Wydarzenia


Ekipa forum
Tower Bridge
AutorWiadomość
Tower Bridge [odnośnik]10.03.12 22:47
First topic message reminder :

Tower Bridge

Tower Bridge to most zwodzony przecinający Tamizę na wschodnim końcu Londynu, usytuowany w pobliżu Tower of London, od której bierze swą nazwę. W upalne dni można spotkać tu tłumy mugoli, korzystających z chłodnej, choć nie takiej czystej rzeki.
Jest to jeden z najbardziej znanych obiektów w Londynie, zbudowany w stylu wiktoriańskim, ze stalowym szkieletem obłożonym kamieniem w stylu neogotyckim. Charakterystycznym elementem mostu są dwie wieże główne, połączone u góry dwoma pomostami - kładkami dla pieszych, zawieszonymi ponad trzydzieści metrów nad jezdnią. Jest jednym z najchętniej odwiedzanych zabytków zaraz po Big Benie. Od roku tysiąc dziewięćset dziewiątego chodniki dla pieszych na Tower Bridge zostały zamknięte, gdyż most stał się, niestety, ulubionym miejscem samobójców, którzy rzucali się z niego w odmęty Tamizy.
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Tower Bridge - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Tower Bridge [odnośnik]28.11.15 20:30
Chociaż znajomość z panną Malfoy nigdy nie należała do łatwych, nie bardzo potrafił przejść obojętnie wobec jej osoby. Nawet, gdy miała go dumnie, udając, że wcale się nie znają. Była szlachcianką, a takie zasady - świadomości bycia wyżej niż pozostali, wpajano jej od dzieciństwa. Jednak nie dało się wyrzeźbić na nowo figury, która tak wyraźnie - dla uważnego obserwatora - rysowała się w licach dziewczęcia. Bo Megara, wciąż była młoda, zbyt młoda, by pchać ją ..w łapska starego pryka, który połknął kij od szczotki. Nie był ignorantem, choć nie fascynowały go nigdy plotkarskie gazety i krzykliwe dramaty na szlacheckich dworach, nie mógł opuścić informacji, że jego przyjaciółka ma wyjść - za dużo starszego Deimosa Carrowa. Nie wiedział za wiele o jej narzeczonym, ale wystarczyło zasięgnąć języka...i wcale nie podobało mu się to, co słyszał. Co - tylko utwierdzało go w przekonaniu, że nie darzy sympatia większości arystokratycznego światka. Były wyjątki, oczywiście, choćby jego przyjaciel - Adrien, który wyłamywał się ze sztucznych ram i konwenansów. Była i Megara, niczym lilia wyrastający wśród zgniłego ziela. Im dłużej przebywa w takim środowisku, tym trudniej wybić się kwiatem do góry. Czy wiedziała o tym?
Standardowa chęć zapalenia, szybko zniknęła, gdy przez chwilę spojrzał na pochylony profil przyjaciółki. Bo wciąż nią była prawda? Te ciągłe powroty i ucieczki w groteskowy sposób tylko podkreślały znaczenie ich relacji. Chyba nic nie było w tych czasach łatwe, tym bardziej gdy próbowano połączyć ze sobą dwa, sztucznie podzielone światy.
- Za każdym razem tak mówisz - głos miał dziwnie głuchy, choć - spojrzenie, które jej posłał, miało znamiona ciepłej refleksji, pozbawionej wyrzutu, raczej - stwierdzając raczej fakt, powtarzającej się sytuacji - a ja za każdym razem, będę ci odpowiadał, że nie masz za co - przetarł brodę, na której zatrzymywały się liczne, szaro-srebrzyste krople, które chwilę później znikały gdzieś na szyi - Gdybym nie chciał, nie byłoby mnie tu, a dwa...nie zdążyłem jeszcze wrócić do mieszkania. Wracam z pracy - odchylił głowę i teraz nie odwrócił wzroku, szukając niekorelowanego punktu w szemrzącej, szarej toni.
Nie chciał, by go przepraszała. Nie czuł ani takiej potrzeby, ani obowiązku, który w konwenansach nakazywał używać takich zabiegów w...ich sytuacji.
- Słyszałem, że byłaś na festiwalu - czy skłamał? Wiedział przecież, że tam była, obiło mu się nawet, że w towarzystwie znienawidzonego (przez niego) narzeczonego. A gdyby czytał nowości z gazet, musiałby zaciskać pięści ze złości. Samego zaś Deimosa - udusił, przy najbliższej okazji. Teraz tego nie wiedział. Jeszcze. Czy o tym chciała mu powiedzieć? Czy jej myśli wirowały dalej, płynąc wartko jak Tamiza pod ich stopami?


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Tower Bridge - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Tower Bridge [odnośnik]28.11.15 23:16
- Konwenansów nigdy dość- zaśmiałam się cicho choć nie bez ironii. To przecież nie były konwenanse, lecz szczere słowa. Byłam mu wdzięczna, bo jego pomoc…możej raczej wsparcie będą bardzo potrzebne, jeśli zrobię to, co mam w planach. - Kiedyś uda mi się ciebie do tego przyzwyczaić- spojrzałam na niego kątem oka uśmiechając się przy tym w dziwnie zadziorny sposób. To miała być taka moja mała obietnica, że tych powrotów i ucieczek będzie jeszcze trochę.  Jeśli do tej pory nasz kontakt nie był łatwy to przyszłość rysowała się jeszcze gorzej. Jednak zawsze pozostawał tajemniczy skrawek papieru jak na razie bezpiecznie ukryty w mojej kiszeni.  Słuchając dalszych słów Sama zaczęłam bawić się parasolem sprawiając, że opadające krople pryskały na wszystkie strony. To przecież tylko woda. Nie ma nawet mocy by porządnie oczyścić najbliższą przestrzeń.  Nie dało się ukryć, że poczułam się troszkę lepiej. Fakt, że chciał się zemną spotkać sprawiał, że czułam się bardziej…dowartościowana? Nie wiem. Po prostu miło był coś takiego usłyszeć. - Oczywiście, jak zwykle ratujesz świat - może miałam trochę zbyt przerysowany obraz aurrorów ale niech już tak zostanie. Jakaś grupa ludzi musiała przecież robić za bohaterów. Jeśli miałam być szczera trochę zazdrościłam Samowi samej możliwości zrobienia czegoś dobrego. Mogłam być kwiatem wyrastającym wśród najbardziej niesprzyjającego środowiska. Mogłam, jako jedna z nielicznych wyróżniać się otwartym umysłem na tle mojej rodziny. Ale to nie zmienia faktu, że brakuje mi sił. To chyba był zawsze największy problem.  Na wzmiankę o festiwalu momentalnie wyprostowałam się jak struna.   Wszystkie wesołe momenty, wszystkie te barwne chwile niweczyło jedno mroczne i bolesne wspomnienie. Próbowałam o nim zapomnieć lub przynajmniej przekuć je w swoją tarczę, ale to nie było takie łatwe. Nie, nie mam namyśli tej głupiej szarpaniny, o, której pisali w gazetach. Na samą myśl o tym przewracam z irytacją oczami. Tylko tego brakowało mi do szczęścia. Urażonej dumy Deimosa  i kolejnych osób patrzących na mnie z litością. No właśnie… to pewnie dla tego z nikim nie rozmawiać na temat zaręczyn. Szybko doprowadzam się do porządku starając się wepchać na moją twarz obojętny wyraz.  