Wydarzenia


Ekipa forum
Herbaciarnia
AutorWiadomość
Herbaciarnia [odnośnik]10.03.12 22:28
First topic message reminder :

Herbaciarnia

★★
Zaciszne miejsce na samym poddaszu to przytulna herbaciarnia, gdzie serwowane są różnego rodzaju napoje; głównie te parzone z najzdrowszych i najlepiej działających na organizm ziół. W menu znajduje się szeroki asortyment herbat czarnych, czerwonych, zielonych i ziołowych, do tego kilka odmian purpurowych, parzonych z liści diabelskiego hibiskusa; rośliny rosnącej w pobliżu smoczych lęgów - te dozwolone są jednak od lat osiemnastu i traktowane jak nieszkodliwa używka; ma działanie pobudzające, podobne do kawy. Prócz tego zakupić można kawałek ciasta; szarlotki, sernika, bananowca lub keksu, świeżo pieczonego w pomieszczeniu obok. W okół malutkich, okrągłych stolików z poustawianymi przy nich puszystymi poduchami do siedzenia, w różnych barwach, w różnych wzorach, biega niziutka, nastoletnia złotowłosa dziewczyna, zbierająca zamówienia od gości.
Wystrój buduje wrażenie przytulności, ciepła; pewnego rodzaju nadziei, zważywszy na ogólny charakter placówki. Instrumentalna muzyka płynąca z szafy grającej jest spokojna, działa relaksująco. W powietrzu unosi się słodki, łagodny zapach cynamonu dosypywanego do herbat oraz pieczonych na zapleczu ciast. Ściany ozdobiono ręcznie malowanymi pejzażami znad brzegów Tamizy.
[bylobrzydkobedzieladnie]
Morsmordre
Morsmordre
Zawód : Mistrz gry
Wiek :
Czystość krwi : n/d
Stan cywilny : n/d
O Fortuna
velut Luna
statu variabilis,
semper crescis
aut decrescis...
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Herbaciarnia - Page 9 Tumblr_lqqkf2okw61qionlvo3_500
Konta specjalne
Konta specjalne
http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/ http://morsmordre.forumpolish.com/f124-woreczki-z-wsiakiewki

Re: Herbaciarnia [odnośnik]30.06.19 10:45
Kiwnęła krótko głową w odpowiedzi na jego niemrawe zapewnienia, że nic się nie stało. Wolałaby już, by się zdenerwował, by okazał niezadowolenie czy jawną niechęć, lecz zamiast tego raczył ją uprzejmościowymi frazesami. Czuła, że nie był z nią szczery, nic jednak nie mogła na to poradzić - byli dla siebie obcymi czarodziejami, nie miała prawa wymagać otwartości. A już zwłaszcza biorąc pod uwagę tamtą potańcówkę, przez którą czuli się w swoim towarzystwie skrajnie niezręcznie. Po co więc zostawiła ten przeklęty liścik...?
Policzki Maeve dalej pokrywał wyraźny rumieniec; nie potrafiła zapanować nad emocjami, które budził w niej ten temat, a przez które robiła z siebie jeszcze większą idiotkę. Nie zwróciła większej uwagi na kurtuazyjne przeprosiny, doskonale wiedziała, że nie pozostawiła mu większego wyboru, że jej reakcja wprost go do tego zmusiła. Oczywiście, gdyby Florean nie był dobrze wychowanym mężczyzną, mógłby to po prostu zignorować, tak samo jak prośbę o spotkanie. On jednak starał się traktować ją z szacunkiem. To tylko pogarszało tę i tak krępującą sytuację - może gdyby natrafili na siebie w innych okolicznościach, może gdyby nie wymienili tego pocałunku i nie planowali razem ucieczki w nieznane... Ściągnęła usta w wąską kreskę, próbując w ten sposób powstrzymać się przed powiedzeniem czegoś, czego mogłaby później żałować lub przybraniem grymasu, który mógłby pogrążyć ją w oczach rozmówcy.
- Nie pamiętam, które z nas to zaproponowało - odpowiedziała mu w końcu cicho, pozornie obojętnie, choć każda kolejna zgłoska przychodziła jej z trudem. - Ale masz rację, że było to kompletne szaleństwo - kontynuowała, niepewnie wznosząc wzrok ku twarzy Floreana. Nie śmiała przyglądać mu się zbyt intensywnie, choć równocześnie nie mogła nie skorzystać z okazji i nie spojrzeć na niego trzeźwym okiem; czy szkic, który zrobiła tamtego wieczoru, trafnie oddawał jego rysy? - Jak cały ten wieczór - dodała jeszcze ciszej, a z jej piersi wyrwało się mimowolne westchnięcie. Oderwała dłonie od kubka z herbatą, by ścisnąć palcami nasadę nosa; czuła, że od tych emocji zaczyna ją boleć głowa. Nie podejrzewała nawet, że ten artykuł, który przeczytała w jednej z gazet, a który wspominał o ucieczce skrzata domowego, był odpowiedzią na wszystkie niezadane pytania. Dlaczego do tego doszło, co nimi kierowało, co w nich wstąpiło...
- Nie przejmuj się - posłała mu blady uśmiech, siląc się na spokój; naprawdę miała to na myśli. Może była to tylko skrajna naiwność, lecz stłumiła rozgoryczenie i złość, bo im dłużej z nim rozmawiała, tym mniej prawdopodobny stawał się scenariusz, by zabawił się jej kosztem. Zdawał się równie zmieszany, co i ona. A nawet gdyby... Zawsze mogła nie zgadzać się na tę potańcówkę. Nie kupować na tę okazję sukienki, nie zamawiać specjalnej piosenki. - Nie chciałam stawiać cię w krępującej sytuacji, po prostu... pomyślałam, że lepiej byłoby przeprosić cię za to, jak skończył się pojedynek, twarzą w twarz, nie listownie - mruknęła. Mogła spodziewać się, że to spotkanie nie przebiegnie tak, jakby tego chciała, że nie poprzestaną na poruszeniu tematu porannego spotkania. Teraz było jednak za późno. Nie była głodna, nie miała ochoty na jedzenie ciasta, lecz poszła w jego ślady i spróbowała postawionej przed nią szarlotki. Następnie popiła ją herbatą, by w końcu przerwać ciszę, która między nimi zapadła. - Bardzo dobre, dziękuję. - Odłożyła widelczyk na talerzyk, znów oplotła dłonie na przyjemnie ciepłym kubku. Powiodła uważnym wzrokiem po twarzy Floreana, uważając jednak, by nie przyglądać mu się zbyt długo, zbyt nachalnie. - Jak się czujesz, jeśli mogę zapytać? Magomedycy już skończyli się tobą zajmować?


my body is a cage
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12366-maeve-clearwater#380086 https://www.morsmordre.net/f434-szkocja-easter-balmoral-gajowka https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater
Re: Herbaciarnia [odnośnik]05.07.19 1:27
Gdybym tylko mógł zapaść się pod ziemię to zapewne już dawno bym to zrobił. Spotkanie z Maeve było niezwykle krępujące, a ja oczywiście musiałem jeszcze bardziej pogarszać sprawę swoim słowotokiem. Że też przez te ostatnie dwadzieścia siedem lat nie nauczyłem się trzymać gęby na kłódkę – pomogłoby mi to w wielu momentach mojego życia. Widziałem, że Maeve jest równie zażenowana całą sytuacją jak ja, ale nie wiedziałem jak to poprawić. Moje gadanie chyba tylko popchnęło nas w kierunku dna, ale przecież milczenie zapewne zrobiłoby to samo. Kręciłem nerwowo palcami, mimo wszystko próbując znaleźć wyjście z tej sytuacji bez wyjścia – kto by pomyślał, że ostatecznie okaże się nim ciasto. Cóż, najwidoczniej łapałem się znanej i sprawdzonej rzeczy jako cukiernik. - Rozumiem - postanowiłem już nie wracać do tematu naszej randki, choć wciąż mnie korciło, żeby jednak to zrobić. - A jeżeli mogę spytać... Gdzie nauczyłaś się tak dobrze walczyć? - Autentycznie mnie to interesowało, bo umiejętności jakimi się wykazała na arenie były godne podziwu. Na pewno nie należały do szarego obywatela – jako szary obywatel dobrze wiem na co ich stać. Za to jej zdolności w magii ofensywnej bez przerwy próbowały mnie położyć na łopatki i zapewne pojedynek skończyłby się o wiele szybciej gdyby nie moje ostatnie ćwiczenia w magii defensywnej. Swoją drogą, niezwykle się cieszyłem, że moje spotkania z bardziej doświadczonymi członkami Zakonu przynoszą takie rezultaty. Jeszcze trochę i nie będę musiał się bać, że tarcza mi nie wyjdzie. Bo w niektórych momentach nie możesz pozwolić sobie na taką niepewność.
- To moje ulubione ciasto w tej herbaciarni - podzieliłem się z nią moim skromnym upodobaniem, jak na zawołanie wkładając do ust kolejny kawałek pysznej szarlotki. To akurat była prawda. Podczas moich stosunkowo częstych wizyt w tym budynku, zdążyłem posmakować wszystkich sprzedawanych rodzajów ciasta i to konkretne najbardziej zawładnęło moim sercem. Jaśminowa herbata też nie była byle jaka, chociaż na moim osobistym podium chyba i tak stoi zwykła czarna.
- Dobrze, dziękuję za troskę - wzruszyłem ramionami, bo i co więcej mogłem na ten temat powiedzieć? Dopiero po chwili ciszy stwierdziłem, że jednak coś dodam, bo pomału zaczynała się pomiędzy nami tworzyć ta krępująca cisza, którą zawsze próbowałem zapełnić choćby najgłupszym gadaniem. - Mam jeszcze niedługo zejść na ostatnią dawkę jakiegoś eliksiru i jestem wolny - posiniaczony jestem, poobijany trochę, ale to chyba każdy uczestnik Klubu Pojedynków tak wygląda po przegranej walce. - A ty? - W zasadzie nie pozostałem jej dłużny, Maeve też kilkukrotnie uderzyła o posadzkę areny. Upiłem łyk nieco ostygniętej już herbaty. - Od dawna malujesz? - Zapytałem zanim zdążyłem przemyśleć to pytanie, bo tak, znowu wróciłem do tego tematu, ale parę kwestii nie dawało mi spokoju. Miałem ochotę ją lepiej poznać, dlatego też tak plułem sobie w brodę, że musieliśmy tak fatalnie zacząć naszą znajomość. Ale może jeszcze da się wszystko naprawić.


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Herbaciarnia - Page 9 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Herbaciarnia [odnośnik]07.07.19 12:32
Sama już nie była pewna, czy lepiej poruszyć temat potańcówki, stawić mu czoła i mieć go już za sobą, czy raczej unikać go jak ognia, by nie pogarszać i tak krępującej sytuacji. Korciło ją, by dowiedzieć się, co skłoniło ją do wystosowania tamtego zaproszenia i czy przypadkiem nie stawił się w ustalonym miejscu, o odpowiedniej porze, by uciec razem w siną dal. Po jego reakcji podejrzewała jednak, że to drugie na pewno się nie wydarzyło, wszak uważał to za równie szalony pomysł, co i ona.
Starała się kontrolować swój oddech, a w ten sposób zapanować nad bijącym za szybko sercem i zbyt intensywnymi emocjami. Zamarła przelotnie w bezruchu, gdy zadał pytanie o jej umiejętności ofensywne. Nie mogła mu przecież powiedzieć, z czego się utrzymywała i że trening wiedźmiej straży niewątpliwie pomógł w podszkoleniu się z zaklęć i uroków. - Oczywiście - odparła bez zwłoki, przybierając na usta uprzejmy uśmiech. - Nadal myślę, że miałam po prostu dużo szczęścia... Jednak na pewno pomogło mi uczestnictwo w klubie pojedynków, również jeszcze za czasów szkoły. Czasem także ćwiczę z braćmi... - urwała, kiedy zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała. Lodowata obręcz zacisnęła się na jej sercu, nie mogła teraz myśleć o Calebie, jeśli nie chciała przestać kontrolować sytuację. I tak ledwo co dawała sobie radę. - Bratem - poprawiła się, siląc się na neutralny ton głosu. Nie chciała milczeć, nie chciała też, by Florean poczuł się zobligowany do zadania pytania o jej rodzeństwo... lub jego brak. Nie mogła wiedzieć, czy to wystarczyło, by przekonać towarzysza, że nie jest nikim szczególnym. Zresztą... Czy bycie wiedźmim strażnikiem sprawiało, że stawała się kimś wyjątkowym? Znakomicie przystosowanym do walki? To aurorzy i policjanci skupiali się głównie na szkoleniu swych umiejętności ofensywnych, to oni mieli największą styczność z groźnymi przestępcami. Tacy jak ona powinni trzymać się z boku. Korzystać z zaklęć w ostateczności. - A co z twoją magią obronną? Jak długo należysz do klubu pojedynków? - powiedziała cicho, zaraz po tym unosząc do ust kubek z wciąż parującą herbatą. Napar przyjemnie rozgrzewał, pozwalając zapomnieć o szalejącej na dworze burzy.
- Rozumiem, cieszę się, że już dzisiaj będziesz mógł wrócić do domu - odpowiedziała powoli, próbując sprawić, by jej głos zabrzmiał choć odrobinę radośnie. Naprawdę odczuwała ulgę na wieść, że rany Floreana nie okazały się na tyle poważne, by musiał spędzić w szpitalu kilka dni. Z drugiej strony, wciąż nie potrafiła zachowywać się swobodnie w jego towarzystwie. - Ja? Ze mną wszystko w porządku, nie stało mi się nic poważnego - dodała; nie spodziewała się tego pytania, lecz było ono na swój sposób miłe. Doceniała fakt, że siedzący na przeciwko czarodziej - którego kości policzkowe wciąż przyciągały jej niezdrową uwagę - starał się podtrzymać rozmowę i okazać odrobinę sympatii, mimo tego, co zrobiła mu rano. Powrócił do tematu potańcówki, lecz tym razem skupiał się na innym aspekcie, co pozwoliło uniknąć powrotu rumieńca. - Chyba od zawsze - odpowiedziała zgodnie z prawdą; tym razem jej usta wygiął odrobinę radośniejszy uśmiech. - Nie pamiętam, kiedy zaczęłam. Robiłam to jeszcze przed wyjazdem do Hogwartu, później w szkole... - Wzruszyła ramionami. Było to dla niej prawie tak naturalne, jak oddychanie. - Mam nadzieję, że nie sprawiłam kłopotu, wtedy w parku... - Spojrzała ku jego twarzy z uwagą; pamiętała, że nalegała na zakończenie tamtego spotkania narysowaniem jego portretu. To mogło być krępujące.


my body is a cage
Maeve Clearwater
Maeve Clearwater
Zawód : Rebeliant, wywiadowca
Wiek : 28
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Panna
The moments of peace that we find sometimes, they aren't anything but warfare, thinly disguised.
OPCM : 22+1
UROKI : 32+4
ALCHEMIA : 0
UZDRAWIANIE : 0
TRANSMUTACJA : 5
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 8
SPRAWNOŚĆ : 8
Genetyka : Metamorfomag

Sojusznik Zakonu Feniksa
Sojusznik Zakonu Feniksa
https://www.morsmordre.net/t6468-maeve-clearwater https://www.morsmordre.net/t6481-artemizja#165435 https://www.morsmordre.net/t12366-maeve-clearwater#380086 https://www.morsmordre.net/f434-szkocja-easter-balmoral-gajowka https://www.morsmordre.net/t6969-skrytka-bankowa-nr-1629#183139 https://www.morsmordre.net/t6512-maeve-clearwater
Re: Herbaciarnia [odnośnik]12.07.19 23:09
Po porzuceniu tematu naszego ostatniego spotkania faktycznie trochę mi ulżyło. Co prawda nasza rozmowa nie należała do najlepszych, ale przynajmniej wyjaśniliśmy sobie kilka kwestii, a przynajmniej właśnie takie odniosłem wrażenie. Rozmowa na temat pojedynku była prostsza, trochę jak dyskusja o pogodzie za oknem, ciężko było się podczas niej obrazić. Nawet jeżeli boleśnie od niej oberwałem, ale przecież to był poważny pojedynek, a nie spacer w lesie. - Już w czasie szkoły? - zdziwiłem się, chociaż nie powinienem – niektórzy lepiej wykorzystali czas spędzony w murach Hogwartu ode mnie. Ja jedynie włóczyłem się po zapomnianych korytarzach i siedziałem z nosem w książkach, a mogłem pochodzić na klub pojedynków, przynajmniej nauczyłbym się czegoś przydatnego w życiu i nie musiałbym teraz nadrabiać braków. - Mi się nie chciało - wzruszyłem ramionami, ale żałowałem tej młodzieńczej decyzji, teraz podjąłbym inną. Zresztą, nie tylko w przypadku uczestnictwa w szkolnych kołach zainteresowań, ale również w innych kwestiach. Ile to ja błędów popełniłem w życiu, hoho, a nawet nie dobiłem jeszcze trzydziestki. Aż bałem się pomyśleć co będzie za kilkanaście lat.
Nawet ja zauważyłem, że ta wzmianka o braciach zmieniła jej wyraz twarzy. Postanowiłem nie ciągnąć tego tematu – każdy trzymał w sobie jakiś ból i wolał o nim nie rozmawiać, jeżeli ktoś miał o tym wiedzieć, to z pewnością byłem to ja. Chociaż jej kolejne pytanie było dla mnie nieco niewygodne, przecież nie powiem jej, że po godzinach walczę ze złem tego świata. - Niecały rok, nie pamiętam dokładnie - odparłem, bo faktycznie tak było, te wszystkie miesiące zaczynały mi się pomału zlewać w całość. Na pewno pierwszy raz wziąłem w nim udział wiosną, chyba w kwietniu? Nieskromnie musiałem przyznać, że moje umiejętności defensywne znacznie się poprawiły od tego kwietnia.
- Kłopot? Nie, absolutnie! Co prawda nie przywykłem do pozowania, ale efekt końcowy był naprawdę dobry - powiedziałem rozentuzjazmowany, nawet jeżeli nieszczególnie znałem się na malowaniu, ale wystarczyło, że na tym rysunku naprawdę rozpoznałem siebie. I pewnie pociągnąłbym ten temat dalej gdyby nie przelatujący przez palce czas. - Muszę już wracać do sali - pielęgniarki pewnie by mi nie wybaczyły gdybym nie przyjął ostatniej dawki eliksiru. - Dziękuję za spotkanie, może jeszcze gdzieś na siebie wpadniemy - dodałem z uśmiechem, po czym ruszyłem w kierunku sali.

zt x2


not a perfect soldier
but a good man

Florean Fortescue
Florean Fortescue
Zawód : właściciel lodziarni
Wiek : 29
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Pijemy z czary istnienia
Z zamkniętymi oczami,
Złote skropiwszy jej brzegi
Własnymi gorzkimi łzami.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Herbaciarnia - Page 9 F2XZyxO
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t3393-florean-fortescue https://www.morsmordre.net/t3438-laverne#59673 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f278-pokatna-5-2 https://www.morsmordre.net/t4591-skrytka-bankowa-nr-854 https://www.morsmordre.net/t3439-florean-fortescue#59674
Re: Herbaciarnia [odnośnik]04.02.20 19:20
1 marca 1957 roku

Od tajemniczej randki w ciemno, organizowanej przez magiczną rozgłośnię radiową minęły dwa tygodnie. Panna Burroughs idąc na spotkanie nie sądziła, że spotka kogoś z kim tak przyjemnie będzie się jej rozmawiało i przede wszystkim kogoś, kto będzie wyrażał tak ogromne chęci, na kolejne spotkanie w jej towarzystwie. Było to dla niej miłym zaskoczeniem, zwłaszcza, że dziewczyna nie posiadała żadnego, nawet najmniejszego doświadczenia, jeśli chodzi randki. Ta, zaaranżowana przez radio była pierwszą w jej życiu.
Dni mijały, a panna Burroughs w końcu dostała sowę z zaproszeniem na kolejne spotkanie. Dziwna mieszanka stresu i obaw sprawiła, że blondynka potrzebowała czasu, aby się zastanowić. Bo czy drugie spotkanie minie w równie przyjemnej atmosferze, jak to pierwsze? A co, gdy jedna drugie spotkanie w całości będzie nieprzyjemnie niezręczne tak, jak początek tego pierwszego? A może jednak nie będzie tak źle, jak podpowiadały jej nieprzyjemne myśli? A może nie będzie tak źle? Frances miała wrażenie, że zarówno jej, jak i jej towarzyszowi rozmawiało się naprawdę dobrze.
Podjęcie decyzji zajęło jej dwa, długie dni spędzone na rozliczeniu wszystkich plusów i minusów, by w końcu, po dwóch, długich dniach odpowiedzieć na wiadomość oraz ustalić datę i dzień spotkania. Szczerze chciała poznać młodego czarodzieja, który wzbudził jej zainteresowanie. A jeśli to spotkanie nie minie w równie przyjemnej atmosferze co poprzednie… Cóż, przynajmniej sprawa będzie jasna.
Z początku mieli spotkać się w innym miejscu. Niestety dzień wcześniej na jednym z oddziałów doszło do wybuchu kociołka, przez co panna Burroughs była zmuszona wziąć dzisiaj i drugą zmianę. Na szczęście między zmianami miała mieć dwie godziny przerwy, a jej towarzyszowi nie przeszkadzała ta niewielka zmiana w planach. Godziny dzielące ją od rozpoczęcia pracy do spotkania zdawały się mijać zaskakująco szybko. Między ingrediencjami, kociołkami i parującymi ingrediencjami nawet nie zauważyła kiedy minęło kilka godzin jej pracy. Na spotkanie, co nie powinno być dziwne, zwłaszcza, że miała do pokonania tylko kilka pięter, stawiła się pierwsza. Z książką od astronomii pod ręką zamówiła herbatę z diabelskiego hibiskusa, licząc na jej pobudzające działanie. Z każdą kolejną minutą, gdy próbowała zabić czas oczekiwania lekturą czuła, jak stres coraz bardziej wypełnia jej niewielkie ciało. Bo czy powinna traktować to spotkanie jako zwykłą, towarzyską herbatkę? A może kolejną randkę, tym razem jednak w pełni świadomą z ich własnej woli? Nie wiedziała, a ta niewiedza wcale nie pomagała jej zapanować nad nerwami, tak skrzętnie ukrywanymi pod maską obojętności.
A gdy w końcu drzwi kawiarenki otworzyły się, a w nich stanął jej towarzysz panna Burroughs poczuła, jak serduszko jej przyspiesza. Och, a może to jednak był zły pomysł? Niestety, w tym momencie było już za późno, na odwrót bądź jakiekolwiek wymówki.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Herbaciarnia [odnośnik]04.02.20 21:24
Przed wyjściem spędził chyba pół godziny przed lustrem, sprawdzając, czy aby wszystko dobrze wygląda. Czy strój nie jest zbyt szykowny, ale czy przy okazji jest wystarczająco elegancki. Czy torba, w której miał zamiar przynieś Frances książki dobrze leży. Czy ten opadający loczek układa się zaraz obok oka, tak, by fryzura sprawiała wrażenie nieco nieokiełznanej, nieco dzikiej. Panny lubiły wykształconych drwali, prawda? Tak zawsze było w powieściach. Mężczyzna musiał być elegancki i elokwentny, ale coś w jego wyglądzie musiało kojarzyć się z tkwiącymi gdzieś głęboko, zwierzęcymi instynktami. Ten loczek, według Sheridana, właśnie taki był.
W końcu wziął głęboki oddech i wyszedł z domu, po drodze kupując bukiet kwiatów. Elegancki, ładniejszy, niż ten wyczarowany, choć w dalszym ciągu niezbyt obfity, aby Frances nie odniosła nieprzyjemnego wrażenia, że chłopak za bardzo się stara.
Gdy otworzył drzwi herbaciarni był cały spięty. Nie wiedział, czego się spodziewać. Może tamten dzień był tylko snem? Ułudą, spowodowaną stresem i nagłą wygraną? Może… teraz w ogóle się nie dogadają? Bał się tego. Frances z jego wyobrażeń była piękna, mądra, niezwykła, nadzwyczajna… ale przecież w gruncie rzeczy wcale jej nie znał.
Obawy, na szczęście, zniknęły, gdy tylko ją ujrzał. Szare oczy, perfekcyjnie ułożone włosy, może nieco nerwowe, ale pełne elegancji ruchy. Och, piękna pani, jak miło cię znów widzieć!
Frances! – wykrzyknął, idąc w jej stronę z odwróconym do góry nogami bukietem. – Dobrze cię znowu widzieć. Przyniosłem… eee… kwiaty, teraz nie wyczarowane! – powiedział, orientując się, że chyba źle trzymał bukiet. Poprawił go natychmiast, wręczają młodej kobiecie i wyciągając dłoń po jej delikatną rączkę. Jeśli mu ją podała, złożył na jej grzbiecie delikatny pocałunek, muskając ją przypadkiem nieco przydługim loczkiem, a następnie zajął miejsce przy stoliku naprzeciwko niej.
Wziął głęboki oddech. Jego serce biło szybciej niż zwykle, ni to z powodu stresu, ni to z radości spowodowanej spotkaniem. Wspaniale było ją widzieć. Och, ciekawe, czy spodobałaby się zmarłej matuli? Na pewno. Była przecież taka… idealna!
Mam nadzieję, że dzień w pracy dobrze ci minął? – spytał. – Przyniosłem kilka książek… nie wiedziałem jakich, ale może któraś ci się spodoba – zapowiedział.
Gdy do stolika podeszła kelnerka, chłopak zamówił zieloną herbatkę, pytając Frances, czy też czegoś by nie chciała. Co prawda przed nią już znajdowała się filiżanka, ale kto wie, może chciała jeszcze?


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Herbaciarnia - Page 9 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Herbaciarnia [odnośnik]04.02.20 23:20
Panna Burroughs uśmiechnęła się delikatnie, widząc zmierzającego ku niej mężczyznę. Może to spotkanie wcale nie było złym pomysłem? Może, skoro wcześniej również miło spędzili czas, dziś również minie on im w miłej atmosferze. Im bliżej jej stolika się znajdował, tym łatwiej przychodziło jej w to wierzyć. Mimo zdenerwowania spotkaniem o bliżej nieokreślonej naturze, dziewczynę wyraźnie ucieszył widok młodego czarodzieja.
Frances wstała ze swojego miejsca, aby przywitać się z nim tak, jak wypadało. Cichy śmiech wyrwał się z jej ust, gdy zauważyła odwrócone kwiaty, a chłopak napomniał o wcześniejszym ich czarowaniu.
- Ja również cieszę się, że Cię widzę. - Odpowiedziała, wyciągając dłoń w jego kierunku, a policzki dziewczyny oblały się delikatnym rumieńcem, gdy usta mężczyzny musnęły skórę jej dłoni. Następnie wzięła do rąk bukiet kwiatów, by uważnie mu się przyjrzeć. Dziewczyna schowała nos między delikatnymi, kolorowymi kwiatkami by wziąć głębszy wdech i nacieszyć się pięknym zapachem. Ach, uwielbiała żywe kwiaty! - Dziękuję, są śliczne. - Kolejny uśmiech powędrował w kierunku mężczyzny, a panna Burroughs zajęła swoje miejsce, ostrożnie odkładając bukiet na książkę o astronomii tak, aby nic się z nim nie stało. Naprawdę miała nadzieję, że bukiet dotrzyma czasu, gdy wróci do domu i jeszcze przez kilka dni ozdobi jej stół. Frances zamoczyła usta w herbacie, a gdy podeszła kelnerka domówiła porcję szarlotki, w towarzystwie waniliowych lodów.
- Pamiętałeś o książkach? - Spytała, unosząc z zaciekawieniem brwi. Nie spodziewała się tego, raczej spodziewając się, że będą to czcze obietnice. - To bardzo miłe z Twojej strony. - Dodała jeszcze, omiatając dłuższym, nienachalnym spojrzeniem buzię swojego towarzysza. - Dzień mija mi dobrze, lecz pracowicie. Wczorajszego ranka jeden z moich współpracowników doprowadził do wybuchu kociołka… A raczej kotła, w którym gotowało się dwadzieścia litrów eliksiru, musimy teraz nadrobić wszystkie straty, a on skończył na oddziale. - Frances pokręciła głową z dezaprobatą dla zachowania współpracownika. Dzielenie się przebiegiem dnia, przyszło jej zadziwiająco prosto, tak samo jak sama, zwykła rozmowa z Sheridanem.
- A jak Tobie minął dzień? Właściwie… Mogę zapytać, czymś się zajmujesz czy byłoby to nie na miejscu? Ostatnim razem nic o tym nie wspominałeś. - Zapytała, wyraźnie zaciekawiona zajęciem młodego czarodzieja. W końcu ona nie raz wspominała o swojej pracy, naturalnym więc dla niej było, że była ciekawa, czym zajmował się jej towarzysz. Gdzieś w środku, była niemal pewna, że zajmuje się jakąś dziedziną nauki.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Herbaciarnia [odnośnik]04.02.20 23:50
Chyba nie miała mu tego za złe. Śmiała się, ale nie prześmiewczo, to chyba był jednak miły śmiech. Jego błąd ją rozbawił, więc chyba nie był taki zły? Dudley, słysząc perlisty śmiech blondynki, uśmiechnął się głupkowato. Nie potrafił czuć się źle, gdy Frances się śmiała. Miał wrażenie, że właściwie to… chciał, aby panna Burroughs po prostu dobrze czuła się w jego towarzystwie. I miał nadzieję, że tak jest, ale w gruncie rzeczy prawie jej nie znał. Nie miał pojęcia, co siedzi w tej pięknej główce. Może go okłamywała? Może była tu z litości? Nie mógł być niczego pewien.
Zagłuszył jednak te myśli. Pewien być nie mógł, ale mógł cieszyć się chwilą i to właśnie miał zamiar zrobić! Z resztą, to było tylko spotkanie w herbaciarni. I to krótkie, bo Frances musiała wkrótce wrócić do pracy. Ale chciał ją zobaczyć, umilić jej chwilę, poznać ją lepiej. Dowiedzieć się, czego chce i sprawdzić, czy tamten wieczór nie był tylko ułudą. Nie dało się tego wykonać, obracając się na pięcie i wracając do domu.
Obserwował każdy jej ruch, gdy pochylała się nad kwiatami, aby je powąchać. Zwrócił uwagę, że miała piękne rzęsy. Takie długie, szczególnie jak na blondynkę! Czy to makijaż, czy natura – nie ważne. W tej chwili w jego oczach rzęsy Frances wydawały się boskim tworem, nawet jeśli Dudley ledwo wiedział, czym jest mugolski Bóg.
Oczywiście, oczywiście! – odparł na pytanie o książkach, wyciągając je z torby.
Jakżeby mógł składać czczą obietnicę związaną z literaturą! Tak nie można było, po prostu nie można! Był poważnym człowiekiem i poważnie traktował książki. Już po chwili przed Frances pojawiły się trzy woluminy, o których Dudley natychmiast zaczął opowiadać.
O, ta tutaj, to jest o eliksirach chyba. „Tajniki warzenia”, jak przeglądałem to tam są jakieś przepisy… i trochę teorii. Moja matka dostała ją kiedyś od przyjaciółki, bo chciała się nauczyć warzyć, ale tylko wysadziła kociołek. A ta tutaj – podniósł najgrubszą z książek – to opis wyprawy badawczej w głąb Amazonki. Kilkanaście lat temu czarodzieje szukali tam oznak działalności magii, fascynująca historia! A to o kwiatach, lubisz rośliny, Frances? Możesz wziąć je wszystkie do przeczytania… albo jedną… jak chcesz – mówił nieco za szybko, podekscytowany tym, że chyba odrobinkę zaskoczył dziewczynę. I to pozytywnie! Oby tylko spodobał jej się jego wybór lektur.
Spytany o zajęcie poczuł się nieco zmieszany, ale nie dał tego po sobie poznać. Tego pytania bał się najbardziej… ale przecież ćwiczył w głowie reakcje na nie. Nie chciał Frances okłamywać, ale bał się, że smutna prawda odstraszy młodą i zdolną dziewczynę. Sięgnął więc po pół-kłamstwo, licząc, że jasnowłosa piękność po prostu nie będzie drążyć tematu.
Pracuje w Ministerstwie – odparł bez zawahania. – Trochę na razie krążę po różnych departamentach, posyłając mnie to tu, to tam. Ale naprawdę, ktoś mógł tak zniszczyć eliksir? One często wybuchają profesjonalistą? To pewnie olbrzymie straty finansowe?
Liczył, że Frances, która wyraźnie lubiła mówić o swojej pracy, po prostu zaakceptuje jego odpowiedź i skupi się na opowieściach o sobie. Nie przeszkadzało mu to. Chciał słuchać jej głosu.

| Kłamstwo II


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Herbaciarnia - Page 9 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Herbaciarnia [odnośnik]05.02.20 0:35
Ależ oczywiście, że nie miała mu tego za złe. Fakt, że Sheridanowi udawało się ją rozśmieszyć, był jak najbardziej pozytywny. Niewiele było osób, które potrafiły sprawić, aby panna Burroughs tak szczerze się zaśmiała, będąc pod niewielkim urokiem, jaki roztaczał wokół siebie młody czarodziej. Do tej pory rozbawienie Frances wychodziło głównie rodzeństwu oraz serdecznemu przyjacielowi blondyki, jeszcze z czasów gdy przechadzali się po błoniach Hogwartu.
Faktycznie ją zaskoczył. Panna Burroughs była przekonana, że nie przyjdzie jej dowiedzieć się o ciekawych księgach, o jakich jej opowiadał, bądź któregoś dnia na własne oczy zobaczyć biblioteczkę o której jej opowiadał. Co jak co, ale dobra literatura była chyba najlepszym sposobem na zwrócenie jej uwagi, przynajmniej w pierwszych fazach znajomości, gdy jeszcze poznawała drugą osobę i budowała swoje zaufanie.
Gdy książki wylądowały przed nią, uwaga dziewczyny skupiła się na woluminach, uważnie się im przyglądając by w końcu ostrożnie przejechać palcami po okładkach i tłoczonych literach. Och, jakże ciekawy dobór literatury! Gdy opowiadał o książkach, pospiesznie przesunęła wzrokiem po spisach treści, czasem kartkując trochę dalej, ciekawa zawartości.
- Och, uwielbiam je. W swoim mieszkaniu hoduję kwiaty i rośliny, których używam do warzenia eliksirów. Powoli zaczyna brakować mi półek. - “Brakować półek” było naprawdę delikatnym określeniem tego, jak wyglądało jej mieszkanie. Doniczki znajdowały się wszędzie, zwisały z sufitu, stały na półkach, blatach, szafkach a nawet kilkanaście z nich znalazło swoje miejsce w łazience. Ten fakt, wolała jednak chwilowo przemilczeć. Kto wie, może Dudley będzie miał kiedyś okazję, aby zobaczyć to na własne oczy? - Naprawdę mogę je pożyczyć? Bardzo chętnie przeczytam wszystkie trzy. Swoją drogą, dokonałeś z nimi bardzo interesującego wyboru. - Oczy panny Burroughs rozbłysły. Ach, ekscytowała ją wizja zgłębienia się w tajemnice, jakie skrywały książki idealnie trafiające w jej zainteresowania. Nie była pewna, czy był to przypadek, czy mężczyzna zapamiętał niewielkie informacje, jakie mu przekazywała podczas ostatniego spotkania.
Spojrzenie dziewczyny nie odrywało się od buzi swojego towarzysza, gdy oczekiwała na odpowiedź. A gdy wspomniał o ministerstwie, uśmiechnęła się delikatnie. Co prawda spodziewała się czegoś, bardziej ukierunkowanego naukowo, Ministerstwo jednak wydawało się odpowiednim kierunkiem, dla tak ambitnej osoby jak Dudley.
- Nie sądziłam, że w Ministerstwie też na początku krąży się po departamentach. - Stwierdziła, szczerze zaskoczona informacją. Do tej pory miała wrażenie, że osoby przydzielane są do danego departamentu od początku do końca, była jednak pewna, że pan Sheridan orientuje się w tym o wiele lepiej, niż ona. - Nie powinny wybuchać. Wystarczy jednak, że dorzucisz składniki plugawe do szlachetnych i kończy się wybuchem, są to jednak podstawy który każdy powinien znać. - Frances wzruszyła ramionami, naprawdę nie rozumiejąc jak doszło do tego wypadku. - Tak, nie wiem jednak czy pociągną go do odpowiedzialności. - Dodała jeszcze na wspomnienie o stratach finansowych. - Jest jakiś konkretny departament, w którym chciałbyś pracować? - Och, nie mogła się powstrzymać od tego pytania, mając nadzieję na wyrównanie wiadomości. Wyraźnie była zainteresowana bardziej jego pracą, niż swoją.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Herbaciarnia [odnośnik]05.02.20 11:12
Wiedza Sheridana o zielarstwie była mocno ograniczona. Znał podstawy, owszem: niedawno skończył szkołę i coś w głowie mu zostało. Potrafił rozpoznać podstawowe rośliny, znał ich nazwy i niektóre z zastosowań. Nie był jednak w tym temacie pasjonatem, jak siedząca naprzeciwko niego piękna Frances. Wydawało mu się jednak, że rośliny hoduje się w ogrodzie, nie w mieszkaniu. Zmarszczył na moment więc brwi, nie pozbywając się z twarzy sympatycznego uśmiechu.
Tak się da? No wiesz… hodować rośliny… w dużych ilościach… w mieszkaniu? – spytał ciekawsko, bojąc się jednak, że dziewczyna odbierze jego pytanie jako głupie albo oczywiste.
Ależ on się przejmował każdą jej opinią. Próbował poddawać analizie każdy jej ruch, każde słowo, starając się być ocenionym jak najlepiej i próbując zrozumieć, co oznaczają jej westchnienia i oddechy (na pewno nie tylko oddychanie, na pewno!). Aż sam sobie zaczął się dziwić. To przecież była tylko młoda kobieta. Zwykła, ładna, młoda kobieta, która przy okazji jest inteligentna i absolutnie wyjątkowa. Nie, znowu, czemu mu do głowy przychodzą takie myśli?
T… tak! Proszę bardzo! Udźwigniesz wszystkie? Trochę ważą! Mogę ci je zanieść do domu, jeśli chcesz – zaoferował. – Dziękuję. Ale jeśli interesuje cię coś konkretnego… mów, mogę poszukać.
Co prawda trzy woluminy AŻ TAK ciężkie nie były, ale faktycznie swoje ważyły. Frances pewnie rozbolałoby ramię od noszenia ich w torebce, a to jest coś, czego każdy porządny mężczyzna powinien unikać. Młode damy nie powinny się przepracowywać, a Frances chyba i tak to już robiła.
Och, gdyby on mógł być szlachcicem, a ona szlachcianką z zaprzyjaźnionego rodu. Wtedy wszystko byłoby prostsze i bardziej oczywiste.
Zdarza się i tak – odparł z uśmiechem, wzruszając ramionami, starając się delikatnie uciąć temat. Na całe szczęście opowieść dziewczyny była znacznie bardziej emocjonująca od jego życia zawodowego. Zarówno dla niego i, jak miał nadzieję, dla niej: – Naprawdę to przez taką podstawę?! No nie no! Chyba powinni go zwolnić za coś takiego? Albo przynajmniej zdegradować? To przecież niebezpieczne, dla ciebie też mogło być! Stałaś w pobliżu? – dopytywał się pełnym emocji głosem.
Ale… niech to. Panno Frances, niech panna przestaje zadawać te pytania! Na szczęście pytała się o preferencje, nie detale jej pracy, a na to mógł mniej więcej odpowiedzieć.
Kusi mnie departament prawa… ale archiwa to też wspaniałe miejsce dla historyka, chociaż trochę nudne. Najwspanialej byłoby dostać się do departamentu tajemnic, ale tam szukają raczej numerologów i takich tam… naukowców. Nie osób od historii. Ale archiwa… dałyby mi możliwość dalszej edukacji i kto wie, może otworzyły drogę do Wizengamotu. – Wzruszył ramionami.
Ten temat go zajmował, nawet bardzo, ale nie chciał, aby Frances zdała sobie z tego sprawę.
Długo pracujesz? Takie przerwy w ciągu dnia muszą znacznie wydłużać dzień pracy – zauważył po chwili.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Herbaciarnia - Page 9 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Herbaciarnia [odnośnik]05.02.20 17:12
Frances uśmiechnęła się szerzej, słysząc pytanie, jakie padło z jego ust.
- Oczywiście, że się da! Potrzeba odpowiednich donic i ziemi, ale jest to możliwe… Z resztą, jakbyś miał ochotę, mógłbyś mnie odwiedzić któregoś dnia i zobaczyć, że faktycznie tak się da. - Panna Burroughs złożyła trochę nieśmiałą propozycję. Nie była pewna czy chce, aby Dudley zobaczył jakże parszywą i dość niebezpieczną okolicę, w której przyszło jej mieszkać. Z chęcią jednak pokazałaby mu swoją kolekcję roślin, zwłaszcza pięknych kwiatów o niebieskich płatkach, wprawiających ją w pozytywny nastrój. Ech, rodziny się nie wybiera, czyż nie?
- Och, to byłoby bardzo miłe w Twojej strony, ale pracuję dziś do późna, musiałbyś długo na mnie czekać no i… Mój starszy brat obiecał mi, że po mnie przyjdzie, abym nie musiała wracać sama późnym wieczorem. - Och, jakże niefortunny był to zbieg okoliczności! Była jednak pewna, że odmówienie brata mogło wiązać się z jego zaciekawieniem jej znajomościami, a to z pewnością nie było tym, czego chciała. Wolała gdy Keat nie wnikał za bardzo w to, z kim spędza swój czas. Nie powinna również doprowadzać do sytuacji, gdy młody czarodziej musiałby czekać na nią kilka długich godzin, a nie miała pewności, kiedy skończy pracę - Ale jeśli masz ochotę, możesz odprowadzić mnie do pracowni, będzie mi bardzo miło. - Dodała jeszcze, posyłając mężczyźnie delikatny uśmiech. Może to nie było to samo, a odprowadzenie jedynie do pracowni wydawało się być jedynie namiastką spaceru, w takim układzie pan Sheridan nie musiałby długo na nią czekać i marnować swojego, zapewne cennego czasu na oczekiwanie. - Och, najpierw chętnie przeczytam to, co mi wybrałeś. - Filiżanka powędrowała do jej ust. Poszukiwała wielu ksiąg, które były cieżko dostępnę, nie chciałą jednak zamęczać mężczyzny swoimi poszukiwaniami na tym, dość niejasnym i niestałym etapie znajomości, nie wiedząc jeszcze na ile może sobie pozwolić, ani jako określić tę świeżą relację.
Panna Burroughs uśmiechnęła się, słysząc jego słowa.
- Ach, podobnie jest tutaj. - Stwierdziła jedynie, wzruszając ramionami. W zasadzie, była w stanie zrozumieć, że Ministerstwo praktykowało podobne metody. - Och, wypadki zdarzają się nawet najlepszym, nie mnie oceniać z jakiego powodu do tego doszło. I fakt, było niebezpiczne, biedak skończył z paskudnymi poparzeniami… Ja byłam trzy piętra wyżej. - Odpowiedziała na wszystkie pytania jej towarzysza, posyłając mu delikatny uśmiech. Fakt, że wolała pracować sama i niezbyt nadawała się do współpracy zawodowej, wolała przemilczeć.
- Och… - Wyrwało się, gdy chłopak zaczął mówić o swoich, jakże ambitnych planach. Panna Burroughs wodziła spojrzeniem po sylwetce towarzysza, delikatnie i nienachalnie. -To brzmi bardzo ambitnie. Mam nadzieję, że przydzielą Cię do któregoś z tych departamentów. - Frances zawsze lubiła ludzi ambitnych, posiadających określone plany na przyszłość, nawet jeśli byli dopiero na początku długiej drogi na szczyt. Kolejne pytanie sprawiło, że panna Burroughs odwróciła wzrok, przenosząc go na blat stołu.
- Normalnie bym już kończyła, ale dziś muszę zostać trochę dłużej. Nie zwykłam również robić przerw, ale dziś muszę zrobić drugą zmianę no i… Chciałam się z Tobą spotkać. - Odpowiedziała wzruszając ramionami, tak jakby nie było to nic wielkiego.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Herbaciarnia [odnośnik]05.02.20 18:09
Dudley mimowolnie się rozpromienił, słysząc propozycję odwiedzenia domu blondynki. Po chwili jednak postarał się uspokoić. Nie wypada przecież być zbyt nachalnym przy kobiecie.
Jeśli ty i twoja rodzina nie mieliby nic przeciwko… bardzo chętnie – powiedział, próbując tłumić tkwiący w głosie entuzjazm.
Pewnie gdyby wiedział, że dziewczyna pochodzi z doków, trochę zrzedłaby mu mina. Frances zupełnie nie pasowała mu do mieszkanki tamtego rejonu, który nie cieszył się najlepszą sławą, a przecież jego przyszła żona powinna być absolutnie idealna. Na całe szczęście jak na razie, alchemiczka nie zamierzała mu się tym faktem chwalić.
To… to miłe z jego strony. Troszczy się o ciebie, to dobrze – powiedział z wahaniem,
Z jednej strony poczuł ukłucie smutku. Tak mógłby sam odprowadzić Frances i wykazać się rycerskim zachowaniem. W tej chwili nie mógł jednak konkurować z rodziną, szczególnie jeśli blondynka była już umówiona. Ale przynajmniej miał pewność, że dziewczyna nie będzie wracać samotnie po ciemku. To mogłoby być niebezpieczne.
Ooo…czywiście, chętnie cię odprowadzę! – zgodził się entuzjastycznie. Każda chwila spędzona z nią była na wagę złota.
Wysłuchał słów dziewczyny na temat wypadków. Odetchnął z ulgą. Nie była zagrożona, przynajmniej tyle. Miał nadzieję… nie, on WIEDZIAŁ, że Frances była bardziej uważna od jej kolegi. Ale wypadki chodzą po ludziach i miał nadzieję, że jej taki wybuch nigdy się nie zdarzy.
Skinął głową. On również miał taką nadzieję. Będzie musiał wkrótce wysłać sowy do odpowiednich departamentów. Skoro miał trochę więcej czasu, mógł w końcu zacząć się rozwijać. Nie podobało mu się poczucie stania w miejscu.
Miło mi to słyszeć, Frances – powiedział, nieco rozmarzonym tonem, gdy dziewczyna poinformowała go o swoim pragnieniu. – Ja również… chciałem się z tobą spotkać. Ale nie przemęczaj się, to źle robi – pouczył ją.
Wziął głęboki oddech i sięgnął po herbatę, która wylądowała przed nim już jakiś czas temu. Chyba robiła się już chłodna.
Ale może skończmy temat pracy, przecież zaraz i tak masz do niej wracać! – zaproponował. – Może… e… w jakim domu byłaś? Niech zgadnę… krukonka! Musiałaś być krukonką! Chyba że nie uczęszczałaś do Hogwartu?
Mimo wszystko, Dudley skończył szkołę całkiem niedawno i czasem zdarzało mu się oceniać ludzi właśnie przez jej pryzmat. Poza tym nostalgiczne, szkolne czasy były niezwykle przyjemnym okresem dla większości byłych uczniów, więc miał nadzieję, że tym pytaniem sprawi Frances przyjemność, jednocześnie dowiadując się o niej czegoś nowego.


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Herbaciarnia - Page 9 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Herbaciarnia [odnośnik]05.02.20 19:49
- Nie, to nie będzie żadnym problemem. - Odpowiedziała jedynie, posyłając mężczyźnie uśmiech. Cóż, póki odwiedziny wisiały w bliżej nieokreślonej przyszłości, nie miała z tym najmniejszego problemu. A jeśli w końcu miałoby do nich dojść… Coś wymyśli. A może nie będzie tak źle? Och, nie miała pojęcia. W tym jednak momencie, gdy siedzieli w szpitalnej kawiarnii wizja jego odwiedzin jawiła się jako przyjemna i w pewien sposób pociągająca.
Frances kiwnęła jedynie głową, na wspomnienie o swoim bracie. Wolała nie wnikać głębiej w ten temat, nawet jeśli sama napomniała o swoim bracie. Ich relacja była skomplikowana, do tego stopnia, że chyba sama panna Burroughs nie była w stanie jasno określić, co w niej nie działało i kiedy dokładnie sprawy zaczęły iść w tę dziwną, pokręconą stronę. Nie, to z pewnością nie był temat chociażby do napominania, w tak miłym towarzystwie.
Uśmiech rozświetlił buzię Frances, a delikatne rumieńce ozdobiły jej policzki, gdy mężczyzna zdecydował się odprowadzić ją do pracowni. Było to miłe z jego strony, panna Burroughs czuła się jednak trochę zawstydzona jego zainteresowaniem i faktem, że ten fakt naprawdę ją ucieszył. Nie była przyzwyczajona do męskiego zainteresowania i uwagi, nadal nie do końca pewna, w jaki sposób powinna się zachowywać. Ach, byłoby łatwiej, gdyby posiadała w sobie więcej odwagi, bądź pewności siebie.
A gdy przyznał, że również zależało mu na tym spotkaniu, policzki dziewczyny oblały się jeszcze czerwieńszym, piekącym rumieńcem.
- Mi również miło to słyszeć. - Odpowiedziała, ponownie uciekając spojrzeniem od buzi towarzysza na jedną, krótką chwilę mając nadzieję, że rumieńce zaraz znikną z jej twarzy, nie zdradzając jej emocji przed panem Sheridan. - Spokojnie, nie będę się przemęczać. - Dodała jeszcze, posyłając mu delikatny uśmiech. Co prawda miała jeszcze prywatne zlecenia, zawsze starała się jednak odpowiednio wysypać i dbać o swoje zdrowie. Wymęczona z pewnością nie sprawdziłaby się w swojej pracy, prawdopodobnie doprowadzając do podobnego wypadku, jaki miał miejsce wczorajszego poranka.
- Zgadłeś, byłam krukonką i to dość zajętą. Byłam prefektem, prefektem naczelnym i członkiem Klubu Ślimaka, ostatnie dwa lata minęły mi stanowczo za szybko. - Przyznała z odrobiną dumy w głosie. W końcu miano prefekta naczelnego jak i członka Klubu Ślimaka było czymś, co w jej oczach było prestiżowe i godne napomnienia. - Ty na pewno nie byłeś krukonem, jestem niemal pewna, że bym Cię zapamiętała. - Och, z pewnością zapadłby jej w pamięć. - Puchon czy Gryfon? - Spytała, unosząc z zaciekawieniem brew. Miała wrażenie, że te dwa domy najlepiej pasowałyby do postaci Dudleya.


Sometimes like a tree in flower,
Sometimes like a white daffadowndilly, small and slender like. Hard as di'monds, soft as moonlight. Warm as sunlight, cold as frost in the stars. Proud and far-off as a snow-mountain, and as merry as any lass I ever saw with daisies in her hair in springtime.
Frances Wroński
Frances Wroński
Zawód : Alchemiczka
Wiek : 21
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Zamężna
Even darkness must pass. A new day will come. And when the sun shines, it'll shine out the clearer.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarownica

Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7986-frances-burroughs https://www.morsmordre.net/t8010-poczta-frances#228801 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f254-surrey-okolice-redhill-szafirowe-wzgorze https://www.morsmordre.net/t8011-skrytka-bankowa-nr-1937#228805 https://www.morsmordre.net/t8012-frances-burroughs#228806
Re: Herbaciarnia [odnośnik]05.02.20 21:12
Dudley najchętniej odwiedziłby Frances nawet jutro, byleby tylko móc z nią rozmawiać i lepiej poznać. Stety czy niestety, to panna musiała zaproponować termin. Sheridan nie mógł przecież dopuścić, aby dziewczyna uznała, że jest nachalny! Co to, to nie! Ale może naprawdę powinien wysłać jej róże? To chyba dobry pomysł. Tak, zrobi to. Dziś wieczorem wyśle jej różę!
Jak ona pięknie się uśmiechała! Chyba obydwoje byli jeszcze trochę niepewni… ale co z tego. Frances z pewnością z czasem się otworzy, a i on pewnie poczuje się pewniej, gdy pozna ją nieco lepiej. Wśród jego znajomości królowali mężczyźni i chłopak naprawdę nie miał wielu koleżanek, na których mógłby ćwiczyć flirt, czy sprawdzać kobiece zachowania. Chyba więc i tak szło mu całkiem nieźle. A może Frances po prostu wybitnie dobrze udawała? Znów powróciła niepewność z początku spotkania, ale Dudley starał się ją odpędzić. Co to, to nie, takie kobiety jak ta siedząca przed nim nie udają i nie kłamią!
Mam nadzieję – powiedział delikatnie, naprawdę nie chcąc, aby szczupła i raczej drobna dziewczyna przypadkiem zemdlała w trakcie pracy. To byłaby tragedia.
Pokiwał głową z uznaniem.
Ooo, pani prefekt! To musiało być coś! Ja też byłem… prawie. – Podrapał się nerwowo po głowie. – To znaczy, zostałbym pewnie, gdybym czasem nie przesadzał z… no… kolegami. Wiesz, my, chłopaki, mam te, no swoje…
No, te. Psikusy. Gdy dziewczynki w okresie dorastania często przykładały się do nauki i były najzwyczajniej w świecie grzeczne, chłopcom często woda sodowa uderzała do głowy i Dudley nie był wyjątkiem. Korzystał ze swoich talentów niekoniecznie w taki sposób, w jaki życzyliby sobie tego nauczyciele. Na całe szczęście to była już przeszłość, która nie miała nigdy powrócić.
Pokręcił głową z cichym śmiechen.
A nie, Ślizgon. – Wzruszył ramionami. – Tiara przydziału czasem ma dziwne pomysły, nie? – powiedział.
Wydawało mu się, że Frances wywyższa wymienione przez siebie domy, dlatego nie chciał, aby uznała, że jednak jest typowym przedstawicielem tej szkolnej grupy. Sam Dudley jednak dość dobrze utożsamiał się ze Ślizgonami i nie chciałby być przydzielony do żadnego innego domu. Ambicja, ambicja to klucz do potęgi! I wiedza! Dwa najważniejsze z kluczy.
Gdy Dudley dopił herbatę, a Frances zjadła zamówiony deser, chłopak zapłacił za nią i za siebie, po czym odprowadził blondynkę tuż pod jej pracownie, starając się iść tak wolno, jak to tylko możliwe. Byleby spędzić z dziewczyną choćby kilka sekund więcej.

| zt x2


.. kiedy idę popływać, nie lubię się torturować, wchodząc do zimnej wody stopniowo. Nurkuję od razu i jest to paskudny skok, ale po nim cała reszta to pestka.

Dudley Sheridan
Dudley Sheridan
Zawód : Młodszy archiwista i genealog ds. rejestracji w MM
Wiek : 20 lat
Czystość krwi : Półkrwi
Stan cywilny : Kawaler
Nie masz obowiązków wobec nikogo z wyjątkiem siebie.
OPCM : X
UROKI : X
ALCHEMIA : X
UZDRAWIANIE : X
TRANSMUTACJA : X
CZARNA MAGIA : X
ZWINNOŚĆ : X
SPRAWNOŚĆ : X
Genetyka : Czarodziej
Herbaciarnia - Page 9 EdI3Em4
Nieaktywni
Nieaktywni
https://www.morsmordre.net/t7817-dudley-sheridan-w-budowie https://www.morsmordre.net/t7936-barberus#226451 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f103-pokatna-87-4 https://www.morsmordre.net/t7938-skrytka-nr-1880#226453 https://www.morsmordre.net/t7937-dudley-sheridan#226452
Re: Herbaciarnia [odnośnik]05.07.21 20:05
22 listopada 1957


Jedno musiał mu oddać.
Dobrze wybierał miejsca przyszłych konfrontacji.
Choć ciężko było w ogóle uznać ich spotkanie za konfrontację, przynajmniej ze strony Castora. Pragnął w końcu jedynie porozmawiać. Wytłumaczyć swe wątpliwości w sposób jak najbardziej klarowny, a jednocześnie na tyle dosadny, by nawet bogaty lord przypomniał sobie, że są granice, których nie należy przekraczać. Już pal licho granice Somerset, jego kochanego Somerset... W grę wchodziła reputacja jego siostry, jej serce, spokój i kolejne litry łez gotowych do przelania. Po prostu musiał załatwić to prędzej niż później.
Święty Mung przywitał go znajomym widokiem, lecz zamiast ucieszyć sentymentalne serce młodego twórcy talizmanów, wprowadził go w raczej ponury nastrój. Przechodził dobrze znanymi korytarzami, wiedząc, gdzie chce się dostać, lecz nie mógł pozbyć się wrażenia, że coś złego mogłoby się mu przydarzyć. Może zadziałał zbyt impulsywnie, ale Black nie miał absolutnie żadnego powodu, by czuć się zobowiązanym do zaakceptowania idei dzisiejszego spotkania. Wierzył w rozsądek czarodziei, wierzył ponad miarę, ale co jakiś czas świat obdzierał go z dobrodusznych złudzeń, serwując rozczarowanie najwyższej klasy.
Odruchowo zacisnął szczękę, próbując opanować drżenie całego ciała.
Najbardziej drżały dłonie, wsunął je więc do kieszeni płaszcza, którego nie zdejmował z ramion, jedynie rozpiął od razu po wejściu do szpitala.
Dotarcie na ostatnie piętro nie stanowiło szczególnego wyzwania. Choć Castor nie wyglądał na najsprawniejszego i najbardziej wysportowanego młodego człowieka na świecie (i choć pewnie jego drodzy przyjaciele i koledzy pokonaliby ten dystans znacznie prędzej), gdy dotarł wreszcie na siódme piętro, nie nabawił się nawet zadyszki. Może to wina wielkiego przejęcia, które wypełniało jego ciało tak szczelnie, że nie znalazł się nawet milimetr miejsca na zmęczenie? Popchnąwszy drzwi herbaciarni, od razu został uderzony w nos zapachem parzonych ziół. Dziś miał w szczególności chrapkę na herbatę z hibiskusa, lecz nie tego diabelskiego. Lubił cierpko—kwaśny smak naparu z tych konkretnych kwiatów. Podobnie jak lubił pić miętę, bez specjalnego powodu czy oczekiwania na okazję. Podszedł więc do lady, nie marnując ani sekundy cennego czasu.
— Poproszę jeden napar z hibiskusa — obdarzył obsługującą go panią delikatnym, uprzejmym uśmiechem. W normalnej sytuacji pewnie pociągnąłby rozmowę dalej, o coś zagadał, o coś podpytał, lecz dziś... Dziś wszytko było nie na miejscu, irytująco inne przy przejmującej znajomości. W dodatku czas uciekał, do umówionej godziny spotkania pozostały tylko minuty, a on, z ciepłą filiżanką w rękach maszerował przez salę, by zająć miejsce przy stoliku schowanym w kącie, tak na wszelki wypadek. Choć po chwili namysłu stwierdził, że nie był to zupełnie uzasadniony wybór. Persona pokroju Perseusa Blacka mogła ściągać spojrzenia niezależenie od miejsca usadowienia. Ale co mógł wiedzieć on, skromny Sprout wchodzący prosto w paszczę lwa.
Zajął miejsce przy stoliku, siadając twarzą do drzwi wejściowych. Pamiętał, że Michael kiedyś mu to doradził, miało to skutkować prędszą reakcją, gdyby faktycznie coś było nie tak. Z drugiej strony nie lubił dawać się zaskakiwać, a możliwość wychwycenia sylwetki lorda dawała mu szansę na ostatnie sekundy wytchnienia przed nieuniknionym.
Oraz — to przede wszystkim — szansę na odpowiednie powitanie.
Oliver Summers
Oliver Summers
Zawód : Twórca talizmanów, właściciel sklepu "Bursztynowy Świerzop"
Wiek : 24
Czystość krwi : Mugolska
Stan cywilny : Kawaler
Weariness is a kind of madness.
And there are times when
the only feeling I have
is one of mad revolt.
OPCM : 11
UROKI : 0
ALCHEMIA : 31+10
UZDRAWIANIE : 11+1
TRANSMUTACJA : 0
CZARNA MAGIA : 0
ZWINNOŚĆ : 6
SPRAWNOŚĆ : 4
Genetyka : Wilkołak

Zakon Feniksa
Zakon Feniksa
https://www.morsmordre.net/t9918-castor-sprout#299830 https://www.morsmordre.net/t9950-irys#300995 https://www.morsmordre.net/t12082-kronika-towarzyska#372204 https://www.morsmordre.net/f444-dolina-godryka-ksiezycowa-chatka https://www.morsmordre.net/t9952-skrytka-bankowa-nr-2255#301004 https://www.morsmordre.net/t9951-oliver-summers#300999

Strona 9 z 11 Previous  1, 2, 3 ... 8, 9, 10, 11  Next

Herbaciarnia
Szybka odpowiedź
Uprawnienia

Nie możesz odpowiadać w tematach