Wydarzenia


Ekipa forum
Ogród Zimowy
AutorWiadomość
Ogród Zimowy [odnośnik]23.08.15 9:22
First topic message reminder :

Ogród zimowy

Niewielkie pomieszczenie, ale bardzo romantycznie usytuowane: przy zachodach słońca, rozpływa się po spejclanie przygotowanych szybach feeria pięknych kolorów. Podczas burzy widok także zapiera dech w piersi, bowiem błyskawice śpiewają barwami.
Jak na ogród przystało, całe pomieszczenie wypełnione jest roślinnością. Są to okazy, które nie mogą być uprawiane na zewnątrz, ale też bluszcz, który pokrywa większą część posadzki. Sadzawka ograniczona jest chodniczkiem i wyspą. Na jej samym środku stoi stolik i pięć krzesełek ustawionych wokół. Ulubione miejsce kolejnych pań domu.


Ostatnio zmieniony przez Deimos Carrow dnia 06.09.15 16:43, w całości zmieniany 2 razy
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491

Re: Ogród Zimowy [odnośnik]08.10.15 22:07
Umrę jutro, jak uświadomię sobie, że zachowywałem się tak w jej towarzystwie. Wielki żal, że nie było tu Adriena, bo złapałby sie za brzuch i zatoczył ze śmiechu widząc jak młodszy krewny zamienia się w ciepłą kluchę, niezdolną do podniesienia szklanki do ust. W podobnym stanie jestem przy katarze, tak pragnę zauważyć. Jak duże dziecko, ale ja za dziecka nie miałem takiej opieki. Moje niańki nie nazywały się tak, żebym mógł je teraz pamiętać. Chociaż rzeczywiście była jedna o imieniu Irmina, ta potrafiła się mną dobrze zaopiekować. Ale była tak ogromna, że do dziś nie jestem pewien, czy kiedy przychodziła dać mi całusa na dobranoc, to ocierała się o mnie piersiami czy brzuchem. Wolę myśleć, że piersiami.
Kiwam głową, to piękna obietnica, którą dostałem. Lubię wiedzieć, że ktoś będzie o mnie dbał. Tak już mają arystokraci, lubią mieć tę świadomosć.
- Chwała, że nie zastała cię śpiącą. Ale dlaczego ty nie śpisz o tak później porze, jesteś lekarzem, powinnaś zrobić sobie wakacje. Mam świetny pomysł, zrobisz sobie wakacje teraz, zostaniesz tutaj jeszcze tydzień nim dojdę do zdrowia - oświadczyłem z dumą, że taki mądry pomysł pojawił się w mojej chorej na wstrząs pourazowy główce. Oglądam podniebie mego łoża z baldachimem i odwracam się, po czym potwierdzam - Oj, boli, boli strasznie - żeby już dała mi zapalić, albo dała mi tych środków przeciwbólowych. Ja, pierwszy symulant.
- Znajdziesz - zapewniam ją pośpiesznie, nim zdążyła się rozmyślić. Cynthia będzie piekła szarlotkę. Marzenie. Nawet jeżeli miałaby nie znaleźć składników, skrzaty miały przecież w obowiązku wykonać jej zadanie i każde pytanie "czy możesz przynieść cukier?" miały skończyć się przyniesieniem cukru, nawet jeżeli mówimy o poszukiwaniu go na drugim końcu miasta. Niby mógłbym kazać piec moim sługom ciasto, a jej kazać przy nie trwać, ale w jakiś pokręcony sposób jej propozycja wydawała mi się w tym momencie propozycją nie do odrzucenia. A do tego ja dobrze zdawałem sobie sprawę jakie szarlotki umiała upiec Cynthia. Kiedyś przecież rozkazałem jej oddać mi swój wypiek. Powiedziała wtedy, że tak się nie załatwia takich spraw, ale byłem uparty i w końcu dopiąłem swego. I gdyby nie to, że rok później odchodziła z Hogwartu, pewnie dziś ważyłbym o jakieś siedem kilo więcej. Więc, spokojnie, postaram się dożyć do momentu, kiedy przyniesie mi ciepłe i pachnące ciasto.
- Upieczesz mi teraz jeszcze szarlotkę? - czyżby mi się oczy zaświeciły? Szczęśliwy ja, że tylko lekkie światło padalo ze świec ustawionych w różnych miejscach pokoju. Na pewno jutro rano, przy świetle słońca, nie będę takim entuzjazmem reagować na jej dobre serce. Otrzeźwieję (no chyba, że da mi zapalić i morfiny) i już nic nie będzie takie samo. Poniekąd pomagało również w wyrażaniu podsercowych wyznań, ciemność nocy, bo jak każdy wie - noce są tak głównie po to, żeby mówić to, czego nie można powiedzieć kolejnego dnia.
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Ogród Zimowy [odnośnik]09.10.15 23:41
Ohh! Dłużył mi się, dłużył mi się ten dzień, zabierając nawet drogocenne sekundy kolejnemu dniu. Czułam uciekające godziny mego snu, którego zapewne miało w ogóle nie być. Miałam tego świadomość już w chwili, gdy moje oczy przeczytały zaadresowany do mnie list od Deimosa. Zdarzało mi się być na nogach kilka dni bez snu i, cóż, pewnie nikt z moich bliskich nie pochwaliłby tego, o ile komukolwiek zależałoby na mnie na tyle, by przejmować się moim zdrówkiem, ale wspierałam się w takich momentach eliksirem, czasem dwoma, i byłam! Na nogach! Non stop! Nieprzerwanie! Do usług! By potem móc wspominać, ile to osób nie zawiodłam i uratowałam przed śmiercią, z którą, lubiłam sobie wyobrażać, konkuruję, grając w jakieś piekielne karty o życia mych pacjentów. Deimos? Deimos mógł spotkać się ze śmiercią, gdyby nie uciekł garborogom tak szybko. Rana wyglądała poważnie, śmiertelna jednak nie była. O ile nic nie przemilczał... Miałam nadzieję, że nie.
Zabawny był ten mój Ślizgon. Cynka powinna zrobić sobie wakacje w najcięższych czasach, w których nie brakowało poszkodowanych, zaś uzdrowicieli można by było liczyć na paluszkach. Cynka powinna sobie zrobić wakacje i wykorzystać je, by czuwać nad biednym Deimosem. Owszem, gotowa bym była to dla niego zrobić, jednakże nie mogłam zawieść również innych, którzy również potrzebowali mojej pomocy. Ja zaś wierzyłam, że skrzat, podczas mojej nieobecności, dopilnuje pana Carrowa.
Nie śpię o tak późnej porze, bo niedawno zdążyłam wrócić z pracy... i, niestety, jutro, a właściwie pewnie już dziś, rano musze do niej wrócić, Deimosie. Obowiązki wzywają. Nie ma czasu na wakacje – odparłam rozbawiona. Ten jego genialny plan mnie rozczulił i dorzucił kolorków aurze tego przybytku.
Ten mój kolega... Skrzat, co to pozbywa się wszelkich twoich papierosów! Z pewnością cię dopilnuje! Skrzaty to niezwykłe istoty – przyznałam z uśmiechem, przykrywając Deimosa.
I upiekę, o ile znajdę produkty... Bo pozwolenie na wtargnięcie do kuchni, widzę, że mam – wyszczerzyłam się, świetnie zdając sobie sprawę z tego, że Carrow kochał szarlotki. Ja zaś uwielbiałam pieczone jabłka... I cynamon. Nieprzespana noc z tymi skarbami będzie przyjemnością. Heh! I kiedyś uznawałam to za znak, że oboje kochamy to ciasto! Nie zaś za zwykły przypadek... Ach, te szkolne czasy!
Tylko wpierw przyniosę ci ten eliksir! – przypomniałam sobie, robiąc pół obrotu na pięcie. – Zdrzemniesz się... A ja sobie pomyszkuję – odparłam, wychodząc z deimosowej sypialni. Przytulną ją miał. Podobnie jak te oczy! Jak one cudownie lśniły! Kochałam uszczęśliwiać innych... Uskrzydlało mnie to.

|robimy mały przeskok czasowy czy Deimos chce pomarudzić z eliksirem w dłoni, czy kończymy? ♥
Cynthia Vanity
Cynthia Vanity
Zawód : uzdrowicielka na oddziale wypadków przedmiotowych, cukierniczka, właścicielka Słodkiej Próżności
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Dziś rano cały świat kupiłeś,
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogród Zimowy - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t984-cynthia-vanity#5464 https://www.morsmordre.net/t1056-gabrys#6288 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f221-moonflower-avenue-24-7 https://www.morsmordre.net/t3459-skrytka-bankowa-nr-269#60055 https://www.morsmordre.net/t1057-cynthia-vanity
Re: Ogród Zimowy [odnośnik]10.10.15 21:56
(zrobię przeskok do poranka, bo ten wydaje mi się najzabawniejszy cwaniak )

-Absurd - brzmię niczym rasowy arystokrata, oburzający się na tłumaczenia ludzi, którzy nie mają pieniędzy i nie są w stanie wykonać pewnych rzeczy. - Zawsze jest czas na wakacje, zaraz daj napiszę do Twego szefa, przecież to nasz kuzyn - oburzony wyrywam się do pisania listów, na szczęście powstrzymała mnie. To, że jest piątą wodą po kisielu i to jeszcze przez matkę, nie uprawnia mnie do napastowania go sowami w samym środku nocy.
Cynthia dbała o mnie wzorowo, ale kiedy przykrywała mnie, stwierdziłem, że wygląda dziś wyjątkowo pięknie. Nigdy wcześniej nie dostrzegałem tego tak wyraźnie. Oczywiście zdawałem sobie sprawę z tego, że nie jest pasztetem. Nawet Milburga raczyła mnie poinformować, że "ta twoja krukonka jest niebrzydka", ale wtedy była po prostu zazdrosna, bo to Cynthię wziąłem na wieczorek do Slughorna, a nie ją. Ale przeszłość nie miała znaczenia, bo przychylona nade mną pachniała tak skromnie a jednocześnie tak intrygująco. Doceniłem w myślach każdy jej gest, poczynając od tego, że się tu znalazła w środku nocy, po tę roześmianą minę i obietnicę ulubionego ciasta. Po przyjęciu eliksiru, zapierałem sie, że poczekam aż skończy pichcić, ale nie zdołałem i zaraz po jej wyjściu usnąłem.
Obudził mnie skrzat. Parszywe stworzenie. Ciągnął za część narzuty bogato zdobionej w kwietny wzór, a kiedy odganiałem go niezadowolonymi pomrukami, wyrzęził, że "Pani Vanity właśnie się ubiera". W dwie minuty byłem na korytarzu, nawet nie dobrałem kapci do szlafroka. Mój kuzyn, Adrien, powiedział, że bardzo stylowo prezentuję się w szlafroku. Jest on w kolorach zielonym od wnętrza i ciemnogranatowym na zewnątrz, a na piersi mam wyszyte pięknym złotem swoje inicjały (gdybym kiedykolwiek zapomniał). Zwyczajem dziewiętnastowiecznym, przywdziewam szlafrok gdy odpoczywam i nie zamierzam mieć gości. Ewentualnie pokazuję się w nim najbliższym, czyli Fobosowi, ale już ojcu bym się bał. Jeszcze wykreślił by mnie z testamentu. Dlatego, kiedy zbiegam (!) po schodach, najwyraźniej mam na prawdę dobry argument, żeby zmusić mą osobistą pielęgniarkę do zauważenia mnie. O swoich podejrzanych działaniach orientuję się będąc u szczytu ostatnich schodów. Zwalniam kroku, ale ciężki oddech mnie zdradził. Wpatruję się w blond włosy, które mają zniknąć mi z oczu. Idę dalej.
- Już wychodzisz...? - złapałem ją w momencie, kiedy stała w drzwiach gotowa do ucieczki z mego pałacu samotności. Gdzie znów tak śpieszyła, dlaczego nie zostanie przynajmniej do kolacji? Ma innych pacjentów? Niech da sobie z nimi spokój, przecież mogę zapłacić jej tyle, że już nigdy nie będzie musiała pracować. Nie pojmowałem tego, dlaczego się tak katuje. Musi pracować, rozumiem, ale jeżeli wyraziła chęć do odpoczynku, najwyraźniej takowego potrzebowała. Schodzę ostatnie kilka stopni w dół i już stoję obok drzwi. - ... Cynthio, zostań jeszcze na śniadaniu. - właściwie nie widziałem możliwości, żeby mi odmówiła, dlatego zamykam jej drzwi przed nosem. Wszystko robione w pośpiechu, jakbym nie odczuwał skutków wczorajszych igraszek z garborgami. I jakbym nie musiał się do niej odnosić jak gentelmen. Zdeterminowany, wskazuję jej wnętrze domu, oczekując, że zgodzi się ze mną i będzie towarzyszyła mi podczas śniadania. - Widzisz, już czuję się dużo lepiej, nie mogę pozwolić, żbyś uratowawszy mi życie, odeszła nim spróbujesz wybornych omletów z mojej kuchni. Poza tym, winien ci jestem przynajmniej przeprosin w takiej formie, wybacz, że nakazałem ci tu zostać, ale wczoraj nie byłem sobą - przyznaję, ale nie pochylam głowy, tylko wbijam w nią wyczekujące spojrzenie. Rozgrzeszy mnie i pójdzie zjeść, zapomni, a później napiszę jej usprawiedliwienie do pracy i zostanie tu jeszcze tydzień. Któregoś dnia się w końcu zdobędę i opowiem jej skąd mój pech, co wydarzyło się i co się wydarzy niedługo.
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Ogród Zimowy [odnośnik]12.10.15 23:30
Wspomnienie smacznie śpiącego Deimosa nadal nie opuszczało mojej głowy, gdy po prawie nieprzespanej nocy zbierałam się do pracy. Cóż, przynajmniej miałam okazję upiec szarlotkę i popatrzeć na mojego Ślizgona, kiedy spał. Może dawne, głupiutkie oczywiście, zauroczenie minęło, ale i tak było słodko patrzeć na tego urwisa w chwili, w której nie otwierał ust i był taki,.. słodziutki, no. Zawsze jakaś odmiana, taki kontrast.
Przez noc nie zaobserwowałam, by zaistniały jakiekolwiek komplikacje. Spał lekko. Może czasem się skrzywił. Powodem jednak było raczej przekręcanie się z boku na bok... Najwidoczniej rana nadal się zasklepiała. Obiecałam sobie, że skontroluję ją zaraz po powrocie z pracy. Tak dla pewności, bo nie wątpiłam w swoje umiejętności. Lubiłam jednak być przygotowana na wszelkie ewentualności.
Przez przypadek też zasnęłam w fotelu w jego sypialni i gdy mnie dobroduszny skrzatek obudził, bym przeniosła się do przygotowanego pokoju gościnnego, podziękowałam pięknie za ten luksus i postanowiłam zażyć eliksiru. Nie było sensu zamykać już oczu, gdyż niebawem musiałabym wstawać i czułabym się jeszcze bardziej padnięta, a tak mogłam ogarnąć kuchnię po pieczeniu, zjeść kawałek szarlotki, która zdążyła niestety ostygnąć, oraz zjeść jakieś porządniejsze śniadanie... Porządziłam się więc i nieco głębiej pomyszkowałam w spiżarni niż miałam na to zezwolone. Miałam jedynie nadzieję, że Deimos nie będzie miał nic przeciwko. Deimos...
– Stój – uwięzło mi w gardle, gdy DEIMOS CARROW ZBIEGAŁ po schodach. Mówiłam, ale mówiłam wczoraj, by nie robił żadnych gwałtownych ruchów. Czyż bieganie się do tych nie zaliczało? Zwłaszcza bieganie po schodach? Milcząca więc wycelowałam swój palec prosto w jego pierś, która zniknęła z toru dosyć szybko, ZA SZYBKO, zamykając otwierane przeze mnie drzwi. Zaskoczyło mnie to. Carrow nie chciał się mnie pozbywać? Mimo wyspania?
Wiesz, że muszę – rzuciłam uparcie, nie zamierzając się już z nim obchodzić jak z dzieckiem. Choć może powinnam to zrobić? – Jak nie wylecę teraz, będę spóźniona, Deimosie. Zjadłam już śniadanie. Naprawdę nie musisz się więc kłopotać... Za nic nie musisz przepraszać. Mówię całkowicie poważnie. I wpadnę później, zdejmę ci opatrunki i założę nowe, jeśli będą potrzebne... A teraz naprawdę już muszę... – powiedziałam delikatnie, by nie zranić jego uczuć. Mówiłam równiez szybko, gdyż naprawdę się spieszyłam. Nie oczekiwałam na to, aż otworzy mi drzwi. Sama ponownie chwyciłam za klamkę.
Na kuchennym stole czeka na ciebie szarlotka. Spałeś... Nie chciałam cię chorego budzić na ciepłą – dodałam jeszcze, zamierzając czym prędzej czmychnąć. Niestety, usprawiedliwień w szpitalu nie przyjmowano. Przyjmowano zaś tam pomoc... i jej oczekiwano.
Cynthia Vanity
Cynthia Vanity
Zawód : uzdrowicielka na oddziale wypadków przedmiotowych, cukierniczka, właścicielka Słodkiej Próżności
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Dziś rano cały świat kupiłeś,
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogród Zimowy - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t984-cynthia-vanity#5464 https://www.morsmordre.net/t1056-gabrys#6288 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f221-moonflower-avenue-24-7 https://www.morsmordre.net/t3459-skrytka-bankowa-nr-269#60055 https://www.morsmordre.net/t1057-cynthia-vanity
Re: Ogród Zimowy [odnośnik]23.10.15 14:00
Cynka zapominała, że nie byłem już jedynie urwisem. Za przewinienia, których się dopuszczałem obecnie, należało skończyć w więzieniu. Nie byłem już jedynie małym rozpieszczonym dzieciakiem, ale mężczyzną, który powinien ponosić konsekwencję swoich działań. Kogo więc we mnie widziała, jak to się stało, że po tak długim czasie, wciąż w jej oczach mogłem uchodzić za dziecko. Czy to właśnie powód, dla którego nigdy nie chciała ujawnić co ją trapi we wnętrzu i że ma wobec mnie uczucia cieplejsze niż jedynie pobłażliwe "tak, napiszę ci tę pracę". Mnie to wszystko jawiło się jako jej wrodzony matczyny odruch, bo uważałem, że ona musi traktować mnie niczym swego syna. Dlaczego w innym wypadku, będąc tak dobrą, miała ochotę przebywać ze mną? To nie miało większego sensu, wydaje mi się, że tu chodzi jedynie o jej opiekuńczy instynkt. A to, że synowie kochają tylko swoje matki, to inna sprawa.
Pewnie gdybym wiedział, że całą noc siedziała w fotelu, nie pozwoliłbym jej wyjść z domu, kazałbym iść się położyć do wygodnego łóżka i odespać. A tak, słyszę jej tłumaczenie i rozpraszam się tym, że szarlotka czeka na mnie w kuchni, że zaraz pozwolę jej odejść. Opieram się o ścianę i kiwam głowa. Tak, wiem, że musi.
- Ale przyjdź po południu - chcę wymusić obietnicę, której wykonanie będzie zależalo od tego, czy będzie czuć się winna czy nie. Jeżeli prosi ją człowiek na łożku śmierci (już praktycznie), to musi się zgodzić, musi, musi. - I powiedz w szpitalu, że bierzesz tydzień wolnego
A właśnie, bo ja zaraz zemdleje od tego przeciążania organizmu szaleńczym biegiem.

/sorki, że tak ubogo Sad możemy zagrać coś jak cynka zostanie tydzień w marseet <3
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Ogród Zimowy [odnośnik]24.10.15 21:05
Zaskoczyło mnie zachowanie Deimosa, jego reakcja na opuszczanie przeze mnie jego domostwa. Owszem, wczorajszej nocy był ranny i rana nieźle krwawiła, jednakże po zaklęciach i dodatkowym opatrunku, który nałożyłam na jego pierś, nie powinien się bać o stan swego zdrowia tak chorobliwie, wręcz panicznie. Byłam tego pewna, jak również tego, że po ranie nie ma już żadnego śladu, prócz zakrzepłej krwi i blizny. Tej zaś przyjdę się pozbyć po południu... Czemu więc chciał, bym brała urlop i to tygodniowy!?
Oczywiście, że przyjdę! Przylecę właściwie... Przylecę, by skraść ci resztę szarlotki! I przy okazji pozbyć się blizny – rzuciłam z ciepłym uśmiechem na twarzy. Dzięki odpowiedniemu eliksirowi oraz zestawowi śniadaniowemu nie czułam zmęczenia. Byłam pełna energii i gotowa do pracy. Nawet, jeśli na Pokątnej coś wybuchło i w Świętym Mungu czekało na mnie pełno roboty. Zamierzałam się w to wkręcić i się w tym zatracić do końca zmiany, bo to właśnie uzdrawianie było chyba moim przeznaczeniem. Nic innego nie przychodziło mi do głowy...
Do zobaczenia, Carrow! Zjedz najpierw śniadanie! Szarlotka nie ucieknie... I, na Merlina, nie kupuj żadnego tytoniu! – dodałam i czym prędzej wymknęłam się przez przed chwilą zamknięte drzwi.

|na tydzień raczej jej nie namówi... Ale wróci po południu, jeśli chcesz to rozgrywać :3 I zawsze Deimos może ją porwać i przetrzymywać w Marseet. XD
Cynthia Vanity
Cynthia Vanity
Zawód : uzdrowicielka na oddziale wypadków przedmiotowych, cukierniczka, właścicielka Słodkiej Próżności
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Dziś rano cały świat kupiłeś,
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogród Zimowy - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t984-cynthia-vanity#5464 https://www.morsmordre.net/t1056-gabrys#6288 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f221-moonflower-avenue-24-7 https://www.morsmordre.net/t3459-skrytka-bankowa-nr-269#60055 https://www.morsmordre.net/t1057-cynthia-vanity
Re: Ogród Zimowy [odnośnik]01.11.15 11:23
Minęła chwila od jej wyjścia, a ja już wrzeszczę na sługę uniżonego, któremu rozkazuję przynieść mi tytoń. Ten stwierdza, że "Pani Vanity zabroniła Panu", za co dostaje odemnie po twarzy i zaraz każę przynieść mi natychmiast coś do palenia, albo skończy źle. Wiem, że nie powinienem tak się odnosić do sług, ale daję im wynagrodzenie, a skrzaty mają przynajmniej co ze sobą począć, więc nie czuję się winny, kiedy tak ich traktuję. Podpierając ściany (gdyż jestem na prawdę słaby), jakoś udaje mi się przejść do saloniku, tam zjem śniadanie, obiad i stamtąd wszystkich instruuję i rozkazuję im co mają robić, jak przygotować się na pobyt Cynthii. Kiedy zaś zbliża się godzina w której jak sądzę przyjedzie, zaklęciem usuwam zapach dymu, którego nieco nakopciłem mając jeden dzień na uzupełnienie potrzeby sprzed dwóch poprzednich. Przychodzi fryzjer, który poprawia mi włosy, siedzę w pięniejszym szlafroku i czekam na Cynthię i czekam i nie mogę się doczekać. Wtem dzwonek do drzwi. Wychodzę jej na przywitanie i mówię do sług: - Zabierzcie od pani bagaże - ale po krótkim zlustrowaniu jej sylwetki nie widzę żadnych, co mnie niesłychanie rozgniewało i zasmuciło na raz. - Cynko, to bardzo nieodpowiedzialne przyjeżdżać w gości bez zapasu ubrań. Masz to szczęście, że w szafach wciąż wiszą suknie mojej matki z młodości, więc przebierzesz się w nie- wydaję jej polecenia, jakby była nie moim gościem, ale moją marionetką, którą zapragnąłem przebrać, posadzić naprzeciwko siebie i kazać jej tańczyć jak zagram. Moje oblicze rozpogadza się, bo może nie zauważyłem, że za nią stoi mąły kuferek, a moze to po prostu dlatego, że znów widzę jej pogodną twarz i postanawiam jej zakomunikować: - Musisz wiedzieć, że czuję się znacznie lepiej. I jestem przekonany, że to zasługa szarlotki, którą upiekłaś specjalnie dla mnie.
Łakomczuch ze mnie, bo nic jej nie zostawiłem. Ale chyba sie nie obrazi?
- Zapraszam cię na kolację. Uznałem, że dziś możemy zjeść w nieformalnych strojach - wskazuję na mój szlafrok, który taki jest nieformalny, że wykonanie zdobień ze złotych nici i miękkich welurów, kosztowało pewnie więcej niż jeden smoking. - Natomiast już jutro będziemy eleganccy, mam nadzieję, że się zgodzisz i nie obrażam cię teraz - tak jakby to mnie obchodziło! Niby trochę mnie obchodzi, ale rany boskie, ona jest gościem i mogłaby się przynajmniej raz na coś zgodzić, a nie wydawać mi rozkazy nonstop. Połóż się, nie pal, nie denerwuj się. Przynajmniej dotrzymała słowa i przyjechała, bo obawiałem się, że nie przyjedzie.
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Ogród Zimowy [odnośnik]02.11.15 20:13
Spędzony w szpitalu niemal cały dzień znużył mnie niemiłosiernie. Za bardzo nie pamiętałam drogi powrotnej do domu, w którym dopiero, niestety, szybka kąpiel nieco mnie orzeźwiła. Na tyle, bym mogła przebrać się w świeże ubrania, wysuszyć włosy i zażyć eliksiru na wzmocnienie. Mimo tego wszystkie, nie przeszkadzał mi taki układ dziennego grafiku. Jestem szczęśliwsza, gdy wiem, że jestem komuś potrzebna, że przyczyniłam się do czegoś dobrego i gdy, czasami, ta druga strona jest mi wdzięczna za otrzymaną pomoc.
Trochę mi jednak smutno, gdy wracam do cichego i pustego domu. Wizerunek Fredricka powitał mnie jak zwykle po powrocie do domu i tyle. No, był jeszcze Gabryś, który znów naznosił mi pełno myszy i chyba nawet przytargał szczura do skromnego mieszkania. Nakarmiłam go, skubnęłam coś z kuchni dla siebie i niezwłocznie wyleciałam, by Deimos się nie denerwował. Wiedziałam, jak bardzo się przejął swoimi obrażeniami. Jeszcze dziś rano chciał mnie zatrzymać w dworku na cały tydzień, co, oczywiście, było niesamowicie wielką przesadą.
Wi... Bagaże? – zapytałam zaskoczona, gdy drzwi się otworzyły i ujrzałam tak bardzo zaabsorbowanego moim przybyciem Deimosa, że kompletnie zapomniał o mojej osobie. I o przywitaniu. – W gości? Zapas ubrań? Ach! Deimosie, mówiłam ci rano, że nie zostanę na tydzień. Właściwie wpadłam tylko... Nie założę sukienki twojej mamy! – zaprzeczyłam natychmiastowo. Nie mogłabym. Niezwykle szanuję przedmioty innych osób i nie wyobrażałam sobie siebie w sukni kobiety, która z mojego punktu widzenia zasługiwała na szacunek z mojej strony, a nie wdzieranie się w jej dawne ubrania, za którymi zapewne szły piękne wspomnienia. Jeszcze bym je zniszczyła!
Cieszę się, że ci smakowała ta szarlotka, ale... Kolację? Dobrze, dziś z wielką chęcią zjem z tobą kolację, ale zaraz po niej mykam do domku, do swojego mieszkania – odezwałam się w końcu, próbując jakoś ogarnąć ten chaos, który przekazuje mi Mój Ślizgon. Może dodałam za dużo cukru do ciasta? Może to właśnie stąd się wzięła ta nadpobudliwość? – I usiądź, proszę. Mówiłam, byś nie wykonywał gwałtownych ruchów. Pamiętasz? – dodaję spokojnie, gdyż jestem przekonana, że Deimos mi odpuści. Nigdy jakoś szczególnie nie zależało mu na zatrzymywaniu mnie przy sobie. No, prócz tych epizodów, podczas których potrzebował na dzień następny pracy domowej. Może ponownie czegoś chciał, ale nie miał tym razem pojęcia, jak mnie o to poprosić?
Cynthia Vanity
Cynthia Vanity
Zawód : uzdrowicielka na oddziale wypadków przedmiotowych, cukierniczka, właścicielka Słodkiej Próżności
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Dziś rano cały świat kupiłeś,
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogród Zimowy - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t984-cynthia-vanity#5464 https://www.morsmordre.net/t1056-gabrys#6288 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f221-moonflower-avenue-24-7 https://www.morsmordre.net/t3459-skrytka-bankowa-nr-269#60055 https://www.morsmordre.net/t1057-cynthia-vanity
Re: Ogród Zimowy [odnośnik]04.11.15 16:50
- Pamiętam - kiwam głową na potwierdzenie jej słów, które znów przywrócą mnie do porządku. Macham także dłonią, żeby wiedziała, że nie pzejmuję się już za bardzo tym, jak mówiła, żebym nie wstawał. I dobrze, miałem nie wstawać, jak bym wtedy poradził sobie z paleniem tytuoniu? Założe sie, że wyczułaby, że paliłem w łóżku, a wolałem akurat tym już jej nie urazić. 
- Na kolację nie wypada schodzić ubranym nieodpowiednio. Zresztą, jeżeli ja mogę się ubrać, będąc w tym tragicznym stanie...- znów pragnę zauważyć, że jestem tak skrzywdzony okrutnie, że ledwo się ruszam. Oczywiście gdybym zechciał, mógłbym się nawet teraz iść ścigać. Ale dlaczego się męczyć, skoro mogę ten czas spożytkować na spędzaniu czasu z Cynthią, która tak swoją drogą, niesamowicie podnosi mnie na duchu. Prawie nie czuję złamanego serca i ciężaru niedalekiego wesela. Nie zaprosiłem jeszcze Cynthii na nie i nie zamierzałem robić tego wcześniej niż za siedem dni. - ... to ty możesz się ubrać w suknię. Poza tym, skoro już przyjechałaś, to przecież nie wyjedziesz jeżeli ci na to nie pozwolę. A na razie nie zezwalam - upieram się i nie uznając sprzeciwu ukazuję drogę do jadalni. - Mam nadzieję, że jesteś głodna po całym dniu pracy. Co swoją drogą jest nieludzkim zajęciem, którego nie powinnaś wykonywać, to takie plebejskie..  -mój głos staje się cichszy, wręcz mamrocze dlatego dodaję żywiej: - Należy ci się odpoczynek, za tydzień już wcale nie będziesz chciała wracać do pacy, obiecuję ci- tu taki miły znienacka, ciekawe jak to przeżyje Cynthia, co zwykle słucha z jego strony mruknięć niezadowolenia.
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Ogród Zimowy [odnośnik]06.11.15 22:41
Wybacz, Deimosie, ale nie mogę założyć żadnej z sukienek twojej matki. Sumienie mi na to nie pozwala – powiedziałam uparcie, bo zamierzałam trzymać się swego. Jak zwykle zresztą. Niezależnie od tego, co na dzisiejszy wieczór zaplanował Deimos, ani tego, czy też jego plany miałam zniszczyć swoją postawą, czy też nie.
Ponadto nie wiem, co ci przeszkadza w moim ubiorze... To jedna z moich ulubionych sukienek – przyznałam, patrząc na swój ubiór. Ładnie skrojona, zasłaniająca niemal wszystko, różowa sukienka w ciemnoróżowe motylki i ten sweterek... Chyba nie był zły, prawda? Bardzo skromny, ale nie najgorszy. – Dżentelmenowi zaś chyba nie przystoi krytykować damy... – zasugerowałam aż nazbyt pewnie, mimo że tego pewna jakoś nie byłam. Jeśli chodziło o naszą relację, to wszystkiego można było się chyba spodziewać. Przynajmniej się jeszcze nie pozabijaliśmy.
...chyba do czasu, bo Deimos jakoś tako dążył chyba do tego, bym została morderczynią mężczyzn szlacheckiego pochodzenia.
I za bardzo nie rozumiem tego systemu pozwoleń, bo... Jak to nie mogę wyjść, póki mi na to nie pozwolisz? To jakiś przymus? Porwanie? Szantaż? – zapytałam z rozbawionym uśmieszkiem wymalowanym na twarzy. Miałam ochotę parsknąć, ale się wstrzymałam. Wystarczy, że dowiedziałam się, że nieodpowiednio chodzę ubrana. – Myślę, że w każdej chwili mogę sobie zniknąć stąd, Carrow, więc daruj sobie te pseudodominujące gadki – rzuciłam na dodatek słowem prostym, nieartykułowanym słownictwem, by nie robił sobie zbędnych nadziei.
Z łaski swojej ruszyłam do kuchni. Wcale nie był tego powodem gest Deimosa i jego stanowcze zachowanie. Cóż, może panny szlachcianki dawały sobie wejść na głowę, jednakże ja nie zamierzałam. Nie zamierzałam.
Pragnę ci również przypomnieć, że jestem plebej...ką! Może jakieś szlacheckie korzonki mam, ale pewnie dalekie – przyznałam, poprawiając potargane przez wiatr włosy. – Poza tym lubię to robić, uszczęśliwia mnie to i ponadto muszę coś robić, by zarabiać na swoje utrzymanie – kontynuowałam, rozglądając się po kuchni. Lubiłam to miejsce. Chyba najbardziej w tym dworku. Oczywiście spośród pomieszczeń, które miałam okazję poznać.
I co ty tak usilnie chcesz mnie tu zatrzymać, Deimosie? Stało się coś? – Moim zdaniem zachowywał się ostatnio bardzo jak nie Mój Ślizgon, którego przypuszczałam, że znam bardzo dobrze. Przynajmniej z charakteru.
Cynthia Vanity
Cynthia Vanity
Zawód : uzdrowicielka na oddziale wypadków przedmiotowych, cukierniczka, właścicielka Słodkiej Próżności
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Dziś rano cały świat kupiłeś,
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogród Zimowy - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t984-cynthia-vanity#5464 https://www.morsmordre.net/t1056-gabrys#6288 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f221-moonflower-avenue-24-7 https://www.morsmordre.net/t3459-skrytka-bankowa-nr-269#60055 https://www.morsmordre.net/t1057-cynthia-vanity
Re: Ogród Zimowy [odnośnik]08.11.15 16:26
Jej sprzeciw mnie rozbawił, bo Cynthia nie rozumiała chyba co do niej mówiłem. Suknie mojej matki to suknie, które pasowałyby na nią, a przy tym były na pewno elegantsze niż ta skromna sukienka. Skromna, to jest to słowo którym określa jej ubiór, odpowiadając na pytanie, czy mu się podoba: - Nie przeszkadza mi zupełnie nic, natomiast nie wypada byś tak skromnie ubrana zasiadała do uroczystej kolacji. A spokojem mamy się nie wzruszaj, ona większości z nich i tak nigdy nie założyła. Była zakupoholiczką, krawcowe praktycznie mieszkały z nią w posiadłości - a przy okazji ocenił, że rzeczywiście Cynthia chyba się nigdy nie ubierała w nic podobnego, więc to może być ciekawa przemiana. - Pokaże ci je później i na pewno któraś przypadnie ci do gustu - zarządził, ale kolejne słowa bardzo go zasmuciły. Dlaczego tak mu się stawiała, czyż nie był wspaniałym panem domu?
- A ja myślę, że wcale nie możesz sobie tak zniknąć w każdej chwili. Bo po pierwsze: urazisz gospodarza, a skoro się tak złożyło, że to ja nim jestem, to wtedy urazisz mnie. Obrażę się śmiertelnie i już nigdy cię tutaj nie zaproszę - grożę jej, ale rozmowę utrzymujemy w żałośnie rozrywkowej formie, chyba wydaje nam sie obojgu, że to drugie tak sobie tylko mówi niepoważnie. - Zresztą, nie chce już z Tobą o tym dyskutować, przejdźmy na kolację. Wyglądasz na głodną, pewnie nie dbasz o sobie odpowiednio zapracowując się zamiast czerpać życia garściami, póki jesteś młoda i piękna - zagalopowałem się, więc staję w progu i spoglądam na Cynthię - Wybacz - i idę dalej, już nie zważając na to, czy właśnie wyszło na to, że ją przepraszam za to, że nazwałem ją młodą i piękną, czy za to, że już nie jest młoda a ja ją tak nazwałem, czy za to, że nazywam ją piękną, a ona czuje się przez to bardzo speszona, czy za to, że wytykam jej, że straciła życie, czy za to, że wygląda dziś źle. Przeprosiłem ją za wszystko jednym szorstkim wybacz, licząc że to wystarczy w zupełności. Nigdy nie byłem szczególnie wylewny.
Przechodzą do kuchni tylko na chwilę, zaraz bowiem Deimos prosi ją, by przeszła do jadalni. Zasiadają przy stole a on wywraca oczami. - No nie wiem, moja droga, gdybyś chciała pracować na przykład dla mnie płaciłbym ci więcej niż szpital. A mogłabyś zająć się wtedy mną lepiej i przynajmniej wiedziałabyś, dla kogo się poświęcasz. - odpowiadam nieprzekonany tymi jej argumentami o satysfakcji. - Ja wciąż nie mogę pojąć, gdzie zgubiły się twoje szlacheckie korzenie, nadawałabyś się o wiele bardziej na salony, niż na salę szpitalną - orzekłem, niczym sąd, który rozsądził, że Cynthia ma dziś dostać cały kosz komplementów. Kielichy napełniają się aperitifem, Deimos już unosi alkohol do ust i niemym toastem rozpoczynają wieczerzę. Kiedy pada jej pytanie, Carrow uświadamia sobie, że ma do czynienia z kobietą niezwykle empatyczną, która zawsze zwróci uwagę na anomalię. - Owszem. Ale porozmawiamy o tym jutro, jeżeli pozwolisz - przerywa jej dociekliwość i oto wchodzi pierwsze danie.
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Ogród Zimowy [odnośnik]09.11.15 0:40
Chciałam coś rzucić o tym, że za żadne skarby nie chcę go urazić, gdyż za bardzo tęskniłabym za jego skrzatami. Nie dane mi to jednak było, bo uciął temat, przechodząc do kuchni, następnie kierując się, a właściwie nas, do jadalni. NAS! Kompletnie nie zapominał o mnie, jak to czasem, arogancko, miał w zwyczaju... Zaś ja szczególnie jakoś nie zaprzątałam sobie tym głowy, tylko niemal w podskokach i z ciekawością podążałam za nim, bo faktycznie nie dbałam o siebie i nie dojadałam. I niecodziennie byłam zapraszana do domu Carrowa na obiad, a tym bardziej na UROCZYSTĄ KOLACJĘ z obowiązującymi strojami wizytowymi godnymi szlachcianek o zadartych nosach. Zalatywało to trochę oświadczynami... Carrow chyba nie chciał mi się oświadczyć?!
Zlustrowałam go podejrzliwie wzrokiem, gdy już zasiadłam za stołem. Oparłam łokcie na stole, zaś na złożonych dłoniach podbródek, i nie traciłam oczu z tego oto pana. Hmm...
Pracować dla ciebie? – zapytałam, prostując się gwałtownie na swoim miejscu. Krzesełka były bardzo wygodne i pewnie cholernie drogie. – Niby ci bym miała tu robić? Śmiertelnie chory nie jesteś, piekarza nie potrzebujesz... Kucharki również – odparłam, rozglądając się wokół. Co mieliśmy jeść? Lubiłam smakować nowych rzeczy. Nie miałam pojęcia, jak gotują skrzaty.
I dziękuję... Chyba. Naprawdę uważasz, że o wiele bardziej nadaję się na salony...? Deimosie... – Nachyliłam się nad stołem, by mu się lepiej przyjrzeć. – Przypadkiem ostatnio nikt nie dolewa ci nic do szklanki? Mam dziwne wrażenie, że możesz być pod wpływem jakiegoś eliksiru. Nie jesteś sobą – stwierdziłam tonem profesjonalisty w tych sprawach. – Czujesz się dobrze? Może to ta rana? Jad czy coś...? – zasugerowałam. Chciałam pomóc koledze. Może powinnam jak najszybciej podać antidotum na to coś? Chyba nie można było być tak na dłuższą metę nie sobą, prawda? To musiało szkodzić.
Co do tajemniczych problemów... Zamierzała je poruszyć pod koniec kolacji, by nie musieć zostawać na noc.
Cynthia Vanity
Cynthia Vanity
Zawód : uzdrowicielka na oddziale wypadków przedmiotowych, cukierniczka, właścicielka Słodkiej Próżności
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Dziś rano cały świat kupiłeś,
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogród Zimowy - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t984-cynthia-vanity#5464 https://www.morsmordre.net/t1056-gabrys#6288 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f221-moonflower-avenue-24-7 https://www.morsmordre.net/t3459-skrytka-bankowa-nr-269#60055 https://www.morsmordre.net/t1057-cynthia-vanity
Re: Ogród Zimowy [odnośnik]09.11.15 23:04
- Co w tym dziwnego? Mam pieniądze, mogę płacić ci za... no nie wiem, co ty właściwie chciałabyś tu robić - macham zmanierowanym gestem jej przez stół - Ale mogłabyś doglądać mnie, w razie potrzeby moich koni - a jak się już ożenię, to i mojej żony, dodaję sobie w myślach, ale o tym nie powiem, póki jej nie poinformuję o tym, że ja niedługo mam swój ślub. Swoją drogą to zabawne, że pomyślała o tym, że mógłbym ją chcieć poprosić o rękę. Skąd znów ten pomysł? Czy kiedykolwiek zachowywałem się, jakbym chciał w tę stronę ukierunkować naszą znajomość? Poza tym, jest nieszczególnie szlachetnego pochodzenia, co jak wiadomo, uniemożliwia nasz związek. Ale chciałbym usłyszeć na głos jej pytanie, bym mógł ocknąć się i zrozumieć, co tak na prawdę Cynthią kieruje, kiedy po raz kolejny mi pomaga, chociaż wcale nie musi. - Rozumiesz, co mam na myśli? - wolę upewnić się i dlatego skupiam na niej wzrok. Na chwilę się nawet uśmiecham w jej stronę, ale to bardzo klatkowe zjawisko było. A oczywiście mam na myśli nic innego jak pierścionek, welon i konika.
-Jeżeli Ja się tam nadaję, to ty równie dobrze mogłabyś się tam pojawić. Poza tym, cenię cię po stokroć bardziej, niż te dramatyczne i żałosne pokraki Avery - na szczęście przy Cynthii nie musiałem się stopować i żałować, że wymsknęło mi się złe słowo o rodzinie mej narzeczonej. - Co niech cię nie wpędzi w jakiś samozachwyt zaraz, bo akurat od nich to nawet Rosierzy zachowują się ostatnimi czasy lepiej - przypominam teraz bardziej szkolnego ślizgona? Kiedy mówię o Rosierach lepiej niż o karaluchach może nie, ale przypominam go, gdy moje komplementa skierowane do Cynthii są poniekąd również obelgami.
Jej pytanie nieco zbija mnie z tropu. Sądziłem, że właśnie takim miałem być, by sie jej przypodobać, a co innego jak nie to robię od kilku godzin? Marszczę czoło na chwilę, bo to właśnie o tym mówiła mi zawsze, nic więc dziwnego, że jestem zagubiony. Ale idąc za ciosem, uznałem, że należy się postarać o jej pełne zainteresowanie.
- Właśnie sęk w tym, że czuję się okropnie. Może nie wyglądam, ale już dziś wiem, że powinnaś zostać właśnie z tego względu. Szczególnie, że to najprawdopodobniej Twoja wina. Pomyliłaś chyba zaklęcia i przez to mówię jak katarynka. Musisz to odkręcić, to twój obowiązek - oświadczam i sięgam po sztućce, bowiem właśnie weszła przystawka. Jemy najpewniej jedne z ulubionych potraw moich, przecież mam ukazać, że zaraz umrę, więc chce skosztować tego co najlepsze jeszcze przed śmiercią. - Wyborne pulpeciki, nie sądzisz? - zagaduje brnąc w zabawę "wkręć Cynthię, że ci padło na mózg".
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491
Re: Ogród Zimowy [odnośnik]13.11.15 20:53
Ciebie, a w razie potrzeby twoich koni? – zapytałam powątpiewająco. Kompletnie się nie znałam na koniach. Oczywiście chciałam się znać, ale to dopiero były czasy przyszłe, gdy już zacznę się uczyć konnej jazdy. Co zaś się tyczyło zdrowia mojego Ślizgona, to z nudy musiałabym urządzać własne polowania na niego, by potem móc go łatać. Musiałam przyznać, że trochę adrenalinki w mojej krwi by się przydało. Brakowało mi sytuacji zapierających dech w piersiach.
Kompletnie cię nie rozumiem, Deimosie – przyznałam się, rozkładając ręce. Bezradnie, choć wcale tak się nie czułam. Uważałam, że w końcu nadejdzie ten moment, w którym zrozumiem to, co trzeba. Nie trzeba więc się martwić, nie? Zjem, odpocznę i może zrozumiem ten poplątany przekaz Deimosa. A może sam raczy się poświęcić i wytłumaczy mi to bardziej na chłopski rozum?
Miło mi to słyszeć – odpowiedziałam. Po stokroć bardziej niż pokraki Avery? To chyba jakiś awans społeczny..., co nie? – Chyba – dodałam.
Przynajmniej brzmiał już bardziej jak Deimos, a nie jak... Jak taki dobry Deimos, o! Dobry Deimos nie istniał. Był jedynie wytworem mojej wyobraźni. Mój Ślizgon zawsze bywał przebiegły i nieco jak gryzoń. Tak myślę. Jest natrętny i słodzi. Oczywiście nie teraz, bo teraz chciał mnie za wszelką cenę zatrzymać w swojej posiadłości. Ociekał niezrozumiałym dla mnie uparciem. Może faktycznie czuł się chory? Może coś przeoczyłam wczoraj w nocy? Było późno.
Przepyszne – potwierdziłam zmartwiona. Przerażała mnie myśl, że faktycznie mogłam coś zignorować w jego wczorajszym stanie i że dziś musiał przeze mnie cały dzień cierpieć. Nie wyglądał na obolałego, ale co, jeśli starał się być silny, by mnie zanadto nie zmartwić? – I jak się czujesz? – podjęłam. – Boli cię coś? Może przerwijmy obiad... Sprawdzę tę ranę. - Wina musiała być po jej stronie. Ja skomplikowanych czarów nie używałam.
Cynthia Vanity
Cynthia Vanity
Zawód : uzdrowicielka na oddziale wypadków przedmiotowych, cukierniczka, właścicielka Słodkiej Próżności
Wiek : 33
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Dziś rano cały świat kupiłeś,
za jedno serce cały świat,
nad gwiazdy szczęściem się wybiłeś,
nad czas i morskie głębie lat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Ogród Zimowy - Page 2 Giphy
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t984-cynthia-vanity#5464 https://www.morsmordre.net/t1056-gabrys#6288 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f221-moonflower-avenue-24-7 https://www.morsmordre.net/t3459-skrytka-bankowa-nr-269#60055 https://www.morsmordre.net/t1057-cynthia-vanity
Re: Ogród Zimowy [odnośnik]13.11.15 22:13
Widziałem jak się rozpada. Nie wie co myśleć o tym, co ją spotkało. Jest rozkojarzona, lekko zdezorientowana i na pewno desperacko szuka w głowie wytłumaczenia. Nie zna mnie takiego, ale nie tylko dlatego, że taki nie dałem się jej poznać. Nie zna mnie takiego, bo ja taki nie jestem.
Zakładam palce przed sobą, zgadzając sie na to, żeby zmniejszyć jej cierpienie - i tak męczyłem ją już wystarczająco długo, przecież to nie tak, że chcę jej wyprać mózg i już nigdy nie pozwolić jej normalnie funkcjonować... nie, serio tego nie chcę.
- No dobrze, więc powiem to tak, żebyś zrozumiała. - przechodzę na mój zwykły ton, tak jakby nie było tego wczoraj, ani dziś rano. Jakby przyszła mnie odwiedzić po tym, jak się długo nie widzieliśmy. Czasami zapraszałem ją do siebie, ale odmawiała. Teraz była tutaj i zamierzałem ją zatrzymać. - Zostaniesz tutaj albo po dobroci, albo cię zatrzymam siłą. Na wszelki wypadek Alfred weźmie Twoją różdżkę - pokazuję jej dłonią Alfreda, który podchodzi po różdżkę, a jeżeli Cynka nie chce oddać, to zaraz rzucę kostkami za Alfreda, żebyśmy wiedzieli czy oddała*. - Będziesz mi poprawiała humor, bo jak już ci oznajmiłem,  stało się coś. Później wyjaśnię ci co dokładnie, wiedz jednak, że bardzo ciężko radzę sobie z tym. Liczę na to, że zrozumiesz mój ból i wykażesz się dobrym sercem, którego podobno masz w nadmiarze, o czym nie zapomniałaś poinformować mnie przez dwadzieścia lat naszej znajomości - jestem tak oschły w relacjonowaniu jej mojego stanu zdrowia psychicznego, że zaczyna wokół nagle spadać temperatura. Kiedy więc wyjaśniłem jej, dlaczego ją tutaj chcę zostawić, postanawiam dodać jak ma się mną zająć i jak ma mi poprawiać humor.
- Do Twoich obowiązków będzie należało: pieczenie mi ciasta, towarzystwo przy kolacji i ogólnie podczas posiłków, chodzenie na wycieczki i dopilnowywanie, żebym dopatrywał obowiązków. Poza tym, będziesz ze mną jeździła konno i robiła inne podobne rzeczy - macham ręką, żeby zobrazować, że nie chce mi się wymieniać dokładnie co innego Cynthia będzie musiała ze mną robić, ale że mam pomysły.
Tak generalnie to jeżeli jesteś Cynko inteligentna, a pewnie jesteś, to już dobrze wiesz, że ta wczorajsza rana wcale nie była przypadkowa.

*rzucę już teraz, jeżeli nie masz nic przeciwko
Deimos Carrow
Deimos Carrow
Zawód : hodowca Aetonanów
Wiek : 32
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Żonaty
Zbliżysz się o krok, porachuję kości
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
możesz pozostawić puste
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t791-deimos-carrow https://www.morsmordre.net/t1114-napoleon#7239 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f115-north-yorkshire-dworek-w-marseet https://www.morsmordre.net/t3798-skrytka-bankowa-nr-228#70118 https://www.morsmordre.net/t1129-deimos-carrow#7491

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Ogród Zimowy
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach