1958 | Rodzina Doe
Strona 18 z 18 • 1 ... 10 ... 16, 17, 18
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Rodzinne ognisko Doe
Cyganie 1958
Eve Doe, James Doe, Sheila Doe, Thomas Doe i ewentualni goście.
Szafka na potrzeby odgrywania komunikacji oraz krótkich i szybkich dramatów rodzinnych wynikających z fabuły.
Eve Doe, James Doe, Sheila Doe, Thomas Doe i ewentualni goście.
Szafka na potrzeby odgrywania komunikacji oraz krótkich i szybkich dramatów rodzinnych wynikających z fabuły.
I show not your face but your heart's desire
Jego sen był płytki, ale o ile delikatne pukanie we framugę go nie zbudziło, stanowczo zrobił to Dynia, który poderwał się ze śpiącego na kanapie Thomasa, niezadowolony jakimiś hałasami, a później i krzykami.
Początkowo chciał to zignorować, ale gdzieś rozpoznał głos, który wołał jego brata. Niezadowolony więc się podniósł, łapiąc jeszcze za różdżkę i rzucając lumos, aby nie przewrócić się nigdzie po drodze. Skierował się do drzwi, wahając się tylko przez moment zanim je otworzył. Zmarszczył brwi dostrzegając aż tak... liczne towarzystwo. Ale odsunął się, wpuszczając ich do środka.
- Nie drzyj się, bo zbudzisz dziewczyny - upomniał, spoglądając zmęczonym wzrokiem pierw na pierwszą dziewczynę, później na Marcela i na końcu na kolejną nieznajomą, którą ten niósł. - Na kanapie jest koc, połóż ją tam.
- Lumos maxima... - mruknął pod nosem, aby oświetlić pomieszczenie, bo w końcu był środek nocy. Nie zadawał nawet pytań o to, co oni tutaj w ogóle robili, kogo i czemu Marcel przyprowadził. - James śpi na górze.
Początkowo chciał to zignorować, ale gdzieś rozpoznał głos, który wołał jego brata. Niezadowolony więc się podniósł, łapiąc jeszcze za różdżkę i rzucając lumos, aby nie przewrócić się nigdzie po drodze. Skierował się do drzwi, wahając się tylko przez moment zanim je otworzył. Zmarszczył brwi dostrzegając aż tak... liczne towarzystwo. Ale odsunął się, wpuszczając ich do środka.
- Nie drzyj się, bo zbudzisz dziewczyny - upomniał, spoglądając zmęczonym wzrokiem pierw na pierwszą dziewczynę, później na Marcela i na końcu na kolejną nieznajomą, którą ten niósł. - Na kanapie jest koc, połóż ją tam.
- Lumos maxima... - mruknął pod nosem, aby oświetlić pomieszczenie, bo w końcu był środek nocy. Nie zadawał nawet pytań o to, co oni tutaj w ogóle robili, kogo i czemu Marcel przyprowadził. - James śpi na górze.
The member 'Thomas Doe' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 18
'k100' : 18
Spał spokojnie; było ciepło. Ciepło drugiego ciała było niemożliwe do podrobienia. I nie chciał wcale wstawać. Ze snu wyrwał go znajomy głos. Ocknął się nerwowo, obracając na plecy, a głowę ciągnąć w kierunku okna - wrzaski Sallowa mogły zbudzić Eve. Nie żyli we własnym domu, Marcel nie darłby się, gdyby coś się nie stało. Wysunął się spod koca i podszedł do okna, otworzył je i wyjrzał przed dom, widząc na dole przyjaciela z... z dziewczyną na rękach, drugą obok. To nie był czas ani miejsce na to, fatalne miejsce na randkę i to z dwoma pannami, Marcel, pieprzony zachłanny draniu. Zamknął okno i zerknął na śpiącą Eve przelotnie. Musiał stawić się na dole zanim się obudzi. W drodze naciągnął na siebie spodnie, spał w koszulce. Zszedł na dół, dopinając rozporek, na boso, z dziwną nerwowością dostrzegając w drzwiach brata, ale nie zawahał się podszedł bliżej, nie stając za jego plecami, przepychając się przed Thomasa, stając też tuż przed śliczną, blondwłosa dziewczyną. Przeniósł z niej spojrzenie na przyjaciela.
— Marcel — mruknął, w głosie rozbrzmiało mu pytanie, ale zaraz zerknął na dziewczynę, którą miał na rękach. Nie przyglądał jej się szczególnie, było potwornie ciemno, był środek nocy. Zerknął tylko na ulice, domy obok nich — czy ktoś się zbudził? CHyba nie. Cofnął się za bratem do środka, ale stanął z boku, po przeciwnej stronie niż Thomas, zaplatając ręce na piersi. — Co się stało? — spytał go niecierpliwie, z malującą się na jego twarzy niepewnością znacznie większą niż jakiekolwiek niezadowolenie.
| zt
— Marcel — mruknął, w głosie rozbrzmiało mu pytanie, ale zaraz zerknął na dziewczynę, którą miał na rękach. Nie przyglądał jej się szczególnie, było potwornie ciemno, był środek nocy. Zerknął tylko na ulice, domy obok nich — czy ktoś się zbudził? CHyba nie. Cofnął się za bratem do środka, ale stanął z boku, po przeciwnej stronie niż Thomas, zaplatając ręce na piersi. — Co się stało? — spytał go niecierpliwie, z malującą się na jego twarzy niepewnością znacznie większą niż jakiekolwiek niezadowolenie.
| zt
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
Ostatnio zmieniony przez James Doe dnia 05.08.22 9:38, w całości zmieniany 1 raz
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Strona 18 z 18 • 1 ... 10 ... 16, 17, 18
1958 | Rodzina Doe
Szybka odpowiedź