Wydarzenia


Ekipa forum
Pub Baggins, Bagford Street 12
AutorWiadomość
Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]06.09.16 12:36
First topic message reminder :

Pub Baggins, Bagford Street 12

-
Całkowicie mugolski pub skierowany głównie w stronę studentów. Jego nazwa nawiązuje do dzieł J.R.R. Tolkiena, które wraz z wydaniem przed dwoma laty zdobyły wielu fanów. Wewnątrz można znaleźć trochę detali nawiązujących do książek.
Znajduje się bardzo blisko uniwersytetu oraz oferuje piwo i przekąski w rozsądnych cenach. W piątkowe wieczory trudno znaleźć tu wolne miejsce, choć Baggins do małych knajpek nie należą. Na parterze znajduje się poro niewielkich stolików, bar oraz kilka stołów do bilarda; większe grupki zwykle kierują się na piętro, gdzie znaleźć można większe stoły i kanapy.


Lokal zamknięty

Podchodzicie do drzwi wejściowych i dostrzegacie panującą wewnątrz pustkę. Dopiero po chwili odszukujecie spojrzeniem brzydki napis spisany w pośpiechu zamknięte. Domyślacie się, że wojna musiała zmusić właścicieli do wycofania się z prowadzenia biznesu. I kto wie? Może również ucieczki?


Lokal został zamknięty do odwołania. Można jednak prowadzić rozgrywki mające miejsce przed budynkiem.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:23, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pub Baggins, Bagford Street 12 - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]27.09.16 12:21
- Mam nadzieję. Ale ludzie... różnie reagują na lęk.
Wzruszyła ramionami. Ona sama uciekała, szukała kryjówki, drżała, zamykała oczy i czasami w panice nie do końca pojmowała, ile mija czasu. Można uznać, że to całkiem dobra reakcja! W każdym razie są gorsze. Są oczywiście osoby, które nie uciekają, a szukają rozwiązań i ta opcja wydaje się najbardziej sensowna. Podobnie, jak próba zrozumienia swojego lęku, kiedy wydaje się on niejasny i nielogiczny. Okej. Problem polega na tym, że bywa też, że ludzie chcą po prostu pozbyć się tego, czego się boją. Kiedy jest to zapalenie światła w ciemności - w porządku. Ale kosmici mogą być trudniejsi do przepędzenia.
- Nie ma ludzi idealnych, nie? Ale może byłby ktoś, komu udałoby się podjąć słuszne decyzje. - wzruszyła ramionami nie chcąc kończyć tego bardzo pesymistycznie. Choć nawet w dobrej wierze pewnie możnaby tu popełnić duży błąd.
- To na pewno, mieliby wiele do opowiedzenia i pokazania. A może my mielibyśmy rzeczy dla nich dziwne i niesamowite? No wiesz, może na przykład telewizor by im się spodobał? Może to my mamy technologię jaka spodobałaby się im. Albo mamy jakieś zwierzęta i naturę, do której oni by wpadali i też mieliby swoje domki letniskowe tutaj. Ciekawe, jak byśmy im wyjaśnili, dlaczego ubieramy się w upalne dni. Albo czemu jemy króliki, jelenie i świnie, ale na przykład chomiki czy koty hodujemy i traktujemy jak kumpli. Albo dlaczego możemy dostać masę rzeczy za odpowiednio oznaczoną kartkę papieru albo monetę. - uśmiechnęła się. Ciekawe, ile jeszcze absurdów by im wytknięto! Wiele było rzeczy po prostu w nich zakodowanych, które po prostu były normalne i jakiekolwiek odejście od normy na pewno źle by wyglądało. Sama Lily na pewno nie zjadłaby psa i na miliard procent nie rozebrałaby się publicznie, chociaż tego wstydu przecież nie umiałaby wyjaśnić i uzasadnić.
Może na Marsie wszystko działa inaczej? Powstał jakiś system wszystkiego, którego oni na tę chwilę by nie pojęli, ale wyjaśniałby i regulował wiele niesamowitości!
- Ciekawe, jakim językiem byśmy się porozumiewali.
Dodała po chwili. Bo książki zawsze zakładają, że Marsjanie rozumieliby ich mowę! A przecież ona nie umiałaby rozmawiać z Niemcem, czy Japończykiem, choć są z tego samego świata. Tamten język musiałby być absolutnie inny i pewnie narządy mowy tych istot też byłyby inne. - Może Marsjanie nie potrafią wydawać takich dźwięków jak my, a my takich jak oni? I pozostałby nam migowy?
Podsunęła jeszcze. Wszystko jest po trochę możliwe! W końcu nic o świecie nie wiedzą.
- Bo jeśli umieliby mówić jak my to na moje musiałoby świadczyć o tym, że nas od dawna obserwują. A to już jest trochę przerażające. - stwierdziła. Skoro już zachodzą o teorie spiskowe to to byłaby jakaś opcja.
- Niestety, za cztery lata stuknie mi trzecia dekada na tej planecie. Ile przeżyłam na innej pozostanie moją słodką tajemnicą. - puściła mu oczko rozbawiona jego sugestią i napiła się piwa. - Właściwie to dla kogoś tam daleko wszyscy jesteśmy kosmitami.
Dodała, bo właśnie to sobie uświadomiła. Może tam gdzieś daleko we wszechświecie tak samo właśnie dyskutuje się o nich i rozważa istnienie Ziemian?
- Ale gdzieś słyszałam, że tak kiedyś się spało! - wypaliła na informację, ile mieliby aktywności i snu na Jowiszu, który to wokół Słońca obraca się powoli, za to wokół własnej osi bardzo szybko. - Znaczy w turach. Nie pamiętam, jak to było uzasadnione, ale tak miało być chyba przed oświetleniem elektrycznym. - wzruszyła ramionami, mieszało się jej to. Nie miała pełnej wiedzy mugoli, bo wiele lat spędziła w Hogwarcie. Choć to akurat chyba jakaś kolejna historia jej brata. - Znaczy, że częściej, ale mniej. Dwa razy po cztery godziny to chyba miało być. Bo tutaj też na pewno całej ciemności by się nie przesypiało.
Stwierdziła. Pewnie każda noc te dwie godziny by straciła.
- Koty też pasują. Wiesz, to by pasowało. Są między nami i obserwują. Może to zwierzęta z kosmosu, może Egipcjanom dały je jakieś pozaziemskie istoty i kazały o nie dbać? - uśmiechnęła się szeroko. - Małpy wydają mi się do nas zbyt podobne, żeby mogły tak po prostu być tylko zwierzętami.
Wzruszyła ramionami. Uwielbiała małpy!
I piwo, bo owszem, zamawiała im kolejne.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]27.09.16 20:57
Och, o lęku akurat wiedziałem całkiem sporo. Nigdy nie należałem do osób odważnych. No, może jeśli szło o kogoś innego, tak, wtedy jakoś potrafiłem zapomnieć o strachu, ale tak? Niezbyt to chwalebne, ale jeśli to mi coś groziło, to spieprzałem gdzie mnie nogi poniosły, byle dalej od zagrożenia. W takich sytuacjach jakoś zapominałem o byciu bohaterem. Ale fakt, było sporo ludzi, którzy na strach reagowali agresją i zwykle kończyło się to, jak się kończyło.
Na szczęście temat zszedł na relacje kosmitów z ludźmi. Słuchałem Lily uśmiechając się i potakując raz po raz. Nie mogłem wyjść z podziwu nad jej pomysłami. Była lepsza niż niejedna książka, serio!
- I ciekawe czy doceniliby naszą muzykę - dołączyłem żywo już sobie wyobrażając obcego z ośmiornicą zamiast głowy, któremu gram na gitarze jakieś rockandrollowe kawałki. - A przyroda myślę, że mogłaby im się spodobać. Na pewno nie mieliby takich samych roślin i zwierząt u siebie - dodałem tonem znawcy. Oczy mi błysnęły kiedy wspomniała o komunikowaniu się z nimi.
- Albo przesyłaliby ci swoje myśli prosto do głowy - rzuciłem zafascynowany. - Nie musiałyby być w żadnym konkretnym języku, a jednak by się ich dało zrozumieć... - uśmiechnąłem się i dokończyłem kolejne ze swoich piw. Przyjemnie zaszumiało mi w głowie.
- Ja tam bym nie miał nic przeciwko, żeby nas obserwowali... dopóki nie będą chcieli nam wyciąć mózgów, żeby sprawdzić jak działają, to spoko. Tylko, żeby w końcu się ujawnili... - westchnąłem, jakby to było jedno z moich najskrytszych marzeń. W sumie... chyba faktycznie było.
Tylko jak wspomniała o trzydziestce, to wybałuszyłem na nią oczy. Serio musiała być kosmitką, bo wcale nie wyglądała na swój wiek. Dwadzieścia sześć lat? Nie ma takiej opcji.
- Wyglądasz na duuużo młodszą - poinformowałem ją przeciągle, ale szczerze. Kłamać jej przecież nie miałem po co, nie? Myśli mi na chwilę uciekły, gdzieś się rozbiegły, kiedy mówiła o spaniu kiedyś i na Jowiszu... w sumie nie wiedziałem jak się dawniej spało. Potakiwałem tylko obracając w dłoniach pusty kufel. Ożywiłem się dopiero kiedy przyznała rację z kosmicznym pochodzeniem kotów. Ha! Mówiłem! Z tego wszystkiego kufel wysmyknął mi się z palców i uderzył z hukiem o blat, ale szybko go podniosłem udając, że nic tu nie miało miejsca.
- Ja tam nie widzę wielkiego podobieństwa - skwitowałem tylko co do małp. - Nie lubię ich - dodałem ciszej i jakby do siebie. Tak to właściwie nic nie miałem do zwierząt, ale małpy? Te człekokształtne to już w ogóle - coś okropnego. Sam nie wiem czemu mnie od nich tak odrzucało, ale to z całą pewnością znak, że nie mogły być kosmitami. Kosmitów za bardzo lubiłem, o.






