Wydarzenia


Ekipa forum
[SEN] Running with the wolves
AutorWiadomość
[SEN] Running with the wolves [odnośnik]21.05.21 14:10
10 X 1957
Madadh-allaidh
My heart still beats and my skin still feels
My lungs still breathe, my mind still fears
But...
The sky's open wide
There is nowhere to hide

Zielony gąszcz wydawał się jedynie mocniej oplatać każdą ze ścieżek, którą obierał Thomas. Zgubił się, mimo że nie wiedział gdzie szedł, a tym bardziej skąd szedł. I jak tu się w ogóle znalazł? Ten las wydawał się dokładnie przykrywać świat na zewnątrz, wydawał się być nie żywy jak to zazwyczaj wydawała się być natura, ale żywy niczym bijąca wierzba, jakby każde z otaczających drzew było gotowe do zaatakowania go i pociągnięcia do siebie, rozerwania na strzępy, a jednocześnie - nawet jeśli była to noc! - w tym lesie była przeraźliwa cisza przeszywają od czasu wyciem wilków. A może wilka? Zazwyczaj tuż po jego wyciu nie następowała odpowiedź, zupełnie jakby ten jeden był zagubiony i sam gdzieś w tym gąszczu. Czy reszta paki go porzuciła?
Nie potrafił tego wyjaśnić, jednak za każdym razem wycie zarówno go mroziło w przerażeniu, jak i ciągnęło do siebie. Może... może próbował się złapać jakiejkolwiek opcji ratunku, czegoś znajomego? No tak, Sheila często się budziła, kiedy w nocy słyszeli wilki. Nie zbliżały się nigdy one do karawan, raczej podróżowały niedaleko. Zawsze się dopytywała o nie, a on nie mógł jej wiele odpowiedzieć, dopiero po swoim pierwszym roku w Hogwarcie zaczął jej opowiadać historię przekazane ze szkockiego folkloru. Cóż, były piękne, to na pewno... I zawsze była to jakaś dodatkowa wiedza dla najmłodszej.
Tym razem aż potknął się o wystający korzeń, kiedy usłyszał wycie dochodzące tak blisko tuż z lewej strony. Była pełnia, a księżyc doskonale oświetlał otoczenie, a mimo to nie potrafił niczego dostrzec za pniami drzew. Czy ten wilk był tak blisko? I czego chciał? Samotne wilki... zawsze czuł niepokój, kiedy je widział. W końcu wilki zazwyczaj trzymały się w stadzie. On też powinien. Oczywiście, że powinien trzymać się w swojej rodzinie, którą zawiódł!
Może ten wilk był taki sam? Może jego wycie dlatego było tak inne? Z jednej strony przerażajace, ale z drugiej... Nie, za dużo o tym myślał w tym momencie.
Nie zauważył nawet, kiedy tuż przy jego prawej stronie coś przebiegło. Poczuł to futro, miękkie i delikatnie muskające jego ramię, na które uczucie momentalnie się cofnął i ponownie potknął, tym razem nie utrzymując równowagi i upadając na tyłek. Przez moment wciąż nie rozumiał, co się stało, póki nie dostrzegł może na metr przed sobą wilka. Nie był on aż tak duży jak niektóre mogły być, ale jakaś guła stanęła mu w gardle. Nigdy nie był dobry ze zwierzętami, nie miał cierpliwości do nich, jak zresztą i do wielu innych rzeczy, a teraz stanął twarzą w twarz ze stworzeniem, które z łatwością mogłoby go rozerwać na strzępy. Mógł spróbować rzucić zaklęcie, ale zapomniał o różdżce. Mógł spróbować się z nim siłować, ale nie mógł wybrać z ostrymi zębami. Mógł spróbować uciekać, ale czy byłby w stanie prześcignąć te cztery łapy?
Nie będąc w stanie zdecydować, jak ma się zachować, wstrzymał powietrze i zaczął wpatrywać się w bestię, nie wiedząc nawet czego się spodziewa i jakie ma nadzieje.


[SEN] Running with the wolves EbVqBwL
Thomas Doe
Thomas Doe
Zawód : Złodziej, grajek
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Things didn't go exactly as planned
but I'm not dead so it's a win
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
[SEN] Running with the wolves AGJxEk6
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9764-thomas-doe?nid=5#297075 https://www.morsmordre.net/t9998-buleczka?highlight=Bu%C5%82eczka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t9797-skrytka-bankowa-nr-2234 https://www.morsmordre.net/t9798-thomas-doe#297380
Re: [SEN] Running with the wolves [odnośnik]23.05.21 16:46
Las pachniał.
Wilcze oczy widziały w ciemności nieco lepiej niż ludzkie, uszy słyszały o wiele więcej, ale to nie było atutami wilka. To zapachy wszystkie, które można było rozpoznać tylko tym czułym nosem były całkiem niezwykłe. Czuła mokre liście chociaż ich nie widziała, rozróżniała zapach zająca, nawet jeżeli nawet nie przebiegała jeszcze obok niego. To nos był jej głównym atutem a ona sama nie potrzebowała więcej. Najpewniej gdyby teraz miała coś powiedzieć, to sama chciała powiedzieć, jak wyglądać może świat, kiedy głównie pachnie.
Nie biegła jednak bez celu – podążała za czymś innym, szukając czegoś, co wydawało się tak odległe, że może jednak nieistniejące. Przecież nie powinna być sama. Powinny być też również inne wilki, którymi mogłaby się zająć, a one by ją broniły. Te, w których futra mogła wkładać pysk, ciesząc się ich zapachem, które to wilki w rozbawieniu mogłaby skubać po uchu, starając się jak najlepiej aby nikogo nie uszkodzić. Niech nawet czasem na nią warkną, albo niech chociaż spróbują kłapnąć na nią zębami, i tak będzie ich kochać. Ale niech wrócą.
Jej wycie przecięło ciszę, trzema tonami odznaczając się od reszty, czekając na inne, które by mu odpowiedziały, dalsza cisza jednak pozostała wciąż niewiadomą. Nikogo nie było, nikt jej nie szukał, nikt o niej nie pamiętał. Las pozbawiony był również zapachów innych wilków, czy więc musiała się przestać łudzić i powinno się pozostawić ją samotnie. Teraz jedynie skierowała się w stronę, która wydawała się właściwa. Coś nowego wybrzmiewało z pełni lasu i po takim czasie pustki powinno to być coś nowego. Ona również powinna poznać nowe i spróbować dowiedzieć się, czemu zapach miał być taki a nie inny. Bo wydawał jej się znajomy.
Cztery łapy co rusz uderzyły w ziemię, kiedy jej łeb, trzymany nisko, kierował się w stronę z której wyczuwała zapach. Otarła się miękko o bok mężczyzny, zawracając zaraz, aby na niego spojrzeć. Przez chwilę to wszystko rozmywało się przed jej oczyma, stała więc, z brązową sierścią lekko nastroszoną przez wiatr, z oczyma w barwie bursztynu. Dopiero po chwili zrozumiała, kogo właśnie spotkała i ku jej własnemu zaskoczeniu – poczuła na jego widok tak wielką radość, że bez żadnego ostrzenia rzuciła się po prostu na brata, szerokim ogonem wachlując na boki, językiem zaś próbując wylizać jego twarz, tak jakby miała właśnie nadzieję na wszystko, co utracili, aby zostało odzyskane w tej chwili.


Only those who are capable of silliness can be called truly intelligent.
Sheila Doe
Sheila Doe
Zawód : Krawcowa, prace na zlecenie
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
We look up at the same stars and see such different things.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9587-sheila-doe https://www.morsmordre.net/t9600-bluszczyk https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f357-camden-town-iverness-street-10 https://www.morsmordre.net/t9746-skrytka-bankowa-nr-2211 https://www.morsmordre.net/t9604-sheila-doe#291895
Re: [SEN] Running with the wolves [odnośnik]23.05.21 18:45
Serce mu stanęło, kiedy bestia się na niego rzuciła. Nie zdążył nawet się poderwać, wykonać jakiegokolwiek ruchu, zasłonić się czy obronić w jakikolwiek inny sposób. Nie wiedział, co miał zrobić! Bał się, był przerażony, bo oczywiście, że zwierzęta były piękne, ale zawsze był tchórzem w ostatnim momencie chwytającym się życia - i to zawsze z nieznanej mu przyczyny, bo przecież nie mógł powiedzieć, aby było w życiu cokolwiek cennego, co jeszcze by posiadał, wiec dlaczego wciąż się go tak kurczowo trzymał? Tym bardziej po tym co się wydarzyło.
Jednak im dłużej leżał pod bestią, docierało do niego, że nie był to potwór, który chciał go rozszarpać na kawałeczki czy pożreć. Ten wilk był wygłodniały, ale absolutnie nie mięsa - a towarzystwa. Zgubił się? Szukał swojej paki - rodziny i przyjaciół? A może po prostu był stęskniony.
Odprężył się, zaczął się uśmiechać, czując chropowaty język drapieżnika na sobie, a cały ten stres jakoś tak uciekał.
- H-hej... No już, już, hej! No, daj mi się podnieść! - zawołał, w połowie nawet parskającemu śmiechem. Dlaczego czuł się tak lekko, szczególnie mając tak ogromną bestię na sobie, która była w stanie go rozszarpać... Była? Nie był tego wcale taki pewny.
Nawet nie zwrócił uwagi, że okolica jakby się bardziej zaświeciła, jakby nawet drzewa spoglądały na to przychylniej. Może usłyszeli jakąś sowę, innego ptaka w oddali? Jakby las rzeczywiście chciał zapowiedzieć, że już od tego momentu wszystko miało być dobrze.
Jego dłonie intuicyjnie powędrowały na cielsko wilka, zaraz go drapiąc po bokach, za uchem, po karku. Tam, gdzie tylko widział, że wilk reagował. Skąd... skąd to zwierze? Nigdy nie był z nimi najlepszy, właściwie to z żadnymi zwierzętami. Był głośny, było go pełno i nie miał wyczucia - to jego siostra zawsze uwielbiała psy, które jej znosił mimo częstych zadrapań i ugryzień po nich. Psy, konie, ptaki, tak samo jak i wilki. Och jak się cieszył, kiedy mógł jej pokazać jakieś nowe zwierzę! Udać jak raz mądrego, wyjaśnić i powiedzieć czym ono jest, tylko po to, aby po chwili zostać poprawionym przez babcię. Ale ona na pewno nie miała mu za złe, że czasem nie do końca wiedział, o czym mówił, prawda? Zawsze cieszyła się, kiedy wracali z Jamesem! A na początku, kiedy byli już w taborze, chciała spać tylko z nimi...
Nie rozumiał, dlaczego nagle wszystkie miłe wspomnienia związane z młodszą siostrą do niego spłynęły, ale absolutnie tego nie żałował, zaraz dalej drapiąc wilka po karku i wtulając się w jego futro. Było zaskakująco miękkie, może nieco nawet przypominało barwą włosy Sheili, ale nie mógł powiedzieć na pewno. Skupił się raczej na tulenia stworzenia, którego jeszcze przed chwilą się tak obawiał, jakby tylko ta czynność mogła mu zapewnić bezpieczeństwo ze strony wilka.
- Potrafisz wyjść z tego lasu? Pewnie mi nie powiesz, jak... Hej, ale możesz na razie iść ze mną. Marną jestem paką, ale zawsze jakąś, nie? - rzucił, drapiąc wilka za uchem i powoli się też od niego odsuwając.


[SEN] Running with the wolves EbVqBwL
Thomas Doe
Thomas Doe
Zawód : Złodziej, grajek
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Things didn't go exactly as planned
but I'm not dead so it's a win
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
[SEN] Running with the wolves AGJxEk6
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9764-thomas-doe?nid=5#297075 https://www.morsmordre.net/t9998-buleczka?highlight=Bu%C5%82eczka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t9797-skrytka-bankowa-nr-2234 https://www.morsmordre.net/t9798-thomas-doe#297380
Re: [SEN] Running with the wolves [odnośnik]25.05.21 11:21
Radość w niej była tak duża, że spodziewała się, że sama zejdzie teraz na zawał, kiedy ze szczęścia eksploduje jej serce. Próbowała znaleźć się jak najbliżej swojego brata, przekazując mu całą miłość i radość, która się z niej wydobywała. Chyba powinna czuć gdzieś jakąś złość, niechęć, jednak te uczucia w ogóle nie występowały w tym momencie – jej nos wpychał się pod jego dłonie, aby szturchać go po brodzie, ciepły język sięgał jego policzków i rąk, tak jakby chciała najbardziej w świecie go wycałować, ciesząc się z obecności brata. Żył, żył i był cały, to było najważniejsze, przynajmniej tutaj, gdzie świadomość rządziła się własnymi prawami, tak więc nie mogła powstrzymać popiskiwania radości kiedy tylko czuła jak drapie ją za uszami czy po bokach.
Z jednej strony nie do końca rozumiała, co miał na myśli kiedy wspomniał o tym, czy jest sama, bo przecież nie była, przecież właśnie go znalazła! Ale z drugiej, kiedy tak rozmyślała, tak stała przed nim na czterech łapach, tak nie miała w końcu żadnych zastrzeżeń, że jej nie poznaje. Las wydawał się odzwierciedlać całą radość i prezentować sobą samym, że mogli poczuć się bezpiecznie w swojej sytuacji. Nikt ich tutaj nie ścigał, nikt nie chciał zrobić im krzywdy, a oni w końcu się spotkali. Dlatego kiedy tak stała nad nim, Sheila powoli odsunęła się, siadając na ziemi i dalej machając ogonem, chociaż pozwoliła ostrożnie mu podnieść się z ziemi, tak aby nie leżał na ziemi.
Zastrzegła uszami na jego słowa – chciał wyjść. Mogła być jego przewodnikiem! Chociaż to mogła zrobić we śnie, jakoś mu pomóc, tak, żeby dotrwał do końca i nie musiał się martwić niebezpieczeństwami które mogłyby na niego czekać. Bursztynowe oczy powędrowały do krawędzi lasu, a sam wilk podniósł się z ziemi, wędrując na krawędź roślinności i przystając, aby spojrzeć na Thomasa, tak jakby oczekiwała, że zrozumie, że teraz ma podejść i udać się wraz z nią przez las. Musiała być jego przewodnikiem, tak aby nie został sam i bez niej.


Only those who are capable of silliness can be called truly intelligent.
Sheila Doe
Sheila Doe
Zawód : Krawcowa, prace na zlecenie
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
We look up at the same stars and see such different things.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9587-sheila-doe https://www.morsmordre.net/t9600-bluszczyk https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f357-camden-town-iverness-street-10 https://www.morsmordre.net/t9746-skrytka-bankowa-nr-2211 https://www.morsmordre.net/t9604-sheila-doe#291895
Re: [SEN] Running with the wolves [odnośnik]30.05.21 14:01
Niewiele rozumiał, jakoś zwierzęta nigdy nie były jego mocną stroną i w tym momencie chyba nawet żałował. Nie znał tych znaków, które dawał mu wilk, ale miał dziwne i nieodparte wrażenie, że on go nie skrzywdzi... Nie potrafił tego wytłumaczyć, ale tak jak w wielu innych wypadkach - był gotowy po prosty zaufać swoim trzewiami i zwyczajnie zaakceptować ewentualne późniejsze pożarcie go przez zwierzę.
Spojrzał nieco zaskoczony na wilka, który... wydawało mu się, że rozumiał? Może nieco więcej niż by oczekiwał od takiej istoty? Ale cóż, może to znów po prostu wychodził jego brak uwagi przy nauce, może ktoś mu kiedyś mówił o tym, że zwierzęta tego typu rozumieją dużo więcej niż powinny... Może...
Zerknął z uśmiechem na zwierzę, chociaż był dość niepewny, kiedy tak ruszył w kierunku tych roślin, do których wilk chciał go wyraźnie prowadzić. Ale to on był tutaj szefem, to on znał stanowczo lepiej te rejony, jak się z nich odnaleźć...
- Prowadź, prowadź. Mam tylko nadzieję, że nie idziemy gdzieś na kolację do twojego stada... A raczej, że ja bym nie był tą kolacją - powiedział z uśmiechem, zaraz po tym, kiedy tylko przeszedł przez roślinność, intuicyjnie ręką zaczął szukać gdzieś sierści zwierzaka. Jakby przez moment się bał czy martwił, że coś będzie nie tak. Rzadko pozwalał sobie na takie emocje - a raczej na ich okazywanie. Miał być tym pewnym, tym radosnym.
Przeszedł przez ścianę kwiatów i liści, i innych błyszczy, kiedy one się jakby na moment rozwarły przed nimi.
- Ładnie tutaj... No... Dobrze pewnie znasz las, co? Eh, Sheila zawsze musiała mnie pilnować, co zbieram do koszyka jak nas babcia wysyłała po jakieś owoce czy grzyby... No i gdyby nie ona, pewnie niejednokrotnie z Jamesem byśmy się zgubili w lesie - dodał z uśmiechem, nie wiedząc nawet, dlaczego teraz tak bardzo wszystkie wspomnienia związane z rodzeństwem do niego wracały. Oczywiście, że tęsknił przez te ostatnie dwa lata! Już trzeci rok zaczynał lecieć... A on wciąż nie był pewny czy oni żyli, czy wtedy zginęli.
Wyciągnął intuicyjnie rękę do łba wilka, chcąc go podrapać za uchem, jakby to miało mu dodać nieco otuchy.
- A ty tęsknisz za resztą paki czasem? - zapytał, nie patrząc jednak na wilka, rozglądając się bardziej po niesamowitych kwiatach i innej roślinności, która wydawała się wręcz tańczyć na wietrze, jakby bawić kwiat z kwiatem, gałąź przy gałęzi. Czy te drzewa były żywe i rzeczywiście komunikowały się ze sobą? Jakby po przejściu przez ścianę roślinności też wszystko bardziej ożyło. Słyszał w oddali jakiegoś ptaka? Chyba nawet nad ich głowami przeskoczyła wiewiórka... A gdzieś w oddali... Był wodospad? Och, ile by oddał za te wakacje spędzane niedaleko jeziora, w którym się z rodzeństwem uczyli pływać i razem z Jamesem czasem popisywali przed lokalnymi pannami!


[SEN] Running with the wolves EbVqBwL
Thomas Doe
Thomas Doe
Zawód : Złodziej, grajek
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Things didn't go exactly as planned
but I'm not dead so it's a win
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
[SEN] Running with the wolves AGJxEk6
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9764-thomas-doe?nid=5#297075 https://www.morsmordre.net/t9998-buleczka?highlight=Bu%C5%82eczka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t9797-skrytka-bankowa-nr-2234 https://www.morsmordre.net/t9798-thomas-doe#297380
Re: [SEN] Running with the wolves [odnośnik]01.06.21 23:26
Gdyby potrafiłaby teraz otworzyć usta i wszystko wytłumaczyć, tak żeby powiedzieć mu, kim naprawdę jest. Że teraz, po dwóch latach wzajemnej niepewności, w końcu się spotkali. Niestety, jej forma zamknięta była na rozmowę – może gdyby wstała, umiałaby przywołać pamięć o swojej prawdziwej postaci, wtedy by wiedziała? Tutaj, we śnie, wspomnienia negatywnie zabarwione nie miały racji bytu – tutaj po prostu czuła radość, że spotkała dawno niewidzianego brata. Skakała więc na niego, próbując wycałować jego twarz i dłonie, brązowo-rudawy ogon przecinał powietrze, a ona sama starała się znaleźć jak najbliżej niego. To był członek jej paki, jej watahy! Znalazła go i nie puści, pójdzie za nim wszędzie, gdzie będzie chciał! Razem sobie pójdą z lasu, przecież mogła, prawda? Nic jej tu nie trzymało…
Przechyliła lekko głowę kiedy wspomniał o kolacji, potrząsając łbem tak, jakby chciała zaprzeczyć. Wsunęła jeszcze głowę pod jego dłoń, zaraz też przytulając się do niego i czując ciepło jego ciała. Przymknęła lekko oczy, oddychając cicho i pozwalając, aby jego dłoń znów drapała ją za uszami, rozczesując ciepłą, gęstą  sierść. Nie rozumiała, czemu Thomas nie pokazywał tej swojej łagodniejszej strony nieco częściej. Znaczy jej pokazywał, dbając o nią jak najlepiej, nawet jak nie miał jej wiele do zaoferowania. Piszczała radośnie,  kiedy w jej łóżku lądował kolejny kudłaty pies, z początku niezbyt zadowolony ale szybko poddawał się pieszczotom. Tak trochę było z Tomkiem – udawał jedno, chociaż rodzeństwo tego od niego nie wymagało, w ich towarzystwie potrafił jednak się złamać, kiedy już nie dawał rady.
Łapy stawiała jedna za drugą, podążając ostrożnie u jego boku, pozwalając, aby łapał się jej sierści gdy tylko to było możliwe. Zatrzymywała się, kiedy wydawał się niepewny, ale szła dalej – nie wysiliła się nazbyt wiele, bo las sam odkrywał przed nimi swoje tajemnice i ścieżka stawała się jasna. Za to sama pilnowała, aby nic mu się nie stało, czasem schylając łeb aby upewnić się, że na drodze nie stoją żadne zdradzieckie korzenie.
Uszy postawiła wychwytując swoje imię, a zaraz potem zaszczekała głośno. Przednie łapy uniosły się w powietrze, kiedy wybiła się na nich, zaraz też opadając nisko aby zad utrzymać w górze. Sheila! To o niej! Pamiętał! To była ona! No może nie wiedział, że ona to ona, znaczy, że wilk to ona, ale pamiętał Sheilę! Obskoczyła tak parę razy dookoła niego, mając nadzieję, że chociaż to da mu trochę do myślenia, by zaraz podnieść się na tylnych łapach, przednimi opierając się na jego ramionach i znów językiem przejeżdżając po jego twarzy. Jej kochany braciszek ją pamiętał.
Uspokoiła się jednak, opadając znów na ziemię i wydając z siebie lekkie westchnięcie, kiedy wspomniał o reszcie paki. Tęskniła, bo kto by nie tęsknił. Zabrano jej nie tylko dom i rodzinę – zabrano też jej całą kulturę, której nie mogła teraz kultywować, bo każda próba skończyłaby się fiaskiem. Bo nie było ludzi, którzy by ją rozumieli i tym by nie gardzili. Ale Thomas się znalazł i on wiedział, on rozumiał…
Wyszli nad wodospad, rozbijający się gdzieś daleko, gdzie wzrok uciekał, nie dając dostrzec zarysów pod kłębami mgły. Usiadła, czekając na to, co ten chciał zrobić dalej, gdzie planował powędrować…Potowarzyszyć chciała mu wszędzie.


Only those who are capable of silliness can be called truly intelligent.
Sheila Doe
Sheila Doe
Zawód : Krawcowa, prace na zlecenie
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
We look up at the same stars and see such different things.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9587-sheila-doe https://www.morsmordre.net/t9600-bluszczyk https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f357-camden-town-iverness-street-10 https://www.morsmordre.net/t9746-skrytka-bankowa-nr-2211 https://www.morsmordre.net/t9604-sheila-doe#291895
Re: [SEN] Running with the wolves [odnośnik]06.06.21 12:34
Zawsze twardo zapierał się, że nie miał żadnej łagodniejszej strony, bo jakby mógł sobie pozwolić na jej pokazywanie kiedykolwiek? Chociaż... może rzeczywiście inaczej się zachowywał, kiedy w końcu się zakochał - i przyznał o tym, że się zakochał w kimś. To był chyba jedyny moment w jego życiu, kiedy bardziej się pokazywał i nie kłamał tak dużo, nie oszukiwał i nie udawał. Oczywiście, że będąc sam na sam z Jamesem i Sheilą inaczej się zachowywał! Dbał o nich, chciał dla nich jak najlepiej... bo był ich starszym bratem. Może czasem zachował się niedojrzale i może miało to miejsce częściej niż czasem, ale sam też się wiecznie gubił w tym co i jak miał robić! Miał być tym, który się przecież niczego nie boi... Prawda?
Tak, na pewno tak miało być.
Chociaż przy rodzeństwie też tak bardzo się... nie bał? Że jakoś się zbłaźni, że nie wyjdzie mu coś, że zostanie zinterpretowany w zupełnie inny niż zamierzony sposób. Innych okłamywał w wiecznym stresie, czasem dla zabawy, czasem dla żartów - ale ich nie musiał. Owszem, czasem to robił, ale zawsze go na tym łapali, znając jego sztuczki. Oczywiście, że tęsknił za nimi, za tym miejscem, gdzie mógł chociaż odrobinę czuć się bezpiecznie i jak on, nawet jeśli wciąż nie potrafiłby do nich przyjść z problemami czy płaczem.
Widząc jak wilk znów zaczął szaleć, uśmiechnął się i chętnie wyciągnął do niego ręce, nie bojąc się już tam bardzo takich posunięć i nagłych zwrotów akcji z jego strony. Skoro wilkowate tak chętnie pokazywało swoją radość, stanowczo nie potrafił mu odmówić. Chociaż wciąż nie rozumiał tych rekacji...
- No już, już, tak, no widzę że potrzebujesz dużo czułości, co? - rzucił, śmiejąc się wesoło i pozwalając, żeby szorstki język wilka się do niego zbliżał, żeby ten skakał. Nie chciał mu zrobić krzywdy, jakoś po prosu to wiedział... ten strach sprzed kilku chwil całkowicie zniknął, Thomas wręcz o nim zapomniał.
Kiedy tak podróżowali i kiedy znaleźli się przy wodzie, zerknął na wilka, zaraz kierując się do brzegu. Przykucnął, żeby zaraz wygodnie zasiąść na trawie, na na kawałku piasku. Chyba moment odpoczynku mógł tylko im się przysłużyć na lepsze, skoro cały las wydawał się być w pełni radosnym, sprzyjającym im.
Z uśmiechem wyciągnął zaraz rękę do wilka, jakby zapraszając go po pieszczoty, po drapanie za uchem.
- Chyba lubisz słuchać o innych, co? - rzucił spokojnie, bo w końcu kiedy wspomniał o siostrze do wilk zaczął skakać jak szalony. - No to mam brata. Jamesa, jest młodszy i wiecznie bojowy, ale w szkole nam się to przydawało. Często się wpakowywaliśmy w bójki... No i mam siostrę, Sheila. Była w innym domu w szkole, ale to nic nam nie robiło, bo i tak spędzaliśmy z nią czas. Wiesz, jedliśmy wspólnie posiłki, chodziliśmy na spacery... tak jak teraz. Nawet czasem jej plotłem warkoczyki! Szczególnie, kiedy była młodsza. Babcia mi pokazała jak i jakoś to szło. Ładnie jej, kiedy ma kwiatki we włosach - stwierdził z uśmiechem, spokojnie opowiadając o młodszym rodzeństwie. Oczywiście, że ich pamiętał, bo jakby mogło być inaczej. - Pewnie teraz są na mnie źli... Chociaż z dwojga złego, chyba wolę, żeby byli na mnie źli, ale bezpieczni - westchnął, chyba nawet nie chcąc myśleć, że mogliby nie żyć.


[SEN] Running with the wolves EbVqBwL
Thomas Doe
Thomas Doe
Zawód : Złodziej, grajek
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Things didn't go exactly as planned
but I'm not dead so it's a win
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
[SEN] Running with the wolves AGJxEk6
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9764-thomas-doe?nid=5#297075 https://www.morsmordre.net/t9998-buleczka?highlight=Bu%C5%82eczka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t9797-skrytka-bankowa-nr-2234 https://www.morsmordre.net/t9798-thomas-doe#297380
Re: [SEN] Running with the wolves [odnośnik]06.06.21 16:25
Prawda była taka, że każde z rodzeństwa Doe miało w sobie coś, czego człowiek z pozoru nie dostrzegał. Mogło wydawać się to mało „szkodliwe”, ale tak naprawdę na wierzch wychodziły wtedy ich zupełnie odmienne charaktery. Tak zawsze zabawny i wygadany Thomas tak naprawdę tłamsił w sobie sporo niepewności, bólu i rozpaczy. James, który był całkiem towarzyski dla części osób, potrafił dać ponieść się swoim emocjom i rzucić się w szale, takim, jaki niektórzy ludzie przejawiali po odrobinie alkoholu. Zaś Sheila, słodka i niewinna, tak naprawdę w wielu kwestiach wyrażała jawnie swoje niezadowolenie z wielu innych zachowań i wcale nie była tak otwarta, jakby mogło się wydawać. Byli prawdziwą mieszanką, zarówno kiedy chodziło o ich krew, o ich pochodzenie, jak również o ich charaktery. Tak różni, a jednocześnie przepełnieni miłością do siebie. Bo w końcu byli rodziną.
Cieszyła się z jego towarzystwa. Chociaż tak mogła w końcu być u jego boku, nawet jeżeli pocałunki zastępował szorstki język, a położenie głowy na jego ramieniu – wilczy łeb wciskający się w jego strój. Próbowała przypomnieć sobie, czy wcześniej również pachniał w ten sposób, czy może jednak nie do końca się spodziewała. Tęskniła, więc szukała w nim każdej znajomej twarzy, wszystkiego, co mogłaby wynieść z tego spotkania. W końcu kiedy następnym razem się spotkają, nie będzie już wilkiem, ale kiedy to miało być? Sama nie wiedziała, musiała więc jak najszybciej przyzwyczaić się do jego obecności w tej postaci, tak aby nacieszyć się nim jak najdłużej.
Przez chwilę trwała w niepewności, zupełnie, jakby naprawdę zastanawiała się co zrobić, po chwili jednak usiadła obok niego. Po raz pierwszy miała możliwość spojrzeć na nią w wodzie, tym razem nie przerażona, zamyślona czy smutna a zaciekawiona. Przez chwilę jej spojrzenie w wodzie wydawało się jej ludzką postacią, w oka mgnieniu jednak zmieniła się znów w wilka. Przez chwile trwała w siadzie, zaraz jednak położyła się, tak aby łeb położyć na kolanach Thomasa. Kiedy znów wspomniał o rodzeństwie, zapiszczała głośno, spoglądając na niego. Czemu nie rozumiał, że właśnie to ona była Sheilą? Jak jeszcze mogła mu to podpowiedzieć?
Poddała się pieszczotom, próbując jak najwięcej skorzystać z tej sytuacji. Miała nadzieję, że ten sen przynajmniej dla Thomasa będzie pozytywny i że kiedy się obudzi, będzie spokojniejszy, a jego dalsze kroki będą bezpieczne. Jeżeli mogła


Only those who are capable of silliness can be called truly intelligent.
Sheila Doe
Sheila Doe
Zawód : Krawcowa, prace na zlecenie
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
We look up at the same stars and see such different things.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9587-sheila-doe https://www.morsmordre.net/t9600-bluszczyk https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f357-camden-town-iverness-street-10 https://www.morsmordre.net/t9746-skrytka-bankowa-nr-2211 https://www.morsmordre.net/t9604-sheila-doe#291895
Re: [SEN] Running with the wolves [odnośnik]11.06.21 0:30
Byli różni i mieli swoje wady, ale i też zalety, chociaż te nie dla każdego były takie oczywiste. Chociaż najważniejsze, że sami znali się dość dobrze i mogli wiedzieć, czego po sobie się spodziewać… choć z pewnością to Thomas dość porządnie naruszył zaufanie rodziny swoim zachowaniem, swoimi wymysłami… Wszystkim czym tylko mógł.
Zawahał się podczas swojej opowieści przez moment. Czy w tym odbiciu tylko mu się wydawało… czy ten wilk naprawdę… Czy to mogła być Sheila? Rzeczywiście ta sama? Nie wydawało się, żeby zmieniła się aż tak bardzo, mimo tych dwóch lat, które już minęły.
Ale nie miał wiele czasu do namysłu, zaraz z uśmiechem przyjmując na siebie całą radość wilka, jego skoki i przymilania. A może wilczycy? Może to dlatego tak żwawo to stworzenie reagowało, kiedy wspominał o rodzeństwie? Może wilk próbował mu coś przekazać w ten sposób? A może to była tylko jego cicha nadzieja? Może mu się tylko wydawało?
- No już, już… Też potrzebujesz odpoczynku, co? I trochę czułości… - rzucił, kiedy stworzenie ułożyło się łbem na jego kolanach. Niby dotyk tej sierści nie był podobny do psów czy kotów, czy innych zwierząt, które zdarzało mu się głaskać. Co prawda, nigdy nie miał okazji położyć dłoni na wilku, ale w tym momencie sierść tej bestii leżącej tuż przy nim niczym potulny psiak, stanowczo przypominał bardziej jego siostrę. W kolorze sierści, w jej dotyku… W końcu sam kiedyś czesał młodszą siostrę, specjalnie uczył się jak mógł zapleść i upleść włosy, i co tam tylko dalej, szczególnie kiedy ta sobie tego życzyła. Jak mógłby jej odmówić czegokolwiek?
- Wyglądasz trochę jak Sheila… Znaczy, no ona nie jest wilkiem, ale… - urwał, bo znów wydawało mu się, jakby w odbiciu nie zobaczył wilka, a właśnie Sheilę układającą się na jego kolanach. Złudzenie trwało tylko kilka sekund, ale znów powodowało, że musiał się dłużej zastanowić nad tym, co było prawdziwe w tym momencie.
- Tęsknię za nią, wiesz? - powiedział, cicho wzdychając i odwracając wzrok od tafli wody, jakby nie chciał, żeby ta płatała mu takie figle. Jakie były szanse na to, że ten wilk to była właśnie Sheila?


[SEN] Running with the wolves EbVqBwL
Thomas Doe
Thomas Doe
Zawód : Złodziej, grajek
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Things didn't go exactly as planned
but I'm not dead so it's a win
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
[SEN] Running with the wolves AGJxEk6
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9764-thomas-doe?nid=5#297075 https://www.morsmordre.net/t9998-buleczka?highlight=Bu%C5%82eczka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t9797-skrytka-bankowa-nr-2234 https://www.morsmordre.net/t9798-thomas-doe#297380
Re: [SEN] Running with the wolves [odnośnik]12.06.21 15:48
Ciekawe było to, jak każde z rodzeństwa podchodziło zupełnie inaczej do wszystkich, którzy byli „gdzieś na zewnątrz”. Każde miało inne podejście, inne poczucie wyniesione z domu. Tak jak Thomas miał z rodzicami najwięcej styczności, James przyzwyczaił się do niektórych widoków, tak Sheila od rodziców wyniosła wiele lekcji ale jeszcze bardziej odcięła się od nich i do przyznawania się. Mogła kochać braci i dziadków nad życie, ale wszyscy pozostali, nawet jej rodzice, nie mieli nic do powiedzenia. A może po prostu mogła udawać, że wcale nie miała rodziców? Mogli nie żyć…
Przymknęła żółte ślepia podczas kiedy jego dłoń delikatnie muskała jej włosy. Doskonale pamiętała, jak nawet mimo całego tłumaczenia, że to nie jest coś, czym Thomas powinien się zajmować, ten upierał się bardzo dobrze, że przecież Sheila to jego siostra i on najlepiej wie, jak powinno się takie warkoczyki zaplatać. Kiedy udowodniono mu, że jednak nie, a babcia musiała użyć wody aby rozprostować splątane loki. Potem jednak poddała się woli najstarszego z rodzeństwa i pokazała mu, jak zaplatać włosy – od tego czasu młoda panna Doe mogła cieszyć się coraz lepiej zrobionymi warkoczami ze wstążkami. Brakowało jej noszenia tych ostatnich, co podkreślało jej panieńskość. Może powinna była do tego wrócić.
Teraz mogła za to cieszyć się wszystkimi przywilejami z wilczej formy – silnych łap, które mogła właśnie wyciągnąć, sporej wielkości łeb składając na kolanach, a potężne płuca mogłyby wydać z siebie tak głośne wycie, że na pewno marzyłaby o tym, aby teraz razem usiedli i zrobili to razem. Tak zawołać w stronę księżyca i ciemnego nieba i wyrwać w tym momencie sobie całą reakcję, zmartwienia i obawy, wszystko tylko po to, aby wyrwać z siebie wszystko i powierzyć to niebu.
Znów usłyszała swoje imię – jej uszy postawiły się znów, a ona sama podskoczyła, znów uciekając spod jego dłoni, wracając do siadu i spoglądając na niego. Naprawdę chciała jakoś zdobyć się na pomoc, na pokazanie, że to ona, na w sumie cokolwiek, co miałoby teraz wesprzeć jej brata, ale nie miała pomysłu, co mogłaby zrobić. Za to spojrzała mu głęboko w oczy, aby wyciągnąć zaraz łapę i ułożyć ją ostrożnie na jego piersi, tak, jakby kładła dłoń na jego sercu. Może po prostu właśnie to mógłby zrozumieć? Może to miałoby dla niego więcej sensu? Może odbicie znów zmieni się na nią i rozpozna ją dłużej? Wszystko, byleby się zorientował.
Kocham cię, Thomas. Myśl o mnie. Tęsknię.  


Only those who are capable of silliness can be called truly intelligent.
Sheila Doe
Sheila Doe
Zawód : Krawcowa, prace na zlecenie
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
We look up at the same stars and see such different things.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9587-sheila-doe https://www.morsmordre.net/t9600-bluszczyk https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f357-camden-town-iverness-street-10 https://www.morsmordre.net/t9746-skrytka-bankowa-nr-2211 https://www.morsmordre.net/t9604-sheila-doe#291895
Re: [SEN] Running with the wolves [odnośnik]19.06.21 0:05
Gdyby tylko miał okazję znów zapleść włosy swojej młodszej siostry, bez wahania by to zrobił. Co z tego, że już miał ponad dwadzieścia lat, a z pewnością Sheila sama dużo lepiej radziła sobie z układaniem własnych włosów. Szczególnie przez te ostatnie dwa lata, przez które był nieobecny… Chociaż na pewno i w szkole musiała je sobie z sama pleść i układać. Czasem miał czas, aby przyjść i jej pomóc, żeby po prostu spędzić z nią czas w ten sposób, ale przecież nauka nie zawsze pozwalała na to, szczególnie w ostatnich klasach…
I teraz nie wiedział czy żałował tego czasu, którego nie spędził z siostrą. Tęsknił za nią przez te dwa lata, nie chcąc myśleć o tym, że mogłaby skończyć jak Jeanie. Podróżował i pił, i bawił się, i robił wszystko, żeby tylko zapomnieć o tym, do czego sam doprowadził. To on był odpowiedzialny za to wszystko… To on zawiódł na każdym możliwym poziomie!
Wilk znów zareagował… A może wilczyca? To zachowanie… Te reakcje, to odbicie. Czy to mogło być rzeczywiście realne, że to nie był zwykły losowy wilk? Że to była jego siostra? Młodsza, niziutka, zawsze szukająca ich wzrokiem kiedy byli w nowym miejscu, a kiedy dołączyli do taboru to nie opuszczająca ich nawet na krok. Jakim cudem nagle to wszystko się zawaliło? To, że nie mogli już być blisko siebie.
- Jeszcze pomyślę, że… - co chciał pomyśleć? Nie chciał dopuścić tego do siebie.
To nie mogła być Sheila, prawda? Jakie było prawdopodobieństwo… To nie mogła…
Wydawało mu się znów, że to była ona. Jego młodsza siostrzyczka. Chciał… chyba chciał? Żeby to była ona… Żeby mogli być choć przez moment jeszcze razem.
- To ty? - zapytał cicho, nie będąc pewnym czy otrzyma odpowiedź, czy w ogóle to mogłoby być możliwe, aby dostał w tym momencie odpowiedź od niej - jak wilk miałby mu odpowiedzieć. A jednak! Jednak to mogło mieć miejsce… Jednak… Czy ona dawała mu tyle znaków teraz? Chciała mu to przekazać? Że jest jego siostrą?
Zaraz niewiele myśląc i się zastanawiając, po prostu zbliżył się do wilczycy, przytulając ją do siebie. Nawet jeśli tylko mu się wydawało, nawet jeśli to jego umysł płatał mu figle, chciał wierzyć, że to Sheila. Że żyje, że jest cała i zdrowa, że nie boi się obcych… Że radzi sobie, że nie boi się niczego, że ma kogoś obok siebie, kto o nią zadba…
- Sheila, to ty..? - znów zapytał, wtulając się mocniej w futro wilka.


[SEN] Running with the wolves EbVqBwL
Thomas Doe
Thomas Doe
Zawód : Złodziej, grajek
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Things didn't go exactly as planned
but I'm not dead so it's a win
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
[SEN] Running with the wolves AGJxEk6
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9764-thomas-doe?nid=5#297075 https://www.morsmordre.net/t9998-buleczka?highlight=Bu%C5%82eczka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t9797-skrytka-bankowa-nr-2234 https://www.morsmordre.net/t9798-thomas-doe#297380
Re: [SEN] Running with the wolves [odnośnik]20.06.21 12:39
Wiedziała, że to główny problem w ich relacji – to, że sama mogła wydawać z siebie głównie szczeknięcia, warknięcia czy piski. Skomlenia mogły powiedzieć nieco więcej, ale nie pomagały jej w przedstawieniu się. To ja, Sheila, twoja siostra. Tak proste słowa, a tak skomplikowane. Nie pomagało, że biła się między sobą, z tą swoją bardziej logiczną stroną którą spychały wilcze instynkty. W jednej chwili próbowała zrozumieć, co mogła mu przekazać, w drugiej uszy stawały aby wychwycić odgłosy gdzieś zza granicy ich słyszalności. Zapachy drażniły jej nos, sprawiając, że ślina ciepła jej z pyska kiedy wydawało się, że wyczuwa królika. Nie sądziła, że można było czuć się głodnym we śnie, ale tak właśnie było.
Ta łapa na sercu, czy mogła pomóc. Wiedziała, że nagłe działania spowodowane jej ruchami póki co go nie przerażają, ale Sheila nie zrobiłaby mu krzywdy. Mogłaby grozić, nawet jako animag, że skubnie go bardziej niż delikatnie, ale wcale się to nie liczyło. Nie zrobiłaby mu krzywdy. Nigdy i przenigdy. Nawet jeżeli próbowałaby twierdzić, że irytuje ją nad życie. Nawet, gdyby próbowała go ciągnąć za ucho, wciąż kochała go nad wyraz. Zrobiłaby wszystko. Takie rzeczy, które nawet nie śniłyby się nikomu. Gotowa była zacisnąć te kły na gardle kogokolwiek, kto chciałby mu zrobić krzywdę. I nie żałowałaby nawet przez sekundę. Świat był obcy, a oni jedyni, na których polegać można było.
Wydawało się, że zrozumiał, że to ona, ale i tak wydała z siebie serię pisków gdy tylko wydawał się zrozumieć, kim była. Wtuliła się w niego, zachwycona, wyciągając swój szorstki język aby znów przejechać nim po twarzy Thomasa. Oparła zaraz ciężki łeb na jego głowie, ciesząc się z jego obecności i tego, że w końcu zrozumiał. I nawet jeżeli była wilkiem, nawet jeżeli nie mogła mu przekazać tego, co obecnie chciała, tak Sheila potrzebowała aby dość dobitnie zrozumiał. Była tu teraz z nim, mógł więc chociaż przez chwilę poczuć się jakby odzyskał coś z dawnego życia.


Only those who are capable of silliness can be called truly intelligent.
Sheila Doe
Sheila Doe
Zawód : Krawcowa, prace na zlecenie
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
We look up at the same stars and see such different things.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9587-sheila-doe https://www.morsmordre.net/t9600-bluszczyk https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f357-camden-town-iverness-street-10 https://www.morsmordre.net/t9746-skrytka-bankowa-nr-2211 https://www.morsmordre.net/t9604-sheila-doe#291895
Re: [SEN] Running with the wolves [odnośnik]23.06.21 22:29
Byli jedynie sobie znajomi, a jednocześnie nie mieli nawet jak ze sobą porozmawiać. Thomas nigdy nie miał problemów z nawiązywaniem znajomości. Nie bał się obcych, a wręcz był nimi zafascynowany. Wyraźnie potrzebował tych wszystkich obcych dookoła siebie, ale kiedy wracał zawsze do karawan, nie miał znaczenia nikt poza Sheilą i Jamesem. Jego rodzeństwo, jedynych których tak prawdziwie traktował jak rodzinę, i za którymi tęsknił. Oczywiście, że zaprzyjaźnił się też z resztą ich rodziny, z którą podróżowali - ale to jego rodzeństwo zawsze miało priorytet.
Teraz jeszcze dosadniej niż kiedykolwiek mogli powiedzieć, że mieli tylko siebie. Rodzice? Minęło już piętnaście lat, odkąd ich widzieli. Wychował ich tabor, ludzie którzy przekazali im ich kulturę, z której ich matka się wywodziła - dziadkowie, kuzyni, wujostwo i przyjaciele! Ale nawet wtedy byli traktowani nieco inaczej, mieli większe przyzwolenia jak chociażby wyjazdy do Hogwartu, aby nauczyć się magii. Magii, która tak im zaszkodziła.
- Przepraszam, paprotko… - powiedział cicho, przytulając do siebie mocniej wilczycę. To była jego siostra, prawda? Chciał i potrzebował w to wierzyć, że to była Sheila. Czy urosła, jak się mogła zmienić przez te dwa lata? Potrzebował wierzyć, ze żyła; że była cała i zdrowa, i że nic jej nie groziło! Na pewno tak było. Była zaradna! Może udało jej się uciec z jej narzeczonym? Może znalazła Jamesa? Eve? Może ich dziadkowie przeżyli? Ktokolwiek? Znalazła pomoc? Nie chciał nawet myśleć o tym, że mogłaby mieć problemy ze znalezieniem pomocy. Była nieufna co do obcych, zawsze o tym wiedział. Pamiętał jak chciała spędzać czas z nimi w Hogwarcie zamiast z Puchonami. Żałowali, że nie trafiła wraz z nimi do Gryfonów, choć patrząc po ich rozrabianiu w pokoju wspólnym, na pewno było to dla niej bezpieczniejsze. Nie było ryzyka, że uderzy ja coś latającego, spadnie na nią obraz, ktoś w nią coś rzuci przypadkiem…
- Hej… Powinniśmy chyba już powoli iść… - mruknął cicho, wciąż silnie przytulając wilczycę, ale uśmiechając się do niej delikatnie. Może… może ten sen miał znaczenie? Chciałby w to wierzyć, Jeanie zawsze wierzyła w takie rzeczy. Może to znaczyło, że Sheila jest gdzieś niedaleko? Żyła? Na pewno… Musiała! - Musimy chyba powoli wychodzić z tego lasu… - dodał, nie będąc pewnym czy to prawda, ale czuł, że powinni się ruszyć dalej.
Zerknął na dziewczynę, uśmiechając się znów lekko, powoli podnosząc się z ziemi. Chociaż tak bardzo chciałby tu jeszcze z nią zostać… Dlaczego coś mu sugerowało, że nie mógł i musiał iść dalej?


[SEN] Running with the wolves EbVqBwL
Thomas Doe
Thomas Doe
Zawód : Złodziej, grajek
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Things didn't go exactly as planned
but I'm not dead so it's a win
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 20
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarodziej
[SEN] Running with the wolves AGJxEk6
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9764-thomas-doe?nid=5#297075 https://www.morsmordre.net/t9998-buleczka?highlight=Bu%C5%82eczka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f358-doki-pont-street-13-7 https://www.morsmordre.net/t9797-skrytka-bankowa-nr-2234 https://www.morsmordre.net/t9798-thomas-doe#297380
Re: [SEN] Running with the wolves [odnośnik]26.06.21 10:35
Chociaż to spotkanie było tylko cieniem tego, co mogło ich czekać, chociaż przyszłość była przed nimi niepewna, Sheila cieszyła się, że teraz odnalazła możliwość by chociaż jako wilk potowarzyszyć bratu. Martwiła się o niego, zarówno w przeszłości jak i w chwili obecnej, nawet jeżeli bracia zawsze lubili jej powtarzać, że mija się to z celem. Tak naprawdę nie do końca rozumiała, czemu uważali, że będą w stanie ją ochronić przed całym bólem świata. Urocze, że się starali, ale nigdy tak naprawdę nie mogli w pełni oddzielić jej od świata. Zresztą, może gdyby nie musiała martwić się wszystkim tym, co bracia odstawiali, tak jej życie byłoby spokojniejsze.
Teraz zaś bursztynowe oczy spoglądały na człowieka, który wychowywał się wraz z nią przez tyle lat. Wiedziała, że dużo z tego było dla nich rozbieżnością. Jej kazali zajmować się bliskimi i starać się być dobrą żoną, im pozwalano na więcej, ale teraz musieli się zajmować rodziną i mieć ją na utrzymaniu. Czy mogły się ich marzenia jeszcze ziścić? Czy mogli mieć „normalną” rodzinę? Nie miała pojęcia, dlatego teraz sprawdzała czy w ogóle ją kojarzy. Chociaż ta odrobina normalności mogłaby pomóc jej wesprzeć się w dalszych działaniach. Dać jej siłę, że może skoro skończyła edukację i odłożyła nieco pieniędzy, mogłaby w końcu rozpocząć przyszłą karierę.
Mokry nos przycisnął się do policzka Thomasa, co miało dodać mu jakiejś otuchy. Jej kochany Tommy, teraz pewnie był sam? Czy Jeanie przetrwała? Czy mieszkali gdzieś razem w szkockich górach i mieli domek po którym biegały dzieci, dające bratu dodatkowy ból głowy? A może sam wędrował od miejsca do miejsca? Może znalazł inny tabor? Gdziekolwiek był, miała nadzieję, że trzyma się dobrze.
Miał jednak rację. Żadne z nich nie należało do tego miejsca i czuła to podskórnie nawet jeżeli nie mogła tego wyrazić. Miał rację i musiała go odprowadzić, aby skierować go w miejsce, gdzie ona nie mogła udać się sama – do rzeczywistości. Las jednak miał swój skraj, dlatego kiedy do niego dotarli, przycisnęła się do niego po raz ostatni i odwróciła się, aby zniknąć w ciemnościach. Może kiedyś spotkają się w rzeczywistości.

|ztx2


Only those who are capable of silliness can be called truly intelligent.
Sheila Doe
Sheila Doe
Zawód : Krawcowa, prace na zlecenie
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
We look up at the same stars and see such different things.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t9587-sheila-doe https://www.morsmordre.net/t9600-bluszczyk https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f357-camden-town-iverness-street-10 https://www.morsmordre.net/t9746-skrytka-bankowa-nr-2211 https://www.morsmordre.net/t9604-sheila-doe#291895
[SEN] Running with the wolves
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach