Wydarzenia


Ekipa forum
Mała kawiarnia
AutorWiadomość
Mała kawiarnia [odnośnik]11.09.15 22:14
First topic message reminder :

Mała kawiarnia

★★
Mała kawiarnia nierzucająca się zarówno w oczy czarodziejów, jak i mugoli. By do niej trafić, należy wiedzieć, gdzie znajduje się wejście - wszak wśród reprezentacyjnej architektury Royal Borough of Kensington and Chelsea łatwo pominąć małe drzwi prowadzące do podpiwniczonej części budynku. W pomieszczeniu panuje półmrok, a jedyne oświetlenie stanowią małe, witrażowe lampki na każdym ze stolików. Relaksować się przy filiżance kawy - dosłownie każdego rodzaju na świecie - można na obitych zielonym atłasem sofach lub wygodnych fotelach. W powietrzu wyczuwalny jest zapach parzonej kawy. To miejsce szczególnie upodobali sobie pisarze, jak i poeci, czasami prezentujący tutaj swój dorobek.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 20:40, w całości zmieniany 1 raz
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mała kawiarnia - Page 3 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Mała kawiarnia [odnośnik]05.03.16 11:55
Myśli jego koncentrowały się wyłącznie na t e r a z; było zdało się dla nich nie istnieć, jak rozmyta, niewyraźna wizja, która odlatywała za horyzont widocznym już tylko, ledwo dostrzegalnym punktem. Nie było wspomnień, kiedy znajdowali się obok siebie - miast tego pojawiała się sama chęć znalezienia, ponownego lecz zarazem nowego, z uczuciem bijącego od drugiego ciała ciepła. Nie było satysfakcji - ustąpiła miejsca pragnieniu, trawiącemu wnętrzności palącym niemal głodem.
Nic zdawało się nie być, całość wyodrębniała pierwiastki, elementy z przekładu mętnego chaosu, wprowadzając jednak znacznie większy nieład. W s z y s t k o, pozornie w swoim istnieniu banalne, postępowało błędnie (?) jeden za drugim fałszywym tonem, który niemal zdawał się rzęzić w jego uszach, podobnie jak wisząca nad nimi atmosfera. Jej ciężkie, gęste sploty przywoływały na myśl sznur, który zaciskał się miarową pętlą wokół jego szyi, by do resztek przekrwić oczy i unieść zeschłe wargi w niewerbalnym, błagalnym geście.
Czuł zawód. Znowu.
Po raz kolejny.
Wbijał się jak sztylet, jak drzazga, jak miażdżąca trzewia iglica, której twardy szpikulec dokonywał systematycznego spustoszenia we wnętrzu. Wrażenie, że jest nie tak, jak być powinno - i że dziwnym trafem sytuacja staje się śliska, lepka, że wycieka spomiędzy palców, nieuchronnie odchodząc w nieznany dotąd obszar. Nie podobało mu się, nie podobała mu się pozorna neutralność - czy to obojętność - a także wzrok, który ześlizgnął się na pełne napoju naczynie, po którego powierzchni mógł się unosić zniekształcony obraz jej własnego oblicza; twarzy tak nienaturalnej, tak niewłaściwej, tak... Niepodobnej. Sam jednak nie odbiegał od roztaczanego schematu; w spokoju, niemal stoickim i z głosem, który krył w sobie cień serdeczności, zamówił dla siebie kawę, by do resztek przetrawić się kwaśno-gorzkawym smakiem, mimo jej braku tak doskonale odczuwanemu przez kubki smakowe, kiedy ku czarze spływały coraz to nowe krople, napędzane machiną mijającego czasu. Paradoksalnie, rozluźnienie nie opuszczało go ani na moment - nie chciał, by myślała, że ma zamiar tak łatwo jej odpuścić. Tak łatwo zostawić.
Tak łatwo pozwolić odejść; obrosnąć kurzem spraw minionych.
- Nie tutaj - odpowiedział ze spokojem, czyniąc przy tym odrobinę pauzy.
- Zmieniłaś się - wyrzucił zupełnie niespodziewanie i spontanicznie, choć przy tym niejako z premedytacją. Bez większych problemów; słowa poddawały się plastycznie jak dogodny materiał, tworząc bezbarwne oznajmienie... Choć czy aby na pewno to miał na myśli?


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mała kawiarnia - Page 3 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]05.03.16 14:36
Ciepło filiżanki balansowało gdzieś na granicy bólu i przyjemności (a może te słowa stały się już synonimami?), kiedy otulała porcelanę delikatnymi dłońmi, chcąc ukryć ich drżenie. Delikatnymi? Czy zdolność do wydarcia z klawiatury fortepianu sonat Chopina czy rapsodii Liszta nie była jawnym zaprzeczeniem subtelności, której każdy się dopatrywał w tych długich palcach? To zagadnienie miało pozostać nierozstrzygnięte. Nie tylko ze względu na to, że to nie był odpowiedni moment na takie przemyślenia, lecz z powodu braku możliwości udzielenia jednoznacznej odpowiedzi. Ciało utkane ze sprzeczności, z nici oksymoronów. Umożliwiające tworzenie sztuki, ale i rujnowanie własnego j a, targanego żałośnie nadmiarem wywołanych nadwrażliwością uczuć, emocji chaotycznie kłębiących się pod czaszką. Nie mogła do tego uciec - była więcej i była nędzniej niż przeciętność, kusząca swoim spokojem i bezpieczeństwem, tchnąca nudą zwyczajna p r z e c i ę t n o ś ć.
Dlaczego przyszedł? Usiadł naprzeciwko z pewnością siebie; jak władca, jak upoważniony do zabierania jej przestrzeni mężczyzna. A przecież nie miał najmniejszego prawa, by uważać się za uprzywilejowanego choć odrobinę bardziej niż ktokolwiek inny siedzący w kawiarni. Nie była mu winna nic i on nie był nic winien jej. Był tylko rysą na nieregularnej powierzchni; poszarpaną krawędzią rozerwanego materiału; pęknięciem. Mogłaby po prostu wstać i wyjść bez żadnych skrupułów. Mogłaby.
Naiwność. Nawet on wiedział, że nie była w stanie.
- Nie sądzę - zwiastowała nadejście misternie utkanego ze słów gobelinu; ostrożnie je dobierała, by powiedzieć dokładnie tyle, ile powinna. - by był pan osobą mogącą to ocenić w jakikolwiek sposób. - Pauza, kreska taktowa. Podwójna? Nie poznał nawet jej imienia, tej najbardziej podstawowej cząstki budującej człowieka. Obserwował z daleka, później z bliska - zbyt bliska - lecz skąd mógł mieć pewność, że zmiana wobec całokształtu, wobec osobowościowego konstansu nastąpiła teraz, nie zaś wcześniej? To tamta noc była szalona, nie dzisiejsze popołudnie. Senne, przytłumione, mętne, pachnące kawą. Całkiem zwyczajne.
Wcale jej nie znał. Nie wiedział n i c.
A może wszystko. Może więcej niż ona. Tak bardzo gubiła się we własnych myślach, odczuciach i obowiązkach. Pogmatwanych dodatkowo wydarzeniami sprzed paru dni, które skutecznie uniemożliwiały podjęcie jakiejkolwiek logicznej i zobowiązującej decyzji.
Cornelia Mulciber
Cornelia Mulciber
Zawód : aktorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Someday I'll wish upon a star,
wake up where the clouds are far behind me
Where troubles melts like lemon drops, high above the chimney top
That's where you'll find me
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
another story
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1919-cornelia-mulciber https://www.morsmordre.net/t1944-odyseusz#27509 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f132-harley-street-10-4 https://www.morsmordre.net/t1945-cornelia-mulciber#27510
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]06.03.16 14:07
Czy naprawdę nic nie wiedział? N i c?
Pustka kondensowała zawartość w pofałdowaniach umysłu; zagęszczała się, tężała - chłodna i wszechobecna. Niesmak rozprowadzał się po powierzchni języka, rozpuszczał, przechodząc za każdym przełknięciem; zgrzytał w mechanizmie rozgrywanego zdarzenia, przesypywał się w zachodzących na siebie zębatkach.
Nie była sobą.
Jeśli kiedykolwiek była; trzymał się tego rozważenia niczym tonący brzytwy, śledząc z uwagą twarz kobiety, jakby liczył - że w przepływie choć nieznacznego drgnięcia mięśni - zdoła odczytać z niej będący podpowiedzią symptom. Nie, zmieniła się drastycznie, przekształcona i umieszczona w zupełnie innej postaci. Nie taką ją pamiętał.
Znienawidziła go?
Testowała?
Chciała pozbyć się i odepchnąć?

Cóż za paradoks. Oboje byli pewni, że nie mogą rozejść się w t a k i m stanie. Umowa, choć niepodpisana, była wiadoma już dawno temu; przypomniana wraz z zagłębieniem się w siedzeniu po przeciwnej stronie stolika, wraz z wdychaniem zapachu kawy, który został wzmocniony przez pojawienie się drugiej, zamówionej przezeń filiżanki. Krucha porcelana emanowała ciepłem, zdolna do oblania jego falami muskających powierzchnię palców. Dłonie jednak nie zmieniły swojego położenia, sam wydawał się niepokojąco statyczny, chłonąc z uwagą i cierpliwością docierające do małżowin słowa. Krótkie, lecz jakże wymowne, jakże dające do myślenia, jak przypominające o ogólnie znanej... prawdzie? Czy może raczej, insynuujące zakłamanie, w celu zgubienia ścieżki i zatarcia wyznaczonych wspólnie szlaków? Zamknięcia etapu tak łatwo jak przejścia z jednego do drugiego rozdziału książki; książki niespójnej, która zaczynała traktować o czymś zupełnie innym, niezwiązanej zarówno stylistycznie jak i fabularnie, stawiającej ich na nowo - całkowicie obcych wobec siebie ludzi.
Być może rzeczywiście byli o b c y. Być może rzeczywiście nie znali podstawowych faktów (lub raczej na pewno), które mogłyby posłużyć za fundament powstania jakiejś znajomości. Nie mieli tego; czy mieli cokolwiek, czy posiadali coś w zamian? Jakąś pierwotną masę, z której mogła powstać rzecz dowolna, rzecz zgodna z ich obopólnym przemyśleniem. Nici obecnie wiążących ich - jakimikolwiek nie były - relacji, nie dało się mimo wszystko przerwać. Choćby próbowała drapać ją paznokciami, gryźć w rozwścieczonym zgrzytaniu zębów, choćby wyjęła nożyce na wzór mitycznej Atropos, nie umiałaby; nić mogła jedynie dalej prowadzić, jak droga zawiła i kręta, ku głębi nieznanych rzeczy. Nie dało się jej odciąć. Nie dało się zapomnieć.
Można było tylko t r w a ć.
- Obawiam się - zaczął, powoli i niemal szepcząc, przepuszczając wypowiedź przez nieznacznie rozchylone wargi. Nachylił się odrobinę nad stołem; jego oczy wpatrywały się w twarz kobiety, były w niej utkwione, zagłębiały się, niby chcąc utonąć w głębi lustrowanego obrazu. Z dziwnym uczuciem zauważalnym w ich spojrzeniu, ni to smutku, ni melancholii, współczucia, jawnego pokazania władzy, szyderstwa, dominacji; wszystko bełtało się w nich w jedną wielką mieszankę, nie pozwalając na dobranie adekwatnego określenia. A może było to zwyczajne oznajmienie, przypomnienie o wiadomej im z góry prawdzie? - że na podstawie wcześniejszych doświadczeń nie da się odnieść innego wrażenia. - Zwieńczył, wracając do poprzedniej pozy; nadal wyczekując. Jak to zinterpretuje; co zrobi; czy uczyni cokolwiek? Każda drobna reakcja zdała się być teraz niemal na wagę złota. [bylobrzydkobedzieladnie]


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape



Ostatnio zmieniony przez Daniel Krueger dnia 06.03.16 18:16, w całości zmieniany 1 raz
Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mała kawiarnia - Page 3 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]06.03.16 15:44
Zamarła.
Przez moment wszystko było zamazane; roztarte nieuważnym gestem niedoświadczonego malarza, rozpływające się bielą symbolicznej odrobiny mleka po powierzchni ciemnej kawy, roztopione zostawionym na słońcu kawałkiem czekoladki z miętą, zniekształcone leniwie zagranym ozdobnikiem na początku frazy. Pod względem znaczenia niejednoznaczne - pod względem oceny oburzające. Znad kawy uniosły się oczy ciemne, roziskrzone złością. Jak
ś m i a ł? Jak mogło mu się wydawać, że wie cokolwiek na jej temat; na temat kobiety, która sama nie zna prawdy o sobie? Która zmienia się z roku na rok, z miesiąca na miesiąc, dnia na dzień i minuty na minutę, formuje, przekształca w sposób płynny i gwałtowny; nie czepia się wydumanej stałości, lecz pozwala targać się okolicznościom, kreować swój charakter wciąż na nowo, choć - paradoksalnie - nieustannie pozostaje taka sama?
Był taki... naiwny.
- Z pewnością ilość owych doświadczeń w najwyższym stopniu uprawnia pana do takich stwierdzeń. - Teatralna uprzejmość powleczona najświętszą kpiną; uniesione w niemal niedowierzającym uśmiechu rozbawienia jego próbą kontroli - o k i e ł z n a n i a - niemożliwego do zrozumienia żywiołu. Zniknęły niepewność i strach, wyparte przez bunt przed zdefiniowaniem; uzurpowaniem sobie praw do własności, do łechtającego ego stwierdzenia znajomości jej osoby. Za kogo on się uważał?
- Nie powinien pan myśleć, że cokolwiek o mnie wie. - dodała wreszcie; nieco łagodniej, jakby cofała się o krok po niespodziewanym ataku. Tłumaczyła jak cierpliwa nauczycielka; nie tak, nie w ten sposób. Wyostrzone rysy twarzy zmiękczyły się, gdy sięgnęła po filiżankę. Unosząc ją złożyła usta, dmuchnęła w dziecinnym niemal geście, by zaraz upić łyk - i zaraz kolejny; powoli, z namysłem, na moment lokując wzrok w ustawionej na stoliku lampce łamiącej półmrok pomieszczenia kręgami subtelnego, ciepłego światła.
Fakty pozostawały jednak niezmienne bez względu na pojawiające się zgrzyty; wciąż trwali w gęstniejącej atmosferze połowicznego p r z y z w o l e n i a; przyzwolenia nagle wycofanego, bo udzielonego pod wpływem księżycowego światła i nastroju halloweenowej nocy, które to okoliczności nie współdziałają dobrze z rozsądkiem. Sprawa pozostawała nierozwiązana, najgorsze zaś, że rozwiązania w rzeczywistości nie posiadała - żadna z możliwych do wybrania dróg nie zwiastowała pełnego zadowolenia i braku wyrzutów sumienia.
Ale można było się też przedzierać przez krzaki. Pomiędzy; zupełnie bez sensu, zupełnie irracjonalnie, nie osiągając ani pełni satysfakcji, ani nie ulegając całkowicie negatywnym wpływom. Połowicznie.
- Wszystko ma swój czas. - Ostrzeżenie, obietnica, a może już tylko banalne stwierdzenie? Usta wróciły znów do kawy, do lekko zaznaczonej szminką porcelanowej bieli filiżanki.

[bylobrzydkobedzieladnie]
Cornelia Mulciber
Cornelia Mulciber
Zawód : aktorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Someday I'll wish upon a star,
wake up where the clouds are far behind me
Where troubles melts like lemon drops, high above the chimney top
That's where you'll find me
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
another story
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1919-cornelia-mulciber https://www.morsmordre.net/t1944-odyseusz#27509 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f132-harley-street-10-4 https://www.morsmordre.net/t1945-cornelia-mulciber#27510
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]06.03.16 20:22
Promienie światła sączyły się przez przestrzenie półmroku - przeszywały go na wskroś, osiadały, to blednąc, to nadając intensywność poszczególnym elementom scenerii. Oczy, dwie szkliste, niby nasączone powłoki, odbijały szeregi miraży na swojej powierzchni przypominającej lśniącą, półpłynną taflę - jak nasączone wodną warstewką, przez którą przebijały się wiodące ku czerni łuski tęczówek. Całe te układy, konstelacje uwidaczniających się refleksów - błyszczących lekko wraz z najmniejszym ruchem, odzwierciedlały się w każdym momencie pochłanianego obrazu, obrazu tak samo pełnego pewności jak i zawahania.
Wszystko stawało się chwiejne; niestabilne, zdolne do rozpadnięcia się przy najmniejszym ruchu. Poczynieniu brutalnym i karygodnym - które nie musiało zarysowywać się intensywnie, niszcząc zaledwie samym i s t n i e n i e m, wprowadzając w destrukcję zaledwie samym faktem. Niczym domek z kart, układany powoli wraz z czasem, który przekształcał się w ruinę już przy drobnym tchnieniu wiatru, stając się jedynie bezkształtną masą zrzuconych jeden na drugi, papierowych kawałków. G r a ł a, lecz grała na innych zasadach - próbowała narzucić reguły zupełnie odmienne od tych wcześniej obowiązujących, insynuowała, zakładała, narzucała mu odgórną rolę, jakby chcąc zamknąć w przedawnionych ramach podpisanej odpowiednio szufladki. Próbowała uciekać? Wycofywała się tajemniczo, darząc wszystko skwitowaną w kpiącym uśmiechu negacją? Mogła grać, mogła zachowywać się - jednak on nie zamierzał grać w ten sposób, nie zamierzał również odchodzić, zapominać się; jedynie w milczeniu, powoli dozując napój, którego aromat rozpływał się w samych ustach jeszcze na długo po przełknięciu. I nie miał zamiaru się tłumaczyć, nie miał zamiaru udowadniać jej - bo przecież wiedziała o wszystkim, doświadczyła tych momentów, przecież doskonale je pamiętała - i powinna wiedzieć również, że ma rację, że zmiana mimo wszystko była widoczna. I nie miał również zamiaru czekać czy prosić się, skłaniać się w błagalnym wyrazie, miał zamiar jedynie - oznajmić, z wymalowanym na twarzy spokojem, którego nie burzyły żadne nadpobudliwe skurcze, chcących przywołać skazę irytacji mięśni.
- Ten czas nadszedł - powiedział tylko, bo nie sądził, by należało przekazać więcej.
Powinna doskonale mieć tę świadomość.


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mała kawiarnia - Page 3 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]06.03.16 21:07
Kontrola była tylko iluzją; fatamorganą umiejętności decydowania o własnym życiu, perwersyjną fantazją o jakimkolwiek wpływie na rzeczywistość. Nigdy go nie miała - poddawała się w gruncie rzeczy biernie nadchodzącym wydarzeniom, pozwalała prowadzić się impulsom z zewnątrz w jakimś żałosnym urojeniu własnego życia. Desperacko uczepiała się swojego buntu, a jednocześnie pragnęła się podporządkować - na swoich zasadach wprawdzie, lecz wciąż tylko podporządkować - czuć oplatające ją silne ramię kierujące ku odpowiednim drogom. Chciała porzucić bezsensowną walkę o niezależność, by stać się częścią większej całości, ale... A l e. Ale, ale, ale.
Nie tej. Nie tak. Nie teraz. Już nie.
To była jeszcze pewność siebie czy już zwykła bezczelność? Igrał z nią; drażnił, zachowując pozory całkowitej niewinności, co wzbudzało w niej jeszcze większą złość. Wydawał się być niewzruszony - a ona tego nie lubiła. Zimny kamień; posąg wyrzeźbiony jako ucieleśnienie męskiego pierwiastka, brutalnej, pierwotnej siły. Wyrzeźbiony, trzeba przyznać, doskonale - docenić musiała to wprawnym okiem artystki sztuk wszelakich - lecz cóż to zmieniało? Wciąż nie wiedziała; wciąż trwała w stanie pośrednim, niezdecydowana, nieprzekonana, wściekła i rozżalona zarazem, że chwilowe zaistnienie - którego przecież nie była pewna, tchórzliwie uciekając przed sprawdzeniem - ratujące ją od nieprzyjemnego faktu spoczęcia na wieki na dnie Tamizy wiązało boleśnie wrzynającym się w nadgarstki sznurem możliwość poddania się przemożnej potrzebie...
- Nie. - Sam się prosił; wymógł na niej swoim naciskiem, który odnosił najwyraźniej skutek zupełnie odwrotny od zamierzonego. Chciał mieć wszystko tu i teraz, potwierdzone, przypieczętowane, choć przecież wciąż pomiędzy nimi błądziła najzupełniej obecna zapowiedź wydarzeń przyszłych. Ale ona nie wiedziała. Nie mogła się z nim zgodzić, nie mogła przyznać racji, nie mogła, do cholery, nie mogła na to przystać. Nie, nie, po prostu, kurwa, n i e, nie rozumiesz, idioto? Może - pewnie - jutro, za tydzień, miesiąc czy pół roku, ale, na Merlina, nie t e r a z.
I co dalej? Mógł się poczuć obrażony - bardzo dobrze, przecież po to piorunowała go wzrokiem! - i z urażoną godnością oddalić się zostawiając niedopitą kawę. Mógł też zaśmiać się sztucznie, udając, że bardzo go bawią takie urocze, krnąbrne panienki. Mógł... właściwie miał wiele opcji. Całe multum różnorodnych scenariuszy do wyboru. I w każdym - prędzej czy później, wiedziała to - znów o n a, znów wydająca werdykt, raz za razem, aż wreszcie nie będzie już czuła tamtego... - o, i nawet sięgnęła dłonią do policzka, nagle zupełnie nieporadnym gestem wtulając go w kostki - i wszystko potoczy się oczekiwanym trybem.
Cornelia Mulciber
Cornelia Mulciber
Zawód : aktorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Someday I'll wish upon a star,
wake up where the clouds are far behind me
Where troubles melts like lemon drops, high above the chimney top
That's where you'll find me
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
another story
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1919-cornelia-mulciber https://www.morsmordre.net/t1944-odyseusz#27509 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f132-harley-street-10-4 https://www.morsmordre.net/t1945-cornelia-mulciber#27510
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]07.03.16 12:11
Kurwa.
Spektrum przewijających się przez umysł w chwili obecnej - kolejno, w zastraszającym tempie wulgaryzmów, było zdolne do niezwykłej produktywności w czasie, kiedy zewnętrzna powłoka nie czyniła pozornie żadnych reakcji. Mimo tego, myśl pozostała jedna - jedno oto przekleństwo, początkowy smak bezsilności, bólu, porażki - zlepek tego wszystkiego, czego nienawidził, nie tolerował, czego absolutnie nie miał zamiaru uznać. Czyżby nagle, wyłączyły się u niej wszystkie funkcje myślowo-poznawcze, czyżby, do cholery, nie pojmowała spraw t a k prostych i oczywistych? Czyżby była zwyczajnie g ł u p i a, dwulicowa, taplała się w bagnie własnych zaprzeczeń, jakby bojąc się z nieznanego powodu uczynić kroku naprzód? Jakby liczyła, że grymasząc i zgrywając się na osobę zupełnie inną, zdoła cokolwiek zmienić. Że on będzie, niczym pies czekać łaskawie na kolejny znak, na cokolwiek, cały czas kuląc się pod jej nogami.
Widział to już wcześniej. Tę odmianę - i znał ją, odmianę natychmiastową po uzyskaniu cielesnego spełnienia, kiedy rozum zaczynał uświadamiać, co właściwie wówczas miało miejsce. I to wiedział, z tego zdawał sobie sprawę, lecz innych rzeczy zupełnie nie rozumiał - i rozumieć najwyraźniej nie miał zamiaru, dając się momentalnie zaślepić przez palącą go od środka wściekłość. Oczy mignęły złowrogo - tym razem one, pełne lodowatego chłodu, jakby chcąc zmrozić doszczętnie widok zamiecią. Uznawał ją już, chciał, by była j e g o - chciał rozwijać, nie pragnął odchodzić, zostawić, uznać wszystko za koniec.
A ona to wszystko zepsuła.
Złość minęła szybko, ustąpiła samemu r o z c z a r o w a n i u i poczuciu tkwienia w jakimś perfidnym oszustwie, z którego teraz usilnie pragnął się wydostać. Tej formy niesubordynacji (jak i w ogóle niej samej) nie akceptował w szczególności, nie chcąc nawet patrzeć więcej na kobietę - dostrzegając w niej jedynie odrazę, znajdując się na samej granicy - niewiele bowiem brakowało od obelgi prawdziwej, która oprócz pojawienia się w myślach, rozbrzmiałaby również przesiąkniętym jadem głosem. Wstał, powoli się podnosząc i pochylając nad nią jednocześnie, by przekazać swą wypowiedź po raz ostatni, zarazem - położywszy dłoń trzymającą materiał na gładkim blacie dzielącego ich jeszcze przed chwilą stolika.
- Znasz prawdę - powiedział tylko, zaskakująco spokojnie - nawet nie racząc jej przy tym specjalnie wnikliwym spojrzeniem. Zostawiając - to, co miał jej oddać; odchodząc - już bez większych skrupułów, bez - oglądania się za siebie.
Mogli uczynić krok naprzód lub zrezygnować.
Ona wybrała to drugie.

| zt


I'll hit the bottom

hit the bottom and escape

escape

Daniel Krueger
Daniel Krueger
Zawód : Dziennikarz Proroka Codziennego
Wiek : 33
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Kawaler
po drugiej stronie
na pustej drodze
tańczy mój czas
w strugach deszczu dni toną
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Mała kawiarnia - Page 3 Tumblr_nn2tluHBTr1up9f3oo1_500
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1164-daniel-krueger https://www.morsmordre.net/t1243-krebs https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f174-long-acre-14-8 https://www.morsmordre.net/t1485-daniel-krueger
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]07.03.16 16:39
Nie było już odwrotu. I choć czuła ukłucie zawodu - nutę rozczarowana obleczoną w tęskny ton - to nie żałowała. Nie była w stanie podjąć innej decyzji, zachować się inaczej niż właśnie w ten, określony odgórnie przez ubiegłe wydarzenia sposób. Dostała drugą szansę. Szansę, która wynagrodzić miała jej wcześniejszy chroniczny ból - oszukiwanie się jednak, że kiedykolwiek minie, było jeszcze większą naiwnością niż łapanie się na zwodnicze rozwiązanie dominanty septymowej. Był jej to winien. Przez moment; jeden ulotny, oniryczny w swojej złudności moment mogli znów b y ć. Ale zdarzyło się zbyt wiele; rany były zbyt głębokie, a blizny zbyt szpecące by zdecydować się na najprostszy sposób naprawienia krzywd. W gruncie rzeczy tak było bezpieczniej - nie podejmować ryzyka związanego z przyznaniem się do winy - trwać w dalszym bezkształcie niemożliwej do ujęcia w ramy czasu relacji; pozbawionej początku i końca, p r z e z n a c z o n e j. Nić znów się rozszczepiła. Mogła decydować, wybierać i kreować swój świat w zupełnie dowolny - wydawałoby się - sposób, ale zwyczajnie nie wiedziała jak. Właściwie nie chciała. Niemniej jednak trzeba było wreszcie pogodzić się z nadanym urojeniem niezależności i wziąć odpowiedzialność za swoje działania. Kiedyś. Niedługo. Po prostu nie teraz.
Jakaś cząstka nie chciała by odchodził, ale jeśli nie potrafił zaakceptować odsunięcia w czasie - jeśli nie umiał być cierpliwy, jeśli chciał dzikie zwierzę uwięzić siłą w klatce i egoistycznie cieszyć się widokiem złamanej wolności - nie mogła postąpić inaczej. Nie była bezdusznym elementem układanki o nijakich kształtach możliwym do dowolnego dopasowania. Musiał się z tym pogodzić lub odejść. I wybrał; samodzielnie, bez narzuconej mu sugestii. Całkiem
g ł u p i o.
Nie patrzył już na nią; ona w anty-odpowiedzi nie patrzyła na niego, lecz w ciemny płyn kontrastujący z porcelanową bielą. Tak samo zagubiona jak wcześniej, tak samo samotna, a jednak zupełnie inna; otulona płaszczem zdecydowanej nieprzekupności. Zasadnicza w braku niezmiennych zasad i stała w niestałości. Po prostu.
Odpowiedź była niepotrzebna; ona wiedziała i on wiedział (wobec tego dlaczego tak reagował?), pozostawało więc tylko pozwolić na świadomie pozbawione znajomej intensywności zetknięcie się brązu i błękitu, a później beznamiętnie obserwować jeszcze przez krótką chwilę jak męskie ramiona oddalają się wraz z  mijającymi sekundami. Oderwać wzrok nim jeszcze dotarł do drzwi, dopić stygnącą już kawę.
I oto co po nim pozostało; gasnący z każdą sekundą zapach o wyraźnej, męskiej nucie oraz zupełnie materialna, prozaiczna niemal damska rękawiczka - jej rękawiczka - usiłująca wydrzeć policzkom zawstydzony róż. Zagarnęła ją gwałtownym ruchem, nie mniej energicznie wstając.
To wciąż nie był k o n i e c.

[zt]

[bylobrzydkobedzieladnie]
Cornelia Mulciber
Cornelia Mulciber
Zawód : aktorka
Wiek : 30
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Wdowa
Someday I'll wish upon a star,
wake up where the clouds are far behind me
Where troubles melts like lemon drops, high above the chimney top
That's where you'll find me
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
another story
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t1919-cornelia-mulciber https://www.morsmordre.net/t1944-odyseusz#27509 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f132-harley-street-10-4 https://www.morsmordre.net/t1945-cornelia-mulciber#27510
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]28.04.16 23:00
| 9 grudnia
Trafienie do tak specyficznego miejsca było dla Cassiusa niemałym wyzwaniem, choć w dużej mierze stanowiło czysty przypadek. Naprawdę rzadko zapuszczał się poza ścisłe centrum Londynu i to nie bynajmniej z powodu kłopotów z odczytywaniem mapy, tudzież nieumiejętnym wykorzystaniem języka. Nawet nie chodziło o bogactwo i przepych, z jakim obnosiła się ta dzielnica miasta. Wprawdzie dość mocno preferował bardziej tradycyjne budownictwo... ale co tak naprawdę mógł wiedzieć na temat architektury. Cóż, na pewno potrafił stwierdzić, czy coś mu się podobało, czy jednak jakiś element odrzucał go na wskroś. Nie, nie należał do ludzi zachwycających się kolorem ścian, jednakże posiadał pewien specyficzny smak wykształcony przez sam fakt bycia lordem. W pewnym sensie można było nazwać go koneserem... wyjątkowo mrocznych, cichych miejsc. Dokładnie takich jak to.
Kiedy zjawił się tu jakąś godzinę temu, nie przypuszczał, że tak niepozorne drzwi mogły skrywać coś takiego. Oświetlone stoliki dawały Cassiusowi wrażenie, iż przebywał w jakiegoś rodzaju grocie, a brak tłumów oraz towarzyszących im krzyków niemal całkowicie wpłynął na pierwszy odbiór tego miejsca. Stanowiło namiastkę cudowności, której młody lord poszukiwał. Potrzebował wyciszenia, odrobiny przestrzeni na dokładną analizę własnych myśli, choć całość dużo lepiej uzupełniłby kieliszek wyjątkowo mocnej ognistej whisky aniżeli najmocniejsza kawa. Niestety nie wszystkie zachcianki mogły być spełnione od ręki. Z resztą powątpiewał, by w tym enigmatycznym miejscu podawali chociaż wino z wodą. Niewątpliwie w tym odosobnionym od zewnętrznego hałasu lokalu nie serwowano alkoholi z rozmachem godnym największych londyńskich restauracji. W pewien sposób doceniał ten fakt. Co prawda szklaneczka czegoś mocniejszego od razu wprawiała go w biurokratyczny rytm, ale nie szkodziło spróbować dla odmiany z czymś innym. Choć nie zamierzał traktować kawy jako substytutu swoich ulubionych specjałów, tak musiał docenić gorycz, której nie zamierzał niszczyć przy pomocy cukru. Wystarczała do tego odpowiednia ilość mleka albo jego brak. Pierwszy łyk na pewno pozwolił kubkom smakowym odżyć, odpocząć od ogromnych ilości alkoholu przepływających przez usta Cassiusa. Drugiemu towarzyszył zapach palonych ziaren; trzeciemu — odgłos przekładanego pergaminu, a każdemu następnemu uporczywe skrobanie piórem. Odpoczynek od codzienności zamienił się w pracę. O dziwo całkiem przyjemną mimo braku odpowiedniego światła. Ba, w takich warunkach czuł się nawet nieco lepiej niż w swoim ministerialnym biurze, tylko tkwiło w tym bardzo maleńkie ale.
Czuł na sobie czyjś wzrok i właściwie powinien w jakiś sposób na to zareagować, jednak wątpił, by przez tego kogoś został rozpoznany. Pewnie stały bywalec myślał cóż to za epopeje kreślił na pergaminie, podczas gdy on sam skreślał kolejne przypadki nadużycia magii.


We're not cynics, we just don't believe a word you say
We're not critics, we just hate it all anyway
Cassius P. Nott
Cassius P. Nott
Zawód : Urzędnik Ministerstwa Magii
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am the tall dark stranger
those warnings prepared you for
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
?
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t2650-cassius-prince-nott https://www.morsmordre.net/t2726-ksiaze#43660 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3103-skrytka-bankowa-nr-707#50829 https://www.morsmordre.net/t2859-cassius-prince-nott
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]30.04.16 0:32
Próbowała zebrać myśli, które na dobre rozpoczęły niekontrolowane pląsy. Pozwalała więc im swobodnie przepływać, a całą swoją uwagę poświęcała kilku kartkom papieru i piórze, które nieprzerwanie kreśliło na białej powierzchni, kolejne kreski. Obok stała druga już filiżanka z kawą z dodatkiem wanilii, której aromat co jakiś czas odwracał jej skupienie, by sięgnęła i upiła solidny łyk.
Miała o czym myśleć. Kolejny dzień zarezerwowany był na pierwsze spotkanie w sprawie lykantropicznych badań, więc głowę zaprzątały jej kolejne listy, dokumenty i kociołek. Dziś jednak, musiała wyjść, uderzona oficjalną informacją od nestora, że...jej zaręczyny zostały zerwane. I to nie z jej winy. Nie byłą pewna, jak miała zareagować. Z jednej strony, czuła ogromną ulgę, a z drugiej...co się stało z Juliusem? Wiedziała, że wyjechał, ale nie przypuszczała - że na stałe.
Czyli..znowu była panną? Coś poruszyło się w jej sercu niespokojnie, ale - umilkło, gdy zignorowała natarczywe puknie znajomego obrazu zielonych źrenic. Wciąż musiała zapomnieć.
Zatrzymała palce w geście, akurat w momencie, gdy do kawiarni wszedł mężczyzna. Inara od razu utkwiła w nim spojrzenie, zapamiętując przystojne rysy i ciemne oczy. Siedziała w rogu, osłonięta innymi stolikami, zapewne więc nie została zauważona. Uśmiechnęła się, momentalnie poruszając dłonią na nowej kartce.
Początkowo rysowała z pamięci, bez problemu odzwierciedlając dostrzeżone szczegóły. Nigdy nie miała kłopotu z zapamiętaniem fizjonomii osób, które zaabsorbowały jej uwagę. Bez ustanku więc stawiała kolejne kreski, od czasu do czasu rejestrując, że słyszy charakterystyczny dźwięk skrzypienia pióra o pergamin. Podniosła głowę, tym razem dostrzegając, że stolik za nią, został zajęty. Pochylony nad filiżanką kawy i - zdecydowanie poświęcał się pisaniu. zawiesiła wzrok na jego plecach, ale już po chwili wróciła do przerwanej czynności, topiąc ciemnoorzechowe źrenice w nieskończonym jeszcze - rysunku. Upiła kolejny łyk kawy, znacząc brzeg filiżanki czerwienią. Pióro odłożyła obok siebie. Rzeczywiście odpoczywała. Podparła brodę dłonią, pozwalając, by czarne włosy opadły na ramiona. Przechyliła głowę na bok, by w końcu sięgnąć po odłożony rysik, którego..nie było na miejscu. Zmarszczyła brwi rozglądając się po stoliku, ostatecznie wychylając się poza stolik, zerkając na zatopioną w półmroku podłogę. Swój cel odnalazła poprzez błyszczącą powierzchnię witrażowego światła, odbijającego się - ze stolika obok. Pióro musiała wcześniej potrącić ręką, a teraz potoczyło się niemal pod nogi nieznajomego. Wciąż wychylona, zmierzyła możliwość cichego odzyskania własności, ale - ciężko byłoby to osiągnąć, bez ingerencji w spokój mężczyzny.
- Przepraszam pana - odezwała się dźwięcznie, czekając, aż rzeczony odwróci się do niej -  Czy mogę liczyć na uprzejmość i..pomoc? - wygięła czerwone usta w uśmiechu - Moje pióro potoczyło się pod pana stolik - nadal nie zmieniając pozycji, wskazała gestem głowy swoją zgubę.



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Mała kawiarnia - Page 3 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]02.05.16 11:04
Świadomość bycia obserwowanym działała na Cassiusa w dwojaki sposób. Z jednej strony wciąż zachowywał wskazaną mu czujność i ostrożność, lecz z drugiej czuł trudny w określeniu spokój. Być może tak ambiwalentny stosunek wynikał z przebywania w nowym miejscu, które niemal od samego początku spełniało określone przez wybredny gust wymogi, a może doprowadziła do tego rozgrzewająca kawa. Musiał przyznać, że całkiem nieźle rozgrzała jego ciało skryte pod sporą ilością szat noszonych w dużej mierze na pokaz. Wprawdzie nie należał do aż tak próżnych osób szczycących się swoim nazwiskiem, ale lubił przypominać o tym co poniektórym osobnikom. Bycie lordem otwierało drzwi tam, gdzie wzrok pospólstwa nie mógł sięgnąć, choć przebywanie pośród nich w tej kawiarni mogło stać się inspirującym doświadczeniem. Wszak nie każdy miał możliwość ujrzeć ministerialnego urzędnika w takim miejscu.
Cassius na pewno nie odważyłby się na opuszczenie Ministerstwa, jednak nadciągający koniec roku wymógł na nim wykorzystanie reszty dni wolnych od pracy. Choć to bez znaczenia, bowiem cały wolny czas poświęcał właśnie na uzupełnianie zaległych raportów, a wciąż czekała go dogłębna analiza dokumentacji związanej z dość uciążliwym przypadkiem nadużycia magii w Hogsmeade. I starcie z rzeczywistością, którą charakteryzował kobiecy głos.
Pomimo tak gwałtownego zakłócenia ciszy Cassius spokojnym, niemalże leniwym ruchem podniósł wzrok i skierował go nieco za siebie, skąd dochodziły ciche słowa jakiejś czarownicy. Precyzując, bardzo ładnej i młodej, czego nie można było zignorować na samym początku. Towarzyszący jej uśmiech wydawał się być znajomy, jednak niedostateczne oświetlenie nie pozwalało mu poprawnie zidentyfikować właścicielki owego uśmiechu. Skupiony na jej głosie wysłuchał cichej prośby i nawet sam zdołał wywołać na własnej twarzy namiastkę zadowolenia, którą szybko zamarkował delikatnym kiwnięciem głową. Zbyt dobrze znał ćwiczoną od dziecka mimikę oraz niemal instynktowny nawyk sztucznej uprzejmości. W miejscu, gdzie brakowało dobrego światła, a cienie kładły się gęstym, zamaszystym ruchem łatwo dało się dostrzec pewne zmiany. Wystarczyło tylko dobrze ustawić się do lamp, które najwyraźniej nie pragnęły mu pomóc w odnalezieniu zaginionego pióra czarownicy.
Schylając się z krzesła niemal spadł z niego. Trzymając się jedną ręką krawędzi stołu, drugą wędrował po podłodze, aż wyczuł delikatny dotyk. Ostrożnym ruchem schwycił znalezisko i przyjrzał mu się uważnie. Zasłaniając się ramieniem, delikatnie oczyścił pióro, po czym odwrócił się do czarownicy i wyciągnął w jej stronę otwartą dłoń.
Mam nadzieję, że nie ucierpiało zbytnio w kontakcie z podłogą — powiedział cicho, całkiem delikatnie jak na towarzyskie standardy Nottów.


We're not cynics, we just don't believe a word you say
We're not critics, we just hate it all anyway
Cassius P. Nott
Cassius P. Nott
Zawód : Urzędnik Ministerstwa Magii
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am the tall dark stranger
those warnings prepared you for
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
?
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t2650-cassius-prince-nott https://www.morsmordre.net/t2726-ksiaze#43660 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3103-skrytka-bankowa-nr-707#50829 https://www.morsmordre.net/t2859-cassius-prince-nott
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]04.05.16 22:57
Nie miała jakiekolwiek problemu w poznawaniu nowych osób. Wynikać to mogło tak z jej otwartości, jak i artystycznej wizji świata, na który spoglądała - rzeczywistość twarzy. Częściej rozpoznawała nieznajomych właśnie po charakteryzacji lica, niż podawanych danych. Było w tym coś jeszcze - jako kobieta, zdecydowanie mocniej była wyczulona na szczegóły, jakimi prezentowali sobą nieznajomi. Wyjątkowo plasowali się tu mężczyźni w naturalnym - raczej - impulsie skupienia, na płci przeciwnej. Inara na podobnych wyznacznikach opierała własne obserwacje i  wybory, chociaż te ostatnie tonęły w kolejnych specyfikacjach, nadających całości właściwego wyrazu...
A teraz zatrzymała się w wyrazie "mężczyzna", przyglądając się odwracającej sylwetce z zainteresowaniem. Nie pominęła żadnego szczegółu, który utkwił w pamięci, gdy wszedł, na krótką chwilę kierując spojrzenie w róg stolika, pozwalając Inarze na mimowolną ocenę. Na pergaminie, chociaż kreślone charakterystyczną, atramentową kreską - bez problemu można było rozpoznać właściciela. Nawet on sam.
Nie bardzo potrafiła (i nie chciała) pozbyć się z ust uśmiechu, nawet gdy czarodziej nachylił się, niebezpiecznie chwiejąc na krześle. Odnalazł w końcu jej zgubę, prostując się do pozycji, która zajmował do tej pory. Czarnowłosa zatrzymała ciemnoorzechowe źrenice na wyciągniętej męskiej dłoni i znajdującym się na niej piórze
Też mam taką nadzieję, musiałabym szukać nowego do ukończenia.. - zapauzowała słowa, intuicyjnie nie chcąc zdradzać celu swojej pracy. Wychyliła się odrobinę mocniej ze stolika, ale brakowało kilku centymetrów, by odebrała własność. Właściwie, niewiele brakowało, by mogła sięgnąć dłoni mężczyzny, ale - ryzykowała spektakularny upadek na podłogę. Podniosła się z miejsca, machinalnie prostując spódnicę, by pokonać dzielącą odległość od uczynnego nieznajomego i dopiero wtedy, uchwyciła w palce swoją niesforną zgubę. Mimowolnie musnęła palcami wnętrza jego dłoni, ale nie zatrzymała się w geście. Schowała pióro w ręku.
- Dziękuję za uprzejmość panie Nieznajomy - zwróciła się jeszcze, wciąż nie gasząc uśmiechu, ani wesołego błysku w oczach. Odwróciła się powoli do swego stolika, by wrócić do przerwanego zajęcia. Kusiło ją, by zapytać nad czym pracował, bo - słyszała specyficzny dla skrzypienia pióra o pergamin - dźwięk. W całym lokalu, chyba tylko oni zajmowali sie podobną czynnością. Kilka pozostałych osób, zatopiona była w cichej rozmowie. Nie lubiła jednak się narzucać, tym bardziej, że oboje mieli nad czym działać, albo...myśleć.



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Mała kawiarnia - Page 3 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]09.05.16 20:58
Mimo panującego półmroku czuł przenikliwość rzucanych mu spojrzeń. Prawdopodobnie było to tylko złudne wrażenie wywołane niedostatecznym brakiem światła oraz nagłym wyrwaniem z historyczno-prawnej rzeczywistości na rzecz kontaktów z żywymi istotami, jednak coś nie zgadzało się w jego wyobrażeniu. Miał nieodparte wrażenie, że znał tę młodą damę (sądząc po głosie) znacznie lepiej niż z ministerialnych korytarzy. Było w niej coś szlacheckiego, godnego salonów najwyższej klasy i gdyby tylko przyjrzał się jej uważniej, na pewno zidentyfikowałby ją we właściwy sposób. Niestety nie dane było mu to uczynić.
Bardzo rzadko doświadczał fizycznych kontaktów z innymi a ten, który nastąpił przed momentem, był pierwszym dzisiejszego dnia. Wychowany w sterylnym poczuciu własnej strefy intymności rzadko pozwalał sobie na przekraczanie granic ustanowionych przez towarzyskie zobowiązania. Wpojonych zasad przestrzegał niczym najświętszego kodeksu, jednak doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że inni nie musieli ich przestrzegać. Dlatego też równie rzadko opuszczał doskonale znane otoczenie innych szlachciców, gdzie czuł pełną swobodę, choć przestrzeganie pewnych konwenansów mogło być męczące. Cóż, dogodzenie każdemu w każdej sytuacji było niemożliwe tak jak uniknięcie wspomnianego kontaktu z rzeczoną czarownicą. Pewnie nie byłoby to na wskroś dziwne przeżycie, gdyby nie pozostawiła po sobie dziwnego, nieco palącego odczucia na skórze. Przez moment miał wrażenie, jakby każdy unerwiony kawałek dłoni przeszyła magia i zaczął podejrzewać niecne zamiary względem jego osoby. Rzecz jasna nie poświęcił na owe rozważania nawet sekundy, bowiem słowa wypowiedziane przez kobietę z taką lekkością i radością pochłonęły całą uwagę Cassiusa. Przez krótki moment nawet nie wiedział, co powinien odpowiedzieć. Nie toczył kolejnej gry w balowej sali na przyjęciu ani nie uczestniczył w ważnym spotkaniu ministerialnej rangi. Miał do czynienia z najprostszą z możliwych (a nawet niewinnych) rozmów. I mimo potencjalnego zdemaskowania jego tożsamości musiał brnąć w nią dalej.
Ależ nie ma za co. Cała przyjemność po mojej stronie, droga Pani Nieznajoma — odpowiedział, podnosząc się z krzesła, a nachyliwszy się w stronę czarownicy, kontynuował: — Czy byłoby wielkim nietaktem z mojej strony, gdybym zaproponował pani wspólną konwersację? — Z lekkim uśmiechem (jakby potrafił się uśmiechać) wskazał gestem dłoni na swój stolik zawalony pergaminami. Naturalnie zamierzał uprzątnąć go, gdyby młoda dama zdecydowała się dosiąść.


We're not cynics, we just don't believe a word you say
We're not critics, we just hate it all anyway
Cassius P. Nott
Cassius P. Nott
Zawód : Urzędnik Ministerstwa Magii
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am the tall dark stranger
those warnings prepared you for
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
?
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t2650-cassius-prince-nott https://www.morsmordre.net/t2726-ksiaze#43660 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3103-skrytka-bankowa-nr-707#50829 https://www.morsmordre.net/t2859-cassius-prince-nott
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]11.05.16 21:16
Czasem jej się zdawało, że umysł człowieka to niesamowicie dopracowana magiczna kula. Zdawała się nawet zastanawiać nad filozoficznymi koncepcjami mugoli nad koncepcją istnienia jakiegoś absolutnego istnienia, ale - świadomość istnienia magii, czegoś tak naturalnego a - przypisywanego bóstwom - sprawiała, że gubiła się w swoich poszukiwaniach. Mimo wszystko, lubiła czytać o pomysłach, jakie przychodziły ludziom - bez magii. I musiała przyznać, że potrafili ją zaskoczyć, chociaż - wciąż nie umiała wyobrazić sobie świata bez ich czarodziejskiego pierwiastka. Dziś - szczególnie pozwalała sobie na błądzenie po zakamarkach umysłu, w których dawno się nie pojawiała. Za wiele wymogów trzymało ją z dala od wolnego podążenia korytarzami refleksji, skupiając uwagę na...bardziej przyziemnych sprawach, jak - jej narzeczeństwo, a właściwie - zerwane już zaręczyny. Wiedziała, że teraz - nestor wstrzyma się z decyzją, niejako - bez słów - dając wyraz swym przeprosinom, albo...przynajmniej braku wyrzutów. Do czasu. Niestety mogła przewidywać, że ktoś mógłby chcieć się o nią upomnieć. Ale dziś nie chciała o tym myśleć. I miała wystarczająco absorbujące nieznajome towarzystwo, by mogła oderwać się od niechcianych myśli.
Nie zastanawiała się nad częściowo tylko - świadomym gestem. Dotyk - nie był Inarze czymś zakazanym. Nieco pokrętnie - traktowała to jako sygnał swoistego zaufania, a przynajmniej jego zalążka. Nie bała się mężczyzny, którego własnie spotkała, chociaż krył w sobie coś nieodgadnionego. Tajemnica. I zdecydowanie nie należała do bezpiecznych. Tyle zdążyła wyczytać z przelotnego spojrzenia, ze źrenic ukrytych w półmroku kawiarni. za to delikatny dotyk - przeczył pierwszym wrażeniom. [i]Intrygujące[/i.
Zachowanie - absolutnie należące do arystokraty, dało się rozpoznać już po kilku pierwszych słowach. Tego nie dało się udawać. Konkluzją byłoby więc, że powinni się znać, albo przynajmniej kojarzyć? Chyba, że się zakładało nieobecność w Londynie o kilkunastu lat. Panna Carrow od kilku miesięcy przypomina sobie Londyńskie salony. I arystokrację.
- Nie sądzę Panie Nieznajomy, by mowa była o jakimkolwiek uchybieniu, ale byłabym wdzięczna za zdradzenie tajemnicy imienia - zamrugała, spoglądając do góry, gdy podniósł się z miejsca. Co jakiś czas musiała sobie przypominać, że należała do tych drobnych osób, z konieczności..nadrabiających charakterem. Zerknęła pod ramieniem czarodzieja, dostrzegając stosik pergaminów na oferowanym w zaproszeniu miejscu. Kącik ust uniósł się nieświadomie. Pisarz, czy urzędnik? Czy jedno i drugie? - O czym pan pisze? A może dla kogo? - wsunęła się na fotel, które wskazał szlachcic, zerkając przelotnie na swój stolik. W ręku wciąż trzymała odzyskane pióro, obracając w smukłych palcach stalową końcówkę.



The knife that has pierced my heart,
I can’t pull it out Because if I do It’ll send up a huge spray of tears that can’t be stopped

Inara Carrow
Inara Carrow
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 26
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Wdowa
I might only have one match
but I can make an explosion
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica
Mała kawiarnia - Page 3 7893d0df08b53155187ac4c38e6136a0
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t1023-inara-carrow https://www.morsmordre.net/t1405-tu-jest-smok-ale-sowa https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3433-skrytka-bankowa-nr-99#59656 https://www.morsmordre.net/t1598-inara-carrow
Re: Mała kawiarnia [odnośnik]14.05.16 0:05
Zapraszając nie do końca znaną sobie czarownicę wiele ryzykował, choć robił to tylko z sobie znanych powodów. Arystokratyczne salony Wielkiej Brytanii doskonale znały jego dziwną powściągliwość względem dam za wyjątkiem tych kilku, które były z nim bliżej spokrewnione. On jeden jedyny wiedział, jak bardzo oschle i mechanicznie traktował owe bywalczynie salonów, posyłając im namiastki uśmiechów z kurtuazyjnymi spojrzeniami. Zachowywał odległość, wskazany dystans, a jednak robił coś takiego, by nic nie było do końca pewne. Sprawnie kluczył w towarzyskich niuansach; wyślizgiwał się szponom skandalu; manipulował poprawnością polityczną, co w aktualnym przypadku nie miało prawa mieć miejsca. I nie będzie miało. Doskonale wiedział, że wkraczając w zupełnie inną sferę nie dało się stosować pewnych zasad. Dlatego też kontynuował dziwną grę z młodą czarownicą, chcąc później przeanalizować ją bardzo szczegółowo.
Uzyskawszy twierdzącą odpowiedzieć (a przynajmniej na taką wyglądała reakcja kobiety), zabrał się za dokładne składanie pergaminów. Wprawdzie było ich tylko kilka, ale zajmowały wystarczająco dużo miejsca, aby pokryć całą powierzchnię i tak niewielkiego stołu. Przez moment nie kłopotał się zasadami dobrego wychowania, choć zdołał zachować się na tyle dżentelmeńsko, by pomóc pannie nieznajomej usiąść. Co prawda nie był to ten wielki, kurtuazyjny gest wprost z arystokratycznych salonów, jednak trącił on takim wychowaniem. Wracając jednak do właściwej sytuacji, gdy Cassius uprzątnął swoją pracę i wetknął ją za pazuchę, nieco uważniej przyjrzał się swojej nowej towarzyszce. I wiedział, że znał ją z salonów. Nawet całkiem nieźle kojarzył, jeśli być dokładnym, lecz póki co zamierzał zachować tę informację dla siebie.
To tylko krótki raport dla lorda Rosiera. Analiza ostatnich zgłoszeń. Nic ciekawego, jeśli spojrzeć na to z perspektywy kogoś niezwiązanego z tematem. — odparł, posyłając jej lekkie uniesienie warg ku górze. Zdawał sobie sprawę, że narzucanie komuś tematu rozmowy w postaci arcynudnej dysputy o czarodziejskim prawie nie było czymś interesującym, dlatego krótką pauzę poświęcił na poskładanie całej sytuacji w niezbyt jasną i klarowną całość, by nieco gwałtownie przypomnieć sobie o popełnieniu drobnej gafy. Na szczęście w otoczeniu półmroku oraz tajemniczego niedopowiedzenia mógł sobie na to pozwolić względem lady Carrow. Chłonął każdą jej reakcję, na jego zachowanie. Był niezmiernie ciekaw, jak zareaguje, kiedy uświadomi sobie, że już wcześniej mieli ze sobą styczność. Ba, nawet zostali sobie oficjalnie przedstawieni przez Nicholasa, który najwyraźniej postanowił gdzieś przepaść. Niemniej jednak swoim kuzynem nie przejmował się tak bardzo jak zaistniałą sytuacją, kiedy to wreszcie wypadało uchylić rąbka tajemniczy.
Cassius — rzucił krótko w charakterystyczny dla salonów sposób, jeszcze bardziej uwydatniając pewne typowe dla Nottów aspekty. Jednocześnie obserwował pannę Carrow z uwagą i dociekliwością tak wielką, iż miał wrażenie, że dostrzeże na jej twarzy skrytej w cieniu najmniej widoczny ruch powiek czy poruszenie wargami w niemym zdumieniu. O tak, bardzo chciał dostrzec taką reakcję. Przyniosłaby mu ona nie tyle satysfakcję, co zapewnienie o wywarciu odpowiedniego wrażenia w trakcie zapoznania.


We're not cynics, we just don't believe a word you say
We're not critics, we just hate it all anyway
Cassius P. Nott
Cassius P. Nott
Zawód : Urzędnik Ministerstwa Magii
Wiek : 28
Czystość krwi : Szlachetna
Stan cywilny : Kawaler
I am the tall dark stranger
those warnings prepared you for
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
?
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
https://www.morsmordre.net/t2650-cassius-prince-nott https://www.morsmordre.net/t2726-ksiaze#43660 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f236-nottinghamshire-ashfield-manor https://www.morsmordre.net/t3103-skrytka-bankowa-nr-707#50829 https://www.morsmordre.net/t2859-cassius-prince-nott

Strona 3 z 8 Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Next

Mała kawiarnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach