Wydarzenia


Ekipa forum
Palarnia opium
AutorWiadomość
Palarnia opium [odnośnik]27.08.15 0:52
First topic message reminder :

Palarnia opium

★★★
Największe pomieszczenie w piwnicach pod sklepem Borgina & Burke'a. Do palarni można dostać się trzema drogami. przechodząc przez zaplecze sklepu, przez tunele w piwnicach Śmiertelnego Nokturnu oraz przy pomocy sieci fiuu. Drewniany, zdobiony sufit, dźwiga ciężar brylantowych żyrandoli sprowadzonych z najdalszych zakątków świata. Każdy rozpalany jest tylko na okazyjne spotkania. Palarnia liczy sobie kilkanaście stolików otoczonych fotelami obitymi czerwonym materiałem. Pomimo tego, że palarnia znajduje się w piwnicy, sufit jest na tyle wysoki, co umożliwiło stworzenie drewnianego półpiętra. Wystrój zawiera również bar z alkoholem wszelkiej maści. Od czasu do czasu w palarni organizowane są koncerty na żywo.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:46, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Palarnia opium  - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Palarnia opium [odnośnik]15.12.20 21:14
Mój stary ma węża w kieszeni. Zawsze był skąpy, jak diabli, pieniędzy może mi nie szczędzi(ł), ale całej rodzicielskiej reszty już tak. To odziedziczyłem po nim - że lekką ręką wydaję złoto, nie wiem kiedy i jak ucieka mi przez palce. Szybciej wciągnę, niż zauważę, taki mamy klimat, a ja najchętniej cały czas chodziłbym nafurany, no ale tego nawet rodzice nie mogliby ignorować.
Nie w nieskończoność.
Humor mam skisły, jak mleko co je zapomniałem wypić przed snem: w nocy było niemożliwie gorąco, więc logiczne, że się zepsuło. Teraz w całej komnacie wali niemiłosiernie, tak, że budzi mnie właściwie ten zatykający smród. Takiej szybkiej ewakuacji do pracy nie miałem od dawna; pół godziny włączając w to prysznic i już za biurkiem.
Po chwili na kanapie, a za moment na podłodze, coś nie mogę sobie dziś znaleźć miejsca, a szczegółowe raporty z analizą poprzedniego tygodnia wyjątkowo opornie wchodzą mi do głowy. Cyferki troją się w oczach, czytam to po dwa razy, a i tak nic nie rozumiem. Kawa wypita, papieros odpalony, zatem, gdzie tkwi problem? Gdyby nie to, że musimy powoli się brać za ustalanie strategii na kolejny kwartał - robienie tego na ostatnią chwilę to najgorszy, najgorszy pomysł, na jaki kiedykolwiek wpadłem - odpuściłbym. Ostatni miesiąc nie poszedł jednak tak dobrze, jak zazwyczaj, więc pod lupą muszę prześledzić te słupki cyferek i znaleźć winowajcę. Borgia dostałaby szału widząc straty, dla mnie robienie siana to prawie jak sport, dla zdrowia i poniekąd przyjemności. Ona złoto lubi trochę za bardzo.
A ja to wykorzystuję, wiecie, naszyjniczki, kolczyczki, ani jej nie płaczę, ani jej nie kupuję, ja ją... rozpieszczam. W dokładnie taki sposób, w jaki ona sobie tego życzy. Trzyma mnie pod tą zgrabną stopą, gdyby sobie zamarzyła, to bym jej nawet zaszczekał.
No i dobra, jest, teraz to widzę: unoszę brew, bo wynik tych ekspertyz i stanu naszego skarbca z substancjami nielegalnymi wprawia mnie w niemałą konsternację. Liczby jednak mówią same za siebie i nie ma rady: piszę więc list do Burke'ów, czy raczej - do tego konkretnego, który odpowiadał za nasze zaopatrzenie. Zapowiadam się, bo wpadnięcie z ulicy i renegocjacja umowy spisywanej na bydlęcej skórze trochę wieje wiochą, niech stracę. Na Nokturn idę z buta i dziękuję Merlinowi, że ich biznes jest na wylocie, bo moja prezencja aż krzyczy OKRADNIJ MNIE. Subiekt grzecznie się kłania i prowadzi mnie w głąb sklepu, otwiera przede mną drzwi, puszcza przodem, po czym ponownie się kłania i umyka, zostawiając mnie sam na sam z Craigiem. Ten siedzi rozparty w gigantycznym fotelu i wygląda, jakbym miał mu co najmniej ucałować dłoń, ale nic z tych rzeczy.
-Craig, byku - witam się z nim i opadam na drugi z foteli, przewidując, że zaprosi mnie, bym usiadł - przyniosłem ze sobą kopię naszej umowy. Oczywiście wasze usługi pozostają bez zarzutu, tylko, jak wyjaśniałem w liście, nieco zmieniło się zapotrzebowanie. Opium straciło na zainteresowaniu, ludzie wolą sięgać po inne używki. Mocniejsze - dodaję, żeby nie było wątpliwości. Rozumiem biedaków. Po opium rzadko udaje się sięgnąć szczytu, a i powrót jest znacznie... znacznie szybszy - masz może coś nowego? - pytam, przechodząc do rzeczy. Jeśli tak, niech da na próbę, jeśli nie, cóż, obcinamy dostawy. Znacznie. To nie szantaż, ale muszę dbać o swoje interesy.


Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Morgan Szalbierz
Morgan Szalbierz
Zawód : staram się
Wiek : 32
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler
I Tend The Light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Duch
Palarnia opium  - Page 3 0a8b1-img_1302
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7974-francis-m-lestrange https://www.morsmordre.net/t8044-don-juan https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7980-skrytka-bankowa-nr-1928 https://www.morsmordre.net/t8093-fransua-lestrange
Re: Palarnia opium [odnośnik]11.01.21 1:25
Craig nic nie mógł poradzić na to, że gdy usłyszał z czym dokładnie przychodzi do niego Francis, jedna z jego brwi uleciała w górę w wyrazie zaskoczenia. Opium traciło na zainteresowaniu? Aż chciało mu się parsknąć śmiechem, a nawet głośno zapytać, czy na pewno myślą o tym samym specyfiku. Sprzedaż u samych Burke'ów trzymała się stale na takim samym, dobrym poziomie, a nawet powolutku rosła. Im sprowadzali czystsze, lepszej jakości opium, tym bardziej klienci byli zadowoleni i zawsze wracali po więcej. Zawsze. Widok kobiet oraz mężczyzn, którzy rozleniwieli pokładali się na specjalnych fotelach, powoli popalając fajki z opium zawsze cieszył wzrok Craiga, a podobną scenerię mieli tu niemal co wieczór - no, chyba że akurat organizowany był jakiś koncert czy inne widowisko. Wtedy dymu zawsze było trochę mniej, aby zarówno słuchacze, jak i artyści nie osunęli się na podłogę w trakcie występu.
Naturalnie, Craig zachował jednak kamienną twarz, pomimo tych wszystkich myśli, które kotłowały się w jego głowie. Edgar przekazał mu cały ten biznes, to on zajmował się palarnią od lat. Craig nie zamierzał więc utracić zawiązanych przez starszego kuzyna umów. Jednocześnie... nie zamierzał się też płaszczyć przed Lestrangem. Za długo siedział w tym biznesie. Traciło na zainteresowaniu, jasne, większej bzdury nie słyszał.
- Wyznać muszę szczerze, że niepokojące jest to, co mówisz, przyjacielu - Francis nie musiał mu machać kopią umowy przed nosem, Burke doskonale ją znał. Miał z resztą przecież własny egzemplarz, który pozwolił sobie dodatkowo przeanalizować zanim w ich skromnych progach zjawił się właściciel Wenus.
- Zaniżona sprzedaż opium faktycznie może być dużym problemem. Zanim jednak zabierzemy się do zmieniania fundamentów naszej umowy, spróbujmy wspólnie przestudiować, co może być tego powodem - tak jakby miał zamiar ulec temu szantażowi. Na opium zawsze było zapotrzebowanie. A czy Wenus mogło sobie pozwolić na utratę najlepszego dostawcy na rynku? Nie byli może jedyni... ale to właściwie była tylko kwestia czasu.
Nie sięgnął po leżące na stoliku opium, jednak na jedno skinienie jego ręki w polu widzenia zmaterializował się skrzat. Burke kazał mu przynieść butelkę whiskey i dwie szklanki. Chociaż rozmowa miała mieć charakter biznesowy, nikt nie powiedział, że nie mogli przy okazji nadać jej nieco bardziej przyjacielskiego wydźwięku. Poza tym - nie wypadało zostawiać gościa o suchym pysku. - Chciałbym wykluczyć kilka możliwości - zaczął, zmieniając nieco pozycję w fotelu i skupiając pełnię swojej uwagi na rozmówcy - jak wygląda reklama opium w Wenus?


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Palarnia opium [odnośnik]12.01.21 1:46
Tragizm sytuacji żywcem jest zerżnięty z jakiejś antycznej sztuki. Nieważne, co w środku, liczę na zwroty akcji, ale finalnie i tak przewiduję klęskę, chociaż z wróżbiarstwa to jestem noga. Za czasów szkolnych co prawda tylko do tych zajęć miałem jedno, i tylko jedno podejście, ale wynikało to z mych zdolności nie tyle co do zaglądania w przyszłość, a do ściemniania. Z Burke'ami tak się nie da, tu trzeba postawić kawę na ławę i ewentualnie, twardo negocjować. Rozumie się samo przez się, oboje obracamy sporą mamoną, chociaż on odpowiedzialność dzierży większą. Jakby nie patrzeć, rodzinny biznes.
-Rynek się zmienia - wzruszam ramionami, bywa. Raz na miotle, raz pod miotłą, szczerze - przewidywałem, że mi będzie dużo, dużo gorzej, ale póki co przędziemy nawet efektywniej, niż przed wprowadzeniem, ekhm, stanu wojennego. Mam zyski, jak plantator bawełny, co na polu usadził ośmiornicę, żeby ośmioma ramionami opierdalała mu krzaki. A prócz tego: cienie pod oczami, nadmierną potliwość dłoni, nerwowe tiki. Teraz też, mrugam kilka razy pod rząd, żeby się dotrzeć. I wygodniej rozsiąść w fotelu, co prawda nie tak okazałym, jak ten, w którym moście się Craig, lecz to akurat jest zrozumiałe. Tak, jak ta sugestia, muszę pamiętać, z kim rozmawiam. Kto mnie gości i że to nie są przelewki, chociaż alkohol się leje, a jakże.
-Ale ja doskonale znam powód, Craig - protestuję, wzruszywszy ramionami, kurwa, brakuje mi cierpliwości na takie gierki. Już od paru miesięcy sprzedaż opium sukcesywnie spada, mam jeszcze pełno woreczków, które zalegają w skarbcu, a i tak używam tego od zajebania - ludzie ciągną do innych przysmaków - stukam się znacząco po nosie, od tego zacznijmy.
-Dzięki za łychę, ale muszę się wstrzymać. Soku, może? Najchętniej z mango, ale z granatu też będzie dobry - kapryszę, bo skoro pojawia się tu element dyplomacji, to potrzebuję absolutnego skupienia - reklama? - krzywię się - za kogo ty mnie masz? - bzdura i szczyt kapitalistycznego wymysłu, jakiego nawet ja nie szanuję. Unoszę się, ale ćwiczenia oddechowe nieco tłumią negatywne czakry, więc jestem w stanie rozmawiać z nim znowu. Spokojnie - wyobraź sobie, że zasiadasz na miękkiej kanapie lub równie wygodnych poduszkach, sączysz koktajl, jedną ręką rzucasz kośćmi, drugą masujesz swoją dzisiejszą towarzyszkę, która rozchyla przed tobą uda, a obok kroczy równie urodziwa panienka z fajkami już nabitymi i gotowymi do użycia. Ja wziąłbym od niej w z y s t k o - nie jest to może piękna i długa reklama Apartu, ale Marilyn i Greta doskonale pracują sugestią, wystarczy, że poruszają biodrami - na topie są teraz przede wszystkim widły i wróżkowy pyłek. Jeśli cię to pocieszy, śnieżki już w ogóle nie sprowadzam, chociaż to z przyczyn etycznych - dodaję, wyciągając nogi przed siebie - chcę zjechać w dół o trzydzieści jeden procent - oznajmiam. Prawie jedna trzecia, ale i tak bierzemy od nich naprawdę sporo. Weź i okadź tym całe Wenus, wyjdzie dużo ponad "na użytek własny".


Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Morgan Szalbierz
Morgan Szalbierz
Zawód : staram się
Wiek : 32
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler
I Tend The Light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Duch
Palarnia opium  - Page 3 0a8b1-img_1302
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7974-francis-m-lestrange https://www.morsmordre.net/t8044-don-juan https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7980-skrytka-bankowa-nr-1928 https://www.morsmordre.net/t8093-fransua-lestrange
Re: Palarnia opium [odnośnik]16.01.21 2:12
- Muszę przyznać, że ciekawy obrazek mi tu przedstawiasz, mój drogi Francisie. A więc twoimi klientami da się manipulować w tak prosty sposób? Mówisz, że wzięliby wszystko. Dlaczego więc nie opium? Jak to się więc dzieje, że nie jesteś w stanie ich przekonać? - nie zamierzał wierzyć w gadkę, że popularność opium nagle spadła. Palarnia nadal funkcjonowała na pełnych obrotach, co wieczór mieli pełne sale. Craig zauważyłby, gdyby nagle okazało się, że towar zalega im w magazynach. Tymczasem wszystko schodziło na bieżąco - Może po prostu Wenus przestało stwarzać odpowiednie warunki do korzystania z tego konkretnego specyfiku? - Burke zaczął snuć swoje własne teorie. Francis nawet nie wiedział, jak cenną informację mu zdradził. Jeśli w pewnych kręgach opium traciło na popularności na rzecz wideł i wróżkowego pyłu, należało podjąć odpowiednie kroki aby nieco odmienić sytuację. To już jednak była sprawa, którą Burke miał zająć się później. Tymczasem uwaga Craiga skupiła się ponownie na jego rozmówcy. Właściwie to był pod wrażeniem. Jak to się działo, że Wenus jeszcze nie przeszło w czyjeś ręce kogoś innego, jeśli w ten właśnie sposób Francis rozmawiał ze swoimi dostawcami? Pozycja bez wątpienia otwierała mu wiele drzwi, z pewnością tu kryła się lwia część sukcesu lorda Lestrange. Niestety, nie wszędzie samo nazwisko wystarczyło. Burke wyprostował się, siadając nieco wyżej na swoim fotelu i spoglądając na swojego rozmówcę z powagą.
- Absolutnie wykluczone - nawet mu powieka nie drgnęła, gdy dawał mężczyźnie odpowiedź. Trzydzieści jeden procent? Może jeszcze powinien zacząć dokładać się do małego placu zabaw Francisa? Zapewne sam zainteresowany nie miałby nic przeciwko, ale Burke'owi raczej się to nie uśmiechało. Wenus było obecnie jednym z istotnych klientów, Craig bardzo chciałby z resztą uszanować umowę, którą udało się wynegocjować jego poprzednikom. Jednakże tak drastyczna obniżka cen nie wchodziła w grę. Poza tym, na Salazara, zachowajmy jakieś zasady - Jeśli w twoim lokalu nie ma popytu, proponuję w następnych miesiącach zaopatrywać się w mniejszą ilość towaru. Ubolewam, że najwyższej klasy, najczystsze opium zalega ci na półkach przyjacielu. Naprawdę łamie mi to serce. Mogłoby zostać właściwie wykorzystane gdzie indziej. Sprawić ludziom wiele radości i przynieść ukojenie. - westchnął cierpiętniczo. Dopiero po tych słowach machnął ponownie ręką na skrzata, a następnie rozkazał mu przynieść sok. Wcale nie chciał by dalsza rozmowa przebiegała im w nieprzyjemnej atmosferze, stąd wkrótce w dłoni Francisa spoczywał kubek z nektarem wyciśniętym z mango. Burke pragnął konsensusu, obawiał się jednak, czy zdołają cokolwiek ustalić, jeśli Francis już na dzień dobry wysuwał tak drastyczne żądania. - Posłuchaj, dobrze wiesz, że nie zależy mi na tym, aby Wenus traciło. Twój lokal jest bardzo ważnym miejscem na mapie magicznego Londynu, miejscem gdzie ludzie przychodzą się zrelaksować... na różne sposoby. Nie mogę ci jednak dać upustu. Cena, którą za nie płacisz i tak nie jest wysoka. - byli tacy, dla których cenę specjalnie zawyżał - Problem leży gdzie indziej, stąd musimy wspólnie znaleźć inne rozwiązanie. Wykorzystaj to, że możesz nakłonić swoich klientów do wszystkiego. Wypromuj lepiej opium, a tylko na tym zyskasz - podzielił się swoimi światłymi radami. Niestety, lordzie Lestrange, czasami trzeba było popracować.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Palarnia opium [odnośnik]16.01.21 12:00
Ze swojego miejsce mogę sobie łypać na Burke'a spode łba, ale nie wypadam równie efektownie, jak on z tym swoim dyrektorskim krzesłem. Nie znoszę się tłumaczyć i bardziej, niż to już zrobiłem, nie będę.
-Co ty, listy piszesz, że zwracasz się do mnie apostrofą? - kpię, nosz kurwa, uprzejmość uprzejmością, ale skoro negocjujemy, niech odbywa się to w warunkach ku temu sposobnych. Twardych, a nie rozmiękczonych pięknym zwrotem do adresata. Szanowny się pomylił, ja nie z takich, co polecą na jedno, czy drugie nazwanie mnie przyjacielem - stary, ja nie jestem byle dilerkiem, co sprzedaje po gramie i będzie namawiać swoich gości - bo w restauracji przyjmuje się gości, a nie kurwa klientów, uczulam na to moich pracowników i jego też - mogę jedynie sugerować i to sugerować subtelnie. Każdy, kto odwiedza Wenus wie, że dostanie u nas opium i nawet nie musi kiwnąć palcem - ucinam, zakładając nogę na nogę, bo może to pedalskie, ale za to jakie wygodne. Z wdzięcznością odbieram od skrzata wysoką szklankę z sokiem i ciągnę tęgi łyk. Nad górną wargą zostaje mi ślad z miąższu, ocieram go wierzchem ręki, a naczynie odkładam na stolik. Resztę zostawiam na później.
-Wenus to burdel. I restauracja - wykładam mu znudzonym tonem, nie mam zbytnio interesu w tym, żeby się oburzać - po pierwsze zajmujemy się sutenerstwem, po drugie gastronomią. Używki zawsze były tylko i wyłącznie dodatkiem - wzruszam ramionami. Owszem, są tacy, którzy po prostu zamykają się w pokoju z trzema działkami, bo w domu baba im nie pozwala albo wstydzą się przed starszymi braćmi, ludźmi sukcesu. No ale ci też przecież nie bawią się waniliowo, paląc opium - nie będę odchodzić od tego profilu - dodaję już łagodniej, coby Burke czasem nie stwierdził impulsywnie, że go atakuję. O losie, a miało pójść szybko i bezboleśnie. Dla obu stron. Dopijam sok w towarzystwie - jak na mój gust niezbyt szczerego ubolewania Craiga, w międzyczasie poprawiając swoje włosy. W palarni daje ostrzej, niż u nas, już to widzę - jeśli minę jakieś policyjne psy, jak nic rzucą mi się do gardła. Pieprzone suki.
-Ale właśnie o to mi chodzi - przerywam mu niezbyt elegancko - może po prostu wyraziłem się nieprecyzyjnie - dodaję po chwili, z zadumą stukając paznokciem o pustą szklankę, jakby sugerując, że warto ją napełnić na nowo, bo jeszcze trochę nam tu zejdzie. - wasza cena jest uczciwa, ale nie potrzebuję aż tyle, ile brałem dotąd - mówię, z kieszeni wygrzebując paczkę fajek. Może to niegrzeczne, skoro ten częstuje mnie swoim opium, ale potrzeba mi niezmąconych myśli. Kolorowe chmurki z Jarelli zawsze mnie ożywiają, wiec nie stanowią żadnego ryzyka.
-Sześćdziesiąt dziewięć procent tego, co kupowałem wcześniej, tyle wezmę - zapowiadam, nie mając zamiaru iść na żadne układy i pompować kasy w reklamę opium, będące daleko od naszego głównego targetu - chyba, że, jak już mówiłem, masz jakieś nowości. Konkretnie, coś, co da inny haj - mruczę, jak kot, petując do ozdobnej popielnicy, a z ust wypuszczając smugę czerwonego dymu, który formuje się w przekrwione oko.


Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Morgan Szalbierz
Morgan Szalbierz
Zawód : staram się
Wiek : 32
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler
I Tend The Light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Duch
Palarnia opium  - Page 3 0a8b1-img_1302
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7974-francis-m-lestrange https://www.morsmordre.net/t8044-don-juan https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7980-skrytka-bankowa-nr-1928 https://www.morsmordre.net/t8093-fransua-lestrange
Re: Palarnia opium [odnośnik]21.01.21 21:13
- Bardzo mnie niepokoi kierunek, w którym zmierzasz - Burke zmarszczył dość teatralnie brwi. Dobrze wiedział, czym zajmowano się w Wenus. To jasne, że narkotyki nie stanowiły głównej atrakcji tego miejsca, po opium lub inne używki znacznie częściej zaglądano do samych Burke'ów. Niemniej, Francis zwyczajnie marnował potencjał jaki miał jego lokal. Wenus mogło przynosić jeszcze większe zyski, ale przecież nie będzie pouczać Lestrange'a jak ten powinien prowadzić własny biznes. Nie, żeby nie chciał. Oj bardzo chętnie wytknąłby błędy, które notorycznie popełniał Francis. Nie zamierzał jednak strzępić języka na darmo, ani też marnować czasu ich obu.
- Już samą sugestią możesz wiele zdziałać.  Chyba nie muszę ci tłumaczyć jak działa psychologia? - zapytał. Mógł się podzielić kilkoma radami, ale nie sądził, by zostały wysłuchane. Zamyślony, uniósł własną szklankę do ust. Łyk, który upił nie był duży. Nie miał zamiaru się wstawić, nie w czasie tak istotnych rozmów - Samo to, że klienci wiedzą, że mogą coś u ciebie dostać, to za mało. Obudź się lepiej, Francis. Znajdzie się prędzej czy później ktoś, kto wygryzie cię z narkotykowego biznesu - upomniał go. Nawet jeśli narkotyki były tylko dodatkiem w Wenus, nie mógł powiedzieć, że nie generowały zysku. A teraz, gdy wojna wstrząsała całą Anglią, ludzie z pewnością będą szukać ucieczki w używki. Prędzej czy później może pojawić się ktoś, kto dołoży wszelkich starań, by wcisnąć ludziom swoje specyfiki. W zależności od jego skuteczności, może odnieść sukces, nawet jeśli jego towar nie będzie najwyższej jakości. Z resztą, przecież nawet Burke'owie urozmaicali klientom popalanie opium. Dość wspomnieć o koncertach, występach czy wieczorkach poetyckich, które się tu odbywały. Dzięki temu miejsce co noc było zatłoczone, a opium schodziło jak ciepłe bułeczki. Nikt nie wmówił Craigowi, że odrobina wysiłku się nie opłaca.
- Nie, nie wyraziłeś się precyzyjnie - stwierdził nieco kąśliwie. Coś czuł, że prawdopodobnie dziś wieczór czeka go atak bólu głowy, musiał się upewnić, że ma w zapasie jakieś eliksiry przeciwbólowe - Francis, myślałem że masz mnie za partnera w rozmowach, a nie zwykłego sklepikarza. - dodał z urazą. Nawet jeśli chodziło o ilość zakupionego opium, a nie jego cenę, Burke i tak nie był zbyt szczęśliwy. - W tym miesiącu mogę się zgodzić na obniżenie dostawy do osiemdziesięciu pięciu procent podstawy. Na próbę. A jeśli nadal będzie to ponad wasze zapotrzebowanie, znów usiądziemy do rozmów. Co powiesz na taki układ? - dopiero teraz machnął ręką na skrzata, żeby ten przyniósł Lestrange'owi więcej soku. - Niestety, o ile nie interesuje cię ulepszona, silniejsza wersja magicznego laudanum, to nie mam w tym momencie dla ciebie nowości.


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Palarnia opium [odnośnik]21.01.21 22:22
Dobra, dobra, bo robi nam się z tego pierdololo, a tego właśnie starałem się uniknąć. Może jednak niedostatecznie wychodzi mi żonglerka, trzeba się ustawić z Marcelem, on mi w tym pomoże. Tu zacznę podrzucać trzy jabłka, tu zarzucę żarcikiem i cyk, w papierach też się wszystko zgadzać będzie. Może ciut przesadziłem z tą odzywką do Craiga, racja, no ale przepraszać, to nie przeproszę.
-To znaczy? Craig, daj spokój, nie rozliczaj mnie z mojego biznesu, ja też ciebie nie rozliczam z twojego - marudzę, machnąwszy ręką, żebyśmy już zeszli z tego tematu,, bo to źle się skończy, a tu jest pełno duperelów na stolikach. Co prawda, mniej niż u mnie, bo moje królestwo, to wygląda, jakby tam kurwa urzędowała osiemdziesięcioletnia babcia, która przez całe życie gromadziła przedmioty rozmaite. Mam taką duszę zbieracza, mentalnie tak samo blisko mi do siedemnastoletniego chłystka, jak i do takowej babuleńki. Do starszych np. upodabnia mnie to, że zbytnio nie lubię czynności gryzienia, nuży mnie, chyba, że praktykowana na ludziach - wtedy, to co innego.
-Byku, ale czy ty mnie w ogóle słuchasz? Ludzie wchodząc do Wenus, już w sali jadalnej czują opium, zapach jest na tyle lekki, by nie przeszkadzał i na tyle mocny, by nabrać apetytu. W bawialni jeszcze jakoś schodzi, sięgają po fajki mimochodem, zajmują sobie ręce, by nieco przedłużyć przyjemność, ale później, później to za mało - rozwijam dalej, są tacy, co jasne, nie wyszli dalej niż poza popalanie, ale ja doskonale wiem, jak w to się gra. Mówisz, że do nosa nigdy nie władujesz, odmawiasz hipotetycznie i później, jak cię totalna hotuwa częstuje i jeszcze zaprasza do łazienki też kręcisz głową i słychać tylko: nie, nie, nie. A potem - sam się prosisz i tak z ciekawości pierwszej, idą kolejne. Z tęsknoty za tym stanem, lekkości, bezmyślności i kurewskiego szczęścia. Ci co chcą palić, niech sobie palą, ale to wąska grupa, na mieście szuka się jednak grubszych rozrywek. No i, o ile zjarasz, to się zjarasz prawie, jakby na legalu i można to odbębnić od rana w domu albo nawet przy pracy, tak furać to tylko na mieście, bo samemu - bez sensu. To też pierwszy sygnał, by zaczynać się martwić.
-Wydaje mi się, że nasza komunikacja dalej zawodzi - wyrażam swoje wątpliwości, składając ręce w wieżyczkę - wiesz, ja nie sprzedaję porcji na wynos. Nie bawię się w narkotykowe imperium, nie jestem jakiś hogwarckim nauczycielem, który nie ma co zrobić z czasem wolnym - kontynuuję, patrząc na Burke'a bystro spod przetłuszczonej grzywki. Przypomina mi się, że zapomniałem umyć włosów. Kusi mnie, by sprawdzić oddech, ale... Zaryzykujmy - tak, jak nie wejdziesz do Wenus ze swoim alkoholem, nie wniesiesz też narkotyków. To generuje wystarczającą sprzedaż. Robię, rozumiesz, handel detaliczny - tłumaczę mu, a że w gardle mam sucho, to zeruję swój sok. Skrzat doskonale wie, że ma skoczyć po następną szklankę, ale - mądra istota - zamiast tego pojawia się z wielkim dzbankiem i kostkami lodu.
-Burke, gdybym cię miał za zwykłego sklepikarza, rozmawialibyśmy inaczej - odpowiadam, najprawdopodobniej - wcale. Dostałbyś sowę z wypowiedzeniem umowy i propozycją nowej, tyle. Skoro jednak nasze interesy się uzupełniają, dyskutujemy. A ja wzdycham, jak mugolska maszyna parowa - siedemdziesiąt pięć procent - odpowiadam - to nie jest pierwszy, ani drugi miesiąc, kiedy notujemy spadek, Craig. Ludzie wolą mocniejsze dragi, do was przychodzą docelowo po opium. U nas szukają gęstości, innych wrażeń, nie łaskotek - mówię mu, nalewając sobie soku z dzbanka - tego posmakuję. Jakieś wariacje na temat Zielonej Wróżki też masz? - decyduję, żeby jakoś go udobruchać. Ciężka sprawa, od teraz, zero kurwa dobijania interesów ze znajomymi. To zawsze jest gówno, gdy widoki zaczynają się rozjeżdżać.


Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Morgan Szalbierz
Morgan Szalbierz
Zawód : staram się
Wiek : 32
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler
I Tend The Light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Duch
Palarnia opium  - Page 3 0a8b1-img_1302
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7974-francis-m-lestrange https://www.morsmordre.net/t8044-don-juan https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7980-skrytka-bankowa-nr-1928 https://www.morsmordre.net/t8093-fransua-lestrange
Re: Palarnia opium [odnośnik]27.01.21 3:41
Sam powoli chciał kończyć tę rozmowę, nawet jeśli dalecy byli od osiągnięcia idealnego konsensusu. Dobrze, że podobne umowy rzadko ulegają zmianom - a także że niewielu spośród jego klientów bezpośrednich należy do wąskiego grona rodzin arystokratycznych. Dużo łatwiej rozmawiało się z plebsem, nawet jeśli bogatym. Hm.. chyba Burke się trochę rozleniwił w tej kwestii. Może jednak ta rozmowa z Francisem to była dobra rozgrzewka.
- Dobrze, darujmy sobie dalsze dywagacje - machnął ręką. Nie ważne co powiedział, widział, że jego słowa rozbijały się jak fale przypływu o skały. Jego sugestie na nic się zdadzą, istotne jednak było, aby obaj wyszli stąd chociaż do pewnego stopnia zadowoleni. Nawet jeśli niespecjalnie szczęśliwi. Obaj wiedzieli swoje, każdy znał swój biznes lepiej niż jego rozmówca. I niech na tym poprzestaną. - Osiemdziesiąt procent - uciął krótko. Musieli się spotkać gdzieś pośrodku - Jeśli już wcześniej mieliście spadki, dlaczego przychodzisz z tym dopiero teraz? - zapytał marszcząc jedną brew. Nie, żeby szczególnie go to jakoś obchodziło. Dla niego liczyło się głównie to, by samemu pozbyć się towarów z magazynu. Co się z nim potem działo, czy zalegał na półkach, czy też był z miejsca wykorzystywany, niespecjalnie go to obchodziło. Musiał jednak umieć znaleźć w sobie wolę, by zainteresować się biznesem swojego klienta. Na tym właśnie polegało tworzenie pozytywnych stosunków między firmami, zyskiwanie zaufania i uznania. Nie każdy siedział w biznenesie tak długo i był tak doświadczony jak sam Burke lub Francis. W wyjątkowych sytuacjach zabawa w doradztwo czasem nawet potrafiła przynieść dodatkowe korzyści w postaci mieszka złotych monet.
- I w razie potrzeby, zawsze jestem do dyspozycji. Sprawdź, jak będzie ze sprzedażą w tym miesiącu. Zawsze możemy porozmawiać ponownie, pamiętaj - zaoferował się. Będzie musiał przysiąść nad tą sprawą. Zastanowić się, w jaki sposób zwiększyć zarówno własną sprzedaż, jak i zyski Francisa. Nawet jeśli sam Lestrange widział chyba tylko jedno, jedyne wyjście w postaci zmniejszenia dostaw.
- Popytam naszych alchemików czy już coś nawarzyli. Niestety, w tym momencie nie mogę ci nic zaoferować - wariacje na temat używek i alkoholi nie mogły być wypuszczane do publiki zbyt często. Przecież każdy z nich musiał na siebie zarobić. Wyrobić sobie renomę, odnaleźć źródło odbiorców. Wenus istotnie było miejscem gdzie robiło się najlepszą reklamę. Niestety, dziś darmowej degustacji nie będzie.
Na sam koniec zaoferował Francisowi jeszcze zakorkowaną butelkę soku, którym Lestrange się tak opijał. Na znak dobrej woli. Skoro mu tak smakowało... Burke chciał w końcu by ich interesy wspólnie na siebie zarabiały, stąd komunikacja i dobre relacje były podstawą. Gdy więc po dopełnieniu wszystkich formalności, sporządzeniu nowej umowy najnowszej dostawy oraz podpisaniu wymaganych papierów przyszedł moment na pożegnanie, Craig ściskał dłoń Francisa z lekkim tylko bólem głowy. Oby im się obu wiodło.

zt


monster
When I look in the mirror
I know what I see
One with the demon, one with the beast
The animal in me
Craig Burke
Craig Burke
Zawód : Handlarz czarnomagicznymi przedmiotami, diler opium
Wiek : 34
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
If I die today, it won’t be so bad
I can escape all the nightmares I’ve had
All of my angry and all of my sad
Gone in the blink of an eye
OPCM : 7 +1
UROKI : 13 +3
ALCHEMIA : 5
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 32 +3
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3810-craig-maddox-burke https://www.morsmordre.net/t3814-blanche#70697 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t6332-skrytka-bankowa-nr-965#159559 https://www.morsmordre.net/t3842-craigowe#71823
Re: Palarnia opium [odnośnik]27.01.21 9:10
Na takie wojaże obiecuję sobie zabierać Borgię, bo ona potrafi uczynić sprawę znacznie łatwiejszą. Hajs liczy lepiej ode mnie to raz, dwa, że zdarza się, iż panowie, którzy chcą pokazać jej swoją wyższość, wpadają w tą protekcjonalną pułapkę, a ona ich roluje, jak sushi master turla rolkę. Tych kobiecych sztuczek się nie nauczę, ale czemu by nie podejrzeć paru tricków psychologicznych? Czy do tego dojdzie, nie wiem, ostatnimi czasy rzadko ją widuję. Biznesowo i prywatnie. Marszczę brew, właściwie - coś się stało? Tyle dobrze, że z Craigem zaprzestajemy wbijać sobie te drobne szpileczki, zbędne: na stole winny leżeć jedynie atrybuty biznesmenów, a my, jakby nigdy nic, bawimy się tą konwencją. No, przynajmniej ja; ciśnienie spada, irytacja się ulatnia, a potem, niespodzianka, jak pojebana leci w górę.
-Jakie osiemdziesiąt? - pytam nerwowo - i tak idę ci na rękę, Craig. Kupuję od ciebie, nie możesz narzucić mi ilości, jaką wezmę. Jak jesteś na tyle kurwa, bezczelny, to podnieś mi cenę i wyjdzie, że zabulę tyle samo, ale nie chcę więcej, niż siedemdziesiąt pięć. Doskonale wiesz, że długo przechowywane opium z czasem wietrzeje. Ty masz tu rynek zbytu, u mnie - się skurczył. Biorę tyle, ile powiedziałem i ani grama więcej. Przy czym, ten aneks - przerywam i wskazuję na konkretny zapis w naszej umowie, rozłożonej na stoliku - pozostaje bez zmian. Byliście i jesteście jedynymi zaopatrzeniowcami Wenus w opium - tak mi się wydaje, że potrzeba tu pewnej dozy łagodności, bo jednak nerwy mi puszczają. W gorącej wodzie kąpany, jak nic za dzieciaka wpadłem piastunce do wrzątku, bo skąd indziej, brałyby mi się te teksty?
-Obserwowaliśmy - burczę, w tym to akurat on ma rację - czego rzecz jasna, nie przyznam. Mój bałagan w papierach, moja sprawa, ale pozory muszę zachowywać, że wszystko się zgadza. Z wierzchu niby marmury, a ja tak se myślę, że Wenus ulepiłem z błota, gówna i gałęzi. Plus, odrobina wyobraźni na to wszystko.
-Jasne, będę mieć to na oku, chociaż nie znoszę tych pieprzonych ksiąg - wyznaję mu, dużo lepiej, ba, doskonale, bawię się i sprawdzam jako gospodarz. Czy tutaj mają taką funkcję? Jeśli tak, który z małomównych Burke'ów ją pełni? Jak byłem młodszy, wielokrotnie się zastanawiałem, czy ich w ogóle uczą mówić.
-Laudanum też będzie git. Jeśli mówisz, że dobre, to wezmę skrzynkę, na start. Wypiszę ci kwit, rozliczymy się, jak zwykle - dodaję, zdziwiony przyjmując butelkę soku od Burke'a. Hohoho, prezent hojny, nie ma co. Z czystego łakomstwa wyzerowałbym do zera już teraz, ale nakładam na siebie konieczność wstrzemięźliwości. Podpisuję tam, gdzie trzeba, na koniec wymieniam z Craigiem uścisk dłoni i zawijam się do siebie. Rzeczy czekają, fakturki i inne bzdury, a ja, choćbym bardzo chciał, towarzysko nie mogę snuć się przez całe dnie.

zt


Tak, możesz zapalić znicz
Chociaż wiem, że już nic
Mnie nie czyni człowiekiem
Morgan Szalbierz
Morgan Szalbierz
Zawód : staram się
Wiek : 32
Czystość krwi : Zdrajca
Stan cywilny : Kawaler
I Tend The Light
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Duch
Palarnia opium  - Page 3 0a8b1-img_1302
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7974-francis-m-lestrange https://www.morsmordre.net/t8044-don-juan https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t7980-skrytka-bankowa-nr-1928 https://www.morsmordre.net/t8093-fransua-lestrange
Re: Palarnia opium [odnośnik]24.03.21 21:21
26 października

Dni były już coraz krótsze, ciemność oplatała świat wcześniej niż w czasie lata. Ciężka atmosfera jeszcze bardziej dawała się ludziom we znaki, bo w końcu pogoda miała duży wpływ na ludzkie samopoczucie. Choć on sam nigdy specjalnie nie odczuwał wpływu panującej na zewnątrz pogody na jego nastrój. Nie raz jednak widział jak, z reguły pogodni ludzie, markotnieli w deszczowe dni, czy typowe ponuraki zaczynały się uśmiechać i stawały się bardziej otwarte, kiedy na niebie nie było chmurki i świeciło słońce.
To wszystko jednak nie miało specjalnie wpływu na ich interes...w każdym razie nie negatywnego. Wręcz przeciwnie. Kiedy pogodnie nie dopisywała, a ludzie ogólnie raczej czuli się bardziej w depresyjnym niż radosnym nastroju ich interes rozkwitał. Ludzie pragnęli się oderwać od rzeczywistości i tutaj właśnie pojawiali się oni, Burkowie i ich Palarnia Opium. To właśnie w tym miejscu ludzie mogli zapomnieć o utrapieniach codziennego życia, udać się do innego świata, oderwać się od rzeczywistości. Wielokrotnie obserwował jak pod wpływem narkotyku ludzie zmieniali się czasami nie do poznania. Xavier sam nigdy tego nie próbował, uważał, że to nie dla niego. Wolał mieć czysty umysł i móc się skupiać na sprawach ważnych i ważniejszych. Rzadko kiedy zajmował się sprawami błahymi.
Tak było i tego popołudnia. Dzisiaj miał do załatwienia ważną sprawę. Jak zwykle ubrany w idealnie dopasowany garnitur siedział w swoim gabinecie na tyłach Palarni czekając na swojego gościa. Zerkał co jakiś czas na kieszonkowy zegarek.
Primrose powinna być lada chwila. Nie lubił spóźnialstwa, ale na szczęście do 17, na którą byli umówieni, zostało jeszcze kilka minut. Mniej więcej wiedział o czym mają rozmawiać i naprawdę podzielał pomysł młodej kuzynki, miał już nawet przygotowanych kilka pomysłów jak mogliby rozwiązać to wszystko. W końcu miał dbać o rodzinny interes, a takie przedsięwzięcie jak najbardziej wpływało pozytywnie na wizerunek Palarni jak również z pewnością przyciągnęłoby nową klientelę. Może nie wszyscy zawitają tutaj ponownie, ale jeśli dobrze to rozegra z pewnością zyskają dzięki temu kilku nowych klientów. A im więcej klientów tym większy zysk.
Znów zerknął na zegarek, 16:56. Podniósł się z fotela, poprawił krawat, zapiął marynarkę, obrócił złoty sygnet na małym palcu lewej dłoni, po czym zamykając za sobą gabinet, wyszedł. Krótkim korytarzem przeszedł do głównej sali. Rozejrzał się po niej i lekko uśmiechając się pod nosem, widząc w ponad połowie zapełnioną salę. Po chwili przeszedł przez nią i stanął przy rogi błyszczącego, czystego baru. Omiótł jeszcze wzrokiem stanowisko barmańskie jak i samego barmana, by ocenić czy wszystko jest tak idealnie jak polecił, po czym lekko oparł się o blat. Miał zamiar osobiście przywitać swojego gościa. Co jak co, damę należało zawsze przywitać osobiście, by nie poczuła się dotknięta.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Palarnia opium [odnośnik]27.03.21 1:06
Ostatnio dni coraz szybciej stawały się krótce, zmrok zapadał prędko, że czasami była zaskoczona kiedy za oknem panowała ciemność. Badania z Frances, nowe zamówienia na talizmany oraz akcje z Aquilą całkowicie zajmowały jej wolny czas. Do tego dochodziło jeszcze przygotowanie ślubu i wesela. Ares uznał, że nie ma co czekać, a ona cóż… zgodziła się. Też chciała mieć to już za sobą. Nie ma nic gorszego niż życie w zawieszeniu i w oczekiwaniu na ten dzień. Dzisiaj jednak jej głowę zaprzątały inne sprawy. Miała omówić z kuzynem organizację koncertu na rzecz wdów i sierot poszkodowanych przez wojnę, do której zmusili ich rebelianci. Opuściła pracownię w Durham równo o czternastej aby mieć jeszcze czas na zjedzenie lekkiego lunchu składającego się z pieczonej wieprzowiny w figach oraz chrupiącej bagietki na oliwie oraz zebranie szkiców kolejnych talizmanów jakie miała w najbliższym czasie wykonać. Ubrana w zestaw składający się z granatowej smukłej spódnicy do tego żakietu z asymetrycznym dołem i pojedynczym haftem zdobiącym bok udała się do palarni opium gdzie miał ją oczekiwać Xavier. Nie musiała ubierać kapelusza ani peleryny, wystarczyło wejść do kominka i już była w sklepie. Oczyściła ubranie z popiołu by zaraz udać się do palarni. Kolejnego miejsca, które należało do jej rodziny. Kiedy Edgar i Charon zajmowali się sklepem i wszystkim tym z czym był związany Borgin & Burke, tak Craig oraz Xavier zarządzali palarnią opium oraz interesami z nim związanymi. Z daleka już czuła charakterystyczny zapach używki, która miała pomóc klienteli zapomnieć o problemach, przy której zawierało się świetne interesy i budowało kolejne intratne biznesy.
16:59 wkroczyła do środku i od razu dojrzała kuzyna. Na jego widok uśmiechnęła się szeroko, a ten uśmiech miała tylko dla rodziny i przyjaciół.
-Xavier - powiedziała miękko podchodząc bliżej by ucałować oba policzki czarodzieja. Aby to zrobić musiała stanąć na palcach. - Pamiętasz jeszcze jak wyglądam?
Zagadnęła lekko zadziornie. - Zdaje mi się, czy ostatnio częściej przebywasz tutaj niż w Durham?
Dała się poprowadzić do miejsca gdzie mogli usiąść i omówić sprawę w jakiej się spotkali.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Palarnia opium  - Page 3 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Palarnia opium [odnośnik]27.03.21 11:10
Kiedy tylko drzwi wejściowe do Palarnie otworzyły się z lekkim skrzypnięciem od razu uniósł wzrok. Delikatny uśmiech wpłynął na jego usta kiedy zobaczył kuzynkę i ten jej uśmiech. Doskonale zdawał sobie sprawę, że ten uroczy gest z jej strony jest jedynie zarezerwowany dla członków rodziny. Nie musiała mu tego mówić, znali się już jednak jakiś czas i obserwował ją niejednokrotnie w towarzystwie. Odepchnął się lekko od blatu. o który się jeszcze przed momentem opierał, po czym podszedł do niej.
- Primrose - powiedział z uśmiechem kiwając głową i mimowolnie jakoś zaśmiał się cicho pod nosem - Nie sposób zapomnieć twojego wyglądu i tego uśmiechu. - odparł ze spokojem i puścił jej oczko.
Na jej wzmiankę o tym, że więcej czasu ostatnio spędza tutaj niż w Durham westchnął cicho i skinął głową. Taka była prawda, odkąd objął stanowisko menagera z domu wychodził zaraz po śniadaniu i wracał do niego dopiero na kolację. On nie narzekał, bo jednak lubił mimo wszystko mieć zajęcie, ale jego rodzina na tym cierpiała. Zwłaszcza dzieci, którym teraz poświęcał zdecydowanie mniej czasu niż wcześniej. Był typem człowieka rodzinnego i lubił spędzać z nimi czas, jednak praca również była dla niego ważna. Zwłaszcza teraz, kiedy na jakiś czas wyjazdy i poszukiwanie artefaktów musiał odłożyć na dalszy plan. Owszem, organizowanie wypraw innych nadal było dochodowym interesem, ale Burke teraz chciał się poświęcić rodzinnej Palarni. Chciał by to miejsce było idealne pod każdym względem.
- Nie zdaje ci się, prawda jest taka, że w domu to przeważnie nocuje ostatnimi czasy. - odpowiedział w końcu na jej pytanie - Ale ktoś musi sprawować pieczę nad tym miejscem. - dodał uśmiechając się do kuzynki, po czym zaproponował jej swoje ramię i przeszli do prywatnej loży, gdzie mogli spokojnie porozmawiać.
Mógł ją również zabrać do swojego gabinetu, ale tam po  biurku walało mu się mnóstwo dokumentów, których wolałby nie sprzątać. Wiedział co leży gdzie, miał tam tzw. kontrolowany chaos. Postanowił więc, że tu będzie im wygodnie.
Gdy usiedli, kilka chwil później zjawiła się kelnerka z pytaniem czego by się napili. On z góry wiedział, w sumie jego pracownica również, bo Xavier pił tylko jeden rodzaj alkoholu. Pytanie więc było skierowane do jego towarzyski. Mężczyzna rozpiął guzik marynarki, obrócił sygnet na placu i spojrzał na kuzynkę.
- Na co masz ochotę? - spytał uprzejmie unosząc jedną brew ku górze - I nie krępuj się. - dodał puszczając jej porozumiewawczo oczko.
Bycie lordem czy lady wiązało się nie raz, nie dwa z wieloma wyrzeczeniami. Ale oni byli Burke'ami, a powszechnie było wiadomo, że ich ród nie raz odznaczał się na tle wszystkich szlacheckich rodów.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Palarnia opium [odnośnik]28.03.21 12:46
Nie bywała tu często, pomimo tego, że miała tak blisko z pracowni pod sklepem. Jednak to było miejsce zawierania interesów i intratnych układów. Loża dżentelmenów, można było rzec. I niezależnie jakie ambicje miała lady Burke, to były miejsca, do których nie należało za często przychodzić. Tym razem było jednak inaczej. Miała spotkanie z kuzynem, z którym chciała omówić kwestię koncertu. Poza tym cieszyła się mogąc chwilę spędzić z Xavierem, który, jak większość mężczyzn w rodzinie, oddawał się całym sercem swojej pracy. Potrafili się w niej zatracić, ale właśnie ciężka praca sprawiła, że byli tu gdzie byli w społeczeństwie magicznym. Od razu przypomniała sobie swoje spotkanie z lady Selwyn, która twierdziła, że wystarczy talent aby coś osiągnąć. Patrząc na swoją rodzinę Primrose utwierdzała się w przekonaniu, że talent to nie wszystko. Ciężka praca, upór, skoncentrowanie na celu to były cechy, które sprawiały, że osiągnięcie sukcesu było możliwe. Jeżeli dodać do tego talent, to tenże był gwarantowany.
-Gin z tonikiem - zwróciła się do kelnerki. Był to jeden z ulubionych drinków Primrose i trzymała się go wiernie na wszelkiej maści spotkaniach. Usiadła w miękkim fotelu i zwróciła się do kuzyna. - Zabrzmię jak moja własna matka, ale odpoczynek też jest ważny. Będąc przemęczonym, będziesz bardziej rozdrażniony.
Wychowywała się w gronie samych mężczyzn. Bracia oraz kuzyni byli zawsze obecni w jej życiu. Obserwowała ich z lekkim ukłuciem zazdrości, ale to było kiedyś teraz rozumiała, że każdy miał swoje przywileje i obowiązki, będąc jednak dzieckiem świat zawsze wydaje się biało - czarny. Z Xavierem znalazła wspólny język w artefaktach, rozmawiali o nich, opowiadali o odkryciach, a kiedy przybywało nowe zamówienie wraz z Edgarem i Xavierem przeglądali znaleziska. Z czasem jednak kuzyn wraz ze swoim bratem oddali się pracy nad palarnią, która stała się ich oczkiem w głowie. A byli bardzo ambitni więc było tylko kwestią czasu jak to miejsce stanie się najbardziej luksusowym przybytkiem i idealnym do prowadzenia ważnych rozmów biznesowych. Poniekąd i ona dzisiaj przyszła właśnie w takiej sprawie.
-Co myślisz o pomyśle koncertu w palarni? Masz jakieś uwagi i sugestie? - Zagadnęła kuzyna jak tylko drinki zostały przyniesione i upiła łyk ze swojej szklanki. Była bardzo ciekawa całego konceptu Xaviera, w końcu on znał się na tym jak to zorganizować.



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Palarnia opium  - Page 3 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke
Re: Palarnia opium [odnośnik]30.03.21 15:14
Słysząc co zamówiła jego kuzynka pokiwał lekko głową z uznaniem. Może nie był jakimś wielkim znawcą alkoholi, ale mimo wszystko potrafił docenić wybór, którego dokonała jego kuzynka. Kelnerka przyjęła zamówienie, po czym zniknęła tak szybko jak się pojawiła.
- Nie tylko brzmisz jak twoja matka, ale trochę też jak moja. - odparł mimowolnie kiwając głową z lekkim rozbawieniem.
Tak, Xavier był ambitnym człowiekiem i bardzo nie lubił zostawiać spraw nie załatwionych. Teraz miał ich kilka do załatwienia i nie zamierzał odpuścić, dopóki wszystkiego nie doprowadzi do końca. Wtedy usiądzie i odpocznie, spędzi czas z rodziną. Jednak do tej pory miał zamiar pracować tak ciężko jak to było tylko możliwe. W końcu potem przyjdzie czas na nagrodę.
- Spokojnie, jeszcze nie osiągnąłem tego poziomu zmęczenia żeby wpłynął on na mój charakter. - powiedział spokojnie i puścił jej oczko - Prawdę mówiąc, nie pamiętam kiedy ostatnio byłem rozdrażniony... - uniósł brew ku górze i na moment się nad tym zamyślił.
Chyba bardzo dawno mu się to zdarzyło. Był raczej spokojnym człowiekiem, rzadko się denerwował czy bywał rozdrażniony. Owszem, kiedy coś nie szło po jego myśli, kumulowało się w nim wiele negatywnych emocji, ale ostatnimi czasy wszystko toczyło się tak jak powinno swoim torem.
- W każdym razie nie ważne. Doceniam twoją troskę, naprawdę, ale możesz być spokojna kuzynko. Daje radę. - uśmiechnął się do niej łagodnie.
Chwilę później pojawiła się przy stoliku kelnerka niosąc ich drinki. Przed Primrose postawiła jej Gin, a on, tradycyjnie, otrzymał Ognistą Whiskey. To był tak naprawdę jedyny alkohol, który akceptował. Oczywiście, w czasach młodzieńczych próbował różnych specyfików, podczas swoich podróży pijał lokalne trunki, ale z czasem to właśnie Ognista "zdobyła jego serce".
Sięgnął po szklankę, lekko jej krawędzią stuknął o jej i upił łyka.
- Myślę, że to bardzo dobry pomysł. Zorganizowanie takiego koncertu pomoże nie tylko nam, ale też ofiarom tych przeklętych rebeliantów. - pokiwał lekko głową - Przygotowanie tego przedsięwzięcia nie powinno stanowić większego problemu. Nie ukrywam, trochę nad tym myślałem. Osobiście widzę to tak: trochę przyciemnimy światła, większość oświetlenia skierujemy na scenę. Można by zrobić ciekawe dekoracje na ścianę sceny, która dodawałaby jeszcze klimatu. Stoliki rozstawilibyśmy po całej sali, na każdym stoliku elegancki świecznik. Na początku myślałem o stole szwedzkim, ale potem stwierdziłem, że to zły pomysł, bo ludzie będą się kręcić po sali. Możemy ustalić jakieś małe menu, nie mówię tu o typowej kolacji, ale jakiś przekąskach. Oczywiście kelnerki by roznosiły alkohol. No i widzę to wszystko na przykład w czerwieni, takiej ciemniejszej, może nawet w bordo. - znów upił trochę alkoholu - Ale to tylko pomysł. Koncert to ty i nasza szanowna Adela. - puścił jej oczko.


I know what you are doing in the dark

I know what your greatest desires are.
Xavier Burke
Xavier Burke
Zawód : artefakciarz, menager Palarni Opium
Wiek : 30
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowiec
I know what you are doing in the dark, I know what your greatest desires are
OPCM : 10 +2
UROKI : 11 +1
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 18 +2
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarodziej

Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t9606-xavier-burke-w-budowie https://www.morsmordre.net/t9631-korespondencja-lorda-burke#292826 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t10032-skrytka-bankowa-nr-1569#302913 https://www.morsmordre.net/t9630-xavier-burke#292819
Re: Palarnia opium [odnośnik]31.03.21 21:59
Spojrzała na kuzyna wzrokiem, którym potrafią patrzeć tylko kobiety gdy nie dowierzając słowom mężczyzn, o których się troszczą. Dokładnie takiego samego tonu głosu używał Craig kiedy próbował przekonać Primrose, że nic mu nie jest, a ona widziała, że zaraz się rozpadnie na kawałki. Jak wtedy gdy wrócił z Gringotta. Była przekonana, że zaraz będzie pieczołowicie sklejać rozsypane elementy. Zamiast tego dojrzała pęknięcia i kolejne szramy jakie zadawała mu służba i oddanie sprawie. Miała ochotę dać Xavierowi po uszach, ale nie wypadało. Zamiast tego wzięła głębszy oddech, gdyż zbyt gorliwie ją zapewniał, że wszystko jest w porządku.
-Gdyby mi płacili za każdym razem jak nie zapewniacie z Craigiem, że wszystko jest w porządku miałabym drugą posiadłość w Durham. - Odparła po chwili i upiła łyk swojego drinka. Zakręciła lekko dłonią w nadgarstku, a kostki lodu zabrzęczały przyjemnie o ścianki szklanki. Świadomość, że za pięć miesięcy ma opuścić Durham ciążyła jej bardzo, więc rzuciła się w wir pracy byle o tym nie myśleć. By nie zastanawiać się nad tym dlaczego lord Ares jej unika i odpisuje lakonicznie na listy. Dlaczego dopiero teraz się żeni skoro jego młodszy kuzyn już miał dwójkę dzieci. Rozumiała dlaczego Craig jeszcze się z nikim nie związał. Działał dla Czarnego Pana, był na służbie i nie chciał narażać zbytnio potencjalnej rodziny. Nie chciał uczyć wdową swojej żony zaraz po ślubie, a choć myśl o śmierci kuzyna sprawiała, że zmroził ja dreszcz tak była w pełni świadoma ile ryzykują mężczyźni w jej rodzinie. Jednak Ares nie był członkiem Rycerzy, nie działał w sprawie. Praktycznie w ogóle nie udzielał się politycznie, co było dziwne zważywszy na jego pochodzenie. Od jakiegoś czasu zaczęła się zastanawiać nad tym i żadna sensowna odpowiedź nie przychodziła jej do głowy. Coraz więcej niewiadomych jednak nie przemawiało na korzyść jej przyszłego męża. Wróciła szybko myślami ponownie do kuzyna, który właśnie zaczął opowiadać jak widzi cały koncert.
-Szwedzki stół mógłby przeszkadzać. Może kelnerzy by się przechadzali z małymi przekąskami, dosłownie na raz. Widziałam kiedyś jak takowe serwowała lady Evandra Rosier, goście byli nimi zachwyceni. - Co jak co, ale przyjaciółka potrafiła wyprawiać przyjęcia, podobnie jak Adeline miała do tego naturalny dryg. Spojrzała w kierunku sceny kiedy Xavier roztaczał przed nią wizję wspaniałego przyjęcia. - Może dekoracje nawiązujące do celu koncertu? W końcu zbieramy środki na czarownice i czarodziejów poszkodowanych przez działania rebeliantów. Warto to podkreślić, co o tym sądzisz?
Zerknęła z ukosa na kuzyna ciekawa jego opinii w tej kwestii.
-Zagramy z trzy utwory z Adeline, a potem damy czas gościom aby mogli rozmawiać i spędzać miło czas. Im bardziej będą zaopiekowani tym chętniej tu wrócą. Każdy bilet to cegiełka na nasz cel, ale oprócz tego goście mogą dokonywać wpłat zgodnie z własnymi uznaniem. Każda donacja jest anonimowa aby nie było oceniania. Nic bardziej nie szkodzi zjednoczeniu jak ludzka zawiść, a na salonach plotka i oszczerstwo jest niczym kawa do śniadania.  - Nie była jeszcze tak biegła w skrzypcach aby dać pełnoprawny koncert, a też nie chodziło o to aby stał na scenie przez trzy godziny i grała. Nie była zawodową skrzypaczką, liczyła się idea i cel oraz ludzie, którzy się pod nim zjednoczą i wesprą działania Rycerzy. Mieszkańcy Londynu i okolic muszą czuć, że znajdują się pod dobrą opieką, że czuwają nad nimi ci, którzy urodzili się do tego aby przewodzić innym, aby kierować ich ku właściwej drodze. Nie była zwolenniczką przemocy, wojnę uważała za ostateczność oraz za okrucieństwo, które było zbyteczne ale nie była naiwna. Wiedziała, że pewnych rzeczy nie da się uniknąć, a ona jako przedstawicielka szlachty i szanowanego rodu mogła w jakiś sposób choć na chwilę ukoić ból niewinnych. - Musimy ustalić jeszcze datę. Myślałam o połowie listopada, co o tym sądzisz?



May god have mercy on my enemies
'cause I won't

Primrose Burke
Primrose Burke
Zawód : Badacz artefaktów, twórca talizmanów, Dama
Wiek : 23
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
Problem wyjątków od reguł polega na ustaleniu granicy.
OPCM : 4 +1
UROKI : 1
ALCHEMIA : 29 +2
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 6 +2
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 10
Genetyka : Czarownica
Palarnia opium  - Page 3 6676d8394b45cf2e9a26ee757b7eaa37
Rycerze Walpurgii
Rycerze Walpurgii
https://www.morsmordre.net/t8864-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t8880-listy-do-primrose-burke https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f76-durham-durham-castle https://www.morsmordre.net/t9143-skrytka-bankowa-nr-2090#276327 https://www.morsmordre.net/t8894-primrose-e-burke

Strona 3 z 17 Previous  1, 2, 3, 4 ... 10 ... 17  Next

Palarnia opium
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach