Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Kent
Latarnia morska
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Latarnia morska
Nawigacyjny punkt znajdujący się na wzniesieniu przy zatoce Sandwich, od wielu lat stanowiący jedno z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w tym mieście portowym. Członkowie Cinque Ports z miasta spotykali się w przylegającym do niej drewnianym domu, aby podejmować istotne decyzje. Wysoka konstrukcja wzmocniona jest magią, chroniona przed mugolami, którzy widzą ją jako rozpadającą się, chybotliwą ceglastą ruinę, do której wejście wiąże się z ogromnym ryzykiem. W istocie w najwyższym punkcie, gdzie jasne światło oświetla drogę statkom, rozciąga się niebywały widok na rozległą zatokę Sandwich oraz całe miasto.
Słuchał jego słów, ale te niczego nie rozjaśniały, czy dziwna mara zesłana przez tajemniczy amulet niosła za sobą wskazówkę, czy była tylko snem, który miał zmylić ich uwagę? Wierzył, chciał wierzyć, że tak cenny artefakt upuszczony przez zaginioną mógł ich do niej doprowadzić, ale w tej układance zgadzało się niewiele - nic go wszak z dziewczyną nie łączyło. Znał jej ojca, nic nadto.
- A jeśli nie pozostawałem? - Czy to miało znaczenie, czy pozwalało inaczej zinterpretować marę, czy była tylko iluzją, pozbawioną większego znaczenia? Rozumiał jego słowa, przyjmował fakt, że Igor opierał się tylko na domysłach, lecz tu i teraz domysły były wszystkim, co mieli - a musieli znaleźć jakąkolwiek poszlakę, która pozwoliłaby im odnaleźć właściwą drogę. Pokręcił głową, krajobraz nie przypominał mu żadnego, który znał, choć fontanna wydawała się dość charakterystyczna. Czy widział ją wcześniej? Nie potrafił sobie przypomnieć, bywał w wielu pięknych miejscach. Jeśli dziewczyna została ranna, czas się kurczył, jeśli zmarła, stawała się bezwartościowa. Do działania należało przejść jak najprędzej. Przelotnie przemknął wzrokiem po sylwetce towarzysza, gdy zwrócił się do niego z pominięciem tytułu, lecz nie wypowiedział ni słowa.
- Musimy ją odnaleźć żywą. - Fakt, że nie szukał jej z dobroci serca, musiał być oczywisty od samego początku, nawet gdyby go nie zdradził, podobna dobroć nie była mu podobna. Córka Delacroixa pozostawała kluczem do francuskiego wsparcia, a Lord Volemort niewątpliwie byłby bardzo pocieszony, gdyby udało się przejść tą drogą, dołożyć cegłę do światowego poparcia jego potęgi, czy tym razem będzie musiał pogodzić się z porażką? Miał wrażenie, że znaleźli się w martwym punkcie, ten krótki zwiad przyniósł dotąd niewiele informacji - pozwolił postawić za to wiele kolejnych pytań. Morski wiatr wydał mu się w tym miejscu silniejszy, lecz mogła to być kwestia rosnącego niepokoju. Im mocniej oddalali się od pokładu, tym mniejsze roił sobie nadzieję na ruszenie sprawy do przodu.
Zbliżył się do truposza odnalezionego przez Igora, obrzucając go miałkim spojrzeniem, rozkład go nie fascynował, estetycznie brzydził, wór gnijącego mięsa jednakowo pozostawał widokiem, na który w ostatnich latach napatrzył się dostatecznie dużo. Zaimponował mu młodzian, który nie przybrał na ten widok zieleni na twarzy, w jego wieku nie był tak wytrzymały. Podeszwą okutego buta przesunął ubrudzony koc, kiwając nań brodą.
- Te same ślady, co na statku - zwrócił uwagę. - Prowadzą w górę - Ślady urywały się na ścieżce, którą ruszył Mathieu. Igor miał słuszność, powinni rozejrzeć się za pozostałymi. - Nasza maszkara tu była. Przez chwilę. Gdybyśmy mogli ją tu jeszcze spotkać, już byśmy o tym wiedzieli - Od pokładu biła siła, słyszał szepty, tu milkły, może wąż przybył stąd, a nie uciekł w tym kierunku? - Sprawdźmy, czy ktoś tu żyje - przytaknął mu, przekierowując kroki, aby wesprzeć się ścieżką na wzgórze, ku rzednącej mgle.
- Mathieu? - rzucił w przestrzeń imię kuzyna, dostrzegając jedynie zarys jego sylwetki w oddali. Stał nieruchomo, nie odpowiadał, wokół panowała cisza. Niezmącona i spokojna, niepokojąco gęsta. Rozejrzał się dookoła, przykucnął, szukając, dokąd prowadziły ślady, ale wyglądały na urwane. - Zupełnie jakby zniknęli. Przy brzegu nie było więcej śladów. Jakby oni wszyscy... zniknęli. Przejdźmy w głąb wyspy, być może natrafimy na dalsze ślady - zwrócił się do Igora, przez ramię oglądając się na kuzyna, ale ten w dalszym ciągu się nie poruszył. - Mathieu - powtórzył jego imię, kierując się wpierw w jego stronę. Podszedł bliżej, kładąc dłoń na jego ramieniu, spojrzeniem upewniając się, czy wszystko było w porządku. Wyglądał jak w transie. Obejrzał się na Igora i kiwnął mu głową, nic tu po nich - powinni się zbierać.
/zt
- A jeśli nie pozostawałem? - Czy to miało znaczenie, czy pozwalało inaczej zinterpretować marę, czy była tylko iluzją, pozbawioną większego znaczenia? Rozumiał jego słowa, przyjmował fakt, że Igor opierał się tylko na domysłach, lecz tu i teraz domysły były wszystkim, co mieli - a musieli znaleźć jakąkolwiek poszlakę, która pozwoliłaby im odnaleźć właściwą drogę. Pokręcił głową, krajobraz nie przypominał mu żadnego, który znał, choć fontanna wydawała się dość charakterystyczna. Czy widział ją wcześniej? Nie potrafił sobie przypomnieć, bywał w wielu pięknych miejscach. Jeśli dziewczyna została ranna, czas się kurczył, jeśli zmarła, stawała się bezwartościowa. Do działania należało przejść jak najprędzej. Przelotnie przemknął wzrokiem po sylwetce towarzysza, gdy zwrócił się do niego z pominięciem tytułu, lecz nie wypowiedział ni słowa.
- Musimy ją odnaleźć żywą. - Fakt, że nie szukał jej z dobroci serca, musiał być oczywisty od samego początku, nawet gdyby go nie zdradził, podobna dobroć nie była mu podobna. Córka Delacroixa pozostawała kluczem do francuskiego wsparcia, a Lord Volemort niewątpliwie byłby bardzo pocieszony, gdyby udało się przejść tą drogą, dołożyć cegłę do światowego poparcia jego potęgi, czy tym razem będzie musiał pogodzić się z porażką? Miał wrażenie, że znaleźli się w martwym punkcie, ten krótki zwiad przyniósł dotąd niewiele informacji - pozwolił postawić za to wiele kolejnych pytań. Morski wiatr wydał mu się w tym miejscu silniejszy, lecz mogła to być kwestia rosnącego niepokoju. Im mocniej oddalali się od pokładu, tym mniejsze roił sobie nadzieję na ruszenie sprawy do przodu.
Zbliżył się do truposza odnalezionego przez Igora, obrzucając go miałkim spojrzeniem, rozkład go nie fascynował, estetycznie brzydził, wór gnijącego mięsa jednakowo pozostawał widokiem, na który w ostatnich latach napatrzył się dostatecznie dużo. Zaimponował mu młodzian, który nie przybrał na ten widok zieleni na twarzy, w jego wieku nie był tak wytrzymały. Podeszwą okutego buta przesunął ubrudzony koc, kiwając nań brodą.
- Te same ślady, co na statku - zwrócił uwagę. - Prowadzą w górę - Ślady urywały się na ścieżce, którą ruszył Mathieu. Igor miał słuszność, powinni rozejrzeć się za pozostałymi. - Nasza maszkara tu była. Przez chwilę. Gdybyśmy mogli ją tu jeszcze spotkać, już byśmy o tym wiedzieli - Od pokładu biła siła, słyszał szepty, tu milkły, może wąż przybył stąd, a nie uciekł w tym kierunku? - Sprawdźmy, czy ktoś tu żyje - przytaknął mu, przekierowując kroki, aby wesprzeć się ścieżką na wzgórze, ku rzednącej mgle.
- Mathieu? - rzucił w przestrzeń imię kuzyna, dostrzegając jedynie zarys jego sylwetki w oddali. Stał nieruchomo, nie odpowiadał, wokół panowała cisza. Niezmącona i spokojna, niepokojąco gęsta. Rozejrzał się dookoła, przykucnął, szukając, dokąd prowadziły ślady, ale wyglądały na urwane. - Zupełnie jakby zniknęli. Przy brzegu nie było więcej śladów. Jakby oni wszyscy... zniknęli. Przejdźmy w głąb wyspy, być może natrafimy na dalsze ślady - zwrócił się do Igora, przez ramię oglądając się na kuzyna, ale ten w dalszym ciągu się nie poruszył. - Mathieu - powtórzył jego imię, kierując się wpierw w jego stronę. Podszedł bliżej, kładąc dłoń na jego ramieniu, spojrzeniem upewniając się, czy wszystko było w porządku. Wyglądał jak w transie. Obejrzał się na Igora i kiwnął mu głową, nic tu po nich - powinni się zbierać.
/zt
the vermeil rose had blown in frightful scarlet and its thorns
o u t g r o w n
Tristan Rosier
Zawód : Arystokrata, smokolog
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
the death of a beautiful woman is, unquestionably, the most poetical topic in the world
OPCM : 38 +2
UROKI : 30
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 60 +5
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15 +6
Genetyka : Czarodziej
Śmierciożercy
Strona 4 z 4 • 1, 2, 3, 4
Latarnia morska
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Kent