Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Staffordshire
Mglisty las
Strona 5 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Mglisty las
Na północnym krańcu hrabstwa Staffordshire znajduje się przeklęty las — wedle podań okolicznych mieszkańców. Gęstwina mieszanych drzew i roślinności spowita jest mgłą o każdej porze roku, bez względu na panującą pogodę. Mało kto decyduje się wejść głębiej, zobaczyć jakie tajemnice może skrywać. Drewniany, pokryty domek mchem znajduje się ledwie kilkanaście kroków od jego pierwszej linii drzew, jednak mgła skutecznie utrudnia jego dostrzeżenie. Przeklęty las, skrywa zapewne wiele tajemnic i otwiera wiele możliwości, musi się jednak znaleźć ktoś na tyle odważny, aby podjąć drogę w nieznane.
Ja też, przeszło mi przez myśl, kiedy przyglądałam się jej hardemu spojrzeniu. Nie wyglądało na to, by miała zamiar nadziać się na moją przynętę. Ja wypuszczałam w jej stronę niewidzialne, wzruszające strzały, zaś ona zdawała się bezbłędnie odbijać każdą z nich. Nie uporam się z nią tak prosto, jeżeli naprawdę miałam przed sobą znawczynię. W dodatku moje słabe zdolności aktorskie wcale nie ułatwiały zadania. Okazywanie emocji nigdy nie szło mi dobrze. Nie płakałam, nie drżałam, nie trzęsłam się ze strachu. Tak mnie wytresowali, byłam kamienna, choć przecież przemawiałam o rzekomej krzywdzie kury i dobrej myśli, by śliska bestia nie mogła już więcej nikomu zagrozić. Owszem, kłamałam w żywe oczy, lecz ona wciąż wydawała się odporna. Po co więc podejmować nowe próby, kiedy mogły skończyć się dodatkowymi porcjami piasku pod łowieckim kombinezonem? Zatem miałam być skazana na wizję dziewczyny z lasu. Tej, która zniweczyła całe moje przedsięwzięcie. Tej, która skutecznie zatrzymała mnie w swoich piaskowych wnykach. Czego będzie ode mnie chciała? Na jaką torturę mnie skaże? Nie zamierzałam się ugiąć, nie zamierzałam dać się pokonać przez kupę piasku i przypadkową nieznajomą. Wciąż miałam w dłoniach kuszę i różdżkę. Czekałam na kolejny cios, choć równie dobrze mogłaby pławić się w satysfakcji, obserwując, jak jej własna pustynia mnie pożera. Podobało jej się to? Nie lubiła krzywdy zwierząt, ale już nie miała oporów, by zadać cios ludziom?
Aż wreszcie poznałam jej warunek. Przyjęłam go z obojętnością, kąciki warg ani drgnęły, powieki pozostały zaklęte w wiecznym bezruchu i tylko łydki topiły się w udręce. Dziwne żądanie. Ja na jej miejscu, nie usatysfakcjonowałabym się prostym odejściem, nie zaufałabym w tym względzie komuś, kogo już sprytnie przyłapała na fałszywej historii. Chciała jedynie, żebym sobie poszła i nie wracała. To przecież naiwne, zbyt proste. To durne.
– Tak zrobię – odparłam krótko, bez zająknięcia i ze spojrzeniem całkowicie skoncentrowanym na jej twarzy. – Twój las – przyznałam jej to prawo, choć podobnego zachowania nie miałam w zwyczaju. Niech jej będzie, nie zamierzałam ryzykować, że zaraz uduszę się pod ziemią. To mógł jedyny sposób, by wydostać się z marnego położenia, a potem odejść zgodnie z danym słowem. Nie przysięgałam, nie obiecywałam, ale zamiar miałam dość zgodny z głośno wypowiedzianym życzeniem. Nie miałam ochoty więcej jej spotykać. To jedno zwycięstwo mogłam jej oddać. I tego przeklętego dirkraka.
Aż wreszcie poznałam jej warunek. Przyjęłam go z obojętnością, kąciki warg ani drgnęły, powieki pozostały zaklęte w wiecznym bezruchu i tylko łydki topiły się w udręce. Dziwne żądanie. Ja na jej miejscu, nie usatysfakcjonowałabym się prostym odejściem, nie zaufałabym w tym względzie komuś, kogo już sprytnie przyłapała na fałszywej historii. Chciała jedynie, żebym sobie poszła i nie wracała. To przecież naiwne, zbyt proste. To durne.
– Tak zrobię – odparłam krótko, bez zająknięcia i ze spojrzeniem całkowicie skoncentrowanym na jej twarzy. – Twój las – przyznałam jej to prawo, choć podobnego zachowania nie miałam w zwyczaju. Niech jej będzie, nie zamierzałam ryzykować, że zaraz uduszę się pod ziemią. To mógł jedyny sposób, by wydostać się z marnego położenia, a potem odejść zgodnie z danym słowem. Nie przysięgałam, nie obiecywałam, ale zamiar miałam dość zgodny z głośno wypowiedzianym życzeniem. Nie miałam ochoty więcej jej spotykać. To jedno zwycięstwo mogłam jej oddać. I tego przeklętego dirkraka.
Varya Mulciber
Zawód : łowczyni, twórczyni zwierzęcych trofeów
Wiek : 22
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Uczuł lód aż w głębi serca, które już miał na wpół zlodowaciałe; przez mgnienie oka zdawało mu się, że umiera, ale to minęło. Nie czuł już wcale zimna.
OPCM : 8 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +2
CZARNA MAGIA : 5 +4
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Rycerzy Walpurgii
Nie miała podstaw, by jej ufać. Może kiedyś, lata temu, jeszcze zanim świat zwariował i chciała wierzyć, że na dnie ludzkiej świadomości zawsze kryło się dobro - ale i wtedy miała wystarczająco rozumu, by nie dać się omamić, wiedziała jak postrzegane są zwierzęta, że ludzie roszczą sobie do nich prawo, z łatwością rozporządzają ich losem. Bezrefleksyjnie, pochopnie, często dla rozrywki, dla zysku - z materialistycznej potrzeby wykorzystywali kły, sierść, pławili się w bogactwie, które nigdy nie powinno do nich należeć. Nie zostawiali im szans, byli gotowi brać wszystko, byle więcej, byle drożej, luksusowy towar miał zdobić bogate domy, dla nich życie zwierzęcia było trofeum, nie znaczyło nic. Czym innym był wąż polujący na kurę, jeśli już gdzieś musiałby się taki trafić, a czym innym ludzki wybór, decyzja wymierzająca ostateczny cios, powodowana zaledwie zachcianką. Sue starała się nie wtrącać w prawa rządzące światem fauny, natura miała swoje ścieżki, czasem okrutne, ale czy aż tak bezwzględne, jak te obierane przez człowieka? Problem się pogłębiał, lecz mało kto chciał go dostrzegać, było to niewygodne, niepraktyczne dla ludzkości, ale dla niej, wrażliwej na otaczający ją świat - oczywiste i dręczące.
Zmarszczyła brwi, słysząc proste określenie. Twój las. Nie. Nigdy nie rościła sobie praw do żadnych terenów ani do życia niewinnych stworzeń, ale jeśli mogła oszczędzić im bezsensownej śmierci z ręki człowieka - dlaczego miałaby odpuścić?
- Nigdy nie był mój. Twój też nie - odpowiedziała, przypatrując się czujnie nieznajomej, zanim zdjęła zaklęcie. Niechętnie, bo rozwiązanie było chwilowe, słabe; mogła dopilnować jej tutaj, dzisiaj - w ograniczonym czasie, bo sama miała obowiązki. Wolałaby zrobić więcej, skuteczniej, lecz na ten moment musiało jej wystarczyć ocalenie dirikraka, którego sama chciałaby znaleźć, by móc się nim odpowiednio zaopiekować. Odprowadzała kłusowniczkę spojrzeniem, nadal zła. W milczeniu upewniła się, że kobieta naprawdę stąd zniknie, a później wyruszyła na poszukiwania zaginionego stworzenia, lecz skryło się zbyt dobrze, zaalarmowane niebezpieczeństwem. Nie mogła dostrzec go we mgle. Jedynym, co po nim pozostało, były barwne pióra, pieczołowicie zbierane. Wraz z sierścią magiwiórek dostarczyła je do rezerwatu, przekazując prosto w ręce alchemika, a sobie obiecywała, że po dirikraka wróci jak najprędzej.
| ztx2
Zmarszczyła brwi, słysząc proste określenie. Twój las. Nie. Nigdy nie rościła sobie praw do żadnych terenów ani do życia niewinnych stworzeń, ale jeśli mogła oszczędzić im bezsensownej śmierci z ręki człowieka - dlaczego miałaby odpuścić?
- Nigdy nie był mój. Twój też nie - odpowiedziała, przypatrując się czujnie nieznajomej, zanim zdjęła zaklęcie. Niechętnie, bo rozwiązanie było chwilowe, słabe; mogła dopilnować jej tutaj, dzisiaj - w ograniczonym czasie, bo sama miała obowiązki. Wolałaby zrobić więcej, skuteczniej, lecz na ten moment musiało jej wystarczyć ocalenie dirikraka, którego sama chciałaby znaleźć, by móc się nim odpowiednio zaopiekować. Odprowadzała kłusowniczkę spojrzeniem, nadal zła. W milczeniu upewniła się, że kobieta naprawdę stąd zniknie, a później wyruszyła na poszukiwania zaginionego stworzenia, lecz skryło się zbyt dobrze, zaalarmowane niebezpieczeństwem. Nie mogła dostrzec go we mgle. Jedynym, co po nim pozostało, były barwne pióra, pieczołowicie zbierane. Wraz z sierścią magiwiórek dostarczyła je do rezerwatu, przekazując prosto w ręce alchemika, a sobie obiecywała, że po dirikraka wróci jak najprędzej.
| ztx2
how would you feel
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
if you were the sunset
sailing alone
behind the mountains?
how would you feel
if you were the sunrise
woke up at dawn
once in a lifetime?
Strona 5 z 5 • 1, 2, 3, 4, 5
Mglisty las
Szybka odpowiedź
Morsmordre :: Reszta świata :: Inne miejsca :: Anglia i Walia :: Staffordshire