Make love music
Not war.
Louis Bott
Louis Bott
Zawód : Drugi Kogut Kurnika, dorywczo może coś naprawić
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Look up at the night sky
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
universe is in us
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t1671-louis-bott https://www.morsmordre.net/t1846-niemugolska-poczta-lou#24237 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t5152-louis-bott
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]30.09.16 11:18
- Na pewno. Każdy kocha muzykę.
Wzruszyła ramionami. Każdy człowiek ma swój typ! Nawet można przypisać typ muzyki do typu człowieka! W jakiś sposób to chyba musi grać jak w ludzkiej duszy, w każdym razie zawsze działa doskonale.
- Myślę, że bylibyśmy dla nich równie egzotyczni, co oni dla nas. Wiesz, może mają jeszcze jakiś klimat jakiego my sobie nie wyobrażamy, na pewno wszystko wykształciło się u nich inne, więc dla nich wszystko co nasze byłoby inne. - wzruszyła ramionami. - Nieźle byśmy się rozkręcili na turystyce kosmicznej.
Dodała i też dopiła swoje piwo. Czuła, że powinna kończyć, bo lekko szumiało jej w głowie i jeśli teraz nie przerwą to nie przerwą do rana, bo rozweselą się za mocno i będą chcieli więcej, więcej i więcej... choć czy byłoby to takie złe?
- Chyba powinnam się powoli zbierać.
Stwierdziła może lekko nie przekonana co do tego pomysłu. Przecież ona nie jest typem dziewczyny, zwykle bardzo grzecznie wracała z jednego, czy dwóch piw i rozsądnie będzie jeśli i dzisiaj tak zrobi. Z drugiej strony bardzo podobała jej się ta cała kosmiczna rozmowa z chłopakiem, który studiuje to, co jest nad nimi.
- Ciągle to słyszę. - przyznała. Taak. No, nie miała już problemu z kupnem alkoholu, ale nikt jej nie wierzył, że ma dwadzieścia sześć lat. - Nawet mnie to cieszy. Wiesz, dłużej będę piękna i młoda.
Stwierdziła wesoło. Póki nie wyglądała jak mała dziewczynka, może wyglądać na młodszą, co tam. Prawdopodobnie gdyby wymodelowała włosy, czy mocniej się podmalowała, wyglądałaby dojrzalej, ale nie miała ochoty męczyć się ze zbytnim makijażem i nie czuła, żeby strojenie się na poważną damę było czymś, co by jej mogło pasować.
- No dobrze, na potrzebę chwili zostańmy przy kotach. A ja i tak wiem swoje. - puściła mu oczko.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]06.10.16 22:09
O, o, o! Temat muzyki też był mi bliski, więc się ożywiłem, kiedy go poruszyła (a właściwie: poruszyliśmy).
- Sądzisz, że nie ma na Ziemi nikogo, kto nie lubiłby muzyki? - zapytałem zaintrygowany. - Tak zupełnie, zupełnie - byłem ciekaw co odpowie. Sam właściwie nie potrafiłem sobie wyobrazić, żeby nie mieć chociaż jednej ulubionej piosenki, albo słuchając jakiegoś dobrego utworu nie mieć aż gęsiej skórki...
- O, albo głuchy. Myślisz, że w myślach jest w stanie usłyszeć muzykę? - dodałem z przejęciem. No bo to ciekawe, nie? Mnie to w każdym razie zaintrygowało. I to wcale nie miało związku z moim obecnym, już niezbyt trzeźwym stanem! Już dawno z nikim praktycznie obcym nie rozmawiało mi się równie dobrze, serio!
- Albo co sobie wyobraża ślepy? To musi być kosmos, nie? - uśmiechnąłem się... i wtedy właśnie przebąknęła coś o tym, że powinna się zbierać. Że co?! Nieprawda!
- Nie musisz! - zapewniłem gorliwie. - Jeszcze wcześnie, a tu się tak fajnie siedzi... sama przyznaj!
No bo chyba się nie nudziła, co? A z piciem mogliśmy wziąć na chwilę na wstrzymanie... no, na krótką chwilę.
- Gdybyś mogła wybrać, to wolałabyś być głucha czy ślepa? - wypaliłem znienacka. Ot, skoro już byliśmy przy tym temacie, to wzięło mnie na przemyślenia z tego zakresu. Poza tym trzeba było odwrócić jej uwagę od chęci wyjścia z pubu. Ja osobiście nie miałem jeszcze najmniejszej ochoty wracać do mieszkania.


Make love music
Not war.
Louis Bott
Louis Bott
Zawód : Drugi Kogut Kurnika, dorywczo może coś naprawić
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Look up at the night sky
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
universe is in us
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t1671-louis-bott https://www.morsmordre.net/t1846-niemugolska-poczta-lou#24237 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t5152-louis-bott
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]11.10.16 0:17
- Są takie osoby. Znaczy... to tylko moje teorie, ale myślę, że trzeba być socjopatą, żeby nie lubić muzyki. No wiesz, chodzi w niej o emocje. Słuchamy tego, co nam w duszy gra. Osoba, która nie jest w stanie zbytnio ich odczuwać może nie zrozumieć muzyki. Ale to dla mnie jedyna opcja.
Wzruszyła ramionami. Bo czemu ludzie którzy słuchają tej samej muzyk bywają tacy podobni? Podobnie odczuwają, podobne rzeczy ich wzruszają. Oczywiście to jakiej muzyki słucha człowiek nie definiuje go w stu procentach, ale na pewno wiele o nim mówi.
- Jakiej ty muzyki słuchasz?
Zapytała więc, żeby wiedzieć trochę bardziej, z kim tutaj siedzi i uśmiechnęła się szerzej.
- Stawiam na rock. Jesteś takim żywym, śmiesznym chochlikiem, pewnie lubisz wywijać do Elvisa. Zgadłam? - spytała ciekawsko. Nie znała go. Może Louis ma tak na prawdę smutną duszę, jest zakochany w jazzie? Lubi słuchać wieczorem melancholijnej muzyki. Przyglądała mu się, choć ta opcja wydawała mu się raczej mało prawdopodobna. Podobnie nie pasował jej do muzyki klasycznej. Dla niego to zbyt poważne tak na co dzień raczej.
Pytanie o głuchotę ją zaciekawiło. Uśmiechnęła się lekko, bo lubiła myśleć o tak dziwnych, abstrakcyjnych rzeczach. O, to dobre słowo!
- To dla nich kompletna abstrakcja. Myślę, że głusi odczuwają muzykę inaczej. Wiesz, też ponoć miewają od niej dreszcze i w ogóle, ale chodzi raczej o drgania, jakie wywołują dźwięki. Tak mi się wydaje. Pewnie w jakiś sposób sobie to w myślach odtwarzają i przekładają na swego rodzaju dźwięki. Ale ich rozumienie dźwięku jest pewnie czystsze. Nie zakłócone nawykami, słowami, próbami panowania nad dźwiękami do których my przywykliśmy.
No to pomędrkowała! Oczywiście to tylko jej teoria. Może tak być, może tak nie być, ale w ten sposób by to sobie wyobrażała. Bo w końcu były przypadki w historii związane z głuchymi muzykami. Nie pamiętała dokładnie, ale tych kilka dawno zasłyszanych opowieści wykształciło w niej ten pogląd. - Ciekawe jak to jest słyszeć tylko to, co ma się w głowie. W taki czysty sposób. Nie słowami, jakimi porozumiewamy się my. Jakby głusi mieli w głowach swoje własne języki.
Dodała po chwili. Zgadywałaby, że składają się z czystszych dźwięków, raczej nie tak skomplikowanych jak te do których oni przywykli. Ale to znów tylko zgadywanka!
- No fajnie, fajnie... - przyznała, bo fajnie jej tu było. I jako, że była człowiekiem wyjątkowo nieasertywnym, po prostu zamówiła kolejne piwa. Bo jeśli zostaje to pije dalej. Nie lubiła tej chwili, kiedy alkohol powoli "schodzi" zostawiając po sobie ospałość. Jak już się podpili to trzeba dbać o poziom procentów!
- Jeśli będziesz mnie stąd musiał wynosić, sam będziesz sobie winien. - stwierdziła rozbawiona, nie upierając się już ani trochę.
Z resztą kolejne pytanie ją zaciekawiło.
- Szczerze? Obie opcje... boję się i ciszy i ciemności.
W jej domu zwykle coś grało. Nienawidziła nadmiernej ciszy, bo jej zbyt bujna i zbyt skora do straszenia jej wyobraźnia lubiła podsuwać jej nieprzyjemne rzeczy, wymyślać dźwięki. A ciemność... cóż tu wiele tłumaczyć? Znów duże pole do popisu dla właśnie tej wrednej wyobraźni.
- Ale myślę, że wolałabym ogłuchnąć, jeśli już. Istnieje język migowy. Wierzę, że jakby się uprzeć, z najbliższymi bym się jakoś komunikowała. A oślepnąć? Nie mogłabym wykonywać swojego zawodu. Byłabym absolutnie zależna od ludzi, cokolwiek nie chcesz zrobić, wzrok to jednak chyba najważniejszy zmysł.
Aż przeszły ją dreszcze, jak pomyślała, jak bardzo zależny od innych, przynajmniej na początku jest człowiek, który traci wzrok. Dalej ponoć sobie radzą, uczą się. A jednak... myśl o tym, że nie widziałaby świata chyba bardziej ją przeraża.
- A ty? Co byś wolał? - dopytała zaraz. Ciężko by było żyć bez muzyki. To na pewno. Ale wzrok?
Przyniesiono zaraz kolejne piwa, więc napiła się trochę. Powoli. Nadal wierzyła, że wyjdzie stąd o własnych siłach.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]12.10.16 21:30
Lily miała słuszność i dobrze to ujęła: tylko ktoś bez uczuć mógł nie lubić muzyki, no bo kto inny? Zgodziłem się z nią kiwając energicznie głową, a chwilę później zaśmiałem serdecznie. No i czy naprawdę musiałem odpowiadać jakiej muzyki słucham? Strzeliła całkiem celnie.
- Różnie, ale faktycznie chyba najbardziej lubię rock and roll. Chociaż jak ktoś gra fajnego bluesa, jazz czy celtycką, to nie pogardzę - odparłem z uśmiechem. Faktycznie wolałem energiczną muzykę rozrywkową, chociaż... spokojniejsze kawałki często wcale nie były gorsze. No i trzeba pamiętać, że jazz i blues wcale takie smętne nie były, jak można było sądzić. Często gęsto były równie radosne jak rock and roll. Tylko klasyczna faktycznie jakoś do mnie nie przemawiała... Może dlatego, że nigdy nie miałem okazji usłyszeć jej na żywo?
- A ty? Pasowałby ci chyba jazz - dodałem przekrzywiając głowę, żeby przyjrzeć jej się pod skośnym kątem. A może po prostu głowa mi się już chwiała? Całkiem możliwe.
Z ciekawością przysłuchiwałem się jak mówiła o odbieraniu muzyki przez osoby głuche. Podobało mi się to, co mówiła. Tylko o ile w pierwszej chwili pomyślałem, że to całkiem fajnie słyszeć w głowie swoje myśli w jakimś swoim własnym języku... tak szybko zmieniłem zdanie.
- Trochę strasznie byłoby słyszeć tylko siebie przez cały czas - odparłem zupełnie szczerze, choć to jak to zabrzmiało nagle wydało mi się wyjątkowo zabawne. - Spokojnie, z wyniesieniem cię gdziekolwiek, nie będę miał najmniejszych problemów - zapewniłem ją też szybko i dość... optymistycznie. Cholera wie czy w tej chwili potrafiłbym utrzymać równowagę samemu a co dopiero z kimś. Cóż, będę się tym martwić potem.
Bała się ciszy i ciemności? Mimowolnie się uśmiechnąłem, choć pewnie nie powinienem. Ale cóż poradzić? Obecnie ciężko mi się było nie uśmiechać.
- Wolałbym oślepnąć - odpowiedziałem na jej pytanie z pewnością pobrzmiewającą w głosie. Nawet nie musiałem się nad tym specjalnie zastanawiać! Wprawdzie ślepy nie mógłbym już obserwować gwiazd, ale...
- Nie potrafiłbym żyć bez muzyki - pokręciłem głową. A gwiazdy widziałem i tak - nawet jak zamykałem oczy.
Nie sięgnąłem od razu po kolejne przyniesione nam piwo. Chyba trochę poszedłem po rozum do głowy i postanowiłem choć trochę zwolnić z tym piciem.






Make love music
Not war.
Louis Bott
Louis Bott
Zawód : Drugi Kogut Kurnika, dorywczo może coś naprawić
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Look up at the night sky
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
universe is in us
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t1671-louis-bott https://www.morsmordre.net/t1846-niemugolska-poczta-lou#24237 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t5152-louis-bott
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]13.10.16 21:52
- Jazz... pasuje. Znaczy właśnie nie słucham konkretnego gatunku. Mam ciągutę do ballad, piosenek o miłości, ale czegoś żywszego też chętnie od czasu do czasu słucham. Po prostu, co w ucho wpadnie.
Uśmiechnęła się. Lily była niepoprawną romantyczką, która kocha patrzeć w gwiazdy, nadal wierzy w jedyną, prawdziwą miłość nawet, jeśli jej wiara się czasami chwieje, wierzy w rycerzy na koniach, choć konie mają różne kolory i rycerz wcale nie musi być wybrankiem, a może być przyjacielem, najlepszym na świecie jeden i kilku przybocznych. Lubiła słuchać bajek i ładnych historii, które bajkami nie były. I przeżywać przygody, takie na swoją miarę. I czarować, nie używając przy tym magii.
Na jego słowa trochę przeszły ją dreszcze.
- Nie chcę sobie nawet tego wyobrażać. - kiedy wpadała w panikę, natłok myśli tłukł się w jej głowie i zwykle potrzebowała kogoś obok, kto by te myśli łagodnie zagłuszył i przepędził. A niemożliwość dosłyszenia tego kogoś? W ogóle niemożliwość słyszenia cały czas? Brak czegoś tak oczywistego na prawdę był przerażający.
- Jesteś muzykiem? Znaczy, grasz na czymś? Czy to tylko tak, jako odbiorca? - dopytała na jego uwagę zaciekawiona. Lubiła artystów, choć nie lubiła tego słowa. Jest wielkie i wybuchane, ładuje do jednego worka wszystkich, którzy coś swojego robią. Nawet ją tak czasami nazywali, bo i przecież tworzyła te sztuczki i nawet sama robiła większość gadżetów, a gdzie jej to jakiegoś wielkiego malarza, czy rzeźbiarza? Nie ważne z resztą! Chyba już się spiła, że o takich rzeczach myśli.
- Mój jeden brat gra na kobzie, drugi na bębnach. Ja się próbowałam uczyć, aleee... muzyka to nie moja bajka. Rodzice byli niepocieszeni. - stwierdziła wesoło, bo i faktycznie próby nauczenia jej gry na instrumencie trwały i trwały, a do niej to jakoś nie przemawiało i tyle! Nie tłumaczyła skąd kobza, bo i przywykła do tego, że ludzie po prostu słyszą jej akcent i wiedzą. Co prawda w szkole nauczyła się mówić bardziej po angielsku i na scenie też to robiła, żeby wszyscy ją rozumieli co do słowa, a jednak były wtrącenia, czy właśnie był sposób mówienia, którego nie dało się tak do końca pozbyć.


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]25.11.16 22:03
I bardzo dobrze, że nie ograniczała się do jednego gatunku muzyki. Szkoda byłoby to robić, nie? Nawet ja - taki wielki fan rock and rolla - potrafiłem docenić piękno także innych gatunków. I chyba w tym rzecz, nie? Tak mi się przynajmniej wydawało.
A czy byłem muzykiem? Nie wiedzieć czemu to pytanie strasznie mnie rozbawiło (czyżby alkohol robił swoje?) i parsknąłem śmiechem. Czasami się nad tym zastanawiałem - czy słowo muzyk w ogóle wchodzi w grę, kiedy mowa jest o mnie? Albo artysta - tak, to na pewno za duże określenie na moje muzykowanie.
- Trochę gram na gitarze - odparłem, kiedy opanowałem atak chichotania. Za to nagle spoważniałem, kiedy zaczęła mówić o braciach. Serio? Jeden na kobzie, drugi na bębnach... ale kosmicznie byłoby założyć zespół składający się z rodzeństwa. Ech, do końca będę niepocieszony, że nie mam żadnej siostry czy brata...
- A śpiew? - zagadnąłem tak z czystej ciekawości. Miałem wrażenie, że kto jak kto, ale dziewczyny mają po prostu w genach śpiew. Zawsze coś potrafiły zaśpiewać bez większego fałszu, zawsze miały ładne głosy... A może generalizowałem? Może.
W końcu mnie podkusiło i sięgnąłem po nietknięty do tej pory kolejny kufel. Czy wyjdę z tego pubu dzisiaj o własnych siłach? Będzie ciężko...


