Kuchnia
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
AutorWiadomość
Kuchnia
Najprawdopodobniej jedno z najrzadziej odwiedzanych przeze mnie pomieszczeń - o ile nie liczyć wypraw po lód do drinków lub kolejną butelkę trunku, które mają swoje zaszczytne miejsce tuż pod ceglaną ścianą. Magicznie przyciemniane światło dopasowuje się do jasności na zewnątrz, utrzymując w kuchni idealne doświetlenie. Praktycznie o każdej porze dnia i nocy wydobywa się stąd aromat mocnej kawy, akcesoria gastronomiczne są okrojone do minimum, książek kucharskich - tak samo jak powodów do gotowania - brak.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
Otwieram swoje oczy i z niechęcią orientuję się, że nie znajduję się w swoim łóżku ani też w łóżku Polly. Przecieram swoje oczy wierzchem dłoni, by następnie cicho jęknąć na twój widok. Wstaję jak najciszej z łóżka, kierując się na palcach do toalety. Po wzięciu gorącego prysznica i ponownym ubraniu jedwabnej piżamy udałam się do kuchni, oglądając zawartość twojej lodówki. Przez pięć minut patrzę się w jej wnętrze ze wstydem, więc zamykam ją i zaglądam do twojego barku, chwytając pierwsze lepsze wino. Nigdy nie leczyłam się tym, czym się zatrułam, bo zazwyczaj po prostu nie piłam tyle, by mieć kaca, ale tym razem wolę przetestować ten sposób niż ślęczeć nad garami i spalić całe twoje mieszkanie. Myślę, że wtedy mogłabym dostać w nos tak samo jak Ceasar ostatnio. Wolę dmuchać na zimno. Nalewam do kieliszka wina, upijam łyk i biorę się robienie frittaty oraz bruschettek. Zaparzam też kawę, a kiedy słyszę, że wstajesz, nalewam nam po filiżance i kładę na stole, który w międzyczasie nakryłam. Później widzę twoją twarz i już wiem, że nie jesteś zadowolony ze mnie i moich ostatnich wyczynów. Nakładam sobie frittaty i zaczynam jeść w milczeniu, bojąc się na ciebie spojrzeć. Z roztargnienia zapomniałam schować wina, cobyś sobie nie pomyślał, że wpadłam w alkoholizm i w takim stanie, w jakim byłam wczoraj, znajduje się ostatnio nazbyt często. Jeszcze ci przyjdzie do głowy, że to przez ciebie się upijam!
Otwieram oczy i przez sekund pięć myślę, że wszystko jest w jak najlepszym porządku, bo jestem sam w swoim łóżku, dokładnie jak powinno być. I nagle przypominam sobie wydarzenia poprzedniego wieczoru lub raczej nocy, na fotelu w pokoju leży twoja sukienka, a gdzieś z wnętrza mieszkania dobiegają do mnie dźwięki świadczące o tym, że całość jednak niestety miała miejsce, a ty wciąż jesteś moim gościem, marszczę więc brwi, wstając z łóżka. Jeszcze przez parę chwil nie mam ochoty na ponowną konfrontację, kieruję się więc do łazienki, by dopiero po orzeźwiającym prysznicu i odzianiu się w luźne, domowe szaty udać się do kuchni. Omiatam ją pytającym spojrzeniem, z dość beznamiętnym wyrazem twarzy, sugerującym, że jest raczej źle. W normalnych okolicznościach przywitałbym cię rano z uśmiechem i serią gładkich słów, od których zarumieniłabyś się wdzięcznie, teraz jednak patrzę na twoje kuchenne rewolucje, szczerze zdziwiony, że w mojej lodówce, o której często zapominam, skoro rzadko kiedy jadam w domu, w ogóle znalazłaś potrzebne składniki.
- Życzysz sobie więcej wina czy wolisz trochę nadziei? - pytam w końcu, przerywając ciszę i obracam w dłoni butelkę, która rzuciła mi się w oczy. Może powinienem się zaśmiać, wszak sam myślałem o sięgnięciu po coś z procentami, lecz do śmiechu wciąż nie jest mi wcale, a zamiast zachwycić się tym, że ładnie nakryłaś do stołu i bawisz się w kuchareczkę, drażni mnie myśl, że rządzisz się nawet w moim mieszkaniu. W którym nie powinno cię w ogóle być.
- Życzysz sobie więcej wina czy wolisz trochę nadziei? - pytam w końcu, przerywając ciszę i obracam w dłoni butelkę, która rzuciła mi się w oczy. Może powinienem się zaśmiać, wszak sam myślałem o sięgnięciu po coś z procentami, lecz do śmiechu wciąż nie jest mi wcale, a zamiast zachwycić się tym, że ładnie nakryłaś do stołu i bawisz się w kuchareczkę, drażni mnie myśl, że rządzisz się nawet w moim mieszkaniu. W którym nie powinno cię w ogóle być.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
Próbuję udawać, że zupełnie ciebie tu nie ma. Zamykam nawet na chwilę swoje oczęta, cobym nie musiała patrzeć w twoją gniewną facjatę. Niezbyt to jednak pomaga, bo pomimo tych oczu zamkniętych wciąż widnieje twoja rozgniewana twarz przede mną. Więc je otwieram i słyszę jak tak do mnie mówisz. Unoszę brew do góry, ale szybko ją opuszczam. Nie chcę, abyś uznał, że jestem do ciebie bojowo nastawiona. Nie marzy mi się wydziedziczenie, a gdy zerwiesz ze mną zaręczyny to to właśnie mnie czeka. Moja familia nie chce mi uwierzyć, że mnie zdradzasz i każą mi do ciebie ładnie się uśmiechać, a mi rzygać się chce na twój widok. Przez te twoje zdrady przez które moje serduszko mnie tak boli.
- Nadziei? – próbuję, aby mój głos nie drżał. Nie chcę przed tobą ukazać żadnej swojej słabości. Przykładam więc kubek z gorącą czarną kawą do ust, która wypełnia przyjemnie moje wnętrze.
Nie wiem, co rozumiesz pod pojęciem nadziei i w jakim kontekście to rzucasz, ale zaczynam się trochę ciebie obawiać odkąd widziałam z jaką łatwością złamałeś nos Cezarowi. Nie chcę jednak wpędzić się w żadne poczucie winy – przecież to ty mnie zdradziłeś, a nie ja ciebie. To ja powinnam brzydzić się tobą, a nie ty mną. Masz pokrętną logikę. Ja jednak nie chcę być wydziedziczona, więc w tym wszystkim poszukuję własnej roli, którą mam grać przez resztę moich dni.
- Nadziei? – próbuję, aby mój głos nie drżał. Nie chcę przed tobą ukazać żadnej swojej słabości. Przykładam więc kubek z gorącą czarną kawą do ust, która wypełnia przyjemnie moje wnętrze.
Nie wiem, co rozumiesz pod pojęciem nadziei i w jakim kontekście to rzucasz, ale zaczynam się trochę ciebie obawiać odkąd widziałam z jaką łatwością złamałeś nos Cezarowi. Nie chcę jednak wpędzić się w żadne poczucie winy – przecież to ty mnie zdradziłeś, a nie ja ciebie. To ja powinnam brzydzić się tobą, a nie ty mną. Masz pokrętną logikę. Ja jednak nie chcę być wydziedziczona, więc w tym wszystkim poszukuję własnej roli, którą mam grać przez resztę moich dni.
Najlepiej wyszłoby ci udawanie, że mnie tu nie ma, gdybyś nie stała właśnie w mojej kuchni, ani w ogóle w moim mieszkaniu. Jesteśmy tu jednak oboje, walcząc z mimiką, która automatycznie próbuje się wkraść na nasze twarze, dlatego też zamiast spojrzeń pełnych pogardy, są tylko te umiarkowanie niezadowolone. Nie patrzę na sprawę w kategoriach "nawaliłem i teraz za to płacę", daleko mi od poczucia winy, a oburza mnie sama myśl, że uwierzyłaś w nagadane ci przez innych plotki z taką łatwością i systematycznie zaczęłaś rozbijać nasze całkiem niezłe po wspólnym planowaniu miesiąca miodowego relacje, właśnie przez unikanie mnie bez końca i dawanie mi prztyczka w nos za każdym razem, gdy jednak na siebie wpadaliśmy, a ty u czyjegoś innego boku szybko uciekałaś. Złamany nos Cezara to nie jedyne zniszczenie ostatniego miesiąca, będące moim dziełem.
- Na przykład, że wcale wczoraj nie zrobiłaś takiego popisu, że aż brak mi słów. Albo że wcale po raz kolejny nie chciałaś lecieć do swojego ukochanego Cezara. Albo że w ogóle wszystko jest w jak najlepszym porządku. - otwieram usta i kolejne słowa wylatują z nich automatycznie i choć próbuję je utrzymać w lekkim tonie, przebrzmiewa w nich dusząca gorycz. - Chyba jednak wino. - stwierdzam prawie że żartobliwie, choć do żartów mi bardzo daleko i nalewam ci szkarłatnego trunku do kieliszka, a sam ratuję się szklanką whisky, jakby sama myśl o piciu kawy zaparzonej przez ciebie miała mnie zabić.
- Na przykład, że wcale wczoraj nie zrobiłaś takiego popisu, że aż brak mi słów. Albo że wcale po raz kolejny nie chciałaś lecieć do swojego ukochanego Cezara. Albo że w ogóle wszystko jest w jak najlepszym porządku. - otwieram usta i kolejne słowa wylatują z nich automatycznie i choć próbuję je utrzymać w lekkim tonie, przebrzmiewa w nich dusząca gorycz. - Chyba jednak wino. - stwierdzam prawie że żartobliwie, choć do żartów mi bardzo daleko i nalewam ci szkarłatnego trunku do kieliszka, a sam ratuję się szklanką whisky, jakby sama myśl o piciu kawy zaparzonej przez ciebie miała mnie zabić.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
Nigdy nie powiedziałam, że jestem osobą inteligentną, więc mogę z powodzeniem udawać, że ciebie tu nie ma, choć to twoje mieszkanie. Teraz chyba jestem zbyt zestresowana, przybita i skacowana, by potrafić uwierzyć w to, że ciebie tu wcale nie ma. Głowa mi pęka i marzę tylko o tym, by było jak dawniej, ale nie wiem, czy potrafiłabym aż tak kłamać, by powiedzieć ci teraz, że przepraszam i że wybacz mi, a później tkwić w tym wszystkim z uśmiechem na twarzy. Słowa to jedno, je mogę tobie powiedzieć, ale codzienne udawanie tego byłoby dla mnie katorgą. Dlatego teraz biję się z myślami, a ty jeszcze mówisz ukochany Ceasar i wzdrygam się znacznie.
- Ceasar jest tylko przyjacielem – patrzę na ciebie wzrokiem niewinnym, ale szybko go odwracam, bo widzę po tobie, że kłamstwa na nic się tu nie zdadzą, więc dodaję jeszcze. - Nic mnie z nim nie łączy poza przyjaźnią – bo to ładniej brzmi niż jakbym powiedziała ci prawdę, że wciąż lubię słuchać tonu jego głosu i bardziej od tego, co mówi, interesuje mnie to, że mówi do mnie. - Ty ty masz inne kobiety za moimi plecami – szepczę, odsuwając od siebie jedzenie. Nic już nie przełknę. Poza winem. Ono wchodzi mi gładko. Nawet teraz patrzę w twoje oczy, chcąc wyjaśnień.
- Ceasar jest tylko przyjacielem – patrzę na ciebie wzrokiem niewinnym, ale szybko go odwracam, bo widzę po tobie, że kłamstwa na nic się tu nie zdadzą, więc dodaję jeszcze. - Nic mnie z nim nie łączy poza przyjaźnią – bo to ładniej brzmi niż jakbym powiedziała ci prawdę, że wciąż lubię słuchać tonu jego głosu i bardziej od tego, co mówi, interesuje mnie to, że mówi do mnie. - Ty ty masz inne kobiety za moimi plecami – szepczę, odsuwając od siebie jedzenie. Nic już nie przełknę. Poza winem. Ono wchodzi mi gładko. Nawet teraz patrzę w twoje oczy, chcąc wyjaśnień.
Jak ja poważnego szlachcica z niezdrowym zamiłowaniem do maratonów barowych przystało, mam w swoim królestwie zapasy odpowiedniego eliksiru, który w kilka chwil mógłby zniwelować odczuwane przez ciebie skutki wlewania w siebie alkoholu i czego tam jeszcze nie próbowałaś, nie proponuję ci jednak magicznej mieszanki, jakby twój ból głowy miał być pokutą za los, jaki na mnie ściągnęłaś. Za bójkę, w którą się wdałem z Cezarem i za kolejną z Tristanem, w którą nie wdałbym się, gdybym nie miał przez ciebie permanentnie zepsutego humoru. Ale nie łudź się, że gdy minie twój kac, minie też moja złość. To tak łatwo nie działa.
- Naturalnie. - kpię otwarcie, upijając łyk trunku i patrząc jak uciekasz spojrzeniem w bok. - Poczekaj może, aż wróci ci pamięć i przypomnisz sobie, co śpiewałaś wczoraj. - nie ma potrzeby, byś brnęła dalej i zaprzeczała, kiedy wiem już wszystko. Widziałem was, widziałem jak na niego patrzysz, jak go słuchasz i jak odciągasz go one mnie, gdy twarz miał zalaną krwią. - On ci to powiedział? Czy jakiś inny drogi przyjaciel, życzący mi jak najlepiej? Dałem ci kiedykolwiek powód, byś nie wierzyła w moje słowa? - powiedz mi, widziałaś mnie kiedyś z inną kobietą? Czy kiedykolwiek uraziłem twoją dumę, pod twoim nosem prowadząc pod rękę inną niewiastę, racząc ją komplementami i szepcząc na ucho słowa, od których na jej licu wykwitną rumieńce? Jak to możliwe, że mieliśmy zostać małżeństwem i dzielić ze sobą życie, a ty wolisz wierzyć wszystkim, oprócz mnie?
- Naturalnie. - kpię otwarcie, upijając łyk trunku i patrząc jak uciekasz spojrzeniem w bok. - Poczekaj może, aż wróci ci pamięć i przypomnisz sobie, co śpiewałaś wczoraj. - nie ma potrzeby, byś brnęła dalej i zaprzeczała, kiedy wiem już wszystko. Widziałem was, widziałem jak na niego patrzysz, jak go słuchasz i jak odciągasz go one mnie, gdy twarz miał zalaną krwią. - On ci to powiedział? Czy jakiś inny drogi przyjaciel, życzący mi jak najlepiej? Dałem ci kiedykolwiek powód, byś nie wierzyła w moje słowa? - powiedz mi, widziałaś mnie kiedyś z inną kobietą? Czy kiedykolwiek uraziłem twoją dumę, pod twoim nosem prowadząc pod rękę inną niewiastę, racząc ją komplementami i szepcząc na ucho słowa, od których na jej licu wykwitną rumieńce? Jak to możliwe, że mieliśmy zostać małżeństwem i dzielić ze sobą życie, a ty wolisz wierzyć wszystkim, oprócz mnie?
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
Nie wiem, czemu mnie obwiniasz za to wszystko. Jesteś strasznie zepsuty i żałuję, że tego nie dostrzegałam wcześniej. Wciąż jednak nie wiem, jakie zdanie mam przyjąć obecnie – błagać cię o wybaczenie, że uwierzyłam w słowa Heleny i Ceasara czy może trzymać się tego, co spowoduje moje wydziedziczenie, ale będzie zgodne z moimi zasadami? Nie chcę być żoną, którą będziesz zdradzał na prawo i lewo i która o tym wszystkim wie, a mimo to milczy dla własnego dobra. Chcę być wolna, nie spętana.
Krzywię się na to, co mi mówisz. Nie pamiętam, co mówiłam wczoraj, ale chyba w takim razie nawet wiedzieć nie pragnę. Moje policzki lekko różowieją ze wstydu. Gdyby tylko moja familia się dowiedziała.
- Nie, nie dałeś, ale to nie oznacza, że takich sytuacji nie było – szepczę, bawiąc się wciąż kieliszkiem od wina. Wzrok mam skupiony właśnie na nim, ściągnęłam go z ciebie. Konwersacje na poważne tematy zawsze mnie krępowały. - Powiedziała mi to jedna z twoich kobiet – niezręcznie mi o tym mówić, bo co jeśli rzeczywiście oskarżam cię bezpodstawnie? Nigdy nie widziałam jak mnie zdradzasz i nigdy też rzeczywiście nie dałeś mi powodu do zazdrości. W przeciwieństwie do Cezara. Nie wiem jednak jaki w tym zysk miałaby mieć Helena. Z drugiej strony może mi tu odstawiasz jakieś manipulacje na które, bądź co bądź, ale jestem szczególnie podatna.
Krzywię się na to, co mi mówisz. Nie pamiętam, co mówiłam wczoraj, ale chyba w takim razie nawet wiedzieć nie pragnę. Moje policzki lekko różowieją ze wstydu. Gdyby tylko moja familia się dowiedziała.
- Nie, nie dałeś, ale to nie oznacza, że takich sytuacji nie było – szepczę, bawiąc się wciąż kieliszkiem od wina. Wzrok mam skupiony właśnie na nim, ściągnęłam go z ciebie. Konwersacje na poważne tematy zawsze mnie krępowały. - Powiedziała mi to jedna z twoich kobiet – niezręcznie mi o tym mówić, bo co jeśli rzeczywiście oskarżam cię bezpodstawnie? Nigdy nie widziałam jak mnie zdradzasz i nigdy też rzeczywiście nie dałeś mi powodu do zazdrości. W przeciwieństwie do Cezara. Nie wiem jednak jaki w tym zysk miałaby mieć Helena. Z drugiej strony może mi tu odstawiasz jakieś manipulacje na które, bądź co bądź, ale jestem szczególnie podatna.
Jestem potwornie zepsuty i jest mi z tym dobrze. Wszystkim jest dobrze. Nie krzywdzę nikogo, a przynajmniej nikogo istotnego, nie afiszuję się z niczym, co można by uznać za niegodne, nie wywołuję publicznie skandalu. W przeciwieństwie do ciebie. Jeśli teraz zerwiemy zaręczyny, a uwierz, nie marzę o niczym innym, winą za wszystko zostaniesz obarczona właśnie ty. Twoi rodzice przedstawili mi sprawę jasno, zawstydzeni kompromitującym zachowaniem swojej córki, a tobie wciąż się wydaje, że kwestia jest otwarta i można coś dopowiedzieć.
- Zgodzisz się więc ze mną, że na tej samej zasadzie mam prawo twierdzić, że cały ten miesiąc, kiedy usilnie mnie unikałaś, spędziłaś w łóżku z Cezarem. To, że tego nie widziałem, wcale nie znaczy, że takich sytuacji nie było. - mówię prawie że nienawistnym tonem, idąc tropem twojej logiki. - A wiesz, że była jedną z moich kobiet, bo ci o tym powiedziała? - kpię sobie dalej, nie wierząc w absurdalność tej sytuacji. Wszak czy moje ostatnie zaręczyny z Evandrą nie zostały również rozbite przez słowa zupełnie obcej kobiety? I chociaż wtedy słowa te były kłamstwem, będę szedł dalej w zaparte. Mojej winy tu brak.
- Zgodzisz się więc ze mną, że na tej samej zasadzie mam prawo twierdzić, że cały ten miesiąc, kiedy usilnie mnie unikałaś, spędziłaś w łóżku z Cezarem. To, że tego nie widziałem, wcale nie znaczy, że takich sytuacji nie było. - mówię prawie że nienawistnym tonem, idąc tropem twojej logiki. - A wiesz, że była jedną z moich kobiet, bo ci o tym powiedziała? - kpię sobie dalej, nie wierząc w absurdalność tej sytuacji. Wszak czy moje ostatnie zaręczyny z Evandrą nie zostały również rozbite przez słowa zupełnie obcej kobiety? I chociaż wtedy słowa te były kłamstwem, będę szedł dalej w zaparte. Mojej winy tu brak.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
Smutno by mi było jakbyś mi tak powiedział w oczy, że nie jestem dla ciebie istotna. Ty dla mnie byłeś, a może i nawet wciąż jesteś. Zbyt szybko przywiązuję się ludzi, a z tobą przyszło mi to naprawdę łatwo. Jestem łasa na komplementy, które ty mi mówiłeś wiele razy i w ilości dużej. Chcę powrotu do tych czasów, gdzie między nami wszystko było dobrze, ale nawet gdybym teraz zaczęła udawać, że nie mam przed oczami twoich zdrad, to wątpię, abym umiała tkwić w takim stanie rzeczy długo. Ty zresztą nie wydajesz się skory całować mnie ponownie i przede wszystkim adorować. Gdyby była tu Venus zapewne kazałaby mi ciebie uwieść, lecz bez niej to nawet nie wiedziałabym jak się zabrać, jeżeli w ogóle takowe chęci bym wyraziła. Bo przecież nie chcę. Tu jest najważniejsza rozmowa, a ja nie chcę rozmawiać. Ty zresztą też. Piję więc to wino, krępując się twojego spojrzenia i kuląc się w sobie jak mówisz wyraz łóżko i Ceasar w jednym zdaniu. Nie widzisz, że mnie ranisz jeszcze bardziej?
- Nawet nigdy się z nim nie całowałam – patrzę na ciebie jak na abstrakcje, chcąc ci wytłumaczyć wszystko, chociaż ty nawet mi nic nie zarzuciłeś. Pokazałeś mi tylko moją logikę, która wciąż w mojej głowie pozostaje logiką, a nie czymś na miarę kłamstwa. - Tak – mówię potulnie, a moje policzki się rumienią. Dlaczego robisz ze mnie głupią gęś? Wiem, że taki jest twój zamiar, ale mimo wszystko poddaję się tobie. - Nie kłam, że ich nie masz – bawię się winem, bo nie mam zamiaru patrzeć w te twoje groźne oczęta. Już i tak ton mojego głosu wyraża niepewność i skruchę, chociaż wewnątrz chcę usilnie wierzyć, że to wszystko jest prawdą, a ty mną manipulujesz.
- Nawet nigdy się z nim nie całowałam – patrzę na ciebie jak na abstrakcje, chcąc ci wytłumaczyć wszystko, chociaż ty nawet mi nic nie zarzuciłeś. Pokazałeś mi tylko moją logikę, która wciąż w mojej głowie pozostaje logiką, a nie czymś na miarę kłamstwa. - Tak – mówię potulnie, a moje policzki się rumienią. Dlaczego robisz ze mnie głupią gęś? Wiem, że taki jest twój zamiar, ale mimo wszystko poddaję się tobie. - Nie kłam, że ich nie masz – bawię się winem, bo nie mam zamiaru patrzeć w te twoje groźne oczęta. Już i tak ton mojego głosu wyraża niepewność i skruchę, chociaż wewnątrz chcę usilnie wierzyć, że to wszystko jest prawdą, a ty mną manipulujesz.
Zawsze, czyli od momentu, gdy wpadliśmy na siebie na drugiej półkuli, byłaś dla mnie na tyle istotna, że prędzej mydliłbym ci oczy do końca życia, byleby tylko utrzymać cię w tej bańce niewinności i nieświadomości. Skąd mogłem wiedzieć, że gdy tylko na chwil parę przestanę dopompowywać do tej bańki ulotnego szczęścia, doprawionego sporą ilością komplementów i romantycznych obietnic, ktoś za moimi plecami spróbuje ją przebić, a ty nawet nie spróbujesz się bronić przed praniem mózgu, tylko odrzucisz wszystko lekką ręką i uwierzysz nieznanej ci manipulantce i swojemu byłemu narzeczonemu, o którym już zdajesz się nie pamiętać ile przykrości ci sprawił i jak bardzo zawiódł. Może lepiej, że Venus nie ma już na horyzoncie i nie szepcze ci do ucha swoich złotych rad, bo najprawdopodobniej nie miałabyś żadnej gorszej opcji niż próba uwiedzenia mnie, pędzona wyrzutami sumienia, które niewątpliwie powinnaś mieć. Raz już byłaś aż nadto skora do całowania mnie żarliwie, lecz w twych pocałunkach zabrakło niewyrachowanej słodyczy, a przebrzmiewała desperacja.
- Cóż, wszystko bazuje na zaufaniu. A tego najwyraźniej brakuje u nas już od dawna. - mówię chłodno, odsuwając od siebie talerz z już zimnym śniadaniem, na które nawet nie chcę patrzeć, a co dopiero jeść. - Winni się tłumaczą, wątpię więc, bym miał ci cokolwiek do powiedzenia w tym temacie. Jeśli jednak chciałaś coś wiedzieć, wystarczyło zapytać mnie. - mnie, a nie kogoś innego. Patrzę jeszcze przez chwilę na ciebie, z tym większą niechęcią, gdy po raz milionowy uciekasz spojrzeniem w bok. Wzdycham z rezygnacją. - Nie wiem, Lineto, jak mogło ci się wydawać, że bez rozmowy rozwiążemy wszystko. - oznajmiam minimalnie przyjaźniejszym tonem, chociaż atmosfera nagany niepodzielnie rządzi w moim mieszkaniu już od wczorajszego wieczora.
- Cóż, wszystko bazuje na zaufaniu. A tego najwyraźniej brakuje u nas już od dawna. - mówię chłodno, odsuwając od siebie talerz z już zimnym śniadaniem, na które nawet nie chcę patrzeć, a co dopiero jeść. - Winni się tłumaczą, wątpię więc, bym miał ci cokolwiek do powiedzenia w tym temacie. Jeśli jednak chciałaś coś wiedzieć, wystarczyło zapytać mnie. - mnie, a nie kogoś innego. Patrzę jeszcze przez chwilę na ciebie, z tym większą niechęcią, gdy po raz milionowy uciekasz spojrzeniem w bok. Wzdycham z rezygnacją. - Nie wiem, Lineto, jak mogło ci się wydawać, że bez rozmowy rozwiążemy wszystko. - oznajmiam minimalnie przyjaźniejszym tonem, chociaż atmosfera nagany niepodzielnie rządzi w moim mieszkaniu już od wczorajszego wieczora.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
Mam to do siebie, że szybko zapominam jakie krzywdy wyrządzili mi inni. Podczas nauki w Hogwarcie byłam wielokrotnie wyśmiewana przez swoją przynależność do Hufflepuffu, co jednak nie udaremniło mi późniejszych przyjaźni z moimi oprawcami czy choćby nawet i Venus, która również znalazła się w gronie person, naśmiewających się z decyzji tiary przydziału. Ty pewnie również uśmiechałeś się kpiąco w momencie usłyszenia plotki głoszącej, że Greengrass znalazła się w domu fajtłap, gdzie roiło się od dzieci mugoli lub takich, co przy rzucaniu zaklęcia wydłubywali sobie oko różdżką. Idealnie wkomponowałam się w to towarzystwo, może niekoniecznie odwiedzając skrzydło szpitalne za każdym razem, gdy profesorowie nakazywali użyć magicznego patyka na lekcji. Oceny jednak miałam miernie, wyłączając eliksiry oraz zielarstwo – w nich zawsze znajdywałam się w grupie najlepszych.
- Nigdy nie dałam ci powodu, byś mi nie ufał – krzywię się i czuję się urażona, chociaż ty mi przecież też nigdy nie dałeś powodu, abym myślała inaczej. Odrzucam to jednak w swojej głowie, bo to by oznaczało, że zaczynam wierzyć tobie, a nie Helenie i Cezarowi. - Nie spędzałeś czasu z innymi kobietami, kiedy nie miałeś go rzekomo dla mnie? – pytam więc, skoro mogę. Gryzę się później trochę w język – sugeruję w nim, że możesz odpowiedzieć co chcesz, a ja i tak za tym rzekomo znam całą swoją prawdę. Nie chcę się poddać twoim manipulacją ostatecznie. Następnie wymawiasz jednak moje imię i patrzę ci w oczy i wstydzę się, że uwierzyłam jakimś innym ludziom, a nie tobie. Prawie podchodzę do ciebie łkając, prosząc o wybaczenie. Jedynie wstyd mnie przed tym powstrzymuje, bo wiem, że i tak byś mnie odtrącił.
- Nigdy nie dałam ci powodu, byś mi nie ufał – krzywię się i czuję się urażona, chociaż ty mi przecież też nigdy nie dałeś powodu, abym myślała inaczej. Odrzucam to jednak w swojej głowie, bo to by oznaczało, że zaczynam wierzyć tobie, a nie Helenie i Cezarowi. - Nie spędzałeś czasu z innymi kobietami, kiedy nie miałeś go rzekomo dla mnie? – pytam więc, skoro mogę. Gryzę się później trochę w język – sugeruję w nim, że możesz odpowiedzieć co chcesz, a ja i tak za tym rzekomo znam całą swoją prawdę. Nie chcę się poddać twoim manipulacją ostatecznie. Następnie wymawiasz jednak moje imię i patrzę ci w oczy i wstydzę się, że uwierzyłam jakimś innym ludziom, a nie tobie. Prawie podchodzę do ciebie łkając, prosząc o wybaczenie. Jedynie wstyd mnie przed tym powstrzymuje, bo wiem, że i tak byś mnie odtrącił.
Zasmucę cię, (nie)droga Linette, ale z czasów, gdy tiara na twojej głowie przydzieliła cię do Hufflepuffu, a wszystkie szlacheckie dzieci, które tak jak ja, wyniosły z domu stereotypy i skłonności do ostracyzmu naśmiewały się z ciebie, nie kojarzę cię zupełnie. Nigdy nie przejmowałem się zbytnio spoglądaniem na młodsze roczniki, a już na pewno nie te, które nie były wychowankami dumnego domu węża. Dopóki jednak byłaś słodką, niczego nieświadomą narzeczoną, nie zawracałem sobie głowy tym, co znajdowało się w przeszłości. Teraz jestem już zbyt poważnym człowiekiem, by odwoływać się podziałów w czasach szkolnych.
- Zapominasz chyba o niewielkim incydencie, gdy za moimi plecami zdarzyło ci się zaręczyć z Lestrangem i nigdy nawet nie napomknąć o tym, że miałaś atak zwątpienia z monogamię. - czy faktycznie masz powody do urazy i krzywienia się? Dolewam ci wina, a sobie whisky, żeby ten uroczy poranek był do zniesienia. - Spędziłem. - oznajmiam bez zażenowania, po czym upijam łyk trunku, robiąc pauzę, żeby to jedno krótkie słowo lepiej do ciebie dotarło. - Piłem na przykład herbatę z Venus, gdy weszła samotnie do Złotego Znicza, a moje spotkanie z szefem brygady uderzeniowej dobiegło końca. - dodaję, żebyś jednak powściągnęła swoją wyobraźnię i pomijam fakt, że moja herbata miała postać ognistej. Chcesz jeszcze kolejnych słów, których miałbym dla ciebie o wiele więcej, gdybyś dalej była tą samą Linetą, na widok której moje usta rozciągają się w lekkim uśmiechu?
- Zapominasz chyba o niewielkim incydencie, gdy za moimi plecami zdarzyło ci się zaręczyć z Lestrangem i nigdy nawet nie napomknąć o tym, że miałaś atak zwątpienia z monogamię. - czy faktycznie masz powody do urazy i krzywienia się? Dolewam ci wina, a sobie whisky, żeby ten uroczy poranek był do zniesienia. - Spędziłem. - oznajmiam bez zażenowania, po czym upijam łyk trunku, robiąc pauzę, żeby to jedno krótkie słowo lepiej do ciebie dotarło. - Piłem na przykład herbatę z Venus, gdy weszła samotnie do Złotego Znicza, a moje spotkanie z szefem brygady uderzeniowej dobiegło końca. - dodaję, żebyś jednak powściągnęła swoją wyobraźnię i pomijam fakt, że moja herbata miała postać ognistej. Chcesz jeszcze kolejnych słów, których miałbym dla ciebie o wiele więcej, gdybyś dalej była tą samą Linetą, na widok której moje usta rozciągają się w lekkim uśmiechu?
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
Ostatnio zmieniony przez Perseus Avery dnia 13.11.15 18:10, w całości zmieniany 1 raz
To może i dobrze, że nie pamiętasz mnie z okresu, gdzie w poduszę łkałam, co noc przez swoje niedopasowanie. Wtedy przez całe swoje życie marzyłam o Hogwarcie, dzieleniu dormitorium z ludźmi, których znałam od dziecka, a los okrutnie ze mnie zadrwił i nie potrafiłam odnaleźć się w tej nowej dla mnie sytuacji. Wyobraź sobie, że o czymś marzysz i marzysz o tym ze swoimi przyjaciółmi, a kończysz zupełnie gdzie indziej i to sam jak palec. Nie masz nawet uśmiechu na twarzy, bo nie masz siły na to. I nawet nie wiesz jak sobie z tym poradzić, bo wszystkich, których dotychczas kochałeś wyśmiewają się z ciebie, a twoja familia znajduje się setki kilometrów od miejsca, w którym jesteś ty. Może wszystko wyolbrzymiam, ale miałam tylko jedenaście lat i jeszcze mając dwanaście czy nawet trzynaście nie potrafiłam pogodzić się z tym faktem – jestem życiową ofermą.
Mamroczę coś o tym, że to nie tak jak myślisz, miotam się w swoich słowach, nie umiejąc spojrzeć ci w twarz. Dlaczego teraz musisz wywlekać sprawę z Cezarem i sprawiać, że czuję się winna, choć to ty powinieneś się przede mną kajać?
- Ale nigdy ciebie nie zdradziłam. – Byłeś pierwszą osobą, którą w ogóle pocałowałam, więc dla mnie to logiczne – jeśli nie zachodzi zdrada na polu fizycznym to takowe zachowanie nie można nazwać zdradą. Ty ze swoimi pannami robiłeś rzeczy nieprzyzwoite. - Nie miałeś dla mnie czasu to chciałam ci pokazać, że masz o mnie dbać – próbuję się jakoś wyratować, tłumacząc się i plątając w swoich pół-prawdach, pół-kłamstwach. - Nakryłam Ceasara na zdradzie, więc go rzuciłam i nie chcę go znać. – Musisz mi uwierzyć, bo tak szczera z tobą nigdy nie byłam.
- Więc ten czas wolałeś spędzać z Venus? – może i to miało mnie uspokoić, ale twoje słowa odniosły odwrotny skutek. W momencie twojego spędziłem zaczęłam sobie wyobrażać ten czas spędzony z piękniejszymi pannami ode mnie. I mówisz o herbacie z Venus i mówisz o niej Venus, chociaż powinniście się znać prawie w ogóle. - Łączyło cię coś więcej z Venus? – przechylam niemal całą zawartość wina do swych ust. Zaboli mnie tysiąckroć mocniej, jeśli odpowiesz, że tak. Byłbyś jak moja matka, która wciąż i wciąż o niej mówi, stawiając ją za wzór dla mnie. Taka ładna, taka obyta w towarzystwie, powinnaś być jak ona, Linette. Aż w końcu może jestem zbyt jak ona, uganiając się za tobą.
Mamroczę coś o tym, że to nie tak jak myślisz, miotam się w swoich słowach, nie umiejąc spojrzeć ci w twarz. Dlaczego teraz musisz wywlekać sprawę z Cezarem i sprawiać, że czuję się winna, choć to ty powinieneś się przede mną kajać?
- Ale nigdy ciebie nie zdradziłam. – Byłeś pierwszą osobą, którą w ogóle pocałowałam, więc dla mnie to logiczne – jeśli nie zachodzi zdrada na polu fizycznym to takowe zachowanie nie można nazwać zdradą. Ty ze swoimi pannami robiłeś rzeczy nieprzyzwoite. - Nie miałeś dla mnie czasu to chciałam ci pokazać, że masz o mnie dbać – próbuję się jakoś wyratować, tłumacząc się i plątając w swoich pół-prawdach, pół-kłamstwach. - Nakryłam Ceasara na zdradzie, więc go rzuciłam i nie chcę go znać. – Musisz mi uwierzyć, bo tak szczera z tobą nigdy nie byłam.
- Więc ten czas wolałeś spędzać z Venus? – może i to miało mnie uspokoić, ale twoje słowa odniosły odwrotny skutek. W momencie twojego spędziłem zaczęłam sobie wyobrażać ten czas spędzony z piękniejszymi pannami ode mnie. I mówisz o herbacie z Venus i mówisz o niej Venus, chociaż powinniście się znać prawie w ogóle. - Łączyło cię coś więcej z Venus? – przechylam niemal całą zawartość wina do swych ust. Zaboli mnie tysiąckroć mocniej, jeśli odpowiesz, że tak. Byłbyś jak moja matka, która wciąż i wciąż o niej mówi, stawiając ją za wzór dla mnie. Taka ładna, taka obyta w towarzystwie, powinnaś być jak ona, Linette. Aż w końcu może jestem zbyt jak ona, uganiając się za tobą.
Gdybyś była jak ja, wiedziałabyś, że przywiązanie do innych to słabość, której trzeba się wyzbyć za wszelką cenę. Od zawsze wpajane mi było przekonanie, że rodzina jest najważniejsza, że w życiu zawiodą cię wszyscy bez wyjątku, ale więzy krwi winny przetrwać każdą burzę. W końcu czym jest człowiek, żyjący w nieposzanowaniu dla własnej krwi? Gdybyś była jak ja, wyparłabyś się fałszywych przyjaźni i nie przepłakała z ich powodu ani jednej nocy. Droga Linette, tylko ty determinujesz kim naprawdę jesteś, nie pozwól innym niczego sobie wmówić. Zawsze uważałem, że masz potencjał, tylko nie wiesz, jak rozkwitnąć. W innym wypadku w ogóle nie poświęciłbym ci aż tyle czasu, a jednak, zawiodłaś mnie gorzko i jesteśmy teraz w zupełnie innym miejscu, niż bym sobie tego życzył.
Pozostawiam twoje słowa bez odpowiedzi, nie widząc już sensu gadania po próżnicy i przekonywania, że te same sprawy widzimy zupełnie odmiennie. Uśmiecham się jednak krzywo, obracając w palcach szklankę, w której wiruje bursztynowa ciecz.
- Cieszę się, że byłem dobrą opcją awaryjną. Przynajmniej do czasu. - komentuję twoje rewelacje, a krew mi się zaczyna gotować w żyłach, gdy najwyraźniej uważasz, że powinienem się zainteresować tym, dlaczego twoje zaręczyny z Caesarem nie przetrwały próby czasu.
- Chcesz mnie rozliczyć z kwadransa poświęconego na kurtuazyjne rozmowy z twoją ukochaną kuzynką, podczas gdy sama potrafisz się spóźnić godzinę na umówione spotkanie, bo wolisz spędzać czas na wybuchach w kociołku? - unoszę brwi ku górze na parę chwil w wyrazie pełnym zdziwienia, chociaż ton mojego głosu balansuje na cienkiej granicy obojętności. - W szkole mieliśmy wspólne zainteresowania. Do niczego nigdy nie doszło. - mówię z pełnym przekonaniem i musisz mi wierzyć, bo tym razem nie jest to wiarygodne kłamstwo, lecz najszczersza prawda. Nie wspominam przecież o tym, że oprócz wspólnych zainteresowań mieliśmy wspólne niespełnione nadzieje, ani o tym, że do niczego nie doszło, bo za wszelką cenę unikaliśmy nawet najmniejszego kontaktu fizycznego, by nie zburzyć muru platonizmu, który znalazł się pomiędzy nami, gdy stało się jasne, że nie byliśmy sobie pisani. Możesz być spokojna, twoja droga Venus pozostała przeze mnie nietknięta. Chociaż nie można tego powiedzieć o reszcie brytyjskich szlachciców i nie szlachciców, przez których łóżka się przewijała.
Pozostawiam twoje słowa bez odpowiedzi, nie widząc już sensu gadania po próżnicy i przekonywania, że te same sprawy widzimy zupełnie odmiennie. Uśmiecham się jednak krzywo, obracając w palcach szklankę, w której wiruje bursztynowa ciecz.
- Cieszę się, że byłem dobrą opcją awaryjną. Przynajmniej do czasu. - komentuję twoje rewelacje, a krew mi się zaczyna gotować w żyłach, gdy najwyraźniej uważasz, że powinienem się zainteresować tym, dlaczego twoje zaręczyny z Caesarem nie przetrwały próby czasu.
- Chcesz mnie rozliczyć z kwadransa poświęconego na kurtuazyjne rozmowy z twoją ukochaną kuzynką, podczas gdy sama potrafisz się spóźnić godzinę na umówione spotkanie, bo wolisz spędzać czas na wybuchach w kociołku? - unoszę brwi ku górze na parę chwil w wyrazie pełnym zdziwienia, chociaż ton mojego głosu balansuje na cienkiej granicy obojętności. - W szkole mieliśmy wspólne zainteresowania. Do niczego nigdy nie doszło. - mówię z pełnym przekonaniem i musisz mi wierzyć, bo tym razem nie jest to wiarygodne kłamstwo, lecz najszczersza prawda. Nie wspominam przecież o tym, że oprócz wspólnych zainteresowań mieliśmy wspólne niespełnione nadzieje, ani o tym, że do niczego nie doszło, bo za wszelką cenę unikaliśmy nawet najmniejszego kontaktu fizycznego, by nie zburzyć muru platonizmu, który znalazł się pomiędzy nami, gdy stało się jasne, że nie byliśmy sobie pisani. Możesz być spokojna, twoja droga Venus pozostała przeze mnie nietknięta. Chociaż nie można tego powiedzieć o reszcie brytyjskich szlachciców i nie szlachciców, przez których łóżka się przewijała.
stars, hide your fires:
let not light see my black and deep desires.
let not light see my black and deep desires.
Strona 1 z 3 • 1, 2, 3
Kuchnia
Szybka odpowiedź