Wydarzenia


Ekipa forum
23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki
AutorWiadomość
23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]28.04.24 1:52
First topic message reminder :

Dom Bathildy Bagshot
Ogród i inne pomieszczenia domu, jeśli potrzeba
23 IX '58Bękarty
Imprezujemy; pijemy, tańczymy, bawimy się (nie próbujemy umierać w żaden sposób)

Szafka zniknięć



I show not your face but your heart's desire
Ain Eingarp
Ain Eingarp
Zawód : Wielość
Wiek : nieskończoność
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
I show not your face but your heart's desire.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Metamorfomag
23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki - Page 4 3baJg9W
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f47-sowia-poczta https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/f55-mieszkania http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]17.05.24 0:26
Melodia pchała go w przód, po ogródku. Kołysał się do jej rytmu, jedną ręką pstrykając, póki miał ją wolną. Eve odsunęła się od niego, spojrzał na nią więc, powtarzając po niej ruchy w tempie, w prawo, w lewo, raz, dwa. Nie kręcił biodrami tak mocno, jak ona, poruszał się na odrobinę ugiętych, miękkich kolanach, pozwalając by muzyka stopniowo przepływała przez całe ciało, w górę, wzdłuż kręgosłupa aż do ramion. Zmarszczył brwi, czując jak wzrok zaczyna mu płatać figla powoli, kontury zlewają się ze sobą, wszystko, co było ostre staje się mniej wyraźne — wokół było zbyt mało światła, by docierały do niego szczegóły. Prawie przeklnął się w myślach za ostatnie aby łapczywe łyki Mocarza. Spojrzał na Marię, a potem po niej, na dyskutujących przy stole Nealę i Marcela. Nie słyszał o czym rozmawiali, ale i tak uznał, że zupełnie go to nie obchodzi. Przeniósł wzrok na Eve, kiedy oddała się muzyce cała. Nabrał powietrza w płuca, jej błądzące po ciele dłonie przyciągały naturalnie jego uwagę. Oddaliła się od niego na tyle, by patrzył — chciała, by patrzył i ta myśl wzbudziła w nim podniecenie. Dostrzegał to w jej spojrzeniu, póki się nie zbliżyła. Nie spodziewał się tego. Jeśli chciała skupić na robi jego uwagę, teraz poświęcał jej całą. Gdy się przysunął, ujął ją w talii, przyciskając do siebie raz jeszcze, ale ona miała inne zadanie. Wytyczyła jego dłonią tą samą ścieżkę, więc bez protestu podążył nią, wyczuwając pod palcami każdą nierówność materiału, każ∂ą wypukłość i zgrubienie. Alkohol zaczynał go odurzać, przepychając go ze stanu upojenia w pijaństwo i to gwałtownie, jak koń przechodzący z galopu z cwał.

1.... Patrzył na nią, stwierdzając nagle, że wszystko mu jedno, co było przedtem. W tym czasie zahaczył nogą o własną nogę, tracąc równowagę i wpadając na nią niespodziewanie. — Whops!— Popchnął Eve, samemu lecąc na trawę w szoku tak wielkim, że oczy miał jak spodki.
2.... Przydepnął ją, powoli gubiąc rytm. Serce też je zgubiło, dłoń zsunęła się z biodra, szukając jej dłoni. Zwolnił, stopniowo przestając akcentować konkretne dźwięki basu.
3. ... — Wyglądasz inaczej — wyszeptał, przyglądając jej się spod zmrużonych oczu. — Zmieniłaś fryzurę?



ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa


Ostatnio zmieniony przez James Doe dnia 17.05.24 0:29, w całości zmieniany 1 raz
James Doe
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.

OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
 little unsteady
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9296-james-doe https://www.morsmordre.net/t9307-leonora https://www.morsmordre.net/t12378-jimmy-doe#381080 https://www.morsmordre.net/f153-city-of-london-chancery-lane-13-21 https://www.morsmordre.net/t9776-skrytka-bankowa-nr-404 https://www.morsmordre.net/t9322-james-doe
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]17.05.24 0:26
The member 'James Doe' has done the following action : Rzut kością


'k3' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki - Page 4 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]17.05.24 0:37
- Dobra - Kiwnął głową zawzięcie, bo doszli do porozumienia, ale to znaczy, że mu się to podobało. - Kazał, kazał, jakie znowu kazał? - Był o ciebie zazdrosny. Był zraniony. - Nie wierzył, że to zrobisz! - Bo tego, że przywali mu w twarz z pięści, nie spodziewał się też on. I to tak mocno - ślad po uderzeniu był widoczny na jego twarzy. Przez chwile przeszło mu przez myśl, że może powinien zmartwić się o Eve. To na nią się obraziła, a jeśli na nią wyskoczy z pięściami, zacznie się tutaj kompletny armagedon. Mówił dalej cicho, ta rozmowa miała nie mieć świadków. - Pewnie, że wspaniale, krew smakuje lepiej od wiśni - odparował z ironią. - Pij, może to ci wyostrzy wzrok - podał jej butelkę Mocarza, z której najpierw wypił większy łyk. Kiwnął głową na jej deklarację, deklarację rozmowy, po czym wyciągnął rękę w górę, chcąc podać ją Marii i obejrzał się na dziewczynę, czy wypiła już to piwo? Ześlizgnął się ze stołu, gotów jej pomóc.


jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali

Marcelius Sallow
Marcelius Sallow
Zawód : Akrobata
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

red -
the blood of angry men

OPCM : 6 +3
UROKI : 5 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 41
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t8833-marcelius-sallow#263287 https://www.morsmordre.net/t8838-marcelius-sallow#263482 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f319-arena-carringtonow-wagon-7 https://www.morsmordre.net/t8839-skrytka-bankowa-nr-2088#263495 https://www.morsmordre.net/t8841-marcelius-sallow#263502
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]17.05.24 1:01
Przez chwilę patrzyłam na Marcela już otwierając wargi, żeby coś powiedzieć. No kazał. Kazał. Sam powiedział: to lej. Ale co miałam powiedzieć? Że nie powinnam? Nie powinnam. Że nie chciałam? Wtedy chciałam. Wybielanie się nie miało sensu. Że przepraszam strasznie że ich zawiodłam? I tak miałam wrażenie, że coś mi ucieka. Zmarszczyłam mocniej brwi odwracając tęczówki na bok. - O co się zezłościł? Zanim... - wiesz? Nie mógł o nas przecież, tak brzmiał ironicznie pijąc nasz zdrowie, ale nie dopuszczałam tej możliwości wcale. Ja byłam mną, a Marcel to był Marcel. Odebrałam Mocarza pociągając z niego bardziej. Biorąc głęboki wdech. Oddając mu go w drugiej ręce nadal piwo miałam, popiłam jedno drugim.
Rozmowę uznałam za zakończoną - Marcel zresztą też - odwróciłam się, opierając się tyłkiem o stół zaplatając dłonie na ramionach. Uniosłam butelkę zamykając oczy, by wypić kilka potężnych łyków. Ale otwierać nie powinnam ich w ogóle. Nie widzieć, czasem jednak było lepiej. Zaplotłam dłonie na piersi, biorąc wdech. Ostatni raz razem, naprawdę razem, widziałam ich chyba na sylwestrze. Chciałam odwrócić tęczówki, ale jednocześnie nie umiałam, więc po prostu tak trwałam, unosząc butelkę, słuchając słów które śpiewała wokalistka. - Znacie ją? - zapytałam Aishy i Maisie, ale nie przesunęłam na nich tęczówek. - Tą piosenkę? - dodałam, musiałam coś ze sobą zrobić. Ja jej nie znałam. Ale nie miało to znaczenia, musiałam czymś zapchać tą przestrzeń wokół. Czymkolwiek, jakkolwiek, możliwe jak najszybciej. Znów się napiłam. Dobra, tylko co dalej? W sensie no nie wparuje na środek domagając się rozmowy, nie? Wyśmieje mnie. Totalnie. Może migowy? Spróbuje złapać jego wzrok i mu pokaże - siebie i mnie. Jak nie wyjdzie będę myśleć dalej. Od czegoś zacząć przecież musiałam.


she was life itself. wild and free. wonderfully chaotic.
a perfectly put together mess.
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]17.05.24 9:48
Śmiech Marcela był zaraźliwy, tak samo zresztą jak cała jego osoba. Lubiła jego magnetyzm, ten urok przejawiający się w chochliczym uśmiechu i błyskach w błękitnych oczach. Może kiedyś, w innej rozmowie, ten śmiech zawstydziłby ją, popchnął do myśli, że znów zrobiła coś złego, ale teraz — wiedziała, że był szczery i ciepły. Dlatego też cieszyła się tą chwilą, przymykając na moment powieki. Jasne rzęsy spoczęły na moment na uwydatnionych w uśmiechu policzkach, aby później znów ruszyć w górę.
— Twój też jest niczego sobie — rzuciła z udawaną powagą, skupiając spojrzenie właśnie na jego nosie, nim zsunęło się ono, prawie że przypadkiem, niżej, na jego usta. Skupiona tylko na nim, na tym, jak ją prowadził, nie zauważyła potencjalnej katastrofy z paterą, chociaż tym zapewne by się przejęła, w końcu włożyły z Eve i Aishą wiele wysiłku w to, by przygotować ucztę. Zamiast tego przeskoczyła z jednej nogi na drugą, w obrocie chwytając rąbek spódnicy sukienki, aby zakręcić nią tak, jak robiły to obie Doe. Chwilo, trwaj. Szum krwi zmieszanej z alkoholem w uszach sprawił, że w połączeniu z przyspieszonym biciem serca udało się jej uciszyć głosy zwątpienia i nieśmiałości, przynajmniej na razie. — Chciałabym kiedyś wykorzystać ten urok — szepnęła, oddając się atmosferze tajemnicy, jej oczy błyszczały z ekscytacji, klatka piersiowa unosiła się i opadała od wysiłku, ale właśnie tak miała wyglądać ta noc. Pełna tańców, śpiewów, zabawy. — Może dziś będzie okazja? — znów zachichotała, nim przyszło jej dokończyć podjęte wyzwanie.
Na zdrowietym razem romski zwrot przyszedł jej łatwiej, gdzieś w pamięci obijała się przecież wzmianka o dłuższym "e". Łatwiej nie było jednak z samym porterem, słyszała śmiech Marcela, musiała mieć naprawdę głupią minę, próbując jak najszybciej poradzić sobie z goryczą. Powoli otworzyła powieki, spoglądając na podsunięty pod usta kawałek ciasta. Przyjęła kwaśną słodycz z olbrzymią niemalże ulgą, przy okazji rejestrując, jak dobre było to ciasto. Wiedziała już, czemu należało do ulubionych potraw Jima. — Jak po romsku będzie dziękuję? naprawdę była tego ciekawa, choć pytanie miało również dać jej trochę czasu przed kolejną falą alkoholowej goryczy, do której przystąpiła chętniej, gdy Marcel obiecał jej taniec. Skumulowane wysiłki pomogły jej dokończyć zawartość butelki akurat, gdy Eve zwróciła na nią swoją uwagę.
— Stąd bliżej do nieba — odpowiedziała z radosnym śmiechem, głośniej niż zazwyczaj, bo i odległość je dzieląca była większa. Dla potwierdzenia swojej opinii (chociaż w rzeczywistości i tak niewiele by to zmieniło), jeszcze raz zakręciła się na stole, tym razem jej ofiarą stała się jedna ze szklanek, która przeturlała się po stole, opadając na okruchy rozbitego przez Marcela talerza. — A złapiesz mnie? — spytała rozbawiona, podchodząc nawet do krawędzi stołu. Właściwie to mogłaby zeskoczyć sama, ale chyba bała się trochę, że wypity wcześniej porter zaburzy jej równowagę i zrobi sobie krzywdę. Nim mogła pozwolić sobie na zmianę podłoża przy pomocy młodej mamy, Jim wybrał już piosenkę, a Eve została porwana do tańca, pozostawiając ją samą.
Nie chciała podsłuchiwać rozmowy Marcela i Neali, przeszła więc na najdalszą od nich krawędź stołu, gdzie przykucnęła przy Aishy i Maisie. — Jeszcze tylko jeden taniec i zatańczymy we trzy, dobrze? — spytała, przechylając lekko głowę w bok. Przy okazji znów przymknęła powieki, z zamkniętymi oczami było jej jakoś... Lepiej. W tej pozycji poczęła też pstrykać palcami w rytm, choć nie trwało to długo. Melodia ciągnęła ją do siebie, w jakiś dziwny sposób nie pozwalając na długo zostać w jednym miejscu. Obejrzała się więc przez ramię, Marcel wystawiał rękę, najwyraźniej dla niej. Wcześniej trzymana przez Marię butelka portera — już pusta — spoczęła więc na krańcu stołu, gdy ona sama podniosła się z kucek, aby tanecznym krokiem znaleźć się zaraz obok Marcela. Próbowała odtworzyć grację Imogen, widziała, jak ta podawała kiedyś komuś rękę w podobny sposób, ale w wykonaniu pijanej Marysi gest ten musiał być po prostu zabawny. Ostatecznie jednak zrezygnowała ze skoku z prostych nóg. Najpierw, podwijając nieco spódnicę sukienki, kucnęła, aby później usiąść na blacie i nareszcie, przy pomocy Marcela, postawić nogi na ziemi. — Nie jest ci jakoś dziwnie? — spytała, przechylając głowę w bok. Nie zrozumiała jeszcze, że powrót na ziemię zawsze wiązał się z koniecznością przyzwyczajenia do braku chybotliwości mebla. — Tak na ziemi? Pasujesz do niebios — mówił jej, że chciałby zostać kosmonautą, w pracy chyba też rzadziej widywał podłoże. W delikatnie rozleniwionym przerwą od tańców głosie Marii wyraźnie wybrzmiewało specyficzne, bo podlane alkoholem, dziewczęce rozmarzenie. Jak pięknie byłoby móc zatańczyć z tobą jak najbliżej gwiazd...


Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia. Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni.
Maria Multon
Maria Multon
Zawód : stażystka w rezerwacie jednorożców
Wiek : 19 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
You poor thing
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
OPCM : 12 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11098-maria-multon#342086 https://www.morsmordre.net/t11145-gwiazdka#342865 https://www.morsmordre.net/t12111-maria-multon https://www.morsmordre.net/f417-gloucestershire-tewkesbury-okruszek https://www.morsmordre.net/t11142-skrytka-bankowa-nr-2427#342857 https://www.morsmordre.net/t11143-maria-multon#360683
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]17.05.24 10:38
Płynęła z prądem, płynęła w takt nadany przez muzykę. Czuła się na swoim miejscu, pewna każdego jednego ruchu, bo to było dla niej naturalne. W tańcu nie brakowało jej pewności siebie, opanowania i nawet jeżeli popełniała błąd, maskowała go z uśmiechem na ustach i swobodą. Zerkała na Jima spod kurtyny długich rzęs, kiedy zmarszczył brwi, a jego wzrok pomknął gdzieś na otoczenie. Nie, nie, kochanie... patrz na mnie. Uśmiechnęła się figlarnie, gdy odzyskała pełnie jego uwagi i gdy chyba to, co działo się na około, straciło na wartości. To jak na nią patrzył, przypomniało jej czasy, kiedy dla własnej rozrywki przyciągała tak męską uwagę. Nęciła i wodziła za nos, owijała sobie partnerów w tańcu wokół palca. Nie była wtedy tak odważna, a jednak tak samo świadoma własnego ciała. To budziło satysfakcję, specyficzny rodzaj radości, zadowolenia. Poczuła to znów i było jak przyjemna używka. Kiedy zbliżył się do niej, ułożyła wolną dłoń na jego barku, ale drugą pokierowała nim. Nie czuła sprzeciwu, ale i nie spodziewała się z nim spotkać. Powoli i prowokująco przemierzając ścieżkę po własnym ciele. Tak, jak jego odurzał alkohol, tak ją odczucia towarzyszące temu, co robiła. Zdusiła w sobie śmiech, kiedy poczuła, jak przydepnął ją. Nie mocno, a jednak wyczuwalnie, przez co oboje zgubili rytm. Przystanęła na moment, tylko tyle by cofnął nogę. Przylgnęła do niego nieco, by na powrót pierś znalazła się przy piersi, biodra przy biodrach. Wsunęła dłoń w jego dłoń, gdy poczuła, jak jego ręka ześlizguje się z biodra i poszukuje jej. Kołysała się znów na raz-dwa.- Wszystko w porządku? – spytała cicho przy jego uchu, owiewając je ciepłym oddechem. Czubkiem nosa musnęła linię jego szczęki.- Czujesz ten gorąc? – spytała miękko, bawiąc się po prostu chwilą. Zapominając całkiem o nieprzyjemnych sytuacjach, które miały dziś miejsce. Uniosła wolną dłoń i opuszkami palców musnęła jego szyję.- Gorączkę? – zanuciła to jedno słowo, zgrywając się akurat z piosenką, co przyjęła tylko większym rozbawieniem. Nie przeszkadzało jej, że wypadli z rytmu, bo wiedziała, że równie łatwo mogą do tego wrócić. To grało w ich duszach i ciałach. Odsunęła się na moment, by na jego wyprostowanej ręce wykonać płynny obrót i wrócić na swe miejsce.


Learn your place in someone's life,

so you don't overplay your part

Eve Doe
Eve Doe
Zawód : Tancerka, złodziejka, młoda mama
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Start where you are.
Use what you have.
Do what you can.
OPCM : 5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 15+5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica
23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki - Page 4 74cbcdc4b11ab33c3ec9a669efa5b6c69e202914
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9651-eve-doe https://www.morsmordre.net/t9728-raven https://www.morsmordre.net/t12284-eve-doe#377725 https://www.morsmordre.net/f153-city-of-london-chancery-lane-13-21 https://www.morsmordre.net/t10225-skrytka-bankowa-nr-2211#311456 https://www.morsmordre.net/t9729-e-doe
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]17.05.24 10:57
Czuł, że ją nadepnął; zdarzało się to rzadko przecież, a jednak nogi mu się gdzieś poplątały albo odmówiły posłuszeństwa. Nie wypił wcale aż tak wiele, ale pił dużo i szybko, jeszcze niedawno był głodny jak wilk, teraz alkohol zapełniał mu żołądek i wiedział, że nic więcej tam nie zmieści. Zaczynał ciążyć mu jak głaz w brzuchu. Emocje znów do niego powracały, wszystkie, z całego dnia, zalewając go falą dreszczy. Zamrugał, doprowadzając się dzielnie do porządku.
— Tak — skłamał słabo. Nie czuł się za dobrze, ale nie potrafił znaleźć w sobie siły, by zrobić cokolwiek innego. Czuł, że przydałby mu się zimny prysznic, ale wizja zrobienia tego sobie mocniej pchnęła go ku niej. Otulił ją szczelniej ręką, drugą lekko ujmował jej palce, wracając w rytm, na właściwe tory, prowadząc ich przed trawę w ogródku.
— Tak. Chyba też mam gorączkę — był tego pewien, było mu gorąco, ona też była ciepła, czuł to ciepło bijące od niej. Nie zamykał oczu, błądząc wzrokiem po trawie przed nimi, trochę z obawy, że kiedy to zrobi zupełnie straci równowagę, zachwieje się i przewalą się oboje. Świat się kołysał, oni się też kołysali. Przyjemnie było znów w tym trwać, w tej błogiej i ulotnej świadomości, że wszystko było dobrze, wszystko było tak jak być powinno. Odsunęła się, by na wyprostowanej dłoni wykonać obrót. Skupił się na tym wystarczająco, by i bez podparcia kontynuować taniec w rytmie. Patrzył na kolorową sukienkę, na unoszącą się podczas obrotu spódnicę i znów przyciągnął ją do siebie, układając dłoń na jej plecach, przeciągnął palcami lekko wzdłuż jej kręgosłupa, zatrzymując dłoń na lędźwiach. Oparł policzek o jej policzek na chwilę, poprowadził ich bliżej stołu.— Wrócę — mruknął, odsuwając się na tyle, by na nią spojrzeć. Uśmiechnął się lekko, niemrawo trochę, trochę zdradzając się z alkoholowym upojeniem. Ujął jej dłoń, ucałował palce i obrócił ją raz jeszcze, pozwalając by zatrzymała się tuż obok pozostałych. Drugą, wolną dłoń wyciągnął w stronę Maisie, prosząc ją do tańca, była ich gościem, nie powinna tylko stać i patrzeć, czuć się nieswojo. Mieli się bawić wszyscy.



ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.

OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
 little unsteady
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9296-james-doe https://www.morsmordre.net/t9307-leonora https://www.morsmordre.net/t12378-jimmy-doe#381080 https://www.morsmordre.net/f153-city-of-london-chancery-lane-13-21 https://www.morsmordre.net/t9776-skrytka-bankowa-nr-404 https://www.morsmordre.net/t9322-james-doe
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]17.05.24 11:45
Zerknęła na niego, gdy odpowiedział. Nie wyglądał dobrze, a im dłużej na niego patrzyła tym bardziej się w tym upewniała. Nie zaproponowała mu jednak nic ani by na chwilę odsapnął, ani by wszedł na chwilę do domu, by schłodził się. Pamiętała, jak ostatnim razem zareagował na jej troskę w podobnej sytuacji. Wtedy sparzyła się wystarczająco boleśnie, aby dziś powstrzymać się przed wyciagnięciem do niego ręki. Zamiast tego była przy nim, poddając się jego ramionom i temu, jak zaczął prowadzić w tańcu, wprowadzając ich znów w odpowiedni rytm. Uśmiechnęła się lekko, kiedy przytaknął gorączce. Ich ciała grzały siebie i wzajemnie, czuła to od początku, wcześniej ledwo zauważalnie, teraz już prawie do przesady. Oddychała płycej, przytłoczona tym ciepłem, ale nie uciekała od niego.
- Nie ochłodzę cię, chociaż bardzo bym chciała.- szepnęła jedynie, bo nic więcej dla niego nie miała teraz. Nie zastanawiała się nad tym, jak przyjemnie znajome było tkwić w jego ramionach. Nie chciała o tym myśleć, dopuścić tego do siebie, bo wiedziała, co stałoby się później. Dlatego próbowała oczyścić głowę, nie łapać się niczego poza taniec i odczucia z tym związane.
Przymknęła oczy, gdy po obrocie przyciągnął ją do siebie, kiedy poczuła dłoń zsuwającą się po kręgosłupie w dół. Każdego innego upomniałaby, aby się nie zapominał i trzymał ręce wyżej, ale dla Jamesa miała tylko cichą akceptację i ciszę. Z nim to nie było nic złego.
Uniosła wzrok, kiedy odsunął się.
- Będę czekać.- odparła z łagodnym uśmiechem, kontrastującym mocno z jego niemrawym. Patrzyła na niego, gdy uniósł jej dłoń, a ten lekki pocałunek zostawił na skórze przyjemne ciepło. Jakby dotąd było go mało. Idąc za jego ruchem, obróciła się płynnie i raz jeszcze nagrodziła go uśmiechem. Spojrzała na Maisie pogodnie, kiedy James zaprosił ją do tańca. Odwróciła od nich wzrok, by ciemne tęczówki zawiesić na pozostałych. Marcel z Marysią – której w całym zamieszaniu zapomniała odpowiedzieć - już chyba zbierali się do tańca, Maisie poszła z Jimem i nagle zabrakło mężczyzn do tańca. Przesunęła wzrokiem między Aishą, a Nealą, mogła porwać do tańca tą pierwszą, ale nie chciała, by Weasley stała tu sama jak palec. Nie powinna się nią przejmować, a jednak przejmowała. Bez sensu.
Podeszła bliżej dziewczyn, utrzymując kąciki ust w górze, jakoś łatwo i naturalnie.
- Co knujecie? – spytała najlżejszym tonem na jaki było ją stać, a nie było to jakoś wyjątkowo trudne. Miała dobry humor, nie przejmowała się niczym.


Learn your place in someone's life,

so you don't overplay your part

Eve Doe
Eve Doe
Zawód : Tancerka, złodziejka, młoda mama
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Start where you are.
Use what you have.
Do what you can.
OPCM : 5
UROKI : 5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0 +3
TRANSMUTACJA : 15+5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 18
SPRAWNOŚĆ : 7
Genetyka : Czarownica
23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki - Page 4 74cbcdc4b11ab33c3ec9a669efa5b6c69e202914
Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t9651-eve-doe https://www.morsmordre.net/t9728-raven https://www.morsmordre.net/t12284-eve-doe#377725 https://www.morsmordre.net/f153-city-of-london-chancery-lane-13-21 https://www.morsmordre.net/t10225-skrytka-bankowa-nr-2211#311456 https://www.morsmordre.net/t9729-e-doe
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]17.05.24 12:12
Spojrzał na Nealę, kiedy spytała, o co Jim się zezłościł, ale nie odpowiedział. Jeśli sama tego nie rozumiała, on nie będzie tym, który jej wyjaśni. Nie był pewien, czy ktokolwiek powinien to wyjaśniać, a już na pewno nie dzisiaj i nie teraz, nie w tych okolicznościach. Jeśli nie rozumiała, to chyba nawet lepiej. Wydawała się szczerze wzburzona zazdrością Eve. Wydawała się szczerze wierzyć w to, że wyłowił jej wianek przypadkiem. Maria pochwyciła jego dłoń, potraktował to jako wymówkę, żeby odsunąć się od Neali i urwać tę rozmowę niedokończoną. Pociągnął łyk Mocarza, przekazując go Marii, przed chwilą wypiła portera, ale Neala zapijała jedno drugim. Uśmiechem odpowiedział na komplement, na rozmyślania, czy mogła wykorzystać swój urok, już to robiła. Zadarł brodę, gdy z teatralną gracją podawała mu dłoń, gest może i był pijacki i przerysowany, ale on żył w świecie tych gestów, żył na scenie. Skłonił się w podzięce nie mniej teatralnie, z gracją, z jaką kłaniał się w podzięce za obejrzenie satysfakcjonującego trudnego występu. Zaczynało kręcić mu się w głowie, a ruchy jego ciała traciły na precyzji. Wypił dużo i wypił szybko. Szkoda, ze nie mieli dziś wróżkowego pyłu.
- Dziękuję - poinstruował ją, sięgając po romski zwrot, wypowiadał go powoli, wyraźnie, tak, by mogła go powtórzyć. Gdy tylko stanęła na trawie pociągnął ją nieco dalej, by nikt nie wszedł im w drogę, porywając ją w energiczny taniec, wyprzedzający nieznacznie rytm muzyki, był już pijany i chciał się bawić. Taniec niepoprawny, ale płynący z serca, dłonie błądziły po jej ciele, muskały bioder, gdy tekst piosenki nastrajał na amory. - Gwiazdy świecą jasno nad tobą - zaśpiewał, fałszując, wracając myślami do piosenki Jamesa, gdy wspomniała o niebie. - Im dalej od nich jesteś, tym lepiej je widać - oznajmił, zatrzymując się w tym tańcu nagle, po kolejnym obrocie; przyciągnął ją ku sobie, jej plecy ku swojej piersi, chcąc, by wsparła się o niego i mogła swobodnie spojrzeć w czerniejące niebo. Jej dłoń, którą wciąż trzymał, wyciągnął ku niebu, wskazując na tą, która błyszczała dziś najjaśniej. Wolna dłoń znów ześlizgnęła się na jej biodro, badając jej ciało. - Ostatnio kilka spadło, ale wciąż jest ich tam pełno - palnął głupio, bo pod wpływem alkoholu wydało mu się to śmieszne, śmiał się też. Na stole miał za mało miejsca na te tańce. I tak był nisko, występował dużo wyżej. - Chcesz spróbować na drzewie? - spytał, oglądając się na gałęzie, gdyby znaleźć wytrzymałą linę...
Dopiero przez jej ramię spostrzegł Eve podchodzącą do Neali, przeniósł ku nim spojrzenie i bacznie obserwował, nie wypuszczając Marii z objęć.


jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali

Marcelius Sallow
Marcelius Sallow
Zawód : Akrobata
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

red -
the blood of angry men

OPCM : 6 +3
UROKI : 5 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 41
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t8833-marcelius-sallow#263287 https://www.morsmordre.net/t8838-marcelius-sallow#263482 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f319-arena-carringtonow-wagon-7 https://www.morsmordre.net/t8839-skrytka-bankowa-nr-2088#263495 https://www.morsmordre.net/t8841-marcelius-sallow#263502
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]17.05.24 12:35
Marcel nie odpowiedział. Jasne, bo po co mi to wyjaśnić. Marudzili, że dziewczyny nie mówią co chcą, a sami nie byli lepsi. Westchnęłam odwracając się. Jim nie patrzył. No jasne że nie, nie chciał. Obraził się, znaczy nie to że nie mógł. Patrzyłam jak podprowadza Eve bliżej, a potem wyciąga rękę do Maisie. W głowie alkohol zaczynał już wirować trochę, ale to dobrze, może. Uniosłam znów butelkę, wykrzywiając odrobinę wargi. Pytanie Eve odwróciło mój natrętny wzrok, ale nie spojrzałam od razu na nią, najpierw na Aishę, jakbyśmy miały jedną wersję ustalić właśnie. Co knujemy? Zerknęłam w końcu na Eve nie rozplątując splątanych na ramionach dłoni, ale mimowolnie sprawdzając czy prawą na pewno chowałam pod pachą. Pewnie, bo knułam coś od razu. Jak pójść z jej mężem na bok. Dzisiaj to nawet połowicznie było prawdą. Kącik warg mi drgnął i wtedy je poczułam, spojrzenie na sobie, odwróciłam wzrok, ale nie na Jima trafiłam tylko na Marcela. Spojrzałam w zniecierpliwieniu w niebo, wracając tęczówkami do Eve. - Zastanawiałam się gdzie torbę zostawiłam. - odpowiedziałam w końcu właściwie zgodnie z prawdą. - Ale potem jej poszukam, na razie jej nie potrzebuję. - wzruszyłam ramieniem. - Jest tak jak planowałś? - zapytałam Eve, prawie udało mi się uprzejmie. Czy było jak sobie wyobrażała? W sensie, ta impreza. Zrozumie chyba nie?
Neala Weasley
Neala Weasley
Zawód : asystentka uzdrowiciela, pomocnica w Sanatorium
Wiek : 17!!!
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Panna
your mind
is playing
tricks on you,
my dear
OPCM : 10 +3
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 15 +6
TRANSMUTACJA : 7
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 10
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Czarodziej
felix felicis
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t4071-neala-weasley https://www.morsmordre.net/t4260-victoria-sowa-brena-ale-tez-moja#87876 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f171-ottery-st-catchpole https://www.morsmordre.net/t9744-skrytka-bankowa-nr-1054#295656 https://www.morsmordre.net/t4240-neala-weasley#86909
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]17.05.24 13:10
- Nie - pokręciła głową na pytanie Neali, nie kojarzyła tej piosenki, ale to nie przeszkadzało. Ważne, żeby dobra zabawa trwała. Mogła się dziś czuć jak normalna młoda dziewczyna bawiąca ze znajomymi. Nie szlama, nie wyrzutek, nie samotna sierotka.
- Jasne - rzekła do Marii, kiedy ta zaproponowała, że później potańczą w trójkę. - Nieźle sobie radzisz - pochwaliła jej wcześniejsze taneczne popisy. Poza tym, miło było patrzeć jak sobie z Marcelem poczynają w tańcu. Maisie poznała ich dopiero dzisiaj, ale z boku wyglądało to tak, jakby wyraźnie mieli się ku sobie.
Kiedy Jim podszedł do niej i poprosił ją do tańca, z uśmiechem podała mu rękę. Może nie była tak dobra w tańczeniu jak Eve, ale coś tam umiała. Przed dzisiejszym dniem dawno jednak nie miała okazji do tańczenia, bo wydarzenia z połowy sierpnia nie sprzyjały zabawom i beztrosce. Ale dzisiaj nie chciała myśleć o smutkach, stracie i tęsknocie. Chciała się bawić w gronie znajomych jak normalna młoda dziewczyna, którą przecież wciąż była. Bez względu na swoje trudne doświadczenia miała przecież potrzeby adekwatne dla swojego wieku.
- Wasze cygańskie zabawy zawsze są pełne tańca i muzyki? - zapytała z ciekawością kiedy już tańczyli. Nie wiedziała na ile to przyjęcie wpisywało się w ich standardy, bo w końcu była osobą spoza ich społeczności i dorastała w raczej standardowej mugolskiej rodzinie z kornwalijskiej wioski. Ale tak sobie wyobrażała, że pewnie dużo tańczyli i śpiewali, dziewczęta nosiły falbaniaste suknie, i pielęgnowali więzi rodzinne. Na swój sposób pewnie musieli wieść ciekawe życie.
Maisie Moore
Maisie Moore
Zawód : początkująca krawcowa
Wiek : 18
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Panna
"So what am I to do with all those hopes
Life seems so very frightening"
OPCM : 8
UROKI : 0
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 11 +8
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 15
SPRAWNOŚĆ : 11
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t12324-maisie-moore https://www.morsmordre.net/t12327-poczta-maisie https://www.morsmordre.net/t12325-maisie-moore https://www.morsmordre.net/f471-devon-plymouth-menazeria-woolmanow-pokoj-maisie https://www.morsmordre.net/t12328-szuflada-maisie https://www.morsmordre.net/t12326-maisie-moore
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]17.05.24 13:20
Tak oto druga butelka pojawiła się w jej dłoni, chociaż z początku nie pociągnęła z niej nawet małego łyczka, wciąż jeszcze czując na języku goryczkę portera. Kciukiem zasłoniła otwór, gdy zsuwała się ze stołu, w jakiejś części świadoma, że mogłaby przy odrobinie nieuwagi rozlać trunek, który tak zachwalali i który był tak ważny dla Marcela i Jima. Ukłon tego pierwszego, taki teatralny, piękny i wyćwiczony, sprawił, że poczuła kolejny prąd ekscytacji. Tym razem nakazał on jej stanąć na palcach i z butelką przyciśniętą znów do piersi (a wspomaganej połączonymi z jej dołu łokciami), zaklaskać. Ruchy dłoni nie były duże, bo być nie mogły, ale aplauz był jak najbardziej zasłużony.
Dzię—kujęjeszcze raz czknęła, próbując wypowiedzieć słowo jak najbliżej jego pierwotnego brzmienia. Picie, picie na pewno pomagało na czkawkę, sięgnęła więc do trzymanej przez siebie butelki Mocarza, pociągając z niego mały łyk. Powoli dochodziła do niej świadomość, że miękkość czuta w nogach nie musiała być wcale powodowana zmęczeniem, a czymś zupełnie innym. Piosenka, przy której tańczyli, zdążyła się już zakończyć, gramofon puścił ją od początku. Jim szedł już do tańca z Maisie, nie trzeba było ich więc od siebie odrywać, na moment więc obróciła się ponownie do stolika. — Aisha! Twoja kolej! — chodziło oczywiście o wybór ulubionej piosenki, gorączkowa pozycja Jima bardzo jej się podobała, ale obawiała się, że gdy poleci po raz trzeci, trochę im się znudzi.
Zresztą, zaczęli tańczyć szybciej, niż zakładała to muzyka. Wprawiona już w taniec a capella Maria miała wrażenie, że wiedziała już, co robić. Jej ciało zresztą zyskało — wraz z coraz to większą wchłanialnością alkoholu — więcej gibkości. Tak więc czując dłoń Marcela na biodrze, nie przypadkiem, a celowo, zakołysała nimi, aby zaraz mocniej chwycić go za przedramię i w dwóch obrotach znaleźć się na odległość wyciągniętej ręki od jego tułowia. Mocarz w tamtej chwili trzymany był przez nią wysoko, nad głową, podobny do trofeum, którym mógł być. Wieczorne powietrze, choć zimne, nie ostudzało ani jej zamiarów, ani ciała. Noga w bok, biodro obok biodra, dłoń na barku i krok w tył, krok do przodu. Świat wirował razem z nimi, przyłączył się do tańców. Gdzieś widziała kolory sukienki Eve, gdzieś rude włosy Neali i białą koszulę Jima, fiolet sukienki Aishy i oddalony kształt koszyka, w którm leżała mała Djilia, teraz przypominał on jej bardziej łupinę orzecha włoskiego, w którym odpoczywała Calineczka.
Wszystkie rozmyślenia odeszły na bok, gdy wraz ze światem, w tańcu zatrzymali się również oni. Zaskoczone westchnienie wyrwało się z jej ust, oddychała szybko, miała wrażenie, że ustawiczne, mocne bicie jej serca było też odczuwalne przez niego, w końcu byli tak blisko siebie. Wolną dłonią najpierw zagarnęła kosmyk włosów za ucho, następnie nieświadomie przesunęła ją w dół, na naszyjnik z jednorożcem, którym bezwiednie zaczęła się bawić. Oparła tył głowy o ramię blondyna, podążając wzrokiem za jego dłonią.
— Ale wydają się jak na wyciągnięcie ręki... — westchnęła rozmarzona, choć im dłużej im się przyglądała z tej perspektywy, tym bardziej miała wrażenie, że się poruszają. Próbując zawalczyć z tym dziwnym uczuciem przesunęła głowę w bok, opierając tym razem policzek o jego bark, nosem zaś dotykając skóry jego szyi. Ciepły oddech nie owiewał jej jednak za długo, gdyż kolejne słowa chłopaka sprawiły, że Maria zachichotała, zupełnie bez zastanowienia. Właściwie czegokolwiek by teraz nie powiedział, była w takim stanie, że by ją to rozśmieszyło. — A właśnie, wiesz, że picie z jednej butelki to jak pół pocałunku? — zapytała nagle, przypominając sobie o trzymanej wciąż butelce Mocarza. — Chciałbyś? — nie patrzyła na jego twarz, w końcu nawet po alkoholu jej śmiałość musiała mieć swoje granice. Albo przyjmie butelkę, albo nie, Marysia, nie rób z tego wielkiego halo... — Możesz spróbować na drzewie — rzuciła jeszcze, sądząc, że takim nawiązaniem do jego słów uda jej się jakoś wybronić, jeżeli Carrington uzna tę sytuację za głupią. [bylobrzydkobedzieladnie]


Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia. Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni.
Maria Multon
Maria Multon
Zawód : stażystka w rezerwacie jednorożców
Wiek : 19 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
You poor thing
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
OPCM : 12 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11098-maria-multon#342086 https://www.morsmordre.net/t11145-gwiazdka#342865 https://www.morsmordre.net/t12111-maria-multon https://www.morsmordre.net/f417-gloucestershire-tewkesbury-okruszek https://www.morsmordre.net/t11142-skrytka-bankowa-nr-2427#342857 https://www.morsmordre.net/t11143-maria-multon#360683
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]17.05.24 14:41
Ujął dłoń Maise w swoje palce i pociągnął ją lekko do tyłu, a potem odwrotnie, przyciągnął do siebie i w chwili, gdy mogłoby się zdawać, że ich ciała się zderzą ze sobą, oparł dłoń na jej talii i okręcili się w obrocie. I z nią nie było trudno, nie czuł oporu, trzymała si rytmu — i chyba znacznie lepiej niż on, jemu zaczynało się już kręcić w głowie, a każdy piruet sprawiał, że było jeszcze trudniej. Wokół była tylko trawa, melodia z gramofonu niosła się po niewielkim ogródku i niknęła między gałęziami drzew i krzewów.
— Właściwie to... — Zaczął, kiedy spytała. Oddalił ją na tyle, by na nią spojrzeć. Nie była dużo niższa od niego, ale i tak spoglądał lekko w dół. Trudno mu było określić koloru jej oczu, nie był pewien, czy to dlatego, że był pijany, czy dlatego, że było ciemno. — Podobnie wyglądały wieczory. Jadaliśmy przy ogniskach, czasem lało się też piwo. Muzyka, śpiew, gry i zabawy właściwie były... codziennością. Nie mogę żyć bez muzyki chyba. — Może dlatego często za tym tęsknił, zapominając o ciężkiej pracy przez cały dzień, zimach wykręcających kości podczas podróży, ciasnych wozach, w których nie było skrawka prywatności. Tęsknił za sielskością, beztroską, którą pamiętał głównie jako dziecko, wakacje bywały inne, zimy spędzał w Hogwarcie. Przesunął dłoń wyżej na jej plecy, zmieniając kierunek tańca, raz, dwa, kołysząc się w rytmie, powoli ją odsunął od siebie i obrócił bez pośpiechu, dochodząc tym razem do niej w dwóch ruchach. — Nie miałem chyba pojęcia, że jesteś kuzynką Steffa — wymamrotał, marszcząc brwi. Przypomniało mu się co wcześniej powiedziała. Zupełnie jak zapominał zwykle o fakcie, że Steffen jest kuzynem Liddy. Zwolnił na chwilę i przymknął oczy, próbując skoncentrować się na muzyce, ale zaraz je otworzył, bo zupełnie tracił w ten sposób kontakt z podłożem; tak się czuł. — W sensie, to logiczne, po prostu... Umknęło mi to.



ay, Romale, ay, Chavale
Djelem, djelem, lungone dromensa
maladilem baxtale Romensa
James Doe
James Doe
Zawód : grajek, złodziejaszek
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Żonaty
Duchy świata, cyganie,
złodzieje serc,
tańczcie kiedy konie,
wybijają kopytami rytm.

OPCM : 0
UROKI : 0 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 12 +6
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 35
SPRAWNOŚĆ : 15
Genetyka : Czarodziej
 little unsteady
Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9296-james-doe https://www.morsmordre.net/t9307-leonora https://www.morsmordre.net/t12378-jimmy-doe#381080 https://www.morsmordre.net/f153-city-of-london-chancery-lane-13-21 https://www.morsmordre.net/t9776-skrytka-bankowa-nr-404 https://www.morsmordre.net/t9322-james-doe
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]17.05.24 15:15
Rozłożona dłoń przylgnęła do materiału jej ubrania bezwstydnie, gdy poczuła pod sobą zmysłowy ruch biodra, palce zgięły się subtelnie, usiłując wyczuć go mocniej, intensywniej. Podążając za tym ruchem zwolnił, wracając w rytm muzyki, podążał wzrokiem za jej obrotami, nie pozwalając oddalić się nadto - ciało z łatwością nadążało za jej ruchami, zbliżało się krok po kroku, lgnęło za nią, bo doprawiona alkoholem tytułowa gorączka piosenki udzielała się też jemu. Nachylił się do przodu, kiedy wsparła na nim głowę, wyczuwając nęcący zapach jej szyi. Wkrótce poczuł jej oddech na własnej, a alkohol we krwi skutecznie kładł kolejne bariery, wysuwając na przód prymitywne pragnienia.
Uśmiechnął się, wpierw słysząc jej chichot, potem słowa. Z butelki. Pokiwał głową, ostrożnie, powoli, jakby przyjmował z jej słów wielką, a przede wszystkim poważną tajemnicę. Pił już z tej butelki. Pił z niej też Jim, od którego ją dostał i Neala, której ją wcisnął po drodze. Ale to nic. - Piłaś z niej zaraz po mnie - odpowiedział, powoli odbierając butelkę, resztę pominął, bo tak było wygodniej. Nie dbał o higienę tak jak ona, korzystanie z jednych butelek nie było dla niego niczym szczególnym, ale nie dał tego po sobie poznać. - Czyli... jak napiję się drugi raz, to to już będzie jak cały pocałunek? - spytał, ale upił zanim odpowiedziała. Nie było to wygodne, ale pił, patrząc w jej oczy, wypił łyk duży, bo chciał zostawić butelkę dłużej przy swoich ustach. Oddał jej ją po chwili, przeszło mu przez myśl, że były na takie okazje miejsca ciekawsze, niż drzewo, ale było jeszcze wcześnie, nie powinni jeszcze zostawiać imprezy.


jeszcze w zielone gramy jeszcze nie umieramy, jeszcze się nam ukłonią ci co palcem wygrażali

Marcelius Sallow
Marcelius Sallow
Zawód : Akrobata
Wiek : 19
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler

red -
the blood of angry men

OPCM : 6 +3
UROKI : 5 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +3
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 41
SPRAWNOŚĆ : 20
Genetyka : Czarodziej

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t8833-marcelius-sallow#263287 https://www.morsmordre.net/t8838-marcelius-sallow#263482 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f319-arena-carringtonow-wagon-7 https://www.morsmordre.net/t8839-skrytka-bankowa-nr-2088#263495 https://www.morsmordre.net/t8841-marcelius-sallow#263502
Re: 23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki [odnośnik]17.05.24 15:38
Dotyk Marcela nie palił, nie bolał — wręcz przeciwnie, pozostawiał po sobie przyjemne mrowienie, które tylko zachęcało do dalszego dotyku. Wystarczył moment, żeby poczęła się zastanawiać, czy i on mógłby się tak samo czuć, gdyby to ona dotykała jego. Jeżeli tak, to chciała pozwolić mu czuć to samo, dlatego też, gdy zastygli już, kołysząc się tylko do melodii, klatka piersiowa przy plecach, nos przy szyi, przesunęła nim po jego skórze, od dołu do góry, aż nie odezwał się, skupiając na sobie całą jej uwagę. Pustka w ręce trzymającej dotychczas butelkę była na tyle wyczekiwana, że gdy się pojawiła — na ułamek sekundy nie wiedziała, co z wolną dłonią powinna zrobić. Dopiero po chwili ułożyła ją na marcelowej, tej, którą ułożył na jej biodrze. Zabrał butelkę, zabrał... — wciąż w to nie wierzyła, ale stało się to naprawdę.
— Mhm — przytaknęła mu, policzek odsunął się od niego, zaraz oderwała się też od jego klatki piersiowej, znów pozwalając sobie na obrót. Musiała coś zrobić, wypuścić z siebie tą radosną energię, bo inaczej chyba zacznie skakać w miejscu. A tak nie robiły bohaterki romantycznych powieści. Obserwowała, jak upija kolejny łyk trunku, czekając jeszcze z odpowiedzią. Nie odrywała jednak wzroku od jego oczu, czując, jak ciepło rozlewa się po klatce piersiowej, po jej policzkach, nosie i uszach. W głowie zrobiło się już zabawnie lekko, a wystarczyło przecież wykonać tylko jeden krok, aby znów znalazła się przy nim, tym razem przodem. — Cały pocałunek będzie tylko tak — szepnęła układając obie dłonie na jego policzkach. Wystarczyła jedna chwila, gdy stanęła na palce, pchana natrętnym wrażeniem, że lepsza okazja się nie nadarzy. Ostrożnie złączyła ich wargi w pocałunku, przymykając przy tym powieki — oddech stłumiony został w klatce piersiowej, bo ważniejsza była sama chwila, ulotna i mogąca skończyć się zaraz, jeżeli tylko tego będzie chciał, ale taka piękna, że nie mogła — po prostu nie mogła — nie spróbować. Zwłaszcza teraz, gdy po alkoholu wszystko wydawało się jakieś prostsze, a strachy nie dosięgały ich w ogrodzie.


Bądź sobą, zwłaszcza nie udawaj uczucia. Ani też nie podchodź cynicznie do miłości, albowiem wobec oschłości i rozczarowań ona jest wieczna jak trawa. Przyjmij spokojnie, co ci lata doradzają, z wdziękiem wyrzekając się spraw młodości. Rozwijaj siłę ducha, aby mogła cię osłonić w nagłym nieszczęściu. Lecz nie dręcz się tworami wyobraźni.
Maria Multon
Maria Multon
Zawód : stażystka w rezerwacie jednorożców
Wiek : 19 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
You poor thing
sweet, mourning lamb
there's nothing you can do
OPCM : 12 +1
UROKI : 7 +4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 2
TRANSMUTACJA : 1
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 17
SPRAWNOŚĆ : 16
Genetyka : Czarownica

Neutralni
Neutralni
https://www.morsmordre.net/t11098-maria-multon#342086 https://www.morsmordre.net/t11145-gwiazdka#342865 https://www.morsmordre.net/t12111-maria-multon https://www.morsmordre.net/f417-gloucestershire-tewkesbury-okruszek https://www.morsmordre.net/t11142-skrytka-bankowa-nr-2427#342857 https://www.morsmordre.net/t11143-maria-multon#360683

Strona 4 z 37 Previous  1, 2, 3, 4, 5 ... 20 ... 37  Next

23 IX '58 Tańce i zabawa u Batki
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach