Irys
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Irys
Swe imię dostał oczywiście na cześć kwiatu irysa, który w języku kwiatów oznacza nic innego, jak wiadomość. Jest ptakiem raczej ufnym, choć humorzastym. Ma swych ulubionych adresatów, co często umyka właścicielowi, zaś tych, którzy sowie nie podpasują, dziobać będzie w palce bez krzty litości. Odporny na karcenie, absolutnie bezbronny wobec przekąsek.
- Kod:
<div class="sowa"><div class="ob1" style="background-image:url('https://i.pinimg.com/564x/ac/d7/0f/acd70f151b9759c1cd28487511af09f6.jpg');"><!--
--><div class="sowa2"><span class="p">Przeczytaj</span><span class="pdt"><!--
--> DATA<!--
--></span><div class="sowa3"><span class="adresat"><!--
-->ADRESAT <!--
--></span><span class="tresc"><!--
--> TREŚĆ<!--
--><span class="podpis"><!--
--><div class="castors">Castor Sprout</div><!--
--></span></span></div></div></div></div>
<style>@font-face {font-family:'Signerica Medium';src:url(https://dl.dropbox.com/s/ejkkrx93br6dy2p/Signerica_Medium.ttf?dl=0) format('truetype');} .castors {font-size: 17px; font-family: 'Signerica Medium';font-weight: bolder;} </style>
Ostatnio zmieniony przez Castor Sprout dnia 07.02.22 23:10, w całości zmieniany 1 raz
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
❝ Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak
Zakon Feniksa
Przeczytaj S.A.M.
Caspianie
Ależ zawsze o tobie myślę! Nie ma dnia ni godziny żeby mój najdroższy przyjaciel nie chodził mi po głowie! Szczególnie teraz, kiedy - zdaje się - widujemy się o wiele rzadziej.
Bardziej niż dobrze chciałbym usłyszeć, że u ciebie normalnie. Chociaż częściowo. Liczę, że sypiasz i jesz, i ciepło się ubierasz, nie łazisz tam, gdzie nie powinieneś! Cieszę się, że dobrze spędziłeś nowy rok i mam nadzieję, że faktycznie uczyłeś się bawić ode mnie i nie zrobiłeś niczego głupiego po pijaku, gwiazdo.
Dziękuję za troskę, doceniam. Powiedziałbym, iż niepotrzebnie się martwisz, ale nie będę krył, iż miło jest to słyszeć. Londyn jest pełen wrogów, nie spotykam tu raczej dobrych dusz (wydaje mi się, że wszystkie dawno są za granicami, kryjąc się po lasach), tym bardziej więc dawno nie było mi dane usłyszeć, iż kogoś obchodzi mój los. Nie w ten sposób. Odnośnie Sylwestra zresztą, moja matka mawiała, ze pierwsza noc stycznia jest odbiciem nadchodzącego roku, co ma sporo sensu. Tutaj było głównie mroźnie i ciemno.
Z chęcią przyjmę herbatę. Wojna nie sprzyja sztuce - brakuje mi klientów.
PS. Nigdy nie zapomniałbym twojego imienia,Castiel Castor
PS 2. Nie ma tutaj miejsc bez kłopotów, ale przysięgam, że się postaram.
S.
Ależ zawsze o tobie myślę! Nie ma dnia ni godziny żeby mój najdroższy przyjaciel nie chodził mi po głowie! Szczególnie teraz, kiedy - zdaje się - widujemy się o wiele rzadziej.
Bardziej niż dobrze chciałbym usłyszeć, że u ciebie normalnie. Chociaż częściowo. Liczę, że sypiasz i jesz, i ciepło się ubierasz, nie łazisz tam, gdzie nie powinieneś! Cieszę się, że dobrze spędziłeś nowy rok i mam nadzieję, że faktycznie uczyłeś się bawić ode mnie i nie zrobiłeś niczego głupiego po pijaku, gwiazdo.
Dziękuję za troskę, doceniam. Powiedziałbym, iż niepotrzebnie się martwisz, ale nie będę krył, iż miło jest to słyszeć. Londyn jest pełen wrogów, nie spotykam tu raczej dobrych dusz (wydaje mi się, że wszystkie dawno są za granicami, kryjąc się po lasach), tym bardziej więc dawno nie było mi dane usłyszeć, iż kogoś obchodzi mój los. Nie w ten sposób. Odnośnie Sylwestra zresztą, moja matka mawiała, ze pierwsza noc stycznia jest odbiciem nadchodzącego roku, co ma sporo sensu. Tutaj było głównie mroźnie i ciemno.
Z chęcią przyjmę herbatę. Wojna nie sprzyja sztuce - brakuje mi klientów.
PS. Nigdy nie zapomniałbym twojego imienia,
PS 2. Nie ma tutaj miejsc bez kłopotów, ale przysięgam, że się postaram.
S.
the voice that urged Orpheus
When her body was found, I'd be the choiceless hope in grief that drove him underground
Przeczytaj S.A.M.
Caspianie
Cóż takiego z moim charakterem, przyjacielu? Zawsze myślałem, ze jestem miękkim i subtelnym gentlemanem! Nigdy nie mówiłbym ci miłych rzeczy prosto z serca, gdybym nie czuł ich naprawdę. Nie zwyklem ludziom prawic komplementów by mącić im w głowie, mój drogi…Wspominałem już jak tęsknie za twoimi oczami? Przypominają kolorem stalowe niezapominajki.
Chciałbym ci powiedzieć, iż dostrzegam ten brak normalności, ale moje życie nigdy nie było ciepłe ni szczególnie normalne. Przez lata, podczas których się nie widzieliśmy, przeżarło mnie zimno i brud z ulicy, a teraz, kiedy zacząłem w końcu stawać na nogi, świat postanowił zgnieść wszelkie nadzieje.
Czasem myśle, ze chciałbym uciec, ale nie mam pojęcia co ktoś taki jak ja miałby robić poza miastem. Poza tym, musiałbym zabrać ze sobą swojego współlokatora. Nie zostawiłbym go tu samego, wiem doskonale, ze położyłby się w jakimś rowie i umarł. Wole nie być za to odpowiedzialny, a i sam obawiam się, iż moja sztuka zginie za Londynem. Rozważę jednak propozycję i liczę, ze w twoim nowym lokum zawsze znajdzie się jakieś miejsce dla mnie…
Nie potrzebuję niczego poza twoim towarzystwem. Muszę zobaczyć te twarz i upewnić się, że jest cała i zdrowa, a z głowy nie spadł nawet jeden blond włos. No i ten sweter, naturalnie. Na pewno wyglądasz przeuroczo.
Dziękuje za prezenty, przydadzą się.
S.
Cóż takiego z moim charakterem, przyjacielu? Zawsze myślałem, ze jestem miękkim i subtelnym gentlemanem! Nigdy nie mówiłbym ci miłych rzeczy prosto z serca, gdybym nie czuł ich naprawdę. Nie zwyklem ludziom prawic komplementów by mącić im w głowie, mój drogi…Wspominałem już jak tęsknie za twoimi oczami? Przypominają kolorem stalowe niezapominajki.
Chciałbym ci powiedzieć, iż dostrzegam ten brak normalności, ale moje życie nigdy nie było ciepłe ni szczególnie normalne. Przez lata, podczas których się nie widzieliśmy, przeżarło mnie zimno i brud z ulicy, a teraz, kiedy zacząłem w końcu stawać na nogi, świat postanowił zgnieść wszelkie nadzieje.
Czasem myśle, ze chciałbym uciec, ale nie mam pojęcia co ktoś taki jak ja miałby robić poza miastem. Poza tym, musiałbym zabrać ze sobą swojego współlokatora. Nie zostawiłbym go tu samego, wiem doskonale, ze położyłby się w jakimś rowie i umarł. Wole nie być za to odpowiedzialny, a i sam obawiam się, iż moja sztuka zginie za Londynem. Rozważę jednak propozycję i liczę, ze w twoim nowym lokum zawsze znajdzie się jakieś miejsce dla mnie…
Nie potrzebuję niczego poza twoim towarzystwem. Muszę zobaczyć te twarz i upewnić się, że jest cała i zdrowa, a z głowy nie spadł nawet jeden blond włos. No i ten sweter, naturalnie. Na pewno wyglądasz przeuroczo.
Dziękuje za prezenty, przydadzą się.
S.
the voice that urged Orpheus
When her body was found, I'd be the choiceless hope in grief that drove him underground
Przeczytaj 3.01
Szanowny Panie,
Nie znamy się, ale słyszałem, że jest pan przy dobrym znajomym mojej żony, Frances nee Burroughs. Podobno zajmuje się pan talizmanami?
Miałbym dla pana zlecenie. Nie wiem, czy ze swoim nazwiskiem bywa pan w stolicybo to byłby szczyt głupoty, ale jeśli jest pan zainteresowany to chętnie spotkam się w Londynie lub w Surrey. Wroński
Nie znamy się, ale słyszałem, że jest pan przy dobrym znajomym mojej żony, Frances nee Burroughs. Podobno zajmuje się pan talizmanami?
Miałbym dla pana zlecenie. Nie wiem, czy ze swoim nazwiskiem bywa pan w stolicy
Self-made man
Przeczytaj 11.01
Castor, To nie temat na listy!
Dziękuję, że napisałeś. Nigdy nie podejrzewam cię o żartynawet jak nie odzywasz się pół roku.
Musisz zjeść śniadanie, omówimy to przy posiłku. Zaraz będę i zabiorę cię w bezpieczne miejsce.
M.
Dziękuję, że napisałeś. Nigdy nie podejrzewam cię o żarty
Musisz zjeść śniadanie, omówimy to przy posiłku. Zaraz będę i zabiorę cię w bezpieczne miejsce.
M.
Can I not save one
from the pitiless wave?
Przeczytaj ...
Bystrzaku,
Tak, wiem o Tobie od Frances, bo niby od kogo?
Omówmy wszystko osobiście. W porcie, za dwa dni.
Rozpoznasz mnie po wąsie. Wroński
Tak, wiem o Tobie od Frances, bo niby od kogo?
Omówmy wszystko osobiście. W porcie, za dwa dni.
Rozpoznasz mnie po wąsie. Wroński
Self-made man
Przeczytaj Harold Longbottom
Sprout,po przeczytaniu tego listu spal go.
Słyszałem, że masz w sobie wiele zapału do działania i jeżeli chcesz się wykazać to czas żebyś go wykorzystał.
Sojusz Kornwalijski jest silny, ale u jego skraju znajduje się kontrolowane przez wroga Wiltshire. Malfoy dba o własne ziemie i ich bliskość należy odpowiednio wykorzystać. Naszym największym problemem jest wyżywienie i nie możemy dać się zaskoczyć i być nieprzygotowanymi kiedy przyjdzie wiosna, trzeba będzie jak najlepiej ją wykorzystać. Nasi ludzie ustalili, że w Wiltshire znajduje się spory spichlerz, głównie składujący zboża i inne nasiona roślin. Chcę żebyś dostał się do niego i sprawdził, co przydatnego dla nas się w nim znajduje, a następnie zaraportował się z powrotem. Chcę wiedzieć wszystko. Bądź dokładny w swoim zwiadzie, ponieważ chodzą słuchy o tym, że do Anglii trafiają coraz częściej zainfekowane dostawy zbóż: nie możemy pozwolić sobie na poświęcenie czasu i energii na zdobycie czegoś, co nie będzie miało żadnej wartości. Spoczywa na tobie odpowiedzialność za tę misję, Sprout: nikt jednak nie działa u nas w pojedynkę, więc weź sobie kogoś do pomocy.
Bądźcie ostrożni i nie dajcie się złapać, działacie w końcu na wrogim terenie.
H. Longbottom
Słyszałem, że masz w sobie wiele zapału do działania i jeżeli chcesz się wykazać to czas żebyś go wykorzystał.
Sojusz Kornwalijski jest silny, ale u jego skraju znajduje się kontrolowane przez wroga Wiltshire. Malfoy dba o własne ziemie i ich bliskość należy odpowiednio wykorzystać. Naszym największym problemem jest wyżywienie i nie możemy dać się zaskoczyć i być nieprzygotowanymi kiedy przyjdzie wiosna, trzeba będzie jak najlepiej ją wykorzystać. Nasi ludzie ustalili, że w Wiltshire znajduje się spory spichlerz, głównie składujący zboża i inne nasiona roślin. Chcę żebyś dostał się do niego i sprawdził, co przydatnego dla nas się w nim znajduje, a następnie zaraportował się z powrotem. Chcę wiedzieć wszystko. Bądź dokładny w swoim zwiadzie, ponieważ chodzą słuchy o tym, że do Anglii trafiają coraz częściej zainfekowane dostawy zbóż: nie możemy pozwolić sobie na poświęcenie czasu i energii na zdobycie czegoś, co nie będzie miało żadnej wartości. Spoczywa na tobie odpowiedzialność za tę misję, Sprout: nikt jednak nie działa u nas w pojedynkę, więc weź sobie kogoś do pomocy.
Bądźcie ostrożni i nie dajcie się złapać, działacie w końcu na wrogim terenie.
H. Longbottom
Przeczytaj styczeń
Nic mi nie pisz, gdzie jesteś, ani słowa tutaj o tym. Chcę tylko wiedzieć, czy coś Ci grozi? Jesteś bezpieczny? Czego potrzebujesz? Pamiętaj, że masz wokół siebie silnych czarodziejów, którzy nie zawahają się podnieść różdżki, gdy jest taka potrzeba. Pod żadnym pozorem nie bierz na swoje barki więcej, niż możesz!
Co Ty robiłeś w stolicy? Kiedy Ty tam byłeś? Nic mi nie pisz w liście, co tam się stało! Przecież wiesz, jak tam jest... Bardzo Cię proszę, nawet nie mów mi, że zrobiłeś to co myślę. Jak najszybciej udaj się do Lancashire i zadbaj o ten temat. Dla siebie samego i swojego bezpieczeństwa! Na Merlina...
Nic więcej nie musisz pisać, zaraz pędzę zrobić to co mam zrobić. Wiesz, że Ci pomogę. Spotkaj się ze mną jutro w Gnieździe po siódmej. Porozmawiamy i zaradzimy temu co złe.
Dobrze, że przyszedłeś. Miło nam było. Jesteśmy Twoją rodziną, na dobre i złe. Dbam o nią, jak mogę. Czasem chyba za mało, ale trudno upilnowaćdziewiętnasto dwudziestodwu dwudziestotrzylatkę. Może Ty przemówisz jej do rozsądku, zawsze dobrze Wam się rozmawiało...
Jutro. Po siódmej wieczorem. Gniazdo.
Chlopcze,
ale co Ty mi opowiadasz? Jaka przeprowadzka? To wszystko, co mi piszesz, jest niepokojące. Nie musisz mi się tłumaczyć, ale powiedz, proszę, czy muszę się na coś lepiej przygotować? Nic mi nie pisz, gdzie jesteś, ani słowa tutaj o tym. Chcę tylko wiedzieć, czy coś Ci grozi? Jesteś bezpieczny? Czego potrzebujesz? Pamiętaj, że masz wokół siebie silnych czarodziejów, którzy nie zawahają się podnieść różdżki, gdy jest taka potrzeba. Pod żadnym pozorem nie bierz na swoje barki więcej, niż możesz!
Co Ty robiłeś w stolicy? Kiedy Ty tam byłeś? Nic mi nie pisz w liście, co tam się stało! Przecież wiesz, jak tam jest... Bardzo Cię proszę, nawet nie mów mi, że zrobiłeś to co myślę. Jak najszybciej udaj się do Lancashire i zadbaj o ten temat. Dla siebie samego i swojego bezpieczeństwa! Na Merlina...
Nic więcej nie musisz pisać, zaraz pędzę zrobić to co mam zrobić. Wiesz, że Ci pomogę. Spotkaj się ze mną jutro w Gnieździe po siódmej. Porozmawiamy i zaradzimy temu co złe.
Dobrze, że przyszedłeś. Miło nam było. Jesteśmy Twoją rodziną, na dobre i złe. Dbam o nią, jak mogę. Czasem chyba za mało, ale trudno upilnować
Jutro. Po siódmej wieczorem. Gniazdo.
Wujek
Am I going crazy? Would I even know? Am I right back where I started forty years ago?
Wanna guess the ending? If it ever does... I swear to God that all I've ever wanted was
A little bit of everything, all of the time, a bit of everything, all of the time
Apathy's a tragedy, and boredom is a crime. I'm finished playing, and I'm staying inside.
Przeczytaj S.A.M.
Najdroższy Panie Sprout
Również tęsknię. Dawno nie tęskniłem tak bardzo - przedziwne uczucie. Nieprzyjemne, cholera, ale cieszę się, że jest. Jak głupi.
Od naszego spotkania twój głos bez przerwy chodzi mi po głowię. Myślę ot twojej obecności i świat na moment jest trochę przyjemniejszy, mniej okrutny być może. I dlatego właśnie, Cas, nie wracaj. Nie wchodź do tego zgniłego miasta. Nadal jestem na siebie wściekły, że w ogóle cię tu zabrałem. Martwię się o ciebie i uwierz mi, że naprawdę chcę żebyś był bezpieczny, a wiem że nie będziesz nigdzie blisko Londynu. Nigdzie blisko mnie prawdopodobnie też.
Wiesz, że ja nie mogę wyjechać. Nie mam gdzie, nie mam za co, nie mam nawet jak. Miasto stało się moją trumną i pewnie w końcu zakopią mnie pod jego gruzami. Boję się śmierci, Cas, nie chcę jej. Widziałem jej zbyt wiele i zbyt często, stałem już na jej granicy, wiem że nie jest ani piękna, ani poetycka. Nie ma w niej nic wzniosłego.
Niestety, przyjacielu, nawet gdyby udało mi się znaleźć miejsce poza Londynem, nie przeżyłbym w nim prawdopodobnie zbyt długo. Obawiam się, że każdy sposób mojego zarabiania na życie wymaga ode mnie istnienia w tym bagnie. Nie wiem też za bardzo jak dałbym radę funkcjonować na wsi lub w którymś z tych małych miasteczek, w których najrozsądniej byłoby się ukryć. Mój dom natomiast dawno przestał być moim domem. Prawdopodobnie wszyscy ludzie, którzy mogliby być mi tam drodzy już dawno nie żyją. Ale chcę zobaczyć łąki wokół twojego domu, ciebie na nich - to na pewno. Nawet z pryszczami!
Czasami marzę o tym, ze mógłbym uciec gdzieś dalej, rozumiesz Cas? Do Francji, Włoch - na południowe wybrzeże. Tam gdzie jest ciepło i jasno, z bohemą w ciasnych kawiarniach i galeriami sztuki na co drugim zakręcie. Albo za ocean, tam na pewno jest bezpiecznie. Nowy Jork musi być niesamowitym miastem, podobno nocami na ulicach kłębi się jeszcze więcej ludzi niż za dnia. Na pewno też doceniliby mój akcent, w Londynie go raczej nie lubią, sztywne angielskie chuje.
Nie chcę żebyś znikał. Nie znikaj, Castor. Tęsknie za twoją twarzą, twoimi dłońmi. Musze cię zobaczyć, wiem ze ty też chcesz zobaczyć mnie, więc zrobię coś - coś wymyślę. Będziesz bezpieczny i będziesz ze mną, chociaż na jeden wieczór. Wezmę swoją nagrodę.
S.
Również tęsknię. Dawno nie tęskniłem tak bardzo - przedziwne uczucie. Nieprzyjemne, cholera, ale cieszę się, że jest. Jak głupi.
Od naszego spotkania twój głos bez przerwy chodzi mi po głowię. Myślę ot twojej obecności i świat na moment jest trochę przyjemniejszy, mniej okrutny być może. I dlatego właśnie, Cas, nie wracaj. Nie wchodź do tego zgniłego miasta. Nadal jestem na siebie wściekły, że w ogóle cię tu zabrałem. Martwię się o ciebie i uwierz mi, że naprawdę chcę żebyś był bezpieczny, a wiem że nie będziesz nigdzie blisko Londynu. Nigdzie blisko mnie prawdopodobnie też.
Wiesz, że ja nie mogę wyjechać. Nie mam gdzie, nie mam za co, nie mam nawet jak. Miasto stało się moją trumną i pewnie w końcu zakopią mnie pod jego gruzami. Boję się śmierci, Cas, nie chcę jej. Widziałem jej zbyt wiele i zbyt często, stałem już na jej granicy, wiem że nie jest ani piękna, ani poetycka. Nie ma w niej nic wzniosłego.
Niestety, przyjacielu, nawet gdyby udało mi się znaleźć miejsce poza Londynem, nie przeżyłbym w nim prawdopodobnie zbyt długo. Obawiam się, że każdy sposób mojego zarabiania na życie wymaga ode mnie istnienia w tym bagnie. Nie wiem też za bardzo jak dałbym radę funkcjonować na wsi lub w którymś z tych małych miasteczek, w których najrozsądniej byłoby się ukryć. Mój dom natomiast dawno przestał być moim domem. Prawdopodobnie wszyscy ludzie, którzy mogliby być mi tam drodzy już dawno nie żyją. Ale chcę zobaczyć łąki wokół twojego domu, ciebie na nich - to na pewno. Nawet z pryszczami!
Czasami marzę o tym, ze mógłbym uciec gdzieś dalej, rozumiesz Cas? Do Francji, Włoch - na południowe wybrzeże. Tam gdzie jest ciepło i jasno, z bohemą w ciasnych kawiarniach i galeriami sztuki na co drugim zakręcie. Albo za ocean, tam na pewno jest bezpiecznie. Nowy Jork musi być niesamowitym miastem, podobno nocami na ulicach kłębi się jeszcze więcej ludzi niż za dnia. Na pewno też doceniliby mój akcent, w Londynie go raczej nie lubią, sztywne angielskie chuje.
Nie chcę żebyś znikał. Nie znikaj, Castor. Tęsknie za twoją twarzą, twoimi dłońmi. Musze cię zobaczyć, wiem ze ty też chcesz zobaczyć mnie, więc zrobię coś - coś wymyślę. Będziesz bezpieczny i będziesz ze mną, chociaż na jeden wieczór. Wezmę swoją nagrodę.
S.
the voice that urged Orpheus
When her body was found, I'd be the choiceless hope in grief that drove him underground
Przeczytaj S.A.M.
Czcigodny Książe
Tęsknota jest prosta, mądralo. Kiedyś ci ją wytłumaczę.
Dobrze więc. Wina jest nasza. Cieszę się, że byłeś, Cas i obiecuję, ze przemyślę kwestię pozostania w mieście. Często myślę o tym, jak cholernie ważna była to decyzja - ten dzień, kiedy spakowałem się i przyjechałem do Londynu. Wtedy to wyjście wydawało się najlepsze. Mogłem zostać w Shandwick i pomagać na roli u starego MacMarthy'ego, który i tak umarł kilka tygodni później, mogłem też wypłynąć statkiem z Cardriff, tak jak proponował mi dawny kolega matki. Miał miejsce w załodze, spędziłbym pewnie kilka dobrych lat szorując pokłady. Cóż, może wróciłbym z szerszymi ramionami. W każdym razie, chciałem tylko malować. Dlatego tu jestem.
I tak pewnie masz rację, Londyn nieszczególnie służy mojemu zdrowiu. Tak myślę przynajmniej, chociaż coraz częściej skłaniam się ku myśli, że z jakiegokolwiek piekła wychodzą nawiedzające mnie mary, musi ono tkwić we mnie. Wątpię by było miejscem, jest raczej czymś co nosze ze sobą wszędzie tam, gdzie podążam.
Ostatnio tylko z tobą czuje się lepiej. Z myślą o tobie, to znaczy. Wieczorami światło w pracowni przypomina kolorem twoje włosy.
Trudno mi nie przejmować się pieniędzmi. Ich brak wiele razy już postawił mnie na ostrzu noża. Musisz mi uwierzyć na słowo, że nie ma większego koszmaru niż życie na ulicy, a ja nie chcę już nigdy na niej wylądować. Bieda, głód i zimno niszczą najsilniejsze duchy, Cassie, a mój - mam wrażenie - i tak jest coraz słabszy.
Odwiedzałbyś mnie, gdybym wyjechał? Gdyby świat był znowu lepszy? Gdzieś musi być miejsce, w którym będę doceniany i nie będę sprzedawać się za bezcen. Mógłbym żyć jak człowiek, chodzić na spacery po parkach, w których nie grozi śmierć i czytać książki, których nie ukradłem. Zobaczysz, mógłbym być wielkim artystą na Manhattanie, mieszkać w pokojach z wysokimi ścianami. Postawiłbym fortepian na środku salonu i nigdy na nim nie grał!
I nie - nie uważam cię za sztywnego, angielskiego chuja, naturalnie! Może czasem tylko...
Słyszałem też, ze nadzieja matką głupich, Cas. Mogę odbierać swoją nagrodę i kilka wieczorów, nawet nocy jeżeli tego będziesz chciał. To akurat nigdy nie było dla mnie problemem.
S.
Tęsknota jest prosta, mądralo. Kiedyś ci ją wytłumaczę.
Dobrze więc. Wina jest nasza. Cieszę się, że byłeś, Cas i obiecuję, ze przemyślę kwestię pozostania w mieście. Często myślę o tym, jak cholernie ważna była to decyzja - ten dzień, kiedy spakowałem się i przyjechałem do Londynu. Wtedy to wyjście wydawało się najlepsze. Mogłem zostać w Shandwick i pomagać na roli u starego MacMarthy'ego, który i tak umarł kilka tygodni później, mogłem też wypłynąć statkiem z Cardriff, tak jak proponował mi dawny kolega matki. Miał miejsce w załodze, spędziłbym pewnie kilka dobrych lat szorując pokłady. Cóż, może wróciłbym z szerszymi ramionami. W każdym razie, chciałem tylko malować. Dlatego tu jestem.
I tak pewnie masz rację, Londyn nieszczególnie służy mojemu zdrowiu. Tak myślę przynajmniej, chociaż coraz częściej skłaniam się ku myśli, że z jakiegokolwiek piekła wychodzą nawiedzające mnie mary, musi ono tkwić we mnie. Wątpię by było miejscem, jest raczej czymś co nosze ze sobą wszędzie tam, gdzie podążam.
Ostatnio tylko z tobą czuje się lepiej. Z myślą o tobie, to znaczy. Wieczorami światło w pracowni przypomina kolorem twoje włosy.
Trudno mi nie przejmować się pieniędzmi. Ich brak wiele razy już postawił mnie na ostrzu noża. Musisz mi uwierzyć na słowo, że nie ma większego koszmaru niż życie na ulicy, a ja nie chcę już nigdy na niej wylądować. Bieda, głód i zimno niszczą najsilniejsze duchy, Cassie, a mój - mam wrażenie - i tak jest coraz słabszy.
Odwiedzałbyś mnie, gdybym wyjechał? Gdyby świat był znowu lepszy? Gdzieś musi być miejsce, w którym będę doceniany i nie będę sprzedawać się za bezcen. Mógłbym żyć jak człowiek, chodzić na spacery po parkach, w których nie grozi śmierć i czytać książki, których nie ukradłem. Zobaczysz, mógłbym być wielkim artystą na Manhattanie, mieszkać w pokojach z wysokimi ścianami. Postawiłbym fortepian na środku salonu i nigdy na nim nie grał!
I nie - nie uważam cię za sztywnego, angielskiego chuja, naturalnie! Może czasem tylko...
Słyszałem też, ze nadzieja matką głupich, Cas. Mogę odbierać swoją nagrodę i kilka wieczorów, nawet nocy jeżeli tego będziesz chciał. To akurat nigdy nie było dla mnie problemem.
S.
the voice that urged Orpheus
When her body was found, I'd be the choiceless hope in grief that drove him underground
Aidan styczeń
SteffTy to mądry jesteś i w ogóle. No i doświadczenie masz, to i do ciebie piszę. jak to było z Tobą i Bellą? No wiadomo jak jest! Koszula to już od dawna mi na krześle wisi gotowa na Wasz ślub. Tylko ten, jak to było? Zaprzyjaźniliście się, czy od razu zaczęliście chodzić ze sobą? No może nie tak chodzić, chodzić, ale randki? Tak było, czy inaczej? Ty ten pierwszy krok zrobiłeś tak? Tak jak mi w liście doradzałeś kiedyś? Wiesz, z tym horoskopem i Bliźniętami. Nie do końca mi to wyszło Steff. Nie to żebym próbował!
Przepraszam, że Ci głowę zawracam i w ogóle, że o takie rzeczy pytam. Jak nie będziesz chciał odpowiedzieć, to po prostu ten list zignoruj. I tak głupoty same plecę. Aidan
Przepraszam, że Ci głowę zawracam i w ogóle, że o takie rzeczy pytam. Jak nie będziesz chciał odpowiedzieć, to po prostu ten list zignoruj. I tak głupoty same plecę. Aidan
Aidan Moore
Zawód : Prace dorywcze
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
The only way to deal with
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
an unfree world is to become
so absolutely free that your very existence is an act of rebellion.
OPCM : 8 +2
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 7 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 12
SPRAWNOŚĆ : 13
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przeczytaj 19 II
Od jakiegoś czasu noszą się z zamiarem, aby napisać do Ciebie list odnośnie kwestii, poruszanych na spotkaniach, w których braliśmy udział. Głównie te, omawiane na zgromadzeniu Cechu. Mam kilka przemyśleń, zebrałem trochę materiałów, notatek odnośnie odmiennych okazów roślinności, które mogą porastać tereny naszej Oazy. Chętnie spotkałbym się w celu ich omówienia oraz zbadania sadzonki, którą posiadasz. Ten temat nurtuje mnie od miesięcy, dobrze mieć w swoim gronie odpowiedniego powiernika. Chętnie podyskutuję również o innych tematach, które siedzą w naszych głowach. Mogę zabrać ostatnie, runiczne manuskrypty, które chyba zainteresowały Cię podczas zebrania. Dodatkowo jeśli czegoś potrzebujesz; informacji, roślinnych ingrediencji, wiesz gdzie mnie szukać,
Jestem dostępny w drugiej połowie lutego, daj proszę znać kiedy moglibyśmy się spotkać. Zaproszenie do Irlandii, nadal aktualne.
Uważaj na siebie,
Drogi Castorze,
jestem pełen nadziei, iż wszystko u Ciebie w porządku i dobrze radzisz sobie podczas tak srogiej zimy. Każdy dzień jest coraz bardziej niespokojny, przesiąknięty niepotrzebnym cierpieniem. Warunki atmosferyczne wcale nam nie sprzyjają... Mam nadzieję, że pamiętasz mnie z wigilijnego wieczoru, jednakże grzeczność i tak wymaga przedstawienia się jeszcze raz – z tej strony Vincent Rineheart. Od jakiegoś czasu noszą się z zamiarem, aby napisać do Ciebie list odnośnie kwestii, poruszanych na spotkaniach, w których braliśmy udział. Głównie te, omawiane na zgromadzeniu Cechu. Mam kilka przemyśleń, zebrałem trochę materiałów, notatek odnośnie odmiennych okazów roślinności, które mogą porastać tereny naszej Oazy. Chętnie spotkałbym się w celu ich omówienia oraz zbadania sadzonki, którą posiadasz. Ten temat nurtuje mnie od miesięcy, dobrze mieć w swoim gronie odpowiedniego powiernika. Chętnie podyskutuję również o innych tematach, które siedzą w naszych głowach. Mogę zabrać ostatnie, runiczne manuskrypty, które chyba zainteresowały Cię podczas zebrania. Dodatkowo jeśli czegoś potrzebujesz; informacji, roślinnych ingrediencji, wiesz gdzie mnie szukać,
Jestem dostępny w drugiej połowie lutego, daj proszę znać kiedy moglibyśmy się spotkać. Zaproszenie do Irlandii, nadal aktualne.
Uważaj na siebie,
V. Rineheart
My biggest fear is that eventually you will see me, that way I will see
myself
Vincent Rineheart
Zawód : łamacz klątw, zielarz, dostawca roślinnych ingrediencji, rebeliant
Wiek : 32
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Za czyim słowem podążył tak czule, że się odważył na tę
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
podróż groźną, rzucił wyzwanie wzburzonemu morzu?
OPCM : 30
UROKI : 31 +6
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6 +3
Genetyka : Czarodziej
Zakon Feniksa
Przeczytaj Styczeń
CASTOR Czy w Dolinie mieszka jakaś inna Kerstin niż siostra Just?
Ty wszystko wiesz, a to pilna sprawa.
A, no i - jakby Twój kuzyn spytał cię jak poderwać dziewczynę, to co byś mu odpowiedział? Steffen
Ty wszystko wiesz, a to pilna sprawa.
A, no i - jakby Twój kuzyn spytał cię jak poderwać dziewczynę, to co byś mu odpowiedział? Steffen
intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przeczytaj
A tak przy okazji... Czy byłbyś tak miły i znalazł coś, co wzmocniłoby mi szkła w okularach? Mam wrażenie, że ciągle je tłukę.
Castorze,
ostatnio dorwałem parę kruszców. Tobie przydadzą się bardziej niż mi. Wszystkie zbadane, ich moc na pewno przysłuży się przyjaciołom dzięki Twoim rękom. Uważaj na siebie.A tak przy okazji... Czy byłbyś tak miły i znalazł coś, co wzmocniłoby mi szkła w okularach? Mam wrażenie, że ciągle je tłukę.
Wujek
W trzech brązowych woreczkach zapakowane były osobno ołów, złoto i krzem.
Am I going crazy? Would I even know? Am I right back where I started forty years ago?
Wanna guess the ending? If it ever does... I swear to God that all I've ever wanted was
A little bit of everything, all of the time, a bit of everything, all of the time
Apathy's a tragedy, and boredom is a crime. I'm finished playing, and I'm staying inside.
Do rąk własnych 27.02
Najmilszy, Mamusia odeszła.
Wieczorem zmorzył ją sen, poranek jej nie zastał.
Nic nie mogłam zrobić. Przepraszam. Aurora
Wieczorem zmorzył ją sen, poranek jej nie zastał.
Nic nie mogłam zrobić. Przepraszam. Aurora
Aurora Sprout
Zawód : Uzdrowiciel
Wiek : 26
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
And if you don't like me, as I do you;
I understand.
Because who would really choose a daisy,
in a field of roses?
I understand.
Because who would really choose a daisy,
in a field of roses?
OPCM : 6
UROKI : 0
ALCHEMIA : 19 +3
UZDRAWIANIE : 10 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
Przeczytaj 8 stycznia
Castor żyją. Z Marcelem jest najgorzej, postaram się jakoś dotrzeć do niego do Londynu. Dziękuję Ci za każdą pomoc i każdą ofertę. Myślisz, że da się przygotować coś na sen? Dla chłopaków, Thomas nie śpi dobrze, James pewnie też nie i będzie potrzebował tego jak wróci. Odwdzięczę się jak mogę. Sheila
Only those who are capable of silliness can be called truly intelligent.
Irys
Szybka odpowiedź