Make love music
Not war.
Louis Bott
Louis Bott
Zawód : Drugi Kogut Kurnika, dorywczo może coś naprawić
Wiek : 22
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Look up at the night sky
We are part of this universe,
we are in this universe,
but more important than both of those facts is that
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Mugol
universe is in us
Niemagiczni
Niemagiczni
https://www.morsmordre.net/t1671-louis-bott https://www.morsmordre.net/t1846-niemugolska-poczta-lou#24237 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f223-dolina-godryka-kurnik https://www.morsmordre.net/t5152-louis-bott
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]30.11.16 17:50
Skinęła głową. Normalnie pewnie speszyłby ją ten śmiech, jednak chyba spiła się już na tyle, że i ją to wszystko rozbawiło i uśmiechnęła się na wiadomość o muzykowaniu, wzruszając przy tym ramionami. Gitara to już coś! Lil lubi słuchać, kiedy ktoś z nią śpiewa.
- Ale, że ja? Śpiew? Noo, nie jest najgorzej, ale szczególnie dobrze też nie. Ty pewnie śpiewasz do grania, co?
Zagadnęła jeszcze. I rozmawiali dalej głównie o muzyce i dopili kolejne piwa. W końcu jednak oboje byli na tyle zmęczeni, że zgodzili się wracać do domu. Cała sytuacja skończyła się bardzo dobrze, choć mogła koszmarnie. MacDonald miała dziś szczęście! Choć jutro będzie mieć kaca. Eh, ciężkie życie człowieka, który prawie nigdy się nie spija!

zt


Maybe I'm scared because you mean more to me than
any other person.

Lily MacDonald
Lily MacDonald
Zawód : Ex iluzjonistka, obecnie wytwórca i naprawiacz mebli.
Wiek : 26
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
Creagan an fhithich!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3510-lily-macdonald#61296 https://www.morsmordre.net/t3545-kukulka https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f102-fleet-street-187-9 https://www.morsmordre.net/t4801-skrytka-bankowa-nr-878#102962 https://www.morsmordre.net/t3580-lily-macdonald#64284
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]27.01.17 12:14
|04.04.1956r

Obiecał - więc obietnicę spełnić musiał! O godzinie dwudziestej wszedł więc do domu Peony gotowy do pijaństwa i zabawy i razem z nią teleportował się w okolice mugolskiej dzielnicy. Dalej trzeba było kawałek iść pieszo, ale już zaraz byli w pubie. Miał być w klimacie jakiejś książki dla mugoli o magicznych istotach, chyba ze smokami, z jakimś czarodziejem. Bertie jej nie czytał, ale przeczytać zamierzał!
- Mugolska fantastyka jest super. W sumie to czasami brzmi to lepiej, niż rzeczywistość. I w ogóle. Znaczy wiadomo, że rodzin półkrwi jest sporo i właściwie to jest dość dużo mugoli, którzy o wszystkim wiedzą, ale skąd u innych takie pomysły? Myślisz, że to wszystko wyszło od tych, którzy wiedzą o tym świecie, czy jednak sami na to wpadli?
Wcale nie był molem książkowym. Wystarczy na niego spojrzeć, non stop gdzieś gna, gdzieś biegnie, coś robi. Gdzie on mógłby siedzieć i skupić się na kartkach kilka godzin? Zdarzało mu się coś przeczytać, szczególnie kiedy siedział w szpitalu (co trzeba przyznać zdarzało się względnie często), aczkolwiek nie była to jakaś jego pasja.
Nie proponował tego miejsca przez temat, a właśnie dlatego, że tutaj miało dzisiaj być karaoke! Już z odległości dało się słyszeć, pierwsze próby, choć Bott zdecydowanie nie zamierzał podchodzić do swojego występu na trzeźwo. No, w końcu obiecał!
- Jak w ogóle ostatnie dni? I jak się czułaś jako rogacz? Komu mogło wpaść coś takiego do głowy w ogóle! - wspomniał jeszcze, udając szok, niedowierzanie i generalnie oburzenie, by zaraz znów się szeroko uśmiechnąć na wspomnienie listów od Piwki. Chciałby zobaczyć, jak wyglądał dla nich ten dzień potrącania wszystkiego rogami, czy prób przejścia przez drzwi. Eh, a jednak obowiązki naczelnego błazna Doliny Godryka kazały mu iść dalej w świat!
Już było słychać muzykę, już weszli do środka, zajęli stolik. Rozpłaszczyli się dość sprawnie i zamówili pierwsze piwa, by zaraz stuknąć się kuflami.
- Za najlepszych śpiewaków w tej knajpie? - zaproponował z wesołym uśmiechem



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pub Baggins, Bagford Street 12 - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]30.01.17 21:40
Peony nie wiedziała czy na pijaństwo da się przygotować. Zwykle przychodziło nagle i całkowicie niespodziewanie. Teraz jednak jakaś jej część wiedziała, że nie wróci do domu w całkowicie trzeźwym stanie. W końcu kto chciałby śpiewać przed ludźmi całkowicie świadomie? Pewnie ktoś komu nie pożałowano talentu co Piwki nie tyczyło się w zupełności. Powiedźmy sobie całkowicie szczerze… na to nie da się przygotować. Po prostu się nie da. Kiedy przed jej domem pojawił się Bertie zastanowiła się nad tym co tak naprawdę jej się stało, że wpadła na to by iść na karaoke. Oczywiście to był genialny pomysł na spędzanie czasu i nadal tak uważała, ale nigdy nie była dziewczyną z karaoke. Nie była też dziewczyną z wesołego miasteczka. Coraz bardziej utwierdzała się w przekonaniu, że te wszystkie szalone rzeczy były przypisane ich znajomości. Kiedy teleportowali się pod pub rozejrzała się po okolicy. Nie miała zbyt wiele okazji zwiedzać mugolskie dzielnice. Tym bardziej to miejsce przypadło jej do gustu. Wzruszyła ramionami na słowa Botta. - Chyba niczym mnie już nie zaskoczą chociaż na pewno takie rzeczy nie biorą się z niczego. Jakieś pijackie opowieści ktoś przelał na papier i wyszły… niestworzone historie. - mruknęła z szerokim uśmiechem. Nie miała pojęcia jak wygląda życie w mugolskiej rodzinie, ale magia od lat przeplatała się ze światem ludzi. Wbrew wszystkiemu co mówiło się o mugolach Peony uważała ich za niesamowicie czujnych i inteligentnych. Wnętrze pubu było przyjemnie urządzone. Ludzie gromadzili się przy barze dzierżąc w dłoniach kufle z piwem. Rogacz! No właśnie! - Nadal nie mogę tego przeżyć. - odparła niby oburzona, ale przez jej głos przedzierało się rozbawienie. - Na Merlina to była tragedia. Nie mogłam wyjść z domu… ścianę rozłupałam, zbiłam dwie doniczki w szklarni, a przy okazji prawie sama bym się na nie nadziała. Ktokolwiek to zrobił – tu spojrzała na przyjaciela kręcąc głową. - Ktokolwiek to zrobił ten jeszcze nie wie jak z żartownisiami walczą Sprouty. - mruknęła jeszcze. Mogła zgadywać komu takie pomysły przyszły do głowy, ale nie miała zamiaru psuć zabawy. W końcu za rok znowu przyjdzie 1 kwietnia. Drzwi do pubu otwierały się i zamykały. Ludzie robiło się co raz więcej, a Peony zdała sobie sprawę z tego, że karaoke jest dość popularne u mugoli. Może to przez to, że mieli wolny dzień? A może to im właśnie było pisane? Darcie mordek przed wielką publicznością. Cokolwiek. Miało być fajnie i z przytupem. - No nie wiem jak ty, ale ja mam zamiar dzisiaj zabrać ten mikrofon do domu. - powiedziała z szerokim uśmiechem stukając się z Bertiem kuflem. Dobra! Niech Merlin ma ich w swojej opiece!


do not cry because it is over
smile because it happened

Peony Sprout
Peony Sprout
Zawód : własna hodowla Mandragor & warzenie eliksirów
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
nie widziałam cię już od miesiąca. nic.

jes­tem może bledsza,

trochę śpiąca, trochę bar­dziej milcząca, lecz wi­dać można żyć bez powietrza.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3392-peony-sprout https://www.morsmordre.net/t3422-zafir#59251 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-west-country-dolina-godryka-73 https://www.morsmordre.net/t4139-skrytka-bankowa-nr-856#82343 https://www.morsmordre.net/t3742-peony-sprout
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]02.02.17 18:13
Uśmiechnął się szeroko. Był ciekaw, jak Piwka się zemści i, czy faktycznie coś przygotuje. Bo, że on będzie co roku próbował przebić zeszły rok - to było oczywiste. Zawsze tak robił, choć nie zawsze z tymi samymi osobami.
- Pomyśl sobie, jak biedne jelenie żyją! Non stop się muszą obijać, co to za los.
Chce się pani odmóżdżyć? Gadanie głupot to specjalność naszego zakładu! A im więcej piwa, tym więcej głupot, może być pani pewna! Już zaraz się stukali kuflami i wlewali w siebie pierwsze łyki alkoholu.
- No dobrze, wygram go dla ciebie. - puścił jej oczko, zerkając na scenę na którą weszły dwie osoby usiłujące śpiewać jakiś hit Elvisa. Nawet nieźle im szło, Bertie podejrzewał, że sam ich nie przebije, nie wiedział jak z Peony ale kto by się tym przejmował?
- Musimy wybrać piosenkę. Znasz mugolskie? Jakiej właściwie jesteś krwi? - spytał ciekawsko. W sumie to nigdy nie zadał tego pytania, nie miało to dla niego większego znaczenia, dopiero kiedy do niego dotarło, że w sumie to nie wie ile dziewczyna o mugolach może wiedzieć, zaczynało go to jakkolwiek obchodzić. Zawsze go bawiła różnica między mugolakami, czarodziejami półkrwi i czystej krwi, tego jak czasami inaczej widzą podobne rzeczy albo rozmów w których zderzały się różne nazwy, które niektórym w zależności od wychowania wydawały się szalone i dziwaczne.
Nie wiedział też, czy to, co się ostatnio działo nie narobiło Piwce kłopotów. Tak, w tych dziwnych czasach to cholerstwo musiało nabrać na znaczeniu.
- Mam tylko wrażenie, czy od kilku dni to pytanie brzmi jakoś tak... nie na miejscu? - nie zamierzał upolityczniać ich rozmowy, nie był zwolennikiem biadolenia na polityków i złe rządy. Pod tym względem można działać, lub milczeć, gadanie nie zmienia niczego, a jednak to odczucie trochę nie dawało mu spokoju. Uśmiechnął się jednak jak to on, bo i lubił tego typu tematom odbierać znaczenie. - O! Mogę ci się pochwalić, że jestem w sumie mistrzem mezaliansów. - stwierdził rozbawiony tym słowem, choć pewnie niejeden by to tak faktycznie nazwał. Oczywiście sam nie miał najmniejszych problemów, nie był mugolakiem, ale jednak! Miał jakieś takie szczęście, że często randkował z dziewczynami czystej krwi, a nawet w szkole chwilę się pospotykał z pewną szlachetną panią! No, chwileczkę ale jednak! Eh te szczeniackie miłości.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pub Baggins, Bagford Street 12 - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]04.02.17 14:46
- Możesz próbować – mruknęła z szerokim uśmiechem kiedy zapewnił, że wygra dla Piwki mikrofon. Nie żeby nie wierzyła w jego umiejętności wokalne. Nie wierzyła w swoje chociaż i tak wiedziała, że nikt ich dzisiaj tutaj nie przebije. Mogli śpiewać każdą mugolską piosenkę na świecie, ale to i tak by nie wystarczyło. W końcu dla niej sukcesem miał być już fakt, że ich stąd nie wyrzucą za wycie do księżyca. - Pamiętaj, że na ciebie liczę. - dodała kiwając głową. Piwo było przyjemnie zimne. Gorycz przeplatała się z delikatnym smakiem słodu. Na jego pytanie pokręciła głową. Smutna prawda. Peony nie miała zbyt dużego kontaktu ze światem mugoli. Chociaż podczas dwóch lat nieobecności w Londynie zdążyła zapoznać się ze światem ludzi to była przekonana, że życie tam różniło się całkowicie od życia tutaj. - Jedną… po norwesku więc to nam chyba nie pomoże… - powiedziała wzruszając ramionami. - Ale mogę improwizować, mogę robić ci chórki, mogę też… tańczyć polkę. - chociaż kto wie? Może kiedyś jakieś mugolskie piosenki obiły jej się o uszy, ale teraz nie wiedziała, że tutaj też je śpiewają? Sproutówna interesowała się ludźmi. Nie tylko czarodziejami, ale mugole także ją ciekawili. W swojej kulturze, sposobie bycia, wyjścia z tragedii bez szwanku. - Czystej. - opowiedziała i chociaż nie poczuła, żeby to pytanie było dotkliwe bo przecież tak naprawdę mógł pytać ją o wszystko to po ostatnich wydarzeniach, po referendum czuła, że to jakiej ktoś jest krwi nabrało większego znaczenia. - Dlatego jesteś moim przewodnikiem po tym świecie sąsiedzie. - odparła upijając łyk piwa z kufla. Domyśliła się, że był czarodziejem półkrwi. Opowiadał jej o tym wszystkim z wiedzą jakiej czarodziej czystej krwi nie miałby okazji zyskać tylko spędzając czas z mugolami, a jednak też nie był nastawiony na to tak jakby to część jego samego. Może po prostu już zdążyła go trochę poznać. - Wszystko co dotyczy krwi ostatnio brzmi jak nie na miejscu… nie zrozumiem tego. - pokręciła głową rozglądając się po pubie. To wszystko wyglądało normalnie. Ludzie spotykający się by wypić razem piwo i porozmawiać. Prócz tego, że dzieliła ich linia magii nie różnili się zbytnio. - Dla mnie to nigdy nie miało i nie będzie mieć znaczenia. - skwitowała, ale zaraz uśmiechnęła się do niego szeroko. Ona też nie była zwolennikiem mówienia o polityce. Zwykle się w to nie pakowała. Chyba wierzyła, że ma własne problemy i to jej nigdy nie dotyczy. Myliła się. To referendum pokazało jej jak źle się dzieje. Nawet jeżeli Dolina Godryka pozostaje ich azylem. - Mezaliansów? - powtórzyła za nim unosząc zainteresowana brew. - Każdego dnia dowiaduje się o tobie co raz to ciekawszych rzeczy. - dodała upijając kolejny łyk. Wtedy do mikrofonu dorwał się kolejny wokalista. A dokładniej wokalistka. Słysząc delikatny głos kobiety ze smutkiem spojrzała na Bertiego. - Czemu ja tak nie umiem? - zapytała słuchając kolejnych dźwięków piosenki.


do not cry because it is over
smile because it happened

Peony Sprout
Peony Sprout
Zawód : własna hodowla Mandragor & warzenie eliksirów
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
nie widziałam cię już od miesiąca. nic.

jes­tem może bledsza,

trochę śpiąca, trochę bar­dziej milcząca, lecz wi­dać można żyć bez powietrza.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3392-peony-sprout https://www.morsmordre.net/t3422-zafir#59251 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-west-country-dolina-godryka-73 https://www.morsmordre.net/t4139-skrytka-bankowa-nr-856#82343 https://www.morsmordre.net/t3742-peony-sprout
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]06.02.17 20:51
- Hmm...
Mruknął, kiedy Peony przyznała, że nie zna mugolskich piosenek. Zaraz wstał z miejsca i po prostu zaczął się rozglądać za czymś, co przecież powinno być w knajpie w której urządza się karaoke! Zaraz zobaczył śpiewniki i ruszył po nie do baru, wziął jeden zestaw i wrócił do Peony, przeglądając to, co się w środku znajdowało. Nooo... coś wybiorą!
- Ja się norweskiego nie nauczę, ale tu pozapisywali częściej śpiewane teksty, więc coś na pewno wybierzemy. I... no, nie powiesz, na pewno większość, czy chociaż kilka słyszałaś gdzieś, tylko nie wiesz. Nie wiem, o! Blue Suede Shoes, ostatnio leci wszędzie, nawet w Próżności ją puszczałem! Albo... aaaalbo o! To już staroć sprzed nie wiem, dobrych paru lat, Ghost Riders in the Sky, Burla Ivesa. Szkoda, że nie umiem grać na gitarze. Znaczy Presley jest fajniejszy, to raczej muzyka mojego ojca, ale zdecydowanie łatwiej to zaśpiewać. - zakończył swój wywód, przekartkowując sobie zapisane teksty piosenek z których znał sporą większość. - Przyjaciel uwielbia mugolską muzykę. Ma nawet gramofon u siebie. Trochę mnie to bawi, bo czasami wie o tym więcej niż ja, mimo że jest szlachcicem i jego rodzice nie zatruwali mu życia Casablanką.
Stwierdził wesoło, wspominając przy tym ulubiony film mamy, którego sam szczerze nieznosił. Jednocześnie łatwo było mu zapomnieć o tym, jak urodzony jest Titus. Zdecydowanie nietypowy szlachcic, Bertie nie raz się dziwił jak to się stało, że Titus się taki uchował mimo tych wszystkich wymogów względem dzieciaków arystokracji. A jednak mu się udało, udało mu się nawet znaleźć najbardziej nieodpowiedzialnego i pasującego do siebie przyjaciela, jakiego mógł i robić z nim to, czego szlachcic robić nie powinien.
Na informację o byciu przewodnikiem, uśmiechnął się tym szerzej. W sumie wesołe miasteczko było przypadkiem, zwyczajnie nie pomyślał o magicznej wersji, ale to całkiem fajna opcja - mogą chodzić po różnych mugolskich miejscach.
- A w kinie byłaś? Jeśli nie to mam kolejny plan. - zadecydował. Pokaże jej kilka dobrych filmów! Ciekawe, czy w ogóle widziała mugolskie ruszające się obrazy. Bertie zawsze je uwielbiał mimo, że miał je od zawsze, czarodzieje za to często reagują na nie znacznie bardziej entuzjastycznie, niż możnaby się spodziewać.
Nie spodziewałby się, że dla Peony taka bzdura jak czystość krwi mogłaby być znaczenie. Chociażby dlatego, że tak dobrze im się razem siedziało, a ona nigdy o to nie zapytała, nigdy jej to nie interesowało - bo i to nic szczególnego. Mugole w końcu nie dzielą się na lepszych i gorszych, bo któryś ma 0RH+, a inny -. W sumie to ciekawe, czemu dla czarodziejów to ma mniejsze znaczenie, niż jakaś wyimaginowana czystość.
Dopił swoje piwo, więc niedługo zamówił kolejne.
- Nie śpiewałaś nigdy kołysanek młodemu? Myślałem, że każda kobieta ma zakodowane jakieśtam śpiewanie. - przyznał. Może i brzmiało to lekko seksistowsko, ale na prawdę tak sądził! Uśmiechnął się przy tym, spoglądając w stronę śpiewającej kobiety. - Poza tym kilka piw i ją przebijemy, zobaczysz, W każdym razie nam się będzie podobała. A jak nas stąd wyrzucą to pójdziemy na konkurs tańca.
Dodał i postanowił się napić za ten wspaniały plan.



Po prostu nie pamiętać sytuacji w których kostka pęka, wiem
Nie wyrzucę ST,
Chociaż bardzo chcę,
Mam nadzieję, że to wie MG.
Bertie Bott
Bertie Bott
Zawód : Pracownik w Urzędzie Patentów Absurdalnych, wlaściciel Cukierni Wszystkich Smaków
Wiek : 22
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Po co komu rozum, kiedy można mieć szczęście?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Pub Baggins, Bagford Street 12 - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t3352-bertie-bott https://www.morsmordre.net/t3460-jerry#60106 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-west-country-dolina-godryka-24 https://www.morsmordre.net/t3537-skrytka-bankowa-nr-844 https://www.morsmordre.net/t3389-bertie-bott
Re: Pub Baggins, Bagford Street 12 [odnośnik]09.02.17 15:03
Peony nie pomyślała, że znajomość mugolskich piosenek może kiedykolwiek jej się przydać. W końcu nie spędzała w tym świecie za wiele czasu, a kiedy już jej się zdarzało to było to zwykle podyktowane jakąś odgórną potrzebą. Wbrew wszystkiemu co myślą czarodzieje o mugolach czasami ich sposoby życia są o wiele lepsze niż te magiczne. A może to przez to, że więcej rzeczy potrafią doceniać? Bo nie przychodzi im to z taką łatwością z jaką czasami przychodzi czarodziejom? Chociaż życie w świecie magii jest wbrew pozorom łatwiejsze to nie zawsze takie było i chyba trzeba było o tym pamiętać. - Nie przygotowałam się… - powiedziała z wyraźnym smutkiem w oczach. Podążyła za nim wzrokiem gdy poszedł po teksty piosenek. Nachyliła się by zobaczyć bliżej słowa. - Ghost Riders! - krzyknęła szybko łapiąc się za buzię bo chyba wykrzyczała to trochę za głośno. Uśmiechnęła się szeroko. - Czekaj chyba to kojarzę. To jest takie… tytytryry.. - zaczęła wbijając rytm piosenki palcami na blacie stolika. - ohhhh...ghost rider in the skyyyyy… - parsknęła śmiechem nie wiedząc czy dobrze udaje jej się wbić w piosenkę i czy w ogóle o tę piosenkę mu chodziło. Na pewno często zdawało jej się słyszeć mugolskie piosenki, ale po prostu nie zdawała sobie z tego sprawy. Świat ludzi ciągle przeplatał się ze światem czarodziejów. Tak już miało być zawsze. Bez względu na jakieś tam wyniki referendum czy ludzi chcących te przeplatające się granice zatrzeć. - Nie trafiłam? - zapytała upijając łyk piwa. Nagle z całego kufla zrobiło się ledwo pół. Chyba sobie wzięła do serce tę dyspensę na alkohol. - Naprawdę? -zapytała lekko zszokowana. - Szlachcic słuchający mugolskiej muzyki? Muszę pamiętać, żeby nie wsadzać wszystkich szlachciców do jednego worka. Worka pełnego buców i krętaczy. - dodała, żeby wszystko było jasne. Chociaż nigdy nikogo nie dyskryminowała to po prostu niektórzy zasługiwali w jej oczach na więcej a inni na mniej. - Casablanka… akurat tym filmem to i mnie rodzice katowali. I zgaduje, że mojego Nate'a już też katują. Jak to szło...”z wszystkich barów we wszystkich miastach na całym świecie ona musiała wejść do mojego” - pokręciła głową cytując jeden z najbardziej znanych słów z Casablanki. - Mój ojciec kiedy wściekał się na mamę zmieniał słowo „bar” na „apteka”. Od tamtej pory myślę, że mój tato był szkolnym dilerem bo z mamą poznali się w szkole, a apteki dorobił się lata później. - powiedziała delikatnie wzruszając ramionami. Na jego pytanie o kino pokręciła głową. Wiedziała, że jej rodzice czasami zapuszczali się w mugolskie rejony tylko po to by pójść do kina czy po prostu urozmaicić sobie życie na skraju lasu. Zawsze powtarzali, że ludzie mają o wiele lepsze sposoby spędzania czasu niż czarodzieje, ale Peony nigdy tego nie sprawdziła. Znaczy… do teraz. - Śpiewałam. Nadal śpiewam tylko teraz już mu się to zbytnio nie podoba. Śpiewanie swoim pociechom przychodzi wraz z instynktem macierzyńskim. Albo… ojcowskim. Jak nic kiedyś swoim będziesz śpiewał. - powiedziała uśmiechając się szeroko. Chociaż chyba nie wyobrażała go sobie jako ojca, a już na pewno nie teraz. Tylko czy tu wyobrażenia w ogóle mają jakieś znaczenie? Ona sobie siebie też nie wyobrażała jako matki, a bardzo szybko przyszło jej się z tym utożsamić. - Konkurs tańca? Nawet by mi ulżyło… bo już nie jestem aż tak fajtłapą- uśmiechnęła się szeroko. To chyba jedna z rzeczy, dobrych rzeczy, które wyniosła ze swojego małżeństwa. Umiejętność stawiania kroków bez przewracania się. Dopijała właśnie swoje piwo gdy przed nią pojawił się kolejny kufel. - Ah przypomniałam sobie! Ostatnio rozmawialiśmy o twoim prywatnym wytwórstwie wina. Okazało się, że na strychu mam zestaw młodego winiarza. Greg chciał się tym kiedyś zająć, ale co do czego nigdy się za to nie wziął. Więc… oddam w dobre ręce. - powiedziała spoglądając na dłonie mężczyzny, a potem znowu na jego twarz. Kobieta na scenie właśnie skończyła śpiewać trzecią piosenkę. Peony nie mogła nie bić jej braw, albo… zagwizdać z entuzjazmem.


do not cry because it is over
smile because it happened

Peony Sprout
Peony Sprout
Zawód : własna hodowla Mandragor & warzenie eliksirów
Wiek : 27
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Wdowa
nie widziałam cię już od miesiąca. nic.

jes­tem może bledsza,

trochę śpiąca, trochę bar­dziej milcząca, lecz wi­dać można żyć bez powietrza.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3392-peony-sprout https://www.morsmordre.net/t3422-zafir#59251 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f105-west-country-dolina-godryka-73 https://www.morsmordre.net/t4139-skrytka-bankowa-nr-856#82343 https://www.morsmordre.net/t3742-peony-sprout

Strona 2 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Pub Baggins, Bagford Street 12
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach