Wydarzenia


Ekipa forum
Bar
AutorWiadomość
Bar [odnośnik]10.09.15 1:32
First topic message reminder :

Bar

★★
Kontuar z trunkami, przy którym od wielu dekad rządzi pomarszczony już barman, o wybrakowanym uśmiechu. Niezależnie czy jesteś strudzonym pracownikiem Ministerstwa, czy może masz wygląd rzezimieszka, który wyrwał się poza Nokturn, a może dopiero co dowiedziałeś się o zdradzającej żonie, Tom znajdzie odpowiedni alkohol dla ciebie, a także czasami zaproponuje jeden z pokoi na piętrze. Skrupulatnie dba o to, by nieletni dostali co najwyżej kremowe piwo.  
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 19:18, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 12 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Bar [odnośnik]09.12.18 16:08
No świetnie, tamten gość chyba naprawdę wiedział co robi, albo przynajmniej takie wrażenie sprawiała jego pokerowa twarz. Zero emocji, zimne skupienie, pełna profeska. Ja z kolei miałem ochotę rwać sobie włosy, więc zerkałem tylko w jego kierunku, żeby zobaczyć co tam wymodził; pachniało... no zależy chyba od gustu, wyglądało z kolei... no nie wiem, na moje niekucharskie oko, to raczej marnie, ale podniebienie miałem typowo plebejskie, więc się cieszyłem najbardziej jak je jakiś mocny alkohol porządnie przeorał. Nie dla mnie żadne kawiory i inne owoce morza, czy nieznanych lądów... Albo przestworzy, bo nietoperze zdecydowanie należały do tej ostatniej grupy. Rozglądam się po pomieszczeniu szukając głównego składnika mojego kolejnego dania i widzę je - kilka martwych osobników wiszących gdzieś pomiędzy ziołami; te uchylone mordki z ostrymi, malutkimi ząbkami, szeroko otwarte, czarne jak dwa drobne onyksy, oczka, postawione uszy... Prze-ra-ża-ją-cy widok. Z obrzydzeniem sięgam po kilka nietoperzy... że niby ja mam je teraz pozbawić skrzydeł? Ja bym muchy nie skrzywdził! Chyba, że w obronie własnej... Ale kazał pan, musiał sługa. W całej tej sytuacji nawet nie dostrzegam, że tamten się coś dziwnie kręci wokół mojego stanowiska, a może właśnie powinienem zwrócić na to uwagę? Aaaaaa srał pies! Wracam do pracy. Rzucam te potwory, martwe, na deskę i już unoszę na nie tasak, ale ręka mi drży i zatrzymuje się w powietrzu. Oto moje być albo nie być - dam radę czy nie dam? zmasakruję bogu ducha winne truchło, czy prędzej zwrócę dzisiejsze śniadanie? Głośno przełykam ślinę; mam wrażenie, że dalej wszystko dzieje się w zwolnionym tempie - moja dłoń, palce zaciśnięte na drewnianej rączce, opadają coraz niżej, błyszczące ostrze wchodzi w malutkie, czarne ciałko, z wnętrza tryska strumień ciemnej, purpurowej krwi, gęstej jak sos pomidorowy, słyszę strzęk kości i wreszcie okrągła główka toczy się po blacie szafki zostawiając za sobą czerwone pieczątki... Makabryczny widok! Żołądek podchodzi mi do gardła, więc zaciskam palce wolnej dłoni na brzuchu, w duchu modląc się by wszystko zostało na swoim miejscu. Z każdym oddechem czuję się minimalnie lepiej, a później sobie przypominam, że to dopiero pierwsza bestia przeze mnie rozgromiona i długa jeszcze droga przede mną. Po prostu trzeba to zrobić szybko - ciach, ciach, ciach!!!... Coraz więcej śladów krwi znaczy mój fartuch i palce, coraz więcej odciętych główek toczy się po blacie, w końcu coraz więcej skrzydełek ląduje po prawej stronie. Fuj, fuj, fuj! Ale bajzel!




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Bar [odnośnik]18.12.18 18:29
Scott skupiał się piekielnie nad tym co robił w tej chwili. Do tego stopnia, że po jego czole po pewnym czasie zaczęły spływać stróżki potu. Stresował się? a może było to, jednak spowodowane tym, że w kuchni zaczęło robić się niemiłosiernie gorąco. Robił grochową...a przynajmniej taki był początkowy plan, a jeżeli grochowa, to musi być też groch...prawda? Dlatego też mężczyzna zaczął przegrzebywać kuchnię w poszukiwaniu cennego dla niego w tej chwili grochu. Kątem oka obserwował co robi jego rywal, a on...pozbawiał głowy nietoperzy. Scott sam skrzywił się lekko na ten widok, by po chwili musieć się uchylić, bo jedna z odciętych główek, leciała prosto w jego stronę, po czym całe szczęście uderzyła z impetem o ścianę, rozbryzgując trochę krwi, która nieszczęśliwie wylądowała na twarzy niebieskookiego.
-Uważaj trochę na to jak ucinasz te głowy- Mruknął Scott i cisnął w chłopaka kilkoma rzodkiewkami sporych rozmiarów. To przypomniało mu o tym, że przecież nie dał do zupy jeszcze żadnych warzyw. Wznowił swoje poszukiwania grochu, ale udało mu się znaleźć tylko fasolę.
-Przecież to prawie to samo- Nie to nie jest to samo, ale skąd Scott miał to wiedzieć, skoro on bardziej wiedział jak zapobiegać rozszczepieniom niż jak zrobić grochową. Od kiedy jego rodzice i dziadkowie pomarli żywił się głównie chlebem i popijał herbatą, a tutaj nagle wymagali od niego cudów. Mimo wszystko się starał, chociaż doskonale wiedział, że nie musiał. Mógł w każdej chwili wyjść, ale obiecał temu gówniarzowi, że zabierze go na dno razem ze sobą i miał zamiar to zrobić. Spencer wsypał wszystko co do tej pory udało mu się pokroić do garnka. Teraz pływało tam trochę mięsa, które zostało wcześniej posmarowane chyba jakąś marynatą do ryb, fasola, trochę pietruszki, marchewki, i odrobinę cebuli. Do tej całej mikstury dodał jeszcze trochę soli i pieprzu...no dobra, bardzo dużo soli i pieprzu, bo był świadom tego, że bez odpowiednich przypraw nie da się tego w żaden sposób jeść. Scott podszedł do stanowiska konkurenta i zaczął obserwować z uwagą co on też porabia.
-Bleee...- Mruknął jedynie widząc tą małą masakrę jaka wydarzyła się na blacie chłopaka. Rozczłonowane kawałki nietoperza nie wyglądały zbytnio zachęcająco. W tej chwili Scott przypomniał sobie dlaczego nigdy nie przepadał za eliksirami w szkole.
Scott Spencer
Scott Spencer
Zawód : Departament transportu magicznego - Komisja kwalifikacyjna teleportacji
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t6210-scott-spencer https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/ https://www.morsmordre.net/t6243-scott-spencer#154995
Re: Bar [odnośnik]10.01.19 9:34
Wciąż przebywam w transie odcinania kolejnych główek i muszę przyznać, że idzie mi to coraz lepiej, ale z tego oto transu wyrywa mnie głos mojego rywala. Więc zatrzymuję rękę w połowie drogi i odwracam się powoli w kierunku mężczyzny, z uniesionym nieznacznie tasakiem i jakimś takim pustym wyrazem twarzy. Widok mrożący krew w żyłach. Rozchylam usta ale zanim zdążę coś powiedzieć, kilka dorodnych rzodkiewek leci w moją stronę, więc się tylko zasłaniam, jedną z nich odbijając nawet w locie szeroką stroną tasaka.
- Ej no, nie można rzucać jedzeniem. - marszczę brwi, bo mama tak zawsze powtarzała, żeby szanować jedzenie. Kiedyś rzuciłem w Erniego jajkiem sadzonym, ot tak, dla jaj, to przez dwa dni chodziłem później głodny. Ale się przynajmniej czegoś nauczyłem. No w każdym razie wracam do roboty - wrzucam te wszystkie pociachane nietoperze do gara i stawiam na ogniu, a później tam dorzucam te rzodkiewki, co mi podrzucono i kilka innych warzyw, jakaś sól, pieprz, niech mięknie na małym ogniu przez... jakiś czas.
- Co. - marszczę brwi na krótki komentarz mężczyzny - Taki przepis. - wzruszam ramionami - Nie wiem odkąd trolle przychodzą do kotła. - wywracam oczami, bo mam wrażenie, że taką potrawkę to by tylko troll zeżarł. Waliło jakby ktoś się zesrał, albo jeszcze gorzej, więc mieszam chwilę w tym garze wielką, drewnianą łyżką, dodając jeszcze kilka innych składników - czosnek i cebule, bo może zabiją ten potworny swąd, trochę przypraw i ostrej papryki, żeby może zniwelować ohydny smak. Tak na pierwszy rzut oka zaczęło już przypominać jakąś potrawkę a nie tylko coś ohydnego - woda zrobiła się gęsta jak kisiel, wyzierały z niej skrojone skrzydła nietoperzy w pościeli z rozgotowanych warzyw. Kątem oka zerkam na mężczyznę, zaś moje usta wyciągają się w szerokim uśmiechu, bo coś mi nagle przychodzi do głowy.
- Nie wiem czy wystarczająco doprawione, spróbuj. - nabieram na łyżkę trochę tego obrzydliwego gówna, co bulgocze i paruje, po czym podstawiam mojemu rywalowi pod nos - No, dalej, spróbuj i powiedz czy dobre. - hehe.




Johnatan Bojczuk
Johnatan Bojczuk
Zawód : maluje, kantuje, baluje
Wiek : 25
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
kto kombinuje ten żyje
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t5318-johnatan-bojczuk https://www.morsmordre.net/t5328-majtek#119230 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f167-gloucestershire-okolice-bibury https://www.morsmordre.net/t7231-skrytka-bankowa-nr-1332 https://www.morsmordre.net/t5516-johnatan-bojczuk
Re: Bar [odnośnik]14.08.19 1:09
17.01.1957’
Wieczór jak wieczór, noc jak każda inna, choć dla innych wybitnie ważna. Szatyn podchodził do niej z dystansem, stoickim spokojem i wewnętrznym pragnieniem zaznania ciszy, która nigdy nie była mu jasno pisana. Chciał jedynie napić się swej ukochanej ognistej, obudzić w południe na skutek Avari pukającej nieskutecznie w szybę z nowym listem zaciśniętym w dziobie oraz kacem, jakiego będzie przeklinać przez kolejny parszywy rok. Postanowienia? Cele? Plany? Na cholerę to? Nie widział w nich sensu, bowiem gdy tylko cokolwiek sobie założył to los szybko sprowadzał go na właściwie, niewygodne tory. Ten rok, jak żaden inny, wyjątkowo dał mu się we znaki i choć wytyczył nową, lepszą drogę, to był znacznie bardziej wymagający jak sielanka, którą prowadził wcześniej. Nie liczyło się już tylko czego pragnął on sam, a czego wymagała od niego nowa, lepsza przyszłość – ich wszystkich.
Zwykle nie pokazywał się publicznie „we własnej twarzy”, lecz dziś postanowił uczynić wyjątek, dlatego bez większych skrupułów zrzucił kaptur czarnej szaty, gdy tylko przekroczył progi baru. Od razu miał ochotę ruszyć wprost do długiej i przestronnej, drewnianej lady, gdzie mógł zamówić podwójną dawkę bursztynowego płynu i to też zrobił zajmując miejsce na jednym z wyższych stołków. Nim barman zauważył jego obecność wysunął paczkę papierosów i chwytając jednego ze środka potarł jego kraniec, by móc zaciągnąć się tytoniowym dymem. Nie chciało mu się strzępić języka odnośnie kolejności obsługiwanych klientów, zatem tylko spoglądał w kierunku panny, która jako ostatnia dotarła do krainy szczęścia, a jako pierwsza dostała drinka. -Los na loterii? Czy może jednak układy, o których głośno mówić nie wypada?- rzucił grubiańsko, wręcz bezczelnie spoglądając w jej źrenice, gdy tylko udało się złapać wzrokowy kontakt, po czym odwrócił głowę skupiając się ponownie na półkach wypełnionych rozmaitymi trunkami. -Chyba nie narzekasz na brak nudy?- spytał barmana leniwie stąpającego w jego kierunku. Czy naprawdę płeć piękna miała, aż tak silne pole rażenia, by reszta samców traciła dla nich głowę? Żałosne.
-Ma miła, skoro już się poznaliśmy byłabyś łaskawa odstąpić mi drinka? Panowie zniewoleni twą urodą trwonią czas na cuchnącą śmiercią melancholię.- westchnął przeciągle przesuwając palcami wzdłuż linii brody, po czym sięgnął do wewnętrznej kieszeni szaty, z której dobył wężowe drewno. -Accio ognista- wypowiedział opierając wolną, otwartą dłoń o drewniany blat.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend


Ostatnio zmieniony przez Drew Macnair dnia 14.08.19 14:03, w całości zmieniany 1 raz
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Bar [odnośnik]14.08.19 1:09
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 97
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 12 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [odnośnik]14.08.19 23:12
Siedemnasty stycznia był ostatnim dniem, gdy mogła jeszcze cieszyć się liczbą, która wskazywała jej wiek, a do której przez cały rok zdążyła przywyknąć. Miało się to zmienić wraz z północą i nastaniem kolejnego dnia, ale również jej urodzin. Nie przejmowała się swoim wiekiem i faktem, że nadal jest panną, lecz w tym roku wyjątkowo nie miała ochoty na huczne świętowanie w gronie przyjaciół. Jeśli miała być szczera, pierwszy raz, chciała napić się sama… poczekać te parę godzin, pomyśleć życzenie, które się nie spełni i wypić za swoje zdrowie. Nie, nie była wymagająca tym razem.
Kończąc szybciej pracę, skierowała się do pierwszego miejsca jakie przyszło jej na myśl, aby wprowadzić swoje plany w życie. Dziurawy Kocioł, nigdy nie zyskał miana jej ulubionego baru, chociaż wraz z przyjaciółka trafiały w bardziej parszywe miejsca i bawiły się o niebo lepiej. To była bez wątpienia kwestia upodobań, lecz patrząc na nikłą klientele w postaci ledwie paru osób przy ladzie i jeszcze kilku pod ścianą, nie tylko ona musiała mieć takie spostrzeżenia.
Podeszła do kontuaru, zajmując zaraz jeden z wolnych stołków. Nie spojrzała nawet na pozostałych, bo ostatnie czego chciała to łapanie kontaktu wzrokowego. Uśmiechnęła się lekko do barmana. Od zawsze wydawał jej się najbardziej niezmiennym elementem tego miejsca.
Zamówiła ognistą, mimo że zwykle raczej lubowała się w słabszych alkoholach, ale taka okazja wymagała pewnych zmian i ryzyka porannego kaca. Podziękowała cicho, gdy już po chwili stanęła przed nią szklanka. Oczywiście, że zauważyła fakt, dostania zamówienia poza obowiązującą kolejką, ale do takich gestów już dawno przywykła.
Miała już uchylić łyk, gdy usłyszała pytania skierowane do niej. Głos nie był obcy, ale nie dała po sobie poznać, że wie do kogo należy. Przynajmniej nie w pierwszej chwili. Odstawiła szkło na blat, spoglądając na mężczyznę z lekką uwagą.
- Prędzej urok osobisty, ale to najpewniej pojęcie nieznane tobie – stwierdziła, lustrując go wzrokiem. W innej sytuacji, pewnie zrobiłaby się bardziej cięta i może równie bezczelna jak on, jednak teraz odpuściła, a przynajmniej chwilowo. Kiedy wspomniał o odstąpieniu drinka, zamierzał odmówić, bo przecież nie jej winą było, że barman postanowił postawić przed nią szklankę z alkoholem szybciej niż przed pozostałymi. Zaraz jednak padło zaklęcie, a szkło przesunęło się po blacie i zmieniając chwilowego właściciela.
Spojrzała na niego ponownie z pewnym poirytowaniem.
- Skoro przywłaszczyłeś sobie tego, wypadałoby postawić kolejnego – rzuciła, chociaż nie spodziewała się tak wspaniałomyślnego gestu z jego strony.
Przeniosła wzrok na barmana, który najwyraźniej chciał się wtrącić, ale machnęła jedynie ręką.- Nie warto, to jedynie strata czasu – stwierdziła po prostu. Znała ten typ i wiedziała dobrze, że reagowanie jest bezcelowe.



