Bronte
Strona 2 z 2 • 1, 2
AutorWiadomość
First topic message reminder :
Bronte
Doświadczona przez życie samica sowy płomykówki, którą Ted dostał w zeszłoroczne lato od jednego z pacjentów w ramach zapłaty za leczenie. Bronte dostała imię po słynnej, angielskiej pisarce, a Tedowi wydaje się, że nawet jej się spodobało. Jest wierna i spokojna, ale przesyłki rzadko oddaje bez problemów - adresat zawsze musi liczyć się z dziobnięciem albo ostrymi pazurami.
list od Teda
ADRESAT TREŚĆ WIADOMOŚCI Ted
Ted Moore
Zawód : uzdrowiciel
Wiek : 27
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Żonaty
i must not fear
fear is the mind-killer
fear is the
little-death
fear is the mind-killer
fear is the
little-death
OPCM : 5
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 30 +5
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 2
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
Sojusznik Zakonu Feniksa
Od Lydii 13.08.1958
Ted Nie planowałam odpisywać na twój list. Miałam go w ogóle nie czytać, tylko od razu spalić, bo czemu nie? Ty moje listy miałeś w dupie przez te wszystkie lata. Czemu ja miałabym się przejmować twoim?
Ale dobrze. Proszę bardzo, niech będzie po twojemu. Dam ci tą twoją szansę, bo zdobyłeś się na odwagę i się objawiłeś. Tym listem, rozumiem, że wyciągasz dłoń, w porządku, więc go przeczytałam. Jestem na siebie za to trochę zła, ale przeczytałam.
I nie bardzo wiem czego ode mnie chcesz, Ted.
Przepraszasz, ok. Czyli przez ten cały czas wiedziałeś, jakie to chujowe z twojej strony, tak? Nie wiem czemu uznałeś, że udawanie martwego przez lata będzie w jakiś sposób lepsze od dania znać, że żyjesz. Wybrałeś karierę, ok, tak samo zrobił wcześniej Theo, tak samo Billy, to normalne, a jakoś żadnemu z nich nie przyszło do głowy, żeby się całkowicie przy tym odcinać od rodziny. Nie wiem, albo myślałeś, że twoje zniknięcie nas zupełnie nie obejdzie, albo żyłeś sobie spokojnie ze świadomością, że kurwa cierpimy i się zamartwiamy. I nie wiem która z tych dwóch opcji jest gorsza. Zrobiliśmy coś nie tak? Obraziłeś się na mnie? Czemu Theo był tym twoim wybrańcem i czemu wymogłeś na nim ukrywanie tego, że żyjesz i masz się dobrze bądź niedobrze? Wiesz w ogóle jakie to spierdolone? Odciąłeś się od nas, ode mnie – ok. Zerwałeś więzi, bo miałeś swoje powody i miałeś do tego prawo - w porządku. Nie rozumiem tego, boli mnie to w chuj, ale jakoś to przełknę.
ALE CZY CHOCIAŻ PRZEZ CHWILĘ POMYŚLAŁEŚ O KIMŚ INNYM NIŻ O SOBIE SAMYM?!
Kazałeś Theo mnie okłamywać przez cały ten cholerny czas! To jest też MÓJ BRAT, Ted! I razem z Billem zastępowali mi mamę, pocieszali mnie, wspierali, uczyli rzeczy, byli przy mnie w najgorszych momentach mojego życia. Miałam do nich całkowite zaufanie, byliśmy sobie oddani, bliscy i wiedzieliśmy, że zawsze możemy na siebie liczyć. A ty to kurwa zdeptałeś tym swoim głupim, okrutnym kłamstwem. Co ja ci takiego zrobiłam, Ted? I czego ode mnie chcesz?! Wybaczenia?Jak ci wybaczę, to znów znikniesz? Teraz będzie łatwiej, bo przecież nawet się nie znamy!
Proszę bardzo. Wybaczam ci, Ted. Nie będę trzymać urazy, ani cię winić. Nie będę cię traktować jak wroga, ani jak powietrza. Nie będę się na ciebie wściekać za to co byłobo to i tak uderza bardziej we mnie niż w ciebie To, co się we mnie gotowało, napisałam wyżej i nie musimy do tego wracać, jeśli nie będziesz chciał. Przeszłości i tak żadne z nas nie zmieni, chociaż nie umiem o niej tak po prostu zapomnieć. I zapewne nie zapomnę. I będzie mnie to bolało jeszcze przez jakiś czas, ale to już mój problem. I jakoś to ogarnę. Postaram się być w porządku w stosunku do ciebie. Ale, dla jasności, nie ufam ci. I nie wiem czy kiedykolwiek będę umiała ci zaufać.
Żeby oddać ci jeszcze sprawiedliwość… Przepraszam, że na obiedzie powiedziałam, że nie jesteście moimi braćmi. Jesteście. Nic tego nie zmieni.Po prostu wcześniej słowo "brat" znaczyło dla mnie I wbrew pozorom cieszę się, że żyjesz. Naprawdę. I że spełniłeś swoje marzenia i jesteś uzdrowicielem.
PS.Nie pisz już więcej Od kiedy Naprawdę nienawidzę Listy są do bani. L. M.
Lyd
Twoja siostra
Ale dobrze. Proszę bardzo, niech będzie po twojemu. Dam ci tą twoją szansę, bo zdobyłeś się na odwagę i się objawiłeś. Tym listem, rozumiem, że wyciągasz dłoń, w porządku, więc go przeczytałam. Jestem na siebie za to trochę zła, ale przeczytałam.
I nie bardzo wiem czego ode mnie chcesz, Ted.
Przepraszasz, ok. Czyli przez ten cały czas wiedziałeś, jakie to chujowe z twojej strony, tak? Nie wiem czemu uznałeś, że udawanie martwego przez lata będzie w jakiś sposób lepsze od dania znać, że żyjesz. Wybrałeś karierę, ok, tak samo zrobił wcześniej Theo, tak samo Billy, to normalne, a jakoś żadnemu z nich nie przyszło do głowy, żeby się całkowicie przy tym odcinać od rodziny. Nie wiem, albo myślałeś, że twoje zniknięcie nas zupełnie nie obejdzie, albo żyłeś sobie spokojnie ze świadomością, że kurwa cierpimy i się zamartwiamy. I nie wiem która z tych dwóch opcji jest gorsza. Zrobiliśmy coś nie tak? Obraziłeś się na mnie? Czemu Theo był tym twoim wybrańcem i czemu wymogłeś na nim ukrywanie tego, że żyjesz i masz się dobrze bądź niedobrze? Wiesz w ogóle jakie to spierdolone? Odciąłeś się od nas, ode mnie – ok. Zerwałeś więzi, bo miałeś swoje powody i miałeś do tego prawo - w porządku. Nie rozumiem tego, boli mnie to w chuj, ale jakoś to przełknę.
ALE CZY CHOCIAŻ PRZEZ CHWILĘ POMYŚLAŁEŚ O KIMŚ INNYM NIŻ O SOBIE SAMYM?!
Kazałeś Theo mnie okłamywać przez cały ten cholerny czas! To jest też MÓJ BRAT, Ted! I razem z Billem zastępowali mi mamę, pocieszali mnie, wspierali, uczyli rzeczy, byli przy mnie w najgorszych momentach mojego życia. Miałam do nich całkowite zaufanie, byliśmy sobie oddani, bliscy i wiedzieliśmy, że zawsze możemy na siebie liczyć. A ty to kurwa zdeptałeś tym swoim głupim, okrutnym kłamstwem. Co ja ci takiego zrobiłam, Ted? I czego ode mnie chcesz?! Wybaczenia?
Proszę bardzo. Wybaczam ci, Ted. Nie będę trzymać urazy, ani cię winić. Nie będę cię traktować jak wroga, ani jak powietrza. Nie będę się na ciebie wściekać za to co było
Żeby oddać ci jeszcze sprawiedliwość… Przepraszam, że na obiedzie powiedziałam, że nie jesteście moimi braćmi. Jesteście. Nic tego nie zmieni.
PS.
Twoja siostra
I show not your face but your heart's desire
Być może wyszedłeś z domu, być może tylko wyjrzałeś przez okno, gdy pośród zapadających ciemności dostrzegłeś nagle gorejącą kulę światła - przebywałeś wtedy całkiem sam. Nikt prócz ciebie nie mógł dostrzec, że płomień był w istocie ognistym ptakiem, feniksem. Utkwione w tobie czarne źrenice stworzenia wydawały się niezwykle mądre. Usłyszałeś jego pieśń - piękną, melodyjną, chwytającą za serce - lecz nie mogłeś oprzeć się wrażeniu, że zwierzę nie rozwarło nawet dzioba. Mimowolnie wyciągnąłeś w jego kierunku dłoń, jednak ptak zniknął w wieczornej mgle równie nagle, jak nagle się pojawił, pozostawiając u twych stóp złociste skrzące ogniem pióro.
Pióro okazało się świstoklikiem. Przeniosło cię do Plymouth, przed wejście do pubu "Królicza łapka".
Przeczytaj sierpień
Pozostaje mi dziękować również dobrym duszom za to, że przekazały Panu wiadomości o moich poszukiwaniach, gdyż się nie mylą. Od dłuższego czasu próbuję znaleźć nauczyciela dość cierpliwego dla mojego braku medycznego wykształcenia oraz łaskawego dać mi szansę. Miejsce nie ma dla mnie znaczenia, panie Moore, rannych i chorych, niestety, znajdziemy wszędzie, dlatego myślę, że dodatkowy sanitariusz, mogący choć udzielić pierwszej pomocy, byłby użyteczny.
Pozostawiam więc Panu decyzję o miejscu naszego pierwszego spotkania, gdyż wie Pan zapewne lepiej, gdzie będą warunki i potrzebne ręce do pracy takie jak moje. Proszę wskazać miejsce oraz czas, a pojawię się tam.
Niezwykle doceniam pańską propozycję, jestem bardzo wdzięczna.
Z wyrazami szacunku,
Szanowny Panie Moore,
słowem wstępu pragnę bardzo podziękować za Pański list i wyrazić nadzieję, że odpowiedź przyniesiona przez Brigid zastaje Pana w dobrym zdrowiu. Pańskie nazwisko nie jest mi całkiem obce, doszły mnie bowiem słuchy o zasługach Pana brata dla sprawy nas wszystkich, a i w Sanatorium wspominano pańską godność. Proszę mi również wybaczyć, lecz ostrożność nakazała mi, aby upewnić się co do pańskiej tożsamości i intencji. Nie czuję jednak obaw, a radość z możliwości jaką niesie nasza nowa znajomość.Pozostaje mi dziękować również dobrym duszom za to, że przekazały Panu wiadomości o moich poszukiwaniach, gdyż się nie mylą. Od dłuższego czasu próbuję znaleźć nauczyciela dość cierpliwego dla mojego braku medycznego wykształcenia oraz łaskawego dać mi szansę. Miejsce nie ma dla mnie znaczenia, panie Moore, rannych i chorych, niestety, znajdziemy wszędzie, dlatego myślę, że dodatkowy sanitariusz, mogący choć udzielić pierwszej pomocy, byłby użyteczny.
Pozostawiam więc Panu decyzję o miejscu naszego pierwszego spotkania, gdyż wie Pan zapewne lepiej, gdzie będą warunki i potrzebne ręce do pracy takie jak moje. Proszę wskazać miejsce oraz czas, a pojawię się tam.
Niezwykle doceniam pańską propozycję, jestem bardzo wdzięczna.
Z wyrazami szacunku,
Irene Greengrass
lady Derbyshire
i Staffordshire
lady Derbyshire
i Staffordshire
patrząc w płomień kochanie
myślę - co też się stanie
z moim sercem miłości głodnym
a ty nie pozwól przecież
żebym umarła w świecie
który ciemny jest i chłodny
myślę - co też się stanie
z moim sercem miłości głodnym
a ty nie pozwól przecież
żebym umarła w świecie
który ciemny jest i chłodny
Irene Greengrass
Zawód : dama, prowadzi sierociniec
Wiek : 31 lat
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I aim to be lionhearted, but my hands still shake and my voice isn't quite loud enough.
♫
OPCM : 5 +2
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 8 +1
TRANSMUTACJA : 13 +2
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 11
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarownica
Sojusznik Zakonu Feniksa
Strona 2 z 2 • 1, 2
Bronte
Szybka odpowiedź