Starałam się dopełnić obrazek lekkim wzruszeniem ramion. - Kolejna impreza na której musiałam się pojawić. To nic niezwykłego. -  Gdzieś przez myśl przeszło mi to, że przecież nieobecność przedstawicieli głównej  linii rodu byłaby skrzętnie odnotowana ale przecież nie było sensu go tym zanudzać. - Szkoda, że się nie spotkaliśmy. Na pewno znalazłoby się kilka młodych panien, które chętnie by cię poznały. – znów się uśmiechnęłam chcąc sprowadzić tok rozmowy jak najdalej od tego, co sama robiłam na festiwalu.   Chociaż z drugiej strony przecież poprosiłam go o spotkanie w konkretnym celu.   Wzdychając ciężko sięgnęłam do kieszeni płaszcza.- Ale nie o tym chciałam rozmawiać- - przyznałam się w końcu.  Zagryzłam dolną wargę wciąż zastanawiając się czy dobrze robię, że wyciągam sprawę na światło dzienne. Trzeba było wypełnić plan i nie odwracać się za siebie albo wyrzuć go do kosza.  Mimo to chwytam złożony papier w dwa palce i wyciągam go w stronę Sama. - Chciałam się pożegnać. - kłamałam ale to małe kłamstwo pasowało do całej sytuacji.  Owym tajemniczym skrawkiem był bilet mający zabrać mnie na drugą stronę oceanu.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Tower Bridge [odnośnik]29.11.15 18:52
- Chyba cały czas próbujesz mnie przyzwyczajać do rożnych rzeczy, a potem...potem próbujesz znowu - głos jego śmiechu nie rozbrzmiał, ale usta rozchyliły się, spoglądając na roześmiane lica dziewczyny. Nawet, jeśli była w tym nuta sarkazmu, która raz po raz wplatała się w ich słowa. Chyba ułatwiało to rozmowę, przekazując tym samym drugie dno ich spotkania. I...prawdopodobnie, rzeczywiście przyzwyczaił się do tych ciągłych powrotów, zrobił to już dawno temu, traktując jako nierozerwalną część ich relacji. Najśmieszniejsze w tym wszystkim było, że panna Malfoy nie zdawała sobie roli, jaką odgrywała w jego rozpracowywanym życiu. Samuel, nie znosił arystokracji, upatrując w nich drażniącą plątaninę zakazów, która i o niego kiedyś próbowała zahaczać. Megara przypominała mu o tym i siłę. Mogła twierdzić, że jej nie miała, ale rzeczywistość była inna. Skamander widział co to znaczyło i nawet nie chodziło o jego pracę i rzucaniu się na wrogów. To była brawura, to była domena mężczyzn. Kobiety potrafiły być silne inaczej, a sam fakt, że Megara wciąż do niego wracała, wyraźnie o tym świadczył. Auror za każdym razem się wściekał i ze zdziwieniem odbierał jej listy - tak wiem, bohater ze mnie nieznośny..ale nie jestem w tym sam - odpowiedział krótko, a na jego ustach zapełgał szczery uśmiech. Zakon Feniksa, ta nazwa mignęła mu przed oczami, wyraźnie przekonując, że rzeczywiście nie był osamotniony w walce. Bo..walczył, chciał to robić. Nie było w tym naiwności. Realia mówiły same za siebie, ale..jeśli była szansa, wykorzystać te rozrzucone cząstki dobra, by służyły jednemu celowi...?
|Zacisnął dłonie na brzegu barierki, czując, jak powierzchnia stała się śliska. Zabawę parasole przyjął z niezrozumiałym uśmiechem. I tak by ją łapał.
- Takie imprezy nie zawsze są złe - Puścił się jedną dłonią, by zatrzymać wirujący w dłoniach jasnowłosej parasol - nie odlatuj jeszcze. Chciałbym jeszcze zdążyć zapalić - a przy takiej pogodzie nie było to możliwe. Typowo Samuelowy, zawadiacki uśmiech zabłyszczał na wargach i nawet spływające po twarzy krople deszczu, nie zagasiły go. W odróżnieniu od arystokratki, Samuel był już porządnie mokry, choć wilgoć nie przenikała charakterystycznym chłodem - zapewne rezygnowałby z tych chęci, gdybyś stała u mojego boku - odwrócił głowę na powrót przed siebie. Wielokrotnie mu wytykała jego popularność wśród żeńskiej części spotykanych osób. Kiedyś go to bawiło. Dopiero na odpowiedź, zwrócił się w jej stronę, próbując dojrzeć jej twarz pod czarną materią parasola. Zmarszczył brwi, gdy sięgnęła do kieszeni, wyciągając nieco pomięty skrawek papieru, widocznie - zaciskany w reku od dłuższego czasu - Co to jest? - pytanie zawisło retorycznie. Nachylił się i sięgnął po dłoni Megary, by odebrać kartkę. Zatrzymał rękę pod parasolem, by zwodnicze krople nie zmazały druku - Bilet?...- przejechał wzrokiem, po zapisanej treści - uciekasz - przeniósł wzrok wyżej, wypatrując jasnych błękitów, Megarowych źrenic - znowu uciekasz - wyrazy spłynęły tak szybko, że nie zastanowił się, jaki wydźwięk ze sobą niosły. Wyrzut? Nie - powiedz mi Megaro, przed czym teraz uciekasz? - nie oddał jej biletu, wciąż trzymając papier, na który zostały odbite mokre ślady jego palców.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Tower Bridge - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Tower Bridge [odnośnik]29.11.15 23:27
Nie wróciłam już do tych drobnych słownych utarczek. Widziałam w nich lekką burę za swoje postępowanie, czyli teoretycznie byliśmy już kwita. Trzeba byłoby jeszcze tylko dodać, że ciężko byłoby mi uwierzyć w to, że moje istnienie ma dla kogokolwiek jakieś znaczenie. Wiedziałam jednak jak ważny był Sam. Może w tej chwili znów okazuje swój egoizm, ale Skamander był jednym z niewielu ludzi, którzy trzymali mnie na krawędzi…światła. Tak, bardziej obrazowo nie da się tego ująć. To chyba stąd te krótkie, niezbyt częste listy, w których najczęściej proszę o spotkanie. Bez tego nie dałabym sobie rady z ciemnością. Oczywiście nigdy mu tego nie powiedziałam. Chociaż czasami mam wrażenie, że on dobrze o tym wie. Słowa o tym, że nie jest sam w swojej walce wzięłam oczywiście za nawiązanie do innych aurorów. Może powinnam wliczyć w to jeszcze innych dobrych ludzi których ostatnimi czasy jakoś ubywa. A może to tylko moje pesymistyczne patrzenie na świat? Chociaż z drugiej strony niby gdzie miałabym spotkać te dobre duszyczki? Na obiedzie u Nottów cz może Lestrangów?
Na kolejną wzmiankę o imprezie najchętniej przewróciłabym oczami, ale wolałam mu tego oszczędzić. Naprawdę wolałam nie wracać do sprawy jak to każdy twój ruch na takich zabawach jest rejestrowany a później omawiany. Jednak, gdy usłyszałam o paleniu już nie mogłam się powstrzymać od wzniesienia tęczówek ku pochmurnemu niebu i teatralnemu westchnięciu. On i te jego papierosy. Miał szczęście, że ten jego uśmiech zawsze mnie rozbawiał. Przynajmniej nie mogłam się długo boczyć za jego ten wyjątkowo głupi nałóg. Tyle, że to odstraszanie nie podziałało na mnie najlepiej. Gdybym chciała spokojnie mogłabym mu wytknąć, że właśnie porównał mnie do strach na wróble. Milcząc przynajmniej oszczędziłam sobie jego tłumaczeń lub dalszego naigrywania się ze mnie. Chociaż w duchu musiałam przyznać, że bardzo brakowało m takich rozmów.
Przejdźmy do najtrudniejszej części. Uciekasz to słowo sprawiło mi jakiś dziwny ból a sama cała się skurczyłam. Przecież to oznaczało, że jestem tchórzem a ja jestem Malfoy i nie mogę się bać. Znowu uciekasz to było znacznie gorsze. Nagle ta pustka pod moimi stopami wydawała się dziwna interesująca. Przeniosłam wzrok na płynącą wodę zastanawiając się nad tym czy mokra nawierzchnia uniemożliwi Samowi ewentualne ratowanie mnie. Może w jego głosie nie było słychać wyrzutu, ale na pewno można było to podpiąć pod osąd a z tym nie miałam szans sobie poradzić. Dla tego tak bardzo starałam się uciec od jego wzroku. I wtedy padło to pytania, na, które tak ciężko było odpowiedzieć. –Przed tym, co zawsze drogi Samuelu. Przed przeszłością, teraźniejszością i przyszłością - wzruszyłam ramionami jak gdyby chodziło o jakąś błahostkę - Boję się- - zdaje sobie sprawę z tego, że wymawiam to słowo tak jakby dopiero się go nauczyła. Jestem Malfoyem i nie mogę się bać. Może inaczej… Jestem Malfoyem i mam swoją dumę. Nie bałam się ślubu. Nie wszystko kręciło się wokół pana Carrowa i jego wiecznie zniesmaczonej twarzy. Bałam się przyszłości i tego, co ze sobą przyniesie. Nie trzeba było być jasnowidzem by widzieć, że coś się dzieje. Żyjemy w niebezpiecznych czasach i jeśli nie możesz walczyć to powinieneś się ukryć.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Tower Bridge [odnośnik]02.12.15 12:21
Właściwie sam nie był pewien, czemu tak bardzo wciągnął się w tytoniowy nałóg. Upatrywał w tym pewną odskocznię...sposób na odstresowanie? Może. Inną odpowiedzią było, że i on poddawał się słabościom. Chociaż zawsze odgrywał rolę dobrego, pewnego swoich sił rycerza, to nawet - jemu zdarzały się potknięcia, do których - nie umiał się przyznawać, a może nie chciał?. Może widział, jak zasoby tych dobrych kurczyły się ostatnio, którzy - albo chowali się przed nadciągającymi chmurami, albo wybierali nie tę stronę co trzeba. Nie trzeba było filozofa, żeby to zauważyć, a będąc aurorem - prawdopodobnie jeszcze mocniej rzucało mu się to w oczy. Ideały, które tak mocno ukierunkowały jego życie, postanowienia i wartości, których obiecał strzec - to wszystko sprawiało, że nie mógł przejść obojętnie obok tych istot, w których dostrzegał to coś, ten sam płomyk, który - u niego, wiele lat temu dostrzegła najpierw Hogwarcka Tiara, a potem umocniła i podsyciła - Gabrielle. Aktualnie...widział to w Zakonie Feniksa, choć - było to na tyle świeże i wciąż nieco oderwane od rzeczywistości, to wierzył w ich cel i świadomość, że ktoś podziela jego zdanie.
Megara prowadziła większe bitwy niż jej się zdawało. Choć co jakiś czas kapitulowała się ucieczką, czy to przed nim, czy wizją przyszłości, jaka się dla niej gotowała, to...zawsze wracała.
Ale, dosyć żałości. Samuelowi chyba udzieliła się pogodowa atmosfera, bo jego filozoficzna refleksja powoli dotykała miejsc, których jeszcze sięgać nie powinien. A na pewno - nie przy Panience Malfoy. Nie, żeby się bał, raczej chodziło o zależność. Słowa, jakie padły z jego ust, nie należały ani do prostych, ani do lekkich, a bolesna rysa, która przemknęła przez jej blade lica, była wyraźną tego oznaką. Powędrował wzrokiem za jej spojrzeniem, niemal odczytując o czym myślała. Nie powtórzył tego na głos, ale zmarszczył brwi, by znowu przenieść w jej źrenice. - I co dalej? - zawiesił pytanie, by pokręcić niedowierzająco głową - bardziej do własnych słów. Mówił, jak starszy brat, do niesfornej siostry, a nie taki był cel - przeszłość minęła, możesz patrzeć tylko z perspektywy. Przyszłość - jest niepewna, trochę jak niedokończony obrazek, nie skazuj jej na porażkę, ale...teraźniejszością możesz wpłynąć i na jedną i na drugą stronę - odwrócił się całym ciałem, powodując, że prawa strona zawisła nad ciemnością pod nimi - wiem, brzmię, jakbym nałykał się przynajmniej czegoś mocniejszego, co mi czasem i tak sugerowałaś podczas rozmów, ale...posłuchaj mnie. Strach to jeszcze nic złego, dopiero gdy pozwolisz, by cię pochłonął, może być coś źle - uparcie trwał w tej samem pozycji - jeśli się do mnie mnie odwrócisz, to stanę przed tobą - w innych warunkach, byłaby to całkiem naturalna propozycja, ale..przed Megarą znajdowała się deszczowa pustka i upadek w dół. Nawet - metaforycznie pasowało, bo wzrok dziewczyny upatrywał swego wybawianie gdzieś za horyzontem, przemykającym przez płynące krople i ciemną toń wody. Nie, Samuel nie miał zamiaru głupio skakać do rzeki, ale zmiana perspektywy widzenia, mogła być tutaj pomocna. A najwyżej, lepiej nauczy się pływać...


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Tower Bridge - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Tower Bridge [odnośnik]04.12.15 20:46
I co dalej? Nie bądź głupi Skamander! Szansa na to, że uda mi się przekroczyć wody terytorialne jest bardzo nikła. besztam go w duchu ale zaraz po tym słyszę własnej westchnięcie. Ale nie, niemożliwe . To nie brzmi jak promyk nadziei a przecież powinno. Przesuwam wzrokiem po zamglonej linii horyzontu znów zastanawiając się czy oglądam Londyn ostatni raz. Jeśli nie w ten sposób to w inny - zdaje sobie sprawę, że wypowiadam własne myśli na głos co powoduje, że jeszcze bardziej się kurczę. Chociaż w sumie moje słowa i tak nie mają większego sensu. Słucham Sama starając się mu nie przerywać. Chociaż na usta ciśnie mi się kilka kąśliwych uwag. W taki momentach wychodziła na jaw różnica stanowa. To nie mogły być słowa kogoś wywodzącego się ze szlachty . Lepiej jednak nie wyciągać tej karty na wierzch dla tego mocno gryzę się w język. – To nie pachnie alkoholem ale optymizmem a to chyba jeszcze gorsze- - już po fakcie zdaje sobie sprawę ile ironii wyplułam wraz z tym zdaniem. Milknę na chwilę starając się opanować choć czuje, że nic z tego. Duch mojej matki wisi nade mną przypominając o tym co krąży w moich żyłach. – Wstydziłbyś się by jeszcze go posiadać. Ja się go wyzbyłam na ostatnim roku. - chciałam zrobić z tego żart ale wyszła kolejna dość zgryźliwa uwaga. Opanuj się Malfoy! - wrzeszczę na samą siebie ale to nic nie daje. - Gdyby mnie pochłonął to by mnie tu nie było. Raz na zawsze zapomniałabym o tym kim jestem i poddałabym się temu czego oczekuje ród. Dla spokoju, dla pewności dla mniej przerażającego jutra.- kręcę szybko głową chcąc się pozbyć tych filozoficznych bredni.- Tyle razy chciałeś żebym coś zrobiła. Robię. Albo oni albo ja. Ostatnia akt sprzeciwu biednej panienki Malfoy - znów sarkazm i ten dziwny grymas, który ma przypominać uśmiech. Chyba zaczynam gadać bez sensu ale to przez to, że woda mnie przyciąga. Szkoda tylko, że deszcz przestaje padać. Ludzie zaczną składać parasole i unosić wyżej wzrok. Ktoś zauważy jak upadam i zrobi się z tego wielka afera…a może to nie byłoby takie złe. Gdy dochodzi do mnie kolejne zdanie mojego rozmówcy przenoszę na niego spojrzeniem nie do końca będąc świadomą, że ten dziwny uśmieszek jeszcze nie zszedł mi z twarzy. - Mam pewne wątpliwości. Ale najpierw- wyciągam dłoń w jego stronę. - chce odzyskać swoją własność - Tak nie zapomniałam o bilecie. Chce go odzyskać i wciąż trzymać się tej ostatniej deski ratunku jaką stanowi.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Tower Bridge [odnośnik]07.12.15 23:22
Twarz Megary stanowi istną mozaikę hamowanych emocji. Nawet jeśli nie mówiła, tyle razy słyszał jej  kpiące komentarze, że nie musiał być legilimentą, by poznać o czym myśli. Właściwie, czasem sam dziwił się swojemu..optymizmowi, choć Samuel nazywał to inaczej. Skamander nie umiał się poddawać, nie chciał. Może była to po prostu męska duma, podbita gryfińską brawurą, ale...tak to wyglądało. Jego domeną była ciągła walka. Oczy aurora stanowią teraz dwa, czarne, płonące punkty przewiercające się niczym przyszłościowe pociski pancerne, przez bramy, jakie zastawiała Panienka. Jak zwykle - uciekanie w żadnej postaci nie pomaga, albo..pomaga tylko na chwilę. Ani tam rozwiązania, ...ani ulgi - wciąż odwrócony do dziewczyny, nie widział płynącej pod nim wody - sprawdzałem - dodaje, jakby wypowiedzenie tego jednego słowa, było zbyt skomplikowane..jak na Skamandera - przynajmniej nie śmierdzi złośliwą dyskerdytacją - odpowiada  spokojnie, choć poczuł znajome ukłucie. Malfoy wiedziała gdzie celować, by trafić. Była wyjątkowym istoką potwierdzającym, jak często niedoceniano wartości kobiecej inteligencji. Brawo, Megaro, ale wciąż pozostanie pytanie co dalej? - Kłamiesz - rzucił krótko, zdawkowo, niby od niechcenia spoglądając w dół, jakby szumiąca ciemność wody, miała potwierdzić jego słowa - nie byłoby cię tutaj, gdybyś rzeczywiście to zrobiła - odwraca głowę, by pozwolić wargom na uśmiech - i rzadko kiedy wstydzę się czegokolwiek, to akurat powinnaś wiedzieć - tym razem on kpi, podjudza - i dlatego cię nie pochłonął - masz w sobie więcej optymizmu i odwagi, niż mogłabyś powiedzieć. Przynajmniej głośno, tak jak te twoje ..przytyki. A to KIM jesteś, akurat potrafisz wykorzystać bardzo dobrze - pękaj błękitna ściano, ta sama arystokratyczna klatka, która tak plącze jego przyjaciółkę, może okazać się wyłącznie silną iluzją, którą sami na siebie narzucają - powtarzałem, ale nie po to, żebyś uciekała. Każdy ma przed czym, nawet ten siedzący obok ciebie arogancki auror - spojrzenia w dół za często się powtarzały. I jego i jej, choć spojrzenie Samuela krążyło wokół zupełnie innej materii, przebijających plusk wody. Zmrużył oczy, gdy jasne lica odwracają się do niego, niepokojąco wręcz świadomy znaczenia jej uśmiechu. No tak. W lewej dłoni kartka, teraz przyciśniętej do brzegu balustrady, nieco przesiąknięta kroplami, które opadły z jego dłoni. Spogląda najpierw na bilet, potem na jego właścicielkę - Którą własność? - odchylił się gwałtownie, wciąż przytrzymując dłonią, by przenieść ciężar ciała najpierw na środek, by złapać brzegu balustrady po drugiej stronie, tak, by stanąć w miarę pewnie na śliskiej powierzchni mostowej barierki, mieć przed sobą Megarę i właściwie zawisnąć nad tonią Tamizy. Zaciska mocno dłonie, czując jak deszczowe krople płyną mu pod palcami. Zdecydowanie można było nazwać jego wyczyn brawurowym, albo...idiotycznym  - odzyskaj najpierw siebie - nawet jeśli chciałaby uciec wzrokiem - nie może, Samuelowa twarz w końcu zasłania jej kuszące ciemności rzecznej wody - a wtedy zaproponuję ci pewien cel - tak mówił arogancki idiota, którego nazywała kiedyś przyjacielem.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Tower Bridge - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Tower Bridge [odnośnik]09.12.15 13:54
Chyba już zapomniałam jak to z ludźmi bywa. W tak piękny sposób potrafią przytłoczyć twoje problemy własnym doświadczeniem życiowym. Zwłaszcza, gdy ty wciąż balansuje na granicy bycia dzieckiem i dorosłym. Aż chce się wznieść oczy ku chmurą i teatralnie westchnąć, ale, po co skoro i tak się z tym nic nie zrobi? Trochę żałowałam, że pozwoliłam na nadanie moim planom miana ucieczki . Przecież tak by nie było. Teoretycznie jestem dorosła i mogę robić, co mi się podoba. Nie muszę się nikomu tłumaczyć, jeśli chce wyjechać na drugą stronę oceanu i zapomnieć o wszystkim, co zostawiam za sobą. Najgorsze jest to, że właśnie w tym momencie w mojej głowie rozbrzmiał mój własny ironiczny śmiech. Chyba nic tak brutalnie nie sprowadza cię na ziemię niż wyśmianie przez samą siebie. Potrząsnęłam szybko głową chcąc się oswobodzić z tych rozmyślań. - A nie przyszło ci do głowy, że może sama powinnam tego doświadczyć? –spytałam retorycznie mając dziwne wrażenie, że mój głos zaczyna się łamać. Wiedziałam, co mógł na to odpowiedzieć, że przecież jest moim przyjacielem i powinien mnie w mniej czy też bardziej brutalnymi sposobami odciągać od podejmowania głupich decyzji. Nie żeby to się mu kiedyś udawało. Dobrze, może znajdzie się kilka przykładów. Słysząc, że zarzuca mi się kłamstwo zacisnęłam mocniej szczękę. Masz racje. A ty mi to wszystko psujesz. Kilkukrotnie nie mogłam się powstrzymać od przewrócenia oczami. Zwłaszcza, gdy próbuje mi wmówić tę samą śpiewkę, którą zaczął wiele lat temu. To, że ma rację. Że gdyby było inaczej nigdy nie doszłoby do moich zaręczyn i to, że może już nie byłoby mnie wtedy na świece lub mieszkałabym na trzecim piętrze świętego Munga zostawiam dla siebie. Tego nie musi wiedzieć, chociaż nie. Lepiej pasowałoby, że nie musi tego usłyszeć. Gdy po raz drugi wspomniał o własnej ucieczce spojrzałam na niego kątem oka. Po głowie zaczęły mi krążyć myśli dotyczące tego, czego mi nie mówi. Ale pewnie i tak się nie dowiem. W końcu to ja zawsze byłam tą, którą trzeba ratować przed wszystkimi. - To niczego nie zmienia.- - to dziwne, ale nawet w moich uszach brzmi to dość przekonywująco. - Czasem największą wygraną jest skapitulowanie w odpowiednim momencie i zniknięcie z pola walki zanim przeciwnik utnie ci głowę - Ja i moje filozoficzne wywody. Czyli z serii Malfoy za dużo siedzisz nad książkami . Uśmiechnęłam się ironicznie pod nosem zdając sobie sprawę, że właśnie przyznałam się do bycia tchórzem. Gdy tylko usłyszałam to dziwne pytanie wyprostowałam się raptownie. Żebyś się smoczą ospą zaraził Skamander! . Nawet bez szklanej kuli było jasne, że już go nie odzyska. Później było już tylko gorzej. To, że moje oczy nie wyszły z orbit było naprawdę ogromnym cudem. Skamander ty głupcze! Skamander ty głupcze! Skamander ty głupcze! Chciałam na niego wrzasnąć, ale strach ścisnął mi gardło. Za to mój umysł zaczął już kształtować plany jak go uratować, jeśli coś się stanie. Jeśli, ktoś tu ma spaść z tego cholernego mostu to tylko ja! Koniec z byciem przerażoną! Czas na bycie wściekłą! Chyba najwyraźniej było widać to po moich oczach, w, których roiło się od gromów. - Jestem Megara Malfoy a moje imię zapisze się wielki literami w historii magii! Złaź! - warknęłam ostrzegawczo. - A jeśli chcesz mi zaproponować założenie fundacji na rzecz jakiś tybetańskich gnomów śpiewających sopranami to cię się zaraz zepchnę - kto by pomyślała, że ja mam jeszcze siłę się tak na kogoś denerwować.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Tower Bridge [odnośnik]14.12.15 22:57
Teoretyka zawsze wychodziła młodszemu pokoleniu najlepiej, bo w praktyce wszystko psuli ci starsi i - chcąc nie chcąc, Samuel zaliczał się do tych ostatnich. Przynajmniej teraz, przynajmniej na moście, przynajmniej w towarzystwie Panienki Malfoy i jej niekończących się spojrzeń w niebo, jakby odpowiedzi miały spłynąć wraz z ciężkimi kroplami deszczu, albo...miały kogoś ukarać, za gadanie wiecznych głupot, tylko trzeba by było się zastawić, kto w takich szrankach z ich dwojga wygrywa. Teraźniejsze spotkanie, biło coraz więcej rekordów w strzelaniu niekontrolowaną formą i odmianą tejże "zdolności".
Na pytanie początkowo nie odpowiedział, posyłając tylko zmrużone spojrzenie i krzywo wygięte usta w wyrazie mówiącym "Prawdziwie chcesz drążyć ten temat?". Po chwili jednak i on nie utrzymał słów na wodzy, brew powędrowała wyżej, znacząc drogę powolny drgnieniem.
- Za dużo mi do głowy przychodzi...ale na to w życiu bym nie wpadł - pokręcił głową, jakby w udawanym niedowierzaniu. Nie był (chyba) takim młotkiem, żeby nie pamiętać swoich pomysłów i chęci robienia wszystkiego na własną rękę. Uczyć się na własnych błędach, obce tylko oglądać. Czasami miał wrażenie, że Megara za dużo się naoglądała jego wyczynów i teraz wytaczała przeciwko niemu te same argumenty, które on sam zadawał bardziej doświadczonym.
Nawet jeśli kłamała, wykazywał się daleko idącym nietaktem? Nie...Nigdy nie spotkaliście hipokryty?. To o czym wspomniał - w końcu Samuel sprawdzał, też próbował uciekać i gorzko się na tym przejechał. Dopiero atak podziałał. Nie mógł uciekać przed walką, którą miał we krwi - To zmienia wszystko - przeparafrazował słowa szlachcianki, zdając sobie sprawę, że wywoła znajome wykrzywienie niezadowolonych ust i spojrzenie mknące - tak często tego deszczowego wieczora - ku niebu - uznać by to można było tylko wtedy, gdy byłoby związane z przygotowaniami do walki i...Meg - w końcu zdrobnił jej imię, zawsze wtedy, kiedy mocno chciał podkreślić, kim dla niego była - Ty jesteś stworzona do pokonywania wrogów, a nie chowania się przed nimi - i to były ostatnie słowa, zanim nie zmienił swego miejsca na to bardziej..niebezpieczne? A może po prostu wywołującego w nim tak przyjemną adrenalinę, a w pannie Malfoy...właśnie. Odwróćmy na chwilę role Megaro. Teraz ja będę prowokować. Choć oczy dziewczyny rysowały w źrenicach strach, wiedział, że tak łatwo się nie podda, ale..o to mu chodziło. Walcz, buntuj się i zapamiętaj tę buzującą siłę. - ja to wiedziałem od samego początku - gładko przesuwa dłoń, by na krótki moment rozluźnić palce, ale zdecydowanie nie miał zamiaru się ruszyć z miejsca. Jeszcze nie. - interesujące pomysły podsyłasz, ale moje pomysły oscylują wokół czegoś zdecydowanie ciekawszego - Zakon Feniksa - tłukło mu się po głowie. Choć sam od tak niedawna znalazł się w ich szeregach, już wiedział, że Megara odnalazłaby się wśród nich znakomicie. Miała w sobie to dobro, którego uporczywie się wypierała..a może chowała się przed nim w oparach błękitnego cienia jej szlacheckiej krwi. Nie wiedział, ale te samą zapalczywość, choć w absolutnie żeńskim wydaniu - widział w Panience Malfoy. W przyjaciółce.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Tower Bridge - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Tower Bridge [odnośnik]15.12.15 22:42
Tak! Tak! To wszystko była jego wina. Jak to mówią mugole? Z jakim przystajesz takim się stajesz? . Może lepiej nie, bo jeszcze, ktoś pomyśli, że auror miał duży wpływ na to, jakim człowiekiem się stałam. A gdyby tak się stało czy rzeczywiście oznaczałoby to, że Samuel dobrze się spisał? Że przekazał mi jedynie to, co dobre i szlachetne? Nie to przecież byłoby za proste. Może lepiej się nad tym nie zastanawiać i po prostu zostać przy starych zasadach określających niemal każde nasze spotkanie.  Przecież główna z nich brzmi, że ja mam swoją dumę a Samuel swoje dobre serce a te dwie rzeczy ciężko ze sobą pogodzić.
Mogłam się już tylko poddać. Zostały mi spojrzenia ku pochmurnemu niebu lub ku ciemnej otchłani Tamizy. Ewentualnie było jeszcze napięcie towarzyszące dźwiękowi mojego imienia a raczej jego zdrobnionej wersji. Koniec już na pewno nie wygram.  Jego ostatnie słowa mocno wkręciły się w mój mózg zostawiając na nim spory ślad. To może mieć swoje konsekwencje później, ale czy nie tego od niego potrzebowałam?  Brutalnego sprowadzenia na ziemię i przypomnienia, że wciąż mam w sobie iskrę życia? Chyba jednak nie chce znać odpowiedzi.
Nie spuszczałam z niego oczu nawet na chwilę.   Duma nie pozwalała mi okazać większej troski niż te pierwsze chwilę z zatrzymaną akacją serca.  Czułam, że chce mnie sprowokować. Tylko na kości Morgany, jaką reakcję chciał osiągnąć tak głupim zachowaniem? Grunt, że przynajmniej jego moralność nie pozwoli mu na zmuszenie mnie do wieczystych przysiek.  Posiadanie przyjaciela wśród tych dobrych miało jakieś plus. Wstydź się Malfoy! Ironizować w takim momencie! . - Naprawdę zaczynam tęsknić za czasami, w, których wystarczyłoby jedno moje słowo by skrócić cię o głowę -  zdenerwował mnie. Należało mu się! - Wbiłabym ją na pal i postawiła przed domem. Przynajmniej odstraszałby nieproszonych gości - burknęłam kąśliwie. Coś w moim mózgu drapało, że trochę przesadzam, ale nie dałam się tej myśli rozwinąć. - Złaź!- - warknęłam po raz kolejny. Dobra, sam z siebie na pewno nie skoczy. Chodziło bardziej o to, że postawił mnie pod ścianą, z czym delikatnie mówiąc nie czułam się komfortowo. - Jeśli nie zejdzie to zsunę się z tej głupiej barierki i spadniemy sobie razem. Zje nas cokolwiek mieszka na dnie tej rzeczki a twój plan by brutalnie i nie raz przymusowo pchać w stronę jedynej słusznej drogi przepadnie - Mówiłam śmiertelnie poważnie. Nawet udało mi się na chwilę pozbyć wyrazu gniewu. Jak dla mnie było to bardzo logiczny argument zwłaszcza, że ostatnio nie zaliczałam się do rozsądnych istot. - No to jak będzie? - no dobrze, przyznaje mogłam sobie darować ten uśmieszek. Ale przecież to była jego wina. Sam zaczął! Słyszałam jego słowa, ale wolałam ich nie drążyć. Nie dam się w nic wciągać zastraszana w podobny sposób.[/b]
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Tower Bridge [odnośnik]20.12.15 1:07
Gdyby ktoś próbował analizować znajomość Samuela i Megary, musiałby się kilkakrotnie zastanowić, czemu w ogóle przyjaźnili się ze sobą? Młodziutka szlachcianka ze znamienitego rodu, czystokrwista, która..zadawał się ze starszym od siebie w dodatku ze skazą we krwi, w dodatku parającego się pracą aurora. Co ich mogło łączyć? Czemu, mimo tylu konfrontacji, odwracania się plecami i kolejnych powrotów, wciąż trwali w przekonaniu, że to drugie jest przyjacielem? Mimo - wydawałoby się na pierwszy rzut oka - tak wielu różnic, które powinny ich dzielić, a jednak sprawiały jednocześnie, że rozumieli się, aż nazbyt dobrze. Chyba.
Czy miał na nią jakikolwiek wpływ? Skoro wciąż odnawiali swoją znajomość, coś musiało w tym być. Po obu stronach. Samuel zawsze zgadzał się na spotkanie, a Megara zawsze w końcu się odzywała, nawet jeśli wcześniej zarzekała się gniewnie, że tego nie zrobi, albo...gdy milkła, przez długi czas udając, że nigdy się nawet nie poznali.
Teraz wisiał na wodami Tamizy niby wredna tarcza, broniąc przyjaciółce dostępu do skoku. Nawet jeśli pozostawał jako odległy wybór, czy ostateczność, nie miał zamiaru bezczynnie przyglądać się na jej działania, podsycone lękiem, nieustającym naciskiem, czy szlachecką powinnością. Niezależnie od źródeł, nie mógł zgodzić się na decyzję, jaką podjęła, a wilgotna faktura biletu, zaciśniętego w jednej dłoni, wyraźnie mu przypominała, po co to wszystko robił.
Pozycja, w jakiej się znajdował nie była zbyt prosta, tym bardziej, gdy parsknął śmiechem, gdy padły gniewne słowa, nabuzowane w dodatku ironią, dotarły do uszu Samuela.
- Trzeba było to zrobić, nie musiałbyś się użerać z takim przyjacielem - odpowiedział z wciąż drgającymi kącikami ust, teraz w dodatku całkowicie mokrymi od cieknących strug deszczu, które przy tej widoczności musiały skupiać na sobie uwagę, więc słowa doskonale słyszalne, musiały popłynąć ku szlachciance - w sumie...ciekawa perspektywa - uniósł jedna brew, jakby rzeczywiście zastanawiał się nad przydatnością takiej wizji - kiedyś słyszałem o kimś, kto działał w podobny sposób, traktując jako trofeum swoich wrogów, ale wcześniej - zjadał ich serca, przejmując ich siłę - to była bardzo głupia pora na refleksję i snucie opowieści, kiedy czuł, że ramiona wciąż się napinają, utrzymując ciało w pozycji uniemożliwiającej upadek.
- Zejdę, jeśli się zgodzisz - odpowiedział w końcu, konkretnie - i wierz mi, zdążę cię odepchnąć do tyłu i jedyną osobą, która poleci w tę czarną toń, będę ja - zacisnął mocniej dłonie, nie opuszczając spojrzenia w dół. Skoro go ostrzegła o swoich planach, mógł się przygotować - To jak będzie? - powtórzył jej słowa celowo, pozwalając, by wargi drgnęły. Cóż, on także nie należał do zbyt rozsądnych osób, często po prostu poddając się teraźniejszej chwili, podejmując decyzję szybciej, niż zdążyłby się zastanowić - naprawdę mam do zaoferowania ci coś, za czym możesz podążyć - dopowiedział jeszcze, niemal czując jak bardzo igrali ze swoimi słowami, balansując na granicach. Jak zawsze.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Tower Bridge - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Tower Bridge [odnośnik]22.12.15 14:01
Na słowo przyjaciel zareagowałam lekkim uniesieniem brwi. W moim przypadku jasno oznaczało to, że nie mam pojęcia o czym mówi. I przepraszam bardo ale kto ci dał pozwolenie, żeby używać tego określenia?. Ach te piękne momenty w których wychodzi ze mnie dziecięcy upór i buta. Może Deimos rzeczywiście ma rację i wciąż jestem tylko głupią dziewczynką? Nie! O nie! Nie będę teraz tego rozgrzebywać. Trzeba było się zająć Skamanderem i tym jego zdecydowanie zbyt wyraźnym rozbawieniem. Znowu ze mną igrał a jak tak łatwo dałam się w to wmanewrować! Wzmianka o zjedzeniu serca spowodowała, że przeniosłam wzrok to na twarz to na klatkę piersiową mojego rozmówcy. Zupełnie jak gdybym rzeczywiście to rozważała. - Pewnie to, któryś z moich przodków - burknęłam starając się zetrzeć z twarzy jakiekolwiek inne emocje poza przyganą. Eh nawet gdybym zjadła jego serce to dość szybko obróciłoby się to przeciwko mnie. Ta jego dobroć wyżarłaby mnie od środka . Przewróciłam oczami na tę myśl dziękując przy tym losowi, że udało mi się zachować ją dla siebie. Znów zaczęły by się wywody o tym, że sama mam silne i dobre serce. Zresztą nie ma to jak zastanawiać się nad efektami spożycia potrawki z serca twojego jedynego szczerego przyjaciela gdy oboje wisicie kilkadziesiąt metrów nad ziemią. Czyli tym razem to ja będę musiała się bawić w tego dorosłego. - Mój rycerz w lśniącej zbroi- - burknęłam kąśliwie patrząc na niego wilkiem. Jednocześnie uważnie obserwowałam jego dłonie. Nie żebym nie wierzyła w jego wytrzymałość… ale trzeba było to jak najszybciej skończyć. Znów muszę się poddać ohydnemu szantażowi. Skamander ponoć twierdzisz, że jesteś lepszy niż my . Na moich ustach zatańczył ironiczny uśmieszek. Czyli może jednak wszyscy jesteśmy do siebie podobni - I myślisz, że będę po tobie jakoś bardzo rozpaczać?- spytałam retorycznie. Oczywiście, że będę! Kto inny zostanie mi jeśli Samuela zabraknie? Wolę o tym nawet nie myśleć. Szykowałam się już nawet do ciężkiego westchnięcia i wywieszenia białej flagi ale on musiał wyjść z małpowaniem mnie. Wyprostowałam się nieznacznie mocno zaciskając szczęki jednocześnie mierząc się z nim spojrzeniem. Odwróciłam wzrok gdy przypomniałam sobie o bilecie. I tak już nic z tego nie będzie. Gdybym spróbowała ponownie... Zresztą co za różnica co się wtedy stanie. Ważne, że zawsze znajdzie się ktoś kto mi przeszkodzi. W końcu nastąpił pierwszy oznaka rezygnacji. Westchnęłam ciężko mrucząc niewyraźnie pod nosem - Kolejny facet, który chce mną sterować- Spojrzałam jeszcze raz w stronę Sama. - No dobra, zgadzam się. A teraz łaskawie zejdź - ponagliłam go. W końcu dopełniłam swojej części umowa. Chyba, że mam jeszcze podpisać jakiś cyrograf własną krwią. Z drugiej strony już szykowałam się na zemstę jeśli będzie chciał mnie wkręcić w siostry miłosierdzia i jakąś inną instytucje charytatywną. Cóż z nim nigdy nic nie było wiadomo.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Tower Bridge [odnośnik]26.12.15 2:04
Mógłby postawić swoją różdżkę, że Megara kpiła w myślach z niemal każdego słowa, które do niej kierował. Szczególnie z tego jednego określenia, jakim przed chwilą się posłużył. Tak naprawdę, nigdy bowiem nie padło między nimi żadne słowo, które określałoby ich relację mianem przyjaźni. A mimo to, nawet nie zastanawiał się, gdy padło to konkretne słowo z jego ust, nawet nie zastanawiając się nad falą, jaką mogło wywołać. W końcu, tym właśnie była dla niego Megara - przyjaciółką, nawet jeśli rzeczona nie chciała się do tego przyznać.
- Nie zdziwiłbym się wcale - mruknął ciszej, choć uniesione kąciki ust ani na trochę nie straciły nic ze swojej mocy, tym mocniej nabierający światła (paradoksalnie do chłoszczącego, szarego deszczu), gdy tak wymownie kierowała wzrok w miejsce, gdzie serce powinno się znajdować. Przez jedną sekundę, cisnęło mu się jeszcze na usta, że nie musi się zastanawiać, bo..jego serca nie ma. W końcu oddał je kiedyś i nie wierzył, że je odzyskał. Na szczęście myśl zgasła, a słowa - niewypowiedziane - pozostały wyłącznie w sferze domysłów.
Dłonie, na których opierał ciężar ciała, powoli przypominały, że pewne zasoby sił są ograniczone. Wciąż jednak pewnie zaciskał palce, przewijając w głowie, czy w razie czegoś, zdąży wyciągnąć różdżkę i rzucić zaklęcie...- może kiedyś i zbroi się dorobię - zakpił podwójnie, bo zdarzało mu się ironicznie określać swoje poczynania jako "rycerskie", choć - jak w każdej żartobliwej opowiastce, było ziarno prawdy, bo i misja, jaką Samuel sobie postawił, niejako się z tym wiązała.
Kolejne słowa odrobinę zgasiły jego rozbawienie, ale wynikające raczej z zaskoczenia. Obniżył wzrok, by spojrzeć dziewczynie w oczy - tak - odpowiedział szczerze, bez najmniejszego wahania, jakby stwierdził oczywistość, z której każde zdawało sobie sprawę. Bo zdawało, ale powiedział to głośno, bez zbędnego udawania, czy fałszywej skromności. Tak samo, gdyby cokolwiek stało się Meg - kolejny powód, który nie dałby mu nocy bez koszmarów - nie chcę tobą sterować panienko Malfoy - podciągnął się bliżej, by najpierw wytrzymać złowieszcze błyski w jej oczach, a w końcu, gdy usłyszał słowa potwierdzenia, przenieść swoje ciało na mokrą barierkę obok szlachcianki. Usiadł, rozcierając pobielałe z wysiłku dłonie, czując jak krew docierała do opuszków palców, wywołując pulsujące drętwienie - chcę żebyś walczyła - odezwał się wciąż zaciskając i rozluźniając ręce, spoglądając - jak na samym początku, w ciemne niebo, łączące się na horyzoncie z linią rzeki - ..ze mną u boku nawet - dodał, odwracając profil brodatej twarzy, a uśmiech na nowo wpełzł na jego wargi - i nie martw się, nie proponuję ci wstąpienia w szeregi aurorów, ale cel jest równie..dobry? - nie spuszczał wzroku, oceniając, jak szybko Megara przekształci wszystko w kolejny żart. A może jednak..? - wiesz, co się stało w Hogwarcie, prawda? profesor Slughorn...to nie było naturalne- zaczął, by przerwać, kręcąc głową - sama widzisz co się dzieje w naszym czarodziejskim świecie, nie chciałabyś mieć swego udziału, by zmienić? by to co złe, można było pokonać? - nawet nie spodziewał się, że tłumaczenie celu i zasadności powstania Zakonu Feniksa, będzie takie trudne. Jego słowa, nawet w jego uszach brzmiały dosyć chaotycznie, ale ton i pewność, z jaką mówił, powinna była nakierować inteligentną przecież dziewczynę, na właściwe tory. Pytaj dziewczyno.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Tower Bridge - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340
Re: Tower Bridge [odnośnik]26.12.15 14:20
Odetchnęłam z ulgą  gdy Skamander w końcu zajął wcześniejszą pozycję. Teraz przynajmniej mogliśmy rozmawiać w miarę spokojnie.  Choć mam pewne wątpliwości czy w naszym przypadku  to było kiedykolwiek możliwe.  Na wzmiankę o walce nie zareagowałam w żaden sposób a nawet ją zignorowałam. Walcz o siebie, walcz  o przyszłość, walcz o swoje życie podobnych sformułowań w ostatnim czasie słyszałam setki stąd mój brak zainteresowania.  Później było już troszkę inaczej. Wyprostowałam się nieznacznie patrząc na niego kątem oka. Próbowałam zrozumieć do czego zmierza ale żaden scenariusz jaki zdążyłam ułożyć w głowie nie dawał jednoznacznej odpowiedzi. Dopiero dźwięk nazwiska starego profesora pozwolił mi się rozluźnić. Mogłam już nawet spokojnie przewracać oczami. Oczywiście, że wiedziałam i oczywiście, że to z naturalną śmiercią nie  miała zbyt wiele wspólnego.  Gdyby komuś chciało się przekopać kilka starych podręczników do historii i parę kronik szlachetnych rodów spokojnie odnalazł by podobne przypadki.   Ale wraz z nimi znalazłby ostrzeżenie, że lepiej nie szukać tego kto to zrobił.  Takie działania nigdy nie kończą się sukcesem.  Ostanie słowa Samuela dotarły do mnie z opóźnieniem. Naigrywanie się ze wszystkich tych, którzy próbowali dostrzec coś więcej w śmierci Slughorna zajęły zbyt dużo czasu i uwagi.  Jednak  w końcu mój umysł przyswoił nowe informacje. Przefiltrował je przez wszystko co ostatnio działo się na świecie i przez wszystkie strony książek, które wciąż pamiętał.  Gdy proces się zakończył wpatrywałam się w aurura wielkimi  przerażonymi oczami.
- ruch oporu- zdołałam z siebie wydusić. Albo przynajmniej coś co miało go mocno przypominać.  Nie zważając na śliską nawierzchnię odwróciłam się zeskakują  z powrotem na kładkę mostu. Cokolwiek Sam mówił do mnie w tym momencie i tak do mnie nie docierało.   Zaczęłam chodzić w tę i z powrotem uciekając wzrokiem na wszystkie strony.  Mój mózg gotował się od natłoku myśli i potrzebowałam choćby jeden chwili by wszystko poukładać.  Dwie koncepcje walczyły ze sobą najzacieklej. Pierwsza mówiła  o tym, że przecie przez całe życie chciałam zmieniać świat .Chciałam walczyć przeciwko podziałom, nienawiści i terroryzmowi.  Druga stawiała przed moimi oczami konsekwencję tego co się stanie jeśli mój udział w podobnym przedsięwzięciu wyjdzie na jaw.  W obecnych czasach śmierć była oczywista. Tyle, że szlachetnie urodzonych kobiet nie zabija się tak łatwo.  Je się łamie. Już nie za pomocą małżeństwa z człowieko podobną kreaturą. Na to są dużo gorsze  i dużo bardziej wymyślne sposoby. - Może nikt się nie dowie - nieświadomie wypowiedziałam swoje myśli na głos. i coś uda się zmienić.
W pewny momencie zatrzymałam się zaciskając obie ręce na barierce. Nachyliłam się nad nią po raz kolejny zatapiając wzrok w otchłani rzeki. - Chce wiedzieć więcej. Muszę wiedzieć więcej- miałam nadzieję, że Samuel to zrozumie. W końcu ryzykowałam niemal każdy aspekt mojego życia. Dziecięca ekscytacja i wola walki bez względu na to jak duża nie mogły zwyciężyć nad zdrowym rozsądkiem. - Dobrze wiesz, że ludzie tacy jak ty nie ufają ludziom takim jak ja - kto normalny zgodziłby się na walkę po stronie dobra u boku kogoś kto jest Malfoyem a wkrótce i Carrowem.
Megara Carrow
Megara Carrow
Zawód : stażystka w ministerstwie
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Zamężna
Once upon a time...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t634-megara-malfoy https://www.morsmordre.net/t663-mieta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f218-yorkshire-dworek-w-ravenscar https://www.morsmordre.net/t1706-megara-malfoy#18560
Re: Tower Bridge [odnośnik]29.12.15 14:59
Czemu jej ufał? Czy ta dziwna relacja panny z dobrego domu i narwanego rycerzyka rzeczywiście mogła przetrwać przez tyle czasu? Pełna wzlotów i upadków, milczenia, złośliwości i wznoszenia zirytowanego spojrzenia ku górze i ciągłych powrotów? Ciężko było Samuelowi przywołać w pamięci ich rozmowę, która obyła się bez któregoś ze wspomnianych elementów. A jednak, za każdym razem wracał, siadał obok i wdawał się w rozmowę, w której żadne nie wspominało, dlaczego się pojawiło. Znowu.
Ich deszczowa rozmowa jednak różniła się od poprzednich. Nie licząc faktu odważnych (przygłupich) zapędów Skamandera do udowadniania swojej racji i dumnych pyskówek Megary, rozmowa sięgnęła w końcu pewnych granic, których do tej pory nie poruszali. Czegoś ważniejszego niż otaczające ich samych kłopoty. Czegoś, czemu auror zaufał na tyle, by oddać się sprawie z zapalczywą pasją, charakterystyczną do tej pory przede wszystkim w pracy. Jego oczy wykazywały tę samą, co podczas misji pewną iskrę, popychającą go do robienia – w mniej lub bardziej brawurowym stylu – czynów niewybrednych.
Odchylił się i obrócił, gdy jasnowłosa panna opuściła barierkę na stronę, pozbawioną mrocznego szumu Tamizy. Uchwycił dłońmi wilgotną i zimną od deszczu ramę, by zatrzymać bujanie, które szarpnęło nim, gdy się przekręcił. Wodził wzrokiem po smukłej sylwetce  Megary, teraz nie chronionej tak dobrze przed deszczem. Wiedział, że intensywnie nad czymś rozważała, a wyduszone w końcu wyrazy, dobitniej określiły, co tak naprawdę chciał jej przekazać. Kącik ust drgnął, gdy kiwną głową, wywołującą dodatkową salwę ściekającej wody, po jego twarzy. Na jego wąsach i przystrzyżonej, czarnej brodzie, pozostawały liczne, błyszczące krople, które znikały, upadając pod naporem wilgoci.
- Zakon Feniksa – podał nazwę organizacji, która zrzeszała mieszankę osobowości, tak różnorodną, że panna Malfoy nie byłaby, aż tak wielką nowością. Choć – byłaby jedyną szlachetną damą, a to – przy konwenansowej wizji kobiet, nie lada wyczyn. Jeśli tylko się oczywiście zgodzi. Odwrócił głowę w obie strony, jakby zerkając, czy rzeczywiście, na moście znajdują się tylko ich dwie sylwetki.  Jednak przestrzeń pozostawała pusta – nie może się nikt dowiedzieć, więc będzie na tobie ciążyła odpowiedzialność, by zachować w tej kwestii milczenie, ale może uda się nam coś zmienić – nieświadomie powtórzył myśli dziewczyny, które zachowała dla siebie. – wiem, wiem...każdy z nas chciał wiedzieć – odpowiedział powoli, przypominając sobie spotkanie w maleńkiej, niepozornej chatce – Tacy jak ja? Tacy jak ty? Czyli kto Megaro? Może jestem nienormalny, może ty masz nie po kolei w głowie, ze się ze mną zadajesz, ale…ufam ci, nawet jeśli gryzie się to z wiedzą, o której mówisz – Odezwał się ponownie po kilku wdechach i starciu z twarzy kolejnych kropel, zatrzymanych na rzęsach i przysłaniający mu widok – po pierwsze…założycielem jest Dumbledore – odetchnął raz jeszcze, czując jak wygaszone, gniewne strumienie, na nowo odżyły - I jego i profesora Slghorna zabił Grindelwald  - zsunął się z barierki, by dalsze słowa, mówić wprost do szlachcianki – on tworzy siłę, której – jeśli się nie powstrzyma, wszystko co znamy, co…kochamy, co stanowi dla nas jakakolwiek wartość – przepadnie. Wszystko zajmie burza, której rozmiary i zniszczenia, ciężko będzie przewidzieć – wyciągnął przemoczoną dłoń, którą wcześniej wcisnął do kieszeni. Czuł, że jego papierosy, zmięte w – już – wilgotnej paczce, nie będą nadawały się do zapalenia. A wyjątkowo przydałby mu się nikotynowa dawka, rozjaśniająca jego splątany myślami umysł.


Darkness brings evil things
the reckoning begins
Samuel Skamander
Samuel Skamander
Zawód : Rebeliant, auror
Wiek : 30
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
I've come too far, to go back now
I'll never close my eyes
OPCM : 51 +3
UROKI : 29 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 1
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 18
Genetyka : Czarodziej
Tower Bridge - Page 2 9l89Y7Y
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1272-samuel-skamander https://www.morsmordre.net/t1372-filozof#10888 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f186-harley-street-5-3 https://www.morsmordre.net/t3509-skrytka-bankowa-nr-358#61242 https://www.morsmordre.net/t1597-samuel-skamander#280340

Strona 2 z 14 Previous  1, 2, 3 ... 8 ... 14  Next

Tower Bridge
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach