość życia towarzyszył mi mój brat bliźniak, który nosił dokładnie to samo imię co Ty… Byliście do siebie niebywale podobni, z charakteru, zachowań, jak i zainteresowań (jedynie on przepadał za alchemią, a Ty nie). Trafiliście nawet oboje do Munga i chyba teoretycznie powinnam Cię uwielbiać, czyż nie? Jednak… od dzieciństwa upatrywałam się w Tobie jakiegoś oszustwa – byłeś dla mnie jego naśladowcą, nieważne, że byłeś starszy. Nigdy Ci nie zaufałam.
Boli mnie dźwięk Twego imienia, bowiem straciłam swojego Perseusa bezpowrotnie w zeszłą zimę. Wyglądasz jak on, zachowujesz się jak on, po prostu jesteś nim w jakimś stopniu, jednak wiem, że on był dobry – dowiedziałam się tego dopiero po jego śmierci i jak bardzo kroczyłam z nim nieświadomie tą samą ścieżką. Ty zaś kroczysz mrokiem i mogę to wiedzieć lub zaledwie przeczuwać, jednocześnie wydajesz się mi widmem prześladującym mnie z każdymi odwiedzinami na Grimmauld Place, w Mungu czy przypadkowym spotkaniu na ulicy. Nie chcę Cię widzieć, bo czuję, jak ogarnia mnie złość, smutek, żal. Jestem zazdrosna o to, że Ty żyjesz, a on nie – nigdy jednak Ci tego nie powiem.
Milczę i Cię unikam jeszcze bardziej niż wcześniej. Jeśli kiedykolwiek próbowałeś ze mną flirtować, najpewniej odpowiedziałam Ci tak, że już nigdy więcej nie chciałeś tego zrobić. (Chyba że chciałeś, to pozostawiam do Twojej interpretacji, lecz z mojej strony na pewno zderzałeś się z murem.) Jeśli nawet zdarzyło się, bym zaśmiała się z Twoich żartów, odpowiedziała milej, zaintrygowała tematem, to z czasem złapawszy się na tym, kończyłam rozmowę, brutalnie ucinałam, bo nie chcę Cię lubić. I to nie jest Twoja wina, a jedynie moja.
Tak bym to chyba mniej-więcej widziała, chyba że masz inny pomysł lub jakąś ciekawszą kontynuację powyższego.
Natomiast co do relacji z samym nieżyjącym bratem Forki, to bym proponowała po prostu koleżeństwo. Bez zażyłości, bez czegoś głębszego - mogli się dogadywać, razem pracować, ale poza tym może nie spędzali ze sobą za wiele czasu?
Drogi Kuzynie, najpewniej wiesz, że przez większość życia towarzyszył mi mój brat bliźniak, który nosił dokładnie to samo imię co Ty… Byliście do siebie niebywale podobni, z charakteru, zachowań, jak i zainteresowań (jedynie on przepadał za alchemią, a Ty nie). Trafiliście nawet oboje do Munga i chyba teoretycznie powinnam Cię uwielbiać, czyż nie? Jednak… od dzieciństwa upatrywałam się w Tobie jakiegoś oszustwa – byłeś dla mnie jego naśladowcą, nieważne, że byłeś starszy. Nigdy Ci nie zaufałam.
Boli mnie dźwięk Twego imienia, bowiem straciłam swojego Perseusa bezpowrotnie w zeszłą zimę. Wyglądasz jak on, zachowujesz się jak on, po prostu jesteś nim w jakimś stopniu, jednak wiem, że on był dobry – dowiedziałam się tego dopiero po jego śmierci i jak bardzo kroczyłam z nim nieświadomie tą samą ścieżką. Ty zaś kroczysz mrokiem i mogę to wiedzieć lub zaledwie przeczuwać, jednocześnie wydajesz się mi widmem prześladującym mnie z każdymi odwiedzinami na Grimmauld Place, w Mungu czy przypadkowym spotkaniu na ulicy. Nie chcę Cię widzieć, bo czuję, jak ogarnia mnie złość, smutek, żal. Jestem zazdrosna o to, że Ty żyjesz, a on nie – nigdy jednak Ci tego nie powiem.
Milczę i Cię unikam jeszcze bardziej niż wcześniej. Jeśli kiedykolwiek próbowałeś ze mną flirtować, najpewniej odpowiedziałam Ci tak, że już nigdy więcej nie chciałeś tego zrobić. (Chyba że chciałeś, to pozostawiam do Twojej interpretacji, lecz z mojej strony na pewno zderzałeś się z murem.) Jeśli nawet zdarzyło się, bym zaśmiała się z Twoich żartów, odpowiedziała milej, zaintrygowała tematem, to z czasem złapawszy się na tym, kończyłam rozmowę, brutalnie ucinałam, bo nie chcę Cię lubić. I to nie jest Twoja wina, a jedynie moja.
Tak bym to chyba mniej-więcej widziała, chyba że masz inny pomysł lub jakąś ciekawszą kontynuację powyższego.
Natomiast co do relacji z samym nieżyjącym bratem Forki, to bym proponowała po prostu koleżeństwo. Bez zażyłości, bez czegoś głębszego - mogli się dogadywać, razem pracować, ale poza tym może nie spędzali ze sobą za wiele czasu?
Drogi kuzynie!
Łączy nas krew Burków, twoja matka to moja ciotka więc w dzieciństwie się widywaliśmy, zapewne wtedy kiedy Freya mogła zabrać Ciebie ze sobą do Durham, swojego rodzinnego domu.
Na sabatach czy balach, podobnie jak Ty stoję z boku i obserwuję co się dzieje, jak zachowują się inni uczestnicy i zbieram informację oraz wiedzę.
Jako dorośli nasze drogi się rozeszły, każde poszło w swoją stronę, ale nadal jesteśmy rodziną, a rodzina jest najważniejsza i nigdy się o niej nie zapomina.
Twój pociąg do wiedzy jest dla nas wspólnym mianownikiem, przy którym mogliśmy spędzać długie rozmowy w zimowe wieczory.
To jak kuzynie? Lubimy się? ;)
Łączy nas krew Burków, twoja matka to moja ciotka więc w dzieciństwie się widywaliśmy, zapewne wtedy kiedy Freya mogła zabrać Ciebie ze sobą do Durham, swojego rodzinnego domu.
Na sabatach czy balach, podobnie jak Ty stoję z boku i obserwuję co się dzieje, jak zachowują się inni uczestnicy i zbieram informację oraz wiedzę.
Jako dorośli nasze drogi się rozeszły, każde poszło w swoją stronę, ale nadal jesteśmy rodziną, a rodzina jest najważniejsza i nigdy się o niej nie zapomina.
Twój pociąg do wiedzy jest dla nas wspólnym mianownikiem, przy którym mogliśmy spędzać długie rozmowy w zimowe wieczory.
To jak kuzynie? Lubimy się? ;)
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Wren na pewno zawróciła mu w głowie, gdy miał naście lat i wydawało mu się, że nie robi niczego złego. Dla Perseusa z początku mógłby to być kolejny układ (a może pierwszy?), który miał przynieść obu stronom korzyści w postaci wspólnie spędzonego czasu. Bez żadnych zobowiązań i obietnic, których nigdy nie spełni. Było mu na rękę to, że Wren uważa tak samo, ale ich relacja musiała się skończyć. Być może sam Perseus zaczął zauważać, że za mocno się przywiązał i zaczynał myśleć o niej poważniej, niż początkowo zakładał? Bardziej jednak prawdopodobne jest to, że nestor i ojciec się dowiedzieli, wezwali młodego Blacka na rozmowę i kazali zakończyć znajomość, która w ich mniemaniu trwała zbyt długo i zmierzała w niebezpiecznym kierunku. Wcale nie chciał, żeby tak to się skończyło, ale nie miał innego wyjścia. Później zaczął jej unikać, dlatego, że jej obecność przywoływała zbyt dużo bolesnych wspomnień.
Jeśli zaś chodzi o pojedynkowanie się, to na pewno imponowało mu to, że Wren dobrze radzi sobie jak na kobietę — mimo wszystko uważa, że walka to domena mężczyzn, dlatego na jej wyczyny patrzył z rozczuleniem i pobłażliwością. Zapewne trochę jej zazdrościł, że może pozwolić sobie na więcej niż on, ale nigdy tego nie okazał.
O tym, że nadal ma do niej słabość, mogłaby przekonać się właśnie wtedy, gdy trafiła do szpitala i została z Perseusem sam na sam — zwracanie się do Wren bezpośrednio po imieniu, trzymanie jej za rękę i inne gesty świadczące o zbyt dużym spoufalaniu się, ale za to szczere i delikatne. Z przyjemnością uczyłby ją magii leczniczej; nawet schlebiałoby mu, że obrała sobie właśnie jego na nauczyciela.
A na Trixie zapewne nawet nie zwracał uwagi, w każdym razie nie w kontekście rozwijania tej znajomości. O żadnej niechęci — jeżeli nie była okazywana otwarcie — nie miał więc raczej pojęcia. A nawet gdyby wiedział, to w ogóle by się tym nie przejął. Perseus wprawdzie nie zabiegał o relacje z czarodziejami półkrwi, jeżeli nie widział w nich niczego, co mogłoby przynieść mu korzyści, ale to nie znaczy, że był wobec nich niekulturalny. Wręcz przeciwnie, może mógłby droczyć się z Trixie (celowo lub nieświadomie) swoim cierpliwym i grzecznym podejściem?
Ronja w żaden sposób nie uradziła Perseusa swoim brakiem zaufania. Sam nie uważa się za wybitnego magipsychiatrę i często korzysta z doświadczenia swoich starszych kolegów i koleżanek. Jeżeli więc wracała do Munga pomagać przy niektórych przypadkach, to prędzej czy później musieli razem współpracować. Sam Perseus niejednokrotnie zapraszał Ronję na kolację, by przedyskutować interesujące go zagadnienia w miłej, nieco mniej oficjalnej atmosferze — czy skorzystała?
Informacje zaś, które wyciąga od pacjentów oscylują wokół ich przypadłości; jakie wydarzenie je zainicjowało, jak przed chorobą wyglądały ich relacje z bliskimi i tym podobne pytania. Nie zapyta wprost o to, gdzie trzymają klucz do skrytki, ale być może w przyszłości uda mu się wywnioskować to na podstawie innych danych. Do tego jednak potrzeba czasu i dłuższego stażu. Nie mam jednak nic przeciwko temu, by Ronja zauważyła w niby pozornych pytaniach mających dojść do sedna coś niebezpiecznego.
O swoich planach na założenie własnej kliniki nie mówi głośno, póki co pozostają one w sferze marzeń, ale nie widzę problemu, by Twoja postać mogła zauważyć, że Black nie chce zostać w Mungu na stałe. Ogólnie uważam, że możemy zrobić w tym miejscu coś interesującego, chociażby z racji wykonywania tego samego zawodu i próby przejrzenia się nawzajem
W związku z pięcioletnią różnicą wieku proponuję, aby na początku jedynie znali się z widzenia, a dopiero później (to znaczy, gdy Perseus rozpoczął specjalizację) mieli okazję poznać się bliżej. Co Ty na to?
Forsynthia dla Perseusa od zawsze była jak jedna z młodszych sióstr; wprawdzie daleka (zarówno pod względem więzów krwi, jak i emocjonalnych), lecz wciąż wywodząca się z rodu Black, a przez to warta jego ochrony. Nie musiała za nim przepadać, całkowicie zadowoliłby się neutralnością ich stosunków. Sam natomiast nigdy nie chciał sprawić jej celowo przykrości i nie dał jej powodu, by miała mu nie ufać. Gdyby się dowiedział, że Forsynthia postrzega go jako oszusta, byłoby mu na początku trochę przykro, później jednak przyznałby jej rację, choć nie w takim kontekście.
Skoro śmierć drugiego Perseusa to całkiem świeża sprawa, to Black jako początkujący magipsychiatra mógł zaoferować rozmowę i swoje ramię do wypłakania się. Spotykając się z odmową postanowił odsunąć się nieco, ale nadal ma Forsynthię na oku z troski o jej stan psychiczny.
Jeśli chodzi o martwego Perseusa, to nie widzę przeciwskazań ku temu, aby się lubili. Może nawet Black pomagał mu odnaleźć się na początku w Mungu? Na pewno jego śmierć była dla niego wielkim szokiem.
Primrose, to na pewno z Tobą na przyjęciach okupuję fotele gdzieś w kącie sali, dywagując nad kolejnym odkryciem z zakresu... cóż, właściwie, możemy porozmawiać o wszystkim, nawet jeżeli to coś, z czego nie jestem biegły — chętnie wysłucham tego, co masz do powiedzenia na każdy temat. Jestem pewien, że gdyby do naszych spotkań dochodziło w obecności przyzwoitki, zanudzilibyśmy ją na śmierć...
Jeśli zaś chodzi o pojedynkowanie się, to na pewno imponowało mu to, że Wren dobrze radzi sobie jak na kobietę — mimo wszystko uważa, że walka to domena mężczyzn, dlatego na jej wyczyny patrzył z rozczuleniem i pobłażliwością. Zapewne trochę jej zazdrościł, że może pozwolić sobie na więcej niż on, ale nigdy tego nie okazał.
O tym, że nadal ma do niej słabość, mogłaby przekonać się właśnie wtedy, gdy trafiła do szpitala i została z Perseusem sam na sam — zwracanie się do Wren bezpośrednio po imieniu, trzymanie jej za rękę i inne gesty świadczące o zbyt dużym spoufalaniu się, ale za to szczere i delikatne. Z przyjemnością uczyłby ją magii leczniczej; nawet schlebiałoby mu, że obrała sobie właśnie jego na nauczyciela.
A na Trixie zapewne nawet nie zwracał uwagi, w każdym razie nie w kontekście rozwijania tej znajomości. O żadnej niechęci — jeżeli nie była okazywana otwarcie — nie miał więc raczej pojęcia. A nawet gdyby wiedział, to w ogóle by się tym nie przejął. Perseus wprawdzie nie zabiegał o relacje z czarodziejami półkrwi, jeżeli nie widział w nich niczego, co mogłoby przynieść mu korzyści, ale to nie znaczy, że był wobec nich niekulturalny. Wręcz przeciwnie, może mógłby droczyć się z Trixie (celowo lub nieświadomie) swoim cierpliwym i grzecznym podejściem?
Ronja w żaden sposób nie uradziła Perseusa swoim brakiem zaufania. Sam nie uważa się za wybitnego magipsychiatrę i często korzysta z doświadczenia swoich starszych kolegów i koleżanek. Jeżeli więc wracała do Munga pomagać przy niektórych przypadkach, to prędzej czy później musieli razem współpracować. Sam Perseus niejednokrotnie zapraszał Ronję na kolację, by przedyskutować interesujące go zagadnienia w miłej, nieco mniej oficjalnej atmosferze — czy skorzystała?
Informacje zaś, które wyciąga od pacjentów oscylują wokół ich przypadłości; jakie wydarzenie je zainicjowało, jak przed chorobą wyglądały ich relacje z bliskimi i tym podobne pytania. Nie zapyta wprost o to, gdzie trzymają klucz do skrytki, ale być może w przyszłości uda mu się wywnioskować to na podstawie innych danych. Do tego jednak potrzeba czasu i dłuższego stażu. Nie mam jednak nic przeciwko temu, by Ronja zauważyła w niby pozornych pytaniach mających dojść do sedna coś niebezpiecznego.
O swoich planach na założenie własnej kliniki nie mówi głośno, póki co pozostają one w sferze marzeń, ale nie widzę problemu, by Twoja postać mogła zauważyć, że Black nie chce zostać w Mungu na stałe. Ogólnie uważam, że możemy zrobić w tym miejscu coś interesującego, chociażby z racji wykonywania tego samego zawodu i próby przejrzenia się nawzajem
W związku z pięcioletnią różnicą wieku proponuję, aby na początku jedynie znali się z widzenia, a dopiero później (to znaczy, gdy Perseus rozpoczął specjalizację) mieli okazję poznać się bliżej. Co Ty na to?
Forsynthia dla Perseusa od zawsze była jak jedna z młodszych sióstr; wprawdzie daleka (zarówno pod względem więzów krwi, jak i emocjonalnych), lecz wciąż wywodząca się z rodu Black, a przez to warta jego ochrony. Nie musiała za nim przepadać, całkowicie zadowoliłby się neutralnością ich stosunków. Sam natomiast nigdy nie chciał sprawić jej celowo przykrości i nie dał jej powodu, by miała mu nie ufać. Gdyby się dowiedział, że Forsynthia postrzega go jako oszusta, byłoby mu na początku trochę przykro, później jednak przyznałby jej rację, choć nie w takim kontekście.
Skoro śmierć drugiego Perseusa to całkiem świeża sprawa, to Black jako początkujący magipsychiatra mógł zaoferować rozmowę i swoje ramię do wypłakania się. Spotykając się z odmową postanowił odsunąć się nieco, ale nadal ma Forsynthię na oku z troski o jej stan psychiczny.
Jeśli chodzi o martwego Perseusa, to nie widzę przeciwskazań ku temu, aby się lubili. Może nawet Black pomagał mu odnaleźć się na początku w Mungu? Na pewno jego śmierć była dla niego wielkim szokiem.
Primrose, to na pewno z Tobą na przyjęciach okupuję fotele gdzieś w kącie sali, dywagując nad kolejnym odkryciem z zakresu... cóż, właściwie, możemy porozmawiać o wszystkim, nawet jeżeli to coś, z czego nie jestem biegły — chętnie wysłucham tego, co masz do powiedzenia na każdy temat. Jestem pewien, że gdyby do naszych spotkań dochodziło w obecności przyzwoitki, zanudzilibyśmy ją na śmierć...
{............................. }
Ce qu'on appelle une raison de vivre , est en
même temps une excellente raison demourir .
même temps une excellente raison de
Nie jestem pewna, czy Forsycja była dla Persiego, jak młodsza siostra - to pokrewieństwo, owszem, ale jesteśmy kuzynostwem drugiego stopnia i zakładam, że nigdy nie byliśmy tak blisko, jak jestem z Aquilą lub Rigelem. Podejrzewam, że nie spędzaliśmy tyle czasu razem, więc jeśli miałabym wywiązać się z tego więź emocjonalna to raczej już w Hogwarcie, gdzie Forka i tak nie przepadała z Persim, chociaż nie wnikam co on czuł względem niej. Niemniej jednak podejrzewam, że ktoś z rodu Blacków nie pałałby, aż taką wielką chęcią do Forki, przy tak dalekim pokrewieństwie.
Natomiast całą resztę myślę, że mamy dogadaną, chociaż nie wiem jak z tą troską po śmierci Persiego.
Martwy dogadany.
Natomiast całą resztę myślę, że mamy dogadaną, chociaż nie wiem jak z tą troską po śmierci Persiego.
Martwy dogadany.
Pewnie nie skorzystała z dotychczasowych zaproszeń na kolację, ale kto wie, zawsze może być ten pierwszy raz. Wszystko wyjaśnione, brzmi świetnie i czekam na okazję do rozegrania!
quiet. composed. grateful. disciplined
do not underestimate my heart, it is a fortress, a stronghold that cannot be brought down, it has fought battles worth fighting, and saved loved ones worth defending, the day you think it a weakness, is the day
you will burn
you will burn
Ronja Fancourt
Zawód : magipsychiatra, uzdrowiciel
Wiek : 30/31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
battles may be fought
from the outside in
but wars are won
from the inside out
from the outside in
but wars are won
from the inside out
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Nieaktywni
Forsythia Crabbe napisał:Nie jestem pewna, czy Forsycja była dla Persiego, jak młodsza siostra - to pokrewieństwo, owszem, ale jesteśmy kuzynostwem drugiego stopnia i zakładam, że nigdy nie byliśmy tak blisko, jak jestem z Aquilą lub Rigelem. Podejrzewam, że nie spędzaliśmy tyle czasu razem, więc jeśli miałabym wywiązać się z tego więź emocjonalna to raczej już w Hogwarcie, gdzie Forka i tak nie przepadała z Persim, chociaż nie wnikam co on czuł względem niej. Niemniej jednak podejrzewam, że ktoś z rodu Blacków nie pałałby, aż taką wielką chęcią do Forki, przy tak dalekim pokrewieństwie.
Kuzynka drugiego stopnia do dla Perseusa wciąż zbyt bliskie pokrewieństwo, by wdawać się w jakiekolwiek flirty. Kuzynostwo drugiego stopnia jest dla Perseusa jak rodzeństwo, ale skoro tak Ci będzie wygodniej, to możemy pójść w kierunku neutralności i salonowej grzeczności ze strony Blacka.
Ronja Fancourt napisał:Pewnie nie skorzystała z dotychczasowych zaproszeń na kolację, ale kto wie, zawsze może być ten pierwszy raz. Wszystko wyjaśnione, brzmi świetnie i czekam na okazję do rozegrania!
Odezwę się na priv
Ale jednak Forka nie jest krwi szlachetnej, więc podejrzewam, że podejście do takiego kuzynostwa w domu Blacków winno być mniej zażyłe. W każdym razie mamy to i cudnie.
Kuzynie, wszystko wiemy
Może nic tam nie będzie. może to tylko fantazja. Potrzeba poszukiwania, która mnie wzmacnia. Potrzeba mi tego by wzrastać.
Aquila Black
Zawód : badaczka historii, filantropka
Wiek : 22
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Czas znika, mija przeszłość, wiek niezwrotnie bieży,
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
A występków szkaradność lub cnoty przykłady,
Te obrzydłe, te święte zostawują ślady.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Perseus Black napisał:
Tak bardzo Cię szanuję i jestem Ci wdzięczny za pomoc w czasie nauki (zarówno w Hogwarcie, jak i na kursie), że nie jestem w stanie przekroczyć granicy, by na koniec złamać Ci serce. Poza tym... Ptaszki ćwierkają, że łączy Cię coś z innym lordem. Nie śmiałbym wkraczać między Was. Pozostaje tylko wzdychać do siebie w ukryciu i wzajemnej nieświadomości... Oby tylko nestorzy nie dowiedzieli się do listach, które do siebie ślemy. Przecież stoimy po przeciwnych stronach barykady.
I chociaż już wszystko wiemy... kuchnia w rogu pośród ziół, kosmiczna przepaść Twoich oczu... Tak będzie lepiej, prawda?
Aurora Sprout
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And if you don't like me, as I do you;
I understand.
Because who would really choose a daisy,
in a field of roses?
I understand.
Because who would really choose a daisy,
in a field of roses?
OPCM : 6
UROKI : 0
ALCHEMIA : 19 +3
UZDRAWIANIE : 10 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Perseus Black napisał:Primrose, to na pewno z Tobą na przyjęciach okupuję fotele gdzieś w kącie sali, dywagując nad kolejnym odkryciem z zakresu... cóż, właściwie, możemy porozmawiać o wszystkim, nawet jeżeli to coś, z czego nie jestem biegły — chętnie wysłucham tego, co masz do powiedzenia na każdy temat. Jestem pewien, że gdyby do naszych spotkań dochodziło w obecności przyzwoitki, zanudzilibyśmy ją na śmierć...
Kuzynie możemy o wszystkim rozmawiać na przyjęciach, tym samym odstraszać plotkary czy też tych, którzy bardzo chcą skomentować czyjś strój a my cóż.. jesteśmy mało tym tematem zainteresowani ;)
Czekam na możliwość pogrania
May god have mercy on my enemies
'cause I won't
'cause I won't
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Strona 1 z 2 • 1, 2
cold in my kingdom size
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Nieaktywni :: Powiązania