Przesłuchanie - 22.11.1957
AutorWiadomość
Alexander Farley, Cedric Dearborn i Samuel Skamander przesłuchują Forsythię Crabbe
Szafka zniknięć
I show not your face but your heart's desire
Przeniosła spojrzenie na drugiego z poszukiwanych, przekrzywiając lekko głowę, jakby zaraz na jej ustach miało wybrzmieć poirytowane „niby dlaczego miałabym być, odpowiadać inaczej”? Jednak po pomieszczeniu wciąż rozchodziła się zaledwie cisza. Nawet nie była pewna, czy miałoby to jakiekolwiek znaczenie. Poprawiła się więc na krześle, kiwnąwszy delikatnie głową, dając tym samym do zrozumienia, że zdawała sobie sprawę z własnego położenia. Uniosła nieco wyżej brodę i wyprostowała plecy, poprawiając tym samym związane z tyłu nadgarstki. Sama na siebie jednak to sprowadziła, sama nakreśliła słowa – choć za prośbą listownego przyjaciela. Wariowała w Londynie, a jednak w tej chwili odczuwała dziwny spokój, jak gdyby puzzle zaczęły się samoistnie dopasowywać, tworząc pewien obraz. Zdrady? „Ze smutkiem dowiadujemy się o kolejnych osobach z czystej krwi rodzin, którzy są podatni na propagandę terrorystów.” Walczący Mag już zadbał w lipcu, wraz z ukochaną Aquilą o stosowne wyrysowanie stanu życiorysu panny. Lecz jak śmiali nazywać propagandą fakt utraty niemal większości przyjaciół? Rozdzielono ludzi i było naturalnym, że prędzej czy później pewne jednostki zaczną dostrzegać ten jątrzący londyńską ranę jad. Kochana Anglia zbrukana przez wojnę domową, rozbita i zbezczeszczona. Państwo zabijało swoich obywateli. Bracia zabijali braci. Ojcowie wyrzekali się dzieci. Jedyni musieli uciekać, inni zaś dostosować do życia w chaosie. Dopiero kolejny głos powlókł jej spojrzeniem na sylwetkę ostatniego z… cóż, gospodarzy, tej jakże typowej piwnicy. Pytanie było… nieco dziwne. Wzbudzało niepokój, który przemkną wraz z ciężkim oddechem po całym ciele. Dlaczego o to zapytał? – Z kimś komu zaufałam… – odrzekła, powoli przenosząc spojrzenie na Farleya, jej domniemanego w tejże chwili „pana A”. Wręcz pytające spojrzenie, jak gdyby chciała rozwinięcia tej sytuacji, dopowiedzenia co właściwie się w tej chwili tutaj działo. – Sir A, korespondent – dodała po dłuższej chwili, jednocześnie wracając do czarodzieja, który zadał jej pytanie. Była to bezpieczna odpowiedź, na wszelki wypadek, gdyby twarze przed nią okazały się nie należeć do tych, za których ich miała. Dopuszczała wciąż tę myśli i wolała być ostrożna, woląc zatrzymać słowo przyjaciel. Chociaż z każdym pociągnięciem nosa i kichnięciem, te myśli mimowolnie odlatywały. Było jej szkoda dwóch czarodziejów, którzy ewidentnie zmagali się z jakąś chorobą, lecz względem tego również nie poczyniła większego komentarza. Cicha i małomówna - spłoszona.
Przesłuchanie - 22.11.1957
Szybka odpowiedź