Wydarzenia


Ekipa forum
Bar
AutorWiadomość
Bar [odnośnik]18.09.15 17:54
First topic message reminder :

Bar

Miejsce to jest obskurne, ciasne oraz brudne, a w środku unosi się nieprzyjemny zapach. Bar wpasowuje się całkowicie w wystrój lokalu. Niedomyty, klejący z kuflami, którym odrobina wody z pewnością by nie zaszkodziła działa raczej odpychająco niż zachęcająco. Mimo to zawsze można przy nim spotkać przynajmniej jednego podejrzanego czarodzieja wychylającego szklaneczkę ognistej. Nie uświadczy się tu za to szych z ministerstwa czy uczniów Hogwartu, znacznie częściej nauczycieli, którzy podczas wyjść studentów do Hogsmeade odnajdują w gospodzie odrobinę spokoju i prywatności. I możliwości do obgadania podopiecznych harcujących po Miodowym Królestwie czy Trzech Miotłach.
[bylobrzydkobedzieladnie]


Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 25.03.22 21:00, w całości zmieniany 2 razy
Mistrz gry
Mistrz gry
Zawód : -
Wiek : -
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
Do you wanna live forever?
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 2 Tumblr_mduhgdOokb1r1qjlao4_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/t475-sowa-mistrza-gry#1224 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t2762-skrytki-bankowe-czym-sa#44729 http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Bar [odnośnik]20.08.19 21:42
Kolejna nieudana próba zmiany udaremniła jego plany na pozostanie anonimowym; wiedział, iż nie było już czasu na następne zmagania, albowiem mogło to przykuć uwagę nader dużej liczby osób. Musiał pogodzić się z własną nieudolnością i skupić na zadaniu, które wbrew pozorom mogło dostarczyć im ważnych informacji o Zakonie. Jeśli ludzie z jego kręgu przebywali w ów miejscu musieli pozostawić po sobie jakiekolwiek ślady lub chociaż drobne wskazówki mogące doprowadzić ich do nowych poszlak. Nie liczył na żaden przełom, nie był na tyle naiwny by pokładać wiarę, iż kierowani denną ideą czarodzieje oddadzą wszystko jak na tacy, mimo to przeszukanie owego baru było koniecznością.
Podstępem podając dziewczynie eliksir sądził, iż minie więcej czasu nim zorientuje się, że pozostawała pod jego wpływem. Oczywistym był fakt niezadania wszystkich założonych wcześniej pytań, bowiem skutecznie utrudniała mu to obrana przez nią taktyka – wyciszenie było czymś, z czym mógł sobie poradzić jedynie magią, a ta początkowo wyjątkowo mu nie służyła. Ponadto w grę weszła adrenalina; musiał szybko zareagować na jej rychłą ucieczkę i tak też zrobił celując w nią zaklęciem wymazującym najświeższe wspomnienia. Nie był to prosty wieczór, okazała się godną przeciwniczką i jedyne czego żałował to fakt, iż nie udało mu się dowiedzieć wystarczająco wiele – bo niesłusznym było stwierdzenie, że nie wyszło z tego nic. Miał plan, zrealizował go w najbardziej realny dla siebie sposób – nie dając się ponieść ryzyku mogącym zakończyć się paskudnie w skutkach – i zachował przy tym dyskrecje, na której najbardziej mu zależało. Nie mógł wiedzieć, iż lista nazwisk członków Zakonu jest Czarnemu Panu znana i ta informacja była zbędna, bowiem o samych wydarzeniach na szczycie dowiedział się właśnie od Lucindy. Można było negować jego zachowanie, zarzucać iż nie zrobił wystarczająco wiele, ale nigdy nie porywał się z motyką na słońce, kiedy w grę wchodziły wartości wyższe. Sądził, że jego działania nie tyle co będą docenione, bowiem nie liczył na poklepanie po plecach czy jakiekolwiek pochwały, lecz zauważone zostanie jego oddanie sprawie i chęć pozyskiwania informacji, które nie były z góry narzuconym rozkazem; bo czyż właśnie nie tylko takowe wypełniało gro Rycerzy nie dając przy tym nic od siebie? Owszem sprawa jego zażyłości z Selwyn zaszła zbyt daleko, jednak wciąż wierzył, iż przejrzy na oczy i wróci na jedyne, słuszne tory. Inni nie daliby jej tej szansy. Była w ich kręgu „świeża”, zapewne wodzona za nos przez Alexa, który mógł imponować jej swą niezależnością, o którą zawsze walczyła. Nie mogła wiedzieć, że próba wyjścia poza szlacheckie ramy mogła zostać zaakceptowana za cenę lojalności, więc skusiła ją walka w imię szlam i mugoli byle tylko móc żyć na własnych zasadach – bez kajdan tradycji. Być może był naiwny, być może tylko sobie to tak tłumaczył, lecz póki nie zrobiła nic co działałoby przeciw interesom Rycerzy nie chciał robić jej krzywdy. Ponadto wychodził z założenia, iż nadal będzie mógł czerpać z niej informacje – w końcu nie wiedziała, iż już raz tego dokonał.
Skupiwszy się na typowym wnętrzu zaczął dyskretnie wodzić wzrokiem po długim barze, ścianach, suficie, a nawet podłodze. Szukał czegokolwiek; otworów, run, magicznych zamków tudzież śladów ukrycia pewnych elementów. Wszystko mogło okazać się przydatne, bo póki co nie mieli nic, a w końcu i tak musieli czekać, aż lokal opuszczą goście, by móc uciąć sobie pogawędkę z barmanem.
Słysząc pytanie Ramseya uśmiechnął się kąśliwie, choć ten temat zaczynał wyraźnie go drażnić. Opowiadał już o tym przecież na ostatnim spotkaniu w Białej Wywernie. -Bo dalej pozostaje źródłem informacji. Wymazanie jej wspomnień było prostsze niżeli przejęcie nad nią kontroli, a stawiała wyraźny opór. Miałem chwilę na podjęcie decyzji i zrobiłem to, co uznałem za słuszne.- odpowiedział nie patrząc na Mulcibera. Gdyby nie poznał „nowej” twarzy Ramseya pewnie powiedziałby więcej, w końcu za dzieciaka mówił mu właściwie wszystko. Chwyciwszy szkło upił sporego łyka ognistej, po czym powrócił do obserwacji.

| spostrzegawczość II, rozglądam się.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Bar [odnośnik]20.08.19 21:42
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 5
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [odnośnik]20.08.19 22:38
Kiedy spojrzał na Drew, jego twarz wykrzywiał kąśliwy uśmiech. Wyraz twarzy Mulcibera za to nie zmienił się wcale, pozostał tak samo obojętny, pozbawiony konkretnej emocji jak wcześniej. Brwi naturalnie opadały bardziej do środka, oczy błyszczały, jawiąc się przy słabym świetlem ciemną barwą stali. Ale to właśnie ten jeden uśmiech skłonił go do tego, aby zatrzymać na nim wzrok na dłużej. Macnair nie wyglądał przy tym szczerze.
— Więc co tu robimy, skoro pozostaje źródłem informacji? Marnujemy czas na oglądaniu przypadkowych ludzi? Gdzie ona jest? Dlaczego się z nią nie spotkasz i nie wyciągniesz z niej reszty?— spytał z całkowitą powagą i z coraz to większym zainteresowaniem. Gdyby to wszystko było takie łatwe, jak brzmiało nie musieliby czekać aż ci wszyscy ludzie spiją się, najedzą i powrócą do swoich domów. — Powinieneś się z nią rychło spotkać — zaproponował, spoglądając znów w kierunku barmana. Sięgnął po swój trunek i upił łyk. — Może w takim razie w towarzystwie pójdzie sprawniej. — Jeśli miało to gwarantować skuteczność, ktoś mógł mu pomóc w przygotowaniu odpowiedniej zasadzki. Wszystko z jego słów wskazywało na to, że ich kontakt nie opierał się na wrogości, a Selwynówna mogła mieć chociażby znikome zaufanie do Macnaira. Skoro raz udało mu się ją napoić eliksirem prawdy, z pewnością kolejny też nie będzie stanowił problemu. — Mam cię nauczyć jak radzić sobie z kobiecym oporem?— spytał prowokacyjnym tonem i uśmiechnął się w końcu kpiąco.
W barze było coraz mniej ludzi, ale nikt nie wzbudził jego szczególnego zainteresowania, jak dotąd. Nadszedł więc czas na barmana. Nie chciał wyciągać różdżki przy stoliku, dlatego dopił drinka i ruszył z pustą szklanką do baru. Ostatnich kilku klientów pozostawił za sobą za plecami.
— Jeszcze raz to samo — zamówił i zaczął szukać monet po kieszeniach, ale usłyszał w odpowiedzi jedynie, że powinni się zwijać, bowiem zaraz będą zamykać. W międzyczasie wyciągnął różdżkę w lewą dłoń i skierował jej koniec na barmana, w myślach szybko próbując związać jego wolę ze swoją własną. Nie chciał robić burd, nie chciał zamętu, tym bardziej, że ostatni goście wciąż pozostawali w lokalu.

| rzucam niewerbalnie imperiusa



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Bar - Page 2 966c10c89e0184b0eef076dce7f1f36cfb5daf71
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Bar [odnośnik]20.08.19 22:38
The member 'Ramsey Mulciber' has done the following action : Rzut kością


#1 'k100' : 82

--------------------------------

#2 'k10' : 6
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [odnośnik]22.08.19 20:52
Ściągnął brwi przyglądając się Ramseyowi, jakoby nie do końca wierząc w to co mówił. -Szukamy śladów? Pozostaje źródłem informacji, ale to od nas zależy, co z takowymi zrobimy i właśnie staramy się cokolwiek zrobić. Nie musiałeś iść ze mną jeśli Twoim zdaniem to strata czasu.- odpowiedział zgodnie z prawdą, bowiem nie do końca rozumiał tok jego myślenia. Skoro jak na tacy dostali informacje, to mieli jedynie biernie się im przyglądać, licząc przy tym na więcej, niżeli działać?
-Toruję sobie drogę, nie chciałbym wzbudzić jakichkolwiek wątpliwości.- upił ognistej czując, że Mulciber nie bez powodu drążył temat. Nikt jednak nie mógł wiedzieć, co tak naprawdę wydarzyło się między nim, a dziewczyną, albowiem nie przyszło mu powiedzieć nikomu i sądził, że Lucinda także zachowała to dla siebie. W końcu żadna na jej miejscu nie chwaliłaby się pójściem do łóżka z człowiekiem z niższych sfer, a co gorsza o nieszlacheckiej krwi. Mógł jedynie żałować, że ich drogi tak mocno się rozeszły – znaleźli się po przeciwległych stronach barykady – lecz można było to przewidzieć zważywszy na tak rozbieżne poglądy. Chciało się powiedzieć – życie, tudzież osądzić los, ale nie miało to żadnego sensu. Należało pogodzić się z rzeczywistością.
-Dałem Ci powód, dla którego mógłbyś przestać mi ufać Mulciber? Znamy się od bachora, wiesz że nie jestem pajacem.- jego ton się zmienił, stał się bardziej ostry. Nawet nie potrafił przywołać w swych wspomnieniach momentu, w którym faktycznie przyszło im się tak bardzo poróżnić, że nie traktowali się już z podobnym zaufaniem, co wcześniej.
-Śmierć nie rozwiązuje sprawy, jeśli ten patent miałeś na myśli. Łóżko tez nie zawsze jest dobrym pomysłem.- odparł podążając za jego wzrokiem w kierunku barmana, który zdawał się powoli zamykać swą zmianę. Bar z każdą chwilą coraz bardziej pustoszał, a więc godzina zero zbliżała się wielkimi krokami – i dobrze, ile można było czekać. Towarzysz ruszył w kierunku barmana i Drew mógł się tylko spodziewać, co zaraz uczyni – nie mylił się. Obserwował uważnie ruch jego dłoni, która zacisnęła się na różdżce, a następnie głuchą ciszę zwiastującą nic innego jak niewerbalny czar, zapewne ten ułatwiający im przesłuchanie. Dobrze.
-Salvio Hexia.- wypowiedział dobywając wężowego drewna, kiedy w środku nie pozostał – prawdopodobnie – nikt poza ich trójką. Wycelował w drzwi, aby te stały się dla innych, przypadkowych gapiów barierą. Nie chcieli zbędnej widowni.




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Bar [odnośnik]22.08.19 20:52
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 40
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [odnośnik]28.08.19 16:39
Wysługiwanie się innymi miał we krwi, tak samo jak obarczanie wszystkich innych winą. Zdawało się, że wyssał to z mlekiem matki, zawsze miał rację i nigdy nie popełniał błędów. Robił jednak postępy, przyznał się do dwóch, może trzech w całym swoim życiu — ale w gruncie rzeczy tylko dlatego, że ktoś potrafił i bardzo uparcie dążył do tego, by otworzyć mu oczy. W przypadku Rycerzy Walpurgii nie było wyjątków. Był bezwzględny, był nieczuły i pozbawiony skrupułów. Prawdopodobnie człowiek, którego znał Drew ze szkoły uległ kolejnym transformacjom w przeciągu ostatniej dekady. Spoważniał, wydoroślał, stał się obcesowy i jeszcze bardziej arogancki, a jego system wartości pozostawał dla wielu nieznany i niezrozumiały. Widział w jego oczach, że nie rozumie, nie wie, skąd się to bierze. A brało się z życia, doświadczeń i chorej ambicji w byciu nietykalnym.
— Gdybym uznał to za całkowitą stratę czasu z pewnością by mnie tu nie było — odparł oczywistym tonem, powoli i z nonszalancją zaciągając się papierosem. Jego poza, sposób zachowania nijak miały się do tego, co kłębiło się w jego głowie i myśli, które mu ją zaprzątały. Do Drew miał szacunek, nigdy dotąd go nie zawiódł, był jego kompanem w młodzieńczych latach, kiedy jeszcze wykazywał się większą energią, a jego ekspresja była znacznie bogatsza. — Po prostu mogła dać więcej niż to, nie wysiliła się zbytnio.— Weryfikował informacje, kiedy zależało mu na tym, by poręczyć za nie własnym nazwiskiem, ale zdecydowanie wolał, kiedy większość brudnej roboty odbębniali inni. A oni wciąż kierowali się poszlakami, niewiele wiedzieli.
— Właśnie z tego samego powodu wiesz, że mam ograniczone zaufanie — spojrzał na niego poważnie, nim ruszył się z miejsca. W gruncie rzeczy nie ufał wyłącznie dwóm osobom w swoim życiu, reszta znajdowała się w strefie zmniejszonego ryzyka. — Nie w tobie rzecz, tylko w niej, więc nie obrażaj się jak panienka— mruknął jeszcze na odchodne, nim zjawił się przy barze. Jego zaklęcie trafiło ofiarę bezbłędnie, a kiedy już zostali sami mogli sobie pozwolić na to, by od barmana wszystko wyciągnąć.
— Zamknij wszystkie drzwi — rozkazał mu spokojnym tonem i powiódł wzrokiem za nim, kiedy poszedł to zrobić. — Śmierć jest rozwiązaniem ostatecznym, a w tym przypadku zupełnie nietrafionym. Łóżko nie jest takie złe, gdyby miała do ciebie zaufanie i nie wiedziała kim jesteś może nawet by ci uległa i zechciała cię wprowadzić w ich szeregi. Możesz tego jednak nie wiedzieć, ale mieliśmy już swojego człowieka tam, Perseusa i mogą być teraz nieco czujniejsi— wyjaśnił mu, oczekując wykonania polecenia przez barmana, a kiedy tak się stało odsunął się od baru i odsunął pierwsze najbliższe krzesło. — A teraz siadaj, mamy ze sobą do pogadania.
Sam też zajął miejsce naprzeciw i rozsiadł się, jak panisko. Ta noc miała być długa.
—Najpierw powiesz nam, czy spotyka się tu jakaś grupa osób. Chodzi o kilka, może kilkanaście czarodziejów. Tu, lub w dowolnym miejscu w gospodzie. A jeśli teraz nie, to czy coś podobnego miało tu kiedykolwiek miejsce. Jesteś barmanem, z  pewnością zauważyłbyś, gdyby ludzie tłumnie gromadzili się jednego dnia w którymś z pokoi. Podam ci też listę nazwisk. Chcę byś sprawdził, czy któraś z tym osób wynajmowała tu pokój w przeciągu ostatniego roku. Bagshot, Weasley, Skamander, Fox, Selwyn, Tonks, Rineheart, Fenwick, Prewett, Wright, Bartius. Jeśli nie spamiętasz, zaraz ci przypomnę. Powiesz mi też, czy widziałeś kogoś noszącego jedno z tych nazwisk w tym miejscu w ostatnich miesiącach.



pan unosi brew, pan apetyt ma
na krew
Ramsey Mulciber
Ramsey Mulciber
Zawód : Niewymowny, namiestnik Warwickshire
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
My name is Death
and the end is here
OPCM : 40
UROKI : 20 +5
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 5
SPRAWNOŚĆ : 5 +3
Genetyka : Jasnowidz
Bar - Page 2 966c10c89e0184b0eef076dce7f1f36cfb5daf71
Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t2225-ramsey-mulciber https://www.morsmordre.net/t2290-ursus#34823 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f440-warwickshire-warwick-niedzwiedzia-jama https://www.morsmordre.net/t2922-skrytka-bankowa-nr-624#47539 https://www.morsmordre.net/t2326-ramsey-mulciber
Re: Bar [odnośnik]01.09.19 21:22
Pierwsze spotkanie tuż po powrocie do Londynu uzmysłowiło szatynowi jak wielka zmiana zaszła w jego towarzyszu, jednakże swoje spostrzeżenia oraz zdanie o całej otoczce postanowił zachować dla siebie. Nie było sensu rozgrzebywać pewnych spraw, a tym bardziej obarczać obecnych jakimkolwiek sentymentem – wcześniej już różnili się znacznie, ale wówczas ten dystans tylko powiększył się.  Obydwoje wydorośleli, obydwoje obrali własną drogę i podążali nią bez cienia wątpliwości, czy aby na pewno była tą słuszną. Wciąż przyszło im spotykać się, dyskutować oraz walczyć ramię w ramię, jednak ów momenty łączył tylko jeden, wspólny cel i misja – nic poza tym.
-Może więcej nie wiedziała. Wydaje mi się, że jest tam świeża – w końcu nawet nie była w stanie podać wszystkich nazwisk. Gdy spytałem o możliwości Zakonu i zaklęcie Patronusa odpowiedziała, że zwyczajnie nie wie.- sprecyzował wiedząc, że za „brak jej wykazania się” winą obarczał i jego. Być może wychodził z założenia, iż zbyt wiele nie pytał tudzież kreował pytajniki na tyle nie precyzyjnie, by mogła go wykiwać mimo zażytego eliksiru? Wszystko można było mu zarzucić, ale nie to, iż nie dał z siebie wszystkiego by wyciągnąć jak najwięcej.
Na jego kolejne słowa ściągnął wyraźnie brwi, po czym upił ognistej byle tylko zatrzymać na końcu języka perfidny komentarz. Co miał piernik do wiatraka?. Mulciber najwyraźniej sam pogubił się we własnej ocenie sytuacji, skoro w zachowaniu szatyna dostrzegł jakąkolwiek obrazę i to jeszcze w chwili, gdy przytoczył kwestię zaufania. -Może gdybym potrafił wejść Ci do głowy zrozumiałbym czasem o co Ci chodzi stary.- pokręcił głową ze zrezygnowaniem, a następnie dźwignął się z miejsca, by zgodnie z poleceniem towarzysza zamknąć wszystkie drzwi. - Colloportus.- wypowiedział wycelowawszy we front. Liczył, że dzisiejsza zła passa wnet się skończy, bowiem coraz bardziej irytował go fakt nieudolności. Nie wiedział czym była ona spowodowana, ale wszystko co padło z jego ust tudzież było wytworem wyobraźni zakończyło się fiaskiem.
-Co się z nim stało?- spytał zerknąwszy przez ramię na Mulcibera oraz barmana, który bez cienia zawahania wykonał rozkaz. -Tonks jest w ich szeregach, ta szlama z pewnością nie uwierzy w me rzekomo dobre intencje zwłaszcza, że potraktowałem ją czarną magią.- rzucił zgodnie z prawdą mając w pamięci spotkanie w szpitalu oraz w opuszczonym amfiteatrze. -Ponadto wydaje mi się, że ona wie więcej niżeli nam się wydaje. Nie wiem skąd zna personalia Sigrun, ale kazała mi ją pozdrowić.- rzucił i zaśmiał się kpiąco pod nosem dalej nie wierząc, że Justine wciąż żyła. Jakim cudem? Jak wielkie towarzyszyło jej szczęście?
Słysząc padające pytania zbliżył się w kierunku przesłuchiwanego oraz Ramseya, po czym oparł się łokciem o bar. Liczył, że mężczyzna zdradzi im coś więcej niżeli kilka nic nie wartych informacji.
-Czy pracuje tutaj ktoś jeszcze poza Tobą? Czy ktoś może posiadać więcej informacji? Co słyszałeś na temat tworzących się grup sprzeciwiających się obecnemu Ministrowi?- dodał wiedząc, że barman nie był „pod jego wolą”, ale liczył, że Mulciber nakaże mu odpowiedzieć także na owe pytania.
Kiedy mężczyzna odpowiedział zgodnie ze swą wiedzą, pod represją Ramseya, towarzysze zrozumieli, że niczego konkretnego nie udało im się wywnioskować. Być może musieli szukać dalej lub Zakon wyjątkowo dobrze zabezpieczył swe informacje.

/ztx2




The eye sees only what the mind is prepared to comprehend


Ostatnio zmieniony przez Drew Macnair dnia 17.03.20 22:12, w całości zmieniany 1 raz
Drew Macnair
Drew Macnair
Zawód : Namiestnik hrabstwa Suffolk, fascynat nakładania klątw
Wiek : 31
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Zaręczony
Dan­ger is a beauti­ful thing when it is pur­po­seful­ly sou­ght out.
OPCM : 40
UROKI : 2 +2
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5 +4
CZARNA MAGIA : 60 +7
ZWINNOŚĆ : 4
SPRAWNOŚĆ : 15 +3
Genetyka : Metamorfomag

Śmierciożercy
Śmierciożercy
https://www.morsmordre.net/t6211-drew-macnair https://www.morsmordre.net/t4416-avari https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f445-suffolk-dunwich-przekleta-warownia https://www.morsmordre.net/t4418-skrytka-bankowa-nr-1139 https://www.morsmordre.net/t4417-drew-macnair
Re: Bar [odnośnik]01.09.19 21:22
The member 'Drew Macnair' has done the following action : Rzut kością


'k100' : 2
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Bar - Page 2 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki
Re: Bar [odnośnik]14.07.20 0:17
16 maja

Tysiące kul przyległo teraz do jej wychudzonych nóg. Pod ich ciężarem oraz zaciskiem zardzewiałego łańcucha nie tylko siniała jej dusza, czy poczucie własnej wartości, a ona cała kołysząc, jakby do snu, myśl o druzgocącym niepowodzeniu. Ten zlewający się w jeden koszmar obraz, którego była główną bohaterką, odebrał tę krztę nadziei. Boleśnie upadła z wyżyn swoich ambicji. Była niby rozjuszony zwierzak, którego można było poskromić jednym krzykiem. Słodkość i beztroska w końcu została zapomniana. Pozytyw stał się niby zaniedbany pomnik, którego wobec nieoczywistej przemijalności pochłonął czas - to bezlitosne zjawisko, będące niemalże tak piękne, co odrażające. Kryzys miała za swojego rodzaju mechanizm, narzucony przez człowieka, jakby przez nią. Ona jednak nie potrafiła zapanować nad ową plątaniną życiowych powodzeń i niepowodzeń, które w końcu się ze sobą splotły, uniemożliwiając jej zrobienie kolejnego kroku. Brutalność, to była mowa życia, losu, który ją dotknął. Ona w odwecie zaś chowała się pod cudzymi rękoma, by nie na nią spadały konsekwencje jej złych decyzji. Cóż, i tak przyszło jej żyć pod ich nieustannym ciężarem, którego nie potrafiła zrównoważyć. Być może chciała, by to Scaletta wziął za to odpowiedzialność, miałaby kogo winić. Jednak i jego nieskuteczność nie była wystarczającym powodem, by stał się obiektem jej niedosytu i żalu. Manipulatorka - to określenie pasowałoby do niej idealnie. Widać nie miała w sobie na tyle siły tej cholernej perswazji, by wyłudzić własne pieniądze od podrzędnego czarodzieja. Godziła się na wszelkie krzywdy, nie protestowała - przyzwoliła jednak na  swój udział w brudnych interesach. Dzieciństwo wyparowało, a przynajmniej straciło kolory do tego stopnia, iż widziała je jedynie w bladych odcieniach. Okropność sytuacji, w której się znalazła pokierowała jej życiem. To te wspomnienie wiodło ją przez życie, nigdy go nie usidłała, przez co przyszło jej wieść mętny żywot żebraka. W takich kontekstach samą siebie oceniała, choć doświadczenie minionych tygodni, jakby sprowadziły ją na nowy tor myślenia. Choć już wtedy za swoją najlepszą przyjaciółkę uważała zemstę, tak teraz odczuwała jeszcze większe pożądanie względem odegrania się na tym parobku. Do tego właśnie potrzebny był jej Wroński... Czasem wydawało jej się, że ich życia nie bez przyczyny się splątały - oboje w końcu mieli dużo wspólnego, a minione przejścia tylko oplotły tę znajomość nicią porozumienia. Wydawałoby się, że w jej głowie zrodził się plan idealny, co śmieszne, zupełnie tak jak wówczas, gdy wraz z Michaelem poszli, by wyrównać stary rachunek. Sama nadzieja ją zwiodła, a owe zamiary wcale nie zdawały się mądrzejsze od ostatnich. Nie miała przy sobie choćby grosza - ostatnie pieniądze wydała bowiem na paczkę fajek, których wcale często nie paliła. Przysporzona ostatnimi czasy adrenalina zmotywowała ją do ciągłego zaglądania do swojej starej papierośnicy, którą kiedyś zwinęła spod łóżka matki. Żyła marzeniem... Nie miała bowiem dość umiejętności, by powalić tamtego kretyna, tym samym pozwalając mu uciec z pieniędzmi. Musiała zatem znaleźć alchemika, bowiem receptura eliksiru wielosokowego wydawała się jej tak skomplikowana, że gdy patrzyła na złożoność kroków oraz składników, chciało jej się płakać lub krzyczeć. Chyba popadała w obłęd, a żeby z niego wyjść, potrzebne były jej pieniądze, których odzyskanie, załagodziłoby nieco uczucie urażonej dumy i upokorzenia.  Dlatego, gdy Wroński wysłał jej wiadomość, od razu zareagowała. W mgnieniu oka, pomyślała o Scalettcie - role się odwróciły... Tym razem to ona miała być jego pomagierem i miała nadzieję, że okaże się bardziej skuteczna.


Tego dnia ekscytacja sięgnęła maksimum... W nieustannym biegu przed wyjściem, wysypała resztę karmy wprost do miski Ateny i wybiegła z mieszkania, zupełnie go nie zamykając. Lekka irytacja, wywołana koniecznością powrotu do domu, na chwilę zabrała od niej myśli.  Powrót do Hogsmeade nie sprawiał jej żadnej radości, za każdym razem był oblany sentymentem, który odczuwała do tego miejsca. Fakt, iż mieli spotkać się w tej samej gospodzie, w której pracuje jej matka, był dla niej podwójnie przytłaczający, choć nie wiedziała nawet czy dalej stoi za ladą. W wielkim popłochu, upewniwszy się, iż niczego nie zapomniała, dotarła pod drzwi Świńskiego Łba. Czekając na Wrońskiego, wyjęła kolejną fajkę, wiedząc, że przyszła o wiele za wcześnie. Tak też, przez około dziesięć minut sączyła jednego papierosa, nie mogąc znaleźć dla siebie lepszego zajęcia. Chwilę potem, zza rogu wyłoniła się oczekiwana sylwetka, idąca ku niej szybkim krokiem.


━   Cześć...  ━  rzuciła pospiesznie, chwytając za klamkę, dając mu wyraźny sygnał, iż zamierza wejść do środka. Nim przekroczyła próg, upewniła się jednak, iż nie zastanie w środku matki. Analiza pomieszczenia przyniosła pożądany efekt i chwilę później siedzieli już przy barze.


Success is the abilityto go from one failure to another with no loss of enthusiasm.


Alex Davies
Alex Davies
Zawód : złodziejka
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Wyglądaj jako kwiat niewinny,
ale niechaj pod kwiatem tym
wąż się ukrywa
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8378-alex-davies#243400 https://www.morsmordre.net/t8390-kontakt-listowny#243696 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f166-crimson-street-3-2?fbclid=IwAR2pgqNrs8LyM0RQ9UySn1DwTO4iunwHMw6k08mJrAYDlyMPvO0ZCDlko2c https://www.morsmordre.net/t8391-skrytka-bankowa-nr-2005#243697 https://www.morsmordre.net/t8389-alex-davies#243694
Re: Bar [odnośnik]28.07.20 3:46
16 maja

Zawsze potrzebował pieniędzy, choć od dawna nie był w tak podbramkowej sytuacji, co teraz Alex. Pracował na swoją pozycję od lat, niestrudzenie (zduszając w sobie wszelkie wątpliwości i nie poddając się pomimo zawiłości losu) podtrzymywał swoją renomę i starał się łapać głównie te bardziej intratne zlecenia. Dni głodu i handlowania diablim zielem minęły dla niego niemal dekadę temu. Od lat miał gdzie spać i co jeść, wiodło mu się nawet nieźle, a przy odrobinie uporu oszczędziłby nawet tyle grosza, by wiodło się mu bardzo dobrze. Tyle, że o ile był na tyle przytomny by mieć oszczędności "na teraz" i "na czarną godzinę", to wszelkie dodatkowe pieniądze jakoś... topniały. Alkohol, wpisowe na uliczne walki, przyjemności - Nokturnowy hedonizm dyskretnie pochłaniał cały dorobek Wrońskiego, a gdy Daniel zdawał sobie z tego sprawę, to podłamywał się i sięgał po więcej alkoholu, wpadając w błędne koło. Nie, nie był żadnym pijakiem - ale lubił się bawić.
Konsekwencje Bezksiężycowej Nocy w Londynie wstrząsnęły stabilnością jego interesów, zmuszając Wrońskiego do wzdrygnięcia się na widok stanu swojej skrzynki w Gringottcie i namysłu nad rozszerzeniem skali swojej pracy. Choć nadal miał w stolicy stałych klientów i zlecenia, choć wygnanie mugoli z miasta na pozór nie dotknęło Nokturnu, to Londyn przecież pustoszał. A to nie wróżyło dobrze ekonomii, nawet tej przestępczej.
Dlatego umiejętnie zagadał jednego ze swoich stałych paserów, Jonasem, który żalił mu się na konflikt ze swoim dawnym wspólnikiem. Niejaki Giles wyprowadził się z Londynu i zaszył w rodzinnym domu na obrzeżach Hogsmeade - razem z towarem, w który zainwestował Jonas. Paser spisał wszystko na straty, ale Wroński przekonał go, że mógłby odzyskać jego działkę. Oczywiście za odpowiednią opłatą, nawet z bonusem. Wyprawa do Hogsmeade wymagała w końcu nieco fatygi. Poza tym, nasłuchał się trochę o tym gagatku i doszedł do przekonania, że zwykłe zastraszanie niewiele może tu dać. Im więcej myślał nad odpowiednim podejściem do sprawy, tym bardziej kuszące wydawało się zwykłe włamanie do domu nocą. Hogsmeade było większym odludziem niż Londyn, można było tutaj kraść niepostrzeżenie, a uniknięcie bądź ogłuszenie Gilesa zadziała szybciej i lepiej niż próby perswazji.
Problem w tym, że nieroztropnie wybierać się na taką eskapadę całkiem samemu. A choć roztropność nigdy nie była najmocniejszą stroną Wrońskiego, to doskonale wiedział, że nie jest ekspertowym włamywczem. Pokonanie zamków i zabezpieczeń szybciej pójdzie mu z kimś doświadczonym, kimś kto nie narobi zbyt wiele hałasu i nie zażąda zbyt wielkiej zapłaty za współpracę.
Alex wydawała się idealna. Młoda, zdolna, na tyle nowa w przestępczym świadku, by nie żądać astronomicznej działki za przysługi... Poza tym, Wroński nie przyznałby się do tego przed sobą, ale miał do niej pewną słabość. Zastanawiał się nawet, czy pozostała w Londynie i czy polityczny chaos nadmiernie jej nie dotknął. W ich świecie nie pytało się jednak "czy jakoś sobie radzisz?" tak po prostu i bezinteresownie - a przynajmniej nie czynił tego Daniel, nie z ludźmi, z którymi robił interesy. Musiał w końcu utrzymać nonszalancką fasadę. Dlatego nie zamierzał zdradzać żadnej troski o młodą dziewczynę ani wprost proponować pomocy. Prościej będzie zaprosić ją do współpracy.
Dostrzegł brunetkę przy barze i starannie zlustrował ją wzrokiem - nie mógł jednak ocenić, czy wydawała się podekscytowana czy podenerwowana. Wydawało mu się za to, że od ostatniego spotkania jakby niezdrowo schudła?
-Alex. - odezwał się na powitanie, pokonując dzielącą ich odległość szybkim krokiem. -Chcesz od razu przejść do meritum, czy najpierw się napić... - korcił go kieliszek mocnej Ognistej, choć może powinien pozostać trzeźwy do momentu sfinalizowania biznesowych negocjacji -...albo coś zjeść? - dodał przytomnie. Miał nadzieję, że dziwny ogień w oczach dziewczyny jest po prostu głodem lub pragnieniem, a nie nadmiarem emocji - z tymi zupełnie nie umiał sobie radzić, zwłaszcza nie w biznesie.
Zwłaszcza, że Hogsmeade i dla niego wiązało się z nadmiarem emocji. Aby dojść do gospody, musiał minąć Pub Pod Trzema Miotłami, pod którym zalały go upokarzające wspomnienia sprzed dekady. -Dwa kieliszki Ognistej. - zdecydował zanim Alex zdążyła zareagować i kiwnął ręką na barmana. W końcu najlepszym sposobem na zapomnienie o dziewczynie, która lata temu dała mu kosza, było wypicie czegoś z inną dziewczyną. Nawet taką, z którą znajomość kończyła się jak na razie na biznesie.


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Bar [odnośnik]15.08.20 22:03
Nieopędzona od własnego ideału wolności, stawiała coraz pewniejsze kroki po zaułkach pełnych ograniczeń. Każdy jej krok, pozostawiał idealnie wyrzeźbiony kształt jej obecności. Nie była idealna, co odbierała jako swoją wewnętrzną siłę i tę cholerną wyjątkowość, przez którą wielu przystanęłoby na skok w bezkres tej iskierki, zwaną nieprzeciętnością. W odłamach pożądania dawnej wielkości i dramatu istnienia, podsyconego niespełnioną ambicją, chwytała za ster własnego losu, ciągnąc za sobą skrawki nieujarzmionych fal i pozostałości po morskich wichurach. Obfita sylwetka Eleonory, która mieniła się w jej oczach jak drogocenny kamień, przeobraziła się w autorytet, za którym pragnęła podążać. I choć, ciotka miała serce z kamienia, w oczach Alex kamień ten mienił się jak najdrogocenniejszy diament. Bufiaste rękawy, buty idealnie dopasowane do jej kościstej stopy, zmieniła na stare i podarte ubranie - bluzę, na której migotała kocia sierść i spodnie podarte na kolanach. Te być może niezbyt atrakcyjne złodziejskie insygnia stały się klejnotem koronnym jej niezależności i wolności. Przygnieciona i spętana nadmiarem etykiety, której restrykcja na dworze Eleonory była niezwykle dopracowana, a także zanadto pilnowana, wiedziała, że ciężar na pozór niewinnej kobiecej sukni, mogą udźwignąć jedynie najsilniejsi. Ona jednak szybko zrzuciła z siebie to brzemię dobrego wyrafinowania. Zbyt ważne bowiem były jej osobiste wartości, by mogły zostać pogrzebane w mrowisku pełnym ohydnych materii, bezczeszczących chwałę jej autorskich idei. Od zawsze gardziła prostolinijnością, nienawidziła schematów, a także tych żałosnych, teatralnych oblicz niewinności. Ze swoich wad bowiem starała się stworzyć najpiękniejsze zalety, jednak nim się obejrzała, zniknęła pod nienaturalnie dużą warstwą samoakceptacji, której jej brakowało. Jej doczesne życie stało się bowiem obrazem antypatii, pozbawionym wszelkich granic. Każdy tę granicę wyznaczał sobie sam, a co się z tym wiązało, mało komu można było dopisać takie pojęcie, jak ograniczenie. W jednej chwili radość i tęsknota, zmieszała się z poczuciem obowiązku i konieczności. Doświadczenie związane z samotnością, a także tym cholernym pragnieniem wielkości, zobowiązało ją do zmiany toku myślenia. Umysł, jakby napełniony siłą perswazji tego cholernego wewnętrznego głosu, właśnie dał o sobie znać. W jej spojrzeniu, dostrzec można było tylko zawód ; zawód niespełnionego pragnienia...


Pospiesznie odczuwała odejście chwil, w których mogła poczuć się w spełni spełniona i szczęśliwa. Jednak i te pamiątki skrywała już głęboko w sercu, dając upust marzeniom, które coraz bardziej utwierdzały ją w tym, co nieuchronne. Złodziejskie szmaty, chciała ponownie zamienić na kunsztowne suknie, które teraz traktowała jako słabość kobiecej perfekcji. Słodkimi myślami podążała w te strony, choć wciąż była tutaj ; obok niego, siedząc przy niedokładnie doczyszczonym blacie, rozprawiając o kieliszku Ognistej. Skóra paliła ją, jakby oblana wrzącym olejem. Cóż, stres był nieodłączną częścią jej pracy, co wiązało się ze strachem. Strachem przed niepowodzeniem, którego Davies doświadczyła całkiem niedawno. Od tamtego czasu, gotowało się w niej, a jej emocje, zmieszały się ze sobą, tworząc nienazwany twór, którego czasem i ona nie mogła znieść. Jedyne co pałętało się jej po głowie, to słodka zemsta. Nie mogła doczekać się widoku Gilesa, gdy spętany jednym z zaklęć, traci pieniądze, których tak bardzo nie chciał oddać. Tworząc tę scenę we własnej głowie, powstrzymywała się, aby nie zadusić się ironicznym śmiechem. W końcu jak widać jej plany, póki co się nie sprawdzały.


Jak ty mnie dobrze znasz... ━  powiedziała, gdy Wroński zamówił Ognistą. Gdy tylko barman podał im niewielkie naczynko, bez zastanowienia i nie patrząc na swojego towarzysza, wypiła jego zawartość. Mózg jakby zaczął szybciej pracować, współgrając z tym miłym i dobrze znanym jej ciepłem, które teraz opanowało jej żołądek.


━  No, teraz możemy przejść do sedna naszego spotkania. Najpierw jednak chciałabym cię o coś zapytać... Znamy się nie od dziś i wiadome, że masz całkiem sporo zaufanych znajomych. Znasz więc może kogoś, kto byłby w stanie uwarzyć dla mnie eliksir wielosokowy? ━  mówiła już ściszonym głosem, zupełnie tak, jakby kogoś miał zainteresować temat ich rozmowy.


Success is the abilityto go from one failure to another with no loss of enthusiasm.


Alex Davies
Alex Davies
Zawód : złodziejka
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Wyglądaj jako kwiat niewinny,
ale niechaj pod kwiatem tym
wąż się ukrywa
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8378-alex-davies#243400 https://www.morsmordre.net/t8390-kontakt-listowny#243696 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f166-crimson-street-3-2?fbclid=IwAR2pgqNrs8LyM0RQ9UySn1DwTO4iunwHMw6k08mJrAYDlyMPvO0ZCDlko2c https://www.morsmordre.net/t8391-skrytka-bankowa-nr-2005#243697 https://www.morsmordre.net/t8389-alex-davies#243694
Re: Bar [odnośnik]30.08.20 5:30
Błysnął zębami w uśmiechu, gdy nie odmówiła Ognistej. Dobrze było się napić na rozgrzewkę, nawet z tą smarkulą, którą zaczął szanować pomimo jej młodego wieku. Chyba zanadto mu przypominała siebie samego, z czasów młodości. Zdusił w sobie nawet wątpliwość, czy alkohol nie wpłynie na percepcję i zwinność rąk jego złodziejki. Jemu samemu procenty nie przeszkadzały, ba - nawet dodawały energii! Jego praca opierała się w końcu na biciu i zastraszaniu, nawet jeśli dzisiaj miał trochę urozmaicić swój repertuar. Alex dała się za to poznać jako bystra i obrotna dziewczyna, więc liczył na to, że wie co robi. Szybko wychylił swój kieliszek, z radością przyjmując rozkoszne pieczenie w gardle, ale coś powstrzymało go przed domówieniem drugiej kolejki. Może jakaś nerwowość w ruchach Davies?
-Chyba nie cykorujesz? - zagaił, świadomie grając na ambicji dziewczyny. -Chcę ci zaproponować zwykłe włamanie, skoro podobno żaden zamek nie stanowi dla Ciebie przeszkody. A jeśli natkniemy się na gospodarza to... zajmę się nim. -  gdy tylko barman ich zostawił, Daniel bez zapowiedzi przeszedł do meritum propozycji, zniżając głos, mrużąc oczy i lustrując brunetkę uważnym spojrzeniem. Potrzebował jej dzisiaj, ale nade wszystko potrzebował profesjonalistki, a ona była... bardzo młoda. W jej wieku siedziały mu w głowie głupoty, więc choć ufał w jej talent, to chciał wybadać, czy jest w odpowiednim nastroju na skok. Najlepiej byłoby zabrać się za to dzisiaj, ale w razie potrzeby poczeka. Do ich pracy trzeba było odpowiedniej mieszanki spokoju, zdecydowania i bezwzględności.
-Przyda mi się też druga różdżka do Wingardium Leviosa, chyba, że jesteś mocna w transmutacji i zmniejszaniu przedmiotów. - dodał, żeby sobie nie myślała, że hop, siup, jeden zamek i już jej nie ma. Potrzebował jej do całości skoku. -Odzyskamy trochę cudzej własności, ale po drodze możemy zabrać sobie, co tylko chcesz. Nasz cel to wprawny oszust z Londynu, nie miej skrupułów. Jakby Giles się tam pokazał, trzymaj się z tyłu a ja sobie z nim poradzę. - wprawnie przedstawił całość zlecenia, a że whiskey rozwiązała mu nieco język, to wplótł w wypowiedź nawet personalia ich ofiary. Błogo nieświadom tego, że Alex miała już do czynienia z tym gagatkiem. Dobrze, że nie wiedział - nie potrzebował tutaj nadmiernych emocji.
Uniósł lekko brwi, gdy spytała go o eliksir wielosokowy. Posłał jej zaciekawione spojrzenie, a na dnie jego oczu mogła dostrzec coś na kształt troski i niepokoju. Zaraz jednak zamrugał i przybrał zobojętniały wyraz twarzy. Była, jak na razie, jego współpracownicą i znajomą, a nie podopieczną ani koleżanką. A w ich fachu nie należało okazywać przywiązania, zbyt łatwo było wykorzystać się nawzajem.
-Osobiście nigdy go nie zamawiałem, ale znam... ponadprzeciętnie zdolną alchemiczkę, która na pewno byłaby w stanie go uwarzyć. Jest spoza naszych kręgów, o nic niepodejrzewana i bardzo dyskretna. - odpowiedział, ani przez moment nie wątpiąc w umiejętności Frances Burroughs. Była pierwszą i jedyną osobą, która przyszła mu na myśl - ich nowa, acz intensywna znajomość, wypleniła w nim potrzebę konsultowania się z innymi alchemikami. Nie miał jednak zamiaru przysparzać Frances kłopotów, musiał więc wybadać intencje Alex. -Powiem ci więcej, jeśli zdradzisz mi, po co ci ten eliksir. To nie zabawka, można się przez niego wpakować w nie lada kłopoty. - informacje w zamian za wyjaśnienia, to uczciwy targ.


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176
Re: Bar [odnośnik]05.09.20 23:36
Odwzajemniła jego uśmiech, w końcu tak dobrze się znali. Choć w jej rozumowaniu, wcale nie najlepiej. Przeświadczenie o tej plątaninie myśli, od zawsze odtrącało od niej tę zaokrągloną definicję słowa ; skupienie. Właściwie, jej życie opierało się niemalże w całości na swoistych zaokrągleniach, czy też skrawkach. Braki uzupełniała osobowością, także wykreowaną przez samą siebie, choć czuła się w tym cholernie prawdziwie do tego stopnia, że sama uwierzyła w swoje wymyślone 'ja'. Bił do niego respekt i być może dlatego wielu towarzyszy, których można było przyrównać co najmniej do pleni, patrzyło na tę dwójkę spode łba. Stęskniona wizja napadu, wreszcie znajduje miejsce w jej codzienności. Adrenalina, którą emanuje owe zjawisko, znowu ją ogarnia, zupełnie tak, jakby dopiero co wyszła z baru razem ze Scalettą. Teraz jednak siedzi tutaj z Wrońskim, wymieniając się co chwilę kieliszkami Ognistej. Biesiada musiała się skończyć, bowiem nie mogła pozwolić się na żaden karygodny błąd, szczególnie w jego obecności. Wiedziała, że ją cenił, czy też szanował. Schlebiało to jej, bo tak cholernie lubiła to uczucie ; uczucie docenienia, którego brakowało jej niemalże przez całe życie. Być może nie wykazywała się niczym, za co można było jej przyklasnąć, bo właściwie robiła to sama. Nawet ten sztuczny aplauz był dla niej o stokroć cenny od najlepiej smakującego papierosa.


━  Kochany, gdzie jest robota, tam jestem i ja. ━ Powiedziała z lekka się czerwieniąc. Być może jego słowa w pewien sposób uraziły jej nieskalaną przedtem dumę, choć i ta 'nieskazitelność' była kolejnym słowem, które pięknie oplotło jej bajkę. Nie chciała dać po sobie poznać, że stres bierze nad nią górę, jednak żyjąc ostatnimi wydarzeniami, ciężko było jej opanować choćby trzęsącą się nogę. Te nerwowe triki, wprawiały ją w stan istnego zagubienia, a Wroński idealnie to przeczytał. Czy naprawdę była aż tak przewidywalna? 


━  Różdżkę możesz sobie wziąć. Od Hogwartu minęło cholernie dużo czasu i można powiedzieć, że większość umiejętności zostawiłam w murach zamku... ━ zakpiła, chyba nawet z samej siebie. Uśmiechnęła się delikatnie, po czym wyciągnęła różdżkę, lecz nie podała jej mężczyźnie. Błazeńskie imponowanie własnym jestestwem, nie wchodziło dzisiaj w grę, w końcu dalej pamiętała o swojej nieudolności przy spotkaniu z Gilesem. Los sprawił, że to cholerne nazwisko jeszcze raz przetoczyło się w granicy zasięgu jej słuchu. Znów musiała obwąchać te śmierdzące krętactwem słowo, a co za tym idzie, dzisiejsze włamanie stało się dla niej o wiele ważniejsze. Mimochodem, nogi przestały się trząść, a jej źrenice powiększały się z każdą sekundą. Czy to była oznaka zdumienia? Chyba tak. Miała ochotę wykrzyczeć mu kim jest ten parszywiec, jednak pozwoliła mówić mu dalej. Oderwała łokieć od baru i uważanie słuchała każdego słowa.


━  Widzę, że ten chłystek nie tylko mi jest tak dobrze znany. Skoro tak dociekliwie pytasz, to chętnie ci opowiem. Widzisz, Giles pożyczył, choć teraz chyba mogę powiedzieć, że ukradł mi pieniądze. Zwlekał z oddaniem, więc wyprawiłam się ze Scalettą na małe polowanie. Widzisz, nie przyniósł do baru pieniędzy, jakiż roztropny. Nie muszę chyba ci mówić jak to się skończyło, resztę sam możesz sobie dopowiedzieć. ━ mówiła z takim przejęciem, jak tego wieczoru, gdy go spotkała, a jej zaklęcie chybiło. Teraz była jednak bardziej rozweselona, być może ze względu na Ognistą, którą wspólnie popijali.


Niezła historia co? Eliksir był mi potrzebny, żeby dopaść tego krętacza, jednak chyba zrezygnuję z tego pomysłu, dzięki temu pięknemu zbiegowi okoliczności. ━ zaśmiała się ironicznie. Być może straciła teraz nieco w oczach Daniela, jednak jej ręce nigdy nie były tak gotowe do pracy, jak teraz. Ponownie w jej oczach zatliła się ta iskra, która zwykle towarzyszyła jej przy podobnych eskapadach.


Success is the abilityto go from one failure to another with no loss of enthusiasm.


Alex Davies
Alex Davies
Zawód : złodziejka
Wiek : 23
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
Wyglądaj jako kwiat niewinny,
ale niechaj pod kwiatem tym
wąż się ukrywa
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t8378-alex-davies#243400 https://www.morsmordre.net/t8390-kontakt-listowny#243696 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f166-crimson-street-3-2?fbclid=IwAR2pgqNrs8LyM0RQ9UySn1DwTO4iunwHMw6k08mJrAYDlyMPvO0ZCDlko2c https://www.morsmordre.net/t8391-skrytka-bankowa-nr-2005#243697 https://www.morsmordre.net/t8389-alex-davies#243694
Re: Bar [odnośnik]18.09.20 3:31
Lubił aurę respektu i tajemnicy, którą świadomie roztaczał przy Alex - zachęcany to jej skupionym spojrzeniem, to dobrze skrywanym entuzjazmem na propozycję wspólnego zlecenia. Podobnie jak ona, uwielbiał czuć się doceniany i szanowany. Przy niej, wywalczenie dla siebie tego uczucia przychodziło mu bez większego wysiłku, naturalnie. Nie było okupione ani niepewnością, ani dziwnym kacem moralnym, który dopadał Wrońskiego po niektórych zleceniach. Na Nokturnie go szanowano, ale wiele osób po prostu się go bało - musiał wywalczyć ten strach pięściami, a nierzadko czarną magią. Od blisko dekady piął się po drabinie londyńskiego półświatka: ambitny, skuteczny i łaknący niezależności. Odbierał długi, zbierał informacje, czasem wymierzał sprawiedliwość dla swoich klientów. Zapewne zrobi to wszystko dzisiaj, przy okazji dając Gilesowi fangę w nos i kopniaka w brzuch. Może rzuci na niego łagodne zaklęcie torturujące, a może coś gorszego.
Cudzy ból i strach nie sprawiał mu jednak satysfakcji. Były tylko środkiem do celu.
Z Alex piło i przebywało mu się dobrze, bo nie musiał udawać przy niej bezwzględnego brutala. Udawał tylko obrotnego człowieka biznesu, starego wyjadacza ulicznych interesów - ta maska była bliższa prawdy, bardziej pasowała do jego duszy.
W głębi serca był zaś podobny do samej Davies - dorastający w poczuciu niedocenienia, przed dekadą zagubiony na ulicach Londynu jeszcze bardziej od niej, złakniony szacunku i bojący się dopuścić kogokolwiek zbyt blisko. Prawdy o sobie nie zamierzał jednak jej pokazać, o ile nie robił tego nieświadomie. Może i łączyło ich wiele, ale okazanie tych podobieństw tylko wszystko by zepsuło.

Uniósł jedną brew, gdy beztrosko przyznała mu się do zapomnienia lekcji z Hogwartu. Sam również opuścił się mocno w transmutacji, ta dziedzina magii była zresztą (przeważnie) nieistotna dla ich roboty. Ale nie sugerowała chyba, że...
-...ale nie zaniedbałaś magii obronnej i defensywnej? - upewnił się spontanicznie i (nad)opiekuńczo. -Od anomalii minęło już tyle czasu, że wszyscy na powrót lekkomyślnie szastają zaklęciami, szczególnie w ludzi naszego pokroju. - skrzywił się, mając na myśli włamywaczy, ściągaczy długów, samozwańczych śledczych. Oboje z Alex wybrali kariery, które nie przysprzają im miłości. Często dłużnicy, nawet wiedząc, że nie mają szans w tym starciu, desperacko ciskali we Wrońskiego bolesnymi urokami. Strach pomyśleć, co jakiś okradnięty człowiek mógłby ze złości zrobić drobnej dziewczynie. Spojrzał na Alex z dziwną, niepodobną do siebie powagą. Może bywał przewrażliwiony, może od czasu rzezi mugoli w Londynie zbyt często oglądał się nawet przez własne, czystokrwiste ramię - ale praca to nie zabawa.

Alex zdawała się jednak nie być w nastroju na lekcje życia i korepetycje z Obrony Przed Czarną Magią. Nagle zaczęła mówić niemalże gorączkowo, wydając się wyjątkowo przejęta. Wroński podejrzewał, że zgrywa przy nim nieco poważniejszą niż w rzeczywistości, ale nie spodziewał się, że Ognista aż tak rozwiąże jej język.
Wyjaśnienie było wplecione w jej szybkie słowa. Wysłuchał opowieści, przyglądając się dziewczynie uważnie i czujnie. Uliczna intuicja zdawała się mu coś podpowiadać, ale w barze nie mógł dobrze wsłuchać się w głos własnego instynktu - czy Alex była za bardzo zaangażowana w sprawę, czy jej emocje powinny go zaniepokoić? A może wręcz przeciwnie - powinien poczuć ekscytację i zadowolenie z jej dodatkowej motywacji? Podkręcił wąsa z namysłem, w głowie układając już plan włączenia tego nowego kontekstu do obecnego zlecenia.
-Możemy wspólnie wymierzyć Gilesowi specjalne podziękowanie za to, jak cię potraktował. Uściślij tylko - jak to się skończyło? - nachylił się lekko, nie zamierzając sobie nic dopowiadać sam. Nie był jeszcze pewien, jak brutalnie Giles potraktował Alex i czy uraził tylko jej dumę, czy skrzywdził coś więcej. A od tego będzie zależeć zapłata jaką otrzyma, środki, których użyje sam Daniel. A może panna Davies umie się bić, albo zechce sama wymierzyć mu kopniaka? W oczach Wrońskiego rozbłysła wymowna iskra. Znaczącym spojrzeniem roztoczył przed Alex perspektywę słodkiej zemsty, a potem...
-Nie muszę chyba mówić, że priorytet ma moje - a teraz nasze - zlecenie. - uściślił, poważniejąc. Pracował dla swojego klienta, a nie pro bono dla panny Davies. -Ale jeśli obejdzie się bez komplikacji, to spróbujemy odzyskać i twoje pieniądze. Albo weźmiesz sobie z jego domu jakąś odpowiednią pamiątkę. - zaproponował, licząc na wdzięczność i zrozumienie. Mógłby zrezygnować ze współpracy z Alex, jeśli podejrzewałby, że jej własne interesy okażą się ważniejsze od tych jego. Podobał mu się jednak jej entuzjazm, postanowił jej dać szansę.
-Gotowa? - zaproponował, kładąc na ladzie kilka monet za Ognistą. Mogli się zwijać pod dom Gilesa.


Self-made man


Daniel Wroński
Daniel Wroński
Zawód : nikt
Wiek : 28
Czystość krwi : Czysta
Stan cywilny : Żonaty
Śmierć będzie ostatnim wrogiem, który zostanie zniszczony.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7861-daniel-wronski#222853 https://www.morsmordre.net/t7892-listy-wronskiego https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f239-smiertelny-nokturn-7-13 https://www.morsmordre.net/t7887-skrytka-bankowa-nr-1886 https://www.morsmordre.net/t7889-daniel-wronski#223176

Strona 2 z 3 Previous  1, 2, 3  Next

Bar
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach