[24.04.58] Nauka Marii w domu Elviry
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Dom Elviry
Worcestershire, Evesham, Dom nad rzeką Avon 24.04.58
Maria Multon, Elvira Multon - trening samoobrony
Szafka zniknięć
Maria Multon, Elvira Multon - trening samoobrony
Szafka zniknięć
I show not your face but your heart's desire
Tarcza się pojawiła, ale...
Nagle perspektywa Marii zmieniła się znacząco. Przede wszystkim obniżyła się poważnie, jakby Maria skurczyła się mocno, ale z drugiej strony zyskała szersze pole widzenia. Zastrzygła uszami, gdy duże stopy poczyniły w jej stronę duże kroki, aż w zasięgu wzroku Marii znalazły się także kolana, a coś dotknęło miękkiego futerka. Impuls zadziałał od razu, króliczek zatrząsł wibrysami, położył uszy na sobie, ale i tak odskoczył od czarownicy w trzech dużych susach.
Dopiero gdy Elvira odwołała swoje zaklęcie, Maria klapnęła na jedną z poduszek znajdującą się szczęśliwie niedaleko. Zamrugała kilkukrotnie, a następnie obejrzała swoje dłonie. Co właśnie miało miejsce? Przecież wyczarowała tarczę...
Posłała pytające spojrzenie Elvirze, a ta prędko znalazła się znów tuż obok, co więcej — chwyciła ją za podbródek. Serce Marii zabiło mocno, w jednym momencie zechciała znów uciec, ale w tej samej chwili skrzywiła się mocno, do oczu napłynęły jej łzy.
— Ała! — pisnęła, prędko przykładając dłoń do bolącego miejsca. Ale nie spodziewała się poczuć na twarzy... Wąsów? Nie widziała się w lustrze, nie nazwała więc wibrysów właściwą nazwą, ale... Bolało i było przyczepione do jej twarzy! — Czemu mi to zrobiłaś...! — załkała głośno, zupełnie już nie kontrolując własnej rozpaczy z powodu wyjątkowo tragicznej przemiany. Prędko schowała dół twarzy (wraz z wibrysami) w zgięciu swego łokcia, podnosząc się szybko z poduszek, po czym pędem ruszyła w kierunku porzuconej przez siebie różdżki. — Ja... ja nie mogę mieć wąsów!
Nagle perspektywa Marii zmieniła się znacząco. Przede wszystkim obniżyła się poważnie, jakby Maria skurczyła się mocno, ale z drugiej strony zyskała szersze pole widzenia. Zastrzygła uszami, gdy duże stopy poczyniły w jej stronę duże kroki, aż w zasięgu wzroku Marii znalazły się także kolana, a coś dotknęło miękkiego futerka. Impuls zadziałał od razu, króliczek zatrząsł wibrysami, położył uszy na sobie, ale i tak odskoczył od czarownicy w trzech dużych susach.
Dopiero gdy Elvira odwołała swoje zaklęcie, Maria klapnęła na jedną z poduszek znajdującą się szczęśliwie niedaleko. Zamrugała kilkukrotnie, a następnie obejrzała swoje dłonie. Co właśnie miało miejsce? Przecież wyczarowała tarczę...
Posłała pytające spojrzenie Elvirze, a ta prędko znalazła się znów tuż obok, co więcej — chwyciła ją za podbródek. Serce Marii zabiło mocno, w jednym momencie zechciała znów uciec, ale w tej samej chwili skrzywiła się mocno, do oczu napłynęły jej łzy.
— Ała! — pisnęła, prędko przykładając dłoń do bolącego miejsca. Ale nie spodziewała się poczuć na twarzy... Wąsów? Nie widziała się w lustrze, nie nazwała więc wibrysów właściwą nazwą, ale... Bolało i było przyczepione do jej twarzy! — Czemu mi to zrobiłaś...! — załkała głośno, zupełnie już nie kontrolując własnej rozpaczy z powodu wyjątkowo tragicznej przemiany. Prędko schowała dół twarzy (wraz z wibrysami) w zgięciu swego łokcia, podnosząc się szybko z poduszek, po czym pędem ruszyła w kierunku porzuconej przez siebie różdżki. — Ja... ja nie mogę mieć wąsów!
Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia. Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni.
Maria Multon
Zawód : stażystka w rezerwacie jednorożców
Wiek : 19 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
You poor thing
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
OPCM : 12 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarownica
Neutralni
Mogła się tego spodziewać, miała już wszak okazję przekonać się o płochości tego dziewczęcia. Zacisnęła usta ze złością, ale kilka głębokich oddechów i rozprostowane do bólu palce jednej dłoni przywróciły jej jasny umysł. Nie mogła teraz okazać surowości, która tak przenikała jej skażoną czarną magią krew. Maria była na skraju łez i oddalała się od niej z każdą sekundą.
- Sprawdziłam tylko, czy są prawdziwe, nie zrobię tego więcej - powiedziała cierpliwie, przywdziewając maskę troski, choć jej oczy pozostały nieruchome. - Nie taki był mój zamiar, coś musiało pójść nie tak. Może to kwestia mojego zaklęcia, a może twojej tarczy, to nie ma znaczenia, jest rzadkim, ale zwykłym powikłaniem. Moja... - zawahała się, przełykając z trudem ślinę. - ...była przyjaciółka kiedyś przez źle rzucone zaklęcie sama pozbawiła się ucha. Ja natomiast przed wieloma miesiącami źle rzuconą tarczą naraziłam się na śmierć w ruchomych piaskach. Skończyło się na bardzo poważnym zakażeniu kończyn. To się zdarza, ale rzadko. To powikłanie, które masz, te... wibrysy - Uśmiechnęła się kątem ust. Pasowały do niej te żałosne dodatki, ale nie powiedziała o tym na głos. - ... są łagodną sprawą, jeśli nie odczuwasz innych niepokojących objawów. Odczuwasz, coś cię jeszcze boli? - Maria wciąż panikowała, histeryzowała. Elvira miała dość i lekko podniosła głos, by zwrócić na siebie uwagę kuzynki. Równie dobrze mogłaby teraz być jej matką. - Maria! Spójrz na mnie. Nie wyjdziesz z mojego domu z wąsami. Zanim wyjdziesz usunę je bez trudu, jestem uzdrowicielem, pamiętasz? Uspokój się, proszę cię, nie zostanie ci po nich nawet ślad. Wiele lat pracowałam w szpitalu i usuwałam gorsze narośle. - Uniosła różdżkę w wykręconej dłonią do góry ręce, ale nie skierowała jej na Marię, jeszcze nie. - Wstań i rzuć zaklęcie. Wykorzystaj te emocje, które czujesz. Tę obawę, żal, wstyd. Wykorzystaj je i obróć na swoją korzyść. Rzuć na mnie zaklęcie. No dalej, potrafisz to zrobić.
- Sprawdziłam tylko, czy są prawdziwe, nie zrobię tego więcej - powiedziała cierpliwie, przywdziewając maskę troski, choć jej oczy pozostały nieruchome. - Nie taki był mój zamiar, coś musiało pójść nie tak. Może to kwestia mojego zaklęcia, a może twojej tarczy, to nie ma znaczenia, jest rzadkim, ale zwykłym powikłaniem. Moja... - zawahała się, przełykając z trudem ślinę. - ...była przyjaciółka kiedyś przez źle rzucone zaklęcie sama pozbawiła się ucha. Ja natomiast przed wieloma miesiącami źle rzuconą tarczą naraziłam się na śmierć w ruchomych piaskach. Skończyło się na bardzo poważnym zakażeniu kończyn. To się zdarza, ale rzadko. To powikłanie, które masz, te... wibrysy - Uśmiechnęła się kątem ust. Pasowały do niej te żałosne dodatki, ale nie powiedziała o tym na głos. - ... są łagodną sprawą, jeśli nie odczuwasz innych niepokojących objawów. Odczuwasz, coś cię jeszcze boli? - Maria wciąż panikowała, histeryzowała. Elvira miała dość i lekko podniosła głos, by zwrócić na siebie uwagę kuzynki. Równie dobrze mogłaby teraz być jej matką. - Maria! Spójrz na mnie. Nie wyjdziesz z mojego domu z wąsami. Zanim wyjdziesz usunę je bez trudu, jestem uzdrowicielem, pamiętasz? Uspokój się, proszę cię, nie zostanie ci po nich nawet ślad. Wiele lat pracowałam w szpitalu i usuwałam gorsze narośle. - Uniosła różdżkę w wykręconej dłonią do góry ręce, ale nie skierowała jej na Marię, jeszcze nie. - Wstań i rzuć zaklęcie. Wykorzystaj te emocje, które czujesz. Tę obawę, żal, wstyd. Wykorzystaj je i obróć na swoją korzyść. Rzuć na mnie zaklęcie. No dalej, potrafisz to zrobić.
you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
Niestety, panika płynęła przez ciało Marii równie gęsto, co krew. Dlatego też słuchała Maria zupełnie wybiórczo, trzęsąc się tak mocno, że nawet nie zauważyła, że tuptała nogą intensywnie w miejscu.
— Jeszcze zaraz stracę uszy? — jęknęła płaczliwie, nie przyjmując do siebie nic z logiki, którą próbowała budować Elvira. Trafiały do niej wyłącznie wyrywkowe informacje, które tylko napędzały i tak pęczniejącą panikę. Łzy wielkie jak grochy ciekły po jasnej twarzy, wsiąkając w długi rękaw sukienki. — I... I... — łkała dalej, ledwo panując nad oddechem. Czuła, że skronie pulsują jej złowieszczo, jakby głowa miała wybuchnąć od środka. Tyle emocji w tak mimo wszystko niewielkim ciele. Dopiero pytanie Elviry o kolejne objawy sprawiło, że dziewczę westchnęło (nie załkało), próbując wydusić z siebie kolejne słowa. — Zjadłabym marchew! — pisnęła, zaciskając palce na drewnie różdżki, tak mocno, że pobielały jej knykcie. Dla doświadczonej życiem i wojną Elviry nie było to nic złego, nic strasznego, ale świat Marii właśnie runął w posadach.
— To nie narośle! — dodała po chwili, bo słowo narośle brzmiało jeszcze gorzej niż wibrysy, czy nawet wąsy. Nie chciała nawet spoglądać w lustro, bojąc się tego, co zastanie przed oczami. Powoli wyciągnęła różdżkę przed siebie, wciąż zasłaniając łokciem dolną część twarzy. W dalszym ciągu miała jednak zaciśnięte powieki, jakby sam widok Elviry sprawiał, że było jej niezwykle wręcz przykro.
A w takiej sytuacji było tylko jedyne zaklęcie, które pozostało jej w głowie. Zaklęcie, od którego zaczęła się ta seria niefortunnych zdarzeń.
— Expelliarmus!
— Jeszcze zaraz stracę uszy? — jęknęła płaczliwie, nie przyjmując do siebie nic z logiki, którą próbowała budować Elvira. Trafiały do niej wyłącznie wyrywkowe informacje, które tylko napędzały i tak pęczniejącą panikę. Łzy wielkie jak grochy ciekły po jasnej twarzy, wsiąkając w długi rękaw sukienki. — I... I... — łkała dalej, ledwo panując nad oddechem. Czuła, że skronie pulsują jej złowieszczo, jakby głowa miała wybuchnąć od środka. Tyle emocji w tak mimo wszystko niewielkim ciele. Dopiero pytanie Elviry o kolejne objawy sprawiło, że dziewczę westchnęło (nie załkało), próbując wydusić z siebie kolejne słowa. — Zjadłabym marchew! — pisnęła, zaciskając palce na drewnie różdżki, tak mocno, że pobielały jej knykcie. Dla doświadczonej życiem i wojną Elviry nie było to nic złego, nic strasznego, ale świat Marii właśnie runął w posadach.
— To nie narośle! — dodała po chwili, bo słowo narośle brzmiało jeszcze gorzej niż wibrysy, czy nawet wąsy. Nie chciała nawet spoglądać w lustro, bojąc się tego, co zastanie przed oczami. Powoli wyciągnęła różdżkę przed siebie, wciąż zasłaniając łokciem dolną część twarzy. W dalszym ciągu miała jednak zaciśnięte powieki, jakby sam widok Elviry sprawiał, że było jej niezwykle wręcz przykro.
A w takiej sytuacji było tylko jedyne zaklęcie, które pozostało jej w głowie. Zaklęcie, od którego zaczęła się ta seria niefortunnych zdarzeń.
— Expelliarmus!
Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia. Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni.
Maria Multon
Zawód : stażystka w rezerwacie jednorożców
Wiek : 19 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
You poor thing
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
OPCM : 12 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarownica
Neutralni
The member 'Maria Multon' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 82
'k100' : 82
- Nie stracisz uszu! - zaprotestowała z niesmakiem, zastanawiając się, czy do dziewczyny dotarło cokolwiek z tego co powiedziała. Uwaga o marchwi była martwiąca; czy rykoszet magii doprowadził do jakiegoś uszkodzenia w jej głowie, czy było to po prostu echo przemiany? Będzie musiała obserwować ją jeszcze przez najbliższy czas. Jak na razie jednak musiała się obronić. Zaklęcie z różdżki Marii wypłynęło błyskawicznie, było jaskrawe, wściekłe. Doskonale, tego oczekiwała.
Gdyby Maria nagle uciekła i zrezygnowała, musiałaby ją przymusić do kontroli. To byłoby nieprzyjemne dla nich obu.
- Protego - machnęła własnym drewnem, tym razem gotowa do obrony.
Gdyby Maria nagle uciekła i zrezygnowała, musiałaby ją przymusić do kontroli. To byłoby nieprzyjemne dla nich obu.
- Protego - machnęła własnym drewnem, tym razem gotowa do obrony.
you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 47
'k100' : 47
- Niczego nie stracisz, gdy jesteś ze mną, rozumiesz? - powiedziała, gdy zaklęcie spłynęło po tarczy, którą wyczarowała, a potem znikło. - Cokolwiek ci się tu stanie, z jakąkolwiek byś przyszła raną, pomogę ci. Nie dociera to do ciebie, dziewczyno? Ile razy mam powtórzyć, że jesteś ze mną bezpieczna. Myślisz, że mówię to każdemu? Nie mówię nikomu, w tym rzecz! - Widok zaczerwienionej twarzy kuzynki, jej zaciśniętych oczu i łokcia zakrywającego twarz doprowadzał ją do nieracjonalnej frustracji. Czy te wibrysy były dla niej takim wstydem? Jak czułaby się bez ręki? Czy popadłaby w załamanie, straciła wiarę w siebie? Nie mogła. Była Multonem, jednym z ostatnich, w których Elvira pokładała wiarę na lepszą przyszłość. Nie mogła tego zaprzepaścić. - A to zaklęcie znasz? Esposas! - Z chłodną determinacją przystąpiła do ataku.
you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 40
'k100' : 40
Zaklęcie nie zadziałało. To nie była jej wybiórcza dziedzina, jej atut. Mimo tego wzbraniała się przed wykorzystaniem silniejszych zaklęć na młodej, wrażliwej dziewczynie. W tym momencie ta samokontrola przychodziła wyjątkowo trudno. Czy była konieczna? Nie musiała przecież zadawać dziewczynie bólu. Nie zamierzała.
- Esposas to zaklęcie policyjne, formuułuje kajdany, które nie ranią, ale krępują stopy i ręce. Nogi może też niegroźnie skrępować prostsze zaklęcie Movo. O nim pewnie nie słyszałaś. Stracisz czucie w kończynie, jeśli się nie obronisz. Oczywiście tymczasowo. Stój prosto i broń się. Movo!
- Esposas to zaklęcie policyjne, formuułuje kajdany, które nie ranią, ale krępują stopy i ręce. Nogi może też niegroźnie skrępować prostsze zaklęcie Movo. O nim pewnie nie słyszałaś. Stracisz czucie w kończynie, jeśli się nie obronisz. Oczywiście tymczasowo. Stój prosto i broń się. Movo!
you cannot burn away what has always been
aflame
Elvira Multon
Zawód : Uzdrowicielka, koronerka, fascynatka anatomii
Wiek : 29 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Once you cross the line,
will you be satisfied?
will you be satisfied?
OPCM : 9 +1
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 28 +2
TRANSMUTACJA : 15 +6
CZARNA MAGIA : 17
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 6
Genetyka : Czarownica
Rycerze Walpurgii
The member 'Elvira Multon' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 48
--------------------------------
#2 'k10' : 6
#1 'k100' : 48
--------------------------------
#2 'k10' : 6
Nawet udane (!!!) zaklęcie expelliarmusa, coś, co do tej pory było dla Marii papierkiem lakmusowym oceniającym prawdziwą moc czarodzieja posługującego się białą magią, nie pozwoliło na uspokojenie emocji.
— Ciągle tylko mówisz o stracie! — pisnęła przez zaciśnięte gardło, przebierając nogami intensywniej w miejscu. Najpierw ucho, potem chyba ręka, teraz czucie w nogach... Nawet w dobre dni Maria była osobą raczej płochliwą, ale teraz czuła, że bijące prędko, wręcz zbyt mocno serce podchodzi jej z każdą mijającą sekundą do gardła. Bała się rzucić kolejną tarczę. Co jeżeli ta znowu tylko wzmocni zaklęcie i zostanie nie dość, że z wibrysami, które wciąż łaskotały ją w rękaw, to jeszcze bez czucia w którejś kończynie? Ale nie mogła przecież poddać się tak zupełnie i bez walki... — Protego! — zakrzyknęła więc raz jeszcze, to zaklęcie akurat powinna trenować jak najczęściej...
— Ciągle tylko mówisz o stracie! — pisnęła przez zaciśnięte gardło, przebierając nogami intensywniej w miejscu. Najpierw ucho, potem chyba ręka, teraz czucie w nogach... Nawet w dobre dni Maria była osobą raczej płochliwą, ale teraz czuła, że bijące prędko, wręcz zbyt mocno serce podchodzi jej z każdą mijającą sekundą do gardła. Bała się rzucić kolejną tarczę. Co jeżeli ta znowu tylko wzmocni zaklęcie i zostanie nie dość, że z wibrysami, które wciąż łaskotały ją w rękaw, to jeszcze bez czucia w którejś kończynie? Ale nie mogła przecież poddać się tak zupełnie i bez walki... — Protego! — zakrzyknęła więc raz jeszcze, to zaklęcie akurat powinna trenować jak najczęściej...
Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia. Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni.
Maria Multon
Zawód : stażystka w rezerwacie jednorożców
Wiek : 19 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
You poor thing
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
OPCM : 12 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarownica
Neutralni
The member 'Maria Multon' has done the following action : Rzut kością
'k100' : 8
'k100' : 8
I jak można było się spodziewać, czarnomagiczne zaklęcie dosięgło Marię, która musiała przenieść większą część swojej uwagi na to, by zacząć balansować na jednej nodze. Nie dość więc, że była oszpecona, w swoim umyśle już pewnie na stałe, to jeszcze straciła czucie w jednej nodze. Odpowiedź mogła być więc jedynie jedna. Musiała zyskać trochę czasu, żeby zabezpieczyć sobie możliwość ucieczki. Nie znała zaklęcia, którym właśnie oberwała, ale kiedyś uczyła się przecież rzucać inne, a spróbować... Przecież nie zaszkodzi...
— Drętwota! — krzyknęła więc, celując w Elvirę i mając naprawdę sporą nadzieję, że zaklęcie sięgnie celu, a kuzynka pozna smak swego własnego lekarstwa.
— Drętwota! — krzyknęła więc, celując w Elvirę i mając naprawdę sporą nadzieję, że zaklęcie sięgnie celu, a kuzynka pozna smak swego własnego lekarstwa.
Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia. Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni.
Maria Multon
Zawód : stażystka w rezerwacie jednorożców
Wiek : 19 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
You poor thing
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
OPCM : 12 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarownica
Neutralni
The member 'Maria Multon' has done the following action : Rzut kością
#1 'k100' : 53
--------------------------------
#2 'k8' : 6, 4
#1 'k100' : 53
--------------------------------
#2 'k8' : 6, 4
Jakaś wiązka pomknęła oczywiście we wskazanym kierunku, ale nie była na tyle mocna, by przynieść upragniony przez Marię rezultat. Mimo wszystko wciąż balansując na jednej nodze, dziewczyna nie chciała się poddać. Instynkt, który podpowiadał jej konieczność unieszkodliwienia kuzynki i jak najprędszą ucieczkę był przecież silniejszy.
— Drętwota! — postanowiła powtórzyć zaklęcie, wypowiadając inkantację głośniej, na moment odsuwając ramię kilka centymetrów od twarzy.
— Drętwota! — postanowiła powtórzyć zaklęcie, wypowiadając inkantację głośniej, na moment odsuwając ramię kilka centymetrów od twarzy.
Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia. Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni.
Maria Multon
Zawód : stażystka w rezerwacie jednorożców
Wiek : 19 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
You poor thing
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
OPCM : 12 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarownica
Neutralni
Strona 2 z 3 • 1, 2, 3
[24.04.58] Nauka Marii w domu Elviry
Szybka odpowiedź