Wydarzenia


Ekipa forum
Mglisty las
AutorWiadomość
Mglisty las [odnośnik]29.07.21 23:36
First topic message reminder :

Mglisty las

Na północnym krańcu hrabstwa Staffordshire znajduje się przeklęty las — wedle podań okolicznych mieszkańców. Gęstwina mieszanych drzew i roślinności spowita jest mgłą o każdej porze roku, bez względu na panującą pogodę. Mało kto decyduje się wejść głębiej, zobaczyć jakie tajemnice może skrywać. Drewniany, pokryty domek mchem znajduje się ledwie kilkanaście kroków od jego pierwszej linii drzew, jednak mgła skutecznie utrudnia jego dostrzeżenie. Przeklęty las, skrywa zapewne wiele tajemnic i otwiera wiele możliwości, musi się jednak znaleźć ktoś na tyle odważny, aby podjąć drogę w nieznane.
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mglisty las - Page 4 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Mglisty las [odnośnik]24.01.22 9:34
- Ethanie, chcemy wam pomóc przedostać się na bezpieczniejsze tereny, i zapewnić to bezpieczeństwo, gdyby ktoś chciał was zaatakować podczas tego. Widzieliście... widzieliście jak ci ludzie działają, prawda? Gdybyśmy byli z nimi, już byśmy was zaatakowali - wyjaśniła Henrietta, wciąż nie sięgając po różdżkę, bo choć sytuacja była dla nich wszystkich napięta i niebezpieczna, nie mogli przecież dać pretekstu mugolom do strzałów w ich stronę, ani ataku.
- Na froncie zachodnim też znajdywali się przyjaciele. Są tacy, którzy chcą walczyć i pomagać, z różnych powodów, ale cel jest dla nas jeden. Dla was też powinien, żeby się stąd wydostać w bezpieczne miejsce, prawda? - powiedział Cillian, zastanawiając się przez moment czy nie powinien podzielić się z informacjami o podstawie planu. O osobach zaangażowanych w to.
- Kiedy ostatnio jedliście? Macie rannych? Są osoby, które mają wpływy i chcą zadbać o tych, którzy nie potrafią czarować, bo nie zgadzają się z mordowaniem niewinnych. Bezpieczeństwo jest ich priorytetem - kontynuował, zerkając po zgromadzonych. Grupa, kolejna pokrzywdzona przez wojnę. Nikt nie mógł być pewny w dzisiejszych czasach czy osoba obok była wrogiem, czy jednak przyjacielem. Obawy były słuszne pod każdym względem, ale czy można było im w jakiś sposób zapewnić bezpieczeństwo samymi słowami? Pokrzepić? Nie mieli przecież wiele, oferowali wręcz wszystko co mieli każdego dnia. Nie było ich stać na rozdawanie pieniędzy czy jedzenia, bo i sami się zmagali z problemami - sami zmagali się z upiorną zawieruchą wojny.
- Ryzykujemy dzisiaj tym samym co wy, życiem. I tak jak was, dotyka nas wojna. Niektórzy znają i magię, i broń, i wykorzystują tę wiedzę do obrony przed ludźmi, którzy tylko mordują... Do obrony swojej i tych, którzy nie wiedzą kiedy przyjdzie następny atak - kontynuował ze swojej wiedzy o mugolskim świecie, o wojnach i broni. - Wiemy jak czarodzieje potrafią się bronić i wiemy, że strzelba jest jedną z tych, przed którą większość z nich obroni się łatwo... Dlatego jesteśmy tutaj. Bo wiemy jak bronić się przed nimi. Wiemy jak bronić was przed nimi.
- Transport nad rzekę, a po tym łodzią do bezpiecznego miejsca, niedaleko jest port, w którym powinniśmy znaleźć pomoc dla was - dodała Etta, jakby chcąc poprzeć słowa Cilliana, że nie mówią pusto o pomocy, a posiadają sposób - jakkolwiek biedny i improwizowany - na to, aby im pomóc i zapewnić bezpieczeństwo.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Mglisty las - Page 4 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Mglisty las [odnośnik]28.01.22 2:28
Słuchała ostrożnie i jednego i drugiego komentarza, wiedząc, że w tej chwili mogła tylko dziękować za towarzystwo ludzi dookoła. Miała szczerą nadzieję, że po dzisiejszym dniu będzie mogła rozmawiać chociaż w minimalnym stopniu tak płynie w kwestii mugolskiego świata jak to robili Etta i Cillian. Szukała możliwości do nauki wszędzie, gdzie mogła, teraz zaś kiedy tylko słuchała argumentów, czuła, że i ona czegoś się uczy. Wojna bez magii była dla niej obcą rzeczą, ale kiedy o niej słuchała, czuła również ból. Miała takie wrażenie, że w wielu wypadkach chodziło też o to, że ból przemawiał zawsze wyraźniej i bardziej niż różnice kulturowe. A teraz miała nadzieję, że w tym wypadku będzie mogła liczyć na to, że sama też zdoła kiedyś do kogoś dotrzeć za pomocą słów.
Jej serce przyśpieszało kiedy obserwowała jak palec mężczyzny oscylował w okolicach spustu. Nie znała tego urządzenia, a obserwowanie go wydawało się nieco niepokojące i ekscytujące, a mimo to oddychała spokojnie, przykrywając swoje emocje i udając, że wcale nie zamartwia się zbytnio, nie chcąc po prostu dać strącić się z pantałyku. Jeżeli mężczyzna dostrzeże słabość, zacznie podejrzewać ich o kłamstwo, wyszuka fałszywą nutę. Na to nie mogli pozwolić sobie, bo inaczej skazywali na porażkę ludzi, którym schronienie było potrzebne – jeżeli nie zajmą się tym, będą musieli poradzić sobie w inny sposób, a tereny Staffordshire były mało bezpieczne dla kogokolwiek teraz. Nawet dla tych, którym magia nie była obca i którzy zaklęcia tkali nie gorzej niż część tkaczek nowe tkaniny.
- Żadne z nas nie zamierza podnieść na was dłoni. Moja rodzina – cóż, nie jej, ale czemu by nie ująć tego tak do końca – od wielu wieków zajmuje się tymi rzekami. Pomogą nam, bo zależy im na tym, aby wszyscy na tych ziemiach mogli żyć w pokoju. Wiem, że teraz ciężko wierzyć w jakiekolwiek słowa, ale prosimy jedynie o szansę. – Kątem oka dostrzegła ruch, miała wrażenie, że przez ostatnie wydarzenia robiła się czujniejsza na zagrożenia i uczyła się wypatrywać szczegółów w otoczeniu. A może po prostu przez upiory stawała się paranoiczna na jakiekolwiek zagrożenie, bojąc się, że nie odróżni tego wymyślonego od mitu. Spostrzegła jeszcze parę ciekawskich oczu, ledwie wystających od ziemi, szybko chowających się za drzewem kiedy para dzieciaków schowała się dość szybko za drzewem.
Ethan również dostrzegł ruch, odwracając się naprędce kiedy tylko wydawało mu się, że szelest za plecami wydawał się znajomy. Wzdychając cicho, gryzł się z własnymi myślami, z jednej strony nie chcąc ufać nieznajomym, z drugiej wiedząc, że mieli teraz bardzo mały wybór. Las mieszał w ich umyśle, wybrzmiewał niepokojem, a i sam przywódca miał wrażenie, że prędzej czy później przyjdą nowi czarodzieje, i ci wcale nie poproszą w pokojowy sposób.
- Dobrze… - odetchnął głęboko, modląc się w duchu aby nie musiał żałować tej decyzji. – Dajcie nam chwilę na zorganizowanie się, zabierzemy co możemy. Jeżeli jedno z was może pomóc, przyda się nam para rąk… - Odsuwając się, mężczyzna gestem zaoferował podążenie za nim, a po krótkiej naradzie Etta wybrała się aby z pomocą transmutacji zręcznie ogarnąć obóz i zabrać ze sobą jak najwięcej, odciążając przy tym wagowo wszystkich, którzy mieli się przemieszczać. Jednocześnie Thalia z Cillianem spokojnie omawiali następne działania, szybko i sprawnie kreśląc plan i próbując doprowadzić ich do najszybszego porządku.
Wyruszyli ostrożną kolumną – znająca tereny Wellers starała się przecierać ich trasę mniej uczęszczanymi szlakami, Etta kursowała pomiędzy ludźmi, oferując czasem pomoc kiedy była potrzebna, Cillian zaś ubezpieczał tyły, tak aby udało im się dotrzeć bezpiecznie na miejsce. Szczęściem dla wszystkich, przystań nie była oddalona daleko, przynajmniej jeżeli wiedziało się, gdzie jej szukać, a kto jak nie Wellers miałby być tego świadom?
Ostrożnie kierowała się w stronę pomostu, sadząc nieco kroków aby dotrzeć do stróżówki, wymieniając naprędce parę zdań z siedzącą w niej osobą. Mężczyzna wychylił się z drewnianej budki, spoglądając na kobietę i na nowo rozpoczynając rozmowę, chociaż jednocześnie szykował się do zadań. Wellers zaś wróciła do grupy, spoglądając na wszystkich zebranych i uśmiechając się w ich kierunku.
- Muszę wiedzieć, ile osób ma doświadczenie z pływaniem na łódkach i kto mógłby wiosłować. Musimy się też podzielić na dziesięć grup aby łatwiej było nam się przemieszczać, a tym samym też łatwiej was chronić na wszelki wypadek. – Spojrzała po obecnych, ostrożnie przypatrując się każdemu kto był w tym miejscu, próbując dostrzec jakieś emocje albo odczytać coś więcej. Znali się lepiej i wolała, aby sami się podzielili, gotowa była jednak interweniować.


So heed the words from sailors old
Beware the dreams with eyes of gold
And though he'll speak of quests and powers...
...blessed, ignore the lies you're told
Thalia Wellers
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : 13+2
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0+1
TRANSMUTACJA : 5+2
CZARNA MAGIA : 0

ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t10111-thalia-wellers#306486 https://www.morsmordre.net/t10173-kymopoleia#308971 https://www.morsmordre.net/t12384-thalia-wellers#381174 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t10167-skrytka-bankowa-nr-2284#308735 https://www.morsmordre.net/t10164-thalia-wellers#308697
Re: Mglisty las [odnośnik]07.03.22 23:40
Organizacja grupy przebiegła sprawnie - widać było, że ludzie nie posiadali wiele, a także mieli już dość spore doświadczenie w kwestiach pakowania się i przemieszczania, szczególnie w sytuacjach kryzysowych. Każdy wiedział co powinien zrobić, każdy miał już wyćwiczone schematy szybkiego pakowania całego dobytku - a raczej tego, co z niego pozostało.
Choć ludzie wciąż byli niepewni, wciąż byli nieufni, nie mieli większego wyboru. Widać było, że część z nich wciąż była nieufna, szczególnie spoglądając w kierunku różdżek z pewnego rodzaju przerażeniem, nie znając do końca tej broni, którą posługiwali się czarodzieje i nie wiedząc, czy widzieli pełnie możliwości magii.
Etta pomagała ostrożnie ludziom, skupiając się również na tym, aby pokazać ludziom nieco bardziej przyjazną i przydatną stronę magii - tę, która nie wydawała się być tak przerażającą i niepokojącą, mogącą się wydawać nawet pomocną. Niektórzy, szczególnie dzieci, przyglądały się temu wszystkiemu z fascynacją, pomimo lęku rodziców i starszych niemagicznych, którzy mimo wszystko nie chcieli zbliżać się do magii. Znającej się na zabezpieczeniach kobiety to jednak nie zrażało, kiedy skupiała się na swoim zadaniu i tym, aby jak najlepiej pomóc tym ludziom, bo właśnie to było ich celem.
Doświadczenie w przemieszczaniu się również było widoczne, kiedy grupa ruszyła ciągiem ostrożnie i w ciszy za grupą czarodziejami. Cillian bacznie pilnował bezpieczeństwa grupy, trzymając się tyłów i gotów był reagować na atak. Nie był jednak w tym sam, bo i ci mugole, którzy posiadali w dłoniach broń, starali się zachować czujność, będąc gotowymi do obrony swojej grupy - przyjaciół i członków rodzin, z którymi więzy podczas tragicznych warunków wojny się jedynie zacieśniały.
Na słowa Thalii, jeden z mężczyzn zmarszczył brwi, ale wyszedł zaraz przed szereg, obracając się przodem do grupy, a tyłem do kobiety. Zaczął zaraz wywoływać imiona, a kilkoro młodych mężczyzn wystąpiło przed szereg, wyraźnie rozumiejąc, że to oni będą odpowiedni do tego zadania.
- Kilku naszych chłopców pracowało na kutrach i na łodziach, znają się na tym... Zaraz podzielimy się na grupy - wyjaśnił, a ośmiu wyznaczonych młodych mężczyzn, czekało na dalsze wskazówki. Mężczyzna natomiast przystąpił do dzielenia niemagicznych na kolejne, mniejsze grupki. Po twarzach tych ludzi było widać niepewność i lęk, spoglądali na sobie jakby chcąc zapewnić o tym, że robili dobrze. Kilka osób również zerknęło w stronę czarodziejów z czymś w rodzaju niemej prośby i nadziei, której chcieli się wciąż łapać, że to wszystko niedługo się skończy. Potrzebowali pomocy, przerażeni, głodni i zmarznięci, chcieli wierzyć w tych ludzi, którzy wyciągnęli do nich rękę, a jednocześnie wciąż się obawiali tego, co było dla nich nieznane. Ich cały świat wypełniało to, czego nigdy nawet nie podejrzewaliby i istnienie - coś, co wykraczało poza granice pojmowania ich umysłów.
- Jak się dzielimy? - zapytała Etta, spoglądając na Thalię, wiedząc że to ona zna lepiej sposoby działania Wellersów i jak było im łatwiej działać. Czy będą przeprawiać kilka grup na raz - czy jedną po kolei. Nawet jeśli pierwsza opcja miałaby być szybsza, ta druga była stanowczo bezpieczniejsza, a to było w końcu priorytetem i celem ich dzisiejszej wyprawy, zapewnienie bezpieczeństwa tym, którzy zostali go pozbawieni.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Mglisty las - Page 4 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Mglisty las [odnośnik]08.03.22 11:03
Nigdy wcześniej różdżka w jej dłoni nie paliła tak, jak teraz, z pewnego wstydu, który spowodowany był cała tą sytuacją. Ona, czarodziejka, ktoś obdarzony mocą, której ci ludzie nigdy mieli, od której tyle wycierpieli, teraz mówiąc im, co mają zrobić, aby byli bezpieczni. Niestety, musiała powiedzieć, że w tym momencie wiedziała lepiej, kiedy mówiła, że nie jest bezpiecznie w tym miejscu i trzeba się stąd wynieść. A jednocześnie czuła się, jakby przejmowanie kontroli nad życiem tych ludzi nagle sprawiło, że zabrała im ostatni skrawek całej tej wolności o której mogliby mówić – jakąkolwiek decyzyjność o swoim losie. Cóż, pokajać mogła się, kiedy byliby już na miejscu, teraz jednak musieli dotrzeć w bezpieczne miejsce.
Cieszyła się, że wszyscy byli bezpieczni i że udało im się dotrzeć do miejsca, z którego mieli wypłynąć – to jeszcze nie koniec drogi, ale przynajmniej znaleźli się w miejscu, w którym mogli przystanąć już zdecydowanie bezpieczniej, bo atmosfera mglistego lasu wydawała się dusząca i oblepiająca, doprowadzająca powoli do szaleństwa, tego miała już za dużo.
Przystanęła, czekając na to, aż sami zainteresowani wyjdą przed szereg, podchodząc do każdego z nich i witając się osobiście, tak aby czuli, że nie muszą się chować jeżeli mają jakieś pytania i wątpliwości i w razie czego, spoglądając jeszcze na nich.
- Najbardziej problematyczne mogą być w obecnej porze roku kry na rzece. Jeżeli jakieś występują, spróbujcie je wyminąć, jeżeli jest cienka, możecie spróbować ją rozbić, ale podpłyńcie do niej bardzo powoli. Jeżeli będzie za duża by jakkolwiek ominąć, albo napotkacie przeszkody jak powalone pnie, wyszukajcie dobrego miejsca na dobicie do brzegu, wtedy przenieście łódź za przeszkodę. – Wydawało się, że powiedziała co mogła, zwłaszcza jeżeli niektórzy mieli doświadczenie w pracy głównie na morzu, część informacji o żegludze na rzece mogła im się przydać. – Dziękuję za waszą pomoc, będzie nieoceniona. – chciała jeszcze dać znać, że docenia ich działania, bo rzeczywiście były ważne.
Na pytanie Etty rozejrzała się po ludziach, spoglądając na nich z pewnym rozważaniem. Nie mogli wypuścić wszystkich na raz na rzekę, bo wtedy stanowili zbyt łatwy cel, a szybkość nie mogła usprawiedliwiać tego, że ktoś tym ludziom mógł zrobić krzywdę. Nie, musieli wybierać bezpieczeństwo, teraz i zawsze.
- Podzielimy się. Część osób zostanie tutaj, grupy będą ruszać jedna za drugą, ja będę deportować się i będę płynąć ze wszystkimi aby im pomóc. Na pierwszy rzut mogą iść kobiety z dziećmi, tak aby doprowadzić je do ciepłego miejsca, gdzie będą mogły zająć się dziećmi. Jeżeli ktoś z osób chce płynąć dla ochrony z ich…narzędziami. – Nie do końca wiedziała, jak nazwać broń.– Jeżeli to sprawi, że poczują się bezpiecznie, nie będziemy mogli im tego odmówić. Wy zostaniecie tutaj, zabezpieczcie teren, postaramy się aby było tu najbezpieczniej jak może być.
Wiedziała, że będą mogli zająć się tym, dlatego ona poszła zajmować się łódkami, omawiając również sytuację z przewoźnikiem i przygotowując pierwszą łódkę do wypłynięcia. W końcu teraz musieli zacząć się przeprawiać jak najszybciej, a teraz wszystko miało oznaczać, że będą mogli wypłynąć pierwszą grupą. Miała jedynie nadzieję, że dalsza droga przebiegnie w spokoju.



So heed the words from sailors old
Beware the dreams with eyes of gold
And though he'll speak of quests and powers...
...blessed, ignore the lies you're told
Thalia Wellers
Thalia Wellers
Zawód : Żeglarz, handlarz, przemytnik
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
I'm makin' my way
From the top of this lowly hillside
Through the realm of the soulless Fey
I'm makin' my way
And all of us dread the trouble that lies ahead
At the end of this wayward day
I'm makin' my way
OPCM : 13+2
UROKI : 10
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0+1
TRANSMUTACJA : 5+2
CZARNA MAGIA : 0

ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t10111-thalia-wellers#306486 https://www.morsmordre.net/t10173-kymopoleia#308971 https://www.morsmordre.net/t12384-thalia-wellers#381174 https://www.morsmordre.net/f350-walia-llyn-trawsfynydd-syrenia-laguna https://www.morsmordre.net/t10167-skrytka-bankowa-nr-2284#308735 https://www.morsmordre.net/t10164-thalia-wellers#308697
Re: Mglisty las [odnośnik]13.03.22 18:26
- Broń, strzelby. Przekażę im, na pewno będą się czuli bezpieczniej z nimi - przyznał Cillian, kierując się do ludzi, aby przekazać im postanowienia i posłużyć pomocą. W tym czasie Etta nie potrzebując wiele więcej, przystąpiła do pracy w kwestii zastawienia na terenie pułapki strach na gremliny korzystając ze swojej wiedzy z zakresu uroków. Spędziła czas na formowaniu odpowiednich nici magii na tutejszym obszarze, chcąc upewnić się, że nie nastąpi na nich atak od tyłu, kiedy będą skupieni na bezpiecznym transporcie bezbronnych (w starciu z czarną magią) mugoli - a przynajmniej zostanie odpowiednio opóźniony.
Cillian po rozmowie z mugolami również spędził czas na założeniu Cave Inimicum poprzez formowanie nici białej magii w barierę, która miała ich zawiadomić, gdyby na terenie pojawił się jakiś nieproszony i potencjalnie niebezpieczny gość.
Zmieszanie było widoczne po twarzach tych ludzi - niepewność, nadzieja, lęk. Wszystko to mieszało się w bliżej nieokreślone odczucia, bo nie byli pewni jak zareagować w zastałej sytuacji. Bali się ich, ale wierzyli, że byli tutaj, aby im pomóc. I właśnie też dlatego zaczęli się dzielić na grupy, rzeczywiście starając się aby w każdej znajdowała się przynajmniej jedna osoba, która posiadała dostęp do broni. Każdy z tych ludzi chciał wierzyć, że tym razem nic im nie groziło - a jednocześnie wciąż obawiali się ufać, bo ich zaufanie zostało wystawiona już na wiele prób i wiele razy złamane. Jak mieli odróżniać czarodziejów od czarodziejów, czy ci się czymkolwiek różnili? Ci tutaj oferowali im pomoc i nie atakowali - czy to mogło wystarczyć?
Kiedy czarodzieje skończyli nakładanie zabezpieczeń na terenie, przystąpili do pomocy uciekinierom - w wejściu do łodzi, w zajęciu bezpiecznych miejsc i upilnowaniu. Starali się przy tych ludziach nie korzystać z magii, kiedy nie było takiej potrzeby, mając wrażenie że w ten sposób to wszystko będzie o wiele bardziej komfortowe dla nich, a nawet jeśli musieli już sięgnąć do zaklęć, tłumaczyli mugolom co dokładnie mają zamiar zrobić. Nawet jeśli nie było to coś, co ludzie urodzeni bez magii potrafili w pełni zrozumieć, z pewnością powodowało to u nich pewnego rodzaju spokój, że nie zostawali stawiani w zupełnie obcej sytuacji.
Czas mijał w niepewności i w lęku, mugole czujnie obserwowali terytorium, gotowi do wystrzałów z broni, którą niektórzy z nich wciąż trzymali w gotowości. Po długim i z pewnością niezbyt komfortowo spędzonym czasie na łodziach ewakuacja niemagicznych zakończyła się pomyślnie, a ludzie którym dzisiaj pomogli nabrali odrobiny więcej zaufania do czarodziejów, przekonując się że nie każdy pragnął ich krzywdy.

| Zt wszyscy.


I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
Mglisty las - Page 4 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Mglisty las [odnośnik]08.10.23 18:47
11 sierpnia 1958 r.

Przybity lichym gwoździem do drewnianej tablicy tuż u bram apel przyciągnął moją uwagę niemal natychmiast. Znajdująca się nieopodal granicy Warwickshire wioska liczyła ledwo garść dobrze znających się mieszkańców. Krocząc między chatami, bez trudu wyłapywałam rzucane od okna do okna serdeczne spojrzenie i żarliwie przekazywane pozdrowienia. W takim otoczeniu moja obecność prędko zaalarmowała miejscowych. Wystarczyło tylko, bym wyjawiła personalia, a ich dudniące obawą serca zalałyby się spokojem. Albo dopiero poczułyby ucisk prawdziwego strachu. Ja jednak wolałam pozostać anonimowa. Samotna dziewczyna z łukiem może i była sensacją, ale nie mogła raczej im zagrozić. I nigdy też podobna intencja nie rozpaliła się w moich myślach. O powiewającym w łagodnym wietrze zleceniu chciałam dowiedzieć się więcej. By tego dokonać, potrzebowałam dostać się do białego domu ulokowanego na północnym krańcu wioski. Stamtąd wystarczyło przejść kilkanaście kroków, by znaleźć się w drugim hrabstwie.
Gospodarz powiedział tyle, ile powiedzieć potrafił. Zadłużony, z nożem na gardle musiał zdobyć coś wyjątkowego, coś, co pozwoli odsunąć troski w niepamięć. Błękitne stworzenie, pierzaste, dziobate i wyjątkowo trudne w upilnowaniu już raz zdołało mu uciec. Nie potrafił go złapać samodzielnie, więc wywiesił ogłoszenie. Gdy patrzył mi w oczy, czułam rosnącą wątpliwość. I jego i swoją własną. O podobnych stworach słyszałam, lecz żadnego nie spotkałam ani w Rosji, ani w Anglii. Nie chciał powiedzieć, jak udało mu się je pierwszy raz zdobyć i skąd tak naprawdę pochodziło, a ja nie dopytywałam. Pokazał pióro, małe, bardzo puchate i nieznośnie delikatne. Dostateczny był to dowód, bym zdecydowała się opuścić granicę mojej krainy i przedostać się na mniej znane ziemie. Nim ruszyłam w drogę, dowiedziałam się, że ptaka należało szukać w mglistym lesie. Spowita legendą, niepewna i ponura lokacja wydawała się idealnym miejscem, by schować się przed światem nieprzyjaciół. Jednak to wciąż zbyt mało, by schować się przede mną.
Na miotle podleciałam bliżej do skrytych w mlecznej pierzynie drzew. Ledwie iglaste, ostre czubki wyłaniały się z gęstej zasłony. Na pierwszy rzut oka warunki do jakichkolwiek poszukiwań wydawały się trudne, ale ja mierzyłam się już wcześniej z tropieniem we mgle. Podpowiedzi oczu nie były jedynym, co mogło wspomóc moje działania. Zresztą sądziłam, że w środku lasu mgła nie będzie aż tak dokuczliwa. I nie pomyliłam się. Po wylądowaniu na porośniętym mchem wzniesieniu, w towarzystwie starych, majestatycznych drzew widoczność okazała się całkiem niezła. Półprzezroczyste, białawe opary były obecne, lecz najwięcej ich czaiło się właśnie nad głowami. Po podstawowych oględzinach terenu postanowiłam przejść kawałek i ocenić, jakie stworzenia jeszcze mogły tutaj mieszkać. W dłoniach trzymałam przez cały czas załadowaną kuszę, by w razie konieczności pochwycić ptaka. Gospodarz mówił o żywym lub martwym. Części ciała dirikraka emanowały silną magią, szczególnie wspomagającą teleportację. Znałam legendy, znałam podania łowców sprzed wieków. To zwierzę nie było łatwe do pochwycenia i równie dobrze w nieskończoność mogłam kierować strzały prosto w rozmywający się obłok po znikającym w pierzastych drobinach ptaszysku. Charakterystyczne kolory trudno było przeoczyć w zielonym lesie, ale znów pojawiała się kwestia spaczającej barwy mgły. Musiałam być bardzo czujna. Istota o niewielkich rozmiarach, płocha i bardzo szybko umykająca przed zagrożeniem mogła stanowić zupełnie nieosiągalny cel. Nie było jednak mowy, bym zrezygnowała z tej próby. Nigdy nie odmawiałam, kiedy mogłam sięgnąć po coś zupełnie nowego i wystawić na próbę wszystkie swoje zdolności łowieckie. Schyliłam się i przegrzebałam dłonią leśną ściółkę. W ziemi kryło się wiele śladów, lecz żaden z nich nie należał stworzenia o trzech pazurach, lekkiego, preferującego urwanie drogi w najmniej spodziewanym momencie. Podniosłam się i przeszłam jeszcze kawałek. Tkwiłam w tym lesie już przynajmniej dwie godziny. Wreszcie na niskim krzewie udało mi się wypatrzeć drobne różowe pióro z ledwie jedną niebieską kępką. Mężczyzna z wioski nie kłamał. W tej puszczy naprawdę ukrywał się dirikrak.


Ostatnio zmieniony przez Varya Mulciber dnia 14.04.24 17:11, w całości zmieniany 1 raz
Varya Mulciber
Varya Mulciber
Zawód : łowczyni, twórczyni zwierzęcych trofeów
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Uczuł lód aż w głębi serca, które już miał na wpół zlodowaciałe; przez mgnienie oka zdawało mu się, że umiera, ale to minęło. Nie czuł już wcale zimna.
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 5 +4
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11435-varya-mulciber https://www.morsmordre.net/t11445-olgierd#353862 https://www.morsmordre.net/t12091-varya-mulciber https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t11446-skrytka-bankowa-nr-2500#353865 https://www.morsmordre.net/t11447-varya-mulciber#353889
Re: Mglisty las [odnośnik]12.11.23 15:03
Zabrakło? Szczupły palec zaginął w białych włosach, drapiąc w zastanowieniu głowę. Spędziła w schowku dobre czterdzieści minut, próbując wykopać pożądany składnik, przeczesała każdą półeczkę, przebrnęła przez pudła, przyjrzała się czujnie pojemniczkom, odkładając na bok te nieopisane. Zapasy rezerwatu znikaczy były spore, lecz zabałaganione zaplecze utrudniało pracownikom życie - mimo wzmożonych wysiłków i zaangażowania koleżanki do pomocy, poszukiwana sierść nie wpadła im w ręce. Oczywiście, kiedy coś było potrzebne pilnie, nie dało się tego znaleźć; alchemik pod żadnym pozorem nie mógł czekać, zapasy specjalistycznego wywaru wzmacniającego zostały krytycznie uszczuplone, a zważając na czas dojrzewania eliksiru - nie można było dłużej odkładać jego warzenia. Susanne wzięła się pod boki, ostatnim ostrzegawczym spojrzeniem lustrując chaos. Za porządki weźmie się jutro, do roboty zagoni każdego rozleniwionego ancymona, lecz dzisiaj na liście priorytetów uplasowało się zdobycie sierści magiwiórek. Lovegood dumała chwilę nad celem wyprawy, biorąc pod uwagę kilka lasów - zwłaszcza pobliskich, znanych i pewnych opcji - na decyzji zaważyła jednak pogłoska. Niepewnie zerknęła na koleżankę rozprawiającą o ogłoszeniu wywieszonym w jej wiosce. Zaginiony dirikrak, mówiła z emfazą, prawdopodobnie kręci się po lesie, sam, biedny i zagubiony. A do tego - Mirabella była prawie pewna, z werwą i zdenerwowaniem przedstawiając okoliczności - ten bałwan Hopkirk musiał zdobyć samicę magicznej kury bezprawnie, ni to pieniędzy, ni umiejętności, ponoć nie zależało mu nawet, by wróciła do niego żywa. I jak tu zignorować los biednego stworzenia? Poza tym pióra dirikraka były cenne, gdyby przy okazji zdobyła dla rezerwatu kilka sztuk, alchemik byłby zachwycony... więc czemu nie? Poprawiła magiczną torbę na ramieniu, przygotowała się na kilka ewentualności i wyruszyła.
Zjawiając się w zamglonym lesie nie brała nic za pewnik - ani obecności dirikraka, ani historii o sąsiedzie. Sama wielokrotnie padała ofiarą plotek, nie jej oceniać Hopkirka, prawda? Zaczęła od spaceru, wędrując z miotłą przerzuconą przez ramię, to tu, to tam. Magiwiórki hasały w najlepsze po drzewach, liczna i powszechna populacja ułatwiała zadanie. Zauważywszy ślady ich obecności Susanne musiała wznosić się parokrotnie, czujnie wypatrując na szorstkiej korze znajomej sierści. Opalizowała pięknie, lecz tylko pod światłem najprostszego Lumos - mieniła się ognistymi błyskami, iskrzyła. Zebrana drobnymi szczypcami lądowała w fiolce z cienkiego szkła, w pierwszej, drugiej, szło nawet gładko. Jasne spojrzenie co jakiś czas zerkało w mleczne kłęby mgły, doszukując się różowych i błękitnych plam niezwykłego gatunku, nie dostrzegła ich jednak ni razu. Jeszcze.
Uwagę zwróciła za to kobieca postać, samotna na tle kojącej zieleni, pochylona nad krzewem. Susanne zatrzymała się, zawisając na miotle w powietrzu, ze dwa metry nad nieznajomą, przynajmniej pięć za jej plecami; nie widziała barwnych piór, którym przyglądała się ciemnowłosa - może dlatego, że serce zabiło szybciej na widok kuszy i poza zabójczym narzędziem nie potrafiła dostrzec nic więcej, zaślepiona własnymi przemyśleniami na jej temat. Kłusowniczka? O nie, nie, nie ma mowy! Brwi zmarszczyły się we wściekłości, a dłoń natychmiast dobyła różdżki, by sięgnąć po jedno z ulubionych zaklęć - kameleona, umożliwiające wtopienie się w otoczenie. Jeśli miała do czynienia z łowczynią, musiała być ostrożna. Była zdeterminowana wygnać ją z tego lasu, by żadne stworzenie nie ucierpiało.

| k100 na zaklęcie kameleona (ST 45) + k3:
1 - dirikraka nie widać, ale Varya natychmiast zauważyła Sue, zdążyła zobaczyć ją zanim Lovegood podjęła próbę rzucenia zaklęcia;
2 - dirikrak pojawia się w tle - daleko, znika praktycznie od razu, z kieszeni Sue wypadają szczypce, lądując na ściółce metr od Varyi;
3 - dirikrak pojawia się paręnaście metrów od czarownic, nieświadomy ich obecności



how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?



Susanne Lovegood
Susanne Lovegood
Zawód : pracownica rezerwatu znikaczy
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

I will be your warrior
I will be your lamb


OPCM : 20 +8
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 31 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Mglisty las - Page 4 JkJQ6kE
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4789-susanne-echo-lovegood https://www.morsmordre.net/t5182-deszczowa-sowa#113703 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t5129-szuflada-sue#111192 https://www.morsmordre.net/t5133-susanne-echo-lovegood#111350
Re: Mglisty las [odnośnik]12.11.23 15:03
The member 'Susanne Lovegood' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 89

--------------------------------

#2 'k3' : 3
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mglisty las - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Mglisty las [odnośnik]14.11.23 20:22
Jasnoróżowa kępka puchu wyróżniała się na zielonej pelerynie wonnego krzewu. Ignorowałam intensywny, nieco drażniący zapach rośliny, w zielarstwie tym nie upatrując godnej uwagi wyjątkowości. Zresztą nie mogłabym, bo gałęzie i liście od zawsze interesowały mnie w zupełnie innym aspekcie. Obserwacje przekładałam w cenne wnioski, tropy należało przeanalizować, zanim zdołają przysłużyć się poszukiwaniom. Dirikraki nie potrafiły latać, były też raczej dość niskie, przy czym akurat ten konkretny swój ślad pozostawił dość wysoko, nieco poniżej linii moich bioder. Postanowiłam z większą drobiazgowością przeanalizować leśne podłoże wokół krzewu. Ptak był lekki, ale zakończone trójpazurem, charakterystyczne odnóże powinno gdzieś tutaj pozostawić odcisk. Wielkość odbicia w ściółce miała pozwolić na wytypowanie, w jakim wieku było to stworzenie. Gdy kucałam, ponad moją głową wciąż wznosiła się mglista powłoka, oddzielając mnie od widoku szczytu drzew, choć ich zieleń gdzieniegdzie przebijała się w mocniejszym nasyceniu. Tam jednak nie sięgał mój wzrok, gdy skrupulatnie badałam tropy. Już wiedziałam, gdzie stał ptak, na chwilę przed tym jak kłębki różu wzbiły się w powietrze, częściowo ulokowując się na krzaku. Musiałam być bardzo cicha i bardzo ostrożna. Przeciwnik, choć niewielki i potencjalnie całkiem niegroźny, mógł być trudny w wyłapaniu. Znałam jednak takich, których już udało im się tego dokonać. Nie zamierzałam być gorsza. Z nadciągającego wyzwania płynęła lekcja. Zaś ja wychodziłam naprzeciw każdemu zadaniu, które mogło wzmocnić moje zdolności.
Odciągnęłam wreszcie spojrzenie od warstwy opadłych liści, by spróbować wytypować miejsce, do którego mógł się stąd teleportować. Coś go spłoszyło, czy uczynił to bez wyraźnego powodu? Nie napotkałam śladów wskazujących na inne zagrożenia, choć mglisty obraz utrudniał przyłapanie podobnych szczegółów. Niemniej przeczuwałam, że tu i teraz tylko ja pozostawałam dla dirikraka pułapką. Nie zamierzałam opuszczać lasu bez niego. Powoli i bezgłośnie wyprostowałam się, wykonując pierwsze kroki w wybranym kierunku. Wyważone ruchy miały uniemożliwić mu wyczucie mojej obecności, choć gdyby jednak mnie dostrzegł, charakterystyczny trzask towarzyszący teleportacji mógłby pozwolić mi również prędko określić miejsce jego pobytu i rozejrzeć się za jego nowym położeniem. W łożu kuszy tkwił bełt niezbyt ostry. Przede wszystkim chciałam stworzenie złapać. Decyzja o jego dalszym losie miała zapaść później. Bełt groził raną, ale nie zamierzałam celować we najwrażliwsze części ciała. Obezwładnione i uwiązane ptaszysko nie będzie w stanie się uwolnić – miałam już pomysł, jak poradzić sobie z jego uciążliwymi zdolnościami teleportacji.
Delikatny łoskot przyciągnął spojrzenie w konkretnym kierunku. Barwny kształt poruszał się, pozostając wciąż jeszcze w promieniu kuszy, choć w znaczącej odległości. Drepcząc, przemieścił się o kilkadziesiąt centymetrów. Nigdy nie zastanawiałam się długo, jeżeli moment wydawał się dobry. Stworzenie mnie nie widziało. Dziób i oczy zwrócone były w inną stronę. Ptak nie spodziewał się zagrożenia. Uniosłam kuszę, uprzednio przyjmując właściwą pozycję ciała. Zmrużyłam lekko oczy, bo dziwnie żywa mgła nagle stała się nieco bardziej intensywna, zaburzając mi na kilka chwil możliwość obrania celu. Musiałam poczekać, ale nie opuszczałam dłoni.
Uwolniłam strzałę, ale stworzenie zdążyło się oddalić. Nie było szans, by bełt dosięgnął ptasiego ciała.

Próbuję trafić dirikraka, ale jest 56 metrów ode mnie podkówka - cel niemożliwy
Varya Mulciber
Varya Mulciber
Zawód : łowczyni, twórczyni zwierzęcych trofeów
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Uczuł lód aż w głębi serca, które już miał na wpół zlodowaciałe; przez mgnienie oka zdawało mu się, że umiera, ale to minęło. Nie czuł już wcale zimna.
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 5 +4
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11435-varya-mulciber https://www.morsmordre.net/t11445-olgierd#353862 https://www.morsmordre.net/t12091-varya-mulciber https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t11446-skrytka-bankowa-nr-2500#353865 https://www.morsmordre.net/t11447-varya-mulciber#353889
Re: Mglisty las [odnośnik]25.11.23 13:10
W napięciu przyglądała się nieznajomej, próbując ocenić, jak duże ma szanse na uczynienie stworzeniu krzywdy. Lovegood nie znała się na polowaniach, za nic nie tknęłaby kuszy ani żadnej podobnej broni, więc mechanizm działania tejże był dla jasnowłosej zagadką. Jak daleko mógł śmignąć bełt, wypuszczony z drewnianych ramion? Jak celnie mogła strzelać? Jaka odległość od stworzenia gwarantowała jej sukces, zważając na umiejętności? Nie mogła wiedzieć. Przez chwilę obserwowała kobietę w ciszy, nie śmiąc poruszyć się nawet o centymetr, oczy zmrużyły się czujnie, dłonie zacisnęły na drewnie miotły i różdżki, lecz kiedy z oddali dobiegł charakterystyczny trzask, a ciemnowłosa zwróciła swoje spojrzenie w tym kierunku, serce na moment zamarło, natychmiast zalane lękiem o dirikraka. Poruszyła się na miotle, próbując zlokalizować, gdzie się pojawił, bowiem z wysokości, między drzewami, w dodatku we mgle, trudno było cokolwiek dostrzec - może to nawet nie był on? Cokolwiek tam widziała, Sue nie zamierzała bezczynnie obserwować śmierci niewinnego stworzenia, musiała naprędce wymyślić coś sprytnego i udaremnić jej wysiłki. Może powinna spłoszyć całą okoliczną zwierzynę? Jakiś hałas byłby dobrym rozwiązaniem. Powinna się odsłonić? Myśli mknęły, gdy opadała na miotle, czujnie przeczesując teren przed sobą - i wtedy dostrzegła barwnego ptaka, wybijającego się w mlecznej bieli. Był bardzo, bardzo daleko, ale zawsze istniało ryzyko.
Zastanawiała się o dwie sekundy za długo, nieznajoma zdążyła w tym czasie wypuścić z kuszy bełt, przez co białowłosa gwałtownie nabrała powietrza, wydając przy tym niegłośny, lecz z pewnością zauważalny dźwięk - nie dalej niż dwa metry za plecami kłusowniczki, w przerażeniu zapominając o ostrożności. Zacisnęła natychmiast zęby, a chwilę później dirikrak rozmył się w kłębie piór, znów znikając im z oczu, najwyraźniej zaalarmowany świstem niecelnego strzału. I dobrze, niech ucieka jak najprędzej. Wściekłość wróciła ze zdwojoną siłą, tłukąc sercem w oszalałym tempie. Teraz miała tysiąc pomysłów na minutę, mogła ją spetryfikować, unieszkodliwić, zamknąć w różowej galarecie, użyć okrutnego Diminuendo, by kusza wyleciała jej z dłoni. Gdyby nie były to zaklęcia tak ryzykowne, prawdopodobnie porwałaby się na jedno z nich, lecz odpuściła. Kiedyś nie sięgnęłaby po tak drastyczne środki, zawahałaby się przed zaklęciami tak wpływającymi na człowieka - osobę, której nie znała - ale wojenne doświadczenia nauczyły ją, że należało działać szybko, zwłaszcza jeśli ważyły się losy czyjegoś życia. Przed momentem nie zdążyła zareagować w czas, pozwoliła jej strzelić - nie zamierzała popełnić tego błędu kolejny raz. W dodatku złość, ta okropna złość, napływała szumiącą w uszach falą.
- Duna - warknęła pod nosem, kierując zaklęcie pod stopy nieznajomej. Nigdy nie słyszała swojego głosu w takim wydaniu, ale nie zwróciła na to uwagi, skupiona na utrudnianiu życia kłusowniczce. Pozostawała niewidzialna, ale nie wzbraniała się przed mówieniem. - Nawet nie próbuj go tknąć! - dorzuciła drżącym od złości tonem.

| pierwsze k8 - nadrabiam do kameleona, k100 - Duna, drugie k8 - do Duny



how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?



Susanne Lovegood
Susanne Lovegood
Zawód : pracownica rezerwatu znikaczy
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

I will be your warrior
I will be your lamb


OPCM : 20 +8
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 31 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Mglisty las - Page 4 JkJQ6kE
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4789-susanne-echo-lovegood https://www.morsmordre.net/t5182-deszczowa-sowa#113703 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t5129-szuflada-sue#111192 https://www.morsmordre.net/t5133-susanne-echo-lovegood#111350
Re: Mglisty las [odnośnik]25.11.23 13:10
The member 'Susanne Lovegood' has done the following action : Rzut kością


#1 'k8' : 3

--------------------------------

#2 'k100' : 59

--------------------------------

#3 'k8' : 8
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mglisty las - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Mglisty las [odnośnik]27.11.23 20:38
Wypuszczony bełt ze świstem pomknął w stronę barwnego dirikraka, lecz jego droga była zbyt długa. Grot mocno wbił się w pień jednego z drzew, prowokując osiadłe na gałęziach ptaszyska do spłoszonego lotu. Echo wzburzonego pokrakiwanie rozeszło się po leśnej przestrzeni. Wiedziałam już, że moja ofiara uprzedzona charakterystycznemu dźwiękowi towarzyszącemu zwalnianej strzale zdołała wyczuć zagrożenie i tak poniosłam klęskę w pierwszym starciu. Nie czułam większej złości i być może prędko przeszłabym do planowania kolejnych kroków, gdyby nie dziwny odgłos dochodzący gdzieś zza moich pleców. Przekręciłam ostrożnie głowę w bok i powoli opuściłam kuszę. Czyżbym nie była tutaj sama? Las wydawał się spokojny, wręcz martwy, ale malowany mgłami krajobraz wokół nie dawał całkowitej pewności. I ja również nigdy w stu procentach nie zawierzałam własnym zmysłom, nawet jeżeli te przez wiele lat łowieckich prób zdołały się znacząco wyostrzyć. Wciąż mogłam coś przeoczyć, coś pominąć. Dążyłam jednak do tego, by wyeliminować z mojej wędrówki jak najmniej podobnych błędów.
Przez chwilę stałam nieruchomo, słuchałam, patrzyłam uważnie, jednocześnie dbając o to, by samej nie wydać już żadnego dźwięku. Bezszelestnie obróciłam się dookoła, dziękując w duchu Yelenie za materiał w ruchu cichszy od ludzkiego oddechu. Coś było nie tak. Długo jednak nie trwało, nim imponująca świetlista wiązka zaklęcia pomknęła w moją stronę, wychodząc gdzieś z boku, mknąc tuż w moją stronę. Więc jednak. Natychmiast wysunęłam różdżkę z mocowania na udzie i prędko wypowiedziałam dobitnie formułę, mającą wybudzić mocną, czarodziejską tarczę – Protego maxima. Zamiast błysku mogącego zatrzymać wędrującą ku mnie groźbę, ujrzałam ledwie marną iskrę, która opadła, na ziemię, kiedy ja… tkwiłam już w piaskowej pułapce. Złociste drobiny chętnie wkradały się pod cholewę buta, drażniąc i ograniczając swobodę ruchów. Choć skupiłam się na uderzającej we mnie magii, moje uszy nie pominęły złośliwego głosu – wydobywające się z nie wiadomo skąd, wyraźnie damskiego.
- Go tknąć? – wyszłam temu głosowi naprzeciw, lokując spojrzenie gdzieś na potencjalnym torze lotu pustynnego uroku. Wyraźny rosyjski akcent spróbował odtworzyć słowa nieznajomej postaci. Ktokolwiek faktycznie znajdował się w moim otoczeniu, musiał być niezadowolony z widoku strzały kierującej się wprost do małego ptaszyska. Czy to miała właśnie na myśli? – Gdzie jesteś? Zabierz piasek – spróbowałam ostrożnie. Brakowało mi jednak angielskich słów, a niepewność wzrastała wraz z ilością piasku pochłaniającego moje buty. - Przy drzewie zły wąż. Ptak uciekł - przeszłam do kłamstwa, chcąc usprawiedliwić mój jakże haniebny atak w biednego ptaka. Przecież miałam dobrą celność.
Szansa na złapanie dirkraka przepadła. Musiałam się skupić na racjonalnym wyjściu z tej sytuacji. Skąd się tu wzięła? Jak mogłam jej wcześniej nie przyłapać?


Kłamstwo I :thnking:
Varya Mulciber
Varya Mulciber
Zawód : łowczyni, twórczyni zwierzęcych trofeów
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Uczuł lód aż w głębi serca, które już miał na wpół zlodowaciałe; przez mgnienie oka zdawało mu się, że umiera, ale to minęło. Nie czuł już wcale zimna.
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 5 +4
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11435-varya-mulciber https://www.morsmordre.net/t11445-olgierd#353862 https://www.morsmordre.net/t12091-varya-mulciber https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t11446-skrytka-bankowa-nr-2500#353865 https://www.morsmordre.net/t11447-varya-mulciber#353889
Re: Mglisty las [odnośnik]28.11.23 21:31
Zaklęcie było wystarczająco silne, wyważone, choć prowadzone złością. Iskrząc pomknęło pod stopy kłusowniczki, rozdarło powietrze świstem, zaś rozgrzewające uczucie tlące się w piersi nie ustawało, przyspieszając jedynie bicie serca. Dziwny stan, jeszcze nie oswoiła się z przemożnym uczuciem wściekłości, ale kiedy odkryła je w sobie, wszystkie stłumione latami nakłady, pragnęło wydostawać się na świat. Dobro zwierząt odciskało się na sumieniu szczególnie wyraźnym piętnem, ich los był dla Susanne istotny, a potęga człowieka i rosnące przekonanie, że ma prawo sądzić o życiu niewinnych stworzeń, wyzwalały w niej skrajnie negatywne emocje, mało co było w stanie dotknąć ją tak mocno. Niezależnie od tego, czy w zwierzę celowano z kuszy, czy porzucano po zacieśnieniu więzi i wzbudzeniu zaufania - bolało ją to.
Las zareagował na zamieszanie, poza ptakami umykającymi z drzewa ranionego bełtem, wokół poderwało się jeszcze parę skrzydeł, usłyszawszy głos i szmery zaklęcia, magiwiórki spłoszyły się, uciekając w dal po pniach, lecz nie patrzyła na nie - wzrokiem śledziła nieznajomą, najpierw odwracającą się czujnie, nawet w tym geście cechując się kocią zwinnością, bezszelestną. Zupełnie jakby była drapieżnikiem na znanych terenach, mimo mgły i przeciwności pozostała opanowana, zimna; może sądziła, że za plecami zaskakuje ją inne zwierzę - na to Sue zabrakło przemyśleń, kiedy ciskała w nią ostrzegawcze słowa i niezapowiedziane zaklęcia. Zmrużyła oczy, przysłuchując się wypowiedziom ciemnowłosej kobiety, mówiła dziwnie, nienaturalnie, z nieznanym akcentem - nie szkockim, nie irlandzkim, innym. Nie mogła być stąd albo świetnie udawała.
- Wąż? - zapytała z wyraźną podejrzliwością, w swoim głosie nadal wychwytując drżenia złości, uczepionej całego ciała - zdeterminowana w swoim celu była gotowa bronić tego stworzenia. Węża również, na dokładkę. - Chcesz mi powiedzieć, że widzisz węża w trawie na taką odległość? - dodała z niedowierzaniem, poruszając się na miotle, powoli, w lewo, nie chcąc tkwić w jednym miejscu. Czy to możliwe, że widziała? Była prawie pewna, że nie, lecz kto wie, jaką magią się wspierała, czym ostrzyła zmysły? Wiedziała jedno - musiała ją skołować, zmylić, odciągnąć uwagę, choć dirikrak dostał już jasne wskazówki - wokół było niebezpiecznie. - Ptak uciekł, bo w niego strzelałaś - rzuciła, ostrożnie dobierając słowa, szukając tych prostych, lecz dla niej - angielki z krwi, kości i pochodzenia, większość słów była prosta.
- Skąd o nim wiesz? - zapytała, trzymając różdżkę w pogotowiu, lecz przed tymi słowami postanowiła zdjąć z siebie maskujące zaklęcie. Finite Incantatem ujawniło ją - dopóki kobieta tkwiła w piachu, miała ograniczone pole działania, Duna pochłaniała uwagę, energię i możliwości. Sue nie spieszyła się do zabierania piasku, wiedząc równocześnie, że dirikrak w mglistym lesie może mieć marne szanse, jeśli faktycznie pochodził z hodowli.

| dorzuty k8/k6: 1 i 2



how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?



Susanne Lovegood
Susanne Lovegood
Zawód : pracownica rezerwatu znikaczy
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

I will be your warrior
I will be your lamb


OPCM : 20 +8
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 31 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Mglisty las - Page 4 JkJQ6kE
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4789-susanne-echo-lovegood https://www.morsmordre.net/t5182-deszczowa-sowa#113703 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t5129-szuflada-sue#111192 https://www.morsmordre.net/t5133-susanne-echo-lovegood#111350
Re: Mglisty las [odnośnik]02.12.23 12:46
Pokiwałam głową, wciąż mierząc się z piaskami tak chętnie naciskającymi na moje nogi i zmuszającymi do powolnego zatapiania się ciała w groźnej pustyni. Byłam bardzo świadoma tego, że znalazłam się w poważnej pułapce a nie igraszce, która przeminie, zanim zdołam załadować kuszę nowym bełtem. Dziewczyna, niczym baśniowe, śnieżne ptaszysko, wyłaniała się znikąd, zabierając mi skutecznie możliwość kontynuowania łowów. Wyglądała niepozornie, inaczej niż ludzie, których przyszło mi odwiedzać na tutejszych ziemiach. Pod niewinnym wizerunkiem czaiło się wyraziste zagrożenie.
– Tak. Dobre oczy, dużo śladów w trawach i ziemi – wyjaśniłam, jakby to było nazbyt oczywiste. – Taki wąż zranił moja kura – próbowałam zbudować fałszywą historię, by zagrać na jej emocjach, bo przecież wydawała się wyjątkowo przywiązana do zwierząt. – Nie powinien jeść już więcej ptaków – oświadczyłam, przywołując do głosu nieco więcej bojowej postawy. Powinnam mieć to wszystko gdzieś i rzucić, zignorować ją i robić dalej swoje, ale w obecnym ruchomym, sypkim położeniu miałam mało możliwości. Wystarczyło rozejrzeć się wokół: las oddychał w naturalnym tempie, nikt nie wyciągał ku mnie pomocnej dłoni, próżno było szukać wybawienia. Mogłam liczyć wyłącznie na siebie. I chociaż nie byłam dobrym mówcą, proste słowa powinny pomóc w wyłuskaniu niezwykłej szczerości. – Głośna strzała weszła w drzewo, wąż i ptak już daleko – zakończyłam, patrząc jej głęboko w oczy. Bez mrugnięcia, bez drgnięcia. Pochłaniana jedynie przez tak łakomą, zaczarowaną ziemię, od której, zdaje się, nie było już żadnej ucieczki. Mogłam więc liczyć jedynie na to, że złamie swą wolę.
Nie znosiłam być zależną od kogokolwiek poza samą sobą, nie znosiłam tkwić w obcych kajdanach, a teraz dokładnie tak się czułam. Mogłam przeciwko niej wznieść różdżkę, lecz gdyby tak się stało, cała historia utraciłaby swoją wiarygodność. Wolałam, by patrzyła, jak jej magia krzywdzi mnie, podczas gdy dirikrak dawno zapomniał o tym miejscu, podczas gdy ponad naszymi głowami ptaszyska znów pogodnie zaczynały ćwierkać. Echo grotu ostro wbijającego się w korę już kilka oddechów temu rozpłynęło się w powietrzu. Byłyśmy tylko my dwie.
Zawsze jednak ufałam sile i zaradności swojego ciała, które trenowane latami w znoju, krzywdzie i szorstkości, umiało postawić się nawet najgorszym warunkom. Umiało wydostać się z beznadziejnej przeszkody. Ufałam swoim mięśniom tak samo jak własnej kuszy. Dlatego postanowiłam pchnąć je ku wybawieniu i wyskoczyć z ruchomego podłoża, a potem odejść, pozostawiając ją bez odpowiedzi. Zgięte kolana, wszystkie mięśnie w gotowości i wreszcie mocny ruch – natychmiast jednak zablokowany przez sypkie odmęty. Ścisnęłam mocniej wargi i jeszcze raz popatrzyłam w oczy tej, która mogłaby być zimową królową, lecz w głębi duszy zdawała się kryć więcej kolorów, niż mroźne krainy były w stanie znieść. Co teraz?

tutaj prawie, ale jednak wciąż za mało
Varya Mulciber
Varya Mulciber
Zawód : łowczyni, twórczyni zwierzęcych trofeów
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Uczuł lód aż w głębi serca, które już miał na wpół zlodowaciałe; przez mgnienie oka zdawało mu się, że umiera, ale to minęło. Nie czuł już wcale zimna.
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 5 +4
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Czarownica

Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t11435-varya-mulciber https://www.morsmordre.net/t11445-olgierd#353862 https://www.morsmordre.net/t12091-varya-mulciber https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t11446-skrytka-bankowa-nr-2500#353865 https://www.morsmordre.net/t11447-varya-mulciber#353889
Re: Mglisty las [odnośnik]02.12.23 16:39
Podejrzliwość odzywała się w jasnowłosej z coraz większą mocą, słowa nieznajomej były trochę nieskładne - same z siebie, w językowej pokraczności, ale i w sensie, brakowało im logiki. Może nabrałaby się na próby oszustwa, gdyby nie posiadała rozległej wiedzy o stworzeniach, ale od dziecka zaczytywała się w ciekawostkach, z fascynacją studiowała zwierzęcą naturę, odruchy, zachowania, specyfikację gatunków oraz ich charakterystyczne cechy. Miała pojęcie o stworzeniach egzotycznych, ale i rodzimych. Wiedziała też, czym żywią się węże i jakie może spotkać w tutejszych lasach. Fauna na wyspach nie była specjalnie bogata, nie w kontekście tego, co można było spotkać w szerokim świecie, było tu mało skrajnie niebezpiecznych stworzeń. Jaki wąż mógł się zaplątać pod nogami? Żmija prędzej zaatakowałaby mysz, może drobną ptaszynę, pisklę - oczywiście, ale nie zasadziłaby się na dirikraka, podobnie zresztą do magicznych gatunków gadów. Musiałoby to być stworzenie większe, skąd niby miałoby się tutaj wziąć, w dziczy, w Staffordshire? Gdyby nie jawne zagrożenie - drobne strzały między drewnianymi ramionami - Lovegood uznałaby wyjaśnienia za całkiem urocze, ale nadal mało realne w kontekście posiadanej wiedzy. Zresztą, musiałaby być bardzo naiwna, wierząc na słowo kobiecie z kuszą. To nie był przypadkowy przedmiot w rękach przypadkowej osoby. Do czego innego miała jej służyć, jeśli nie do polowania?
- Znam się na zwierzętach, nie kłam - odpowiedziała z niezadowoleniem, nie próbując uciekać wzrokiem. Widziała, jak zapada się w piasku i nie mogła nic poradzić na satysfakcję. Nie dlatego, że miała nad nią przewagę - dlatego, że udaremniała kobiecie działania, których nie pochwalała. Nie pragnęła potęgi i kontroli, nie zależało jej na skrzywdzeniu ciemnowłosej, wręcz zestresowała się nagłą myślą, że przecież mają zawieszenie broni i nie powinna w tej chwili szkodzić nikomu. Chciała tylko ocalić życia zagrożonych stworzeń, nic więcej. Odetchnęła głęboko, walcząc z własną złością i natłokiem myśli. Najchętniej zniszczyłaby kuszę, zagrzebała ją w pochłaniających odmętach piasku, ale co jeśli tym samym naraziłaby ostatnie dni spokoju? Może szanse były niewielkie, lecz istniały. Nie mogła tego zrobić. Nawet w środku lasu, gdzie nie dostrzegał ich nikt poza magiwiórkami i ptasim chórem.
- Wypuszczę cię. Jeśli wyjdziesz z lasu natychmiast i nie wrócisz tu polować - mogła się łudzić, że tak właśnie będzie, że nieznajoma nie zapuści się tu ponownie, ale wiedziała, że to płonne nadzieje, ludzie nie zmieniali się łatwo, twardo trzymali się swoich prawd i przyzwyczajeń. Mogła jednak osobiście dopilnować, by tego dnia nie narobiła tu szkód i zgubiła cenny trop - Lovegood zamierzała trzymać się przynajmniej tego. Kłusowniczka miała już szansę zauważyć, że zaklęcie było silne, próba wydostania się z pułapki tylko pogorszyła jej sytuację - a nie był to jedyny czar, jaki mógł jej utrudnić życie.



how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?



Susanne Lovegood
Susanne Lovegood
Zawód : pracownica rezerwatu znikaczy
Wiek : 25
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna

I will be your warrior
I will be your lamb


OPCM : 20 +8
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 31 +5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 14
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Mglisty las - Page 4 JkJQ6kE
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t4789-susanne-echo-lovegood https://www.morsmordre.net/t5182-deszczowa-sowa#113703 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f304-dolina-godryka-rudera https://www.morsmordre.net/t5129-szuflada-sue#111192 https://www.morsmordre.net/t5133-susanne-echo-lovegood#111350

Strona 4 z 5 Previous  1, 2, 3, 4, 5  Next

Mglisty las
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach