Wydarzenia


Ekipa forum
Most w Moulton
AutorWiadomość
Most w Moulton [odnośnik]23.07.21 13:08
First topic message reminder :

Most w Moulton

Piętnastowieczny most dla koni jucznych niegdyś łączył wieś Moulton z Newmarket. Dziś rzeka Kennett w tamtym miejscu przypomina strumień, nad którym zbudowano drogę biegnącą tuż obok mostu, który przestał pełnić swoją pierwotną rolę. Wciąż jest jednak punktem charakterystycznym dla obu miejscowości, miejscem spotkań ludności, centrum handlu — kilka razy w tygodniu na moście gromadzą się wędrowni kupcy, rozkładający swoje stragany z rzadkimi przedmiotami. Można nabyć od nich wyjątkowe i niespotykane rękodzieła, bransoletki, naszyjniki, brosze, ale także garnki, zastawę i elementy końskiego ekwipunku, które, chociaż wykonane z tanich i ogólnodostępnych materiałów przez wzgląd na formę rzemiosła są całkowicie niepowtarzalne.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most w Moulton - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Most w Moulton [odnośnik]05.04.23 0:18
Elvira znalazła się na ziemi, sparaliżowana, ale nie poddała się zwątpieniu ani nawet strachowi jaki ogarnąłby w podobnej sytuacji kogoś, kto nigdy nie stracił kontroli nad własnym ciałem. Jej doświadczenie - zarówno uzdrowicielskie, jak i z zakresu obrony przed czarną magią - podpowiadało, że to magia pęta jej ciało, że musi próbować przeciwstawić się wpływowi zaklęcia. Zawalczyła o własny umysł i ciało, tak gwałtownie, że kontrola nad własnym ciałem powróciła równie prędko jak paraliż, który wcześniej je ogarnął. Poczuła, że może ruszać dłońmi i nogami, że może mówić - i nie tracąc czasu, zerwała się na równe nogi. Nie leżała na ziemi długo, a jej ciało było pełne adrenaliny, więc gdy odrętwienie minęło zdołała podnieść się stosunkowo szybko.

Równocześnie Drew podszedł bliżej, wciąż celując w blondynkę różdżką. Wypowiedział inkantację zaklęcia, wykonując precyzyjny ruch różdżką - ale wtedy Elvira zaczęła wstawać. Choć Macnair spodziewał się, że Multon może przełamać zaklęcie, jej nagły ruch mógł go zaskoczyć. Gdy zerwała się na nogi, promień magii formował się już przy różdżce Drew - ale sam Macnair mógł skojarzyć, że ręka mu drgnęła i tor lotu zaklęcia będzie niecelny.
Elvira, wciąż trochę oszołomiona po nagłym ataku, widziała tylko, że Drew wciąż mierzy w nią różdżką, że gotuje się do kolejnego ataku. I właśnie wtedy, wypowiedziawszy prędko oskarżycielskie słowa, podjęła decyzję sprzeczną ze wszystkim, czego dowiadywali się młodzi czarodzieje podczas pierwszych lekcji teleportacji. Spróbowała teleportować się w chwili roztrzęsienia i bezpośredniego zagrożenia, na celowniku cudzej różdżki. Dzisiejszego dnia zmuszała się już do skupienia wielokrotnie, przełamując własne emocje - raz z lepszym skutkiem, raz z gorszym, czego dowodem był zakrwawiony rękaw. Wtedy walczyła jednak z własnymi emocjami, roztropnie odchodząc choćby od konia Mulciberów - a teraz podjęła decyzję w sytuacji zagrożenia, spontanicznie. W pierwszej chwili mogła się łudzić, że się uda - Drew zaczął rozmywać się przed jej oczyma, w dole brzucha poczuła znajome szarpnięcie i...
...wtedy zalała ją fala oszałamiającego bólu, a przed oczami pociemniało.

W powietrzu rozległ się cichy trzask, a Elvira zniknęła na oczach Drew. Promień Expelliarmusa minął o kilka centymetrów miejsce, w którym stała ledwie sekundę temu. Macnair mógł mieć pewność, że kobieta się stąd teleportowała, ale doświadczenie mogło mu podpowiadać, że prawdopodobnie nie wynikło z tego nic dobrego.

Elvira znalazła się przed domem Marii i zobaczyła przed sobą chatkę, o której pomyślała, ale trudno jej było skupić myśli na widoku Okruszka. Miała wrażenie, że oprócz trzasku teleportacji - słyszała trzask czegoś jeszcze, włókien we własnym ciele. Obezwładniający ból przeciął jej prawą, wiodącą rękę - tak mocno, że nie mogła zachować kontroli nad własną dłonią. Różdżka upadła w trawę przed Okruszkiem, a Multon kręciło się w głowie. Jeśli podjęła próbę ruchu prawą ręką - ból tylko się nasilił, koncentrując się w okolicy łokcia. Nie czuła ani nie widziała krwi, ale wbrew pozorom, to wcale nie uspokajało. Rodzaj bólu, ograniczona ruchomość i tworząca się prędko opuchlizna mogły nasunąć jej podejrzenie, że uszkodziła torebkę stawową.

Elvira, możesz kontynuować wątek w Okruszku, już bez nadzoru Mistrza Gry. Próba teleportacji w sytuacji bezpośredniego zagrożenia poskutkowała rozszczepieniem - Mistrz Gry wykonał rzut na rodzaj obrażeń i otrzymujesz 60 punktów obrażeń wynikających z zerwania torebki stawowej stawu łokciowego prawej ręki. Dopóki nie podleczysz rany, niemożliwe będzie używanie różdżki. Przez najbliższy tydzień powinnaś mieć unieruchomioną rękę. Po interwencji medyka dasz radę czarować, ale ból w okolicy stawu będzie się utrzymywał, a opuchlizna schodzić powoli, ograniczając pełną ruchomość - do pełnej sprawności powrócisz po miesiącu rekonwalescencji (zgodnie z przedziałami rekonwalescencji za rany I stopnia), do tego czasu obowiązuje cię modyfikator -20 na czynności wymagające używania prawej ręki (wszystkie rzuty na czarowanie, ale też wykonywanie codziennych i wymagających sprawności/zwinności czynności tą ręką).

Mistrz Gry (chyba już naprawdę) nie kontynuuje rozgrywki.

Z uwagi na obrażenia, możecie - ale nie musicie - zmienić datę rozgrywki.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Most w Moulton - Page 5 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Most w Moulton [odnośnik]17.04.23 19:56
Zaśmiałem się gorzko pod nosem, gdy zawyrokowała, abym nie robił z siebie ofiary. Nie wchodziłem z nią jednak w kolejną dysputę, bowiem nie miało to najmniejszego sensu. Nieustannie szukała winy we mnie, czy w innych jeśli chodziło o jej przewinienia i nie była w stanie rozumieć, że problem leżał po prostu w niej samej. W zachowaniu, w podejściu i lekceważeniu pewnych sygnałów. Dołączenie do organizacji miało jasne reguły; to nie była zabawa, nie było chwilowe przetarcie szlaków. Narozrabiała i zostawiła mnie z tym bajzlem, jak więc miałem zareagować? Podziękować, że udała się do Ramseya w poszukiwaniu pomocy? Ratunku na co? Na mnie? To ja o mało nie zabiłem tamtej dziewczyny? Z mojej winy pojawił się pomiędzy kupcami utkany z cieni wąż? Ecne go poskromił, ona była zajęta wpijaniem się w moje wargi. W prymitywnym przypływie namiętności, kiedy tliły się w niej zupełnie inne emocje.
Zmrużyłem oczy widząc pokaz rzekomo dobrego wychowania. Ukłony i „panowanie” nie było mi to do niczego potrzebne, nigdy od nikogo tego nie wymagałem. Odniosłem wrażenie, że to kolejny, dziecinny pokaz irracjonalnej złości w kierunku do mnie lub po prostu – zniewaga. Skryty pomiędzy grzecznymi słowami fałsz, a nie wyraz szacunku. Dobra przez nią maska może i sprawdzała się przy innych osobach, ale ja zbyt dobrze ją znałem oraz przede wszystkim ciężko było oszukać moje oko.
Nagle zniknęła. Rozpłynęła się w powietrzu zaraz po tym, jak podciągnęła się na równe nogi. Zaklęcie rozbiło się o bruk, a ja jedyne co czułem to złość. Cóż najlepszego uczyniła? Nawet uczniak wiedział co groziło teleportacją w równie groźnej sytuacji. Pokręciłem jedynie głową i rzuciłem kilka przekleństw pod nosem, po czym sam zmieniłem się w kłąb czarnego dymu. Musiałem tu wrócić, musiałem czym prędzej, ale wpierw należało przemyśleć parę spraw, obrać właściwą strategię. Potrzebowałem porady.

/zt




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Most w Moulton [odnośnik]16.01.24 14:04
| 20.08?

Wróciła do domu już kilka dni temu, gdy tylko udało jej się wydostać z Londynu. Wydarzenia z trzynastego sierpnia zastały ją na elfim szlaku, podczas celebrowania ostatniego dnia festiwalu lata, ale nie od razu udało jej się wrócić. W kraju panował nieopisany chaos, porównywalny chyba tylko z pierwszym dniem wybuchu anomalii, a może nawet teraz było gorzej. Yana pomimo wszystkich trudów minionych dni była wdzięczna losowi za to, że w ogóle miała do kogo i gdzie wrócić. Jej ojciec i brat przetrwali, dom także. Już wystarczająco wielu strat doznała na przestrzeni ostatnich dwóch lat, tracąc najpierw matkę, a później także siostrę i brata. Jej rodzina skurczyła się o połowę, co nie było dla niej łatwym doświadczeniem, ale musiała być twarda i jakoś sobie radzić.
Po powrocie do domu z Londynu spała chyba kilkanaście godzin, tak bardzo była wymęczona, ale kiedy się obudziła, znów spadł na nią ciężar wspomnień tego, co się stało na elfim szlaku i później. Ojciec mówił, że w Suffolk było sporo zniszczeń, ucierpiały nie tylko okolice Londynu, ale i inne, często nawet bardzo odległe obszary kraju, co nie napawało optymizmem.
Rankiem kilka dni po powrocie wzięła miotłę i postanowiła zobaczyć z góry, jak wyglądała sytuacja. W końcu nic już nie leciało z nieba, co miało spaść, już dawno spadło. Nie leciała zbyt wysoko, trzymała się kilka metrów nad drzewami. Omijała jednak miejsca, gdzie mogli wciąż żyć mugole, o ile jacyś w ogóle w okolicy pozostali. Ale w kwestii mugoli wolała dmuchać na zimne i uważać, byli bardzo niebezpieczni, o czym przekonała się jej starsza siostra, którą w styczniu spaliła żywcem mugolska tłuszcza. Yana nie zamierzała podzielić jej losu, dlatego od mugoli trzymała się z daleka.
Lubiła latać, to zawsze ją odprężało. Może nie była już w tak dobrej formie jak w czasach, kiedy grała w szkolnej drużynie quidditcha, bo po skończeniu przygody ze szkolną grą latała już jedynie rekreacyjnie, ale wciąż sprawiało jej to przyjemność. Można było odnieść wrażenie, że problemy zostały na ziemi, a w powietrzu czuła się lżejsza i bardziej wolna. Przynajmniej tak było normalnie, ale teraz, widząc z góry poniszczone zabudowania, przewrócone drzewa czy dziury w ziemi, wcale nie czuła tej samej lekkości, jaka towarzyszyła jej jeszcze dwa tygodnie temu, bo chyba wtedy latała ostatni raz.
Kiedy zobaczyła z góry charakterystyczny most, uświadomiła sobie, gdzie się znajduje. Pamiętała to miejsce, kiedyś, wiele lat temu, była tu z braćmi. Dziś jednak na moście nie było widać żywej duszy, okolica wydawała się opustoszała. Mimo to Yana obniżyła lot i wylądowała gładko na trawniku niedaleko mostu, zamierzając się po prostu rozejrzeć. Miotłę trzymała w dłoni, gotowa natychmiast dosiąść jej i uciec, gdyby spotkała jakieś zagrożenie, ale póki co nic nie wskazywało na to, by coś niepokojącego miało się dziać. Okolica była cicha i niemal senna, jedynym przejawem życia wydawał się niewidoczny ptak ćwierkający gdzieś w zaroślach, oraz szum strumienia przepływającego pod mostem.
Yana Blythe
Yana Blythe
Zawód : początkująca twórczyni talizmanów
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie wypali, to pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +3
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11890-yana-blythe https://www.morsmordre.net/t11970-poczta-yany https://www.morsmordre.net/t12090-yana-blythe#372680 https://www.morsmordre.net/f451-suffolk-obrzeza-blythburga-dom-rodziny-blythe https://www.morsmordre.net/t11975-skrytka-nr-2584 https://www.morsmordre.net/t11973-yana-blythe
Re: Most w Moulton [odnośnik]17.01.24 19:07
Nadszedł ten dzień. Miejsce, do którego miałem się dzisiaj udać było jednym z ostatnich, które musiał zbadać. Most w Moulton już os dłuższego czasu zaprzątał moje myśli jednak byłem tak zaabsorbowany innymi sprawami, że najprościej w świecie nie miałem czasu by się tam zająć. Musiałem też pamiętać o odpoczynku, bo przecież każdy doskonale wiedział, że odpoczynek był ważnym aspektem efektywnej pracy. Szczerze mówiąc od trzynastego sierpnia nie miałem za dużo dni wolnych, było zdecydowanie za dużo rzeczy do zrobienia, za wiele miejsc do odwiedzenia. Odnosiłem wrażenie, że Suffolk oberwało najbardziej podczas deszczu gwiazd, ale możliwe, że to były po prostu tylko moje przypuszczenia.
Zapakowałem do torby zwitek pergaminów, obowiązkowo szkicownik, z którym się w sumie nie rozstawałem, i komplet ołówków. Zauważyłem, że wielu znanych mi konstruktorów, kiedy wychodziło w teren, często korzystało z samopiszącego pióra. Ja tego nie robiłem, zawsze wychodziłem z założenia, że jednak wprawna ręka rysownika uchwyci o wiele więcej szczegółów niż magiczne pióro, które czasami miałem wrażenie, że tak naprawdę rysowało to co chciało. Z resztą, wtedy musiałbym dyktować to co ma napisać, a ja mimo wszystko lubiłem pracować w ciszy, ewentualnie przy dźwiękach ulubionej muzyki.
Zanim opuściłem dom, chwyciłem jeszcze z kuchni jakieś jabłko do torby, po czym już z dziedzińca teleportowałem się do Moulton. Pogoda była idealna na to co miałem zamiar dzisiaj zrobić. Pojawił się kilka metrów od mostu i wystarczył jeden rzut oka żebym wiedział, że pracy będzie dużo. Kiedyś to miejsce tętniło życiem, kupcy zbierali się by handlować, ludzie spędzali tu czas na oglądaniu wszelkiego rodzaju towarów, a przede wszystkim było to jedno z głównych miejsc transportowych. Teraz było tu pusto i z tego co zdążyłem zauważyć jeszcze przez dłuższy czas na pewno nikt tędy nie przejdzie. Co prawda zaraz obok była droga, która pozwoliła ludziom bezpiecznie przeprawić się przez strumień, ale to jednak zawsze most był TYM miejscem.
Spokojnym krokiem podszedłem do kamiennej konstrukcji, jednocześnie wyciągając szkicownik i jeszcze podczas chodu wykonując pierwsze ruchy ołówkiem. Wjazd na most z jednej i z drugiej strony wyglądał na zdatny do użytku, gorzej było w przypadku środku mostu, tutaj kompletnie brakowało budulca. Zwykłe Reparo tu nic nie zdziała. Doszedłem do momentu, do którego czułem, że jest bezpiecznie by bliżej się wszystkiemu przyjrzeć, jednak z tej perspektywy nie za bardzo byłem w stanie ustalić od jakich prac powinienem zacząć. Postanowiłem więc zajrzeć pod spód. Małym zboczem zjechałem na krawędź strumyka, może nie był głęboki, ale jednak wolałem zachować suche buty i nogawki. Uważając by nic mi nie spadło na głowę dokładnie przyjrzałem się uszkodzeniom. Uśmiechnął się lekko pod nosem kiedy zdałem sobie sprawę, że do budowy tego mostu nie użyto w ogóle drewna, był to typowo kamienny most. To zdecydowanie ułatwiało sprawę, zawsze było łatwiej kiedy konstrukcja składała się tylko z jednego rodzaju budulca. Teraz głównym problemem było zdobycie odpowiedniej ilości kamienia do odbudowania mostu. Zapisałem wszystko dokładnie, starając się jednocześnie jak najwierniej oddać na szkicu ogrom zniszczeń. Potem będę musiał to zaprezentować reszcie rodziny, więc wolałem by mogli sobie bez przeszkód wyobrazić jak to wygląda.
W końcu po kilku minutach wyszedłem spod mostu i wróciłem na główną drogę. Praktycznie od razu wyłapałem ruch po mojej prawej. Momentalnie cały się spiąłem, a rękę wsadziłem do kieszeni gdzie spoczywała różdżka. Obróciłem się na pięcie i spojrzałem na intruza. Potrzebowałem chwili aby dotarło do mnie, że znam twarz kobiety, która pojawiła się w okolicy mostu.
- Yana… - odezwałem się lekko zaskoczony widokiem kobiety, po czym wyciągnąłem rękę z kieszeni – A co ty tutaj robisz? - spytałem ruszając spokojnym krokiem w jej kierunku.
Mitch Macnair
Mitch Macnair
Zawód : Twórca magicznych budowli
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Czasem nie da się czegoś poskładać, trzeba wtedy sprzątnąć odłamki i zacząć budować od nowa.
OPCM : 5 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 15
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12141-mitchell-macnair#dogory https://www.morsmordre.net/t12216-listy-do-mitch-a#376210 https://www.morsmordre.net/t12217-mitch-macnair#376211 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t12219-skrytka-bankowa-2608#376217 https://www.morsmordre.net/t12218-mitch-macnair#376212
Re: Most w Moulton [odnośnik]18.01.24 13:40
Zdawała sobie sprawę, że wiele miejsc w mniejszym lub większym stopniu ucierpiało. Widziała próbkę tego już w Londynie zanim wydostała się z miasta. Było chyba nawet gorzej niż wtedy, kiedy dwa lata temu wybuchły anomalie, choć i wtedy sytuacja nie była kolorowa ani napawająca optymizmem, tym bardziej, że anomalie trwały długich kilka miesięcy. W tamtym okresie musiała kilka razy się zastanowić nad każdym rzucanym zaklęciem, bo nawet niewinny czar mógł wywołać opłakane skutki, o czym przekonała się jej matka, zmarła wskutek nieszczęśliwego wypadku spowodowanego anomalią. Teraz chociaż tyle dobrze, że kometa już spadła i nie leciało z nieba nic więcej, choć i tak czasem z przestrachem zerkała w niebo, czy nie rysowało się na nim kolejne złowieszcze ciało niebieskie grożące rychłym upadkiem.
Póki co czarodziejska społeczność mierzyła się ze skutkami tego, które już wybuchło i zasypało kraj swoimi niszczycielskimi fragmentami. A Yana od czasu powrotu z Londynu tkwiła w domu i nie bardzo wiedziała, co z sobą zrobić. W jaki sposób mogła być użyteczna? Była tylko młodą dziewczyną jakich wiele, była bystra i miała jakąś wiedzę na wiele tematów, ale w niczym nie była wybitnym specjalistą, do tego brakowało jej lat doświadczenia, w końcu skończyła Hogwart ledwie trzy lata temu.
To był jej pierwszy lot na miotle od tamtego dnia. Potrzebowała wyrwać się z domu i rozejrzeć, zobaczyć jak wygląda sytuacja i czy jest tak zła, jak myślała. Niektóre miejsca wyglądały z góry na niemal nietknięte, ale były i takie, które wyraźnie ucierpiały.
Wylądowała nieopodal mostu i zsiadła z miotły, choć nie wypuściła jej z ręki. Nie zdążyła jednak ujść nigdzie daleko, kiedy dostrzegła wynurzającą się spod mostu męską sylwetkę. Początkowo drgnęła niespokojnie – bo co, jeśli to mugol? A nawet jeśli nie mugol, to jakiś czarodziej o złych zamiarach, chętny napaść na przypadkowo napotkaną dziewczynę?
Ale znała już tę twarz. I mężczyzna rozpoznał ją także, więc ulżyło jej. Może nie znali się dobrze, ale poznała go jakiś czas temu, kiedy jego rodzina objęła władzę nad Suffolk. Ojciec zabrał ją wtedy do Macnairów, by powitać nową rodzinę rządzącą. Blythe’owie mieszkali na tych ziemiach od dobrych kilku wieków, od czasu wygnania z ziem Longbottomów, z którymi od tamtej pory żyli w złych relacjach. Tym sposobem Yana od urodzenia żyła w Suffolk, tak jak jej ojciec, dziad i wiele pokoleń rodziny wcześniej. Jej ojciec jako człowiek inteligentny zdawał sobie sprawę, jak istotne są dobre stosunki z zarządcami tych ziem, i że lepiej że ktoś je otrzymał i mógł roztoczyć nad nimi pieczę niż jakby dalej miały tkwić w zawieszeniu. Tego samego podejścia uczył Yanę, i to na długo przed nastaniem Macnairów. Panna Blythe już w szkole wiedziała, że opłaca się dobrze żyć z ludźmi, którzy mają władzę i wpływy. Vincent Blythe zawsze pielęgnował kontakty oraz swoją renomę uznanego wytwórcy biżuterii i talizmanów, a jeśli chodzi o światopogląd, był konserwatywny i popierał obecną władzę. Nie mogło być inaczej.
- Ja tylko… Latałam na miotle. Chciałam… z góry zobaczyć, jak to wszystko wygląda. Przypadek chciał, że poleciałam akurat w tym kierunku, a nie w innym – wyjaśniła, wskazując na swoją miotłę, którą wciąż trzymała w ręku. Bo równie dobrze mogła polecieć w przeciwnym i trafić w zupełnie inne miejsce. Ale była tutaj. – A ty? Sprawdzasz, czy most bardzo ucierpiał? – spytała. Choć uświadomiła sobie, że na pewno były ważniejsze obiekty niż ten nieużywany od dawna most, przede wszystkim budynki mieszkalne i użytkowe. Ale pewnie nimi także już się zajęto. Z tego co kojarzyła, Mitch znał się na konstrukcjach, więc pewnie od tamtego dnia miał pełne ręce roboty. – Pewnie ostatnie dni były bardzo intensywne, prawda? - odezwała się po chwili, przyglądając mu się. Nie był dużo starszy od niej, może kilka lat, ale to wystarczyło, by nie nawiązali relacji w szkole. Żaden dorastający nastoletni chłopak nie interesował się kilka lat młodszymi dziewczynkami. Jedyni starsi chłopcy, którzy poświęcali jej uwagę w jej początkach szkoły, to byli jej bracia, którzy zadbali, by szybko i sprawnie odnalazła się w nowej rzeczywistości. – Może potrzebujesz, żeby w czymś pomóc?
Yana Blythe
Yana Blythe
Zawód : początkująca twórczyni talizmanów
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie wypali, to pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +3
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11890-yana-blythe https://www.morsmordre.net/t11970-poczta-yany https://www.morsmordre.net/t12090-yana-blythe#372680 https://www.morsmordre.net/f451-suffolk-obrzeza-blythburga-dom-rodziny-blythe https://www.morsmordre.net/t11975-skrytka-nr-2584 https://www.morsmordre.net/t11973-yana-blythe
Re: Most w Moulton [odnośnik]22.01.24 19:01
Zaskoczyła mnie jej obecność tutaj chociaż z drugiej strony w sumie nie powinna. Przecież nadal ludzie mogli się swobodnie poruszać, chociaż w moim mniemaniu nie zaszkodziłoby wystawić jakiś strażników na granicach. Po deszczu meteorytów kraj był nadal pogrążony w chaosie chociaż minął już tydzień. Czarodzieje uciekali ze zniszczonych ziem szukając schronienia i chociaż wiele rodzin zarządzających ziemiami robiło wszystko by pomóc potrzebującym, to nigdy nie można było w pełni przewidzieć czy jacyś mugole czy ich sympatycy nie przemkną się przez granice. W Suffolk nie było to pożądane, nie chcieliśmy tu mieć mugoli ani ich zwolenników. To miało być hrabstwo, w którym czarodzieje mieli czuć się bezpiecznie.
Rodzina Yany miała na szczęście poprawne poglądy i myślę, że w jakimś stopniu zdobyli naszą sympatię kiedy pojawili się w naszych progach kiedy wprowadziliśmy się do Warowni. Chociaż osobiście nie byłem za bardzo pewny w jaki sposób mogliby nam pomóc, w końcu zajmowali się przeważnie wytwarzaniem biżuterii, to byłem przekonany, że Drew na pewno wynajdzie dla nich jakieś zadanie. Obiło mi się gdzieś o uszy, że Yana uczyła się tworzyć talizmany, więc może idąc w tym kierunku, w przyszłości mogłaby stworzyć jakieś talizmany ochronne dla potrzebujących, czy nawet dla członków mojej rodziny.
Kiedy wspomniała o lataniu, dopiero wtedy zauważyłem miotle w jej dłoni. Nigdy specjalnie nie byłem w tym dobry. Oczywiście nauczyłem się latać na miotle podczas szkolnych zajęć, jednak mimo wszystko nie byłem fanem latania. Kiedyś myślałem, że może mam lęk wysokości, ale nie. Chodziło bardziej o to, że po prostu wolałem stąpać twardo po ziemi niż unosić się nad nią. Z resztą, były zdecydowanie bardziej wygodne środki transportu niż miotła.
- Z góry wygląda to pewnie tak samo źle jak z dołu… - pokręciłem głową i westchnąłem cicho.
Pracy było dużo, zniszczenia obszerne, ale nie mogłem narzekać. To właśnie w takich sytuacjach miałem być najbardziej przydatny, to właśnie dla takich sytuacji tyle lat doskonaliłem swoje umiejętności i poszerzałem swoją wiedzę. Nie miałem zamiaru poddać się tylko dlatego, że ogrom zniszczeń był tak duży. Co to, to nie.
Słysząc jej pytanie mimowolnie obróciłem się w kierunku mostu i pokiwałem lekko głową.
- Tak. To miejsce kiedyś tętniło życiem, spotykali się tutaj kupcy by handlować, ludzie by spędzać czas. Była to również jedna z głównych dróg transportowych. Most musi być naprawiony i to dość szybko…muszę tylko wymyślić jak pozyskać nowe kamienie, te tutaj są zniszczone w takim stopniu, że ciężko będzie z nich zrobić jakiś użytek. - odparłem wskazując na kupę gruzu leżącego w wodzie i na około całego mostu. - Zdecydowanie. W żadnym wypadku nie narzekam na brak pracy. Jednak po to tu jestem, żeby sprawdzić wszystko dokładnie, ocenić straty, a potem jak się uda, a nie zakładam inaczej, naprawić to wszystko. - dodałem odpowiadając na jej pytanie.
Przez moment patrzyłem na nią w milczeniu. Nie za bardzo wiedziałem w czym mogłaby mi teraz pomóc, moment później jednak pomyślałem o tych talizmanach.
- Powiedz mi, znasz może jakieś ochronne talizmany? Coś silnego, co mogłoby pomóc innym? - spytałem spokojnie.
Sam nie miałem kompletnie żadnej wiedzy z zakresu tworzenia talizmanów. Wiedziałem tyle, że potrzebna była widza z zakresu run, ale nic więcej.
Mitch Macnair
Mitch Macnair
Zawód : Twórca magicznych budowli
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Czasem nie da się czegoś poskładać, trzeba wtedy sprzątnąć odłamki i zacząć budować od nowa.
OPCM : 5 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 15
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12141-mitchell-macnair#dogory https://www.morsmordre.net/t12216-listy-do-mitch-a#376210 https://www.morsmordre.net/t12217-mitch-macnair#376211 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t12219-skrytka-bankowa-2608#376217 https://www.morsmordre.net/t12218-mitch-macnair#376212
Re: Most w Moulton [odnośnik]23.01.24 2:41
Yana była taką osobą, która niespecjalnie umiała wysiedzieć spokojnie na tyłku. Nie zadowalało jej bierne siedzenie w domu i czekanie na to, co jeszcze się wydarzy, albo czekanie na to, aż ktoś inny przekaże jej wieści. Chciała sama sprawdzić, jak wygląda sytuacja i uznała, że najbezpieczniej będzie to zrobić na miotle, korzystając że akurat nie padało, ani też nie leciały już z nieba meteoryty. Na miotle mogła łatwiej pozostać niewidoczna lub uciec niż gdyby poruszała się pieszo. Jej miotła była jednak dość podstawowym modelem, pamiętającym jeszcze czasy jej szkolnej gry.
Blythe’owie byli starą rodziną czystej krwi o długich tradycjach i konserwatywnych poglądach. Yanie od dziecka wpajano odpowiednie zasady i przekonania, choć nigdy też nie należała do osób radykalnych w poglądach. Niemniej jednak respektowała społeczną hierarchię, uszanowała też decyzję o powierzeniu ziem Suffolk Macnairom, bo z pewnością było to lepsze niż ich dalsze trwanie bez zarządzającej nimi sprawnej ręki.
- To prawda, z góry wcale nie wygląda to dobrze – przytaknęła, kiedy się odezwał. – Nie wszystkie budynki ucierpiały, a przynajmniej nie wyglądają na to, ale niestety nie brakuje takich, które noszą na sobie ślady uszkodzeń.
Część z nich pewnie jednak pozostała po mugolach. Ale czarodzieje z pewnością byli zdolni do naprawienia szkód, choć na pewno trochę potrwa, nim wszystko zostanie przywrócone do poprzedniego stanu.
- Wiem, byłam tu kiedyś z braćmi kiedy byłam młodsza – dodała po chwili, gdy wspomniał o moście. – Zaś wcześniej, kilka wieków temu, podobno była to przeprawa dla koni, choć od dłuższego czasu most przestał być używany w tym charakterze, ale wciąż pozostawał istotnym punktem dla mieszkańców pobliskich miejscowości. – Pochwaliła się swoją wiedzą. – Pewnie dobrze byłoby pozyskać nowe kamienie, z surowca podobnego temu, z którego most został wykonany pierwotnie, żeby odbudowane fragmenty nie odróżniały się od tego, co przetrwało.
Ale pewnie sam o tym doskonale wiedział. Użycie zupełnie innego kamienia mogłoby zmienić wygląd i charakter mostu. Ale zapewne Macnairowie, skoro już rządzili tymi ziemiami, mieli dojście do kamieniarzy, którzy mogliby dostarczyć odpowiedniego surowca. A Mitch zapewne nie będzie odbudowywać mostu sam, gołymi rękoma ani nawet z pomocą różdżki, a znajdzie do tego ludzi.
Kiedy spytał o talizmany odwróciła spojrzenie od uszkodzonego mostu i spojrzała na niego.
- Większość talizmanów ma za zadanie przed czymś chronić lub wzmacniać jakieś cechy lub umiejętności czarodzieja – wyjaśniła, nieco bezwiednie poprawiając swoje bujne loki dłonią, w której nie trzymała miotły. – Pytanie tylko, przed czym konkretnie miałyby chronić lub co wspomagać, to kluczowe do ustalenia, jaki rodzaj talizmanu jest potrzebny. Bo każdy wymaga użycia określonych surowców, a także runy.
Wyrażenie „ochronne talizmany” było więc dość nieprecyzyjne, bo istniały ich różne rodzaje i każdy chronił przed czymś innym. Yana musiałaby zatem wiedzieć bardziej konkretnie, co było potrzebne, bo pod wspomnianym przez mężczyznę pojęciem, mogło znajdować się dużo różnych talizmanów.
Yana Blythe
Yana Blythe
Zawód : początkująca twórczyni talizmanów
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie wypali, to pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +3
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11890-yana-blythe https://www.morsmordre.net/t11970-poczta-yany https://www.morsmordre.net/t12090-yana-blythe#372680 https://www.morsmordre.net/f451-suffolk-obrzeza-blythburga-dom-rodziny-blythe https://www.morsmordre.net/t11975-skrytka-nr-2584 https://www.morsmordre.net/t11973-yana-blythe
Re: Most w Moulton [odnośnik]04.02.24 14:18
Nigdy nie byłem specjalnie dobry w lataniu. W szkole zaliczyłem tylko podstawowe manewry, ale nigdy nie aspirowałem na gwiazdę szkolnej drużyny. Mimo wszystko wolałem stąpać twardo po ziemi, chyba też miałem lekki lęk wysokości, ale nigdy nie dopuściłem do sytuacji aby sprawdzić tą teorię. Zdecydowanie wolałem siedzieć nad książkami lub ze szkicownikiem, to mi sprawiało przyjemność. Nie zmieniało to jednak faktu, że jak najbardziej szanowałam zainteresowania i pasje innych.
- No jeszcze nie byłem w stanie sprawdzić wszystkiego. Suffolk to duże terytorium, ale robimy z rodziną wszystko co w naszej mocy by pomóc najlepiej jak się da. - odparłem kiwając lekko głową – Niektóre budynki na pewno będzie trzeba rozebrać, pomoże to w uzyskaniu potrzebnych materiałów do odbudowy innych budynków czy jak w tym przypadku mostu. - schowałem szkicownik do torby i rozejrzał się ponownie po otoczeniu.
Czekało nas dużo pracy i zdawałem sobie sprawę, że sami nie damy sobie rady. Byliśmy dumną rodziną, jednak mimo wszystko było nas za mało żebyśmy wszystko zrobili sami. Będziemy potrzebowali sporo pomocy z zewnątrz, miałem nadzieję, że uda mi się skonsultować z kilkoma znajomymi, którzy będą chętni do pomocy. Najpierw jednak należało sprawdzić wszystko dokładnie i ułożyć plan działania.
- To prawda, lokalna społeczność ma sentyment do tego miejsca dlatego też bardzo ważne jest to by go naprawić. Minie dużo czasu zanim wszystko wróci do normy, ale najważniejsze to nie siedzieć z założonymi rękami. - uśmiechnąłem się lekko w sumie bardziej do siebie niż do niej – Jeśli damy ludziom chociaż namiastkę normalności być może urodzi się w nich nadzieja na lepsze jutro. - spojrzałem w kierunku mostu – Nie wiem czy jesteśmy w stanie zdobyć dokładnie takie same kamienie, ale zawsze można odpowiednio spreparować pozyskany budulec by chociaż przypominał pierwotny kamień. - odparłem, po czym już przeniosłem wzrok na dziewczynę.
- No ja się kompletnie nie znam na talizmanach, ale skoro już tak to przedstawiłaś, to jak tak myślę, to chyba bym się bardziej skupił na wzmacniających. Wiesz teraz jest dużo rzeczy do zrobienia, wiele spraw do załatwienia i przydałoby się jakieś wzmocnienie organizmu albo chociaż umysłu. Czy coś takiego jest do zrobienia? - uniosłem brew ku górze zaciekawiony.
Przydałby mi się tak talizman. Mając taką pomoc mógłby poświęcić o wiele więcej czasu na prace nie zawracając sobie głowy odpoczynkiem.
Mitch Macnair
Mitch Macnair
Zawód : Twórca magicznych budowli
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Czasem nie da się czegoś poskładać, trzeba wtedy sprzątnąć odłamki i zacząć budować od nowa.
OPCM : 5 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 15
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12141-mitchell-macnair#dogory https://www.morsmordre.net/t12216-listy-do-mitch-a#376210 https://www.morsmordre.net/t12217-mitch-macnair#376211 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t12219-skrytka-bankowa-2608#376217 https://www.morsmordre.net/t12218-mitch-macnair#376212
Re: Most w Moulton [odnośnik]05.02.24 13:07
Wiadomo, że trudno było samotnie sprawdzić wszystko w ledwie tydzień. To był duży teren, pełen miast, miasteczek i wiosek. Niektóre szkody pewnie zostaną odkryte dopiero po miesiącach, zwłaszcza jeśli dotyczyły obszarów mniej zaludnionych lub opuszczonych.
- Rozumiem – pokiwała głową. – Pewnie pozostało też sporo zabudowań po mugolach… - zauważyła, podejrzewając, że wielu niemagicznych mogło opuścić te ziemie. Ale może niektóre zniszczone budynki mugolskie mogły dostarczyć potrzebnego materiału do odbudowy tego, co potrzebne magicznym mieszkańcom.
- To prawda, wielu z nas, zwykłych czarodziejów, pragnie lepszego jutra i powrotu normalności. Żeby znowu było tak, jak… wcześniej, zanim to się stało – zgodziła się z nim. Była pewna, że większość magicznych mieszkańców Suffolk też by się z tym zgodziła. Stabilizacja i poczucie bezpieczeństwa były fundamentalnymi potrzebami, a tymczasem Noc Tysiąca Gwiazd przyniosła chaos, zniszczenie i niepokój, niwecząc dotychczasowe wysiłki nowych panów tych ziem. Yana wiedziała jednak, że na zjawiska naturalne nie ma rady, że nikt nie był w stanie tego powstrzymać i zatrzymać sypiącego się z nieba kosmicznego gruzu.
- Może też bym mogła jakoś… pomóc wam, na miarę swoich możliwości? – zaproponowała po chwili. W końcu Blythowie byli rodziną czystej krwi światopoglądowo pozostającą po tej samej stronie co Macnairowie. Żyli w Suffolk od wieków, więc te ziemie były im drogie. Yana była pewna, że jej ojciec także zgodziłby się jakoś wspomóc Macnairów w ich staraniach przywrócenia stabilności w hrabstwie, bo zawsze wychodził z założenia, że trzeba pielęgnować dobre i korzystne relacje. Ale pozostawało faktem, że Yana, choć znała się na różnych rzeczach, w niczym nie była mistrzynią, bo była na to po prostu za młoda.
Zastanowiła się chwilę nad pytaniem o talizmany, próbując wytypować takie, które mogłyby pasować do tego opisu.
- Z takich, które wzmacniają siły czarodzieja, to jest na przykład Runa kwitnącego życia, talizman z nią wzmacnia zdrowie i siły noszącego ją czarodzieja, czyniąc go bardziej wytrzymałym – powiedziała, przyglądając się kolejnym poczynaniom mężczyzny. – Albo Runa psiej skóry, ułatwia i przyspiesza leczenie ran. Ale myślę, że ten pierwszy mógłby bardziej pasować w tym przypadku.
Rodzajów talizmanów było wiele, za ich pomocą można było wzmocnić wiele zdolności i predyspozycji czarodziejów, ale Yana nie potrafiła jeszcze wykonać tych, które wymagały bardziej zaawansowanej znajomości run, i póki co tworzyła głównie biżuterię pozbawioną dodatkowych właściwości oraz prostsze talizmany, do których wystarczała jej znajomość run. Ale wytrwale uczyła się i poszerzała umiejętności, żeby pewnego dnia być w stanie stworzyć też coś trudniejszego.
Yana Blythe
Yana Blythe
Zawód : początkująca twórczyni talizmanów
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie wypali, to pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +3
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11890-yana-blythe https://www.morsmordre.net/t11970-poczta-yany https://www.morsmordre.net/t12090-yana-blythe#372680 https://www.morsmordre.net/f451-suffolk-obrzeza-blythburga-dom-rodziny-blythe https://www.morsmordre.net/t11975-skrytka-nr-2584 https://www.morsmordre.net/t11973-yana-blythe
Re: Most w Moulton [odnośnik]25.02.24 19:21
Naprawienie wszystkich szkód w pojedynkę było po prostu niewykonalne. Na całe szczęście mieliśmy wielu pomocników, nie tylko mieszkających na terenie Suffolk, ale też spoza jego granic. Wiedziałem, że Drew miał szeroko zakrojone znajomości, które miały pomóc nam w szybszej odbudowie hrabstwa.
- Tak, po mugolach zostało wiele budynków, które aktualnie stoją odłogiem i nikt się nimi nie interesuje. Rozważam nawet pomysł aby wykorzystać je na rzecz czarodziei, którzy teraz zostali bez dachu nad głową. Jestem pewny, że bez większego problemu udało by nam się dostosować je do potrzeb czarodziei. Nie wiem czy byłoby to długodystansowe rozwiązanie, ale na pewno dobre na czas, dopóki nie przywrócimy reszty do użytku. - odparłem spokojnie lekko kiwając głową – W każdym razie sądzę, że mogłoby to dać ludziom chwilę wytchnienia. Muszę to jednak jeszcze dokładnie przedyskutować z namiestnikiem, bo jednak do niego należy ostateczna decyzja.
Mogłem mieć wiele pomysłów, sporo projektów, które moim zdaniem mogły ułatwić życie, jednak nie zmieniało to faktu, że Drew musiał wyrazić zgodę na wprowadzenie ich w życie. Szanowałem zdaniem kuzyna i wiedziałem, że jeśli on czegoś nie zatwierdzi, nie będę działał wbrew jego woli.
Spojrzałem uważnie na Yane. Czy mogłaby w czymś pomóc? Wiedziałem, że jej rodzina od pokoleń mieszkała w Suffolk, z całą pewnością miała znajomości, może to był klucz do tego?
- Jestem pewny, że przy pomocy innych udałoby nam się szybciej poznać skale zniszczeń. Wiem, że moja rodzina robi co w ich mocy, jednak nie jesteśmy w stanie być w kilku miejscach naraz. - pokręciłem głową – Jeśli znalazłabyś czas i miała ochotę, przydałaby mi się pomoc w sporządzaniu raportów odnośnie zniszczeń. - powiedziałem patrząc na nią uważnie.
Dodatkowa para oczu zawsze się przyda. Nie ważne, że nie znała się na konstrukcjach, mi wystarczyło, że miałbym słowny opis tego co widzi i od razu byłoby mi lżej, bo nie musiałbym być w tych wszystkich miejscach osobiście.
- To oczywiście luźna propozycja. Zdaję sobie sprawę, że sama masz na pewno swoje obowiązki. Jednak jeśli znalazłabyś chwilę, byłbym ci wdzięczny. - posłałem jej delikatny uśmiech, lekko przy tym kiwając głową.
- Czy takie runy wymagają jakiś specjalnych komponentów aby stworzyć taki talizman? Na runach się znam myślę całkiem nieźle, ale inne rzeczy związane z talizmanami to już nie moja bajka. - pokręciłem głową zaciekawiony czy mogłaby mi przybliżyć bardziej temat.
Nie żebym miał w planach zacząć się tworzyć talizmany, ale jeśli posiadałbym wiedzę odnośnie potrzebnych komponentów, mógłbym przy odrobinie szczęścia je zdobyć i być może, w przyszłości, poprosić ją o wykonanie takiego dla mnie.
Mitch Macnair
Mitch Macnair
Zawód : Twórca magicznych budowli
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Czasem nie da się czegoś poskładać, trzeba wtedy sprzątnąć odłamki i zacząć budować od nowa.
OPCM : 5 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 15
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12141-mitchell-macnair#dogory https://www.morsmordre.net/t12216-listy-do-mitch-a#376210 https://www.morsmordre.net/t12217-mitch-macnair#376211 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t12219-skrytka-bankowa-2608#376217 https://www.morsmordre.net/t12218-mitch-macnair#376212
Re: Most w Moulton [odnośnik]26.02.24 13:41
Yana miała nadzieję, że wszystko będzie zmierzać ku dobremu. Wolała, żeby w hrabstwie panował spokój, to była także kwestia bezpieczeństwa jej samej i tej rodziny, która jej jeszcze pozostała. Poza tym w gruncie rzeczy była osobą która nie życzyła nikomu źle (może poza mugolami którzy zabili jej siostrę) i martwiła ją myśl, ilu tamtej nocy mogło zginąć i ilu straciło dach nad głową. Nurtowało ją także to, czym właściwie była kometa i dlaczego upadła, czyniąc takie spustoszenia.
- Może dałoby się je jakoś wykorzystać, choćby tymczasowo? – zastanowiła się odnośnie budynków po mugolach. W gruncie rzeczy domy czarodziejów nie różniły się od nich bardzo mocno, poza posiadaniem różnych udogodnień typu zaklęcia ochronne, ale te przecież można było nałożyć, magicznymi roślinami w ogródku, ale te dało się zasadzić, czy magicznymi sprzętami, ale te również dało się wstawić. Pewnie główną kwestią było to, że czarodziejów mogło brzydzić mieszkanie w czymś co należało wcześniej do mugoli, ale pewnie byłaby to kwestia tymczasowa. – To dobry pomysł. Ale pewnie namiestnik będzie wiedział najlepiej, co dalej – zgodziła się z nim. Dobrze, że Suffolk w końcu doczekało kogoś, kto będzie nim zarządzał. Przez lata Blythe’om było wygodnie z tym, że po konflikcie z Longbottomami i opuszczeniu ich ziem nie mieli już nad głową panów o innych przekonaniach, ale w obecnych niespokojnych czasach lepiej było, żeby jednak ktoś ziemiami zarządzał, a tym bardziej ktoś o godnych poglądach, kto nie zeszlami tych ziem tak, jak pewnie miało to miejsce u Longbottomów. Szlamoluby mogłyby doprowadzić ziemie co najwyżej do ruiny, dlatego cieszyła się, że nie mieszkała na Półwyspie Kornwalijskim zarządzanym przez szlamolubne rody i fałszywe ministerstwo, ani na ziemiach Longbottomów.
Zamyśliła się nad jego propozycją.
- Musiałabym tylko wiedzieć, jak to robić. Mogę na początek przejść się po Blythburgu, na obrzeżach którego mieszkamy i zobaczyć, jak tam wygląda sytuacja i ile domów ucierpiało. Mogę też napisać list do krewnych mieszkających w innych częściach Suffolk, może będą mieli coś do powiedzenia na temat szkód w swoich okolicach – zaproponowała po chwili namysłu. Była tylko młodą dziewczyną, adeptką sztuki tworzenia biżuterii i talizmanów, i choć posiadała wiedzę z różnych dziedzin, to jednak nie była specjalistką od konstrukcji. Mogła policzyć zniszczone domy w pobliskim miasteczku czy zrobić coś tego typu, ale nie oceni, jakie konkretnie problemy konstrukcyjne to były i jakiego rodzaju prac wymagał dany budynek.
- Tak, zasadniczo każdy talizman posiada jakieś wytyczne odnośnie komponentów, z których należy go tworzyć i które dobrze współgrają z daną runą. Runa kwitnącego życia, o której wspomniałam wcześniej, wymaga na przykład użycia smoczej kości i ołowiu, resztę komponentów mogę dopasować według swojego uznania, żeby talizman tworzył harmonijną całość – wytłumaczyła pokrótce zasadę tworzenia talizmanów. – Żeby tworzyć talizmany, oprócz znajomości run przydatna jest znajomość skał, minerałów oraz innych komponentów pochodzenia zwierzęcego lub roślinnego. W moim przypadku bardzo przydaje się też umiejętność tworzenia biżuterii, bo talizmany można w niej osadzać. No i alchemia, bez znajomości alchemii się nie obejdzie, jest niezbędna w procesie łączenia składników.
Tworzenie talizmanów miało wiele składowych, dlatego Yana musiała być wszechstronna, nie mogła skupiać się tylko na jednym aspekcie. Musiała znać się na runach, alchemii i surowcach ziemskich, ale musiała też posiadać przynajmniej podstawowe pojęcie o innych komponentach, i musiała umieć to wszystko razem połączyć i stworzyć coś ładnego, co ktoś chciałby na sobie nosić, a tu już przydawały się umiejętności związane z biżuterią. Z tego powodu proces jej nauki i rozwoju wciąż trwał, bo musiała poznać różne aspekty, nie mogła zgłębiać tylko samych run czy samej alchemii. Ojciec zapewniał jej jednak materialną pieczę, dzięki czemu miała czas i możliwości się uczyć i rozwijać. Główną działalnością Blythe’ów była jednak biżuteria i to ona była wiodąca dla jej ojca, talizmanami zajmował się dodatkowo, a Yana uczyła się zarówno wytwórstwa biżuterii, jak i talizmanów pod jego okiem.
Yana Blythe
Yana Blythe
Zawód : początkująca twórczyni talizmanów
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie wypali, to pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +3
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11890-yana-blythe https://www.morsmordre.net/t11970-poczta-yany https://www.morsmordre.net/t12090-yana-blythe#372680 https://www.morsmordre.net/f451-suffolk-obrzeza-blythburga-dom-rodziny-blythe https://www.morsmordre.net/t11975-skrytka-nr-2584 https://www.morsmordre.net/t11973-yana-blythe
Re: Most w Moulton [odnośnik]20.03.24 18:29
Szczerze mówiąc nie byłem specjalnym optymistą w tym, że hrabstwo szybko stanie na nogi. Zdecydowanie zbyt mocno ucierpiało aby wszystko naprawić w kilka tygodni. Podejrzewałem raczej, że powrót do względnej normalności zajmie nam minimum kilka miesięcy. Było to trochę irytujące, bo pomimo posiadania magii po naszej stronie, nadal byliśmy w pewien sposób ograniczeni przez to wszystko co się wydarzyło. Mimo wszystko nie zmieniało to faktu, że nikt nie zamierzał się poddać i zarówno moja rodzina jak i inni mieszkańcy Suffolk chcieli poczuć się na nowo normalnie pracowali aby ten cel osiągnąć.
- Na pewno. Kwestia przystosowania tych domów. Ogólnie z tego co mi wiadomo, architektonicznie domy mugoli nie specjalnie różnią się od tych, które zamieszkują czarodzieje. Oczywiście brak im wielu udogodnień, jednak jestem przekonany, że w tym momencie ludność jest w stanie zrezygnować z szerokich udogodnień na rzecz posiadania dachu nad głową i w miarę normalnych warunków życiowych. - odparłem spokojnie lekko kiwając przy tym głową.
Po chwili znów wróciłem wzrokiem w kierunku mostu. Przez chwilę zastanawiałem się czy na pewno wszystko dokładnie zanotowałem i naszkicowałem, ale po szybkim rzuceniu okiem na notatki, doszedłem do wniosku, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Postanowiłem, że jak tylko wrócę do domu usiądę aby sporządzić dokładny raport, który potem trafi na ręce kuzyna. Trzeba było działać i to szybko.
- W zasadzie to nie myślałem o czymś skomplikowanym. Zwykły opis słowny tego co widzisz. W jakim stanie są domostwa i innego budynki, jak wiele ucierpiało, czy jakieś okoliczne konstrukcje wymagają pilnej uwagi czy ewentualnie, w twoim mniemaniu, mogą poczekać. - wróciłem spojrzeniem do dziewczyny i spojrzałem na nią uważnie – Na pewno im więcej osób by taki raport przesłało byłoby nam łatwiej złożyć to wszystko w jedną całość. Wiedzielibyśmy wtedy gdzie powinniśmy przede wszystkim skupić nasze wysiłki najpierw, a które miejsca mogą ewentualnie poczekać. Oczywiście najlepiej by było zrobić wszystko naraz, jednak osobiście wychodzę z założenia, że nie można działać pochopnie. Może to doprowadzić do niechcianych błędów, które mogą być katastrofalne w skutkach. W aktualnej sytuacji wszyscy wolelibyśmy tego uniknąć. - pokręciłem głową chowając swoje notatki do torby.
W milczeniu i z uwagą wysłuchałem jej słów na temat talizmanów. Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy to to, że jest to bardzo skomplikowany proces. Może o ile z runami bym sobie poradził, znajomość skał i minerałów również nie była mi obca, to na alchemii zdecydowanie bym poległ. Nigdy nie byłem w tym orłem i chociaż starałem się w szkole jak mogłem na lekcjach eliksirów, nie raz nie dwa sprawiłem, że mój kociołek eksplodował niespodziewanie. Od babki słyszałem, że moja matka była kiedyś zdolną alchemiczką, ale jak widać to jabłko zdecydowanie spadło bardzo daleko od jabłoni.
Dotarło do mnie, że aby zajmować się wytwarzaniem talizmanów należało być wszechstronnie uzdolnionym i pewnie tak samo jak przy moim fachu, samodoskonalenie było częścią procesu. Wymagało to dużo pracy i z pewnością sporego nakładu pracy.
Pokiwałem lekko głową z uznaniem patrząc na Yanę. Może była młoda, ale wydawało mi się, że wie o czym mówi, a to znaczyło, że miała wiedzę, nawet jeśli tylko podstawową.
- Jak znajdę czas to myślę, że pochylę się trochę nad tym tematem. Nie planuje zacząć się tym zajmować, ale jeśli uda mi się cokolwiek dowiedzieć, to kto wie? Może kiedyś zgłoszę się do ciebie po talizman. - uniosłem brew ku górze i posłałem jej delikatny uśmiech – A tymczasem, na mnie już pora. Mam dzisiaj w planach jeszcze odwiedzenie jednego czy dwóch miejsc jeśli mi się uda. Jeśli znajdziesz czas i chęć na sporządzenie takiego raportu, o którym wspomniałem, i przesłania mi go, będę naprawdę wdzięczny za twoją pomoc. Oczywiście nic na siłę, pamiętaj. - puściłem jej oczko – Miło było cię znów zobaczyć, ale sama rozumiesz, obowiązki wzywają. Do zobaczenia. - pożegnałem się z nią skinieniem głowy, a moment później już mnie nie było.
Czekał mnie jeszcze długi dzień pełen obowiązków.

zt


Mitch Macnair
Mitch Macnair
Zawód : Twórca magicznych budowli
Wiek : 25
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
Czasem nie da się czegoś poskładać, trzeba wtedy sprzątnąć odłamki i zacząć budować od nowa.
OPCM : 5 +3
UROKI : 10 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 15
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t12141-mitchell-macnair#dogory https://www.morsmordre.net/t12216-listy-do-mitch-a#376210 https://www.morsmordre.net/t12217-mitch-macnair#376211 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t12219-skrytka-bankowa-2608#376217 https://www.morsmordre.net/t12218-mitch-macnair#376212
Re: Most w Moulton [odnośnik]21.03.24 1:55
Yana chciała żeby wszystko było po staremu, jak pewnie każdy. Chyba nie było w społeczeństwie nikogo, komu ostatnie wydarzenia były na rękę. Ale niestety nie dało się tego cofnąć, więc musieli nauczyć się żyć w tym nowym świecie i przywrócić go do normalności. Yana niestety była tylko młodą dziewczyną i niewiele mogła zrobić. Nie była nikim ważnym, wpływowym ani potężnym. Momenty takie jak to, co przeżyła tamtego wieczora i nocy, jeszcze bardziej dobitnie jej o tym przypominały. Uciekając z Waltham czuła się bezsilna, maleńka i nieznacząca w obliczu niszczącej siły spadających odłamków komety.
- Pewnie niektóre udogodnienia dałoby się jakoś stworzyć z pomocą magii… - zastanowiła się. Nie znała się na konstrukcjach, ale wydawało jej się, że jeśli chodzi o proste przystosowania z pomocą zaklęć, pewnie nie było to jakieś bardzo trudne. Zaś jeśli chodzi o wyposażenie, wystarczyło nabyć odpowiednie magiczne przedmioty, choć były to koszty, i wiadomo, ubożsi czarodzieje nie mogli sobie na zbyt wiele pozwolić. Ale nawet dom po mugolach pozbawiony magicznych sprzętów lepszy był niż żaden.
Pokiwała głową, przyjmując do wiadomości jego słowa. Wiadomo, że sama nie da rady obejść wszystkich miejscowości w hrabstwie, było to niemożliwe, ale mogła obejść swoje miasteczko i skontaktować się z krewnymi w innych zakątkach Suffolk, żeby także rozejrzeli się po swojej okolicy.
- Pewnie w całym hrabstwie będzie tego wszystkiego sporo… Ja na początek zajmę się Blythburgiem, porozglądam się jak się tam sprawy mają. – Jej gałąź rodziny mieszkała na obrzeżach, w pewnym oddaleniu od samej miejscowości, ale nie miała daleko, wystarczyło wskoczyć na miotłę, albo nawet przejść się pieszo. Nie brzmiało to jak coś bardzo trudnego. Trudne będzie dopiero odbudowywanie uszkodzonych budynków, ale tym pewnie zajmą się osoby w tym obeznane, i na efekty trzeba będzie poczekać wiele miesięcy. Może nawet miną lata, nim wszystkie szkody spowodowane Nocą Tysiąca Gwiazd zostaną usunięte i przestaną być widoczne.
Do wytwarzania talizmanów nie wystarczała znajomość jednej dziedziny, należało poznać kilka różnych gałęzi magii. Nie we wszystkich trzeba było być od razu wybitnym, ale podstawy wiedzy były niezbędne, dlatego proces rozwoju i doskonalenia się trochę trwał i Yana zdawała sobie sprawę, że jeszcze długa droga przed nią. Ale ze wszystkich ścieżek, których do tej pory imała się w swoim krótkim życiu, ta chyba odpowiadała jej najbardziej, może właśnie ze względu na tę wszechstronność, która nie pozwalała na nudę, bo musiała być po trochu alchemikiem, runistą, jubilerem i geomantą. A Yana zawsze była taką osobą, która lubiła chwytać kilka srok za ogon i skupienie się tylko na jednej, jedynej dziedzinie szybko by ją znudziło, może dlatego w Hogwarcie miała taki problem, kiedy przyszedł czas na zastanawianie się, co właściwie chciałaby robić w życiu.
- Oczywiście, jeśli kiedyś zechcesz, postaram się wykonać dla ciebie talizman – zapewniła. Będzie potrzebowała odpowiednich komponentów, ale mając je, mogła podjąć się zadania. – I rozumiem, pewnie masz sporo ważniejszych zajęć. Miło było zamienić choć te kilka zdań. Kiedy przejdę się po Blythburgu, wyślę list.
Uśmiechnęła się lekko. Rozumiała, że miał swoje zadania, dlatego nie zatrzymywała go dłużej. Sama tymczasem wróciła do kontynuowania lotu nad okolicą.

| zt.
Yana Blythe
Yana Blythe
Zawód : początkująca twórczyni talizmanów
Wiek : 20
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Jeśli plan "A" nie wypali, to pamiętaj, że alfabet ma jeszcze 25 liter!
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 15 +3
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11890-yana-blythe https://www.morsmordre.net/t11970-poczta-yany https://www.morsmordre.net/t12090-yana-blythe#372680 https://www.morsmordre.net/f451-suffolk-obrzeza-blythburga-dom-rodziny-blythe https://www.morsmordre.net/t11975-skrytka-nr-2584 https://www.morsmordre.net/t11973-yana-blythe

Strona 5 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5

Most w Moulton
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach