Tunel
AutorWiadomość
Tunel
Opuszczony tunel łączący ze sobą dwie ruchliwe ulice, znacząco skracający drogę. Początkowo wydaje się dobrze oświetlony i całkowicie bezpieczny, lecz gdy zakręca w lewo ściany pokryte są graffiti, mało które latarnie oświetlają korytarz. Przez to mało kto się zapuszcza pomiędzy ceglaste, łukowate zabudowania, w obawie o to kogo może tam spotkać. W okolicy krąży plotka, jakoby niedawno odnaleziono tam zmasakrowane ciało panny z pobliskiego domu uciech. Zwykle tunel okupują młodociani recydywiści zajmujący się głównie rozprowadzaniem narkotyków lub innych równie nielegalnych substancji i przedmiotów. To miejsce idealne do nabycia broni bez zezwolenia, lecz na pewno nie nadaje się na popołudniowe spacery.
W tej lokacji obowiązuje bonus do rzutu kością w wysokości +5 dla Rycerzy Walpurgii i +10 dla Śmierciożerców.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 07.03.19 15:12, w całości zmieniany 2 razy
Wyjście z tunelu zostało rozwalone bombardą. Na ostrych, wykrzywionych prętach znajduje się ludzka krew. Błoto znaczą ślady stóp. Ktoś tędy uciekał w stronę znajdującego się nieopodal lasu.
Rzucacie kostką k100, żeby rozejrzeć się w terenie za kolejnymi śladami.
Rzucacie kostką k100, żeby rozejrzeć się w terenie za kolejnymi śladami.
Wysłannik Ministerstwa, dobre sobie. Miał wrażenie, że tu jest za karę. Dwa tygodnie sielskiego małżeństwa i już koniec "miesiąca miodowego". Co prawda, długo sam nie oponował. W końcu było to nie lada wyróżnienie! Przygotował się na najgorsze, ale mimo wszystko chciał szybciutko wrócić do domu. Może zdąży na ciepłą kolację?
Kilka złodziejaszków nie może być cwańszych od całej brygady ludzi, to nie byli tylko cywile, ale także specjaliści. Ministerstwo na pewno nie mogło przymknąć oka na takie wybryki. Dobrze, że było tylu chętnych do pomocy, bo skąd wiadomo z iloma przestępcami mamy do czynienia? Tunel nie był szczególnie miłym miejscem. Wiele razy słyszał, że gdyby chciał się otruć jakimiś mugolskimi narkotykami to znalazłaby je tu, wśród szczurów. Nie wiedział, czy mugol czasami nie jest gorszy od tego gryzonia. Wyjście z tunelu wyglądało równie nieciekawie. Pozrzucane cegły na całym terenie sugerowały zaklęcie bombarda. Ta krew zaniepokoiła Alfreda. Napastnik był rany czy znaleźli nową ofiarę? Bądź co bądź, trzymał już różdżkę w pogotowiu i szukał każdej najmniejszej wskazówki, która pozwoliłaby mu wykonać kolejny ruch.
Kilka złodziejaszków nie może być cwańszych od całej brygady ludzi, to nie byli tylko cywile, ale także specjaliści. Ministerstwo na pewno nie mogło przymknąć oka na takie wybryki. Dobrze, że było tylu chętnych do pomocy, bo skąd wiadomo z iloma przestępcami mamy do czynienia? Tunel nie był szczególnie miłym miejscem. Wiele razy słyszał, że gdyby chciał się otruć jakimiś mugolskimi narkotykami to znalazłaby je tu, wśród szczurów. Nie wiedział, czy mugol czasami nie jest gorszy od tego gryzonia. Wyjście z tunelu wyglądało równie nieciekawie. Pozrzucane cegły na całym terenie sugerowały zaklęcie bombarda. Ta krew zaniepokoiła Alfreda. Napastnik był rany czy znaleźli nową ofiarę? Bądź co bądź, trzymał już różdżkę w pogotowiu i szukał każdej najmniejszej wskazówki, która pozwoliłaby mu wykonać kolejny ruch.
If I risk it all,
could You break my fall?
could You break my fall?
The member 'Alfred Parkinson' has done the following action : rzut kością
'k100' : 19
'k100' : 19
Wczoraj wieczorem wróciłem do pracy i odrazu dostałem zlecenie. Miałem rozejrzeć się po okolicy w której grasuje przestępca wyłudzający pieniążki od starszych pań czarownic. Wiadomo, że takie staruszki rzadko pamiętają o zabieraniu ze sobą różdżek na zakupy, szczególnie, kiedy są to zakupy poranne. Albo podwieczorkowe. Albo wypady do koleżanek podwieczorkowe. W każdym razie zbadałem teren, wróciłem na komisariat i zakomunikowałem, że dadzą mi jeszcze raz stare babcie do kontrolowania, to pójdę do innego oddzialu. Do Wiedźmej Straży na przykład. Przyjeliby mnie tam z otwartymi rękami, przecież jestem wschodzącą gwiazdą policji czarodziejskiej.
W każdym razie, kolejnego dnia około godziny popłudniowej, kiedy robiłem sobie przerwę na obiad, dostałem wezwanie do przełożonego. Wytłumaczył mi, że mogę się wykazać, a że przepadam za okazjami do wykazywania się (zresztą nieco się zastałem przez te trzy miesiące laby), stwierdziłem BIORĘ TO. Zapoznałem się ze sprawą, chociaż zapoznawania się było na trzy łyki herbaty, wcisnąłem kapelusz na głowę i przyciemniane okulary na nos i mimo, że dopiero co przestał padać deszcz, postawiłem kołnierz, w obawie, że silne wiatry Londyńskich zakamarków przyprawią mnie o kaszel i katar, a tego nie chciałem.
Rozpoznanie terenu rozpoczyna się od ogółu do szczegółu i generalnie większość przeszkolonych wie co i jak należy sprawdzać. A mimo to, pojawiając się na miejscu, doznałem szoku, stwierdzając, że nie jestem jedynym zainteresowanym. Skinąłem głową Strażnikowi Parkinson, który awansował, bo jest szlachcicem i zagadłbym, ale akurat oglądalem inną część tunelu. Kiedy zaś on się poruszył, mogłem dojść do miejsca i ocenić. - Hm, krew, a to ciekawe - pomyślałem sobie, że daleko nie mógł ujść, skoro już tutaj się zranił. A może miał zakładnika? Po co złodziejaszkom zakładnicy? Postanawiam rozejrzeć się dalej.
W każdym razie, kolejnego dnia około godziny popłudniowej, kiedy robiłem sobie przerwę na obiad, dostałem wezwanie do przełożonego. Wytłumaczył mi, że mogę się wykazać, a że przepadam za okazjami do wykazywania się (zresztą nieco się zastałem przez te trzy miesiące laby), stwierdziłem BIORĘ TO. Zapoznałem się ze sprawą, chociaż zapoznawania się było na trzy łyki herbaty, wcisnąłem kapelusz na głowę i przyciemniane okulary na nos i mimo, że dopiero co przestał padać deszcz, postawiłem kołnierz, w obawie, że silne wiatry Londyńskich zakamarków przyprawią mnie o kaszel i katar, a tego nie chciałem.
Rozpoznanie terenu rozpoczyna się od ogółu do szczegółu i generalnie większość przeszkolonych wie co i jak należy sprawdzać. A mimo to, pojawiając się na miejscu, doznałem szoku, stwierdzając, że nie jestem jedynym zainteresowanym. Skinąłem głową Strażnikowi Parkinson, który awansował, bo jest szlachcicem i zagadłbym, ale akurat oglądalem inną część tunelu. Kiedy zaś on się poruszył, mogłem dojść do miejsca i ocenić. - Hm, krew, a to ciekawe - pomyślałem sobie, że daleko nie mógł ujść, skoro już tutaj się zranił. A może miał zakładnika? Po co złodziejaszkom zakładnicy? Postanawiam rozejrzeć się dalej.
C'est toi pour moi, moi pour toi
Des nuits d'amour à plus finir un grand bonheur qui prend sa place les ennuis les chagrins s'effacent heureux, heureux à en mourir.
Theodore Barrowick
Zawód : policjant
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
I'll give you all I got to give
If you say you love me too
I may not have a lot to give
But what I got I'll give to you
If you say you love me too
I may not have a lot to give
But what I got I'll give to you
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Theodore Barrowick' has done the following action : rzut kością
'k100' : 67
'k100' : 67
Już od jakiegoś czasu Alexander bacznie przyglądał się sprawom zuchwałych kradzieży, jakie miały ostatnio miejsce w czarodziejskim świecie. Musiał sprawdzić teorię, czy aby nie wiąże się to bezpośrednio z nadal tajemniczą Trzecią Siłą, która jemu i paru innym zakonnikom spędzała sen z powiek. Toteż, zupełnie niepodobny do siebie, o wyglądzie zaprawionego w dalekich wojażach wilka morskiego, z bujną czarną czupryną i równie bujną brodą, szedł w czarnym płaszczu wtapiając się w cienie nocy, rzucane na wąskie uliczki pomiędzy londyńskimi budynkami. W rękawie, w pewnym uścisku dłoni tkwiła jego różdżka - był gotów zareagować w każdym momencie. Akcja ta była istotna dla jego poczynań, bowiem jakiekolwiek informacje o ciemnym półświatku mogły naprowadzić go na rzeczy o wiele bardziej istotne. Takie działania były jaj efekt domina. Musiał więc także niezwykle baczyć na ewentualne omyłki czy potknięcia, ponieważ takowych moc destrukcyjna była niezmierzona.
Uważnym spojrzeniem uraczył zgliszcza muru. Dwaj mężczyźni nie umknęli także jego uwadze. Poszedł do nich bliżej.
- Dobry wieczór, panowie. Chyba jesteśmy tu w tej samej Sache. Olaf Heckmann, do usług - powiedział z silnym, niemieckim akcentem. Przyjrzał się posoce zdobiącej ciemną czerwienią rudość zardzewiałego drutu. Nie była zaschnięta, a błoto ruszone ludzką stopą zdawało się nadal drżeć.
- Krew jest ganz świeża, on ma nie więcej niż ein paar minut przewagi - oznajmił lekko. Krew widział codziennie w szpitalu, był wręcz specjalistą w temacie.
Dalej wytężał wzrok, szukając kolejnych elementów układanki, czekających w mroku by je odkryć.
Uważnym spojrzeniem uraczył zgliszcza muru. Dwaj mężczyźni nie umknęli także jego uwadze. Poszedł do nich bliżej.
- Dobry wieczór, panowie. Chyba jesteśmy tu w tej samej Sache. Olaf Heckmann, do usług - powiedział z silnym, niemieckim akcentem. Przyjrzał się posoce zdobiącej ciemną czerwienią rudość zardzewiałego drutu. Nie była zaschnięta, a błoto ruszone ludzką stopą zdawało się nadal drżeć.
- Krew jest ganz świeża, on ma nie więcej niż ein paar minut przewagi - oznajmił lekko. Krew widział codziennie w szpitalu, był wręcz specjalistą w temacie.
Dalej wytężał wzrok, szukając kolejnych elementów układanki, czekających w mroku by je odkryć.
The member 'Alexander Selwyn' has done the following action : rzut kością
'k100' : 47
'k100' : 47
Dostał dzisiaj prezent od losu - i choć nie wyglądał on może zbyt apetycznie (czerwony jak bela mężczyzna, który przypominał bardziej zwały chodzącego tłuszczu niż humanoida), to przecież nie wszystko złoto, co się świeci. Gdzieś pomiędzy pierwszym a dwunastym kieliszkiem pan niewiadomego imienia (godność to chyba jedyna rzecz, o której zapomniał wspomnieć) w największym zaufaniu zdradził Felixowi, że z Departamentu Tajemnic skradziono niebywale cenne artefakty. Tremaine pozwolił sobie na obrzucenie klienta uważnym spojrzeniem, oceniając, czy może już bredzić. Lecz gdy Felix zaczął wypytywać o szczegóły wszystko mniej więcej się zgadzało. Postanowił więc zawierzyć słowu podchmielonego pracownika Ministerstwa i w ramach wyjątku (wbrew zaleceniu szefa) polewał nierozcieńczony alkohol, usiłując jak najszybciej rozwiązać mu język.
Zainteresowało go kilka informacji, które skrzętnie zanotował na kartach pamięci. Aczkolwiek z całą pewnością najbardziej zmotywowała go nagroda pieniężna – ostatnio było u niego z finansami wybitnie krucho.
Gdy pracownik Ministerstwa zupełnie odpłynął, Felix urwał się z pracy i teleportował nieopodal tunelu, przyodziany w czarny płaszcz do połowy łydek. Z niezadowoleniem przyjął fakt, iż przy wejściu kręciły się już trzy inne osoby, aczkolwiek trudno się dziwić, że czarodzieje połasili się na tak hojną nagrodę. Zrobił więc dobrą minę do złej gry i podszedł powoli do mężczyzn, obrzucając ich uważnym spojrzeniem. Jednego z nich miał okazję spotkać całkiem niedawno… Choć on zapewne nie zwrócił uwagi na usługującego mu barmana…?
- Mam wrażenie, że jeszcze nigdy nie było tu tak tłoczno – powiedział, a na jego ustach pojawił się przez chwilę cień uśmiechu. Skoro już się tu znaleźli chyba lepiej, żeby współpracowali niż utrudniali sobie zadanie, prawda? – Dobry wieczór – dodał, by kurtuazji stała się zadość. Nie zamierzał się jednak przedstawiać.
Jego uwagę również przykuły ślady krwi, aczkolwiek chwilę później przeniósł spojrzenie na błoto – pochylił się nieco, by przyjrzeć się odbitym w nim śladom i oszacować mniej więcej gabaryty osób, które je zostawiły. Być może dostrzeże coś jeszcze?
Zainteresowało go kilka informacji, które skrzętnie zanotował na kartach pamięci. Aczkolwiek z całą pewnością najbardziej zmotywowała go nagroda pieniężna – ostatnio było u niego z finansami wybitnie krucho.
Gdy pracownik Ministerstwa zupełnie odpłynął, Felix urwał się z pracy i teleportował nieopodal tunelu, przyodziany w czarny płaszcz do połowy łydek. Z niezadowoleniem przyjął fakt, iż przy wejściu kręciły się już trzy inne osoby, aczkolwiek trudno się dziwić, że czarodzieje połasili się na tak hojną nagrodę. Zrobił więc dobrą minę do złej gry i podszedł powoli do mężczyzn, obrzucając ich uważnym spojrzeniem. Jednego z nich miał okazję spotkać całkiem niedawno… Choć on zapewne nie zwrócił uwagi na usługującego mu barmana…?
- Mam wrażenie, że jeszcze nigdy nie było tu tak tłoczno – powiedział, a na jego ustach pojawił się przez chwilę cień uśmiechu. Skoro już się tu znaleźli chyba lepiej, żeby współpracowali niż utrudniali sobie zadanie, prawda? – Dobry wieczór – dodał, by kurtuazji stała się zadość. Nie zamierzał się jednak przedstawiać.
Jego uwagę również przykuły ślady krwi, aczkolwiek chwilę później przeniósł spojrzenie na błoto – pochylił się nieco, by przyjrzeć się odbitym w nim śladom i oszacować mniej więcej gabaryty osób, które je zostawiły. Być może dostrzeże coś jeszcze?
what matters most is how well you walk through the f i r e.
Ostatnio zmieniony przez Felix Tremaine dnia 26.12.15 0:16, w całości zmieniany 1 raz
Felix Tremaine
Zawód : goni mnie przeszłość
Wiek : 27
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
w środku pękają struny
chwil, pulsuje rzeka
czerwienią moich win,
gonię sam siebie i znów
zamiera świat.
chwil, pulsuje rzeka
czerwienią moich win,
gonię sam siebie i znów
zamiera świat.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Nieaktywni
The member 'Felix Tremaine' has done the following action : rzut kością
'k100' : 94
'k100' : 94
Wszystkie ślady były dość świeże – zarówno stóp, jak i krwi, którą wszyscy zauważyliście. Zbliżał się wieczór, a więc niedługo możliwości odnalezienia poszlak zostaną mocno ograniczone. Wiecie jednak jedno – wszystkie prowadzą do lasu.
Alfred - niedostatecznie wytężyłeś swój zmysł wzroku, dlatego nie udało ci się dostrzec choćby najmniejszej wskazówki.
Theodore – udało ci się dostrzec w błocie bardzo wyraźne ślady pazurów, ale pewien jesteś jedynie tego, że należą one do jakiegoś dużego zwierzęcia; oprócz tego zauważyłeś wyraźne plamy krwi w błocie.
Alexander - zauważyłeś skrawek materiału zwisający smętnie z nadpalonego kawałka kory. Obaj (Alex i Theo) jesteście pewni, że to właśnie tędy biegł złodziej.
Felix - zauważyłeś nieco więcej niż pozostali. Odbiłeś nieco na wschód, bo zaintrygowało cię kilka długich piór leżących na zgniecionym mchu. Mimo brudnych lotek, jesteś w stanie rozpoznać, że należą one do hipogryfa. W oddali między drzewami zamajaczyła ci męska sylwetka, powietrze przeciął potężny ryk; czarny hipogryf goni złodzieja.
Wśród gałęzi porażonych zaklęciem drzew zalśniły paciorkowate, czerwone oczka. Piskliwe głosiki odbiły się echem od liści, długie witki zakołysały się na gałęziach i nieśmiałki rzuciły się na intruzów w celu obrony drzew, które im jeszcze pozostały.
Alfred, Theodore i Alexander - usłyszeliście ryk hipogryfa, ale nie zdążyliście zareagować, ponieważ zostaliście zaatakowani przez nieśmiałki. Możecie spróbować unieszkodliwić je zaklęciem albo powstrzymać siłą fizyczną (w tym wypadku ST = 69).
Felix, musisz dokonać wyboru – biegniesz za złodziejem, tym samym próbując „uratować” go ze szponów hipogryfa, czy pomagasz reszcie uwolnić się od nieśmiałków?
| Od tej pory macie 48h (od ostatniego posta MG) na dodanie posta; opóźnienie (dodanie posta po 72h) poskutkuje odjęciem 5 punktów od rzutu kostką; odpisanie w czasie 48h skutkuje +5 punktami do następnej akcji; Alfred ma +5 punktów do wykonywanej akcji!
Alfred - niedostatecznie wytężyłeś swój zmysł wzroku, dlatego nie udało ci się dostrzec choćby najmniejszej wskazówki.
Theodore – udało ci się dostrzec w błocie bardzo wyraźne ślady pazurów, ale pewien jesteś jedynie tego, że należą one do jakiegoś dużego zwierzęcia; oprócz tego zauważyłeś wyraźne plamy krwi w błocie.
Alexander - zauważyłeś skrawek materiału zwisający smętnie z nadpalonego kawałka kory. Obaj (Alex i Theo) jesteście pewni, że to właśnie tędy biegł złodziej.
Felix - zauważyłeś nieco więcej niż pozostali. Odbiłeś nieco na wschód, bo zaintrygowało cię kilka długich piór leżących na zgniecionym mchu. Mimo brudnych lotek, jesteś w stanie rozpoznać, że należą one do hipogryfa. W oddali między drzewami zamajaczyła ci męska sylwetka, powietrze przeciął potężny ryk; czarny hipogryf goni złodzieja.
Wśród gałęzi porażonych zaklęciem drzew zalśniły paciorkowate, czerwone oczka. Piskliwe głosiki odbiły się echem od liści, długie witki zakołysały się na gałęziach i nieśmiałki rzuciły się na intruzów w celu obrony drzew, które im jeszcze pozostały.
Alfred, Theodore i Alexander - usłyszeliście ryk hipogryfa, ale nie zdążyliście zareagować, ponieważ zostaliście zaatakowani przez nieśmiałki. Możecie spróbować unieszkodliwić je zaklęciem albo powstrzymać siłą fizyczną (w tym wypadku ST = 69).
Felix, musisz dokonać wyboru – biegniesz za złodziejem, tym samym próbując „uratować” go ze szponów hipogryfa, czy pomagasz reszcie uwolnić się od nieśmiałków?
| Od tej pory macie 48h (od ostatniego posta MG) na dodanie posta; opóźnienie (dodanie posta po 72h) poskutkuje odjęciem 5 punktów od rzutu kostką; odpisanie w czasie 48h skutkuje +5 punktami do następnej akcji; Alfred ma +5 punktów do wykonywanej akcji!
Ostatnio zmieniony przez Mistrz gry dnia 26.12.15 13:17, w całości zmieniany 1 raz
Brak spostrzegawczości u Alfreda można wytłumaczyć sporym rozkojarzeniem. Dopiero co umarła mu matka, wziął ślub. To były ciężkie wydarzenia, nie potrafił skupić się na robocie. Zawsze się mówi "jestem profesjonalistą", ale zapomina się, że każdy z nas jest po prostu człowiekiem i ma swoje słabsze oraz lepsze momenty życiowe. Ten był zdecydowanie gorszy, ale Alfred nie chciał się nikomu zwierzać. A już na pewno nie swojemu szefowi. Nie widział nic specjalnego, w zasadzie jedyne czego pragnął to pożegnać się ze zbierającą się ekipą i pójść do domu. Nie tylko rozpaczać. Delektować się ciszą. Ci tu za dużo gadali. Skinął tylko głową w ramach powitania, ale nie odezwał się. Po co marnować słowa...
Niesamowity ryk dotarł do jego uszu, już chciał je zakryć i przyjąć jakąś bezpieczną pozycję, ale było zdecydowanie za późno. Jakieś osiem cali zaczęło po nim skakać jak mała pchełka, doprowadzając do białej gorączki. Alfred znany ze swojego umiłowania do zaklęcia "Incendio" postanowił je od razu użyć. Cóż, płomienie zawsze wyglądają fantastycznie, nawet jeśli spalają żywcem nieśmiałka. Także wymówił zaklęcie, kierując różdżkę w stronę małej zarazy, czekając aż ta łaskawie przestanie go denerwować.
Niesamowity ryk dotarł do jego uszu, już chciał je zakryć i przyjąć jakąś bezpieczną pozycję, ale było zdecydowanie za późno. Jakieś osiem cali zaczęło po nim skakać jak mała pchełka, doprowadzając do białej gorączki. Alfred znany ze swojego umiłowania do zaklęcia "Incendio" postanowił je od razu użyć. Cóż, płomienie zawsze wyglądają fantastycznie, nawet jeśli spalają żywcem nieśmiałka. Także wymówił zaklęcie, kierując różdżkę w stronę małej zarazy, czekając aż ta łaskawie przestanie go denerwować.
If I risk it all,
could You break my fall?
could You break my fall?
The member 'Alfred Parkinson' has done the following action : rzut kością
'k100' : 71
'k100' : 71
Niedługo po moim rozpoznaniu pojawił się również brodaty brunet i jakiś zabłąkany chłopak. Zrobiło się conieco tłoczno, więc najpierw postanowiłem ucieszyć się z kolejnego wysłannika Ministestwa, zbladł jednak mój uśmiech, kiedy tamten odezwał się po niemiecku. Od kiedy niemieccy żołnierze pracują w Anglii? Nieufnie postanowiłem podchodzić do jegomościa i tylko odpowiedziałem. - Barrowick, magiczna policja - przedstawiam się oficjalnie i kiwam głową - Trafne spostrzeżenie - zgadzam się, kiedy wypowiada na głos moje własne słowa. Pomyślałem sobie, że zjadłbym tego pączka, którego rano włożyła mi do kieszeni Marla, ale znając Niemców, zaraz by mi go chciał odebrać. A ja nie chciałem się dzielić z niemcem, ani tym ani tym ze Strażników.
- Na pewno pobiegł w tamtą stronę, proszę spojrzeć na te ślady - wskazuję na błotniste zakrwawione ślady po pazurach. Wtem wita się z nami jakiś wątły chłopak. - Proszę odejść to miejsce zbrodni - poganiam chłopca i rzeczwiście poszedł sobie, więc mogliśmy dalej razem z Niemcem kminić. - Albo zwierze jest ranne albo ten, kogo niesie na grzbiecie- wymądrzam się dalej i wstaję, kiedy usłyszałem ryk. Toż to hipogryf! Znam ten dźwięk, bo miałem szkolenie z magicznych stworzeń nawet niedawno. Spoglądam szybko na Olafa niemieckiego i daję mu znać, że idziemy. Wtem jednak na naszej drodze stają wściekłe nieśmiałki, gotowe dobrać się do naszych oczu. Ledwo je zauważyłem, na całe szczęście w porę opieram się o obślizgły mur tunelu i rzucam zaklęciem - Ignitio - by się ich pozbyć.
- Na pewno pobiegł w tamtą stronę, proszę spojrzeć na te ślady - wskazuję na błotniste zakrwawione ślady po pazurach. Wtem wita się z nami jakiś wątły chłopak. - Proszę odejść to miejsce zbrodni - poganiam chłopca i rzeczwiście poszedł sobie, więc mogliśmy dalej razem z Niemcem kminić. - Albo zwierze jest ranne albo ten, kogo niesie na grzbiecie- wymądrzam się dalej i wstaję, kiedy usłyszałem ryk. Toż to hipogryf! Znam ten dźwięk, bo miałem szkolenie z magicznych stworzeń nawet niedawno. Spoglądam szybko na Olafa niemieckiego i daję mu znać, że idziemy. Wtem jednak na naszej drodze stają wściekłe nieśmiałki, gotowe dobrać się do naszych oczu. Ledwo je zauważyłem, na całe szczęście w porę opieram się o obślizgły mur tunelu i rzucam zaklęciem - Ignitio - by się ich pozbyć.
C'est toi pour moi, moi pour toi
Des nuits d'amour à plus finir un grand bonheur qui prend sa place les ennuis les chagrins s'effacent heureux, heureux à en mourir.
Theodore Barrowick
Zawód : policjant
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zaręczony
I'll give you all I got to give
If you say you love me too
I may not have a lot to give
But what I got I'll give to you
If you say you love me too
I may not have a lot to give
But what I got I'll give to you
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Martwi/Uwięzieni/Zaginieni
The member 'Theodore Barrowick' has done the following action : rzut kością
'k100' : 92
'k100' : 92
Tunel
Szybka odpowiedź