Nowy rok 57/58
Strona 2 z 25 • 1, 2, 3 ... 13 ... 25
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Dolina Godryka
Dom Bathildy Bagshot Nowy Rok 1957/58 Sylwestrowa zabawa - goście z domu Bathildy Bagshot.
Szafka zniknięć
Sufit pełen gwiazd
Efekty mocarza
Szafka zniknięć
- Efekty kadzidła:
Aby umilić odpoczynek i wzmocnić nastrój w pomieszczeniu Steffen i James postanowili dodać pokojowi nieco magii. Dawny gabinet profesor Bagshot został przyciemniony — nie paliły się w nim żadne świece, nie docierało także światło z zewnątrz. Jedynym źródłem blasku były drobniutkie, iskrzące na suficie gwiazdy. Migoczące, bezchmurne niebo było prostą sztuczką, ale każdy kto zdecydował się położyć na śpiworach i odpocząć, wdychając dym z kadzideł mógł zobaczyć, że gwiazdy na niebie poruszały się, przybierając rozmaite kształty, budując opowiadane Steffenowi przez Jamesa cygańskie historie.
Aby sprawdzić, co pokazuje niebo nad głowami należy rzucić kością k6.
- Historie na nieboskłonie:
Efekty mocarza
- Efekty:
1. Alkohol mocno pali w gardło, tak bardzo, że nie jesteś w stanie wytrzymać i musisz go czymś popić. Wydaje ci się, że sięgnięcie po wodę jest dobrym pomysłem, jednak w pośpiechu i emocjach mylisz szklanki i wypijasz gin do dna, co przyprawia cię o mdłości. Jest jest to początek imprezy i nie zdążyłeś wypić zbyt dużo odbije się to tylko okropnym bólem głowy na drugi dzień. Jeśli jesteś już pijany, zachce ci się wymiotować...
2. Możliwe, że Marcel pomylił zaklęcia i chcąc przyspieszyć proces dochodzenia owoców w alkoholu i cukrze rzucił coś zupełnie niechcąco. Twój kieliszek zdaje się nie tracić swojej zawartości, a ty pijesz i pijesz, nie możesz przestać. Kiedy już jesteś w stanie przyjąć w siebie drinka i odsuwasz go od siebie, kieliszek wciąż jest pełny, jego zawartość wylewa ci się na strój, mocząc go z przodu całkowicie. Przyda ci się trochę zimnego powietrza i dużo wody, inaczej zaliczysz solidnego zgona.
3. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
4. Już po uwarzeniu alkoholu, kiedy nabrał swojego koloru, James postanowił zmienić jego barwę na jakąś przyjemniejszą i mniej kojarzącą się ze szczynami. Jego próba okazała się bezskuteczna - przynajmniej wtedy. Teraz, kiedy spojrzysz na zawartość szkła alkohol zmieni przypadkiem kolor, na taki który będzie ci się bardzo źle kojarzył. Jeśli jednak zaryzykujesz i wypijesz Mocarza do dna, zrozumiesz, że w smaku mimo ostrości jest bardzo dobry. Alkohol wprawi cię jednak w śmieszny nastrój i jeszcze przez pewien czas będziesz opowiadać ludziom sprośne lub głupie żarty.
5. Mocarz ma ostry smak i już po wypiciu zaczyna cię rozgrzewać. Możliwe, że chłopcy przesadzili z proporcjami, wlewając zbyt wiele alkoholu na tyle owoców i cukru. Nie dość, że dość szybko wpadniesz w pijacki nastrój, to jeszcze zrobi ci się bardzo gorąco. Ubrania, które masz na sobie zechcesz zdjąć, ale jeśli nie chcesz lub nie możesz tego uczynić będziesz szukać szybkiego sposobu na gwałtowną ochłodę. Kąpiel w wannie z lodowatą woda, wytarzanie się w śniegu, czy zmoczenie głowy w wiadrze może okazać się dobrym pomysłem.
6. Ponoć wystarczy jeden kieliszek, żeby przegiąć. To chyba właśnie ten kieliszek. Kiedy go wypijesz, niezależnie od tego, czy jest twoim pierwszym, czy nie, zaczynasz tracić głowę, a do tego strasznie poplącze ci się język. Wypowiedzenie prostych słów okaże się trudne, możesz seplenić i jąkać się, myląc słowa. Efekt jednak szybko z ciebie zejdzie, wystarczy kilka łyków czegoś bezalkoholowego.
7. Im mocniejszy alkohol tym silniejszy eliksir prawdy. Mocarz wyciska z ciebie wszystkie sekrety, pleciesz wszystko, co ślina przyniesie ci na język. Nie potrafisz powstrzymać się przed zwerbalizowaniem własnych myśli, nawet tych, które powinieneś lub wypadałoby zachować dla siebie. Może to tylko komplementy, może dwuznaczne propozycje — pilnuj się przez najbliższą godzinę, jeśli obawiasz się skutków.
8. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
9. Alkohol rozluźnia ciało i umysł. Wypicie jednego kieliszka pozwoli ci przełamać swoje własne bariery i przesunąć granicę na tyle, by nikt nie uznał cię za pijanego, ale na tyle, by dodać ci odwagi do robienia tego, co wcześniej wydawało ci się niemożliwe.
10. Marcel i James nie wymyli słojów, w których pędzili alkohol — nie zauważyli też, że na nich pozostały resztki warzonych przez Norę eliksirów. Alkohol po wypiciu nie wywołuje niczego, post skrzywieniem. jest mocny i choć słodki i ostatecznie przyjemny w smaku, silnie pali przełyk. Po tym jednak stajesz się znacznie atrakcyjniejszy dla pozostałych. Wydajesz się piękniejszy, bardziej urodziwy, czarujący i pociągający. Twoją zmianę może zauważyć każdy kto choć chwilę na ciebie spojrzy. Jak się okazało, Nora szykowała w słojach eliksir upiększający.
11. Alkohol jak alkohol. Jest mocny, a jego wyraźny smak pozostaje na języku i krtani dość długo. Niefortunnie zaplątało się w nim źle przecedzone źdźbło rozmarynu, które wbiło ci się w dziąsło i będzie ci przeszkadzać przez resztę wieczoru, jeśli się z nim jakoś nie uporasz.
12. Jeden kieliszek sprawił, że od razu zachciało ci się kolejnego, ale ugaszenie pragnienia w ten sposób jest złudne. Pijąc rzucasz jeszcze raz.
13. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
14. Mocarz, czy tego chcesz czy nie, zwiększył atrakcyjność ludzi wokół ciebie, niezależnie od wszystkich czynników. Nie łudź się, że życie stało się piękniejsze, alkohol po prostu zawrócił ci w głowie, wzmógł w tobie potrzebę bycia blisko innych — przytulenia, pocałowania, dotknięcia. Po prostu bycia blisko.
15. Masz ochotę zrobić coś szalonego. Nie wiesz co, ale czujesz się pobudzony i zachęcony do wzięcia udziału w czymś, o czym nigdy wcześniej byś nie pomyślał — a jeśli byś pomyślał, to zwyczajnie masz ochotę poddać temu i to zrobić. Niezależnie od tego, czy miałby to być taniec na stole, czy przytulenie nieznajomego, czujesz, że możesz żyć tą chwilą.
16. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
17. Zbyt szybkie wypicie alkoholu wywołało w tobie atak czkawki. Jest nagła i trudna do opanowania, co gorsza, przypomina czkawkę teperotabcyjną. Na szczęścia działa na niewielkie odległości i przenosi cię tylko z pokoju do pokoju przez kilka chwil. Wypicie szklanki wody przerwie ten dziwny cykl podróży.
18. Alkohol, jak każdy wie, wzmaga popęd. To stało się niezależne od ciebie, ale jedna z osób, które towarzyszyły ci w piciu na krótką chwilę wydała się atrakcyjniejsza od wszystkich pozostałych. Twoje serce zabiło szybciej, a w głowie pojawiły się kompletnie nie twoje myśli. Może to minie, może pozostanie - wiesz tylko ty.
19. Alkohol rozszerza naczynia krwionośne, a w takich ilościach, jak w przypadku Mocarza, zdaje się robić to bardzo wyraźnie. Twoje oczy zaczynają błyszczeć, usta wydają się pełniejsze, bardziej soczyste i miękkie, nabrzmiał krwią, a policzki lekko, zdrowo zaróżowione. O ile nie jest to któryś kieliszek z kolei nie musisz się niczym martwić.
20. Nic się nie dzieje niezwykłego, ale alkohol jest bardzo mocny. Wypicie kilku kieliszków w krótkim odstępie czasu grozi pijaństwem, a kilkunastu totalnym zgonem.
I show not your face but your heart's desire
Ostatnio zmieniony przez Ain Eingarp dnia 27.12.21 21:02, w całości zmieniany 1 raz
Odwróciła się w stronę Jamesa kiedy tak wpadł do pomieszczenia, mrużąc lekko oczy. Dym z kadzidła dostający się do jej płuc sprawił, że ciało powoli się rozluźniało, a ona wolała położyć się na ziemi, mimo to jednak wciąż stojąc. Historia pokazana przez gwiazdy wydawała jej się tak wzruszająca, że pociągnęła nosem, wycierając kąciki oczu.
- To wzruszające, prawda? - szepnęła do Neli, nie wiedząc nawet, czy widziała to samo. Zaraz jednak Marcel ogłosił północ, trzeba było więc złożyć życzenia!
- No już, nie kłóćcie się na nowy rok... proszę - westchnęła do Eve i Jamesa, ostrożnie sięgając po mocarza w jej dłoniach i upijając łyk. Butelkę zaraz oddała Tomkowi, przytulając jego a potem Stefka.
- Najlepszego dla was! - Uśmiechnęła się też do Neli, przytulając ją mocno i nachylając się do jej ucha.
- Dziękuję, że jesteś - mruknęła do niej, na koniec przytulając Marcela. - Tobie też Marci, urodzinowo i na nowy rok najlepszego.
- To wzruszające, prawda? - szepnęła do Neli, nie wiedząc nawet, czy widziała to samo. Zaraz jednak Marcel ogłosił północ, trzeba było więc złożyć życzenia!
- No już, nie kłóćcie się na nowy rok... proszę - westchnęła do Eve i Jamesa, ostrożnie sięgając po mocarza w jej dłoniach i upijając łyk. Butelkę zaraz oddała Tomkowi, przytulając jego a potem Stefka.
- Najlepszego dla was! - Uśmiechnęła się też do Neli, przytulając ją mocno i nachylając się do jej ucha.
- Dziękuję, że jesteś - mruknęła do niej, na koniec przytulając Marcela. - Tobie też Marci, urodzinowo i na nowy rok najlepszego.
Only those who are capable of silliness can be called truly intelligent.
The member 'Sheila Doe' has done the following action : Rzut kością
#1 'k6' : 2
--------------------------------
#2 'k20' : 12
#1 'k6' : 2
--------------------------------
#2 'k20' : 12
Stanowczo zrobiło się tłocznie, stanowczo wolałby wyjść... gdzieś. Ale na pewno kadzidła pomagały nie skupiać mu się na tym, co miało przyjść - a może co skończyć wraz z nowym rokiem.
Przyjął butelkę od siostry, zaraz jeszcze przytulając też Sheilę. Upił mocarza, przekazał Steffkowi i zaraz ułożył się na ziemi.
Nie chciał się bawić w te całe życzenia, w północ i nowy rok. Wolał skupić się na kadzidłach, nie myśleć o tym co miało nastąpić w styczniu.
- Zmarłym daj spać Marcel. Kolejny rok trzeba tak przeżyć, żeby było co jeść i pić, i żeby każdy był bezpieczny. I spotkać się na następne urodziny! To chyba Jamesa pierwsze w kolejności będą? - rzucił wesoło, przynajmniej starając się szeroko uśmiechnąć.
Przyjął butelkę od siostry, zaraz jeszcze przytulając też Sheilę. Upił mocarza, przekazał Steffkowi i zaraz ułożył się na ziemi.
Nie chciał się bawić w te całe życzenia, w północ i nowy rok. Wolał skupić się na kadzidłach, nie myśleć o tym co miało nastąpić w styczniu.
- Zmarłym daj spać Marcel. Kolejny rok trzeba tak przeżyć, żeby było co jeść i pić, i żeby każdy był bezpieczny. I spotkać się na następne urodziny! To chyba Jamesa pierwsze w kolejności będą? - rzucił wesoło, przynajmniej starając się szeroko uśmiechnąć.
The member 'Thomas Doe' has done the following action : Rzut kością
#1 'k6' : 5
--------------------------------
#2 'k20' : 3
#1 'k6' : 5
--------------------------------
#2 'k20' : 3
Górna warga mu drgnęła jeszcze na jej słowa, ale zaraz potem znalazł się na górze, nie wiedząc nawet kiedy, z przyjacielem zawieszonym na jego szyi. Zaśmiał się od razu, na chwilę, całkiem szczerze, patrząc na niego szczęśliwego. To nie był moment na myślenie o kobietach i ich dramach, o ich fochach i humorkach, niewiadomego pochodzenia. Zasłużyła. Właśnie tak, zasłużyła sobie. Spojrzał za zegar, ale nie miał pojęcia o co mu chodziło. Nie widział, która była godzina, ale euforia i życzenia chyba wskazywały na północ.
— Szczęśliwego Nowego Roku! — krzyknął nieco za wcześnie, unosząc na chwilę obie ręce do góry, ignorując przykry fakt, że jego żona podała alkohol Steffkowi. Niebo nad głową przykuwało jego uwagę. Patrzył na tego chłopca, patrzył na dziewczynę. Znał tą historię, poczuł dziwny ścisk w żołądku. Zawiesił ręce i na szyi Marcela i Eve, stojąc między nimi. — Ja tam nie planuję umierać — odpowiedział mu na te niewybredne życzenia noworoczne, patrząc jeszcze na formujące się nad głowami gwiazdy, po czym zerknął na Doe, pochylając się w jej kierunku, żeby sięgnąć jej ucha i pocałować ją gdzieś tam pod nim, na odsłoniętej od włosów skórze, a później przygryźć go lekko z błogim uśmiechem. To kadzidło działało jakąś magię, nie wiedział, co się działo, ale to było super. Ruszył się, zostawiając tę dwójkę za sobą i tanecznym ruchem zwalił się na podłogę, ręce podkładając pod głowę, patrząc w niebo.
— Szczęśliwego Nowego Roku! — krzyknął nieco za wcześnie, unosząc na chwilę obie ręce do góry, ignorując przykry fakt, że jego żona podała alkohol Steffkowi. Niebo nad głową przykuwało jego uwagę. Patrzył na tego chłopca, patrzył na dziewczynę. Znał tą historię, poczuł dziwny ścisk w żołądku. Zawiesił ręce i na szyi Marcela i Eve, stojąc między nimi. — Ja tam nie planuję umierać — odpowiedział mu na te niewybredne życzenia noworoczne, patrząc jeszcze na formujące się nad głowami gwiazdy, po czym zerknął na Doe, pochylając się w jej kierunku, żeby sięgnąć jej ucha i pocałować ją gdzieś tam pod nim, na odsłoniętej od włosów skórze, a później przygryźć go lekko z błogim uśmiechem. To kadzidło działało jakąś magię, nie wiedział, co się działo, ale to było super. Ruszył się, zostawiając tę dwójkę za sobą i tanecznym ruchem zwalił się na podłogę, ręce podkładając pod głowę, patrząc w niebo.
ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.
OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Wiódł spojrzeniem za kózką, której kształt malował się na niebie, ze spokojnym, ciepłym uśmiechem.
- Potrzebujesz czegoś do tego? - zapytał Eve, nie mając o temacie zielonego pojęcia; nie miał pojęcia, dlaczego mu na tym zależało, prawdę mówiąc nie miał już za bardzo pojęcia o niczym, mgliste spojrzenie zdradzało, że najlepiej by zrobił, gdyby trafił już do łóżka. W pionie utrzymywał się wyłącznie dzięki bliskości Jamesa. - Cykasz się - odpowiedział z szerokim uśmiechem Thomasowi. - Boisz się duchów, Tommy? - Szeroki uśmiech nie schodził z jego ust, wydawało mu się to niesamowicie zabawne. Kadzidło wprawiało go w lekkość, gdyby tylko puścił teraz Jamesa, mógłby latać; zewnętrzne ramie uniosło się nieznacznie w górę, próbując wyczuć tę równowagę, kiedy obok znalazła się Sheila. Objął ją, kiedy James odwrócił się w stronę Eve, przenosząc na nią ciężar, który dotąd uwiesił na przyjacielu, dziękując za złożone życzenia.
- Widziałaś tę kozę? - zapytał nietrzeźwo, unosząc spojrzenie w górę. - Goni ją stara cyganka, patrz... patrz, patrz, tam! - mówił dalej, nieszczególnie przejmując się ani łoskotem, z którym w tym momencie upadł James, ani faktem, że Sheila wcale nie musiała widzieć na niebie tego samego. - Na koniec zaczyna śpiewać, znasz tę pieśń? Zaśpiewaj nam - poprosił, unosząc w gorę dłoń, by wskazać na rys ust staruchy, który najpewniej widział tylko on, nie wypuścił Sheili z objęć, na koniec chwytając jej spojrzenie.
- Jak będzie z tym duchem, Eve? - zapytał po chwili.
- Potrzebujesz czegoś do tego? - zapytał Eve, nie mając o temacie zielonego pojęcia; nie miał pojęcia, dlaczego mu na tym zależało, prawdę mówiąc nie miał już za bardzo pojęcia o niczym, mgliste spojrzenie zdradzało, że najlepiej by zrobił, gdyby trafił już do łóżka. W pionie utrzymywał się wyłącznie dzięki bliskości Jamesa. - Cykasz się - odpowiedział z szerokim uśmiechem Thomasowi. - Boisz się duchów, Tommy? - Szeroki uśmiech nie schodził z jego ust, wydawało mu się to niesamowicie zabawne. Kadzidło wprawiało go w lekkość, gdyby tylko puścił teraz Jamesa, mógłby latać; zewnętrzne ramie uniosło się nieznacznie w górę, próbując wyczuć tę równowagę, kiedy obok znalazła się Sheila. Objął ją, kiedy James odwrócił się w stronę Eve, przenosząc na nią ciężar, który dotąd uwiesił na przyjacielu, dziękując za złożone życzenia.
- Widziałaś tę kozę? - zapytał nietrzeźwo, unosząc spojrzenie w górę. - Goni ją stara cyganka, patrz... patrz, patrz, tam! - mówił dalej, nieszczególnie przejmując się ani łoskotem, z którym w tym momencie upadł James, ani faktem, że Sheila wcale nie musiała widzieć na niebie tego samego. - Na koniec zaczyna śpiewać, znasz tę pieśń? Zaśpiewaj nam - poprosił, unosząc w gorę dłoń, by wskazać na rys ust staruchy, który najpewniej widział tylko on, nie wypuścił Sheili z objęć, na koniec chwytając jej spojrzenie.
- Jak będzie z tym duchem, Eve? - zapytał po chwili.
jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali
Przymknął oczy - zrobiło mu się przyjemnie, drżał lekko, chciałby się przytulić do Isabelli, której nigdzie nie było widać. Przysunął się wreszcie do solenizanta i zarzucił lekko ramię na ramię Marcela, w braterskim geście.
-Marcel, dzięki tobie mamy... najwspanialszą imprezę! Znaczy ddddzięki Jamesowi, on wpadł na ten pomysł... musimy mu zrobić równie świetną imprezę niespodziankę! - uśmiechnął się do Jamesa, ewidentnie już trochę wstawiony. -Ale tu ładnie, można się zwinąć i czytać o runach... pewnie pani Bagshot o nich czytała... słuchajcie, ale myślicie że to dooobrze, że mamy imprezę w jej domu? Daj łyka, Marcel... - wyciągnął rękę po mocarza, a potem spojrzał z zaintrygowaniem na Eve.
-Jakiego ducha? Może pani profesor? - zaproponował, bo to przecież świetny pomysł.
1. niebo
2. mocarz
-Marcel, dzięki tobie mamy... najwspanialszą imprezę! Znaczy ddddzięki Jamesowi, on wpadł na ten pomysł... musimy mu zrobić równie świetną imprezę niespodziankę! - uśmiechnął się do Jamesa, ewidentnie już trochę wstawiony. -Ale tu ładnie, można się zwinąć i czytać o runach... pewnie pani Bagshot o nich czytała... słuchajcie, ale myślicie że to dooobrze, że mamy imprezę w jej domu? Daj łyka, Marcel... - wyciągnął rękę po mocarza, a potem spojrzał z zaintrygowaniem na Eve.
-Jakiego ducha? Może pani profesor? - zaproponował, bo to przecież świetny pomysł.
1. niebo
2. mocarz
intellectual, journalist
little spy
little spy
Steffen Cattermole
Zawód : młodszy specjalista od klątw i zabezpieczeń w Gringottcie, po godzinach reporter dla "Czarownicy"
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
I like to go to places uninvited
OPCM : 30 +7
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 35 +4
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 16
SPRAWNOŚĆ : 5
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Steffen Cattermole' has done the following action : Rzut kością
#1 'k6' : 6
--------------------------------
#2 'k20' : 20
#1 'k6' : 6
--------------------------------
#2 'k20' : 20
- Mhm, jak nikt inny. Nie widać po mnie? - odpowiedział Marcelowi wywracając oczami i już po chwili przenosząc wzrok na Steffena z niedowierzaniem.
- To nie szkoła, na co nam tu belferówna... Steff, żadnych książek... Błagam cię, raz w życiu... - jęknął, słysząc jak ten znów coś zaczyna pieprzyć o podręcznikach, i książkach i nauce, i czym tam jeszcze.
Sam za to bardziej się rozłożył, zerkając to na sufit, to na towarzystwo.
- To nie szkoła, na co nam tu belferówna... Steff, żadnych książek... Błagam cię, raz w życiu... - jęknął, słysząc jak ten znów coś zaczyna pieprzyć o podręcznikach, i książkach i nauce, i czym tam jeszcze.
Sam za to bardziej się rozłożył, zerkając to na sufit, to na towarzystwo.
Miałam odpowiedzieć Sheilii, ale kiedy usta układały mi się do słów, które miały wypaść z ust czknęłam. Uniosłam brwi w zdziwieniu zerkając na nią. Zaraz jednak zasiadając obok. Jakoś tak mi nie do końca grało. Sląd ta żaba miała monety niby, co?
Ale nieważne. Zerknęłam w stronę Jamesa, Marcela i prześlicznej Eve nie mówiąc jednak nic. Oddałam przytulenie Sheilii trochę zastanawiając się gdzie podziały się godziny i jak to, że była północ.
- Wszys - czeknęłam, naprawdę? - tkiego dobrego. - skończyłam jednak zdanie dzielnie. Bo byłam dzielna, a jak. Marcel ukradł Sheile, uwiesił się na niej. Zerknęłam na niego mrużąc lekko oczy, ale zamiast tego poszłam dalej, siadając, a właściwie kładąc się, chyba wszystko czułam. Świat wariował, co nie? Wzięłam wdech czując się rozkosznie.
- Du-ducha? - zainteresowałam się, czkając w połowie, choć mogło się wydawać to jąknięciem. Uniosłam na łokciu spoglądając na nich. W międzyczasie otrzymując mocarza - którego, a jak - wypiłam. - Może jakiegoś wojonika z dawnych lat! - zaproponowałam podchwytując pomysł nie przejmując się, ze język się poplątał.
I k20 na mocarza
Ale nieważne. Zerknęłam w stronę Jamesa, Marcela i prześlicznej Eve nie mówiąc jednak nic. Oddałam przytulenie Sheilii trochę zastanawiając się gdzie podziały się godziny i jak to, że była północ.
- Wszys - czeknęłam, naprawdę? - tkiego dobrego. - skończyłam jednak zdanie dzielnie. Bo byłam dzielna, a jak. Marcel ukradł Sheile, uwiesił się na niej. Zerknęłam na niego mrużąc lekko oczy, ale zamiast tego poszłam dalej, siadając, a właściwie kładąc się, chyba wszystko czułam. Świat wariował, co nie? Wzięłam wdech czując się rozkosznie.
- Du-ducha? - zainteresowałam się, czkając w połowie, choć mogło się wydawać to jąknięciem. Uniosłam na łokciu spoglądając na nich. W międzyczasie otrzymując mocarza - którego, a jak - wypiłam. - Może jakiegoś wojonika z dawnych lat! - zaproponowałam podchwytując pomysł nie przejmując się, ze język się poplątał.
I k20 na mocarza
she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
The member 'Neala Weasley' has done the following action : Rzut kością
'k20' : 7
'k20' : 7
Nie wiedział jak długo go nie było, prawdopodobnie krócej, niż mu się wydawało. Bliskie spotkanie pierwszego stopnia z ustami Thomasa Doe'a wybiło go z pantałyku i chociaż powinno go to zdarzenie ocucić, on sam nie pozwolił na to, znajdując swoją zostawioną gdzieś wcześniej butelkę ognistej i pociągając z niej kilka sporych łyków. Z tą samą zresztą butelką pojawił się w progu pokoju, do którego przyciągnęły go głosy reszty towarzystwa. Przebadał nieostrym już lekko wzrokiem pijacką kompanię, starał się tylko unikać kontaktu z pewnym brunetem. Zlokalizował Nealę leżącą na ziemi w stanie... wątpliwym, ale nie zważał już na tym etapie na takie detale. Przypomniał sobie w tym momencie o grze w wyzwania i wylosowanej przez niego kartce. Obudziła się w nim duma, której nie sposób było powstrzymywać i racjonalizować – wyzwania należało się podjąć. Przecież to pierdoła.
Wkroczył więc niezbyt pewnym krokiem do pomieszczenia i podszedłszy do celu, po drodze zachłystując się chyba kadzidłowym oparem, wydukał w stronę rudowłosej:
- Zmysłowa... jest...eś. – zorientował się w trakcie, zdecydowanie nie wczas, że był już całkiem spóźniony na zabawę i popełnia bardzo głupi błąd, toteż odwaga lwa z jaką podjął się wyzwania z każdą wymówioną sylabą ulatniała się jak powietrze z pękniętego balonu.
Dla przykrycia swojego une grande faux pas, odwrócił się niezdarnie o sto osiemdziesiąt stopni i udał, że wcale właśnie nie powiedział do swojej nieletniej kuzynki czegoś, co właśnie powiedział do swojej nieletniej kuzynki.
Wziął kolejny łyk ognistej i spojrzał w sufit.
O. Chyba minęła północ...?
kadzidło i gwiazdki
Wkroczył więc niezbyt pewnym krokiem do pomieszczenia i podszedłszy do celu, po drodze zachłystując się chyba kadzidłowym oparem, wydukał w stronę rudowłosej:
- Zmysłowa... jest...eś. – zorientował się w trakcie, zdecydowanie nie wczas, że był już całkiem spóźniony na zabawę i popełnia bardzo głupi błąd, toteż odwaga lwa z jaką podjął się wyzwania z każdą wymówioną sylabą ulatniała się jak powietrze z pękniętego balonu.
Dla przykrycia swojego une grande faux pas, odwrócił się niezdarnie o sto osiemdziesiąt stopni i udał, że wcale właśnie nie powiedział do swojej nieletniej kuzynki czegoś, co właśnie powiedział do swojej nieletniej kuzynki.
Wziął kolejny łyk ognistej i spojrzał w sufit.
O. Chyba minęła północ...?
kadzidło i gwiazdki
Leon Longbottom
Zawód : rebeliant
Wiek : 24
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
We rip out so much of ourselves to be cured of things faster than we should that we go bankrupt by the age of thirty and have less to offer each time we start with someone new. But to feel nothing so as not to feel anything - what a waste!
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Leon Longbottom' has done the following action : Rzut kością
#1 'k3' : 2
--------------------------------
#2 'k6' : 3
#1 'k3' : 2
--------------------------------
#2 'k6' : 3
Spojrzała w stronę Sheili przepraszająco, nie chciała, aby tak wyszło. Dopiero łyk alkoholu i zapach kadzidła, okazały się zbawienne dla jej humoru przywołując błogi uśmiech. Myśli rozpierzchły się na moment. Zerknęła na Marcela, słysząc pytanie.- Haitu...Ha..litu.- wydusiła krzywiąc się, gdy język nie współpracował.- I świec. Wyrwane ze swojego świeta są spro...grośne- dodała zaraz. Przygarbiła się nieco, chcąc bezskutecznie uciec spod ramienia Jamesa. Poczuła dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa, kiedy ten pocałował ją w szyję, a później bezczelnie postanowił przygryźć. Ten gorąc był denerwujący, zanim całkowicie zapomniała o co w sumie była zła. Spojrzała w dół, gdy padł na ziemię. Chciała iść w jego ślad, jednak pytania Steffena i Marcela skłoniły by poświęcić im trochę uwagi. Wzruszyła ramionami, nie było dla niej istotne jakiego ducha.- Profesor? – nie rozumiała kogo miał na myśli.- Albo zropmy to bez kregu... – zaproponowała nagle z nutą ekscytacji w głosie, podchodząc bliżej chłopaków i przytulając się do boku Steffena. Myśli plątały się za mocno, wyciągając na wierzch całkiem inne i niestosowne zachcianki niż przed kilkoma minutami. Powiodła wzrokiem po wszystkich, mogli nie być świadomi konsekwencji... a ona chciała liznąć ryzyka w każdej postaci. Spuściła wzrok na Neale, zainteresowana jej słowami.- Wojonika? Znasz jakiekoś? – wychyliła się nieco w jej kierunku, nadal mając podparcie w sylwetce Cattermole.
Learn your place in someone's life,
so you don't overplay your part
Eve Doe
Zawód : Tancerka, złodziejka, młoda mama
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Start where you are.
Use what you have.
Do what you can.
Use what you have.
Do what you can.
OPCM : 5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 15+5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica
Neutralni
Drzwi otworzyły się z szarpnięciem, a do pokoju wkroczył Castor.
Albo może podróbka? Bo widać było, że jasne włosy miał w poważnym nieładzie, koszulę jakąś wymiętą, a na policzku wciąż znajdował się słabo starty ślad po szmince. Kołnierz koszuli też był jakoś dziwnie wygięty, do środka, jakby chciał coś ukryć.
— Państwo wybaczą obsuwę, szczęśliwego nowego roku! — oznajmił, poprawiając przekrzywione na nosie okulary. Zaciągnął się przy tym zapachem kadzidła rozprowadzonego po powietrzu, próbując przez moment skupić myśli na czymś innym... Na przykład na tym, co to był za specyfik!
Zaraz jednak usiadł koło reszty towarzystwa, właściwie to najbliżej Steffena, przyglądając się wszystkim z zainteresowaniem.
— O co chodzi z duchami? — spytał, zadzierając głowę do góry, jakby informację o planach towarzystwa miał odnaleźć właśnie na tymczasowym nieboskłonie.
| z zielarstwem III rzucam na dowiedzenie się, cóż to za mieszanka ziół i żywicy nam dziś dopomaga (ST60, ale chyba mogę dodać +60 za biegłość)
następnie k3 na kadzidło
i k6 na niebo
Albo może podróbka? Bo widać było, że jasne włosy miał w poważnym nieładzie, koszulę jakąś wymiętą, a na policzku wciąż znajdował się słabo starty ślad po szmince. Kołnierz koszuli też był jakoś dziwnie wygięty, do środka, jakby chciał coś ukryć.
— Państwo wybaczą obsuwę, szczęśliwego nowego roku! — oznajmił, poprawiając przekrzywione na nosie okulary. Zaciągnął się przy tym zapachem kadzidła rozprowadzonego po powietrzu, próbując przez moment skupić myśli na czymś innym... Na przykład na tym, co to był za specyfik!
Zaraz jednak usiadł koło reszty towarzystwa, właściwie to najbliżej Steffena, przyglądając się wszystkim z zainteresowaniem.
— O co chodzi z duchami? — spytał, zadzierając głowę do góry, jakby informację o planach towarzystwa miał odnaleźć właśnie na tymczasowym nieboskłonie.
| z zielarstwem III rzucam na dowiedzenie się, cóż to za mieszanka ziół i żywicy nam dziś dopomaga (ST60, ale chyba mogę dodać +60 za biegłość)
następnie k3 na kadzidło
i k6 na niebo
Zniecierpliwieni teraźniejszością, wrogowie przeszłości, pozbawieni przyszłości, przypominaliśmy tych, którym sprawiedliwość lub nienawiść ludzka każe żyć za kratami. |
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
❝ Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt. ❞
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak
Zakon Feniksa
Strona 2 z 25 • 1, 2, 3 ... 13 ... 25
Nowy rok 57/58
Szybka odpowiedź