Chodź, pocałuję cię tam, gdzie się kończysz i zaczynasz. Chodź, pocałuję cię w czoło, w duszę. Pocałuję cię w twoje serce. Na dzień dobry. Na dobranoc. Na zawsze. Na nigdy. Na teraz. Na kiedyś.

Belvina Blythe
Belvina Blythe
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Nasze miejsce jest tutaj
W nocy
Bez nikogo
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7692-belvina-blythe https://www.morsmordre.net/t7734-senu https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f447-kent-obrzeza-swanley-cobble-cottage https://www.morsmordre.net/t8111-skrytka-bankowa-nr-1850#231862 https://www.morsmordre.net/t7735-belvina-blythe
Re: Bar [odnośnik]15.08.19 22:03
Przyglądając się kobiecie nachodziła go myśl, pewne wspomnienie, że już mieli okazję się kiedyś spotkać. Nie miał to nic wspólnego z typowym deja vu, sceneria była inna podobnie jak sama sytuacja, w której mieli okazję wymienić kilka słów. Zwykle był spostrzegawczy, przyciągał uwagę do detali, głosu, a nawet gestykulacji, dlatego czym więcej mówiła upewniała go tylko w swym przypuszczeniu. Musiał mieć już kiedyś z nią styczność – tylko gdzie i w jakich okolicznościach? Nie była wrogiem, dla tych paskudnych twarzy miał specjalnie wyznaczone miejsce w swym umyśle, więc pozostawali na neutralnym gruncie. Przynajmniej do chwili obecnej.
Szatyn pokiwał wolno głową, gdy jego wargi wygięły się w ironicznym wyrazie zważywszy na to, co przyszło mu usłyszeć. -Mówisz o tym rzekomo popularnym blasku? Za dużo naczytałaś się bajek kwiatuszku, jeśli pokładasz wiarę w te brednie.- odpowiedział właściwie od razu i chwyciwszy szkło upił sporego łyka. Ognista nie smakowała tutaj najlepiej – właściwie odkąd spróbował tej na Zimowym Balu, serwowanej dzięki uprzejmości lady Nott, żadna nie była w stanie jej dorównać – ale z braku innej opcji pozostało mu zadowolić się tym co miał. W końcu w Karczmie „Pod Mantykorą”, której lada dzień miał stać się właścicielem, będą lać podobne ścierwo z uwagi na obligatoryjny zakres cen. Nokturnowe rzezimieszki spaliliby ów budę bez wahania, gdyby wraz z Caelanem zdecydowali się podnieść koszt whisky chociażby o parę knutów. Nieistotne dla nich były sypiące się ściany, brudne naczynia, syfiaste blaty nadające się tylko do wyrwania i wrzucenia do ognia wraz z paskudnymi szlamami – ot tak, dla lepszego efektu i akompaniamentu głośnych krzyków przerażenia. Na skutek klienteli byli mocno ograniczeni, podobnie jak ich fundusze, które w pierwszych miesiącach działalności będą dosłownie fatalne, więc jakiekolwiek większe inwestycje nie wchodziły w grę.
-Nim barman do mnie podejdzie zdążysz wypić już trzy. Jeśli jednak masz nader wiele czasu mogę przysłużyć się twemu lepszemu nastrojowi.- uniósł brew i uśmiechnął się szelmowsko, choć z twarzy biła wyraźna kpina. -Powiesz mi skąd się znamy, czy przez moje braki w kurtuazji skażesz mnie na całonocne zajmowanie myśli ów zagadką?- spytał, po czym zaciągnął się Stibbonsem pozwalając tytoniowemu dymowi rozprzestrzenić się tuż nad głową.
Zignorował ostatnie słowa, bowiem cóż – zgadzał się z nią. Nie było warto.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Bar [odnośnik]16.08.19 17:52
Praca jako uzdrowiciel miała to do siebie, że poznawało się wiele osób, których można było już nigdy więcej nie spotkać albo nie pamiętać, by samemu być rozpoznawalnym. W przypadku tego tutaj mężczyzny najwyraźniej zadziałało to inaczej, bo pozostał w pamięci Belviny jako interesujący przypadek, który pojawił się w szpitalu parę miesięcy temu. Ona sama za to była dla niego jedynie zamazanym wspomnieniem, którego najwyraźniej nie umiał dopasować.
W tamtym czasie, gdy pogrążała się w żałobie, przeglądanie karty pacjenta i obserwowanie jak wraca do sił, pomagało jej skupić się na pracy, a nie na prywatnym bólu. Na przestrzeni miesięcy nie raz zastanawiała się czy tamten stan odcisnął na nim jakieś piętno, czy pozostała jakakolwiek skaza na psychice lub sprawności fizycznej. Nie miała jednak jak się tego dowiedzieć i nawet szczególnie nie zamierzała, licząc, że kiedyś jeszcze przyjdzie jej na niego wpaść może w miejscu pracy albo gdzieś indziej i najwyraźniej miała racje czekając.
Chociaż przy pierwszym kontakcie był wyjątkowo denerwującym towarzyszem, gdy wypowiadał więcej słów niż wtedy…
- Nie, mówię o najzwyklejszej kobiecej przebiegłości na którą w tym przypadku, mężczyźni nie są zbyt odporni, a przynajmniej większość z nich – odpowiedziała, zdradzając co tak naprawdę kryło się pod neutralnym określeniem uroku osobistego. Sam w sobie urok osobisty, był jedynie ładnym wytłumaczeniem cech, które potrafiło się wykorzystać i na które były podatne poszczególne osoby. Równie dobrze można było powiedzieć, że potrafi się owijać ludzi wokół palca, ale miało to już gorszy wydźwięk.
Jej rozmówca miał rację, bo chwile po odebraniu przez niego szklanki z ognistą, przed Belviną stanęła nowa. Skinęła głową barmanowi w niemym podziękowaniu. Naprawdę dziś chciała wypić więcej niż normalnie i tak przeżyć kolejne urodziny, które się zbliżały z każdą godziną.
- Planuję przesiedzieć tu do północy, więc zdecydowanie mam czas – odparła, jakoś nie mając chęci, aby odpuścić. Sięgnęła jednak po ognistą i upiła łyk, czując charakterystyczny smak na języku. Minimalnie skrzywiła się, upewniając się w tym, że na co dzień lepsze były słabsze alkohole.
Spojrzała na niego z lekkim powątpieniem. Naprawdę nie sądziła i nie była tak naiwna, aby uwierzyć, że był gotów zastanawiać się godzinami skąd mogą się znać.
- Poznaliśmy się w szpitalu, gdzie zawitałeś jako najciekawszy przypadek w ostatnich miesiącach… a może latach – odparła jedynie. Była gotowa zaryzykować pewność, że reszty się domyśli i nie będzie musiała wdawać się w większe szczegóły. Wydawał się całkiem bystry, chociaż nie raz przekonała się, że w niektórych przypadkach to jedynie mylne pozory.
Belvina Blythe
Belvina Blythe
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Nasze miejsce jest tutaj
W nocy
Bez nikogo
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7692-belvina-blythe https://www.morsmordre.net/t7734-senu https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f447-kent-obrzeza-swanley-cobble-cottage https://www.morsmordre.net/t8111-skrytka-bankowa-nr-1850#231862 https://www.morsmordre.net/t7735-belvina-blythe
Re: Bar [odnośnik]19.08.19 13:45
Nikt nie był ze skały, każdego można było złamać i pogrążyć w autodestrukcyjnym, żałosnym lamencie nad własnym losem, jednak szatyn pozostawał w pełni sił fizycznych oraz psychicznych, mimo ostatnich zdarzeń. Nie wiedział – prawdopodobnie nigdy nawet nad tym nie myślał – co musiałoby się wydarzyć, aby jego morale, pragnienie sukcesu i zdobywania własnych celów spadły z piedestału na rzecz swego rodzaju zniechęcenia. Z pewnością za wszelką cenę starałby się tego uniknąć, jednak niejednokrotnie słyszało się już o nagłym, niesamowitym ciężarze, który spoczął na barkach człowieka i tym samym utrudnił mu trzymanie „głowy na karku”, choć wcześniej zdawał się być niezniszczalny. Każda przykra sytuacja drążyła ów skałę, utkany przez charakter mur, który z czasem musiał się ukruszyć – pozostawało żywić nadzieję, iż skutki tego były odwracalne.
-Nazwijmy rzeczy po imieniu, toż mówimy o zwykłej manipulacji, kwiatuszku.- zaśmiał się pod nosem i pokręcił głową z rozbawienia na te wyjątkowo ładnie ubrane słowa. Rzuciwszy krótkie spojrzenie barmanowi uniósł nieznacznie brew, gdy ten uzupełnił jej szkło bez cienia zawahania, bowiem w ten sposób przyznał im obu rację. Cóż widocznie pozostało mu przyzwyczaić się do podobnego stanu rzeczy, choć może gdyby zaczął prawić o swoim święcie to pracownik Dziurawego Kotła byłby przyjaźniejszy? Nie było to w jego zwyczaju, ale coraz bardziej zaczynał go irytować. Zawsze pozostawała różdżka, ale wtedy skończyłoby się bycie „uprzejmym”. Pod imperiusem tańczyłby tak, jakby szatyn by mu nakazał, co było ciekawym i lukratywnym rozwiązaniem, jednak szybko odrzucił od siebie ową myśl. Lekkomyślność nie była cechą, która uczepiła się go na dobre.
-Tylko do dwunastej? Musisz wracać do domu, bo mama będzie czekać z kubkiem mleka?- uniósł brew pytająco, a wargi wygiął w kpiącym wyrazie. Żartował, czarownica nie wyglądała na młódkę, co z resztą potwierdzała jej praca w Mungu. Szatyn zwykle nie planował tak przyziemnych kwestii – jeśli przyjdzie mu wyjść z baru wraz z obsługą to po krótkiej drzemce pozostanie mu się z tym pogodzić, podobnie jak z parszywym kacem.
Gdy padły kolejne słowa z jej ust nie odpowiedział od razu. Przyjrzał się jej przez moment starając się przybliżyć wspomnienie z tamtych kilku dni, kiedy to Zachary dokonał niemożliwego. Stan szatyna począwszy od rozległych urazów w narządach wewnętrznych, a skończywszy na zewnętrznych ranach przyprawiłby o załamanie rąk i ostry ból głowy niejednego uzdrowiciela, lecz Rycerz udowodnił swe możliwości stawiając Macnaira na nogi. W pierwszej chwili zawahał się – co jeśli powód wizyty w Mungu był jej znany? Shafiq był profesjonalistą i zapewne jak obiecał tak zrobił, więc szybko zrezygnował z jakichkolwiek podejrzeń odnośnie wypłynięcia informacji. Rzadko bywał w magicznym szpitalu, ale mógł się domyślać, iż do pacjentów mogli zaglądać też inni specjaliści, dlatego rozkojarzenie zamienił w szelmowski uśmiech byle tylko uniknąć wyrazu krótkiego zawahania.
-Nie wiem czy bycie ciekawym przypadkiem to powód do dumy, ale zainteresowanie moją osobą wyraźnie mi schlebia.- uniósł szklaneczkę w geście toastu, a następnie opróżnił ją do dna. Zawsze brał podwójną dawkę trunku, bowiem inaczej co chwilę musiałby prosić barmana o dolewkę – wtem nie miał jednak wyjścia, dlatego wolnym ruchem dłoni podsunął szkło ku krańcowi baru.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Bar [odnośnik]26.08.19 23:48
Nigdy nie uważała, że ludzie są nie do zniszczenia, a będąc nie raz świadkiem, jak nawet pozornie najsilniejsi psychicznie załamują się pod wpływem nagłych informacji będących jak wyrok, utwierdzała się w fakcie, że po świecie wyjątki od tego nie chodzą. Co prawda czasami niektórym łatwiej było dźwignąć się z dna, ale to już było co innego i niekoniecznie interesujące w tej sytuacji. W przypadku byłego pacjenta szpitala, w którego towarzystwie właśnie popijała ognistą, interesowało ją coś zgoła innego, ale chwilowo nie chciała wtrącać pracy w rozmowę. Usilnie starała się, aby życie zawodowe od prywatnego oddzielać całkowicie, lecz nie zawsze jej to wychodziło i nawet teraz był to lekki problem.
Zerknęła na niego, gdy sprostował jej słowa.
- Cały czar pryska, kiedy spłycasz to do manipulacji – stwierdziła, ale kiedy dostała drugą szklankę ognistej, sama zwątpiła, czy cokolwiek to zmienia. Manipulowanie ludźmi nie było proste, chyba że było się kobietą, a wokół przeważali mężczyźni. Tak jak teraz, chociaż Belvina nie koniecznie starała się cokolwiek ugrać. Naprawdę mogła poczekać na swoją kolej i obejść się chwilę bez alkoholu, ale najwyraźniej nie musiała. Ciekawa była co by się tu działo, gdyby zamiast niej siedziała jakaś urokliwa półwila.
- Później zmienię towarzystwo na ciekawsze, kwiatuszku – rzuciła kąśliwie, używając jego określenia, które stopniowo działało jej na nerwy, chociaż najpewniej nie powinno. Starała się nie skupiać na późniejszych słowach mężczyzny. Cóż nie mógł wiedzieć, jak źle trafił ze swoim żartem, stąd też Belvina darowała sobie cięty komentarz do tego i jedynie zbyła to milczeniem. Moment wybicia północy był jej urodzinami, a więc nie chciała pogrążać się w ponurych myślach. To była odpowiednia pora, aby myśleć o czymś innym.- Chyba że znasz dobry sposób na spędzenie urodzin i podzielisz się nim – wypowiedziała nagle. Picie ognistej w takim miejscu, może było jednym z tych dobrych sposobów, ale czegoś jej mimo wszystko brakowało, lecz nie potrafiła powiedzieć czego.
Nie obserwowała go z uwagą, stąd też nie zauważyła jego chwilowego zawahania się. Skupiła się bardziej na brudnym lustrze, znajdującym się za pułkami z alkoholem. Spoglądała na swoje odbicie, chwilowo odpływając myślami. Dlatego, gdy się odezwał, potrzebowała paru sekund, aby załapać wątek rozmowy.
- Patrząc na to, w jakim byłeś stanie to raczej nie powód do dumy, nawet jeśli dałeś zajęcie i stałeś się tematem paru rozmów w szpitalu – odwzajemniła gest toastu, przechylając również szkło, by wypić resztę na raz.- Jednak jakby na to nie spojrzeć, zainteresowanie wzbudziłeś duże – dodała, reagując lekkim rozbawieniem, że schlebia mu to.
Przyjrzała mu się ponownie.
- Kiedy wyszedłeś ze szpitala, byłam ciekawa czy doszedłeś całkowicie do siebie – zdradziła w końcu, jasno samym tonem sugerując, że chciałaby odpowiedzi na to. Łaknęła wiedzy, dlatego nawet teraz chciała wykorzystać okazję, aby dowiedzieć się czegoś.
Belvina Blythe
Belvina Blythe
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Nasze miejsce jest tutaj
W nocy
Bez nikogo
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7692-belvina-blythe https://www.morsmordre.net/t7734-senu https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f447-kent-obrzeza-swanley-cobble-cottage https://www.morsmordre.net/t8111-skrytka-bankowa-nr-1850#231862 https://www.morsmordre.net/t7735-belvina-blythe
Re: Bar [odnośnik]04.10.19 22:53
Podzielając zdanie szatyna w ów kwestii zastanowiłby się tylko, co musiałoby się wydarzyć, aby jego towarzyszka otarła się o dno – a może właściwie już tam kiedyś była? Dźwignęła się z tej paskudnej przepaści i dała sobie kolejną szansę? Wykorzystywała ją w ten, a nie inny sposób? Pytań mogło rodzić się wiele, jednak nie przywyknął do zadawania ich w nader dużej ilości, właściwie rzadko jakiekolwiek wypływało z jego ust. Nie interesował się czyjąś codziennością, problemy własne jak i innych pozostawiał na drugim planie, nie chcąc o nic mówić, a tym bardziej słuchać. Wyjścia podobne do tych traktował czysto relaksacyjnie – pragnął się napić, odpocząć i oczyścić umysł przed kolejnym, zapewne ciężkim dniem. Na co było mu fikcyjne wspieranie obcych ludzi i prawienie frazesów o lepszym poranku?
Uśmiechnął się przebiegle zerkając na jej twarz, a następnie upił whisky nim odpowiedział na kolejne słowa. Być może i czar prysnął, lecz nie mogła wytknąć mu pomówienia. -Czyli jednak to coś niezwykle głębokiego. Ciekawe, opowiedz mi o tym, wytłumacz, może zmienię zdanie.- rzucił, po czym obrócił się na stołku w jej kierunku udając zainteresowanego tematem. Rzecz jasna tak nie było, lecz czasem zdarzało mu się po prostu zgrywać – chyba nie obrazi się za to? Właściwie nie wiedział, w końcu jej nie znał, podobnie jak ona nie znała jego, dlatego wiele słów mogła wziąć na poważnie. Macnair należał do osób, które w głównej mierze operowały ironią i to wobec wszystkich, nie tylko nowo poznanych kobiet.
Oparłszy łokieć o bar powoli obrócił szklaneczkę w dłoni i powoli skierował ją ku wagom, by skosztować bursztynowego płynu. Dziurawy Kocioł miał o wiele smaczniejszy asortyment niżeli większość lokali na Nokturnie – poza Karczmą pod Mantykorą rzecz jasna – dlatego dobrze było czasem opuścić cuchnące ulicy najniebezpieczniejszej z londyńskich dzielnic. -Obawiam się, że takowego nie znajdziesz, lecz będę trzymał mocno kciuki.- zaśmiał się pod nosem zerkając w kierunku barmana, który zdawał się przysłuchiwać ich wymianie zdań. Nie żeby jakoś szczególnie to szatynowi przeszkadzało, w końcu zmusza go to tego między innymi praca, jednakże znacznie bardziej preferował rozmowy na osobności.
-Masz dzisiaj urodziny?- ściągnął brwi, po czym uniósł jedną z nich i uśmiechnął się szelmowsko. -Zatem mamy podwójny powód do świętowania.- uniósł szkło w geście ponownego toastu i dopił alkoholu do dna. -Mam pewne sposoby na udany wieczór, ale nie wiem na ile wystarczy Ci odwagi.- dodał finalnie i przeniósł wzrok na pracownika baru, aby uzupełnił whisky – szykował się wyjątkowo długi wieczór i wcale nie było mu z tego powodu przykro.
Zważywszy na okoliczności nie chciał już dłużej rozmawiać o pobycie w szpitalu. Po co było psuć tym sobie nastrój? -Jak widać jestem w pełni zdrów.- rozłożył ręce wykonując charakterystyczny gest „ukazania” siebie od stóp do głów. -Widzę, że nie możesz oderwać ode mnie wzroku- rzucił, po czym wygiął wargi w kpiącym wyrazie zamierzając spłatać jej małego figla – a być może i spełnić obietnicę lepszego towarzystwa?
Skupiwszy się na rysach swej twarzy pomyślał o długich, siwych włosach oraz brodzie. Zamierzał zmniejszyć swój wzrost i przybrać nieco na wadze na wzór staruszka, którego widział poprzedniego dnia w jednym z wąskich zaułków. Metamorfomagia nigdy nie była prostą sztuką, a tym bardziej kiedy w żyłach buzowała już spora ilość ukochanego przez szatyna trunku.

|Upodobnienie sylwetki do innej konkretnej osoby (maks. różnica <5 cm wzrostu i <5 kg wagi) lub przybranie innego kształtu nieskonkretyzowanej osoby, różniącej się o maks 10 cm wzrostu i maks 10 kg wagi. 60-51




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Bar [odnośnik]04.10.19 22:53
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 6
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 12 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [odnośnik]23.10.19 19:47
W czasie takich wieczorów jak dziś, zdecydowanie lepiej było nie pytać innych o ich problemy, ani tym bardziej o nich mówić. To nie był czas, gdy trzeba było wyciągać przygnębiające problemy na światło dzienne. Dlatego właśnie nie próbowała zagłębiać się w szczegóły i doceniała, że mężczyzna również tego nie robił. Nie była w humorze, aby słuchać za dużo o ponurej codzienności, potrzebowała kilku szklanek ognistej więcej, żeby móc to zdzierżyć. Zwłaszcza że dziś był ten dzień, który przeciętne osoby hucznie świętowały, a jej za towarzystwo przypadł ktoś, kto najwyraźniej ociekał ironią, ale nie przeszkadzało jej to. Był miłą odmianą.
Przechyliła nieco głowę, wbijając w niego ciemne tęczówki.
- Naprawdę masz mnie za idiotkę? – spytała jedynie, a kąciki jej ust uniosły się nieco w wyraźnym grymasie.- Znam mężczyzn twojego pokroju i zdecydowanie nie jesteście skorzy do zmiany swego zdania, zwłaszcza gdy do zmiany zachęca was kobieta – dodała, ale nie wydawała się tym zdecydowanie zniechęcona. Pogodziła się dawno temu z faktem, że faceci potrafią być toporni i niechętni do słuchania.
Skupiła się na chwilę na trzymanej w dłoni szklance, gdy barman dolał jej alkoholu. Na krótką chwilę pojawiła się myśl, że to będą drogie urodziny, ale również ze skutkami, które jak nic dopadną ją jutro.
- Uważasz, że nie ma towarzystwa ciekawszego niż twoje? – zaśmiała się, bo chociaż wiedziała już, że jej towarzysz emanuje przesadną pewnością siebie to takie stwierdzenie i tak wzbudziło rozbawienie.
Uchyliła łyk alkoholu, by zaraz odstawić szklankę i nieco oprzeć się o bar. Odwróciła głowę w jego stronę, aby nadal spoglądać na rozmówcę.
- Podwójny. – powtórzyła po nim, wykrzywiając wargi w uśmiechu. Szansa na to, że spotkasz kogoś, kto również dotarł do dnia, gdy na konto wpada kolejny pełny rok, była raczej mała, a już, zwłaszcza że zaczniecie razem pić. Najwyraźniej jednak im się udało. Powieliła jego gest, unosząc szkło w tym małym toaście.
Zainteresował ją wyraźnie, kiedy tylko wspomniał o innych sposobach na udany wieczór.
- Zaskocz mnie, ale nie rozczaruj – odparła, nie obawiając się tego, co może wymyślić. Nie była grzeczną dziewczynką, która boi się wyzwań rzucanych jej i już dawno udowodniła sobie, że mało jest rzeczy, których może żałować.
Faktycznie, rozmowa o pobycie w szpitalu mogła być mało przyjemna. Dla niego wiązało się to z przykrymi wspomnieniami, a dla niej był to wręcz powrót do pracy, o której przecież nie chciała teraz myśleć. W jakimś odruchu zmierzyła go wzrokiem, ale nie wyglądało na to, aby było inaczej, niż mówił.
- Nie przesadzaj – prychnęła tylko, nie był aż takim cudem świata. Nie skupiła na nim wzroku na tyle długo ani nie znała go tak dobrze, aby chociaż móc podejrzewać co kombinował.
Belvina Blythe
Belvina Blythe
Zawód : Uzdrowicielka na urazach pozaklęciowych, prywatny uzdrowiciel
Wiek : 27 lat
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Panna
Nasze miejsce jest tutaj
W nocy
Bez nikogo
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7692-belvina-blythe https://www.morsmordre.net/t7734-senu https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f447-kent-obrzeza-swanley-cobble-cottage https://www.morsmordre.net/t8111-skrytka-bankowa-nr-1850#231862 https://www.morsmordre.net/t7735-belvina-blythe
Re: Bar [odnośnik]02.11.19 20:51
Ściągnął brwi nie znając powodu, dla którego mogłaby pomyśleć, że miał ją za idiotkę. Zapewne nie była przyzwyczajona do tego, iż mężczyzna potrafił wysłuchać zdania kobiety na pewne tematy, jednakże on podobnego nauczył się na wschodzie, gdzie znacznie mniej radykalnie podchodzono do pewnych kwestii.
Westchnąwszy głęboko i wymownie, upił kolejnego łyka whisky zastanawiając się jak wybrnąć z ów sytuacji. -Czar pryska kiedy spłycasz to do stereotypu.- uśmiechnął się szelmowsko, a następnie zerknął na barmana, któremu bezwstydnie pomachał pustym szkłem przed twarzą. Kurtuazja nie szła z nim w parze, obcujący z nim ludzie musieli do tego przywyknąć, a z pewnością już ów mężczyzna, którego widywał znacznie częściej niżeli on by tego chciał. -Czyli znasz podobnych mi? Uważasz, że wszyscy jesteśmy tacy sami? Jakie mamy punkty wspólne? Pijaństwo, ironiczne podejście?- zagaił ponownie w kierunku kobiety. Nie oszczędził jej także szyderczego uśmiechu; był ciekaw odpowiedzi. Istniała opcja – być może najbardziej prawdopodobna – że znów wywinie się od odpowiedzi, która być może nie była dla niej nader komfortowa.
-Jak wspomniałem moje kciuki pozostają zaciśnięte. Będę bardzo rad jeśli Ci się uda, choć moja duma już zdecydowanie mniej.- skwitował swe słowa, być może przy tym je precyzując. Rzecz jasna był nader pewien siebie, zapewne wielu z boku podchodziłoby do ów sposobu myślenia krytycznie, bowiem co on miał? Czym mógł się pochwalić? Może czymś czego nie dało się pokazać?
-Ma być lepszy niż poprzedni?- zadał kolejne już pytanie; właściwie można było śmiało stwierdzić, iż zalał pytajnikami rozmówczynię, lecz nie dbał o to. Zapewne te podejście podkręcała znaczna ilość ognistej – a na tej ilości nie miało się jeszcze skończyć.
-A jeśli zawiodę? Uznasz to jako kiepskie wejście w kolejny, własny rok? Czy może jako nauczkę, by nie zadawać się z lokalnymi pijakami?- uniósł brew, po czym znów upił z uzupełnionego przed chwilą szkła. Czy postrzegał się jako alkoholika? Właściwie nie, nie brał tego pod uwagę, podobnie jak nie rozmyślał na temat spoglądania na niego jak typowego rzezimieszka nokturnowskich ziem. Był raczej neutralny, obojętny na pewne kwestie. Nie dało się w końcu wszystkich zadowolić.
-Nie przesadzaj, nie przesadzaj.- zaśmiał się pod nosem, a następnie dźwignął z krzesła by skierować się w jej stronę – rzecz jasna z whisky w ręku. Zatrzymawszy się naprzeciw oparł łokieć o bar i spojrzał prosto w jej brązowe oczy. -Nawet nie próbowałem.- dodał zamaczając wargi w alkoholu. Jeśli ta noc miała być wyjątkowa to z czyjego powodu? Jego, jej, a może ich?
Spróbował ponownie, chciał się zmienić, zrobić jej na złość i choć chwilę wcześniej zakończyło się to fiaskiem to może teraz jednak się uda?

|Upodobnienie sylwetki do innej konkretnej osoby (maks. różnica <5 cm wzrostu i <5 kg wagi) lub przybranie innego kształtu nieskonkretyzowanej osoby, różniącej się o maks 10 cm wzrostu i maks 10 kg wagi. 60-51




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Bar [odnośnik]02.11.19 20:51
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 8
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 12 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Strona 12 z 19 Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13 ... 15 ... 19  Next

Bar
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach